|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:16:28 25-09-16 Temat postu: |
|
|
Jestem! Przeczytałam dwa razy, bo oczywiście po pierwszym się nie nacieszyłam zwłaszcza, że trochę trzeba było poczekać
Uwielbiam tą dwójkę - może dlatego, że pomimo tej wielkiej niechęci, nadal ich do siebie ciągnie i ciągle temu zaprzeczają. A ja uwielbiam coś takiego ale mam nadzieję, że Colton sie w końcu ocknie i przyjedzie prędziusiem do Riley, bo e-maile to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz a ja już wolę nie myśleć co mogłoby się wtedy stać
Mam nadzieję, że coś szybko się znowu pojawi - zwłaszcza z tą dwójką |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:44:46 26-09-16 Temat postu: |
|
|
Cieszy mnie to bardzo Serio? O kurde, to biorę to sobie do serca i naprawdę zrobię co w mej mocy, by już więcej opóźnień nie było
Tak czułam, że Riley i Colton przypadną Ci do gustu Żadną tajemnicą nie jest, że Colton faktycznie przybędzie do Riley, ale nic więcej nie mogę zdradzić |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:54 26-09-16 Temat postu: |
|
|
Twoje opóźnienia i tak nie są aż tak wielkie (nie tak wielkie jak moje), zwłaszcza że miałaś dobre powody ale ponieważ wspomniałaś, że Colton na pewno do Riley przybędzie tym bardziej nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:53 26-09-16 Temat postu: |
|
|
No nie wiem czy zalatanie i jesienny dołek to dobre powody, wolałabym ich chyba nie mieć A właśnie, kiedy się można u Ciebie czegoś spodziewać? Mam nadzieję, że już niebawem
To już przynajmniej wiem czym mogę Cię to zwabić
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:35:27 26-09-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:36:03 26-09-16 Temat postu: |
|
|
Całkiem poważne zresztą sama byłam ostatnio zalatana i po całych dniach, myślenie o opowiadaniu to było za dużo mam nadzieję, że niedługo a więc tak w sumie to radzisz sobie naprawdę nieźle
Zwabiasz mnie samym wstawieniem czegoś, Colton i Riley to jedynie dodatkowy wabik (choć nie będę oszukiwać, że naprawdę mocny) |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:10:20 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, rozumiem Cię doskonale. Myślałam, że może zapomniałaś o tym opowiadanku i chciałam się tylko przypomnieć
Co do odcinka, to przecudna scenka sióstr, rozmawiających (chociaż trochę) i wspierających się w tych trudnych chwilach. Fajne miały miejsce w dzieciństwie, nic tylko pozazdrościć
I ja też jestem fanką Riley i Coltona, więc z chęcią przeczytam o ich dalszych perypetiach. Ta parka ma coś magnetycznego w sobie, strasznie lubię ich historię, chociaż póki co za wesoło nie jest. Ale widać, że obojga wciąż ciągnie do siebie, chociaż zaprzeczają temu.
Mam tylko nadzieję, że tym razem uda Ci się coś wcześniej napisać i wstawić
Pozdrawiam cieplutko. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:56:27 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Dokładnie Natuś, czasem po całym dniu faktycznie myślenie nad opowiadaniem, to ostatnia rzecz na jaką się ma ochotę. Skoro Ty masz taką nadzieję, to ja tym bardziej i już zacieram łapki
Haha... no dobra, przyjęłam do wiadomości i wiesz co? Chyba mnie właśnie natchnęłaś na pewną scenę, dziękuję :*
Monia o niczym nie zapomniałam, po prostu czasem nie ogarniam tego, co się wokół dzieje Ale to dobrze, że się przypominasz, bo gdybym ja przypadkiem zapomniała, to przynajmniej wiem, że jest ktoś, kto da mi kopa na popęd
O rany, to teraz to ja już nie wiem czy ja w ogóle sprostam Waszym oczekiwaniom co do Riltona, jak tę dwójkę nazwała moja koleżanka Ale będę się starać
A napisane to mam jeszcze kilka epizodów na zapas, więc chodzi tylko o to, żebym miała odrobinę czasu i spokoju, żeby to wstawić |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:01:10 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Tak, tak, marudzenie to moja specjalność, więc gdyby coś się opóźniało za bardzo, to na pewno dam znać
Sprostasz, sprostasz, kto jak nie Ty?
Czekam więc niespokojnie na ciąg dalszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:39 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Oj tam, takie marudzenie, to nie marudzenie
A bo ja wiem? Może jest ktoś zdolniejszy
Postaram się tym razem być z rozdziałem na czas |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:12:20 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Mam, mam zwłaszcza, że od jakiegoś tygodnia mam część napisaną
Rilton! Uwielbiam, świetna nazwa |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:14:30 27-09-16 Temat postu: |
|
|
To pisaj dalej i wstawiaj
Mnie się średnio podoba, Rilton-Hilton, fe Ale niech Wam będzie |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:42 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Nikt nie zrobi tego tak dobrze jak Ty :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:14:27 27-09-16 Temat postu: |
|
|
Ale Ty się umiesz człowiekowi przypodobać i jeszcze przed zaśnięciem mu humor poprawić :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:45:06 01-10-16 Temat postu: |
|
|
______ Leżała na swojej pryczy, z dłońmi wsuniętymi pod głowę, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w odrapany sufit. Usiłowała przypomnieć sobie przebieg tamtego feralnego dnia, a raczej wieczoru, ale wciąż miała w głowie jedynie strzępy mglistych obrazów, które w żaden sposób nie chciały się ułożyć w logiczną całość. Przewróciła się na bok i skuliła się, podciągając kolana pod brodę. Z dnia na dzień coraz bardziej doskwierały jej samotność i odosobnienie. Kiedy podczas swojej poprzedniej wizyty Logan bez słowa przygarnął ją do siebie i przez nieskończenie długą chwilę tulił i kołysał uspokajająco, pierwszy raz od dawna poczuła, że komuś naprawdę na niej zależy. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że zrobił to tylko po to, by wzięła się w garść. I osiągnął cel. W jego ramionach czuła się bezbronna i obnażona ze wszystkiego, a jednocześnie wreszcie bezpieczna. Miarowe bicie jego serca i równy oddech, wypełniły ją spokojem, dodały sił i wiary, że jakimś cudem, z jego pomocą, wykaraska się z tego szamba, w jakim się znalazła.
______ Wsunęła dłoń pod coś, co miało pełnić rolę poduszki i przymknęła ciężkie powieki, oddychając głęboko. Chciała poczuć znów ciepło drugiego ciała obok siebie, choć na chwilę ponownie schronić się w silnych ramionach, wsłuchać w równe, mocne bicie serca i poczuć ten prowokujący, męski zapach. Zamiast tego jednak owionął ją chłód, a w nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach wilgoci.
Kiedy jej uszu dobiegł dochodzący z korytarza odgłos kroków, podniosła się i usiadła, opierając plecami o zimną ścianę. Odruchowo zerknęła w stronę krat, akurat w momencie, gdy funkcjonariuszka Molly Becket prowadziła do sąsiedniej celi jakąś wyfiołkowaną paniusię. Polubiła ją, bo chyba jako jedyna oprócz Logana, nie wydała jeszcze na nią wyroku i nie traktowała jej jak śmiecia.
______ – To ty zaszlachtowałaś Vixie? – zaskrzeczała kobieta, z burzą wiśniowych loków na głowie, wpatrując się w nią jak jakieś bóstwo. – dzi**a w końcu się doigrała.
______ – Właź do celi – ponagliła Becket, niezbyt grzecznie wpychając ją do środka – Później po ciebie przyjdę – zwróciła się do Lacey, zamykając celę jej nowej sąsiadki. – Twój adwokat chce się z tobą widzieć – wyjaśniła. – Masz szczęście, że to on cię broni.
______ Lacey wysiliła się na uśmiech, a potem odchyliła głowę do tyłu, opierając ją o zimną ścianę. Logan z czystym sumienie mógł nie zajmować się jej sprawą. Nie był już nowy w palestrze, miał wyrobioną markę i nazwisko i z całą pewnością nie musiał brać na swoje barki spraw urzędowych. Ale może właśnie to różniło go od innych prawników – chęć pomocy innym stawiał ponad chęć zarobienia obrzydliwie dużych pieniędzy za reprezentowanie interesów jakichś wysoko postawionych i dobrze sytuowanych ważniaków, którzy niekoniecznie działali w granicach prawa, by powiększać ilość zer na swoich kontach. Wiedziała, że jakikolwiek inny adwokat przydzielony z urzędu, nawet w połowie nie przejąłby się jej sprawą tak, jak zrobił to mecenas MacBride. Nie była jednak wcale pewna czy tym razem Logan zdoła znaleźć jakiś sposób, by ją z tego wyciągnąć.
______ – Znałaś Vixie? – spytała cicho, zerkając w stronę przeciwległej celi.
______ – Wszyscy ją znali. Wszyscy wiedzieli jak zarabia kasę i wszystkich wkurzało, jak zaczęła się panoszyć. Kiedyś nawet się przyjaźniłyśmy, ale potem, zrobiła się nie do wytrzymania, a teraz trafi w końcu tam, gdzie jej miejsce, do piachu.
______ Lacey pokręciła głową z niedowierzaniem na te słowa, a kiedy powieki zapiekły ją od wzbierających łez, przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. Vixie rzeczywiście nie była ideałem i sporo miała na sumieniu, ale kiedy zdarzało się jej być trzeźwą, przytomną i czystą, była naprawdę sympatyczną dziewczyną. Dziewczyną, która wiele w życiu przeszła, ale była cholernie zamknięta w sobie i w ogóle nie mówiła o tym, co ją trapiło, nieustannie kryjąc się za wystudiowaną pozą kogoś, komu na niczym nie zależy.
______ – Co robisz? – spytała, wchodząc do jej pokoju.
______ Vixie siedziała na podłodze, z kolanami podciągniętymi pod brodę, plecami opierając się o łóżko. W drżących dłoniach trzymała jakąś fotografię i wpatrywała się w nią nieobecnym wzrokiem, szlochając cicho.
______ – Vixie? Wszystko w porządku?
______ – Nic nie jest w porządku, Lace – mruknęła, wierzchem dłoni wycierając mokre policzki, przez co tylko jeszcze bardziej rozmazała tusz do rzęs, który spływał po jej twarzy wraz ze łzami.
______ Podeszła do niej i bez słowa usiadła obok, a Vixie przycisnęła sfatygowaną fotografię do piersi, jakby tuliła do siebie kogoś bliskiego jej sercu.
______ – Życie jest do d**y, wiesz? W jednej chwili myślisz, że złapałaś pana Boga za nogi, a w następnej bezlitosny los odbiera ci wszystko, na czym naprawdę ci zależy. Rozumiesz o czym mówię?
______ Lacey odważnie wytrzymała spojrzenie współlokatorki, którym Morgana zdawała się zaglądać w najciemniejsze zakamarki jej duszy i bez trudu odkrywać wszystko to, co skrzętnie starała się ukryć. Przez chwilę zastanawiała się czy miała w życiu coś albo kogoś na kim zależałoby jej tak bardzo, że jego strata, powaliłaby ją na kolana niczym tsunami i nie pozwoliła się już podnieść.
______ – Nie rozumiesz… – westchnęła Vixie. – I obyś nigdy nie musiała przekonać się, jakie to parszywe uczucie…
______ Wiele razy próbowała rozmawiać z Vixie, ale tak naprawdę nigdy nie dowiedziała się, co sprawiło i w ogóle jak to się stało, że aż tak bardzo się stoczyła. Teraz jednak zaczynała powoli rozumieć jak to jest stracić wszystko.
______ – Naprawdę to zrobiłaś? – zagadnęła kobieta po chwili, podchodząc do kraty i zaplatając szczupłe palce na prętach, wsunęła między nie swoją pociągłą twarz, na której miała zdecydowanie zbyt grubą warstwę makijażu.
______ Lacey uśmiechnęła się pod nosem, ale nic nie odpowiedziała, mając w pamięci słowa Logana, by nie rozmawiała z nikim bez niego.
______ – Musiała cię nieźle wkurzyć, skoro odważyłaś się na coś takiego.
______ – Równie dobrze ty mogłaś to zrobić – odbiła piłeczkę Lacey, przypatrując się uważnie kobiecie i zastanawiając czy kiedykolwiek ją widziała. – Nie widzę, żeby było ci jej żal.
______ – Nikomu jej nie żal – prychnęła rudowłosa. – No może za wyjątkiem tych wszystkich dziwkarzy, którym dawała się dymać.
______ – Masz więc motyw – stwierdziła Lacey. – Vixie podbierała ci klientów.
______ Kobieta otworzyła usta, pomalowane krwistoczerwoną pomadką, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej gardła. W końcu machnęła ręką i wycofała się w głąb celi, a Lacey znów położyła się wygodnie na swojej pryczy. Zaczęła się zastanawiać czy może nie powinna podsunąć Loganowi tego tropu. Vixie nie wybrzydzała, nie sprawiało jej różnicy czy klientem był mężczyzna, czy kobieta więc na pewno w swoim środowisku, wśród osób, które trudniły się tą samą profesją, też narobiła sobie wrogów. A może to ktoś z klientów zaczął wyobrażać sobie zbyt wiele i wkurzył się, gdy uświadomił sobie, że Vixie nigdy się nie zmieni i nie porzuci swojego stylu życia? Tropów było wiele, ale dowodów na jej niewinność prawie w ogóle i to przerażało ją najbardziej.
_____________________________________________________________ * * *
______ Od kilku godzin wpatrywał się w nagranie z monitoringu, dochodząc do wniosku, że usiłuje tam dostrzec coś, czego w ogóle tam nie było. Ponownie jednak zatrzymał taśmę dokładnie w tym samym miejscu, w momencie, gdy do siedzącej przy barze Lacey dosiada się kolejny mężczyzna. Mężczyzna, którego twarz – był pewien – widział już wcześniej, ale nie potrafił dopasować do niej miejsca i okoliczności. Lacey najwyraźniej go znała, bo potraktowała go zupełnie inaczej niż wszystkich innych, którzy do tej pory zaczepiali ją i usiłowali ją podrywać. Rozmawiali chwilę, a Logan przypatrując się temu, kolejny raz odniósł wrażenie, że Lacey raczej nie pała do faceta nadzwyczajną sympatią. Mimo to, po kilku minutach jednak mężczyzna pomaga wyraźnie zamroczonej już pannie Coleman opuścić lokal.
______ Logan westchnął ciężko i przystawił do twarzy dłonie złożone jak do pacierza. Nie miał już pomysłu co robić ani gdzie szukać jakichkolwiek dowodów na niewinność Lacey. Na zapasowym kluczu były fragmenty odcisków palców, które nie należały ani do panny Coleman, ani do Morgany Baker i choć porównano je z odciskami zebranymi ze skrzynki na listy, za którą była skrytka, to okazało się, że nie ma ich w żadnej z policyjnych baz danych. Był to jakiś punkt zaczepienia, ale nie mógł na tym opierać i tak dość wątłej linii obrony.
______ – Z odciskami palców na narzędziu zbrodni i plamami krwi ofiary na ubraniu panny Coleman nikt nie będzie dyskutował – zadźwięczały mu w uszach słowa prokurator, prowadzącej sprawę Lacey. – Ofiara nie broniła się, co znaczy, że doskonale znała oprawcę...
______ Nie mógł się z tym nie zgodzić. To wszystko były mocne dowody, które będzie cholernie trudno podważyć, tym bardziej, że jedyną deską ratunku na ten moment zdawał się fakt, że Lacey jest leworęczna, a na nożu są ślady krwi jakiejś osoby trzeciej, być może tej samej, która w tym cholernym barze dosypała pannie Coleman jakiegoś świństwa do drinka. Wzdrygnął się na samą myśl o tym, bo choć sporo już widział i słyszał, to wciąż nie mógł pojąć dlaczego faceci robią takie rzeczy i jaką przyjemność czerpią z obcowania z nieprzytomną dziewczyną. Zastanawiał się czy daje im to jakąś dziką satysfakcję, poczucie władzy, czy może leczą w ten sposób jakieś swoje kompleksy. Nie chciał nawet wyobrażać sobie, co musi czuć ofiara takich zwyrodnialców, kiedy dowiaduje się o wszystkim. Lacey, choć stwarzała pozory twardej i silnej, gdy usłyszała o pigułce gwałtu, rozsypała się zupełnie. Kiedy ją objął i przygarnął do siebie, cała dygotała, zupełnie roztrzęsiona i przez chwilę miał wrażenie, że nie uda mu się jej uspokoić. Ale być może właśnie wtedy odsłoniła przed nim jakąś część siebie, której nikomu nie chciała pokazywać i była prawdziwą Lacey Coleman – dziewczyną z porządnego domu, która po prostu zagubiła się nieco, szukając własnej drogi w życiu, a teraz rozpaczliwie pragnęła mieć obok siebie kogoś, kto weźmie ją za rękę i poprowadzi właściwą ścieżką.
______ Przesunął dłońmi po twarzy i włosach, potem zaplótł je na karku, odchylił się wygodnie na oparcie swojego fotela, a jego spojrzenie uciekło w stronę stojącej na biurku ramki ze zdjęciem, z którego uśmiechała się do niego [link widoczny dla zalogowanych]. Chwycił ją w dłoń i delikatnie przesunął kciukiem po gładkiej powierzchni szkła, chroniącego zdjęcie przed zniszczeniem. Ciepły blask w oczach dziewczyny, uwieczniony na fotografii, wciąż wlewał w jego serce spokój, a pogodny uśmiech nadzieję i wiarę, że wszystko, prędzej czy później, ułoży się po jego myśli. Jej nie był w stanie pomóc i wciąż obwiniał się o to, co się stało. Wiele oddałby za to, by móc cofnąć czas, ale życie nieubłaganie toczyło się naprzód, rzucając mu kolejne wyzwania, a czasem również ogromne kłody pod nogi. I choć wyrzuty sumienia z biegiem czasu wcale nie zmalały, wierzył, że Clair jest teraz jego osobistym aniołem stróżem i cały czas czuwa nad nim z góry.
______ – Dogadałybyście się z Lacey – westchnął, odstawiając zdjęcie na miejsce. – Może nawet byście się zaprzyjaźniły. I może udałoby ci się wycisnąć z niej coś istotnego… – urwał, gdy drzwi do gabinetu otworzyły się i pojawiła się w nich Teresa.
______ – Przepraszam, Logan, ale powinieneś za chwilę wychodzić, jeśli masz zamiar odwiedzić pannę Coleman jeszcze przed wizytą w prokuraturze.
______ – Dziękuję, Tess. Jesteś nieoceniona – stwierdził, robiąc zrzut z ekranu, z wizerunkiem mężczyzny, który wyprowadził Lacey z baru.
______ – Obiecałam twojemu ojcu, że się tobą zajmę, więc po prostu staram się to robić – odparła, uśmiechając się promiennie. – John byłby z ciebie dumny tak jak ja jestem.
______ Logan spojrzał w błyszczące ciepło oczy Teresy, podszedł do niej i chwyciwszy jej dłonie w swoje, uniósł je do swoich ust.
______ – Nie jestem pewien. Daleko mi do ideału…
______ – Ideałów nie ma, Logan. Twój ojciec też nim nie był – powiedziała, doskonale wiedząc, do czego zmierzał mecenas. – A ty, mimo, że odpokutowałeś już swoje winy, ale postanowiłeś pokutować nadal, biorąc sobie na głowę sprawy kalibru panny Coleman podczas, gdy spokojnie mógłbyś zająć się obsługą prawną jakiejś wielkiej korporacji.
______ – Nigdy nie odpokutuję i choćbym nie wiem ile spraw wziął sobie na głowę, nic nie przywróci Clair życia – westchnął ciężko. – Obiecałem ojcu, że się nią zaopiekuję, a… – urwał i zacisnął nerwowo szczęki, opuszczając wzrok. Odetchnął głęboko i ścisnął nasadę nosa palcami. – Zawiodłem go. I zawiodłem Clair.
______ – Nie zadręczaj się – poprosiła Teresa, ujmując jego twarz w swoje dłonie i kciukami delikatnie gładząc policzki. – I pamiętaj, że nie jesteś sam.
______ Logan uśmiechnął się ponuro i przymknął powieki, poddając się kojącemu dotykowi dłoni Teresy, która od zawsze była dla niego więcej niż tylko najpierw sekretarką ojca, a potem już jego własną asystentką. Wiedział, że Tess ma rację i użalanie się nad sobą, rozpamiętywanie tego, co się stało, a tego, czego już nie można zmienić, nie ma najmniejszego sensu, ale wciąż sobie nie wybaczył i nie potrafił wyzbyć się poczucia winy, które zwykle narastało w rocznicę śmierci Clair.
______ – Każdy popełnia błędy, Logan – powiedziała cicho Teresa. – Najważniejsze, to umieć wyciągać wnioski, a ty potrafisz to robić.
______ – Gdy ma się u boku takiego anioła, jak ty, to nic trudnego. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że ze mną jesteś – odparł, uśmiechając się lekko.
______ – Myślę, że mam – zaśmiała się Teresa. – A teraz głowa do góry, mecenasie. Czeka pana spotkanie z trudną i wymagającą klientką.
______ – Yes ma’am – odparł Logan, salutując, a jego oczy znów błysnęły wesoło. Zerknął na markowy zegarek, zdobiący jego nadgarstek, a potem cmoknął Teresę w policzek, pośpiesznie zgarnął z drukarki zdjęcie mężczyzny, towarzyszącego Lacey i wsunął je do swojej aktówki. – Rodrigo Niño Heredia – rzucił, chwytając swoją grafitową marynarkę, która do tej pory wisiała na oparciu jego obrotowego fotela. – Lacey poznała go, odrabiając prace społeczne w poprawczaku po poprzednim wyroku. Sprawdź go, proszę. Może mają jakichś wspólnych znajomych, cokolwiek – dodał, po czym przeglądając się w szybkach szafki, gdzie przechowywał alkohole, którymi raczyła się część z jego stałych klientów, zaczął mocować się z węzłem krawata.
______ – Pokaż mi to – nakazała stanowczo Teresa, podchodząc do niego. MacBride spojrzał na nią bezradnie i bez słowa odwrócił się twarzą do niej, a ona szybko i sprawnie poprawiła węzeł, dociągając go do samego kołnierzyka koszuli. – Gotowe – oświadczyła, poprawiając klapy jego marynarki.
______ – Dziękuję – odparł Logan, ponownie cmokając Tess w policzek. – Dziś już nie wracam, ale będę pod telefonem – dodał, a gdy Teresa skinęła głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się lekko, opuścił gabinet.
______ Gdy wszedł do pokoju widzeń, Lacey już na niego czekała. Nie odezwała się jednak ani słowem, zamiast tego posyłając mu najbardziej smutne spojrzenie, jakie do tej pory u niej widział. Oczy miała podpuchnięte i zaczerwienione, włosy potargane, a cerę coraz bledszą i bardziej anemiczną. A może tylko mu się wydawało? Westchnął cicho i zajął miejsce po przeciwnej stronie stolika, wciąż przyglądając się jej uważnie. Miał ochotę zapewnić ją, że jakoś ją z tego wyciągnie i będzie mogła święta spędzić z siostrami, ale będąc profesjonalistą, nie mógł sobie na to pozwolić. Nie przy tak mocnych dowodach, jakie prokurator miał przeciwko niej.
______ – Dobrze się czujesz? – spytał, wbrew swojej pierwszej zasadzie, by nie spoufalać się z klientami i nie wchodzić z nimi w żadne emocjonalne relacje, którą w stosunku do Lacey Coleman i tak złamał przecież już dawno. Zdążył się już jednak przyzwyczaić, że z nią nic nie było tak, jak z innymi klientami.
______ – Czułabym się lepiej, gdybyś w końcu mnie stąd wyciągnął – stwierdziła, a kąciki ust Logana uniosły się w ledwo zauważalnym uśmiechu. Wyglądało na to, że po rozbitej, pełnej rezygnacji i zwątpienia dziewczynie, którą była ostatnio, nie było już ani śladu.
______ – Taki właśnie mam zamiar, ale uprzedzałem cię, że to nie będzie łatwe – odparł, wyciągając ze swojej aktówki teczkę z dokumentami, dotyczącymi jej sprawy.
______ – O której wyszłaś z domu po kłótni z Vixie?
______ – Już mówiłam – westchnęła, przewracając oczami.
______ – Powtórz – rozkazał, przeglądając papiery, które wyjął z teczki.
______ – Masz krótką czy wybiórczą pamięć?
______ Logan zmarszczył czoło, odłożył kartkę, którą trzymał w dłoni i posłał Lacey gniewne spojrzenie.
______ – Cieszę się, że jesteś w formie, ale przestań zachowywać się jak rozkapryszona gówniara – upomniał. – Jeśli chcesz stąd wyjść, rób, co mówię, a kiedy pytam, odpowiadaj. Nie muszę chyba przypominać ci, w jak bardzo gównianej sytuacji się znalazłaś?
______ Lacey przymknęła powieki, wzdychając ciężko. Odepchnęła się od stolika i zaczęła huśtać się na krześle.
______ – Sądziłam, że będziesz miał dla mnie jakieś dobre wiadomości, a ty znów wypytujesz mnie o to samo.
______ – O której wyszłaś z domu po kłótni z Vixie? – powtórzył pytanie spokojnym, opanowanym tonem, zupełnie ignorując jej uwagę.
______ – Między osiemnastą, a dziewiętnastą. Bliżej dziewiętnastej.
______ – Od razu poszłaś do baru?
______ – Chyba tak.
______ – Spotkałaś kogoś po drodze?
______ – Rodrigo. Minęłam go na schodach po wyjściu z mieszkania. Wiadomo czyje odciski są na zapasowym kluczu?
______ Logan oderwał wzrok od dokumentów, spojrzał Lacey w oczy i pokręcił przecząco głową.
______ – Nie ma ich w żadnej policyjnej bazie.
______ – Więc to nie Rodrigo – szepnęła Lacey.
______ – Przyjaźnicie się? Co o nim wiesz?
______ – Zakumplowaliśmy się, gdy odrabiałam prace społeczne w poprawczaku. Dogadywaliśmy się. To dobry chłopak, który nie miał łatwo w życiu. Ma młodszą siostrę, którą stara się zajmować od kiedy jakiś bałwan zostawił ją z brzuchem. Był u nas w domu kilka razy, zanim się z niego wyniosłam, to wszystko.
______ – Znał Vixie?
______ – Wszyscy ją znali. Wszyscy wiedzieli jak zarabia kasę i wszystkich wkurzało, jak zaczęła się panoszyć. Tak powiedziała mi dzisiaj kobieta, którą posadzili w sąsiedniej celi – wyjaśniła, gdy Logan spojrzał na nią, znad dokumentów, marszcząc czoło.
______ – Mam nadzieję, że nie rozmawiałaś z nią.
______ – Zamieniłyśmy parę zdań, ale nie martw się. Nie powiedziałam niczego, co mogłoby mnie obciążyć.
______ Logan uśmiechnął się i znów zajrzał do swoich notatek.
______ – Szybko się uczysz – odparł z uznaniem. – Vixie była z kimś w związku?
______ – Ona co chwilę się z kimś spotykała. Nie mam pojęcia czy wszyscy to byli tylko jej klienci, czy ktoś znaczył dla niej coś więcej, ale od pewnego czasu wracała do domu z jakimiś drobnymi prezentami, łańcuszek, kolczyki, jakaś bransoletka czy markowa apaszka. Być może był ktoś, komu udało się wedrzeć do jej serca, ale ja nie mam pojęcia, kto to może być.
______ – Z nagrania z monitoringu wynika, że w barze byłaś tuż po dwudziestej, a opuściłaś go po północy. Spotkałaś tam kogoś znajomego?
______ – Nie pamiętam. Pamiętam tylko, że podeszłam do baru, zamówiłam piwo, a potem… Mam przed oczami całe mnóstwo obcych twarzy, ale nie wiem czy oni tam byli naprawdę, czy to tylko wytwór mojej wyobraźni.
______ – Ile zajmuje ci droga z mieszkania do baru?
______ – Około czterdziestu minut pieszo.
______ Logan sprawdził coś szybko w swoich notatkach, a potem podniósł wzrok i spojrzał Lacey prosto w oczy. W jego spojrzeniu Lacey dostrzegła ten charakterystyczny błysk, który zwiastował, że mecenas właśnie znalazł coś, czego można się uczepić.
______ – Co jest? – spytała.
______ – Zobaczysz w swoim czasie – odparł, mrugając do niej zawadiacko. Lacey skrzyżowała przedramiona na piersiach i spojrzała na niego z nachmurzoną miną. – Nie chcę robić ci nadziei, ale… – urwał i wyraźnie rozluźniony odchylił się na oparcie swojego krzesła, uśmiechając się prowokująco jednym kącikiem ust i żonglując długopisem między palcami. Lacey westchnęła, przewracając oczami z irytacją. – Niepotrzebnie chcieliśmy wyjść oknem, bo drzwi są cały czas otwarte – dokończył, po czym sięgnął do swojej aktówki. – Jeszcze jedno, zanim zapomnę. Znasz go? – spytał, kładąc na stoliku zdjęcie, które wydrukował tuż przed opuszczeniem kancelarii.
______ Lacey chwyciła je między palce i zatrzymała powietrze w płucach. Nie była pewna czy to jakiś kiepski żart, czy jedynie dalszy ciąg koszmarnego snu, z którego nie potrafiła się obudzić.
______ – Lacey? – ponaglił Logan.
______ – To niemożliwe...
______ – Łączy was coś?
______ Lacey pokręciła przecząco głową, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co miała przed oczami.
______ – To jego kryłaś?
______ – Nikogo nie kryłam – odparła, odrywając wzrok od fotografii i spoglądając w oczy Logana z naburmuszoną miną. – Było mi wstyd, przyznać się, że niczego nie pamiętam, tym bardziej, że nie wypiłam wcale dużo – wyznała, ponownie zerkając na fotografię.
______ – Czy ten facet ma jakiś powód, by wrabiać cię w to wszystko?
______ Lacey wzruszyła ramionami.
______ – Może był jednym ze znajomych Vixie?
______ – Oby nie – mruknęła Lacey, nerwowo przeczesując swoje gęste włosy palcami. Nie przepadała za nim, zresztą z wzajemnością, ale nigdy nie przypuszczałaby, że jest zdolny do czegoś takiego; że mógł być jednym z klientów Vixie, a co gorsza… Przełknęła gulę, która ścisnęła jej gardło i zrobiła głęboki wdech. Nie chciała nawet wyobrażać sobie, co miał zamiar z nią zrobić zanim dotarli do jej mieszkania. – To on dosypał mi tego gówna do alkoholu? – spytała, odważanie spoglądając mecenasowi w oczy.
______ – Nie wiem. Na nagraniu tego nie widać – odparł Logan, uważnie wpatrując się w coraz bledszą twarz panny Coleman. – Kto to jest, Lacey?
______ – Neal… Neal Howard.
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:51:45 01-10-16 Temat postu: |
|
|
Łooo... teraz to nieźle poszalałaś... Jeśli to Neal stałby za tym wszystkim, to byłaby niezła afera. Już widzę, co zrobiłaby Audrey i reszta sióstr
No i coraz więcej dowiadujemy się o Loganie. Widać, że próbuje się zrehabilitować za wydarzenia z przeszłości, ciekawa jestem, co dokładnie wydarzyło się z tą Clair.
Już nie mogę się doczekać dalszych losów tych wszystkich bohaterów |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|