|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:04:03 22-05-16 Temat postu: Coleman Sisters [20.] |
|
|
Cztery siostry i cztery różne historie. Łączą je więzy krwi, a dzieli praktycznie wszystko; są różne jak ogień i woda, noc i dzień, czerń i biel.
Gdy ojciec ginie w wypadku samochodowym, a kilka miesięcy później matka umiera na raka, zostają na świecie same, ale zamiast trzymać się razem, każda postanawia iść własną drogą. Wszystkie mierzą się z różnego rodzaju problemami, każda na swój sposób, za wszelką cenę chcąc jednak poradzić sobie z nimi w pojedynkę. Najstarsza przejmuje stery w wydawnictwie, które wcześniej prowadził ojciec. Bliźniaczki, nie mogą na siebie patrzeć, ale obie lubią być w centrum uwagi, każda na swój sposób – jedna próbuje swoich sił w wielkim świecie, a druga co i rusz pakuje się w coraz to większe kłopoty. Z kolei najmłodsza z całej czwórki, która zawsze starała się położyć kres rodzinnym sporom i uszczęśliwić wszystkich, głęboko w sobie skrywając własne sekrety, wyjeżdża na wymarzone studia do Princeton...
Avan Jogia as [link widoczny dla zalogowanych]
Alejandro Corzo as [link widoczny dla zalogowanych]
Kevin Costner as [link widoczny dla zalogowanych]
Charlotte Rampling as [link widoczny dla zalogowanych]
Danny Devito as [link widoczny dla zalogowanych]
Zac Efron as [link widoczny dla zalogowanych]
Drodzy Czytelnicy, uprzejmie informuję, że w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy oraz sceny +18 w związku z czym zastrzegam sobie prawo do umieszczania ich bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Madziula, dziękuję, Ty już dobrze wiesz za co :*
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 13:25:03 11-06-17, w całości zmieniany 23 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:16:11 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Drodzy Czytelnicy, uprzejmie informuję, że w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy oraz sceny +18 w związku z czym zastrzegam sobie prawo do umieszczania ich bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Hahaha i jak tu nie czekać z napięciem A bliźniaczki to które? Nina i Victoria? |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:19:26 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy dobrze robię - robisz zdecydowanie dobrze!!! A ja się nie mogę doczekać, by dowiedzieć się czegoś więcej! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:26:36 22-05-16 Temat postu: |
|
|
______ Nie miała już sił. Opadła bezwładnie na krzesło przy małym okrągłym stoliku, ustawionym w najbardziej odległym i zaciemnionym zakątku, opustoszałego już niemal całkowicie bufetu. Schowała twarz w dłoniach, szlochając cicho. Nie mogła się opanować i dłużej udawać silnej, odpowiedzialnej kobiety, która z dumnie podniesioną głową, nieustannie kroczy do przodu, nie zważając zupełnie na kłody, które los uparcie, co i raz rzuca jej pod nogi. Miała na głowie nie tylko podupadające wydawnictwo, będące częścią spadku po ojcu, ale też rodzeństwo. Po śmierci rodziców z własnej, nieprzymuszonej woli wzięła sobie na głowę jedno i drugie. Robiła co mogła, by ocalić dziedzictwo ojca, a kiedy zmarła matka, za wszelką cenę starała się ją zastąpić swoim młodszym siostrom. Nie była pewna czy sprawdziła się w tej roli, a coraz częściej dochodziła do wniosku, że rodzice raczej nie byliby z niej dumni. Już tylko cud mógł uratować wydawnictwo i ocalić jej siostry, za które wciąż czuła się odpowiedzialna, choć tak naprawdę od kilku lat każda z nich żyła własnym życiem, a które notorycznie popadały w coraz to większe tarapaty.
______Gdy poczuła silną, męską dłoń czule gładzącą jej plecy, uspokoiła się nieco. Pośpiesznie nadgarstkami wytarła mokre policzki i spojrzała na stojącego przed nią, wysokiego, postawnego mężczyznę, wpatrującego się w nią z troską oczami, w których za każdym razem, odkąd spojrzała w nie po raz pierwszy, odnajdowała spokój i siłę.
______– Nie patrz tak na mnie. Wiem, że wyglądam strasznie – powiedziała cicho, wysilając się na uśmiech, który jednak nie docierał do jej dużych, brązowych oczu. Zgarnęła z twarzy kosmyki ciemnych, jak jej oczy, włosów, które wysunęły się jej z upięcia i przykleiły do mokrych od łez policzków, a potem kciukiem przesunęła po delikatnej skórze najpierw pod jednym okiem, a potem pod drugim, by choć odrobinę zetrzeć rozmazany tusz.
______– Przy mnie nie musisz udawać silnej – powiedział łagodnie, głębokim, nieco schrypniętym głosem, starając się wyłowić jej spojrzenie.
______Pokręciła przecząco głową i przesunęła drżącymi dłońmi po ciemnych włosach, jakby chciała je przygładzić i na powrót stać się Audrey Coleman, którą znał świat: silną, opanowaną, stanowczą, a często nawet zimną i zdystansowaną. Zaplotła dłonie na karku, odchyliła głowę do tyłu i przymknęła powieki, robiąc kilka głębokich wdechów i próbując się choć odrobinę rozluźnić, uspokoić i zapanować nad rozedrganym ciałem.
______– Udało ci się czegoś dowiedzieć? – spytała w końcu tonem wypranym z jakichkolwiek emocji.
______– Została zatrzymana do wyjaśnienia. Na razie nie przedstawiono jej żadnych zarzutów – powiedział cicho, wpatrując się w profil jej wciąż ślicznej twarzy, mimo wyraźnie widocznych na niej śladów łez i napięcia, jakie towarzyszyło jej co najmniej przez ostatnich kilka godzin.
______Audrey odetchnęła głęboko, jakby nagle ktoś uwolnił ją od ogromnego, coraz bardziej wgniatającego ją w ziemię ciężaru. Oparła przedramiona o blat stolika, splatając przed sobą dłonie i wpatrując się w nie jakby to było coś najbardziej fascynującego, co w życiu widziała. Siąknęła cicho nosem, a kiedy nakrył swoją silną, szeroką dłonią jej dłonie, przeniosła smutne spojrzenie, na jego przystojną, pokrytą kilkudniowym zarostem twarz.
______– Tym razem nie skończy się na pouczeniach – bardziej stwierdziła niż spytała, czytając w nim jak w otwartej księdze, a gdy w odpowiedzi tylko mocniej ścisnął jej dłonie, zaśmiała się gorzko. – I po co to wszystko, Tony? – spytała rozżalona. – Po co wzięłam sobie to wszystko na głowę?
______– Bo jesteś aniołem, dla którego szczęście i dobro innych jest ważniejsze niż twoje własne – odparł łagodnie, ujmując jej twarz w swoją dłoń.
______Audrey przygryzła dolną wargę, odruchowo nachylając twarz ku jego dłoni, a jej oczy zaszkliły się od łez na te słowa.
______– Nie mam już siły – wyszeptała. – Czuję, że to wszystko zaczyna mnie przerastać.
______Tony delikatnie kciukiem zebrał samotną łzę z kącika jej oka i bez zastanowienia przygarnął ją do siebie, otaczając jej wątłe ciało silnymi ramionami. Audrey ochoczo wtuliła się w niego, desperacko pragnąc choć przez chwilę poczuć, że nie jest z tym wszystkim sama. Była mu wdzięczna, że wciąż był przy niej, wspierał ją i pozwalał sobie smarkać w mankiet mimo, że kilka lat temu wyraźnie odrzuciła jego zaloty. Miała świadomość, że samolubnie go wykorzystuje, by przez moment poczuć się lepiej, a potem znów zbudować między nimi wielki mur i wsadzić kolejny nóż w jego serce; wiedziała, że powinna była to uciąć dawno temu i przestać robić mu nadzieję, ale nie potrafiła tego zrobić.
______– Los daje nam tylko tyle, ile jesteśmy w stanie udźwignąć – powiedział cicho, całując ją w czubek głowy i wciągając w nozdrza zapach jej truskawkowego szamponu, przymknął na moment powieki. Uśmiechnął się lekko, gdy uświadomił sobie, że to dotyczy również jego samego. – Udźwigniesz to, Audrey, tak jak udźwignęłaś wszystko inne do tej pory…
_____________________________________________________________ * * *
______ Drzwi do małego, ciemnego pokoju, w którym – jak jej się zdawało – spędziła już całą wieczność, ze znudzeniem wpatrując się w weneckie lustro przed sobą, otworzyły się ze zgrzytem, a ona wciąż siedziała nieruchomo, jakby wrosła w niewygodne, plastikowe krzesło. Miewała już kłopoty z prawem, ale tym razem miała wrażenie, że przeszła samą siebie. Mimo to, nawet jeśli początkowo obawiała się o swój dalszy los, to w tej chwili była skłonna stwierdzić, że właściwie niewiele interesuje ją to, czy wyjdzie stąd za dzień, dwa, miesiąc, tydzień, czy kilka lat. Była pewna, że dobry prawnik byłby w stanie ją z tego wyciągnąć, ale na dobrego prawnika potrzebne były pieniądze, a ona nie miała grosza przy duszy. Na pomoc rodziny też nie liczyła, a wątpiła, by jakikolwiek adwokat, jaki zostanie jej przydzielony z urzędu, przyłożył się do sprawy na tyle, by faktycznie coś dla niej wywalczyć, a nie tylko odhaczyć kolejną pozycję na swojej liście załatwionych, w ten czy inny sposób, spraw.
______Zabębniła szczupłymi palcami o blat stolika, a potem zaczęła przyglądać się swoim pomalowanym na czarno paznokciom. Westchnęła teatralnie i zupełnie ignorując przybysza, który zdążył już zająć miejsce po przeciwnej stronie stolika, wypolerowała je o skórzaną kurtkę, którą miała na sobie. Dopiero, gdy odchrząknął znacząco, leniwie podniosła wzrok, niemal od razu tonąc we wpatrujących się w nią błyszczących ciepło tęczówkach.
______Przewróciła oczami z irytacją i odchyliła się na oparcie swojego krzesła, odważnie wytrzymując jego spojrzenie. Tylko ona mogła mieć takiego cholernego pecha, by znów trafić właśnie na niego.
______– Jaki mamy plan? – spytała prosto z mostu.
______– Plan? – zapytał, marszcząc czoło i obrzucając ją całą, wciąż rozwaloną na krześle w niechlujny, mało dziewczęcy sposób, ostentacyjnie żującą gumę. Poczuł się dokładnie tak, jakby cofnął się w czasie o cztery lata, gdy zobaczył ją po raz pierwszy; nie zmieniła się od tamtej pory, a jego kolejny raz ogarnęło uczucie, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie; że ktoś inny powinien być tu zamiast niego i użerać się z tą panną, która z całą pewnością nie należała do łatwych i skorych do pomocy klientek.
______– Więc? – ponagliła, podnosząc się z krzesła i obróciwszy je pod sobą płynnym ruchem, usiadła na nim okrakiem, opierając przedramiona o oparcie. – Mowę ci odjęło? – zagadnęła, uśmiechając się ironicznie i lustrując go pogardliwym spojrzeniem, z irytacją nawinęła gumę do żucia na palec wskazujący.
______Uśmiechnął się lekko jednym kącikiem ust i pokręcił głową z niedowierzaniem. Lubił wyzwania, a wyciągnięcie jej z szamba, w którym się znalazła i wyprowadzenie na prostą bez wątpienia było wyzwaniem. Wyciągnął ze swojej aktówki teczkę z dokumentami i odważnie spojrzał we wpatrujące się w niego niestrudzenie, ciemne jak kafelki gorzkiej czekolady, oczy.
______– Może na początek zacznij się zachowywać, jak…
______– Panienka z dobrego domu? – weszła mu w zdanie. – Mowy nie ma – zaprotestowała stanowczo. – Nie będę udawała kogoś, kim nie jestem.
______– A potrafisz patrząc w lustro sama sobie odpowiedzieć na pytanie kim naprawdę jesteś? – zapytał, wspierając się przedramionami o blat stolika i pochylając lekko w jej stronę. – Bo ja widzę zagubioną dziewczynę, która za wszelką cenę pragnie zwrócić na siebie uwagę…
______– gów*o wiesz! – warknęła wściekle. – Bawi cię pastwienie się nade mną?
______– Sama się nad sobą pastwisz, postępując w ten sposób – powiedział cicho, pochwytując jej wrogie spojrzenie. – Wciąż uparcie niszczysz sobie życie. Któregoś dnia będzie za późno, żeby…
______– Dlaczego ty jesteś takim sztywniakiem, do cholery, Loggie? – przerwała mu, uśmiechając się ironicznie.
______– Prosiłem milion razy, żebyś się tak do mnie nie zwracała, ale dawno się nie widzieliśmy, więc przypominam – odparł, starając się nie denerwować, chociaż siedząca przed nim osóbka, na pozór słodka i niewinna, działała mu na nerwy jak mało kto. Znał ją jednak już na tyle, by wiedzieć, że to tylko jedna z jej wyćwiczonych póz i metoda na odwrócenie uwagi od siebie.
______– Dlaczego? – zagadnęła, wspierając się łokciami o blat stolika i pochylając się lekko w jego stronę. – Uwłacza to godności wielkiego pana mecenasa? – zaśmiała się sztucznie, niewinnie trzepocząc przy tym długimi, ciemnymi rzęsami. – Przepraszam, nie chciałam urazić jaśnie wielmożnego pana.
______Spiorunował ją spojrzeniem, pokręcił głową z dezaprobatą i otworzył teczkę z dokumentami. Starał się na nich skupić, ale nie mógł, bo najpierw zaczęła bębnić palcami w blat stołu, a potem pogwizdywać jakąś irytującą melodyjkę.
______– Do cholery! – warknął w końcu, uderzając otwartą dłonią w blat stołu. W tym samym momencie różowy balon z owocowej gumy do żucia, pękł oblepiając jej usta. Przez chwilę patrzyła na niego, jakby zaskoczył ją ten nagły wybuch, ale trwało to zaledwie parę sekund, po których jej usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
______– Ups, Loggie chyba się wkurzył – zaśmiała się, palcem zbierając gumę z ust i brody.
______– Wiesz co? Podziwiam twój świetny humor, bo na twoim miejscu nie byłoby mi wcale do śmiechu – wycedził przez zęby, zbierając dokumenty ze stołu i wkładając je do tekturowej teczki. Czuł, że jeśli zostanie tu choć minutę dłużej, to się źle skończy.
______– Mnie się nigdzie nie spieszy – odparła, wzruszając ramionami i odważnie spoglądając mu w oczy. – A ty naprawdę obrałeś sobie za cel zbawianie świata i nawracanie biednych, zagubionych owieczek? – prychnęła z niedowierzaniem. – Nie znasz mnie i nie jesteś tu po to, żeby robić jakąś psychoanalizę i prawić mi kazania tylko, żeby mnie bronić – dodała poważnie.
______– Owszem – zgodził się, podnosząc z krzesła. Gdy w jej ciemnych oczach zamigotała panika, pomyślał, że może jednak uda mu się ją ocalić. – Ale w tej chwili muszę cię bronić przede wszystkim przed tobą samą. Wpadnę jutro, jak się uspokoisz i zastanowisz, czego chcesz, bo w tej chwili zwyczajnie marnujemy czas…
_____________________________________________________________ * * *
______Jak huragan wparowała do swojej garderoby. Sądziła, że zdołała się z niego wyleczyć, że będzie w stanie z nim pracować, a z czasem może nawet na nowo się zaprzyjaźnią. Przecież prawie przez trzy lata stanowili naprawdę udany związek i nawet zaczęli już planować wspólną przyszłość. Nie mogła tego tak po prostu przekreślić i wmawiać sobie, że właściwie od początku wszystko było źle, choć może dzięki temu byłoby jej łatwiej znieść rozstanie. Wszystkie jej złudzenia zniknęły jak bańka mydlana na wietrze, gdy znów poczuła jego wargi na swoich. Gdy jego sprawny język wdarł się w jej usta, westchnęła cicho i na moment zapomniała o towarzyszącej im ekipie filmowców. Nie była w stanie zapanować nad drżącym ciałem, a każdy jego nawet najdrobniejszy dotyk palił jej skórę niczym rozżarzone węgle. Ochoczo przylgnęła do niego ciaśniej swoim drobnym ciałem i całą sobą oddała pocałunek.
______Oparła się plecami o drzwi i zrobiła kilka głębokich wdechów, starając się uspokoić kołaczące w piersi serce. Nie powinna była czuć tego wszystkiego, jej ciało nie powinno tak na niego reagować, a jej myśli nie powinny zapuszczać się w rejony, w które właśnie powędrowały. Nie potrafiła znieść, gdy widziała go z inną kobietą; kobietą, która po rozstaniu pocieszyła go na tyle skutecznie, że dziś zajęła jej miejsce w jego sercu i życiu, stając się osią jego świata. Do szału doprowadzała ją myśl o tym, że to tamtą kobietę teraz całuje jakby każdy jego pocałunek miał być tym ostatnim, że dotyka jej gładkiej skóry niemal z nabożną czcią, wsuwa nos w jej włosy i szepcze jej do ucha coś, co jest przeznaczone wyłącznie dla niej i powoduje, że na jej policzkach pojawiają się płomienne rumieńce. Z każdym dniem było tylko gorzej, a ten jeden, pozornie niewinny, „służbowy” pocałunek tylko wszystko skomplikował, przywołując falę wspomnień i budząc na nowo, do tej pory upchnięte gdzieś na dnie serce, uczucia.
______Podeszła do stolika z przyborami do makijażu i spojrzała na swoje odbicie w wielkim lustrze. Po chwili wahania sięgnęła po szklaneczkę z whiskey, którą zostawiła tu kilka godzin temu, nim odważnie wkroczyła na plan, gotowa na wszystko. Przeliczyła się jednak. Nie była gotowa na to, by ponownie go spotkać, by całować go tak, jakby już nic do niego czuła, a potem zobaczyć go w czułych objęciach z inną.
______– Możemy pogadać? – usłyszała za sobą jego głos. Zacisnęła mocniej drobne palce na szklance z whiskey i spojrzała mu w oczy w lustrze, starając się zapanować nad buzującymi w niej emocjami.
______– Wydaje mi się, że nie mamy o czym – mruknęła oschle, upijając łyk alkoholu ze szklanki.
______– Naprawdę chcesz, żeby to wyglądało właśnie w ten sposób? – zapytał.
______– A od kiedy to takie ważne jest dla ciebie to, czego ja chcę? – odpowiedziała pytaniem, odwracając się przodem do niego i opierając się biodrami o stolik. Odważnie spojrzała w bijące chłodem szaroniebieskie tęczówki i zacisnęła palce na krawędzi blatu po obu stronach swoich bioder. – Gdyby tak było… – urwała i zaśmiała się niemal histerycznie, na moment odwracając głowę w bok, by uciec przed jego palącym spojrzeniem.
______– Zależy mi na tobie – powiedział cicho, przerywając irytującą ciszę, jaka między nimi zapanowała.
______– Więc przestań to w końcu robić! – wykrzyczała mu w twarz, z trudem przełykając gulę, która ścisnęła jej gardło.
______– Co? – zapytał chłodno, obserwując ją spod przymrużonych powiek i zaciskając szczęki z wściekłości. Nie poznawał jej, nie mógł uwierzyć, że tak się zmieniła i za wszelką cenę starał się odepchnąć od siebie myśl, że to wszystko przez niego.
______– Obnosić się wszędzie ze swoim za****ście szczęśliwym i obrzydliwie słodkim małżeństwem!
______– Przynajmniej jestem z jedną kobietą, a ty? – prychnął z pogardą, wlepiając w nią mordercze spojrzenie. – Ciągłe imprezy, alkohol, coraz to nowi faceci…
______– Więc to cię najbardziej boli – przerwała mu, uśmiechając się kpiąco, jakby było jej go żal. – Nowi faceci. Chyba nie sądziłeś, że po rozstaniu z tobą złożę śluby czystości i do śmierci będę wzdychać do twoich zdjęć!
______– Boli mnie, że się niszczysz i niedługo będziesz wrakiem kobiety, którą… – urwał i przesunął dłonią po twarzy, a potem spojrzał na nią, momentalnie tonąc w jej czekoladowych tęczówkach, które nagle zapłonęły ogniem, jakiego nie pamiętał, żeby kiedykolwiek w nich widział.
______– Którą…? – zapytała łagodnie, odważnie wytrzymując jego spojrzenie i starając się uspokoić oddech.
______Pokręcił głową bez przekonania i w jednej chwili dopadł do niej, chwytając ją za kark i pochłaniając jej usta w żarliwym pocałunku. Jej smak, zapach, jej ciało tak idealnie wpasowujące się w jego… Wszystko to momentalnie uderzyło mu do głowy, całkowicie odbierając zdolność racjonalnego myślenia. Do tej pory nie był świadomy, jak za tym tęsknił. Pogłębiając pocałunek, naparł na nią swoim ciałem, zmuszając do zrobienia kilku kroków w tył. Kiedy uderzyła plecami o zimną ścianę, chwycił ją pod kolanem i założył sobie jej nogę na biodro, a ona jęknęła cicho w jego usta, sięgając do sprzączki jego paska. Nie miała siły ani ochoty, by mu się opierać. Chciała po prostu cieszyć się chwilą, choć wiedziała, że wraz ze wschodem przyjdzie kac, jakiego jeszcze w życiu nie miała…
_____________________________________________________________ * * *
______Zwinęła się w kłębek i skuliła się mocniej w sobie, przygryzając policzek od wewnątrz. Zupełnie nie tak to sobie wyobrażała i nie tak miała się czuć. Wiedziała, że wszystkie opowieści koleżanek na ten temat są mocno przesadzone, ale nawet przecedzone przez sito, wydawały się jej teraz piękną bajką, w porównaniu z szarą rzeczywistością.
______Drgnęła lekko, gdy poczuła na swoim nagim ramieniu chłodne usta. Przymknęła oczy, czując wzbierające pod powiekami łzy i przełknęła gulę, która ścisnęła jej gardło.
______– Śpisz? – wymruczał jej do ucha, wsuwając twarz w zagłębienie między jej szyją a ramieniem.
______Nie odpowiedziała. Pomijając już to, że nie tak miało to wyglądać, zwyczajnie nie była w stanie spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim.
______– Następnym razem będzie przyjemniej, zobaczysz – zapewnił cicho, delikatnie przesuwając opuszkami wzdłuż jej ramienia.
______Westchnęła cicho i położyła się na plecach, spoglądając mu w oczy. Przycisnęła mocniej narzutę do piersi i szybko umknęła spojrzeniem, nerwowo zagryzając dolną wargę. Wstydziła się. Tak cholernie się wstydziła. Nagości i tego co i w jaki sposób się stało.
A on? On zachowywał się jakby zupełnie nic się nie stało; jakby chlebem powszednim było dla niego rozdziewiczanie pijanych panien.
______Podparł głowę na dłoni, a jego usta rozciągnęły się w szerokim, rozbrajającym uśmiechu, który za każdym razem sprawiał, że zapominała o bożym świecie. Zdmuchnął z czoła niesforny kosmyk ciemnych włosów. Wyciągnął dłoń i chwycił ją pod brodę delikatnie zwracając jej twarz ku sobie. Spojrzał jej w oczy, a potem pocałował grzecznie.
______– Będziesz teraz milczała? – spytał. – Chyba się nie wstydzisz – zaśmiał się, wierzchem dłoni delikatnie gładząc jej wciąż uroczo zarumieniony policzek.
______– To nie tak miało wyglądać – powiedziała tak cicho, że sama siebie ledwo słyszała, znów umykając wzrokiem przed jego czujnym spojrzeniem. Owszem, chciała w końcu stracić dziewictwo, przekonać się na sobie o czym mówiły wszystkie jej koleżanki i móc w końcu samej powiedzieć cokolwiek na ten temat, ale wiedziała, że o tym co wydarzyło się minionej nocy przenigdy nikomu nie piśnie ani słowa. I to nie tylko dlatego, że pierwszy raz w życiu spiła się niemal do nieprzytomności. – Prawie niczego nie pamiętam – dodała rozżalona. Nie wiedziała czy była bardziej zła na siebie, że doprowadziła się do takiego stanu, czy na niego, że bez oporów to wykorzystał.
______– To może nawet lepiej, słonko – rzucił beztrosko, sięgając po leżące na nocnej szafce papierosy. – Teraz za każdym razem będzie już tylko lepiej. No już – zaśmiał się, trącając palcem wskazującym czubek jej nosa, gdy w jakimś niemym proteście, skrzyżowała przedramiona na piersiach, z całej siły zaciskając drobne palce w pięści na pościeli. – Nie dąsaj się. To normalne, że mogło ci się nie podobać, że nie widziałaś przed oczami miliona gwiazd i nie czułaś jakby jakaś cudowna siła sprawiała, że lada moment twoje ciało i dusza eksplodują jak sztuczne ognie w Sylwestra – dokończył.
______– Mówisz tak, jakbyś rozdziewiczył co najmniej połowę kobiet w stanie New Yersey. Nie chcę być kolejnym trofeum na twojej liście – bąknęła naburmuszona, a on na te słowa zastygł w bezruchu, z zapalaną zapalniczką w dłoni. Zatrzasnął wieczko zapalniczki, wyjął papierosa z ust i spojrzał na nią w taki sposób, że miała wrażenie, że jego wzrok dociera nie tylko do każdego ukrytego pod narzutą centymetra jej ciała, odciskając na nim gorący ślad, ale też w najgłębsze zakamarki jej duszy, sprawiając, że krew w jej żyłach momentalnie zaczęła szybciej krążyć, pozbawiając ją oddechu.
______Zaśmiał się i nie odrywając od niej spojrzenia, odłożył papierosa i zapalniczkę na nocną szafkę. Przesunął językiem po dolnej wardze, jakby szykował się właśnie do zjedzenia swojego ulubionego deseru, a kiedy jego spojrzenie dotarło do jej oczu, kolejny raz uświadomiła sobie, że jest wobec niego zupełnie bezradna. Wcisnęła się mocniej plecami w miękkie poduszki, kiedy zbliżył się do niej nie pozostawiając zbyt wiele przestrzeni między ich ciałami. Wsunął kolano między jej uda i zawisł nad nią, wspierając się dłońmi po obu stronach jej bioder, a ona miała wrażenie, że serce za moment wyskoczy jej z piersi.
______– Cieszę się, że pozwoliła mi panienka rozdziewiczyć siebie, panno Coleman – wymruczał w jej usta, wygodnie układając się między jej udami. – Ale widzę, że będę musiał się chyba bardziej postarać, by przekonać panienkę do siebie…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:00:43 24-05-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:30:42 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Sunshine napisał: | Drodzy Czytelnicy, uprzejmie informuję, że w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy oraz sceny +18 w związku z czym zastrzegam sobie prawo do umieszczania ich bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Hahaha i jak tu nie czekać z napięciem A bliźniaczki to które? Nina i Victoria? |
Haha... mogą nie znaczy, że się pojawią, Słońce A w ogóle to miło Cię tu widzieć
Zastanawiałam się nad tym trochę, ale w końcu zrobiłam bliźniaczki z Niny i Lily tylko dlatego, że Victoria mi nie pasowała na bliźniaczkę z tego rodzaju problemami, które przewidziałam dla tej bohaterki
Stokrotka* napisał: | Nie wiem czy dobrze robię - robisz zdecydowanie dobrze!!! A ja się nie mogę doczekać, by dowiedzieć się czegoś więcej! |
Okaże się, czy dobrze, póki co wstawiłam prolog Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 12:31:53 22-05-16, w całości zmieniany 6 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:17:13 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze uwielbiam Twój styl pisania, czytając chce się jedynie więcej i więcej i aż w końcu dochodzę do końca i nadal chce więcej!
Nie wiem czy mogę mówić o lubieniu czy też nielubieniu jakiejkolwiek postaci na tym etapie, ale jeżeli chodzi o Prolog to z miejsca najbardziej zainteresowała mnie historia siostry w areszcie z panem mecenasem nie mogącym wytrzymać z jej parszywym charakterkiem (coś mi to przypomina ) i siostry, która jak wnoszę jest aktorką(?) i jej byłego partnera, z którym przyszło jej teraz pracować. Czy to są te siostry bliźniaczki?
Podsumowując, pomimo tak długiego prologu (chyba już nie raz mówiłam Ci jak Ci zazdroszczę takiej długości rozdziałów), i tak mam ochotę na zdecydowanie więcej! Każda z sióstr jest zupełnie inna i jestem niesamowicie zaintrygowana czy gdzieś tam w przyszłości zaczną się ze sobą dogadywać |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:56:34 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Natuś dziękuję ślicznie za tak budujący komentarz :*
Domyślam się, że utarczki jednej z sióstr z panem mecenasem najbardziej Cię zainteresowały, ale poza tym, że wykorzystałam tu fragmenty, które są Ci już znane z innej historii, to gwarantuję, że to jest całkiem inna historia I tak, siostra, która aktualnie jest w areszcie i siostra-aktorka, to właśnie są te bliźniaczki.
A rozdziały są podobnej długości co prolog, więc mogę tylko mieć nadzieję, że jednak Cię nie zanudzę |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:09:17 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Zanudzić? U Ciebie to raczej nie ma opcji
Mnie się sam pomysł panna charakterna i zimny pan mecenas podoba, a jeżeli wychodzi to spod Twojej ręki to tym bardziej
Czekam na więcej i mam nadzieję, że nie zostawisz nas na szmat czasu bez żadnego rozdziału |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:21:05 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie mów nigdy, zawsze może być ten pierwszy raz
Na szmat czasu, to nie, mam całkiem spory zapasik i osobę, która mnie skutecznie mobilizuje do powiększania tego zapasu |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:18 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Czekaj czekaj, ja to dopasuje Noelle to ta ostatnia, prawda? Z gifa wygląda na takie niewiniątko Riley to ta od żonatego faceta, a Lacey wredota od adwokata? Nie wiem czy dobrze, ale tak mi się wydaję
A tak w ogóle to ja bym zabiła za możliwość pisania takich długich odcinków, na dodatek TAKIM stylem, ehh... A cóż pracuje się tym, co Bozia dała |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:59:10 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Prawda, prawda, wszystko prawda No i właśnie dlatego Victoria nie mogła dostać roli wredoty od adwokata
I przestań, proszę, nie liczy się długość tylko jakość, a ta w Twoim przypadku jest przecież bez zarzutu Poza tym... wszystko przychodzi z czasem, też kiedyś przecież pisałam połowę krótsze wszystko |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:03:55 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Agula! Kochana, nie wiesz jak się cieszę, że się jednak zdecydowałaś wstawić tę historię na forum Żadne nie wiem czy dobrze robię, bo pokazanie światu tej perełki to najlepsze co możesz zrobić, a jak ktoś nie będzie czytał to tylko i wyłącznie jego strata
Co sądzę na temat historii sióstr, wiesz, bo powtarzam się do znudzenia i nic się w tej kwestii nie zmieniło
I nie dziękuj mi, bo nie masz za co To ja dziękuję, że się ze mną podzieliłaś tym cudeńkiem :***
Ps. Fenomenalna grafika! I Ty nie jesteś geniuszem?
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 21:22:08 08-07-16, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:04 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Chyba wiem, a przynajmniej się domyślam A moje nie wiem tym razem było bardziej w kontekście tego, że forum ledwie zipie
Wiem, nie powtarzaj I jak nie mam, jak mam? Przecież gdyby nie Ty, to z pewnością nie tylko nie ujrzałoby światła dziennego, ale z całą pewnością nie było na takim etapie, na jakim jest :*
Fenomenalna? Hmm... to chyba nie powinnam mówić, że poza tym, że czasochłonna, to żadnej większej filozofii tu nie ma |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:15:56 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Ja mam nadzieję, że wiesz
Domyślam się, że to było w tym kontekście, co nie zmienia faktu, że takie dzieło trzeba pokazywać gdzie się da, kiedy się da i jak największej liczbie czytelników
I tak nie raz Ci to jeszcze powtórzę, tutaj mogli by mnie zbanować, ale mam inne kanały Daj spokój, jeśli się do tego przyczyniłam choć w minimalnym stopniu to tylko mogę się cieszyć i mieć nadzieję, że to się nie zmieni
Właśnie w tym jest fenomen W prostocie siła Wyszło naprawdę świetnie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:20 22-05-16 Temat postu: |
|
|
Oj, Madziula, bo się w sobie zamknę od tych wszystkich ochów i achów
I nie nazwałabym tego dziełem, ale nie przegadam Cię przecież, więc już nic nie mówię
Haha... no tak, jak nie kijem go, to młotem Oczywiście, że się przyczyniałaś :*
To się cieszę |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|