|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:19:06 25-05-10 Temat postu: |
|
|
Kiedyyy Newsss ??? |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:52:48 27-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 11 część II.
"Niech o tej wojnie mówi się jeszcze długo na mieście
Nareszcie parter czy stójka gdy trzeba będzie bójka
Współgrać ze sobą musi każda komórka
I gdy trzymasz się taktyki z narożnika słuchać krzyki
Jakiej masz użyć techniki to knyfy to tricki, które stosujesz od lat
Czy będzie szach i mat dziś jesteś kat to już koniec, bo rywal padł... "
Po zajęciach Piret i Diana wyruszyły do jedynego markowego sklepu w miasteczku.
-Zbyt wyzywająca jak na walki w klatkach.- powiedziała Diana patrząc na Piret która mierzyła czarną seksowną sukienkę.
-A mi się podoba... Nie chcesz iść z nami, Harry będzie- powiedziała cały czas obserwując swoją sylwetkę w lustrze.
-Tym bardziej nie idę. Mam inne plany na ten wieczór.- powiedziała blondynka.
-Oj Honey, nie możesz całe wieczory pić do lustra. Wiesz, że możesz do tego dostać sińców pod oczami?- spytała Piret.
-Trudno...Z resztą bałabym się tam iść, nie chcę być świadkiem śmierci Martina czy kogokolwiek innego. -odpowiedziała.
-Co ty mówisz, to fajna zabawa. Ryzykowna, ale fajna. Biorę tą!- powiedziała i zamknęła drzwiczki od przymierzalni.
-Dzień dobry pani profesor!- Diana dostrzegła Lilly zmierzającą do przymierzalni z dwoma sweterkami. Ucieszyła się widząc nauczycielkę. Od kiedy zaczęła ją uczyć lekcje z literatury stały się ciekawsze.
-Witaj. - Lilly uśmiechnęła się do swojej wychowanki. W tym samym czasie z przymierzalni wyszła Piret, trzymając w dłoni swoją wieczorową kreacje.
-Co za spotkanie! Myśli pani, że ta sukienka to dobra kreacja na walki w klatkach?- spytała głupio.
-Yyy tak... Myślę, że będziesz w niej ładnie wyglądać...- powiedziała zaskoczona Lilliy.
-No widzisz Honey! Wcale nie jest zbyt wyzywająca!- powiedziała do Diany. Następnie opuściły przymierzalnie. Lilly spojrzała na swoje sweterki, które trzymała. Po chwili opuściła przymierzalnie i ruszyła w poszukiwaniu jakiejś sukienki. Skoro dziewczyny stroiły się na walki w klatkach również postanowiła znaleźć coś seksownego.
Martin i Luis przebywali w sali treningowej. Chłopak przygotowywał się przez walką.
-Martin on cię zmiażdży.- powiedział Luis biorąc łyk piwa. Martwił się o kumpla, doskonale wiedział, że zawodnik z którym będzie walczył dziś wieczorem to nie przelewki.
-Wygram!- odpowiedział pewny siebie i kolejny raz walnął pięścią w worek treningowy. W rzeczywistości nie był tego taki pewien. Nie chciał jednak pokazać przed kumplem , że się boi.
-Erin nie przyjdzie.- zmienił temat i spojrzał na kumpla, który momentalnie odwrócił wzrok.
-Co mnie to obchodzi?- spytał obojętnie. Cały czas wmawiał sobie, że dawna miłość nic nie znaczy, że już zapomniał i że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Prawda była inna. Gdzieś podświadomie szukał kontaktu z nią, chciał ją widzieć.
-Źle robisz... Nie wierzę w miłość, ale to co was łączyło to coś dziwnego i pięknego. - powiedział i ostatni raz kopnął w worek.
-Co ty dziś brałeś?- spytał zdenerwowany Luis.
-Nic... Mów co chcesz, ale prędzej czy później uświadomisz sobie, że ci na niej zależy. Oby nie było za późno- powiedział Martin wycierając pot z czoła ręcznikiem.
Wieczorem Lilly siedziała gotowa w swoim mieszkaniu oczekując na SMS-a od Davida. Miał jej podać miejsce i czas w którym odbędą się walki. Nerwowo zerkała na zegarek, dochodziła dwudziesta trzecia. Nagle usłyszała melodyjkę swojego telefonu.
"Za piętnaście minut na terenie starej szkoły, za miasteczkiem. Możesz się jeszcze wycofać. David." Odczytała wiadomość po czym zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę, wzięła kluczyki i opuściła mieszkanie. Droga niesamowicie się jej dłużyła. W końcu dostrzegła mnóstwo samochodów zaparkowanych na boisku starej szkoły, wywnioskowała, że musieli przyjechać tutaj również ludzie spoza miasteczka. Nie wiedziała, że to aż tak spore widowisko. Spojrzała na umięśnionych gówniarzy wchodzących dumnie ze swoimi wpół rozebranymi dziewczynami do środka. Cóż... trzeba było przyznać, że sama wyglądała jak jedna z takich dziewczyn.
Nagle pojawiły się opory, miała ochotę stąd uciekać. Niestety dobrze wiedziała, że nie miała odwrotu. Jeśli zaczęła tą grę będzie musiała ją skończyć... Nie ważne czy wygra z Davidem czy nie. Wyszła z samochodu i udała się w stronę wejścia...
-O ku.wa mać, ja pier.olę! - krzyknął Harry z wrażenia patrząc na Lilly.
-Co ona tu robi do cholery?!- spytał Luis patrząc na kumpli.
-Zaprosiłem z nią... Jeśli wytrzyma pięć minut w środku wygrywa zakład, jeśli przegra ja wygrywam i robie z nią co chcę - powiedział David patrząc na Lilly zmierzającą w ich stronę. Musiał przyznać, że wyglądała bardzo seksownie i pociągająco. Zupełnie inaczej niż w szkole i wtedy gdy widział ją u niej w domu.
-Nie poznałem jej!- palnął Thomas i odpalił nerwowo papierosa. Piret z kolei zmierzyła Lilly wzrokiem i poczuła zazdrość, ponieważ uznała, że nauczycielka wygląda lepiej od niej.
-Dzień dobry.- powiedziała Lilly dochodząc wreszcie do wychowanków.
-Chyba szykuje się dobra zabawa...- powiedział Luis wybuchając śmiechem. Chciał widzieć minę Lilly gdy będzie wybiegać z budynku.
-To jak wchodzimy do środka?- spytała Lilly chcąc nabrać pewności siebie która ponownie gdzieś jej uciekła.
-Czekamy jeszcze... Myślałem, że nie przyjdziesz.- powiedział David, który lekko zwątpił w to, że wygra zakład.
-Założyłam się to jestem. Teraz jeszcze odsiedzę tam pięć minut i wygrywam. -powiedziała i wzięła od Thomasa papierosa. Zaciągnęła się lekko dymem i zaczęła kaszleć.
-Dawno nie paliłam.- powiedziała szybko patrząc na roześmianych chłopaków. Po chwili weszli na salę gimnastyczną i zajęli dobre miejsca. Lilly spojrzała na klatkę w której odbywały się walki. Powietrze przesiąknięte było dymem tytoniowym, alkoholem, kurzem i być może nawet krwią. Poczuła, że robi się jej strasznie gorąco i szybko zdjęła swoją kurtkę. Została jedynie w swojej sukience z wielkim dekoltem.
-Browara?- spytał Thomas i podał Lilly puszkę piwa. Ścisnęła ją nerwowo w dłoni czekając na rozpoczęcie walki.
-Możesz się jeszcze wycofać...- powiedział patrząc na zdenerwowaną profesorkę.
-Już to słyszałam, ale jednak zostanę do końca.- powiedziała i uśmiechnęła się niepewnie.
-Jeszcze się nie zaczęło, a ona jest na skraju wyczerpania... Same towarzystwo w koło ją przestrasza...- szepnął Harry do Davida obserwując profesorkę.
-I dobrze... Wygram zakład.- powiedział.
-I co wtedy?- spytał Harry patrząc na Lilly pijącą piwo.
-Jeszcze nie wiem nie zastanawiałem się nad tym- odpowiedział. W tym samym czasie usłyszeli gong a do klatki wszedł potężny mężczyzna. Kobiety zaczęły piszczeć, mężczyźni krzyczeć i bić brawa. Ktoś zapowiedział go przez megafon, dla podbudowania atmosfery. Zaraz po nim do klatki wszedł Martin. Lilly mimowolnie wstrzymała oddech.
-On go zabije!- krzyknęła próbując przekrzyczeć tłum. Chłopacy jednak nie zwracali na nią uwagi. Jedynie David spojrzał na nią i pokazał jej pięć palców, oznaczające czas który miała tutaj wytrzymać. Nagle usłyszeli drugi gong rozpoczynający walkę
. Oczy zebranych ludzi przeniosły się na klatkę. Mężczyźni, którzy się w niej znajdowali rozpoczęli walkę. Martin ruszył na przeciwnika, chcąc wymierzyć mu cios w twarz, ten jednak skutecznie go zablokował jedną ręką, drugą natomiast uderzył go w żebra. Chłopak mimo bólu zrewanżował się szybko mocnym ciosem w nos przeciwnika. Rozwcieczony facet powalił go i zaczął kopać z całej siły. Po chwili pozwolił mu na wstanie, następnie przyparł go do krat i zaczął uderzać o nie głową chłopaka. Martin chwycił go mocno za szyję, jednak ten był znacznie silniejszy i walnął go z w twarz. Krew chlusnęła na podłogę. Martin pobudzony bólem i nienawiścią jaka w niego wstąpiła powalił przeciwnika na ziemię... tak zaczęła się walka w parterze... Lilly zapominając o zakładzie wybiegła z sali.
-Policja! Trzeba zadzwonić na policję!- mówiła sama do siebie nerwowo poszukując wzrokiem swojego samochodu w którym zostawiła telefon. Nagle zobaczyła trzech facetów zmierzających w jej stronę.
-Dokąd to się wybieramy?- spytał jeden z nich podchodząc blisko czerwonowłosej.
-Nie twoja sprawa! Tam zaraz kogoś zabiją!- krzyknęła i chciała ich ominąć jednak kolejny zablokował jej drogę. Przestraszyła się i spojrzała mu w oczy.
-Chodź z nami na chatę. Zabawimy się.- powiedział i chwycił ją za ramię.
-Puszczaj! -krzyknęła próbując się wyrwać.
-Ostra jesteś kochanie! -powiedział następny i przyciągnął ją do siebie. Lilly wyrywała się, krzyczała próbowała nawet go kopnąć, ale nie miała szans.
-Zamknij się dziwko! -krzyknął przejeżdżając ręką po jej ciele. W tym samym czasie z budynku wyszedł Luis, słysząc krzyki czerwonowłosej podbiegł do niej i jej niedoszłych oprawców.
-David, Harry szybko!- krzyknął pośpiesznie. Następnie odciągnął od Lilly jednego z nich i wymierzył mu porządny cios. Reszta chłopaków zjawiła się z pomocą. David i Harry kopali jednego, a Thomas bił się z innym.
-Ty sukinsynie! To moja pani profesor!- krzyczał Luis dając po mordzie nieznajomemu. Roztrzęsiona Lilly patrzała na poczynania swoich wychowanków płacząc. Po chwili bójka zakończyła się.
-Ale dostali wycisk... - powiedział Thomas wycierając ręką krew która leciała mu z wargi.
-Nic ci nie jest?- spytał David patrząc na Lilly wycierającą łzy. Kobieta tylko pokiwała przecząco głową.
-Co... co... z Martinem?!- spytała łkając.
-Tydzień i się pozbiera gorzej z tobą...- powiedział Harry.
-Pójdziesz po Piret i odwieziesz ją do domu? Ja zajmę się nią- powiedział David do przyjaciela.
-Co za dzień... Muszę się napić Luis jedziemy do ciebie?- spytał Thomas. Następnie wszyscy opuścili Lilly i Davida.
-Chodź...- powiedział idąc w kierunku swojego samochodu. Czerwonowłosa nie ruszyła się jednak z miejsca.
-Idziesz?! - spytał zły, po chwili jednak szybko pożałował. Spojrzał w jej zapłakane oczy i nie wiedział co ma robić.
-Przegrałam...- szepnęła cicho.
-Teraz się tym martwisz?- spytał zaskoczony. Uznał, że nie ma sensu z nią dłużej dyskutować, była w okropnym stanie. Zasługiwała jedynie na to, aby jak najszybciej wziąć ją z tego okropnego miejsca.
-Chodź. Zostawiłem tutaj niedaleko samochód. Nie możesz teraz prowadzić- powiedział i udali się do auta.
Po paru minutach zajechali pod jego dom. Otworzył drzwi pomagając wysiąść jej z samochodu. Gdy weszli do willi zastali w salonie Aureliusza oglądającego kreskówki.
-Pani profesor?- spytał nie poznając jej i patrząc na jej zapłakaną twarz. Lilly uśmiechnęła się delikatnie do niego i otarła łzy.
-Idioto nic nie widziałeś!- powiedział wściekły David i zabrał Lilly do siebie do pokoju. Było jej wszystko jedno z kim teraz przebywa i gdzie. Rozejrzała się po ciemnym przytulnym pomieszczeniu i usiadła na brzegu wielkiego łóżka.
-Co za skur.iele! Z chęcią zabiłbym ich!- krzyknął wściekły David i kopnął w szafkę stojącą przy łóżku.
-Nie krzycz...- poprosiła cichutko.
-Przepraszam już nie będę...- powiedział i ukucnął koło niej chcąc spojrzeć jej w oczy.
-Bo ja wyszłam... chciałam zadzwonić na policję... myślałam, że coś się stanie Martinowi... i oni do mnie podeszli... kazałam im spadać, ale nie posłuchali... Jeden zaczął mnie szarpać... krzy...krzyczałam, ale nikt nie słyszał. Potem usiłował mi wsadzić rękę pod sukienkę i przyszedł Luis... Gdyby nie wy...- tłumaczyła łkając i płacząc cały czas.
-To ci pomoże...- powiedział podając jej drinka. Nie wiedział co ma robić, nigdy nie widział kobiety w takim stanie. Zrobiło mu się strasznie żal tej niewinnej bezbronnej istotki. Patrzał na nią jak pije drinka, następnie usiadł koło niej.
-Nie powinienem cię tam ciągnąć. To moja wina.- powiedział i okrył ją kocem.
-Przestań... Sama chciałam tam iść!- odpowiedziała. David nie wiele myśląc przytulił ją do siebie i zaczął lekko kołysać. Wtuliła się w niego nadal drżąc. Czuła się wreszcie bezpieczna. Wiedziała, że on mimo swojego chamskiego zachowania nigdy by jej nie skrzywdził.
-Już dobrze...- szepnął cicho. Lilly odsunęła się delikatnie od niego, pozwalając na to, aby otarł jej łzy.
-Nic nie jest dobrze... Od kiedy tutaj przyjechałam nie przespałam spokojnie żadnej nocy. Każdego dnia rano zadaję sobie pytanie co mnie dziś czeka i czy będę miała siłę stawić temu czoło... Teraz już wiem , że będę! Wszystko co się tutaj dzieje czyni mnie silniejszą... -chciała coś jeszcze powiedzieć, ale poczuła na swoich ustach jego wargi. Z początku całował ją delikatnie, po chwili jednak to ona niepewnie wsunęła mu język do ust czyniąc ich pocałunek coraz bardziej namiętnym.
-Starczy...- powiedział odsuwając się od niej.
-Przepraszam...- powiedziała cichutko.
-Za co do cholery?! To ja cię pierwszy pocałowałem!- powiedział walcząc ze sprzecznymi uczuciami jakie nim targały. Sam nie wiedział czy chciał ją mieć, czy powinien... Nie chciał jej skrzywdzić, a z drugiej strony chciał, aby straciła wiarę w człowieka i cały ten świat.
-Nie wiem co się ze mną dzieje...
-To pewnie ze zmęczenia. Połóż się. - powiedział.
-A ty?- spytała.
-Położe się koło ciebie ty po prawej ja po lewej zgoda?- spytał i uśmiechnął się.
-Jasne i tak zawsze jest tak jak chcesz, prawda?- starała się zażartować. Po chwili zdjęła z nóg swoje wysokie szpilki.
-Dam ci jakąś moją koszulkę, niezbyt wygodnie będzie ci w tej sukience...- powiedział i podszedł do szafy.
-Dzięki. Odepniesz?- spytała odgarniając włosy z pleców. David podszedł do niej i pociągnął na dół zsuwak sukienki. Zaklnął w myślach patrząc na delikatną skórę jej odsłoniętych pleców.
-Pójdę do łazienki- wyszeptała. Następnie wzięła od niego koszulkę i zniknęła za drzwiami pomieszczenia znajdującego się u niego w pokoju. Gdy wróciła chłopak leżał już w łóżku. Miała na sobie jego koszulkę w której tonęła. Rozbawił go ten widok.
-Ładnie wyglądasz..- powiedział.
-Jutro odwieziesz mnie od razu do domu?- spytała zmartwiona. Zdawała sobie sprawę, że relacje ze zbuntowanym chłopakiem zachodzą za daleko. Nie wiedziała niestety jak to przerwać.
-Tak..Dobranoc.- powiedział gdy położyła się koło niego. Następnie zgasił nocną lampkę sprawiając, że w pokoju zapadła ciemność.
-David śpisz?- spytała cicho.
-Nie.- odpowiedział krótko.
-Wiesz, że wygrałeś. Co będę musiała zrobić?- spytała niepewnie.
-Nie myśl o tym teraz. -odpowiedział krótko.
-Dobranoc.- powiedziała i zasnęła. Była to pierwsza noc którą przespała spokojnie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:38:10 28-05-10 Temat postu: |
|
|
Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić, czy nie ma nowego odcinka.
Brook musisz mnie informować wcześniej o odcinkach, bo ja za często to tu nie zaglądam ;D.
Właściwie to jest jakiś konkretny powód, dla którego Martin walczy w klatkach? Czy może to tylko głupia zabawa?
Myślałam, że po zobaczeniu tych walk Lily od razu spakuje się i wyjedzie, a tu proszę, jeszcze zaserwowała gadkę o tym, że z dnia na dzień robi się coraz silniejsza. Ta to ma zacięcie...
Kurczę, myślałam, że wygra ten zakład z Davidem, no ale usprawiedliwia ją strach o życie drugiego człowieka. Zresztą, jak przyjaciele Martina mogą tak po prostu patrzeć na to co robi? Ktoś musi nimi chyba potrząsnąć. |
|
Powrót do góry |
|
|
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:23:37 28-05-10 Temat postu: |
|
|
AAaaAaaaaAAAA !!! naareszcie Oddcinek !!! ??>>>
Walka w klattce była okropnnaa @@@ biedna Liliii nie wytrzymałłła !
David pozytywwnie mniee zaskoczyłłł \
ciekawe co będdzzie jutro ?
Czekkammm na neeewwwsssaaa Q!!!! ja jużż go chcee !!!
Ostatnio zmieniony przez Abelone dnia 11:25:05 28-05-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:52:43 28-05-10 Temat postu: |
|
|
Kiedy nowyyy ???
Sory ze tak ciii d**e zawracammm , ale sięęę doczekać nie mogęęę "_ |
|
Powrót do góry |
|
|
Blondi. Cool
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 534 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:39:13 31-05-10 Temat postu: |
|
|
'-Ty sukinsynie! To moja pani profesor!' uwielbiam ich
bardzo podoba mi się odcinek
kurde oni nie przesadzają? bo żeby tak od razu spać z uczniem
ja rozumiem miała męczący dzień no ale.. nie wiem czekam na new xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:43:04 01-06-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze ;**
Nowy na dniach xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:15:06 01-06-10 Temat postu: |
|
|
Może ten kac zmobilizuje cię do pisania?
Czekam na nowy odcinek ;D
Mam tylko nadzieję, że David nie wykorzysta swojej pani profesor w tym łóżku ;p |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:45:10 01-06-10 Temat postu: |
|
|
Kiedyś pisałam odcinek na kacu i go nie zapisałam ;D
Poczekam aż mi przejdzie wtedy dodam, a czuję się już lepiej po woli... ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:23:44 01-06-10 Temat postu: |
|
|
To cudaśnniiiie czekammmm . |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:04:20 01-06-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 12
"Hajs, dragi, seks tu definiują młodość
a na prawdę każdy z nas w pogoni za własnym sobą
traci czas traci rozum traci wolność kumasz
którą rozumiesz w imprach jak Harold i Kumar
umarł sens dawno, krzyk ulic w modlitwach
dzisiaj zastąpił brat jebaną radość życia..."
-Nie możesz jej odpuścić z powodu jednej głupiej sytuacji! Mieliśmy ją wykończyć!- powiedział Harry starając się dotrzymać kroku Davidowi.
-Byś ją widział... -mruknął i zatrzymał się przy swojej szafce.
-Widziałem! To tylko baba, każda by tak się zachowała na jej miejscu. Czy to wystarczający powód, żeby jej odpuścić?- spytał zły na przyjaciela.
-Masz rację... Nie wiem tylko co mam z nią zrobić. Wygrałem zakład- powiedział.
-Ja bym ją bzyknął!- odpowiedział Harry patrząc na jakieś dziewczyny, które przechodziły koło nich.
-Weź się lepiej za Dianę...- powiedział David patrząc na blondynkę, która zmierzała w ich stronę, po czym odszedł.
-Cześć Harruś. Sprawa jest!- krzyknęła i uśmiechnęła się głupiutko.
-Jasne, dla ciebie wszystko- odpowiedział z udawaną grzecznością. Dziewczyna podeszła do niego bliżej i przyparła go do szafek. Następnie chuchnęła mu mocno w twarz.
-Czuć?- spytała nadal nie odsuwając się od niego.
-Je.bie od ciebie gorzelnią!- krzyknął odsuwając ją od siebie. Dziewczyna wyjęła z kieszeni tic taki.
-To powinno mi pomóc...- powiedziała patrząc na małe pudełeczko.
-Kiedy byłaś ostatnio trzeźwa?- spytał wściekły chwytając ją za nadgarstki.
-Nie tym tonem i puść mnie!- pisnęła.
-Odpowiedz!- krzyknął.
-Nie jestem pijana! -odparła i próbowała się wyrwać bezskutecznie.
-No to inaczej... Kiedy ostatnio nie piłaś?- spytał. Był zły na to, że musi oglądać ją w takim stanie. Nawet dla niego stawało się to po woli żenujące. Częste picie było do niej nie podobne. Być może się nawet o nią martwił.
-To nie jest twoja sprawa! Nie jesteś moim ojcem! -krzyknęła wyrywając się mu.
-Skoro twój się tobą nie interesuje to chyba ja muszę zacząć!- powiedział i szybko pożałował swoich słów. Do oczu Diany zaczęły napływać łzy. Rozluźnił uścisk na jej nadgarstkach.
-Nie masz prawa tak mówić! Z chęcią przydzwoniłabym ci w ten parszywy ryj , ale tego nie zrobię bo szkoda mi ręki! -krzyknęła i wytarła szybko łzy spływające po policzkach.
-Przepraszam, nie chciałem...- mruknął cicho. Był wściekły na siebie za to co powiedział.
-Jasne, idź do swoich kumpli i rozpowiedz wszystkim, że Dianusia się marze, że jej rodzicie się rozwodzą i że od tygodnia trzeźwa nie chodzi! -wrzasnęła i chciała odejść ale chwycił ją za rękę.
-Nic nikomu nie powiem przysięgam.
-Daruj sobie! -krzyknęła.
-Jakoś do tej pory nic nie rozgadałem.- powiedział patrząc na dziewczynę która nerwowo szukała w torebce chusteczek.
-Doskonała okazja! -krzyknęła i wysypała na podłogę całą zawartość swojej torebki. -Są tutaj!- powiedziała i zaczęła wsadzać wszystko z powrotem. Harry podniósł z podłogi małą piersiówkę.
-Oddaj- poprosiła patrząc na Harrego. Chłopak otworzył buteleczkę, aby sprawdzić jej zawartość.
-Wódka... Ostro zaczynasz...- powiedział i uniósł rękę w górę. Dziewczyna próbowała przejąć od niego swoją rzecz, niestety był wyższy. Po chwili zaczęli się szarpać. Chłopak jako, że był silniejszy przyparł ją do szafek i wpił się w jej usta. Początkowo się opierała, ale po chwili zaczęła oddawać ten namiętny, pełen pasji pocałunek. Harry wykorzystał w tym czasie jej nieuwagę i wylał całą zawartość piersiówki na podłogę. A następnie oderwał się od Diany, patrząc w jej wystraszone oczka.
-Co to było do cholery?!- spytała wycierając usta rękawem. Próbowała dojść do siebie po zdarzeniu jakie miało miejsce przed chwilą.
-Nic znaczącego. Oddaje twoją rzecz.- powiedział podając jej pustą piersiówkę.
-Harry!!!- krzyknęła i zaczęła gonić chłopaka , który zmierzał biegiem w kierunku wyjścia.
Luis siedział na kamieniu przy skraju lasu paląc papierosa. Czekał na kogoś kto kupi od niego towar. Od afery z policją postanowił być bardziej ostrożny i nie handlował już w szkole. Nagle zauważył żółte porshe zmierzające w jego stronę. Nawet nie ruszył się z miejsca. Erin wysiadła z samochodu rozglądając się na boki czy nikt ich nie obserwuje.
-Cześć, powiedzieli mi, że tutaj cię znajdę- powiedziała patrząc na byłego chłopaka. Luis wypuścił spokojnie dym z puc i ponownie zaciągnął się papierosem.
-Koka, zioło, amfa, dropsy?- spytał obojętnie. Wmawiał sobie, że uczucie jakim darzył ją parę lat temu całkowicie umarło. Cały czas jednak nie potrafił spojrzeć w jej oczy. Doskonale pamiętał kiedy swoim zachowaniem często ją ranił do tego stopnia, że płakała. Pamiętał też kiedy przyprawiał ją o dreszcze swoim dotykiem i kiedy jej oczy zachodziły mgłą z pożądania podczas upojnych nocy. Nie chciał sobie tego dogłębnie przypominać, bał się powrotu uczucia, które być może wcale nie umarło.
-Sztuke zioła.- powiedziała. Luis wyjął z kieszeni mały woreczek z marihuaną, Erin wręczyła mu pieniądze i odebrała od niego swój towar.
-Co ci się stało?!- spytała gdy po raz pierwszy tego dnia spojrzała mu w oczy. Nie wiele myśląc dotknęła delikatnie dłonią jego podbitego oka. Chłopak chwycił blondynkę lekko za nadgarstek cofając jej rękę.
-Przepraszam... Chcę tylko wiedzieć co się stało.-szepnęła.
-Nic poważnego, wczoraj było trzeba dać paru typom po mordzie. -wyjaśnił od niechcenia.
-Tutaj zawsze rządziła przemoc.- powiedziała i oparła się o wielki kamień.
-Zostałaś pacyfistką? W Los Angeles było inaczej?!- wybuchł.
-Tak było inaczej! -krzyknęła.
-To tam wracaj! A nie pojawiasz się tutaj po paru latach wprowadzając zamęt i myślisz, że jesteś najważniejsza!
-Wcale tak nie myślę! I nigdzie nie wracam! Tutaj mam przyjaciół... i wszystkich których kochałam...- dodała ciszej, patrząc na Luisa który stał tyłem do niej. Po chwili odwrócił się do niej i wybuchł śmiechem.
-Myślałaś, że będę na ciebie czekał? Nie bądź hipokrytką. -powiedział.
-Skąd ta pewność, że mówiłam o tobie co?- spytała zła.
-Czekaj, czekaj... O ile pamiętam to tylko mi mówiłaś, że mnie kochasz. Chyba, że było ich więcej, kto tam wie... - powiedział i poczuł, że uderzyła go z otwartej dłoni. Przyłożył rękę do policzka i spojrzał na nią wściekły.
-Przesadziłeś!- wrzasnęła patrząc na zdenerwowanego chłopaka.
-Prawda cię tak zabolała?- spytał rozbawiony.
-Idź się naćpaj i nachlej, bo tylko to ci zostało. Nie sądziłam, że aż tak się zmieniłeś! Gdy będziesz sam może coś do ciebie dotrze, tylko oby nie było za późno!- krzyknęła i chciała odejść, ale chwycił ją mocno za łokieć.
-Puszczaj, to boli!- krzyknęła próbując się wyrwać.
-A kim ty właściwie dla mnie jesteś, żeby mówić mi co mam robić i jak skończę?- spytał. Erin spojrzała w jego oczy, w których odnalazła jedynie gorycz i smutek.
-Teraz za pewne jestem nikim, ale mogę ci przypomnieć kim byłam! - krzyknęła po czym przywarła do jego ust. Obydwoje chcieli tego pocałunku. Luis przyciągnął Erin do siebie i wplótł ręce w jej włosy. Blondynka napierała na niego całym ciałem ucząc się na nowo smaku i kształtu jego ust. Resztkami silnej woli odepchnęła go od siebie.
-To właśnie straciłeś!- powiedziała po czym wsiadła za kierownice swojego samochodu i odjechała. Luis został sam z tysiącem sprzecznych emocji...
Wieczorem Harry siedział zupełnie sam w swoim domu oglądając jakiś film sensacyjny. Gdy miał wziąć łyk piwa usłyszał jakiś huk i pisk opon. Wybiegł na zewnątrz i spojrzał na Dianę, która stała wstawiona przy swoim samochodzie.
-Zniszczyłam ci śmietnik...- powiedziała patrząc na swoją lekko rozbitą maskę. -No i sobie samochód. -dodała.
-Jesteś pijana! -powiedział patrząc na koleżankę, która trzymała w ręce butelkę wódki.
-Dołączysz do mnie?- spytała i podeszła do drzwi, wpraszając się do środka.
-Diana to chyba nie jest najlepszy pomysł... - powiedział wchodząc za nią do salonu.
-Nie jesteś sam?- spytała zmartwiona. Miała pretensje do siebie, że wcześniej na to nie wpadła.
-Jestem...
-No już nie! Bo ja przyszłam!- powiedziała wesoło i usiadła na kanapie. -No nie patrz się tak i przynieś szkło! - dodała poganiając go. Po chwili chłopak wrócił z dwoma kieliszkami i sokiem. Blondynka rozsiadła się już wygodnie na kanapie.
-Strasznie głupi ten film...Masz jakąś komedie romantyczną?- spytała gdy usiadł koło niej.
-Płakałaś? - spytał patrząc na jej rozmazany makijaż.
-Cicho bo znowu zacznę!- powiedziała odwracając wzrok.
-Dlaczego przyszłaś akurat do mnie co? - spytał odkręcając wódkę i napełniając nią kieliszki.
-Bo jestem pijana, Piret bzyka się z Davidem, a Laura nie odbiera... Aaa! I starzy mi się rozwiedli! - powiedziała wybuchając głośnym płaczem. - Zostałeś tylko ty Harruś... - dodała podciągając nosem.
-Już dobrze...- powiedział i objął ją ramieniem. Przykro mi z powodu twoich rodziców. -powiedział cicho.
-Daj spokój przede mną udawać nie musisz... A ten śmietnik to ci odkupie...- powiedziała i wypiła swoją wódkę.
-Naprawdę jest mi przykro do cholery! Szczególnie kiedy widzę cię w takim stanie!- polał jej następną kolejkę. Dziewczyna nawet nie skrzywiła się opróżniając kolejny kieliszek.
-Litości to ja od ciebie nie chcę Harruś. - powiedziała wycierając usta po żrącej wódce.
-W takim razie czego?- spytał.
-Kochaj się ze mną... |
|
Powrót do góry |
|
|
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:19:46 01-06-10 Temat postu: |
|
|
Ni ma nic o Lili i o Davidzie ????????????
Haryyyyy i Dianaaaaa ci to czaduuu dają hehehe
Diana Hleje i w szkole i w domu !!!!! szkodaaaaaa
Erin i Luis gggorąca scennkaaa !!!!
Czekammm na nnnnewsaaaaaaa |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:13:02 02-06-10 Temat postu: |
|
|
Szkoda mi Diany. Wiem, że oni tam wszyscy chleją na umór, ale u niej... Ona zaczęła przez rozżalenie i cierpienie i przez nie może skończyć ze sobą . Mam nadzieję, że Harry jakoś jej pomoże i w najbliższym odcinku nie wykorzysta seksualnie.
Lubię Erin. Szkoda tylko, że ulokowała uczucia w gościu, który jest upośledzony emocjonalnie. No cóż, może sprawi, że Luis się jakoś otworzy przed nią.
Czekam na kolejny odcinek. ;D
Cytat: | -Je.bie od ciebie gorzelnią!- |
Nie mogłam przestać się śmiać. I mam ochotę zapytać czy wzięłaś to z autopsji, ale później zorientowałam się, że odcinek napisałaś wcześniej |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:06:00 02-06-10 Temat postu: |
|
|
Tak z autopsji Mama już nie raz tak do mnie xD
Aaa! I dalej się nie umyłam
Dzięki za komentarz ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
Abelone Dyskutant
Dołączył: 26 Lis 2009 Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:27:17 03-06-10 Temat postu: |
|
|
Kiedy newsssssssssssssss ??????????? do 2050 będęęęęęę musiała czekaććććććććć ????????/ |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|