|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:46:25 01-09-16 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc - trochę tak Wyszedł trochę na taką ciapę, która zmienia zdanie jak go wiatr zawieje, ale może ma jakieś głębsze powody Chociaż to "wiem, że mam dziecko, ale nic z tym nie robię przez 7 lat, ale o nim myślę" jest trochę dupkowatym zachowaniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:57:25 01-09-16 Temat postu: |
|
|
Wieeem trzeba będzie popracować trochę nad jego męskością
Jak na samym końcu wyjdzie z niego ciapa roku to koniec z moim pisaniem |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:06:55 02-09-16 Temat postu: |
|
|
Nawet tak nie żartuj! "Zmężnij" go, natychmiast!
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 0:07:29 02-09-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:58:12 02-09-16 Temat postu: |
|
|
Zawsze w sumie Julia może go kopnąć w tyłek i uciec z kimś bardziej odpowiednim
A tak na serio to Santos jeszcze nie powiedział wszystkiego co powiedzieć chciał, więc taka ciapa to z niego zdecydowanie nie jest, po prostu sytuacja dla niego trudna ale postaram sie to zawrzec w dalszych rozdziałach a kolejny powinnam chyba już wstawić ... niedługo |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:22 03-09-16 Temat postu: |
|
|
______- Możemy porozmawiać?
W pierwszej chwili ogarnęła ją panika i chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale on jakby czytając jej w myślach, wsunął stopę między drzwi a framugę, a następnie prostą dłonią zaczął naciskać na drzwi.
______Kiedy go zobaczyła tego popołudnia jedyną rzeczą jaka przyszła jej do głowy. To ucieczka. Ucieczka od niego, od bolesnych wspomnień, od prześladującego ją spojrzenia. A kiedy wpadła do domu zadyszana, wciąż słysząc dudniący w głowie jego głos, zaczęła się pakować. Wrzucała byle co do walizki, chcąc zniknąć jak blisko 7 lat temu. Ale w miarę jak szok i zaskoczenie opuszczały jej ciało, a głowę zaczęły wypełniać myśli na temat jej syna, jego stabilności, poczuciu bezpieczeństwa, zwyczajnie osunęła się na sofę, łapiąc oddech i starając się uspokoić myśli. A w kilka godzin później wyrzucała sobie tą przed wczesną rejteradę. W końcu to on był winny, tylko on i ona nie miała żadnego powodu uciekać z jego powodu.
______Jednego była jednak pewna. Tego, że tego samego dnia zjawi się w drzwiach jej mieszkania. I tam właśnie stał. Ze stopą delikatnie acz stanowczo wsuniętą tak, by nie mogła zamknąć drzwi, ze wzrokiem skupionym na niej.
- Jakiś problem? – odwróciła delikatnie głowę, trafiając spojrzeniem w Andresa, który teraz uparcie wpatrywał się w Santosa - Nic. Wszystko w porządku. Naprawdę – dodała po chwili, uśmiechając się w jego stronę delikatnie i zaciskając delikatnie dłoń na jego ramieniu, choć on nadal obserwował Santosa bardzo uważnie – Porozmawiamy na zewnątrz – powiedziała cicho w stronę Santosa, zgarniając z wieszaka skórzaną kurtkę. Skinęła głową na pożegnanie, poruszając niemo ustami - „później” i zarzucając kurtkę na ramiona, wyszła w ciemną noc.
- Kto to był? – spytał, podążając za nią
- Nie muszę Ci się tłumaczyć z mojego życia – odparła ostro, wsuwając dłonie do kieszeni, idąc przodem, nawet na niego nie spoglądając
______Milczał. Zaatakował ją całkowicie niepotrzebnie, a ona miała całą rację świata i nie miał żadnego prawa wtrącać się w jej życie. Szedł za nią spokojnie, a wibrująca między nimi cisza była tak intensywna, że można by było sądzić, że powoli wsiąka w ich ubrania wraz z mżącym nadal deszczem.
- Przyszedłem … - zagryzł niespokojnie wargę, zastanawiając się co może jej w ogóle powiedzieć. Bo wszystko naprawdę brzmiało idiotycznie, nawet jeżeli tylko w jego głowie – chciałem … po prostu chciałem wiedzieć – rzucił w końcu, zatrzymując się w pół kroku dokładnie tak jak ona
- Tak – odparła – Nie jestem takim potworem jak ty, nie mogłabym usunąć ciąży
______Ciężki kamień spadł mu z serca, a wszystkie do tej pory czarne myśli choć na chwilę się ożywiły. To oczywiście nie ułatwiało sprawy, może ją nawet komplikowało, ale cieszył się ogromnie, że jego szczeniackie i niedojrzałe zachowanie, nie miało dalszych konsekwencji w jeszcze większym zrujnowaniu jej życia. Choć zrobił i tak wystarczająco dużo, by to uczynić.
- Czy to …?
- To chłopiec. Jest cudowny, słodki, inteligentny i naprawdę, naprawdę cwany – powiedziała, uśmiechając się w duchu, widząc przed oczami obraz swojego dziecka, teraz słodko śpiącego w swoim łóżku.
______Czuł się jak na rozmowie o pracę. Nikt oprócz niej w całym jego życiu nie potrafił go wprowadzić w stan niepewności. W jej obecności zawsze był jąkliwy, z lekka zadufany w sobie i strasznie się puszył, chcąc zrobić jeszcze lepsze wrażenie, choć zawsze wychodziło odwrotnie. Teraz było jeszcze gorzej. Miał milion pytań, ale nie chciał jej wszystkimi zarzucać, bo wiedział, że jak dla niego tak i dla niej cała ta sytuacja jest wyjątkowo trudna. Próbował więc, półsłówkami, frazami nakierować ją na to co chciał wiedzieć, ale w miarę jak dostawał odpowiedzi, jego ciekawość rosła.
______Julia czuła się niesamowicie odrealniona. Ledwo wczoraj wieczorem leżała na łóżku, zastanawiając się co powiedzieć synowi na temat jego ojca, a już dzisiaj idzie on obok niej, tak jakby lata nie minęły. Jakby minęło zaledwie 24 godziny, między którymi wyrzucił ją ze swojego życia, a przyszedł ją przeprosić. Tyle, że on jej nie przeprosił. Spojrzała się na niego kątek oka, gdy tak szli krok za krokiem, spokojnie i równomiernie, z gęstniejącą ciszą oddzielającą ich ciała, z niewielką nutką satysfakcji zauważając, że te 7 lat miało odbicie na jego twarzy, w sposobie bycia, mówienia. Czasami, w ciągu bezsennych nocy zwłaszcza na samym początku jej samotnego macierzyństwa, zastanawiała się jakby to było spotkać go ponownie. Zwykle dochodziła do wniosku, że nic by się nie zmienił – że ciągle otoczony byłby wianuszkiem kobiet, które uwodziłby tym swoim czarującym uśmiechem, od którego jej zawsze przebiegały po plecach dreszcze.
______Czuła jak całe jej ciało wypełnia przemożna chęć wyrzucenia całej tej wściekłości, całego smutku, osamotnienia, żalu i rozpaczy z siebie właśnie na niego. Na mężczyznę, który czy tego chciał czy nie, był za to odpowiedzialny. Problem w tym, że była matką jego dziecka i nie mogła udawać, że Miki nie stał między nimi. Bo tam właśnie był i każde głupie, nieprzemyślane działanie może się odbić na nim rykoszetem, a tego – przede wszystkim – nie chciała.
______Zanim odważył się powiedzieć te słowa, ona już wiedziała, że ma je na języku. Niemal słyszała bicie jego serca, gdy raz za razem zastanawiał się czy to już odpowiedni moment. A ona ze smutkiem stwierdziła, że nigdy nie będzie idealnego momentu. Te słowa zawisły nad nimi na jedną, króciutką chwilę, jakby otaczając ich postacie mglistą poświatą, oddzielającą od całego zewnętrznego świata.
- Chcę go poznać – wykrztusił w końcu z siebie, a ciężar odpowiedzialności jeszcze mocniej zawisł na jej ramionach. Westchnęła cicho, sama nie bardzo wiedząc co ma odpowiedzieć, aż w końcu słowa Andresa odbiły się echem w jej głowie i postanowiła wreszcie przestać przejmować się tym jak on może się poczuć. Sam to w końcu sobie sprokurował.
- Posłuchaj, nie mam zamiaru przewracać życia mojego dziecka do góry nogami, tylko dlatego że nagle się pojawiasz i oczekujesz, że wszyscy się do Ciebie dostosują – powiedziała ostro, spoglądając prosto w jego oczy, dostrzegając w nich nutę … żalu, a może jej się tylko przywidziało – To wszystko dzieje się, aż za szybko! Muszę o tym wszystkim pomyśleć i poukładać sobie w głowie.
- Julia – chwycił ją za ramię, zanim weszła z powrotem do klatki schodowej przed którą stali już dobrych kilka minut. Spojrzała się na niego, a on od razu puścił ją, chowając następnie dłonie w kieszeniach spodni – Chyba nie chcesz udawać, że nie istnieje?
- Nie istniałeś przez dobre 7 lat w życiu mojego syna i naprawdę zastanawiam się czy jest sens, żeby to zmieniać – odparła cicho, wdrapując się po schodkach, nie zaszczycając go jednym spojrzeniem, zniknęła za ciężkimi drzwiami wejściowymi.
______Zaklął szpetnie pod nosem, stawiając kołnierzyk kurtki i chowając się przed deszczem, skierował się w stronę samochodu. Przeczesał włosy otwartą dłonią, strzepując zbędne kropelki wody. Spojrzał na wyświetlacz telefonu, wskazujący na kolejne 20 nieodebranych połączeń od Carli.
______Oparł dłonie na kierownicy, pochylając głowę. Ostra i jasna niczym promienie słońca myśl pojawiła się w jego umyśle. Poczuł przez chwilę irracjonalne uczucie, w którym wreszcie stawał się tym samym człowiekiem co kiedyś. Odpalił samochód i z zadziwiającą szybkością ruszył z miejsca. Wiedział co ma jej powiedzieć. I co zrobić
______Pchnęła drzwi mieszkania, zdejmując morką kurtkę i kierując się w stronę łazienki, w poszukiwaniu ręcznika, by osuszyć swoje mokre włosy. Nastawiła wodę na gaz i spokojnie usiadła na drewnianym krześle, podciągając nogi pod brodę, zagłębiając się myślami w całą sytuację. W to co Santos powiedział, czego od niej oczekiwał. I czego ona sama chciała. Nie zorientowała się od razu, gdy ciepły, puszysty materiał wylądował na jej ramionach, wraz z równie ciepłymi męskimi dłońmi, rozgrzewającymi ją przez proste, nieco koliste ruchy po jej ciele.
- Jak było? – spytał, wyciągając z szuflady dwa kubki z górnej szuflady, odwracając się do niej plecami, jakby dając czas by bez skrępowania mogła zastanowić się nad najlepszą odpowiedzią
- Było … dziwnie – odparła, chwytając w zimne palce gorący napój – Zresztą niczego innego się nie spodziewałam. Choć … jego sposób zwracania się był jednak całkowicie do niego niepodobny i to niepokoi mniej najbardziej
- Chce się zobaczyć z Mikim?
- Oczywiście, że chce! – powiedziała agresywnie, wstając z miejsca i odwracając się do Andresa plecami, spoglądając przez kuchenną szybę na ciemną, deszczową noc – Zjawia się po tylu latach i jak gdyby nigdy nic oczekuję, że bez żadnych problemów zostanie tatusiem – dodała cierpko, zaciskając mimowolnie dłonie
- Nie rób tego. Nie każ siebie i Mikiego za jego błędy – powiedział spokojnie, zwracając tym samym jej uwagę
- Uważasz, że nie wiem co jest dobre dla mojego syna?! Naprawdę sądzisz, że taki nieodpowiedzialny facet stałby się dobrym ojcem?! Nie znasz go i na dodatek go bronisz pomimo tego, że doskonale wiesz jak mnie potraktował.
- Nie musisz unosić głosu – odparł gładko, spoglądając na nią ze stoickim spokojem – Jesteś pełna złości do niego i przemawia przez Ciebie wściekłość. Za to, że Cię zostawił, za to że Miki nie ma ojca na jakiego zasługuję i za to, że pomimo wszystko ułożył sobie szczęśliwie życie z kobietą idealnie odpowiadającą statusowi jego życia, a ty nie zdołałaś zrobić tego samego, będąc samotną matką – jego słowa wbijały się w jej ciało niczym malutkie lodowe igły, całkowicie odbierając jej siłe – Spójrz na mnie – powiedział cicho, zgarniając wierzchem dłoni jej podbródek i kierując jej spojrzenie na siebie – Jesteś za to fantastyczną, samowystarczalną matką, której syn to najlepszy chłopiec jakiego kiedykolwiek miałem okazję poznać. Masz firmę, którą wzniosłaś z niczego dzięki swojej ciężkiej pracy i nie masz żadnego, ale to żadnego powodu, by czuć się od niego gorsza. Tym bardziej nie możesz za jego błędy karać swojego syna. Wiem, że to jest trudne i łatwiej na pewno nie będzie, ale sama mi mówiłaś zaledwie dwa dni temu jak Miki uparcie pyta o swojego tatę. Nie musisz się więcej o to troszczyć, bo jego ojciec właśnie się pojawił.
- Tylko, że ten ojciec nie tylko nas zostawił, ale i ułożył sobie szczęśliwie życie – mruknęła pogardliwie
- Ale to nie jest Twój problem! Nie odbieraj Miki’emu szansy na poznanie taty, tylko dlatego że jesteś na niego wściekła, pomimo tego – dodał szybko, zanim zdążyła wtrącić swoje trzy grosze w tej kwestii – że masz zdecydowaną rację. Słuchaj – dodał po chwili, spoglądając na jej burzliwie spojrzenie – Nie każę Ci witać go jak ukochanego powracającego z wojny, jedynie daj szansę Miki’emu na to, by to on zdecydował czy chce czy nie chce mieć ojca. Tak naprawdę jedyne co możesz w tej sytuacji zrobić to go chronić. Chronić przed tym jak może zachować się Santos i jak na tego małego geniusza może zareagować.
Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 21:47:48 02-10-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:11:08 05-09-16 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc, to ja na miejscu Julii zareagowałabym bardziej szczeniacko, ale ja też nie jestem matką 7latka, dla której szczęście dziecka jest najważniejsze. Julia ma rację, że musi wszystko przemyśleć i wybrać to, co najlepsze dla Mikiego. Ciekawe czy Santos powie narzeczonej o dziecku, czy będzie kombinował.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 15:12:35 05-09-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:48 09-09-16 Temat postu: |
|
|
______Tym razem muzyka nie wypełniała całego pomieszczenia. Mocne, głośne uderzenia brzmiały jedynie w jej uszach, bo od kilku dni Julia była niesamowicie cięta. A ona miała już dość jej ciągłych, niezbyt przyjemnych komentarzy, nie tylko na temat głośności, ale i typie muzyki, wokalisty czy nawet brzmienia, które dla niej samej było sprawą drugorzędną, a jak widać Jules doprowadzało do szewskiej pasji.
______Z drugiej strony nie dziwiła się temu zbytnio. Nie każdemu trafia się spotkać przypadkiem swojego byłego, ojca swojego dziecka z narzeczoną po 7 latach braku jakiegokolwiek kontaktu. Tak czy inaczej ona miała już zdecydowanie dość jej ciągłych złych humorów i była zdeterminowana zgłosić się do Andresa by nagadał jej do słuchu albo – gdy w końcu nie wytrzyma – sama siostrze wygarnie parę słów prawdy, pomimo tego że ich kłótnie zwykle kończą się gorzej niż wskazywałyby na to powody dla których w ogóle zaczęły „dyskutować”.
______Potrząsnęła głową, chcąc wyrzucić wszystkie nieprzyjemne myśli, które nie pozwalały się jej skoncentrować na pracy. Miała tyle projektów pozaczynanych, które niedługo powinna skończyć, że myślenie o problemach jej siostry było na ten moment jej najmniejszym zmartwieniem, choćby brzmi to paskudnie egoistycznie. Musi się jednak zająć firmą, którą razem stworzyły, bo nie po to jest ich dwie, by żadna nie mogła się wszystkim zająć. Choć osobiście wątpiła, że Jules potrafiłaby stworzyć jakikolwiek projekt graficzny.
______Skupiła wzrok na ekranie monitora, dobierając odpowiednie barwy, co często było naprawdę trudnym zadaniem. Muzyka płynęła do jej uszu, przyjemnie rozluźniając, wyciskając z głowy wszystkie inne myśli, poza tymi nad którymi powinna być skoncentrowana. Po niemal półgodzinie pracy, poczuła jak coraz częściej mruga powiekami, a schylona szyja zaczyna niesamowicie boleć. Wyprostowała plecy, kręcąc głową, niemal słysząc jak przeskakują jej kręgi. Zsunęła słuchawki z uszu, wstając z miejsca i prostując zastane nogi. Zerknęła na zegarek opasający jej nadgarstek, orientując się dopiero wtedy, że jest już naprawdę późno, a Julia nadal nie zjawiła się, choćby nawet po to by powiedzieć, że nie wytrzyma tu długo. Zgarnęła szybko telefon z blatu biurka, chcąc sprawdzić czy może przypadkiem nie dzwoniła, ale jedynie nieodebrane połączenia jakie miała to te od Luisa, który już od kilku dni nie dawał jej spokoju. Odłożyła go z powrotem, odwracając się przestraszona słysząc w dudniącej w uszach ciszy, skrzypnięcie podłogi.
- Siedem długich lat, prawda? – mruknął cicho, nonszalancko opierając się ramieniem o ścianę, wpatrując się w jej zaskoczone spojrzenie.
______- Cześć skrzacie - powiedział głośno, mierzwiąc jej włosy otwartą dłonią – Jak tam życie wesołej studentki? – spytał siadając obok niej na schodach, kompletnie nie pasując do otoczenia w idealnie skrojonym, szarym garniturze z odpiętymi górnymi guzikami śnieżnobiałej koszuli, która mocno kontrastowała z jego opaloną skórą
- Jak zwykle – odparła cicho, podciągając nogi pod brodę, obserwując ruchliwą ulicę
- Czyli można założyć, że radzisz sobie jak zawsze celująco i nie ma co się martwić o problemy ze zdaniem – odrzekł wesoło, uśmiechając się w jej kierunku – A jak tam z facetami? Sami nudni? – dodał radośnie, kątem oka obserwując jak na jej policzki wpływa delikatny rumieniec
- Żadnych ciekawych – odpowiedziała prosto, czując rosnącą w gule gardle
- Jules u siebie? – spytał po chwili odbijającej się w szach echem ciszy, a gdy skinęła potakująco głową, wstał, otrzepał spodnie i rzucając błahe „Trzymaj się” wszedł do domu, zostawiając ją samą.
______Głupie wspomnienia zalały jej głowę, opanowując jej spięte ciało. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Spodziewała się – nie bez przyczyny nigdy więcej go nie spotkać. Jak widać życie ma wiele niespodzianek do odkrycia.
- Jak zwykle małomówna – odparł w typowym dla siebie lekko zaczepnym tonem, który zawsze na nią działał jak płachta na byka. Ale no właśnie. Działał – Choć muszę przyznać – ciągnął dalej, wchodząc w głąb pomieszczenia przy żadnym proteście z jej strony – że mocno się zmieniłaś. Te krótkie włosy dodają Ci pewnej niesforności – dokończył spokojnie, stając naprzeciwko niej z uśmiechem na ustach – Cześć skrzacie
- Cześć gnomie – odparła powoli wracając do rzeczywistości, mocno wyrzucając sobie w duchu to idiotyczne zawieszenie. Nie była już w końcu nastolatką, nie potrafiającą wykrztusić z siebie więcej niż 2 zdań w jego obecności. Rzucił w jej stronę soczysty uśmiech, ani na moment nie tracąc rezonu, pomimo tego że nigdy tak do niego nie mówiła. Z drugiej jednak strony nie podciągałaby pod mówienie paru luźnych słów kierowanych w jego stronę.
- Wieści szybko się rozchodzą, a skoro Santos łaskawie podał mi wasz adres, przyjechałem, bo chciałem zobaczyć co to za … działalność – powiedział, lustrując wzrokiem jej pracownie i pobliski „gabinet” Julii, która była chyba jedyną osobą mówiącą na ten mały kwadracik per „gabinet” – Muszę przyznać, że fakt o tym, że macie firmę graficzną niesamowicie mnie zaskoczył. Jules zawsze była dobra w kontaktach z klientami, bez dwóch zdań. Jesteś jej pomocą prawną? – spytał, odwracając się w jej kierunku, bacznym spojrzeniem omiatając jej sylwetkę
- Jestem grafikiem – sprostowała, mając bardzo dobrze w pamięci fakt, że ostatni raz kiedy się widzieli, studiowała jeszcze prawo i miała zostać raczej prawnikiem niż grafikiem. Nie przeszkadzało jej to jednak zupełnie, a wyraz zaskoczenia idealnie widoczny na jego twarzy, przyjemnie połechtał jej ego – Rzuciłam studia prawnicze, będąc na drugim roku, mówiąc szczerze to kompletnie nie było to co chciałam robić, a uczenie się tego wszystkiego na pamięć powodowało, że pękała mi głowa. Nie wiedziałam zbytnio co chcę robić, więc zrobiłam sobie rok przerwy od wszystkiego, oczywiście ku wielkiej rozpaczy moich kochanych rodziców, a potem postanowiłam iść w grafikę. Studia, parę kursów – dodała na samym końcu, kręcąc dłonią w powietrzu
- Nie wiedziałem, że masz duszę artystki – odparł nadal uśmiechając się w jej kierunku, ale już z mniejszą bezczelnością, oczywiście ku wielkiej satysfakcji Lisy, która w jego obecności zawsze czuła jakby była po prostu gorsza
- Ja też nie – rzuciła krótko, opierając się biodrami o stojące biurko – A teraz, skoro przeszliśmy przez 7 ostatnich lat mojego mało interesującego życia, może mi wreszcie zdradzisz co Cię tu sprowadza?!
______Daniel musiał sam przed sobą przyznać, że był zaskoczony. To nie tylko nowa fryzura, to cała jej postawa była inna. A jeżeli się nie mylił, to właśnie powiedziała najwięcej zdań jakie kiedykolwiek zwróciła w jego stronę kiedykolwiek wcześniej. Lisa zawsze była raczej spokojna, stonowana, a przynajmniej tak ją zawsze odbierał. Jako niemal całkowite przeciwieństwo Julii, której wszędzie było pełno. Teraz się okazuję, że „panna idealna” jak ją często nazywała Jules, gdy byli we dwoje, była nie kim innym jak grafikiem (a nie prawnikiem, co jeszcze przed 5 minutami było dla niego pewnikiem, za który dałby sobie odciąć rękę), a do tego cholernie wyrosła.
- Przyszedłem spotkać z się z Julią – odparł spokojnie. No tak – pomyślała cierpko, jak zawsze Julia.
- Nie przyszła dzisiaj do pracy, ostatnio … ma dość trudny okres – odparła spokojnie, nadal stojąc naprzeciwko niego
- To dość zrozumiałe, bo tym jak San… - urwał w pół słowa, słysząc czyjeś głośne wejście. Lisa spojrzała w stronę drzwi, mając nadzieję, że to jedynie jakiś nowy klient, bo żadnego aktualnego nie oczekiwała, niż kolejna nie miła niespodzianka pokroju tej, która stała parę metrów od niej.
______Jęknęła w duchu, zwieszając z rezygnacją głowę wpatrując się w mocno zdziwioną twarz Luisa i w jego malutkie oczki skaczące od niej na Daniela, który z wesołym uśmiechem wpatrywał się w przybysza.
- Kto to jest?! – rzucił niemiło, nadal stojąc w miejsc prawie jak zamrożony
- Luis mówiłam Ci, że nie chcę być tu przychodził. To moje miejsce pracy – odparła, jakby niesłysząca jego pytania, a może po prostu świadomie je ignorując. Już jakiś czas temu nauczyła się, że wchodzenie z nim w jakiekolwiek dyskusję prowadzi donikąd, bo żadne argumenty do niego nie docierają. To – jak pomyślała teraz na szybko – mogło być właściwie powodem, dla którego zakończyła ich marny związek.
- Skrzacie nie przedstawisz mnie? – spytał za jej plecami Daniel, a ona przeklęła go w myślach, obserwując jak małe oczka Luisa rosną do niebywałych rozmiarów, takich jakich jeszcze nigdy u niego nie widziała, a cała jego twarz staje się czerwona. Z czystej wściekłości
- Nie wtrącaj się – rzuciła do niego cicho, ostrym spojrzeniem dając do zrozumienia, że sama doskonale sobie poradzi
- Skrzacie – powtórzył piskliwym głosem Luis, jakby przedrzeźniając Daniela – To najpierw zrywasz ze mną i mówisz mi, że potrzebujesz odpocząć, chcesz pobyć sama, a potem widzę Cię z tym tutaj i najwyraźniej jest pomiędzy wami o wiele większa swoboda niż powinna być między klientem i szefem. Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie, bo…
- Ma pan z tym jakiś problem? – spytał Daniel, wysuwając się naprzód, a Lisa zrezygnowała z jakichkolwiek prób tłumaczenia mu, że sama jest wstanie poradzić sobie ze swoim byłym, nie pogodzonym jeszcze z rozstaniem facetem i że nie musi dorzucać swoich trzech groszy, niech zachowa to na inną, bardziej odpowiednią okazję. Ugryzła się w język, siadając na krześle, pozwalając im obydwu dyskutować tak jakby jej nie było w pomieszczeniu. A więc dokładnie tak jak większość facetów po prostu robi, mając zdanie kobiety gdzieś. Założyła słuchawki na uszy, oddzielając się od całej ich „konwersacji”, zdecydowana skoncentrować się na projekcie, który porzuciła, mając nadzieję, że kiedy zorientują się, że zdanie ich obydwu zwisa jej i powiewa, po prostu sobie pójdą.
______Obydwaj byli jednak zdecydowanie zbyt uparci, by odpuścić, a gdy w pokoju zaległa nieprzyjemna cisza, Lisa podniosła wzrok zaciekawiona, ujrzała wpatrzone w nią dwie pary oczu najwyraźniej oczekujące poparcia, któregoś ze stanowiska. Przemożna ochota zignorowania ich napłynęła do jej głowy, powodując uśmiech na twarzy, gdy wyobraziła sobie ich reakcję, ale musiała być rozważna. Zsunęła słuchawki z uszu, wstając z krzesła.
- Luis między nami koniec, więc nie ma żadnego sensu byś przychodził tu i odstawiał szopki, które jedynie Cię pogrążają – powiedziała spokojnie, patrząc jak triumfalny uśmiech wpływa na usta Daniela, a dzika furia opanowuję Luisa – Daniel, jak mówiłam Julii tu nie ma i nie wiem czy w ogóle dzisiaj przyjdzie, więc albo zgarnij od przyjaciela adres jej mieszkania albo przyjdź kiedy indziej, bo dzisiaj naprawdę nie mam czasu na gadanie – mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony, już bez cienia uśmiechu na ustach, a ona jak gdyby nigdy nic, wzięła się ponownie do pracy, choć dopiero po dobrych pięciu minutach odetchnęła z ulgą, gdy obydwaj wyszli, kiedy ona uparcie udawała, że pracuję.
______Chodziła w tę i z powrotem, siadając raz po raz, wyglądając przez okno i tak naprawdę robiąc wszystko, by zabić czas do jego przyjścia. Minęły dokładnie cztery dni odkąd zobaczyła go w swojej firmie i od tamtego czasu ledwo spała, bo ciągle myślała o tej sytuacji. Wiedziała, że Andres ma rację. Wiedziała również to, że wściekłość zaślepiała jej obiektywny osąd całej sytuacji, bo odczuwała przemożną ochotę, by zemścić się w jakiś sposób na nim. Tak, by zabolało go najmocniej. Ale świadomość, że pomiędzy nimi stał jej Miki zalewała ją zimnym deszczem. Nie powinna swoich żali wylewać na niego, a tak właśnie by się stało, gdyby zabroniła Santosowi poznać syna. To nie wina Miki’ego, że jego ojciec okazał się emocjonalnie upośledzony czy że pomimo tego wszystkiego zdołał ułożyć sobie życie na nowo. W końcu, po drugiej z rzędu bezsennej nocy, zdecydowała, że Miki ma prawo poznać ojca. A to, czy Santos będzie nim w pełnym tego słowa znaczeniu, zależeć będzie już tylko od niego. Ona może jedynie chronić syna przed jego kolejnym nieodpowiedzialnym zachowaniem, bo pewność że coś takiego nastąpi, nie opuszczała jej myśli.
______Wygładziła jeansowe spodnie, obserwując zegarek wiszący na ścianie w kuchni. Jeszcze tylko pięć minut. Dzisiaj wieczorem będzie musiała mocno podziękować Andresowi za to, że zgarnął Miki’ego po szkole i zabrał go do parku, ta by ona miała puste mieszkanie i możliwość spokojnej rozmowy z Santosem, bo doskonale wiedziała, że jak tylko Miki by go zobaczył zacząłby pytać, zaczepiać, chciałby wiedzieć kim jest, czym się zajmuję, co robi w ich domu. A odpowiedzi na te wszystkie pytania mogły jedynie skomplikować całą już dawno pogmatwaną sytuację, a naprawdę chciała całą sprawę poprowadzić ze spokojem i rozwagą. Chodziło w końcu o szczęście jej syna.
______Usłyszała dzwonek do drzwi i z mocno bijącym sercem podeszła otwierając je na oścież. Stał tam, lekko skrępowany z przyjaznym uśmiechem na ustach.
- Wejdź – powiedziała spokojnie, odsuwając się, by mógł swobodnie przejść. Czuła jak ręce zaczynają jej się pocić, a nie zaczęła nawet mówić czegokolwiek. Ledwo na niego spojrzała! – Usiądź – wskazała miejsce na kanapie, obserwując jak wypełnia jej salon swoją osobą. Okręcił się dookoła, oglądając zdjęcia Miki’ego, jego zabawki porozrzucane po podłodze, ubrania stosem leżące w kącie pokoju, czekające na prasowanie – Zadzwoniłam do Ciebie, bo chciałam porozmawiać … zresztą sam doskonale wiesz na jaki temat. Gdy ostatnim razem się widzieliśmy, powiedziałam Ci jasno, że nie wiem czy chcę być wchodził w życie mojego … naszego – poprawiła się po chwili, natrafiając na jego spojrzenie – syna. I prawdę mówiąc … nadal nie jestem, ale … - dodała szybko, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć – Miki zasługuję na to, by znać swojego ojca, bez względu na to co ja o tym myślę i co uważam. Nieuczciwie bym postąpiła, gdybym odebrała mu szansę poznania Ciebie, pomimo tego, że jestem doskonale świadoma jak bardzo tego chce – zamilkła, dając mu szansę na skomentowanie jej słów, ale on też odczekał chwilę zanim przemówił, jakby informacja o tym, że pozwala mu poznać swoje dziecko nie była tą, której do końca się spodziewał. Nie mogła go w sumie za to winić, biorąc pod uwagę jak surowo potraktowała go ostatnim razem.
- Gdzie on jest? – spytał po chwili, jakby dopiero teraz orientując się, że jak na posiadanie dziecka w domu jest jakoś za cicho
- Jest z Andresem w parku – odpowiedziała spokojnie, obserwując go spod lekko przymrużonych powiek, jak powoli odwraca się w jej kierunku z widocznym w oczach zdenerwowaniem – Słuchaj, zrobimy to po mojemu – dodała, zanim zdołał cokolwiek z siebie wykrztusić. Nie chciała, nie miała najmniejszej ochoty na słuchanie jego żali względem Andresa, ich relacji, czy tego kim był dla Miki’ego, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że wejście z nim w taką rozmowę skończy się na tym, że znowu emocję wezmą nad nią górę i wykrzyczy mu to wszystko co ciągle w niej siedzi – Miki ma już 7 lat i jak bardzo chciałabym widzieć w nim nadal małe dziecko, prawda jest taka że już nim nie jest, a nagłe pojawienie się ojca, którego nigdy wcześniej nie widział, ba nawet nie wiedział jak on ma na imię, może jedynie mu zaszkodzić. Muszę więc mieć trochę czasu żeby mu tę informację przekazać.
- Ile czasu?! – spytał zimno, wstając z miejsca i patrząc na nią z góry – Sama powiedziałaś, że chłopiec powinien poznać ojca, czemu z tym zwlekać?!
- A może dlatego, że to jeszcze mały chłopiec, który na pewno nie zrozumiałby, gdybym mu powiedziała, że jego „tatuś” wyrzucił mnie ze swojego życia, gdy byłam z nim w ciąży i powiedział, że nigdy więcej nie chce mnie widzieć – odparła wściekle, robiąc żabki w powietrzu, gdy przez gardło przeszło jej słowo „tatuś” z całą zawartą w tym ironią – Może dlatego, że obydwoje musimy się zastanowić jak z tego całego szamba się wydobyć, nie mącąc mu w głowie
- Szamba?! Chcesz powiedzieć, że mały sądzi, że jego ojcem jest ten Twój galan z piekła rodem?!
- Nie waż się – rzuciło zimno, racząc go chłodnym spojrzeniem i wbijając palec wskazujący w jego klatkę piersiową – Obrażać mnie czy Andresa. Ty mnie zostawiłeś, ty miałeś to gdzieś, więc teraz masz dwa wyjścia. Albo przystaniesz na warunki jakie Ci oferuję albo wychodzisz stąd i nigdy więcej się nie widzimy, tak jak tego zawsze chciałeś!
______Santos wziął dwa głębokie wdechy, zaciskając pięści tak mocno, że zbolały mu kłykcie. Wiedział, że ma rację. Wiedział, że nie powinien na nią naskakiwać, ale tracił zdrowy rozsądek na myśl, że jego syn mógł mówić „tato” do kogokolwiek innego. A jeszcze większa furia opanowywała go, gdy dochodziło do niego, że to przecież jego wina! Tylko jego.
- Co proponujesz? – spytał cicho, po kilku chwilach w których starał się opanować swoje rozbudzone emocje
- Daj mi kilka dni. Nie wiem ile – dodała szybko, gdy otworzył usta – Muszę mu to wszystko wyjaśnić, tak żeby zrozumiał. Nie zamierzam go oszukiwać, dlatego potrzebuję czasu, by ubrać to wszystko w odpowiednie słowa. Zadzwonię do Ciebie jak to wszystko rozwiąże
______Skinął głową potakującą, wyjmując z kieszeni marynarki wizytówkę i kładąc ją na blacie stołu, co spotkało się z kpiącym spojrzeniem z jej strony, nic jednak nie powiedziała. Skierował się w stronę drzwi, zdając sobie sprawę, że sama jego obecność w tym mieszkaniu jej przeszkadza. Chwycił klamkę drzwi, pchając je lekko i wychodząc na opustoszały korytarz. Odwrócił się w jej kierunku, z zaskoczeniem zauważając, że nie poszła za nim.
- Przepraszam – powiedział zanim drzwi zgrzytnęły z charakterystycznym kliknięciem, zamykając przed nim jej zaskoczone spojrzenie.
Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 21:47:01 02-10-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:42:50 10-09-16 Temat postu: |
|
|
O rany, miałam w weekend skomentować dwa zaległe odcinki, a tu już trzeci Pędzisz jak struś pędziwiatr, Natuś, ale to mnie akurat bardzo cieszy, oby tak dalej!
Santos mnie zaskoczył. Obstawiałam raczej, że to będzie skurczybyk bez serca, zimny drań, który ma w głęboko gdzieś wszystko i wszystkich wokoło. Tymczasem okazuje się, że przez te wszystkie lata myślał o Julii i ich dziecku. Szkoda, że tylko myślał, tym bardziej, że skoro teraz, po tylu latach bez trudu ją namierzył i poszedł do jej mieszkania, to równie dobrze mógł zrobić to wcześniej, ale nieważne. Zastanawiam się w takim razie, skoro tak bardzo dręczyło go sumienie, co spowodowało, że nie chciał Julii i dziecka, tym bardziej, że poczuł wyraźną ulgę, słysząc, że nie usunęła ciąży i jeszcze teraz nie dość, że chce poznać syna, to jeszcze ma pretensje o Andresa. Nie ogarniam jego toku rozumowania i póki co pan Santos jest dla mnie trochę jak chorągiewka na wietrze, ale zobaczymy co przyniosą kolejne rozdziały
Julia natomiast, po pierwszym szoku, szybko wzięła się w garść. Myśli przede wszystkim o synu i jest konsekwentna. I bardzo dobrze. Nie wiem czy będąc na jej miejscu w ogóle chciałabym rozmawiać z Santosem. Chyba od razu posłałabym go do diabła Ale Andres – właśnie, kim do cholerki dla Jules jest Andres? – ma sporo racji. Julia powinna schować własną dumę do kieszeni i nie karać syna, za błędy jego ojca. No i tak zrobiła, a Santos znów się nie popisał, naskakując na nią. Póki co, to ja nie mam żadnego argumentu na korzyść Santosa i wcale nie jest mi z tym źle ;P
:Haha: Lisa jest genialna – sposób w jaki odprawiała skaczących sobie do gardeł Daniela i Luisa, mistrzostwo świata. Zastanawiam się tylko o co chodzi z nią i Danielem i co się zdarzyło między nimi w przeszłości, bo coś na pewno
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:04:03 10-09-16, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:33:40 10-09-16 Temat postu: |
|
|
To tylko dlatego Aguś, że miałam już napisany kolejny odcinek, a miałam wstawiać mniej więcej co tydzień teraz chyba tak dobrze nie będzie, bo coraz więcej spraw do załatwienia na już
Jeżeli chodzi o Santosa to nie chcę zbyt wiele zdradzać, bo wszystko przed wami, dlatego proszę jedynie o cierpliwość
Julia wcale nie tak szybko się ogarnęła, ale też stara się o dobro syna, który jest dla niej najważniejszy. A kim jest Andres ... zdradzę później
Lisa i Daniel to co mogę powiedzieć dość niewinnie zaczęli |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:00:18 10-09-16 Temat postu: |
|
|
Ja jednak liczę, że nie zdarzą się tu nie wiadomo jak długie przestoje
Nie zdradzaj, ja po prostu lubię się głośno pozastanawiać nad tym i owym ;D
Ale jednak Jules jest konsekwentna i silna. Nie padła z zachwytu na jego widok i na wieść o tym, że jaśnie wielmożny pan zechciał w końcu poznać swojego syna i w dodatku to ona dyktuje mu warunki. Podoba mi się jej postawa, a Santos... momentami mam wrażenie, że jakiś taki zagubiony jest w tym wszystkim
Haha... to aż się boję co będzie dalej |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:07:05 10-09-16 Temat postu: |
|
|
Ja też a jeżeli się uda to mam nadzieję, że nikogo nie rozczaruję |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:39:57 11-09-16 Temat postu: |
|
|
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:40:10 11-09-16 Temat postu: |
|
|
Natuś no Ty akurat chyba nie powinnaś się bać - w końcu to Twoje dzieci są |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:18:41 13-09-16 Temat postu: |
|
|
Santos wciąż zachowuje się trochę jak szczeniak, wiadomo emocje biorą górę, ale Julia ma wszelkie prawo mieć do niego pretensję, więc jak ma jakieś "ale" to niech zachowa je dla siebie
Mów, co chcesz, ale to, jak Lisa wróciła do pracy przy tym nadmiarze testosteronu, było po prostu mistrzowskie Daniel chyba przestanie niedługo widzieć w niej tylko "skrzata"
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 12:21:58 13-09-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:48:34 13-09-16 Temat postu: |
|
|
Eillen napisał: | Natuś no Ty akurat chyba nie powinnaś się bać - w końcu to Twoje dzieci są |
Wiem, wiem ale czasami te dzieci chce się zamknąć pod kluczem
Sunshine napisał: | Santos wciąż zachowuje się trochę jak szczeniak, wiadomo emocje biorą górę, ale Julia ma wszelkie prawo mieć do niego pretensję, więc jak ma jakieś "ale" to niech zachowa je dla siebie
Mów, co chcesz, ale to, jak Lisa wróciła do pracy przy tym nadmiarze testosteronu, było po prostu mistrzowskie Daniel chyba przestanie niedługo widzieć w niej tylko "skrzata" |
Sun trochę cierpliwości. Owszem zachował się paskudnie, ale chyba każdy na jego miejscu tak by się zachował, to lekkomyślne, ale on nigdy nie był za dziecko odpowiedzialny i nie wie co może się stać
Tutaj milcze, bo nie mam jeszcze przemyślanych planów |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|