|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:55:49 25-04-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 2
Coś tam napisałam xD Miłego czytania
"zimne suki i twardzi chłopcy.
myślą ,że będą lepsi gdy się wyprą miłości,
zły scenariusz filmu w ,którym są gwiazdami
daj mi miłość człowieku, skoro nie jest ona dla nich..."
Jechali szybko pozostawiając za sobą komisariat policji.
-Co on mógł przeskrobać?- spytała niczego nieświadoma Lilly patrząc na chłopaka skupionego na jeździe.
-Luis nie jest święty- odpowiedział krótko.
-A dokładniej?- spytała podejrzliwie. David zwolnił i spojrzał na nią. Nie był do końca pewny czy można jej zaufać, chociaż wyglądała na przejętą i miał wrażenie, że chce pomóc jego przyjacielowi.
[img][/img]
-Diluje, ostatnio nawet na terenie szkoły.- powiedział chłodno. Lilly wytrzeszczyła oczy i poczuła, że serce zaczęło jej mocnej bić.
-Nie patrz się na mnie jakbym ci psa zabił! - powiedział i wybuchł śmiechem. -Witamy w Forks pani profesor!- krzyknął i dodał gazu.
Po dziesięciu minutach zajechali pod prawdopodobnie jedyną kancelarię w mieście.
-Skąd wiesz, że to tutaj?- krzyknęła Lilly próbując nadążyć za chłopakiem który wbiegł na pierwsze piętro. David bez pukania otworzył drzwi do jednego z gabinetu i wparował do środka razem z czerwonowłosą.
-Musisz nam pomóc!- zwrócił się do faceta, który siedział przy wielkim okrągłym stole z innymi mężczyznami.
-David nie teraz! Mam naradę!- wyjaśnił patrząc raz na niego a raz na skrępowaną Lilly.
-Luis jest na komisariacie! -powiedział nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa wypowiedziane przez ojca.
-Proszę poczekaj z koleżanką na korytarzu, za dziesięć minut skończę!- odpowiedział i uśmiechnął się przepraszająco do wspólników. Lilly szybko chwyciła Davida za rękaw i wyszli z sali.
-To twój ojciec?- spytała po chwili.
-Niestety. -odpowiedział krótko.
-Dlaczego niestety?- spytała podejrzliwie.
-Za dużo pytań zadajesz... idę tam to trwa za długo!- powiedział zniecierpliwiony i już chciał nacisnąć ponownie klamkę. Czerwonowłosa chwyciła go za rękę dosłownie w ostatniej chwili.
-Minęło dopiero pięć minut.- powiedziała.
-Jeśli go nie pogonie wyjdzie stamtąd za dwadzieścia...- powiedział patrząc na jej rękę która w dalszym ciągu trzymała uparcie jego dłoń.
-To nie jest najlepszy pomysł...- powiedziała nie chcąc robić kłopotu.
-Czytałem kiedyś prawa ucznia... Nauczyciel chyba nie ma prawa mnie dotykać.- powiedział i się uśmiechnął, na co Lilly szybko puściła jego dłoń.
-To wyjątkowa sytuacja! - powiedziała i zarumieniła się. Teraz może rozpowie może wszystkim, Bóg wie co?!
Nagle drzwi się otworzyły i wszyscy mężczyźni wyszli.
-Wejdźcie- powiedział ojciec chłopaka. David i Lilly wparowali do środka.
-Luis jest na komisariacie! Musisz go wyciągnąć!- powiedział szybko David.
-Od początku...- powiedział mężczyzna zdejmując okulary.
-Do jasnej cholery!- krzyknął chłopak i uderzył w stół.
-David!- mężczyzna wyraźnie oburzył się zachowaniem syna.
-Yyy to może ja wyjaśnię!- zaproponowała Lilly. Była zła na zniecierpliwionego chłopaka.
-Dobry pomysł. -powiedział mecenas i posłał jej uśmiech.
-Miło pana poznać, ale trochę mi przykro, że w takich okolicznościach... Jestem wychowawczynią Davida...- powiedziała przedstawiając się.
-Najmocniej przepraszam za gafę... Myślałem, że jest pani jego koleżanką.- powiedział wspominając wcześniejszą sytuacje kiedy kazał zaczekać im na korytarzu.
-Darujmy sobie tą kulturalną wymianę zdań! -krzyknął David.
-Nie wiem w kogo on się wdał, na pewno nie we mnie.- powiedział mężczyzna.
-A więc przed jakąś godziną Luis trafił do aresztu...-powiedziała Lilly przechodząc do rzeczy.
-Za co?- spytał.
-Za niewinność! i masz go wyciągnąć inaczej trafi na trzy lata do więzienia!- powiedział David i poderwał się z miejsca.
-Powiedziałam mu, że nie ma rozmawiać z policjantami, teraz jedyna nadzieja jest w panu- powiedziała Lilly ze spokojem.
-Dobrze, nie traćmy czasu i jedźmy na komisariat- powiedział ojciec Davida i opuścili kancelarię.
Jakiś czas później.
-Miałeś szczęście, że ten towar nie należał do ciebie...- powiedział mecenas.
-Dziękuję panie Spencer- powiedział Luis podając mu dłoń.
-Nie ma za co. Uważaj na siebie- powiedział i odszedł.
-Stary! Już myślałem, że cię nie wyciągnie! - powiedział David klepiąc przyjaciela po plecach.
-Miałem odebrać ten towar, kiedy oni wparowali do mieszkania dostawcy.- wyjaśnił cicho.
-To się nazywa szczęście- powiedział David.
-A ona co tu robi?!- spytał Luis patrząc na Lilly stojącą nieopodal.
-Powinieneś jej podziękować, gdyby nie ona mój ojciec pewnie nawet nie chciałby ze mną gadać.- powiedział David, na co Luis podszedł szybko do czerwonowłosej.
-Dzięki! -rzucił luźno. W rzeczywistości był jej bardzo wdzięczny. Gdyby nie ona być może byłby skazany na oglądanie świata za krat w tak młodym wieku. Po chwili opuścili komisariat.
-Będziesz dalej handlował?- wypaliła zwracając się do chłopaka. Luis zatrzymał się i spojrzał na Davida.
-Powiedziałeś jej?!- spytał zły.
-A co miałem zrobić. Musiałem?! Przecież nikomu nie powie! -tłumaczył się David. Luis z kolei podszedł do czerwonowłosej i spojrzał jej w oczy.
-Jeśli chcesz uczyć dalej w tej szkole to bądź grzeczna i nic nikomu nie mów. W ogóle zapomnij o tej sprawie... Trafiłem tu za pobicie kogoś. Zrozumiałaś?!- spytał zły.
-Nie groź mi! -krzyknęła.
-To się dostosuj! I jeszcze raz dzięki! - powiedział i wsiedli z Davidem do jego samochodu. Lilly usiadła na schodach komisariatu i schowała twarz w dłonie. Miała dosyć tego ciężkiego dnia...
David i Luis jechali natomiast do Harrego.
-Ma wolną chatę, cała ekipa już jest- powiedział podekscytowany David.
-Było trzeba zabrać naszą kochaną panią profesor! Rozerwałaby się!- powiedział Luis.
-Po pierwszym drinie zbierałbym ją z podłogi! -zażartował David i wybuchli śmiechem.
Tymczasem impreza w domu Harrego trwała w najlepsze.
-Martin! Przypalasz beze mnie?!- pisnęła Piret i podeszła chwiejnym krokiem do chłopaka który robił skręta z marihuany. Jakaś panienka tańczyła na stole pozbywając się kolejnych części garderoby. Diana przyglądała się jej z odrazą sącząc drinka.
-Fajna jest... - szepnął Harry stojąc tuż za nią.
-Nie gustuję w dziewczynach- powiedziała i chciała odejść, ale Harry uniemożliwił jej to.
-Będzie moja dziś w nocy... Wiesz co z nią zrobię?- spytał, na co blondynka zatkała uszy.
-Nieeee!!! I nie chce wiedzieć!!! Nie słucham cię! -krzyczała. Chłopaka rozbawiła jej postawa. Dolał jej do szklanki wódki którą trzymał w ręce, następnie podszedł do tańczącej dziewczyny, ściągnął ją ze stołu i pocałował namiętnie w usta, obserwując reakcję Diany. Blondynka wypiła swojego drinka do dna krzywiąc się przy tym.
-Alkohol nie jest dla kujonek!- krzyknął. Diana miała go serdecznie dość... Dogryzali sobie przy każdej możliwej sytuacji już od pierwszej klasy. Może i uczyła się dobrze, ale nigdy nie uważała się za grzeczną kujonkę.
-Chlejesz ze mną na wyścigi?!- spytała podchodząc do niego i jego towarzyszki trzeci drink dzisiejszego wieczora zaczął działać.
-Nie chcę, żebyś zrzygała mi się na dywan. -odpowiedział i chwycił za piersi dziewczynę w samym staniku.
-Boisz się! - powiedziała i pokazała mu język.
-gów*o prawda! Nie wiem tylko czego ty szukasz na imprezie u mnie, to chyba nie twoje klimaty- powiedział i zaśmiał się.
-Przyszłam z moją przyjaciółką Piret jakbyś nie zauważył...- powiedziała wskazując na brunetkę która zaciągała się dymem z jonita.
-Dobra... Zaczynamy!- powiedział i wziął ze stołu dwa piwa z czego jedno podał Dianie.
-Patrzcie! Ścigają się! -krzyknął Martin patrząc na poczynania przyjaciela i Diany.
-O mój Boże! Widzę smerfy!-krzyknęła Piret podchodząc do Davida, który właśnie wszedł z Luisem na imprezę.
Harry wypił całe swoje piwo miał w końcu większą wprawę od Diany.
-Wygrałem! - powiedział zadowolony.
-To się nie liczy! - powiedziała biorąc ze stołu dwa kolejne piwa.
-Tobie już starczy!- powiedział patrząc na kompletnie zalaną blondynkę po czym usiadł na kanapie.
-Ja dopiero zaczynam imprezę! -pisnęła i dokończyła swoje piwo. Chłopak postanowił wykorzystać fakt, że jest pijana. Przyciągnął ją do siebie sprawiając, że usiadła mu na kolanach. Zawsze mu się podobała jeśli chodzi o wygląd. Być może czasem intrygowała go ta jej niedostępność... Nie była taka jak inne panienki. Doskonale wiedział , że nie zabiłaby się dla spędzenia nocy z nim.
-Co ty robisz? - spytała. Nie była zbyt przygotowana na taką bliskość.
-k***a! Gargamel! Widzę Gargamela! -krzyknęła zjarana Piret wskazując na szafę. Wszyscy roześmiali się obserwując jej zachowanie.
-Kochanie a Pape Smerfa też gdzieś widzisz?- spytał David nagrywając ją na kamerę.
-Muszę ją odwieść do domu! - powiedziała Diana i chciała wstać jednak Harry trzymał ją mocno.
-Jesteś pijana! - powiedział.
-Nie jestem! -wmawiała sobie.
-Gdybyś nie była to nie siedziałabyś mi na kolanach i nie pozwoliłabyś na to, żeby moja ręka znajdowała się tak gdzie znajduje się teraz...- szepnął jej do ucha. Reakcja pijanej dziewczyny była natychmiastowa. Zerwała się z miejsca i prawie upadłaby na szklany stół gdyby nie to, że złapał ją w ostatniej chwili.
-Chce do domu! -pisnęła jak mała dziewczynka.
-Harry odwieź ją, ja przypilnuje imprezy.- powiedział David, patrząc jak Diana wymiotuje przez okno. Brunet wziął blondynkę na ręce i udał się z nią do samochodu.
-Miałeś rację, schlałam się. - powiedziała wtulając się w niego mocno.
-Nie martw się odwiozę cię do domu. -powiedział "zatroskany". Wiedział, że jak jutro w szkole wypomni jej to wszystko to spali się ze wstydu...
Nowa postać : Felix Spencer (Peter Facinelli)- ojciec Davida
Jak piszę za dużo slangiem to mi mówić ! |
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney Detonator
Dołączył: 13 Sie 2009 Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ck Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:39:22 25-04-10 Temat postu: |
|
|
Luis mógłby chociaż ładnie podziękować pani profesor, ale widocznie ma jakieś blokady, albo chce zachować maskę zobojętniałego twardziela. A te jego groźby względem niej to już przegięcie
Szkoda mi ciągle tej Lilly Taka mała w ,,wielkim świecie''. Chętniej by pewnie z tego miejsca wyjechała, ale czeka na nią coś co jest jednym z najgorszych decyzji.
Niech ona w końcu pokarze swoje luźniejsze oblicze jak i ostrzejsze . Oby poskromiła swoją klasę.
David ma nieopartą chęć porozmawiać z kimś o swoich problemach. Smutne, bo jak większość z nich ma blokadę.
Ta impreza nie wyjdzie wszystkim na dobre.
Czekam na szybkiego newsa. Mam nadzieje, że na najbliższych dniach się pojawi, bo dawno nie było |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:21:02 25-04-10 Temat postu: |
|
|
Lilly jeszcze pokaże na co ją stać ;D Ktoś musi ich wychować :]
Oj nie wyjdzie xD Szczególnie jak na drugi dzień trzeba iść do szkoły
Dziękuję za komentarz ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:51:03 27-04-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 3
"Chcą mnie sądzić mimo, że nie znają faktów
Mówią, że już dawno zaprzedałem swoją duszę diabłu
Wiem, że gdy przyjdzie czas by sądzić właściwie
To stanę przed obliczem i powiem kochałem życie"
Harry, Martin, Thomas i Luis stali na szkolnym parkingu. Z jednego samochodu wydobywały się dźwięki wulgarnego rapu, który z pewnością nie spodobałby się niektorym ludziom.
-Myślisz, że nic nie powie?- spytał Thomas patrząc na Luisa. Sądził, że nie można ufać nowej pani profesor. W końcu była nauczycielem, a to wystarczający powód, żeby niedarzyć jej sympatią, a co dopiero zaufaniem.
-Nastraszyłem ją! Miała fajną minę- powiedział rozbawiony chłopak i odpalił papierosa.
-Patrzcie kto przyjechał!- krzyknął Martin spoglądając na Davida i Aureliusza wysiadajacych z samochodu. David od razu do nich podszedł, Aureliusz natomiast chciał udać się do szkoły, ale Harry podłożył mu nogę i chłopak przewrócił się.
-Uważaj jak leziesz!- powiedział śmiejąc się. Aureliusz szybko podniósł się i uciekł.
-Gdzie masz Piret?- spytał Luis częstując Davida papierosem.
-Pewnie jest jeszcze w Wiosce Smerfów!- powiedział na co wszyscy wybuchli śmiechem. -A tak poważnie to napisała mi SMSa, że nie przyjdzie dziś.- wyjaśnił.
-Imprezowiczka przyjechała!- krzyknął Harry patrząc na Dianę wysiadającą ze swojego volvo. Szybko do niej podszedł i zablokował jej drogę. Nie mógł się powstrzymać, aby z niej nie zakpić i nie wytknąć jej tego co wczoraj robiła pod wyływem alkoholu.
-Hej słoneczko! Mamy kaca?!- spytał rozbawiony patrząc na wielkie okulary dziewczyny.
-Ciszej i spadaj!- pisnęła. Doskonale wiedziała, że tak będzie. Chciała nawet nie przyjść dziś do szkoły, ale uznała to za tchórzostwo które jest nie zgodne z jej charakterkiem.
-Wczoraj byłaś milsza.Pamiętasz jak siedziałaś mi na kolanach?...- powiedział i uśmiechnął się durnowato.
-Wszystko pamiętam, a teraz zejdź mi z drogi! -powiedziała zła, nie wiadomo czy bardziej na niego czy na siebie. Miał rację film urwał się jej całkowicie wczorajszej nocy.
-A to jak pozwoliłaś na to, żeby moja rączka zawędrowała pod twoją sukienkę też pamiętasz?- spytał bezczelnie.
-Zamknij się już! -krzyknęła i poczuła niewyobrażalną ochotę, żeby go walnąć.
-Nie denerwuj się, bo brzydka będziesz! Mogłabyś mi chociaż podziękować za podwiezienie do domu- powiedział dumny.
-Dziękuję, że szanowny pan poświęcił swoj cenny czas, który mógł wykorzystać na zaliczenie jakiejś panienki i odwiózł mnie do domu! - wykrzyczła mu w twarz.
-No a teraz jeszcze buzi w polik i będziemy kwita. -powiedział nadstawiając policzek. Diana nie wiele myśląc kopnęła go w kroczę i odeszła.
-Do zobaczenia na lekcji o ile dojdziesz!- powiedziała patrząc na Harrego zwijającego się z bólu i na jego kolegów, którzy śmiali się z niego.
-Cześć chłopcy!- dodała i pomachała im niewinnie.
Jakiś czas później Luis udał się w stronę lasu, który mieścił się za szkołą. Nałożył na głowę kaptur i spojrzał na wyświelacz swojego telefonu... Miał do siebie niewyobrażalny żal za to, że nadal czekał na telefon od Niej... Przecież minął drugi rok od kiedy tak po prostu zniknęła z jego życia pozostawiajac którtki list. Czy coś się przez ten czas zmieniło? Tak. Zaczął więcej ćpać i olał kompletnie szkołę, pchał więcej towaru posuwając się nawet do tego, aby wciskać ludziom herę. Wyrzuty sumienia? Owszem, czasami go dopadały szczególnie wtedy, gdy przychodziły do niego młode dziewczyny, które nie znały umiaru. Do takich osób z pewnością zaliczła się śliczna młoda brunetka, która właśnie podążała w jego stronę.
-Cześć. Ale sobie miejsce wybrałeś- powiedziała rozglądając się na boki.
-Psy chciały mnie wczoraj zgarnąć, muszę bardziej uważać- odpowiedział sięgając do kieszeni.
-Daj mi trzy sztuki- powiedziała wyciągając plik banknotów.
-Nie mam tyle. Wczoraj miałem odebrać. Dam ci na razie jedną reszta będzie jak znajdę nowego dostawce- powiedział biorąc od niej pieniądze i wciaskając jej w dłoń torebeczkę z białym proszkiem.
-Dzięki- powiedziała i chciała odejść, ale niespodziewnie z lasu wyłonił się nikt inny jak Aureliusz. Spojrzał na Luisa i Laurę prawdopodobnie słysząc ich całą rozmowę.
-Ty ćpasz?- spytał zaskoczony. Była jego koleżanką z klasy w której od dawna po kryjomu się podkochiwał. Nie miał jednak tyle odwagi, aby ją poderwać czy nawet porozmawiać.
-Nie twoja sprawa! - krzyknęła. Chłopak spojglądał na nią z żalem i ze smutkiem. Luius podszedł do niego i chwicił go mocno za kołnierz.
-Chętnie obiłbym ci ten poczciwy ryj, ale nie zrobie tego bo jesteś bratem Davida!- krzyknął odpychając go od siebie. Jak większość chłopaków nigdy za nim nie przepadał.
-Daj spokój... -powiedziała Laura patrząc z pogardą na przestraszonego Aureliusza.
-Nic nie wiesz, nic nie widziałeś i nic nie słyszałeś! Jasne?!- spytał Luis patrząc na chłopaka.
-Myślisz, że nie wiem, że sprzedajesz narkotyki?!- spytał Aureliusz.
-Mam się powtórzyć, a może zapomieć o tym, że chroni cię immunitet w postaci starszego brata i dokopać ci tak, że własna stara cię nie pozna?!- spytał Luis zmierzając z zaciśniętymi pięściami w stronę chłopka. Aureliusz przełknął głośno ślinę i rzucił się do ucieczki potykając się o pienie drzew.
Lilly weszła do sali, uczniowie już na nią czekali.
-Dzień dobry!- próbowała przekrzyczeć hałas, chociaż i tak wiedziała, że nie ma szans.
-Chciałabym poprowadzić lekcję!- powiedziała bezradnie patrząc na młodzież.
-Zamknąć mordy! Pani profesor chce poprowadzić lekcje!!!- krzyknął David waląc w ławkę pięścią. Klasa umilkła. Lilly spojrzała na Davida.
-Takie małe odwdzieczenie za wczoraj- powiedział i otworzył zeszyt. Czerwonowłosa postanowiła już nie wdawać się z nim w dyskusje i poprowadzić lekcję.
-Zapiszcie temat -powiedziała i podeszła do tablicy pisząc drukowanymi literami: WILLIAM SZEKSPIR - ROMEO I JULIA.
-Odczytamy sobie teraz fragment tego utwou... Poproszę może Dianę i Harrego- powiedziała podając im kartki na których każde z nich miało wypisaną swoją kwestię.
-To jest moja ulubiona lektura jeśli będę z nim cokolwiek czytać to zniechęci mnie pani do niej!- powiedziała Diana i splotła ręcę na znak protestu.
-Proszę...- powiedziała Lilly i uśmiechnęła się do niej. Harry wpatrywał się w kartkę krzywiąc się przy tym.
-Diana zaczynaj!- powiedziała Lilly i usiadła na ławce.
-Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
To przysiąż wiernym być mojej miłości,
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.- wyrecytowała przesadnie i spojrzła się na Harrego.
-Mamże przemówić czy też słuchać dalej? - powiedział od niechcenia.
-Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jestże Montekio choćby tylko ręką,
Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
Pod inną nazwą równie by pachniało;
Tak i Romeo bez nazwy Romea
Przecieżby całą swą wartość zatrzymał.
Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą!- wypowiedziła ostatnie słowa przez zaciśnięte zęby.
-Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.- powiedział wytkając nos w kartkę skrępowany. Czuł na sobie wzrok całej klasy i z pewnością niezadowolonej Diany.... |
|
Powrót do góry |
|
|
telka Motywator
Dołączył: 23 Lis 2008 Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:21:11 27-04-10 Temat postu: |
|
|
nie no rozdzial swietny
Hary i diana przechoda samych siebie
oj romeo i Julia
i to akorat oni wystapili w głownych rolach
Weź mię, ach! całą!- wypowiedziła ostatnie słowa przez zaciśnięte zęby.
-Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.- powiedział wytkając nos w kartkę skrępowany. Czuł na sobie wzrok całej klasy i z pewnością niezadowolonej Diany....
nie ten fragment najlepszy
mysle ze Harry by skorzystal gdyby to byla propozycja Diany
Ostatnio zmieniony przez telka dnia 23:21:47 27-04-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:31:36 28-04-10 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarz ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
mila851 Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1002 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: (^o^)/* Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:17:21 28-04-10 Temat postu: |
|
|
Brok, weź mnie kopnij w tyłek raz a porządnie!
jak ja mogłam to przeoczyć??!
na szczęście dopiero trzeci odcinek więc szybko nadrobię |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:29:21 28-04-10 Temat postu: |
|
|
<<kopie>>
Mila ja nie wiem jak mogłaś to przeoczyć |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:06:14 28-04-10 Temat postu: |
|
|
cudnie
jestem ciekawa następnego odcinka
dawaj go szybko !!!
mam nadzieję że Lilly pokaże iż potrafi dać w kość i zasługuje na respekt
Może David zrozumie, że nie jest taka zła
A między Dianą i Harrym ciekawie się robi, Romeo I Julia pasuje do nich ha ha |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:06:55 28-04-10 Temat postu: |
|
|
cudnie
jestem ciekawa następnego odcinka
dawaj go szybko !!!
mam nadzieję że Lilly pokaże iż potrafi dać w kość i zasługuje na respekt
Może David zrozumie, że nie jest taka zła
A między Dianą i Harrym ciekawie się robi, Romeo I Julia pasuje do nich ha ha |
|
Powrót do góry |
|
|
Amy Obserwator
Dołączył: 16 Paź 2009 Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:17:33 29-04-10 Temat postu: |
|
|
Pięknie Piszesz Brooklyn.
Takie Odważne Pisadła..
Podziwiam Cię.
I Czekam Na Nowy Rozdział. |
|
Powrót do góry |
|
|
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:13:07 29-04-10 Temat postu: |
|
|
przeoczyłam dwa odcinki o.o. Cóż, ale na szczęście już nadrobiłam. A więc, fragment Romea i Julii, odczytany przez Dianę i Harry'ego był po prostu boski i zachwycający. Jaki slogan w ogóle? Piszesz bosko, a język młodzieżowy jak najbardziej mi się podoba, ponieważ ukwieca całe to opowiadanie. Czytając te ostatnie odcinki dosłownie poczułam się jakbym rzeczywiście była w tej koszmarnej szkole, pełnej narkotyków i patologii.
David jest boski, o tak ; d. Raz zrobił coś pożytecznego i uciszył klasę dla 'pani profesor', czy ja wiem, czy oby to tylko za pomoc w uwolnieniu kolegi ; d Hm.
Pozdrawiam i czekam na następny, oczywiście ;d |
|
Powrót do góry |
|
|
PrincessAna Motywator
Dołączył: 12 Sty 2010 Posty: 277 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:14:00 29-04-10 Temat postu: |
|
|
Brooklyn
jesteś genialna
to opko jest cudne
boskie
kiedy news??! |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:31:23 29-04-10 Temat postu: |
|
|
Oj dziękuję wszystkim aż mi się miło zrobiło ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Złudzenie Debiutant
Dołączył: 29 Kwi 2010 Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:57:38 29-04-10 Temat postu: |
|
|
Brooklyn czytałam Twoje telenowele kiedyś.
Są boskie
Teraz nadrobię tą
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|