|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:13:15 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Ja również z góry polubiłam Anę Lucię i Sebastiana i mam to samo zdanie, że gdyby się jakoś pogodzili to tworzyliby naprawdę piękną parę, ale jak narazie się raczej do tego nie zanosi.
Kobieta wzięła sprawę w swoje ręce i nie zamierza już być tą szarą myszką co niegdyś. Spokojnie można ją określić mianem - bizneswomen. Sebastian na jej słowa całkiem się zatkał i nie wiedział nawet co powiedzieć. Zaś jego najlepszy przyjaciel był zauroczony wręcz jego żoną i miał w zupełności rację. Szkoda, że Sebastian nie potrafi zauważyć jak cudowną żonę ma u swojego boku.
Jestem dumna z Franco. Wspaniale, że chce się zająć dzieckiem, które urodzi mi Veronica. Ale czy napewno jest tego pewien i podejmie się tej odpowiedzialności? Przekonamy się. Jak narazie dziewczyna jest strasznie uparta i pyskata, nie lubię jej ani trochę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:20:24 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Maite Perroni napisał: | Ja również z góry polubiłam Anę Lucię i Sebastiana i mam to samo zdanie, że gdyby się jakoś pogodzili to tworzyliby naprawdę piękną parę, ale jak narazie się raczej do tego nie zanosi. |
Dołączasz się do Teamu ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:24:53 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Brillantez napisał: | Maite Perroni napisał: | Ja również z góry polubiłam Anę Lucię i Sebastiana i mam to samo zdanie, że gdyby się jakoś pogodzili to tworzyliby naprawdę piękną parę, ale jak narazie się raczej do tego nie zanosi. |
Dołączasz się do Teamu ? |
Pewnie, w grupie raźniej Klaudi
A ciebie Brillantez, chciałam zaprosić na moje opowiadanie, link jest pod obrazkiem w moim podpisie
Team Ana Lucía y Sebastian
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 15:26:21 26-08-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:38:40 26-08-11 Temat postu: |
|
|
AllSins napisał: | Brillantez napisał: | Maite Perroni napisał: | Ja również z góry polubiłam Anę Lucię i Sebastiana i mam to samo zdanie, że gdyby się jakoś pogodzili to tworzyliby naprawdę piękną parę, ale jak narazie się raczej do tego nie zanosi. |
Dołączasz się do Teamu ? |
Pewnie, w grupie raźniej Klaudi
A ciebie Brillantez, chciałam zaprosić na moje opowiadanie, link jest pod obrazkiem w moim podpisie
Team Ana Lucía y Sebastian |
Jasne, że raźniej
Dziękuję, zaglądnę, pewnie zostanę na dłużej
Team Ana Lucía y Sebastian |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:33:06 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Zostawić Was na chwilę i co tu się wyrabia? A w ogóle pytał się kiedyś ktoś o to czy się zgadzam na tworzenie jakichś teamów, hę??;P
Specjalnie dla Was next być może jeszcze w weekend, ale niczego nie obiecuję
I może jako autorka nie powinna, ale nie mogę się powstrzymać...
SeAna team |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:14:47 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Dobrze, czekamy na next, miejmy nadzieję, że będzie w tym tygodniu
Oj tam, co Ci szkodzi
Team Ana Lucía y Sebastian
Ostatnio zmieniony przez Brillantez dnia 19:15:28 26-08-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:25:33 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Są na to całkiem spore szanse A poza tym... dla takich wspaniałych czytelników wszystko (no prawie wszystko;)) |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:13:31 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Oczywiście dziewczynki, że i ja dołączę do waszej grupy - im więcej nas tym raźniej.
Team Ana Lucía y Sebastian |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:38 26-08-11 Temat postu: |
|
|
Team Ana Lucía y Sebastian
Bardzo podoba mi się ta telka. I zreszta jak napisałam uwielbiam Ane Lucie i Sebastiana. Ciekawi mnie też wątek Mari i Juancha. Mam nadzieję, że niedługo coś wstawisz. A komentuję dopiero teraz bo niedawno wróciłam z wakacji i nadrobiłam wszyskie odcinki. Masz mnie za czytelniczkę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:31:34 27-08-11 Temat postu: |
|
|
Jak mówiłam, że zabiorę się za nadrabianie starszych produkcji, jak i nowych, tak tez zrobiłam. Jestem już po lekturze tego opowiadania, i chyba nic dziwnego jak napiszę, że mi się podoba. Zresztą - chyba wiesz, że uwielbiam czytać Twoje pomysły.
Zaczynając od prologów - są świetne. Bardzo dobrze wprowadziłaś, opisałaś "problem" każdego małżeństwa. Do tego, na prawdę doskonałe opisy.
Hm, już czytając pierwszy odcinek, muszę przyznać, że spodobała mi się postać Any. Kobieta chyba podjęła słuszną decyzję, co się nie spodobała jej mężowi. Jednakże skoro, jemu można wszystko, dlaczego ona ma siedzieć cicho i przytakiwać tylko główką.
Cytat: | – A, zapomniałabym – powiedziała, odwracając się ponownie w jego stronę. – Powiedz swojej sekretarce, że jest zwolniona. I recepcjonistkę też powinieneś zmienić.
- Żartujesz? – Tylko tyle był w stanie wydusić z siebie w tej chwili jej wielce elokwentny mąż.
- A wyglądam? – odpowiedziała pytaniem, posyłając mu mordercze spojrzenie, po czym zniknęła za drzwiami, zostawiając go osłupiałego z jego myślami. |
Uśmiałam się przy tym. Z chęcią zobaczyłabym minę Sebastiana.
I tu mnie Franco zaskoczył po drugim odcinku. Czytając opis jego bohatera, że założyl się z kumplami, że uwiedzie Veronicę, spodziewałam się raczej czegoś innego. Nie sądziłam, że męzczyzna stanie się aż tak odpowiedzialny i przyjmie wszystko na siebie - postanowienie, że nie chce oddać dziecka i sam będzie się nim opiekować.
Mam mieszane uczucia do Marisy i jej męża. Glownie chyba do niej. Fakt, pierwsze odcinki, więc wiele nie mówią. Czy kobieta na prawde kocha swojego męża? Może jednak żywi do niego jakimś uczucie, a na pewno tak jest.. Więc problem może stanowi Juancho. Widać, że przynajmniej odnosi wrażenie, że mu zależy, jednak... coś jest.
Sara. Hm, ciekawi mnie wyszła za Martin tylko z powodu dziecka, że chce zostać matką. Może i tak było, ale czy teraz tak jest, albo czy będzie? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:58:59 27-08-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5.
Martin przyglądał się wysokiemu, przystojnemu blondynowi, który już od kilku godzin siedział przy barze i zaczynał powoli wyglądać na całkowicie oderwanego od rzeczywistości. Był tu stałym bywalcem i zawsze opuszczał lokal w towarzystwie jakiejś kobiety. Tego wieczora jednak wyraźnie nie był w formie. Mijały go różne kobiety, posyłając mu zalotne spojrzenia i uwodzicielskie uśmiechy, a on wydawał się ich w ogóle nie dostrzegać.
- Jeszcze raz to samo – wybełkotał, przesuwając pustą szklankę po śliskim blacie.
- Sądzę, że nie powinieneś już pić – powiedział spokojnie Martin, nie siląc się na żadne formy grzecznościowe, które w jego profesji nie miały prawie żadnego znaczenia. Niektórzy traktowali bar jak konfesjonał, a barmana jak spowiednika. Po alkoholu łatwiej było im mówić o pewnych sprawach, a jego zadaniem było przede wszystkim wysłuchać, co mają do powiedzenia. Gdyby nie zmusiła go do tego sytuacja, zapewne skończyłby studia i być może byłby dziś uznanym psychologiem. Praca za barem częściowo rekompensowała mu to, co stracił, rzucając studia. Uważał bowiem, że dobry barman powinien być przede wszystkim dobrym słuchaczem i psychologiem. I za takiego się miał. Klienci najwidoczniej również obdarzali go zaufaniem, bo często zwierzali mu się ze swoich najmroczniejszych sekretów.
- Masz żonę? – spytał po chwili blondyn, zdejmując krawat i chowając go do kieszeni drogiej marynarki. Martin skinął twierdząco, nie przerywając wycierania szklanek. – Ja też mam – kontynuował blondyn, wpatrując się w dno szklanki, którą kurczowo ściskał teraz w dłoniach. – Nie chciałem się żenić, ale ożeniłem się, bo tak chciał ojciec. Nie chciałem dzielić się firmą, a teraz muszę to zrobić, bo mojej żonie zachciało się władzy! – warknął, uderzając dłonią o blat. Martin przezornie zabrał mu pustą szklankę.
- Zamówię ci taksówkę – oznajmił, a Sebastián wybuchnął histerycznym śmiechem.
- Widzisz, stary, tak właśnie wygląda całe moje życie. Nieustannie ktoś podejmuje decyzje za mnie, stawiając mnie przed faktem dokonanym.
- Dobrze, więc czego oczekujesz? – spytał Martin, wspierając ramiona na blacie i spoglądając swojemu rozmówcy prosto w oczy. Vázquez zamilkł, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Chcesz odejść od żony czy być jej panem i władcą? Chcesz schlać się tu do nieprzytomności czy wrócić do domu? A może wyjść w towarzystwie jakiejś pięknej kobiety i znów zdradzić żonę?
- Chcę się jeszcze napić – stwierdził w końcu Sebastián. Martin przewrócił teatralnie oczami i podał mu szklankę z wodą. Vázquez był beznadziejnym przypadkiem.
- Jeśli chcesz, możesz przenocować w jednym z pokoi na górze – zakończył dyskusję.
- Ile to będzie kosztowało?
- Na koszt firmy – mruknął Martin. – Verónica – skinął na czerwonowłosą kelnerkę. – Zaprowadź pana na górę – polecił, przesuwając w jej stronę po ladzie kluczyk od pokoju.
- Wezwijmy mu taksówkę – powiedziała, mierząc uważnie wzrokiem, siedzącego przy barze mężczyznę.
- On nie chce taksówki, a ja nie chcę kłopotów.
- Ok. – przytaknęła dziewczyna. – Ty tu rządzisz… Chodź – zwróciła się do blondyna, chwytając go pod rękę. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.
- Jesteś śliczna, wiesz? – zagadnął, usiłując uchwycić między palce kosmyk jej czerwonych włosów.
- A ty jesteś pijany – powiedziała.
- Wszystkie jesteście takie same – stwierdził, pozwalając się prowadzić w stronę pokoju.
Martin odprowadził ich wzrokiem, analizując w myślach własne małżeństwo. Układ między nim a Sarą od początku był jasny. Jak się domyślał, między tamtym mężczyzną a jego żoną również. Nie rozumiał więc dlaczego ów mężczyzna z miną męczennika uparcie szukał pocieszenia w kieliszku. Zwłaszcza, że do tej pory niespecjalnie przejmował się swoim stanem cywilny, co wieczór opuszczając lokal w towarzystwie innej kobiety.
- Martin… tu ziemia! Halo? – dobiegł go głos przyjaciela. Spojrzał na bruneta, który siedząc na barowym krześle, machał mu teraz przed oczami dłonią. – Jesteś już z nami, czy dalej bujasz w obłokach?
- Co jest, Juan? Czego się napijesz?
- Mam problem – zakomunikował, ignorując zupełnie drugie pytanie.
- Jak my wszyscy – odparł Martin, nalewając przyjacielowi alkoholu.
- Muszę się wyprowadzić – oznajmił bez zbędnych wstępów. – Przenocujesz mnie?
- Na górze jest jeszcze jeden wolny pokój.
- Jeden? – zdziwił się Juan. Doskonale wiedział, że pokoje były dwa, a skoro jeden był zajęty, to mogło oznaczać tylko tyle, że nieobliczalna Sarita Fernández miała kaprys, by wyrzucić męża ze swojej wielkiej, pięknej hacjendy. Może zrobił już co musiał i przestał być jej potrzebny?
- W drugim Verónica kładzie właśnie jakiegoś bogatego durnia, który nie wie czego chce od życia – wyjaśnił spokojnie Martin, rozwiewając tym samym teorię Juana i powoli przesunął kieliszek w jego stronę. – Zaraz – opamiętał się nagle. – Coś ty powiedział? Dlaczego chcesz się wyprowadzać?
- Bo nie zniosę dłużej tej sytuacji z Marisą – odparł krótko Juan, wychylając zawartość kieliszka do dna. – Co to było? – spytał, wykrzywiając twarz w dziwnym grymasie.
- Najbardziej "męski" alkohol, jaki kiedykolwiek wyprodukowano. Przynajmniej tak zapewnia producent.
- Musisz zawsze na mnie testować te swoje wszystkie dziwactwa? – spytał Juan, a Martin tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo. Juancho znał go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że to nie zwiastuje niczego dobrego. – Co to było? – ponowił pytanie, spoglądając nieufnie to na przyjaciela, to na butelkę, z której napełnił jego kieliszek.
- Wężowe wino.
- Co proszę? – spytał Juan, zastanawiając się czy dobrze usłyszał, a jeśli tak, to czy słowo „wężowe” miało jakiś bezpośredni związek z wypitym przez niego przed chwilę trunkiem.
- Wino ryżowe, w którym zatopiono jadowitą kobrę i czarnego skorpiona.
- Żartujesz sobie ze mnie? – spytał podejrzliwie. Martin pokręcił przecząco głową.
- Żywe zwierzęta umieszczane są w butelkach z winem ryżowym – zaczął wykład, uważnie obserwując twarz przyjaciela, która nagle zaczęła zmieniać barwy. – Alkohol unieszkodliwia jad węża i skorpiona…
- Czy to świństwo ma jakieś zalety? – przerwał mu Juan, absolutnie pewien, że nie ma ochoty wysłuchiwać kolejnych szczegółów na temat produkcji tego specyfiku.
- Podobno pomaga w bólach pleców i reumatyzmie oraz… – zawiesił na chwilę głos i spojrzał na przyjaciela z dziwnym błyskiem w oku – Wzmaga potencję – zakończył nie spuszczając wzroku z przyjaciela. Juan patrzył na niego przez chwilę zdumiony, analizując wszystkie informacje, aż w końcu obaj wybuchli gromkim śmiechem.
- Nalej mi jeszcze jednego – powiedział, przesuwając pusty kieliszek w stronę Martina. – Może się schleję, ale przynajmniej mój wierny przyjaciel na tym skorzysta. Sobie też powinieneś nalać, skoro tak uparcie staracie się o dziecko.
- Nie mogę pić w pracy.
- Ale za chwilę kończysz, nie? – Martin zerknął na zegarek i skinął twierdząco. – No, to bierz flaszkę tego cuda i idziemy.
- Dokąd? – spytał naiwnie Martin.
- Jak to, dokąd? Do pokoju na górze. Sarita przecież nie znosi alkoholu, a Marisa… – westchnął ciężko. – Opowiem ci wszystko na górze, jak się napijemy.
- Hej, co tam? – zagadnął chłopak, który właśnie zajął miejsce na barowym krześle obok Juana. Po jego minie jednak było widać, że nie jest w najlepszym nastroju.
- Witamy w klubie szczęśliwych mężów swoich żon – odparł Juancho, uśmiechając się krzywo i znów wychylił zawartość kieliszka do dna. – Martin, nalej mu też.
- Za swoją żonę, powinienem ci bardzo serdecznie podziękować – odparł Franco, spoglądając na Juana groźnie i podciągając przy tym rękawy bluzy.
- Daj spokój. Gdyby jakimś cudem dziś znów był ten wieczór, kiedy się zakładaliśmy… – urwał, przywołując w pamięci wspomnienia z tamtego wieczora. Długo kręciła się koło niego i wiele razy próbowała go uwieść, ale on zapatrzony był wtedy w Marisę i ani w głowie mu było ją zdradzać. W końcu wpadł na pomysł, by napuścić czerwonowłosą diablicę na swojego przyjaciela, który nie grzeszył cnotą. – Sam bym ją chętnie poobracał – dodał po chwili, unosząc kąciki ust w lekkim uśmiechu, gdy w zasięgu jego wzroku pojawiła się Verónica.
- Uważaj – ostrzegł Franco zupełnie poważnie. – To ciągle jeszcze moja żona.
- Czego jej brakuje? – spytał Juan, ignorując ostrzeżenie kumpla.
- Rozumu! – warknął Franco na tyle głośno, by mogła go usłyszeć, przechodząc obok. – Poza tym, ty zdaje się masz Marisę, nie?
- Stary, to już przeszłość – odparł Juan i wypiwszy zawartość kieliszka ponownie przesunął go w stronę Martina. – Z dnia na dzień jest co raz gorzej. Najpierw mnie całuje, potem każe mi wynosić się z sypialni… Nie rozumiem, ale nie zrozumie kobiet ten, kto sam nie był kobietą…
- Ty już może lepiej nie pij więcej – powiedział Franco, z troską spoglądając na przyjaciela, po czym chwycił kieliszek napełniony przez Martina i uniósł go do ust. – Co to? – spytał, zanim zawartość kieliszka znalazła się w jego ustach.
- Wino z jadu węża i skorpiona – odparł Juan w momencie, gdy Franco miał już alkohol w ustach. Ten jednak zamiast połknąć go, parsknął najpierw, a potem zakrztusił się tak, że cały płyn jaki miał w ustach, znalazł się na barowej ladzie i jego bluzie. – No, dajesz stary – zaśmiewał się Juan, klepiąc przyjaciela między łopatkami, kiedy jego twarz zrobiła się czerwona, a z oczu popłynęły łzy. – Ale nic się nie martw, to nie jest groźne, a poza tym wzmaga potencję. Choć ty chyba akurat z tym nie masz problemów, co? Jeden strzał i już gol. Nie każdy ma takie szczęście – dodał, spoglądając na Martina i szczerząc zęby w durnym uśmiechu.
- Bardzo zabawne – stwierdził oburzony Franco, gdy w końcu udało mu się złapać oddech, ścierając z bluzy papierową serwetką resztki.
- A właśnie! – wrzasnął Juan, jakby doznał jakiego objawienia. – Skoro wy nie chcecie dziecka – zaczął, spoglądając na swojego przyjaciela – a wy nie możecie go mieć – dodał, przenosząc wzrok na Martina – to może powinniście się jakoś dogadać, co? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:41:58 27-08-11 Temat postu: |
|
|
agam napisał: |
- A właśnie! – wrzasnął Juan, jakby doznał jakiego objawienia. – Skoro wy nie chcecie dziecka – zaczął, spoglądając na swojego przyjaciela – a wy nie możecie go mieć – dodał, przenosząc wzrok na Martina – to może powinniście się jakoś dogadać, co? |
Rozbroiła mnie prostota tego planu Ale wątpię by Sara chciała się na to zgodzić. Z tego co zauważyłam, to ona za wszelką cenę chce mieć własne dziecko.
Plan Vero w wypadku Sebastiana na pewno nie ma zastosowania. On ma żonę, a ona chce mieć utrzymanie na całe życie, więc nie da rady.
Czekam na więcej takich męskich rozmówek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:33:35 27-08-11 Temat postu: |
|
|
AllSins napisał: | agam napisał: |
- A właśnie! – wrzasnął Juan, jakby doznał jakiego objawienia. – Skoro wy nie chcecie dziecka – zaczął, spoglądając na swojego przyjaciela – a wy nie możecie go mieć – dodał, przenosząc wzrok na Martina – to może powinniście się jakoś dogadać, co? |
Rozbroiła mnie prostota tego planu Ale wątpię by Sara chciała się na to zgodzić. Z tego co zauważyłam, to ona za wszelką cenę chce mieć własne dziecko.
Plan Vero w wypadku Sebastiana na pewno nie ma zastosowania. On ma żonę, a ona chce mieć utrzymanie na całe życie, więc nie da rady.
Czekam na więcej takich męskich rozmówek. |
Zgadzam się. Ja z kolei czekam na firmę, Anę Lucíę i Sebastiana I jakąś kłótnię albo trochę czułości, lub żeby chociaż Sebastian doszedł do wniosku, że ma cudowną żonę... Czekam na kolejny odcinek
Team Ana Lucía y Sebastian
AllSins! Zaczęłam czytać Twoją telenowelę, skomentuję jak wszystko przeczytam Podoba mi się i uwielbiam Ericka Eliasa, więc to duży plus
agam Robisz sama grafikę do telenoweli? Bo jest świetna
Ostatnio zmieniony przez Brillantez dnia 20:34:15 27-08-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:20:08 27-08-11 Temat postu: |
|
|
Sin, Sebastian ma żonę, której nie chce i z którą najchętniej by się rozwiódł
Brillantez, nim między nimi nastąpi jakiekolwiek ocieplenie klimatu, to jeszcze trochę potrwa;)
Grafiki (i entrady) robię sama - totalnie amatorsko, metodą prób i błędów. Cieszę się, że się podoba |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:57:24 28-08-11 Temat postu: |
|
|
Bardzo interesująca telka. Chociaz najbardziej intryguje związek Franco&Vero oraz oczywiście Ana Lucia i Sebastian. Czekam na następne odcinki;) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|