Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Buscame... cuando recuerdos toque tu puerta (11)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:41:19 17-08-14    Temat postu:

Dorzuciłam Ci jeszcze dwa odcinki, których jeszcze nie opublikowałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:17:13 17-08-14    Temat postu:

Oki Dziękuję :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:25:31 17-08-14    Temat postu:

Nie ma za co
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:01:23 19-09-14    Temat postu:

    Odcinek 7


Sara stała przed lustrem ostatnimi pociągnięciami maskary uwierzytelniając swój look famme fatale, nie zwracając szczególnej uwagi na to, że była dopiero siódma rano i tak mocny makijaż mógł rzucać się w oczy na opromienionych jesiennym słońcem ulicach.
- Sara! - German wkroczył do sypialni, którą zajmowała kobieta od jej wyjścia ze szpitala i stanął w miejscu zachwycony widokiem, który zastał. Nie miał szans, naprawdę nie miał. Sara stała przed lustrem w niezawiązanym jedwabnym szlafroku w odcieniu szampana, który jedynie zwielokrotniał wrażenie, że jej skóra wydawała się być w kolorze mleka. Pod cieniutkim materiałem miała na sobie tylko koronkowe [link widoczny dla zalogowanych] w tym samym odcieniu co szlafrok i German miał całkiem spore problemy, by skupić wzrok na jej twarzy, na której odbijało się zaskoczenie jego nagłym pojawieniem się. - Nawet nie zaglądaj do dzisiejszego wydania...
- People en Espanol? Spóźniłeś się - westchnęła Sara wskazując dłonią w stronę nocnego stolika. Antony Garcia i Claire Soler zaręczeni! Na okładce widniało zdjęcie uśmiechającej się do siebie pary, zapowiadając jedynie cała sesję, którą German zdążył już obejrzeć zanim wrócił do mieszkania. Szlag! Przebiegło przez jego myśli, gdy obrócił się w stronę kobiety i złapał wyraz jej twarzy odbijający się w lustrze. - Szybko się pozbierał, prawda? W sumie nie powinnam się dziwić - stwierdziła Sara płaskim tonem, zmuszając się do uśmiechu, choć jej oczy błyszczały nienaturalnie. German zagryzł policzek od środka powstrzymując się przed komentarzem, który cisnął mu się na usta. Że nie byłoby żadnego ślubu, gdyby nie sfingowała swojej śmierci. Że nie byłoby żadnego ślubu, gdyby została z mężem. Ale czy naprawdę tego chciał? Zamiast powiedzieć chociaż słowo, stanął tuż za nią i położył dłonie na jej biodrach.
- Nie... - zaczęła Sara machając ręką na jego próby... czegokolwiek, co miał na myśli.
- Poddajesz się? - Zapytał German nachylając się nad jej uchem, świadomie napawając się jej zapachem. Sara wyprostowała się i zacisnęła dłonie na połach szlafroka.
- Nie ma mowy - stwierdziła zimno Sara, spotykając się z nim spojrzeniem w odbiciu. - Powiem więcej - dziewczyna uwolniła się z jego pół-objęć i sięgnęła po magazyn. - Sama urządzę im ten ślub - German zamrugał i przesunął spojrzeniem od gazety do jej twarzy i z powrotem, zanim na jego twarzy rozlał się uśmiech. Nie miał zielonego pojęcia jak miała zamiar tego dokonać, ale zdążył się przyzwyczaić, że gdy ta kobieta sobie coś postanowi, to nie ma takiej siły, która ją powstrzyma.
***
Gabriel pogwizdywał podczas przygotowywania śniadania dla Marisol. Z łazienki dobiegło go delikatne westchnienie zachwytu, które wywołało natychmiastowe uniesienie kącików jego ust. Jego dziewczyna najwidoczniej delektowała się swoją kąpielą, a on miał zamiar uczynić ją jeszcze lepszą. Obok tostów, dżemu pomarańczowego i sałatki owocowej położył na tacy pojedynczą czerwoną różę, zanim ruszył w kierunku łazienki. Gdy przekroczył jej próg nie kłopocząc się pukaniem, sam poczuł wielką chęć westchnienia z zachwytu na widok Marisol zanurzonej w wodzie po samą szyję, którą jeszcze bardziej eksponowały spięte w wysoki kucyk włosy. Starając się nie wywołać hałasu, postawił tacę na podłodze i zanim zdołał się powstrzymać przesunął palcem o skórze jej szyi wywołując jej mruczenie. Blondynka otworzyła oczy uśmiechając się szeroko.
- Ostatnim razem, gdy przerwałeś mi kąpiel, zalaliśmy sąsiadów - stwierdziła Marisol wyciągając dłoń bliżej niego z wody i przebiegając palcami przez jego włosy. Gabriel uśmiechnął się pełen samozadowolenia, doskonale pamiętał tamten dzień.
- To był miły wieczór - westchnął szczęśliwy, gdy zaczęła drapać jego skalp. Pod pewnymi względami faceci nie różnią się od psów, zauważyła Marisol, gdy mężczyzna zaczął mruczeć.
- Nie dla nich - stwierdziła Marisol ze śmiechem. Gabriel uniósł głowę, łapiąc jej nadgarstek i pocałował jej palce, zanim odłożył jej dłoń na krawędź wanny. - Teraz zdecydowanie byś się tu nie zmieścił - mruknęła dziewczyna, przymykając oczy i zanurzając się głębiej w wodzie. Wzrok Gabriela powędrował w stronę jej brzucha, który wynurzył się z wody pod wpływem jej ruchu. - Co tu robisz, tak właściwie? - Zapytała dziewczyna nie otwierając oczu.
- Przyszedłem odwiedzić moje dziewczynki - powiedział Gabriel podnosząc różę z tacy, po czym przejechał kwiatem po napiętej skórze jej brzucha. Marisol zadrżała pod wpływem niespodziewanego wrażenia i uchyliła powieki obserwując jego ruchy. - Dzisiaj mija magiczna data siedmiu miesięcy, kiedy nie musimy tak bardzo bać się o naszego Kwiatuszka - Gabriel, świadomy tego, że obserwuje każdy jego ruch, zastąpił płatki róży swoimi palcami i uśmiechnął się szerzej, gdy dreszcze na jej ciele się powtórzyły, z większą intensywnością. - To również siedem miesięcy od kiedy pierwszy raz się kochaliśmy - omal się nie zaśmiał, gdy na jej policzki wstąpił rumieniec. - I z tej okazji mam coś dla Ciebie - Marisol zamrugała i uniosła się wyżej w wannie, jednak na tyle ostrożnie, by strategiczne części jej ciała pozostały ukryte. Gabriel wręczył jej różę, którą wciąż trzymał w dłoni i wskazał na nią dłonią, jakby zmuszając dziewczynę do przyjrzenia się kwiatowi bliżej. Marisol z wahaniem zaczęła przeglądać palcami płatki kwiatu aż wyczuła coś, co zdecydowanie nie przypominało w dotyku płatków róży. Marisol zaryzykowała spojrzenie na Gabriela, który wskazał ponownie na kwiat, po czym dziewczyna rozchyliła płatki na tyle, by dostrzec co było w środku i powstrzymała westchnienie. Między czerwonymi płatkami w samym środku róży spoczywał [link widoczny dla zalogowanych], najpiękniejszy pierścionek jaki w życiu widziała. Nie to, żeby widziała ich znowu tak wiele, ale ten zbytnio przypominał pierścionek, który Sara dostała od Tony'ego, by Marisol nie zawahała się, zanim nie założyła go na palec.
- Gabriel? - Mężczyzna wyszczerzył się jak diabeł wcielony i pocałował jej palce zanim sięgnął do środka jej dłoni i zabrał pierścionek.
- Tak, pytam Cię o to co myślisz i nie, nie ukradłem go. Jest drogi, ale Ty jesteś warta o wiele więcej, pożyczyłem tą kasę, nie bój się, oddam - David, zaświeciło się od razu w głowie Marisol.
- Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś kupił coś tańszego, moglibyśmy kupić łóżeczko i parę innych ważnych rzeczy? - Zapytała blondynka nie spuszczając wzroku z pierścionka. Gabriel dał sobie spokój z powstrzymywaniem śmiechu i wsunął pierścionek na jej serdeczny palec. - Na "tak" poczekam, teraz druga część niespodzianki - Marisol zmarszczyła brwi, ale chwyciła wyciągniętą dłoń Gabriela, który pomógł jej wyjść z wanny i zaczął ją wycierać jedyną różową rzeczą w tej łazience, czyli jej ręcznikiem. Marisol przewróciła oczami, gdy jego dotyk przestał być tak niewinny, ale uspokoiła się, gdy zasłonił jej oczy dłonią i poprowadził ją w stronę ich sypialni, nagą, warto zaznaczyć.
- Skąd wiesz, że powiem "tak"? - Wtrąciła Marisol w połowie drogi.
- Kochasz mnie, będziemy mieli dziecko i sprawiam, że jesteś szczęśliwa, popatrz - w tym momencie zdjął dłoń z jej oczu i pokazał jej wnętrze ich odnowionej sypialni. W rogu stała różowa kołyska otoczona zabawkami odpowiednimi dla niemowlaka, a na ich łóżku leżał ogromny różowy miś.
- Tak - westchnęła zachwycona Marisol, na co Gabriel zareagował szerokim uśmiechem, który ukrył w jej ramieniu.
- Co "tak"? - Zapytał udając powagę, co w chwili, gdy ona była naga i zachwycona, nastręczało mu nie lada trudności.
- Tak, kocham Cię. Tak, będziemy mieli dziecko i tak, sprawiasz, że jestem szczęśliwa - dziewczyna obróciła głowę, by móc spotkać się z nim spojrzeniem z uśmiechem tak promiennym, ze mogłaby zastąpić słońce na nieboskłonie.
- I tak, wyjdziesz za mnie? - Zapytał dla pewności Gabriel szczerząc się jak wariat. Jedyną jej odpowiedzią był obrót w jego ramionach i pocałunek, który wywołał dreszcze na całym jego ciele. Gdyby nie utrudnienie w postaci pojemnika z Margaritą pomiędzy nimi, na pewno dużo trudniej byłoby mu się powstrzymać przed rzuceniem jej na łóżko. - Kocham Cię, Marisol.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 0:06:33 19-09-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:57:51 19-09-14    Temat postu:

Cieszę się że wreszcie doczekałam się odcinka.Gabriel zrobił bardzo miłą niespodziankę Marisol a miłość między nimi jest coraz silniejsza.Sarę zabolał artykuł o ślubie Tonego i bardzo jestem ciekawa co planuje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:43 22-09-14    Temat postu:

    Odcinek 8


- David? - Jego imię rozbrzmiało szeptem w szpitalnej poczekalni, choć dla niego zabrzmiało niemal jak huk gromu. Blondyn obrócił głowę w kierunku, z którego dochodził głos i omal nie jęknął na widok swojej byłej dziewczyny, Seleny. Brunetka miała na sobie fartuch pielęgniarki położnej, czyli różowe spodnie i koszulkę w serek, a David i tak musiał wstrzymać oddech, zanim zaakceptował fakt, że Selena nic się nie zmieniła i mimo jego złorzeczeń, na jej twarzy nie pojawiły się brodawki ani permanentny trądzik. Zdjął z niej spojrzenie wracając nim na drzwi sali szpitalnej, za którymi znajdowała się Marisol, o której przywiezienie na wizytę kontrolną poprosił go Gabriel.
- Widzę, że jednak masz inne zainteresowania niż droga biżuteria - jego słowa zabrzmiały gorzko i kątem oka udało mu się zauważyć, że się wzdrygnęła.
- Twoja dziewczyna tam leży? - Zapytała Selena niezwykle, jak na nią, zmartwionym głosem i wlepiła wzrok w kartę ciąży pacjentki spod trójki, w której to sali znajdowała się Marisol. Jej uwagę przykuło nie tyle nazwisko pacjentki co etap rozwoju ciąży. Siedem miesięcy, wtedy mogliśmy być jeszcze razem, pomyślała dziewczyna przysiadając na krawędzi krzesła stojącego obok tego, na którym siedział David. David zaśmiał się gorzko zanim pokręcił głową.
- Chciałbym - stwierdził z żalem przywołując w myślach anielski wizerunek Marisol. - Ale nie. To narzeczona mojego najlepszego przyjaciela, jedynego przyjaciela - dodał jeszcze, przypominając jej, że swojego kuzyna, w którym widział przyjaciela, stracił w tej roli właśnie dzięki niej. Selena przejechała językiem po wargach, czując nagłą suchość w gardle jak zawsze w jego obecności od chwili, kiedy się rozstali.
- Ja... - Dziewczyna zebrała się w sobie, czując, że powinna w końcu zrobić właściwą rzecz. - Wiem, że to prawdopodobnie niewłaściwa chwila, ale chyba nigdy nie nadejdzie a właściwa... - David zacisnął zęby starając się nie kazać jej wracać tam skąd przyszła, ale ostatkiem woli powstrzymał się i zmusił do słuchania. - Możliwe, że nigdy więcej się nie spotkamy, dlatego... - Znowu się zacięła zaciskając mocniej dłonie na podkładce karty Marii Soledad Carmony. - Dlatego chciałam Cię przeprosić - David skamieniał w miejscu patrząc na nią z czymś w rodzaju szoku, ale Selena postanowiła się nie poddawać w obliczu intensywności tego spojrzenia. - Przepraszam. To, co zrobiłam. Co zrobiłam nam... Co zrobiłam Tobie... Jest niewybaczalne. Dlatego nie proszę Cię o wybaczenie, tylko przepraszam...To nie była twoja wina, a ja byłam głupia. Nie mogę powiedzieć, że Cię kochałam, bo prawdopodobnie nie przyjąłbyś tego dobrze, choć tak było. Przepraszam... - Jej mowę przerwało otwarcie się drzwi do sali numer trzy i pojawienie się w nich blondynki w zaawansowanej ciąży wspartej na ramieniu młodego lekarza. Wzrok doktora na chwilę zatrzymał się na Selenie, by powrócić do wspartej na nim Marisol. David nie mógł nie zauważyć, jak twarz Seleny pokrywa się rumieńcem zawstydzenia, a ona sama zrywa się z miejsca, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. A więc o to chodzi w twoim odkupieniu win, zakochałaś się, pomyślał David z małym ukłuciem żalu. Jednak coś w jego sercu zdawało się wygoić dzięki jej przeprosinom i przyjęciu odpowiedzialności. Mężczyzna ponownie spojrzał na Selenę i ujrzał ją w nowym świetle. Nie była już zabawową dziewczyną, którą polubił i którą się zauroczył (nigdy nie przyszło mu nawet do głowy, że mógłby ją kochać) i która przez rok zajmowała miejsce w jego mieszkaniu. Selena dorosła i nie sądził, że jej nowa odsłona mogłaby go pociągać. W jego myślach na ułamek sekundy pojawiła się twarz innej kobiety, zanim zmusił się potrząśnięciem głową do odzyskania zdrowego rozsądku. Zakazany owoc. Wracając do Seleny, oczywiście była piękna, ale on sam jeszcze nie dojrzał na tyle, żeby być z taką kobietą. A już na pewno nie na tyle, by być z nią po tym, co mu zrobiła.
- David? - Delikatny głos Marisol rozbrzmiał jak dzwoneczek w poczekalni. Blondyn podniósł głowę i zastrzelił ją tak promiennym uśmiechem, że ciężko było go uznać za prawdziwy.
- Och Skarbie, rzuć Gabriela w diabły i wyjedź ze mną na Karaiby. Nawet w tym stanie bijesz wszystkie kobiety na głowę - Marisol oblała się rumieńcem, po czym przewróciła oczami, przyjmując komplementy Davida jako formę ich droczenia się ze sobą. Gabriel czasami niemal wyrzucał przyjaciela za drzwi, nie mogąc już słuchać jak podrywa jego dziewczynę, choć wiedział, że David nie ma żadnego zamiaru mieszać w ich związku.
- David? Słyszałam, że mają tu całkiem niezły oddział psychiatryczny, może powinieneś się tam zgłosić - stwierdziła Marisol powstrzymując uśmiech, choć jej lekarz, doktor Emilio Suarez, nie był tak powściągliwy i parsknął śmiechem na jej komentarz.
- Skarbie, ranisz moje, i tak już poharatane, serce - mruknął David teatralnym gestem przykładając dłoń do miejsca gdzie powinien znajdować się wyżej wspomniany organ, po czym przejął rolę osoby podpierającej drobną sylwetkę blondynki. Lekarz, wciąż z szerokim uśmiechem na ustach wyciągnął rękę w kierunku Seleny spodziewając się otrzymać od niej kartę pacjentki, która aktualnie obdarowywała Davida kolejnym "uroczym" komentarzem.
- David, oboje dobrze wiemy, że ty nie masz serca. To raz. Dwa. Powinieneś się tam zgłosić, bo musisz być szalony, jeśli sądzisz, że opuszczę miłość mojego życia i ojca mojego dziecka, po to, żeby lecieć z Tobą na Karaiby. W siódmym miesiącu ciąży, kiedy nawet namiot nie byłby w stanie posłużyć mi jako kostium kąpielowy! - David nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, a za nim podążyła Marisol i jej lekarz, a nawet na twarzy Seleny można było dostrzec szeroki uśmiech.
- Proszę mi wybaczyć, ale z tym namiotem to pani przesadziła - stwierdził Emilio. - Wygląda pani kwitnąco - dodał jeszcze, wpisując do karty uwagi dotyczące jej ostatnich badań. Marisol pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Cóż, jeśli tak ma wyglądać kwitnąca kobieta, to wolałabym już przekwitnąć i wrócić do poprzedniej formy - doktor uśmiechnął się do niej i podał receptę.
- Witaminy proszę brać dwa razy dziennie i widzimy się za tydzień. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to łagodnie doprowadzimy panią do trzydziestego szóstego tygodnia - Marisol uśmiechnęła się szeroko na ta wiadomość i wczepiła palce mocniej w ramię Davida, który poklepał ją po dłoni. Wiedział jak oboje z Gabrielem martwili się o zdrowie córeczki, tym bardziej cieszył się, że wyglądało na to, że będzie dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 19:42:01 25-09-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:06:08 23-09-14    Temat postu:

    Odcinek 9


- Znasz tego mężczyznę? - Głos Emilia brzmiał spokojnie w uszach Seleny, gdy wdarł się do dyżurki, w której dziewczyna układała karty chorobowe. Dziewczyna uniosła głowę i zaryzykowała spojrzenie w jego kierunku zanim szybko obróciła wzrok. Ona i Emilio krążyli wokół siebie odkąd tylko Selena trafiła na staż, ale ani jedno, ani drugie nie przekroczyło tej niewidzialnej linii, którą sobie wyznaczyli. I ta sytuacja im odpowiadała, a na pewno odpowiadała Selenie, która po ostatnich wydarzeniach w swoim życiu stała się ostrożna. I tak było dopóki... Dopóki się nie zakochała, ale w jej opinii to nic nie zmieniało. Emilio wciąż patrzyła na nie jak na smakowity kąsek i nic więcej, a ona nie zamierzała po raz kolejny dać się wciągnąć w taką sytuację.
- Tak - było jej jedyna odpowiedzią, gdy rozważyła już za i przeciw próbie zagrania idiotki i udawania, że nie ma pojęcia o kogo chodzi. Brwi mężczyzny powędrowały do góry.
- To wszystko co masz do powiedzenia? - Selena spojrzała na niego z zaskoczeniem, niby z jakiej okazji był zły?
- Nie rozumiem... - Coś w jego twarzy kazało jej zmienić treść jej wypowiedzi. - David i ja byliśmy parą. Jakieś pół roku temu. Rozstaliśmy się w niezbyt dobrych stosunkach, co było w pełni moją winą, bo byłam na tyle głupia, żeby dać się wciągnąć w rozgrywkę między nim a jego kuzynem. To nie twoja sprawa i wolałabym nie wracać do tego tematu - skwitowała Selena prostując się, mimochodem zastanawiając się jak miewa się Tony po śmierci żony. Nie miała śmiałości dowiadywać się czegokolwiek, całkowicie odcięła się od tamtego środowiska, gdy rozstała się z Davidem i postanowiła zmienić swoje życie. Była na pogrzebie Sary, ale stała w dość znacznej odległości od innych żałobników. Była jej to winna, to dzięki Sarze postanowiła sama zadbać o swoje życie, nie licząc już na dobrodziejstwa płynące ze związku z bogatym mężczyzną. Kochała Davida, jednak nie mogła nie być na tyle samokrytyczna, żeby nie zauważyć, że tak samo jak w nim, była zakochana w jego środowisku. Do świata realnego przywróciła ją dłoń na jej ramieniu. Emilio patrzył na nią w skupieniu.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, jeśli coś Cię gryzie - powiedział Emilio łapiąc kosmyk jej włosów, który wymknął się z jej przepisowej kitki i założył jej go za ucho. Selena zdusiła grymas niedowierzania. Nie byli przyjaciółmi, byli współpracownikami, którzy krążą wokół siebie, by trafić do łóżka, albo nie.
- Nic mnie nie gryzie - stwierdziła Selena starając się zakończyć ten temat. - Co się dzieje z tą dziewczyną, Marisol? Znałam jej siostrę... - Powiedziała Selena zanim zdołała się powstrzymać. Emilio zmarszczył czoło.
- Jej ciąża jest zagrożona od samego początku, głównym czynnikiem jest stres - Selena pokiwała głową ze smutkiem, co wywołało pogłębienie zmarszczek na jego czole.
- Sel, słuchaj... - Selena jak na umówiony znak wróciła do swoich obowiązków, czyli układania lekarstw na półce w apteczce. Emilio powstrzymał westchnienie, wszystko byłoby prostsze, gdyby ta dziewczyna nie była taka śliczna.
- Marisol miała się czym stresować ostatnimi czasy - Selena wróciła do rozmowy o pacjentce, to było zdecydowanie bezpieczniejsze wyjście. - Jej matka zmarła na guza mózgu, a siostra w wypadku. Wypadła na zakręcie na wzgórzu przez barierkę do rzeki, to było straszne. Znaleźli tylko samochód, ciała nie - westchnęła Selena starając się stanąć w jak największym odstępie od mężczyzny.
- Skąd to wszystko wiesz? - Zapytał Emilio, wyrwany na chwilę z myśli o wyciągnięciu Seleny poza budynek szpitala, do jakiejś przytulnej knajpki, a najlepiej do jego mieszkania.
- Ja... - Selena zacięła się, nie chcąc mówić mu o tym, że spotykała się z mężem siostry Marisol, ani o tym, że jej była najlepsza przyjaciółka starała się zając jej miejsce. - David jest przyjacielem ojca dziecka Marisol - wybrnęła Selena, wybierając najbezpieczniejszą drogę wytłumaczenia mu tej sytuacji. Przesłała mu niepewny uśmiech znad ramienia i westchnęła w duchu z ulgi, gdy w głośniku rozbrzmiał komunikat wzywający go do porodu. Emilio zaczął kolekcjonować z blatu swoje rzeczy, plakietkę, pager i klucze od szafki.
- Może moglibyśmy po dyżurze... - Zaczął Emilio patrząc jak odwrócona do niego plecami dziewczyna sztywnieje.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - stwierdziła Selena łapiąc jego spojrzenie w szybce szafki z lekami.
- A ja wręcz przeciwnie - powiedział Emilio stając tuż za nią. - Przyjdę po Ciebie po dyżurze, musimy to w końcu przegadać - skwitował mężczyzna przesuwając opuszkami palców po jej odsłoniętym karku, sprawiając, że wszystkie włoski w tym miejscu stanęły dęba. Selena wypuściła oddech, który nieświadomie wstrzymała, dopiero gdy zamknęły się za nim drzwi i oparła się czołem o krawędź szafki. To był bardzo zły pomysł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:55:48 01-10-14    Temat postu:

Czytałam pierwszą serie kiedyś, ostatnio mnie nie było na forum i to dłuższy czas. Teraz nadrobiłam I serię i chcę II a ona otwarta w nowej karcie. Wchodzę w nią i co widzę.... ZMIANY i to duże!!! Postacie pozmieniane i co trzeba zrobić??? Przestawić się, może to trochę zająć czasu.

Komentarz dodam jak nadrobię odcinki II serii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:20:15 02-10-14    Temat postu:

Doszłam do 7 odcinka, ale pozostałe 3 przeczytam później. Na razie komentarz zostawię, bo myśli w głowie mi się kłębią i muszę je poukładać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:01:19 02-10-14    Temat postu:

Wiem, że milion zmian wprowadziłam, ale cóż, nic nie poradzę Cieszę się, że Cię tu widzę i czekam na opinię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:08:47 03-10-14    Temat postu:

No nie powiem, że Gabriel miał zarąbisty pomysł na usłyszenie "tak" na swoje pytanie. Marisol nie powiedziała od razu tak, ale kiedy zobaczyła odnowioną sypialnię to z jej ust wyszło upragnione słowo. Można się zastanawiać czy to z zachwytu na widok pokoju czy odpowiedź na zadane pytanie przez Gabriela. Ale my odpowiedź znamy, tak oznaczało wszystko w tym momencie. Cieszę się, że im się układa. A pieniądze na pierścionek, czyżby Gabriel pożyczył od Davida? Natomiast Sara jest zła, mało powiedziana wściekła na Toniego. Jestem ciekawa jak wykombinuje bycie organizatorką jego wesela, które jest brane tylko dla polepszenia sytuacji firmy i nie ma nic wspólnego z miłością Toniego i Claire.
David po długim czasie spotyka swoją byłą narzeczoną i to w szpitalu na porodówce, a także okazuje się że ona tam pracuje. Selena po rozstaniu z Davidem doszła do siebie, znalazła pracę i żyje na własny rachunek. David poczuł ukłucie żalu gdy zobaczył jak lekarz Marisol patrzy na jego byłą narzeczoną, ale stwierdził, że w takiej odpowiedzialnej dziewczynie nie mógłby się zakochać. Czyżby? Jak dla mnie wszystko możliwe. Ale na horyzoncie pojawia się Claire, a z Tobą Martyno (jak dobrze pamiętam) różnie bywa. Widać, że dla Seleny i Davida szykujesz coś innego, a raczej kogoś innego. Przekomarzanie Davida i Marisol ubawiło mnie po pachy, zwłaszcza ten namiot.

Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:00:19 03-10-14    Temat postu:

Namiotowe sukienki to domena przyszłych matek Dziękuję za komentarz.
Ja sama siebie czasem nie ogarniam, więc co tam Davidowi się uroi to jeszcze nie wiem. Za to wiem, że Selenie łatwo nie jest, zwłaszcza w pobliżu takiego doktorka jak Emilio, trzymać się swojego postanowienia, że skupi się na sobie i stanie się lepszym człowiekiem, zanim się w coś wpakuje nowego. A co do Claire, to przecież narzeczona Tony'ego, David nie mógłby... Mogłby?
Heh, jakby mi chłopak zaserwował takie zaręczyny to najpierw bym zemdlała ze zdumienia, ale to jest Gabriel a po nim można spodziewać się wszystkiego, a już zwłaszcza tego dobrego.
Sara da sobie radę, zawsze daje
Dzięki jeszcze raz :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:12:38 06-10-14    Temat postu:

A co do Claire, to przecież narzeczona Tony'ego, David nie mógłby... Mogłby?
Znając ciebie to różnie może być, więc David też może być różny
Gabriel taki kochany się zrobił.
A Sara zawsze musi sobie radzić wiec tym razem też musi, dlatego pewno coś wykombinuje!
Odcinek by się tu przydał !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:11:43 01-07-15    Temat postu:

    Odcinek 10


Marisol siedziała jak na szpilkach wyczekując powrotu Gabriela. Nie powinna wpuszczać do domu Tony'ego, ale co mogła zrobić? Wyglądał jak zbity pies. Marisol domyślała się, że to z powodu śmierci ojca. Szczęśliwy dzień, który zamienił się w koszmar, jak rozpisywały się gazety. Tego dnia, podczas przyjęcia, Tony miał podobno ogłosić swoje zaręczyny z Claire Soler, młodszą siostrą jego byłej dziewczyny - Fatimy. Fatima była dziewczyną Tony'ego jeszcze w liceum, później ich drogi się rozeszły. A potem ożenił się z Sarą, pomyślała ze smutkiem Marisol, której coraz bardziej doskwierał ból w krzyżu od siedzenia w niewygodnej pozycji. Kopnięcia jej małego szczęścia również nie pomagały w poprawie jej samopoczucia.
- Chcesz herbaty? - Zapytała chyba z dziesiąty raz, usiłując się podnieść z gracją, mimo że wyglądała jak ciężarówka, a nie baletnica. Tony powstrzymał ją gestem z wyrazem przerażenia na twarzy.
- Niczego mi nie potrzeba - blondynka westchnęła patrząc na zmarszczki wokół jego oczu, musiały pojawić się niedawno, ale w końcu tyle nieszczęść spadło na tego człowieka. Mimo tego, że Gabriel go nie cierpiał, to wciąż był wdowcem po jej siostrze i nie potrafiła po prostu wyłączyć współczucia, które do niego żywiła. Najpierw stracił żonę, teraz ojca, nie mogła przestać myśleć, że wie, co czuje, w końcu ona też straciła matkę i siostrę i to jednego dnia.
- Wiem, że to zabrzmi jak banał, ale wiem co czujesz, po śmierci mamy i Sary było strasznie, ale powoli człowiek dochodzi do siebie - tony podniósł głowę znad papierów, które wciąż ściskał w rękach i zaśmiał się niewesoło.
- Wiem, że myślisz, że wiesz co czuję, ale to nieprawda. Twoja matka nie okłamywała Cię przez całe życie, by potem w testamencie wypluć Ci w twarz, że... - w tym momencie otworzyły się drzwi wejściowe i wszedł Gabriel obładowany papierowymi torbami z zakupami.
- Co on tu robi? - Zaatakował od razu, a Marisol skrzywiła się słysząc jego cierpki ton.
- Kochanie, spokojnie - zaczęła się podnosić, ale widząc naganę na twarzach obu mężczyzn zrezygnowała. - Tony ma do ciebie sprawę, podobno ważną, nie mogłam go nie wpuścić - wyraz twarzy Gabriela podpowiedział jej, że jak najbardziej mogła, ale nic nie powiedział.
- To nie jej wina, nalegałem - Tony podniósł się z miejsca i wyciągnął dłoń z dokumentami w stronę Gabriela. Ten spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem i odłożył torby na bufet, by sięgnąć po papiery. - To testament mojego ojca i list do Ciebie, jest w nim napisane, że byłeś jego synem - Gabriel nie okazał po sobie zdziwienia, co zszokowało Tony'ego. - Wiedziałeś...
- Tak - skwitował Gabriel oddając mu dokumenty. - Nie chcę tego, cokolwiek mi zapisał, mógł dać mi lata temu. Teraz tego nie potrzebuje - dopiero w tym momencie Gabriel podniósł oczy na Tony'ego i natychmiast zrozumiał, że ten nie wiedział o niczym. - Nie wiedziałeś? Myślałem, że... Więc te wszystkie ataki na mnie nie były spowodowane... - Gabriel się wkurzył i nawet nie zauważył, gdy Marisol podniosła się z fotela i stanęła przy jego boku, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nie - Tony wciąż przebywał w stanie szoku. Gabriel zamrugał w wściekłości.
- Więc, do jasnej cholery, o co Ci chodziło? O samochód? Przez to chciałeś mnie wsadzić do pudła przez fałszywe oskarżenia tej twojej laleczki - Gabriel doskoczył do niego i zapała koszulę przyciskając go do ściany.
- Gabriel! - Marisol krzyknęła, widząc, że zaraz rozpęta się bójka.
- Nie chciałem... Sprawy wymknęły się spod kontroli, Adriana sama to wymyśliła - słowa uciekały Tony'emu z zaciśniętego gardła. - Kazałem jej odwołać zeznania - krzyknął w końcu, gdy siła, z którą Gabriel przyciskał go do ściany, odebrała mu dech.
- Świetnie i wtedy ona poszła do Sary, żeby ta ze mną zerwała. Świetny pomysł, gratulacje! Mistrz manipulacji! - Gabriel w końcu puścił poły koszuli przeciwnika i spojrzał na przerażoną twarz swojej dziewczyny. Jego postawa natychmiast się zmieniła. - Skarbie, wszystko w porządku? - Zostawił Tony'ego tam gdzie stał i ruszył w stronę Marisol. Dziewczyna skinęła głową, ale złapała się jego ramienia, by nie upaść, gdy podszedł na tyle blisko, żeby ją złapać. Mężczyzna natychmiast wziął ją na ręce i położył na kanapie.
- Wynoś się z mojego domu - warknął Gabriel, ledwie zerkając na Tony'ego, cała jego uwaga była skupiona na Marisol.
- Nie, musimy to wyjaśnić - odezwał się Tony, który mimo że był zaniepokojony bladością Marisol, nie miał zamiaru wychodzić bez załatwienia tej sprawy. - Od jak dawna wiesz o ojcu? - Gabriel spojrzał na niego z nienawiścią, ale przed posłaniem go do diabła powstrzymała go dłoń Marisol, która znalazła się na jego policzku.
- Macie szansę na wyjaśnienia, miejcie to już za sobą - powiedziała niewyraźnie, patrząc na niego z niepokojem. Gabriel skinął głową i przytrzymał jej dłoń w miejscu.
- Matka powiedziała mi na łożu śmierci. Byłem wściekły, że masz wszystko, czego on nie chciał dać mnie i dlatego zwinąłem Ci auto - mruknął Gabriel, patrząc przed siebie. - Nie sądziłem, że przez to narobisz takiego bagna w moim życiu - warknął spoglądając na mężczyznę, który genetycznie był jego bratem, a w praktyce największym wrogiem. - Chociaż patrząc z perspektywy czasu, może nawet powinienem Ci podziękować - mówiąc to Gabriel złapał dłoń Marisol i złożył pocałunek po jej wewnętrznej części. Tony zacisnął dłonie w pięści, nie mogąc uwierzyć, że był takim debilem. Stracił wszystko przez głupi akt chęci pokazania innym, że jest wielkim Tonym Garcią i nikt nie może tak po prostu mu czegoś ukraść. Jego zemsta przyniosła odwrotny skutek, bo teraz to on był największym przegranym. Gdyby nie chęć zemsty na Gabrielu, Tony nigdy nie wpadłby na pomysł wzięcia ślubu z Sarą, nie zakochałby się w niej i nie pozwolił umrzeć. Nie miałby powodu, by czuć się martwym jak ona, odkąd zginęła, bo nigdy by jej nie poznał. A teraz stracił również możliwość kontaktu z bratankiem, który był również ostatnią cząstką łącząca go z Sarą. Tony niemal słyszał jak los się z niego śmieje.
- A teraz wynoś się z mojego mieszkania. Denerwujesz moją kobietę, a na to nie pozwolę, nie po tym wszystkim co przeszła - Gabriel podniósł się z kolan, na które opadł, po tym jak położył Marisol na kanapie i sięgnął po dokumenty, które rozsypały się na podłodze, gdy zaatakował Tony'ego. - Nie chcę niczego, co mógłby mi dać twój stary i zdecydowanie nie chcę niczego od Ciebie - warknął Gabriel oddając papiery Tony'emu i popchnął go w stronę drzwi. - Idź do diabła! - Dodał jeszcze, zanim zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:28:03 06-07-15    Temat postu:

    Odcinek 11

Sześć tygodni później
Sara przebiegła palcami po płatkach białych begonii, które miały stać na stołach podczas wesela Tony'ego i Claire Soler. Coraz częściej miała jednak wrażenie, że ślub idealny, wcale nie zapowiada się tak idealnie. Claire coraz częściej podczas planowania wesela błądziła myślami gdzie indziej, a Sara bardzo szybko odkryła wokół kogo krążą jej myśli. David Garcia. Czyżby role miały się odwrócić i tym razem to Tony'emu wyrosną rogi?
***
Tomas westchnął, przyglądając się z daleka, jak Gabriel i Marisol wybierają wózek dla dziecka. Ile razy to już wstrzymywał się w połowie kroku, żeby do nich nie podejść za każdym razem, gdy spotykał ich wzrokiem na ulicy, w sklepie, w parku, ale zawsze go coś powstrzymywało. Nie miał szans u Marisol, nigdy, ale nadal bolała go świadomość, że Gabriel tak łatwo zlekceważył jego uczucia i poddał się namiętności do ich cyganeczki. Będą mieli dziecko, a Marisol od jakiegoś czasu miała tez pierścionek na palcu, najwyższy czas skończyć z tymi mrzonkami i się pogodzić...
***
Claire wybuchnęła śmiechem słysząc kolejny z serii "głupie dowcipy Davida Garcii". Teoretycznie powinna być teraz na przymiarce sukni ślubnej, ale o ile przyjemniej jest spędzać czas na wygłupach z Davidem niż wciskać się w sukienkę, która i tak była dla niej bezsensowną strata pieniędzy. Ślub cywilny to nie znowu jakieś halo, żeby się odstrajać jak tort urodzinowy. Claire przerwała swoje rozmyślania, gdy poczuła dotyk kciuka Davida w kąciku ust.
- Ubrudziłaś się lodami - wyjaśnił ze śmiechem, który rozgrzewał ją od środka. Ile razy to już marzyła, żeby pan młody i jego kuzyn zamienili się miejscami?
***
Tony zacisnął palce na szklance, wpatrując się w zdjęcie na telefonie, które wysłała mu Marisol. Ultrasonograf przedstawiał w pełni rozwinięte dziecko, a pod zdjęciem był napis: Margarita Sara. Jesteś jej wujkiem, pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć jak będzie miała na imię. Tony miał wrażenie, że dławi go w gardle na myśl, że nigdy nie spotka tego maleństwa. Jego bratanicy, córki siostry jego żony. A wspomnienie tego, że Sara i on nigdy nie będą mieli szansy przeżywać radości oczekiwania ich własnego dziecka, prawie odbierało mu oddech. Dlaczego musiałaś odejść? W dłoni zostały tylko odłamki szkła.
***
Selena wciągnęła powietrze kręcąc głową, gdy zobaczyła na podjeździe jej kamienicy samochód Emilia. Nie poddawał się. A ona nie chciała skapitulować, ale powoli miała coraz mniejsze wątpliwości. Ok, porozmawia z nim, ale na tym koniec.
- Nie znudziło Ci się jeszcze? - Zapytała przechodząc obok kabrioletu po stronie pasażera. Emilio zdjął okulary przeciwsłoneczne i błysnął uśmiechem.
- Nigdy. Pozwolisz się zawieść do pracy? - Selena spojrzała na przystanek autobusowy, gdzie zmierzała i wróciła spojrzeniem do przystojnego doktora.
- Rozumiem, że nie dasz mi spokoju, jeśli odmówię? - Emilio pokręcił głową szczerząc się jak wariat, miał dobre przeczucie, że tym razem mu się uda. I nie zawiódł się, Selena wsiadła do samochodu z cierpiętniczym westchnieniem i zaplotła ręce na piersi. Jeden do zera.
***
German obserwował szykującą się do pracy Sarę, dzisiaj po raz pierwszy Tony i Claire mieli przyjść oglądać salę. Razem. Dotąd tylko Claire załatwiała sprawy ślubu.
- Jeśli chcesz, mogę pojechać z Tobą i Cię wspierać - Sara zganiła go spojrzeniem.
- Sama wzięłam sobie ten ciężar na barki i sama muszę sobie jakoś poradzić. Dziękuję Ci za propozycje - German potarł ręką kark. Dlaczego musiał zakochać się w kobiecie, która nawet nie przed sobą nie może przyznać, że jest wciąż zakochana w swoim mężu. Na dodatek sama urządza mu kolejne wesele. Czasem ją podziwiał, a czasem było mu jej po prostu szkoda...
***
- Słoneczko? - Marisol podniosła oczy znad książki, którą czytała pogryzając jabłko, gdy do sypialni wkroczył Gabriel. - Czy Ty nie miałaś leżeć? - Blondynka uśmiechnęła się niewinnie odbijając się nogami od podłogi, by zabujać fotelem, w którym siedziała. Miała prawdziwy bujany fotel, a on jej kazał leżeć, niedoczekanie!
- Przecież nie łażę po drabinie, ani nie dźwigam, spokojnie sobie siedzę w fotelu i się bujam - Gabriel parsknął śmiechem słysząc ostatnią część zdania.
- Cześć maleństwo, tu tata, niedługo się zobaczymy - wymruczał nachylając się do jej brzucha. Już za dwa tygodnie mijał termin porodu, a oni nie mogli być bardziej szczęśliwi, że udało im się przejść przez najtrudniejszy okres. - Kocham Cię - powiedział Gabriel patrząc jej prosto w oczy. - Udało nam się - Marisol odłożyła książkę i ściągnęła go w dół do pocałunku.
- Ten fotel może mieć całkiem ciekawe zastosowania, gdy już Margarita przyjdzie na świat - Marisol zaczerwieniła się po koniuszki włosów, wyczuwając insynuację.
- Gabriel! - Zganiła go, ale odpowiedział jej tylko śmiech.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin