|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Figielek xD Motywator
Dołączył: 02 Cze 2011 Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: PL Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:30:16 23-08-11 Temat postu: |
|
|
Ja tu potrzebuję Veronicy i Franca ! Teraz, zaraz, natychmiast !!!!!!!!!!
Proszę, proszę, proszę... |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:42:55 23-08-11 Temat postu: |
|
|
Z małym opóźnieniem, ale jestem.
Historia Marisy mnie bardzo wzrusza. Kobieta dręczy własną siebie. Chce sprawić za wszelką cenę, żeby Juan się w niej odkochał. A on uparcie dąży do tego, by ich uczucia ponownie się odrodziły. Gdy ją pocałował zdawało się, że już wszystko będzie dobrze. Jednak Mari nadal stoi przy swoim. Przecież gdyby mu wyznała prawdę o swojej chorobie to przynajmniej nie musiałaby przeżywać tego sama, miałaby w nim oparcie, miłość i czułość. A tak? Musi sama cierpieć i przez to coraz trudniej będzie znosiła swoją chorobę. Biedaczka, sama się katuje. A Juan mimo, że chciałby naprawić ich małżeństwo to już nie wie jak - po prostu brakuje mu siły i cierpliwości. Ale może jednak??
Zaś Sara za wszelką cenę chce zajść w ciążę, a tu nadal nic. Jest zdesperowana i równocześnie załamana. Może za bardzo się stara? O ile coś takiego jest możliwe.
No i niespodzianka. Jutro będzie miała spotkanie z Sebastianem, tak?? Mężem Any Lucii. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:56:04 23-08-11 Temat postu: |
|
|
Sin, co do Clary, to na razie nie przewidywałam dla niej niczego więcej, ale kto wie
Figielek póki co nie ma opcji, żebym napisała coś w V&F, bo strasznie kiepsko idzie mi pisanie z usztywnionym paluchem...
Maite - Sara rzeczywiście spotka się z Sebastianem
Dzięki Wam za komentarze :* Next postaram się dodać w piątek wieczorem, ale niczego nie obiecuję, a już zwłaszcza teraz, kiedy dziobie po klawiszach właściwie jedną łapką |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:37:18 24-08-11 Temat postu: |
|
|
Czytam. Kocham tą obsadę, Levyrroni
Mam nadzieję, że w przyszłym odcinku zajdzie między nimi jakaś czułość w postaci np. pocałunku Albo zgrywania przed kimś udanej parki. No nie wiem.
Teraz trochę o parach:
Marisa i Juancho - ich historia po odcinku trzecim zrobiła się bardzo wzruszająca, uwielbiam tą parę, mam nadzieję, że choćby przez przypadek Juan dowie się o chorobie żony.
Sara i Martin - szkoda, że Sara nie może zajść w ciąży, byłoby ciekawie gdyby z przyjaźni ich związek przekształcił się w miłość..
Veronica i Franco - ona wkurzyła mnie na samym początku, szkoda mi Franca, podziwiam go za jego decyzję o wychowaniu dziecka, miejmy nadzieję, że Veronica rozmyśli się i nie odda dziecka.
Ana Lucia i Sebastian - moi ulubieńcy, kibicuję im bardzo mocno, żeby w końcu stali się prawdziwym małżeństwem, Sebastian jest dokładnie taki jak o nim napisałaś, czyli mimo aroganckiego i chamskiego zachowania jest bardzo pociągający, a Ana Lucia nareszcie wzięła się za siebie, życzyłabym jej, żeby stała się bardziej pewna siebie i bardzo atrakcyjna dla męża, aby Sebastian zaczął ją szanować i przestał zdradzać. Tak pewnie będzie na samym końcu telenoweli
Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Mam nadzieję, że między Sebastianem i Sarą do niczego nie dojdzie, bo już tutaj wyobrażam sobie najczarniejsze scenariusze, ale jestem dobrej myśli co do kolejnego odcinka. Więcej Levyrroni
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:56:20 24-08-11 Temat postu: |
|
|
Witam w moich skromnych progach
Levyrroni już w następnym odcinku, ale na pocałunki i czułości trzeba będzie jeszcze trochę poczekać |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:28:04 24-08-11 Temat postu: |
|
|
A propos Levyrroni i filmików w pierwszym poście. Pocałunki Any Lucii i Sabstiana, rozmowy i płacz będą w telce czy fragmenty są przypadkowe?
Ostatnio zmieniony przez Brillantez dnia 19:29:03 24-08-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:37:53 24-08-11 Temat postu: |
|
|
Szczerze? Na początku były przypadkowe. Jak robiłam te filmiki, to miałam w głowie ledwie ogólny zarys, ale z czasem wszystko mi się ładnie zaczęło układać więc na dziś mogę powiedzieć, że większość na pewno będzie miała miejsce |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:08:47 24-08-11 Temat postu: |
|
|
W takim razie bardzo fajnie A mogłabyś zdradzić jak to będzie z wszystkimi parami? Poznają się? Będą mieli jakieś romanse, sprawy miedzy sobą? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:48:32 24-08-11 Temat postu: |
|
|
Powiem ogólnie, żeby nie spoilerować za dużo, bo może niektórzy wolą nie wiedzieć, że losy bohaterów z pewnością będą się ze sobą przeplatać, niektórzy się z sobą znają inni dopiero się poznają... trochę zamieszania będzie, jak to w telenoweli |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:57 24-08-11 Temat postu: |
|
|
Na początku myślałam, że będzie coś łączyło Sarę i Sebastiana, ale Sara taka nie jest... Przynajmniej mi się tak wydaje. W takim razie może się zaprzyjaźni z Aną Lucią... Mam nadzieję, że niedługo się przekonam! I wiem, że się powtarzam, ale czekam na Levyrroni <3 |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:51 25-08-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4.
Tak jak przypuszczała, Sebastián nie był zachwycony jej obecnością w firmie, ale słowo się rzekło. Choć sama zaczynała mieć wątpliwości, czy dobrze postąpiła, postanowiła, że nie da mu tej satysfakcji i nie wycofa się. Szczęk otwieranych drzwi wyrwał ją z rozmyślań.
- Wzywała mnie pani? – spytał wysoki, postawny brunet, zamykając za sobą drzwi sali konferencyjnej. – Arturo Chavez…– urwał, gdy urocza, jak mu się wydawało, kobieta, siedząca za wielkim szklanym stołem, na chwilę oderwała wzrok od zalegających na blacie papierów i spojrzała na niego przyjaźnie. Gdy zbliżył się do stołu, wstała i wyciągnęła drobną dłoń w jego stronę.
- Ana Lucía Vázquez – przedstawiła się, ale on doskonale wiedział już kim była. „Upartą dziwaczką”, z którą musiał dzielić życie jego najlepszy przyjaciel. Nie znał jej przecież jeszcze, a i tak miał już o niej zupełnie inne zdanie niż Sebastián. Doszedł do wniosku, że jego kumpel był głupkiem, nie dostrzegając, jaki skarb ma pod nosem. – Dziękuję, że pan przyszedł. Proszę usiąść. – Wskazała miejsce po przeciwnej stronie stołu, ale on, tak jak wymagały tego podstawy savoir vivre’u, poczekał, aż ona usiądzie i dopiero potem sam zajął miejsce, które mu wcześniej wskazała. – Chcę wprowadzić tu pewne zmiany. Zaczniemy od zatrudnienia nowej sekretarki – powiedziała, wyrywając go z zamyślenia. Odchylił się wygodnie na krześle, a kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Nie mógł się na nią napatrzeć. Diablica o twarzy anioła, pomyślał. W dodatku nie była wcale taka głupia za jaką miał ją jej mąż. – Jest pan szefem działu kadr – kontynuowała – więc wie pan, jakie kwalifikacje powinna mieć asystentka prezesa, prawda? – spytała, spoglądając na niego spod długich gęstych rzęs i przez chwilę wyglądała jak mała dziewczynka, która w sklepie z zabawkami dostrzegła właśnie na jednej z półek wymarzoną lalkę.
- Owszem, wiem – powiedział spokojnie, a jego aksamitny głos i świdrujące spojrzenie sprawiły, że przez jej ciało przebiegł dreszcz. Serce zatrzepotało jej w piersi tak, jak trzepotało, gdy pierwszy spotkała Sebastiána. Spojrzała w jego ciemne, prawie czarne oczy, a potem przesunęła wzrok na jego umięśniony tors, którego zarys wspaniale uwydatniała blado niebieska, jedwabna koszula jaką miał na sobie. Szybko jednak odgoniła od siebie natrętne myśli, które zaczęły kłębić się w jej głowie i wróciła do sedna sprawy.
- Więc wie pan również, że obecna asystentka mojego męża takowych nie posiada. – Przesunęła w jego stronę teczkę osobową kobiety, o której rozmawiali. – Na jakiej podstawie została zatrudniona? – spytała, choć dobrze znała odpowiedź, ale nie dane było jej usłyszeć tego z ust Arturo, bo do sali wparował wściekły Sebastián.
- Co tu się, do cholery, dzieje? – wrzasnął, trzaskając za sobą drzwiami. – Zostaw nas samych – zwrócił się do Arturo. Mężczyzna spojrzał niepewnie najpierw na przyjaciela, a potem na jego żonę. – Zostaw nas! – powtórzył Sebastián znacznie głośniej niż poprzednio, gdy Arturo posłał mu pełne dezaprobaty dla jego zachowania spojrzenie. – No już! – ponaglił go, a Chavez wstał niechętnie i skierował się w stronę drzwi.
- Proszę wypłacić obecnej asystentce dwumiesieczną odprawę, wydać jej świadectwo pracy i rozpisać nowy konkurs na to stanowisko. – Usłyszał jeszcze zanim wyszedł. Skinął Anie potakująco i wyszedł, zostawiając ją „na pożarcie wściekłemu lwu”.
- Co ty wyprawiasz? – warknął wściekły Sebastián, nie czekając nawet, aż Arturo zamknie za sobą drzwi.
- Właśnie sprawdzam predyspozycje twojej asystentki, panny… – zawiesiła na chwilę głos i spojrzała na okładkę akt, by odczytać z niej nazwisko. – Celeste Gonzales.
- Są wystarczające – powiedział krótko Sebastián, naiwnie licząc, że zdoła uciąć tym tą, jego zdaniem, bezsensowną dyskusję.
- Właśnie widzę. Jej jedynym atutem jest chyba jej uroda, choć jak na mój gust i ta kwestia jest co najmniej dyskusyjna – rzuciła kąśliwie, posyłając mężowi mordercze spojrzenie. – W każdym razie kwalifikacji, to ona nie ma żadnych.
Sebastián zaczął nerwowo chodzić od ściany do ściany, na zmianę to przeczesując dłonią włosy, to znów gładząc się w zamyśleniu po brodzie pokrytej kilkudniowym zarostem. W końcu zatrzymał się na wprost swojej żony i zmroził ją wzrokiem. Chciał coś powiedzieć, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Nie chodziło mu wcale o los Celeste, ale o to, by mieć ostatnie słowo. Tym razem jednak należało ono do jego żony. Przymknął na chwilę powieki i opuścił głowę, a kąciki jego ust mimowolnie uniosły się w lekkim uśmiechu.
Pierwszy i ostatni raz ze mną wygrałaś, pomyślał, spoglądając w jej ciemne oczy. Były teraz zupełnie inne, niż kiedy patrzył w nie w urzędzie stanu cywilnego, wsuwając jej na palec złotą obrączkę. Wtedy była wystraszoną, niepewną siebie szarą myszką, a teraz wydawało się, że wszystkie jej negatywne cechy zniknęły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Stała się teraz odważną kobietą, gotową walczyć o to, co jej się należy. Nie uciekała już wzrokiem przed jego spojrzeniem, nie miotała się jak ryba bez wody, gdy do niej mówił. Nie była już tą Aną, którą poślubił.
- Długo jeszcze będziesz się tak na mnie gapił? – dobiegł go jej głos. Nie odpowiedział tylko odwrócił się na pięcie i wyszedł, udając się wprost do gabinetu Arturo.
- Co ty odpierdalasz? – ryknął, a Chavez roześmiał się w głos. – Bawi cię bratanie się z wrogiem?
- To nie jest twój wróg, tylko twoja żona – odparł spokojnie. – W dodatku bardzo piękna kobieta – dodał, uśmiechając się w rozmarzeniu.
- Omotała cię tymi swoimi maślanymi spojrzeniami – stwierdził Sebastián z pogardą. – Jest w tym dobra – dodał, napełniając dwie szklanki lodem i szkocką.
- Ma o wiele więcej walorów niż ci się wydaje – odparł Arturo, spoglądając przyjacielowi w oczy, kiedy ten podawał mu szklankę z alkoholem. – Naprawdę tego nie widzisz?
- Chyba uderzyłeś się w głowę, bo gadasz głupoty – powiedział Sebastián, zastanawiając się w duchu nad uwagą przyjaciela o domniemanych walorach jego żony. – Jeśli będziesz jej pomagał – dodał po chwili – wylecisz z tej firmy z wielkim hukiem. I nie będzie miało dla mnie znaczenia, że jesteś dla mnie jak brat.
- Opamiętaj się, Vázquez – odparł Arturo, szczerząc zęby od ucha do ucha. – Jeśli to miał być szantaż, to niezbyt ci wyszedł. Zresztą postaw się w mojej sytuacji. Ona tak samo jak ty, jest właścicielem tej firmy i w każdej chwili może mnie zwolnić, a już zwłaszcza, jeśli odmówię współpracy…
Sebastián teatralnie wywrócił oczami. Zwolniła już sekretarkę. Kto wie do czego jeszcze gotowa była się posunąć, byle postawić na swoim i dać mu nauczkę.
Franco wrócił do domu z mętlikiem w głowie. Matka, jak zwykle, pokazała mu zupełnie inny punkt widzenia na problem z jakim do niej przyszedł. I w jednym musiał przyznać jej rację – dziecko powinno wychowywać się w kochającej się rodzinie, ale z drugiej strony… kto mógłby kochać je bardziej niż własny ojciec?
Westchnął ciężko, przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do mieszkania. Jak zwykle, obiadu nie było. Verónica nie zaprzątała sobie głowy takim prozaicznymi czynnościami, jak sprzątanie czy przygotowywanie posiłków. Była wprost stworzona do roli księżniczki, wokół której wszyscy chodzą na paluszkach, potulnie wykonując każde jej polecenie.
Spojrzał na zdjęcie przytwierdzone magnesem do lodówki, z którego uśmiechała się do niego jego piękna żona. Kiedy ją poznał, nic nie wskazywało na to, że okaże się taką harpią. Powinien obić Juanowi gębę za to, że wpakował go w takie szambo. Założyli się tak, jak już nieraz się zakładali. Miał tylko uwieść czerwono włosą, zadziorną kelnereczkę, a tymczasem naprawdę się w niej zadurzył. Zaczęli się regularnie spotykać, a on coraz częściej dochodził do wniosku, choć nadal daleko mu było do mówienia o wielkich uczuciach, miłości od pierwszego wejrzenia i do końca życia i tym podobnych pierdołach, że z nią mógłby spróbować zbudować pierwszy raz w swoim życiu poważny, dojrzały związek. Nim jednak podjął decyzję, los sam zdecydował za niego. Dzień, kiedy oświadczyła mu, że spodziewa się jego dziecka pamiętał doskonale. Poczuł się wtedy, jakby cały świat zwalił mu się na głowę. Szybko jednak wziął się w garść i wbrew woli rodziców podjął decyzję o ślubie. Verónica była zachwycona, gdy powiedział, że się z nią ożeni. W końcu nie miał zbyt dobrej opinii, a na pewno nikt nie posądzałby go o to, że będzie gotów wziąć na swoje barki odpowiedzialność za swoje wybryki i chwilowe kaprysy. Bo tylko tak mógł nazwać swój związek z Verónicą. Na początku wszystko układało się w miarę dobrze, ale z czasem jego żona zaczęła powoli odsłaniać swoje prawdziwe oblicze i w końcu wygarnęła mu wszystko w twarz. Być może ślub z nią to rzeczywiście był błąd, jak uważali jego rodzice, jednak nie miał zamiaru popełnić kolejnego i pozwolić Verónice na oddanie ich dziecka do adopcji.
Dochodzący z sypialni rumor, skutecznie wyrwał go z rozmyślań. Kiedy wszedł do pokoju, zobaczył Verónicę, pakującą walizki.
- Co ty robisz? – spytał, starając się zachować spokój.
- Nie widzisz? Pakuję się. Powiedziałam ci już przecież, że to nie ma sensu…
- Nie będę tego słuchał – wszedł jej w zdanie, a ona tylko wzruszyła ramionami, ani na sekundę nie przerywając wrzucania rzeczy do walizki.
- To już chyba wszystko – powiedziała po chwili, rozglądając się po ich sypialni, a raczej pokoiku, w którym spali na jakimś starym, skrzypiącym, jednoosobowym łóżku, będącym jedynym obok dwudrzwiowej szafy, meblem w tym pomieszczeniu . – Przyjadę po rzeczy po pracy – dodała, zamykając walizkę – i już więcej nie będziesz musiał mnie oglądać – zakończyła, patrząc mu w oczy. Miała ochotę pocałować go, a nawet przespać się z nim na odchodne, bo kochankiem był wspaniałym, ale nie sądziła by w zaistniałej sytuacji zgodził się na to. Przygryzła wargę i uśmiechnęła się lekko na samo wspomnienie tego, co potrafili wyprawiać w łóżku.
- Co cię tak bawi? – spytał.
- Wspominam stare czasy – mruknęła, kierując się w stronę kuchni.
- Nie pozwolę ci teraz odejść – powiedział stanowczo, chwytając ją za nadgarstek i przyciągając do siebie.
- Nie jesteś moim panem i władcą! – krzyknęła, usiłując się wyszarpnąć, ale trzymał ją zbyt mocno. – Nie będziesz mi rozkazywał!
- A ty nie będziesz sama decydować o losie tego dziecka. – Spojrzał znacząco na jej wciąż jeszcze płaski brzuch. – To także moje dziecko! – wysyczał jej w twarz, nie starając się nawet ukryć narastającej wściekłości. Verónica jednak pozostała zupełnie niewzruszona i tylko teatralnie przewróciła oczami, wzdychając ciężko. Nie miała ochoty, słuchać jakichś umoralniających tekstów. Jej plan na życie był dość jasny i prosty i nie było w nim miejsca na żadnego małego, rozwrzeszczanego, różowego bachora. – Możesz mnie nie kochać, możemy się rozstać – zaczął po chwili Franco już prawie zupełnie spokojnie – ale dopóki nosisz pod sercem moje dziecko, nie spuszczę cię z oka. Możesz też zrzec się praw rodzicielskich, ale ja nie oddam naszego dziecka obcym ludziom. Rozumiesz? – zakończył, powoli zwalniając uścisk na jej nadgarstku. Chciał być ojcem dla tego dziecka i tego jednego był w tej chwili absolutnie pewien. Jeśli będzie trzeba, pójdzie nawet do ojca, prosić, by przyjął ich pod swój dach. Byle tylko Verónica została i zdecydowała się urodzić.
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:26:59 25-08-11 Temat postu: |
|
|
Ana Lucia jeszcze bardziej stawia się mężowi. Skończyło się panowanie Sebastiana, teraz czas na Anę. Podoba mi się ona taka odmieniona Wyraźnie wpadła w oko Arturowi, a on jej. Gdyby coś z tego było pewnie wtedy dopiero Sebstian dostrzegłby jaką ma przy sobie piękną i inteligentną kobietę. Spoglądając na to z innej strony to jego zachowanie odmieniło żonę. Jakby się dogadali i pokochali tworzyliby piękną parkę Stwarzam właśnie Traumę Vázquez albo Team Ana Lucía y Sebastian Kocham ich
Poza tym bardziej się spodziewałam po Sebastianie jakiegoś romansu, a widać, że to u Any w gabinecie coś się święciło Czekam na rozwój akcji.
Nadal podziwiam Franca, to wspaniale, że chce zatrzymać dziecko. Będzie dobrym ojcem, bo odpowiedzialnym. Veronica jest okropna, strasznie płytka i egoistyczna, żeby jej się odmieniło...
Kiedy można się spodziewać nowego odcinka? Czekam na niego z niecierpliwością. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:31 25-08-11 Temat postu: |
|
|
Brillantez możesz mnie wpisać na członka Teamu
"Uparta dziwaczka" pokazała pazurki, doprowadzając tym samym męża do wrzenia. Prawie mi go szkoda Żartuję. Jestem ciekawa jak dalej zachowa się Arturo, biedaczek jest pomiędzy młotem a kowadłem.
Veronica i Franco, kocham ich słowne przepychanki, ale ona działa mi na nerwy. Czy ta dziewczyna zna słowo "sumienie"? Bo raczej mi na to nie wygląda.
Ja podstawiam sobie kogoś innego za Franca, to zaczynam go lubić. Rób tak dalej
Czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:12:50 25-08-11 Temat postu: |
|
|
AllSins napisał: | Brillantez możesz mnie wpisać na członka Teamu |
Dobrze Będziemy pisać pod każdą odpowiedzią w tym temacie "Team Ana Lucía y Sebastian" na kolorowo i pogrubioną czcionką Co Ty na to?
Team Ana Lucía y Sebastian |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:23:42 25-08-11 Temat postu: |
|
|
Spoko :p
Team Ana Lucía y Sebastian |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|