Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

El destino perfido POŻEGNANIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:54:04 04-03-16    Temat postu:

Połamane kwiaty z pewnością spisek Eleny no i oberwało się nie słusznie Isabel Faktycznie zachowanie dziewczyny jest dla Sergia dziwne i mógł pomyśleć że go zdradza.Ale co się stało w tym ogrodzie z kim w łóżku znalazła się Isabel? Mogę mieć chociaż nadzieję że to był Sergio, że to on znalazł się w ogrodzie i zaniósł ją do łóżka, że to przy nim Isabel się obudziła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:37:08 04-03-16    Temat postu:

Dzięki Dulce za komentarz. Nawet nie wiesz z jakim wytęsknieniem na niego czekam. Fajnie jest poznać opinię na temat swojej pracy.
Na kolejny odcinek zapraszam w poniedziałek 7 marca
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:55:17 11-03-16    Temat postu:

Sorry, ale nie dałam rady wstawić. Miałam ciężki tydzień. Po weekendzie dodam kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:00:58 11-03-16    Temat postu:

A więc czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:21:26 15-03-16    Temat postu:

Odc.8/15.03.16

Oddycha nierównomiernie, serce bije jej jak oszalałe. Nie wie co robić. Ma ochotę uciec, ale ze względu na niekomfortową sytuację wydaje się to trudne do zrealizowania. Modli się w duchu, żeby się nie zbudził. Jego dłonie nie dotykają jej bezpośrednio, tylko przez kołdrę, ale to i tak wystarczy, by znieruchomiała całkowicie. Czuje jego zapach, jego oddech na swoim karku, jego ciepło i energię. Ogarniają ją dotąd nieznane, dwojakie uczucia. Z jednej strony Isabel umiera ze strachu bo jest w całkowitym władaniu bądź co bądź obcego mężczyzny, po którym nie wie czego może się spodziewać, a z drugiej strony przeżywa właśnie coś czego nigdy dotąd w swoim życiu nie przeżyła: bliskość z mężczyzną. Nigdy żaden mężczyzna jej nie przytulił, nigdy nie była z żadnym w łóżku, nigdy nie czuła tej ekscytacji przebywania z mężczyzną i to z takim mężczyzną. Gdyby to był ktoś inny, umierałaby z przerażenia, ale świadomość, że to Sergio, łagodziła ten strach, mimo jego butnego zachowania z poprzedniego wieczoru.
I – Boże! Muszę się stąd wydostać – pomyślała zatrwożona – żeby tylko się nie obudził.
Powoli odchylała kołdrę, ale jego dłonie, które na niej spoczywały, nie ułatwiały zadania. W końcu jednym szybkim zwinnym ruchem wysunęła się spod niej i spoglądając na niego po raz ostatni, upewniwszy się, że nadal śpi, wyszła z pokoju cichutko na paluszkach. Zdążyła zamknąć drzwi i oparła się na nich odetchnąwszy, kiedy spostrzegła zawieszony na niej, potępiający wzrok przyszłej teściowej, wzrok, który mógłby zabić.
Spuściła głowę, a potem czmychnęła szybko przed siebie, po drodze uświadamiając sobie, że nie zna jeszcze dokładnie domu i nie wie jak dostać się teraz do siebie. Nie wie, który z pokoi do niej należy. W korytarzu jest mnóstwo drzwi, a ona nie ma pojęcia, które są od jej sypialni.
W dodatku dopiero teraz dociera do niej, że nie ma na sobie piżamy, którą wczoraj przywdziała, tylko koszulę nocną ledwo sięgającą do kolan! Mocno zdenerwowana rozgląda się we wszystkie strony jakby szukała ratunku z tej opresji, ale on nie nadchodzi. Łzy szklą się jeszcze niemrawo w jej oczach, ale to tylko kwestia czasu kiedy wypłyną. Dziewczyna jest załamana.

W ogrodzie od samego rana zbierają się tłumy pracowników. Jest tam też firma cateringowa odpowiedzialna za menu, a także zespół, który ma odegrać pierwszego walca młodej pary. Trwają próby. Jest strasznie głośno. Cały ten zgiełk nie wpływa pozytywnie na domowników, ale też służbę.
Matilde nie przestaje narzekać na ból głowy, a także kucharki, które pouczają ją jak ma gotować wybrane na wesele dania i przestawiają wszystko w pomieszczeniu, rządząc się przy tym niesamowicie i nie licząc w ogóle z jej zdaniem ani jej pomysłami odnośnie dekoracji i oprawy. Wściekła, z pomocą Liliany podaje pracodawcom śniadanie, a potem udaje się na zewnątrz zapalić papierosa.
B – Wszystko w porządku? – dołącza do niej niewiele mniej poirytowany Bruno
M – A to ty chłopcze. W porządku? Widzisz co się dzieje? Jeszcze chwila i wybuchnę! Mam dość.
B – Co pani? Ci ludzie są tu dopiero od 2 godzin
M – No i zobacz jak już mi działają na nerwy! Nie wiem czy ja to zniosę do jutra?! – dodaje zaciągając się po raz kolejny
B – Rozumiem. Mnie też nieźle zachodzą za skórę.
M – Banda niewychowanych gburów! Gdzie to takie wyrosło? Zero szacunku dla pozostałych!
B – Jak by co to jestem w pobliżu
M – O, co się nie upominasz? Sama tak palę. Chcesz jednego?
B – Nie, dziękuję. Nie palę.
M – Tak? No popatrz. I dobrze robisz chłopcze. To świństwo.
B – To czemu pani pali?
M – Wiesz, zaczęłam wiele lat temu i to już weszło w krew. Teraz to już się nie opłaca rzucać.
B – Mój wujek świętej pamięci palił i nic mu nie było, przez długie lata cieszył się zdrowiem. W sumie do dziś dobrze mu się żyje. A ciocia, która żadnych nałogów się nie imała, da pani wiarę, umarła na raka i to płuc.
M – Ojej, przykre.
B – No właśnie. I jak to się ma do tych wszystkich zakazów i nakazów?
Matilde odpowiada jedynie uśmiechem.
M – Trochę już czasu tu u nas pracujesz, ale jakoś nie było okazji bardziej pogadać. Jesteś stąd?
B – Obecnie tak, ale pochodzę z Jalisco.
M – No proszę.
B – A pani?
M – Ja stąd. Tu się urodziłam i tu pewnie umrę.
B – Kobieta ze stolicy pełną parą.
M – A powiedz mi, jak ci się tu podoba?
B – Może być, nie narzekam.
M – Nie widziałam cię jeszcze z żadną dziewczyną… - niby nie pyta, ale podchwytliwie pyta, patrząc na reakcję chłopaka
B – Pracuję tu całe dnie. Nie mam na to czasu
M – Ładny z ciebie chłopak. Marnujesz się. Ile dokładnie masz lat?
Bruno zaczynał czuć się dziwnie, niekomfortowo, nie chciał schodzić na prywatne tematy, ale Matilde zdawała się nie zauważać swojego nietaktu i nadal ciągnęła go za język.
M – 26 lat to już trochę jest. Powinieneś się już poważnie rozglądać za sympatią. Życie pędzi. Ani się obejrzysz, a tu już będziesz dziadkiem.
Bruno poczuł ogromną ochotę żeby też zawstydzić i przygadać Matilde, ale mimo wszystko nie miał śmiałości. Pierwsze czego zawsze unika to szukania konfliktów, zwłaszcza w miejscu pracy.
B – Muszę wracać do obowiązków – odszedł z poirytowaniem na twarzy. Żałował tej próby nawiązania kontaktu z koleżanką z pracy. Ostatnia rzecz jakiej potrzebował to porady jak ma żyć. Właśnie dlatego między innymi opuścił Jalisco, bo rodzina zatruwała go swoim przygadywaniem na temat relacji damsko-męskich, swoim opiniowaniem i wywieraniem presji, a także zaniżaniem jego poczucia wartości.

W jadalni.
Carlos słusznie zauważył nieobecność dwójki swoich dzieci podczas śniadania, ale oczywiście Elena skomentowała tylko brak osoby Sergia.
E – Sergio jeszcze śpi. Przez tą babę zaburza swój plan dnia – odrzeka rozgniewana
C – Widzę, że dziś znowu wstałaś pełna radości – stwierdza prowokacyjnie jej mąż
E – Byłam zadowolona dopóki nie zobaczyłam tej ladacznicy. Wyszła od niego i ganiała po domu w samej koszuli! Co za bezwstydność!
R – Szpiegujesz ich mamo? – zapytał zaciekawiony Roberto
E – No kto jak kto ale ty Roberto, żeby mnie o takie głupstwa pomawiać? Przypadkiem ją zobaczyłam
R – Akurat przy jego pokoju?
E – Tak się złożyło
R – Przecież pokój Sergia jest prawie na samym końcu korytarza, a wasz na początku? Wiesz co mamo? Pogódź się już z tym. Naprawdę będzie ci się lepiej wtedy żyło. Posłuchaj mnie
E – Ty wcale nie jesteś lepszy!
R – Zaczyna się – prychnął wiedząc co zaraz nastąpi
E – Ile czasu zamierzasz wieść życie kawalera? Ile czasu mam czekać na wnuki?! Jesteś najstarszy, a nie dajesz przykładu rodzeństwu!
W tej chwili nawet Carlos wyczekiwał odpowiedzi syna.
R – Nie będę się żenił bo nie czuję takiej potrzeby. Mam czas!
E – Tak? A można wiedzieć ile czasu jeszcze mamy czekać aż poczujesz tą potrzebę?
R – Zejdź ze mnie dobrze? Nie będę z tobą o tym rozmawiał. Moja sprawa.
Elena postawiła oczy, gdy usłyszała po chwili słowa męża
C – Teraz to ślub nie jest taki ważny. Są rodziny bez ślubu i dobrze im się żyje. Ale dzieci to mógłbyś już mieć, chociaż jedno.
Roberto zniesmaczył się po słowach ojca. – on też?! – poczuł jego oczekiwania
E – Co ty wygadujesz Carlos!? – oburzyła się Elena – Jak bez ślubu?! W grzechu? Dziecko musi mieć rodzinę, musi być narodzone w czystości, żeby mogło przyjąć chrzest, a nie w grzechu!? Absolutnie, nie zgadzam się na to! Najpierw ślub, a potem dzieci!
R – Nie martwcie się. Sergio na pewno szybko da wam wnuki, których tak upatrujecie jakbyście mieli zaraz doczekać setki. – odrzekł na odchodne.

Isabel przez cały ten czas ukrywała się w łazience. Bała się, że ktoś zorientuje się, iż nie zna rozkładu domu i wszystko się wyda. Poza tym wstydziła się chodzić w dość dużo odkrywającej jak dla niej koszuli. Cały czas zastanawiała się jak z tego wybrnąć, ale nie znajdowała rozwiązania.

Tymczasem Sergio w końcu się przebudził. Rozciągnął się na całym łożu kilka razy mocno się przeciągając. Gdy już otworzył oczy na oścież, spojrzał szybko na swój lewy bok. Przypomniał sobie, że tą noc nie spędził sam, ale Fernandy nie było już obok niego. Podniósł się do pozycji siedzącej z niewyraźnym wyrazem twarzy.
S – Czemu poszła? Daję słowo, dziwnie się zachowuje. Z resztą nie ważne – machnął ręką – idę wziąć prysznic.

Liliana zdziwiła się, gdy napotkała się z zamkniętymi drzwiami łazienki na korytarzu. Pomyślała, że się zacięły
L – Przecież rzadko ktoś korzysta z tej łazienki. Pewnie drzwi się popsuły. Zawołam Bruno.
Isabel usłyszała jej domniemanie zza drzwi i uchyliła je nim pokojówka pognała po szofera.
Liliana mocno się zdziwiła na jej widok.
L – Co tu pani robi?
I – Jak to co? Potrzebowałam skorzystać
L – Ale przecież ma pani swoją, a poza tym ta jest wyłączona z użytku. Jeszcze jej nie wyremontowali do końca.
I – Naprawdę?
L – No co pani, nieprzytomna jest? Przecież doskonale pani o tym wie – Liliana dziwi się coraz bardziej. Isabel czuje się z tym fatalnie, ale musi przełknąć tą gorzką pigułkę i poprosić Lilianę o pomoc, mimo że przysporzy jej to kolejnego powodu do podejrzeń.
I – Możesz mi pomóc dotrzeć do mojego pokoju?
Liliana stawia oczy ze zdumienia
L – A sama pani nie może pójść?
I – Nie bardzo – Isabel zauważa jej wyraz twarzy, po czym szybko dodaje – trochę mi słabo.
L – Ojej – Liliana podbiega do niej i podchwytuje ją pod ramię – trzeba było tak od razu – a potem odprowadza w miejsce docelowe.
Isabel wreszcie może odetchnąć z ulgą.

Gdy Sergio wychodzi spod prysznica z zadowoloną miną, dostrzega na swoim łóżku brata, który leży sobie na nim jak gdyby nigdy nic i śmieje się pod nosem
S – Ej ty! nie za wygodnie. Złaź! – Sergio rzuca w brata ręcznikiem
R – Zaspałeś coś dzisiaj młody. Opowiadaj, jak tam nocka z ognistą Fernandą?
S – Ognista to ona była kiedyś, teraz przypomina zastygłą kłodę
R – Co ty gadasz?
S – Powiem tak. Nie narzekam, ale zawsze mogłoby być lepiej – odpowiedział z błyskiem w oku – potem poznasz szczegóły. Teraz zmiataj. Mam dziś sporo na głowie, w końcu jutro się żenię.
R – Ja cię kręcę, młody. Już jutro cię tracimy. Zawiążesz sobie sznur na szyję. Po tobie brachu!
S – Nie przeginaj. Idź lepiej zajmij się moim wieczorem kawalerskim zamiast mnie drażnić – przypomniał bratu.

Isabel czuła narastające w niej napięcie. Zdążyła się już ubrać, oczywiście bardzo zachowawczo. Gnębiła ją nie tylko myśl, tego co zaszło bądź nie w nocy, ale także wizja zbliżającego się wielkimi krokami ślubu no i jeszcze brak kontaktu z Fernandą. Od kilku minut próbuje się z nią połączyć, ale bezskutecznie. Bardzo ją to martwi. Telefon zdaje się być wyłączony.
Kręci się w kółko po pokoju umierając z niepewności i zmartwienia. Tak mija godzina. Dziewczyna nawet nie odczuwa głodu. Myśli bezustannie o tym czy poprzedniej nocy straciła dziewictwo i czy Sergio się zorientował, a jeśli tak to czemu jeszcze do niej nie przyszedł.
I – Boże, ja tu zaraz umrę.
W końcu wyszła z pokoju żeby nabrać trochę tchu i udała się do ogrodu. Po drodze dobiegł ją płacz z głębi. Podążyła tam i zobaczyła zalewającą się łzami Cordelię. Musiała długo płakać, bo miała całe oczy mocno podkrążone.

Sergio miał już pewien plan w głowie na ten dzień. Ubrał się i udał do Bruna, by dać mu wskazówki.
S – Bruno! Bruno!
B – Tak jest paniczu
S – Jaki paniczu? Mówiłem ci że jak nie ma moich starych to możesz śmiało mówić mi na ty
B – No wiem, ale ciężko tak jakoś
S – Słuchaj. Naszykuj samochód. Niedługo przyjdę z Fernandą. Zawieziesz nas w pewne miejsce.
B – Jasne.
S – Masz pół godziny. Umyj w tym czasie auto. Na razie! – pomachał mu i udał się z powrotem do domu. Tym razem zapukał do drzwi sypialni Fernandy, ale gdy nie otwierała, wszedł po prostu do środka. Jej oczywiście tam nie było, ale za to znajdował się tam ktoś inny.
S – Ty? Co ty robisz w pokoju Fernandy? – zapytał oburzony.

Cordelia wytarła łzy o rękaw gdy zorientowała się, że nie jest już sama i podniosła szybko by wyminąć Isabel. Zatrzymała się, gdy usłyszała zza pleców jej słowa
I – Mogę jakoś pomóc?
Jeszcze raz przetarła oczy, ale tym razem ze zdziwienia.
Cordelia odwróciła się do niej i odchrząknęła jedynie – ty? Ty chcesz mi pomóc? Nie dość mnie skrzywdziłaś? Chcesz mi jeszcze dołożyć?
Isabel nie potrafiła ukryć zdumienia po słowach Cordelii.
C – Zostaw mnie w spokoju. I tak już mi dokopałaś. – odrzekła, a potem znowu chciała odejść lecz słowa których się nie spodziewała ponownie ją zatrzymały.
I – Przepraszam.
Cordelia nie była w stanie zapobiec swojemu gniewowi i podeszła do niej z zaciśniętymi pięściami.
C – Przepraszasz, po tym jak mi zniszczyłaś życie teraz mnie przepraszasz?! Myślisz, że to wszystko załatwi?! Nie rozumiem cię. Jeszcze tydzień temu śmiałaś mi się w twarz! To przez ciebie! Przez ciebie jestem taka nieszczęśliwa!
I – Ale co ja ci zrobiłam?! – Isabel widząc stan Cordelii odczuwa lekkie zagrożenie. Odnosi wrażenie, że kobieta zaraz się na nią rzuci.
C – Co mi zrobiłaś? Jak to co mi zrobiłaś?! Już zapomniałaś, a może nie chcesz pamiętać?! Nienawidzę cię, nienawidzę najbardziej na świecie i jeśli tylko będę mogła to zrobię wszystko żeby ci odpłacić za moje krzywdy! Obyś zdechła!!! – wykrzykuje na koniec wprawiający tym Isabel w osłupienie i jednocześnie przerażenie. Isabel ma ochotę się popłakać. Te 3 dni spędzone w rezydencji de la Vega są dla niej istnym koszmarem. Dziewczyna marzy o powrocie do domu, do swojej rodziny. Tam nigdy nie zaznała takiego stresu jak tutaj w tak krótkim czasie. Czuje, że nie ma sił na więcej trwóg.

Elena akurat trzymała w dłoniach zeszyt z zapiskami, które Fernanda przygotowała dla Isabel, kiedy w jej pokoju zastał ją Sergio. Zmieszała się niesamowicie na jego widok i z wrażenia upuściła przedmiot.
S – Jesteś bezczelna! Żeby się zniżać do takiej podłości. Naprawdę nie spodziewałem się tego po tobie. Po tobie nie!
E – Synku jaaaa tylko się o ciebie martwię.
Sergio nie dał jej czasu na żadne słowa wyjaśnienia czy skruchy. Od razu złapał matkę za dłoń i wyprowadził na korytarz.
S – Lepiej żeby Fer się o tym nie dowiedziała. Idź już.
E – Aleee
S – Mamo nie przeginaj! Tym razem zachowam to dla siebie, ale jeśli jeszcze raz będziesz u niej szpiegować obiecuję że inaczej się to zakończy.
Elena była naprawdę zawstydzona. Dotarło do niej w końcu, że przesadziła.
E – Muszę na razie odpuścić. Nie mam innego wyjścia. Sergio bardzo się zdenerwował. Nie daruje mi jeśli nadal będę węszyć u tej jego ukochanej. Odczekam i potem dobiorę się do niej. Na pewno coś ukrywa. Widać że to niezła cwaniara. Może i wygra bitwę, ale wojna zakończy się moim zwycięstwem – zapewniała siebie samą.

Tymczasem Sergio udał się do pokoju Isabel i tam na nią oczekiwał. Odetchnął gdy jego matka zniknęła mu z oczu.
S – Niewiele brakowało. Muszę być uważniejszy i muszę też ostrzec ojca. To nie może się powtórzyć. Nie pozwolę na to! A to co? Jego oczom ukazał się telefon komórkowy wystający spod łóżka. Podszedł, w między czasie odłożył na półkę zeszyt, który leżał na podłodze, a potem pochwycił od razu w rękę komórkę…
S – To komórka Fernandy. Czemu leży pod łóżkiem? – zastanawiał się. – wyłączona. Zaraz ją naładuję….
Gdy akurat podłączał telefon do gniazdka, do środka weszła sama zainteresowana i wpadła w zdenerwowanie na widok telefonu, który chłopak miał przy sobie, a należał do jej bliźniaczki.
Zbladła jak ściana, co nie uszło jego uwadze.

muzyka

SaraLuna - Melendi / Gdy Isabel budzi się w łóżku Sergio / Gdy Isabel nie może trafić do pokoju / Gdy Elena przyłapuje Isabel wychodzącą od Sergio / Gdy Cordelia oskarża Isabel o swoje nieszczęścia i jej grozi / Gdy Isabel zastaje w swoim pokoju Sergio

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / Gdy Isabel płacze w łazience / Gdy Cordelia płacze

Duele el amor - Tony Dize / Salida
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:04:24 17-03-16    Temat postu:

Odc.9/17.03.16

Sergio nie przejmując się wcale stanem narzeczonej usiadł jak gdyby nigdy nic na skraju jej łóżka i bez skrępowania rzucił: - przygotuj się. Za kilka minut spotkamy się na dole. Mam dla ciebie niespodziankę – siedział tak, ciągle się w nią wpatrując, a ona nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Potwornie się bała. Nieświadomość ją zabijała. – On wie czy nie? – zastanawiała się bezustannie.
S – Czemu chowasz komórkę pod łóżkiem? – zapytał nagle wybudzając ją z koszmarnych przypuszczeń w jakich tkwiła – na dodatek zamieniłaś się w niemowę – dodał poirytowany, gdy długo nie odpowiadała...
W końcu podniósł się i mijając ją przypomniał: masz kwadrans. Czekam.
Powstrzymał go niespodziewanie jej piskliwy głos – poczekaj – poprosiła.
Odwrócił się do niej i podszedł bardzo blisko, niemal strącając ją z nóg swoim intensywnym zapachem i świdrującym spojrzeniem
S – Powiesz mi coś wreszcie?
I – Telefonnnn, telefon to przypadek. Musiał mi spaść z łóżka.
S – Skoro tak mówisz. Co jeszcze mi powiesz?
Isabel nie wytrzymywała pod naporem jego spojrzenia i co i rusz spuszczała głowę do dołu. Gdy znów miała się odezwać, jego wargi niemal zetknęły się z jej. Od razu cofnęła się o krok na nowo go drażniąc.
S – Spędzimy dziś trochę czasu razem. Pobędziemy ze sobą, porozmawiamy. Będzie jak dawniej.
Wzdrygnęła się na samą myśl o spotkaniu z nim sam na sam. Marzyła żeby sobie już poszedł, ale z drugiej strony wydarzenia z poprzedniej nocy nie dawały jej spokoju i musiała o nie zapytać.
I – Co się wczoraj wydarzyło? – spytała w ostatnim momencie, gdy już otwierał drzwi by wyjść.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy jeszcze stał do niej plecami – o co dokładnie pytasz laleczko?
Z trudem ponowiła pytanie – Dziś rano obudziłam się…obudziłam się w nieswoim pokoju i… nic nie pamiętam. Czemu ty i ja… czemu my??? – z nerwów i zawstydzenia nie potrafiła sklecić zdania
S – Nie stało się nic czego wcześniej byśmy razem nie robili. Nie rozumiem twojego zdenerwowania. Przecież to ja, Sergio, nie jestem obcym facetem.
I – Chciałabym wiedzieć… czy ty i ja…czy coś zaszło?
Podszedł do niej i lekko ją przytrzymując szepnął do ucha – spędziliśmy razem wspaniałą noc. Jutro to powtórzymy maleńka – poczuł jak jej oddech przyspieszył. – Jeszcze zdążymy porozmawiać. Widzimy się na dole za 10 minut – odrzekł i tym razem wyszedł już ostatecznie. Isabel wcale nie czuła się lepiej. Nie wiedziała czy mówił poważnie, a może sobie z niej żartował. Nie potrafiła niczego wyczytać z jego zachowania ani wyrazu twarzy, którego często unikała. Z jednej strony z wielkim wytęsknieniem czekała na wieczorną rozmowę, bo chciała poznać szczegóły, ale z drugiej bała się, że znowu zacznie ją osaczać. No i jeszcze spotkanie na dole. Nie miała pojęcia czego się spodziewać, a to ją strasznie stresowało.

Cordelia liczyła na skruchę Eliasa i że przeprosi ją, że zadzwoni, ale niestety przeliczyła się. Nie ma żadnego odzewu z jego strony. Dziewczyna nadal jest zdruzgotana, ale wizja pójścia na wesele brata bez pary nakazuje jej zapomnieć o dumie.
Po raz setny spogląda na ekranik telefonu, ale tam nadal brak jakiegokolwiek połączenia.
W końcu sama telefonuje do narzeczonego.
Jest zaskoczona bo Elias odbiera od razu, zwykle rzadko udaje jej się z nim połączyć.
C – Elias? To ja Cordelia
Mężczyzna siedzi przy swoim biurku, jednocześnie z założonymi na nim nogami i popalając fajkę, w międzyczasie rozmawia z Cordelią
E – No przecież wiem. Wyświetliłaś mi się. Co tam iskierko?
Ucieszyła się kiedy ją tak nazwał. Bardzo lubiła kiedy tak ją określał
C – Co tam u ciebie? Co robisz?
E – A jak myślisz? Haruję jak wół. Twój ojciec nie dał mi wolnego chociaż powinien. A sam to siedzi teraz w domku
C – To nie tak. Wiesz, trwają przygotowania, masę ludzi kręci się po domu. Tata musi to nadzorować.
E - Jasne, a ty? Też się pewnie obijasz – właściwie stwierdza
C – Nie, ja też pomagam
E – Taaaa, jasne. Dobra, co chcesz bo nie mam czasu na bzdety
Zrobiło jej się smutno, gdy to powiedział – będziesz jutro?
E – Co za głupie pytanie. Wiadomo że tak. W końcu twój brat mnie zaprosił.
C – Wiem, ale tak chciałam się upewnić. To o której po mnie przyjedziesz?
E – Co? Sorry, ale spotkamy się w kościele. Mam nie po drodze do was.
C – Ale jak to? Mam sama tam być?
E – Cory jakie sama?! Przecież przyjadę. Zajmiesz nam dobrą miejscówkę z przodu. Dobra, bo muszę kończyć. Na razie! – rozłączył się zostawiając ją w pół słowa.
Ten telefon wcale jej nie pomógł, ale przynajmniej wiedziała, że Elias nadal jej nie skreślił i będą razem na weselu Sergia. Bolało ją jednak jego butne zachowanie, o braku przeprosin nie wspominając. Zachowywał się tak jakby nic się nie stało, a przecież na jej oczach flirtował z inną. Cordelia obawiając się jednak, że zostanie do końca życia sama i nikt już jej nie zechce, puszczała wszystko w niepamięć, jednocześnie bardzo przy tym cierpiąc.

Isabel schowała notatnik Fernandy jeszcze głębiej pod łóżkiem niż przedtem. Zajrzała też do telefonu. Coś nakazywało jej jeszcze przed wyjściem podjąć próbę nawiązania kontaktu z Fernandą, tak też więc uczyniła. Ku jej zdziwieniu i narastającemu zmartwieniu, telefon po drugiej stronie nadal był wyłączony.
I – Boże, co się z nią dzieje? Robi to specjalnie? Ja muszę z nią porozmawiać. Czuję że to wszystko lada chwila wybuchnie. Ona musi wrócić i to szybko. Nie chcę myśleć co będzie kiedy to się wyda.
Rozlega się pukanie do drzwi.
I – Proszę
Staje w nich Liliana – pani Fernando, ma pani zejść do gabinetu. Panicz Sergio czeka tam na panią.
I – Już idę. – wyszła chwilę po Lilianie, ale wpadła w popłoch bo w drodze uświadomiła sobie, że nie wie gdzie znajduje się owe miejsce. – o nie! Jak tam trafię? – kręciła się po salonie dłuższą chwilę aż zauważył ją Roberto.
R – Co jest szwagierko?! – prawie krzyknął wchodząc do salonu
Gdy się do niego odwróciła i nadziała na jego zawadiackie spojrzenie od razu odwróciła wzrok, ni stąd ni zowąd poczuła się niekomfortowo. Brat Sergia ją peszył, co nie uszło uwadze samego zainteresowanego.
R – Może ci w czymś pomóc? – podszedł i stanął tuż za nią wlepiając oczy w jej figurę. Isabel wyczuła jego wzrok na sobie i to ją jeszcze bardziej speszyło.
Z opresji uratowało ją przyjście Sergia, który dość już miał czekania na nią.
S – Czemu nie przyszłaś? – od razu zapytał, ale złagodniał gdy zobaczył obok niej brata – no tak, mój kochany braciszek cię zatrzymał. - Obaj wymienili między sobą wymowne spojrzenia, a potem Sergio pociągnął Isabel za rękę i udał się z nią wreszcie do gabinetu. Nie stawiała oporu. Chciała jak najszybciej wydostać się z salonu.

Cacahoatán
Isabel nie było w domu zaledwie od kilku dni, a jej ojciec i macocha już bardzo to odczuli i narzekali na jej egoistyczne zachowanie.
Barbara z wytęsknieniem czeka na męża, który poszedł na pocztę by sprawdzić czy nie przyszedł żaden przelew pieniężny od Isabel. To trochę wynagrodziłoby im całe niewygody jakich teraz doświadczają z jej winy.
Gdy słyszy warkot nadjeżdżającego samochodu od razu podbiega do okna. Po chwili do środka wchodzi Pedro.
B – No nareszcie jesteś! Ile przyszło?! – pyta z błyskiem w oku
P – Nie chcesz wiedzieć.
B – Sporo? – zapytała ewidentnie licząc na niezły przekaz. Zamiast tego spotkało ją rozczarowanie.
P – Nic nie ma. Miałaś rację. Ona jest taka sama jak była jej siostra i matka! Z tej samej gliny ulepione nic nie warte nieudacznice.
B – Skandal! Obiecała że będzie nam wysyłać kasę. Co za bezczelność. Tyle lat pod tym dachem, dbaliśmy o nią, wykarmiliśmy, a ona co? Okazała się gorsza od tej pierwszej! Co za tupet!
P – Lepiej żeby coś przesłała bo jak tylko ją dorwę to dam jej szkołę. Kto jak kto ale że ona taki numer mi wytnie to się nie spodziewałem.
B – Nie wszystko jeszcze stracone. Pokażę ci coś.
Barbara wyciągnęła spod stolika gazetę i po przekartkowaniu kilku stron podsunęła ją w ręce męża.
B – Nie uwierzysz na co natrafiłam. Chyba szczęście nas jednak nie opuszcza…
Mężczyzna zerka na nagłówek „Najmłodszy de la Vega usidlony. Żeni się z piękną modelką”, a potem na zdjęcie szczęśliwej przyszłej pary młodej. Ze wstrząsem rozpoznaje na fotografii swoją córkę Fernandę.
P – To niemożliwe – nie dowierza
B – Ja też byłam w szoku ale to prawda. Tej smarkuli się udało. Lada chwila stanie się milionerką. Wiesz co to dla nas oznacza prawda?
Oboje zerknęli na siebie i po chwili buchnęli tytanicznym śmiechem.

Isabel została właściwie zaciągnięta przez Sergia do gabinetu. Cofnęła się o dwa kroki, gdy na miejscu zauważyła jego ojca. Obaj byli bardzo poważni. Nie wiedziała jak to zinterpretować.
S – Siadaj kochanie. Śmiało – narzeczony wskazał jej fotel naprzeciwko Carlosa.
C – Czy mi się wydaje czy ty się mnie boisz? – zapytał przyszły teść zauważając jej trupią twarz.
S – To nerwy przed ślubem. Sam rozumiesz tato - wyjaśnił Sergio
C – Naturalnie – sięgnął do szuflady, z której wyjął teczkę, a z niej potem jakieś dokumenty.
Isabel nadal siedziała niczym posąg nie dając znaku życia. Przyglądała się im obu z nieśmiałością ale i strachem, co doprowadzało Sergia do furii, ale mimo iż gotował się od środka przy ojcu za wszelką cenę starał się to kontrolować.
S – Podpisz tu kochanie – podał jej długopis. Isabel oprzytomniała w tym momencie.
I – Co to takiego?
C – Po prostu podpisz! – powiedział zajadłym głosem Carlos, tak że aż się przelękła
S – Laleczko zawsze mi powtarzasz że mnie kochasz za to jakim jestem, że nie zależy ci na niczym innym, że pieniądze nie mają dla ciebie znaczenia. Podpisując ten dokument udowodnisz mi swoją wielką szczerą miłość. Śmiało – przybliżył jej jeszcze bardziej dokument
Ku irytacji Carlosa, Isabel zaczęła go czytać. Sergio zaś poczuł się spięty widząc jego reakcję. Naciskał na nią coraz bardziej, a ona czuła się bezradna. Przypomniały jej się słowa Fernandy. Ostrzegała ją przed tym.
F – Za nic w świecie nie podpisuj! Wymyśl cokolwiek ale odwiedź go od tego. Żadna intercyza mnie nie interesuje! – zastrzegła!
I – A jeśli on zrezygnuje ze ślubu? Mimo wszystko mam odmówić?
F – Nie zrezygnuje. Znam go. Szaleje za mną i zrobi dla mnie wszystko. To tylko facet, a nimi bardzo łatwo sterować. Uwiedź go, kokietuj, zrób wszystko żeby nie podpisać.
Isabel pamiętała doskonale każde słowo, ale nie potrafiła wdrożyć tych zaleceń w życie. Pod silnym naporem obu mężczyzn podpisała w końcu transakcję o rozdzielności majątkowej.
- Mam nadzieję, że Fernanda mnie za to nie zabije. Nie miałam innego wyjścia – modliła się w duchu..
Carlos był zachwycony, natomiast Sergiem zawładnęły dwojakie uczucia. Był zaskoczony taką uległością narzeczonej, przez co mocniej zdezorientowany, a to nie był jeszcze koniec dzisiejszych wrażeń. Skinął ojcu na pożegnanie i wyszedł z gabinetu z Isabel pod ręką.
S – A teraz się przejedziemy, tak jak mówiłem.
I – Ale dokąd? – Isabel próbowała wydostać się z jego władczych ramion, jednak przychodziło jej to z trudem.
S – Zobaczysz laleczko.
Przed domem czekał już na nich zaparkowany przez Bruna samochód Sergia.
Chłopak przejął od niego kluczyki, a potem odjechał wraz z Isabel.

Tymczasem Roberto zjawił się w gabinecie ojca, żeby wypytać o przebieg sprawy.
R – I co? Podpisała?
C – Zdziwisz się, ale tak.
R – Nie! niemożliwe!
C – Żałuj że jej nie widziałeś. Od razu spotulniała. Jestem pewien że wizja życia bez pieniędzy tak na nią podziałała. Tyle miesięcy męczyła się z Sergiem nie na darmo.
R – Przecież nic nie zyska skoro podpisała.
C – Zyska, męża, męża, który według niej zrobi wszystko o co go tylko poprosi bo przecież mu udowodniła tym że jest bezinteresowna.
R – Niezła z niej cwaniara.
C – Nie miała wyjścia ale coś wierzyć mi się nie chce, że na tym poprzestanie. Nie zadowoli się tym.
R – Myślisz o tym samym co ja.
C – Sergio jest na to za słaby. Nie chce mi się wierzyć że temu podoła.
R – Wiem jak możemy się zabezpieczyć, ale on musi się zgodzić.
C – Co masz na myśli?
R – Sergio jeszcze przed ślubem musi się zrzec całej swojej części, żeby się nie mogła do niej w żaden sposób dobrać.
C – Ale jeśli to zrobi to właściwie zostanie z niczym.
R – No właśnie. Będziesz miał wtedy nad nim całkowitą kontrolę i nie wywinie z nią żadnego numeru. To cię zabezpieczy tato. Na ten czas powinieneś przepisać jego część na mnie.
Carlos na chwilę się zamyślił, jakby analizował każdy szczegół pomysłu najstarszego syna. Ostatecznie przytaknął jego planowi, a to oznacza że Sergio żeniąc się będzie biedny jak mysz kościelna.
C – Dzwoń do notariusza i umów go na wieczór. Jeszcze dziś to załatwimy – oznajmił.

muzyka

Seras - Carlos Rivera / Gdy Sergio rozmawia z Isabel w jej pokoju

SaraLuna wstęp - Melendi / Gdy Sergio daje Isabel znać że spędzili razem noc / Gdy Isabel ma podpisać intercyzę i to robi / Gdy Barbara pokazuje Pedrowi artykuł z gazety / Gdy Roberto przygląda się Isabel / Gdy Roberto zawiera układ z ojcem

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / Gdy Cordelia wspomina nieudany wieczór z Eliasem i dzwoni do niego w końcu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:42:57 17-03-16    Temat postu:

Co się wydarzyło w nocy że Isabel nic nie pamięta,ciekawe.Z pewnością Fernanda się wścieknie gdy się dowie że siostra podpisała intercyzę ale gdzie teraz Sergio zabrał Isabel i ta jego obojętność po co chce się żenić skoro jego zachowanie jest takie obojętne.Roberto też jest jakiś dziwny myślę też że przebiegł, szybko przekonał ojca żeby majątek Sergia przeszedł w jego ręce.Ciekawe co na to powie Sergio.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:12:43 20-03-16    Temat postu:

Odc.10 / 20.03.16

R – Jakiego notariusza tato, myślisz że Sergio dobrowolnie to podpisze? – zauważył
C – A nie?
R – Chyba nie znasz własnego syna – Carlos na te słowa zmarszczył czoło – Wiesz co to oznacza dla Sergia. Nie będzie miał wyboru. Na pewno się nie zgodzi
C – W takim razie co proponujesz?
R – Dziś urządzam mu wieczór kawalerski. W trakcie podrzucę mu papiery. Nawet nie będzie wiedział, że coś podpisał.
C – No proszę, jakiego mam inteligentnego syna – odrzeka z dumą
R – Mówiłem ci że udowodnię moją wartość. Wiesz że jesteś moim idolem, moim guru. Zrobię wszystko żebyś był ze mnie zadowolony.
Carlos uśmiecha się lekko, a potem poklepując syna po ramieniu dodaje – załatw to – i wychodzi z gabinetu zostawiając go w iście świetnym nastroju.
R – Sorry bracie, ale każdy musi o siebie dbać. Sam jesteś sobie winien. Sam się wpakowałeś w to bagno i sam będziesz musiał z niego wyjść.


Podczas jazdy Isabel nie odezwała się ani słowem. Patrzyła jedynie przed siebie, niekiedy nawet zapominając o całym stresie, jaki jej towarzyszył. Zapatrzyła się na piękne widoki, jakie mijali z Sergiem po drodze. Chłopak też milczał. Nadal nie mógł wyjść z dziwu że jego narzeczona tak łatwo podpisała intercyzę. W końcu dojechali. Ich oczom ukazał się wysoki, okazały apartament. Sergio zerknął na Isabel, która wydawała się być zauroczona tym miejscem.
S – Podoba ci się?
I – Co to takiego? – zapytała ewidentnie rozmarzona
S – Nasz nowy dom.
I – Słucham? – zeszła na ziemię
S – Zamieszkamy tu po ślubie, tylko ty i ja, we dwoje.
Przyglądał się jej reakcji. Dziewczyna poczuła jakby coś utknęło jej w przełyku, a twarz przybrała kolor fioletowy, jakby posiniała
S – Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widziała apartamentu. Nie raz je wynajmowaliśmy.
I – To z emocji, przed ślubem.
S – No tak – dodał ze sztucznym zrozumieniem – chodź – chwycił ją za rękę i wplatając swoje dłonie w jej pociągnął ją do środka.


Elena po nakryciu przez syna poczuła się bardzo źle. Nie przestawała roztrząsać tego kompromitującego zdarzenia. Poza tym dobijały ją hałasy dobywające się z domu, z ogrodu i tłumy biegające po posiadłości. Nie mogła już tego znieść. Od ponad godziny tkwiła w swojej sypialni z poduszką przy głowie tłumiącą cały zgiełk.
E – Niech już będzie po, niech już będzie po. Chcę mieć wreszcie święty spokój! – nie przestawała powtarzać – jak chce to niech się z nią żeni, ale potem do mnie niech nie przychodzi z płaczem. Aj! Nie wytrzymam!

Bruno wykorzystując przerwę w pracy podszedł do Liliany, która akurat była sama w kuchni i rozpoczął luźną konwersację. Co ciekawe, poruszył akurat temat dotyczący osoby Isabel
B – Lili zawsze dużo przebywałaś z panienką Fernandą
L – Teraz, kiedyś ledwo mnie znosiła – wtrąciła – a co ty tak z nią od razu wyskakujesz?
B – Nie żeby mnie za specjalnie interesowała, ale jestem ciekaw twojego zdania
L – Jakiego zdania?
B – Nie wydaje ci się że jest jakaś inna?
L – To znaczy? – pokojówka zdawała się nie rozumieć do czego dąży jej kolega
B – No sam nie wiem, jakaś spokojniejsza, odnosi się z szacunkiem do innych no i inaczej wygląda
L – A bo ja wiem? Fakt faktem spotulniała, ale ja jej zbytnio nie wierzę. Może to taka przykrywka przed ślubem. Z bogaczami nigdy nie wiadomo, a z nią to już w ogóle. Pamiętasz co ona wyprawiała przedtem i panicz wcale jej w tym nie ustępował. Robili co chcieli
B – A może dojrzała albo coś się stało podczas jej podróży
L – Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Cieszę się że już mnie tak źle nie traktuje, ale i tak pewnie po ślubie się wyniosą więc wszystko mi jedno. A ty co tak o nią wypytujesz? Podoba ci się czy co?
B – Daj spokój – Bruno wyraźnie się zdenerwował
L – No co? Nie patrz tak na mnie. Tylko się pytam. Widziałam nieraz jak się na nią gapiłeś, zwłaszcza jak szła na basen.
B – Zgłupiałaś bez reszty. Ja! Ja miałbym się zainteresować taką ignorantką i podła babą?
L – Z wami to nigdy nic nie wiadomo. Wystarczy że kobieta ma to i owo i już się ślinicie. Tylko wam się pokazać w bikini, a wy już biegniecie jakbyście nie widzieli na oczy.
B – Po prostu zaintrygowała mnie jej zmiana. To wszystko. Nie snuj bezsensownych teorii. Idę – podniósł się z krzesła i ruszył do drzwi, ale nie przekonał Liliany.
L – Nie uciekaj. Nikomu nie wygadam. Brunito! Brunito! – wołała jeszcze za nim celowo chcąc go podenerwować. Miała z tego niezły ubaw.

Isabel nigdy nie opływała w takich luksusach jak te, które właśnie ukazywały się jej oczom w pełnej krasie. Była tak oszołomiona i zachwycona, że zatraciła się w tym całkowicie zapominając o tym, że nie jest sama w apartamencie. Gdy podziwiała wnętrze kuchni i przesuwała palcami dłoni po blacie Sergio uważnie się jej przyglądał. Nie przestawał jej obserwować, penetrował każdy ruch jej ciała. Najpierw wpatrywał się w jej twarz, która promieniała po raz pierwszy od dawna może nie radością ale o dziwo spokojem i entuzjazmem, a potem wodził wzrokiem po jej ciele, jakby przenikał ją od stóp do głów. Z jego twarzy nie schodził psotny uśmieszek
W końcu znienacka objął ją w talii, wywołując u niej silny dreszcz, co dokładnie wyczuł, po czym szepnął jej do ucha – Tu zamieszkamy jak tylko wrócimy z podróży poślubnej. Nikt nam nie będzie przeszkadzał.
I – O Boże! – Isabel wpadła w panikę – jakiej podróży poślubnej? Przecież Fernanda mówiła że ją przełożyła! Skłamała! Celowo skłamała żebym się zgodziła! – domyśliła się tonąc w myślach. Tymczasem dłonie mężczyzny zaciskały się na jej pasie coraz mocniej co sprawiło, że niemal brakło jej tchu, a jego klatka piersiowa niemal miażdżyła jej plecy, ale to było przyjemne miażdżenie – najchętniej wziął bym cię tu i teraz – powiedział nie widząc jej przerażonej twarzy i przygryzł jej delikatnie ucho. To było ponad jej siły. Wyrwała się z jego objęć i rzuciła na niego niemal zabójcze spojrzenie.
I – Coś mi obiecałeś pamiętasz? – zapytała stwierdzając. Chciała wypaść na złą i pewną siebie, ale nutka strachu i tak się tam wkradła.
Modliła się w duchu, by przestał ją naciskać, ale on najwyraźniej miał inne plany, całkowicie zapominając o swojej deklaracji.
S – Chodź. Zwiedzisz teraz najważniejsze miejsce w naszym przyszłym gniazdku: sypialnię – pociągnął ją za sobą w ogóle nie przejmując się jej zdenerwowaniem.

Cory córciu jesteś tam! Cory! Mogę wejść? – Carlos był jedyną osobą, która interesowała się losem swojej córki, przynajmniej Cordelia tak uważała. Nie zawsze zgadzała się z jego opinią i wymaganiami jej względem ale tylko on się o nią troszczył. Kobieta podniosła się z łóżka i od razu pobiegła do lustra żeby poprawić makijaż. Nie chciała żeby ojciec zauważył jak zdołowana jest. Po chwili otworzyła
C – Córciu tak nie można. Siedzisz w pokoju od ładnych paru godzin. Wyjdź na zewnątrz, zobacz jaka ładna pogoda dziś – namawiał
Cor – właśnie miałam to zrobić. – próbowała udawać, ale jak zawsze głos ją zdradził.
C – Chodź, usiądź. Porozmawiamy?
Cor – jasne. Co tam?
C – To ty mi powiedz co u ciebie się dzieje? Ostatnio cię trochę zaniedbywałem przez te przygotowania i masę pracy w firmie, ale dziś poświęcę ci maksimum czasu. Co tam u mojej małej księżniczki?
Cor – chyba wolałbyś nie wiedzieć
C – Cory dziecko, taka śliczna z ciebie dziewczyna i mądra. Jesteś najlepszym co mi się w życiu przytrafiło.
Cor – naprawdę? – zapytała wzruszona
C – Przecież wiesz. Jesteś oczkiem w głowie tatusia. Nikogo tak nie kocham jak ciebie.
Cor – dziękuję tato – przytuliła go
C – Ale za co ty mi dziękujesz? Za to że ciebie mam? Posłuchaj księżniczko jaki mam dla ciebie plan.
Cordelia od razu poczuła się lepiej i słuchała uważnie słów ojca niczym w hipnozie. Ewidentnie był jej otuchą.
C – Przebierzesz się teraz w coś fajnego i umalujesz, ale tak delikatnie, bez przesady, a potem pojedziemy razem na obiad. Chcę spędzić z tobą trochę czasu zanim i ty mi wyfruniesz z rodzinnego gniazda
Ucieszyła ją propozycja taty, ale dalsza część ten uśmiech już zatarła.
Cor – tato ale ja tak szybko chyba jak Sergio nieeee
Nie dał jej dokończyć – rozmawiałem ostatnio z Eliasem. Wyznał że jest bardzo zakochany i chce szybko pojąć cię za żonę. Odpowiedziałem, że nic nie stoi na przeszkodzie, a może jednak? – spojrzał na nią wyczekująco
Nie śmiała zaprotestować choć wcale nie czuła potrzeby ani nawet chęci ożenku.
C – Odczekamy kilka tygodni po ślubie twojego brata, a potem zajmiemy się już tylko twoim szczęściem.
Spojrzał na nią z rozlewającym uśmiechem, a potem ucałował ją w czoło i wychodząc przypomniał: tylko nie szykuj się za długo. Spędzimy razem miłe popołudnie córciu.
Pożegnała go sztucznym uśmiechem, który nad wyraz wiele ją kosztował i zaraz potem przysiadła do laptopa. Włączyła czat i zaczęła pisać do kogoś wiadomość.
C – To znowu ja. Sorry że tak się naprzykrzam, ale wiesz że w realu nie mam nikogo kto by mnie zrozumiał. Tata chce żebym wyszła za Eliasa, ale ja nie chcę. Pomóż. Miguel co ja mam robić? – wysłała wiadomość licząc że jej znajomy niebawem odpowie. W międzyczasie poszła się przebrać.

- Chodź, połóż się. Jaki wygodny materac – Sergio położył się na łóżku i poklepywał je co i rusz jakby chciał celowo prowokować u swojej przyszłej żony kolejne powody do zdenerwowania, a może liczył że takim zachowaniem ją skusi?
Isabel przyglądała mu się z zażenowaniem wymalowanym na buzi i pytała się w myślach, kiedy to się wreszcie skończy. Czasami Sergio tak ją męczył że prawie doprowadzało ją to do szewskiej pasji. Potrafił być bardzo wkurzający.
Widząc jednak że to na nią nie działa, podniósł się wreszcie i powiedział coś, co całkowicie wyprowadziło ją z równowagi.
S – Ale jesteś nudna, jak flaki z olejem. Chyba w tym Paryżu zrobili ci jakieś pranie mózgu. Jak ci nie przejdzie to nawet pies z kulawą nogą cię nie zechce – wypowiedział to w sposób tak pogardliwy i kpiarski, że aż się w niej zagotowało. Miała ogromną ochotę odgryźć się za tą zniewagę, ale stres jej na to nie pozwalał. To nie był koniec jego drwin. Kolejnym tekstem zmiótł ją z powierzchni ziemi.
- Miałem różne kobiety, ale żadna nie była taka sztywna w łóżku jak ty. Przypominasz kłodę – postawiła oczy na samą myśl, a jej ciało doznało paraliżu. Poczuła silny ścisk w przełyku.
- Dobra, nie ważne. Wracamy do domu – oznajmił i znowu potraktował ją jak popychadło gdy prawą rękę położył na jej plecach i zdecydowanym ruchem poprowadził ją do wyjścia.

Elena obserwowała z okna odjeżdżających właśnie Carlosa z Cordelią. Zaśmiała się pod nosem na ten widok
E – Tatuś i córcia. Zgrany duecik, nie ma co.
Nagle rozległo się pukanie
L – Wzywała mnie pani?
E – Ci ludzie, ta cała chmara nadal kręci się po domu?
L – Niestety tak
E – Za pół godziny przyjedzie moja masażystka. Przygotuj wszystko, a i niech Matilde przyrządzi mi zieloną herbatę.
L – Dobrze.
E – Zaczekaj! Wiesz coś o wieczorze panieńskim Fernandy?
L – Nic mi nie mówiła teraz, ale jakiś miesiąc temu wspominała że jej przyjaciółka ma coś jej zorganizować. Ale to było wtedy, a teraz cicho sza.
E – W porządku. Możesz odejść.
Elena ponownie podeszła do okna i oddała się kolejnym przemyśleniom.
E – Dziwnie się zachowuje. Coś mi tu nie gra. Jestem pewna że niebawem ją zdemaskuję. Muszę tylko być sprytniejsza od niej.

Sergio co chwila podśmiewał się pod nosem, co irytowało Isabel niesamowicie. Czuła się w jego towarzystwie jak pajac albo zwykła idiotka.
S – No śmiało, wyduś to z siebie – nagle odrzekł
Spojrzała się na niego przelotnie
S – Nie bój się. Pytaj. – ponowił
I – Nie mam nic do powiedzenia
Znowu się szyderczo uśmiechnął – Na pewno? A mi się wydaje że jednak coś cię gnębi
Isabel w końcu przegrywa z niepewnością, jaka jest w niej zasiana od samego ranka i nabiera odwagi by go zapytać o zdarzenia ubiegłej nocy.
I – Co się dokładnie wczoraj stało?
S – Co dokładnie masz na myśli? – odpowiedział pytaniem na pytanie zmuszając ją do bezpośredniości, co nie było jej domeną nigdy – Nie wiem o co pytasz laleczko – stwierdził kłamliwie podburzając ją na nowo. Doskonale wiedział.
I – Byłam wieczorem w ogrodzie…
S – Co było strasznie głupie – wtrącił
I – i potem już nie pamiętam niczego. Rano obudziłam się… u ciebie
S – Nie u mnie tylko przy mnie – oznajmił triumfalnie
I – Jak to możliwe?
Sergio uśmiechnął się na samo wspomnienie. Przywiódł oczyma chwilę, w której kładł się obok niej w łóżku.
S – Chcesz wiedzieć czy ze sobą spaliśmy prawda?
Dziewczyna przytaknęła zawstydzona
S – Już ci przecież mówiłem, że stało się to co miało się stać. Spaliśmy ze sobą.
Spuściła głowę i odrzekła – ale ja nic nie pamiętam
S – Ok., powiem ci żebyś się dłużej nie denerwowała. - Spojrzał na nią gdy zatrzymali się przed światłami, a potem kontynuował – poszedłem cię szukać i znalazłem. Zemdlałaś w ogrodzie. Potem zaniosłem cię do domu i położyłem do łóżka. Próbowałem cię ocucić, oprzytomniałaś na chwilę ale byłaś taka rozdygotana i przestraszona że podałem ci melisę na uspokojenie no i zaraz potem mi zasnęłaś. Tyle. Zadowolona?
Isabel odetchnęła z ulgą. – Czyli do niczego nie doszło – pomyślała z radością.
S – Obiecałem ci że do ślubu nic. Ja zawsze dotrzymuję słowa, w każdej kwestii. Niebawem mocno się o tym przekonasz laleczko. Poza tym nie zwykłem wykorzystywać nieprzytomnych kobiet.
Odwróciła głowę w kierunku prawej szyby i uśmiechnęła się lekko - Ale zaraz! - Przypomniała sobie coś jeszcze. – A moja piżama? Przecież gdy się obudziłam miałam na sobie koszulkę nocną a nie piżamę. – Nie miała jednak już odwagi o to zapytać. – Może ktoś inny mnie przebrał? Może Liliana? – liczyła na to w duchu. W tym samym momencie Sergio przypominał sobie akurat ten moment. Położył ją na łóżku, rozebrał do samej bielizny, a potem założył koszulkę nocną, którą w międzyczasie przyniósł z jej pokoju. Nigdy żadnemu mężczyźnie nie pokazała się nawet w bikini, a tymczasem on miał ją na idealnym podglądzie i ona nie miała nawet o tym pojęcia, nie była tego świadoma!

muzyka

SaraLuna - Melendi
Gdy Roberto i Carlos knują przeciw Sergiowi / Gdy Sergio osacza Isabel
Seras - Carlos Rivera
Gdy Sergio wspomina "noc" z Isabel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:53:22 29-03-16    Temat postu:

Kochana możesz mnie udusić bo dawno mnie tu nie było i sama jestem na siebie wściekła ale tak trochę brakło mi czasu, nie usprawiedliwiam się bo mogłam wpaść tu choć na chwilę i mam nadzieję że cię już tak nie zawiodę,w każdym razie będę się starała i z góry sorki że zawiodłam.A teraz wracam do rozdziału.Roberto właśnie pokazuje swoje prawdziwe oblicze coś czuję że Sergio zostanie na lodzie Isabell spodobał się nowy dom a jajestem bardzo ciekawa co będzie dalej i czekam na kolejny rozdział
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:43:53 31-03-16    Temat postu:

Hej! Nic się nie stało Ja sama też ostatnio zaniedbałam temat i nic nowego nie pisałam. Niedługo pojawi się odcinek 11 a potem to nie wiem bo na razie nic więcej nie mam napisane.

Pozdrowienia! Mam nadzieję, że święta udane...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:18:12 03-04-16    Temat postu:

Odc.11 / 03.04.16
Gościnnie ZORAIDA GÓMEZ jako BLANCA

Taksówka podjechała pod rezydencję tuż po 18-tej, zaraz po powrocie Isabel i Sergia. Pedro i jego małżonka nie mogli się napatrzeć, kiedy już stanęli pod bramą willi de la Vegów.
B – Wow! – powiedziała z zachwytem w oczach Barbara
P – Nieźle się urządziła ta smarkata – stwierdził z przekąsem ale i zadowoleniem Pedro
B – Oby ona tu była
P – W gazecie pisali, że tu mieszka
B – wchodzimy? – kobieta spojrzała pytająco na męża, jednocześnie nie mogąc się już doczekać, kiedy stanie na terenie posiadłości
P – Idziemy!
Podeszli do bramy i wcisnęli dzwonek…

W tym samym czasie Sergio odprowadził Isabel do jej sypialni.
S – Spotkamy się dopiero jutro – poinformował – mam plany na dzisiejszy wieczór
I – Dobrze – odpowiedziała posłusznie, rozjuszając go tym. Liczył, że zainteresuje ją to iż będzie bawił się na wieczorze kawalerskim, ale ona nie okazała nawet nuty zazdrości
S – W takim razie do jutra laleczko – podszedł i ucałował ją w policzek, choć miał ochotę na coś więcej.
Po wyjściu z pokoju rzekł w myślach: Po ślubie nie będzie wymówek. Poznasz mnie laleczko.

Zdążył udać się do siebie, kiedy to pod drzwiami znalazła się już Liliana. Zapukała do środka.
I – Tak?
L – Ma pani gości. Nie chcieli się przedstawić. Powiedzieli tylko, że musi ich pani przyjąć bo inaczej czekają ją kłopoty.
Isabel zdenerwowała się, kolejny powód do stresu. Obawiała się, że będzie musiała skonfrontować się z jakimiś znajomymi bliźniaczki, o których istnieniu nie miała pojęcia.
I – Już idę. Są w salonie?
L – Nie, nie mogłam ich wpuścić. To mimo wszystko obcy. Państwu by się to nie spodobało.
I – W porządku.
L – Są na zewnątrz. Pójdę z panią.
I – Nie trzeba. Dziękuję.
Isabel narzuciła sweterek i ruszyła na spotkanie w wielkim zatrwożeniu. Nie wiedziała co tym razem szykuje dla niej przewrotny los.

Sergio kończył się już przebierać, kiedy wparował do niego brat.
R – No, gotowy?
S – Tak. Możemy lecieć.
R – Czekaj czekaj, ale cuchniesz. Wylałeś chyba na siebie cały flakonik perfum
S – W końcu to jedyna taka noc. Zamierzam się wyszaleć na całego.
R – Przygotowaliśmy ci coś extra! Nie zapomnisz tej nocy nigdy bracie!
S – No ja myślę. Idziemy!
R – Moment! A to kto? – Roberto przelotnie zerkając w okno zauważył stojącą przed domem parę. Sergio po chwili do niego dołączył.
S – Nie mam pojęcia.
R – Ej patrz, to chyba twoja luba? Idzie do nich. Czyżby jej rodzinka?
S – Niemożliwe, Fer mówiła że nie ma krewnych.
Obaj spojrzeli na siebie wymieniając się minami skonfundowania.

Tymczasem Isabel niemal upadła na widok ojca i ciotki. Ogarnęło ją wzruszenie, poczuła silną chęć by się przed nimi wyżalić. Jednocześnie była zszokowana, że dotarli do rezydencji i nie wiadomo czemu od razu założyła, że znają prawdę o zamianie.
I – Tata, ciocia? Co wy tu robicie i skąd wiedzieliścieeeee
Oboje byli zdziwieni że Fernanda tak na nich zareagowała. Nie spodziewali się, że zastaną ją we łzach i tak skruszoną.
Strącili ją niemal z nóg, kiedy wypowiedzieli pierwsze słowa.
P – Znamy cię. Nie zgrywaj się. Lepiej biegnij po książeczkę czekową.
I – Co? – Isabel poczuła się jakby ktoś wbijał jej sztylet w plecy
B – Fernando ani ty ani my nie mamy czasu i chęci na czułe geściki. Załatwmy to od razu, od ręki i będziesz miała spokój.
I – Jak to?
P – Zrobisz co ci każemy i będziesz nas miała z głowy.
B – Biegnij po kasę, no chyba że chcesz aby twoja przyszła rodzinka poznała o tobie prawdę.
P – Nie jesteśmy głupi. Wiemy, że udajesz kogoś kim nie jesteś i nigdy nie byłaś. Twój adonis rzuci cię, jak tylko się dowie.
B – Na razie starczy nam 10 patyków. Potem zgłosimy się po więcej.
P – I nie próbuj sztuczek. Masz zapłacić od razu, inaczej zapomnij o ślubie z tym paniczykiem.
Szatynkę dosłownie zatkało. Nigdy nie spodziewała się takiego zachowania po swoich krewnych. Właściwie postawili ją pod ścianą, nie mieli żadnych skrupułów. W ogóle nie obchodził ich los Fernandy, tylko pieniądze. To one były tu priorytetem.
Poczuła silne rozczarowanie.
P – No co tak stoisz! – przelękła się, gdy ojciec nagle na nią krzyknął – Biegnij po kasę. Nie mamy całego dnia!
B – No chyba że wolisz żebyśmy od razu porozmawiali z kim trzeba!
I – Czemu to robicie? – zapytała szlochając, co oni uznali za próbę wzbudzenia litości i wyszydzili
B – jakbyś nas nie znała. Nie czas na sentymenty latawico! Masz 5 minut i ani chwili dłużej więc lepiej się pospiesz
I – Ale… ale ja nie mam tych pieniędzy – oprzytomniała
B – Pedro, trzymaj mnie bo zaraz jej coś zrobię.
Mężczyzna pochwycił dłoń córki przez kratkę w bramie i przysuwając ją bliżej zagroził – Nie prowokuj nas. Wiemy że jesteś dziana i za chwilę będziesz jeszcze bardziej dziana. Leć posłusznie po te 10 tysiaków zanim skończy się nasza cierpliwość, przeklęta smarkulo!
Puścił jej dłoń, na której od razu pojawił się siniak i wzrokiem wymusił uległość.

Isabel udała się z powrotem do rezydencji, ale nie miała zielonego pojęcia skąd weźmie 10 tysięcy dla ojca i ciotki. Nadal tkwiła w szoku po tym jak jej najbliższa rodzina obnażyła swoją prawdziwą twarz.
Zapłakana krążyła po pokoju zastanawiając się nieprzerwanie nad rozwiązaniem problemu.
Chwyciła komórkę licząc iż tym razem jej bliźniaczka odbierze połączenie. 5 już połączenie nie pozostawiało złudzeń. Fernanda na pewno nie pomoże jej wydostać się z tej pułapki.
Wtedy przypomniała sobie ich rozmowę w samochodzie, kiedy została przymuszona do przejęcia jej tożsamości.
Fernanda wyciągnęła z torebki kopertę z zawartością w środku.
F – Masz. To na gorsze dni. Za tydzień lub dwa powinnam być z powrotem. To cię zabezpieczy w razie jakichś komplikacji. Trzymaj.
Szatynka zajrzała do koperty, w której znajdowało się kilka banknotów.
Doznała w tej chwili olśnienia.
I – No tak! Przecież Fernanda dała mi pieniądze. Tylko ile tam jest?
Od razu wyjęła spod łóżka kolorowe pudełko, z niego kopertę i zaczęła przeliczać pieniądze.
Ucieszyła się.
I – Dokładnie 10 tysięcy. Dzięki Bogu! – odetchnęła z ulgą.

Z trudem kryła swoje cierpienie kiedy przekazywała kopertę „rodzicom”. Oczy im się świeciły na widok pieniędzy, przypominali wygłodniałe psy. To był bardzo druzgocący dla niej widok. Cały obraz przyzwoitości jaki o nich miała rozmył się w tej jednej chwili.
Byli jej wzorem, teraz rozpostarli się w pył.
P – Niebawem przyjedziemy po więcej. Wspomożesz chyba starego ojca Fernandito – parsknął śmiechem na pożegnanie, a Barbara mu w tym wtórowała.
Nie spojrzeli już nawet w stronę Isabel, która rozpłakała się niczym małe dziecko.
S – Kim byli ci ludzie? – nagle usłyszała zza swoich pleców. Odwróciła się i spotkała wzrokiem z Sergiem oraz jego bratem.
Gdy zobaczył jej czerwone od łez oczy od razu zmienił wyraz twarzy. Złość minęła, a pojawiło się współczucie. Roberto zaś przyglądał się im z zaciekawieniem.
Podszedł do niej.
S – Kto to był?
I – yyy nikt.
S – Fer nie puszczę cię dopóki mi nie powiesz – zastrzegł ściskając ją za nadgarstek. To ją zabolało bo w tym samym miejscu miała siniaka po tym jak ojciec ją tam mocno ścisnął.
I – Nie znam ich. Prosili o jedzenie. Są bardzo biedni. Coś im przyniosłam żeby sobie poszli.
S – Bezdomni?
I – Tak, właśnie tak.
Wyswobodziła się z jego uścisku i szybkim krokiem udała do rezydencji.
Roberto podszedł do brata
R – Co ci powiedziała?
S – Bezdomni
R – Serio? Na nic lepszego nie było jej stać. Przecież oni nie wyglądali na nędzarzy, co najwyżej trochę biednych
S – Właśnie
R – Co zrobisz z tym fantem?
S – A co ja mogę. Przeżyję jeszcze te kilkadziesiąt godzin. Potem nie będzie już zmiłuj. A teraz chcę o wszystkim zapomnieć. Odbić sobie za te wszystkie poświęcenia i nieprzyjemności.
R – Oj odbijesz sobie, odbijesz. Zadbałem o to z twoimi kumplami.
S – jedziemy!
R – Tak jest!

Isabel zdążyła tylko przestąpić próg, gdy usłyszała wołający ją głos.
L – Panienko Fernando! Panienko Fernando!
Podeszła do salonu, skąd nawoływała ją Liliana.
L – Jak dobrze, że panienka mnie usłyszała. Telefon do panienki. – wskazała na słuchawkę telefonu, którą właśnie trzymała.
I – Do mnie?
L – Dzwoni pani przyjaciółka, panienka Blanca.
Isabel przejęła słuchawkę kompletnie nie wiedząc czego się spodziewać. Nic nie wiedziała o żadnej Blance, Fernanda nie raczyła o niej wspomnieć w notatniku.
I – Tak?
B – No Fer, nareszcie! Ile można do ciebie dzwonić. Już się wyszykowałaś?
I – Na co?
B – Jak na co łobuzie, na nocną imprezę. Przygotowywałam ją z dziewczynami od miesiąca. Dziś twój wieczór panieński. Ja rozumiem że z takim facetem jak Sergio traci się kontakt z rzeczywistością ale ile można? Za pół godziny wpadam do ciebie. Będzie super zajefajnie! Zobaczysz łobuzie! No, śmigaj się przebrać. Najlepiej zarzuć coś mega sexy. Nie obędziesz się dziś bez adoratorów.
I – Poczekaj Blanco! Nie, nie rozłączaj się proszę. Ja nie mogę.
Koleżanka po drugiej stronie słuchawki nie myślała czekać. Rozłączyła się natychmiast zostawiając Isabel na wpół słowa.
I – Co to miało znaczyć, że nie obędę się bez adoratorów? Boże w co ja się wpakowałam? – do jej myśli wdarła się panika. Marzyła tylko o ucieczce.

Pedro i Barbara już wsiadali na pokład samolotu, kiedy nagle żona powstrzymała go w ostatnim momencie i rzuciła: A może zostaniemy?
Pedro spojrzał na nią zaskoczony ale i zaciekawiony
B – Skoro już tu jesteśmy to możemy pozwiedzamy i …
P – Chyba wiem co knujesz
B – Na pewno jest tu gdzieś w pobliżu jakiś tani hotelik. Odpoczniemy a jutro pójdziemy na imprezę. W końcu rzadko coś takiego się trafia.
P – Jeśli się tam pokażemy to ona pośle nas w diabły. Stracimy na nią haka.
B – Nic nie powiemy. Wkręcimy się jakoś w tłum. Na pewno zaprosili masę ludzi i większości z nich nie znają.
P – Nie widzi mi się to. Nie mamy nawet stosownych ubrań.
B – Coś się wymyśli. Nie przegapię takiej okazji za nic w świecie.
P – Lepiej jej nie prowokować.
B – Błagam cię Pedro – kobieta niemal się zaśmiała – widziałeś ją? Nie wiem co się z nią stało, ale najwyraźniej życie dało jej w kość bo wyraźnie spotulniała. W pewnej chwili miałam wrażenie jakby stała przede mną ta oferma Isabel a nie Fernanda.
P – Nie mieliśmy z nią kontaktu przez lata. Odeszła z domu jako zbuntowana nastolatka. Tak naprawdę to nic o niej nie wiemy.
B – Od zawsze była przeciwieństwem Isabel. Jak drzewo krzywo rośnie to już się go nie da wyprostować.
P – Zobaczymy ale twoja propozycja jest ryzykowna. Możemy od niej sporo wyciągnąć, ale jeśli popełnimy błąd to obejdziemy się jedynie smakiem.
B – Zostańmy – poprosiła – chociaż popatrzymy. Coś mi mówi że warto tam pójść.
Pedro ostatecznie przytaknął, choć nadal nie był tym pomysłem zachwycony.

Blanca wpadła do pokoju Isabel bez żadnego ostrzeżenia. Przestraszyła ją swoim nagłym wejściem.
B – Ale się zlękłaś – nie przestawała się śmiać – tak to jest jak się nie ma czystego sumienia.
Isabel wpatrywała w nią wzrok jak zahipnotyzowana
B – No już obudź się, ty! Panna młoda! No już żartowałam. Ej – nie od razu zwróciła uwagę na jej wygląd – co ty masz na sobie łobuzie? Nie no trzymajcie mnie. – zasymulowała omdlenie – ty byłaś w Paryżu czy w zakonie? – znowu zaczęła się śmiać – Zdejmuj to laska! Nie pokażę się z tobą jeśli w tym wyjdziesz – zastrzegła.
Isabel założyła czarną dość dopasowaną sukienkę ale za to prawie do kostek. Poza tym była z długimi rękawami i nie wiele odsłaniała. Jedyna sukienka w szafie Fernandy, widocznie z długim stażem bo próżno było szukać bliźniaczo podobnej kreacji. Wszystkie pozostałe były niemal długości mini i co oczywiste dla Isabel nie do przyjęcia.
Blanca początkowo sądziła że Isabel żartuje sobie z niej ale gdy podeszła żeby zdjąć z niej sukienkę spotkała się z niezrozumiałym oporem.
B – Łobuz, podmienili cię tam czy co? To twój wieczór panieński. Na pewno tak tam nie pójdziesz ubrana.
I – Nie mam nic innego.
B – Już ja ci coś znajdę! – Blanca podbiegła do szafy i zaczęła ją przeglądać jakby była jej własną. Porozrzucała ubrania z wieszakami na podłogę, w ogóle nie przejmując się, że robi bałagan i wyciągnęła kilka kreacji, które jej zdaniem idealnie się nadawały do dzisiejszego wyjścia.
B – To jest to! Wkładaj szybko i lecimy! Ale będzie zabawa! Oj będzie się działo – Wykrzyknęła podekscytowana!

Wieczór kawalerski Sergia już się rozpoczął. Roberto i kilku znajomych jego brata zorganizowali go w jednym z najmodniejszych klubów w mieście.
W tle pobrzmiewa typowa muzyka latynoska: bachata, reggaeton czy salsa. Sala jest pełna mężczyzn, kolegów młodego de la Vegi.
Na początek Sergio stawia wszystkim po kieliszku tequili, a potem przekazuje się w ręce brata, który odpowiada za program imprezy.
Roberto prowadzi go na środek sali i tam usadawia wygodnie na krześle.
R – No młody! Uważaj! Nie wiesz co cię czeka.
Roberto wyciąga z kieszeni czarną opaskę, którą zasłania bratu oczy. Po chwili światło gaśnie i dotychczas grana piosenka zostaje wyłączona, w jej miejsce leci inny utwór zatytułowany : You can leave your hat on i rozpoczyna się show!
Oczom bawiących się mężczyzn ukazuje się zgrabna kobieca sylwetka, która rozpoczyna swój dziki taniec dookoła głównego zainteresowanego. Niektórym jego kolegom dosłownie opadają szczęki. Kobieta wije się i co chwila przybliża zalotnie do siedzącego grzecznie, jeszcze, Sergio, a pozostali przyglądają się popijając przy tym kolejne kolejki tequili.

W tym samym czasie rozpoczyna się i wieczór panieński przygotowany dla Isabel. Ona nie jest taka spokojna i zrelaksowana jak Sergio. Wręcz przeciwnie. Czuje się fatalnie już na samym wejściu widząc miejsce do którego przywiozła ją przyjaciółka Fernandy. Widać że to nocny klub przeznaczony nie dla elity. Dodatkowo jej stan pogarsza strój jaki Blanca na niej wymusiła. Zielona obcisła sukienka z ramiączkami i odkrytym dekoltem oraz sięgająca ledwie za uda bardzo ją peszy. Męskie spojrzenia jakie są jej posyłane sprawiają że czuje się osaczona i ma wrażenie że faceci zaraz rzucą się na nią jak na mięso.
Blanca pociąga ją do stolika przy którym siedzi 10 pozostałych kobiet. Okazuje się, że to ich wspólne znajome. Dziewczyna stara się jak może udawać, ale cała ta atmosfera i otoczka ją przygniata. Marzy o powrocie do rezydencji. Nie ma jednak na to szans.
B – No dobra! Willy’ego jeszcze nie ma, no to idziemy potańczyć? – zarządza kumpela Fernandy, a Isabel nie przestaje się zastanawiać kim jest ten Willy.

Po pół godzinie całe towarzystwo jest tak pijane, że już nie zwraca uwagi na dziwne zachowanie Isabel i zajmuje się wyłącznie sobą.
I – To najgorsza rzecz jaka mi się przytrafiła w życiu – stwierdza Isabel, która od dobrych paru minut siedzi sama przy stoliku i co chwila musi unikać pożądliwych spojrzeń mężczyzn z sąsiadujących stolików czy zza lady baru. Modli się w duchu by nikt do niej nie podszedł.
Po upływie kwadransa zjawia się Blanca z dobrą dla niej wiadomością
B – Słuchaj, ten Willy nie przyjdzie. Wychodzimy.
I – Trudno, nic się nie stało. Chodźmy – odpowiada Isabel z trudem kryjąc radość.
Wstaje i rusza za koleżanką, ale wcale nie zmierzają do wyjścia…
I – Blanco, tam jest chyba wyjście.
B – No tak, ale wstąpimy jeszcze na chwilę do podziemi.
I – Do podziemi? – szatynka czuje zaniepokojenie
B – Wyluzuj. Przywitam się tylko ze znajomym i wracamy.
I – To może ja poczekam tutaj
B – Przestań. To tylko minuta. Chodź.
Isabel chociaż nie chce nie może odmówić Blance. Poza tym boi się zostać sama przy wejściu więc podąża za nią nadal.
Na dole udają się do jednego z pierwszych pokoi jakie się tam znajdują. Dziewczyna wchodzi choć instynkt nakazuje jej coś innego.
B – Mam dla ciebie niespodziankę. Już tu idzie! – odrzeka zadowolona z siebie Blanca
Isabel natomiast jest przerażona. Domyśla się o co może chodzić ale w duchu modli by to nie było to. Jej podejrzenia okazują się jednak trafne.
Do pokoju wchodzi potężny, czarnoskóry mężczyzna. Ma na sobie płaszcz
B – Mówiłaś że zawsze marzył ci się murzyn. Wuala! Specjalnie dla Ciebie Willy! Oto mój prezent. Bawcie się dobrze! – Blanca zamknęła drzwi nim Isabel zdążyła coś powiedzieć.
Przytłoczona tym stanem rzeczy jest bliska płaczu. Strach ogarnia ją ze wszystkich stron. Oczy omal nie wypadają kiedy Willy zaczyna się rozbierać. Isabel czuje się jak w potrzasku.
I – Boże nie! Ratunku – krzyczy w środku.

Muzyka

SaraLuna wstęp -Melendi
Gdy Sergio odgraża się za po wyjściu od Isabel
Gdy Liliana informuje Isabel o tajemniczych gościach
Gdy Sergio i Roberto zauważają krewnych Isabel
Gdy Isabel poznaje prawdziwe zamiary taty i ciotki
Gdy ojciec chwyta Isabel za nadgarstek
Gdy Sergio chwyta Isabel za nadgarstek i wypytuje
Gdy Isabel rozmawia z Blancą przez telefon
Gdy Isabel wychodzi z Blancą
Gdy Barbara i Pedro postanawiają zostać na ślub
Gdy Isabel zostaje sam na sam z Willym

Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Gdy wzruszona Isabel wychodzi do ojca i ciotki

Muzyka z wieczoru kawalerskiego Sergia:
Danza kuduro - Don Omar i Lucenzo

Carnaval - Maluma

Put your hat on me - Joe Cocker

podczas specjalnego tańca dla Sergia

Muzyka z wieczoru panieńskiego Isabel

El chupete - Los Sultanes
Mi amor - El Puma Rodriguez


Z salidy
Duele el amor - Tony Dize
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:05:42 10-04-16    Temat postu:

Już jestem i nadrobiłam rozdział,dopadła mnie grypa i gdzieś go pominęłam. Wreszcie Isabell zobaczyła prawdziwe oblicze ojca i na czym mu zależy.Jeszcze ten wieczór panieński a raczej koniec wieczoru, ciekawe jak Isabell z tego wybrnie.Czekam na dalszy ciąg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:57:57 11-04-16    Temat postu:

Entrada
https://www.youtube.com/watch?v=I20W7CpnUDg&feature=youtu.be

Gościnnie:

Jose Pablo Minor jako ADAN BARRAJAS


Odcinek 12/11.04.16

Szatynka jest dosłownie sparaliżowana tą nadzwyczajnie niespodziewaną i zawstydzającą sytuacją. Nim mężczyzna zdąży się odwrócić, ona już wybiega z pokoju. Po drodze potrąca zszokowaną Blancę, której tak oszołomiona, nawet nie zauważa.

Isabel wybiega w popłochu na ulicę niemal przewracając się o własne nogi. Przed nią tylko uliczne światła i nieznane okolice. Idzie przed siebie spiesznym krokiem, byleby tylko uciec z koszmaru jaki ją nawiedził.

Przednio zaś bawi się jej przyszły mąż, który poczyna sobie coraz śmielej z tancerką, którą wynajął mu starszy brat wraz z jego kolegami.
Gdy piosenka dobiega końca Roberto podchodzi do niego i odsłania mu oczy dodając w między czasie – A teraz coś extra tylko dla ciebie bracie. Taka noc się więcej nie powtórzy. Korzystaj. Na górze masz zarezerwowany na całą noc pokój.
Sergio z zachwytem spogląda na kobietę, którą zaprosił specjalnie dla niego Roberto, uśmiech staje się jeszcze bardziej szerszy. Na widok pięknej długonogiej blondynki de la Vega zagryza zmysłowo wargę, a potem chwyta ją za dłoń i udaje się z nią w inne, ustronne miejsce.
Tymczasem do Roberto podbiega najlepszy kolega Sergia, Adan.
A – Ej czy to nie…
R – Cicho. Tak, to ona a co?
A – Nic, tylko zdziwiłem się. Myślałem, że oni się nienawidzą
R – To źle myślałeś. Nie myśl już tyle bo ci się komórki przepalą.
A – Jak zwykle jesteś przemiły Robby
R – Niech oni się bawią tam, a my tu. Noc jeszcze młoda. Ja też chcę poszaleć. Idziemy!

Płaczącą Isabel po drodze zgarnia Blanca. Kobieta ruszyła jej śladem zaraz po ucieczce szatynki z klubu.
B – Wariatka! Nie poznaję cię Fer. Odbiło ci czy co? – nie przestaje komentować jej niezrozumiałego zachowania – chciałam ci zrobić niespodziankę, spełnić twoje marzenie, a ty co odwalasz?! Tylko mi nie mów że się nagle zakochałaś w tym swoim paniczyku! Nie zamierzasz nic odpowiedzieć?! – coraz bardziej się wścieka. Na dodatek zaczyna kropić.
Isabel odwraca całkowicie wzrok w kierunku szyby i ocierając napływające niczym potok łzy, stara się zagłuszyć w swojej głowie pretensje najlepszej kumpeli jej bliźniaczki. Jedyne o czym marzy to powrót do domu rodzinnego, mimo iż odkryła iż nawet tam, nic nie jest takie jak sądziła.

Blanca w końcu podjeżdża pod rezydencję de la Vegów.
B – Słuchaj, ja wiem że to wszystko nawet ciebie może stresować, ale weź ty się ogarnij Fer. Tak nie może być. Mam wrażenie że siedzę teraz z kimś zupełnie innym, jakbyś przeszła transformację i wcale mi się taka nowa nie podobasz. Fer wróć że wreszcie do siebie! Ok.?
Isabel nieśmiało odwzajemnia wymuszające spojrzenie Blanki i na pożegnanie przytakuje, a potem niknie w strugach deszczu zmierzając do środka willi.
Nie widzi już niezadowolonej miny koleżanki, która z irytacją w oczach odjeżdża z posesji.

Wczesny jak na Fernandę i wieczór panieński powrót Isabel wzbudza w domu poruszenie mimo iż dziewczyna starała się przedostać do sypialni ukradkiem. Nie widziała tego, ale oczy domowników wodziły za nią już podczas przyjazdu.
Elena i Carlos wypatrzyli ją z okna swojego pokoju i oboje spojrzeli na siebie wymownie, nie kryjąc zdumienia. Gdy szatynka wchodziła po schodach zza ściany umiejętnie obserwowała ją Liliana, która także nie potrafiła pozbawić się miny zaskoczenia. A na górze, gdy Isabel przemierzała korytarz, jej kroki usłyszała nie mogąca spać Cordelia, którą tak wczesny powrót również zdziwił.

Ta noc była wyjątkowo ciężka. Isabel bezustannie płakała, nie potrafiła uporządkować myśli, drżała przed ceremonią zaślubin, nie chciała w tym uczestniczyć. Nie pomagał brak kontaktu z bliźniaczką. Ta niewiedza ją dobijała.

Nad ranem, jeszcze o świcie Roberto wraz z pomocą Adana przywiózł do domu kompletnie wstawionego Sergia. Jego impreza wyglądała o wiele inaczej. Tej nocy niczego sobie nie żałował, a już na pewno nie alkoholu. W jego głowie co i rusz pojawiały się migocące gwiazdki.
R – Pomóż. Wniesiemy go na górę. – Roberto chwycił brata pod rękę a z drugiej strony pomagał mu Adan.
A – Ciiicho Sergio!
Młody de la Vega nie przestawał nucić piosenek, mimo iż był uciszany – bo obudzisz cały dom – upominał Adan.
W końcu dotarli na górę i położyli chłopaka do łóżka.
A – Co w niego wstąpiło? Nigdy tak nie pił, na umór – zastanawiał się Barrajas
R – W końcu to był jego ostatni wolny wieczór. Zobaczymy jak ty się będziesz zachowywał jak zdecydujecie się w końcu z Marcią na ślub
A – Taaa jasne, prędzej ty z Evy
Mężczyźni przez chwilę się ze sobą droczyli.
A – Dobra, muszę lecieć, odespać to bo inaczej nie wstanę na ślub.
R – Leć, ja się nim zajmę i też się kładę. Dzięki.
A – Do zobaczenia potem! A czekaj, weź no ty mi coś wytłumacz.
R – Chyba nie będziesz znowu męczył mnie o to samo
A – Weź bo ja nic nie rozumiem – mówi ściszonym głosem – to jak to z nimi w końcu jest?
R – To ty najlepszy kumpel jesteś i nie wiesz? – Roberto nie ułatwia Adanowi
A – Wspominał mi coś że wcale tak za tą Fernandą nie szaleje jak wygląda, ale nic poza tym
R – Ok. ok., słuchaj. Skoro nic ci więcej nie powiedział to znaczy że nie chciał. Ja nie mogę mówić za niego. Sorry
A – To chore. Zerwał z Victorią dawno temu i to nawet w niezgodzie, a dziś go z nią widzę i na dodatek pół wieczoru spędzili razem. O co w tym chodzi? bo ja nie kumam
R – Dowiesz się w swoim czasie.
A – Czyli co? nic mi nie powiesz?
R – Adan, mogę ci tylko zdradzić że niebawem to się wyjaśni. Możesz być tego pewien. Chodź, odprowadzę cię szybko.
Roberto otworzył drzwi sugerując koledze szybkie wyjście. Po chwili w środku został już tylko Sergio, który się przebudził. Nadal ma mroczki przed oczami ale nie przeszkadza mu to wstać. Podnosi się z łóżka lekko się chwiejąc, a potem podpierając się o napotykane po drodze przedmioty jak fotel czy potem ścianę, powolutku wychodzi z sypialni.
S – Gdzie jesteś? Chodź do mnie – nie przestaje nawoływać – Przytul mnie szatyneczko – Cały czas podpierając się o ściany dociera w końcu pod drzwi pokoju … przyszłej żony i wtedy zaczyna się bez opanowania śmiać – moja szatyneczka, jesteś tam laleczko? Chodź do mnie.
Stojącego pod drzwiami Isabel brata zauważa wracający Roberto i szybko zatyka mu usta rękoma chcąc go uciszyć.
R – Zgłupiałeś? Zaraz obudzisz cały dom
Najstarszy de la Vega bierze od razu brata pod ramię i odprowadza z powrotem do pokoju.
R – Jak by cię starzy zobaczyli to dopiero by było. Kładź się i cicho bądź. Nigdzie nie będziesz łaził – zastrzega gdy brat po raz kolejny próbuje się wyrwać z łóżka
S – Muszę ją zobaczyć! Gdzie ona jest? Pragnę jej ! – znowu zaczyna się wydzierać
R – Pogrzało cię, weź się uspokój! Nie ma jej. Ta lafirynda jak zwykle gdzieś się włóczy. Doskonale o tym wiesz.
Roberto pomaga bratu się rozebrać, a potem odczekuje kilkanaście minut i w końcu decyduje się zostawić go już samego.
R – Mam nadzieję że już nie będziesz spacerował, zwłaszcza do tej nic nie wartej karierowiczki – odrzeka domykając drzwi od zewnątrz.
C – Coś się stało? – po drodze natrafia na siostrę
R – A upił się jak głupek, to się stało. – odpowiada poirytowany – A ty co nie śpisz? – zauważa
C – Nie wiem czemu ale dziś jakoś strasznie nie mogę. Jest dziwnie niespokojnie.
R – Ty to odkąd tylko pamiętam nie możesz spać. Dla ciebie to i tak bez różnicy. Idę się położyć – spławia ją bez mrugnięcia okiem, sprawiając jej swoim zachowaniem przykrość.

Nastał ten wielki dzień. Dla jednych wyjątkowy, dla drugich nerwowy, a dla jeszcze innych wręcz koszmarny, dzień którego chcieliby uniknąć jak ognia.
Elena jest tak niezadowolona, że kompletnie straciła apetyt. Nawet ułożona na łóżku, czekająca na nią wytworna suknia nie jest w stanie poprawić jej humoru. Niespodziewanie mąż chwyta ją w pasie od tyłu i składa pocałunek na jej szyi.
E – Przestań
C – No co? Jeszcze nie tak dawno to myśmy sobie ślubowali. Pamiętasz ten dzień? Ile to stresu było?
Mimowolnie na jej twarzy pojawia się uśmiech
E – Pamiętam, ale wtedy było zupełnie inaczej. Nasz ślub był piękny, wytworny i z pompą.
C – Ten też taki będzie.
E – Nie, ten będzie porażką. Już sama panna młoda jest porażką.
Carlos wypuszcza ją migiem z objęć – z takim nastawieniem to ty na pewno naszych gości nie zabawisz. – stwierdza z rozżaleniem
E – Spokojnie, znasz mnie. Wiesz że świetnie zagram rolę szczęśliwej i zadowolonej gospodyni
C – Wolałbym żebyś nie grała tylko naprawdę się cieszyła
E – Przy tej kobiecie to jest niemożliwe
C – Posłuchaj. To nie ty będziesz z nią żyła tylko nasz syn. Po ślubie zamieszkają razem gdzie indziej. Będziesz ją miała z głowy. Nie masz się czym przejmować.
E – Wiesz że nie o to chodzi. Nie mogę ścierpieć że ta baba zagarnie nasz majątek!
C – Już ci to tłumaczyłem. Ona nie ma dostępu do naszych pieniędzy. Podpisała intercyzę.
E – Na pewno jest w tym jakiś haczyk.
C – Dziś nie będziemy sobie tym akurat zawracać głowy. Mamy niewiele czasu. Zaraz będzie tu cały tabun ludzi. Czekam też na mojego fryzjera. Na tym się skupmy. Musimy dziś wyglądać perfekcyjnie żonko.
E – Chcesz zobaczyć moją suknię na dziś?
C – Przecież widzę, od rana leży na łóżku
E – Nie o tej mówię.
C – Włożysz inną? Ale jak to?
Elena podchodzi do szafy i wyciąga z niej tajemnicze pudło. Otwiera je i wyciąga z niego suknię…
Carlos otwiera szeroko oczy, nie tyle ze zdumienia co z oszołomienia.
C – Co to ma być? Ty chyba zwariowałaś?
E – Spokojnie, nie włożę jej na część oficjalną tylko potem jak już będzie po.
Mężczyzna jeszcze spogląda w jej kierunku z nadzieją, że to tylko żart ale Elena tą nadzieję skutecznie mu odbiera. Jej wzrok zapewnia że nie zmieni planów.
Co z tego wyniknie?

W kuchni
M – No siadajcie szybko. Już prawie 9. Śniadanie raz dwa i idziemy! – Matilde pogania Bruna i Lilianę. Od samego rana są zabiegani z powodu imprezy w rezydencji i nie mieli wcześniej nawet chwili by coś zjeść.
M – Bruno! Co ty taki zamyślony? – Kucharka zwraca uwagę szoferowi, który zdaje się bujać w obłokach. – Starczy ci tyle jajecznicy czy jeszcze ci dołożyć? Bruno!
B – eee starczy, dziękuję
Liliana nie przestaje rechotać – ktoś tu chyba się zakochał – dodaje zaczepliwie
Gdy Bruno orientuje się, że to jego ma na myśli stanowczo zaprzecza
B – Nie, no coś ty. Tak po prostu się zamyśliłem. Denerwuję się jak wszyscy weselem
L – Taaaa? A może ty nie możesz przeżyć tego wesela?
B – Weź przestań. Znowu będziesz gadać te głupoty.
L – No co? a może nie mam racji? Na pewno panienka Fernanda ci się podoba
Matilde ukróca te domysły
M – Lili zajmij się jedzeniem dobrze? Musisz pomóc pani przy sukni, dlatego mogłabyś się zająć tym co należy co?
L – Ojejku pogadać se nie można

I – O nie! – Isabel budzi się z przerażeniem – zaspałam! – udało jej się zasnąć dopiero gdzieś w środku nocy i w efekcie teraz przysnęła. Zerka na zegarek, po czym szybko zeskakuje z łóżka. – Nie wyrobię się! - wpada w popłoch i niemal z miejsca biegnie do łazienki wziąć prysznic.

O tej samej porze budzi się Sergio, ale on z pomocą brata.
S – Co jest! – odpowiada z niezadowoleniem
R – Nic, tylko tyle że dziś się żenisz ale spoko jak wolisz spać
S – Co? – chłopak zrywa się na równe nogi
R – Ruszaj się bałwanie bo w takim tempie to ja nie wiem gdzie ty zajedziesz bo na pewno nie do kościoła
S – Kurde, nie mogłeś mnie wcześniej obudzić?! Już 9!
R – Ciesz się, że w ogóle cię obudziłem. Tak wczoraj zaszalałeś.
S – Weź mi nawet nie mów. Głowa mi pęka.
R – Rozumiem że ten ślub to nic przyjemnego ale żeby tak się uwalić.
S – Nic nie rozumiesz. Z resztą nie mam teraz na to czasu. Idę pod prysznic.
R – Idź i to od razu. Jedzie od ciebie wódą na kilometr. Lepiej żeby matka cię takim nie widziała. – gdy Sergio znika za drzwiami łazienki Roberto dodaje – no i w końcu nastał ten dzień. Od dziś wszystko się zmieni

Isabel podczas brania prysznica nie przestaje rozmyślać o tym co ją czeka za pare godzin, jest tym przerażona. Byłoby jej łatwiej gdyby miała kontakt z Fernandą ale ta od kilku dni w ogóle się do niej nie odzywa co zwiększa dodatkowo jej niepokój.
I – Fer gdzie ty jesteś? Dlaczego zostawiłaś mnie z tym samą? Boże jak to dziś będzie? Nie wyobrażam sobie tego. Przecież będę musiała go pocałować no i ta przeklęta noc poślubna! Co ja zrobię?! – nieustannie się tym martwi. – przecież nie będę z nim … no. Boże jak się z tego wykaraskać?
Szatynka wychodzi z kabiny owinięta różowym ręcznikiem. Z pośpiechu zapomniała o szlafroku. Wychodzi powoli z łazienki z mokrą głową i gdy odwraca się, zauważa na swoim łóżku leżącego na w pół przyszłego męża!
Sergio wodzi za nią wzrokiem od stóp do głów nie kryjąc się z półuśmieszkiem jaki zawitał na jego twarzy. A ona stoi niczym sparaliżowana zaciskając ręcznik nad swoim dekoltem.
S – Wpadłem dodać ci otuchy przed no wiesz, nie codziennie człowiek bierze ślub i to stresujące – odrzeka podnosząc się pomału z jej łóżka – wyspałaś się?
I – yhy – odpowiada ściśniętym głosem
S – Słyszałem że miałaś wieczór panieński – sugeruje zbliżając się do niej – fajnie było?
Isabel w tym momencie dostaje małpiego rozumu i ogarnięta niezrozumiałą paniką otwiera szybko drzwi żeby ponownie schować się w łazience.
Sergio jednak jest szybszy i tym razem nie pozostawia jej żadnego wyjścia. Tamuje drzwi swoją ręką jednocześnie przyciskając ją do drzwi i przysuwając swoją twarz do jej ucha szepce jej – Bardzo mi się podobasz. Tak cudownie pachniesz. Nie uciekaj mi szatyneczko.
Isabel zaczyna dygotać na całym ciele.
Gdy on zamaszystym ruchem odwraca ją do siebie nie ma nawet czasu na reakcję i całkowicie zniewolona niknie w jego pocałunku.


Muzyka

Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi / w smutnych momentach

Shaky shaky - Daddy Yankee piosenka z wieczoru Sergia

Seras = Carlos Rivera / gdy Sergio całuje po raz pierwszy Isabel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:11:06 11-04-16    Temat postu:

Biedna Isabell, zdaje się że jest sama z tym wszystkim nie ma wsparcia w nikim za to Sergio zabalował i to porządnie, jego zachowanie ale ten pocałunek jak zachowa się Isabel, czy jej się spodoba i odda pocałunek? Roberto coś kombinuje ale co, nie mogę go rozgryść, no i co z Fernandą gdzie się podziewa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzenka20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 17199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa i okolice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:46:38 12-04-16    Temat postu:

Dziękuję za komentarz. Od razu chce mi się pisać kolejny odcinek. Może nawet dziś coś stworzę. Cieszę się czytając twoje "domysły" bo o to mi właśnie chodzi żeby to nie było jasne. Niebawem będzie zwrot i zrozumiesz, tak myślę, choć trochę Sergia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 21, 22, 23  Następny
Strona 2 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin