|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amy Obserwator
Dołączył: 16 Paź 2009 Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:52:58 30-04-10 Temat postu: |
|
|
Kiedy Napiszesz Coś Nowego? |
|
Powrót do góry |
|
|
telka Motywator
Dołączył: 23 Lis 2008 Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:54:13 30-04-10 Temat postu: |
|
|
no wlasnie? |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:15:11 30-04-10 Temat postu: |
|
|
dziś będzie nowy. |
|
Powrót do góry |
|
|
PrincessAna Motywator
Dołączył: 12 Sty 2010 Posty: 277 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:50:47 30-04-10 Temat postu: |
|
|
to super |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:38:49 01-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4.
"Przypływ mądrości mierzy się upływem żółci
Ty jesteś młody i głupi
Zbyt często lubisz się upić
Jak pies zaszczuty, który w każdym widzi wroga
Gniewem zatruty, ledwie stoisz na nogach.
Twój rozum już śpi, ty jeszcze nie
Wypiłeś już dosyć, więcej chcesz
Musisz udowodnić wszystkim, że z tobą się k***a nie zadziera
Wypić, zapalić i udawać penera..."
Następnego dnia rano zadowolona Lilly szła szkolnym korytarzem. Cieszyła się z wczorajszej lekcji jaką udało się jej przeprowadzić dzięki Davidowi. Wiedziała jednak, że nie zawsze będzie mogła liczyć na pomoc chłopaka i że musi zacząć radzić sobie sama. Nagle zatrzymała się pod męską toaletą.
-Lejemy go! -krzyczał jeden z chłopaków.
-Co się tu do cholery dzieje?!- krzyknęła przestraszona patrząc na grupkę swoich wychowanków i na Alexa, któremu leciała krew z nosa.
-Nic nie wiesz, nic nie słyszałaś i nic nie widziałaś!- powiedział David i wyszedł z łazienki to samo uczynili inni chłopacy.
-Nic ci nie jest?- spytała zatroskana podchodząc do Alexa.
-Trochę krwawię...- powiedział chłopak patrząc na rękę którą wcześniej dotykał nosa.
-Dlaczego oni to zrobili?- spytała pełna nienawiści i niezrozumienia w stosunku dla ich postępowania.
-Chciałem tylko umyć ręce.- wytłumaczył się Alex.
-Który cię uderzył? - spytała zdenerwowana.
-Nie ważne... Lepiej będzie jeśli powiemy, że przewróciłem się na schodach.- powiedział cicho chłopak. Był przyzwyczajony do przemocy ze strony kolegów. Mógł oberwać chociażby za to, że znalazł się w tym samym pomieszczeniu co oni.
-Nie zostawimy tego tak! Być może inni nauczyciele to tolerują! Idziemy do pani dyrektor!- powiedziała Lilly i wyszła z Alexem z toalety.
-To nic nie da, pani Atwood jest mamą Thomasa. -wyjaśnił próbując dotrzymać jej kroku.
-Ani Thomas, ani żaden jego kolega nie będą bezkarni!- powiedziała gdy znaleźli się już pod drzwiami z napisem "dyrektor" . Lilly nie pukając weszła do środka.
-Dzień dobry! -krzyknęła niemalże na całe gardło. Miała dość zasad, a raczej ich braku w tym liceum.
-Pani Hayes jestem zajęta prosze przyjść później - powiedziała dyrektorka.
-Paru chłopaków pobiło mojego ucznia. Proszę notować nazwiska! - powiedziała czerwonowłosa i wprowadziła pobitego Alexa do gabinetu.
-Nie... Prosze się nie wygłupiać i nie zawracać mi głowy. Takie sprawy rozwiązuje się na forum klasy - powiedziała blondynka.
-Pani syn jest w to zamieszany! -krzyknęła Lilly. Blondynka odłożyła długopis i wyprosiła grzeczna Alexa.
-Niech pani usiądzie. - powiedziała wskazując jej miejsce po przeciwnej stronie biurka
-A więc w łazience nad Alexem znęcali się...- chciała coś powiedzieć, ale dyrektorka przerwała jej.
-Mój syn, David Spencer, którego rodzice przekazują miesięcznie sporo pieniędzy na utrzymanie tej szkoły, Harry Choen, syn tutejszego lekarza który ufundował remont szkoły, Martin Adams, syn znanego biznesmena, który ufundował pianino do sali muzycznej.I za pewne Luis Rovson- dokończyła za nią ze stoickim spokojem.
-Tak! To oni! Myślę, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w szkole. Szkoła powinna być miejscem w którym młodzież czuje się bezpiecznie- powiedziała Lilly.
-Proszę mnie zrozumieć! Wszystkie nazwiska jakie wcześniej wymieniłam przyczyniają się do tego aby nasza szkoła mogła istnieć. Nie mogę wyciągnąć od nich żadnych konsekwencji bo jest to jednoznaczne z upadkiem tego liceum.
-Czyli oni mogą robić co chcą, bo ich rodzice wpłacają miesięcznie parę tysięcy na ten burdel?!- krzyknęła Lilly.
-Proszę się liczyć ze słowami! - odpowiedziała zbulwersowana pani dyrektor.
-Dobrze! Sama dam sobie radę! Przepraszam, że zabrałam pani cenny czas!- powiedziała Lilly i wyszła z gabinetu. Po drodze natknęła się na Davida i Thomasa, którzy prawdopodobnie słyszeli całą rozmowę.
Wyminęła ich szybko i udała się do pokoju nauczycielskiego.
David z Thomasem stali przez chwilę w miejscu.
-Co robimy?- spytał Thomas patrząc na przyjaciela.
-Chyba nie dotarło do niej moje ostrzeżenie!- krzyknął wściekły David. Pierwszy nauczyciel z jakim miał do czynienia w Forks postawił się mu.
-Musimy działać!- powiedział Thomas.
-Dobra... Koniec okresu ochronnego, jej praca tutaj dobiega końca!- powiedział.
-Co planujesz?
-Przebijamy jej opony!- oznajmił David.
Aureliusz podszedł na przerwie do Laury.
-Cześć...- zaczął nieśmiało. Przez trzy lata nie zamienili ze sobą więcej niż trzy słowa. Chciał teraz z nią poważnie porozmawiać co nie było dla niego łatwe.
-Twój kolega jest u pielęgniarki "potknął się"- powiedziała to w taki sposób, że od razu zrozumiał o co chodzi. Współczuł Alexowi, a z jednej strony cieszyły się, że nie jest na jego miejscu. Będąc bratem Davida chronił go drobny immunitet. Czasami wmawiał sobie, że Davidowi na nim zależy tylko tego nie okazuje.
-Chciałem porozmawiać...- powiedział cicho do Laury która chciała odejść.
-Luis ci nie wytłumaczył?!- spytała wściekła.
-Dlaczego bierzesz?- spytał ze łzami w oczach.
-A co cię to obchodzi?! Moje życie, moja sprawa! Żyj sobie w swoim idealnym świecie w którym nie ma miejsca na używki. Za dwadzieścia lat będziesz takim samym nudnym dupkiem jakim jesteś teraz!- krzyknęła.
-Za to ty za dwadzieścia lat możesz leżeć dwa metry pod ziemią w trumnie!- zdobył się na odwagę i wykrzyczał jej to w twarz. Nagle cała klasa zaczęła się gromadzić wokół nich.
-Łooo! Aurelek tak laski nie zarwiesz!- wrzasnął rozbawiony Harry.
-Nie będę z tobą rozmawiać!- powiedziała Laura do Aureliusza.
-Boisz się prawdy?- spytał, na co dziewczyna wybuchła mu śmiechem w twarz.
-Czego ty właściwie ode mnie chcesz?- spytała.
-Chcę... chcę...chcę ci pomóc...- powiedział i przedarł się przez tłum uciekając.
-Co za debil! Powiem Davidowi jakie akcje odwala w szkole!- powiedziała Piret i zaśmiała się.
-Daj spokój Honey on miał racje...- odpowiedziała Diana.
-Kujonka z kujonami trzyma!- Harry rzucił swoją sentencją i uśmiechnął się.
-Tak, a idiota zawsze będzie idiotą!- powiedziała i odeszła. Po chwili rozległ się dzwonek na lekcje i wszyscy się rozeszli. Laura została sama na szkolnym korytarzu. Osunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. Wiedziała, że Aureliusz miał rację. Musiała jednak udawać silną przed klasą. Wybór był prosty... Albo staje się taka jak Alex i Aureliusz, albo zdobywa akceptację wśród pozostałych kolegów i koleżanek. Niestety do tego drugiego musiała zacząć ćpać, gubiąc własną osobowość. Oczywiście wiedziała, że może przestać w każdej chwili, ale na haju było lepiej... wygodniej... Stawała się odważniejsza i wszystkie problemy znikały. Była w końcu tylko człowiekiem który chce się poczuć wolny... Dragi z pewnością dawały taką możliwość i to w nadmiarze.
-Laura...- usłyszała nagle znajomy głos który należał do Aureliusza.
-Zostaw mnie!- powiedziała wycierając szybko łzy i uciekając w stronę wyjścia.
Lilly skończyła właśnie lekcje i szła na parking. Po drodze obmyślała plan ukarania chłopaków, którzy pobili Alexa.
-Jasne... Ustaw ich do konta idiotko... Na pewno posłuchają...- powiedziała sama do sobie. Spojrzała na nich, stali jak gdyby nigdy nic po drugiej stronie parkingu. Roześmiani, bezkarni, bez wyrzutów sumienia... Nagle Lilly przeniosła wzrok na koła swojego samochodu.
-Gnoje!- krzyknęła patrząc na chłopaków, którzy uważnie obserwowali jej reakcję.
-Może gdzieś panią podwieźć?- spytała bardzo rozbawiona Piret, wychodząc ze szkoły. Następnie podeszła do chłopaków. David przyciągnął ją do siebie i pocałował zaborczo cały czas bacznie obserwując załamaną Lilly. |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:20:23 04-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5.
"Widzisz tych ludzi, dla nich chwila ryzykiem,
Brat, nie chcę być taki, świat zabija ich życiem.
Kocham muzykę, tą kulturę tych ulic,
by dzieciakom pokazać drogę z podwórek do góry.
Kolejne pokolenie, brak im wniosków w przekazie,
młodocianym gniewnym służy rozbój i kradzież.
Otwórz Stary Testament, księgę Izajasza,
przeczytaj ją całą, a przejdzie Ci ta mafia."
-Kochanie już szósta!- krzyknęła Piret podchodząc do Davida, który spał w najlepsze po upojnej nocy spędzonej w jej towarzystwie.
-Robimy dziś sobie wagary...- powiedział i przyciągnął brunetkę do siebie.
-Aureliusz powie twoim starym, ktoś go musi zawieść do szkoły- powiedziała i ściągnęła z siebie koszulkę chłopaka, a następnie ubrała swoją bieliznę. Niezadowolony David podszedł do niej i objął ją.
-Chcesz fuknąć kreskę?- spytała wyrywając się z jego objęć. Następnie podeszła do stołu biorąc tackę na której było usypane pare kresek z amfetaminy.
-Nie przesadzasz? To już piąty dzień kiedy wciągasz, niedługo będziesz taka jak Laura- powiedział patrząc na Piret która zażywała towar przez rurkę z banknotu.
-Co ty gadasz? A co do Laury to twój brat już jej zrobił wykład- powiedziała i roześmiała się jak idiotka. David odruchowo zatkał uszy.
-Jaki wykład?- spytał zdziwiony.
-Normalny. Podszedł do niej i powiedział, że skończy w trumnie czy coś takiego na oczach wszystkich- wyjaśniła i ponownie się zaśmiała.
-Dziwne, od pierwszej klasy nie potrafił zagadać żadnej dziewczyny. - powiedział i przyciągnął Piret do siebie. Dziewczyna wpiła mu się w usta, nagle jednak usłyszeli pukanie do drzwi.
-Kto tam?- spytał wściekły David.
-Aureliusz- odpowiedział szybko.
-Wejdź!- powiedział David.
-Chciałem tylko powiedzieć, że spóźnimy się do szkoły- powiedział patrząc na Piret i brata, ubranych w samą bieliznę. Przyzwyczaił się już do tego, że dziewczyna często zostaje u nich w domu na noc.
-Już idziemy. Zjeżdżaj- powiedział starszy brat.
-Aurelek chcesz kreskę?- spytała Piret wskazując na biały proszek leżący na biurku.
-Nie! -powiedział i uciekł.
-Daj mu spokój...- powiedział David i podszedł do szafy w poszukiwaniu swoich rzeczy.
-Mógłby wyluzować. Może weźniemy go dziś na imprezę?- pisnęła Piret zadowolona ze swojego pomysłu.
-Taaa i jeszcze tą nową nauczycielkę do kolekcji! Impreza z bandą czubów, którzy chcą zmieniać świat!- powiedział i zaśmiał się ironicznie.
-Oj mógłbyś go wziąć byłoby całkiem zabawnie!- powiedziała Piret. David spojrzał na nią wiedząc co ma na myśli.
-Chcesz upić tą łajzę?- spytał coraz bardziej przekonany do pomysłu swojej dziewczyny....
Lilly jechała do szkoły rowerem. Niestety od kiedy przyjechała do Forks ani razu nie spotkała się z ładną pogodą. Nałożyła na głowę kaptur, który i tak nie wiele dawał. W końcu znalazła się pod szkołą.
-Dzień dobry pani profesor! Jak tam koła w rowerze?- spytał Harry stojąc przy swoim samochodzie paląc papierosa.
-Cudowny początek dnia- powiedziała Lilly sama do siebie następnie przymocowała rower do płotu. Weszła do sali parę minut przed rozpoczęciem lekcji ze swoją klasą. Wzięła do ręki dziennik i postanowiła zapoznać się z ocenami swoich uczniów.
-Siedem jedynek z literatury?! Jak on chce z tego wyjść?- spytała samą siebie o mało nie spadając z krzesła. Nawet nie zauważyła gdy ktoś wszedł do sali.
-Siema!- krzyknął David rzucając na ławkę plecak.
-Do rozpoczęcia lekcji pozostało jeszcze pięć minut wyjdź na przerwę- powiedziała ze spokojem i powróciła do przerwanego zajęcia.
-Nie mów mi co mam robić, bo inaczej...
-Nie groź mi do cholery, bo przysięgam, że zrobię wszystko żebyś nie zdał z tej głupiej literatury! - powiedziała patrząc mu w oczy. Zaskoczyła go jednak nie chciał żeby to po nim poznała.
-Wszystko mi jedno... Będziemy się ze sobą męczyć przez kolejny rok jak mnie oblejesz- odpowiedział i uśmiechnął się głupio.
-Do tego czasu to mnie z pewnością wykończycie i będę musiała uciekać z tego miasteczka- powiedziała ironicznie.
-Nastąpi to szybciej niż myślisz. - powiedział zaskoczony tą ostrą wymianą zdań.
-W którym roku urodził się Szekspir?- spytała niespodziewanie.
-Co?- spytał zdezorientowany.
-Ile sztuk napisał?- spytała znowu.
-O co ci chodzi?- również zadał pytanie zupełnie zbity z tropu.
-Do jakiego gatunku zaliczmy "Romea i Julie"? - zadała ostatnie ze swoich pytań patrząc na chłopaka.
-k***a to żeś sobie...- chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mu.
-Nie odpowiedziałeś na pytania. To jest ocena niedostateczna!- powiedziała co wyprowadziło go kompletnie z równowagi. Nikt nie miał prawa go poniżać a tym bardziej ona. Wyrwał jej dziennik i rzucił go na podłogę. -Podnieś!- powiedziała, chociaż w rzeczywistości była bardzo przestraszona. Siedziała w sali sama z najbardziej agresywnym chłopakiem jakiego poznała w całym swoim życiu.
-Myślisz, że co? Wpiszesz mi jedynkę a ja przestraszę się! Nie jestem moim głupim bratem i nie ze mną takie numery!- powiedział podchodząc coraz bliżej swojej wychowawczyni. Lilly wstała i zaczęłą się cofać, niestety natrafiła na tablicę.
-Twój brat naprawdę się zaćpał czy ściemniałaś?- spytał opierając się dłońmi o tablicę i patrząc jej w oczy.
-Naprawdę!- powiedziała powstrzymując płacz.
-Dlaczego pomogłaś Luisowi kiedy chcieli go zamknąć za dilowanie? Przez takich jak on twój braciszek stracił życie... -powiedział patrząc na łzy płynące po jej policzkach.
-Przestań do cholery! -powiedziała próbując go odepchnąć.
-Ostatnie pytanie, bo ty również zadałaś mi trzy... Jakbyś wytłumaczyła TO gdyby weszła tutaj dyrektorka?!- powiedział i wpił się w jej malinowe usteczka. Próbowała go odepchnąć jednak był silniejszy. Chwycił ją za nadgarstki i wgniótł jeszcze mocniej w tablice. Po chwili walki przestała się wyrywać i rozchyliła usta pozwalając na to, aby jego język drażnił jej podniebienie. David rozluźnił się nieco czując, że czerwonowłosa jest spokojniejsza. Przeniósł swoje dłonie na jej biodra cały czas namiętnie ją całując. Chciał za wszelką cenę pokazać jej kto ma władzę w tym pocałunku i nie tylko... Chciał jej udowodnić, że jest zdolny do wszystkiego i że on tu rządzi. Chciał jej pokazać, że ma prawo ją całować bez względu na to czy się jej to podoba czy nie. Nie była to przemyślana decyzja z resztą nigdy nie należał do osób którzy najpierw pomyślą , a potem zrobią. Zawsze było odwrotnie. Lilly chwyciła się jego potężnych ramion czując, że kręci się jej w głowie. Nagle zrobiła coś czego również się nie spodziewała i zaczęła odwzajemniać pocałunki chłopaka. Ich wargi i języki toczyły ze sobą zawziętą walkę... Pierwszy oprzytomniał David i oderwał się od czerwonowłosej.
-Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy! A! I wpisz mi nie obecność!- powiedział biorąc plecak i wyszedł z sali. Lilly opadła na krzesło próbując pozbierać myśli.
Wieczorem.
-Honey! Cudowna imprezka!- powiedziała Diana podchodząc chwiejnym krokiem do Piret. Wstawiła się jeszcze przed imprezą u przyjaciółki.
-No i po cudownej imprezce!- powiedziała blondynka patrząc na Harrego który wszedł do pomieszczenia w towarzystwie swoich kumpli. Od razu spojrzał na nią i podszedł bliżej dziewczyn.
-Hej Piret! Dokupiłem trochę alko, Luis ma jakiś super towar na wypróbowanie!- powiedział nie zwracając uwagi na Dianę. Wstawioną dziewczynę nie wiadomo dlaczego zaczęło to strasznie denerwować.
-Dzień dobry Harruś!- krzyknęła mu do ucha i wylała zawartość swojego drinka na jego głowę. Chłopak na szczęście w porę się odsunął.
-Jesteś kompletnie zalana! - powiedział z pogardą.
-W końcu impreza i nie patrz się tak krzywo!- powiedziała niezdarnie tańcząc w rytm muzyki.
-Idę zadzwonić do Davida! Ma dziś przyjść z Aurelkiem!- powiedziała rozbawiona Piret i zostawiła ich samych.
-Zrób mi drinka- powiedziała Diana podając Harremu pustą szklankę. Chłopak zrobił dziewczynie i sobie dwa mocne drinki.
-Harry?- powiedziała gdy usiedli "przypadkowo" na jednej sofie.
-Co chcesz?- spytał pijąc swój trunek.
-Ramiączko od stanika mi nawaliło, możesz naprawić?- spytała i chciała ściągnąć swoją bluzkę przy pozostałych gościach.
-Może nie tak publicznie?- spytał patrząc na gości obserwujących poczynania dziewczyny.
-Masz rację! Chodźmy na górę!- powiedziała chwytając go za rękę.
-Zdajesz sobie sprawę z tego jak to wygląda?- spytał chłopak który był jeszcze trzeźwy.
-Idziemy na górę rozwiązać mój problem! - powiedziała Diana potykając się co chwila na schodach. Wkrótce znaleźli się w jednym z pokoi.
-Boże po co ja zakładałam ten stanik!- powiedziała ściągając bluzkę. Chłopak spojrzał na płaski brzuch dziewczyny i dwie jędrne piersi wystające z stanika.
-Nie jest taki zły...- powiedział połykając głośno ślinę.
-Naprawiaj to głupie ramiączko i spadamy dalej się bawić!- wybełkotała i odwróciła się do niego tyłem odgarniając włosy z pleców. Harry dotknął jej delikatnej skóry i po chwili przejechał dłonią po całej powierzchni jej pleców. Dziewczyna zadrżała.
-Ja wiem, że rozdziewiczyłeś całą szkołę, ale ze mną ci się nie uda!- powiedziała w przypływie racjonalnego myślenia, które szybko znikło gdy poczuła usta chłopaka na swoim karku.
-Harry debilu...- wyszeptała już nieco spokojniej.
-Mam przestać?- spytał kierując swoje silne męskie dłonie na brzuch dziewczyny. -Mam?- powtórzył ocierając się twardym zarostem o policzek dziewczyny. Po chwili obrócił ją do siebie i pocałował z początku delikatnie obawiając się bardzo prawdopodobnego sprzeciwu. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie. Diana zaczęła napierać na jego wargi z coraz to większą zachłannością....
CDN... |
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney Detonator
Dołączył: 13 Sie 2009 Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ck Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:54:40 04-05-10 Temat postu: |
|
|
Komentuje gdzie indziej, ale skuszę się tu
Już samemu Davidowi zachowanie Piret nie odpowiada. Ewidentnie przesadza ze wszystkim. Tak uczepili się tego Aureliusza. Tylko za co David go tak nienawidzi? Oby zdarzyła się taka sytuacja, która zmiękczy Davida. Jakiś wypadek i tym podobne.
I znowu, nawet w trakcie rozmowy o imprezie wspomina o nowej nauczycielce
Nie jest mu obojętna, tylko się przyznać nie chce
Mmm, ten ich pocałunek...oboje się jeszcze nie spodziewają jaki los ich po tym czeka i jakie sytuacje. Trudno będzie im o tym zapomnieć, o ile zapomną.
Akcja z pytaniem świetna Żeby tylko miała jeszcze odwagę stawić im czoło. Wierzę, że będzie . Żeby ich któregoś razu dyrektorka, albo nauczyciel nie złapał.
Czekam na szybkiego newsa. Dziewczyno tylko go pisz, bo ja jak jestem na necie to ciągle patrze czy coś wstawiłaś, wytrzymać nie mogę . Dodaj szybko! Czekam niecierpliwie! |
|
Powrót do góry |
|
|
Anη Obserwator
Dołączył: 04 Maj 2010 Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:25:40 04-05-10 Temat postu: |
|
|
bardzo fajne. świetnie piszesz.
czekam na kolejną część |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:30:37 04-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 6.
Nie jestem zadowolona z odcinka, ale tak to jak gdy pisze się pod presją xD
"To nie nowość, że od lat żyję na bakier
Że p*****lę reguły, które spisał jakiś klakier
Idę i sam zbieram bonusy od życia
Nie czekam na obietnice, które są bez pokrycia"
-Chcesz tego? -spytał Harry zmierzając do zapięcia od stanika blondynki. Diana spojrzała mu w oczy i jedynie pokiwała głową.
-Jutro mnie zabijesz...- powiedział i zaczął składać wilgotne pocałunki na jej szyi. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł David.
-Wy razem?! - spytał patrząc na pół nagą koleżankę i przyjaciela.
-Przeszkadzasz trochę...- powiedziała Diana i uwiesiła się Harremu na szyi.
-Musimy pogadać...- David zwrócił się do Harrego.
-Dlaczego akurat teraz?! - spytał wciekły na przyjaciela. Diana wzięła do ręki swoją bluzkę i wyszła z pomieszczenia.
-Całowałem się z Wiewiórą! - powiedział David.
-Z kim?- spytał Harry zupełnie nieświadomy tego co przyjaciel chce mu powiedzieć.
-Z nauczycielką!- krzyknął zły na niedomyślność Harrego. Ten otworzył usta ze zdziwienia i wziął głęboki wdech.
-Ale dlaczego?- spytał siadając na łóżku.
-Samo wyszło! Oddała...- powiedział cicho.
-Co oddała?- spytał Harry, który w końcu do najinteligentniejszych osób nie należał.
-Pocałunek!!!
-Bosko... Romansujesz ze starszą od siebie nauczycielką, która na deser jest twoją wychowawczynią! Przynajmniej przygotuje cię z wychowania do życia w rodzinie -powiedział i zaśmiał się.
-Nic nie rozumiesz! Próbowała mi grozić tym, że mnie obleje... Chciałem pokazać jej kto tu rządzi, a przecież jest kobietą to jej nie uderzę! Dlatego ją pocałowałem!- wyjaśnił. Uważał, że takie wytłumaczenie było najgłupszym z jakim miał do czynienia w życiu.
-Powiedz to jej. Przecież nie masz zamiaru jej uwieść...- powiedział, a raczej bardziej zapytał Harry.
-No coś ty to skończona kretynka! Żaden podryw nie wchodzi w grę!- powiedział całkiem szczerze. Miał przecież młodą śliczną dziewczynę i wcale nie chciałby, aby w szkole mówiono o nim "kochanek pani profesor". Po za tym uważał, że Lilly jest zbyt płaska i za wąska w biodrach... Z pewnością znalazłoby się więcej argumentów... Pominął jednak fakt, że dobrze całowała.
-Pogadaj z nią jutro, niech zapomni o całej sprawie- powiedział Harry i poklepał kumpla po ramieniu następnie wyszedł z pomieszczenia.
Tymczasem impreza na dole trwała w najlepsze.
-Chłopak się rozkręca- powiedział Luis patrząc na Aureliusza siedzącego w towarzystwie dwóch blondynek.
-Jest już po czwartym piwie!- powiedział Martin odpalając papierosa.
-Siema Aurelek! Jak tam impreza?!- pytał Luis wpychając się między jedną z blondynek.
-Za... za... za...za****ście! Uwielbiam was wszystkich!- powiedział chłopak i objął kolegę ramieniem. Był to jego pierwszy melanż, chciał udowodnić wszystkim, że również potrafi się bawić. Z początku był zaskoczony tym, że David zdecydował się go zabrać, nawet miał pewne obawy. Wiadomo jednak, że po paru puszkach mocnego piwa wyluzował.
-O co chodzi z tą Laurą co? Mi możesz powiedzieć...- Luius próbował go podejść co z resztą okazało się bardzo łatwe.
-Kocham ją! Pamiętasz jak w szkole krążyła walentynkowa poczta? Wysłałem jej 14 walentynek!- wyznał Aureliusz i upił kolejny łyk piwa.
-Nie wie, że to ty?- spytał rozbawiony Luis. Nigdy nie podrywał w ten sposób żadnej dziewczyny, wydawało mu się to strasznie dziecinne.
-Nie! Ale nie powiesz jej prawda?- wybełkotał Aureliusz.
-No coś ty! Pełna dyskrecja !- powiedział i zaśmiał się podstępnie.
-A! i nie sprzedawaj jej narkotyków, bo ja ci kiedyś przydzwonię! W szóstej klasie chodziłem na karate!- powiedział osuwając się lekko z sofy. Luis poklepał go po ramieniu, a następnie zrobił mu drinka.
-Pij Aurelek do dna! Za Laurę!- powiedział. Chłopak wziął od niego szklankę i wypił jej zawartość jednym tchem.
-Dobry jesteś jak na pierwszy raz!- powiedział Luis patrząc na Aureliusza który najzwyczajniej w świecie padł...
Diana wyszła z domu pełnego gości. Postanowiła odetchnąć świeżym powietrzem. Chwiejnym krokiem dotarła do pobliskiego drzewa i oparła się o nie jedną ręką. Zawroty głowy w tym stanie były czymś całkiem normalnym. Gdy zamykała oczy czuła się jak na karuzeli. Wzięła głęboki oddech próbując się uspokoić.
-Debilko... Po co ci to było?- spytała sama siebie. Zawsze w takim momencie napadały ją wyrzuty sumienia.
-Tu jesteś!- krzyknął Harry podchodząc do niej.
-Martwiłeś się?- spytała rozbawiona.
-Zobaczymy czy jutro będziesz się tak cieszyć!- odpowiedział. Już nie mógł się doczekać kiedy będzie trzeźwa i gdy wypomni jej dzisiejsze wydarzenie.
-Jesteś kretynem... - powiedziała opierając się plecami o drzewo
-A ty idiotką!
-A ty męską dziwką!
-Przeproś!- nakazał zdenerwowany.
-Za to, że powiedziałam prawdę?- spytała i zamrugała teatralnie rzęsami.
-Pozerka! -odegrał się.
-Lamus! -wyzwała go ponownie.
-Pijaczka! - wrzasnął. Wyprowadzona z równowagi dziewczyna uderzyła go w policzek, następnie pociągnęła za kołnierz i pocałowała namiętnie. Chłopak oddał pocałunek przyciskając ją do drzewa i przejmując tym samym kontrolę.
-Jesteś jebnięta- powiedział próbując złapać oddech gdy już skończyli.
-No tak... Szybko się uczę od ciebie- powiedziała wycierając usta. Chłopak chwycił jej twarz w swoje dłonie i ponownie zatracili się w brutalnym aczkolwiek słodkim i przyjemnym pocałunku. Nagle drzwi od domu otworzyły się. David i Martin wynieśli pół przytomnego Aureliusza.
-Jak mi zarzyga tapicerkę to go zabiję!- powiedział David.
-Gdybyś go zabierał na imprezy nabrałby wprawy!- powiedział Martin trzymając chłopaka za nogi.
-Obiecuję ci, że to była jego pierwsza i ostatnia impreza w życiu- powiedział rozbawiony David gdy pakowali go do samochodu. Tym samym impreza w domu Piret dobiegła końca... Następnego dnia uczniów klasy trzeciej B czekał kolejny dzień pełen wrażeń...
Ostatnio zmieniony przez Brooklyn dnia 9:32:35 05-05-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
PrincessAna Motywator
Dołączył: 12 Sty 2010 Posty: 277 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:31:13 05-05-10 Temat postu: |
|
|
cudny :*
tylko głupio że David z tą jebniętą Piret
a i do tego uważa że pani profesor nie ma najlepszych kształtów
oh to karygodne ;P
kiedy news?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney Detonator
Dołączył: 13 Sie 2009 Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ck Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:58:10 05-05-10 Temat postu: |
|
|
Presja przydałaby Ci się codziennie
Wszystko pięknie, a najlepsze jest dodanie odcinka. Mogłabyś dawać codziennie
Jedyne co mi się nie podoba to tak mało Vondy.
Ej no Davidowi podoba się nauczycielka, ale jeszcze o tym nie wie
Płaska i za wąska? Niech no wyjdzie ona w takim stroju i pokaże wszystkie swoje atuty, że się pozbierać nie będzie mógł
Ale powoli się zaczyna romans
Co ta Diana wyrabia? a ten dureń to będzie wykorzystywać.
Biedny Aureliusz nieodwzajemniana miłość, pomiatanie...niech znajdzie sobie jakąś, która będzie lepsza w każdym calu, a ta tylko zazdrościć będzie, ale masz pewnie inny scenariusz...
Czekam na szybkiego newsa! Dodaj coś dziś, najpóźniej pojutrze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:38:25 06-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 7.
"Nie wiem czy w życiu mogłem zrobić coś lepiej
Nie wiem czy w życiu mogłem zrobić coś mądrzej
Żyję tak jakbym jutro miał mieć pogrzeb
Niczego nie żałuje i tak jest mi dobrze..."
Następnego dnia deszcz dawał o sobie znać bardziej niż zwykle. Uczniowie klasy trzeciej be przychodzili do szkoły dopiero na dziesiątą. Gdy Diana zajechała na szkolny parking czuła się znacznie lepiej niż po ostatniej imprezie. Kac prawie nie dawał o sobie znać. Niestety doskonale pamiętała każde zdarzenie z ostatniej nocy i postanowiła, że nie może tego tak zostawić. Wyszła ze swojego autka, na ramię zarzuciła wielką czerwoną torebkę w której trzymała książki, a do ręki wzięła mały, różowy pakunek owinięty wstążką. Podeszła do grupki chłopaków w której stał Harry i reszta, dumnie trzymając swoje pudełeczko.
-Hej Kochanie! Co tam dla mnie masz?- spytał Harry gasząc papierosa.
-Nic dla ciebie ośle! -powiedziała blondynka.
-Zaraz się popłaczę!- powiedział i zrobił smutną minę powodując tym samym śmiech pozostałych kumpli. Diana postanowiła nie zwracać na niego uwagi.
-Proszę Davidku to dla ciebie!- powiedziała wręczając mu ciasteczka, a następnie cmoknęła kolegę w policzek.
-Za co to?- spytał zdziwiony chłopak.
-Wiem, że powinnam sama coś upiec, ale nie jestem w tym dobra i byś się jeszcze otruł... To za uratowanie mnie przez tym osobnikiem! Naprawdę gdybyś wtedy tam nie wszedł... -mówiła cała przejęta.
-Gdyby tam nie wszedł straciłabyś dziewictwo!- dokończył za nią Harry i wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Stul pysk osobniku o niezidentyfikowanej płci! -powiedziała.
-Tylko nie o niezidentyfikowanej! -krzyknął oburzony patrząc raz na Dianę, a raz na rozbawionych kumpli.
-Dobrze... Jak sobie życzysz męska szowinistyczna świnko! - powiedziała blondynka i pokazała mu język.
-No tak już lepiej laleczko- odpowiedział dumny.
-Osioł!
-Kretynka!
-Idiota!- cisnęła kolejnym wyzwiskiem w stronę kolegi. Nagle obydwoje zorientowali się, że pozostali weszli do szkoły.
-Idę! -powiedział Harry, ale cały czas stał w miejscu.
-Ja też! -powiedziała Diana.
-No to idź!- nakazał pokazując w stronę szkoły.
-Ty pierwszy! Nie wejdę razem z tobą do szkoły!- powiedziała krzyżując ręce na znak protestu.
-Nie kapryś i zjeżdżaj, bo zaraz cię tam zaniosę! - krzyknął.
-Ależ proszę bardzo tylko licz się z tym, że zdzielę cię tą oto śliczną torebką, tak, że własna mama cię nie pozna! -zakomunikowała mu bardzo dobitnie.
-Groźba?- spytał podchodząc bliżej blondynki.
-Tak groźba, którą zaraz wykonam jeśli się nie odsuniesz...- powiedziała przez zaciśnięte zęby. Bliskość chłopaka bardzo ją krępowała. Zupełnie inaczej było gdy była pod wpływem alkoholu.
-Dobra... Zamknij oczy i policz do trzech, a ja zniknę...- powiedział chłopak. Diana wyprostowała się, zamknęła oczy i zaczęła liczyć.
-Raz... dwa... - odliczała. Gdy chciała powiedzieć trzy poczuła, że chłopak musnął ją w usta.
-Haaaarryyy!!!- wrzasnęła i zaczęła go gonić, gdy chłopak uciekał w stronę wejścia do szkoły...
Lilly weszła do klasy zastając w niej straszny harmider. Spojrzała na tablice na której drukowanymi literami było napisane: WIEWIÓRA DO DOMU!. Nie musiała się długo zastanawiać, kto jest twórcą tego napisu. Spojrzała na Davida, który udawał, że czyta książkę.
-Dzień dobry!- próbowała zaznaczyć swoją obecność w klasie. Udało się jej dopiero za trzecim razem.
-Siema pani profesor! Wie pani, że Oskar Wilde był gejem?- spytał Martin bujając się na krześle.
-A ja palę zioło i jestem hetero!- pochwalił się Thomas.
-Wilde był biseksulany- powiedziała Lilly.
-A pani?- spytał Martin hamując śmiech.
-Zostawmy moją seksualność- powiedziała czerwonowłosa i podeszła zmazać tablicę.
-A raczej jej brak!- rzucił David na co cała klasa wybuchła śmiechem.
-Masz się czym pochwalić to mów ! Chętnie posłuchamy! - powiedziała Lilly patrząc na niego.
-Może po lekcjach na osobności? - spytał mrugając porozumiewawczo brwiami. Lilly spojrzała na niego błagalnie poszukując ciętej riposty.
-Po lekcjach to pojedziesz do domku i napisz pracę z literatury pt."Moje rozważania na temat miłości po przeczytaniu Romea i Julii"! -powiedziała szybko, czując, że traci grunt pod nogami. Klasa śledziła ich słowną potyczkę.
-Z przyjemnością, chociaż dziewiąta jedynka to również bardzo kusząca propozycja!- powiedział zadowolony.
-Piątka byłaby znacznie lepsza. No ale nie sądzę, że potrafisz napisać taką pracę...- próbowała go podpuścić.
-Na kiedy?- spytał chłopak.
-Masz czas do poniedziałku. Obiecuję, że ocenię cię obiektywnie. - odpowiedziała usatysfakcjonowana. -Gdzie Aureliusz?- spytała patrząc na puste miejsce koło Alexa. Klasa zareagowała śmiechem.
-Ma kaca!- wyjaśnił David.
-I kocha Laurę!- dodał Luis patrząc na brunetkę, która co chwila podciągała nosem.
-Wysłał jej czternaście walentynek w pierwszej klasie!- dodał Martin i położył się na ławce ze śmiechu.
-To bardzo romantyczne z jego strony!- powiedziała Diana patrząc na Laurę, która była cała czerwona ze wstydu.
-Ja wczoraj też byłem romantyczny!- powiedział Harry patrząc na Dianę.
-Nie używaj przymiotników z którymi nie masz nic wspólnego!- odgryzła się i rzuciła w niego papierkiem.
-Dobrze zapiszcie temat lekcji!- powiedziała Lilly i podeszła do tablicy.
-Lius mogę prosić cię o odczytanie wiersza?- spytała czerwonowłosa i podała mu kartkę.
-Dlaczego ja?! Niech przeczyta Harry! - powiedział i chciał wmusić kartkę kumplowi z ławki.
-Nie! Ja już raz byłem Romeem! - zbuntował się chłopak. David patrząc na poczynania swoich kolegów wziął od nich już pomiętą kartkę i odczytał wiersz.
-"Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których — myślisz -jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci; mnie też to ominie.
Już sen, który jest twoim obrazem jedynie,
Jakże miły: tym bardziej więc musisz być miła,
Aby ciała spoczynek, ulga duszy była
Przynętą, która ludzi wabi w twe pustynie.
Losu, przypadku, królów, desperatów sługo,
Posłuszna jesteś wojnie, truciźnie, chorobie;
Łatwiej w maku czy w czarach sen znaleźć niż w tobie
I w twych ciosach; więc czemu puszysz się tak długo?
Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka. "- skończył czytać i spojrzał na klasę i nauczycielkę.
-Głupi wiersz!- powiedział Luis.
-Dlaczego tak uważasz? - spytała Lilly.
-Śmierć jest końcem. Każdy z nią przegrywa, a człowiek nie ma duszy. Liczy się to co jest tu i teraz. -powiedział.
-Ktoś myśli inaczej od Luisa?- spytała czerwonowłosa i rozejrzała się po klasie.
-Może ty Piret?- zwróciła się do dziewczyny, która była pochłonięta malowaniem paznokci.
-Słucham?!- spytała zła na to, że nauczycielka przerwała jej zajęcie.
-Skup się na lekcji dobrze? Może ktoś inny... - powiedziała rozglądając się po klasie.
-Większość tutaj to ateiści!- Thomas zabrał głos.
-Dlaczego tak uważasz?- spytała zaciekawiona Lilly.
-Bo odesłaliśmy księdza na wcześniejszą emeryturę! Nie potrafił odpowiedzieć na nasze pytania! - powiedział.
-Być może większość z was nie zastanawiała się wcale nad tym czy ma duszę... - powiedziała Lilly patrząc porozumiewawczo na Piret, która w dalszym ciągu malowała paznokcie.
-To bzdura... Ludzie wymyślają każdą bajkę o duszy i życiu po śmierci, bo boją sie końca... Chcą wierzyć, że będą istnieć gdy zdechną. To nie ma sensu!- powiedział David.
-A gdyby się okazało, że masz duszę?- spytała Lilly.
-I tak smażyłaby się w piekle!- powiedział i zaśmiał się. Nagle zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z sali. David podszedł do Lilly która zmazywała tablicę.
-Chcę porozmawiać...- powiedział poważnie.
-David wyjdź z sali, nie powinniśmy być tu sami...- odpowiedziała zbierając nerwowo swoje rzeczy z biurka. Chłopak był szybszy i odebrał jej klucz od sali, następnie podszedł do drzwi i zakluczył je.
-Co ty robisz?! W tej chwili otwórz!- nakazała zła.
-Nie drzyj się, bo jestem gotowy ci ponownie zamknąć usta!- zagroził.
-Wypraszam sobie!
-Teraz mnie posłuchaj! Nie lecę na ciebie, ani nic z tych rzeczy! Wczoraj cię pocałowałem tylko dlatego, że wyprowadziłaś mnie z równowagi. Wiem, że tobie jak i mnie zależy na tym, aby to zostało między nami.Ciekawi mnie tylko jedno...- powiedział i zaśmiał się cicho.
-Co?- spytała zdezorientowana.
-Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek?- spytał patrząc jej w oczy.
-Zapomnijmy o tym! - powiedziała i zaczęła rozglądać się na boki.
-Jak chcesz. A i dobra robota dziś na lekcji! - powiedział po czym odkluczył drzwi i wyszedł z sali. Lilly usiadła na ławce i klasnęła szczęśliwa w dłonie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:30:13 06-05-10 Temat postu: |
|
|
cudo! cudo! cudo! i jeszcze raz cudo!
z odcinka na odcinek kocham to opko coraz bardziej
Harry i Diana jako Romeo i Julia - tego się nie spodziewałam, ale teraz poszłabym z tym pomysłem dalej w sensie, że może pani profesor wpadnie na ekstra pomysł by wystawić tę sztukę na Walentynki? hihi... coś czuję, że byłoby zabawnie
w ogóle ta dwójka jest bezkonkurencyjna
nie zazdroszczę tylko Lilly - mam nadzieję, że jednak zdoła utemperować charakterki swoich podopiecznych
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 10:32:58 06-05-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:39:40 08-05-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 8.
"Każdy ma chwile, że by to wszystko je**ął
I patrzy w lustro jak łzy mu ciekną
Ale go nie razi światło
To razi świat, co
Upokarza, uczucia zamraża
Takie sytuacje stwarza
Że masz wszystkiego dosyć
Ile można od życia w serce przyjmować ciosy?"
Diana siedziała na szkolnym parapecie i uczyła się na sprawdzian z biologi.
-U ssaków, w tym człowieka, zapłodnienie może być skutkiem kopulacji pomiędzy osobnikami przeciwnych płci. Warunkiem zapłodnienia jest wniknięcie plemnika do komórki jajowej. -powtarzała głośno materiał.
-W praktyce jest ciakwiej- powiedział Harry, który dziwnym przypadkiem przechodził koło niej.
-Aż tak ci się śpieszy do zostania ojcem?- spytała zeskakując z parapetu.
-Nie, ale praktyka jest ciekawsza od teorii- powiedział i uśmiechnął się.
-Ohyda ! - pisnęła blondynka.
-A co ty możesz o tym wiedzieć?- spytał rozbawiony i zdjął z ramienia plecak. Rozejrzał się czy nikt na nich nie patrzy.
-Co tam masz?- spytała ciekawa blondynka.
-Trzy gramy i "sok" musiałem się jakoś zaopatrzyć, bo dziś dużo lekcji!- powiedział gdy obydwoje namiętnie zaglądali na dno plecaka.
-Chcesz wylecieć ze szkoły?!- zmartwiła się.
-Kochanie stąd nie da się wylecieć! Nie takie akcje już przerabiałem! Nie pamietasz?- spytał i spojrzał na nią.
-Nie mów do mnie kochanie i chodź do kibla! - powiedziała i pociągnęła chłopaka w stronę męskiej toalety.
-Jendak wolisz praktykę?- spytał i zaśmiał się głupio.
-NIE! Dawaj sok!!- powiedziała zamykając się z nim w jednej z kabin. Stres przed sprawdzianem był nie do zniesienia. Diana uznała, że troszkę alkoholu na rozluźnienie nie zaszkodzi.
-Kujonka spożywajaca alkohol na terenie szkoły... - powiedział Harry i wyciągnął z plecaka wódkę z sokiem. W kabinie było bardzo mało miejsca przez co czuli się dość niezdrącznie, a przynajmniej Diana.
-Nieuk! -powiedziała biorąc łyk alkoholu. Harry patrzał jak momentalnie się skrzywiła.
-Co się tak gapisz?! Mocne!- powiedziała wycierając usta.
-A jakie ma być? To nie sok żurawinowy, jak nie umiesz chlać to nie chlej! - powiedział i wziął większego łyka niż dziewczyna.
-Kwestia przyzwyczajenia... - mruknęła gdy podał jej znowu butelkę.
-Co na to twoi rodzice?- spytał zaciekawiony chłopak.
-Nic, rozwodzą się, ojciec znalazł sobie kochankę rok starszą ode mnie... Cały czas tylko się kłócą i nie zauważają jak wchodzę zalana do domu...- powiedziała. Sama nie wiedziała dlaczego mu to mówi... Być może potrzebowała tego, aby ktoś jej wysłuchał... Ktoś inny niż Piret, która wiecznie powtarza, że jest dzieckiem rozwodników i że to świetne.
-Przykro mi...- powiedział podsuwając jej flaszkę.
-Nie chce twojego współczucia! - pisnęła biorąc kolejny łyk.
-Powiedziałam tak dla zasady. Jakoś nie obchodzi mnie twoja sytuacja rodzinna.- powiedział biorąc od niej butelkę. Dziewczyna oparła się o drzwi kabiny czując przyjemne kręcenie w głowie.
-I niech tak zostanie! Ty mnie też nie obchodzisz... - powiedziała i wzięła od niego ponownie butelkę. Wypili już ponad połowę.
-Chcesz szlugę?- spytał wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
-Nie dzięki... Kujonki nie palą...- powiedziała patrząc jak chłopak odpala papierosa.
-Spoko...
-Wpadniesz na moje 18 urodziny?- palnęła nagle. Miała go nie zapraszać, ale po pewnej ilości alkoholu zmieniła zdanie i siegnęła do torebki po różowe zaproszenie.
-Jasne, zrobię ci tą przyjemność...- powiedział biorąc kolejny łyk trunku.
[link widoczny dla zalogowanych]
-Cudownie... Będzie mi bardzo miło! -powiedziała przejmując od niego butelkę. Tempo ich picia było zadziwiajaco szybkie. Zapomnieli o tym, że lekcja zaczęła sie dziesięć minut temu i, że właśnie powinni pisać sprawdzian z biologii. To znaczy przynajmniej Diana miała taki zamiar... Harry planował i tak oddać pustą kartkę.
-Czemu chciałeś mnie przelecieć na ostatniej imprezie u Piret?- spytała ściągając sweterek. Zapomniała, że ma pod spodem bluzkę z dość dużym dekoltem. Oczywiście nie umknęło to uwadze Harrego.
-Dla żeby cię wkurzyć... -wytłumaczył się głupio i poczuł, że wódka uderzyła mu do głowy.
-Nie no luz... Wybaczam ci Harruś....- powiedziała klepiac kolegę po ramieniu.
- A ty czemu mnie pocałowałaś wtedy po imprezie?- spytał wrzucając swojego papierosa do ubikacji
-Bo byłam pijana! -pisnęła biorąc dużego łyka z ich wspólnej magicznej buteleczki.
-Teraz też jesteś!- powiedział i zachwiał się delikatnie prawie lądując na Dianie.
-Strasznie tu ciasno...- powiedziała dziewczyna czując jego oddech na swoich ustach.
-Bo to jest kabina jedno osobowa! -wybełkotał patrzac jej w dekolt.
-Kurde... To czemu jesteśmy tu razem?- spytała ledwo trzymając sie na nogach. Miała w końcu słabszą głowę od Harrego.
-Bo pilśmy a nie sikaliśmy! - powiedział opierając sie rękoma tuż nad głową blondynki.
-I co teraz skoro jesteśmy pijani?- spytała.
-Nie wiem... Mamy dwie opcje do wyboru... Pierwsza: przlizać się jak zazwyczaj...i druga którą ty wymyślasz...- powiedział.
-Hm... Druga opcja to wyjść stąd.-powiedziała zarzucając mu ręce na szyję.
-Którą wybierasz?- spytał chłopak.
-Drugą- powiedziała.
-Spoko... Wykonamy ją ale po pierwszej...-odpowiedział i pocałował ją. Całowała go znacznie namiętniej niż zwykle. Chłopak również zaczął napierać na jej wargi z wielką zachłannością. Niespodziewanie uniosła nogę do góry ocierając się o niego.
-Co ty robisz...- wydyszał odrywając się od jej ust.
-Nie wiem... Liczę na to, że ty mi powiesz... Ja znam tylko teorię!- powiedziała próbując odpiąć pasek od spodni chłopaka. Harry wziął ją na ręce i posadził na spłuczce. Skrzyżował jej ręce nad głową i zaczął całować po szyi. Tak... pragnął szybkiego numerku w szkolnej toalecie właśnie z Dianą... Od ostatniej imprezy nie marzył o niczym innym. Co prawda zaliczył niedawno jakąś dziewczynę, ale nie dawało mu to poczucia całkowitego spełnienie i satysfakcji.
-Zabiję cię jutro...- wyjęczała gdy dotykał dłonią wewnętrznej strony jej ud.
-Chyba ja prędzej ciebie..- wydyszał podciągając jej bluzkę do góry.
-Zamknij się już!- powiedziała i zamknęła mu usta kolejnym zaskakującym pocałunkiem. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek i zorientowali się, że nie są sami w szkolnej toalecie.
-Harry gdzie jesteś?! - krzyknął Thomas szarpiąc za drzwi od kabiny.
-O k**wa! - krzyknęła Diana powracając do rzeczywstości... Naciągnęła blzkę z powrotem na brzuch, nastęnie wzięła do ręki torebkę i sweter. Otworzyła drzwi z kabiny i uwieszając się na nich spojrzała na Thomasa, Davida, Luisa i Martina. Cała czwórka patrzała na potarganą dziewczynę i na kumpla z odpiętym paskiem.
-Zbankrutuję... Ale wiszę wam wszystkim ciasteczka! Uratowaliście mnie przed nim!- wybełkotała i wyszła slalomem z łazienki.
-No co? Upiliśmy się! - powiedział Harry próbując niezdarnie zapiąć pasek.
-Mógłbyś ją trochę szanować! To kobieta, a nie jakaś dzi**a na pięć minut!- powiedział wściekły Thomas. Brak szacunku do kobiet był czymś czego nietolerował, nawet u przyjaciół.
-Spoko... Zapamietam sobie... A teraz się stąd zmywam... - powiedział i chciał wyjść, ale David zatrzymał go.
-Odwiozę cię- -powiedział rozbawiony widząc poczynania pijanego przyajaciela...
Piątek tygodnia koniec i początek... Początek z pewnością dla uczniów trzeciej be, którzy dopiero wtedy zaczynali prawdziwe życie i imprezy, które czasem kończyły się nawet w niedzielę...
Tradycyjnie przed siódmą zjeżdżali się do szkoły, jedni aby się pouczyć inni w celach czysto towarzyskich.
-O co chodzi z tobą i Dianą?- spytał Martin siedząc na masce swojego samochodu.
-O nic... Fajny towar to wszystko...- odpowiedział krótko.
-Musiałaby to słyszeć- zaśmiał się David.
-No co? Taka prawda jest! A i dostałem zaproszenie na jej urodziny!- pochwalił się i wyciągnął z kieszeni pomiętą kartkę.
-No to w sobotę szykuje się impreza!- krzyknął Martin uszczęśliwiony w powodu kolejnego melanżu.
-Kto to?- spytał Thomas patrząc na żółte porsche, które zaparkowało pod szkołą.
-O k***a!- wyrwało się Harremu gdy zobaczył kto wysiada z tego właśnie samochodu.
-Erin?- spytał retorycznie Thomas patrząc na blondynkę która szła w ich kierunku.
-Ale o co chodzi?- spytał David, patrząc na dziewczynę zbliżajacą się do nich.
-Erin... Ex Luisa. Chodziła z nami do pierwszej klasy, zanim się wprowadziłeś do Forks... -wyjaśnił pośpiesznie koledze Martin.
-Boże ziomki jak ja się za wami stęskniłam!- krzyknęła blondynka przytulając każdego z nich po kolei.
-Co cię sprowadza na stare śmieci?- spytał Thomas witając się z koleżanką.
-Wróciam na stałe. Mam skończone 18 lat i starym ch*j do tego- oznajmiła zadowolona. Nigdy nie należała do grzecznych i uległych dziewczynek. Trzeba przyznać, że miała charakterek chłopacy ją wręcz uwielbiali.
-Extra! Jak melanże to tylko z tobą!- powiedził Martin i przybił piątkę koleżance.
-Dasz szlugę?- spytała Davida, który palił papierosa. Chłopak wyciągnął z kieszeni pudełko fajek i poczęstował ją.
-My się chyba nie znamy... Erin jestem!- powiedziała i uścisnęli sobie dłonie.
-Dołączyłem w drugiej klasie wywali mnie z Nowego Jorku za pięć gram zielonego w szafce... Potem starzy przeprowadzili się tutaj- wyjaśnił i uśmiechnął się do niej serdecznie.
-Ja z kolei musiałam opuścić to zadupie, bo ojciec zamarzył sobie mieszkać w Los Angeles. Ale wróciłam!- powiedziała i spojrzała na Dianę, Piret i Laurę idące w ich kierunku. Trzy dziewczyny zawziecie dyskutowały o paznokciach.
-Siama Barbie! - krzyknęła Erin.
-Co ty tu robisz?!- spytała zaskoczona Diana.
-Wróciłam, a wy się nic nie zmieniłyście!- powiedziała i po chwili wszystkie cztery się przytuliły, mimo, że nigdy za sobą mnie przepadały. Piret podeszła do Davida i cmoknęła go w usta.
-O mój Boże! Zostawiłam w samochodzie błyszczyk! -pisnęła i pobiegła w stronę swojego auta.
-Jak tu z nią wytrzymujesz?- spytała Erin zwracając się do Davida.
-Zamykam jej usta i jest całkiem miło...- powiedział na co wszyscy z wyjątkiem Diany zareagowlai śmiechem.
-Luis ostatnio pytał się nas czy utrzymujemy z tobą kontakt...- powiedział Thomas patrząc na koleżankę. Erin zaczęła nerwowo się rozglądać na boki.
-Co u niego?- spytała.
-Żyje... -powiedział Harry.
-I to jeszcze jak! Sprzedaje narkotyki!- dodała Diana.
-Cały czas?!- zdziwiła się Erin.
-Jak chodziłaś tutaj to pchał tylko trawke.. Skończył na handlu herą na terenie całego miasteczka!- powiedział Martin.
-Czy on...
-Nie nie wstrzykuje sobie... Ale bierze dalej z tym, że teraz częściej.- powiedział.
-Gdzie on teraz jest?- spytała. Bała się tego spotkania i to bardzo... Doskonale zdawała sobie jaką krzywdę mu wyrządziła parę lat temu zresztą jej też nie było łatwo.
-Pewnie odsypia... Mówił, że cztery doby był na nogach.- wyjaśnił David patrząc na zmartwioną blondynkę.
-Erin... wrócisz do niego?- spytał Thomas patrząc na dziewczynę.
-Wróciłam do Forks... Nie do Luisa...- powiedziała.
-Znalazłam! Był pod siedzeniem!- powiedziała Piret podbiegając do nich trzymajac w ręku różowy błyszczyk.
-Chodźmy na lekcje!!- powiedział Martin.
-Aż tak śpieszno ci do edukacji?- spytała kolegę Erin.
-Mi nie ale Piret owszem!- powiedział gdy z całą zgrają zmierzali w stronę szkoły.
-Ale o co chodzi?- spytała zdzwionina Piret smarując usta błyszczykiem.
-Martin mówił, że ładnie wyglądasz!- powiedział rozbawiony David.
-A no wiem! Dziękuję!- powiedziała zwracając się do kolegi gdy już weszli do budynku.
Nowa postać: Erin (Olivia Wilde)- Była dziewczyna Luisa. Zbuntowana i bardzo rozrywkowa. Wprowadzi sporo zamieszania...
|
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:53:28 09-05-10 Temat postu: |
|
|
kiedy new??? komentowalam na innym forum |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|