|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:17:13 01-10-16 Temat postu: |
|
|
A co mi tam, raz się żyje
Sprawa Logana i Clair wyjaśni się niebawem
Dziękuję, że wciąż tu jesteś :* |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:28:06 02-10-16 Temat postu: |
|
|
Zawsze i wszędzie
W sumie, jak szaleć to szaleć |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:03:12 02-10-16 Temat postu: |
|
|
Kurcze ... jakim cudem ja wczoraj przegapiłam nowy rozdział
Pojechałaś! Nigdy bym nie przypuszczała, że Neal może być w jakiś sposób zamieszany w sprawę Lacey i jestem jeszcze bardziej ciekawa jak to wszystko się zakończy! Neal na pewno chciał sprzedać dom i pewnie mieć część pieniędzy dla siebie, tylko czy zagrzebanie Lacey w problemach, a więc i skupienie uwagi Audrey właśnie na sprawie Lacey, w ogóle by mu w tym pomogło Tym bardziej czekam na kolejny rozdział! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:06:34 02-10-16 Temat postu: |
|
|
Monia, cieszy mnie to bardzo
No a jak Jak spadać, to z wysokiego konia, czy jakoś tak
Natuś najważniejsze, że dotarłaś Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć, ale standardowo dla dobra sprawy nie będę komentować Twoich spostrzeżeń |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:30:27 04-10-16 Temat postu: |
|
|
Tego się spodziewałam co nie zmienia faktu, że niesamowicie zaintrygowałaś, więc mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale coś nam tam wyjaśnisz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:11:43 09-10-16 Temat postu: |
|
|
______Siedziały w małej, przytulnej kawiarni „U Ronny’ego”, do której chodziły zawsze po szkole, gdy miały ochotę na coś słodkiego. Mijały lata, wszystko wokół się zmieniało, a to miejsce wciąż było takie samo, jak zapamiętały je z dzieciństwa. Taki sam był też Ronald Marshall, który mimo tego, iż przybyło mu zmarszczek i siwych włosów, wciąż obdarowywał każdego gościa ciepłym uśmiechem i z energią nastolatka wykonywał swoją pracę. Był jednym z tych ludzi, po których zdecydowanie było widać, że po prostu kochają to, co robią niezależnie od tego czy przynosi to jakąkolwiek korzyść materialną, czy jedynie osobistą satysfakcję.
______ – Proszę mi to dać – zaproponowała Ellie, kiedy widząc, że mężczyzna rusza z zamówieniem w ich stronę, wstała, by go w tym wyręczyć i oszczędzić mu tych paru metrów drogi, dzielących ladę od stolika, przy którym siedziały. Ronny mógłby być ich dziadkiem, dlatego trochę nieswojo czuły się, kiedy je obsługiwał.
______ – Dziecko, dziękuję ci, ale jeszcze nie umieram, a to jest moja praca – zaśmiał się, a wokół jego oczu natychmiast pojawiły się rzędy uroczych zmarszczek.
______ – W takim razie proszę z nami usiąść.
______ – Kuszące – stwierdził, kiedy podeszli do stolika. – I zapewne byłoby wielce intrygujące dla wszystkich ciekawskich, co taki stary dziad robi z młodymi, ślicznymi dziewczętami.
______ – Nieważne ile lat ma pan w metryce, a na ile się pan czuje – stwierdziła Ellie.
______ – Właśnie – przytaknęła Riley, odbierając od siostry talerzyk ze swoją wielką bezą. – A pan jest wciąż młody duchem. I to najważniejsze.
______ – Chciałabym, będąc w pana wieku, wciąż mieć w sobie tyle energii i optymizmu – dodała Audrey, kiedy Ronny postawił przed nią porcję tiramisu i espresso.
______ – Całe życie przed wami. Zamiast myśleć o starości, skupcie się na waszym tu i teraz. A w ogóle to jak sobie radzicie? – spytał. – Dawno was tu nie widziałem.
______ – Każda z nas poszła swoją drogą – westchnęła Ellie, ustawiając na stoliku zamówioną szarlotkę z bitą śmietaną i zajmując swoje miejsce. – Audrey została tutaj, z podupadającym wydawnictwem na głowie, ja wyjechałam do Princeton na studia, Riley robi karierę w wielkim świecie, a Lacey… – urwała i westchnęła ciężko, spoglądając na Ronny’ego takim wzrokiem, jakby miała nadzieję, że sam wyczyta z niego wszystko to, co chciałby wiedzieć.
______ – Wiem, dziecko. Słyszałem – powiedział, w pokrzepiającym geście kładąc dłoń na ramieniu Ellie. – Wierzę, że wszystko będzie dobrze. W końcu jesteście wnuczkami Waltera Colemana, a on ciągle powtarzał, że Colmanowie…
______ – Zawsze jak kot spadają na cztery łapy – dokończyły chórem siostry, śmiejąc się wesoło i naprawdę szczerze.
______ – A co u pana? – zagadnęła Audrey. – Interes wciąż kwitnie.
______ – To już nie to, co kiedyś – westchnął Ronny, nostalgicznym wzrokiem omiatając wnętrze lokalu. – Ludzie teraz od prawdziwego ciastka wolą hamburgery, hot dogi, pizze i inne świństwa. Mike, choć już dawno przepisałem interes na niego, nie jest zbytnio zainteresowany tym, co się tu dzieje – pożalił się, ale zaraz się zreflektował. – Ale nie dziwię mu się wcale, rozwodzi się i ma całe mnóstwo zmartwień na głowie. Kawiarnia to ostatnia rzecz, o jakiej powinien teraz myśleć.
______ – A jak się mają Gary i Matt? – zagadnęła, jakby od niechcenia Riley.
______ – Gary robi karierę naukową. A Matt… któż to wie – stwierdził, wznosząc oczy ku niebu. – Nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca, chyba ciągle szuka swojej drogi. Przepraszam was, ale powinienem wracać do pracy – powiedział, kiedy przy ladzie pojawiła się jakaś para.
______ – Proszę pozdrowić syna i wnuków – powiedziała Audrey.
______ – Tak zrobię. A wy, dziewczęta, głowy do góry. Wszystko będzie dobrze – zakończył, człapiąc w stronę lady.
______ – Nic się nie zmienił – stwierdziła Ellie, odprowadzając Ronny’ego zatroskanym spojrzeniem.
______ – Jego wypieki też wciąż są tak samo pyszne – stwierdziła Audrey, wkładając do ust spory kawałek tiramisu.
______ – Szkoda tylko, że Mike najwyraźniej nie ma zamiaru kontynuować rodzinnej tradycji i nie pali się do pracy tutaj, bo to oznacza, że kawiarnia przestanie istnieć, gdy zabraknie Ronny’ego – westchnęła Riley.
______ – O wydawnictwie naszego ojca mówili to samo – bąknęła Audrey, jakby miała za złe siostrom, że bardziej przejmują się kawiarnią Ronny’ego niż rodzinnym dziedzictwem.
______ – I niewiele się pomylili. Przecież ono jest na skraju bankructwa – odparła Riley, ściągając na siebie surowe spojrzenie starszej siostry. – Może powinnaś sprzedać udziały…
______ Audrey energicznie pokręciła przecząco głową.
______ – Nie ma mowy – stwierdziła kategorycznie, choć w głębi duszy czuła, że siostra ma rację i powinna przestać z uporem maniaka starać się przywrócić do życia coś, co tak naprawdę od dawna było już martwe. – Potrzebny jest bestseller, ale wszystkie maszynopisy, jakie trafiają do wydawnictwa… – nabrała powietrza w płuca i wypuszczając je ze świstem, pokręciła głową z rezygnacją, grzebiąc widelczykiem w swoim talerzyku z tiramisu.
______ – Jest aż tak źle? – spytała Ellie, pałaszując swoją szarlotkę.
______ – Świat schodzi na psy. Literatura również. Dziewięćdziesiąt procent tego, co trafia do wydawnictwa, to opowieści o wampirach, wilkołakach i czarownicach, tandetne romanse albo seksualne wynurzenia nastolatek i kobiet w średnim wieku, wzorowane na Grey’u. Nic oryginalnego, ciągle te same odgrzewane kotlety.
______ – A może jesteś zbyt wybredna? – zagadnęła Riley. – Grey podobno sprzedał się w ponad stu milionach egzemplarzy na całym świecie. Jeśli można zarobić na takim chłamie, to może trzeba to zrobić, hm?
______ – A gdyby tobie ktoś zaproponował rolę głównej bohaterki w ekranizacji tego chłamu? – spytała Ellie. – Zgodziłabyś się tylko dlatego, że można na tym zarobić?
______ Riley przygryzła policzek od wewnątrz i przez chwilę wpatrywała się w młodszą siostrę, zastanawiając się co by zrobiła, gdyby faktycznie ktoś zadzwonił do niej z propozycją zagrania w takim filmie.
______ – Może powinienem pójść na casting? – zagadnął Colton, spoglądając na nią znad książki i uśmiechając się w ten charakterystyczny sposób.
______ Odwróciła się na pięcie i nie przestając wycierać włosów, spojrzała prosto w jego błyszczące tęczówki, w których niezmiennie obok lodu widziała ogień. Uniosła wymownie prawą brew i skrzyżowała przedramiona na piersiach.
______ – Żartujesz, prawda?
______ – Dlaczego? Kobiety rozczytują się w tej… – urwał i spojrzał na okładkę książki. – W tym czymś.
______ – I chcesz mi powiedzieć, że bez żadnych oporów, zagrałbyś w ekranizacji tego czegoś?
______ Colton wzruszył ramionami i uśmiechnął się łobuzersko, a kiedy westchnęła z rezygnacją, przewracając oczami, odłożył książkę na materac grzbietem do góry i powoli podniósł się z łóżka. Przygryzła policzek od wewnątrz, bo od samego patrzenia na niego, kiedy zmierzał w jej stronę powolnym krokiem, ubrany tylko w kraciaste spodnie od piżamy, które niebezpiecznie nisko zwisały na jego wąskich biodrach, robiło się jej gorąco. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak na nią działa, widziała to za każdym razem, kiedy patrzyła w jego oczy i za każdym razem pozwalała, by to bezczelnie wykorzystywał.
______ – Najchętniej z tobą u boku – powiedział zmysłowym półgłosem, kładąc szeroką dłoń na jej biodrze i zdecydowanym ruchem przyciągając ją do siebie tak, że wyraźnie poczuła dobitny dowód na to, jak bardzo jej pragnął. Znowu.
______ – Zapomnij – wyszeptała, skupiając wzrok na palcach jego drugiej dłoni, które prowokująco zaczęły krążyć wokół węzła ręcznika na wysokości jej piersi.
______ – Dlaczego? – spytał, przesuwając nosem po jej policzku i napierając na nią całym sobą, zmusił do zrobienia kilku kroków w tył. – Przecież oboje lubimy eksperymenty… – wyszeptał, między krótkimi, grzecznymi, delikatnymi jak muśnięcie skrzydeł motyla pocałunkami.
______ Kiedy za plecami miała komodę, uniósł ją do góry i posadził na blacie, bezceremonialnie lokując się między jej udami, a jego szerokie dłonie od razu powędrowały pod ręcznik.
______ – Bo to, co robimy w sypialni… – westchnęła, odchylając głowę na bok, kiedy przywarł chłodnymi wargami do jej skóry tuż pod uchem. – Powinno być tylko nasze i zostać w naszej sypialni – dokończyła, gdy odsunął się od niej na tyle, by móc spojrzeć jej w oczy. Pokręcił głową z niedowierzaniem, a jego wąskie usta rozciągnęły się w seksownym półuśmiechu.
______ – I właśnie za to cię kocham…
______ – Nie wszystko jest na sprzedaż – powiedziała w końcu, bo choć z Coltonem w łóżku rzeczywiście nie mogła narzekać na monotonię i nudę, to wciąż nie była pewna czy chciałaby to wszystko pokazywać światu. – Poza tym to nie to samo świecić dupskiem przed kamerą, a wydać powieść o d***e Marynie, a nasza siostra czeka na cud, który może się nie wydarzyć.
______ – Sama nie wiem – westchnęła Audrey. – Powiedz lepiej o co chodzi z tobą i Coltonem? – zmieniła szybko temat. – To przez niego nie zmrużyłaś oka? Widziałam kolorowe gazety. Naprawdę znowu macie romans?
______ – Nie – ucięła krótko Riley. – Miałyśmy się oderwać od rzeczywistości, a nie gadać o problemach – przypomniała, wysilając się na uśmiech. – Prawda, Skrzacie? – zwróciła się do młodszej siostry.
______ – Prawda – przytaknęła Ellie, pakując do ust ostatni kęs szarlotki. – Przepraszam – dodała, gdy jej uszu dobiegł dzwonek telefonu i pośpiesznie wygrzebała go z torebki. – Tony – stwierdziła zdumiona, zerkając na wyświetlacz. – Cześć, co słychać?... Na zakupy? Jeśli masz chwilę… Jasne, jesteśmy u Ronny’ego… Świetnie, czekam. Będzie tu za parę minut, jedziecie?
______ – Lepiej będzie jak pojedziesz sama – stwierdziła Audrey, na co Ellie podejrzliwie zmarszczyła brwi.
______ – O co chodzi?
______ – O nic – bąknęła Audrey, wzruszając ramionami. Wiedziała, że powinna z nim porozmawiać, ale jak miała to zrobić, skoro właściwie sama nie wiedziała czego chce? Z tego samego powodu wolała nie roztrząsać tego tematu przy siostrach.
______ – Audrey – jęknęła Riley, wymownie na nią spoglądając. – Coś mi się wydaje, że wydawnictwo, to twój najmniejszy problem.
______ – Zejdźcie ze mnie, co? – mruknęła najstarsza z sióstr, sięgając po swoją filiżankę z espresso i odchylając się wygodnie na oparcie swojego krzesła. – Ja nie ciągnę was za język, chociaż Eille z pewnością nie wróciła z Princeton wcześniej bez powodu, nie mówiąc już o tym, że bardzo anemicznie wygląda i to na pewno nie jest kwestia przemęczenia egzaminami. A ty wciąż czujesz coś do Coltona, chociaż nie chcesz się przyznać do tego sama przed sobą, tak samo jak do tego, że nie do końca wiesz jak sobie poradzić z jego małżeństwem i z tym, że musisz z nim pracować.
______ Riley teatralnie zaklaskała w dłonie i tak jak siostra, odchyliła się wygodnie na oparcie, uśmiechając się ironicznie.
______ – Brawo, siostrzyczko. Po mistrzowsku odbiłaś piłeczkę.
______ – Nie kłóćcie się – przerwała Eillie, chwytając obie siostry za ręce. Znała je obie na tyle dobrze, by wiedzieć, że za chwilę któraś z nich prawdopodobnie wypowie słowa, których będzie potem żałować. – Proszę – jęknęła, wodząc niespokojnym wzrokiem od jednej do drugiej. – Oddaliłyśmy się od siebie i każda z nas ma swoje problemy, o których powie, kiedy będzie na to gotowa, tak?
______ Audrey kiwnęła głową na zgodę i spojrzała na Riley, która uśmiechnęła się lekko, a potem obie spojrzały na wciąż trzymającą je za ręce Ellie.
______ – Ty pierwsza będziesz się spowiadać – uprzedziła Riley, wcelowując w młodszą siostrę palcem wskazującym, akurat w monecie kiedy do kawiarni pewnym krokiem wszedł Tony. Ściągnął ciemne okulary i zawieszając je sobie na brzegu jasnej koszulki, skinął uprzejmie Ronny’emu, a potem podszedł do stolika.
______ – Miło znów cię widzieć – przywitał się, podchodząc do Riley i uściskał ją mocno, a potem po przyjacielsku cmoknął w policzek.
______ – Ciebie również.
______ – Mogę liczyć na jakieś zdjęcie z autografem? Najlepiej w bikini – zaśmiał się i odsunął ją na odległość ramion, uważnie się jej przypatrując. Riley pacnęła go otwartą dłonią w ramię i przewróciła oczami, a Tony w odpowiedzi jedynie mrugnął do niej z rozbawieniem.
______ – Cześć, Skrzacie – powiedział i pochylił się nad Noelle, całując ją w policzek, a potem niepewnie spojrzał na Audrey.
______ – Cześć – bąknęła nim zdążył do niej podejść. – Ellie wymyśliła całe to świąteczne przyjęcie, więc pojedzie z tobą, a ja spędzę trochę czasu z Riley.
______ – Jak uważasz – burknął, unikając patrzenia na nią. – To co, Skrzacie? Jedziemy?
______ Eillie kiwnęła głową na zgodę i przelotnie zerknęła na najstarszą siostrę z przyganą, kręcąc głową z dezaprobatą.
______ – Do zobaczenia później – powiedziała, zasuwając za sobą krzesełko.
______ – Damy ci znać, gdzie będziemy – odparła Riley.
______ Ellie posłała im buziaka w powietrze i ruszyła do wyjścia.
______ – Do zobaczenia – zwróciła się do Ronny’ego.
______ – Uważaj na siebie, dziecko i głowa do góry – odparł z uśmiechem, unosząc do góry kciuk.
______ Noelle odwzajemniła uśmiech i pożegnała go dokładnie tym samym gestem.
______ – Marzy mi się prawdziwe, zielone drzewko – powiedziała, gdy Tony przepuścił ją w drzwiach. – Nie wiesz przypadkiem, gdzie można takie dostać?
______ – Przypadkiem wiem, ale jeszcze na to za wcześnie. Jest ciepło, do świąt oblecą wam igły – wyjaśnił fachowym tonem, obchodząc samochód. Noelle złapała się na tym, że nie potrafi oderwać od niego oczu. Mimowolnie przygryzła dolną wargę i skupiła wzrok na jego szerokich ramionach ukrytych pod czarną, skórzaną kurtką. Potem jej spojrzenie ześlizgnęło się na jego wąskie biodra, które w ciemnych jeansach prezentowały się bardziej niż tylko apetycznie. Odchrząknęła lekko, ganiąc się w duchu za swoje zachowanie, a Tony otworzył przednie drzwi od strony kierowcy i oparł się przedramieniem o dach, zerkając na nią. – Jeśli chcesz, pojedziemy w przyszłym tygodniu i coś wybierzemy.
______ – Super – ucieszyła się, wsiadając do samochodu.
______ Tony bez słowa, zajął miejsce kierowcy i włączył się do ruchu, a Ellie wcisnęła się w wygodny fotel Subaru, kątem oka ciągle obserwując O’Donnella. Był absolutnie skupiony na prowadzeniu samochodu i tylko jego palec wskazujący wystukujący na kierownicy rytm piosenki, która akurat leciała w radiu, zdradzał, że ma jeszcze jako taki kontakt z rzeczywistością.
______ Nie miała pojęcia czy jej siostra uderzyła się w głowę, czy miała jakieś ogólne problemy ze swoimi zmysłami i percepcją, bo niemożliwością było mieć pod nosem takie ciacho i go nie schrupać. I nie chodziło już zupełnie o to, że Tony O’Donnell wyglądał jak żywcem wyjęty z magazynu mody dla panów. Był przystojny, to nie podlegało żadnej dyskusji, jego twarde, męskie rysy, wysportowane, idealnie wyrzeźbione ciało, zawadiacki błysk w oczach i zmysłowy uśmiech, zdobiący pokrytą kilkudniowym, ciemnym zarostem twarz były tym, co niewątpliwie przykuwało uwagę kobiet. Nawet w zwykłym bawełnianym podkoszulku i starych przetartych jeansach, z tandetną czapeczką z gazety na głowie, wyglądał tak, że od samego patrzenia robiło się gorąco. Przede wszystkim jednak był wspaniałym, troskliwym mężczyzną, który był na każde skinienie Audrey, jak najwierniejszy pies. Przyjaźnili się od lat, a Ellie przez pewien czas miała wrażenie, że od iskier przeskakujących między jej siostrą, a Tonym, z powodzeniem można byłoby stopić co najmniej połowę lodowców na biegunie. Potem jednak, właściwie z dnia na dzień, Tony ożenił się z najlepszą przyjaciółką Audrey, a później… później nic już nie było tak samo.
______ – Pokłóciliście się z Audrey? – spytała, wpatrując się uważnie w jego przystojny profil i zupełnie nieświadomie boleśnie przygryzając przy tym dolną wargę. Od razu dostrzegła, że mięśnie jego twarzy napięły się, a palce prawej dłoni nerwowo zacisnęły się na kierownicy. Milczał chwilę, która zdawała się trwać wieczność. Wsparł się łokciem o drzwi i nerwowo przesunął palcem wskazującym wzdłuż dolnej wargi, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
______ – Nie – odparł w końcu, sucho i rzeczowo, nawet przy tym na nią nie patrząc.
______ Ellie westchnęła cicho i skupiła wzrok na widokach zmieniających się za boczną szybą.
______ – To dlaczego nie przyjechałeś naprawić tej rury, tak jak obiecałeś, a Audrey uparła się by wezwać fachowca, chociaż równie dobrze same mogłyśmy sobie z tym poradzić?
______ Tony uśmiechnął się jednym kącikiem ust, ale nic nie powiedział.
______ – Dlaczego nie chciała jechać dzisiaj z nami na te zakupy?
______ – Dlaczego jej o to wszystko nie zapytasz? – odpowiedział pytaniem, spoglądając na nią pierwszy raz odkąd wsiedli do samochodu.
______ – Bo pytam ciebie. Poza tym nie odpowiada się pytaniem na pytaniem, mądralo – dodała, uśmiechając się lekko. – Nie mam już dziesięciu lat, Tony i nie jestem ślepa ani głupia. Dlaczego właściwie nie jesteście razem? Dlaczego pozwalasz, żeby ten gnojek, Neal, uprzykrzał jej życie?
______ – To skomplikowane – westchnął, ponownie skupiając wzrok na sygnalizatorze świetlnym, z niecierpliwością wyczekując chwili, gdy będzie mógł ruszyć. Ellie miała nieodparte wrażenie, że robi to wyłącznie po to, by nie patrzeć na nią, jakby bał się, że z jego twarzy zdoła wyczytać więcej niż chciał jej powiedzieć.
______ – Wręcz przeciwnie.
______ – Audrey jest dorosła – odparł, nerwowo postukując palcem w kierownicę. – Sama podejmuje decyzje.
______ – Ty też jesteś dorosły, a oboje w tym momencie zachowuje się jak dzieci.
______ – Strasznie wyszczekana zrobiłaś się na tych studiach – stwierdził, uśmiechając się jednym kącikiem ust, ale gdy zatrzymał się na światłach i spojrzał na nią, jego oczy pozostały smutne. – Nie próbuj nas swatać – uprzedził.
______ – Przecież nic takiego nie robię – obruszyła się Ellie, krzyżując przedramiona na piersiach. – Nie rozumiem tylko zasad gry, w którą postanowiliście grać. Przecież wyraźnie mieliście się ku sobie, potem nagle postanowiłeś ożenić się z Julie, a później i tak byłeś na każde skinienie mojej siostry, jakbyś ciągle na coś liczył.
______ – Twoja siostra jest z Nealem – przypomniał, płynnie włączając się do ruchu i skręcając w stronę parkingu przed centrum handlowym.
______ – Bo ty nie chcesz z nią być.
______ – Ellie, na boga – jęknął zniecierpliwiony tym przedłużającym się przesłuchaniem. Zwykle to on zadawał niewygodne pytania, stawiając delikwenta pod ścianą, więc niezbyt komfortowo czuł się teraz w roli przesłuchiwanego.
______ Noelle pokręciła głową z dezaprobatą i westchnęła cicho. Tony był uparty jak osioł, tak samo jak jej siostra. Nie chciała się mieszać w nieswoje sprawy, ale naprawdę nie potrafiła pojąć, dlaczego dwoje naprawdę bliskich sobie ludzi, nagle zaczyna się zachowywać tak, jakby nie mogli już na siebie patrzeć.
______ Wysiadła z auta, może nieco zbyt gwałtownie, bo gdy tylko stanęła na nogach, poczuła, że zakręciło się jej w głowie. Odruchowo wsparła przedramię o dach samochodu i zrobiła kilka głębokich wdechów.
______ – Noelle? Wszystko w porządku? – zaniepokoił się Tony, który w sekundę znalazł się obok niej.
______ – Zakręciło mi się w głowie – odparła, wysilając się na uśmiech, ale jego mina wyraźnie mówiła, że jej nie wierzył. – Naprawdę wszystko w porządku, to tylko zmęczenie – powtórzyła i zupełnie odruchowo wierzchem dłoni potarła nos. – Cholera – przeklęła cicho, kiedy na skórze zobaczyła krew.
______ Tony wyciągnął ze schowka chusteczki higieniczne i małą butelkę wody mineralnej.
______ – Trzymaj – powiedział, podając jej chusteczkę. – Usiądź i pochyl się do przodu – polecił, przytrzymując drzwi samochodu i kucając obok z troską wpatrywał się w Ellie, która ścisnęła nasadę nosa, usiłując zatamować krwawienie. Wyjął z kieszeni jeszcze kilka chusteczek, które zwilżył wodą mineralną. Zgarnął jej włosy na ramię i ułożył okład na karku. – Już? – zapytał z troską, kiedy po chwili Noelle podniosła głowę i ostrożnie odsunęła zakrwawioną chusteczkę od nosa.
______ – Chyba tak – odparła i z paczki, którą podsunął jej Tony wyjęła czystą chusteczkę. Wytarła dłonie, a potem sięgnęła po swoją torebkę, z której wyjęła chusteczki nawilżające.
______ – Kiedy ostatnio robiłaś badania? – spytał O’Donnell, przypatrując się jej podejrzliwie.
______ – Niedawno.
______ – I?
______ Ellie oderwała wzrok od lusterka i spojrzała mu prosto w oczy.
______ – Wszystko w porządku, tatusiu – odparła, uśmiechając się lekko z nadzieją, że Tony odpuści, ale on pokręcił głową z dezaprobatą i westchnął ciężko, co znaczyło, że nie odpuści jej tak łatwo, a w tym momencie zastanawia się właśnie jak ją podejść. – Naprawdę – zapewniła.
______ – Nie mam już dziesięciu lat, Skrzacie i nie jestem ślepy ani głupi – przypomniał jej własne słowa i wymownie spojrzał w ciemne tęczówki. – Możesz próbować oszukać swoje siostry, ale…
______ – Ty jesteś gliną i z tobą nie pójdzie mi tak łatwo – dokończyła za niego i przez chwilę wydawało się jej, że kąciki jego ust drgnęły nieznacznie. – Naprawdę to tylko zmęczenie – dodała, starając się przekonać samą siebie. Nigdy nie potrafiła kłamać, a teraz, kiedy Tony tak uporczywie wpatrywał się w jej oczy, było jej głupio i wstyd, bo była bardziej niż pewna, że nie uwierzył w ani jedno słowo. – Chodźmy na te zakupy – zaproponowała, ale Tony nawet nie drgnął. Wciąż kucał przed drzwiami, w tym momencie dodatkowo wspierając się dłonią o bok samochodu, jakby w ten sposób chciał uniemożliwić jej wyjście. Przez wlokącą się w nieskończoność chwilę, świdrował ją czujnym wzrokiem, ale w końcu odpuścił. Zabrał dłoń, wyprostował się i cofnął o krok, a Ellie odetchnąwszy z ulgą, powoli wysiadła z auta. Zdążyła jednak zrobić zaledwie kilka kroków, kiedy ciemno zrobiło się jej przed oczami i poczuła jak grunt usuwa się jej spod nóg…
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:13 09-10-16 Temat postu: |
|
|
Uhhh co się stało Ellie? Mówi, że badania wyszły w porządku, ale czy na pewno - osobiście, trochę skłaniam się w stronę ciąży, ale wydaję mi się to trochę niespodziewane zwłaszcza w tych okolicznościach!
Ellie powinna przycisnąć Tony'ego i Audrey - przynajmniej, żeby wiedzieć czemu tak uparcie nie chcą być ze sobą, choć ciągnie ich jak mało kogo
Riley i Colton niby tylko wspomnienie, ale za to jakie! Mam nadzieję, że ta dwójka znajdzie się niedługo twarzą w twarz - bo naprawdę czekam na to spotkanie |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:31:56 11-10-16 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie zgadzam się z moją przedmówczynią, dokładnie co do słóweczka
A w ogóle to odcinek fantastyczny. Najpierw miłe spotkanko przy kawie i ciachu, pogady i trudne tematy, na które żadna z sióstr nie chce na razie rozmawiać. Audrey i Tony trochę dziecinnie się zachowali, poobrażani na siebie, udawają, że nic się nie stało, chociaż wszyscy wiedzą, że jest inaczej. No i ten ich upór żeby nie być razem... Ciekawi mnie, jak to się stało, że w przeszłości poślubił jej najlepszą przyjaciółkę zamiast Audrey. Co wtedy się pogmatwało, bo zdecydowanie ciągnie ich do siebie od dawna i jedno bez drugiego żyć nie może. Może uda się Ellie w końcu coś z nich wycisnąć.
No i biedna Ellie, też sama ma problemy niemałe. Niby badania wychodzą ok, ale samopoczucie już wskazuje coś innego. Też przemknęła mi myśl o ciąży, ale czy to to?
I zaserwowałaś nam przecudną scenkę z przeszłości, gdy relacja Coltona i Riley tak pięknie się układała. Chciałabym żeby takie momenty wróciły do rzeczywistości i liczę na to wkrótce
W całym odcinku zabrakło nam tylko Lacey i mam nadzieję, że przez ten czas jej nieobecności wyjaśni się coś więcej w jej sytuacji i chciałabym trochę więcej Logana z nią ale to tylko moje życzenia
Tak więc czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:20:57 23-10-16 Temat postu: |
|
|
______ Czuła się wiecznie zmęczona, miewała zawroty głowy, a kiedy któregoś dnia zasłabła na zajęciach, postanowiła zrobić badania krwi. Sądziła wtedy, że los pokarał ją za nieodpowiedzialne zachowanie, czyniąc ją i Setha rodzicami jakiejś malutkiej istotki, która będzie rozwijała się pod jej sercem. Na tamten moment uważała, że to najgorsze, co mogło się jej przytrafić, ale niedługo później okazało się, że ciąża, byłaby jej najmniejszym problemem i teraz wiele oddałaby za to, żeby tak właśnie było. Na wszystkie sposoby zaklinała rzeczywistość, modląc się by to wszystko okazało się jakąś koszmarną pomyłką, ale los właśnie okrutnie zaśmiał się jej w twarz, a teraz patrzyła na lekarza wpatrującego się w jej wyniki badań, z trudem przełykając gulę, która stanęła jej w gardle już w momencie, kiedy ocknęła się w karetce. Domyślała się, co usłyszy i z całą pewnością było to coś, czego nie chciała usłyszeć nigdy, a co było jedynie dobitnym potwierdzeniem tego, co wywnioskował jej lekarz, kiedy poszła do niego z wynikami badań krwi.
______ – Musisz poddać się leczeniu. Jak najszybciej w przeciwnym razie twoje naczynia krwionośne staną się bardzo cienkie, w końcu popękają, pojawią się siniaki, ryzyko krwotoku wewnętrznego, przełom blastyczny – spojrzał na nią jakby chciał się upewnić czy rozumie, co do niej mówi. – To sytuacja, w której w krwi chorego nie ma ani białych, ani czerwonych krwinek, same komórki blastyczne…
______ Od tamtego dnia słowa lekarza nieustannie dźwięczały jej w uszach, a ona zaczęła czytać wszystko, co udało się jej znaleźć w sieci, ale to tylko jeszcze bardziej ją dołowało. Skupiła się więc na nauce, choć nie było to łatwe. Zaliczyła jednak wszystkie egzaminy przed terminem i postanowiła spędzić święta z siostrami, mając nadzieję, że choroba da jej jeszcze tych kilkanaście dni.
______ – Ellie…
______ Łagodny głos Tony’ego wyrwał ją z rozmyślań. Siąknęła nosem, wierzchem dłoni otarła samotną łzę, która spłynęła jej po policzku i spojrzała na niego, wysilając się na uśmiech. Chciała być silna, nie poddawać się, wierzyć, że wszystko skończy się dobrze i z takim postanowieniem przyjechała do domu, ale nie przypuszczała, że będzie to tak trudne. Zresztą nie tak to wszystko miało przecież wyglądać.
______ – Jak się czujesz? – spytał, wpatrując się w nią z troską wyraźnie malującą się w stalowoszarych tęczówkach.
______ – Lepiej.
______ – Zadzwonię do Audrey, powinna wiedzieć.
______ – Nie – zaoponowała Ellie, chwytając Tony’ego za nadgarstek nim zdążył odejść od jej łóżka i wybrać w swoim telefonie numer jej siostry. – Proszę – szepnęła cicho, wlepiając w niego zaszklone spojrzenie.
______ – Oszalałaś? Chcesz to ukrywać?
______ Ellie pokręciła głową przecząco i westchnęła cicho, a potem odwróciła wzrok, by nie patrzeć w jego oczy i zaczęła nerwowo skubać szpitalną pościel. Tak. Chciała to ukrywać. Chciała spędzić święta z siostrami, a potem wrócić do Princeton i nikomu nic nie mówiąc poddać się leczeniu. Załatwiła sobie już nawet indywidualny tok studiów. Teraz musiała nieco zweryfikować swoje plany, ale jeśli miała być szczera sama ze sobą, cieszyła się, że Tony poznał prawdę, bo przynajmniej nie musiała już tego dźwigać sama.
______ – Noelle… – westchnął, nakrywając jej drobną dłoń swoją, jakby w ten sposób chciał ją zmusić, aby spojrzała na niego, ale ona opuściła głowę, ukrywając się przed nim za kurtyną ciemnych włosów i starając się przełknąć gulę, która ścisnęła jej gardło, utrudniając oddychanie. – Skrzacie…
______ – Jeśli to mają być moje ostanie święta, to chcę je spędzić z siostrami w domu, a nie na szpitalnym łóżku – wydusiła z siebie w końcu, niepewnie unosząc głowę i szukając spojrzenia O’Donnella. – Rozumiesz mnie, prawda?
______ – To nie będą twoje ostatnie święta – odparł z pełnym przekonaniem, mocniej ściskając jej dłoń.
______ – Tego nie wiesz… – powiedziała cicho. – Chcę spędzić święta w domu, być w pełni świadomą i cieszyć się chwilami, jakie jeszcze jestem w stanie wykraść losowi – dodała coraz bardziej łamiącym się głosem.
______ – Nie rozumiesz, że każdy dzień zwłoki…
______ – Tony, proszę – jęknęła, z trudem powstrzymując coraz bardziej cisnące się do oczu łzy. – Do świąt został tylko tydzień. Obiecuję, że zaraz po świętach zgłoszę się do lekarza…
______ – Ellie…
______ – Wypiszę się na własne żądanie, pojedziemy na te cholerne zakupy, wrócimy do domu, wyjaśnisz sobie wszystko z Audrey, a potem przyjdziesz do nas na świąteczną ucztę.
______ Przez wlokącą się w nieskończoność chwilę, Tony patrzył na nią pełnym zwątpienia wzrokiem z nerwowo zaciśniętą szczęką. W końcu odwrócił się od niej i opuścił głowę, wspierając dłonie na biodrach i wpatrując się w podłoże pod swoimi stopami. Wyglądał przy tym, jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę z samym sobą, ale Ellie była prawie pewna, że w końcu, z bólem serca, ale jednak zgodzi się z nią.
______ – Jeśli Audrey się dowie, że wiedziałem i pozwoliłem ci na to zupełnie nieodpowiedzialne i pozbawione sensu wariactwo… – zaczął cicho.
______ – Ja nie pisnę słówka – zapewniła i uniosła dwa palce jak do przysięgi.
______ – Chryste, Ellie, tu nie chodzi o to, że zarysowałaś samochód siostry i boisz się przyznać – westchnął, nerwowo przesuwając dłońmi po twarzy i spoglądając na nią udręczonym wzrokiem.
______ Noelle przymknęła powieki i zrobiła kilka głębokich wdechów.
______ – Wiem, ale proszę cię. One nie mogą się teraz dowiedzieć. Nie chcę by obchodziły się ze mną jak z jajkiem i przez całe święta zastanawiały się czy jeszcze kiedykolwiek usiądziemy razem do świątecznego stołu. Wystarczy, że ja będę o tym myśleć.
______ – Ty w ogóle nie zamierzałaś im o niczym mówić – stwierdził, kręcąc głową z dezaprobatą. – Zdajesz sobie sprawę, że gdyby coś ci się stało, miałyby do ciebie żal, że o niczym im nie powiedziałaś i nie pozwoliłaś sobie pomóc? – spytał, ponownie spoglądając w jej ciemne, ciągle zaszklone od łez tęczówki.
______ – One nie mogą mi pomóc. Nie chcę by rezygnowały z dotychczasowego życia, żeby skakać koło mnie. Poza tym Audrey i bez tego ma dość zmartwień na głowie.
______ – Nie przekonam cię, żebyś z nimi porozmawiała – bardziej stwierdził niż zapytał, przysiadając na brzegu łóżka.
______ Ellie przecząco pokręciła głową.
______ Tony westchnął ciężko i zupełnie spontanicznie przygarnął ją do siebie, jakby samą swoją obecnością chciał jej dodać sił. Wsunął nos w jej włosy i pocałował w czubek głowy, a Ellie ochoczo wtuliła się w jego szerokie ramiona. Wiedziała, że wcale nie podobał mu się ten plan, ale była mu wdzięczna, że uszanował jej decyzję.
______ – Jeśli zamierzałeś mi coś sprezentować pod choinkę, to obiecaj, że nic im nie powiesz. O nic więcej nie proszę… Nie powiesz im? – zapytała po chwili dla pewności, odsuwając się od niego na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy.
______ – Nie, ale zaraz po świętach sama to zrobisz, a ja osobiście odwiozę cię do szpitala.
__________________________________________________________________ * * *
______ Wycieczka do centrum handlowego w towarzystwie super gwiazdy telewizji to jednak nie był dobry pomysł, ale Audrey z uśmiechem wpatrywała się w rozpromienioną siostrę, która od dobrych dwudziestu minut rozdawała autografy i pozowała do zdjęć z grupką nastolatek, które rozpoznały ją w mgnieniu oka, mimo ciemnych okularów, które zasłaniały pół twarzy Riley. Miała wrażenie, że gdyby jej siostra zaprzeczyła i powiedziała, że ją z kimś mylą, dziewczynki dałyby za wygraną, ale Riley zdawała się zadowolona z takiego obrotu sprawy i będąc w centrum uwagi czuła się jak ryba w wodzie.
______ Zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową z rozbawieniem, kiedy młodsza siostra pożegnała się z ostatnią dziewczynką jakby ta była jej najlepszą przyjaciółką.
______ – Mówiłam ci, że ta maskarada nic nie da – stwierdziła, zamykając kolorowy magazyn, kiedy siostra klapnęła bezwładnie na ławeczkę obok niej.
______ – Chyba tego potrzebowałam – odparła Riley, na co Audrey zmarszczyła czoło, przyglądając się jej spod wysoko uniesionej brwi. – Przekonać się, że nie wszyscy widzą we mnie puszczalską, rozkapryszoną, zmanierowaną pseudogwiazdkę. Przyzwyczajaj się, siostrzyczko. Może to ja niebawem wykupię część udziałów wydawnictwa – dodała, szturchając Audrey w ramię.
______ – Nie sprzedam ci ani jednego.
______ – Nasz ojciec włożył w to całe oszczędności i mnóstwo energii – stwierdziła Riley, podciągając kolano pod brodę i opierając stopę na siedzisku ławki, poprawiła sznurówki w swoich czerwonych tenisówkach. – Głupio byłoby pozwolić, żeby to przestało istnieć tylko dlatego, że nie ma teraz na świecie prawdziwych pisarzy tylko jacyś amatorzy, którym wydaje się, że im bardziej skandaliczne treści zawrą w swych powieściach, tym większą popularność zdobędą.
______ Audrey zmarszczyła czoło i przez chwilę przyglądała się siostrze zdumiona.
______ – No co? – spytała Riley, poprawiając włosy, niedbale związane na czubku głowy w coś na kształt koka.
______ – Przypomnieć ci co mówiłaś w kawiarni? Jeśli można zarobić na takim chłamie, to może trzeba to zrobić, hm?
______ – Nie zmieniłam zdania. Sama twierdzisz, że potrzebujemy bestsellera. Zarobimy parę groszy, ustawimy się na rynku, a potem będziemy mogły wybrzydzać.
______ – To nie takie proste – westchnęła Audrey.
______ – Być może prostsze niż myślisz. Co tam czytasz? – spytała, spoglądając na leżący na kolanach siostry, frontem to spodu, magazyn. Audrey podała jej go bez słowa, a ona prychnęła pod nosem, widząc na okładce Coltona i krzykliwy nagłówek „Riley wciąż jest dla mnie ważna”. Przewróciła oczami z irytacją, ale otworzyła magazyn na właściwiej stronie i pośpiesznie przebiegła wzrokiem po tekście. – Nie jesteśmy już razem, ale Riley wciąż wiele dla mnie znaczy. Jest ważną częścią mojego życia i część mojego serca już zawsze będzie należała do niej… Wzruszające – mruknęła Riley, zamykając magazyn i oddając go siostrze. – Naprawdę musisz czytać te bzdury?
______ – Nie musiałabym, gdyby moja siostra zechciała ze mną porozmawiać.
______ – Co mam ci powiedzieć, Audrey? Co chcesz usłyszeć? Że nie potrafię sobie poradzić z tym, że związał się z inną kobietą? Że nie chcę się znów zakochiwać, żeby kolejny raz nie musieć sklejać mojego serca, które być może ktoś znów brutalnie rozdepcze na miazgę?
______ – To stąd kolejni faceci, imprezy, alkohol?
______ – Nie chciałam się z nikim wiązać. Chciałam tylko zapomnieć, a ucieczka w zabawę trochę to ułatwiała – wyznała cicho, siadając przodem do siostry i opierając się przedramieniem o oparcie ławki, przez chwilę patrzyła jej w oczy.
______ – To po co podpisałaś kontrakt na ten serial, wiedząc, że znów go tam spotkasz?
______ – Bo chciałam go uwieść – odparła bez ogródek Riley i zaśmiała się gorzko. – Zniszczyć jego małżeństwo, a potem porzucić jak psa, żeby uświadomił sobie, co stracił. Ale kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Colton jak gdyby nigdy nic wrócił do swojej cudownej żony, a na mnie wieszają psy. Sama wystawiłam się na obstrzał, więc teraz cicho muszę lizać swoje rany i cierpliwie czekać aż się zabliźnią – powiedziała, opuszczając wzrok. – Być może trochę się w tym wszystkim pogubiłam, ale to już za mną. Przyjechałam do domu, żeby oderwać się od tego wszystkiego, przemyśleć parę spraw, być może podjąć jakieś ważne decyzje – dodała, nerwowo skubiąc paznokcie i niepewnie spoglądając na siostrę.
______ Audrey westchnęła cicho.
______ – Chodź do mnie, Gwiazdo – powiedziała, obejmując ją ramieniem. – Niezależnie od tego, co spowodowało, że tu jesteś, cieszę się, że zdecydowałaś się przyjechać. I pamiętaj, że nie jesteś sama, Riley. Wszystkie chyba zapomniałyśmy, że mamy siebie i każda sama, na swój sposób, próbuje radzić sobie z problemami, a przecież powinnyśmy się wspierać, bo od tego są siostry, nie?
______ Riley przytaknęła skinieniem głowy i uśmiechnęła się lekko, robiąc głęboki wdech.
______ – A dlaczego sama nie stosujesz się do swoich rad? – spytała.
______ – Bo nie chcę was zadręczać swoimi rozterkami.
______ – Bo uważasz, że są mniej ważne? Czy dlatego, że jesteśmy młodsze, a ty jako najstarsza, postawiłaś sobie za cel dbanie o nas, zapominając o sobie?
______ Audrey uśmiechnęła się pod nosem, bawiąc się metalowym kółkiem przy pasku swojej torebki.
______ – Jedno i drugie – przyznała w końcu, kolejny raz spoglądając siostrze w oczy. – Neal ma pretensje, że nie sprzedałam domu, a ostatnio zarzucił mi, że zajmuję się wszystkim innym tylko nie ratowaniem wydawnictwa. Lacey siedzi w areszcie i tak naprawdę nie wiadomo czy mecenas MacBride zdoła ją z tego wyciągnąć, Ellie coś ukrywa, ty… – urwała i nabrała powietrza w płuca. – Mam wyliczać dalej co mnie męczy?
______ – Może choć przez chwilę skup się na sobie, co? Nigdy nie przepadałam za Nealem, a skoro daje taki popis, to może powinnaś sobie odpuścić związek z nim i zainteresować się innym przystojniakiem, który jest na każde twoje skinienie i ciągle cierpliwie czeka na swoją szansę?
______ – Uwzięłyście się z Ellie czy o co chodzi?
______ – Ty mi powiedz. Albo masz kłopoty ze wzrokiem, albo nie rozumiem dlaczego jeszcze nie sięgnęłaś po to apetyczne ciacho. Naprawdę sądziłaś, że ty i Neal…?
______ – Nie wiem, Riley – westchnęła bezradnie. – Może po prostu potrzebowałam mieć koło siebie silne męskie ramię, na którym mogłam się wypłakać? Wy rozeszłyście się każda w swoją stronę, Tony też zniknął bez słowa i nie wiedziałam czy go jeszcze kiedykolwiek zobaczę, a Neal… – urwała, a jej usta wykrzywiły się w gorzkim grymasie. – On po prostu był pod ręką.
______ Riley przygryzła policzek od środka i wyciągnęła dłoń, ostrożnie zakładając Audrey pasmo włosów, za którym miała zamiar się przed nią ukryć.
______ – Tony wrócił, my też, założę się, że lada moment dołączy do nas również Lacey – zaczęła łagodnie, ściągając na siebie zaszklone spojrzenie siostry. – Ona przecież zawsze miała więcej szczęścia niż rozumu – zaśmiała się. – A ty pomyśl w końcu o sobie i swoim życiu, nie możesz nieustannie martwić się o wszystkich wokoło.
______ – Nie potrafię myśleć o sobie, kiedy osoby, na których mi zależy mają kłopoty.
______ – Jesteś niemożliwa i niereformowalna, zupełnie jak nasza matka – stwierdziła Riley i tym razem to ona objęła siostrę ramieniem i wycisnęła na jej policzku całusa. – Głowa do góry, Audrey Coleman. Pamiętasz co mówił ojciec? Świat stoi przed nami otworem, wystarczy tylko odważnie sięgnąć po to, co chce nam ofiarować albo czego same pragniemy i nie cofać się, gdy coś pójdzie nie tak.
______ – Taa… – westchnęła cicho Audrey. – A po każdej burzy wstaje słońce.
______ – Właśnie, więc koniec użalania się nad sobą. Ty bierzesz się za konsumpcję ciastka o wdzięcznej nazwie Tony, ja zapominam o tym dupku Coltonie, kiedy wrócimy do domu wyciśniemy z Ellie, co ją męczy, a potem postawimy Lacey do pionu i znów będziemy rodziną, która się wspiera i zawsze może na siebie liczyć. To jest nasz plan na najbliższe dni, a nawet miesiące. A teraz chodź – powiedziała, wstając z ławki i chwyciwszy siostrę za ręce, pociągnęła ją za sobą. – Mam ochotę się napić czegoś mocniejszego niż cola light.
______ – O tej godzinie?
______ – Im dalej do rana, tym lepiej. Tobie też przyda się trochę rozrywki. Idziemy do kina, a stamtąd prosto na parkiet.
______ – Zwariowałaś? W tym – spytała Audrey bezradnie spoglądając na swój strój, czyli wytarte jeansy, zwykły t–shirt i długi, czarny kardigan bez zapięcia.
______ – A ty idziesz bawić się ze mną czy zamierzasz kogoś podrywać? I na pocieszenie powiem ci, że wcale nie wyglądam lepiej. Tenisówki, stare jeansy – zaczęła wyliczać, wskazując kolejno na każdą część garderoby. – Bokserka i mega wystrzałowa koszula w czerwono–czarną kratę. Super strój na podryw, nie?
______ Audrey pokręciła głową z niedowierzaniem.
______ – Ciebie nawet w tym zwykłym stroju rozpoznają twoi fani.
______ – Więc co się martwisz? Oni rozpoznają mnie, a ja poznam ich z tobą. Ostatecznie możemy zahaczyć o kilka sklepów, użyć mojej karty kredytowej i kupić parę szałowych ciuszków na wieczór, a nawet zrobić sobie profesjonalny makijaż. Pozwól mi chociaż raz zająć się sobą i nie marudź już…
__________________________________________________________________ * * *
______ Siedział w fotelu. Kostkę jednej nogi opierał o kolano drugiej, a dłonie miał wygodnie oparte o podłokietniki. W jednej trzymał szklankę z whiskey, w którą wpatrywał się nieobecnym wzrokiem, jakby za chwilę miał z niej wyczytać przyszłość. Uroczy Skrzat, który zawsze był jasnym promykiem w tej rodzinie, musiał stawić czoła chorobie, a on został zobowiązany do trzymania języka za zębami. Nie podobało mu się to, ale nie mógł jej do niczego zmusić ani niczego jej kazać. Z jednej strony rozumiał, że chciała oszczędzić siostrom kolejnego powodu do zamartwiania się w święta, ale z drugiej uważał, że nawet jeśli nie chciała z nimi o tym rozmawiać, to przynajmniej powinna była zostać w szpitalu i miał coraz większą ochotę iść do jej pokoju, wyciągnąć ją z łóżka i zawieźć tam siłą. Przede wszystkim jednak musiał ją wspierać, by miała siłę walczyć i nawet nie myślała o tym, by się poddać jeszcze przed rozpoczęciem walki.
______ Westchnął ciężko i delikatnie zakołysał bursztynowym płynem w szklance, gdy usłyszał dziewczęcy, właściwy nastolatkom, chichot za frontowymi drzwiami. Uśmiechnął się lekko. Wyglądało na to, że niczego nieświadome Audrey i Riley spędziły naprawdę miłe popołudnie i wieczór. Kiedy drzwi otworzyły się, a siostry weszły do salonu, nie poruszył się ani o milimetr, wciąż wpatrując się w taflę alkoholu, falującą w szkle. Dopiero po chwili oderwał od niej wzrok i spojrzał na Audrey, w taki sposób, że momentalnie dostała gęsiej skórki.
______ – To ja was zostawię – zaświergoliła Riley i chwiejnym krokiem ruszyła na górę, zanim jej siostra zdążyła zaprotestować.
______ Audrey zupełnie nieświadomie zwilżyła wargi językiem, momentalnie ściągając na siebie niebezpiecznie błyszczący wzrok Tony’ego.
______ – Co tu jeszcze robisz? – spytała beznamiętnym tonem, unikając patrzenia na niego.
______ – Przywiozłem Ellie i stwierdziłem, że poczekam na ciebie.
______ – Trzeba było do nas dołączyć. Riley napisała Ellie wiadomość, gdzie jesteśmy.
______ – Wiem, ale Ellie była zmęczona. Poza tym chyba powinniśmy porozmawiać.
______ – Coś nowego w sprawie Lacey? – spytała, zerkając na niego przelotnie w drodze do kuchni, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że nie o tym chciał rozmawiać.
______ Tony pokręcił przecząco głową. Nie chciał jej teraz mówić o telefonie Logana, który poinformował go, że na nagraniu z monitoringu wyraźnie widać jak Howard wyprowadza półprzytomną Lacey z baru.
______ – Więc tak to teraz będzie wyglądało? – spytał Tony po czym nie odrywając od niej gorącego spojrzenia, upił łyk alkoholu ze swojej szklanki.
______ – Co?
______ – Będziesz mnie unikać i odzywać się do mnie jedynie służbowo i w jakichś nagłych przypadkach tylko dlatego, że nie przespałem się z tobą?
______ Audrey prychnęła pod nosem i pokręciła głową z dezaprobatą, nerwowo przeczesując gęste włosy palcami.
______ – Oboje wiemy, że żałowałabyś tego bardziej niż tego, że jednak do niczego nie doszło – odparł, odstawił szklankę z whiskey na niski stolik do kawy i leniwie podniósł się z fotela, zbliżając się do Audrey. Zatrzymał się tuż przed nią. Władczy, pewny siebie, kipiący siłą i erotyzmem jak nikt inny. Nie dotykał jej. Nie musiał. Po jej ciele i bez tego w jednej chwili rozlało się przyjemne ciepło.
______ – Oboje wiemy czego żałuję najbardziej – wyszeptała, niepewnie unosząc wzrok, by spojrzeć mu w oczy, z których biła jakaś pierwotna dzikość. – Popełniłam błąd. Przepraszam. Nie wracajmy do tego – wyrecytowała na jednym oddechu nim zdążył cokolwiek powiedzieć.
______ – Mówisz o mnie czy o Nealu? – spytał, nie odrywając świdrującego spojrzenia od jej oczu.
______ Audrey przymknęła powieki i zrobiła głęboki wdech, a w jej nozdrza momentalnie wdarł się prowokujący, męski zapach będący mieszanką alkoholu, nikotyny, miętówek i orzeźwiającej wody po goleniu; zapach, który zawsze kojarzył się jej tylko z nim.
______ – Zadzwoń, kiedy będziesz znała odpowiedź na to pytanie – powiedział cicho. – A póki co, miej oko na Ellie. Nie wygląda dobrze – dodał, odsuwając się od niej, a Audrey z trudem stłumiła jęk zawodu, kiedy jej ciało owionął chłód. – Do zobaczenia – pożegnał się i nie czekając na jej reakcję, skierował się do wyjścia. Zdecydowanym ruchem otworzył drzwi, ale zatrzymał się w pół kroku na widok stojącego w progu Neala. Uśmiechnął się ironicznie jednym kącikiem ust i bez słowa kurtuazyjnie cofnął się w głąb mieszkania, zapraszając go gestem do środka.
______ Howard przez chwilę wodził niespokojnym wzrokiem od Tony’ego do Audrey. Kiedy O'Donnell wyminął go, skupił całą uwagę na swojej dziewczynie, mocniej zaciskając dłonie na bukiecie róż, które przyniósł ze sobą.
______ – Wydzwaniam do ciebie jak głupek – naskoczył na nią, wchodząc do środka, gdy zostali sami. – Gdzie byłaś przez cały dzień? – Włóczyłaś się z nim? – spytał z kpiną zerkając w stronę Tony’ego, który właśnie wsiadł do swojego auta i odjechał. – Jeśli chcesz być z nim, to powiedz mi to wprost, do cholery! – warknął ostro, ciskając kwiatami o podłogę i zatrzaskując drzwi za sobą drzwi.
______ – Gdybym chciała z nim być, to bym była! – odparowała. – A dzisiejszy dzień spędziłam z siostrami.
______ – No tak. Bo teraz najważniejsze są twoje siostry! Wszystko inne masz gdzieś!
______ Audrey prychnęła pod nosem i machnęła ręką z rezygnacją, bo była pewna, że czegokolwiek by nie powiedziała, Neal i tak wszystko obróci przeciwko niej. Skierowała się w stronę kuchni i zwieszając głowę, wsparła się dłońmi o kuchenną wyspę.
______ – Wróciły, a ty jesteś na każde ich skinienie i zachowujesz się jakby się nic nie stało, chociaż one przez dobrych kilka miesięcy miały cię w d***e. Jakby tego było mało, Noelle nastawia cię przeciwko mnie.
______ – Co? – spytała, odwracając się przodem do niego i spojrzała na niego tak, jakby mówił do niej w jakimś obcym języku, a ona nie rozumiała o co mu chodzi.
______ – Odkąd przyjechała, zaczęliśmy się od siebie oddalać.
______ – Bzdura!
______ – Naprawdę tego nie widzisz? Twoja siostra mnie nie znosi, zresztą z wzajemnością i robi wszystko, żeby nas ze sobą skłócić.
______ – Niczego nie robi. Sam nieustannie prowokujesz te wszystkie beznadziejne kłótnie! A jeśli chcesz wiedzieć, to dzisiejsze popołudnie spędziłam z Riley.
______ Neal zaśmiał się histerycznie, wspierając jedną dłoń na biodrze, a palcami drugiej nerwowo pocierając czoło.
______ – Co w takim razie robił tu O’Donnell?
______ – Był z Ellie na zakupach.
______ – Coraz lepiej! – zaśmiał się Neal. – Twoja najmłodsza siostra, z twoim… – urwał, spoglądając na Audrey z furią w oczach. – Nawet nie wiem jak go nazwać – stwierdził, kręcąc głową z rezygnacją. – Zawarli pakt, żeby…
______ – Przestań! – warknęła Audrey, zaciskając dłonie w pięści, a po jej policzkach spłynęły łzy. – I zachowuj się ciszej, nie jesteśmy sami.
______ Neal przymknął powieki i zacisnął nerwowo szczęki, przesuwając dłonią po włosach. Skruszony, opuścił na moment głowę, wbijając spojrzenie w podłogę pod swoimi stopami, a potem ostrożnie podszedł do Audrey.
______ – Przepraszam – wyszeptał, ujmując jej twarz w swoje dłonie i opierając się czołem o jej czoło. – Ale szlag jasny mnie trafia, kiedy widzę, jak on nieustannie kręci się koło ciebie.
______ – Nie kręciłby się, gdybyś…
______ – Ciiii… – przerwał jej, przesuwając nosem po jej policzku. – Co się z nami dzieje, Audrey?
______ – Ty mi powiedz – odparła, zaplatając palce na jego nadgarstkach i odsuwając jego dłonie od swojej twarzy. – Tym razem nie załatwisz tego w ten sposób, Neal. Jedno przepraszam, maślane spojrzenia, kwiaty i kilka czułych słówek niczego nie załatwią. Najpierw masz pretensje, że nie sprzedałam m o j e g o rodzinnego domu, potem, że wydawnictwo upada, bo zajmuję się wszystkim innym tylko nie pracą, teraz, że spędzam czas z siostrami i nie jestem na każde twoje pierdnięcie. O co będziesz miał pretensje jutro? Że nie przyniosłam ci śniadania do łóżka? – fuknęła rozeźlona i odwróciła się na pięcie, ale nim się spostrzegła chwycił ją za nadgarstek i szarpnął w swoją stronę tak, że uderzyła o jego tors.
______ – Chciałem, żebyśmy ułożyli sobie razem życie – wycedził przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w nią płonącymi gniewem tęczówkami. – Sądziłem, że pieniądze ze sprzedaży t w o j e g o domu pomogą nam zacząć nowy rozdział w naszym w s p ó l n y m życiu. A do tego jestem o ciebie kurewsko zazdrosny – dodał, na krótką chwilę przenosząc wzrok z jej oczu, na usta. – Może nie potrafię tego okazać, ale zależy mi na tobie, na nas – dodał już łagodniejszym tonem.
______ – Jest późno. Powinieneś już iść – odparła stanowczo Audrey, a na usta Neala wypełzł ironiczny uśmieszek.
______ – Pójdę, ale najpierw… – ujął jej twarz w swoje dłonie i pochłonął jej usta w pocałunku. Audrey początkowo z całej siły zacisnęła usta i oparła dłonie na jego torsie, starając się go od siebie odepchnąć, ale Neal nieustępliwie napierał na nią, błądząc dłońmi po jej ciele i uparcie torując sobie drogę do wnętrza jej ust językiem, aż w końcu ustąpiła. Jęknęła w jego usta, gdy jedną dłoń trzymając ją za plecami, drugą zsunął na jej pierś i ścisnął lekko sutek. Niewiele myśląc, przylgnęła do niego całą sobą i rozpaczliwymi ruchami zaczęła wyciągać mu koszulę ze spodni, przełykając łzy. Tony jej nie chciał, a Neal… Neal być może chciał jej za bardzo. Nie kochała go, była tego pewna, ale w tej chwili to wszystko nie miało żadnego znaczenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:35:05 23-10-16 Temat postu: |
|
|
Nooo, takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam... podejrzewałam u Ellie ciążę, a nie jakąś poważną chorobę. Nie sądzę też żeby ukrywanie tego faktu przed siostrami było dobrym pomysłem. I jeszcze wciągnęła w to wszystko Tony'ego.
Dobrze chociaż, że w tym wszystkim Riley i Audrey trochę się rozerwały i pogadały ze sobą. Ale końcowy obrót spraw bardzo zaskakujący. Prędzej pomyślałabym, że Audrey w końcu na dobre pośle Neala do diabła, a nie że skończy z nim w łóżku (albo gdziekolwiek indziej). Szkoda, że nie wyjaśniła sobie wszystkiego z Tonym tylko uległa temu dupkowi. Przecież to nie jest tak, że Tony jej nie chce. On po prostu nie chciał być wykorzystany (jakkolwiek głupio to brzmi ). Wychodzi na to, że zamiast rozwiązać swoje problemy, to jeszcze bardziej skomplikowała sobie życie.
I znów brakowało mi do pełni szczęścia tylko Lacey i Logana mam nadzieję, że pojawiają się już w następnym odcinku. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:45:45 23-10-16 Temat postu: |
|
|
No cóż... Tony sam się w to wciągnął, bo przypadkiem znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, no i przynajmniej Ellie nie jest już z tym sama
A Audrey... hmm... zawsze muszę stworzyć bohaterkę, która nie wie czego chce - no i tu padło na najstarszą z sióstr
L&L? Postaram się coś wymyślić, bo nie ukrywam, że na tym rozdziale mój zapasik się skończył, ale będę intensywnie myśleć i postaram się działać tak, by ciąg dalszy pojawił się w miarę szybko |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:05:29 23-10-16 Temat postu: |
|
|
Trzymam Cię za słowo
No cóż, chyba trzeba mi się przyzwyczaić do tych Twoich niezdecydowanych bohaterek |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:34 23-10-16 Temat postu: |
|
|
Chyba jeszcze w całej swojej karierze "pisarskiej" nie miałam takiej, która od początku wiedziałaby czego chce. Muszę nad tym popracować |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:51:24 23-10-16 Temat postu: |
|
|
A mnie się wydaje, Aguś, że przynajmniej jedną masz
I zgadzam się z Monią, że zdecydowanie brakuje tutaj Lacey i Logana, ale ja nie jestem obiektywna w tej kwestii, więc może nie powinnam się wypowiadać |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:19:56 23-10-16 Temat postu: |
|
|
Madziula, Ty tutaj?
Tak? A którą bo chyba czegoś nie dostrzegam... i zaraz wyjdzie na to, że własnych dzieci nie znam
O rany... L&L, L&L... będę sobie tak powtarzać, to może mnie szybciej coś olśni w tej materii na tyle, żeby to spisać
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:22:28 23-10-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|