|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:16:17 18-11-16 Temat postu: |
|
|
Pracuję nad tym właśnie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:40 19-11-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:40:42 19-11-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:44 19-11-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:39:16 19-11-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:47 19-11-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:39:41 19-11-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:50 19-11-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:40:03 19-11-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:52 19-11-16 Temat postu: |
|
|
______Wyszła spod prysznica, owinięta jedynie frotowym ręcznikiem, który zasłaniał jej ciało ledwie do połowy uda. Zbiegła do salonu po swój telefon komórkowy.
______– Wpadasz do domu, jak do hotelu – usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła go stojącego w przejściu do kuchni. Opierał się nonszalancko ramieniem o ścianę i bezwstydnie lustrował ją wygłodniałym, samczym spojrzeniem z bezczelnym, aroganckim uśmieszkiem, przyklejonym do twarzy.
______– Odpieprz się – fuknęła, zgarniając ze stolika do kawy swój telefon i odważnie spoglądając mu w oczy. – To ciągle jest mój dom, a ty wciąż jesteś tu tylko gościem – przypomniała.
______Zaśmiał się pod nosem, odepchnął od ściany i wsunąwszy dłonie w kieszenie swoich spodni, zrobił kilka kroków w jej stronę.
______– I tak już zostanie – dodała po chwili, odważnie wytrzymując jego spojrzenie.
______– Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien – mruknął, uśmiechając się arogancko i wyciągnął dłoń, by założyć jej za ucho pasemko mokrych włosów, ale nim dotarła do celu, ostro ją odtrąciła.
______– Łapy przy sobie!
______– Nie zgrywaj świętej, bo oboje wiemy, że nigdy nią nie byłaś i nie będziesz.
______– A ty nigdy nie dotkniesz mnie nawet palcem.
______– Bo co? Poskarżysz siostrze? I tak ci nie uwierzy.
______– Chcesz się przekonać?
______Chyba nie chciał, bo jeszcze przez kilka sekund patrzył jej w oczy, jakby usiłował z nich wyczytać czy mówi prawdę, czy jedynie blefuje, a potem bez słowa skierował się do wyjścia…
______Howard.
______Neal Howard.
______Wrzód na tyłku całej rodziny Colemanów.
______Wszystkie, z wyjątkiem Audrey i ich matki, szczerze go nie znosiły. Nawet ich ojciec za nim nie przepadał, chociaż Neal był synem jego najlepszego przyjaciela. Nigdy nie zastanawiała się skąd wzięła się ta ogólna niechęć większości rodziny do młodego Howarda. Nie zamierzała jednak dociekać ani tym bardziej tego zmieniać, a już na pewno nie miała zamiaru nawet próbować udawać, że go przynajmniej toleruje, nawet wtedy, gdy już oficjalnie związał się z Audrey. Nie pojmowała dlaczego jej siostra nagle postanowiła się z nim związać, choć przecież od zawsze ciągnęło ją do O’Donnella, a Neal działał jej na nerwy jak mało kto, ale tak naprawdę było jej zupełnie obojętne co robi, jak się zachowuje i z kim się spotyka, dopóki to nie dotyczyło bezpośrednio jej osoby. A teraz właśnie dotyczyło. Howard okazał się gadem, najgorszym z możliwych, bo tylko tak mogła nazwać – nie używając bardziej dosadnych inwektyw – człowieka, który otumania dziewczyny jakimś gównem, żeby móc się bezkarnie zabawić.
______Matka od dziecka wpajała im, że nikt nie jest tylko dobry albo tylko zły; że zło jest nieodłączną częścią natury i najczęściej czynią je ludzie skrzywdzeni przez los lub nieszczęśliwi, którzy nie mogąc sobie poradzić z problemami, niszczą wszystko wokół siebie, zadając ból innym. Ojciec z kolei zawsze powtarzał, że niektórzy ludzie są po prostu z natury źli i w jej odczuciu takim właśnie człowiekiem był Neal, bo nie było żadnego powodu, by uważać go za człowieka skrzywdzonego przez los czy nieszczęśliwego. Zawsze był egoistą, co pewnie wynikało po części z tego, że był jedynakiem – nigdy nie musiał się o nikogo troszczyć ani z nikim dzielić i był przyzwyczajony do tego, że zawsze dostawał to, czego chciał, bo rodzice spełniali każdą jego zachciankę. Nigdy jednak nie przypuszczała, że będzie zdolny posunąć się do tego, by dosypywać, komukolwiek, prochów do drinka. Być może to fakt, że przestał dostawać to, czego chciał tak na niego wpłynął. Najbardziej jednak zastanawiało ją czy naprawdę miał zamiar ją wykorzystać, a jeśli tak to dlaczego wybrał akurat ją, bo przecież to, że za sobą, delikatnie mówiąc, nie przepadali nie było żadnym powodem. A może właśnie było?
______Westchnęła cicho, usiłując zebrać myśli i przypomnieć sobie przebieg tamtego feralnego wieczoru albo chociaż moment, kiedy rozmawiała z nim przy barze i kiedy wyprowadził ją z lokalu, ale mgliste obrazy w jej głowie wciąż zlewały się w jedną wielką, niewyraźną plamę. Wmawiała sobie, że po prostu zauważył, że coś jest z nią nie tak i zwyczajnie odwiózł ją do mieszkania, ale im dłużej o tym myślała, tym bardziej nieprawdopodobne się jej to wydawało. Odetchnęła głęboko kilka razy i przymknęła powieki, kiedy niespodziewanie zapiekły ją oczy. Czuła się bezsilna i bezradna jak nigdy w życiu. Po raz pierwszy była w sytuacji, gdy kompletnie nic nie zależało od niej, gdy w zasadzie mogła tylko czekać.
______– Czy Howard może mieć jakiś powód, by wrabiać cię w to wszystko? – zapytał Logan, ściągając na siebie jej spojrzenie.
______Lacey otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej gardła. Pokręciła głową, jakby biła się z własnymi myślami, po czym ciasno objęła się ramionami i podeszła do niewielkiego, zakratowanego okna, zastanawiając się przez chwilę czy Neal naprawdę chciał się w ten sposób zemścić za to, że swego czasu posłała go do diabła.
______– Dlaczego pytasz? – spytała, odwracając się twarzą do Logana. Spojrzała mu w oczy, skrzyżowała ramiona i oparła się plecami o zimną ścianę.
______– Odpowiedz – nakazał, nie odrywając od niej przenikliwego spojrzenia, a minę miał przy tym taką, jakby chciał w jej myślach wyczytać odpowiedzi, których ciągle brakowało mu, by złożyć to wszystko w jakąś sensowną całość.
______Westchnęła cicho, ale nic nie powiedziała, bo dopadło ją inne wspomnienie.
______Nacisnęła klamkę, ale słysząc podniesione głosy nie weszła do mieszkania. Zajrzała do środka przez niewielką szparę, jaka utworzyła się między drzwiami a futryną i uniosła brwi zdumiona, dostrzegając, przechadzającego się nerwowo po salonie, Neala Howarda.
______– Dałem ci przecież forsę, a ty rozpieprzyłaś wszystko na prochy! – warknął ostro, posyłając wściekłe spojrzenie, siedzącej na niskim stolik do kawy, Vixie. Uniosła na niego zbolałe, zmęczone spojrzenie i uśmiechnęła się gorzko. – I co się tak, do ciężkiej cholery, bawi?!
______– Ty – odparła, podnosząc się ze stolika i podchodząc do niego. – Sądziłeś, że pieniądze wszystko załatwią?
______– Myliłem się? – odpowiedział pytaniem.
______Morgana prychnęła pod nosem i uśmiechnęła się ironicznie.
______– Najwyraźniej – rzuciła, wymijając go, ale chwycił ją wtedy za łokieć i szarpnął ostro w swoją stronę, a potem z furią spojrzał jej w oczy. – Powinieneś stąd wyjść zanim wróci Lacey – stwierdziła, odważnie wytrzymując jego spojrzenie.
______– Wrócimy do tej rozmowy – wycedził przez zaciśnięte zęby.
______– Nie wydaje mi się – odparła, wyszarpując mu się…
______Do dziś nie widziała o co im wtedy chodziło, ale pamiętała, że odniosła wówczas wrażenie, że gdyby wzrok Howarda mógł zabijać, Vixie od razu padłaby trupem u jego stóp.
______– Lacey… jesteś tu ze mną? – Głos Logana wyrwał ją z rozmyślań. – To jego kryłaś – bardziej stwierdził niż zapytał, gdy spojrzała na niego.
______Uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła wzrok, przygryzając dolną wargę. Neal był ostatnią osobą, którą zdecydowałaby się chronić. Jeśli nawet podświadomie wyparła to wspomnienie z pamięci, to nie dla niego, a dla Audrey. A może po prostu zrobiła to dla własnej wygody? Nigdy przecież nie lubiła mieszać się w nie swoje sprawy, a to z kim spotykała się Audrey i co ten ktoś robił za jej plecami zdecydowanie nie było jej sprawą.
______Logan odetchnął głęboko i zacisnął dłoń na długopisie, uparcie wpatrując się w zmęczoną, bladą twarz Lacey. Miał wrażenie, że jest z nim tu jedynie ciałem, a myślami błądzi gdzieś daleko, bo odkąd przyszedł, zamienili ledwie kilka zdań, a siedział tu już niemal od godziny.
______– Naprawdę nie pamiętałaś, że wyszłaś z nim z baru? – zagadnął, starając się nie podnosić głosu, chociaż tak naprawdę miał ochotę wrzasnąć na nią, ile sił w gardle albo wylać jej na głowę kubeł zimnej wody, by wreszcie otrząsnęła się z tego marazmu.
______Spojrzała na niego rozżalona, jakby miała mu za złe, że ma w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości.
______– Naprawdę – odparła cicho, nie mając najmniejszej ochoty na kłótnie czy jakiekolwiek utarczki słowne z mecenasem, tym bardziej, że i tak w wojnie na słowa nie miał sobie równych, a ona była już zbyt zmęczona całą tą popaprana sytuacją. – Nie przepadamy za sobą – dodała. – Delikatnie mówiąc.
______– Pokłóciliście się?
______– Właściwie to chyba nie… Po prostu nie przypadliśmy sobie do gustu.
______– Coś was łączyło?
______Lacey zaśmiała się histerycznie i spojrzała na mecenasa nie mogąc uwierzyć, że naprawdę zadał to pytanie.
______– To chłopak mojej siostry, Audrey – rzuciła wymijająco.
______– Nie o to pytałem.
______Przymknęła powieki i odetchnęła kilka razy głęboko, przystawiając dłoń do mostka, gdy poczuła dziwny ucisk w piersi na myśl o tym, że być może Neal z premedytacją dosypał jej czegoś do alkoholu i naprawdę miał zamiar wykorzystać, a może nawet zrobił to. Zwilżyła spierzchnięte wargi językiem, przygryzła policzek od wewnątrz i spojrzała na Logana, usiłując powstrzymać cisnące się do oczu łzy.
______– Bądź ze mną szczera, Lacey – poprosił. – Inaczej to wszystko nie ma sensu.
______Opuściła głowę i wlepiła spojrzenie w czubki swoich butów, kryjąc twarz za kaskadą gęstych włosów. Słyszała jak Logan wstaje ze swojego krzesła i powoli podchodzi do niej, ale nie była w stanie się poruszyć, tym bardziej kiedy zatrzymał się tuż obok niej, opierając ramieniem o ścianę, a w jej nozdrza wdarł się jego prowokujący zapach. Miała ochotę rozpłakać się, wtulić w jego szerokie ramiona i zostać tak już na zawsze, a przynajmniej do czasu, kiedy skończy się ten koszmar.
______– Lacey… – powiedział cicho, a kiedy nie zareagowała, chwycił ją pod brodę i zwrócił twarzą ku sobie. Odruchowo przymknęła powieki, bo nie była pewna czy chce spojrzeć w jego oczy i zobaczyć w nich jedynie litość i współczucie. – Lacey – powtórzył i założył jej pasmo włosów za ucho, odsłaniając jej śliczną twarz.
______– Jeśli ten gnojek mi coś zrobił, nigdy mu tego nie udowodnię – powiedziała, spoglądając na niego zaszklonymi od łez, ciemnymi oczami. Widziała jak nerwowo zaciska szczęki i bierze głęboki wdech. Uśmiechnęła się krzywo i pokręciła głową z rezygnacją, ale wtedy mecenas McBride niespodziewanie wsunął dłoń pod jej włosy i przytrzymał ją w miejscu, delikatnie ścierając kciukiem samotną łzę, która spłynęła jej po policzku. Lacey zupełnie odruchowo wtuliła twarz w ciepłe wnętrze jego dłoni, przykrywając ją własną i zachłannie chłonąc tę odrobinę czułości, płynącą z tego jednego gestu.
______– Co was łączyło? – powtórzył cicho pytanie. Kiedy instynktownie spojrzała mu w oczy, ostrożnie cofnął dłoń i wsunął ją do kieszeni eleganckich, grafitowych spodni, a ona z trudem stłumiła jęk zawodu.
______– Nic – odparła, bo przecież taka była prawda. Nigdy nie łączyła ich żadna więź emocjonalna. – Po prostu się nie znosimy się. To bezczelny gnojek, któremu wydaje się, że może mieć wszystko na pstryknięcie palcem i kiedyś sądził chyba, że może mieć również mnie, a może tylko się ze mną droczył? – zaczęła się zastanawiać, obejmując się ciasno ramionami i przygryzając policzek od wewnątrz. – Niczego już nie jestem pewna.
______– Sądzisz, że to może być powód dla którego cię w to wszystko wrabia? Byłby do tego zdolny?
______Lacey zaśmiała się nerwowo.
______– Jeśli to on dosypał mi czegoś do alkoholu, to chyba wszystko już jest możliwe – mruknęła, nie mając tak naprawdę pojęcia co powinna o tym wszystkim myśleć. W tym momencie chciała już tylko, by to wszystko się skończyło, by mogła stąd wyjść, zobaczyć się z siostrami i wrócić do swojego życia.
______– A Vixie? Znał ją?
______– Któregoś dnia wróciłam do mieszkania i usłyszałam jak z nią rozmawiał – powiedziała i krótko zrelacjonowała Loganowi przebieg tamtej sytuacji.
______– Czyli Howard doskonale znał pannę Baker – powiedział mecenas bardziej do siebie niż do Lacey, wracając do stolika i notując coś w swoich papierach. – Wiedział, że słyszałaś tamtą rozmowę? – zapytał, podnosząc wzrok znad kartki.
______Lacey wzruszyła ramionami.
______– Mieli romans? Był jej klientem?
______– Nie wiem. Nie chciałam wiedzieć, bo wtedy musiałabym powiedzieć o tym Audrey, chociaż… – urwała, a potem zaśmiała się gorzko. – Pewnie i tak by mi nie uwierzyła. Jeśli chodzi o Neala, moja siostra ma klapki na oczach.
______– Jak długo go znasz?
______– Właściwie to od dziecka. Nasi ojcowie byli wspólnikami i serdecznymi przyjaciółmi. Neal pracuje teraz z Audrey w wydawnictwie – powiedziała, odpychając się od ściany i przeczesując palcami gęste włosy. – Powiesz mi w końcu dlaczego pytałeś czy miał powód by mnie wrabiać? – zmieniła szybko temat.
______Logan podniósł spojrzenie znad kartki, na której znów coś zanotował i spojrzał Lacey prosto w oczy.
______– To jego odciski są na naszym zapasowym kluczu do mieszkania i skrzynce – odpowiedziała sobie sama. – A nóż?
______– Nie zgodził się na pobranie materiału genetycznego. Czekamy na nakaz.
______Lacey westchnęła ciężko i pokręciła głową z niedowierzaniem. Gdyby ktoś, kilka miesięcy temu powiedział jej, że będzie zamieszana w morderstwo, a głównym podejrzanym obok niej będzie Neal Howard, wyśmiałaby go. Ta historia nadawała się na niezły serial, ale ona wcale nie miała ochoty dalej w nim uczestniczyć.
______Kiedy jej uszu dobiegł trzask otwieranej zasuwy, a chwilę potem metalowe drzwi uchyliły się i w pokoju widzeń pojawiła się funkcjonariuszka [link widoczny dla zalogowanych], zmarszczyła czoło i spojrzała na Logana. Ale on nie patrzył na nią tylko na Molly, uśmiechnął się do niej dyskretnie, a jego oczy rozbłysły w sposób, jakiego Lacey jeszcze nigdy u niego nie widziała.
______– Sprawdzone – powiedziała Molly, podając mecenasowi wieszak z czarnym pokrowcem.
______McBride wyciągnął dłoń i chwycił wieszak tak, że ich palce na krótką chwilę zetknęły się. Policzki Molly lekko się zaróżowiły. Odruchowo pogładziła dłonią szyję, a gdy kołnierzyk jej koszuli odchylił się, Lacey dostrzegła na jej skórze czerwony ślad, będący zapewne pozostałością po upojnej nocy i odniosła wrażenie, że najchętniej ci dwoje zostaliby teraz sami, bo Logan patrzył na Molly tak, jakby chciał jej przekazać telepatycznie jakąś istotną informację przeznaczoną wyłącznie dla niej.
______Lacey uśmiechnęła się pod nosem i odchrząknęła lekko, przypominając im o swojej obecności.
______– Co to jest? – spytała, wskazując wzrokiem na pokrowiec.
______– Ubranie, w które zaraz się przebierzesz – oświadczył Logan, ciągle patrząc Molly w oczy. – Dziękuję – zwrócił się do niej i dopiero kiedy zniknęła za drzwiami, wcześniej jeszcze przyjaźnie uśmiechając do Lacey, przeniósł wzrok na swoją klientkę. – Powinno pasować – powiedział, podając wieszak pannie Coleman.
______– Co cię łączy z funkcjonariuszką Becket? – zapytała szybciej niż pomyślała.
______– To chyba nie jest twój interes, prawda? – odpowiedział pytaniem i uśmiechnął się lekko jednym kącikiem ust, wyglądając w tym momencie nie jak szanowany pan mecenas, ale jak łobuz, który z premedytacją łamie serca płci przeciwnej.
______– Wolałabym, żebyś był skupiony na mojej sprawie, a nie na wdziękach Molly – rzuciła Lacey, mimowolnie przebiegając wzrokiem po jego wysportowanej sylwetce, która w dopasowanej koszuli i idealnie skrojonym garniturze prezentowała się naprawdę apetycznie. Był przystojnym mężczyzną i to nie podlegało żadnej dyskusji, dlatego wcale nie dziwiło jej, że Becket uległa jego czarowi i urokom. – No więc po co to? – spytała z nadzieją w głosie, rozsuwając pokrowiec.
______– Dziś jest rozprawa przedwstępna.
______– Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?!
______– Żebyś się nie stresowała i nie zadręczała mnie milionem pytań. Poza tym przed rozprawą chcę porozmawiać z prokuratorem. Być może wycofa oskarżenie.
______– Żartujesz sobie ze mnie? – spytała Lacey, nie dowierzając temu, co słyszy.
______Logan pokręcił przecząco głową i wsunął dłonie w kieszenie spodni, spoglądając jej prosto w oczy.
______– Wątek z Howardem rzuca na tę sprawę całkiem inne światło. Nie mając pewności, że to ty jesteś winna, nie mogą cię tu trzymać w nieskończoność. Pamiętasz co uzgodniliśmy?
______Lacey skinęła głową, przypatrując się bez przekonania ubraniu na wieszaku – bladoniebieskiej, koszulowej bluzce i ciemnogranatowym materiałowym spodniom. Po chwili odłożyła wieszak na stolik.
______– Mam udawać ułożoną, grzeczną dziewczynkę? – spytała, spoglądając na Logana i zajmując miejsce na jednym z krzeseł.
______– Po pierwsze, idziesz do sądu, a nie na piwo, po drugie, nie masz udawać, a po trzecie, jeśli już musisz, to raczej dziewczynę, która cierpi po stracie przyjaciółki, bo przecież byłyście z Vixie przyjaciółkami, prawda?
______Przygryzła nerwowo dolną wargę i zaczęła rysować paznokciem jakieś wzory na odrapanym blacie stolika.
______– Może tylko tak mi się wydawało…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 16:55:21 27-11-16, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:53:06 21-11-16 Temat postu: |
|
|
Wow, jest i długo wyczekiwany przeze mnie odcinek i tutaj i nawet jest Lacey i Logan ALE, Logan i Molly? Serio? Takiego scenariusza nie przewidziałam... Mam nadzieję, że to jednak tylko przelotna znajomość i nic z tego nie będzie, a on dostrzeże uroki (jakkolwiek to brzmi przy jej charakterku?) Lacey
Że Howard to gnojek, to już ustaliłyśmy chyba wcześniej, więc wcale mnie nie dziwi, że jest w to wszystko wplątany. I wcale nie byłabym zaskoczona, gdyby chciał utrzeć Lacey nosa za to, że odrzuciła go. W takich okolicznościach ciekawa jestem jak zareaguje Audrey, szczególnie po ich ostatniej nocy.
No i oczywiście mam nadzieję, że wypuszczą niedługo Lacey, ale jednocześnie chciałabym żeby z jakiegoś innego powodu mogła pozostać w kontakcie z Loganem
Czcze marzenia, co nie ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:12:31 21-11-16 Temat postu: |
|
|
Moniś, cieszę się niezmiernie, że wciąż tu jesteś mimo tego, że tak długo kazałam czekać na rozdział :*
Haha... Serio, serio Przecież taki facet nie może być sam, bo to byłoby co najmniej podejrzane
No cóż, Neal - o czym już była mowa - nie jest tu do lubienia, ktoś musiał być tym złym, albo nie do końca dobrym i padło na niego
Hmm... czy takie czcze to bym nie powiedziała I to chyba tyle w kwestii komentarza do komentarza |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:53:46 07-12-16 Temat postu: |
|
|
Aguś, czy ja bym mogła prosić o nowy odcinek i tutaj? Bardzo ładnie proszę, proszę, proszę.... :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:08:51 24-12-16 Temat postu: |
|
|
Jeśli ktoś jeszcze jest zainteresowany tą historią, to zapraszam na kolejny rozdział i bardzo przepraszam za tą długaśną przerwę.
A przy okazji życzę wszystkim zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia!
______Nie mogła sobie znaleźć miejsca od poprzedniego ranka. Stała wtedy na werandzie, ciasno obejmując się ramionami i patrzyła jak Neal leniwym krokiem, z pełnym zadowolenia uśmiechem na twarzy, zmierza w stronę swojego auta, kiedy nagle podeszło do niego dwóch umundurowanych funkcjonariuszy. Chwilę potem wpakowali go do radiowozu jak najgorszego przestępcę. Zdążył tylko krzyknąć w jej stronę, że to jakaś pomyłka, a ona stała jak zamurowana, nie będąc w stanie się poruszyć ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wiedziała, że nawet, jeśli pojedzie na policję i tak niczego jej nie powiedzą, a do Tony’ego nie chciała dzwonić.
______Gdy szklanka wypadła jej z dłoni i z trzaskiem rozbiła się o podłogę, uderzyła dłońmi o kuchenny blat, przeklinając pod nosem. Czuła się bezsilna, bezradna i miała już tego wszystkiego naprawdę serdecznie dosyć.
______– Audrey, wszystko w porządku? – usłyszała za sobą głos siostry. Zerknęła na nią przez ramię, próbując się uśmiechnąć, ale wyszedł jej z tego tylko jakiś niewyraźny grymas.
______– Nie, Riley – westchnęła, pośpiesznie wycierając mokre policzki wierzchem dłoni. – Nic nie jest w porządku. Lacey jest zamieszana w morderstwo, jeśli nie zdarzy się jakiś cud, wydawnictwo zbankrutuje, a teraz jeszcze zatrzymali Neala. Przecież gdyby to była pomyłka, wypuściliby go już – dodała i odwracając się przodem do siostry, oparła się biodrami o kuchenny blat, zaciskając na nim drobne palce po obu stronach swoich bioder.
______Riley westchnęła cicho. Nie miała pojęcia co powinna powiedzieć, bo na usta cisnęło jej się tylko to, że Neal w końcu się doigrał. Zawsze miała go za cwaniaka i zawsze czuła, że jest nieszczery, że gra w jakąś grę, której zasady zna tylko on sam. I wcale nie było jej go teraz żal. Było jej tylko przykro, że jej siostra cierpiała teraz przez tego gamonia.
______Podeszła do Audrey i chwyciła jej dłonie w swoje.
______– Wszystko się wyjaśni, zobaczysz. Znajdzie się w końcu jakiś bestseller i odbijemy się od dna, a Lacey niebawem do nas wróci – powiedziała, celowo pomijając wątek Neala i spoglądając jej w oczy. – Może porozmawiaj z Tonym – zasugerowała niepewnie, ale Audrey tylko pokręciła przecząco głową i siąknęła nosem. – Dlaczego zachowujecie się jak dzieci obrażone na siebie za to, że jedno drugiemu podebrało jakąś zabawkę w piaskownicy?
______Audrey umknęła wzrokiem przed czujnym spojrzeniem siostry i odwróciła głowę w stronę okna, biorąc głęboki wdech i przygryzając policzek od wewnątrz. Nigdy nikomu nie mówiła dlaczego lata temu, kiedy coś między nią, a Tonym zaczęło iskrzyć, usunęła się w cień i pozwoliła, by poślubił jej najlepszą przyjaciółkę. Z Julie znały się od dziecka, bawiły się w jednej piaskownicy, razem chodziły do przedszkola, a potem szkoły; śmieszyły i wzruszały je te same rzeczy, podobali im się ci sami chłopcy; rozumiały się bez słów. Matka zawsze powtarzała, że są jak prawdziwe bliźniaczki syjamskie, czego nie mogła powiedzieć o Riley i Lacey, i jak tak dalej pójdzie, to zakochają się w jednym mężczyźnie. I w końcu tak się stało.
______– Julie już nie ma, a ty wciąż się katujesz. – Głos Riley wyrwał ją z rozmyślań. – Dlaczego?
______– To skomplikowane – odparła, uśmiechając się kwaśno, po czym mocniej splotła palce z palcami siostry i spojrzała w ciemne jak jej własne, błyszczące tęczówki. – Zrobię nam śniadanie.
______– Audrey… – jęknęła Riley z niezadowoleniem, krzyżując dłonie na piersiach, kiedy siostra ją wyminęła i sięgnęła do szafki pod zlewem po zmiotkę i łopatkę, by sprzątnąć stłuczone szkło. – Porozmawiaj ze mną.
______Audrey ledwo zauważalnie potrząsnęła głową i zabrała się za sprzątanie.
______– Jak się czuje Ellie? – spytała.
______– Jak nowonarodzona. To musiało być jakieś osłabienie – dobiegło ze schodów, a chwilę potem w kuchni pojawiła się najmłodsza z sióstr, w piżamie z Myszką Miki i różowym, frotowym szlafroku, przeciągając się leniwie.
______– Czy ty kiedyś dorośniesz? – zaśmiała się Riley, a kiedy Noelle spojrzała na nią spod wysoko uniesionych brwi, wskazała wzorkiem na postać Disneya na bluzce jej piżamy.
______– Podobno dobrze jest mieć w sobie dziecko – powiedziała, złośliwie wystawiając język w stronę siostry, jak rozkapryszona dziewczynka.
______– Ale niekoniecznie trzeba się z tym obnosić – zauważyła Riley, siląc się na poważny ton, choć uśmiech sam cisnął się jej na usta. – Mogłabyś zainwestować w coś bardziej… hmmm… seksownego.
______– Bujaj się, Riley – mruknęła Ellie, zgrywając obrażoną i zaplatając przedramiona na piersi, przeniosła ciężar ciała na jedną nogę. – Nie masz pojęcia co trzymam w szafie na specjalne okazje – dodała, spoglądając na siostrę spod zmrużonych gniewnie powiek.
______– Zapewne całą kolekcję troskliwych misiów i smerfów, a do tego jeszcze Kubusia Puchatka i jego gromadkę ze Stumilowego Lasu – zaśmiała się, na co Ellie tylko pogroziła jej palcem, jednocześnie wzrokiem wskazując na Audrey, która zdawała się być teraz w swoim świecie. Riley w odpowiedzi tylko bezradnie rozłożyła ramiona.
______– Otworzę – odezwała się w końcu Audrey anemicznym głosem, nawet nie patrząc na siostry, gdy ktoś energicznie zapukał do drzwi.
______– Chodzi o Neala? – zagadnęła cicho Ellie, odprowadzając siostrę spojrzeniem.
______– Nie jestem pewna czy jednak nie o Tony’ego.
______– Chryste… – westchnęła Noelle, wznosząc oczy ku górze i kręcąc głową z niedowierzaniem. – Ona naprawdę jest najstarsza z naszej czwórki? – spytała, spoglądając na siostrę, jakby oczekiwała, że ta potwierdzi lub zaprzeczy. – Czasem mam wrażenie, że zachowuje się jak dziecko, które samo nie wie czego tak naprawdę chce.
______Riley uśmiechnęła się lekko na te słowa, ale nie zdążyła odpowiedzieć, bo do salonu właśnie weszła Audrey, prowadząc kogoś za sobą.
______– Chyba masz gościa, Skrzacie – zwróciła się do Noelle, uśmiechając się lekko, a kiedy ta, uniosła pytająco brwi, odsunęła się na bok, a oczom Ellie ukazał się wysoki, przystojny brunet, uśmiechający się zawadiacko jednym kącikiem ust z łobuzerskim błyskiem w oczach. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost, a włosy jak zwykle miał krótko przystrzyżone po bokach i z tyłu, a dłuższą górę, zaczesaną do tyłu.
______– Seth? – wyszeptała Noelle. Zamrugała szybko powiekami, jakby chciała się upewnić, że to nie jest tylko wytwór jej wyobraźni i odruchowo szczelnie opatuliła się szlafrokiem. – Co ty tu robisz?
______– Skrzacie? – zagadnął, uśmiechając się lekko i wlepiając w nią błyszczące spojrzenie. – Nie przedstawisz mnie siostrom? – zagadnął.
______Ellie uśmiechnęła się głupio i spojrzała na Riley i Audrey, które z trudem powstrzymywały się przed parsknięciem śmiechem na widok konsternacji malującej się na twarzy najmłodszej siostry.
______– Seth Cooper – przedstawił się, podając dłoń najpierw Audrey, a potem Riley i z rozbawieniem zerkając przy tym na Noelle. – Miło mi panie poznać.
______– Po prostu Audrey.
______– I Riley.
______Seth skinął głową na zgodę i zupełnie mimowolnie zwilżając wargi językiem, przeniósł spojrzenie na Noelle.
______– Na górę – powiedziała i nie czekając na reakcję sióstr, chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą, a potem niezbyt grzecznie wepchnęła do swojego pokoju, zatrzaskując za nimi drzwi. Była zła, zaskoczona, a jednocześnie w jakiś sposób podekscytowana. Gdy odwróciła się przodem do niego, a ich spojrzenia splotły się, Seth uśmiechnął się rozbrajająco i nie zastanawiając się długo, położył szerokie dłonie na jej biodrach i przyparł ją swoim ciałem do drzwi.
______– Lubię cię taką niegrzeczną – mruknął, prowokująco zawisając nad jej ustami.
______Ellie przygryzła dolną wargę, opierając dłonie na jego torsie. Od początku działał na nią jak żaden inny mężczyzna i miała do niego cholerną słabość, dlatego z jednej strony kusiło ją, by wtulić się w jego ramiona i pozwolić mu się całować do utraty tchu, a z drugiej czuła, że powinna go jednak trzymać na dystans, i to dla jego dobra. Nie wiedziała przecież jak skończy się jej walka z chorobą, której nawet jeszcze nie zaczęła. Nie chciała, by się do niej przywiązywał, zaczął układać plany na mniej lub bardziej odległą przyszłość, które wkrótce zostałyby zdeptane przez brutalną rzeczywistość.
______W końcu zebrała się w sobie, zdecydowanym ruchem odepchnęła go od siebie i wyminęła.
______– Dlaczego przyjechałeś? – zapytała, stając na środku pokoju i krzyżując dłonie na piersiach. Nie było łatwo budować dystansu, kiedy wcale się go nie chciało. I nie pomagało nawet wmawianie sobie, że dla Setha jest pewnie tylko kolejną, zaliczoną panienką na całkiem już sporej liście. W końcu uchodził za najprzystojniejszego chłopaka na uczelni i większość dziewczyn robiła wszystko, żeby przynajmniej na nie spojrzał, a on bez wyrzutów sumienia korzystał z tego, co dała mu natura.
______– A dlaczego ty wyjechałaś? – odpowiedział pytaniem.
______Przez chwilę siłowali się na spojrzenia bez słowa dopóki Ellie nie przymknęła powiek, być choć na chwilę umknąć wzrokiem przed jego świdrującym spojrzeniem, które zdawało się docierać wszędzie tam, gdzie za wszelką cenę nie chciała go wpuścić.
______– O co chodzi? – spytała, siląc się na opanowanie.
______– Ty mi powiedz – odparł, wsuwając dłonie w kieszenie jeansów, a Ellie zmarszczyła podejrzliwie czoło, wsuwając pasmo włosów za ucho. – Jesteś w ciąży? – zapytał prosto z mostu.
______– Co?!
______– To moje dziecko? Jeśli tak, chcę uczestniczyć w jego życiu.
______– Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
______– Twoja współlokatorka, Serena, powiedziała, że nienajlepiej się czułaś, robiłaś jakieś badania, zdałaś wszystkie egzaminy przed terminem, załatwiłaś sobie indywidualny tok studiów i zniknęłaś bez słowa. Nie odbierałaś moich telefonów, a jeśli już przypadkiem to zrobiłaś, szybko ucinałaś rozmowę. To wszystko wygląda jakbyś uciekała i miała zamiar sobie z tym poradzić sama. Poza tym przyszło to – powiedział, wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki kopertę, którą bez słowa podał Ellie. Jeden rzut oka wystarczył jej, by wiedziała już co jest w środku. Wyniki badań, które zrobiła tuż przed wyjazdem, a których była pewna po ostatniej, niespodziewanej wizycie w szpitalu. Poczuła jak serce zamiera jej w piersi, a w płucach zaczyna brakować tlenu. Podeszła do łóżka i klapnęła na nie bezwładnie, nieobecnym wzrokiem, wpatrując się w trzymaną przed sobą kopertę i z trudem przełykając gulę, która ścisnęła jej gardło. Chciała spędzić święta spokojnie, z siostrami i cieszyć się nimi, ale okrutny los na każdym kroku przypominał jej o tym, przed czym chciała uciec i o czym nie chciała pamiętać przynajmniej przez tych kilka najbliższych dni.
______– Nie zostawię cię, zajmę się tobą i dzieckiem – zapewnił, ściągając na siebie jej zaszklone spojrzenie.
______– Nagle odnalazłeś w sobie romantyka? – zagadnęła, odważnie spoglądając mu w oczy i starając się być twardą, chociaż czuła, że właśnie zaczyna się rozklejać.
______– A nie przyszło ci do głowy, że zawsze nim byłem? To, że ktoś ma reputację podrywacza i łamacza serc nie znaczy, że ten podrywacz nie ma własnego serca, nie jest zdolny do uczuć wyższych i na nikim ani niczym mu nie zależy.
______Noelle odetchnęła głęboko, odłożyła kopertę na łóżko i ukryła twarz w dłoniach. Dlaczego, do cholery, musiał być taki porządny? Dlaczego nie mógł być po prostu chłopakiem, który skorzystał z okazji i zabawił się z nią, tak naprawdę mając gdzieś co będzie działo się z nią później? Byłoby jej łatwiej posłać go do diabła i nie myśleć o tym, że… chyba jednak się nim porządnie zauroczyła, delikatnie mówiąc, choć w dalszym ciągu jej rozum za wszelką cenę starał się przekonać serce, że jest inaczej.
______– Ellie… – jęknął, kucając przed nią. – Sądziłem, że jesteśmy przyjaciółmi. Jesteśmy? – zapytał, kładąc dłonie na jej kolanach. Chwycił ją za nadgarstki i ostrożnie odsunął jej dłonie z twarzy, starając się zajrzeć w jej oczy, ale uparcie unikała patrzenia na niego. Ledwo zauważalnie skinęła głową i zagryzła dolną wargę, wracając pamięcią do dnia, w którym poznali się w redakcji uczelnianego tygodnika. Seth był tam redaktorem naczelnym, a ona świeżo upieczoną studentką, niepewną siebie, początkującą dziennikarką. On jednak nigdy się nie wywyższał i zawsze chętnie służył radą i pomocą, przy okazji mobilizując ją do cięższej pracy i doskonalenia warsztatu. – Więc o co chodzi? – spytał łagodnym półgłosem, wyrywając ją z rozmyślań. – Możesz mi powiedzieć o wszystkim.
______Nie mogła. Nie chciała go obarczać swoimi problemami. Nie chciała, by czuł się do czegokolwiek zobowiązany. Miał przecież swoje życie w Princeton, do którego ona być może nieprędko wróci, jeśli w ogóle kiedyś wróci. Poza tym zupełnie wystarczyło, że wmieszała już we wszystko Tony’ego.
______– Wykorzystałam cię, Seth, albo raczej pozwoliłam się wykorzystać tobie – zaczęła po chwili cicho, nerwowo skubiąc swój szlafrok. Uśmiechnął się lekko na te słowa, ale nic nie powiedział. – Po prostu chciałam mieć pierwszy raz za sobą, ale nie musisz się czuć do niczego zobowiązany i możesz z czystym sumieniem wrócić do Princeton i zająć swoimi sprawami. Nie jestem w ciąży – dodała, spoglądając mu w oczy. Przez chwilę wydawało się jej, że zobaczyła w nich coś, co mogła by nazwać ulgą, ale zaraz potem pojawił się w nich niepokój.
______– Więc co to jest? – spytał, wzrokiem wskazując na leżącą obok niej kopertę, na której logo jakiegoś instytutu medycznego, jednoznacznie wskazywało na to, że w środku są zapewne wyniki badań.
______Noelle na krótką chwilę przeniosła wzrok na kopertę, a potem spojrzała na przystojną twarz Setha zaszklonym spojrzeniem i nerwowo przygryzła policzek od wewnątrz. Zaskoczył ją przyjeżdżając tutaj, będąc gotowym stanąć na wysokości zadania, zająć się nią i dzieckiem, a teraz… Teraz naprawdę się o nią martwił. Nie spodziewała się tego zupełnie, pewnie dlatego, że z uporem maniaka wmawiała sobie, że jednak jest łajdakiem.
______– To już nie jest twoja sprawa – powiedziała, umykając wzrokiem. – Nie musisz udawać, że interesuje cię mój los.
______– Głuptasie… – westchnął Setch, wsuwając dłoń pod jej włosy i delikatnie gładząc kciukiem wrażliwą skórę tuż przy uchu. – Naprawdę sądzisz, że przespałem się z tobą tylko dlatego, żeby dopisać do swojej listy kolejną zdobycz, a teraz jestem tu tylko dlatego by zachować jakieś nikłe pozory przyzwoitości?
______– A nie jest tak?
______– Gdyby tak było chyba nie zawracałbym sobie głowy wydzwanianiem do ciebie, a już na pewno nie przyjechałbym tutaj.
______– Przyjechałeś, bo myślałeś, że jestem w ciąży, a teraz głupio ci się wycofać.
______– Przyjechałem, bo się martwiłem, a przez telefon nie chciałaś powiedzieć co tak nagle wywiało cię z Princeton – powiedział, klękając na ziemi, między jej udami i zaplatając dłonie za jej plecami. – Poza tym, nie potrafisz kłamać, nawet przez telefon.
______Ellie westchnęła ciężko. Wsunęła palce w jego gęste, ciemne włosy i oparła się czołem o jego czoło. Seth miał rację. Nie potrafiła kłamać dlatego odsunięcie go od siebie, zdawało się być jeszcze trudniejsze. Z jednej strony chciała go zatrzymać przy sobie, a z drugiej coś mówiło jej, że powinna go trzymać na dystans, zwłaszcza teraz, kiedy sama nie wiedziała, co z nią będzie. Przygryzła nerwowo dolną wargę i zajrzała mu w oczy.
______– Wróć do Princeton – poprosiła.
______– Nie wrócę bez ciebie – powiedział tonem jednoznacznie wskazującym, że to w ogóle nie podlega dyskusji.
______– Seth, proszę… – westchnęła, oddychając z nim przez chwilę tym samym powietrzem. – Nie bądź uparty…
______– Nie ustąpię – odparł stanowczo. – Będę czekał aż zdecydujesz się mi powiedzieć co jest w tej cholernej kopercie i pozwolisz mi przy tobie być.
______Ellie pokręciła głową w jakimś niemym proteście i zupełnie bezwiednie zwilżyła spierzchnięte wargi językiem, kładąc dłonie na jego szerokich ramionach i spoglądając w jego orzechowe tęczówki.
______– Mówiłem ci już, że masz super piżamę? – zagadnął nagle, zmieniając temat.
______Ellie zaśmiała się naprawdę szczerze i wierzchem dłoni wytarła łzę, która spłynęła po jej policzku.
______– Riley uważa, że powinnam zainwestować w coś bardziej… seksownego – powiedziała, spoglądając na niego niepewnie.
______Seth poruszył sugestywnie brwiami, a jego usta rozciągnęły się w seksownym uśmiechu.
______– Nie mam nic przeciwko, ale ta też ma swój urok – mruknął, powoli wsuwając dłoń pod jej bluzkę i opuszkami palców zaczął leniwie kreślić jakieś wzory na jej skórze. – I pasuje do ciebie, Skrzacie.
______– Seth, proszę… – jęknęła bezradnie, chociaż zdawała sobie sprawę, że to nic nie da. Seth potrafił być naprawdę upierdliwy, jeśli się zawziął i na coś uparł, a wszystko wskazywało na to, że teraz właśnie zawziął się i uparł.
______– A ja proszę, żebyś w końcu pozwoliła mi się pocałować… – mruknął schrypniętym półgłosem i nim zdążyła w jakikolwiek sposób choćby spróbować zaprotestować, delikatnie musnął jej wargi swoimi…
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:20:41 25-12-16 Temat postu: |
|
|
Ależ zrobiłaś fajny prezent! Zwłaszcza, że okres przedświąteczny to wcale nie okres, w którym jest dużo czas - prezenty, zakupy, do tego praca bo czasami trzeba dużo rzeczy zrobić przed wolnym, żeby potem było troszkę luźniej
Wracając do rzeczy, wreszcie dowiedzieliśmy się czegoś o tajemniczym Sethcie, który do tej pory - o ile mnie pamięć nie myli - pojawił się raz, na samym początku, a potem jedynie w rozmowach telefonicznych Cóż ... jestem ciekawa co go tak Ellie zainteresowało, że aż postanowił ją odnaleźć. Ale nadal brakuje mi moich ulubieńców to jest Riley i Coltona!
Btw. Aguś nie wiem jak możesz pisać na wstępie, jeżeli ktoś jest jeszcze zainteresowany! Naprawdę zainteresowanie jest duże ja jedynie mogę się usprawiedliwić, bo ostatni rozdział (14 znaczy) był przeczytany dawno, tylko czasu na porządny komentarz nie starczyło
A skoro już tu jestem i się rozpisuję, to chciałabym Ci życzyć Wesołych i Spokojnych Świąt, mnóstwa wolnego czasu i na odpoczynek i na inne rzeczy oraz dużej ilości weny na ten przyszły rok |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:26:18 27-12-16 Temat postu: |
|
|
Dobrze wiedzieć, że wciąż tu jesteś Natuś :*
Postaram się nie robić już tak długich przerw i udziergać coś o Riley, być może z Coltonem w pakiecie
Dziękuję za życzenia i przesyłam swoje, spóźnione, wesołego "po świętach" i również mnóstwa weny, czasu i pomysłów na nowe dzieła |
|
Powrót do góry |
|
|
moniadip91 Motywator
Dołączył: 21 Lut 2015 Posty: 234 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:33:02 27-12-16 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że ktoś jeszcze jest zainteresowany tą historią, już zapomniałaś o mnie ?
Cieszę się, że w końcu udało Ci się coś tu wstawić i to bardzo fajny odcinek. Już na samym jego początku taki news, że zabrali Neala. Nawet nie wiesz jak się cieszę. No i potem mieliśmy okazję poznać Setha, który od razu zyskał moją sympatię. Zdecydowanie Ellie nie powinna go od siebie odsuwac, szczególnie teraz kiedy będzie jej potrzebne wsparcie. Co tu dużo mówić, czekam na next
PS. Spóźnione życzenia świąteczne: wszystkiego najlepszego, dużo radości i spokoju, jak najwięcej wolnego czasu i weny do dalszej twórczości :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:20:28 27-12-16 Temat postu: |
|
|
Ja? Zapomniałam? Nie ma takiej opcji Moniś! Miałam tylko nadzieję, że Wy nie zapomniałyście o mnie i o tej gromadce
Haha... tak czułam, że co jak co, ale aresztowanie Neala Cię ucieszy. A co do Setha, to bałam się, że wyjdzie jakiś taki nijaki, ale skoro wzbudza sympatię, to dobrze, a co wyjdzie z niego za jakiś czas, to się jeszcze okaże
Nad nextem pracuję, ale kiedy to nabierze kształtu nadającego się do pokazania ludzkości, to nie wiem - mam nadzieję, że z końcem tygodnia coś tu się pojawi.
PS. Dziękuję :* Również życzę wszystkiego, co najlepsze, a przede wszystkim zdrowia, jak najmniej stresów i jak najwięcej radości :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:28:55 28-12-16 Temat postu: |
|
|
Ja spokojnie poczekam - zwłaszcza, że czasami sama mam tyle, że uff trzeba obejrzeć 8 odcinków serialu |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|