Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
polonialosfans.rbd Obserwator
Dołączył: 17 Kwi 2015 Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:01 17-04-15 Temat postu: Najlepsze opowiadanie jakie czytałam |
|
|
Super super opowiadanie. A moją ulubioną parą jest Miranada i Aljandro. Ciekawie się między nimi dzieje, dawne uczucia odezwały się u nich. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
polonialosfans.rbd Obserwator
Dołączył: 17 Kwi 2015 Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:17:07 21-04-15 Temat postu: Kiedy nowy rozdział?? |
|
|
Hej. Kiedy pojawi się tutaj nowy rozdział? Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
fan_polonia_rbd Debiutant
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 2:00:37 29-05-15 Temat postu: |
|
|
Hej. Kiedy pojawi się dokładnie nowy rozdział??? Czekam i czekam i nie mogę się doczekać :)Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:42:10 29-05-15 Temat postu: |
|
|
Jak na razie dodałam odcinek do mojej drugiej telenoweli Interesowna Miłość myślę że tutaj też coś się pojawi na dniach |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:58:15 29-05-15 Temat postu: |
|
|
Zapraszam serdecznie na nowy odcinek
Rozdział 15
Rozdział15
- Czy coś mi umknęło kuzyneczko? - zapytał Bastian podchodząc do Lu która właśnie opalała się na leżaku przy basenie sącząc kolorowego drinka z wysokiej szklanki i obserwując z za swych przyciemnianych okularów pracujących w ogrodzie robotników. . Spojrzała leniwie na kuzyna który kucał obok niej bez koszuli w samych kąpielówkach i przyciemnianych okularach i tylko uśmiechnęła się z satysfakcją.
- To powiesz mi w końcu czy tak tylko bodziesz tutaj leżeć i lampić na tych parobków – powiedział obrzucając pracowników pogardliwym spojrzeniem – gdyby twoja matka wiedziała że interesujesz się plebsem to chyba dostała by zwału
Dziewczyna tylko roześmiała się na jego słowa i gestem ręki wskazała by usiadł obok niej.
- Daruj sobie jeśli nawet któryś z tych chłopaczków wpadł by mi w oko to raczej tylko jako kolejna zabawka do kolekcji – stwierdziła zerkając na kuzyna z za okularów – wiesz że poważnie interesuje się tylko moim blond aniołkiem.
- Jego też mogłabyś sobie odpuścić stać cię na coś lepszego moja droga – powiedział Bastian – Irasabal nie jest dla ciebie Lu błagam cię o rozsądek
- Nie odpuszcza zwłaszcza teraz kiedy się całowaliśmy – powiedziała dumna z siebie na co Bastian tylko się roześmiał .
- Całowaliście się czy to ty go molestowałaś Lu przyznaj się – powiedział śmiejąc się z dziewczyny
- Oj nie przesadzaj całowaliśmy się za obopólna zgodą ja tylko wiedziałam jak go podejść tak aby nabrał na to ochoty – odpowiedziała nie dając zbić się z pantałyku. - poza tym teraz kiedy na hacjendę przyjechał Rafael już wszystko powinno iść po mojej myśli.
- Nie ciesz się na zapas – powiedział podpierając dłonią brodę – pamiętaj świętuj się tylko zwycięstwo.
- Pozwól mi się cieszyć chwilą – poprosiła zerkając w stronę Estebana – poza tym rozmawiałam z Rafaelem ma się zająć tą idiotką.
- Swoją drogą widzę że skoro sprawa Willliego już cię nie trapi to teraz twoją uwagę przykuł nasz drogi zarządca pamiętasz jeszcze o naszym zakładziku – powiedział pochylając się nico w jej stronę.
- Pamiętam – powiedziała ciężko wdychając. Na samym początku kiedy tutaj przyjechali założyła się z kuzynem że jeśli Bastianowi uda się zdobyć Mariję a jej zaciągnąć Estebana do łóżka to się z nim prześpi – schlebia mi że mnie adoruje ale najchętniej wycofała bym się z tego wszystkiego bo wystarczy mi mój blondasek
- Bądź mądrą dziewczynką zostaw sobie jakąś alternatywę na wypadek gdyby ten twój blond cherubinek jak go nazywasz jednak cię olał – powiedział Bastian wykrzywiając usta w kpiarskim uśmiechu.
- Nigdy mnie nie oleje już ja się o to postaram zobaczysz – powiedziała a z jej oczu posypały się gromy co ewidentnie go rozbawiło przybliżył się nieco do niej zaczął głaskać po głowie – kocico złość piękności szkodzi
-Zajmij si lepiej Mariją Bastianie – powiedziała robiąc grymas małej rozkapryszonej dziewczynki – ja potrafię sama zadbać o własne interesy
- Nie wątpię moja droga – roześmiał się i miał już coś dodać ale ostatecznie zrezygnował. Ujął dłoń dziewczyny po czym złożył na niej krótki pocałunek – pamiętaj zawsze jestem do twoich usług
- Wiem idiotko – powiedziała ale jego już nie było.
Wszedł do rezydencji i pierwsze kroki skierował do kuchni w której zastał małego Diegito siedzącego przy stole kuchennym i układającego jakieś puzelki ze zwierzątkami. Pochylił się i obserwował go przez chwilę zza jego ramienia.
- Cześć wujku Bastianie pomożesz mi – zapytał chłopiec odwracając się w jego stronę uśmiechając do niego z pewną niewinnością
- Oczywiście a gdzie jest twoja mamusia – zapytał Bastian mierzwiąc chłopcu czuprynę z czułością.
- Poszła gdzieś z Mariją – powiedział chłopiec wzruszając ramionami – ale nie podziały gdzie
- I zostawiły cię tutaj całkiem samego – zapytał Bastian z nutą złości w głosie której na szczęście chłopiec nie zdołał wyczuć
- Jest przecież Juana i Adela – wyjaśnił chłopiec bogato przy tym gestykulując
- No tak ale one mają swoje obowiązki – powiedział mężczyzna pocierając z zakłopotaniem po brodzie – A dawno poszła mama z Mariją ?
- Jakąś chwilę temu – powiedział cały czas w skupieniu układając puzelki – a dlaczego pytasz?
- Bo chciałam cię zabrać ze sobą ale nie wiem czy twoja mamusia nie będzie zła na mnie o to - powiedział Bastian uśmiechając się do chłopca uważnie przyglądając się małe mu jakby szukając podobieństwa do siebie samego które mogło by potwierdzić jego ojcostwo. W tym momencie do kuchni weszła Marija a za nią Miranda i Bastian w jednej chwili posztywniał i przybrał na siebie swoją cwaniacką minę.
- Co ty tutaj robisz Bastian – zapytała ze złością Miranda podchodząc szybkim krokiem do syna tym samym stając między chłopcem a mężczyzną.
- Nic takiego mamusiu my tylko rozmawialiśmy – powiedział Diegito patrząc swoimi bystrymi oczyma na miedzianowłosą – dlaczego jesteś zła?
- Wydaje ci się synku zdziwiła mnie tylko obecność pana Bassa obok ciebie – powiedziała matka chcąc się wytłumaczyć przed synem.
- Czy jest w tym coś złego że rozmawiałem z wujkiem Bastkiem– powiedział chłopiec a Mirandę aż coś od wewnątrz zakuło – on nie jest żadnym twoim wujkiem ani w ogóle nikim – chciała powiedzieć ale na czas ugryzła się w język
- Właśnie Mirando? To była tylko chwila rozmowy czy jest coś złego w tym że cichnąłbym zaprzyjaźnić się z twoim synkiem – powiedział cwaniacko Bastian po jego czułości z którą tak jeszcze chwilę temu patrzył na chłopca nie pozostał nawet najmniejszy ślad. - Diego mie lubi prawda mój mały przyjacielu?
- Tak – odpowiedział Diego zerkając to na matkę to na Bastiana – ale nie chcę żeby mamusia była na mnie o to zła
- Mama na pewno się o coś takiego na ciebie nie pogniewa Diegito ponieważ można gniewać się tylko o złe rzeczy a czy jest coś złego w przyjaźni prawda Mirando
- Tak prawda – powiedziała Miranda cicho – absolutnie nic złego
- Mogę iść z wujkiem na spacer – zapytał Diegito który nie był zupełnie świadomy tego jakie relacje łączą jego matkę z brunetem.
- Nie Diegito idź do swojego pokoju za chwilę będzie obiad – powiedziała kobieta i pogoniła syna do jego sypialni – idź z nim Marijo.
Dziewczyna tylko skinęła głową i wyszła za swoim podopiecznym przeczuwając że to nie koniec rozmowy i właśnie teraz po wyjściu małego może dojść do ostrej wymiany zdań której absolutnie nie chciała być świadkiem. Miranda stanęła naprzeciw Bastiana który dumnie zadarł podbródek do góry a na jego usta wypłynął ten jakże dobrze jj znany cyniczny uśmieszek którego tak nie znosiła.
- Mimi dlaczego tak się złościsz – powiedział zbliżając si leniwie w jej stronę. Miał nad nią ewidentną przewagę gdyż dziewczyna sięgała mu niewiele ponad ramiona. - przecież nie zrobiłem nic złego kotku
- Nie nazywaj mnie tak – syknęła patrząc mu cały czas w oczy – i odczep od mojego syna raz na zawsze bo nie zamierzam tego powtarzać
- po pierwsze moja kochana ni rozumiem dlaczego miałbym cię tak nie nazywać gdyż nie ma w tym nic nieprzyjemnego co więcej powinno sprawiać ci to przyjemność – powiedział chwytając ją za podbródek – po drugie nie ..ni odczepi się od naszego syna a jeśli będziesz utrudniać mi kontakt z nim to mój adwokat się tym zajmie a jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to nie ja ale ty będziesz mnie błagać o kontakt z małym Diego.
- Nie zrobisz mi tego – powiedziała dziewczyna opadając na krzesło stojące tuż za nią - nigdy ci nie pozwolę i kiedy w końcu zrozumiesz że to nie jest twój syn
- Oczywiście że nie zrobię bo cię kocham tak samo jak jego ale tylko pod takim warunkiem że nie będziesz utrudniać mi z nim kontaktu - powiedział pochylając się nad nią po czym ujął jej dłoń i ją ucałował. Dziewczyna szybko porwała rękę patrząc na nią z odrazą jakby ukąsiła ją jadowita żmija. Po czym wsadziła pod kran i umyła starannie dwa razy ale Bastian już tego nie widział gdyż w międzyczasie wyszedł z kuchni zadowolony z siebie.
- Alejandro jak to miło że w końcu gdzieś razem wyszliśmy - powiedziała Brenda siedząc przy stoliku ekskluzywnej restauracji razem z narzeczonym - tak dawno nigdzie razem nie byliśmy że to aż grzech
- Cóż tak wyszło od naszego przyjazdu tutaj ciągle mam nawał obowiązków teraz po śmierci ojca muszę zajmować si nie tylko swoimi ale także jego sprawami - powiedział wzruszając ramionami
- Wiem kochanie i rozumiem - powiedziała chwytając go za dłoń i patrząc mu w oczy z wypozowaną czułością - ale tęsknię za tobą ..a może byśmy tak zaszyli się gdzieś tylko we dwoje na cały weekend?
Na samą myśl o pomyśle Brendy Alejandro się skrzywił. Nie miał najmniejszej ochoty wyjeżdżać nigdzie z nią na cały weekend co samo w sobie przerażało go. Przecież powinien cieszyć się na taką możliwość co więcej powinien sam do niej dążyć a nie uciekać ale w jego głowie ostatnio była tylko Miranda i bał się że od nowa może się w niej zakochać. Musze o tobie zapomnieć Mirando -zdecydował - i to jak najszybciej a doskonałym na to sposobem jest zbieżnie się na powrót do Brendy.
- Kochanie co prawda nie mogę ci obiecać całego weekendu przynajmniej jak na razie ale co byś powiedziała gdybyśmy zarezerwowali pokój w hoteliku nad restauracją- zaproponował a Brenda zaklaskała w ręce . To najlepszy sposób by się przespać z tym idiotą i przy odrobinie szczęścia zajść w ciążę a wtedy Alejandro nie miał by już innego wyjścia jak tylko się z nią ożenić. A kiedy już zostanie panią Everola będzie mogła bez najmniejszych przeszkód przepędzić z hacjendy Mirandę i jej bachora a co najważniejsze nikt się jej nie sprzeciwi.
- To cudowny pomysł- powiedziała Brenda a Alejandro skiną na kelnera aby uregulować rachunek. Zostawił spory napiwek i udał się do recepcji aby zamówić pokój. Kiedy znaleźli się w pokoju Brenda nie chcąc tracić czasu od razu przyssała się do jego szyi i zaczęła rozpinać guziki koszuli. Alejandro nie był jej dłużny i oddawał pocałunki z pasją kląc przy tym w duchu gdyż cały czas miał przed oczyma Mirandę.
- Kochaj się ze mną Al – wyszeptała wprost do jego ucha siłując się przy tym z rozpięciem jego paska. Alejandro wziął ją na ręce i delikatnie ułożył na łózko po czym składając pocałunki na całym ciele zdoił jej zębami jej koronkowe czerwone stringi.
- Miranda jesteś taka cudowna – szeptał całując jej uda po czym całkowicie się w niej zatracił wchodząc w nią raz po raz. Brenda tylko zacięła wargi z wściekłości ten idiota nawet będąc z nią w łóżku myśli o tej suce ale nie odważyła się nic powiedzieć cały czas myśląc o tym żeby doprowadzić go do szczytu w taki sposób aby nie zdarzył z niej wyjść a wtedy pozostawało mieć nadzieję że zajdzie w ciążę.
- Alejandro kocham cię - szeptała do jego ucha oddając jego pieszczoty i jednocześnie wyobrażając sobie że to nie z Aleksem a z Bastianem się kocha
- Ja ciebie też kocham Mimi - powiedział wypełniając jej wnętrze w spełnieniu.
- Brenda jestem Brenda- wyszeptała wprost w jego ucho na co znieruchomiał i zszedł niej
- Jak ci się podobało kochanie dawno nie było nam tak dobrze- powiedziała całując go w usta
- Tak oczywiście – powiedział zły sam na siebie że nawet będąc z narzeczoną myśli o tym płomiennowłosym motylku. - jesteś wspaniała Brendo czas zorganizować nasze oficjalne przyjcie zaręczynowe i przyśpieszyć organizację ślubu
- O niczym innym bardziej nie mażę niż o tym by zostać twoją żoną– powiedziała dziewczyna całując go namiętnie w usta. Dopięła swego w końcu od początku było jej zamiarem zaciągnąć go przed ołtarz
_____ |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:05:39 30-05-15 Temat postu: |
|
|
OOo matko Esteban i Lu sa beznadziejni.. co to wgl za kretyńskie zakłady. A Bastian też mógł by się w końcu odczepić o Mirandy i jej synka. Widzę że Alejandro walczy sam ze sobą , żeby nie myślec o Mirandzie , no ale to jest ślniejsze od niego , Brenda myśli że w końcu dopnie swego , ale ja mam nadzieje , że i Alejnadro i Miranda się opamietają i na nowo zacznie się coś między nimi dziać ;D Czekam na kolejny ;d |
|
Powrót do góry |
|
|
fan_polonia_rbd Debiutant
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 2:42:51 30-05-15 Temat postu: |
|
|
Nie lubię tego Bastiana jest strasznie arogancki, niech on przestanie Mirandę szantażować. Mam nadzieję że Alejandro szybko się przekona jaki jest jego przyjaciel, że to kawał drania. 😠😬Nie zadowolona jestem z ślubu Alejandra z Brendą . Proszę o więcej wątków Alejandra i Mirandy następnym razem. 😜😀 Czekam z niecierpliwością na kolejny. 😀😉 |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:36:10 31-05-15 Temat postu: |
|
|
kolejny odcinek się już pisze i owszem będzie tam scena Mirandy i Alejandra myślę że powinnaś być zadowolona |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:05:51 31-05-15 Temat postu: |
|
|
To ja czekam z niecierpilowścią na te scenki ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
fan_polonia_rbd Debiutant
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 2:12:24 01-06-15 Temat postu: |
|
|
tulipanowa napisał: | kolejny odcinek się już pisze i owszem będzie tam scena Mirandy i Alejandra myślę że powinnaś być zadowolona |
Super. W takim razie czekam na ten nowy rozdział. 😀😀😉 |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:34:41 04-06-15 Temat postu: |
|
|
Dodaję nie wiem czy będziecie z tego zadowolone co prawda ale postanowiłam jednak to wstawić
Rozdział 16
Czarny sportowy jaguar zajechał z rykiem na podjazd pewnej eleganckiej Londyńskiej rezystencji. Wysiadł z niego brunet w czarnej sportowej skórzanej kurtce i szybko wbiegłszy po schodach zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzyła starsza kobieta w granatowym mundurku służącej.
- Panicz Aron proszę wejść panienka już czeka w salonie – powiedziała wpuszczając chłopaka który wymieniając z nią kilka uprzejmości przeszedł do salonu. Na skórzanej czerwonej sofie siedziały Clarissa oraz Paola i popijały kawę z porcelanowych białych filiżanek
- Witam piękne panie – powiedział Aron podchodząc do Paoli i całując ją w policzk po czym zwrócił się do swojej dziewczyny i objął ją czule składając na jej ustach pełen namiętności pocałunek.
- Nawet nie wiesz jak wam zazdroszczę tego wyjazdu – powiedziała Paola przyglądając się zakochanej parce. - mam już dość tej deszczowej i mglistej aury Londynu
- Nasze zaproszenie jest nadal aktualne myślę że Paoli było by dużo przyjemniej cieszyć się naszym domem mając przy sobie swoją najlepszą przyjaciółkę – powiedział Aron głaszcząc ukochaną po ręce.
- O nie nie przekonacie mnie ale obiecuję już wkrótce was odwiedzić – powiedziała wstając – a teraz wybaczcie ale muszę już się pożegnać i życzyć wam szczęśliwej podróży
- Musisz już iść? - Clarissie zrobiło się smutno gdyż nie wiedziała kiedy znowu zobaczy młodą Irasabalównę.
- Niestety ale pamiętaj że masz do mnie zadzwonić zaraz jak będziesz na miejscu i pozdrów moich braci jeśli ich spotkasz – poprosiła Paola rzucając się na szyję brunetce – idę już bo za chwilę się popłaczę ..jeszcze nie wyjechałaś a ja już za tobą tęsknię
- Ja za tobą też – powiedziała blondynka i jeszcze mocniej uścisnęła przyjaciółkę.
- Dbaj o nią Aron bo jak nie to znajdę cię a wtedy marny twój los – powiedziała Paola kiedy dziewczyny się już pożegnały i przytuliła bruneta.
- Oczywiście przyjmuję do wiadomości twoje ostrzeżenie – powiedział salutując przy tym na co dziewczyny się roześmiały. W końcu po przeciągającym się już sporą chwilę pożegnaniu Paola wyszła ocierając ukradkiem łezkę która zakręciła się jej w oku. Aron który siedział na fotelu wstał i podszedł leniwie do okna przez które zobaczył jeszcze jak Paola rusza swoim różowym cabrio spod podjazdu i oparł się o parapet
- Swoją drogą kochanie nie wiem jak takie papużki nierozłączki jak wy wytrzymają bez siebie – powiedział przyglądając się zasmuconej ukochanej która podeszła do niego i przytuliła przywierając całym ciałem do chłopaka.
- Oj ty mi wszystko rekompensujesz kotku- powiedziała dziewczyna całując go w usta. - lot mamy za trzy godziny więc czas się powoli zbierać.
- Pomogę ci z walizkami – powiedział wskazując spakowane bagaże stojące przy drzwiach- to wszystko co z sobą zabierasz?
- Tak nie zabieram wszystkich swoich rzeczy gdyż będę często odwiedzać babcie nie pozwolę jej tutaj umrzeć z samotności – powiedziała Clarissa która bardzo kochała swoją babcie. W końcu kobieta praktycznie ją wychowała i była jej bliższa nawet niż matka.
- Rozumiem będziemy odwiedzać często panią Lucjanę wiem jaka jest dla ciebie ważna – obiecał Aron zabierając z podłogi dwie największe walizki.
Bastian wziął gorący prysznic po czym otuliwszy się swoim miękkim granatowym szlafrokiem rozsiadł się w saloniku swojego apartamentu. Zadzwonił na dzwonek aby przywołać służącą. Wstał i podszedł do okna wyglądając na zewnątrz gdy usłyszał drobne kroczki za sobą.
- Potrafisz zrobić dobre martini lub whisky? – zapytał cały czas wyglądając przez okno i nie wiedząc która służąca przyszła go obsłużyć
- Oczywiście – usłyszał dobrze sobie znany lekko ochrypły głosik dziewczyny. Marija podeszła do stolika z trunkami i już sięgała po karafkę z bursztynowym trunkiem kiedy Bastian kocim ruchem w jednej chwili znalazł się tuż obok niej.
- Myślałem że przyjdzie Juana albo
- Mogę ci czymś służyć? - zapytała Marija wchodząc do jego pokoju gdyż tylko ona była wolna w tej chwili
- Cześć co za zaszczyt mnie spotkał że do mnie przychodzisz – powiedział poprawiając się w fotelu.
- Nie przesadzaj dzwoniłeś na służącą chciałam więc sprawdzić czego potrzebujesz – wyjaśniła podchodząc nieco bliżej do niego. Co prawda nie miała na sobie służbowego mundurka ale kiedy nie było żadnej z dziewczyn to ona chętnie pomagała a w obowiązkach domowych.
- Przecież ty nie jesteś służącą Marija – powiedział wstając i kocim zgrabnym krokiem podszedł do stolika z trunkami – napijesz się ze mną?
- Nie dziękuję – grzecznie odmówiła – wiem że nie jestem służącą ale kiedy trzeba też zajmuję się obowiązkami tego domu więc czy jest coś w czym mogła bym ci pomóc
- Nie. Chciałem tylko żeby jedna z dziewczyn przygotowała mi drinka ale przecież nie będę prosił o to ciebie sam kiedy sam mogę to zrobić – powiedział ukazując swoje bielutkie ząbki w szerokim leniwym uśmiechu.
- Przecież potrafię to zrobić – powiedziała i szybkim krokiem podeszła do stolika z alkoholami i już chciała sięgnąć po karafkę z whisky kiedy przeszkodził ją dotykając ją za rękę.
- Powiedziałem że nie ma takiej potrzeby- powiedział stanowczym tonem – usiądź dzisiaj to ja zrobię tobie drinka nie obawiaj się będzie słaby i na pewno ci nie zaszkodzi
- Skoro tak mówisz ale nie przepadam za whisky – przyznała się krzywiąc się na samą myśl o przełknięciu tego ostrego trunku.
- Ne proponuję ci przecież whisky al coś lżejszego – zaśmiał się gardłowo na jej słowa.- caipirinha, pina colada, mojito albo coś innego na co tylko masz ochotę do wyboru do koloru przygotuję dla ciebie co tylko zechcesz
- Wodę mineralną z kilkoma listkami mięty i lodem – powiedziała siadając na skraju fotelu
- Jesteś już dużą dziewczynką możesz napić się ze mną czegoś mocniejszego – powiedział figlarnie puszczając jej oczko.
- Jednak jestem w pracy i wystarczy mi tylko woda – powiedziała przyglądając się chłopakowi. Bastiano odwrócił się w jej stronę nalewając sobie do schłodzonej szklaneczki whisky i wrzucił do niej kilka kostek lodu aby przyjemnie schłodzić ten szlachetny trunek.
- Ale jak każdy zasługujesz na chwilę odpoczynku nie zgodzisz się ze mną ? - zapytał przysiadając na podłokietniku fotela na którym siedziała
- nie gdyż moja praca absolutnie mnie nie męczy – wyśniła – uwielbiam małego Diego i przebywanie w jego towarzystwie sprawia mi tylko przyjemność
- Oczywiście jak chyba każdemu w tym domu – powiedział Bastian gdyż nawet jego serce potrafił zdobyć dobie ten mały wiecznie roześmiany szkrab który całkiem możliwe że był jego synem a przynajmniej on tak o nim myślał. W końcu kobieta jego życia tylko jemu mogła dać dziecko. - ale musisz od czasu do czasu pomyśleć też o sobie czy nie masz chłopaka albo chociaż rodziny która ucieszyła by się z twojej wizyty
- Moja rodzina mieszka zbyt daleko bym mogła ich odwiedzać tak często jak bym chciała ale od czegoś są przecież telefony i jestem z nimi w stałym kontakcie a chłopaka nie mam - zwierzyła się Bastianowi. Coraz częściej zastanawiała się dlaczego Miranda tak nie znosi tego mężczyzny w stosunku do niej zawsze był tak miły i szarmancki że gotowa zacząć myśleć i Miranda sporo przesadza każąc jej trzymać się jak najdalej od młodego Bassa.
- Nie wieżę – powiedział z niedowierzaniem – jak to się mogło stać że taka piękna inteligentna dziewczyna nie spotkała jeszcze swojego księcia z bajki
- W naszej sferze dziewczyny wychodzą za parobków..książęta są zarezerwowani dla szlachetnie urodzonych panienek – powiedziała chociaż jak dla niej była to gorzka prawda i spora niesprawiedliwość.
- Na pewno są wyjątki rozumiem kiedy pospolita dziewka kuchenna wychodzi za parobka ale co z tymi które mają nieco więcej oleju w głowie ogłady i inteligencji? - zapytał przechylając nieco głowę w jej stronę i obserwując ją badawczo – toż to prawdziwa katorga była by dla tak wyjątkowej dziewczyny jak ty wyjść za tego sługusa Estebana na wysokie progi na jego nogi
- Jeśli powiem ci że to najlepsza partia a służące w tym domu skrycie mażą żeby zwrócił na nie uwagę ..- zaczęła gdyż jej także podobał się Esteban chociaż tak bardzo go nie znosiła i nigdy by się do tego jawnie nie przyznała
- Nie wieżę ale chyba ty nie zawracasz sobie głowy tym .. - już miał użyć jakiegoś epitetu nazwać go śmieciem albo zerem ale to mogło by ją urazić a nie chciał jej do siebie zniechęcić a raczej uwieść. - osobnikiem że tak rzeknę
- Oczywiście że nie – powiedziała zbyt szybko ale na szczęście tego nie zauważył
- Uff nawet nie wiesz jak mi ulżyło bo już się bałem – powiedział teatralnie chwytając się za serce po czym roześmiał się figlarnie – jesteś dla niego za piękna.. zdecydowanie za piękna
- Przesadzasz – podziała wstając gdyż speszył ją nieco swoim wyznanie i podeszła do okna aby ukryć swoje zmieszanie. Jednym kocim ruchem znalazł się obok niej
- Kiedy to prawda nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobasz – powiedział swoim uwodzicielskim nieco schrypłym flegmatycznym tonem ujmując ją za podbródek i patrząc prosto w oczy – zwróciłaś moją uwagę już pierwszego dnia kiedy pojawiłem się w tym domu i błagam nie udawaj że tego nie zauważyłaś
- Paniczu Bastianie – powiedziała odsuwając się od niego na bezpieczną odległość i chciała jeszcze coś dodać kiedy do pokoju wszedł Esteban wyraźnie rozdrażniony.
- Wszędzie cię szukam a ty w najlepsze ucinasz sobie pogaduchy z gośćmi tego domu co więcej pijesz w czasie pracy – powiedział podchodząc do niej i wydzierając jej z ręki szklaneczkę którą uniósł do nosa i powąchał aby sprawdzić czy to przypadkiem ni alkohol
- Jednak tylko woda – powiedział z przekąsem Bastian przyglądając się zarządcy z ironią i obrzucił go kpiarskim uśmiechem – jakże mi przykro że się rozczarowałeś parobku zapewne spodziewałeś się czegoś mocniejszego w tej szklaneczce ale Marija to dobra dziewczyna i nie pije w godzinach pracy
- Jeśli jest tak dobra to dlaczego się obija zamiast pracować? - powiedział ostro zarządca przyglądając się ze srogą miną dziewczynie - coraz to bardziej mi podpadasz wracaj zaraz do pracy i obym cię nie widział na leniuchowaniu bo coraz częściej się zastanawiam czy potrafisz cokolwiek robić
- Nie tym tonem idiotko – za Marią ujoł się Bastian stając za nią i obejmując ją zaborczym gestem – mówisz do kobiety a to że napiła się ze mną wody to chyba nic złego
- Ma się nie spoufalać z pracodawcami i ich gośćmi il razy to mam ci jeszcze powtarzać barbie ? - Esteban był ewidentnie wściekły na dziewczynę i sam nie wiedział z czego to wynikało z troski o nią gdyż wiedział jakim draniem jest młody Bass a może z zazdrości ale do tego nie przyznał by się nawet sam przed sobą
- Wyluzuj kołku – powiedział Bastian na co Esteban tylko się skrzywi tak nazywać miała go prawo tylko Marija..jego barbie i nikt więcej – sam zaproponowałem żeby na chwilę usiadła i napiła się wody nie wiedziałem że zrobisz z tego takie wielkie halo – jesteś istnym imbecylem trochę szacunku do kobiety
- Potrafię szanować kobiety w przeciwieństwie do niektórych a ty wracaj do pracy natychmiast – powiedział Esteban karcąco
- Idź lepiej Marijo bo ten osioł nie da ci żyć – powedział Bastian na co ta tylko spojrzała na niego przepraszająco odstawiła szklaneczkę i bez słowa wyszła. Kiedy Esteban upewnił się że dziewczyna nie może usłyszeć tego co miał do powiedzenia Bassowi przemówił twardym stanowczym tonem – zostaw ją w świętym spokoju nie wiem czego chcesz od tej dziewczyny ale zabraniam ci się do niej zbliżać
- Myślisz że możesz mi czegokolwiek zabronić chyba pomyliły ci się role to ja jestem tutaj kimś a ty tylko zwykłym pracownikiem – powiedział Bastian śmiejąc się w głos jakby usłyszał jakiś niebanalny dowcip
- Ale do niej zabraniam ci się zbliżać zapamiętaj to sobie – niemal wywarczał Esteban cały czerwony zezłości na twarzy nico zbliżając się do Bastiana
- Czyżby przemówiła zazdrość – zapytał Bastian nadal dobrze bawiąc się kosztem Sandovala – przyznaj się masz chrapkę na tą śłicznotkę
- Jest moją pracownicą moim zadaniem jest dbać o jej dobro – powiedział Esteban naprędce szukając jakiegoś wyjaśnienia
- A ja chcę zadbać o jej przyjemność – odparł Bastian doskonale się bawiąc – i zapewniam cię ona będzie moja zobaczysz
- Chyba po moim trupie – zagotował się brunet i już zrobił kilka kroków w stronę Bastiana kiedy do pokoju weszła Brenda
- A co tutaj się dzieje – zapytała zastając nieomal szarpiących się ze sobą chłopaków – Estebanie natychmiast wyjdź i zapamiętaj sobie że o wszystkim poinformuję mojego narzeczonego toż to niedopuszczalne by służący podnosił rękę na naszego gościa nic ci się nie stało Bastianie
- Na szczęście w por przyszłaś – powiedział Bastian kiedy Sandoval wszedł z pomieszczenia – co cię do mnie sprowadza moja piękna
- Doskonałe nowiny Alejandro praktycznie mi się oświadczył i spędziliśmy z sob noc w hotelu – powiedziała niezwykle z siebie zadowolona
- To teraz pozostało nam tylko popracować nad tym żebyś dała mu potomka – powiedział bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy Bastian i namiętnie pocałował swoją kochankę
- A ty mi w tym pomożesz – powiedziała kiedy już oderwali się od siebie
- Z największą przyjemnością kocico – powiedział biorąc ją na ręce i niosąc do jego sypialni
- Proszę przygotować dzisiaj coś dobrego do jedzenia to wyjątkowa okazja i chcę żeby wszystko było jak należy – wydał dyspozycję Alejandro wchodząc do kuchni w której była Juana oraz Miranda
- Co to za okazja? - zapytała zdziwiona Miranda - czyżbym zapomniała o czyichś urodzinach
- Nie o niczym nie zapomniałaś postanowiłem zaręczyć się z Brendą i dzisiaj was o tym oficjalnie poinformujemy – powiedział Alejandro patrząc Mirandzie prosto w oczy
- A więc żenisz się? - zapytała Miranda podchodząc do niego a w jej oczach czaiła się mieszanina smutku i zdziwienia gdyż nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego tak szybko
- Tak żenię i wiem że tym razem wszystko się uda bo wiem że ta panna młoda nie wystawi mnie do wiatru w ostatniej chwili rozmyślając się – powiedział chcąc jej nieco dopiec
- Alejandro proszę – powiedziała czerwieniąc się nieco w zażenowaniu
- Przecież mówię prawdę gdyby nie jedna wyjątkowo niedojrzała osóbka już dawno byłbym żonaty – powiedział patrząc jej w oczy – ale wiesz w sumie to może i lepiej że do niczego nie doszło bo wtedy to był kaprys szczeniaka a teraz żenię się z kobietą swojego życia i jestem pewien że tego chcę
- A więc wtedy nie byłeś pewien? - zapytała Miranda coraz bardziej zasmucona jak on mógł tak mówić przecież wiedziała że ją kochał czuła to w każdym jego pocałunku i spojrzeniu a takę cieple jakim ją otaczał
- Oczywiście uświadomiłem to sobie dzięki Brendzie i chwała Bogu że jednak do tego nie dopuścił bo szybko bym się rozwodził bo nie wyobrażam sobie małżeństwa bez miłości – mówił tak pewnie ale podświadomie czuła że on tylko kłamie że mówi tak żeby ją zranić może odegrać za to co ona jemu zrobiła wtedy
- A więc nie kochałeś tamtej narzeczonej? – zapytała lodowatym tonem z wyzwaniem patrząc w jego oczy
- Ależ skąd była tylko moim kaprysem dobrze było mi z nią owszem i dlatego pomyliłem zwykłe zauroczenie z miłością ale miłość to zbyt duże słowo jednak by określić to co do tamtej czułem – powiedział sam się sobie dziwiąc że potrafi tak świetnie kłamać
- Aaa no chyba że tak ona chciała od ciebie pieniędzy ale twój tatuś był lepszą partią i ostatecznie jego wybrała na ojca swojego dziecka – teraz ona chciała go zranić do żywego a ta broń której użyła wiedziała że wbije się w jego serce niczym najbardziej zajadły cierń po czym z dumnie uniesioną głową wyszła zostawiając go z kucharką w kuchni
______ |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:35:41 04-06-15 Temat postu: |
|
|
Dodaję nie wiem czy będziecie z tego zadowolone co prawda ale postanowiłam jednak to wstawić
Rozdział 16
Czarny sportowy jaguar zajechał z rykiem na podjazd pewnej eleganckiej Londyńskiej rezystencji. Wysiadł z niego brunet w czarnej sportowej skórzanej kurtce i szybko wbiegłszy po schodach zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzyła starsza kobieta w granatowym mundurku służącej.
- Panicz Aron proszę wejść panienka już czeka w salonie – powiedziała wpuszczając chłopaka który wymieniając z nią kilka uprzejmości przeszedł do salonu. Na skórzanej czerwonej sofie siedziały Clarissa oraz Paola i popijały kawę z porcelanowych białych filiżanek
- Witam piękne panie – powiedział Aron podchodząc do Paoli i całując ją w policzk po czym zwrócił się do swojej dziewczyny i objął ją czule składając na jej ustach pełen namiętności pocałunek.
- Nawet nie wiesz jak wam zazdroszczę tego wyjazdu – powiedziała Paola przyglądając się zakochanej parce. - mam już dość tej deszczowej i mglistej aury Londynu
- Nasze zaproszenie jest nadal aktualne myślę że Paoli było by dużo przyjemniej cieszyć się naszym domem mając przy sobie swoją najlepszą przyjaciółkę – powiedział Aron głaszcząc ukochaną po ręce.
- O nie nie przekonacie mnie ale obiecuję już wkrótce was odwiedzić – powiedziała wstając – a teraz wybaczcie ale muszę już się pożegnać i życzyć wam szczęśliwej podróży
- Musisz już iść? - Clarissie zrobiło się smutno gdyż nie wiedziała kiedy znowu zobaczy młodą Irasabalównę.
- Niestety ale pamiętaj że masz do mnie zadzwonić zaraz jak będziesz na miejscu i pozdrów moich braci jeśli ich spotkasz – poprosiła Paola rzucając się na szyję brunetce – idę już bo za chwilę się popłaczę ..jeszcze nie wyjechałaś a ja już za tobą tęsknię
- Ja za tobą też – powiedziała blondynka i jeszcze mocniej uścisnęła przyjaciółkę.
- Dbaj o nią Aron bo jak nie to znajdę cię a wtedy marny twój los – powiedziała Paola kiedy dziewczyny się już pożegnały i przytuliła bruneta.
- Oczywiście przyjmuję do wiadomości twoje ostrzeżenie – powiedział salutując przy tym na co dziewczyny się roześmiały. W końcu po przeciągającym się już sporą chwilę pożegnaniu Paola wyszła ocierając ukradkiem łezkę która zakręciła się jej w oku. Aron który siedział na fotelu wstał i podszedł leniwie do okna przez które zobaczył jeszcze jak Paola rusza swoim różowym cabrio spod podjazdu i oparł się o parapet
- Swoją drogą kochanie nie wiem jak takie papużki nierozłączki jak wy wytrzymają bez siebie – powiedział przyglądając się zasmuconej ukochanej która podeszła do niego i przytuliła przywierając całym ciałem do chłopaka.
- Oj ty mi wszystko rekompensujesz kotku- powiedziała dziewczyna całując go w usta. - lot mamy za trzy godziny więc czas się powoli zbierać.
- Pomogę ci z walizkami – powiedział wskazując spakowane bagaże stojące przy drzwiach- to wszystko co z sobą zabierasz?
- Tak nie zabieram wszystkich swoich rzeczy gdyż będę często odwiedzać babcie nie pozwolę jej tutaj umrzeć z samotności – powiedziała Clarissa która bardzo kochała swoją babcie. W końcu kobieta praktycznie ją wychowała i była jej bliższa nawet niż matka.
- Rozumiem będziemy odwiedzać często panią Lucjanę wiem jaka jest dla ciebie ważna – obiecał Aron zabierając z podłogi dwie największe walizki.
Bastian wziął gorący prysznic po czym otuliwszy się swoim miękkim granatowym szlafrokiem rozsiadł się w saloniku swojego apartamentu. Zadzwonił na dzwonek aby przywołać służącą. Wstał i podszedł do okna wyglądając na zewnątrz gdy usłyszał drobne kroczki za sobą.
- Potrafisz zrobić dobre martini lub whisky? – zapytał cały czas wyglądając przez okno i nie wiedząc która służąca przyszła go obsłużyć
- Oczywiście – usłyszał dobrze sobie znany lekko ochrypły głosik dziewczyny. Marija podeszła do stolika z trunkami i już sięgała po karafkę z bursztynowym trunkiem kiedy Bastian kocim ruchem w jednej chwili znalazł się tuż obok niej.
- Myślałem że przyjdzie Juana albo
- Mogę ci czymś służyć? - zapytała Marija wchodząc do jego pokoju gdyż tylko ona była wolna w tej chwili
- Cześć co za zaszczyt mnie spotkał że do mnie przychodzisz – powiedział poprawiając się w fotelu.
- Nie przesadzaj dzwoniłeś na służącą chciałam więc sprawdzić czego potrzebujesz – wyjaśniła podchodząc nieco bliżej do niego. Co prawda nie miała na sobie służbowego mundurka ale kiedy nie było żadnej z dziewczyn to ona chętnie pomagała a w obowiązkach domowych.
- Przecież ty nie jesteś służącą Marija – powiedział wstając i kocim zgrabnym krokiem podszedł do stolika z trunkami – napijesz się ze mną?
- Nie dziękuję – grzecznie odmówiła – wiem że nie jestem służącą ale kiedy trzeba też zajmuję się obowiązkami tego domu więc czy jest coś w czym mogła bym ci pomóc
- Nie. Chciałem tylko żeby jedna z dziewczyn przygotowała mi drinka ale przecież nie będę prosił o to ciebie sam kiedy sam mogę to zrobić – powiedział ukazując swoje bielutkie ząbki w szerokim leniwym uśmiechu.
- Przecież potrafię to zrobić – powiedziała i szybkim krokiem podeszła do stolika z alkoholami i już chciała sięgnąć po karafkę z whisky kiedy przeszkodził ją dotykając ją za rękę.
- Powiedziałem że nie ma takiej potrzeby- powiedział stanowczym tonem – usiądź dzisiaj to ja zrobię tobie drinka nie obawiaj się będzie słaby i na pewno ci nie zaszkodzi
- Skoro tak mówisz ale nie przepadam za whisky – przyznała się krzywiąc się na samą myśl o przełknięciu tego ostrego trunku.
- Ne proponuję ci przecież whisky al coś lżejszego – zaśmiał się gardłowo na jej słowa.- caipirinha, pina colada, mojito albo coś innego na co tylko masz ochotę do wyboru do koloru przygotuję dla ciebie co tylko zechcesz
- Wodę mineralną z kilkoma listkami mięty i lodem – powiedziała siadając na skraju fotelu
- Jesteś już dużą dziewczynką możesz napić się ze mną czegoś mocniejszego – powiedział figlarnie puszczając jej oczko.
- Jednak jestem w pracy i wystarczy mi tylko woda – powiedziała przyglądając się chłopakowi. Bastiano odwrócił się w jej stronę nalewając sobie do schłodzonej szklaneczki whisky i wrzucił do niej kilka kostek lodu aby przyjemnie schłodzić ten szlachetny trunek.
- Ale jak każdy zasługujesz na chwilę odpoczynku nie zgodzisz się ze mną ? - zapytał przysiadając na podłokietniku fotela na którym siedziała
- nie gdyż moja praca absolutnie mnie nie męczy – wyśniła – uwielbiam małego Diego i przebywanie w jego towarzystwie sprawia mi tylko przyjemność
- Oczywiście jak chyba każdemu w tym domu – powiedział Bastian gdyż nawet jego serce potrafił zdobyć dobie ten mały wiecznie roześmiany szkrab który całkiem możliwe że był jego synem a przynajmniej on tak o nim myślał. W końcu kobieta jego życia tylko jemu mogła dać dziecko. - ale musisz od czasu do czasu pomyśleć też o sobie czy nie masz chłopaka albo chociaż rodziny która ucieszyła by się z twojej wizyty
- Moja rodzina mieszka zbyt daleko bym mogła ich odwiedzać tak często jak bym chciała ale od czegoś są przecież telefony i jestem z nimi w stałym kontakcie a chłopaka nie mam - zwierzyła się Bastianowi. Coraz częściej zastanawiała się dlaczego Miranda tak nie znosi tego mężczyzny w stosunku do niej zawsze był tak miły i szarmancki że gotowa zacząć myśleć i Miranda sporo przesadza każąc jej trzymać się jak najdalej od młodego Bassa.
- Nie wieżę – powiedział z niedowierzaniem – jak to się mogło stać że taka piękna inteligentna dziewczyna nie spotkała jeszcze swojego księcia z bajki
- W naszej sferze dziewczyny wychodzą za parobków..książęta są zarezerwowani dla szlachetnie urodzonych panienek – powiedziała chociaż jak dla niej była to gorzka prawda i spora niesprawiedliwość.
- Na pewno są wyjątki rozumiem kiedy pospolita dziewka kuchenna wychodzi za parobka ale co z tymi które mają nieco więcej oleju w głowie ogłady i inteligencji? - zapytał przechylając nieco głowę w jej stronę i obserwując ją badawczo – toż to prawdziwa katorga była by dla tak wyjątkowej dziewczyny jak ty wyjść za tego sługusa Estebana na wysokie progi na jego nogi
- Jeśli powiem ci że to najlepsza partia a służące w tym domu skrycie mażą żeby zwrócił na nie uwagę ..- zaczęła gdyż jej także podobał się Esteban chociaż tak bardzo go nie znosiła i nigdy by się do tego jawnie nie przyznała
- Nie wieżę ale chyba ty nie zawracasz sobie głowy tym .. - już miał użyć jakiegoś epitetu nazwać go śmieciem albo zerem ale to mogło by ją urazić a nie chciał jej do siebie zniechęcić a raczej uwieść. - osobnikiem że tak rzeknę
- Oczywiście że nie – powiedziała zbyt szybko ale na szczęście tego nie zauważył
- Uff nawet nie wiesz jak mi ulżyło bo już się bałem – powiedział teatralnie chwytając się za serce po czym roześmiał się figlarnie – jesteś dla niego za piękna.. zdecydowanie za piękna
- Przesadzasz – podziała wstając gdyż speszył ją nieco swoim wyznanie i podeszła do okna aby ukryć swoje zmieszanie. Jednym kocim ruchem znalazł się obok niej
- Kiedy to prawda nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobasz – powiedział swoim uwodzicielskim nieco schrypłym flegmatycznym tonem ujmując ją za podbródek i patrząc prosto w oczy – zwróciłaś moją uwagę już pierwszego dnia kiedy pojawiłem się w tym domu i błagam nie udawaj że tego nie zauważyłaś
- Paniczu Bastianie – powiedziała odsuwając się od niego na bezpieczną odległość i chciała jeszcze coś dodać kiedy do pokoju wszedł Esteban wyraźnie rozdrażniony.
- Wszędzie cię szukam a ty w najlepsze ucinasz sobie pogaduchy z gośćmi tego domu co więcej pijesz w czasie pracy – powiedział podchodząc do niej i wydzierając jej z ręki szklaneczkę którą uniósł do nosa i powąchał aby sprawdzić czy to przypadkiem ni alkohol
- Jednak tylko woda – powiedział z przekąsem Bastian przyglądając się zarządcy z ironią i obrzucił go kpiarskim uśmiechem – jakże mi przykro że się rozczarowałeś parobku zapewne spodziewałeś się czegoś mocniejszego w tej szklaneczce ale Marija to dobra dziewczyna i nie pije w godzinach pracy
- Jeśli jest tak dobra to dlaczego się obija zamiast pracować? - powiedział ostro zarządca przyglądając się ze srogą miną dziewczynie - coraz to bardziej mi podpadasz wracaj zaraz do pracy i obym cię nie widział na leniuchowaniu bo coraz częściej się zastanawiam czy potrafisz cokolwiek robić
- Nie tym tonem idiotko – za Marią ujoł się Bastian stając za nią i obejmując ją zaborczym gestem – mówisz do kobiety a to że napiła się ze mną wody to chyba nic złego
- Ma się nie spoufalać z pracodawcami i ich gośćmi il razy to mam ci jeszcze powtarzać barbie ? - Esteban był ewidentnie wściekły na dziewczynę i sam nie wiedział z czego to wynikało z troski o nią gdyż wiedział jakim draniem jest młody Bass a może z zazdrości ale do tego nie przyznał by się nawet sam przed sobą
- Wyluzuj kołku – powiedział Bastian na co Esteban tylko się skrzywi tak nazywać miała go prawo tylko Marija..jego barbie i nikt więcej – sam zaproponowałem żeby na chwilę usiadła i napiła się wody nie wiedziałem że zrobisz z tego takie wielkie halo – jesteś istnym imbecylem trochę szacunku do kobiety
- Potrafię szanować kobiety w przeciwieństwie do niektórych a ty wracaj do pracy natychmiast – powiedział Esteban karcąco
- Idź lepiej Marijo bo ten osioł nie da ci żyć – powedział Bastian na co ta tylko spojrzała na niego przepraszająco odstawiła szklaneczkę i bez słowa wyszła. Kiedy Esteban upewnił się że dziewczyna nie może usłyszeć tego co miał do powiedzenia Bassowi przemówił twardym stanowczym tonem – zostaw ją w świętym spokoju nie wiem czego chcesz od tej dziewczyny ale zabraniam ci się do niej zbliżać
- Myślisz że możesz mi czegokolwiek zabronić chyba pomyliły ci się role to ja jestem tutaj kimś a ty tylko zwykłym pracownikiem – powiedział Bastian śmiejąc się w głos jakby usłyszał jakiś niebanalny dowcip
- Ale do niej zabraniam ci się zbliżać zapamiętaj to sobie – niemal wywarczał Esteban cały czerwony zezłości na twarzy nico zbliżając się do Bastiana
- Czyżby przemówiła zazdrość – zapytał Bastian nadal dobrze bawiąc się kosztem Sandovala – przyznaj się masz chrapkę na tą śłicznotkę
- Jest moją pracownicą moim zadaniem jest dbać o jej dobro – powiedział Esteban naprędce szukając jakiegoś wyjaśnienia
- A ja chcę zadbać o jej przyjemność – odparł Bastian doskonale się bawiąc – i zapewniam cię ona będzie moja zobaczysz
- Chyba po moim trupie – zagotował się brunet i już zrobił kilka kroków w stronę Bastiana kiedy do pokoju weszła Brenda
- A co tutaj się dzieje – zapytała zastając nieomal szarpiących się ze sobą chłopaków – Estebanie natychmiast wyjdź i zapamiętaj sobie że o wszystkim poinformuję mojego narzeczonego toż to niedopuszczalne by służący podnosił rękę na naszego gościa nic ci się nie stało Bastianie
- Na szczęście w por przyszłaś – powiedział Bastian kiedy Sandoval wszedł z pomieszczenia – co cię do mnie sprowadza moja piękna
- Doskonałe nowiny Alejandro praktycznie mi się oświadczył i spędziliśmy z sob noc w hotelu – powiedziała niezwykle z siebie zadowolona
- To teraz pozostało nam tylko popracować nad tym żebyś dała mu potomka – powiedział bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy Bastian i namiętnie pocałował swoją kochankę
- A ty mi w tym pomożesz – powiedziała kiedy już oderwali się od siebie
- Z największą przyjemnością kocico – powiedział biorąc ją na ręce i niosąc do jego sypialni
- Proszę przygotować dzisiaj coś dobrego do jedzenia to wyjątkowa okazja i chcę żeby wszystko było jak należy – wydał dyspozycję Alejandro wchodząc do kuchni w której była Juana oraz Miranda
- Co to za okazja? - zapytała zdziwiona Miranda - czyżbym zapomniała o czyichś urodzinach
- Nie o niczym nie zapomniałaś postanowiłem zaręczyć się z Brendą i dzisiaj was o tym oficjalnie poinformujemy – powiedział Alejandro patrząc Mirandzie prosto w oczy
- A więc żenisz się? - zapytała Miranda podchodząc do niego a w jej oczach czaiła się mieszanina smutku i zdziwienia gdyż nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego tak szybko
- Tak żenię i wiem że tym razem wszystko się uda bo wiem że ta panna młoda nie wystawi mnie do wiatru w ostatniej chwili rozmyślając się – powiedział chcąc jej nieco dopiec
- Alejandro proszę – powiedziała czerwieniąc się nieco w zażenowaniu
- Przecież mówię prawdę gdyby nie jedna wyjątkowo niedojrzała osóbka już dawno byłbym żonaty – powiedział patrząc jej w oczy – ale wiesz w sumie to może i lepiej że do niczego nie doszło bo wtedy to był kaprys szczeniaka a teraz żenię się z kobietą swojego życia i jestem pewien że tego chcę
- A więc wtedy nie byłeś pewien? - zapytała Miranda coraz bardziej zasmucona jak on mógł tak mówić przecież wiedziała że ją kochał czuła to w każdym jego pocałunku i spojrzeniu a takę cieple jakim ją otaczał
- Oczywiście uświadomiłem to sobie dzięki Brendzie i chwała Bogu że jednak do tego nie dopuścił bo szybko bym się rozwodził bo nie wyobrażam sobie małżeństwa bez miłości – mówił tak pewnie ale podświadomie czuła że on tylko kłamie że mówi tak żeby ją zranić może odegrać za to co ona jemu zrobiła wtedy
- A więc nie kochałeś tamtej narzeczonej? – zapytała lodowatym tonem z wyzwaniem patrząc w jego oczy
- Ależ skąd była tylko moim kaprysem dobrze było mi z nią owszem i dlatego pomyliłem zwykłe zauroczenie z miłością ale miłość to zbyt duże słowo jednak by określić to co do tamtej czułem – powiedział sam się sobie dziwiąc że potrafi tak świetnie kłamać
- Aaa no chyba że tak ona chciała od ciebie pieniędzy ale twój tatuś był lepszą partią i ostatecznie jego wybrała na ojca swojego dziecka – teraz ona chciała go zranić do żywego a ta broń której użyła wiedziała że wbije się w jego serce niczym najbardziej zajadły cierń po czym z dumnie uniesioną głową wyszła zostawiając go z kucharką w kuchni
______ |
|
Powrót do góry |
|
|
fan_polonia_rbd Debiutant
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 1:57:10 04-06-15 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle super rozdział. Nie podoba mi się że Alejandro się żeni. Miranda i Alejandro na wzajem siebie ranią wspominając sobie dawne sprawy... Czekam na kolejny rozdział. |
|
Powrót do góry |
|
|
|