|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:10:04 31-12-11 Temat postu: |
|
|
No wiem, że on teraz ma trochę inne problemy, no ale i tak mnie zirytowała.
Wiem, wiem, mówiłaś mi nie raz. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:35:46 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Ajj, na samym początku to pochwalę uroczą scenę pomiędzy Livią, a Jose. Momentalnie zakochałam się w ich duecie, tym bardziej, że połączenie Layevskiej z Ferro to spełnienie jednego z mych marzeń. Obawiam się jednak, że kobieta jest nękana przez tajemniczą osobę, która chce namówić ją na spotkanie. Pytanie tylko, kto nią jest i czego chce od naszej drogiej pani doktor...
Moim faworytem wśród mężczyzn, oprócz Jose jest również Juan. Ten mężczyzna zdobył moje serce swoją dobrocią, wyrozumiałością dla żony, a przede wszystkim miłością, jaką nigdy nie przestał jej darzyć. Jego troska i niepokój o jej stan zdrowia są warte nie lada uznania, a jego postawa zawsze będzie wzbudzać mój szacunek. Uwielbiam go i nie wyobrażam sobie jego życia bez Marisy
Sama zaś Veronica faktycznie zaskakuje z odcinka na odcinek - i choć nie jestem zwolenniczką jej postaci, to cieszę się, że choć trochę interesuje ją los jej męża.
Pozdrawiam i liczę szybko na nowość;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:05:01 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Sebastian i Sara, jak już wcześniej mówiłam pasują do siebie ;] Arturo im przerwał i uśmiałam się z tego
Relacja między Franco, a Juanem jest teraz zachwiana, ale mam nadzieję, ze ich przyjaźń jeszcze kiedyś będzie taka, jak wcześniej.
Livia i Jose są po prostu boscy. Pasują do siebie genialnie i mam nadzieję, ze ich wątek będzie rozwinięty
Vetonica zaskakuje mnie z odcinka na odcinek. Martwi się o swojego męża, co wydawałoby się niemożliwe. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:18:43 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Jak dobrze jest widzieć tutaj kolejny odcinek, doczekałam się.
Najbardziej poruszyło moje serce to co się stało z Marisą. Jak mi jej szkoda. Taka dobra dziewczyna. Nie tylko chciała dobrze dla swojego męża, nie mówiąc mu prawdy, ale zawsze była wspaniałą osobą. Dlaczego więc spotkało ją coś takiego? Straciła pamięć co nie oznacza niczego dobrego. Zaś Juan sam nie wie co ze sobą zrobić. Od razu widać i czuć jak fatalnie się z tym wszystkim czuje. Dowiedział się o chorobie żony i jest mu jeszcze bardziej ciężko na sercu. Na dodatek tego widać, że ma za złe Franco to co się stało. To nie była Franco wina, ale jednak Juan ma do niego żal. O mało przecież nie stracił żony. A gdyby ją stracił to nie wiem co by ze sobą zrobił, bo widać jak wielkim uczuciem ją darzy. Prawdziwa miłość jaka rzadko się zdarza.
Scena między Jose, a Livią bardzo mi się spodobała. Coś czuję, że między tymi dwojga coś zaczyna iskrzyć. Spodobali się sobie? Kto wie. Jedno jest pewne - jak na razie żadne z nich nie byłoby w stanie myśleć o sobie. Są zajęci bardziej tym wypadkiem, który się zdarzył. Ciekawe kto taki dzwonił do Livii, hm.. Widać jednak, że Livia w przeciwieństwie do swojego brata jest dobrą osóbką.
Została jeszcze Veronica. Ciekawi mnie o co chodzi z tym lekarzem i po co go szukała wraz z bratem?? Po drugie zaś chociaż raz miło się o niej czyta ostatnio. Można wnioskować bowiem, że mimo wszystko zależy jej na mężu.
Nie skomentuję zaś Sebastiana, ponieważ straciłam jakikolwiek szacunek do tego idioty i ze względu na tolerancję i kulturę oraz szacunek do użytkowników nie będę tutaj używać przekleństw. To tyle.
Przy okazji życzę Ci udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:01:49 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Uhuu, Sebastian zapewne będzie myślał, że ma kłopoty, gdyż nie wie że Arturo wziął Sarę za Anę. Jednak niech sie nie cieszy, bo w końcu prawda może wyjść i nie będzie za ciekawie.
Veronica, mimo zainteresowania swoim mężem i tą troską, jaką go otoczyła, wypytując o niego, martwiąc się, co prawda zdobyła duży plus, ale nadal mam do niej uprzedzenia. Ale zaintrygował mnie bardziej jej watek z ojcem. Mam nadzieję, że jeszcze wspomnisz o tym. |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:38:01 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Ach... Dobrze, dobrze. Czekam wiec na odcinek 18 z Aną i Sebastianem.
Dobrze, że Arturo przerwał te irytujące mnie czułości Sebastiana i Sary. Podoba mi się co sobie pomyślał Że to mogła być Ana Lucia, zobaczymy co będzie jak prawda wyjdzie na jaw.
Chyba powoli tworzy mi się kolejna ulubiona parka: Livia i Jose Są cudowni.
Fajnie, że Veronica przejmuje się mężem. Odnalazła kogo szukała... Hm.. Zobaczymy co dalej będzie z Dr. Carillą.
Czekam na ten 18 z niecierpliwością. <3
Szczęśliwego Nowego Roku życzę! Dużo zdrówka, pomyślności i radości. Oraz duużo, duuuuużo weny |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:36:55 31-12-11 Temat postu: |
|
|
Cieszę się ogromnie, że jesteście i wciąż macie ochotę to czytać. Z okazji Nowego Roku taki mały prezencik w postaci odcinka nr 18 Miłej lektury!
Odcinek 18.
Był wściekły. Tak bardzo, że gotów był zmieść w pył każdego, kto by się mu w tej chwili sprzeciwił. Jego żona wprawdzie zakomunikowała mu, że chce rozwodu, ale kiedy jego ukochany kuzyn przywiózł papiery i okazało się, że chce unieważnienia małżeństwa, wpadł w furię. Taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę, bo oznaczałaby ni mniej, ni więcej, jak rozwiązanie fuzji czyli ponowne powołanie do życia Grupo del Bosque, w której nie miałby absolutnie nic do powiedzenia. Nie zamierzał podpisywać papierów, które przyniósł mu jego ulubiony kuzyn, a które miały zwrócić wolność i majątek jego żonie. Jego rodzina zbyt wiele zainwestowała w fuzję firm, żeby teraz tak po prostu zaprzepaścić to jednym podpisem na dokumencie unieważniającym jego małżeństwo z jedyną dziedziczką fortuny Luis Vincenta del Bosque.
– Szykuj się – warknął, wchodząc bez pardonu do gościnnej sypialni, w której właśnie urządzała się jego żona. Ana zamrugała powiekami zaskoczona i spojrzała na niego jak na kosmitę. Nie miał zamiaru z nią dyskutować. Była jego żoną i właścicielką firmy, więc musiała pokazać się z nim na rocznicowym bankiecie.
– Nigdzie z tobą nie idę – zakomunikowała, krzyżując dłonie na piersiach. Nie miała ochoty po raz kolejny robić dobrej miny do złej gry i udawać przed rodziną i zupełnie obcymi ludźmi jakim to są wspaniałym i zgodnym małżeństwem.
– Owszem, idziesz – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, podchodząc do niej i grożąc jej palcem. – Wciąż jesteś moją żoną – dodał, patrząc w jej ciemne oczy, które ciskały w niego piorunami.
– Nigdy nie byłam twoją żoną – powiedziała spokojnie, siłując się z nim na spojrzenia. Sebastián uśmiechnął się kpiąco mierząc ją wzrokiem od stóp po czubek głowy.
– Wiesz, że gdybym chciał, mogę w każdej chwili pokrzyżować twoje plany – zaczął po chwili, kładąc dłonie na jej biodrach i przyciągając ją mocno do siebie. Wstrzymała oddech, czując jak serce zaczyna walić jej coraz mocniej, ale nic nie mówiła. Czekała na jego ruch. – Zaraz możemy skonsumować nasz związek – szepnął jej wprost do ucha, delikatnie muskając jego płatek ustami. Kiedy pod wpływem tej niespodziewanej, niby zupełnie przypadkowej pieszczoty, przez jej ciało przebiegł dreszcz, kąciki jego ust uniosły się w cynicznym uśmiechu. Był absolutnie przekonany, że to tylko kwestia czasu, kiedy jego żona mu ulegnie. Mógłby wprawdzie użyć siły, ale nigdy żadnej kobiety do niczego nie musiał zmuszać i nie zamierzał tego zmieniać. Nie miałby z tego żadnej frajdy, a zabawy w przysłowiowego kotka i myszkę miały swój niepowtarzalny urok. Zwłaszcza teraz, kiedy niepozorną, oporną myszką, okazywała się być jego własna żona, której od dnia ślubu nie widział nawet nago, nie mówiąc już o robieniu z nią innych rzeczy, do których, przynajmniej teoretycznie, miał pewne prawo.
– Chcesz mnie zgwałcić? – zakpiła, odsuwając się od niego o krok. Sebastián spojrzał na nią rozbawiony, powoli ściągając z siebie marynarkę.
– Nie muszę – odparł, rzucając ją nonszalancko na krzesło. Ana przełknęła nerwowo ślinę i zrobiła kolejny krok w tył, starając się zachować dystans, ale jej mąż nie dawał za wygraną. – Gwarantuję, że ani przez chwilę nie chciałabyś, żebym przestał – mówił bardzo pewny siebie i odpinając spinki w mankietach koszuli, powoli zmierzał w jej stronę.
– Nie bądź taki pewny siebie – warknęła, ale zaraz tego pożałowała, bo okazało się, że za jej plecami jest już tylko zimna ściana, na której właśnie spoczęły silne dłonie jej męża, skutecznie odgradzając jej jakąkolwiek drogę ucieczki.
– Nie łudź się, że pozwolę ci odejść – mówił spokojnie.
– Nie zamierzam prosić cię o pozwolenie – powiedziała cicho, starając się opanować drżenie głosu. Sebastián opuścił na chwilę głowę, śmiejąc się pod nosem. Jego żona z każdą chwilą zyskiwała w jego oczach. Sam dziwił się sobie, że nie dostrzegł w niej wcześniej tego wszystkiego, co teraz wzbudzało w nim tyle emocji.
– Nie odejdziesz – powtórzył i chwyciwszy jej podbródek, uniósł go lekko ku górze tak, by spojrzeć w jej ciemne oczy. – Nie pozwolę byś odeszła z całym majątkiem, zniszczyła firmę i śmiała się ze mnie za moimi plecami razem z moich wspaniałym kuzynem.
– Naprawdę sądzisz, że chodzi mi o pieniądze? – spytała, a oczy zaszkliły się jej od łez. Jej mąż jednak był kretynem, a ona jeszcze większą idiotką, łudząc się, że może chciał ją zatrzymać przy sobie z miłości.
– A o co? – odpowiedział pytaniem, ale ona nic już nie mówiła. Sebastián patrzył jej w oczy, szukając w nich odpowiedzi i nagle uświadomił sobie, że zgasł w nich ogień, który palił się jeszcze przed chwilą, ustępując miejsca fali współczucia.
Kiedy wyszła z Grupo Vázquez, pojechała od razu do jego baru, ale nie zastała go tam, co tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło, zwłaszcza, że nie raczył również odbierać telefonu. Nie miała pojęcia, gdzie podziewa się jej mąż, ale daleka była od posądzania go o zdradę. Nie był taki. Był z natury dobry, zawsze widział w innych tylko dobre strony i za to go podziwiała. Sama nie była ideałem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W gruncie rzeczy cieszyła się, że nie zastała go w domu. Bała się, że wyładuje złość na siebie, na bogu ducha winnym Martinie, a przecież czekała ich poważna rozmowa. Otuliła się jego bluzą, którą poprzedniego wieczora zostawił na kanapie i podciągnąwszy kolana pod brodę, sięgnęła po lampkę czerwonego wina. Wciąż nie mogła darować sobie, że okazała się taka słaba przy Sebastiánie Vázquezie. Przy facecie, którego powinna nienawidzić. Nie kochała go nigdy, a to co ich łączyło za czasów studenckich było niczym więcej jak tylko przyjacielskim wyświadczeniem sobie pewnego rodzaju przysług, a mimo to jej ciało wciąż zbyt mocno reagowało na jego bliskość.
Westchnęła ciężko, po raz kolejny już dziękując opatrzności, że ktoś im przerwał. Wiedziała, że gdyby doszło do czegoś między nimi, żałowałaby tego do końca życia. Sebastián nie był dla niej. Nie był dla żadnej kobiety. Zdecydowanie nie nadawał się do stałych związków. Był nieodpowiedzialny, a jego myśli zaprzątały tylko dwie rzeczy: jak zaciągnąć kolejną panienkę do łóżka i jak zwiększyć liczbę zer na koncie. W tych dwóch kwestiach był mistrzem. Sara nie mogła pojąć jakim cudem wylądował przed ołtarzem z dziedziczką rodu del Bosque, ale nie zamierzała wnikać w szczegóły. Zbyt wiele własnych problemów miała teraz na głowie.
– Sara? – jej uszu dobiegł kojący głos jej męża, a chwilę potem brzdęk kluczy, odkładanych przez niego na szafkę w hallu. – Jesteś w domu?
– W salonie – odparła, nabierając powietrza w płuca.
– Czemu siedzisz po ciemku? – spytał, wchodząc do salonu, a ona tylko wzruszyła ramionami. – Coś nie tak z wynikami? – zagadnął, kucając przed nią i wpatrując się w jej zmęczoną twarz. Potrząsnęła przecząco głową, po czym pośpiesznie starła samotną łzę, która właśnie spłynęła po jej policzku. – Sara, kochanie – mówił czule, odgarniając pasmo jej włosów za ucho. Przyszedł do domu z zamiarem wyznania jej wszystkiego o Aurorze i ich pięcioletnim synu, ale teraz zdecydował poczekać z tymi rewelacjami. – Co się dzieje?
– Zrobiłam coś głupiego – wyszeptała, spoglądając w jego szaroniebieskie oczy, wpatrujące się w nią z troską. – Pamiętasz, jak opowiadałam ci o Sebastiánie?
– Twoim znajomym ze studiów? – skinęła twierdząco głową i uciekła przed jego spojrzeniem.
– Jakiś czas temu spotkałam go w twoim barze. Spał na górze, myślałam, że to ty i… – spojrzała na niego przepraszająco, a kiedy napotkała jego zdumiony wzrok, chciała zapaść się pod ziemię. – Do niczego nie doszło, ale dziś… – Nie wiedziała dlaczego ciągnie ten temat, ale zabrnęła już zbyt daleko, by teraz się wycofać. – Obiecaliśmy sobie szczerość, pamiętasz? – skinął twierdząco, ujmując jej dłoń między swoje.
– Nie pobraliśmy się z miłości – powiedział, starając się zdławić gorycz i żal. – Jeśli wciąż coś do niego czujesz…
– Nie! – zaprotestowała gwałtownie. – Nigdy go nie kochałam. Wywrócił moje życie do góry nogami i zamienił je w piekło. Nie mogłabym z nim być.
– Więc o co chodzi? – Martin już niczego nie rozumiał.
– Okazało się, że nasze firmy będą współpracować, więc poszłam tam dziś podpisać umowę. Wcześniej byłam u doktora Cabrala. Moje wyniki nigdy wcześniej nie były tak dobre – uśmiechnęła się blado, spoglądając Martinowi w oczy. Widziała, że wiedział już do czego zmierza. Jego mięśnie napięły się, a z twarzy odpłynęła krew. – Kiedy pojechałam do Grupo Vázquez, a on zaczął mnie całować, pomyślałam, że skoro ty nie możesz mieć dzieci, to… – urwała. Martin podniósł się i odwróciwszy się do niej tyłem, przeczesał nerwowo włosy palcami. To nie mogła być prawda. Przecież miał syna. – Martin… – szepnęła Sara, tuląc się do jego pleców. – Przepraszam. –Odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią zmęczonym wzorkiem. Naprawdę ją kochał, choć były chwile, kiedy okropnie go irytowała. Nie wyobrażał sobie życia bez niej, ale skoro nie mógł jej dać tego, czego pragnęła…
– Przynieś papiery – powiedział cicho. – Podpiszę wszystko, co zechcesz…
Sara potrząsnęła przecząco głową, splatając palce z jego palcami.
– Nie chcę rozwodu – oznajmiła, patrząc mu prosto w oczy. – Chcę ciebie – szepnęła tuż przy jego ustach, by po chwili pochwycić je swoimi wargami. Martin patrzył na nią zdumiony, pozwalając by jego serce zalała fala szczęścia. – Dziś zrozumiałam, że to ty jesteś mężczyzną, z którym chcę spędzić resztę życia – oznajmiła, ujmując jego twarz w swoje szczupłe dłonie. – Niezależnie od tego, czy będziemy mogli mieć dzieci, czy nie… Kocham cię – dodała po chwili.
Martin uśmiechnął się lekko. Tak długo czekał na te słowa, a teraz, gdy wreszcie padły z jej ust, stał jak sparaliżowany, nie potrafiąc poruszyć się choćby o centymetr.
– Kocham cię – powtórzyła pewniej. Spojrzał jej w oczy i wiedział, że nie kłamała. Jego Sara. Delikatnie dotknął jej policzka i gładząc kciukiem okolice ucha, przeniósł wzrok na jej zachęcająco rozchylone usta.
– Ja ciebie też – szepnął, pochylając się, by na nowo odkryć ich malinowy smak.
ps. Szalonej zabawy, a w Nowym Roku - zdrowia, szczęścia i wszystkiego co najlepsze :*
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 14:11:50 01-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:31:12 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Na chwilę oderwałam się od spędzania Sylwestra z przyjaciółmi i zajrzałam tutaj... Cóż za niespodzianka.
Najlepszy odcinek kiedykolwiek! Jakościowo tak samo dobry jak cała reszta, ale treść... Po prostu świetna. W końcu się doczekałam moich Any Lucii i Sebastiana Uwielbiam ich. Wiem, ze Sebastian to skończony drań, ale mimo wszystko jest to moja ulubiona para i ciesze się, że Ana Lucia nie poszła z nim do łóżka, mimo, że ich tak lubię Utemperowała mu trochę nosa I uwielbiam Sare i Martina Są cudowni. Wspaniale, ze wyznali sobie miłość
Jeszcze raz, już bliżej godziny 00:00 - Szczęśliwego Nowego Roku! Dzięki za taką niespodziankę |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:48:41 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Wspaniały odcinek, najlepszy z wszystkich dotychczasowych, a dlaczego to nie muszę chyba tłumaczyć.
Mimo, że Sebulek mnie denerwuje odkąd tylko go poznałam i przyprawia o ból głowy to dzisiejsza scenka z nim i z Aną była tak ekscytująca, że po prostu się w nich zakochałam! Sebastian z tą swoją bezczelnością jest naprawdę seksownym draniem, jak się tak o nim czyta, a do takich mam słabość. Ana Lucia zaś nie wiedziała co począć, gdyż nie tylko serce biło jej jak oszalałe, ale i ona bała się, że jak tak dalej pójdzie to mu ulegnie. Widać po niej, że mimo wszystko ona wciąż go kocha i jej uczucia do niego się nie zmieniły. On jednak nigdy jej nie doceniał, a przecież to nie tylko wspaniała, ale i piękna kobieta. Więc gdzie on ma oczy?? Coś czuję, że gdy straci ją to wtedy doceni to co miało. Szkoda tylko, że już wtedy będzie za późno...
Chociaż nie bardzo też widzę, żeby do tego rozwodu miało szybko dojść, bo on nie bardzo się na niego zgadza z powodu pieniędzy i firmy, nie chce stracić pozycji i pieniędzy. Typowy facet.
Jestem również zauroczona Maritnem i Sarą. Sara popełniła wielki błąd i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że tak naprawdę kocha Martina. Co najważniejsze zdała sobie również sprawę z tego, że nie zależy jej na tym czy będzie mogła mieć z nim dziecko czy nie - najważniejsze, żeby była z nim, bo go kocha. I nie chce go stracić. Ciekawi mnie jednak co w takim razie powie na to, że Martin ma już dziecko? Ale.. ale w takim razie kto tu jest bezpłodny? Jeśli Sara ma dobre wyniki, Martin ma syna. Coś tu śmierdzi.. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:57:08 01-01-12 Temat postu: |
|
|
A mnie po prostu zafascynowała druga część, czyli wyjątkowa i niepowtarzalna rozmowa Sary z Martinem. Chyba zacznę stawiać ich duet tuż za moim ulubionym, tj. Juana i Marisy. Wracając jednak do nich to muszę przyznać, że niezwykle miło było usłyszeć z ich ust tak szczerą rozmowę i to cudowne wyznanie miłości. Jestem pewna, że oboje tego potrzebowali Choć opcja, jakoby to właśnie Martin był bezpłodny dała mężczyźnie do myślenia. Ciężko bowiem w takich warunkach przyjąć do wiadomości fakt, że ma się syna. Zdaje się zatem, że Aurora poważnie go okłamała.
Z kolei Sebastian, chcąc, nie chcąc mnie denerwuje. Zachowuje się, niczym pies na baby, który domaga się skonsumowania małżeństwa, pragnąc tym samym nie dopuścić do jego unieważnienia. Jego puste myślenie, typu "w życiu liczy się tylko sex i pieniądze" sprawią, że Ana jeszcze wielokrotnie będzie żałować, że za niego wyszła. Liczę jednak na to, że nie zrezygnuje ze swojego postanowienia i otrzyma upragnioną wolność |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:29:24 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Nie macie pojęcia, jak cieszą mnie Wasze komentarze :*
Nie będę ukrywać, że jakoś najlepiej pisze mi się o Sebulku i Anie, więc tym bardziej raduje mnie fakt, że i Wam ta parka przypadła go gustu
A co do Juana i Mari - szykuję dla nich coś specjalnego, ale nic więcej nie zdradzę W każdym razie chyba czas powoli zabrać się za łączenie albo definitywne rozdzielanie naszych parek, bo ileż można to ciągnąć? |
|
Powrót do góry |
|
|
levyrroni Idol
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:34:37 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo się cieszę ,że Ana nie uległa Sebastianowi chociaz to moja ulubona para
Wkurza mnie on swoim zachowaniem !Wogule nie docenia jaki skarb ma pod nosem !
A czy on się zmieni ?I jesli tak czy będziemy musieli długo na to czekać? |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:25:46 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Hihi między Marisą, a Juanem może dziać się naprawdę wszystko - tylko błagam, nie rozdzielaj mi ich na zawsze! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:56:33 01-01-12 Temat postu: |
|
|
levyrroni - czy Sebastian się zmieni to jest pytanie za milion dolarów. Może z czasem coś zrozumie, ale czy nie będzie wtedy za późno na zmiany, tego nawet jeszcze ja nie wiem Nie ukrywam, że dużo zależy od Was, bo przecież to dla Was jest to opowiadanie ^^
Moniko (jeśli mogę?) między Mari a Juanem z pewnością jeszcze wiele się wydarzy, ale przecież to było jedyne małżeństwo zawarte z miłości, więc nie mogłabym ich rozdzielić na zawsze |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:09:31 01-01-12 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że możesz
Ano wiem, że byli jedyną parą, którą łączyła 100% miłość, ale jestem świadoma ludzkiej wyobraźni, która może zdziałać wiele. Dziękuję jednak za to zapewnienie i czekam na ich dalsze perypetie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|