|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:59:09 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Jak ja uwielbiam Twoje opowiadanie!
Jest po prostu boskie!
Już nie moge się doczekać następnego odcinka.
Baaaaardzo dobrze, że David jest w końcu z Lily
Ciekawe co będzie później:D
Proszę wstaw jak najszybciej nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:43:56 02-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 32
"Ja chcę być na tej ścianie, pisać ten list do świata
bo nic mi nie pozostaje, a zatem ciągle tam wracam
lecz dalej zawodzi pamięć, zanika farba, atrament
i znowu sam tu zostaję czytając własny testament
ja chcę odrzucić ten lament i poczuć dreszcze na plecach
odnaleźć szczęście, obiecać ci serce, więcej nie uciekać
chcę odszukać to miejsce które spłonęło przez lata
teraz chłonę to co wraca do mnie lecz czas nie zawraca wspomnień
chciałbym zapomnieć, czasem chciałbym odejść
spalić marzenia, bo dla nich mnie już nie ma, odejść
w półmroku cienia, gasnąc jak spojrzenia, powiedz co to zmienia
że mnie nie ma, powiedz, gdzie granice przeznaczenia?
nie ma nic, tylko ta ściana zamazana bólem
wiesz ile mnie to kosztuje? chcesz zobaczyć jak smakuje?
ja chce być na tym murze, wyryć to w inicjałach
przyjść na to podwórze, napisać swój list do świata."
Harry siedział w samochodzie pod willą Diany. Wpatrywał się w okno pokoju blondynki. Zastanawiał się co może robić, po skończonej imprezie. Nie piła dużo, może chciała uniknąć głupich docinek i teraz pije dalej w samotności? Diana była doskonałym przykładem na to, że ludzie się zmieniają. On też się zmienił... Tyle, że na lepsze. Wydoroślał czuł się odpowiedzialny za siebie przestało go już bawić palenie marihuany w szkole, albo zaliczanie młodszych koleżanek. Nagle usłyszał trzaśniecie furtki i ujrzał rozpłakaną Dianę. Dziewczyna widząc go stanęła zamurowana. Szybko wyszedł z samochodu i znalazł się tuż przy niej.
-Co ty tu robisz?- spytała tępo. Z wielkich oczu płynęły łzy, których nawet nie starała się ukryć.
-Chciałem pożyczyć zeszyt od matematyki, żeby przepisać ostatnią lekcję... -powiedział zmartwiony jej stanem. Nie zwrócił uwagi na swoje durne wytłumaczenie. Pożyczanie zeszytu o trzeciej nad ranem nie było normalne.
-Przecież ty nie prowadzisz zeszytu od matematyki... -szepnęła i rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Nie płacz, nie mogę na to patrzeć...- powiedział cicho. Diana otarła dłońmi twarz.
-Nie wrócę tam... Nie mam już nic. Rozumiesz?- spytała. Harry podszedł do dziewczyny i ją przytulił. Wczepiła się w niego bardzo mocno, nie chciała być teraz sama. Czuła, że cały świat wali się jej na głowę.
-Mogę ci jakoś pomóc?- spytał kołysząc nią delikatnie. Jej łzy sprawiały mu wiele bólu, nie zasługiwała na cierpienie.
-Zabierz mnie stąd...- szepnęła odrywając się od niego. Chwycił ją za rękę i zaprowadził do samochodu. Ściągnęła buty i oparła twarz na kolanach.
-Powiesz mi co się stało?- spytał gdy byli już na drodze.
-Naprawdę chcesz wiedzieć? Matka mnie zostawiła, wyprowadziła się... Teraz w tym domu mieszka mój ojciec ze swoją kochanką , która jest parę lat starsza ode mnie! - krzyknęła i odwróciła głowę, aby na niego nie patrzeć. Harry zatrzymał się na poboczu. Dziewczyna wysiadła z samochodu i oddaliła się w stronę klifu. Szum fal działał na nią kojąco. Wstawał nowy dzień, słońce zaczynało wschodzić. Nie widziała najmniejszego sensu w tym wszystkim co się dzieje wkoło. Najchętniej przespałaby najgorszy okres w swoim życiu i obudziła się z wiarą w lepsze jutro. Nie miała już siły wzmagać się z tym światem.
-Przykro mi...- szepnął stojąc tuż za nią.
-Mama nie zostawiła żadnego listu... Uznała, że mam już osiemnaście lat i dam sobie radę! To już nie są moi rodzice...- szepnęła trzęsąc się z zimna.
-Pomogę ci...-powiedział i chwycił ją za rękę.
-Jasne. Jest mi zimno, życie mi się jebło, nie wiem dokąd jedziemy... -wymieniała i znowu się rozpłakała. Harry zdjął swoją bluze i podał ją Dianie. Dziewczyna natychmiast ubrała ją na siebie.
-Jedziemy do Johna i Emily. -wyjaśnił i uśmiechnął się.
-Do Johna i Emily? A czy oni mieszkają w innym świecie? Lepszym od tego?- spytała zupełnie bezradnie. Było jej już całkowicie obojętne gdzie Harry ją wywiezie i co się z nią stanie.
-Mieszkają w rezerwacie Indian. Polubisz ich. -obiecał. Dała się ponownie zaprowadzić do jego samochodu...
-David, czy ktoś jeszcze wie o nas z wyjątkiem Harrego?- spytała Lilly wtulona w chłopaka.
-Nie, tylko Harry.- zapewnił ją David i przejechał delikatnie dłonią po jej nagim ramieniu. Nareszcie wszystko było tak jak powinno być. Byli razem i nic nie miało prawa ich rozłączyć. Miał przy sobie kobietę, którą kochał i nie potrzebował nic więcej do szczęścia.
-A jeśli on komuś powie?- spytała zmartwiona i oderwała się od chłopaka. Doskonale wiedziała, że prędzej, czy później wszystko się wyda.
-Nic nie powie, zbyt długo go znam. -powiedział i przyciągnął ją znowu do siebie.
-Harry za mną nie przepada delikatnie mówiąc...
-Pogadam z nim. -powiedział i pocałował ją w czoło. Jak zwykle martwiła się o wszystko...
-Nie chcę żebyście się kłócili przeze mnie...- powiedziała smutno.
-Obiecuję, że nie będziemy. Mówiłem ci, że cię kocham?- spytał i uśmiechnął się.
-W nocy? Pięć razy...- powiedziała wesoło. Spojrzał na nią i chwycił w dłonie jej twarz.
-Co jest?- spytała przejęta jego powagą. Chłopak musnął ją delikatnie w usta.
-Lubie kiedy się tak uśmiechasz... Tylko dla mnie... -szepnął cicho.
-Obiecuję, że będę robić to częściej.- powiedziała zadowolona.
-I już nigdy nie będziesz płakać... Obiecaj mi to... - powiedział i splótł jej palce ze swoimi. Spięła się lekko i zamrugała nerwowo oczami.
-Dlaczego mam ci to obiecać? -spytała.
-Zawsze to ja byłem powodem twoich łez prawda?
-Yhym...- przyznała cicho. Miała, żal do siebie, że nigdy nie potrafiła kontrolować płaczu. Była bardzo wrażliwa i okazywała emocje.
-Nie chcę, żeby teraz też tak było...-powiedział i przyciągnął ją do siebie.
-To mnie nie rań... Już nigdy... -szepnęła i wtuliła się w jego nagie ciało kurczowo. Czuła się przy nim bezpiecznie mimo bólu jaki kiedyś jej zadawał. Wiedziała, że to jest ten czas, aby zapomnieć o przeszłości i myśleć co będzie dalej...
Harry i Diana zajechali pod jeden z domów w rezerwacie. Była czwarta nad ranem, dziewczyna nie była pewna, czy dobrze robią przyjeżdżając do obcych ludzi o takiej porze.
-Nie będą źli?- spytała, gdy wysiedli z samochodu.
-Nie. Poczekaj tutaj John na pewno jest już w garażu.- powiedział zadowolony Harry i zostawił Dianę samą. Weszła na ganek rozglądając się wkoło. Mały, piętrowy domek z tysiącem kolorowych kwiatów na ganku robił na niej wrażenie. Ktoś musiał włożyć sporo serca, aby go urządzić.
-Pani do kogo? - spytała kobieta mierząc Dianę wzrokiem. Cóż mogła wyglądać nieco dziwnie w za dużej bluzie Harrego.
-Dzień dobry...- powiedziała niepewnie.
-To się okaże, bo jeszcze się nie zaczął. -mruknęła kobieta. Nagle obie zobaczyły roześmianych mężczyzn zmierzających z garażu w ich stronę.
-Harry!- krzyknęła kobieta i pobiegła w jego stronę. Chłopak natychmiast mocno ją przytulił.
-Kochanie, Harry zostanie u nas z koleżanką na dłużej. - powiedział mężczyzna. Diana stała z boku i przyglądała się całej sytuacji. Poczuła się zbędna , nie pasująca do tego obrazka...
-Koleżanka? Sto lat cię tutaj nie było... Nie licząc krótkiego pobytu z Davidem i tą jego panną, która płakała cały wieczór nad złamanym paznokciem... Myślałam, że ją pogonię stąd widłami. A teraz przyjeżdżasz mi tutaj z dziewczyną... -oceniła sytuacje uważnie się im przyglądając.
-Wszystko nadrobimy ... Poznałyście już się?- spytał Harry patrząc na dwie panie.
-Trochę niemiło cię potraktowałam. Nie wiedziałam, że jesteś dziewczyną Harrusia. Jestem Emily- powiedziała kobieta i podała Dianie rękę.
-Diana- przedstawiła się.
-Nie masz innych ubrań? Nie do twarzy ci w bluzie tego nicponia... Chodź poszukamy czegoś innego- powiedziała Emily.
-Nicponia?- spytał oburzony Harry.
-A jak można nazwać kogoś, kto przez wieki nie daje znaku życia starej Emily, zarywa wszystkie laski w Forks , zgrywa się i myśli, że jest bossem? - spytała. Diana uśmiechnęła się obserwując ich "kłótnię".
-Em, będziesz jeszcze miała okazję go ochrzanić...- powiedział John.
-Oczywiście, ogram go w bierki! Chodź dziecko -powiedziała do Diany i weszły do domu. Harry i John zostali sami na podwórzu.
-Jest z nią, aż tak źle?- spytał zmartwiony mężczyzna, chciał dokończyć z Harrym rozmowę, którą zaczęli w garażu.
-Tak... Nie wiedziałem co mam robić... Przyjechaliśmy do was na kilka dni, potem i tak musimy wracać do szkoły.- oznajmił.
-Jeśli jest taka jak mówiłeś to Emily na pewno ją polubi. Wybacz jej zachowanie, ale znasz ją... - powiedział.
-Nie da sobie wytłumaczyć, że Diana nie jest moją dziewczyną? - spytał.
-Jeszcze się łudzisz? Przyjechałeś tu pierwszy raz z kobietą...
-No faktycznie... Trudno jakoś sobie poradzimy. -powiedział i weszli do środka. Emily właśnie przyrządzała z Dianą śniadanie.
-Fajna ta twoja dziewczyna. Trochę wystraszona, ale fajna...- powiedziała Em kładąc na stół koszyk z bułkami.
-Wiem - powiedział Harry patrząc na Dianę.
-To dobrze, że wiesz, sprzątasz po śniadaniu.- powiedziała kobieta i uśmiechnęła się przebiegle. -Mężczyznę trzeba szkolić, szczególnie tak nieogarniętego jak Harry. Im szybciej tym lepiej moja droga. -powiedziała do Diany. Blondynka uśmiechnęła się do Em. Czuła od niej sporo pozytywnej energii.
-Siadajmy do stołu- powiedział John.
-Nie obrazicie się jak wyciągnę Dianę na mały spacer?- spytał Harry patrząc na dziewczynę.
-I tak nie wymigasz się od sprzątania! Idźcie, idźcie nacieszcie się sobą...- powiedziała kobieta.
Wyszli z domku i udali się na plażę.
-Przepraszam cię za Emily. Ona taka jest. Na pewno się polubicie...- powiedział nieśmiało.
-Nie masz za co przepraszać. Lubię ją, bo cię ogarnia.- powiedziała rozbawiona Diana.
-Zostaniemy tu parę dni...- oznajmił przyglądając się jej. Była zmęczona, potrzebowała sporo wypoczynku i snu.
-Dlaczego to dla mnie robisz?- spytała ze łzami w oczach. Tak bardzo jej pomagał... nigdy się tego po nim nie spodziewała.
-Nie mogę patrzeć jak się męczysz. Tutaj zapomnisz o wszystkim. Nawet jeśli będziesz musiała codziennie oglądać moją twarz. -powiedział na co obydwoje się zaśmiali.
-Kim oni są dla ciebie?- spytała zaciekawiona.
-Emily i John? Znajomi moich rodziców. Spędzałem tu każde wakacje. Wolałem to niż jechać ze starymi na Majorkę. Em nie może mieć dzieci, byłem dla niej jak syn...- wyjawił i posmutniał. Nie znała go z tej strony, z resztą w ogóle go nie znała. Musiała spojrzeć na niego na nowo... Zapomnieć o tym jaki był dotychczas.
-Dziękuję...- szepnęła.
-Za co? -spytał.
-Za wszystko...- powiedziała i cmoknęła go w policzek.
Nowi bohaterowie:
Emily -Tinsel Korey
John-Chaske Spencer
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:31 02-12-10 Temat postu: |
|
|
O jak fajnie, już nowy!
Mmm... Jak na razie dobrze się układa między Davidem i Lily
To dobrze!
Biedna Diana, ale na szczęście Harry jest przy niej i jej pomaga.
JEstem ciekawa co dalej będzie z Lily i Davidem, będą długo razem? |
|
Powrót do góry |
|
|
roxara Detonator
Dołączył: 23 Sty 2008 Posty: 480 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:32:56 02-12-10 Temat postu: |
|
|
David i Lilly <33333
zastanawiam się tylko jak długo, ciekawe czy coś znowu stanie im na przeszkodzie, a znając Twoją przekorność to zapewne tak
Harry bony jaki on jest uroczy i tak cholernie kocha Dianę, ona musi być ślepa skro tego nie widzi, ja się pytam jaki facet zrobił by coś takiego dla dziewczyny ?! tylko szaleńczo zakochany no HELLOŁ ?! ale i tak ja lubię
Więcej Aureliusza chcę !!
Ocinek cudo ! Czekam na NEW ;*;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:12:19 03-12-10 Temat postu: |
|
|
Eee bo nie może być cały czas sielanki
W następnym odcinku postaram się napisać coś o Aureliuszu.
Dzięki za komentarze
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:58:27 03-12-10 Temat postu: |
|
|
To postaraj się też napisać coś więcej o Lili i Davidzie |
|
Powrót do góry |
|
|
manieq Debiutant
Dołączył: 03 Gru 2010 Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: http://transgame.pl/grant.php?u=7269&c=31ninr Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:32:42 03-12-10 Temat postu: |
|
|
Brooklyn masz świetne opisy co do SR.
Serial w ocenie 3/6 |
|
Powrót do góry |
|
|
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:06:32 07-12-10 Temat postu: |
|
|
A kiedy będzie nowy? |
|
Powrót do góry |
|
|
roxara Detonator
Dołączył: 23 Sty 2008 Posty: 480 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:40:49 07-12-10 Temat postu: |
|
|
Ja powiem tylko tyle... Mikołaj był wczoraj. |
|
Powrót do góry |
|
|
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:31 07-12-10 Temat postu: |
|
|
To dzisiaj może rozdział? |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:16:19 12-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 33- dla roxary
"Boże niech się zmieni coś, nie chce żeby tak było wciąż
ciągle tracę bliskich, nie potrafię żyć z tym wszystkim,
mam tyle wspomnień złych i chcą mnie dziś zniszczyć
nie dać mi nic i zabrać mi najbliższych
dziś zapomnieć ich spokojne sny, niech wrócą do mnie
szybciej niż kieliszki i pól litra czystej w nich,
jestem nim, tym gościem którego widzę w lustrze dziś
nie usnę
dziś po oczach mych nie poznasz nic, mam pustkę w nich
muszę wyjść, nie mogę tutaj dłużej być, zamknięty w czterech ścianach
tak jak w więziennych bramach,
zamiast chodzić gdzieś po nocy
k***a mać i pić do rana, powinienem zrobić coś dobrego dla nas
mała wybacz mi to skąd pochodzę nie ma nic co mogło mi pokazać
jak żyć i nie upadać, uczę się dziś bo nie chce tak żyć,
dziś nie mam nic
tylko ten bit..."
Lilly weszła do gabinetu dyrektorki. Na biurku dostrzegła dziennik swojej klasy.
-Dzień dobry pani- powiedziała blondynka i uśmiechnęła się serdecznie. Lilly odwzajemniła niepewnie uśmiech. Była ciekawa po co została tutaj wezwana.
-Coś sie stało?- spytała od razu.
-Przeglądałam oceny pani wychowanków. Nie są one najlepsze jak za pewnie się pani domyśla. -powiedziała kobieta otwierając dziennik.
-Wcześniej jakoś nikt nie zwracał na to uwagi.- odpowiedziała odważnie Lilly.
-Być może... To jest jednak klasa maturalna. Nie możemy ich dopuścić do matury z takimi ocenami. Przyniesiemy wstyd całemu miasteczku, zamkną to liceum...- wyjaśniła.
-Przecież rodzice moich uczniów płacą za ich edukacje jak sama kiedyś pani mówiła...- powiedziała Lilly.
-Czy pani nie rozumie? Będziemy w każdych gazetach wszyscy zaczną się zastanawiać jak ta placówka mogła funkcjonować, oni nie powinni sie tu uczyć! Musimy rozwiązać klasę. -odparła. Lilly spojrzała na nią zaskoczona.
-Nie! -krzyknęła.
-Słucham?- spytała zaskoczona dyrektorka. Nie spodziewała się takiej reakcji profesorki.
-Nie! Nie może tego pani zrobić. W klasie jest paru zdolnych uczniów! - broniła się czerwonowłosa. Nie mogła pozwolić, żeby to wszystko przekreślić.
-Alex, Aureliusz i Diana pójdę do liceum w Port Angels. Ze swoimi wynikami w nauce dostaną się wszędzie.- powiedziała dyrektorka.
-A Thomas? Co zrobi pani ze swoim synem?- spytała Lilly coraz bardziej zła.
-To już nie powinno panią interesować. -odparła zmieszana kobieta.
-Załatwi mu pani inną szkołę po znajomości?!- krzyknęła Lilly.
-Proszę nie podnosić głosu. Aż tak bardzo zależy pani na tym marginesie społecznym? - spytała blondynka.
-Obraża pani moich uczniów!- powiedziała Lilly stając w obronie swojej klasy. Podniosła się z miejsca i zaczęła chodzić po gabinecie.
-Proszę się uspokoić. Oczywiście w następnym semestrze dostanie pani pierwszoklasistów. -kobieta starała się jakoś uspokoić czerwonowłosą.
-Chcę swoich starych uczniów!- krzyknęła.
-Przykro mi decyzja została podjęta. Klasa musi być jak najszybciej rozwiązana. - oznajmiła spokojnie dyrektorka
-To się jeszcze okaże!- powiedziała Lilly. Nie pozwoli tak łatwo zniszczyć tego co tworzyły ze swoimi wychowankami. Dyrektorka nic o nich nie wiedziała, ona natomiast wierzyła w nich i postanowiła walczyć o ich przyszłość.
-Proszę się nie unosić- odparła kobieta.
-Dobrze, ale nie odpuszczę. Gwarantuje pani, że klasa zostanie i zda tą pieprzoną maturę! -powiedziała i wybiegła z gabinetu.
Jechał ulicą sto pięćdziesiąt na godzinę słuchając wulgarnego rapu. W ręku trzymał skręta na siedzeniu pasażera leżała butelka drogiej wódki. Uwielbiał ryzyko. Zawsze tak żył, handel prochami, adrenalina gdy policja była niedaleko, areszt, długie melanże, przygodny seks... Chwytał się praktycznie wszystkiego od kiedy Erin go zostawiła. Wcisnął mocniej gaz na wspomnienie o dziewczynie. Nic nie było jednak w stanie zagłuszyć jego myśli. Zatrzymał się gwałtownie i wysiadł z butelką z auta. Spojrzał na wielki las, który go dookoła otaczał. Była już noc. Roześmiał się histerycznie i wziął parę łyków. Po chwili rzucił wódką o jedno z drzew. Żadne używki nie były w stanie zastąpić mu Erin. Zasiadł z powrotem za kółko i odjechał w stronę domu... Nie, nie chciał być teraz sam. Wódka zaczynała działać coraz silniej. Szybko zajechał pod dom blondynki, do końca nieświadomy tego co robi. Erin otworzyła mu drzwi, a on wtargnął do środka.
-Luis? Co ty tutaj robisz?- spytała zaskoczona.
-Jesteś sama?- spytał rozglądając się po pomieszczeniu.
-Tak , Cass wyjechała na parę dni. Czego chcesz?- spytała blondynka, gdy weszli do salonu.
-Tego samego co ty! -powiedział i przyciągnął ją do siebie.
-Jesteś pijany! -krzyknęła, czując od niego alkohol.
-Od wódki trochę, od wspomnień bardziej...- szepnął i puścił ją.
-Luis...- szepnęła patrząc na chłopaka który stał tyłem do niej.
-Wiesz? Gdybyś nie wróciła byłoby mi łatwiej zapomnieć... Może nawet po dłuższym czasie mógłbym cię szczerze nienawidzić. Oczywiście próbowałem to zrobić, jednak zawsze gdzieś tam to jebane uczucie do ciebie wygrywało... -wyznał. Erin nie była przygotowana na taką szczerość ze strony chłopaka.
-Miłości nie da się zabić nienawiścią...- powiedziała i podeszła niepewnie bliżej chłopaka.
-Wszystko się da tylko ja nie potrafię !- krzyknął i odwrócił się gwałtownie.
-Ty czegoś nie potrafisz? Nie możliwe...- powiedziała stanowczo.
-Możesz ze mnie kpić, wiem jak to wygląda w twoich oczach. Przychodzę tutaj wyjawiając ci idiotycznie, że wciąż cię...- urwał zdanie patrząc na jej reakcje. Patrzała na niego uważnie słuchając.
-Dokończ...- poprosiła cichutko.
-Wciąż cię kocham Erin. -powiedział zmieszany. Od lat nikomu tego nie mówił.
-I co teraz? -spytała naiwnie.
-Nic. Powiedziałem to, świat istnieje dalej, nie rozpętała się trzecia wojna światowa, ani nikt nie wysadził Forks w powietrze. A wiesz dlaczego? Bo wszyscy mają gdzieś to co mówię...- powiedział i uśmiechnął się.
-Ja nie mam... -powiedziała cicho.
-A powinnaś. -odparł krótko. Podeszła do niego i przyciągnęła mocno do siebie.
-Nie mów mi ku.rwa co powinnam.- powiedziała po czym wpiła się w jego usta. Całowali się zachłannie z ukrytą przez lata namiętnością, tęsknotą i pożądaniem.
-Cholernie tęskniłam... -wyszeptała, gdy ściągał z niej bluzę.
-Ja bardziej.- powiedział, gdy przeniósł ją do sypialni. Tej nocy należeli całkowicie do siebie....
Laura siedziała w pokoju Aureliusza. Chłopak cierpliwie od dwóch godzin tłumaczył jej matematykę.
-Pójdę już, późno się zrobiło.- powiedziała i wstała z łóżka. Aurel zamknął zeszyty.
-Mam nadzieję, że coś zrozumiałaś z moich tłumaczeń- powiedział zakłopotany.
-Oczywiście, bardzo dobrze tłumaczysz.- powiedziała nie chcąc robić mu przykrości. Podczas ich nauki chłopak co chwile plątał się w słowach, źle przepisywał przykłady i nie wiedział jak rozwiązać najprostsze działania. Mimo wszystko lubiła jego towarzystwo i cierpliwie to znosiła.
-Cieszę się, zawsze mogę ci pomóc- powiedział dumny.
-Na pewno skorzystam. Dzięki Aurel- powiedziała i chciała cmoknąć go w policzek... Zatrzymała się na chwilę i skierowała swoje usta na jego. Przywarła do niego delikatnie i przymknęła oczy. Chłopak nie odsunął się więc niepewnie musnęła jego wargi. Po chwili zaczął niepewnie odwzajemniać pocałunek. Ledwo powstrzymała się przed wsunięciem mu języka w usta i oderwała się.
-Przepraszam! -krzyknęła zmieszana.
-To ja przepraszam! -powiedział wystraszony Aureliusz.
-Nie masz za co! Pójdę już!- powiedziała i wybiegła z pokoju chłopaka. Zachowywali się jak wystraszone dzieci, które właśnie zrobiły coś złego. Laura, gdy była już w aucie uśmiechnęła się do siebie zadowolona. W tym dziwaku było coś niezwykłego. Zastanawiała się dlaczego wcześniej tego nie widziała. Różnił się całkowicie od jej dawnych chłopaków, nawet nie był w jej typie, a jednak coś ją do niego ciągnęło... Odpaliła samochód i odjechała w stronę swojego domu.
Parę minut później pod wille zajechała Lilly. Aby nie natknąć się na Aureliusza lub rodziców Davida weszła bezpośrednio przez taras, który prowadził do pokoju chłopaka.
-David...-wyszeptała przez łzy cisnące się jej do oczu.
-Co się stało?- spytał i natychmiast znalazł się przy niej.
-Rozmawiałam dziś z dyrektorką. Chce rozwiązać klasę...- powiedziała smutno.
-Jak to?- spytał zaskoczony patrząc na swoją ukochaną. Lilly otarła łzy myśląc jakby to wytłumaczyć.
-Uważa, że nie można dopuścić was do matury, bo jej nie zdacie i to będzie wstyd dla szkoły. Dlatego najlepiej będzie jeśli ta klasa przestanie w ogóle istnieć. - powiedziała.
-I co jej powiedziałaś? - spytał wściekły David. Doskonale wiedział, że takie rozwiązanie problemu nie spodoba się również pozostałym.
-Że klasa zostanie i, że zda maturę. Przecież to jest możliwe. Jesteście zdolni tylko trochę pogubieni... - powiedziała. Spojrzał w jej oczy w, których zobaczył wiarę w to co mówi. Naprawdę wierzyła, że oni wszyscy łącznie z nim mogą coś osiągnąć.
-Dzielna dziewczynka...- powiedział i przytulił ją do siebie. Lilly wtuliła się mocno w jego ramiona.
-Nie pozwolę jej na zniszczenie klasy!
-Wiem kochanie. Wszyscy ci jakoś pomożemy, ułoży się. - szepnął jej do ucha. Była taka dobra, miał przy sobie cudowną kobietę, na którą nie zasłużył. Chciała walczyć o ludzi, którzy z początku ją niszczyli... Z resztą sam to robił, kiedyś każdego dnia.
-Mam nadzieję... -szepnęła cicho.
-Pojadę do Thomasa, może on będzie coś wiedział. -powiedział i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu kluczy od samochodu.
-Teraz? Jest już późno... -powiedziała i podeszła do drzwi, następnie przekręciła klucz. David patrzał na jej poczynania i uśmiechnął się.
-To co będziemy robić?- spytał, gdy zarzuciła mu ręce na szyje.
-Kochać się skarbie. -wyszeptała i złożyła słodki pocałunek na jego ustach.
-Ktoś tu jest bardzo napalony...- mruknął i ściągnął z niej skórzaną kurtkę. Uśmiechnęła się delikatnie i odpięła jego pasek od spodni. Przesunęli się w stronę łóżka nie zaprzestając gorących pocałunków. Zdjęła z niego bluzkę i zaczęła podziwiać idealne ciało poprzez dotyk. Doskonale wiedział jak na nią działa. Wsunął swoje duże dłonie pod koszulkę kobiety, sprawiając, że zbędna część garderoby leżała już w kącie.
-Kocham cię...- mruknęła, gdy przejechał dłońmi po jej nagich plecach, pieszcząc ustami szyję.
-Ja ciebie też.-powiedział i spojrzał w jej płonące oczka. Pocałowała go zachłannie. Gdy wyznawał jej miłość, czuła się najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Kochała i była kochana... Nagle poczuła, że chłopak odpiął jej stanik. Pozwoliła mu zsunąć go ze swoich piersi. Gdy chwycił je delikatnie w dłonie jęknęła słodko. Odpiął jeszcze szybko jej jeansy i pchnął kobietę lekko na łóżko. Wyglądała cudownie w świetle, które dawał jedynie księżyc za oknem. Ułożył się na czerwonowłosej i zaczął pieścić ustami jej duże piersi. Zastanawiał się czemu na początku nie dostrzegł jej naturalnego piękna. Była najpiękniejszą kobietą jaką miał. Pojękiwała coraz głośniej, wbijając mu paznokcie w plecy. W powietrzu czuła jego zapach, który sprawiał, że jej zmysły szalały. Spragniona dalszych działań zdjęła z niego spodnie razem z bielizną. Wkrótce byli już obydwoje całkowicie nadzy. Dawali sobie wzajemną rozkosz... Lilly rozsunęła nogi oczekując na przyjęcie chłopaka. Wszedł w nią powoli przyzwyczajając jej ciało do swojej obecności. Uniosła biodra i sprawili, że ich ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne. Po chwili obydwoje doznali spełnienia. |
|
Powrót do góry |
|
|
roxara Detonator
Dołączył: 23 Sty 2008 Posty: 480 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:18:03 12-12-10 Temat postu: |
|
|
No i proszę Brooklyn w końcu napisała ;P
Cóż mam napisać odcinek jak zwykle świetny i emocjonujący, tylko za długo na niego czekałam, nie żebym coś mówiła ale jednak ;p
Lilly...ta wiecznie spokojna opanowana cicha kobieta w końcu staje w obronie tego w co wierzy, podoba mi się ta zmiana. Mam już dość słabej kobietki taka lilly jest zdecydowanie lepsza, bo i w kontaktach z davidem jest bardziej śmielsza. Ostatnia ich noc cudo
Aureliusz hmm nie wiem co myśleć o jego ostatnim pocałunku z Laurą, aczkolwiek czekam na dalszy ciąg tego wątku gdyż jestem ciekawa jak go zakończysz.
Opko jak zwykle na plus jedynie daty nowych odcinków mi sie nie podobają ;P ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:19 12-12-10 Temat postu: |
|
|
Daty są jakie są. wszystko zależy od tego czy mam wenę, bo nie lubię pisać na siłę. Po za tym mam jeszcze na głowie szkołę , zajęcia dodatkowe, psa, i 17-letnie dziecko
Dziękuję za komentarz. Nowy najwcześniej w piątek |
|
Powrót do góry |
|
|
ana1221 Debiutant
Dołączył: 27 Kwi 2010 Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:34:08 13-12-10 Temat postu: |
|
|
Ojej ile tu się dzieje
Rozdział jak najbardziej mi się podobał. Aż mnie zaskoczyłaś tym wszystkim
Myślałam, że już powoli stajesz się zła i rozdzielisz Lily i Davida
Ale na szczęście tak nie jest
Co się stanie z tą klasą? Nie mogą ich wszystkich wyrzucić!
Dobra czekam na nowy rozdział ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Sandruśqa Debiutant
Dołączył: 08 Paź 2010 Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:51:51 27-12-10 Temat postu: |
|
|
Swietne rozdziały. cieszę sie, zę nie rozłączyłać Lily i Davida. oby tak dalej czakam na next i zapraszam na moje opowiadanie na temat Vondy na blogu [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|