|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Która z czarownic pierwsza złamie zakaz? |
Allie |
|
22% |
[ 8 ] |
Kat |
|
14% |
[ 5 ] |
Mel |
|
37% |
[ 13 ] |
W tym samym czasie |
|
25% |
[ 9 ] |
Dzielnie wytrwają przez rok |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 35 |
|
Autor |
Wiadomość |
Chocolate King kong
Dołączył: 26 Gru 2008 Posty: 2553 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:19:43 29-10-09 Temat postu: |
|
|
Juz juutro odcinek . . . ! ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:37:23 29-10-09 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że nie zawiodę |
|
Powrót do góry |
|
|
Szeherezada Generał
Dołączył: 12 Kwi 2008 Posty: 8888 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z miejsca, którego nikt nie zna... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:15:02 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Pewnie że nie!!!
Co to za głupie insynłacje. |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:25:23 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Ostatnio cierpię na blokadę twórczą |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:35:07 30-10-09 Temat postu: |
|
|
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
misia3 Mistrz
Dołączył: 08 Mar 2009 Posty: 10795 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ok. Kielc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:39:20 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj happy |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:15:06 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Dodaję Mam nadzieję, że się Wam spodoba...
Nowa Postać
Chace Crawford - Matt
Odcinek 10
Przyjaciel to ktoś, kto daje Ci totalną swobodę bycia sobą.
Jim Morrison
- Spadaj Luciuszu. Nie mam ochoty wstać. – Allie nakryła głowę poduszką i przekręciła się na drugi bok. Zgoniła czarnego kota z łóżka, który ostentacyjnie przypominał o swoim istnieniu.
Od tygodnia nie wychodziła z domu i nie kontaktowała się ze światem zewnętrznym. Nie odbierała telefonów, nie przyjmowała poczty i nie widywała się z nikim, nawet z Mel. Nie chodziła na próby i mało ją to onchodziło. Niech radzą sobie bez niej. Nie miała ochoty na widywanie się z Erickiem i na jakąkolwiek wymianę zdań pomiędzy nimi. Do końca świata się do niego nie odezwie. Ma to, na co sobie zasłużył i niech cierpi.
Kot drapał ją po twarzy. Miała ochotę udusić go gołymi rękami.
- Dobra tym razem wygrałeś, ale nie myśl, że następnym też pójdzie ci tak łatwo. – Rozejrzała się wokół. Wszędzie walały się papierki po czekoladkach i puste szkalnki. Chyba powinna tu posprzątać. Chociaż nie wiedziała po co. I tak nie miała zamiaru przyjmować żadnych gości.
Usiadła przed lustrem. Wyglądała fatalnie. Czuła się jeszcze gorzej. Nie zauważyła nawet, jak drzwi od jej sypialni się otwierają.
- Dzień dobry Alicjo…
- Miss… - Allie próbowała sobie przypomnieć, jaki dziś dzień tygodnia.
- Nie było cię na wczorajszym spotkaniu… - kobieta, jakby czytała w jej myślach. – Jednak nie po to tutaj przyszłam. – rozglądała się z krzywą miną po pokoju. – Chciałam zobaczyć, jak sobie radzisz…Taka samotna…Taka opuszczona…Zapomniana przez wszystkich.
- Nie jestem samotna ani tym bardziej opuszczona…
- Biedactwo…Twoje przyjaciółki już do ciebie nie wrócą…Ułożą sobie życie na nowo…Katalina już zaczęła to robić…A Melania ma dobre serce i zawsze znajdzie wokół siebie ludzi życzliwych, którzy jej pomogą…
- Mam nadzieję, że zrobi to zanim ją wykończysz…
- Złamała zakaz i musi ponieść karę…Każdy odpowiada za swoje czyny…
- Właśnie, każdy…Ty także…
- Grozisz mi? Pytam się, jak możesz to zrobić, skoro nie ma już nikogo przy tobie…Jesteś, jak trucizna Alicjo…Nie ma w tobie ludzkich uczuć…Nie potrafisz kochać…Znasz tylko nienawiść…Nawet ten chłopak poznał się na tobie…
Mierzyły się wzrokiem. Allie wiedziała, że nie powinna słuchać Miss. Jej słowa były fałszywe. Jednak w pewnym momencie zaczęły nią targać wątpliwości. Może Miss ma rację i ona, Allie jest trucizną i odstrasza innych.
- Ericka w to nie mieszaj… - tylko tyle zdołała powiedzieć.
- Dlaczego…Biedna, mała Allie myślała, że istnieje na świecie ktoś, kto zdoła ją naprawdę polubić…Tacy chłopcy nie są dla ciebie, skarbie… - Miss Margaret wyraźnie triumfowała.
- Skończ! – czarnowłosa myślała, że zaraz zwariuje. Tłum myśli wirował jej w głowie.
- Jeszcze nawet nie zaczęłam…Mam coś dla ciebie…Chcę ci pokazać, że ludziom żyję się lepiej bez twojego towarzystwa…Miłego oglądania i do zobaczenia…
Wyczarowała w lustrze różne obrazy. Allie mogła zobaczyć Mel, bawiącą się z Jessicą. Jej czerwonowłosa przyjaciółka wyglądała na szczęśliwą. Obraz przesunął się i dziewczyna ujrzała Kat w długiej wieczorowej sukni, zachowującą się, jak dama. Nie poznawała jej. Widziała też Ericka z inną dziewczyną i to zabolało ją najmocniej. Nie była w stanie dłużej na to patrzeć. Uderzyła pięścią z całej siły w lustro tak, że pękło na małe kawałki, kalecząc przy okazji jej rękę.
- Cholera! – syknęła z bólu. Krew kapała na podłogę
Na dole ktoś dobijał się do drzwi. Allie stwierdziła, że to z pewnością nie Mel, bo dziewczyna ma własne klucze.
Zeszła na dół, by otworzyć.
- Cześć Al… - zatkało ją, gdy zobaczyła, kto stoi na progu
- Matt?! – tego już nie mogła wytrzymać. Zemdlała.
***
- Allie nie wiem, który już raz z kolei nagrywam się w tym tygodniu na automatyczną sekretarkę, więc mogłabyś choć raz łaskawie odebrać i dać znak, że żyjesz. Proszę, zrób to dla mnie. – odłożyła telefon na stół. Pogrzebała chwilę w misce z płatkami, ale uznała, że nic nie przełknie, więc wylała jej zawartość do zlewu. Czasami miała ochotę udusić Allie.
- Nie możesz po prostu do niej iść i zobaczyć, co u niej. – Daniel wszedł do kuchni i znowu zobaczył, jak czerwonowłosa siedzi z telefonem. Nie było dnia, by choć słowem nie wspomniała o przyjaciółkach. Czasami miał wrażenie, że bardziej przejmuje się nimi niż własnym życiem.
- Nie, bo skoro Allie nie odbiera, to znaczy, że nie chce się z nikim widzieć.
- To nie dzwoń. Jak będzie chciała to sama zadzwoni. – Daniel nie wiedział o co tyle zachodu.
- Martwię się o nią. Sam mówiłeś, że od paru dni nie pojawia się na próbach. – Mel nastawiła wodę na kawę. To dziwne, ale mieszkała tu tak krótko, a już czuła się, jak we własnym domu. – Jess pospiesz się, zaraz musisz wychodzić! – wyjęła chleb i zaczęła go kroić.
- To duża dziewczynka, na pewno potrafi sobie poradzić.
- Może masz rację, co nie zmienia faktu, że i tak się o nią boję…A twoja siostra, jak zaraz nie zejdzie, to na pewno się spóźni.
- Może powinnaś pomyśleć o sobie i o swoich problemach… - stanął obok niej. Zauważył, że spięła się na dźwięk jego słów.
- Ja nie mam żadnych problemów…Jessica schodź natychmiast! – jego słowa wytrąciły ją z równowagi. Jakim prawem mieszał się w sprawy, o których nie miał zielonego pojęcia.
- Przecież widzę, że coś cię dręczy. – Daniel nie dawał za wygraną.
- Nic mnie nie dręczy, jasne? – była tak zdenerwowana, że nożem przejechała sobie po palcach. – Ała! – no tak jeszcze tylko tego jej brakowało. Myślała, że zaraz zemdleje. Nie znosiła widoku krwi.
- Pokaż mi dłoń. – nie opierała mu się za bardzo. Wyjął z szafki wszystko, co potrzebne i posadził ją sobie na kolanch. Była blada, jak ściana. Wolała nie patrzeć na krew, więc odwróciła głowę tak, że wtulała ją teraz w szyję chłopaka. Musiała przyznać, że podoba jej się jego zapach. Był męski i cierpki zarazem.
Zabandażował jej palce.
- Dzięki, nie znoszę widoku krwi.
- Nie ma za co. – spojrzał na jej wąskie usta i ujął twarz czerwonowłosej w swoje dłonie…
- Już jestem! – Jessica wbiegła do kuchni. – Mel co ci się stało?
Odskoczyli od siebie.
- Skaleczyłam się.
- Jess ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie biegała po domu! Zmykaj do samochodu, bo już jesteś spóźniona. Od jutra wstajesz dziesięć minut wcześniej. – uwielbiał swoją siostrę, ale bywały takie momenty, jak ten, w których był zły, że nie jest jedynakiem. – Do zobaczenia!
Mel wciąż kręciło się w głowie. Tylko czy aby na pewno od widoku krwi?
***
- Panienko Katalino proszę się nie kręcić. – Fernanda, jedna ze służących pomagała jej się ubrać.
- Daj spokój Fernando, sama mogę zapiąć. – Kat miała już dość. Jej rodzice otwierali sezon towarzyski i wydawali przyjęcie z tej okazji, a ona miała być jego najjaśniejszą gwiazdą. Nie rozumiała tylko, dlaczego matka kazała jej się wcisnąć w okropną, czarną sukienkę.
- Nie, panienko, materiał jest bardzo delikatny i trzeba uważać. – pokojówka zapięła ostatni guzik.
Kat przejrzała się w lustrze.
- Wyglądam okropnie, jak trzydiesto kilkuletnia wdowa. – sukienka była niewygodna i zupełnie nie w jej stylu. Już halka, którą miała pod spodem bardziej nadawała się na publiczny występ.
- Wygląda panienka prześlicznie, jak zawsze. Teraz tylko trzeba jeszcze upiąć panience włosy.
O nie włosów ruszyć nie da! Zawsze nosiła je rozpuszczone i nie pozwoli, by ktoś to zmienił.
- Naprawdę musisz Fernando? – sama była sobie winna. Przyjechała tu, więc musi zachowywać się, jak trzeba.
- Nie mam wyjścia, panienko.
Niech się dzieje, co chce. I tak gorzej już być nie mogło.
Jeśli jeszcze 2 godziny wcześniej Kat myślała, że gorzej być nie może to była w błędzie. Było gorzej. Siedziała już w salonie razem z setką innych gości, których albo nie znała albo nie pamiętała. A żeby tego było mało państwo Rockwood, rodzice Michael’a obserwowali ją bacznie spod przymrużonych powiek. Siedziała naprzeciwko nich na skórzanej sofie. Michael usiadł obok niej.
- Co robiłaś przez ten czas, jak cię z nami nie było, kochanie? – Michelle Rockwood mówiła z okropnym, francuskim akcentem, co jeszcze bardziej odpychało innych od niej.
Blondwłosa była gotowa na przesłuchanie. W świecie jej rodziców rządziła gra pozorów.
- Podróżowałam z przyjaciółkami po Europie, uczyłam się i osiadłam w Guadalajarze… - nie wiedziała, co jeszcze ma dodać.
- A gdzie dokładnie w Europie byłaś? – ojciec Michael’a był mężczyzną o surowym wyglądzie i dość przystojnym, jak na swój wiek.
- Hiszpania, Portugalia, Francja… - przez sukienkę czuła się jeszcze gorzej.
- I podobało ci się?
- O tak, bardzo… - szczególnie podobały jej się nocne kluby.
- Twoja mama mówiła, że studiujesz. – Michelle widać wzięła sobie za cel wyciągnąć z niej, jak najwięcej.
- Tak kończę biochemię i kosmetologię, ale wzięłam urlop dziekański.
- A na której uczelni studiujesz?
- Najpierw studiowałam na uniwersytecie w Guadalajarze, a później w Nowym Meksyku. – zabawa w pytania zaczęła ją nudzić i drażnić.
- A masz zamiar skończyć, kiedyś przynajmniej jeden z kierunków.
- Mamo daj już spokój Kat. – Michael chyba zauważył, że dziewczyna ma dość. Wziął ją za rękę. – Przepraszamy was, ale idziemy się przejść.
Wyszli do ogrodu, gdzie siedziała większość młodych ludzi. Chłopak znał wszystkich. Kat nikogo.
- Przepraszam za mamę. Czasami jest strasznie wścibska.
- Nic nie szkodzi. Boi się o ciebie, bo zawsze uważała, że mam na ciebie zły wpływ.
- Tak pamiętam…Nie pozwalała mi się bawić ani z tobą, ani z twoimi przyjaciółkami. – zaśmiali się na samo wspomnienie o tym. – Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki…
- Choć przedstawię cię wszystkim.
Nudziła się strasznie. Ci ludzie, choć byli w jej wieku, to zachowywali się, jak jej własni rodzice. Nie miała z nimi o czym rozmawiać. Z nudów wypiła cztery kieliszki szampana i lekko szumiało jej w głowie.
Choć w tym miejscu powinna czuć się, jak w domu, to było zupelnie na odwrót. Była tu niechcianym intruzem i wiedziała o tym. Ludzie ją tolerowali tylko ze względu na szacunek do jej rodziców.
Tęskniła za Mel i za Allie bardzo mocno. A za każdym razem, gdy patrzyła na Michael’a to wyobrażała sobie Damiana, a wtedy tęsknota za tym chłopakiem stawała się jeszcze silniejsza. Michael był uprzejmy, szarmancki i miły, ale przy tym strasznie nudny i nie potrafił się bawić. A tutejsze dziewczyny były mdłe i nijakie. Brakowało jej dwóch ulubionych wiedźm i martwiło ją, że jeszcze nie odpowiedziały na żaden z listów. Czyżby tak szybko o niej zapomniały?
Takie myśli sprawiały, że chciała wziąć nogi za pas i wrócić do…domu. Do tego prawdziwego domu, bo jak ktoś, kiedyś powiedział „Tam dom twój, gdzie serce twoje”. A jej serce zostało w Nowym Meksyku.
Kelner przechodził obok niej z nową porcją szampana. Wzięła jeden kieliszek do ręki.
- Wasze zdrowie, wiedźmy! – I wypiła od razu do dna.
***
- Co ty tutaj robisz Matt? – Allie już doszła do siebie zupełnie po szoku, w jakim się znalazła. Tylko ręka trochę ją bolała. Na szczęście Matt szybko ją zabandażował.
- Tęskniłem za wami. – chłopak uśmiechnął się do czarnowłosej.
- Skąd wiedziałeś, gdzie nas szukać? – Allie, jako mała dziewczynka uwielbiała Matta i od tamtej pory nie wiele się zmieniło. Cieszyła się, że znowu go widzi.
- Widziałem się z Kat… - chłopak przypomniał sobie, jak dziewczyna rzuciła mu się na szyję, płacząc i śmiejąc na przemian.
- Jak to?
- Byłem w pobliżu domu rodziców Kat i postanowiłem wpaść, a na miejscu dowiedziałem się, że i ona tam jest. Opowiedziała mi wszystko ze szczegółami, więc przyjechałem.
- Co ty tam robiłeś? – Allie była bardzo ciekawa.
Chłopak spojrzał na nią tym samym, smutnym wyrazem twarzy, którym żegnał się z nimi 4 lata temu.
Dopiero po chwili do niej dotarło o co chodzi. Na cmentarzu w miejscowości, gdzie mieszkali rodzice Kat, pochowana została Monique.
- Ojej przepraszam! Jestem głupia, ale zapomniałam…Naprawdę bardzo mi przykro.
- Nic się nie stało, Al… Lepiej powiedz, co sobie zrobiłaś w rękę. – właśnie to była jedna z rzeczy, które lubiła w nim najbardziej. Praktycznie do nikogo nie chował urazy i zawsze martwił się o innych.
- A to… - mina jej zrzędła. – Twoja matka sprawiła mi małą wizytę…
- Miss Margaret ciągle w formie? – zapytał, choć rozmowa o matce była ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę.
- W jak najlepszej… - opowiedziała mu wszystko. O tym, co wydarzyło się tu od czasu, gdy Kat wyjechała. Powiedziała o tym liście i o Ericku (choć ten fragment go bawił…wyobrażał sobie minę biednego chłopaka sam na sam z nakręconą, jak katarynka Allie), o Mel i jej koszmarach i o Danielu. Matt miał wrażenie, jakby nigdy nie wyjeżdżał, a oni znowu mieli po naście lat.
- Naprawdę uważasz, że przesadziłam? – nie mogła uwierzyć, w to co słyszy. – Przecież przeczytał mój list i nazwał mnie dziwką.
- A ty go spoliczkowałaś i powiedziałaś, że nic dla ciebie nie znaczy. Naprawdę Al albo bardzo się zmieniłaś albo zakochałaś, bo wygadujesz bzdury.
- Nie zakochałam się i on nic dla mnie nie znaczy…A cudzych listów się nie czyta! – Allie zaprzeczyła szybciej niż się spodziewała.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z prawdziwą Allie, bo dziewczyna, którą znam nie przejmuję się tym, co mówią o niej ludzie, którzy podobno nic dla niej nie znaczą, a już na pewno nie chowa się w domu. I co najważniejsze Alicja z Krainy Czarów nie wierzy słowom Miss Margaret.
Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Zawsze potrafił postawić ją do pionu i był jedyną osobą, której pozwalała na siebie krzyczeć.
- Czyli przesadziłam? – spytała w końcu.
Pokiwał głową.
- I co mam teraz zrobić?
- Po pierwsze ogarnąć się, po drugie iść w końcu na próbę, po trzecie zadzwonić do Mel i powiedzieć, że przepraszasz ją za to, że nie odbierałaś telefonu, a po czwarte napisać długi i wyczerpujący list do Kat.
- Ale, żeby było jasne…Ja się naprawdę nie zakochałam…To Mel i Kat, ale ja nie… Przecież mnie znasz…
- Tak wiem… - Nie wierzył jej.
I chociaż nie znał tych chłopaków współczuł im. Chyba nie wiedzieli, co ich czeka.
***
Kręciła się cały czas. Dantejskie sceny przez cały czas przewijały się w jej głowie. Brakło jej tchu i myślała, że zaraz umrze. Głowa pękała jej z bólu. Chciała krzyczeć, ale nie mogła. Straszliwa otchłań wciągała ją do środka.
Nagle przebudziła się, krzycząc niemiłosiernie i płacząc. Zaczynała wariować. Każda kolejna noc była gorsza od poprzedniej. Miss Margaret nie znała litości. Mel zastanawiała się ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać. Tydzień? Dwa? W końcu zwariuje albo umrze.
Daniel przybiegł do pokoju, jak szybko mógł. Co noc słyszał krzyki, dochodzące z pokoju dziewczyny, ale dziś przeszła samą siebie. Darła się, jak opętana. Gdy zapalił światło zobaczył ją roztrzęsioną i zapłakaną. Zanim zorientował się, co powinien zrobić dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem. Czuł, jak szybko biło jej serce.
- Błagam nie zostawiaj mnie samej! – wyszeptała, łkając cicho.
- Uspokój się, nie zostawię cię.
Położył się obok niej na łóźku i czekał aż zaśnie. Jak dziecko trzymała jego dłoń w swojej. Kiedy zobaczył, że jej oddech staje się w miarę równy, pocałował ją w czoło i sam spróbował zasnąć. A gdy zaczęła się kręcić przytulił ją jeszcze mocniej.
Ostatnio zmieniony przez Queen Bee dnia 23:34:07 02-11-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:40:54 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Ach cudny i długi odcinek!!
Matt jest spoko :0
Narazie mIchael nie stanowi zagrozenia ale nie wiem jak bedzie w przyszłosci
Słodkie na koniec
Miss MArgaret jest okropna!! CO za babsztyl!!
Odcinek świetny!! |
|
Powrót do góry |
|
|
DjBebe Aktywista
Dołączył: 30 Sie 2009 Posty: 384 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:53:38 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Ah końcówka jaka słodka.
Daniel nigdy nie opuści Mel xD
Eh a wcześniej Mel kręciło się w głowie... Właśnie przez chłopaka.
Ay coraz bardziej rozwijają nam się wątki miłosne
Co do Matta to jest spoko kolo. Dobrze, że przywołał Allie do porządku.
Ale zdziwo... jego matka to Miss? Łoo, wgl do niej nie podobny, ale to dobrze.
Kat... Niech wraca do Meksyku, tam gdzie teraz jest nie czuje się dobrze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:57:56 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że polubiłyście Matta, bo to mój ulubiony bohater
Mili to myślisz podobnie, jak Kat, bo ona też uważa, że Michael nie stanowi zagrożenia, bo to nie jest typ faceta, który ona lubi
A końcówka słodka, to tak z okazji zbliżającego się Halloween
Ostatnio zmieniony przez Queen Bee dnia 0:00:10 31-10-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 0:01:44 31-10-09 Temat postu: |
|
|
Aj coś mi mówi,z e on zacznie sie podwalać tak?? Wrr :p Ale to nie on ma ja pocałowac jak ja pocałuje to cie uduszę a potem będe przypiekac na wolnym ogniu!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:05:36 31-10-09 Temat postu: |
|
|
Myślisz, że Kat dałaby mu się pocałować, skoro nawet Damianowi na to nie pozwoliła |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:05:52 31-10-09 Temat postu: |
|
|
Jejku, co za słodziutki koniec... |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 0:06:51 31-10-09 Temat postu: |
|
|
Racja!! I mam nadziję ze tego sie trzymamy
Ona jest dla swojego Damiana I wogóle on ma po nia jechać |
|
Powrót do góry |
|
|
Queen Bee Idol
Dołączył: 05 Maj 2008 Posty: 1746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Meksyk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:12:00 31-10-09 Temat postu: |
|
|
No pewnie, że tego się trzymamy
Albo ona przyjedzie do niego |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|