Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziewiąty stopień zamglenia - chapter 7
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:48:06 21-01-16    Temat postu:

Witam Cię serdecznie w mojej nowej opowieści.

Co do głównej postaci...cała historia jest dedykowana Komuś bardzo ważnemu w moim życiu, więc James Bruce Cramer będzie miał trochę z niej...ale tylko trochę...bo mój przyjaciel z pewnością nie ma willi i nie lata nigdzie z bronią .

Jak już wiesz z peirwszego posta, zdecydowałam się jednak umieścić obsadę, jest już zdjęcie aktora, który "gra" Jamesa, oczywiście później dołączą do niego też i pozostali.

Nazwanie Jamesa samotnym było perfekcyjne, tyle, że on jest samotnym z wyboru. Sam wybrał takie życie, ponieważ...właśnie. Na to pytanie odpowiem później, chociaż część tajemnicy już uchyliłam, tylko mało kto to połączył (Ty akurat tak...skojarzyłaś, że być może to przez śmierć Michaela nasz bohater prowadzi takie, a nie inne życie...może właśnie tak jest .

I dziękuję za pochwałę mojego stylu, wkładam w tą historię naprawdę wiele serca .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 21:48:45 21-01-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmell
Obserwator


Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:33:03 21-01-16    Temat postu:

Masz naprawdę świetny styl, ogromnie podoba mi się sposób w jaki piszesz! Zastanawia mnie czy to praktyka czy wrodzony talent, ale niezależnie od tego powinnaś pisać jeszcze więcej i wrzucać nam kolejne odcinki. A sama historia... Wydaje się ciekawa, nawet bardzo. Czekam na więcej.

EDIT: Przeanalizowałam wszystko jeszcze raz i wiedziałam, że skądś znam ten styl. A potem weszłam w opowiadanie w Twoim opisie. ''Pogardę i miłość'' czytałam ze dwa lata temu, a może i lepiej. Z tego co pamiętam to nie skończyłam, bo przez jakiś czas nie miałam dostępu do komputera i jakoś tak wyszło... Ale jestem w szoku, że Cię tu widzę i znów mam okazje czytać Twoje dzieło.


Ostatnio zmieniony przez Carmell dnia 18:12:20 22-01-16, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gypsy
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:12:18 24-01-16    Temat postu:

Jestem zaintrygowana pomysłem. Już 5 rozdział a ja w sumie nic dalej nie mogę powiedzieć konkretnie. Minus to właśnie krótkie odcinki jakie dodajesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:54:24 11-02-16    Temat postu:

Carmell - Dziękuję bardzo za Twoje słowa! Hm...Zawsze mówię, że nie mam talentu, więc to chyba raczej praktyka, bo piszę od ponad 20 lat. Odcinki oczywiście będę wrzucać nadal, bardzo cieszy mnie pisanie tej historii, sprawia mi to naprawdę ogromną radość i cieszę się też, że i Tobie się podoba.

I tak, zgadza się, "PIM" jest moje, zresztą będzie nadal kontynuowane...kiedyś . Piszę też drugą historię, razem z innymi dziewczynami, do niej link również znajduje się w moim podpisie.

Gypsy - Cieszę się, że tu zajrzałaś i zapraszam do przeczytania kolejnego, tym razem już nieco dłuższego odcinka .

----

Chapter 6

Tacy, jak oni, nie zadają pytań. Każą ci wstać, wykonać parę ruchów – na przykład przejść parę kroków tak, aby mieli łatwiejszy dostęp do twojej klatki piersiowej i lepszy kąt do oddania strzału, albo polecają wyjąć coś z kieszeni lub szuflady i im podać – a potem naciskają spust i za moment jest już po wszystkim. Ten, skoro pofatygował się na tyle, żeby się odezwać, widocznie miał jakiś interes do Jamesa, zanim wypali i skończy jego życie.

Tylko jaką ważną sprawę może mieć kompletnie obcy człowiek, którego Bruce widzi po raz pierwszy na oczy? Owszem, Cramer miał wielu wrogów, ale większość z nich pamiętał.

Większość. Może to właśnie o to chodziło. Może diabeł tkwił w tym jednym, maleńkim szczególe. Najwyraźniej zabójca był jednym z tych epizodycznych, spotkanych gdzieś, kiedyś, w przelocie gości, który ubzdurał sobie, że James w jakiś sposób go skrzywdził. A może i nawet tak było? Motocyklista nie należał przecież do świętych, wiedział o tym zarówno on, jak i ci nieszczęśnicy, których los przywiódł na jego ścieżkę.

Kierowany głównie ciekawością – na własnym życiu mu nie zależało – Cramer podniósł się z łoża boleści, przelotnie tylko rzucił okiem na wciąż leżącą nieruchomo na brudnej podłodze kobietę – po czym zwinął się w spazmie bólu, zmuszony do podtrzymania się jedną, lewą ręką, pobliskiego stolika. Nienawidził tej chwili, gardził samym sobą nie tylko dlatego, że tak niecnie dał się zaskoczyć, ale również przez to, jak wyglądał. Oto on, James Bruce Cramer, Pokutnik Szos, którego bali się wszyscy motocykliści w okolicy i poza nią, skręcał się teraz praktycznie nago w jakiejś dziwacznej pozycji, będąc na łasce i niełasce strzelca znającego jego imię – ranny za to za cholerę go nie kojarzył.

- Wyjmij to! – nakazał nieznajomy, wciąż tym władczym i nad wyraz irytującym tonem. Ani na sekundę nie przestawał mierzyć w serce Cramera.

- Co niby? – warknął motocyklista bez motoru – nie miał przecież pojęcia, gdzie bezimienna babka go schowała. I pewnie nigdy się już nie dowie. – Jeżeli masz ochotę na...

- Idiota! – krzyknął tamten, po czym szybko zniżył głos, jakby obawiając się, że ktoś może go usłyszeć. Dał tym bardzo cenną wskazówkę Jamesowi, niechcący informując go o tym, że w pobliżu mogą znajdować się ludzie. – Kasa, do cholery! Wiem, że ta kretynka gdzieś tutaj chowa mnóstwo pieniędzy, a ty, jako jej nowy kochaś...

- Nie jestem jej kochasiem! – zaprotestował gwałtownie Bruce, mający już nieco większe rozeznanie w sytuacji. Facet nie był zmorą z przeszłości Cramera, on po prostu wpadł tutaj w poszukiwaniu czegoś, czego z pewnością tu nie było. Gdyby kobieta miała jakieś oszczędności, z pewnością nie spędziłaby ani sekundy dłużej w takiej dziurze. Napastnik być może nawet nigdy nie słyszał o Pokutniku Szos. A skoro tak, zielonooki już wiedział, co ma robić.

Wciąż mało co widząc, wystarczająco jednak na tyle, by dojrzeć okoloną zarostem twarz przeciwnika, motocyklista postawił wszystko na jedną kartę. Błyskawicznym, wręcz kocim ruchem złapał prawą, wolną ręką za blat stołu, o który jeszcze przed momentem się opierał i grzmotnął meblem z całej siły w broń obcego. Tamten zachwiał się, zaskoczony, drewniane nogi uderzyły go po rękach, wytrącając pistolet, widocznie nie trzymamy zbyt mocno.

~ Ha! Nie jesteś nawykły do tego, że ofiara się broni! ~ pomyślał z satysfakcją James i mimo palącego bólu w praktycznie każdej cząstce ciała skoczył na agresora, próbując nie trafić w leżący na podłodze stół – zetknięcie z nim byłoby dość bolesne. Udało mu się to w stu procentach – za chwilę leżał już na brodaczu, waląc raz po raz pięściami w zaniedbane oblicze. Strużki krwi cieknące z warg i nosa jeszcze niedawno tak pewnego siebie mężczyzny zamieniły się w rzekę, ale Bruce wiedział, że nie może przestać uderzać, póki tamten nie straci przytomności. Zabijać nie chciał, jeżeli nie musiał.

Cichy jęk zakończył cierpienie obcego, dając znać Cramerowi o tym, iż jego ofiara znalazła się na dobre kilka godzin w innym stanie świadomości. A konkretniej w stanie jej braku. Pokutnik wstał wreszcie z okładanego, czując, jak zimno zaczyna przenikać jego ciało - adrenalina powoli przestawała działać, a w domku było po prostu chłodno. Tym bardziej, jeżeli biega się po nim w samych spodenkach.

Rozejrzał się, mając w zamiarze znalezienie czegoś, czym mógłby się okryć, jednocześnie krzywiąc się na samą myśl, jak bardzo pokrwawione ma ręce – w budynku musiała być gdzieś woda, skoro kobieta obmywała mu rany, ale...

Kobieta. W tej samej sekundzie, gdy o niej pomyślał, wzrok Pokutnika padł na tą, która się nim zajęła. Dawno, dawno temu poprzysiągł sobie, że już nigdy więcej nie weźmie na siebie odpowiedzialności za czyjeś życie. Po śmierci Michaela nie zawiedzie już nikogo innego. Miał jednak ją tu tak zostawić? A jeżeli jakimś cudem nadal żyła?

I stał się cud. James Bruce Cramer, człowiek, który od niepamiętnych czasów ignorował jakiekolwiek przebiegające mu przez umysł impulsy sugerujące, że czas już zapomnieć, że czas na nowo zintegrować się ze społeczeństwem, z ludźmi, kucnął przy rannej lub martwej postaci i delikatnie jej dotknął.

Żyła. Dla motocyklisty było to tak szokujące, że aż drgnął, cofając dłoń i samego siebie. Gdzieś z samej głębi bólu wydała z siebie lekkie, ciche, ale zarazem bardzo głębokie jęknięcie, dokładnie wtedy, kiedy Pokutnik Szos musnął jej włosy, by je odsunąć i obejrzeć ranę.

Chwilę potem to on przejął funkcję doktora, korzystając z opatrunków, jakie znajdowały się na drugim ze stolików, tym bliżej łóżka. Nie wszystkie zostały zużyte do opieki nad jego głową i resztą ciała, przydały mu się za to teraz do zajęcia się raną wciąż bezimiennej kobiety.

Kiedy powstrzymywał krwawienie, dziwiąc się samemu sobie – nie chodziło tylko o to, że w ogóle zdecydował się jej pomóc, ale i o to, że jest w stanie, przy jego własnych obrażeniach – miała zamknięte oczy. Oddychała płytko, jakby do końca nie będąc pewną, czy ma żyć, czy raczej odejść w niebyt. James spieszył się wiedząc, że mógł źle obliczyć ciosy i brodacz tak naprawdę mógł się obudzić w każdej chwili. A drugiego ataku ani on, ani kobieta pewnie by nie przeżyli.

Otworzyła je dopiero, gdy skończył, pytającym spojrzeniem szukając broni i tego, który ją zaatakował. Bruce zrozumiał, informując ją krótko, co się wydarzyło i o tym, że pistolet agresora znajduje się teraz w jego posiadaniu, to znaczy w zasięgu ręki. Schować go nie za bardzo miał na razie gdzie.

- Przydałyby ci się szwy – stwierdził na koniec i podniósł się lekko, chcąc wstać. – Cholera – dodał zaraz, rozumiejąc, że ma tylko dwa wyjścia. Albo pozbyć się brodacza – mordując go i ukrywając ciało w domku, albo zabrać stąd kobietę. Nie mógł porzucić ewentualnego trupa napastnika gdzieś na zewnątrz, bo bardzo szybko mogliby go odnaleźć. Jej też nie mógł tu zostawić, ryzykując, że facet obudzi się i dokończy dzieła.

Na myśl, że miałby mordować nieprzytomnego, mimo że to tamten go wcześniej zaatakował, zrobiło mu się niedobrze.

- Motor. Gdzie? – zapytał krótko, kucając już z powrotem.

- Po prawej od domku. Za drzewami. Stary wychodek – wyszeptała w odpowiedzi.

Cramer westchnął ciężko na taką profanację jego maszyny, wstał w końcu, wyminął brodacza, który nie dawał znaku życia, narzucił na siebie leżące na krześle złożone ubranie i otworzył drzwi. Okolica była pusta, nie było tu nawet domów, czy podobnych do tej, w której mieszkała kobieta, chatynek. Skręcił we wskazanym kierunku, znalazł sprytnie ukryty w gąszczu krzaków malutki budyneczek służący tylko w jednym celu. Gdyby mu nie powiedziano, że tam się znajduje, nigdy by na niego nie trafił.

W środku istotnie znalazł motocykl. I to swój. Tyle, że...praktycznie całkowicie naprawiony.

- Co do...- mruknął do siebie, totalnie zaskoczony i tak szczęśliwy, że aż pogładził dłonią wiernego, mechanicznego przyjaciela.

Opamiętał się ułamki sekund później, wiedząc, że czas nagli. Spokojnie i powoli, jakby bojąc się, że ponownie ją uszkodzi, wyprowadził maszynę przed wychodek, po czym wrócił do kobiety, starając się ignorować fakt, że ma na sobie jej strój, to znaczy czarne spodnie i zieloną koszulę, na upartego pasującą również na mężczyznę. Nie miał jednak wyjścia, w chatce nie było przecież męskich strojów – z tego, co zdążył się zorientować – a on potrzebował odzienia na wczoraj.

Kiedy wszedł z powrotem do budynku, zobaczył, że właścicielka siedzi już na podłodze i nieporadnie próbuje wstać. Być może jej rana nie była tak poważna, jak z początku zakładał i mógłby ją tu zostawić?

Nie. To nie wchodziło w grę. Kobieta była wciąż zbyt słaba, żeby zmierzyć się z brodaczem. Musiał coś zrobić.

- Nie mogłeś zapytać? – mruknęła cicho, rozbawiona jego wyglądem. – W tamtej szafce – wskazała lekkim poruszeniem dłoni i wreszcie podniosła się z podłoża.

Dopadł do wskazanego miejsca, z ulgą przebrał się w swoje ubranie, nakładając również kurtkę. Odruchowo klepnął ukrytą kieszeń, ale właścicielka domku nic nie zauważyła, zbytnio zajęta próbami utrzymania równowagi.

- Jak na trupa, jesteś bardzo żywotny – odezwała się nagle, w końcu stając w miarę pewnie.

- Ty również – odparł, całkowicie bez uśmiechu. Zdawał sobie sprawę, w co się pakuje i nienawidził się za to. – Dobra, spadamy stąd, zanim ten neandertalczyk się obudzi.

- Mam ci zaufać? Tak po prostu?

- To już twój wybór. Ale z tego, co widzę, jestem jedyną osobą, na którą możesz teraz liczyć – zacytował jej słowa z prawie stuprocentową dokładnością, tylko po to, by zobaczyć jej reakcję.

- Zgadza się – potwierdziła, chwytając wyciągniętą w jej stronę dłoń w czarnej, skórzanej rękawiczce.

Nie dała po sobie poznać, że słyszała, co mężczyzna mruknął do siebie, kiedy opuszczali budynek.

„Będę potrzebował kredek. Całe mnóstwo kredek.”.


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 16:56:34 11-02-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3497
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:46:36 21-02-16    Temat postu:

Ok Aga jestem, aż chcę się powiedzieć wreszcie przybyłam! Pomyślałam sobie czytając ten odcinek że kobieta miała strasznego pecha, chciała dobrze, pomóc rannemu człowiekowi według jakiś zasad którymi sądzę kierowała się w życiu a ty ją tak zastrzeliłaś Aga

Zabił ją dla kasy? Serio? Napad rabunkowy a ja sądziłam głupia ja że ktoś przyszedł za nimi i chcę go wykończyć no i Pokutnik złoił mu skórę Ach ma za swoje nicpoń jeden Nie będę go żałować a tekst dobre kilka godzin w innym stanie świadomości. A konkretniej w stanie jej braku. mi się spodobał

Cud żyje a ja spisałam ją na straty chociaż ma u mnie minusa jego motor postawić w takim miejscu przecież to profanacja to jak picie ciepłego piwa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:53:56 21-02-16    Temat postu:

Ten temat tęsknił za Tobą!

Hm...kto wie, może faktycznie kobieta miała gdzieś ukrytą kasę, tylko James nic o tym nie wie? W końcu on o tajemniczej kobiecie nie wie tak naprawdę nic, nawet jej imienia.

Cieszę się, że spodobał Ci się mój tekst, dzięki! .

Haha, wiem . Ale musiała go gdzieś schować przecież . I od razu uprzedzam, że jeżeli spodziewasz się "zwykłego romansu", to tego z pewnością tutaj nie będzie...a już na pewno nie teraz .

Jakieś teorie, przewidywania, co do dalszych losów Bruce'a i co do jego przeszłości?

A poza tym...nie zdziwił Cię jego tekst na końcu? .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 19:55:00 21-02-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3497
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:02:31 21-02-16    Temat postu:

Tak Aga wiem że musiała ale wychodek. Brr, i fuj A co do tajemniczej kobiety to nie wiem a może jest podwójną agentką? Pracuje dla tych złych?

Romans? Nie Aga jakoś mi na razie nie zanosi się na romans znając twoje pomysły to ten jest na szarym końcu listy najpierw dramat, akcja , thriller , horror a na samym końcu romans

A co do przeszłości Pustelnika to facet coś przeżył, kogoś stracił a wybory których dokonał sprawił że znalazł się w tym a nie innym miejscu To jedyny pewnik tej historii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:09:15 21-02-16    Temat postu:

Haha, bo nie miała innego miejsca, żeby schować motor .

Może tak...a może ma po prostu własną przeszłość, nie mającą nic wspólnego z wrogami Jamesa, ale i tak nie należy do pozytywnych bohaterów...kto to wie... (ja wiem .

Kto wie (znowu ja? , może romans w ogóle nie jest nikomu pisany w tej opowieści...może zagości sam mrok...i może jakaś śmierć...już raz uśmierciłam przecież kiedyś głównego bohatera...

Dokładnie, coś przeżył, kogoś stracił - i to być może z własnej winy - i pewne wybory zaniosły go w to miejsce, w którym teraz właśnie się znajduje. Ale...po co, u licha mu kredki? xD.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3497
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:20:28 21-02-16    Temat postu:

Właśnie Aga po co mu kredki? Chcę narysować tęczę i garnek złota na końcu?

Ich życie jest w twoich łapkach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:21:47 21-02-16    Temat postu:

Akurat James narysowałby coś bardziej mrocznego...być może to, co go ściga w umyśle...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3497
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:24:42 21-02-16    Temat postu:

Aga mroczna historię już mamy to obrazek musi być jasny i kolorowy. Coś ściga go w umyśle? ciekawe co to takiego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:51:27 21-02-16    Temat postu:

Raczej nie wyobrażam sobie Jamesa, szczególnie w jego obecnym stanie umysłu, rysującego jasne i kolorowe obrazki .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sobrev
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 3497
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:56:41 21-02-16    Temat postu:

A kto go tam wie? Wszystko jest możliwe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gypsy
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:18:24 27-02-16    Temat postu:

Chciałam powiedzieć, że czytałam ten rozdział, ale zapomniałam skomentować. Czytałam go na telefonie w drodzę do pracy i zapomniałam później skomenować.
I mam takie pytanie. Czy ona schowała jego motor w wychodku? Czy ja nie umiem czytać ze zrozumieniem. I jakim cudem ona go tam zmieściła? Chyba musiała mieć duży ten wychodek. No intryguje mnie to, haha. Widocznie wychodek jaki pamiętam u babci z dziecinstwa był tak malutki i do tej pory myslałam, że tak normalnie wyglądają wychodki.

Dobra to się zapowiada na naprawdę nie nudny niesamowity romans. hahaa
Już się nie mogę doczekać ich przygód.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:30:57 27-02-16    Temat postu:

Haha, słuszna uwaga. I masz rację, ona schowała jego motor dokładnie tam, w wychodku. To był jeden z tych większych (istnieją, sprawdzałam . Coś jak to -> [link widoczny dla zalogowanych] , tylko z drewna.

Romans...czy to będzie romans...To właśnie jest dobre pytanie...

Kolejny odcinek już niedługo, dzięki za komentarz!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin