|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:01:09 30-09-14 Temat postu: |
|
|
Kiedy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:13:09 01-10-14 Temat postu: |
|
|
Pracuje nad nim cały czas powinien ukazać się koło soboty |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:38:08 02-10-14 Temat postu: |
|
|
Ja również czekam na odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:16:42 14-10-14 Temat postu: |
|
|
dodaję drugi odcienek
Capitulo 2
- Przejdźmy się - powiedział Alejandro patrząc Mirandzie prosto w oczy. Była wyjątkowo piękna, czas działał widocznie na jej korzyść, przez te lata wyraźnie z słodkiej młodej dziewczyny przeistoczyła się w prawdziwą kobietę, której bez wątpienia pragnął nie jeden mężczyzna. Wielokrotnie wyobrażał sobie jak będzie wyglądać ich spotkanie, za każdym razem Miranda wpadała mu wprost w ramiona przepraszała a on oczywiście jej wybaczał i żenił z nią. Teraz jednak kiedy stali twarzą w twarz, był zdezorientowany, chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział jak postąpić. Gdyby była to inna kobieta odprawiłby ją bez żadnych skrupułów, dając taką sumę pieniędzy by wystarczyła na urządzenie się w innym godziwym miejscu. Z Mirandą jednak nie mógł tak postąpić, znał jej poczucie dumy i honor by wiedzieć że nie przyjmie od niego żadnych pieniędzy, pamiętał również jaka była uparta i że jeśli sobie postanowiła tutaj zostać to trudno będzie ją przekonać by zmieniła zdanie.
Wstała z czerwonego kraciastego koca rozłożonego na trawniku w
cieniu rozłożystego drzewa, po czym oddając pieska Marii pełnym gracji stanowczym krokiem podeszła do byłego narzeczonego. Stał przed nią taki dumny i wyprostowany, patrząc jej prosto w oczy z tym przekornym uśmiechem na ustach, zadrżała. Poczuła ciężką gulę w gardle, jak zwykle gdy się denerwowała. A w tym momencie nerwy zżerały ją, chyba jak jeszcze nigdy wcześniej w jej dwudziestoczteroletnim życiu. Uspokój się Mirando nakazała sobie w duchu. Serce zabiło jej mocniej, jak zwykle kiedy była w jego pobliżu jednak wiedziała że do przeszłości nie ma powrotu, a oni są teraz dla siebie zupełnie obcymi ludźmi.
- O czym chciałeś rozmawiać - zapytała go, zimnym wyzutym z wszelkich uczuć głosem, aby przerwać to niezręczne milczenie które między nimi zapadło.
- Przyjechałem tu w jednym celu - zaczął mówić poważnym tonem, patrząc jej prosto w oczy. Jednego był pewien nie wytrzymał by zbyt długo mając ją w swoim pobliżu. A ponieważ on zamierza tutaj zostać to ona musi odejść.
- Domyślam się jakim - powiedziała z parsknięciem, krzyżując ręce na wysokości piersi.
- Tak Mirando - chciał to załatwić w jak najbardziej polubowny sposób aby obie strony były usatysfakcjonowane- chciałbym żebyś się z stąd wyprowadziła, oczywiście oferuję ci pomoc przy znalezieniu nowego lokum oraz pewną kwotę na urządzenie się oraz życie.
- Nie wyprowadzę się - powiedziała z całą stanowczością na jaką było ją stać - zostaniemy tutaj razem z moim synem a twoim bratem.
- Tak wiem miejsce mojego małego braciszka jest tutaj ale jestem w stanie zapewnić mu sztab nianiek, które zapewnią mu dużo lepszą opiekę niż ty - starał się zadać jej taki bul jaki ona zadała mu przed laty zostawiając go przy ołtarzu na pośmiewisko całej rodziny i znajomych. Teraz już wiedział dla czego a raczej dla "kogo" go zostawiła. Zabawiała się z jego ojcem a on głupi tak bardzo ją kochał.
- Miejsce matki jest przy dziecku - powiedziała butnie patrząc mu wyniośle w oczy.
- To się okaże Mirando - zaśmiał się prosto w jej twarz chociaż wiedział że ona ma rację
- Czy to wszystko co chciałeś ode mnie? - zapytała patrząc ostentacyjnie na zegarek - bo jeśli tak to ... nie zdążyła skończyć tego co zaczęła mówić czując jego usta na swoich. Całował ją z całą żarliwością a ona w pierwszym odruchu nie przerywała pocałunku odwzajemniając go z podobną siłą i pasją. Jednak po chwili opamiętała się i odsunęła szybko od niego jednocześnie dając mu w twarz na co Alejandro tylko się roześmiał głośno.
- Chciałem tylko coś sprawdzić - powiedział patrząc z rozbawieniem na wściekłą Mirandę, której policzki oblały się sumiennym rumieńcem.
- Więc nie waż się więcej tego robić - wysyczała wściekle.
- Już nie muszę - powiedział uśmiechając się w duchu do siebie wiem że mnie kochasz inaczej nie odwzajemniła być pocałunku pomyślał.
Zupełnie nie spodziewali się, że snuję się za nimi pewien brunet niczym ich cień. Obserwował ich i chłonął każde słowo jakie padło z ust tej parki, aby móc później zdać szczegółowe relacje swojej kochance. Wiedział że musi mieć cały czas palec na pulsie aby nie dopuścić do zbyt bliskiego kontaktu Alejandra z Mirandą. Pragną jej już od dawna dla siebie i raz już mu się udało rozdzielić Mirandę z Alejandrem a teraz nie pozwoli aby spowrotem się zeszli. Wiedział że musi działać i to szybko. Sięgnął po telefon po czym wybrał szybko jeden z numerów.
- Brenda skarbie musisz tu przyjechać i to jak najszybciej jeśli nie chcesz żeby kupa szmalu przeleciała ci koło nosa - powiedział do kochanki, która tylko zaklęła perliście.
- |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:22:50 14-10-14 Temat postu: |
|
|
dodaję drugi odcienek
Capitulo 2
- Przejdźmy się - powiedział Alejandro patrząc Mirandzie prosto w oczy. Była wyjątkowo piękna, czas działał widocznie na jej korzyść, przez te lata wyraźnie z słodkiej młodej dziewczyny przeistoczyła się w prawdziwą kobietę, której bez wątpienia pragnął nie jeden mężczyzna. Wielokrotnie wyobrażał sobie jak będzie wyglądać ich spotkanie, za każdym razem Miranda wpadała mu wprost w ramiona przepraszała a on oczywiście jej wybaczał i żenił z nią. Teraz jednak kiedy stali twarzą w twarz, był zdezorientowany, chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział jak postąpić. Gdyby była to inna kobieta odprawiłby ją bez żadnych skrupułów, dając taką sumę pieniędzy by wystarczyła na urządzenie się w innym godziwym miejscu. Z Mirandą jednak nie mógł tak postąpić, znał jej poczucie dumy i honor by wiedzieć że nie przyjmie od niego żadnych pieniędzy, pamiętał również jaka była uparta i że jeśli sobie postanowiła tutaj zostać to trudno będzie ją przekonać by zmieniła zdanie.
Wstała z czerwonego kraciastego koca rozłożonego na trawniku w
cieniu rozłożystego drzewa, po czym oddając pieska Marii pełnym gracji stanowczym krokiem podeszła do byłego narzeczonego. Stał przed nią taki dumny i wyprostowany, patrząc jej prosto w oczy z tym przekornym uśmiechem na ustach, zadrżała. Poczuła ciężką gulę w gardle, jak zwykle gdy się denerwowała. A w tym momencie nerwy zżerały ją, chyba jak jeszcze nigdy wcześniej w jej dwudziestoczteroletnim życiu. Uspokój się Mirando nakazała sobie w duchu. Serce zabiło jej mocniej, jak zwykle kiedy była w jego pobliżu jednak wiedziała że do przeszłości nie ma powrotu, a oni są teraz dla siebie zupełnie obcymi ludźmi.
- O czym chciałeś rozmawiać - zapytała go, zimnym wyzutym z wszelkich uczuć głosem, aby przerwać to niezręczne milczenie które między nimi zapadło.
- Przyjechałem tu w jednym celu - zaczął mówić poważnym tonem, patrząc jej prosto w oczy. Jednego był pewien nie wytrzymał by zbyt długo mając ją w swoim pobliżu. A ponieważ on zamierza tutaj zostać to ona musi odejść.
- Domyślam się jakim - powiedziała z parsknięciem, krzyżując ręce na wysokości piersi.
- Tak Mirando - chciał to załatwić w jak najbardziej polubowny sposób aby obie strony były usatysfakcjonowane- chciałbym żebyś się z stąd wyprowadziła, oczywiście oferuję ci pomoc przy znalezieniu nowego lokum oraz pewną kwotę na urządzenie się oraz życie.
- Nie wyprowadzę się - powiedziała z całą stanowczością na jaką było ją stać - zostaniemy tutaj razem z moim synem a twoim bratem.
- Tak wiem miejsce mojego małego braciszka jest tutaj ale jestem w stanie zapewnić mu sztab nianiek, które zapewnią mu dużo lepszą opiekę niż ty - starał się zadać jej taki bul jaki ona zadała mu przed laty zostawiając go przy ołtarzu na pośmiewisko całej rodziny i znajomych. Teraz już wiedział dla czego a raczej dla "kogo" go zostawiła. Zabawiała się z jego ojcem a on głupi tak bardzo ją kochał.
- Miejsce matki jest przy dziecku - powiedziała butnie patrząc mu wyniośle w oczy.
- To się okaże Mirando - zaśmiał się prosto w jej twarz chociaż wiedział że ona ma rację
- Czy to wszystko co chciałeś ode mnie? - zapytała patrząc ostentacyjnie na zegarek - bo jeśli tak to ... nie zdążyła skończyć tego co zaczęła mówić czując jego usta na swoich. Całował ją z całą żarliwością a ona w pierwszym odruchu nie przerywała pocałunku odwzajemniając go z podobną siłą i pasją. Jednak po chwili opamiętała się i odsunęła szybko od niego jednocześnie dając mu w twarz na co Alejandro tylko się roześmiał głośno.
- Chciałem tylko coś sprawdzić - powiedział patrząc z rozbawieniem na wściekłą Mirandę, której policzki oblały się sumiennym rumieńcem.
- Więc nie waż się więcej tego robić - wysyczała wściekle.
- Już nie muszę - powiedział uśmiechając się w duchu do siebie wiem że mnie kochasz inaczej nie odwzajemniła być pocałunku pomyślał.
Zupełnie nie spodziewali się, że snuję się za nimi pewien brunet niczym ich cień. Obserwował ich i chłonął każde słowo jakie padło z ust tej parki, aby móc później zdać szczegółowe relacje swojej kochance. Wiedział że musi mieć cały czas palec na pulsie aby nie dopuścić do zbyt bliskiego kontaktu Alejandra z Mirandą. Pragną jej już od dawna dla siebie i raz już mu się udało rozdzielić Mirandę z Alejandrem a teraz nie pozwoli aby spowrotem się zeszli. Wiedział że musi działać i to szybko. Sięgnął po telefon po czym wybrał szybko jeden z numerów.
- Brenda skarbie musisz tu przyjechać i to jak najszybciej jeśli nie chcesz żeby kupa szmalu przeleciała ci koło nosa - powiedział do kochanki, która tylko zaklęła perliście.
- |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:29:58 14-10-14 Temat postu: |
|
|
Bardzo,bardzo jestem zadowolona że wreszcie jest odcinek choć szkoda że taki krótki ale za to świetny.Przy pierwszym spotkaniu po takim czasie i taki pocałunek.Alejandro chciał się upewnić czy Miranda go kocha i to zrobił gdy odwzajemniła jego pocałunek choć z pewnością będzie się tego wypierać,myślę że dziecko też jest jego.Boję się co będzie jak przyjedzie Brenda wtedy będzie się działo jak zareaguje Miranda z pewnością będzie zazdrosna ale i wsciekła ale nie będę wnikać tylko poczekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:01:58 15-10-14 Temat postu: |
|
|
dziękuje za komentarz no zarówno Miranda jaki i Brenda mają silne charaktery więc będzie ciekawie |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:36:55 16-10-14 Temat postu: |
|
|
Bardzo podoba mi się opowiadanie. Mam tylko nadzieje, ze Miranda zostanie z dzieckiem, a dawne uczucia od żyją. Nie wydaje mi się, ze Miranda jest na tyle zła osoba, ze zdradziła Alejandro. Tu musi być jakiś podstęp. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdzial! |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:09:32 22-10-14 Temat postu: |
|
|
dodaje trzeci odcinek i zapraszam również na moje drugie opowiadanie Uzurpatorka
Rozdział 3
Brenda jeśli nawet przejęła się tym co usłyszała przez telefon od swojego kochanka, to nie dała tego po sobie zupełnie poznać. Zbyt dobrze bawiła się w towarzystwie Lukrecji i Williego. Miała nadzieję także zbliżyć się do Maksymiliana, jednak jak na razie jeszcze się jej to nie udało co wprawiało ją w złość. Maksymiliano pociągał ją już od bardzo dawna i robiła niemal wszystko by zwrócić jego uwagę na siebie, jednak chłopak zbywał ją za każdym razem kiedy ta proponowała mu wyjście na lunch czy wieczornego drinka. Denerwowało ją tym bardziej że miała teraz wolną rękę kiedy Alejandro był tak daleko a nawet Bastian nie kręcił się w pobliżu. Odpoczywała od nich obu i pragnęła tak ciekawej odmiany jaką z pewnością byłby starszy z Irasabalów. Willi może i przystojny ale ale nie był dla niej najmniejszym wyzwaniem, buzowały w nim jeszcze hormony i wiedziała że zdobyła by go bez żadnego wysiłku, wiedziała także że ten podoba się Lu a z tą nie zamierzała konkurować. Zawsze mogła jednak posłużyć się nim by zbliżyć się do jego brata. Teraz więc siedziała w wiklinowym fotelu na tarasie rezydencji państwa Mendoza. miała na sobie biała lniana sukienkę z pod której doskonale było widać bieliznę, którą w tym przypadku pełniły tylko skromne koronkowe stringi. Towarzyszył jej przystojny młody blondyn popijający sok pomarańczowy przez słomkę z wysokiej szklanki.
- Co tam Willi? - zapytała z udawanym zainteresowaniem popijając swoją wodę mineralną.
- Powiem ci że się nudzę - odpowiedział szczerze- zwiedziłem miasto, zajrzałem w każdy dawno niewidziany kont i nie mam co teraz z sobą zrobić, próbuję namówić Maxa byśmy jak najszybciej wracali do siebie.
- a dlaczego tak, czyżby czekała tam na ciebie dziewczyna ? - zapytała, to co powiedział w ogóle się jej nie spodobało. Miała zamiar zatrzymać tutaj Maksymiliana jak najdłużej dlatego musiała wymyślić coś by i jego braciszek zechciał zostać.
- Ależ skąd nie mam tam żadnej dziewczyny - przyznał się szczerze, patrząc Brendzie prosto w oczy - ale mam tam przynajmniej znajomych a tutaj też nie mam nic do roboty.
- A Lu nie organizuje ci żadnych atrakcji? - zapytała puszczając mu oczko. Wiedziała jak bardzo chłopak podobał się Lukrecji, on na pewno też zdawał sobie z tego sprawę widząc po tym jak się zarumienił.
- Organizuje i to w nadmiarze - powiedział myśląc o tym jak jego kuzynka prowokuje go za każdym razem gdy tylko znajdzie się w jego pobliżu.
- Nie podoba ci się to ? - zapytała nieco zdziwiona Brenda. Znała wielu młodych chłopców i wiedziała jak reagowali na jej przyjaciółkę, każdy byłby wniebowzięty gdyby ta tylko zwróciła na niego uwagę i bez żadnego zastanowienia poleciał by na każde jej skinienie palca. Dlatego też zmieszanie i to jak bardzo Lukrecja onieśmiela Williego bardzo ją dziwiły.
- nie bardzo jest tak wyzbywająca że aż mnie to onieśmiela - stwierdził przełykając głośno ślinę na samą myśl.
- Chyba tutaj właśnie idzie - zauważyła Brenda patrząc w stronę zbliżającej się w ich stronę Lu i puściła do niej dyskretnie oczko.
- Witajcie - przywitała ich Lukrecja podchodząc do nich miała na sobie tylko skromnie czerwone bikini składające się praktycznie z samych sznureczków. Podeszła do Williego od tyłu i oparła się o zagłówek jego fotela po czym oplotła ręce w okół jego szyi co sprawiło że chłopak aż się wyprostował i aż posztywniał - jak się bawisz Willi?
- Dobrze ale mówiłem właśnie Brendzie że chyba czas się zbierać do własnego domu - wybąkał w odpowiedzi chłopak.
- Oj to znaczy że nie bawisz się zbyt dobrze jednak - powiedziała obchodząc jego fotel dookoła i siadając wprost naprzeciw niego ze zmartwioną miną.
- Nie prawda po prostu chciałbym spędzić w Miami chociaż kawałek wakacji - próbował się bronić młody Irasabal.
- A źle ci tutaj z nami? - zapytała Lu zmieniając pozycje na bardziej kuszącą.
- Oczywiście że nie - Wiliam był zbytnim dżentelmenem by powiedzieć kuzynce wprost jaki ta sprawia mu dyskomfort swoim zachowaniem. Problem stanowiło też to że tak z dnia na dzień podobała mu się coraz bardziej i wolałby wyjechać i oddalić się od niej z daleka ta nie mogła by go prowokować a ten szybko by o niej zapomniał, być może odnawiając kontakty z Danielą (Sherlyn), którą tam zostawił bez słowa wyjaśnienia.
- Więc zostań jeszcze kilka dni - zaproponowała Brenda mając nadzieję że w jak najszybszym czasie coś wymyśli aby zatrzymać go na znacznie dłużej w mieście - w najbliższym czasie wybieramy się z Lu do posiadłości mojego narzeczonego na wsi i zapraszamy cię z nami. Na te słowa Lukrecja zrobiła dziwną minę, nie podobała się jej myśl wyjazdu do posiadłości Alejandra, na wsi zawsze się nudziła ale jeśli to była jedyna szansa żeby zatrzymać tutaj Williego to była gotowa na takie poświęcenie.
- Dobrze zastanowię się nad tym a teraz pozwólcie że was przeproszę - powiedział chłopak i opuścił ich towarzystwo by udać się do swojego pokoju.
- Co ty znowu wymyśliłaś - zapytała Lukrecja kiedy zostały już same - po co mamy jechać na wieś, przecież Alejandro na pewno nie zabawi tam zbyt długo, a ty bez jego towarzystwa czujesz się jak kanarek wypuszczony na wolność.
- Masz rację - odpowiedziała Brenda - ale dostałam wczoraj telefon on twojego kuzyna i podobno jakaś laska kręci się koło Alejandra.
- Nie rozumiem czym się martwisz - stwierdziła rezolutnie Lu - Alejandro miewa przygody ale są to jedynie wyskoki na jedną noc, nic więcej i jak dotąd nie przeszkadzało ci to szczególnie bo ty robisz tak samo.
- Nie w tym przypadku - odpowiedziała ze złością - tu chodzi o Mirandę Fernandes, kobietę która zostawiła go przed ołtarzem.
- A skoro tak to to zmienia postać rzeczy - odpowiedziała Lukrecja i zamyśliła się. znała pannę Fernandes bardzo dobrze chociaż nigdy nie spotkała jej osobiście. Jej kuzyn Bastian miał na jej punkcie posesję i często zasypywał ją opowieściami o Mirandzie. wiedziała że Bastian zrobił by wszystko by mieć ją tylko dla siebie a co za tym idzie rozdzielić ją z Alejandrem.
- nie musisz się zbytnio martwić skoro jest tam Bastian on na pewno nie pozwoli im się do siebie zbliżyć - stwierdziła Lu.
- No własnie nie była bym tego taka pewna skoro sam mnie wzywa do przyjazdu - stwierdziła patrząc gdzieś daleko przed siebie nieobecnym wzrokiem. Już sobie poukładała w głowie plan doskonały. Najpierw ona William i Lu wyjadą na wieś. Ona zostanie tam kilka dni, sprawdzając jak się mają sprawy przy okazji pokaże Mirandzie że to ona Brenda a nie kto inny jest przyszłą panią Everola i że to jej miejsce jest przy Alejandrze a Miranda najlepiej niech sobie idzie jak najdalej i jeśli Alejandro do tej pory jeszcze nie pozbył się jej z ich posiadłości to ona zrobi to bez wahania jak tylko tam pojedzie. Po kilku dniach wróci do miasta zajmie się Maksymilianem a Lu będzie mieć wolną rękę i zabawi się na wsi z Williamem. Wiejskie klimaty zawsze sprzyjały romansom doskonale wiedziała co sama wyczyniała z Bastianem w letniej rezydencji swoich rodziców i aż uśmiech sam cisnął się na jej usta a jej ciało drżało na same wspomnienia tych ekscesów.
- Doskonale więc kiedy wyruszamy - zapytała Lu z zadowoleniem początkowo zupełnie niezainteresowana pomysłem teraz zdawała się być z niego bardzo zadowolona.
- Jutro z samego rana - wyjaśniła Miranda i zawołała służącą by ta pomogła im się spakować.
- Doskonale - ucieszyła się Lu.
Bastian stał w oknie pokoju, który przydzielono mu po przyjeździe na wieś . Była to duża sypialnia z łazienką i salonikiem z którego można było wyjść bezpośrednio na taras. Bastian uwielbiał pławić się w luksusach, był nauczony żyć w przepychu od dziecka chociaż majątek jego rodziców nigdy nie mógł nawet równać się z ogromem dóbr rodziny Everola, co zawsze wprawiało go w złość. Zazdrościł Alejandrowi wszystkiego począwszy od jego dóbr materialnych po jego rodzinę a nawet byłą narzeczoną. Doskonale zdawał sobie sprawę ze młody Everola nigdy tak na prawdę nie zapomniał o Mirandzie i zawsze ją kochał. A Bastian który uwiódł już jego obecną dziewczynę Brendę, która w sumie była jego kochanką na długo zanim zaczęła interesować się jego bogatym przyjacielem i doskonale razem bawili się kosztem Aleksa, pragnął od zawsze mieć Mirandę dla siebie i robił wszystko by zwrócić na siebie jej uwagę.
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż wtedy - powiedział sam do siebie obserwując bawiącą się z synkiem Mirandę - i jeszcze będziesz moja zobaczysz. Jego rozmyślania przerwała Blancita służąca rodziny Everola, która przyniosła świeże ręczniki.
- Czy trzeba panu zmienić pościel - zapytała uśmiechając się do niego usłużnie.
- Tak poproszę ślicznoto - powiedział odwracając się w jej stronę, po czym przeszedł przez pokój i usiadł w wygodnym fotelu na przeciwko łóżka i przyglądał się krzątającej się po pokoju dziewczynie. Blancita uwijała się szybciutko miała jeszcze do przygotowania dwa apartamenty.
- Dlaczego tak się śpieszysz usiądź na chwilę - powiedział Bastian uśmiechając się do niej - może porozmawiamy?
- Nie mam naprawdę czasu dzisiaj paniczu Bass- odpowiedziała nawet na niego nie patrząc. Podobał się jej bardzo zawsze, odkąd tylko zaczął tutaj przyjeżdżać ze swoim przyjacielem. Nigdy jednak nie przyznała mu się do tego po pierwsze wiedziała że nie należą do tej samej warstwy społecznej, po drugie znała jego pinię notorycznego podrywacza i uwodziciela więc wolała zachować dystans.
- Dlaczego masz dużo pracy czyżbyśmy się spodziewali gości ?- zapytał mając nadzieję że w końcu Brenda pofatyguje się i tutaj przyjedzie. Nie miał zamiaru odwalać za nią całej roboty podczas gdy ta spijała by tylko śmietankę.
- Spodziewamy się panienki Brendy oraz panny Lukrecji i młodszego panicza Irasabala.
- rozumiem a więc posiadłość będzie pełna gości - ciekawe co Brenda knuje skoro zabiera z sobą swoją nieodłączną przyjaciółkę i jej pupila i aż się roześmiał na tą myśl.
- Coś panicza rozbawiło ? - zapytała poprawiając swoją bluzkę kiedy tylko dostrzegła że wgapia się w jej dekolt po czym się zarumieniła.
- Do twarzy ci z tym rumieńcem - powiedział i podszedł do niej po czym chwycił jej twarz w swoje dłonie - czyżbym ci się podobał Blancito ?
- Ależ paniczu - jego pytanie zażenowało ją i szybko spuściła głowę aby nie patrzyć mu w oczy.
- Możesz mi się przyznać - kontynuował głaszcząc ją po policzku.
- Proszę dać mi - powiedziała wyrywając mu się - i dać mi spokojnie sprzątać.
- Dobrze dobrze - powiedział z łobuzerskim uśmiechem nie odsuwając się jednak od niej na krok - jeszcze zdążysz posprzątać.
- Powiedziałam daj mi spokój! - powiedziała stanowczo i na tyle głośno by do niego dotarło. Odsunął się od niej jednak niechętnie. Wiedział że jeszcze zdąży się z nią zabawić, przecież ona tutaj pracowała a on nigdzie się stąd nie miał zamiaru ruszać.
- Nie przypominam sobie żebyśmy przechodzili na ty - powiedział łapiąc się za podbródek jakby się nad czymś zastanawiał a jego usta wykrzywił ironiczny uśmieszek.
- Przeprasza - powiedziała i zaczęła energicznie słać łóżko.
- Kiedy dokładnie ma przyjechać Brenda ?
- Spodziewamy się gości jutro w porze śniadaniowej - odpowiedziała zgodnie z tym czego zdążyła dowiedzieć się rano w kuchni od innych pracowników domu.
- Dziękuje ci Blancito - odpowiedział przymilnie kiedy dziewczyna już posprzątała jego pokój i wychodziła.
Clarissa Bass wraz z Paolą Irasabal przebywała u swojej babki Lucjany Bass w Londynie. Londyn jak zwykle okazał się mglisty i deszczowy, jak zawsze kiedy tutaj przyjeżdżała już od lat, to też praktycznie nie wychodziły z okazałej willi która swoją świetnością mogła dorównywać tylko pałacowi królewskiemu. Rozległe pokoje urządzone w stylu Ludwika XVI oraz duży tras z widokiem na ogród o który osobiście dbała seniorka rodu. Znajdowało się tutaj tyle najróżniejszych kwiatów oraz krzewów że aż mogło by to onieśmielać.
Seniorka rodu Bass od lat była najlepszą przyjaciółką Fatimy Montero oraz babki Alejandra a zarazem matki Leo Renesme Everoli. Siedziała teraz pochylona nad papierami w swoim gabinecie i planowała wydatki na najbliższy miesiąc. Dziewczyny właśnie jadły śniadanie na tarasie i planowały wypad na zakupy. Clarissa chciała kupić sobie kilka rzeczy przed powrotem do Meksyku, dlatego też jadły w pośpiechu aby szybko się wyrobić i zdążyć pochodzić sobie po sklepach przed wieczornym przyjęciem jakie organizowała co roku pani Bass na rozpoczęcie letniego sezonu.
- Twoja babcia jak zwykle zaprosiła tyle osób z towarzystwa że głowa mała - zaśmiała się Paola na samo wspomnienie przyjęcia na którym miała okazje być rok wcześniej był wtedy także Bastian i Aron. Tylko ona wiedziała co wtedy zaszło między Clarissą a Aronem a do czego przyjaciółka nikomu poza nią się nie przyznała.
- To prawda - powiedziała jak zwykle niewylewna Clarissa - jak zawsze naspraszała gości których będziemy musiały grzecznościowo zabawiać przez pół nocy.
- Założę się że szczególnie jednej osoby nie możesz się doczekać - zaśmiała się Paola puszczając do Clarissy oczko.
- Ciekawe kogo masz na myśli? - zapytała Clarissa.
- Nikogo innego jak samego Arona - zaśmiała się Paola.
- Już dawno o nim zapomniałam - powiedziała szybko Clarissa co nie było do końca prawdą.
- Ach tak - westchnęła tylko Pola wcale nie wierząc przyjaciółce zbyt dobrze ją znała i wiedziała kiedy ta próbuje coś ukryć.
- Nie rozmawiajmy o tym - powiedziała Clarissa chcąc jak najszybciej zakończyć temat. |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:23:40 22-10-14 Temat postu: |
|
|
Już nie trawię tej Brendy tak jak i Bastiana.Nie wiem co będzie się działo jak Brenda przyjedzie do Alejandra.Miranda-Brenda dwa silne charaktery dopiero rozpęta się piekło. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:12:18 23-10-14 Temat postu: |
|
|
dziękuje za komentarz to prawda dziewczyny mają silne charakterki i oj będzie się działo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:17:44 23-10-14 Temat postu: |
|
|
Przepraszam że tak długo nie wpadałam , ale zaczeły sie studia i mam co raz mniej czasu , ledwo do siebie mam czas napsiać odcinek . Ja oczywiście czytam twoje opowiadanie i w miarę możliwości bd je komentować Bo czytam zawsze
Spotkanie Mirandy i Alejandra po latach w takiej sytłacji moim zdaniem dla obojga było trudne. Alejendro co chwile wpychał jej jakąś szpile , jak by sie chciał zemścić za dawne krzywdy. Ciekawe czy Miranda sie wyprowadzi z domu , domyślam się ze nie .. i będzie uparcie stać przy swoim . ooooo pocałunek między nimi ;D To oczywiste że ona go dalej kocha no i oczywiście vice versa ;D Co do Brendy i całej reszty tooo ja wiem że przez z nich tuu będzie nie ciekawie , będą mieszac robić kłopoty itp.. mam nadzieje że nie uda im sie przejąść majątku . Zgadzam sie z Dulce ;p Miranda i Brenda to naprawdę dwa ostre charaktery i na pewno będzie się działo ;p aż strach się bać ;D cZekam na kolejne ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
syla6667 Arcymistrz
Dołączył: 16 Paź 2009 Posty: 30270 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:26 24-10-14 Temat postu: |
|
|
Świetnie Ci wychodzą opisy miejsc i odczuć
Bardzo fajnie i szybko czyta się opowiadanie.
Ostatni rozdział był przeznaczony czarnym charakterom, które w sumie mi się nawet na razie podobają
Jak byś nie miała nic przeciwko to mam małą prośbę/sugestię... Jak w Twoim opowiadaniu pojawiają się osoby dodawałabyś chociaż bez opisu postaci(zdjęcia) podpisane do obsady na pierwszej stronie... bo ja chętnie bym sobie kogoś wyobraziła, np. jak czytam o Clarissie i Paoli, ale nie wiem kogo |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:49 24-10-14 Temat postu: |
|
|
Tak zrobię tworzę właśnie moje bannerki |
|
Powrót do góry |
|
|
syla6667 Arcymistrz
Dołączył: 16 Paź 2009 Posty: 30270 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:38:14 24-10-14 Temat postu: |
|
|
A to super, będę czekać żeby zobaczyć kto się kryje pod tymi postaciami |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|