|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:14:57 02-10-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 55/02.10.16
Na widok Adana obsmarowanego biało-brązową masą tak bardzo, że niemal zakrywała objętością jego oczy, Dulce parsknęła śmiechem, ale trwało to bardzo krótko. Nim brunetka zdążyła się zorientować, sama była spowita tą masą, gdy chłopak zagarnął ją do siebie w ciągu ułamka sekundy i wtopił się w jej usta! Aż cała zadrżała gdy zniewolona w jego silnym uścisku poczuła jego oddech rytmicznie przeplatający się z jej tchnieniami. Przywłaszczył ją sobie bez żadnego skrępowania i całował namiętnie, a ona na to pozwalała! Pierwszy szok minął, ale z jej strony jakiejkolwiek reakcji brak. Przeszła ją fala uderzeniowa gdy po raz kolejny zanurzył się w jej słodkich od tortu wargach, jednocześnie pozostawiając na jej policzkach resztki kremu, które jemu wcześniej zalegały na twarzy.
Zatraciła się. Straciła kontakt z rzeczywistością. Zawiesiła się. Poczuła nieznane dotąd uniesienie. Ani razu nie zaprotestowała. To było tak pobudzające, że aż wydawało jej się fantazją. Nigdy nikt tak jej nie pocałował i nigdy nie towarzyszyły temu tak silne emocje.
Musiała zejść na ziemię, kiedy Adan w końcu odsunął się od jej warg i wypuścił ją ze swojego objęcia.
Wtedy poczuła jakby cała energia z niej zeszła. Dużo kosztowało ją też schwycenie powietrza.
Popatrzyła na niego swymi dużymi brązowymi oczami, których źrenice były mocno powiększone. Przez chwilę stali tak, nie zdejmując z siebie zadziwionego wzroku. Dulce nie wytrzymała naporu jego spojrzenia i skapitulowała chowając swój wzrok w dół. Uniosła go, gdy on powiedział:
A – Teraz jesteśmy kwita. Już nie musisz mnie przepraszać. – obwieścił z błyskiem w oku wprawiając ją w osłupienie, a potem jak gdyby nigdy nic oddalił się udając z powrotem na przyjęcie. Po drodze przetarł twarz chusteczką. Nadal zalegały na niej niewielkie warstwy kremu. Dulce zaś stała znieruchomiała, jak przysłowiowy słup soli.
Nie potrafiła poradzić sobie z jego impertynencją, ale jeszcze bardziej z doznaniami jakich za jego sprawą doświadczyła. Oparła się o bagażnik samochodu Bruna i położyła swoją dłoń nad dekoltem, jakby chciała uspokoić ogień, który tam kilka chwil temu zapłonął.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Victoria nie mogła ścierpieć widoku tańczących na parkiecie bardzo blisko siebie Isabel i Sergia. Pech chciał, że DJ puścił akurat wolne, romantyczne utwory i para miała dzięki temu sposobność, by wtulić się w siebie.
Por debajo de la mesa - Luis Miguel
Te necesito - Hombres G ft Dani Martin - piosenki do których tańczyli Isabel i Sergio
Modelka postanowiła to przerwać i z pomocą Eleny jej się to udało. Nie wiedziała, że tym samym uczyniła Isabel przysługę, bo dziewczyna, która czuła oddech Sergia niemal przy swoim, odczuwała z tego powodu wielki dyskomfort. Ze stresu zaczęła się pocić, a wdychanie tego nie byłoby dla Sergia niczym ujmującym.
Elena podeszła do mikrofonu ustawionego na scenie i odparła
E – Pora na oczepiny moi drodzy. Zapraszam wszystkie panny na parkiet. Czas poznać kolejną pannę młodą! – oznajmiła radośnie, a zaraz potem dziewczyny zaczęły wbiegać na parkiet. Eva za wszelką cenę chciała tego uniknąć, ale Elena nie zamierzała jej na to pozwolić.
E – Evy śmiało. Liczę na ciebie. Postaraj się złapać bukiet.
Modelka odpowiedziała sztucznym uśmiechem. Wcale nie myślała walczyć w tej sprawie.
Obok niej stanęła zachwycona Victoria. Niebawem dołączyła też Dulce, która wcale nie miała na to ochoty nadal rozbita pocałunkiem Adana. Wcześniej udała się do kuchni, gdzie obmyła twarz i usunęła plamę z sukienki. Weszła na parkiet zachęcona przez Roberta, który dojrzał ją w oddali i podprowadził do sceny. Adan miał podobną minę do niej. Także sprawiał wrażenie zagubionego i zdezorientowanego, ale jednocześnie wciąż czuł podekscytowanie, które towarzyszyło mu odkąd dostrzegł ją w kościele, a którego pułap osiągnął szczyt gdy ją pocałował. Obserwował ją nieprzerwanie kiedy tańczyła w kręgu wraz z innymi kobietami starając się o bukiet panny młodej. Cordelia w końcu go rzuciła i prawie się zaśmiał kiedy dostrzegł kątem oka, że wpadł w ręce właśnie Dulce!
Elena i Carlos spojrzeli po sobie lekko oszołomieni. Dulce jest najmłodsza w rodzinie, że też akurat ona musiała złapać kwiaty. Niezbyt im się to spodobało. Victoria z kolei spojrzała z zazdrością, Sergio zaś posłał w kierunku skołowanej kuzynki pogodny uśmiech.
Valor - Natalia Oreiro ( piosenka podczas oczepin )
Panny szybko opuściły parkiet, a zaraz potem wkroczył na niego sam pan młody i polecił DJ-owi kontynuację imprezy. Na nowo rozbrzmiała muzyka i większość gości podniosła się by znów podrygiwać w tańcu.
Cinco minutos - Gloria Trevi ( piosenka podczas wesela )
Adan, który nadal nie mógł pozbierać się po pocałunku jaki wymógł na Dulce, postanowił udać się już do domu. Nie spuszczał z niej oka, a to podnosiło w nim na nowo napięcie jakie w nim wyzwalała i groziło nieodpowiedzialnością z jego strony. Wiedział, że musi ostudzić emocje więc wyszedł przez nikogo nie zauważony.
Dulce także nie mogła uspokoić myśli i drzemiących w niej emocji. Przez cały czas czuła na sobie wzrok Adana, co nie ułatwiało jej przebywania na weselu. W końcu też postanowiła wrócić do domu i zakomunikowała to niezadowolonej ciotce.
E –Ale jak to? Chcesz wyjść teraz? W środku wesela?
D – Jest już prawie północ. Umieram ze zmęczenia. Chce mi się spać.
E – Poczekaj jeszcze trochę. Jesteś młoda, co to dla ciebie? Na dyskoteki to możecie chodzić i bawić się do rana, a na weselu to już nie?
D – Ciociu proszę. Ja naprawdę nie mam siły.
E – A czym się tak zmęczyłaś jeśli można wiedzieć?
Dulce zerknęła na wuja licząc, że ją poratuje. Carlos jednak trzymał stronę żony i ani myślał wstawiać się u niej za Dulce. – Już wiem! – rzucił nagle – jesteś zła bo wujek cię nie poprosił do tańca. Już naprawiam ten błąd.
Nie słuchał protestów rzeczywiście wykończonej brunetki i pognał z nią w jednej chwili na parkiet. Wiele wysiłku kosztowało dziewczynę skrywanie znużenia jakie ją dopadło. Z wymuszonym uśmiechem przetańczyła z Carlosem kolejne dwa utwory.
Sergio także miał ochotę na kolejne tańce. Spojrzał na Isabel z półuśmieszkiem na twarzy, a potem zaproponował by powrócili na parkiet. Odpowiedź dziewczyny go rozczarowała.
I – Możemy już wracać? Albo niech mnie ktoś odwiezie. Ty możesz bawić się ile chcesz.
S – Dzięki za pozwolenie – zaśmiał się, a potem dodał – na pewno chcesz już jechać? Noc jest młoda. – odrzekł zachęcająco na nowo ją przy tym pesząc.
I – Jestem bardzo senna. Naprawdę wolałabym już jechać.
S – W porządku – odparł ze spokojem wprawiając ją w zdumienie. Szatynka była pewna, że nie wypuści jej do domu tak łatwo i przez kilka minut analizowała w głowie jak wyprosi u niego zgodę, a tym czasem on bez oporu się zgadza. Poczuła lekkość na duszy.
I – Dziękuję. Zaraz poproszę kierowcę pani Eleny żeby… - uciszył ją kładąc palec na jej ustach i oznajmił – nie zwracaj się do mojej mamy per pani, Fernanda nigdy tego nie robiła. Taka wpadka może nas wiele kosztować.
I – Przepraszam. Zapomniałam się.
S – Musisz być skoncentrowana szatyneczko, inaczej źle się to skończy i nie tylko dla ciebie, ale i dla mnie.
I – Wiem, przepraszam.
S – I nie przepraszaj tyle misiu bo nie musisz. – postawiła oczy ze zdziwienia. Jak do niej powiedział? Misiu? I dlaczego tak powiedział?!
Szybko wytrącił ją z rozważań dodając – Pożegnamy się tylko z gośćmi i możemy jechać.
Znowu doznała szoku. Pożegnamy się? To znaczy, że on też wraca?! Ale czemu? Przecież uwielbia zabawy do białego rana! Dlaczego więc dziś nie zostaje? Isabel liczyła na trochę spokoju, na trochę oddechu od niego, ale nici z tego. Czeka ją kolejne kilka godzin z Sergiem tuż przy jej boku. Zastygła na samą myśl o tym.
Energia ( remix ) - Alexis y Fido ft Wisin ( piosenka na weselu )
Czekając na Sergia słyszała z oddali wrzeszczącego Roberta, który starał się pijackim bełkotem przekonać brata by został dłużej. Niedługo potem ziemia się pod nią zatrzęsła bo Sergio znowu stanął przed nią i kierując się w stronę auta po raz kolejny tego dnia wplótł swoją dłoń w dłoń dziewczyny, a przecież nikt ich teraz nie widział! Dlaczego więc zachowywał się jakby było inaczej. Nie miała śmiałości go o to zapytać. Przez całą drogę oboje milczeli zamyśleni. Myśleli o przyszłości, o tym co ich czeka w najbliższym czasie.
Seras - Carlos Rivera
Adan wszedł do mieszkania na paluszkach by nie zbudzić śpiącej już Marcii. Od razu wskoczył pod prysznic, gdzie ożywił na nowo rozkoszną chwilę spędzoną z Dulce. Buzia sama mu się śmiała na wspomnienie pocałunku jaki z nią przeżył i choć nie był odwzajemniony to i tak sprawił mu nie lada przyjemność.
A – Nie do wiary! A tak nie miałem ochoty iść na ten ślub i wesele. W życiu bym się jej tam nie spodziewał i tym bardziej tego, że jest bliską kuzynką mojego najlepszego kumpla! To jakieś szaleństwo! Nie do wiary!
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
S – Dobrze się czujesz? – zapytał Sergio, gdy dotarli wraz z Isabel do salonu. Dziewczyna umierała ze strachu od środka, ale nie chciała dać znać tego po sobie. Skinęła jedynie grzecznie głową marząc o tym by jak najszybciej znaleźć się w łóżku i zasnąć.
S – Wykąp się na spokojnie. Ja tu chwilę posiedzę i wypiję jednego drinka – jego słowa były dla niej jak zbawienie. Dał jej czas żeby się ze wszystkim ogarnęła i położyła spać bez zażenowania spowodowanego jego obecnością. Zdążył ją już trochę poznać i wiedział, że jest bardzo nieśmiała.
Isabel przyspieszyła kroku. Gdy dotarła do sypialni, w ekspresowym tempie zabrała wszystkie rzeczy na przebranie, a potem wparowała do kabiny prysznicowej jakby ktoś ją gonił.
Seras - Carlos Rivera
Adan powolutku wskoczył pod kołdrę pod którą spała już Marcia. Nie chciał jej zbudzić, ale sama jego obecność była dla niej wyczuwalna. Modelka odwróciła się do niego twarzą i otworzyła lekko sklejone powieki.
M – Adan jesteś wreszcie
A – Śpij. Dobranoc. – powiedział i obrócił się na bok, tyłem do niej.
Marcia wciągnęła dwa razy powietrze jakby nabierała sił, a potem ściągnęła z pleców zaskoczonego chłopaka kołdrę i gdy odwrócił się do niej wtoczyła się na niego!
A – Co robisz?! – szatyn zdenerwował się i odtrącił ją ściągając z siebie.
M – Oj Adi, wiem że się trochę poprztykaliśmy i dlatego chcę ci to wynagrodzić. Oddaję ci całą siebie. Zrób ze mną co tylko chcesz. – odparła figlarnie.
Adan nie był tym zachwycony. Nie w głowie mu były amory, a już na pewno nie z Marcią.
A – Przestań. Jestem zmęczony. – odparł i znowu przechylił się na drugi bok, co było dla modelki jawnym odrzuceniem. Marcia poczuła się fatalnie. Mimo to nalegała wciąż. Przysunęła się do niego jak najbliżej się dało i przesuwając palcami po jego klatce piersiowej, którą objęła, zaczęła obsypywać go pocałunkami po szyi.
A – Daj spokój! Wiesz, że tego nie znoszę.
Wykorzystała moment w którym odwrócił się do niej i znowu wdrapała się na niego.
M – Naszły mnie chęci. Od wieków tego nie robiliśmy. – powiedziała proszącym tonem, a potem nie zwlekając ani chwili zaczęła całować jego tors schodząc coraz niżej.
Adan nie potrafił jej powstrzymać. Nie chciał być z nią, tym bardziej że jego myśli zakrzątał ktoś zupełnie inny, ale nie był w stanie poradzić sobie z zapędami Marcii.
M – Pogódźmy się – odrzekła modelka, gdy przygryzała płatek jego ucha.
A – Marcia naprawdę nie mam na nic siły. Przełóżmy to.
M – Przełożyć? I mówisz to akurat ty?! Ty który masz aż nadto energii. No błagam Adi.
A – Nie mam zabezpieczenia – odrzekł nagle zbijając ją tym z tropu.- powinniśmy uważać. Wiesz co się ostatnio działo.
Te słowa wystarczyły by popsuć cały jej zapalczywy nastrój. Brunetka migiem zsunęła się z niego.
M – Musisz wiecznie mi o tym przypominać?! – powiedziała z wyrzutem, jakby to on był wszystkiemu winien
A – Przepraszam, nie chciałem do tego wracać.
M – Próbuję zapomnieć, staram się najlepiej jak mogę, ale ty mi na to nie pozwalasz.
A – Wiem, ale nie chcę żebyśmy znowu przez to przechodzili.
M – Chyba ty! Od początku nie chciałeś tego dziecka!
A – Nie mów tak. To nie prawda.
M – Nadal mam przed oczami twoją przerażoną minę. O mało nie zemdlałeś.
A – Nie planowaliśmy tego, byłem zaskoczony. Zawsze mówiłaś że nie chcesz dziecka, że nie w najbliższym czasie. Sama też nie byłaś zachwycona ciążą.
M – Ale w końcu go zapragnęłam, wiesz o tym!
A – Marcia wałkowaliśmy ten temat setki tysięcy razy. To nas rani. Widać los tak chciał. Jeszcze zostaniesz matką.
M – Nie o to chodzi Adi. Odkąd zaciążyłam nie tknąłeś mnie ani razu. Po stracie tym bardziej. Już nie jestem dla ciebie atrakcyjna prawda?
A – Nie gadaj głupot.
M – No to powiedz co się dzieje? Odkąd poroniłam ciągle się sprzeczamy. Chcę żeby było tak jak dawniej. Chcę znowu żyć na pełnych obrotach!
A – Dawniej byliśmy bardzo nieodpowiedzialni, zbyt nieodpowiedzialni. Nie możemy dłużej się tak zachowywać. Jesteśmy dorosłymi ludźmi Marcia.
M – Rozumiem, wiem o co ci chodzi. Boisz się, że znowu zaciążę. Tak naprawdę to że straciłam nasze maleństwo ciebie ucieszyło
A – Nie gadaj głupstw!
M – Ale to prawda! To dziecko nas rozdzieliło! To przez nie już ci na mnie nie zależy!
A – Marcia czy ty siebie słyszysz!? To chore!
M – Tak?! To chodź tu! Udowodnij mi, że tak nie jest. Pokaż że szalejesz za mną tak jak kiedyś!
Kobieta znowu przyciągnęła go do siebie wciskając palce dłoni w jego włosy.
M – Chcę znowu być twoja!
Schyliła się by go pocałować, ale spotkała się jedynie z jego poduszką.
Adan podniósł się rozgniewany wyswabadzając się z jej uścisków i wyszedł rzucając na odchodne – Tak dłużej nie może być. Odbiło ci!
Zostawił ją z gromami w oczach. Brunetka zacisnęła pięści ze złości. Nie mogła pogodzić się z tą zniewagą. Odtrącił ją!
M – Nie zostawisz mnie. Ani teraz ani nigdy! Jesteś mój i tylko mój! Nigdy się ode mnie nie uwolnisz – zapewniła ściskając mocniej poduszkę, na której jeszcze przed chwilą spoczywała jego głowa.
Tymczasem Adan starał się ułożyć wygodnie na kanapie. Nakrył się kocem po same uszy i skulił obejmując się własnymi ramionami. Scysja z Marcią wytrąciła go z równowagi, ale wystarczyło że oczami wyobraźni zobaczył Dulce i już mu przeszło.
A – Zaraz zwariuję. To wszystko jest takie pokręcone. Muszę z kimś pogadać bo inaczej wybuchnę!
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Sergio położył się obok śpiącej już jak sądził Isabel. Dochodziła 1 w nocy. Leżąc na plecach wpatrywał się w sufit w zamyśleniu. Przywiódł wspomnienie upojnych pocałunków jakie sobie dawali 2 noce temu. Na samą myśl się uśmiechnął. Przechylił się na jej stronę i skupił na niej wzrok, choć widział jedynie jej rozwidlone na wszystkie strony włosy.
S – Muszę jak najszybciej zakończyć tą farsę. Nie mogę dłużej tak cię narażać. Nie zasługujesz na to szatyneczko. Nie ty. – stwierdził w myślach.
Isabel, która także nie spała, a jedynie leżała z zamkniętymi oczami po drugiej stronie, intuicyjnie czuła jego wzrok na sobie i z trudem opanowywała drżenie jakie ogarniało jej ciało. Sergio od powrotu daje jej tak sprzeczne i mylne sygnały, że sama już nie wie co robić. Stał się dla niej nieprzewidywalny i to czyni ją niepewną. Jedyne co ją cieszy, to fakt że jutro przenoszą się do jego apartamentu i już nie będzie musiała z nim sypiać w jednym pokoju.
Seras - Carlos Rivera
Wesele dobiegło końca około 5 nad ranem. Państwo młodzi wyszli wcześniej. Udali się do hotelu na swoją noc poślubną…
Elias otworzył drzwi pokoju kartą elektroniczną, a potem do niego wszedł. Cordelia weszła po nim.
E – Zamknij drzwi – polecił, a potem zaczął rozpinać swoją koszulę.- co się tak patrzysz? Rozbieraj się. Nie ma czasu do stracenia.
C – Słucham? – jego słowa wylały się na nią jak kubeł zimnej wody.
E – No co? przecież to nasza noc poślubna.
C – Ale… ja myślałammmm
E – Że co? A wiem! Świece, płatki róż itd. tak? To dobre dla beznadziejnych romantyczek, które oglądają telenowele. Ruszaj się Cory! Rano mamy lot i chcę trochę pospać przed.
C – Ale..
E – Ja pieprzę, ale ty jesteś wkurzająca! – podszedł do niej i dosłownie zdarł z niej suknię ślubną, a potem pchnął na łóżko! Gdy zaspokoił swoje pragnienie wsunął się pod kołdrę i obrócił na drugi bok spokojnie zasypiając. Całe zdarzenie trwało może 3,4 minuty. Dla Cordelii było koszmarem. Nie tak miało to wyglądać. Myślała, że po romantycznych gestach jakimi ostatnio zabłysnął i czułych pocałunkach ich noc poślubna będzie podobna, ale jak bardzo się przeliczyła wie tylko ona jedna. Cudem powstrzymywała łzy gdy po wszystkim leżała po drugiej stronie łóżka. Potraktował ją jak nic nie warty przedmiot, który służy mu tylko do zaspokajania jego potrzeb. To było straszne!
Laika karaoke - Mecano |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:32 08-10-16 Temat postu: |
|
|
Kochani kolejny odcinek po weekendzie Serdecznie zapraszam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:44:25 10-10-16 Temat postu: |
|
|
Sorry za zwłokę Magisterka się zaczęła...
Odcinek 56/10.10.16
O 9 na lotnisko zgromadziła się prawie cała familia de la Vegów. Zabrakło jedynie Roberta, który tak mocno się spił, że nie był w stanie się podnieść. Isabel także się nie pojawiła. Sergio celowo jej nie budził bo wiedział, że Cordelia jest do niej wrogo nastawiona i wolał zaoszczędzić szatynce nieprzyjemności. Wszyscy uściskali młodą parę na pożegnanie.
C – Bawcie się dobrze! Miesiąc miodowy zdarza się tylko raz w życiu. Wykorzystajcie ten czas! – krzyknął radośnie ojciec Cordelii. Elena mu wtórowała:
E – Czekamy na wnuki! – jej słowa nieco zmieszały Cordelię. Nie wyobrażała sobie dzieci po tym co zaszło między nią a Eliasem raptem kilka godzin temu. Na samą myśl o kolejnym stosunku robiło jej się nie dobrze.
Cor – Elias był zmęczony. Dlatego tak to wyglądało. Od dziś będzie inaczej – znowu odpłynęła w swoje złudne marzenia.
S – Trzymaj się siostrzyczko i jak powiedział tata, czerp z tych wakacji jak najwięcej! To wasz czas. Niech będzie niezapomniany – powiedział najmłodszy z rodzeństwa, a potem objął ją mocno i ucałował w policzek. Cordelia mimowolnie się uśmiechnęła i odrzekła – będę za tobą strasznie tęsknić braciszku.
S – Nie zdążysz zatęsknić. Twój mąż o to zadba. – odparł unosząc kciuk do góry. Nie wiedział, że te słowa wcale jej nie pomogły. Przerażała ją możliwa wizja tego, że sytuacja z nocy będzie się powtarzać. Nie chciała takiego życia intymnego.
Nadeszła pora na ostateczne pożegnanie. Z głośników wydobył się głos informujący o odlocie samolotu do Włoch. Cordelia po raz ostatni pomachała rodzinie, a potem wraz z Eliasem oddaliła się. Mimo iż cały czas udawała i uśmiechała się, Sergio dostrzegł smutek w jej oczach. Zmartwiło go to.
Cuando nos volvamos a encontrar karaoke - Carlos Vives
W drodze powrotnej wspomniał o tym rodzicom, ale oni to zbagatelizowali. Całej rozmowie przysłuchiwał się prowadzący auto Bruno.
S – Była jakaś dziwna, nieobecna, chyba czymś przybita.
E – Coś sobie ubzdurałeś synu. Wreszcie zrobiła coś pożytecznego. Bałam się, że zawsze już będzie taka nieporadna i bezużyteczna.
S – Mamo jak możesz..
E – Takie są fakty Sergio. Zawsze było jej ciężko. Wszystko ją przerastało. Uparła się na niedorzeczne studia po których i tak okazało się, że nie ma talentu. O życiu towarzyskim nie wspominając. Elias jest jej pierwszym i jedynym mężczyzną. Dzięki niebiosom, że go zesłały. Inaczej na bank zostałaby sama.
S – Mamo przesadzasz. Cory trochę się pogubiła w życiu, ale jest wartościową dziewczyną.
E – Teraz trochę zyskała przy Eliasie, ale powtarzam, gdyby nie on, nic by się nie zmieniło i nadal musieli byśmy się za nią wstydzić.
S – Tato, a może byś coś powiedział na ten temat
E – Ojciec nic nie powie, bo wie, że mam rację. – z góry założyła Elena i faktycznie, nie pomyliła się. Carlos odrzekł jedynie
C – Najważniejsze, że się ustatkowała. A my teraz musimy skupić się na czymś ważniejszym. Pora działać Sergio.
Chłopak poczuł ucisk w gardle po słowach ojca. Doskonale wiedział jakie działania ma na myśli Carlos. Nie wiedział natomiast jeszcze jak rozwiązać tą problematyczną sytuację i to go przerażało.
Wydobył jeszcze z siebie – Wiem, zajmę się tym. Bądź spokojny – i zamilkł na dobre.
Dulce, która siedziała wraz z nimi w aucie w ogóle nie zarejestrowała ich rozmowy. Mimo bólu głowy, jaki jej towarzyszył po ostrym upojeniu na koniec wesela, wspomnienie pocałunku Adana nadal było mocno żywe w jej świadomości. Powracała do niego bezustannie uśmiechając się do szyby. Spodobało jej się i to bardzo i choć starała się stłumić w sobie pragnienie powtórki, nie mogła przed tym uciec. Puściła wodzę wyobraźni i fantazjowała o tym, że Adan znowu ją całuje!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Dochodziła już prawie 10. Roberto zwlekł się z łóżka, kiedy zauważył że opróżnił już cały dzbanek z wodą. Opuścił pokój w samych slipkach i ruszył korytarzem, kiedy napadł go pewien pomysł.
Zajrzał do sypialni rodziców, a potem Dulce.
R – Nie ma ich. Nie ma nikogo. Ciekawe czy… - nie dokończył i zawrócił kierując się na koniec korytarza.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
Doszedł do drzwi sypialni Sergia i Isabel i gdy już miał pociągnąć za klamkę, otworzyły się z drugiej strony. Stał jak zamurowany kiedy wyłoniła się przed nim sylwetka Sofii. Przez chwilę nie wiedział jak usprawiedliwić swoją obecność.
S – Pan tutaj? Mogę w czymś pomóc?
R – Eeee szukam Sergia. Jest tam?
S – Nie, wszyscy pojechali na lotnisku pożegnać się z panienką i jej mężem.
R – Aha, więc nikogo nie ma?
S – Pani Fernanda została no i pan.
R – Aha więc Fernanda też jest?
S – Potrzebuje pan czegoś?
R – Tak. Umieram z pragnienia. Zjadł bym też coś.
S – Oczywiście. Przynieść panu do pokoju?
R – Fernanda już jadła? – odpowiedział pytaniem na pytanie
S – Nie. Pani nadal śpi.
R – Nadal śpi?
S – Pewnie nie zdążyła wypocząć od powrotu z miesiąca miodowego i teraz nadrabia.
R – Pewnie tak.
S – To co? przynieść panu śniadanie do pokoju?
Roberto chwilę się zastanowił.
R – Pomyślałem, że moglibyśmy zjeść razem. Obudzę ją i …
S – Ale… - Sofia zapomniała się na moment i mu przerwała, po czym szybko się zrehabilitowała – może lepiej jej nie budzić? Jest niedziela.
R – Idź i przyrządź to śniadanie, a ja ją obudzę.
Sofia nie wiedziała czemu, ale miała złe przeczucia i nie chciała na to pozwolić. Wydawało jej się to niestosowne.
S – Może niech pan się ubierze – zauważyła – a ja panią obudzę i zapytam? - Niechcący go zdenerwowała. Dostrzegła to po jego wyrazie twarzy.
Roberto spojrzał po sobie, a potem ostatecznie przystał na jej propozycję nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Służąca odetchnęła.
S – Co tu się wyrabia? Dziwne. – pomyślała gdy wchodziła ponownie do jej pokoju.
Isabel nadal mocno spała. Ubrana w koszulę nocną Fernandy, która podwinęła jej się przed kolana i z opuszczonym ramiączkiem nie była w odpowiedniej pozie do przyjmowania wizyt, zwłaszcza szwagra. – to samo pomyślała Sofia.
S – Tak to ją może mąż oglądać, a nie bądź co bądź obcy facet, nawet jeśli szwagier.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Służąca poprawiła kołdrę, która opadła w dużej części na podłogę, a potem położyła rękę na policzku Isabel i zaczęła ją nawoływać.
S – Proszę pani! Pani Fernando! Pani Fernando!
Isabel obudziła się w szoku! I krzyknęła: Fernanda! To ty?! – co oczywiście było niezrozumiałe dla Sofii.
S – Czemu pani tak mówi? Coś się pani śniło?
Isabel obejrzała się na Sofię wzrokiem, który wskazywał na zagubienie.
S – Przepraszam, że budzę, ale już minęła 10. Może zje coś pani?
Isabel potrzebowała chwili na dojście do siebie.
S – Wszystko w porządku?
I – yyy tak. – rozejrzała się dookoła – a gdzie Sergio? – zapytała w rozgorączkowaniu.
S – Pan Sergio pojechał z rodziną pożegnać siostrę. Poleciała w podróż poślubną.
I – Aha
S – To co, zje pani w jadalni z panem Robertem?
I – Z panem Robertem?
S – On też został. Proponuje pani wspólne śniadanie – Isabel prawie otworzyła buzię ze zdziwienia.
I – Sergio pojechał dawno temu?
S – Z jakąś godzinę jak nie więcej. Ale niech się pani nie przejmuje. Pewnie już wraca.
Isabel przybrała zrezygnowany gest twarzy.
Pragnęła jego obecności, jednak silniejszy był strach przed przebywaniem z nim i każda chwila gdy go nie było, była na wagę złota.
I – A mogłaby pani przynieść mi coś tutaj? Ja w międzyczasie się wykąpię.
S – Oczywiście. Tylko powiadomię pana, że zje sam i zaraz coś przyniosę.
I – Dziękuję.
Propozycja Roberta ją zaskoczyła, ale nie przywiązała do tego większej wagi. Ruszyła do łazienki z radością, że to ostatni raz kiedy jest zmuszona dzielić pokój z Sergiem. Za kilka godzin znajdą się daleko stąd, w jego apartamencie. Weszła pod prysznic, całkowicie zapominając o … zamknięciu drzwi.
Sofia zeszła natychmiast do kuchni po tym jak powiadomiła niezadowolonego Roberta o odmowie Isabel. W środku dostrzegła zdenerwowaną Matilde.
S – Jesteś wreszcie! Coś się stało? Nieudany sobotni wypad?
M – Udany udany, ale patrz! Tam ktoś stoi?
Sofia podeszła do okna i faktycznie, dostrzegła dwie obce nieznajome sylwetki.
S – Co to za ludzie?
M – Nie mam zielonego pojęcia. Nie przypominam ich sobie.
S – Chyba czegoś chcą
M – Sterczą pod bramą jak jacyś włóczykije. Nie wychodź do nich. Pewnie to domokrążcy albo wyznawcy Jahwe. Postoją trochę i się znudzą.
S – A nie lepiej do nich wyjść?
M – Nie. Jak wyjdziesz to będziesz tam stała godzinę i słuchała ich ględzenia. Lepiej ich zignorować.
Isabel brała prysznic, kiedy do jej pokoju wszedł…Roberto. Rozejrzał się po sypialni poszukując jej wzrokiem.
R – Już wyszła? – uśmiechnął się, kiedy usłyszał strumienie wody obijające się o posadzkę prysznica. – Mam cię – powiedział z satysfakcją i skierował się ku drzwiom łazienki, które powoli otwierał.
Mala hierba refren karaoke - Alejandra Guzman
Zatrząsł się na całym ciele, gdy usłyszał stukot o drzwi!
Po drugiej stronie stała Matilde, która weszła do środka mimo braku odzewu.
M – Pani Fernando! Jest tu pani?
Roberto zdążył schować się za zasłoną. Stał nieruchomo w wielkim napięciu i nadal samych slipkach! Matilde podobnie jak on wcześniej zorientowała się, że Isabel bierze prysznic i wyszła z postanowieniem powrotu za kilka minut.
R – Mam już dość. Spróbuję innym razem cię podejrzeć mała – stwierdził i by nie kusić losu odpuścił. Odczekał chwilę, a potem opuścił sypialnię brata i udał się z powrotem do swojej.
Tymczasem de la Vegowie zajechali na podjazd. W bramie minęli nadal przy niej czatujących …Barbarę i Pedra. Ich obecność zaciekawiła szczególnie Elenę i Carlosa.
C – Co to za ludzie tam stoją?
E – Pewnie jakieś obdartusy chcą wziąć nas na litość.
C – Nie wyglądali na takich
E – Pozory często mylą. Myślałam, że życie cię tego nauczyło drogi mężu.
C – Masz rację. Ty jesteś tego najlepszym dowodem.
Dulce przysłuchiwała się wujostwu z niedowierzaniem. Nigdy przedtem nie była świadkiem takich przekomarzanek między nimi. Sergio natomiast nie był zaskoczony i widząc co się święci, wolał sobie zaoszczędzić ich wymiany słownej więc szybko ruszył w stronę domu.
Na schodach minął się z Matilde.
M – Dzień dobry panu. Może coś pan zje?
S – Dziękuję Matilde, ale zjedliśmy po drodze. Zaczekaj. Jacyś ludzie kręcą się przy bramie. Może to ktoś do ciebie?
M – Nie. Ci państwo przyszli do pani Fernandy.
S – Słucham?
M – Sofia podeszła do nich żeby sprawdzić czego chcą, a oni powiedzieli, że przyszli do niej. Właśnie zawiadomiłam panią.
S – Tak? I co powiedziała?
M – Że zaraz do nich zejdzie?
S – Ach tak – Sergio bardziej stwierdził niż zapytał.
W drodze do sypialni przypomniał sobie ich twarze …
Wszedł do środka z niezadowoloną miną i zapytał prosto z mostu
S – Kim są ci ludzie?!
Jego oskarżycielski ton aż zmroził zaskoczoną Isabel, która wpatrywała się w niego z lękiem w oczach.
Na dłuższą chwilę utknęli w swoich spojrzeniach, aż Sergio przerwał to milczenie i chwytając Isabel za łokieć podciągnął ją do okna.
S – Pytam o nich. Wiem, że przyszli do ciebie. Możesz mi łaskawie wyjaśnić kim są? – jego głos brzmiał teraz nieco spokojniej. Strach jaki dojrzał w jej oczach miał na to wpływ.
SaraLuna - Melendi
I – Tooo to moi rodzice. Oniiii – nie wiedziała jak wytłumaczyć obecność obojga, bo choć podejrzewała czego chcą, nadal wolała się łudzić, że przychodzą z innym zamiarem niż wyłudzenie od niej kolejnych pieniędzy.
Sergio odsunął się od okna i zaczął dywagować
S – A więc to są właśnie Barbara i Pedro…
I – Skąd znasz ich imiona? Nigdy ich nie wymawiałam – zauważyła szatynka, jednocześnie zaciekawiona
S – Kochana Isabel – poczuła przyjemny łoskot brzucha po tym określeniu – zapomniałaś, że wiem o tobie wszystko? Przeprowadziłem śledztwo na temat twojego życia i to jeszcze zanim przyznałaś się do oszustwa. Wiem skąd pochodzisz, wiem, że Barbara Correa nie jest twoją matką, a ciotką, wiem wszystko, wszystko o tobie i twoim życiu szatyneczko.
Dziewczyna zamilkła. Na myśl o swoim pustym, ograniczonym życiu poczuła wstyd.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
S – Kojarzę ich. Byli tu jeszcze przed naszym ślubem prawda?
Isabel przytaknęła czując wielką niemoc.
S – Powiedziałaś mi wtedy, że szukali pomocy, że byli bezdomni… - ciągnął dalej, jeszcze bardziej ją zawstydzając – kolejne kłamstwo na twojej liście. Można wiedzieć czego tak naprawdę tu szukają?
I – yyy zejdę do nich i zaraz sobie pójdą. Obiecuję, że nie będzie żadnych kłopotów.
Chciała go szybko wyminąć by tym samym uniknąć kolejnych tłumaczeń, ale Sergio zatrzymał ją chwytając jej nadgarstek.
S – A ty dokąd tak pędzisz? Nie wyjdziesz stąd dopóki nie wyznasz mi, czego tak naprawdę chcą od ciebie twój tata i ciotka.. – obwieścił nieprzejednany.
W tym samym czasie Barbara i Pedro tracili już cierpliwość. Stanie pod bramą wielkiej rezydencji, którą zamieszkiwała Fernanda, było dla nich ujmą. Czuli się jakby czekali na jałmużnę od właścicieli.
B – Pedro, co ona sobie wyobraża? Że będziemy tak na nią czekać cały dzień?! Jak jakieś włóczęgi?!
P – Nie unoś się tak. Jakbyś jej nie znała. Pewnie z trudem może się zwlec z łóżka. Pamiętasz, że wczoraj balowali na weselu?
B – Mam to gdzieś! Pomyśl, ile okazji nam uciekło. Mogliśmy bawić się razem z nimi wszystkimi
P – I będziemy się jeszcze bawić. Trochę cierpliwości.
B – Moja cierpliwość jest już na wymarciu. Mówię ci, jak ona tu zaraz nie przyjdzie to urządzę taki skandal, że w życiu się po nim nigdy nie pozbiera!
P – Nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana. Zaraz przyjdzie, zobaczysz.
B – Pedro, ja chcę tu mieszkać, marzę o tym od kiedy tylko zobaczyłam tą rezydencję. Koniec z życiem w zapchlonej dzielnicy Cacahoatan. Czuję, że wreszcie nastały dla nas dobre czasy i już się nie mogę tego doczekać – w głosie kobiety słychać wielką ekscytację
P – Ja też. Życie tutaj to będzie jak spełnienie marzeń – On także dzieli jej pragnienie.
Oboje spoglądają na okazałą willę z błyskami bijącymi z ich oczu.
Oczami wyobraźni już się w niej widzą.
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh
W KOLEJNYM ODCINKU:
[...]Mając w pamięci ostre picie, jakiemu pod koniec weseła poddała się Victoria, Eva postanowiła do niej zajrzeć. Przeczuwała, że jej kumpela może nie najlepiej się czuć. Miała rację. Już w progu zastała otwarte drzwi[...]
[...]Nie będziecie jej dłużej szantażować, nigdy! Kocham ją i nie obchodzi mnie czy mieszkała w bogatym domu czy na osiedlu albo w nędzy. To nie ma dla mnie znaczenia! Lepiej niech państwo wracają tam skad przyszli. Trochę za późno na odnawianie więzów rodzinnych. – oznajmił i skierował się wraz z Isabel w kierunku domu uznając rozmowę za zamkniętą, kiedy to zatrzymały go słowa Barbary
B – Pana może nie obchodzi jej przeszłość, ale media już tak!
Oboje, Sergio z Isabel, spojrzeli po sobie a potem wrócili przed bramę.
S – Wszystko jasne. Ile chcecie? – pyta pewien że to największa wartość dla tej dwójki sępów[...]
[...]Adan zjawia się w restauracji ojca z nadzieją spotkania Dulce. Sam tego nie pojmuje, ale siedząc w mieszkaniu z naburmuszoną Marcią, poczuł silną potrzebę spotkania z nią i przyjechał. Po przestąpieniu wejścia rozgląda się za nią[...] |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:44:41 11-10-16 Temat postu: |
|
|
Cornelia to będzie jeszcze płakać, ależ ona naiwna.Dulce i Adan pewnie sami siebie nie poznają ani swojego zachowania ale co zrobi Dulce gdy Adan będzie chciał jeszcze się do niej zbliżyć po tym co jej powiedział. Sergio...i co ja mam myśleć...On się chyba zakochał.Zależy mu na Isabel, jest mu jej żal, broni jej coraz częściej przed innymi a ona jest zazdrosna gdy widzi koło niego Victori. Oboje coraz częściej o sobie myślą a ja trzymam za nich kciuki. Trzeba jeszcze pozbyć się tej czarownicy Victori i ojca z ciotką Isabel którzy tylko sępią jak sęp do padliny. A Roberto jak w ogóle mógł pomyśleć żeby chcieć wejść do Isabel, to jest podły drań oby Sergio szybko się przekonał jaki tak naprawdę jest jego brat. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:18:10 17-10-16 Temat postu: |
|
|
Niestety mam złą wiadomość. Rozpoczęła magisterkę więc mam mniej czasu. Do tego ostatnio brak mi weny dlatego uprzedzam, że odcinki w najbliższym czasie będą rzadko dodawane |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:26:56 26-10-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 57/26.1016
Isabel nie ma wyjścia. Doskonale o tym wie. Opowiada Sergiowi o podłym szantażu ojca i ciotki stojąc przed oknem z załamanymi rękami. Nie jest w stanie patrzeć mu w oczy gdy o nich mówi. To dla niej wstydliwe. On zaś przysłuchuje się z zainteresowaniem siedząc na skraju łóżka.
I – Na początku myślałam, że może domyślili się prawdy i przyszli mnie wesprzeć, ale tak nie było. Nie rozpoznali mnie. Sądzili, że rozmawiają z Fernandą i … - głos jej się na moment załamał – zagrozili mi wtedy, że jeśli ich nie wspomogę to zdradzą jej przeszłość.
S – Co miało znaczyć to wspomaganie? W jakim sensie miałabyś ich wspomóc? – wtrącił nagle zmuszając Isabel do bezpośredniej odpowiedzi.
Odrzekła mocno zażenowana – finansowo. Potrzebowali pieniędzy i zwrócili się o nie do mnie
Sergio przewrócił oczyma dostrzegając ich zamiary i podłą postawę.
S – Jasne, rozumiem. A co mieli na myśli mówiąc o przeszłości Fernandy?
I – Powiedzieli, że na pewno nikt nie wie o jej pochodzeniu i jeśli to się wyda to jej narzeczony, czyli ty, nie poślubi jej.
S – Mieli na myśli różnice klasowe – stwierdził nie oczekując odpowiedzi, a potem dopytał – zapłaciłaś im?
I – Tak
S – Czemu?
I – Nie wiem… bo musiałam. Fernanda zagroziła, że jeżeli coś pójdzie nie tak to pożałuję. Poczułam zagrożenie i …musiałam zapłacić.
S – Isabel? Czy ty masz świadomość tego, że oni, to znaczy twój ojciec i ciotka, zaszantażowali cię? Mówisz tak jakbyś im pomogła, ale tak nie było. Zmusili cię żebyś przekazała im pieniądze i to zapewne niemałe. A tak w ogóle to skąd je miałaś?
I – Fernanda dała mi kilka tysięcy na nagłe przypadki.
S – Ach tak
Sergio podszedł do Isabel i odwrócił ją twarzą do siebie.
S – Zaraz rozwiążemy ten problem. Chodź
I – Ale jak to? Pójdziesz do nich ze mną?
S – Nie tylko pójdę, ale i to załatwię. Ci ludzie nie zasługują na nic dobrego. Ciekawe czy będą tacy cwani w mojej obecności? – odparł, a potem pociągnął Isabel za sobą i udał się z nią do bramy wjazdowej, gdzie para nadal oczekiwała na przyjście szatynki.
Mając w pamięci ostre picie, jakiemu pod koniec wesela poddała się Victoria, Eva postanowiła do niej zajrzeć. Przeczuwała, że jej kumpela może nie najlepiej się czuć. Miała rację. Już w progu zastała otwarte drzwi.
E – Vico! Vico! Gdzie jesteś?
W mig przypomniała sobie ich rozmowę po tym jak Sergio opuścił wesele wraz z żoną. Victoria wściekła się na niego jak nigdy jeszcze.
V – Poszedł z nią! Widziałaś?! Trzyma go jak pieska na smyczy. Jak on może mi to robić? Tyle dla niego poświęciłam – żaliła się popijając kieliszek za kieliszkiem
E – Mówiłam ci, żebyś na razie odpuściła. Sergio ma masę problemów na głowie, a ty mu jeszcze dokładasz
V – Wy wszyscy mówicie, że to tylko gra, że zemsta, ale ja czuję coś innego. Instynkt mnie nie myli. Tu chodzi o coś więcej, mówię ci!
E – A niby o co? Błagam Vico, odpuść! Na końcu i tak Sergio będzie z tobą.
V – Mam taką ochotę rozgnieść tą gnidę! Zabrała mi jedyne co w życiu się dla mnie liczyło. Jedynego faceta na którym kiedykolwiek mi zależało. Gdyby teraz tu była to mówię ci Evy, udusiłabym ją gołymi rękoma.
E – Nie gadaj głupot. Lepiej chodźmy jeszcze potańczyć!
V – Nie! Nie będę tańczyć. Nie chcę nikogo innego od Sergia, a jego już tu nie ma!
E – Vico! Vico! – modelka nadal nie przestaje nawoływać swojej kumpeli. Zaniepokojona uchyla wreszcie drzwi jej sypialni i zamiera…
Sergio wplata swoją dłoń w dłoń Isabel znowu wprawiając ją w zakłopotanie i pewnym krokiem zatrzymuje się tuż przed bramą konfundując niesamowicie ojca i ciotkę dziewczyny.
S – Dzień dobry państwu. W czym możemy pomóc? – jego osoba jak i zapytanie wprowadzają oboje w stan otępienia.
Pierwsza odzywa się Barbara
B – My do Fernandity. Cześć kochanie – podczas powitania posyła siostrzenicy pogodny uśmiech
Isabel spogląda na Sergia nie wiedząc jak się zachować.
S – Domyślam się. W jakiej sprawie państwo przyszli?
B – Chcielibyśmy z nią porozmawiać jeśli można?
S – Oczywiście. Proszę bardzo. - Chłopak ustępuje dziewczynie miejsca, jednak się nie oddala, co jest nie w smak jej krewnym
B – A może nas pan zostawić?
S – Booo?
B – To sprawy rodzinne
S – No to świetnie się składa, bo ja akurat jestem najbliższą rodziną mojej żony – odrzeka dumnie stawiając ciotkę Isabel w niezręczności.
Barbara zmienia taktykę – Fernandito możemy?
Isabel wpada w popłoch. Znowu wzrokiem szuka ratunku u Sergia, który reaguje z miejsca.
S – Ja i moja piękna żona nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Powiecie państwo o co chodzi czy może będziemy tak stali cały dzień? – odzywa się irytacja w jego głosie.
Barbara spogląda na Pedra licząc, że to wymusi na nim interwencję, jednak mężczyzna wydaje się połknąć język.
B – No dobrze. Chodzi o to że mamy ogromne kłopoty finansowe. Oszukano nas i zostaliśmy na bruku. Nie mamy gdzie się podziać i …niech pan mi wierzy, to dla nas ogromnie upokarzające, ale gdzie udać się po pomoc jak nie do córki?
S – Fernanda nie jest pani córką
Po tym zapewnieniu ziemia omal nie zatrzęsła się pod Barbarą. To oznaczało, że Sergio zna fakty o rodzinie Fernandy. Pytanie tylko, jak wiele wie i czy to co wie nie mija się z prawdą?
P – Ale moją jest – w końcu odzywa się i Pedro.
S – Nagle państwo sobie o niej przypomnieliście? Teraz, kiedy jesteście w potrzebie cudownie przypomnieliście sobie, że istnieje ktoś taki jak Fernanda?
B – Pan nic nie rozumie. Myśmy jej nie porzucili. Nie wiem co ty mu nagadałaś ale..
S – Fernanda wszystko mi powiedziała – przerywa Barbarze i kontynuuje – nie będziecie jej dłużej szantażować, nigdy! Kocham ją i nie obchodzi mnie czy mieszkała w bogatym domu czy na osiedlu albo w nędzy. To nie ma dla mnie znaczenia! Lepiej niech państwo wracają tam skąd przyszli. Trochę za późno na odnawianie więzów rodzinnych. – oznajmił i skierował się wraz z Isabel w kierunku domu uznając rozmowę za zamkniętą, kiedy to zatrzymały go jeszcze słowa Barbary
B – Pana może nie obchodzi jej przeszłość, ale media już tak!
Oboje, Sergio z Isabel, spojrzeli po sobie, a potem wrócili przed bramę.
S – Wszystko jasne. Ile chcecie? – pyta pewien, że to największa wartość dla tej dwójki sępów. Jednak ich odpowiedź jest jak kubeł zimnej wody.
B – Nie chcemy pieniędzy, a życia w tym domu. Chcemy mieszkać z wami.
Zarówno Isabel jak i Sergio doznają wstrząsu.
B – Kochamy Fernanditę i chcemy być blisko niej. – teraz zwraca się bezpośrednio do siostrzenicy – chcemy się pogodzić kochanie. Nie ma lepszego sposobu jak dzielić razem życie.
S – Nie ma mowy! – odrzeka stanowczo Sergio – Zapłacę wam ile chcecie, ale o mieszkaniu w tym domu zapomnijcie!
B – Tam gdzie Fer tam my
I – Ale my tu nie mieszkamy. Przeprowadzamy się jeszcze dziś do naszego apartamentu – zauważa przytomnie Isabel zaskakując tym samym Sergia, który o tym nie pamiętał.
B – Trele morele, taaa jasne – Barbara wyśmiewa tą informację, pewna, że to celowe wprowadzenie w błąd.
I – Naprawdę. Jeszcze dziś się tam przenosimy.
S – Tu nie możecie zostać, ale jeśli naprawdę nie macie dachu nad głową to wam coś wynajmę
Na twarzy Barbary maluje się uśmiech – A może to i lepiej. W tym domu jest tłok, a tam będą luksusy tylko dla mnie – rozpływa się w marzeniach, podczas gdy Sergio z niepokojem wyczekuje na jej odpowiedź.
B – No dobrze. Niech tak będzie, ale chcemy tam zamieszkać jeszcze dziś i żeby to nie była jakaś dziura na końcu miasta.
S – Powiedziałem apartament, nie dziura pod miastem. Zaraz się wszystkim zajmę, ale niech państwo już idą i więcej nie niepokoją mojej żony jasne?
B – Zaczekamy na przystanku. Stamtąd nas pan zgarnie, ale niech się pan pospieszy i nie próbuje nas wykiwać bo rozpęta się prawdziwe piekło mój drogi.
S – Dotrzymuję słowa, ale niech da mi pani trochę czasu. Ciężko będzie się zorganizować. Dziś niedziela.
B – Niech się pan postara, dla swojego i przede wszystkim Fernandity dobra. – zastrzega Barbara, nie kryjąc przy tym wyrazu zadowolenia.
Eva czeka na Vico w salonie. Dała jej czas na odświeżenie i pożegnanie się z jej gościem.
Nie może wyjść z dziwu nad postawą przyjaciółki. Napada na nią z pretensjami gdy Vico zjawia się wreszcie w pomieszczeniu
E – Gadasz że tak kochasz Sergia, że świata poza nim nie widzisz, ale nie przeszkadza ci to w hulaniu na prawo i na lewo.
V – Evy tylko żeby ci na myśl nie przyszło cokolwiek mu mówić. Roger to tylko jedno nocna przygoda. Nawet nie pamiętam jak się tu znalazł.
E – Wariatko! Co ty wyprawiasz? Chcesz złapać jakiegoś syfa?!
V – Nie matkuj mi proszę. Nie jestem małą dziewczynką. Wiem, co robię.
E – Właśnie widziałam. Sprowadzasz obcego typa o którym nic nie wiesz. A jakby cię okradł?
V – Evy ale nie okradł i serio, albo przestaniesz albo wypad. Głowa mi pęka i nie mam ochoty dłużej wysłuchiwać twoich mądrości.
E – Spoko, chciałam tylko sprawdzić czy wszystko ok. ale skoro tak, to idę.
V – Tak będzie lepiej. Potrzebuję wypocząć.
E – Domyślam się. Pewnie zarwałaś z tym typem całą noc.
V – Owszem i co? zazdrościsz?
E – Jakbym miała czego?
V – Lepiej pilnuj swojego Robby’ego, żeby ci żadna nie podebrała jego milionów kochana Evy.
E – Spoko. Mnie Robby nie porzuci tak jak ciebie Sergio. Ja potrafię utrzymać przy sobie faceta. – odpowiada z satysfakcją powodując, że ze złości, Vico rzuca w nią poduszką.
V – Spadaj wielka mi przyjaciółeczko! – zdąży jeszcze krzyknąć Vico gdy Eva mija jej drzwi frontowe i opuszcza jej mieszkanie.
Isabel siada na łóżku i zakrywa twarz w dłoniach. Ma do siebie żal z powodu rodziców, którzy sprawiają kłopoty Sergiowi, ale przede wszystkim wstyd jej za nich przed nim. Z trudem trawi ich podłe zachowanie, które dla niej samej jest szokiem.
Zmaga się z kolejnym szokiem, gdy Sergio jej oznajmia – Oddam im nasze mieszkanie.
I – Słucham?
S – Niczego dziś nie wynajmę. Biura są pozamykane, banki też. Pozostaje tylko nasz apartament, który jest z góry opłacony. Oddam im go.
I – Ale jak to? My mieliśmy się tam dziś przeprowadzić – Isabel truchleje na samą myśl spędzenia kolejnej nocy z Sergiem u boku.
S – To nie zależne ode mnie. Nie mam innego wyjścia. Zawiozę ich tam. Nie wolisz chyba, żeby tu się wprowadzili?
I – Nie aleee
S – Isabel nie myśl, że uległem ich szantażowi. Po prostu nie chcę ciebie w to wikłać. Ciebie w ogóle nie powinno tu być. Gdybyś była Fernandą to co innego ale… - powstrzymuje się przed powiedzeniem czegoś więcej co mogłoby ukazać jego prawdziwe intencje jej względem i zmienia tor tematu – tak będzie lepiej. Zostań tu i gdyby ktoś cię wypytywał trzymaj się wersji, że to ludzie z Caritasu czy coś w tym stylu, a ja się nimi zajmę ok.?
Isabel przytakuje niemal ze łzami w oczach. Sergio zaś chwyta swoją skórzaną kurtkę i w mig znika za drzwiami. Chce jak najszybciej zapobiec niebezpieczeństwu jakim może okazać się zbyt długi język Barbary i Pedra.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Zabiera ich spod przystanku i udaje się do apartamentu, w którym miał zamieszkać z Isabel.
Barbara i Pedro nie mogą przestać się uśmiechać. Cieszą się jak małe dzieci.
Tymczasem szatynka umiera w środku z rozczarowania i cierpienia. Boli ją że jej najbliższe osoby, które uważała za ideały postępują tak niecnie. Nadal nie może się z tym pogodzić i zawiedziona tonie we łzach.
I – Nawet oni mnie nie kochają. Nikt mnie nie chce. Tak mi źle. Tak bardzo mi źle.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Adan zjawia się w restauracji ojca z nadzieją spotkania Dulce. Sam tego nie pojmuje, ale siedząc w mieszkaniu z naburmuszoną Marcią, poczuł silną potrzebę spotkania z Dulce i przyjechał. Po przestąpieniu wejścia rozgląda się za nią, ale jego wzrok jej nie obejmuje.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Nadchodzi za to Elisa.
E – Dzień dobry. Podać coś panu?
A – Dziękuję. Przyszedłem do ojca. Jest u siebie?
E – Tak. Dziś niedziela, ale pan Rodrigo i tak siedzi tu od rana.
A – No właśnie, a potem dziwi się, że mama go wyklina. Każe jej przesiadywać samej w domu. Nie ma dla niej za grosz litości.
E – Pani Margarity dawno tu nie było. Proszę ją ode mnie pozdrowić.
A – Oczywiście.
Adan udaje się do ojca licząc że może gdzieś po drodze natknie się na Dulce, jednak to znowu płonne nadzieje.
Puka do gabinetu ojca.
R – Tak?
A – Cześć tato, można?
R – Adan? Jasne, synu wchodź! – mężczyzna zaprasza go radośnie do gabinetu.
Tymczasem w rezydencji prawie wszyscy odsypiają wesele. Elena i Carlos ponownie położyli się do łóżka. Zasypiają beztrosko, zwłaszcza ona zachwycona tym, że pozbyła się córki z domu. Roberto natomiast wymienia się żartobliwymi smsami z Evą, która przy okazji informuje go o poczynaniach Vico.
R – No no ale to jest latawica – stwierdza w myślach. – zupełne przeciwieństwo tej sierotki. Vico ją pożre jeśli się spotkają. – zaśmiewa się. Mina raptownie mu rzednie, gdy odbiera połączenie od Sergia
S – Rob co się dzieje? Podobno apartament, który wykupiłem nie należy do mnie i nie mogę się tam wprowadzić. Ratuj! To pilne!
R – O cholera! – zaklina de la Vega, a potem przytomnie dodaje – A co ty tam do diabła w ogóle robisz?!
S – Jak to co? Przecież ustaliliśmy, że wprowadzę się tu po ślubie
R – eee Sergio zaraz zbadam sprawę. Nie ruszaj się stamtąd.
S – Rob, muszę mieć to mieszkanie do dyspozycji od zaraz. To sprawa życia i śmierci. Załatw to. Potem ci wszystko wyjaśnię ale błagam bro, załatw to.
R – Spoko. Zrobię co w mojej mocy.
Roberto się rozłącza, a potem zaklina – A niech to szlag! Całkiem o tym zapomniałem. Jeśli Sergio zbada sprawę wyda się, że ma cofnięte karty kredytowe i że nie ma upoważnienia starego. Nie mogę na to pozwolić. Sergio nie może wiedzieć, że ma jedynie konto na które wpływa pensja z firmy….
SaraLuna wstęp - Melendi
B – Mam nadzieję, że nie próbuje nas pan wykiwać – Barbara uprzedza zaskoczonego Sergia. Także Pedro posyła mu podejrzliwe spojrzenie.
S – Jeszcze dziś wszystko się wyjaśni. Potrzeba tylko chwili czasu.
B – A co z pieniędzmi na nasze wydatki? Musimy przecież z czegoś żyć
S – Super! – pomyślał – jeszcze trafiła mi się para pasożytów na utrzymaniu. Extra! Ta zemsta to będzie interes życia! – chłopak ma ochotę wybuchnąć, ale wie, że nie może sobie na to pozwolić. Wszystko coraz bardziej się komplikuje. Sergio czuje, że sprawy wymykają się spod kontroli i poważnie zaczyna go to martwić... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:43:17 29-10-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 58/29.10.16
Rodrigo jest zaskoczony słowami swojego syna Adana na temat Dulce. Obiecuje mu, że zajmie się jej sprawą w jak najszybszym czasie.
R – Cieszę się, że mi to powiedziałeś synu. Czasami człowiek nie dostrzega tego co ma obok lub jak w tym przypadku kogoś. Jak tylko Dulce przyjdzie do pracy rozmówię się z nią. Niczym się nie martw.
A – Wiedziałem, że mnie poprzesz. Dzięki.
R – Nie ma za co.
A – Będę już leciał.
Mężczyźni klepią się po plecach na pożegnanie, a Rodrigo dodaje jeszcze:
R – Wciąż liczę, że zechcesz zająć się tym interesem synu. Czekam tu na ciebie z otwartymi ramionami.
Adan uśmiecha się tylko pod nosem, a potem wychodzi z miną satysfakcji. Po drodze mija Elisę, której nawet nie zauważa głęboko zamyślony.
E – Ciekawe z czego on się tak cieszy? – zastanawia się kelnerka widząc jego rozbawioną twarz.
Od pół godziny Roberto stara się wymigać z kłopotu w jaki ugrzązł, ale dzień wyjątkowo mu nie sprzyja.. Biega w popłochu, wybiera numer za numerem, ale jego kłopot zamiast brnąć ku rozwiązaniu coraz bardziej się piętrzy.
R – Cholera! Co robić? I do diaska co on tam u diabła robi?! Przecież umowa była taka, że zostanie z nią w rezydencji. Ojciec i matka uparli się na to! Jak ja im to wytłumaczę? Wściekną się. Szlag by to!
Na komórce wyświetla się już 10 połączenie od Sergia. Roberto blednie z przerażenia. Nic nie załatwił. Co powie bratu?
SaraLuna wstęp - Melendi
Odczekuje aż Sergio się rozłączy, a potem wybiera numer Evy.
R – Cześć skarbie! Ratuj!
Eva słysząc zdenerwowanie po drugiej stronie słuchawki domyśla się, że dzieje się coś niedobrego.
E – Co się dzieje?
R – Sergio pojechał z nią do apartamentu. Chcą się tam wprowadzić!
E – No i ?
R – Jak to?! Nie pamiętasz? To mieszkanie oddano. Ojciec zerwał umowę, a Sergio nie będzie w stanie na nowo go wynająć. Nie ma kasy.
E – No faktycznie. A niech to!
R – Jeśli użyje kart dowie się, że ma zamrożone konta. Im później się dowie tym dla nas lepiej.
E – O cholera! I co teraz?
R – Nie wiem, dlatego dzwonię. Może ty coś wymyślisz? Nie masz jakichś znajomych, którzy użyczyli by mu jakiegoś mieszkania?
E – Trudna sprawa. Podzwonię i dam ci znać.
R – Tylko się pospiesz bo mam go na karku. Lada chwila wszystko może się wydać.
E – Już dzwonię. Spokojnie.
Kobieta rozłącza się, żeby zaraz potem na nowo zadzwonić…
Irytacja Barbary rośnie z minuty na minutę. Jej spojrzenie dosłownie posyła gromy w stronę Sergia. De la Vega wie, że ta sytuacja mu szkodzi, ale wciąż liczy na pomoc brata. Postanawia dać mu jeszcze 5 minut.
B – Bogacz, a zwykłego apartamentu nie może wynająć – kobieta skarży się w myślach.
Pedro natomiast czeka jak na kazaniu w ogóle nie biorąc udziału w całej sytuacji. Pole manewru oddał całkowicie w ręce wzburzonej jego postawą Barbary.
Sergio po raz kolejny telefonuje do brata, jednak ten nadal nie odbiera.
S – Dość już czekania. Muszę sam zadziałać. Dzwonię do dyrektora banku. Powołam się na ojca i wtedy na pewno zajmie się moją sprawą.
Na ekranie akurat w tym momencie wyświetla się numer Roberta. W ostatniej chwili!
S – No i co? Załatwione?
R – Sergio wracaj z nią do domu. Jutro się tam wprowadzicie. Dziś nie da się nic zrobić.
Nie takiej pomocy spodziewał się Sergio. Mina mu rzednie po słowach Roberta.
S – Robby ty nic nie rozumiesz. Mówiłem ci, że to musi być na teraz.
R – Sorry, ale to nierealne.
S – Rob mam na głowie rodziców bliźniaczek. Jeśli nie spełnię ich warunku nagłośnią sprawę z Fernandą i wszystko może pójść w diabły więc błagam, znajdź jakieś rozwiązanie.
R – Co ty gadasz?
S – Szantażują mnie. Pójdą do prasy jeśli nie wynajmę im tego zakichanego mieszkania. Chcieli się do nas wprowadzić, ale skusiłem ich na to więc powiedz, że masz jakiś pomysł
R – O kurcze. Dobra. Słuchaj, zabierz ich stamtąd. Jutro ureguluję sprawę z apartamentem, a tymczasem ulokujemy ich gdzie indziej.
S – To znaczy?
Barbara stara się wychwycić słowa stojącego w oddali Sergia, ale odległość jest zbyt duża, a on dodatkowo oddala się jeszcze bardziej by uniknąć podsłuchu. Jego zmartwiona mina ją niepokoi.
Widząc jednak, że zbliża się w jej kierunku uśmiecha się pewna, że cel został osiągnięty.
S – Proszę za mną
B – Że co? – uśmiech natychmiast zamienia się w kwaśną minę
S – Tutaj nie mogą dziś państwo zostać, ale obiecuję, że jutro was tu przywiozę. Tymczasem mam inną propozycję…
Roberto narzuca skórzaną kurtkę i z telefonem w dłoni pospiesznie wychodzi z pokoju. Na korytarzu zaskoczony spotyka strapioną Isabel. Dziewczyna natychmiast spuszcza wzrok i zawraca migiem do siebie. – co za dziwaczka – stwierdza de la Vega – i co ona tu do diaska robi? Byłem pewny, że jest z Sergiem.
Od wyjazdu Sergia, Isabel głowiła się nad tym jak mu poszło, jednocześnie była przepełniona wstydem po zachowaniu rodziców. Kiedy w końcu odważyła się wyjść z pokoju, natknęła się pechowo na jego brata. Teraz znowu tkwi w sypialni i rozpamiętuje sytuację sprzed bramy.
I – Jak ja mu spojrzę w oczy? Tego jest zbyt wiele. Co ja mam robić? Jak z tego wybrnąć?
Szatynka siada bezradnie na podłodze pozwalając spłynąć łzom z oczu. Po raz kolejny czuje się jakby była między młotem, a kowadłem.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Tymczasem Sergio dociera już z jej rodzicami do mieszkania, w którym zostaną do następnego dnia.
Barbara wchodzi rozentuzjazmowana. Od razu zagląda we wszystkie zakamarki.
Mina zachwytu nie schodzi z jej twarzy.
B – Nie jest tak przestronne i eleganckie jak tamto, ale w sumie może być – stwierdza z udawaną obojętnością.
Pedrowi także oczy świecą się na widok tego luksusu.
S – To tylko do jutra. Załatwię wszystkie formalności i wprowadzą się tam państwo na stałe.
B – Mam nadzieję. Jeśli nas oszukujesz to zaręczam ci chłopcze, że gorzko tego pożałujesz – oznajmia grożącym tonem. Potem milknie gdy zauważa w dłoniach męża damskie stringi.
B – Co to ma być?! Pedro! odłóż to!
Oboje Barbara z Pedrem spoglądają w tym samym czasie na młodego de la Vegę.
Sergio jest zmuszony wyznać im szczegóły zasady na jakiej spędzą noc w owym apartamencie.
S – To mieszkanie znajomej. Udostępniła je do jutra. Nic innego nie udało się zrobić.
B – Mamy spać w obcym mieszkaniu!? W dodatku jakiejś młodej siksy!? O nie!
P – A co ci to przeszkadza? – pyta nagle rozluźniony Pedro.
B – Nie ma mowy Pedro! To ma być nasze mieszkanie, czyste i nowiutkie, a nie po kimś kto pewnie był tu raptem pare chwil temu. Czuję perfumy w całym mieszkaniu!
P – Teraz nagle poczułaś? Daj spokój. To tylko do jutra, prawda panie…
S – Tak jest. Jutro osobiście państwa zawiozę tam gdzie byliśmy. Naprawdę, nie mam na to wszystko dziś wpływu. Proszę tylko o czas do jutra. Nic więcej.
B – Nie! Ja tu nie zostanę!
P – Zostaniesz, zostaniesz. – zapewnia Pedro posyłając żonie proszący wzrok, zaraz potem kieruje słowa do Sergia – Czekamy na pana jutro.
S – Oczywiście. Zostawiam mój numer telefonu w razie potrzeby kontaktu. – chłopak przekazuje mu wizytówkę – muszę już jechać.
P – Tak tak, żona to znaczy moja córcia czeka na pana. Niech pan do niej spieszy. – odrzeka chichrając pod nosem.
Chwilę potem wraz z Barbarą widzi go z balkonu odjeżdżającego sprzed bloku.
B – Ciekawe czyje to mieszkanie? Pewnie jakiejś jego siksy, z którą zdradza Fernandę na boku.
P – Na pewno nie. Znając Fernandę, ma nad nim pełną kontrolę.
B – Nie wiesz jaka jest. Nie widziałeś jej od lat. Teraz może być zupełnie innym człowiekiem.
P – Jedno jest pewne. Leci na kasę. Zawsze jej na tym zależało. A on, on jest cholernie dziany.
B – I cholernie głupi skoro jej tak broni. Jakim cudem zaakceptował jej pochodzenie? I jakim cudem Fernanda odważyła mu się o tym powiedzieć? Zawsze wstydziła się ciebie i Gabrieli. Zarzucała wam, że żyje w biedzie.
P – Gdybym nie wiedział, że jest Fernandą to wziął bym ją za Isabel. Teraz bardziej ją przypomina niż siebie sprzed lat.
B – Też to zauważyłeś? A już myślałam, że to moje wymysły. Swoją drogą nieźle załatwiła nas ta twoja córeczka świętoszka. Minęły już prawie dwa miesiące, a ona nie przesłała nam ani grosza.
P – Pewnie nie miała co. Pensję wypłacają dopiero po miesiącu. Założę się, że lada chwila coś nam skapnie. O nie!
B – Co?
P – Cholera! Jak nam ma coś przesłać, skoro nie mieszkamy już w Cacahoatan?
B – Spokojnie. Rozmawiałam z listonoszem. Obiecał, że mnie poinformuje jak coś przyjdzie. Podam dam mu nasz nowy adres i będzie tu kierował przesyłki. A jak już zdobędziemy do niej kontakt to podam jej nasze konto i będzie robiła przelewy jak każdy normalny człowiek. Mam tylko nadzieję, że tam nie zaginęła. To taka sierota.
P – Fernanda dała sobie radę to i ona da, tym bardziej, że jest już dawno dorosła.
B – Przydałaby się nam tu. Ja nie mam zamiaru sprzątać ci ani gotować Pedro. Żebyś wiedział.
P – Spokojnie. Poprosimy zięcia. Niczego nam nie odmówi.
B – No tak, masz rację – oboje wybuchają niepowstrzymanym śmiechem. Wygląda na to, że ich plan wypalił.
Sergio podjeżdża pod restaurację La Mexicana. Przy stoliku czeka już na niego brat.
S – Zgłupiałeś! Nie mogłeś wymyślić czegoś innego?! – De la Vega wita brata gniewem.
R – Zrobiłem co mogłem. Może byś podziękował? W końcu wyciągnąłem cię z nie lada tarapatów.
S – Och tak, wielkie dzięki. Teraz będę miał inny kłopot na głowie.
R – Nie przesadzaj. W końcu zawsze dobrze się z nią bawiłeś. Nagle zaczęła ci wadzić?
S – Nie o to chodzi.
R – A o co? Może mnie łaskawie oświecisz?
S – Dobra, zejdź ze mnie. Będziesz mnie krył?
R – Jak zawsze. Masz to jak w banku.
S – Kiedy będzie?
R – Lada chwila.
Widząc minę zbitego psa jaka przywarła do jego brata, Roberto przysunął bliżej głowę i odparł cicho – rozumiem, że ta mała cię rozprasza, teraz już rozumiem. Skrywa piękne ciałko pod tym swoim gruboskórnym pancerzem.
Sergio ma wrażenie, że się przesłyszał. Posyła bratu złowrogie spojrzenie – no co? co się tak patrzysz jakbym nie wiadomo co powiedział? Ma swoje atuty. Skonsumowałeś już? – Sergio nadal milczy oszołomiony słowami brata – pewnie nie raz co? przyznaj się. Przede mną nic się nie ukryje. Na pewno ją miałeś. Podobno takie szare myszki bardzo łatwo podejść. Pochwal się bro!
S – Jaja sobie robisz Rob?
R – Mówię ci, że jest niezła. Może byś mi ją kiedyś użyczył co?
Sergio nie wytrzymuje i podnosi się ze stołu, a potem chwyta brata mocno za barki i ze złością w oczach ostrzega – Pogięło cię! Zachowujesz się jak świnia!
R – Daj spokój. Że ty niby taki święty jesteś?! Mam ci przypomnieć ile panien wyrwałeś!?
K – Hej hej panowie! Spokojnie może? – do obu podbiega kelner by ich rozdzielić. Zaraz potem de la Vegowie wychodzą na zewnątrz.
R – Sorry Sergio. Trochę przesadziłem. Chciałem cię sprawdzić – Roberto się reflektuje i wyciąga do brata dłoń na zgodę.
Sergio podaje mu swoją, ale jednocześnie zaznacza – nie podobają mi się te twoje gierki. Zawsze mówiłem ci prawdę.
R – Po prostu trudno mi uwierzyć, że jej nie tknąłeś. Nie chcę też żebyś pęknął.
S – Ona nie jest jak Fernanda. Nie ona jest naszym celem.
R – Wiesz, że Fernanda nie wróci, a zemsta musi się dokonać.
S – Ale nie na niej.
R – A na kim?
S – Roberto pomóż mi odzyskać te zakichane pieniądze. Tylko przejęcie majątku Fernandy może zakończyć to piekło.
R – Zbyt dużo osób o tym wie. To nie może się tak po prostu skończyć. Matka będzie chciała widzieć ją na kolanach błagającą o przebaczenie. Stary też tak łatwo nie odpuści. Każdy chce dodać coś od siebie. Lepiej odłóż rozterki na bok i skup się na tym, co ważne. Ktoś musi zapłacić za winy Fernandy i jeśli ona sama nie poniesie kary, to spadnie na jej siostrę i nikt temu nie zaradzi. Albo ona albo ty.
Mężczyźni milkną gdy z oddali słyszą krzyki zbliżającej się Evy.
E – Hej! Już jesteśmy!
Zza jej pleców wyłania się Victoria, która od razu zarzuca dłonie na szyję Sergia i darzy go gorącym całusem na powitanie.
Chłopak odwzajemnia jej uśmiech, jednak robi to na przymus. Ostatnia rzecz o jakiej teraz marzy to towarzystwo Victorii, ale wie, że nie ma wyjścia i musi podarować jej najbliższe kilka godzin.
Isabel z przejęciem szuka po całym pokoju notatnika z zapiskami od Sergia. By zapomnieć o problemach postanowiła poczytać otrzymany od niego zeszyt, jednak za nic w świecie nie może sobie przypomnieć gdzie go odłożyła.
I – Super. Kolejne zmartwienie. Jeśli go nie znajdę Sergio znowu się na mnie zawiedzie. O matko! A jeśli go gdzieś upuściłam? Jeśli ktoś to przeczyta może zacząć coś podejrzewać. O nie!
Dziewczyna szukała zapisek dobrych kilka godzin, jednak bez powodzenia. Czuje jakby sznur zaciskał się na jej szyi coraz mocniej.
SaraLuna wstęp - Melendi
Tymczasem Sergio po obiedzie który zjadł z Victorią, Evą i bratem udał się potem już tylko z modelką na pływanie łodzią.. Roberto poradził mu by podziękował Vico za wypożyczenie mieszkania spędzając z nią całą niedzielę. Sergio spełnia więc to zobowiązanie, choć z wielkim poświęceniem.
V – Ściemnia się.
S – Faktycznie. Co robisz? – pyta gdy zauważa, jak Restrepo zsuwa ramiączko topu.
V – Czyż to nie romantyczne? Ty i ja, sami, na łodzi. Nie ma lepszej scenerii. – kobieta zdejmuje bez skrępowania top pozostając w samym biustonoszu.
Sergio przygląda się jej nie wiedząc jak się zachować. Miotają nim sprzeczne uczucia. Z jednej strony nie chce stosunku z modelką. W myślach od dawna ma tylko jedną kobietę i nie jest nią oczywiście Victoria, ale z drugiej strony obawia się, że jeśli ją odrzuci, Victoria w akcie złości zemści się i zaszkodzi zwłaszcza Isabel. Od jej powrotu do jego życia, stała się nieprzewidywalna. Pogrążony w myślach niknie w pocałunku wulgarnej Vico, a potem pozwala rozpiąć sobie koszulę…
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:58:44 30-10-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 59/30.10.16
Przeciągająca się nieobecność Sergia martwi Isabel, która jest też ciekawa jak mu poszło z Barbarą i Pedrem. Dziewczyna wychodzi na balkon by zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Nagle dopada ją przenikający ból głowy, a potem przebiegają przez nią przebłyski, które zdają się mknąć w zawrotnym tempie. Dziewczyna widzi siebie tańczącą na stole, następnie rzucone na nią złowrogie spojrzenie bliźniaczki, która grozi jej w samochodzie, potem słyszy jej słowa by korzystała z jej nieobecności i że wypożycza jej Sergia na ten czas, potem Isabel na nowo widzi siebie na stole z którego schodzi z czyjąś pomocą, potem widzi jak sięga po butelkę wina, potem widzi jak Sergio siedzi oparty o sofę i śmieje się z niej podczas gdy jej wszystko wiruje przed oczami, wreszcie widzi jak cmoka go w usta!
Isabel wraca do rzeczywistości i wraca do środka wstrząśnięta tym ostatnim wspomnieniem.
I – O nie! A jednak! Pocałowałam go!? O matko, ale się wygłupiłam. Co jeszcze nawyprawiałam? – zastanawia się mocno poruszona
Laika instrumental - Mecano
Tymczasem w mieszkaniu Evy.
Modelka i jej ukochany raczą się ostatnimi kęsami nadziewanej jabłkami kaczki, jednocześnie rozmyślając o tym jak spędzają czas Sergio z Victorią. Mimo komplikacji jakie zafundował im młodszy brat Roberta, teraz cieszą się z takiego obrotu sprawy.
R – Młody coraz bardziej świruje. Dobrze, że wpadłaś na ten pomysł. Vico to dobra odskocznia.
E – Nadal jestem w szoku po tym co mi powiedziałeś. Myślałam, że Sergio jest mądrzejszy. Nigdy nie widziałam go zaangażowanego w jakąś relację. Nawet z Vico mimo iż znają się tyle czasu.
R – Od samego początku podejrzewałem, że wymięknie, ale nie sądziłem, że aż tak. On nie chce mi się przyznać, ale ja wiem, że ma słabość do tej sierotki.
E – Poznałam ją trochę wczoraj. Jest niegroźna. Co innego Fernanda. Z nią byłoby cholernie ciężko.
R – Na szczęście tej zawady już nie ma. Teraz tylko trzeba dobrać się do jej kont i pozamiatane.
E – Jesteś geniuszem! – Eva zaplata dłonie na szyi chłopaka, a potem obdarza go siarczystym całusem.
R – Już niedługo będzie po wszystkim. Staniemy się obrzydliwie bogaci Evy!
E – Uwielbiam kiedy tak mówisz! Chodźmy do sypialni
R – A Vico? Mówiłaś, że zanocuje u ciebie
E – Nią bym się nie przejmowała. Na pewno nieprędko wróci, tym bardziej, że jest z wiadomo kim.
Para zaśmiewa się, a potem Roberto zanosi ukochaną do łóżka…
Movidita - Thalia
Nadchodzi 4 w nocy. Isabel nie zmrużyła oka ani przez chwilę. Co kilka minut wygląda przez okno wyczekując powrotu Sergia. Jest wstrząśnięta jego nieobecnością. Nie rozumie jak mógł zniknąć na cały dzień skoro miał tylko odwieźć jej ojca i ciotkę. Ze stanu zadumy wyciągają ją wreszcie błyskające światła samochodu, który wjechał na podjazd.
I – To Sergio! Wreszcie jest! – dziewczyna odczuwa ulgę, a potem wskakuje szybko pod kołdrę i gasi nocną lampkę. Nie czuje się gotowa na rozmowę z nim i zamyka oczy by jej uniknąć. Chce by chłopak myślał iż śpi.
Zamiera gdy słyszy uchylające się drzwi pokoju. Po chwili zamykają się, a do środka nikt nie wchodzi. Isabel jest zdezorientowana. Układa się na plecach z miną zgryzoty.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Nastaje ranek.
Dźwięk wody wyłaniającej się z prysznica budzi Isabel, która po otworzeniu oczu zauważa, że Sergia nie ma obok niej. Po chwili otumanienia po śnie uświadamia sobie, że ktoś znajduje się w łazience i domyśla się, że to musi być Sergio. Nadal nie gotowa do konfrontacji z nim nakrywa się kołdrą i udaje, że nadal śpi.
Gdy chłopak wychodzi przygląda się chwilę jej schowanej pod kołdrą sylwetce, a potem ubiera się migiem i wychodzi nawet nie próbując jej budzić.
Seras - Carlos Rivera
Na korytarzu spotyka Roberta.
S – Robby jak ty wyglądasz?
R – Ciiii – Roberto ucisza brata – nie chcę żeby starzy wiedzieli.
S – Co w tym złego? Normalna rzecz.
R – Znasz matkę. Jest cholernie konserwatywna. Zaraz będzie zrzędzić, że sypiam z dziewczyną bez ślubu.
S – Dziwne, że nigdy nie czepiała się o to Cory. Nawet specjalnie wysyłała ją do Eliasa.
R – Chodźmy do mnie.
Roberto pospiesznie zamyka drzwi, a potem się rozbiera.
R – Widzę, że ty już gotowy. Jedziesz do firmy?
S – Nie ma czasu do stracenia. Muszę nadrobić zaległości.
R – Myślałem, że dasz sobie trochę czasu.
S – Wiesz, że obowiązki są na pierwszym miejscu. Jak już wszystko ureguluję to wtedy dam sobie na luz.
R – A twoja żonka? Życzyła ci udanego dnia? – Sergio wyczuwa sarkazm w głosie brata
S – Do czego pijesz?
R – Vico przyjechała wczoraj bardzo późno. Wiem, bo Eva musiała jej otworzyć. Przygarnęła ją na noc jako że ona z kolei użyczyła mieszkanie twoim teściom.
S – Rob zejdź już ze mnie ok.?
R – No pochwal się. Co robiliście?
S – Możesz być spokojny. Vico nie będzie się wtrącała w nasze sprawy.
R – I o to chodziło Sergio. Rozszalała się ostatnio. Była zagrożeniem dla naszego planu. Ciesze się, że zadbałeś o jej zadowolenie bo zadbałeś prawda?
Sergio z miną zniesmaczenia przytakuje!
SaraLuna wstęp - Melendi
Elena rozciągając się na łóżku dostrzega męża, który narzuca garnitur i podnosi się od razu do pozycji siedzącej.
E – Jedziesz do firmy?
C – Nie widać?
E – Myślałam, że weźmiesz sobie wolne?
C – Ktoś musi zarabiać na chleb w tym domu.
E – Nie musisz być taki uszczypliwy – dopowiada ziewając.
C – Mam masę spraw na głowie. Poza tym dochodzi jeszcze ten cholerny pokaz! Modelki nie są jeszcze gotowe. Boję się, że nie zdążymy.
E – Zawsze tak mówisz, a potem jest sukces.
C – Oby i tym razem tak było. Pospiesz się. Zaraz będzie śniadanie.
Mężczyzna wychodzi. Elena zaś chwilę jeszcze wyleguje się na łóżku ponownie rozciągając się we wszystkich kierunkach.
E – Jestem skonana. Nigdy więcej takich maratonów – zarzeka się.
Tymczasem Sergio nadal siedzi w pokoju brata i czeka aż ten wyjdzie spod prysznica. W międzyczasie wspomina czas spędzony z Vico na łodzi. Jego mina wskazuje na smutek.
Było już ciemno kiedy leżeli wtuleni w siebie na łodzi co chwilę na nowo się całując, w międzyczasie podziwiając gwiazdy na niebie.
V – Chciałabym, żeby zawsze już tak było. Tylko ty i ja. Ty – miłość mojego życia – powiedziała wielce rozmarzona. On nie widział satysfakcji jaką miała wymalowaną na twarzy, ale słyszał w dźwięku jej głosu ile radości w sobie miała.
Z zamyślenia wybudzają go powtarzające się coraz głośniej słowa brata
R – Sergi jesteś tutaj?! Hej młody! Tu ziemia!
S – Sorry, zamyśliłem się.
R – Zauważyłem. Co? Vico aż tak cię rozstroiła? Znowu wpadłeś jak śliwka w kompot co? Jak kiedyś.
S – Nawet mi nie przypominaj. Fatalnie się czuję po wczorajszym.
R – Daj spokój. Zabawiłeś się, ulżyłeś sobie. Nie ma się czym przejmować. Sentymenty odstaw na bok.
S – Tobie to tak łatwo przychodzi. Mówisz jakby ci wszystko było obojętne, a przecież jesteś z Evy i to tyle czasu. Naprawdę to wszystko spływa po tobie jak po kaczce?
R – Sergio, wiesz że nie, ale w twoim przypadku nie ma się nad czym zastanawiać. Całe twoje obecne życie to farsa i sorry, że to mówię, ale sam tego chciałeś. Wiedziałeś, że nie będzie miejsca na skrupuły. Nie pojmuję czemu się przejmujesz? Dawniej nie miałeś z tym problemu, a teraz przeżywasz, że uprawiałeś seks z Vico. Przecież to dla ciebie chleb powszedni. Nie masz żadnych zobowiązań, jesteś wolnym facetem i możesz robić co ci się żywnie podoba.
S – Nic nie rozumiesz
R – Faktycznie, mówię ci przecież. Może łaskawie powiesz mi w końcu o co chodzi? Może się w końcu przyznasz do tego co robi z tobą ta mała?!
Sergio spogląda na brata zażenowany, a potem z łamiącym głosem odrzeka.
S – Poczułem się okropnie, jak śmieć, jakbym ją zdradzał.
R – Co ty gadasz? Przecież nic was nie łączy. To tylko mistyfikacja i oboje o tym wiecie.
S – Kiedy byłem z Vico wyobrażałem sobie, że to z nią jestem. – po tych słowach Roberto stawia oczy z wrażenia
R – Powiedz, że to żart
S – Robby ja chyba oszaleję. Od początku mnie do niej ciągnęło, ale ostatnio nie mogę przestać o niej myśleć. Siedzi mi w głowie przez cały czas. Robby jaaaa, ja marzę o niej. Marzę by z nią być. Chcę tego. Chcę się do niej zbliżyć, poznać ją, chce być blisko niej.
R – Ja cię kręcę! – starszy z braci podnosi się i kręci po pokoju z rękoma założonymi za głowę próbując przetrawić słowa brata.
S – Powiedz mi. I co ja mam z tym zrobić? Jak to w sobie zwalczyć?
R – Ale cię wzięło bro. Jest tylko jedno wyjście.
S – Jakie?
R – Ona musi jak najszybciej stąd odejść.
Sergio spuszcza głowę z ledwością powstrzymując szklące się w jego oczach łzy. Widok brata w tym stanie mocno niepokoi starszego de la Vegę.
SaraLuna wstęp - Melendi
Prawie cała rodzina zasiada do śniadania. Roberto i Sergio woleli udać się do pobliskiej kawiarni, a potem prosto do pracy. Roberto nie chciał by rodzice domyślili się czegoś widząc w jak opłakanym stanie jest Sergio. Jako ostatnia do jadalni wchodzi nadal mocno jeszcze zaspana Dulce. Elena gani ją wzrokiem gdyż dziewczyna zjawia się jeszcze nie przebrana, w szlafroku.
E – A tobie to się coś nie pomyliło młoda panno?
D – Ciociu pliz, odpuść chociaż dzisiaj ok.? Nie mam na nic siły
E – Jakbyś tak nie balowała to nic by ci nie było. Alkohol to nie woda Dulce.
D – Dobra, już po kazaniu?
Carlos zaśmiewa się na moment, a potem odrzeka pod napastliwym spojrzeniem żony:
C – Ciotka teraz ci prawi kazania, ale gdybyś ty ją widziała jak ona się bawiła za swoich czasów. Tego już nie pamięta.
E – Przestań wygadywać głupoty. – żona posyła mu teraz złowrogie spojrzenie.
C – Ale przecież tak było. Ile to razy musiałem cię podpierać
E – Carlos!
Rodzinne przekomarzanki przerywa Sofia, która wchodzi do jadalni.
S – Przepraszam, ale jest do panienki telefon – informuje
D – Do mnie?
E – Nie w porze posiłku Sofio – odrzeka karcąco ciotka dziewczyny
Sofia staje nieruchomo nie wiedząc co ostatecznie zrobić. Dulce wybawia ją jednak od tego kłopotu i odchodzi od stołu
E – Dulce!
D – Zaraz wracam ciociu. To może być coś ważnego.
Brunetka przechodzi do salonu.
D – Kto to?
S – Jakiś pan Rodrigo Barrajas
D – O nie! – Dulce wpada w popłoch
S – Jakiś problem?
D – Nie, nie, dziękuję.
Dulce przejmuje słuchawkę, daje sobie chwilę na złapanie oddechu, a potem w końcu odbiera
D – Tak panie Rodrigo?
R – Dzień dobry. Jak się miewasz moja droga?
D – Dziękuję, dobrze. Coś się stało?
R – Nie, chciałem tylko ci coś przekazać. Jutro, przed swoim dyżurem zajrzyj do mnie. Chciałbym z tobą pomówić o czymś bardzo ważnym.
U dziewczyny pojawia się nuta zdenerwowania.
D – Dobrze, ale coś się stało?
R – Jak przyjdziesz to porozmawiamy. To ważne. Nie zapomnij.
D – Dobrze, będę na pewno. Do widzenia.
Po telefonie od szefa Dulce nie wróciła już na śniadanie. Zaszyła się w swoim pokoju zastanawiając się nad tym, dlaczego jej szef był taki tajemniczy.
D – O co może chodzić? Szef nigdy nie dzwoni osobiście do pracowników. Czemu mam złe przeczucia?
Elena zjawia się w kuchni wprowadzając od razu nastrój zdenerwowania. Matilde pod jej okiem przygotowuje obiad i nie czuje się komfortowo mając szefową nad sobą. Sofia także czuje jej baczny wzrok.
E – Fernanda już jadła?
S – Nie proszę pani. Nic jej nie zaniosłam tak jak mi pani nakazała.
E – Świetnie. Widzę, że szybko się uczysz. Jeśli zejdzie do kuchni macie nic jej nie podawać jasne?!
Obie aż się wzdrygają gdy szefowa podnosi krzyk i przytakują posłusznie.
E – A! I jeśli mój syn albo ktokolwiek o nią zapyta wiecie co macie mówić, a raczej czego macie nie mówić.
- Tak jest – odpowiadają niemal jednogłośnie.
Wypuszczają powietrze z płuc gdy Elena wreszcie opuszcza kuchnię.
S – Poczułam się prawie jak w wojsku.
M – To nic w porównaniu z panią. Dziś jeszcze w miarę jest znośna, ale zapewniam cię, że potrafi być o wiele gorsza
S – To jest możliwe?
Matilde przytakuje wymownie.
S – Biedna ta pani Fernanda. Szefowa zagłodzi ją na śmierć.
M – Kiedyś bym się tym nie przejęła, ale nie wiem co stało się z tą dziewczyną lecz w niczym nie przypomina już dawnej siebie. Gdybym jej nie znała to wzięłabym ją za kogoś zupełnie innego.
S – Nie bardzo rozumiem.
M – Dawniej pani Fernanda w niczym nie ustępowała szefowej, ale od pewnego czasu bardzo się zmieniła i boję się, że jeśli nie wróci do siebie to ją tu rozszarpią na strzępki. Nigdy nie była taka zagubiona i wystraszona. Nie wiem co jej się stało.
S – To ciekawe co mówisz. Może ja do niej zajrzę?
M – Lepiej nie, no chyba że chcesz mieć panią Elenę na karku i szybko pożegnać się z tą pracą?
Sofia zatrzymuje się na w pół drogi po uważnych słowach Matilde. Nie ma zamiaru ryzykować swojej posady.
Rozmowa z szefem nie tylko rozstroiła nerwy Dulce, ale także przypomniała jej o istnieniu Adan’a. Dziewczyna wciąż widzi w myślach moment ich pocałunku i mimo że usiłuje wyzbyć się tego wspomnienia, nie może. Drży na samą myśl.
D – Czemu to zrobił? Ze zwykłej złośliwości? – zastanawia się – A może mu się podobam? – szybko wyzbywa się tego pomysłu – nie, od samego początku mnie nie cierpi. Robi wszystko żeby mi dogryźć, żeby mnie ośmieszyć. Mści się. Tak. To zemsta. Zrobił to żeby ze mnie zakpić – do takiego ostatecznie dochodzi wniosku. – Muszę się przewietrzyć, ochłonąć po tym wszystkim. Że też akurat mnie coś takiego spotyka.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Isabel oddycha z ulgą, gdy znajduje nareszcie zapiski Sergia.
I – Musiały mi upaść z szafki, ale że akurat pod łóżko? Co za pech. Dobrze, że były tutaj.
Gdy dziewczyna podnosi się z łóżka czuje zawroty głowy. Cała blada na twarzy nie ma siły nawet ustać na nogach. Dopiero teraz gdy całe napięcie z niej zeszło, organizm daje o sobie znać.Dziewczyna uświadamia sobie, że od zeszłego dnia nic nie jadła.
Powolnym krokiem, opierając się o ścianę usiłuje wyjść z pokoju jednak jest tak osłabiona, że niemal widzi tylko białe tło przed sobą. Ciężko dysząc wraca do łózka w nadziei, że któraś służąca do niej przyjdzie. Udaje jej się upić trochę soku z dzbanka, dzięki czemu poprawia jej się nieco, ale nie na tyle by wyjść z łóżka.
Silnie wycieńczona spędza tak niemal cały dzień.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
S – Matilde, martwię się o tą młodą panią. Nie widziałam jej cały dzień. A jeśli coś jej się stało?
M - Nie, to niemożliwe. Pewnie wyszła z domu i nawet nie zauważyłaś.
S – Od wczoraj nic nie jadła. Rano zaniosłam jej jedynie śniadanie, ale potem pani mi zabroniła. A jeśli zasłabła.
M – To młoda kobieta. Ma silny organizm.
S – Głód to głód. Może jej coś zaniosę?
M – W porządku, ale jakby co to ja nie mam z tym nic wspólnego. Wylecisz stąd sama.
S – Będziesz mnie kryła to nic się nie stanie.
M – Nie znasz pani. Naprawdę Sofio, jeśli chcesz tu pracować to nie mieszaj się w sprawy państwa. Dobrze ci radzę.
Dulce przesiaduje w altance popijając ciepłe kakao. W myślach doszukuje się powodu dla którego wezwał ją szef. Nie daje jej to spokoju. Boi się też, że w restauracji znowu natknie się na jego syna, a nie czuje się na to spotkanie gotowa.
D – On ma w sobie coś takiego, co mnie paraliżuje. Dosłownie zamieram. Nie potrafię mu się postawić, nie umiem sobie z nim poradzić. Zawsze wygrywa. Nie chcę żeby znowu miał satysfakcję. Nie przeżyję tego. Nie chcę znowu go spotkać. Co robić?
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Szelest krzewów w oddali wytrąca ją z dalszych rozważań. Brunetka podnosi się i dostrzega w oddali snującą się smętnie sylwetkę Bruna.
D – A kurde. Ten to wygląda jak siedem nieszczęść. – stwierdza.
Despiertame instrumental - Gloria Trevi
Duele el amor - Tony Dize / Napisy końcowe
W następnym odcinku:
[...]Sergio uśmiecha się i czule gładzi ją po twarzy kiedy nagle słyszy za sobą głos brata
R – Co ty wyprawiasz? Chcesz żeby ktoś cię usłyszał? Zatroskanego mężusia który niemal nie oszalał ze zmartwienia? Na cholerę wyznajesz jej miłość głupku?
Sergio na moment zamiera nie wiedząc co odpowiedzieć bratu.[...]
Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 22:59:56 30-10-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:08:19 02-11-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 60/02.11.16
Sergio wraca wraz z bratem do domu. W drodze powrotnej ciągle wałkują temat Fernandy.
R – Dowiedz się od niej wszystkiego. Czy Fernanda podała jej jakieś piny, loginy. Gdzie ma założone konta. Czy ma dostęp do jej książeczki czekowej. No wszystko co tylko może nam pomóc w przejęciu jej kapitału. Potem odeślesz swoją sierotkę z powrotem do domu i już nie będziesz musiał się martwić jej losem.
Sergio zaciska zęby ze złości. Nie cierpi kiedy Roberto nazywa Isabel sierotką, jednak tym razem woli to przemilczeć.
S – Zapytam, ale wątpię żeby coś wiedziała. Fernanda zostawiła jej tylko trochę pieniędzy, których z resztą już nie ma. Mówiłem ci o jej wspaniałej rodzince.
R – A propo. Załatwiłem to już. Mój znajomy zawiózł ich do mieszkania i przekazał kartę pieniężną. Na razie mamy ich z głowy.
S – dzięki, że się tym zająłeś. Miałem to zrobić osobiście, ale na samą myśl o nich niedobrze mi.
R – Rodzinka z piekła rodem co?
S – Całe życie wykorzystywali Isabel, żerowali na jej dobroci. Fernandę z kolei mieli gdzieś dopóki nie dowiedzieli się jak dobrze jej się wiedzie.
R – Powiem ci, że nawet czasem szkoda mi tej twojej małej. Nie dziwię się, że jest taka płochliwa i posłuszna. Fernandzie łatwo było ją zastraszyć skoro ona boi się nawet własnego cienia.
S – Nie przesadzaj.
R – Nie dostrzegasz tego tak bardzo bo jesteś nią zafascynowany i przyznam szczerze, że kompletnie tego nie pojmuję no ale fakt faktem, ta mała jest przerażona. Jeśli coś się nie powiedzie to ta biedaczka najbardziej na tym ucierpi.
S – Robby nie możemy na to pozwolić. Isabel jest niewinna.
R – Jeśli pomoże nam uzyskać dostęp do fortuny siostruni to nic jej się nie stanie. Wszystko w twoich rękach braciszku. Rozegraj to dobrze.
Isabel opada z sił z minuty na minutę. Jest tak słaba, że ma już zaburzenia widzenia.
I – Boże, zaraz chyba umrę. Muszę…muszzz
Dziewczyna zwleka się z łóżka i podejmuje desperacką próbę wyjścia z sypialni. Chwiejnym krokiem, podpierając się o ściany dociera do schodów. Stając nad nimi, opiera się o obręcz próbując uspokoić wirujące przed nią obrazy. Powoli przestępuje stopień po stopniu.
SaraLuna wstęp - Melendi
Dulce wykręca numer do Elisy. Po chwili odzywa się głos dziewczyny po drugiej stronie.
D – Hej Eli! Masz chwilę?
E – Właśnie mam zamówienie, ale dawaj szybko. Co tam?
D – Wiesz co, trochę się rozchorowałam i nie dam rady przyjść do pracy w tym tygodniu.
E – Że co?
D – No, chora jestem. Trzeba jakieś zaświadczenie zanieść szefowi czy coś?
E – Ej serio chorujesz? Bo jakoś nie słyszę żebyś miała chrypkę chociażby?
D – No tak, coś mi chyba na weselu zaszkodziło
E – Aż cały tydzień potrzebujesz?
D – No, muszę dojść do siebie. W końcu pracuję przy jedzeniu.
E – No ok., skoro tak
D – To co mam zrobić?
E – Weź od lekarza zwolnienie i wyślij mu przez kogoś albo pocztą.
D – A mogłabyś go już uprzedzić, że się rozchorowałam?
E – Spoko, jeszcze dziś z nim pogadam
D – Nie! yyy to znaczy jutro mu powiesz tak żeby myślał, że to się stało wiesz dopiero co
E – Ej Dulce co ty kombinujesz co?
D – Proszę cię. To ważne.
E – Ok. ale po to zwolnienie to ja może do ciebie podjadę co?
D – Dobra, zdzwonimy się. Dzięki. Ratujesz mi życie.
E – Ale masz mi wszystko powiedzieć jak na spowiedzi bo coś nie wierzę w tą twoją nagłą chorobę.
D – Spotkamy się to pogadamy. Na razie!
E – Ale wariatka – stwierdza Elisa po odłożeniu słuchawki.
So – Proszę pani! Proszę pani!
Już w wejściu Sergio i Roberto słyszą rozchodzące się krzyki Sofii. Gdy szybkim krokiem wchodzą do salonu zauważają Elenę oraz Carlosa, którzy przyglądają się Sofii nachylonej nad…nieprzytomną Isabel.
Sergio reaguje od razu i z desperacją w oczach podbiega do dziewczyny.
S – Co się stało?
So – nie wiem. Chyba spadła stamtąd – pokojówka wskazuje na schody.
S – Co? Jakim cudem?
So – ja nic nie wiem proszę pana. Jak przyszłam to już tak leżała.
Roberto staje nad bratem, który usiłuje ocucić dziewczynę i zerka na nią przeciągle, potem z kolei przenosi swój wzrok na rodziców, jakby oni maczali palce w tym dziwnym wypadku.
Mala hierba karaoke refren - Alejandra Guzman
Dostrzega zadowolenie w ich twarzach i gdy tylko Sergio znika z Isabel na rękach podchodzi do nich bliżej i cichym głosem odrzeka – to wasza sprawka?
E – Chciałabym synu, ale nie tym razem.
R – Serio? A ty tato?
C – Nie cierpię jej, ale mordercą nie jestem. Pewnie ta łamaga sama spadła.
E – Albo celowo chce zwrócić na siebie uwagę.
Sergio układa Isabel delikatnie na łóżku, a potem dopytuje się Sofii o jej stan
S – Jest blada jak ściana i taka zmarznięta, zimna jak lód. Co jej się stało? Powiedz mi. Ktoś coś jej zrobił? Czemu jest taka słaba?
So – nie wiem proszę pana.
S – Wezwę lekarza.
E – Nie! – w drzwiach staje i stanowczo oponuje matka chłopaka, jednocześnie posyłając służącej wymowne spojrzenie.
S – Ale mamo, nie widzisz w jakim ona jest stanie?!
E – Sofio wracaj do obowiązków.
Gdy tylko służąca się oddala Elena odrzeka – nic jej nie będzie, a nawet jeśli to kto się tym przejmie
Sergio odchodzi od łóżka Isabel i pyta – mamo, ty chyba nie masz z tym nic wspólnego?
E – Niestety nie, choć trochę żałuję. Nawet nie wiesz jaką mam teraz satysfakcję. Jak dla mnie niechby nawet zdechła
S – Zamknij się! – Sergio w oszołomieniu krzyczy na matkę wprawiając ją w podobny stan
E – Co z tobą?! Uciszasz mnie?! Swoją matkę? Ty… ty.. jak śmiesz?!
S – Mamo nie teraz. Musimy jej pomóc.
E – Nic nie musimy, a już na pewno nie ja. Niech zdycha!
S – Mamo! – Sergio z trudem powstrzymuje łzy gniewu i bezradności.
Słowa matki są dla niego nie do zniesienia. Gdy tylko kobieta znika za drzwiami, podbiega z powrotem do Isabel i nawołuje ją w nadziei, że dziewczyna da znak życia.
Chłopak sprawdza jej puls, a potem ogląda głowę poszukując jakichkolwiek śladów upadku.
S – Obudź się proszę, błagam cię. Nie rób mi tego Isabel, nie zostawiaj mnie. Kocham cię. Kocham cię jak wariat.
Isabel słyszy jego słowa jak przez mgłę, są mocno zakłócone. Mruga powiekami przynosząc mu ulgę. Nie czuje jednak słodkiego całusa, jaki on składa na jej policzku.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Sergio uśmiecha się i czule gładzi ją po twarzy kiedy nagle słyszy za sobą głos brata
R – Co ty wyprawiasz? Chcesz żeby ktoś cię usłyszał? Zatroskanego mężusia który niemal nie oszalał ze zmartwienia? Na cholerę wyznajesz jej miłość głupku?
Sergio na moment zamiera nie wiedząc co odpowiedzieć bratu.
E – A ty dokąd?!
Elena powstrzymuje Sofię, która zmierza do sypialni Isabel z okładami.
S – Myślałam, że…
E – Ty nie jesteś tu od myślenia! Wracaj do kuchni albo cię wywalę.
S – Ale trzeba panią
E – Ogłuchłaś? Mam dwa razy powtarzać?
D – Co tu się dzieje? – krzyki na korytarzu zwróciły uwagę Dulce, która wyłoniła się z pokoju.
E – Nic wielkiego kochanie. Ta łajdaczka udaje chorą, ale panuję nad sytuacją.
D – Udaje chorą? Jak to?
E – Dulce wracaj do siebie. Naprawdę nic tu po tobie.
D – Nie, chcę zobaczyć. Jeśli coś się dzieje to chcę wiedzieć.
E – Skarbie im z nią gorzej tym dla nas lepiej. O to nam chodziło.
D – Ciociu co ty pleciesz? Zrobiłaś jej coś?
E – Ja nie, los o to zadbał. Nawet niebiosa nam sprzyjają.
Brunetka doznaje wstrząsu, gdy nagle na korytarz wybiega załamany Sergio i niemal rozpaczliwie prosi ją o pomoc
S – Dulce pomóż mi, błagam. Nie wiem jak jej pomóc.
Dulce spogląda na ciotkę, a potem na Sergia i mimo własnych oporów decyduje się wesprzeć kuzyna. Elena doznaje szoku gdy to zauważa.
Chwyta jeszcze syna za ramię.
E – Co ty robisz? To nasz wróg.!
S – Nie jestem potworem mamo. – odrzeka, a potem wyswobadza się z uścisku matki i wraca do sypialni.
Stoi już tam Dulce, która na moment nieruchomieje.
D – O kurcze. Wygląda jak żywy trup.
S – Chyba spadła ze schodów.
D – Nie dziwię się skoro jest tak wycieńczona.
Mi heroe instrumental - Antonio Orozco
S – Co robić?
D – Daj jej coś słodkiego do picia, a ja przygotuję kompres.
Roberto, który cały czas przesiaduje w pokoju, przygląda się całemu zdarzeniu z niedowierzaniem. O ile reakcja Sergia go nie dziwi, o tyle zachowanie Dulce już tak. Jak może pomagać osobie, którą uważa za winną śmierci ojca?!
Po godzinie Isabel dochodzi już do siebie. Nadal jest w stanie omdlenia, jednak sok którym napoił ją Sergio oraz okłady postawiły ją nieco na nogi.
S – Spokojnie. Już jest dobrze. Jestem przy tobie. – chłopak nie przestaje czule gładzić jej policzków. – Nic nie mów. Nie przemęczaj się. Jutro mi powiesz.
I – Aleee… czy ja mogę..
Dziewczyna z wielkim wysiłkiem wyszeptuje w końcu prośbę.
I – Mogę coś…zjeść?
Sergio spogląda na nią zdumiony.
S – Spokojnie. Już ci coś przynoszę.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Zbiega szybko na dół. W kuchni zastaje jeszcze Matilde.
S – Matilde możesz zrobić coś lekkiego mojej żonie? Tylko szybko dobrze?
Kucharka spogląda na niego przejęta.
S – Coś nie tak?
M – yyy nie ma już nic w lodówce.
S – Ty żartujesz tak?
M – Jest już bardzo późno. Pan wybaczy.
S – Chwileczkę. Odmawiasz mi? Odmawiasz wykonania mojego polecenia?
M – Kiedy naprawdę nie ma już nic do jedzenia.
S – Masz mnie za idiotę!? Ok., sam sobie poradzę.
M – Dobranoc panu
S – Bezczelna.
Kobieta słyszy jeszcze tą dociekę gdy wychodzi.
SaraLuna wstęp - Melendi
Sergio zaś sam przygotowuje kanapkę Isabel i udaje się z powrotem biegiem do sypialni.
Pomaga Isabel z posiłkiem, a potem z radością zauważa poprawę jej stanu i oddycha z ulgą.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Zasypia z nią, tuląc ją swoim ciałem. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy z tego iż tonie w jego objęciach. Czuje jedynie przyjemne ciepło, które ją obejmuje.
Seras - Carlos Rivera
Nastaje ranek.
Dulce rozgląda się we wszystkie strony, sprawdzając czy nikt nie kręci się po salonie. Gdy upewnia się, że jest sama, chwyta za słuchawkę telefonu i nakrywając ją nieco chusteczką wykonuje telefon.
D – Szefie, to ja Dulce. Niestety mam złą wiadomość. Coś mnie złapało i chyba będę musiała wziąć kilka dni zwolnienia.
R – To przykre. – po drugiej stronie słuchawki siedzi lekko zmartwiony szef, ale nie sam. Całej rozmowie wraz z nim przysłuchuje się jego syn, Adan!
R – Coś poważnego?
D – Nie wiem jeszcze. Właśnie wybieram się do lekarza.
R – Co za pech. Chciałem z tobą poważnie porozmawiać, ale skoro nie najlepiej się czujesz to poczekam. Życzę zdrowia.
D – Dziękuję – dziewczyna rozłącza się i wypuszcza duże połacie powietrza z ust. – Udało się – cieszy się w duszy.
Tymczasem Adan dopytuje się ojca o Dulce.
A – Rozchorowała się? Tak nagle?
R – Nie znam szczegółów. Tak bywa.
A – Mówiłeś, że wczoraj z nią rozmawiałeś. I co? dziś nagle jest chora?
R – Widocznie. Czemu tak tego dociekasz? Normalna sprawa.
A – Tak tylko po prostu mnie to zdumiało.
R – Synu, trochę już znam tą dziewczynę i zapewniam cię, że jak do tej pory była sumienna.
A – Właśnie. Jak do tej pory, ale widzisz że chyba nie jest taka idealna co?
R – Ideały nie istnieją. Spokojnie. Spełnię twoją prośbę. Musisz tylko poczekać kilka dni.
A – W porządku. Będę już leciał.
R – Poczekaj. Nie zdążyłem nawet zapytać o Marcię. Dawno jej tu nie było. Jak wam się układa?
A – W porządku.
R – Nic więcej nie powiesz?
A – Nie ma o czym mówić
R – A może wpadlibyście któregoś dnia na obiad? Hmmm? Matce byłoby miło. Dawno jej nie widziała, ciebie z resztą też.
A – Zobaczymy tato. Naprawdę muszę już lecieć. Inaczej spóźnię się do pracy.
R – U mnie nie musiałbyś tak gnać – pokrzykuje jeszcze za synem, gdy ten się oddala.
Tymczasem Isabel budzi się lekko otumaniona. Uśmiecha się gdy wyczuwa węchem rozpływający się po pokoju zapach omleta z warzywami i kakao. Podnosi się do pozycji półsiedzącej jednak robi to gwałtownie i zaraz po znowu robi jej się ciemno przed oczami.
S – Ostrożnie – słyszy nadal trochę stłumiony głos Sergia. Gdy otwiera oczy ma go już przed sobą i nieco się peszy
S – Jak się czujesz szatyneczko? Wczoraj postawiłaś na nogi cały dom
Isabel posyła mu niedowierzające spojrzenie
S – Widzę, że jest lepiej. Nabrałaś kolorów na twarzy. – chłopak wysuwa dłoń chcąc pogładzić jej włosy jednak się powstrzymuje. Wpatruje się w nią nie zdając sobie sprawy, że się w tym zatracił. Przytomnieje, gdy dostrzega wzrok dziewczyny skupiony na tacy ze śniadaniem znajdującej się tuż obok.
S – No tak, pewnie umierasz z głodu – dziewczyna znowu wpada w zmieszanie – Sergio przechwytuje talerz i zamierza nakarmić dziewczynę jak to miało miejsce wieczorem. Zapomina się na ten jeden moment, a Isabel wpada w przerażenie na myśl, że będzie się w nią wpatrywał wkładając jej do buzi kolejne kęsy omleta.
I – Ja sama – odrzeka w końcu otrzeźwiając jego umysł.
S – Ach tak. Proszę. – teraz sam Sergio pozwala sobie na małe skonsternowanie i podstawia jej tacę. – muszę zbierać się do pracy. Obiecaj mi, że zadbasz o swoje bezpieczeństwo ok.?
Isabel przytakuje marząc już tylko o posiłku. Powstrzymuje się przed pochłonięciem go przy Sergiu, ale gdy tylko mężczyzna znika za drzwiami niemal jednym haustem zjada przygotowane śniadanie.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Matilde nie może wyjść z dziwu po słowach Sofii. Rozmowie przysłuchuje się też zaciekawiony Bruno.
M – Co ty mówisz? On? On sam miałby coś takiego zrobić?
S – Widziałam na własne oczy. Był tu jeszcze przed pół godziny i przygotował dla pani omleta.
M – Panicz Sergio nigdy dla nikogo nic nie przyrządzał. Wiem, że potrafi, ale nawet jak ta modelka z którą się zadawał tu przesiadywała to nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek coś dla niej pichcił, nawet omleta.
S – Sama powiedziałaś. Ta modelka to nie żona. A on ma teraz żonę i dba o nią.
B – To całe zasłabnięcie pani Fernandy jest mocno dziwne.
M – Bruno wyobraźnia cię chyba ponosi.
B – Nikt nie mdleje tak po prostu. Z tego co słyszałem to była prawie odwodniona. Nie chcę krakać, ale jeśli nadal będzie pozwalała się krzywdzić to te sępy w końcu ją zjedzą.
M – Matko Bruno co ty gadasz?
B – Mówię tylko to co widzę. Pani Fernanda to już nie ta sama osoba. Nie wiem jak to możliwe, ale teraz jest kruchą i słabą kobietką, którą wystarczy tylko dotknąć i zaraz upadnie. Jeśli nie zacznie się bronić to po niej. Nikt jej nie pomoże, nawet jej mąż.
Sofia jest bliska wyznania mu prawdy, ale ostrzegawcze spojrzenie Matilde skutecznie ją od tego powstrzymuje. Nie leży w ich interesie wojna z szefową... |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 9:34:35 03-11-16 Temat postu: |
|
|
Trochę mnie tu nie było i muszę nadrobić ale dopadła mnie grypa i nie miałam siły by wstawić komentarz,pogoda za oknem masakra aż na dwór nie chce się wyjść.No ale czas wrócić do tematu. Dużo się tu ostatnio wydarzyło i nie koniecznie dobrego zwłaszcza dla Isabell, nie dość że ojciec z ciotką sprawiają problemy to za chwilę się wykończy przez Elenę jak można zakazać dać jej jedzenia.Elena to prawdziwy potwór. Lepiej niech Sergio zabierze z tego domu żonę bo nie wiem jak to się skończy.Roberto jest cwany i to bardzo omotał sobie Sergia i robi wszystko by jego oszustwa nie wyszły na jaw, ale jak Sergio może być tak naiwny by spędzać czas z Victorią, choć czas jak czas ale jak mógł się z nią przespać nawet jeżeli w grę wchodziło to mieszkanie.Przecież nie ma wątpliwości on kocha Isabell. No a Adan co on wymyślił, co naopowiadał ojcu że ten chce rozmawiać z Dulce.Rozdziały świetne,dzięki.Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:05:08 03-11-16 Temat postu: |
|
|
dulce245 napisał: | Trochę mnie tu nie było i muszę nadrobić ale dopadła mnie grypa i nie miałam siły by wstawić komentarz,pogoda za oknem masakra aż na dwór nie chce się wyjść.No ale czas wrócić do tematu. Dużo się tu ostatnio wydarzyło i nie koniecznie dobrego zwłaszcza dla Isabell, nie dość że ojciec z ciotką sprawiają problemy to za chwilę się wykończy przez Elenę jak można zakazać dać jej jedzenia.Elena to prawdziwy potwór. Lepiej niech Sergio zabierze z tego domu żonę bo nie wiem jak to się skończy.Roberto jest cwany i to bardzo omotał sobie Sergia i robi wszystko by jego oszustwa nie wyszły na jaw, ale jak Sergio może być tak naiwny by spędzać czas z Victorią, choć czas jak czas ale jak mógł się z nią przespać nawet jeżeli w grę wchodziło to mieszkanie.Przecież nie ma wątpliwości on kocha Isabell. No a Adan co on wymyślił, co naopowiadał ojcu że ten chce rozmawiać z Dulce.Rozdziały świetne,dzięki.Pozdrawiam. |
Ojej grypa to współczuję. Pogoda faktycznie beznadziejna. U mnie dziś tylko 4,5 stopnia i powietrze niemal arktyczne jak się wyjdzie na dwór. Też mi się nie chce nawet wychylać nosa na zewnątrz a to dopiero początek takiej pogody...
Dodam coś od siebie w związku z twoim komentarzem co do zachowania Sergia. Być może pisząc nie ukazałam w pełni tego jak on się czuje w tej całej sytuacji... W przeszłości został skrzywdzony przez kobietę którą kochał ( o tym jeszcze będzie w trakcie telenoweli ). Po tym stracił zaufanie do kobiet i postanowił nigdy już się nie angażować. Potem podobna rzecz spotkała jego wuja co go rozsierdziło i narodziło w nim chęć do odwetu na kobietach, przynajmniej tej jednej czyli Fernandzie.
Na Victorii nigdy mu nie zależało ale ponieważ była bogata, piękna, i żywo nim zainteresowana wypatrywał w niej partnerki na życie.
Najpierw była jednam zemsta i zachował to dla siebie bo nie ufał Vico tak jak żadnej kobiecie po sprawie z tą pierwszą ukochaną.
Rozpoczęła się zemsta. Nie miał skrupułów bo wiedział z kim ma do czynienia...ale kiedy odkrył zamianę dosłownie go ścięło.
Zobowiązał się do zemsty. Liczą na to jego ojciec i brat. Czuje presję. Dowiedziała się też jego matka która także chce się odegrać i działa na nikogo nie zważając. W domu zamieszkała kuzynka która też nie cierpi jego żony. Wszyscy są przeciwko. W dodatku Vico też wie...a on jest w pułapce. Isabel rozbudziła w nim uczucia których sam sobie zakazał przed laty. Poza tym czuje że jest niewinna i bezbronna a ma przeciw sobie wszystkich. Chłopak chce zdusić w sobie to niemożliwe uczucie bo wie że nawet jeśli wyzna prawdę iż to nie Fernanda to rodzina i tak uzna ją za wroga bo jest siostrą Fernandy. Chce jak najszybciej załatwić tą sprawę by Isabel nie ucierpiała. Jednocześnie marzy by z nią być, ale wie że jedyne wyjście to pozwolić jej odejść. Tylko że dopóki nie pokaże tej niby zemsty i nie odzyska pieniędzy nie może tego zrobić.
A przespał się z Vico nie tylko z powodu użyczenia mieszkania ale też brał pod uwagę jej zniecierpliwiony charakter i rozdrażnienie. Boi się bowiem że Vico wyzna wszystko jak sądzi Fernandzie i straci w oczach Isabel dobre imię. Wie, że uznałaby go za potwora a on siłą rzeczy nie chce by tak na niego patrzyła. Teraz żałuje i wstydzi się swojego zachowania...
Wybacz, się rozpisałam... Może zechciało ci się przeczytać |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:37:03 03-11-16 Temat postu: |
|
|
He,he no pewnie że przeczytałam i być może ja też zle się wyraziłam, nie osądzam Sergia za wszystko zło bo dobrze wiem że jest pod presją całej rodziny,w pewnym sensie jest mi go szkoda bo poświęcił się dla rodziny i może na tym wyjść najgorzej. Z pewnością nie chce skrzywdzić Isabell w szczególności że coś między nimi zaczyna się rodzić, lecz pewnie nawet nie świadomie zrobi to dziewczyna tylko że cierpieć będą oboje.No ale musi się coś dziać by było ciekawie i w napięciu a tu dzieje się bardzo dużo i to mnie cieszy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:49:07 03-11-16 Temat postu: |
|
|
Miałam wenę ostatnio i nawet nie wiem czy nie za bardzo mnie poniosła wyobraźnia, fantazja itd. Aż się boję jak to odbierzesz... a właściwie to może nie boję tylko nie wiem czy nie przesadziłam z ekspresją.
Staram się jak najlepiej wyrażać uczucia i emocje bohaterów właśnie żeby czytelnik mógł zrozumieć i mam nadzieję że w miarę mi się to udaje.
Postaram się jeszcze dziś coś przesłać
Dzięki, że czytasz te moje wypociny i komentujesz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:43 04-11-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 61/04.11.16
Tuż przed wyjściem do pracy Sergio zagląda jeszcze do Dulce.
S – Mogę?
D – Aha. Jedziesz do firmy?
S – Za chwilę, ale chciałem przedtem jeszcze z tobą pomówić.
D – A zabierzesz mnie ze sobą?
S – Jasne. Mogę cię od razu podrzucić do restauracji.
D – Nie. Wiesz co, mam coś do załatwienia na mieście.
S – Ok. Nie ma sprawy.
D – To super! Już zakładam kurtkę i możemy iść.
S – Poczekaj. Chcę ci podziękować za wczoraj. Spanikowałem i nie wiem co by było gdyby nie ty.
D – Nie było mi łatwo jak się domyślasz, ale ona wyglądała jakby miała zaraz zejść
S – Dulce
D – No co? Wyglądała marnie no i wzięło mnie na litość.
S – Tak czy inaczej dzięki. Jesteś jedyną osobą na którą mogę liczyć w tym domu.
D – Tobie zawsze pomogę.
S – Wiem i wybacz, ale chciałbym cię poprosić o jeszcze jedną przysługę.
D – Co takiego?
S – Nikomu nie ufam poza tobą, a ona jest tu zupełnie sama. To co się wczoraj zdarzyło było dziwne i…
D – O nie! Nie nie nie mój drogi. Jeśli to to co myślę to zapomnij. Pomogłam jej wczoraj, ale tylko dlatego, że ja w przeciwieństwie do niej mam serce! Ale nie licz na nic więcej!
S – Chciałem tylko żebyś miała na nią oko. Jest bardzo osłabiona.
D – Nie! Sorry Sergio, ale nie. Nie zamierzam się nią zajmować. Niech sobie radzi.
S – Ok., sorry. Po co w ogóle pytam
D – Nie rób takiej miny kuzynie. Nie sądzisz chyba, że będę zadawać się z moim największym wrogiem. Ja nie mogę na nią patrzeć. Przypomina mi mojego tatę rozumiesz?! Ta karierowiczka jest odpowiedzialna za jego śmierć i nigdy, przenigdy jej tego nie daruję!
S – Wybacz. Masz rację. To było nie na miejscu. Poczekam na ciebie przed domem.
D – Sergio. To, że zasłabła nie sprawi, że o wszystkim zapomnę. Może być nawet miła, może się zmienić, ale ja i tak jej tego nie zapomnę – zastrzega na koniec rozmowy mocno poirytowana.
Isabel podnosi się z łóżka i przechadza po pokoju by rozprostować nieco kości.
Robi wdechy i wydechy. Powoli dochodzi już do siebie.
I – To było takie…takie słodkie. Sergio wcale nie jest zły. Nie wiem czemu chce za takiego uchodzić, ale wcale taki nie jest. Widziałam w jego oczach dobro. Naprawdę się o mnie martwił – stwierdza w myślach, gdy staje przed oknem.
Nagle rozbrzmiewa dźwięk komórki. Isabel sięga po nią i postanawia odebrać w obawie, że to może być coś ważnego.
I – Zapomniał komórki. Może powinnam odebrać. Najwyżej powiem, że jest już w drodze do pracy albo coś w tym stylu.
Dziewczyna odbiera nie spoglądając na wyświetlony na ekraniku kontakt. Nim zdąży cokolwiek odpowiedzieć głos po drugiej stronie ją wyprzedza. Kobiecy głos.
V – Kotek to ja. Czemu się nie odzywasz? Wczoraj dzwoniłam a ty nic. Z resztą nie ważne. Chcę ci powiedzieć, że było mi z tobą wspaniale, tak jak zawsze i nie mogę się doczekać, kiedy to powtórzymy. To była niezapomniana niedziela. Marzę, żeby znowu znaleźć się w twoich ramionach. Chcę znowu być twoja. Kotek? Jesteś tam? Sergio?
Isabel tonie we łzach. W tej chwili cały jej świat się zawalił. Już wie gdzie, co i z kim robił Sergio poprzedniej niedzieli. Odkłada telefon trzęsącymi się z przejęcia rękami.
I – Był z nią. Poszedł do niej i… A ja głupia wzdycham… nie. To koniec. Masz to na co zasłużyłaś głupia. Idiotko, wyobrażasz sobie nie wiadomo co, jak zawsze wielka naiwniara z ciebie. Jak w ogóle mogło ci przyjść do głowy, że on spojrzy na kogoś takiego jak ty?! I dobrze! Może wreszcie zejdziesz na ziemię.
SaraLuna środek - Melendi
Słysząc kroki na korytarzu, które Isabel od razu poznaje, dziewczyna chowa się pospiesznie w łazience. Nie chce by Sergio ani ktokolwiek inny widział ją w stanie w jakim teraz się znajduje.
Sergio wchodzi – Isabel nie widziałaś… - milknie gdy zauważa pusty pokój. Dziwi go, że komórka leży na pościeli. Sięga po nią, a potem podchodzi do drzwi łazienki. Isabel wzdryga się gdy puka w drzwi.
S – Isabel jesteś tam? Wszystko w porządku? Isabel?
I – Tak, wszystko dobrze – dziewczyna odpowiada starając się ze wszystkich sił ukryć rozpacz w głosie.
S – Gdyby coś się działo jestem pod telefonem. Pamiętaj. Dzwoń zawsze. Przyjadę od razu.
De la Vega chwilę wyczekuje pod drzwiami, ale Isabel nic mu już nie odpowiada. Zaraz potem wychodzi, a ona wtedy wybucha płaczem.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Dulce zjawia się w kawiarni w której umówiła się z Elisą. Już z oddali jej koleżanka dostrzega wzburzony nastrój brunetki.
E – Dulce, a tobie co się stało? Pszczoła cię użądliła czy co?
D – Gorzej! Nawet sobie nie wyobrażasz przez co musiałam przejść. Co za bezczelny konował!
E – Ale kto?
D – Ten niby lekarzyna! Arogancki typ!
E – Oooo to chyba nie taki konował bo cudownie ozdrowiałaś jak widzę i słyszę.
Dulce na moment zatyka.
D – Weź daj już spokój. Tkwię w bagnie po uszy.
E – Aż tak? Gadaj bo umieram z ciekawości.
D – Dzięki. Czyli tylko dlatego tu przyszłaś tak? Z ciekawości?
E – Nie. Przyszłam bo chciałaś się spotkać na mieście, a nie u ciebie i dlatego, że miałaś mi dać zwolnienie od lekarza dla szefa. A tak w ogóle to pytał się mnie dziś o ciebie.
D – I co mu powiedziałaś?
E – A jak myślisz? To co i ty
Dulce robi głęboki wdech, a potem wydech.
E – Powiesz mi co jest grane? Kto cię tak w ogóle zdenerwował?
D – Poszłam do takiego jednego medyka, ale idiota się na niczym nie zna. Odmówił mi rozumiesz?! Powiedział, że jestem zdrowa jak rydz i nic mi nie wypisze!
E – No i chyba się nie pomylił. Nie sprawiasz wrażenia chorej
D – yyyy ale ja jestem chora.
E – Dulce gadaj prawdę. Nie chce ci się już pracować czy co? bo na bajeczkę z chorobą to mnie nie nabierzesz. Czemu zwiewasz od roboty?
D – Nie mogę ci powiedzieć.
E – Nie!? to nie licz na mnie. Spadam
D – Nie, Eli poczekaj!. Powiem ci, ale to zostaje między nami.
E – A czy ja kiedykolwiek coś wypaplałam?
D – To nie o to chodzi, tylko że ja…nie wiem jak o tym mam opowiedzieć. To trudne.
E – A może właśnie przydałoby ci się wygadać? Masz kłopoty tak?
D – No właśnie nie wiem. Nie wiem co to jest? Sama siebie nie rozumiem.
E – Dobra. Opowiadaj, a ja ci pomogę zrozumieć.- Stwierdza ze stanowczością w głosie Elisa…
Sergio doznaje niemiłego zaskoczenia kiedy wchodzi do swojego gabinetu. Jego fotel okupuje nie kto inny jak Victoria.
S – Ty? Co ty robisz w moim gabinecie? Oszalałaś?
V – Nie witaj się tak ze mną kotku.
Modelka podchodzi do niego i całuje go zmysłowo w policzek. Natychmiast wyczuwa jego dystans i to jej się nie podoba.
S – Nikt nie może cię tu zobaczyć. Oficjalnie jestem żonaty z Fernandą. Zapomniałaś?
V – Spokojnie. Nikt mnie nie widział. Jestem uważna. Nie bądź już taki zły na mnie proszę. Daj mi całusa na dzień dobry. Stęskniłam się strasznie za twoimi wargami, choć minęły dopiero niecałe dwa dni.
S – Vico proszę.
V – Jeden całus i obiecuję, że już mnie nie ma.
Kobieta wsysa się w wargi Sergia, a potem z satysfakcją opuszcza jego biuro.
V – Nie mogę się już doczekać kiedy to powtórzymy.
Po jej słowach Sergio siada zrezygnowany na fotelu i zaciska ręce z bezradności.
Po chwili do jego gabinetu wpada Roberto i pyta
R – Wiesz coś już? Ma dostęp do czegoś? Jakieś dane?
S – Rob wczoraj przez prawie godzinę była nieprzytomna. Naprawdę myślisz, że rozmawiałem z nią o tym?!
R – Sorry – Roberto natychmiast się wycofuje i zostawia brata samego z przemyśleniami, które go tylko dobijają
S – Kto by pomyślał że ja, Sergio de la Vega, wpakuję się w taką kabałę. Kobieta za którą szaleję jest dla mnie nieosiągalna, a inna z kolei mnie osacza. Co jeszcze mnie spotka?
Laika instrumental - Mecano
E – To ty jesteś z tych de la Vegów? - Elisa nie może wyjść z dziwu, gdy dowiaduje się, że Dulce jest krewną najlepszego przyjaciela Adan’a Barrajas’a. – Gdybyś mi powiedziała to bym cię uprzedziła. Adan od lat kumpluje się z twoimi kuzynami, zwłaszcza Sergiem.
D – No jakoś o tym nie pomyślałam wiesz – odpowiada brunetka z przekąsem – nazywam się Colina i nie muszę opowiadać wszędzie i wszystkim, że ci de la Vegowie to moja rodzina.
E – Dobra nie unoś się. Masz rację. Ale mnie teraz zaszokowałaś? Dlaczego wiec pracujesz w La Mexicana? Na pewno jesteś dziana.
D – I nawet jeśli to co? To nie można już pracować? Kocham to co robię i nie zamierzam gnić bez celu w domu bo mam pieniądze. Może niektóre kobiety tak lubią, ale ja nie! Ja chcę pracować i być niezależna. Na wszystko co osiągnę chcę zasłużyć. Coś w tym złego?
E – Nie, super! To się chwali, ale zakosiłaś mnie totalnie. No dobra. To co teraz? Jak już ty go znasz, on zna ciebie? No właśnie. Jak on już wie, kim jesteś to pewnie odczepi się już co nie?
Dulce przybiera zmartwioną minę.
E – Nie? Czekaj, ty chcesz się przed nim ukryć prawda? Dobrze myślę? Tylko czemu skoro już wie kim jesteś? Przecież nie będzie szkodził kuzynce kumpla i w dodatku nawet bardziej dzianej od niego.
D – No właśnie nie jestem pewna bo… widzisz Eli coś zaszło i ja nie wiem…on przeszedł samego siebie! Nie potrafię teraz spojrzeć mu w oczy. Jeśli go spotkam to przysięgam ci, że chyba zapadnę się pod ziemię.
E – Ale...co on takiego zrobił?
D – No…
E – No?
D – yyyy pocałował mnie – z wielkim oporem, ale w końcu brunetka wypowiada te słowa. Elisa reaguje zaskoczeniem, ale i uśmiechem. Dulce nie wie jak ma odczytać jej reakcję.
E – A niech to! Normalnie jaja jak nic. Odwróć się.
D – Co?
E – Nie uwierzysz kto tu właśnie wszedł…
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Matilde i Sofia, które właśnie przygotowały obiad, wykorzystują zaoszczędzony czas na małą przerwę na kawę. Pech chce, że akurat wtedy do kuchni wchodzi szefowa i zaskakuje obie kobiety!
E – A co to ma znaczyć? Dlaczego się obijacie?! – Elena natychmiast szturmuje je swoim agresywnym spojrzeniem. Służące w mig odstawiają filiżanki z kawą do zlewu i szukają sobie zajęcia byle tylko nie stać bezczynnie i narażać się dalej pracodawczyni.
E – Obiad już gotowy?
M – Tak, proszę pani. Mam podawać?
E – Nie. Jestem sama w domu. Poczekamy aż wróci Dulce. Co na deser?
M – Zgodnie z menu szarlotka.
Elena spogląda na zegarek, a potem odrzeka
E – Zmień. Szarlotka już mi się znudziła. Upiecz ciasto orzechowe.
M – Orzechowe?
E – Tak. Nie żałuj orzechów.
M – Ale pani nie lubi...
E – Czy ja cię prosiłam o komentarz?! Nie? to siedź cicho i rób co ci każę!
M – Dobrze.
Gdy Elena zmierza już ku wyjściu, Sofia zbiera się na odwagę by dopytać jeszcze
S – Przepraszam panią, ale co z panią Fernandą? Jest jeszcze słaba i nie wiem…
E – A tak! – Elena wciska się w słowo Sofii i niespodziewania oznajmia – Zanieś jej obiad i coś do picia. Sama nie zejdzie do jadalni. Musi odpoczywać.
Po słowach szefowej Sofii i Matilde dosłownie szczęki opadają.
E – A i koniecznie zanieś jej ciasto na deser. Nie żałuj jej niczego. Biedulka musi nabrać sił po wczorajszym.
S – Tak jest.
Obie kobiety spoglądają na siebie zszokowane gdy tylko Elena opuszcza pomieszczenie.
S – Co jej się stało? Może dopadły ją wyrzuty sumienia?
M – Rzeczywiście, to dziwne.
Dulce spogląda na Elisę wyczekująco. Uśmieszek koleżanki niesamowicie ją drażni.
D – Nie mów, że to on właśnie przyszedł?
E – Ty to masz farta. Chyba jesteście sobie przeznaczeni z Adanem. Jak nie dyskoteka, restauracja, wspólni znajomi to jeszcze tutaj – kobieta zaśmiewa się lekko
D – O matko! Co za pech! Cholera! Myślisz, że mnie zauważył? Idę stąd.
E – Gdzie? – Elisa chwyta Dulce za rękę i ją przytrzymuje
E – Siedź spokojnie. Nawet się tutaj nie patrzy.
Nagle Dulce dostrzega jak Elisa macha ręką przed siebie.
D – Co robisz?
E – Pomachał mi to i ja mu odmachałam.
S – Shit! Dostrzegł nas! – Dulce wpada w panikę – pewnie zaraz tu podejdzie
Elisa znowu powstrzymuje ją przed wstaniem
E – Uspokój się. Nie podejdzie. Nie jest sam.
D – Kurcze! A może nie wie, że to ja z tobą siedzę? Muszę się stąd jakoś ewakuować, tak żeby mnie nie zauważył.
E – Dulce on jest teraz na służbowym spotkaniu. Nie podejdzie. Musiałby zostawić klientów. O kurde!
D – Co? A jednak, mówiłam ci…
E – Dziewczyno wyluzuj. Gapi się w naszym kierunku, ale nic poza tym.
D – Eli i co ja mam robić?
E – Na początek ogarnij się. Wyglądasz jak wypłosz. Gadaj! Co on ci zrobił na tym weselu, że aż tak reagujesz?
Carlos z przejęciem przygląda się próbom modelek. Po wybiegu przechadzają się akurat jego dwie ulubienice czyli Eva z Victorią. Obie są pewne siebie, a uśmiech i satysfakcja nie opuszczają ich twarzy.
C – Brawo! Brawo! Moje najlepsze modelki! – mężczyzna chwali je na głos wywołując nutę zazdrości u pozostałych. Marcia, która wchodzi właśnie na wybieg także odczuwa dyskomfort.
Wytrącona z równowagi przewraca się narażając się tym samym szefowi, ale przede wszystkim powodując salwę śmiechu u pozostałych dziewczyn. Nawet Eva z Vico się przy niej nie krępują. Brunetka w biegu wraca z powrotem do przebieralni.
C – A niech to! Co się z nią dzieje? Jeszcze jeden taki wyskok i wyleci z pokazu.
S – Co się dzieje tato? – nagle zza swoich pleców Carlos słyszy młodszego syna
C – Spóźniłeś się. Próba już się rozpoczęła.
S – Sorry. Musiałem jeszcze coś dokończyć. Jakieś kłopoty?
C – Nie wiem co się dzieje z Marcią. Od jakiegoś czasu nie może się skupić. Właśnie mi się przewróciła na wybiegu. Nie chcę jej wyrzucać, ale jeśli tak dalej będzie...
S – Poczekaj. Słyszałem co nie co. Ma jakieś kłopoty w związku. – Sergio woli zatrzymać dla siebie wiadomość o poronieniu brunetki. Wie, że ojciec mógłby ją wyrzucić po tej informacji. U modelek ciąża jest niewskazana i źle rokuje na ich przyszłą karierę.
C – No to nie wiem. Pogadaj z Adanem. Niech on coś z tym zrobi bo inaczej nie będę miał wyjścia – oznajmia poirytowany de la Vega.
W kolejnym odcinku:
[...]Modelka zdaje koleżance dokładną relację z przebiegu spotkania z de la Vegą. Jej wrażenia po szokują trochę Evę.
E – W jakim sensie inaczej? Że niby jak było?
V – Evy tylko nic nikomu nie mów. To nic satysfakcjonującego.
E – Vico wiesz, że nic nie powiem. Wyduś to z siebie wreszcie. Strasznie mnie zaintrygowałaś.
V – Nie wiem co mu się stało, ale był strasznie sztywny, taki obojętny. Miałam wrażenie, że robię to z kłodą. Zero zaangażowania.
E – No coś ty?
V – To nie był ten sam Sergio co zawsze. Ogień nie płonął. Tak naprawdę to on się do tego zmuszał. Bardzo mnie to niepokoi Evy. Boję się, że już mu się nie podobam, że nic już w nim nie wzniecam. A jeśli się mną znudził?[...]
[...]Elena zaczyna szamotać się z Dulce. Nie chce pozwolić jej na wezwanie pogotowia. Gdy zażarcie ze sobą walczą do pokoju wbiega zdezorientowany Bruno.
Za nim pojawia się Sofia z kompresem.
Dulce upada pod naporem ciotki, która silnie ją odpycha[...]
Odcinek dodam najszybciej w niedzielę wieczorem bądź w poniedziałek po południu |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:22:40 10-11-16 Temat postu: |
|
|
Niestety mocno się rozchorowałam i nie mogłam dodać odcinka. Myślę, że jutro bądź pojutrze się doczekacie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|