|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:57:51 26-06-17 Temat postu: |
|
|
No to zaczyna się dziać. Isabel choć dalej naiwna to coś w niej zaczyna pękać bo to co zrobiła nad basenem było świetne Sergio w pełni na to zasłużył, jak mógł po jednej kłótni w ten sam dzień sprowadzić sobie inną to było przegięcie.Jeszcze robi to co mówi mu matka aż brak słów.Ciekawe czy Isabel uda się uciec i co zrobi wtedy Sergio już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.Adan całkiem sobie nagrabił jak przekona teraz do siebie Dulce, a dziewczyny mi szkoda to se Elena wymyśliła. Cieszę się że już jesteś i dalej piszesz.Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony przez dulce245 dnia 16:58:31 26-06-17, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:09:51 27-06-17 Temat postu: |
|
|
Dulce245 dzięki za komentarz i ja też się cieszę, że nadal czytasz.
Specjalnie dla Ciebie kolejny odcinek
Odcinek 98/27.06.17
Isabel odczekała kolejne 2 godziny. Wykorzystała je na to by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Spakowana w niewielką torbę jest już gotowa do … ucieczki!
I – Nie zniosę w tym domu ani chwili dłużej. Nie chcę ich nigdy więcej widzieć! A już na pewno nie jego! Eva miała rację. On nikogo nie traktuje poważnie. Mnie też chciał wykorzystać, ale na szczęście mu nie uległam. To koniec tej całej farsy! Odchodzę!
Kobieta powolutku, na paluszkach, schodzi na dół, a potem udaje się do wyjścia przez kuchnię. Domyśla się, że drzwi frontowe są zamknięte i gdyby chciała je otworzyć o tej porze, mógłby uruchomić się alarm. W kuchni zapala światło, a potem stara się najciszej jak to możliwe otworzyć schowek z kluczami, tylko że jest ich aż tyle…
I – No nie. Zawsze biednemu wiatr w oczy. Mam je wszystkie sprawdzić? Ahhh – wzdycha – nie ma innego wyjścia.
W końcu przy piątym kluczu szatynce się powodzi i może wreszcie wyjść na zewnątrz. Zadowolona z siebie opuszcza pomieszczenie. Nie ma jednak pojęcia o jeszcze jednej przeszkodzie, a właściwie niebezpieczeństwie. Dwa wielkie rottweilery są na wolności i biegają po posesji…
Sergio budzi się znienacka w ramionach Vico. Nie od razu rozeznaje się w sytuacji.
S – Shit! Kiedy ja tu zasnąłem?! – mężczyzna ściąga ze swojego karku delikatnie rękę modelki, a potem opuszcza jej pokój i udaje się do sypialni Isabel.
S – Cholera. Mam nadzieję, że się nie zorientowała gdzie byłem.
De la Vega lekko naciska klamkę drzwi wątpiąc, że będą otwarte. Domyśla się, że złość Isabel nie minęła, ale mimo to podejmuje próbę. Jakie jest jego zdziwienie gdy drzwi się otwierają, a jeszcze większe gdy nie znajduje w środku rozżalonej szatynki!
S – Nie! To się nie dzieje naprawdę! Znowu?! – de la Vega migiem wybiega w poszukiwaniu Isabel.
Tymczasem ona niczego nieświadoma przechadza się przez ogród w całkowitych ciemnościach i … na poważnie zaczyna żałować, że zdecydowała się na coś podobnego w nocy. Ze strachu zaczyna się już trząść. Poruszające się na wietrze gałęzie uruchamiają jej wyobraźnię.
I – Boże, gdzie ja jestem? Nic nie widzę.
Uśmiech pojawia się na jej twarzy gdy dostrzega wreszcie uliczne światła. Przyspiesza kroku w kierunku bramy i wtedy słyszy za sobą gwarne dyszenie, a potem silne ujadanie.
Poznaje te odgłosy.
Zastyga w miejscu z przerażenia.
I – Boże nie! – krzyczy w środku.
Rottweilery otaczają ją z obu stron. Szatynka wie, że tym nie razem nikt jej nie uratuje. Nie ma szans w starciu z dwoma rozszalałymi psami. Stoi nieruchomo modląc się jakby to miał być ostatni raz...
Wtedy słyszy czyjś przejmujący krzyk. To odwraca uwagę psów, które zmieniają obiekt zainteresowania i biegną za sylwetką, która je prowokuje.
Isabel początkowo się nie rusza. Nie dowierza w to co się stało. Powoli uzmysławia sobie, że ktoś ją ocalił i wziął na siebie zagrożenie ze strony psów.
I – Boże! Teraz te psy jego rozszarpią. O nie! – Nie od razu rozpoznała męski głos, który zdekoncentrował psy. Teraz już wie do kogo należał.
I – Muszę coś zrobić, inaczej te psy go rozszarpią!
Szatynka biegnie z powrotem w kierunku domu i nagle z kimś się zderza, a potem oboje upadają na ziemię. Nim Isabel zdaje sobie sprawę, osoba z którą się zderzyła dopada ją i ląduje na niej!
- Mam cię! – ten głos też zna. To … Sergio!
Para na początku mocno ze sobą walczy. Isabel nie chce dać się zdominować i szarpie się z Sergiem starając się mu wyrwać, ale on jest silniejszy i w końcu unieruchamia ją zakładając jej ręce nad głową.
S – Zgłupiałaś do reszty!? Ze mną nie wygrasz. Uspokój się wariatko!
Isabel szybko ma dość i odpuszcza zrezygnowana. Oboje dyszą mocno zmęczeni, czują swojej oddechy na sobie. Przez chwilę milczą, do czasu aż Isabel przypomina sobie o … Brunie!
I – Psy pobiegły za Brunem. Rozszarpią go. Musimy mu pomóc.
S – Co? Jakie psy? O czymmm…o nie! Tylko nie to!
Sergio w jednej chwili podnosi się z ziemi, a potem podnosi też Isabel i dopytuje co się stało. Jest w szoku gdy dowiaduje się co zaszło.
S – Isabel, my też musimy uciekać. Te psy są niebezpieczne. Wypuszczamy je tylko na noc.
I – Bruno uratował mi życie. One go dopadną! Tu się liczy każda sekunda!
S – Idź do domu, a ja ich poszukam. Może mnie posłuchają.
I – Nie. Idę z tobą
S – Oszalałaś?! Nie znają cię. Na pewno znowu zaatakują. Wracaj do domu i czekaj tam! Słyszałaś?!
I – Ale…
S – Jazda do domu! – Sergio nie wytrzymuje napięcia i pokrzykuje na Isabel. To skutkuje i dziewczyna posłusznie udaje się w kierunku rezydencji. Tym czasem Sergio biegnie na pomoc Brunowi!
Hałaśliwe ujadanie psów budzi większą część domowników. Elena wygląda zza okna by zobaczyć co dzieje się na zewnątrz.
C – Zaraz szlag mnie trafi. Te cholerne psy nie dają mi spać. Czemu tak szczekają?! – wścieka się Carlos.
E – Może ktoś się kręci po naszej posesji?
C – Jeśli tak to już po nim. Wszedł na własne ryzyko. Przymknij to okno. Może się zaraz uspokoją. Muszę się na jutro wyspać!
Mężczyzna nakrywa poduszkę na głowę by stłumić hałas. Elenie zaś to ujadanie nie daje spokoju i kobieta postanawia sprawdzić co się dzieje. Schodzi do salonu, gdzie są już Cordelia z Eliasem oraz Roberto z Victorią. Niebawem do grona dołączają też służące. A na końcu do salonu dociera wstrząśnięta Isabel. Wszystkie spojrzenia w mig spoczywają na niej. Wszyscy zwracają uwagę na jej wygląd. Jest cała umorusana, a włosy ma mocno poplątane.
Nagle daje się słyszeć dramatyczne krzyki sprzed domu. Cała uwaga skupiona na Isabel niknie. Roberto i Elias wybiegają na zewnątrz. Domyślają się, że psy kogoś dopadły!
Po chwili wchodzą do środka z … zakrwawionym Brunem! Chłopak jest podrapany w kilku miejscach, ale najgorzej wygląda jego łokieć. Silnie krwawi też jego noga!
Cordelia na ten widok…mdleje!
Każdy z domowników jest wstrząśnięty, nawet Victoria, ale najbardziej Isabel, która zaczyna lamentować i oskarżać siebie o to co spotkało Bruna.
I – To moja wina. Moja.
E – Trzeba wezwać lekarza – stwierdza Elena
R – Nie ma na to czasu! Zabieram go do szpitala! – obwieszcza Roberto. Kobieta nie oponuje. I ona czuje się poruszona po tym co zastała. Jednego jednak nie rozumie. Czemu doszło do tej tragedii? Dlaczego psy rzuciły się na dobrze znanego im szofera?
Nagle kobieta przytomnieje, gdy przypomina sobie o najmłodszym synu i pyta Victorię:
E – A gdzie Sergio?!
Victoria nie może wydusić z siebie słowa. Wzrusza tylko ramionami. Tak szybko jak się zeszli tak szybko wszyscy wracają do siebie. W salonie zostaje jedynie zlekceważona przez wszystkich Isabel, która siada skulona na podłodze i płacze. Gnębią ją straszne wyrzuty sumienia.
Nagle ktoś obok niej staje i podaje jej dłoń. To Sergio, który właśnie wszedł do domu.
S – Chodź.
Podnosi nadal mocno oszołomioną Isabel, a potem zanosi bezbronną dziewczynę do sypialni...
Elena wraca do siebie. Pali w pokoju światło, co irytuje Carlosa, który znowu został wybudzony ze snu.
C – Musisz palić to światło? Nie wystarczy lampka nocna?
E - Zamknij się. Nie wiesz co się stało?
C – Nie wiem, ale pewnie zaraz mi powiesz
E – Nigdzie nie mogę znaleźć Sergia. Boże, a jeśli i jemu coś się stało?
C – Co ty gadasz? – mężczyzna w mig podnosi się do pozycji siedzącej
E – Nie ma go w sypialni, nie ma u Victorii. Boję się, że był na zewnątrz kiedy to się stało
C – A co się stało?
E – Rottweilery pogryzły naszego szofera
C – Co!
Isabel jest tak wstrząśnięta, że nie reaguje na to co mówi do niej Sergio. Chłopak lekko gładzi ją po policzkach starając się do niej dotrzeć.
S – Kochanie proszę cię. Musisz dojść do siebie tak? Chodź, umyjemy się. Isabel…Isabel.
I – To moja wina
S – Co powiedziałaś?
Isabel mruczy pod nosem winiąc się za to co spotkało Bruna. Serce kraje się Sergiowi na ten widok.
S – Kochanie…misiu nie mów tak. To był wypadek.
I – To moja wina, to przeze mnie – Isabel powtarza to w kółko, jakby była w jakimś transie.
W końcu Sergio nie wytrzymuje jej lamentu i …policzkuje ją! I to owszem, podziałało!
I – Aua! Co robisz?!
S – Posłuchaj mnie uważnie – de la Vega ujmuje twarz dziewczyny w swoje dłonie i kontynuuje – To nie twoja wina. To był wypadek. Brunowi nic poważnego się nie stało. Słyszysz co do ciebie mówię? Słyszysz?
I – Taaak!
S – A teraz powoli wstaniemy, pójdziemy do łazienki i się umyjemy. Jesteś cała utytłana w ziemi.
Isabel spogląda po sobie, a potem odpowiada – ty wcale nie wyglądasz lepiej. - Teraz to Sergio zerka na siebie.
S – Chodź – szatyn pociąga za sobą Isabel do łazienki, a potem wciska ją pod prysznic i zaczyna rozpinać jej sukienkę!
Isabel z miejsca obrusza się, a potem odsuwa od Sergia.
I – Co ty robisz?! Nie pozwalaj sobie!
S – Daj spokój. Jakbym cie nie widział w bieliźnie – zaśmiewa się de la Vega, ale szybko się uspokaja bo widzi że Isabel do śmiechu nie jest.
W tej chwili Sergio przypomina sobie kiedy po tym jak Isabel zemdlała w ogrodzie, jeszcze przed ich fikcyjnym ślubem, zabrał ją do siebie i przebrał w nocną koszulkę.
Gdy wraca myślami na ziemię zderza się z jej krytykującym spojrzeniem i od razu decyduje się ewakuować.
S – Zaczekam w pokoju. Przy okazji zadzwonię do Roberta zapytać o stan Bruna.
Isabel mu przytakuje, a potem odprowadza aż po same drzwi by następnie zamknąć je od środka.
Tym czasem w środku sypialni młodych jest… Elena.
E – Synku a jednak jesteś! Jak to dobrze! Bałam się, że i tobie coś się stało!
Kobieta podbiega do Sergia i wciska go w swoje ramiona.
S – Skąd ten pomysł mamo?
E – Nigdzie cię nie było. Gdzie się podziewałeś? Wiesz co się stało? Czemu psy pogryzły szofera?
S – Musiały go z kimś pomylić. Ważne, że nic gorszego się nie stało.
E – A ta wyw…- spojrzenie syna hamuje Elenę przed nieprzyjemnym epitetem w kierunku jego żony – A ona, czemu przyszła cała w ziemi, brudna jak jakiś kopciuch? O co w tym wszystkim chodzi?
S – Mamo, to nie jest dobry moment. Jutro porozmawiamy.
E – Sergio, chyba nie zamierzasz niczego przede mną ukrywać. Masz mi powiedzieć!
S – Obiecuję, że ci powiem ale jutro dobrze? Teraz chcę zadzwonić do Roberta. Pewnie już są w szpitalu.
E – Dobrze, ale jutro ci nie odpuszczę. Dobranoc synku. Uważaj na siebie dobrze?
Koszmarna noc wreszcie dobiega końca.
Sergio budzi się w swoim łożu, ale Isabel nie ma obok. Mężczyzna podnosi się jak na zawołanie pewien, że szatynka mogła znowu wpaść na jakiś głupi pomysł. Oddycha z ulgą gdy dostrzega ją siedzącą w skuleniu na podłodze.
Podchodzi do niej i znowu słyszą tą samą frazę co zeszłej nocy.
I – To wszystko moja wina. Tak mi przykro. Przepraszam. Przepraszam.
S – Hej masochistko. Może byś już sobie odpuściła?
Isabel unosi wzrok na Sergia z grymasem wymalowanym na twarzy.
I – To nie jest śmieszne – odrzeka z irytacją w głosie
S – No już, uspokój się. Bruno ma tylko pogryzioną rękę. Nic mu nie będzie. Jeśli będziesz grzeczna to może zabiorę cie ze sobą do szpitala.
I – Jedziesz tam?!
S – Jasne. Zapewnię mu najlepszą opiekę. W końcu ocalił życie mojej ukochanej. – ton głosu Sergia zmienił się na poważniejszy. I Isabel to wyłapała. Oboje utkwili w sobie głębokie spojrzenia. Zawiesili się na ten jeden moment, dopóki nie przerwało im tego wejście i to bez zapowiedzi! Victorii!.
Miny zrzedły obojgu natychmiast.
Elena odprowadziła Carlosa, pod same drzwi, a potem wstąpiła do kuchni.
E – Z tego wszystkiego zapomniałam całkiem o Cordelii. Doszła do siebie?
S – Tak, proszę pani. Zajęłyśmy się nią z Matilde. Zemdlała z emocji.
E – Zawsze była słaba. Nie ważne co się dzieje, ona zawsze mdleje. Zajrzę do niej.
Na schodach kobieta spotyka Dulce, która nie kryje się ze swoim rozkojarzeniem.
D – Coś się stało? Wszyscy chodzą jacyś podminowani.
E – Kiedy się śpi jak kamień to nic się nie słyszy i nie wie moja droga. Może to i lepiej.
D – Czyli jednak coś się stało?
E – Niech te plotkary w kuchni ci powiedzą. Ja nie mam na to siły.
Ciotka pozostawia brunetkę w niewiedzy i udaje się do swojej córki, Dulce zaś korzysta z jej rady i rusza do kuchni by poznać szczegóły nocnych zdarzeń.
Isabel posyła Sergiowi gniewne spojrzenie, on z kolei odpowiada zmieszaniem. Spojrzenie dezorientacji zaś pojawia się na twarzy Victorii, która obcesowo, w ogóle nie przejmując się Isabel, wiesza swoje dłonie na jego szyi i dopytuje Sergia kokieteryjnie czy nie mogłaby się z nim zabrać do firmy.
Spojrzenie, które wtedy dostrzega Sergia na twarzy Isabel ciśnie w niego gromy!
S – yyyy niestety nie mogę. Najpierw jadę sprawdzić co z Brunem.
V – Ach tak? Yyy to żaden problem! Chętnie pojadę z tobą. Też się o niego martwię.
Isabel wciąż spogląda na Sergia wyczekująco, on zaś nie wie jak wybrnąć z sytuacji.
Victoria znowu przejmuje inicjatywę.
V – To co? widzimy się na dole kociaczku?
Miarka się przebrała.
- kociaczku?!. Tak się do niego zwracasz i to przy mnie?! Ty…tyyy – Isabel w myślach nie przebiera w słowach. Zamienia je w czyny gdy dostrzega jak Victoria usiłuje wpleść swoje łapska w dłonie JEJ Sergia i ku zdumieniu obojga chwyta modelkę za włosy, a potem odciąga na dobre trzy metry od de la Vegi! Victoria wyje z bólu po tym niespodziewanym ataku!
Sergio zaś …. uśmiecha się ukradkiem usatysfakcjonowany. |
|
Powrót do góry |
|
|
darunia Idol
Dołączył: 21 Mar 2012 Posty: 1280 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:29:33 27-06-17 Temat postu: |
|
|
No proszę, już myślałam, że twoja przerwa w pisaniu potrwa dłużej Niestety mam mało czasu, by nadrobić twoją historię, sama pisze własną. Ale postaram się nadgonić. |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 6:55:21 28-06-17 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za odcinek dla Isabel nareszcie pokazała że nie będzie cały czas siedzieć cicho i utarła trochę nosa Victori należało jej .Teraz Sergio może być pewien że Isabel zależy na nim bo swoim postępowaniem mu to pokazała ale niech się za szybko nie cieszy bo raczej ta noc gdy usnął przy Vico nie ujdzie mu płazem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:42:06 28-06-17 Temat postu: |
|
|
darunia napisał: | No proszę, już myślałam, że twoja przerwa w pisaniu potrwa dłużej Niestety mam mało czasu, by nadrobić twoją historię, sama pisze własną. Ale postaram się nadgonić. |
Sama nie wiedziałam kiedy wrócę. Czekałam na wenę i akurat teraz nadeszła i cieszę się, że czekałam bo gdybym pisała na silę to słabo by mi szlo Zerknęłam na twoją historię, ale na razie tylko opis, który jest zachęcający W wolnej chwili z pewnością się skuszę |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:43:44 28-06-17 Temat postu: |
|
|
dulce245 napisał: | Dziękuję za odcinek dla Isabel nareszcie pokazała że nie będzie cały czas siedzieć cicho i utarła trochę nosa Victori należało jej .Teraz Sergio może być pewien że Isabel zależy na nim bo swoim postępowaniem mu to pokazała ale niech się za szybko nie cieszy bo raczej ta noc gdy usnął przy Vico nie ujdzie mu płazem. |
Jestem w trakcie pisania kolejnego. Może nawet dziś go dodam. Dzięki za komenty jeszcze raz! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 7:24:33 30-06-17 Temat postu: |
|
|
Odcinek 99/30.06.17
Gdy jednak sytuacja się zaognia i Victoria szykuje odwet, Sergio niczym waleczny rycerz staje w obronie Isabel i odciąga od niej drugą z kobiet.
S – Spokój! To nie ring! Vico przestań! Opanuj się!
V – Ty zdziro! Zapłacisz mi za to! – kobieta nadal zacięcie wyrywa się w kierunku Isabel, ale Sergio jest silniejszy i trzyma ją na dystans
S – Spokój!
V – Nie widziałeś co mi zrobiła ta małpa?! Już ja ci pokażę ty wywłoko!
S – Dość! – Sergio po raz ostatni odpycha Vico, a potem siłą wyprowadza ją na korytarz. Isabel pozostaje w sypialni sama i kompletnie zdezorientowana. Nie rozumie jak doszło do tej jadki. Nigdy się tak nie zachowywała i nie dociera do niej ze była w stanie pociągnąć tamtą za włosy!
Dopiero w hallu Vico daje upust swoim emocjom i z wściekłości po jej twarzy spływają pierwsze łzy. Sergio widząc ją w tym stanie jest zaskoczony.
V – Co ona sobie wyobraża?! Że kim ona jest!? A ty? Jak mogłeś na to pozwolić?! Czemu jej broniłeś – kobieta jest pełna pretensji i ma żal do Sergia, że nie interweniował.
S – Daj już spokój. Nic wielkiego się nie stało
V – Nic wielkiego?! Mało nie wyrwała mi włosów z głowy, a ty mówisz, że to nic wielkiego!? Moja kariera mogła się przez to zakończyć!
S – Vico nie przesadzaj. Sama się o to prosiłaś. Przyznaj.
V – Nie do wiary! Ty stoisz po jej stronie! Ty naprawdę trzymasz jej stronę!
S – Nie gadaj głupstw. Sprowokowałaś ją. Z resztą, nic ci nie jest prawda? Jeśli chcesz to dam ci wolne żebyś doszła do siebie.
V – Nie mów już nic więcej bo przysięgam, nagrabisz sobie Sergio!
Victoria bez słowa odwraca się na pięcie, a potem rozjuszonym krokiem udaje w stronę schodów. Sergio nie musi już udawać zadowolenia i uśmiechnięty od ucha do ucha wraca z powrotem do sypialni…
Elena zauważa schodzącą ze schodów pospiesznym krokiem Victorię. Natychmiast wstaje z kanapy i podbiega do rozwścieczonej kobiety. Widzi po jej zachowaniu, że coś się stało.
E – Victorio, gdzie tak pędzisz? Co się stało?
Ta lekceważy ją i kieruje się wprost do wyjścia. Na odchodne wykrzykuje: Pani syn to palant! Nie chcę go znać!
Te zapewnienia wprawiają Elenę w niepokój i zmartwienie. Victoria była częścią jej planu. Tym czasem wygląda na to, że już w nim nie będzie uczestniczyła.
E – Co tam się stało? – zastanawia się kobieta.
W tym samym czasie Sergio torpeduje swoim wnikliwym wzrokiem rozkojarzoną i mocno zażenowaną Isabel. Posyła jej krytyczne spojrzenie dając do zrozumienia, że nie pochwala jej postępku. Isabel nie ma pojęcia, że tylko z nią pogrywa, a w rzeczywistości dostał to czego chciał czyli przejaw zazdrości z jej strony.
S – No i co narobiłaś szatyneczko? Ładnie to tak? – żeby wpędzić Isabel w jeszcze większe skrępowanie Sergio zaczyna powolnym, kocim ruchem okrążać dziewczynę osaczając ją tym samym.
S – Kto by pomyślał? Umiesz jednak wyciągać pazurki – oznajmia z ironią, co irytuje podenerwowaną dziewczynę.
S – Nic nie powiesz?
Za każdym razem gdy Sergio przybliża się do Isabel, ona odsuwa się na bezpieczną odległość, co przypomina zabawę w kotka i myszkę.
S – Czemu to zrobiłaś co? Z zazdrości? Nie spodobało ci się to?
Isabel czuje spiekotę na całej twarzy. Ma wrażenie, że Sergio czyta jej w myślach. Oczywiście od razu zaprzecza
I – Jakiej zazdrości!? Chciałbyś.
Sergio zaśmiewa się pod nosem, a potem kontynuuje...
S – Może i chciałbym – odrzeka zmysłowo sprawiając, że kolana pod Isabel się uginają.
I – Ty nic mnie nie obchodzisz, ale …
S – Ale?
I – Wszyscy myślą, że jesteś moimmmm... to znaczy Fernandy mężem i …i…
S – I co?
I – Iii i nie pozwolę żebyś ją ośmieszał z ttą…tą osobą
S – Osobą? Aha. A więc przejmujesz się tym co pomyślą o Fernandzie i dlatego tak mocno pociągnęłaś Vico za włosy?
Isabel przytakuje, choć wie że to wytłumaczenie jest bez sensu, ale nic lepszego nie przychodzi jej do głowy. Kolejne słowa Sergia są jak gwóźdź do trumny.
S – Czyli chodzi o zdanie innych? W porządku. Zatem będę się spotykał z Vico poza domem, tak żeby nikt o tym nie wiedział. Może być?
Szatynka stawia oczy z wrażenia. Po chwili cisną z nich pioruny.
S – Coś nie tak?
I – Owszem.
S – Co ci nie odpowiada?
I – Twoja twarz
S – Co takiego? – Sergio z ledwością hamuje rosnący śmiech
Tym razem Isabel już nie ucieka od jego bliskości. Pozwala mu podejść do siebie na odległość zaledwie metra, a potem spoglądając mu w oczy odrzeka
I – Już dawno ktoś powinien ci ją przestawić – zaznacza
S – Sugerujesz coś?
I – Nic, poza tym że jesteś skończonym palantem – odszczekuje szatynka, a potem zamierza wyminąć de la Vegę. On jednak zatrzymuje ją na w pół drogi chwytając za łokieć i ripostuje
S – Takie epitety z twoich ust? Nie spodziewałem się tego po tobie. Czyli jednak jesteś niegrzeczną dziewczynką – stwierdza.
Oboje znowu stają naprzeciwko siebie. Czuć nerwowość w powietrzu. Napięcie sięga zenitu. Sergio jeszcze bardziej je podwyższa gdy mówi:
S – Nic już nas nie łączy Isabel. Mogę robić co mi się żywnie podoba. Spotykać się z kim chcę, bawić się z kim chce i całować kogo zechcę. To nie twoja sprawa szatyneczko.
I – Łatwo zapominasz
S – Tak jak ty. Bardzo szybko podjęłaś decyzję i to beze mnie. Czego więc teraz chcesz?
Isabel ma ochotę się rozpłakać, ale nie daje sobie na to przyzwolenia.
I – Eva miała rację. Jesteś zapatrzonym w siebie egoistą. Nic cię nie obchodzi. Jesteś podłym draniem Sergio!
S – Tak? A ty jaka jesteś? Świętoszka się znalazła. Niedojrzała szara mysz. Oto kim jesteś!
Oboje zaczynają sobie docinać coraz bardziej wyzywając się na wszelakie sposoby.
I – Przynajmniej mam godność i nie skaczę z kwiatka na kwiatek
S – Powinnaś iść do zakonu! Byłoby ci tam jak w raju!
I – Palant z ciebie
S – Już to mówiłaś. Nie stać cię na więcej?
I – Nie masz wstydu!
S – Jestem wolny. Mogę robić co chcę
I – Tak?
S – Oczywiście, że tak
I – No to co tu jeszcze robisz? Idź do niej zamiast tracić czas na mnie!
Sergio niespodziewanie milknie wpatrując się teraz wnikliwie w oczy Isabel, która natychmiast ucieka od niego wzrokiem. Potem zalotnie odrzeka:
S – A może chcę na ciebie tracić czas? Może czegoś chcę?
Po tych słowach mężczyzna obrzuca Isabel spojrzeniem od stóp do głów dając jej tym samym do zrozumienia na co liczy.
Isabel odbiera to jako najcięższą zniewagę i czując się upokorzona z jego strony nie wytrzymuje frustracji jaką w niej nasilił, po czym zupełnie niespodziewanie posyła mu siarczysty policzek, a potem ucieka na korytarz.
Sergio natychmiast za nią wybiega. W mig ją dopada i dociska do ściany.
S – Aua, to bolało – stwierdza nie przestając dotykać swojego polika – Za co to?
Isabel z trudem chwyta powietrze. Emocje tak nią szargają, że dygocze na całym ciele. W dodatku Sergio ma ją całkowicie zniewoloną w swoim uścisku. Kobieta czuje się osaczona, uwięziona, kompletnie zdominowana.
Odpycha Sergia znienacka, a potem odpowiada:
I – Teraz już wiesz jak to jest
S – O czym ty mówisz? – szatyn znowu się do niej przybliża, ale zachowuje odległość.
I – Myślisz, że nie pamiętam jak ty mnie uderzyłeś? Że to przyjemne?
S – A! O to ci chodzi. Daj spokój. Musiałem to zrobić bo ci odbijało. Z resztą ledwo to odczułaś, przyznaj. Nie szukaj wymówek tylko przyznaj o co tak naprawdę masz pretensje.
Isabel brak słów.
I – Odczep się! – żąda, a potem znowu ponosi nieudaną próbę wyminięcia Sergia.
Wrzask z korytarza rozbudza ciekawość u Dulce, która wychyla głowę zza drzwi swojej sypialni i przygląda się wymianie słownej pary, którą widzi kątem oka.
Sergio znowu przyciska Isabel do ściany, a potem zakładając ręce nad jej głową zmusza ją do bardzo bliskiego kontaktu wzrokowego i na nowo się z nią przekomarza.
S – Wkurzasz się bo ci na mnie zależy. Jesteś zazdrosna o Vico i dlatego ją tak potraktowałaś. Chcesz być ze mną Isabel. Pragniesz tego tak samo jak ja.
Po szatynce spływa fala gorąca. Czuje jak zasycha jej w gardle.
Sergio spogląda na jej usta, a potem dodaje – Pragniesz moich pocałunków. Tęsknisz za smakiem moich ust, tak jak ja za twoim – zbliża swoje wargi do jej – Przestań się wciąż zapierać szatyneczko. Marzysz o mnie. – stwierdza na koniec, a następnie …odsuwa się od niej jakby celowo ją prowokował.
Dulce przygląda się parze ze zdumieniem.
D – Co jest? On udaje czy naprawdę się w niej zadurzył? Zaraz się pożrą wzrokiem. Coś tu jest nie tak. – stwierdza w myślach nadal ich podglądając.
I – Brednie! Nie chcę kogoś takiego jak ty! Idź się całować z tamtą. Tak za sobą przepadacie.
S – Jesteś taka przewidywalna Isabel. Tu cię boli. Nie możesz znieść kiedy jestem z inną.
I – Myśl sobie co chcesz! Nic mnie to nie obchodzi.
S – Gdyby tak było to nie zachowywałabyś się jak rozjuszony byk
I – Już ci mówiłam…
S – Tak tak, wiem. – przerywa jej - Martwisz się o dobre imię Fernandy. Niech ci będzie skoro wolisz samą siebie oszukiwać.
I – To co wczoraj zrobiłeś…nie daruję ci tego. – Isabel zapewnia gdy chwyta Sergia za kołnierz koszuli, a następnie zaciska na nim rękę przysuwając mężczyznę do siebie.
S – To ona mnie pocałowała, nie ja ją. – zapewnia szatyn
I – Aha, i spałeś z nią też dlatego, że to ona cię zaciągnęła do łóżka?
S – Nie wiesz co mówisz. Nie spałem z Vico,
I – To co z nią robiłeś w jednym pokoju?!
S – Nie chciałaś mnie wpuścić więc musiałem gdzieś się położyć
I – Tty… tty draniu! – Isabel ma wielką ochotę znowu spoliczkować Sergia, ale on jej na to nie pozwala. Chwyta ją za nadgarstek i unieruchamia, a potem …zapatruje się na jej usta, w których ma ochotę się zanurzyć. Pojawienie się matki niweczy ten zamiar.
E – Co tu się dzieje?! – pyta rozgniewana kobieta. Dulce niezauważona szybko chowa się w swoim pokoju. Nie chce narazić się ciotce, zwłaszcza że niebawem razem wyjeżdżają.
E – Co wy wyprawiacie?!
S – Nic takiego mamo. Po prostu rozmawiamy.
E – Dajecie zły przykład synu
S – Co? Ty chyba żartujesz?
E – Musimy porozmawiać. To pilne.
S – Mamo, teraz nie mogę. Jedziemy do szpitala.
E – Jedziemy? Jak to?
S – Ja i…moja żona.
Isabel intuicyjnie chowa się za plecami Sergia. Elena budzi w niej niemały strach.
E – A …a inne sprawy?
S – Porozmawiamy wieczorem.
Sergio pociąga za sobą Isabel z powrotem do sypialni, tym samym pozostawiając matkę oszołomioną na korytarzu. Wie, że czekają go kłopoty. Elena jest wściekła po tym jak ją właśnie zignorował i to z winy najbardziej znienawidzonej przez nią kobiety.
E – Już my sobie porozmawiamy Sergio!
Tym czasem młody de la Vega nieśmiało zerka w stronę równie zdenerwowanej Isabel i odrzeka
S – Zrobiło się późno. Jeśli nadal chcesz jechać to już pora na nas.
I – Tak, chcę. Chodźmy
S – Jeszcze jedno – szatyn staje na drodze Isabel – co robiłaś wczoraj przed bramą? Chciałaś uciec?
Z powodu całego zamieszania z wypadkiem Bruna, Isabel kompletnie zapomniała o sprawie i teraz czuje się wybita z tematu. Przypomina sobie też, że gdzieś na posesji są jej rzeczy spakowane w niewielką torbę. A jeśli ktoś je znajdzie?
S – Nie musisz mi nic odpowiadać. Wszystko jasne. – de la Vega posyła jej karcące spojrzenie, a potem wychodzi rzucając na odchodne – czekam przed domem. Pospiesz się.
Dulce kręci się po swoim pokoju analizując to co widziała i słyszała w hallu. Jedno nie daje jej spokoju… - czemu Sergio zwracał się do niej Isabel? ( ! ) Przecież ona ma na imię Fernanda. Coś mi tu nie gra. A może źle usłyszałam?
Isabel stara się przemknąć przez salon szybkim krokiem. Nie chce natrafić na kogokolwiek z rodziny Sergia. Czuje, że wszyscy są jej nieprzychylni, a zwłaszcza jego matka.
On w międzyczasie podchodzi do ochroniarzy, którzy stoją przy bramie.
S – Panowie! Podejdźcie. Za chwilę przyjdzie moja żona. Chcę żebyście mieli na nią oko gdy mnie nie będzie dobrze?
Och – jasne szefie.
S – O! właśnie idzie. Nigdzie jej samej nie puszczajcie.
Mężczyźni spoglądają po sobie zdezorientowani. Gdy zostają już sami jeden z nich odrzeka:
Och 2 – oni tu niewolą kobiety czy co? Najpierw tamta brunetka, a teraz ta szatynka?
Och – Nie nasza sprawa - kwituje drugi z ochroniarzy
Z całej rodziny jedynie Dulce przypomina sobie o Cordelii, która nadal jeszcze nie doszła do siebie. Od wczorajszego wieczoru nie wyszła z pokoju.
D – Cześć Cory. Jak się czujesz?
Cordelia spogląda na kuzynkę ze zdziwieniem, ale cieszy się z jej przyjścia. - Lepiej choć nadal mam przed oczyma ten straszliwy widok.
D – Nie wiedziałam, że jesteś taka wrażliwa.
C – Wiesz co z Brunem? Wyjdzie z tego?
D – Niestety nie mam pojęcia. Sergio właśnie do niego pojechał.
C – Biedny. Był cały poturbowany
D – Domyślam się. Ale wciąż nie rozumiem jak mogło do tego dojść.
C – Ja też. Te rottweilery są wyszkolone. Znały Bruna. Nie pojmuję jak mogły go zaatakować.
D – Jadłaś już coś dzisiaj? Marnie wyglądasz.
C – Mati o mnie zadbała. Z samego rana przyniosła mi śniadanie. A ty jak się masz? Jak twoja kostka?
D – Już prawie jej nie czuję.
C – Do wesela się zagoi.
D – Taaa, jasne. - odrzeka Dulce z przekąsem... |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:54:49 03-07-17 Temat postu: |
|
|
Ta rozmowa między Isabel a Sergiem bardzo mnie rozbawiła zazdrość tu bije na kilometr szkoda tylko że jak zwykle Elena pojawia się zawsze gdzie jej nie proszą mogła by wreszcie wyjechać. Nie dobrze że Dulec słyszała jak rozmawiają teraz pewnie będzie dociekać o co chodzi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:44:32 05-07-17 Temat postu: |
|
|
Odcinek 100/05.07.17
Isabel oddycha z ulgą gdy lekarz przekazuje jej i Sergiowi dobre wieści. Bruno ma jedynie ponadgryzaną nogę i lekko poszarpaną rękę, ale dojdzie do siebie za kilka tygodni.
Tymczasem Dulce udaje się wyciągnąć Cordelię na krótki spacer po posesji. W drodze kobiety przypadkiem natrafiają na … niewielką torebkę wypchaną ubraniami i kilkoma drobiazgami.
D – Czyje to jest?
C – I skąd się tu wzięło?
Kobiety zabierają zgubę ze sobą do domu.
Elena nie ma zamiaru odpuścić i by dowiedzieć się czegoś więcej o tym co dzieje się z Sergiem, dzwoni do Roberta. Chce by wybadał sytuację między nim, a Victorią. Jej prośba dziwi de la Vegę, ale oczywiście najstarszy z synów nie byłby w stanie jej odmówić i zgadza się bez mrugnięcia okiem.
Niebawem pojawia się w przebieralni modelek, gdzie Vico właśnie przebywa.
R – Możemy porozmawiać?
V – No proszę. Sam Roberto de la Vega przyszedł mnie wypytać bo o to chodzi prawda? Tylko czy to matka cię wysłała na zwiady? A może sam po prostu jesteś ciekaw?
R – Nie ironizuj dobra? Co cię tak wkurzyło, a może raczej kto że wybiegłaś z rezydencji?
V – Rob, jestem już tym mega zmęczona. Twój brat olewa mnie na wszelkie możliwe sposoby, poniżam się przed nim, a on nic. Ja już dłużej tak nie mogę.
R – Nie wierzę w to co słyszę. Ty jesteś Vico czy może cię podmienili?
V – Nie wiem już co mam robić. Twój brat traktuje mnie jak powietrze. Jeszcze nigdy żaden facet mnie tak nie potraktował. Powoli zaczynam mieć go dość.
R – Naprawdę, nie poznaję cię. Aż tak nadepnął ci na odcisk, że odpuszczasz?
V – Nie wiem co mu się stało, ale nie jest taki jak kiedyś. Dawniej nic go nie obchodziło. Żartował ze wszystkich i ze wszystkiego. Bawiliśmy się do białego rana, nie było żadnych oporów ani ograniczeń. O niczym nie myśleliśmy. Liczyła się jedynie zabawa i przyjemności, ale odkąd ją poznał coś się z nim stało. Już mnie tak nie kręci jak kiedyś.
R – Nie gadaj głupot! Wy jesteście dla siebie stworzeni. Prędzej czy później będziecie razem.
V – Tylko jeśli tak to ma wyglądać to ja nie jestem pewna czy chcę do niego wracać. Posłuchaj. Sergio jest błyskotliwy, przystojny, szarmancki, ale nie zamierzam być jego zabawką po którą będzie sięgał kiedy mu się zachce. Jestem liberalna, ale wszystko ma swoje granice. Nie zamierzam dzielić się moim facetem ani być tą drugą.
R – Jesteś pierwszą. Fernanda się dla niego nie liczy. Doskonale wiesz czemu ją poślubił.
V – Tylko, że widzisz, ja mam pewne wątpliwości. Jesteś pewien, że tylko o zemstę mu chodzi?
R – Oczywiście. Sergio jest dla niej bardzo miły bo chce jej pieniędzy i doskonale o tym wiesz.
V – Dziś rano ta dzikuska mnie zaatakowała, a on…on nic nie zrobił!
R – Jak to zaatakowała?! Nie możliwe.
V – Prawie wyrwała mi włosy! Chciałam jej oddać, ale on mi nie pozwolił, a potem zamiast stanąć w mojej obronie wyprosił mnie rozumiesz?! Mnie?! Victorię Restrepo którą zna od lat. Mnie wyprosił, a do tamtej poszedł i nie pytaj mnie co było dalej bo nie mam zielonego pojęcia i szczerze? Nic mnie to nie obchodzi!
R – A co miało być? Por Az setny powtarzam ci, że on tylko udaje. To dla dobra planu. Otrzymasz swoją nagrodę. Musisz tylko poczekać.
V – Łatwo ci mówić.
R – No dobra – Roberto rozgląda się dookoła, a potem wyciąga z kieszeni książeczkę czekową – ile chcesz za zachowanie cierpliwości?
Victoria zerka na czek nieco zbita z tropu, ale długo nie każe mu czekać i podaje swoją cenę!
Dulce zabiera znalezioną torbę do swojego pokoju. Cordelia nie rozumie czemu jej kuzynka robi z tego wielką tajemnicę.
C – Nie lepiej oddać to mamie? Powinna o tym wiedzieć.
D – Nie bądź głupia Cory. Po co? żeby zrobiła kolejną aferę? Poza tym chyba wiem do kogo to należy.
C – Tak? Do kogo?
D – Obiecaj że nikomu nic o tym nie powiesz. Obiecaj!
C – No dobrze, ale mów. Czyje to może być?
D – Podejrzewam, że należy do Fernandy.
C – Ale co jej torba robiłaby w ogrodzie?
D – Może chciała uciec?
C – Nie, to się kupy nie trzyma. Znam ją i wiem, że nigdy w życiu nie odeszłaby z tego domu, tym bardziej po kryjomu.
D – A może wcale nie znasz jej tak dobrze jak myślisz.
C – Dulce, ty chyba wiesz coś więcej. Powiedz mi.
Brunetka przygląda się kuzynce wnikliwie. Od rana widok Sergia z Fernandą na korytarzu nie daje jej spokoju no i to imię…którym się do niej zwracał. Nagle Dulce pyta:
D – Znasz jakąś Isabel?
Cordelia zerka na Dulce zdezorientowana.
C – Pewnie, że znam. Wiesz ile ich pracuje w firmie. A co?
D – A Sergio z którąś się zadaje…wiesz, jakoś tak no
C – No co?
D – Czy z jakąś Isabel jest blisko, no tak bliżej?
C – Nie, raczej nie. To starsze babki, a on nie gustuje w starszych od siebie. Kilka sprząta w firmie, jedna jest księgową i niedługo chyba idzie na emeryturę no i jedna z modelek miała tak na imię, ale już u nas nie pracuje.
C – Możesz mi wreszcie powiedzieć czemu o to wypytujesz?! – Cordelia zaczyna się denerwować.
D – Wydaje mi się, to znaczy podejrzewam, że Sergio ma romans z jakąś Isabel i o to pokłócił się z Fernandą, ale nie mam pewności.
C – Skąd to wytrzasnęłaś?
D – Dziś rano podsłuchałam ich rozmowę i ona wyraźnie miała do niego o coś pretensje. Wydaje mi się, że nakryła go na czymś i wczoraj chciała uciec.
C – W sumie to by się zgadzało. Mój brat nigdy nie był aniołkiem. Zawsze kręciły się koło niego tłumy kobiet. Pewnie znudził mu się stan małżeński i znowu szuka przygód
Nagle Dulce zmienia temat.
D – Cory, a ty byś nie chciała wybrać się też na wakacje?
C – Mama ci coś wspominała? – oczy Cordelii okrywają się blaskiem, ale szybko na nowo gasną
D – Nie, a co?
C – Myślałam, że może i mnie chce zabrać.
D – Na pewno. Jesteś przecież jej córką
C – Gdyby tak było to i mi zaproponowała by podróż. Chce jechać tylko z tobą.
D – No nie! – teraz to Dulce smutnieje na twarzy – nie chcę jechać tylko z nią. Nie wytrzymam jej towarzystwa. To jakiś koszmar!
C – Mama jest dość specyficzną osobą, ale kocha cię i wszystko co robi jest dla twojego dobra.
D – Wybacz, że to powiem ale jeśli ktoś narzuca ci swoją wolę i nie pozwala spełniać marzeń to na pewno nie myśli o twoim dobru. – podkreśla brunetka.
Dzień mija bardzo pracowicie i szybko. Sergio niechętnie wraca do domu. Na myśl, że czeka go przesłuchanie przez matkę, a potem zapewne kolejne zgrzyty z Isabel czuje opór.
Zdąży jedynie przekroczyć próg domu, a już jawi mu się z naprzeciwka matka.
E – Chodźmy do gabinetu. Mamy do pomówienia.
Sergio wie, że matka mu nie odpuści i posłusznie podąża za nią, a potem ma wrażenie, iż to co mu zaserwowała to nie tylko przesłuchanie, ale i spowiedź bo matka odwołuje się do jego sumienia. Wielokrotnie musi ją zapewniać, że nic do Fernandy poza nienawiścią nie czuje…
Po godzinie może wreszcie udać się do siebie.
Zdumiony orientuje się, że Isabel zamknęła się od środka, a to oznacza, że nadal jest na niego zła i go do siebie nie wpuści.
S – Super. Jeszcze tego mi brakowało.
Psss – nagle szatyn słyszy za sobą ciche gwizdy, a potem pytanie: - Kłopoty w raju?
Zaśmiewa się pod nosem, a potem odwraca do …Dulce.
Kuzynka zaprasza go do siebie.
D – Jak chcesz to możesz tu przenocować. Jak za starych dobrych czasów. Pamiętasz jak nocowaliśmy w waszym domku na drzewie?
S – Owszem, ale byliśmy wtedy nieco młodsi. Teraz to by się nie sprawdziło.
D – No w twoim przypadku na pewno. Zrobił się z ciebie prawdziwy goryl. – zaśmiewa się Dulce, Sergio zaś odpowiada
S – Za to ty stanęłaś w miejscu krasnalu ogrodowy.
D – Mówię serio. Chętnie użyczę ci pokoju kuzynie.
S – Dzięki, ale wolałbym jednak spać z żoną.
D – Na pewno? A nie z Isabel?
Sergio milknie w oszołomieniu. Czuje jak zasycha mu w gardle. Nie wie co odpowiedzieć.
D – Spokojnie. Nie zdradzę twojego sekretu.
S – Skąd o tym wiesz?
D – Nie denerwuj się Sergi! Naprawdę nic nikomu nie powiem. Ale powiem ci, że choć wiem co to za kobieta to mimo wszystko nie powinieneś przyprawiać jej rogów.
S – Co? – Sergio nadal jest zdezorientowany
D – Osobiście nie cierpię takich facetów! Ma dziewczynę, a podrywa inną. Ty co prawda jesteś w trochę innej sytuacji, ale mimo tego, powinieneś trochę z tym poczekać. Przynajmniej do końca tej całej farsy.
S – Dulce nie za bardzo wiem o czym do mnie mówisz.
D – Daj już spokój. Znam cię trochę i wiem, że nie jesteś fanem tylko jednej kobiety.
S – Co?
D – No dobra. Powiem wprost: Masz inną i Fernanda to odkryła prawda? I dlatego nie chce cię wpuścić do sypialni? No dalej, mam rację! O to chodzi?!
Sergiowi brak słów. Nieustannie milczy.
D – Tylko jednego nie rozumiem. Jestem przekonana, że tak do niej przynajmniej raz się zwróciłeś, ale przecież to Fernanda, a nie Isabel. No nic, może źle usłyszałam.
Nic nie powiesz?
S – Dulce, masz…masz wybujałą wyobraźnię.
D – O nie nie nie. Nie dam się tak łatwo zwieść. Gadaj! Kim jest ta Isabel? Jakaś nowa modelka?
S – Dulce, nie będę o tym z tobą rozmawiał ok.?
D – Wiem wiem, nie moja sprawa, ale strasznie zżera mnie ciekawość.
S – Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
D – Nic na to nie poradzę. Nie bądź taki. Zdradź coś kuzynie.
S – Co się z tobą porobiło. Zaczynasz przypominać moją matkę.
D – O nie nie nie! Tylko nie to! Sergi, odkąd tu jestem dzieją się takie dziwne rzeczy, że sama już nie wiem jak sobie z tym radzić. W sumie mam tu tylko ciebie. Robby ma swoje sprawy i nawet nie wpadnie się przywitać. Nawet nie zapytał jak moja kostka. Cory też żyje w innym świecie, a ciotka i wuj…cóż. Szkoda gadać. Ty też o mnie zapomniałeś choć rozumiem, że tkwisz w niezłym bagnie.
S – masz rację mała. Trochę cię zaniedbałem.
D – Trochę?! Ty w ogóle o mnie zapomniałeś.
S – rzeczywiście. I ty jeszcze mnie lubisz?
D – Jesteś dla mnie jak brat. Wiesz o tym.
S – A ty jak młodsza siostrzyczka.
D – Ojejej zaraz się popłaczemy
S – Chyba ze śmiechu.
D – Obiecaj mi, że kiedyś mi opowiesz.
S – O czym?
D – No nie! Nie wykpisz się Sergio. Musisz mi powiedzieć. Może będę mogła jakoś pomóc?
S – Czuję, że zbyt wiele osób to wplątałem i nie chcę, żebyś miała potem przeze mnie kłopoty.
D – Przyznaj chociaż, że ona jest na ciebie zła. Zobacz – Dulce wyciąga spod łóżka torebkę z rzeczami Isabel – znalazłyśmy to z Cordelią w ogrodzie. Uprosiłam ją żeby nikomu nic o tym nie mówiła. Wydaje mi się, że to należy do… do niej.
Sergio w mig rozpoznaje torebkę Isabel i ją przechwytuje.
D – Czyli nie myliłam się?
S – Dziękuję ci. Lepiej żeby to się nie rozniosło. Matka zaczęłaby zadawać niewygodne pytania.
D – Jak ja teraz?
Sergio milczeniem potwierdza.
D – Będziesz miał kłopoty jeśli ona nadal tak się będzie zachowywała. W końcu każdy zorientuje się, że macie kryzys.
S – Nic na to nie poradzę. Jest uparta jak osioł. Ubzdurała sobie coś i teraz wariuje. Nie znałem jej od tej strony.
D – Przede wszystkim przestań widywać się z tą Isabel i …kup jej coś. Fernanda zawsze lubiła błyskotki. Zależy jej tylko na pieniądzach.
Sergio przybiera kwaśną minę, ale nadal słucha rady kuzynki
D – A teraz? Cóż, to chyba nie jest dobry moment żeby do niej iść.
S – Zamknęła się od środka. Nawet nie mam szansy się z nią rozmówić.
D – Prześpij się gdzie indziej, a rano coś jej kupisz i wyślesz kurierem. Jak wieczorem wrócisz na pewno już jej przejdzie.
S – Och Dulce Dulce chyba aż tak łatwo to nie będzie.
D – A póki co to podtrzymuję propozycję. Możesz u mnie zanocować.
S – Dzięki, ale matka chyba wyszłaby z siebie gdybym tu spal z tobą. Jeszcze oskarżyłaby nas o kazirodztwo. Lepiej pójdę do pokoju gościnnego.
D – No tak. Zapomniałam, że tu nadal jest XIX wiek i kuzyni nie mogą spać w jednym łóżku bo to coś znaczy.
S – Trzymaj się łobuziaro. – Sergio całuje kuzynkę w czoło, a potem zgodnie z zapowiedzią udaje się do pokoju dla gości.
Nachalne pociąganie za klamkę z zewnątrz budzi Isabel o wczesnej porze. Szatynka w wyczekiwaniu wpatruje się na drzwi. Ewidentnie ktoś próbuje dostać się do środka.
I – On jest nienormalny. Co za bezczelność.
Po drugiej stronie nie stoi jednak Sergio tylko…Elena!
Kobieta porusza klamką bardzo nachalnie. Przekonana iż w środku jest nie tylko Isabel, ale i jej syn, co ją niezmiernie drażni, stara się w ten sposób celowo oboje zaszczuć.
R – Mamo. Może już wystarczy? – Roberto, który jej towarzyszy, nie jest zachwycony tym co wyprawia jego matka.
E – Nie dam im spokoju. Twój brat zasługuje na karę.
R – Mówiłaś, że sobie wszystko wyjaśniliście.
E – Owszem, ale to nie znaczy, że zapomniałam jak mnie ostatnio potraktował. Jemu też się dostanie.
R – Dobra. Jak chcesz. Twoja sprawa. – Roberto odpuszcza i zmierza w kierunku schodów.
Matka zatrzymuje go jeszcze na moment przypominając – Bądź czujny. Kiedy Sergio już pojedzie do firmy wezwę cię. Nie ufam mu już. Muszę wiedzieć, co mu siedzi w głowie.
R – Mam wszystko przygotowane. Jeszcze dziś znajdziemy na nich oboje haka.
Matka z synem przesyłają sobie przebiegłe spojrzenia, a tym czasem zastraszona przez nich Isabel w obawie, że drzwi zostaną wyłamane…kryje się dodatkowo w łazience!
Celowo odczekuje w pokoju kilka godzin by uniknąć spotkania z Sergiem. Przed południem żołądek daje o sobie porządnie znać, więc dziewczyna przekonana iż szatyn już jej nie zagraża wychyla się w końcu ze swojej kryjówki i schodzi na dół, do kuchni, gdzie Matilde serwuje jej naleśniki.
Elena wraz z Robertem przesiadują w gabinecie czekając na dogodny moment, gdy Isabel zostanie już sama. Denerwują się, bo Sergio wyjątkowo nie pojechał wciąż do firmy, jak z resztą i Roberto.
R – To do niego niepodobne. Dawno powinien już być w firmie.
E – Jakby nas przejrzał. Jesteś pewien, że o niczym nie wie? Może coś przypadkiem usłyszał kiedy rozmawialiśmy?
R – Nie ma takiej możliwości. Po prostu mamy pecha. Chyba musimy to przełożyć na inny dzień.
E – Nie ma mowy! Dziś to zrobimy! Nie odpuszczę tej siksie! Dziś zrealizujemy nasz plan! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:29:25 21-07-17 Temat postu: |
|
|
Odc.101/21.07.17
Po skończonym dość późnym śniadaniu, Isabel dziękuje Matilde, a potem udaje się na spacer do ogrodu, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Przy okazji chce też poszukać torebki, którą zgubiła gdy chciała uciec. Szatynka nie ma pojęcia o tym iż odkąd wyszła z domu stale jest śledzona…
Roberto i Elena dostrzegają ją z okna i postanawiają wykorzystać sprzyjającą sytuację do zrealizowania swojego zamierzenia.
Udają się do sypialni dziewczyny, a potem montują w niej kamery!
E – Udało się! Teraz mój syn już niczego przede mną nie ukryje – kobieta nie kryje satysfakcji. Roberto robi dobrą minę do złej gry, jednak w rzeczywistości jest mocno zmartwiony. Wie, że Elena jest bardzo blisko poznania prawdy o faktycznej tożsamości znienawidzonej synowej. Mężczyzna nie wie jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji.
Uwagę Isabel zwraca domek na drzewie. Szatynka zatrzymuje się tuż przed nim i przygląda dłuższą chwilę. Za jego sprawą wracają do niej wspomnienia z dzieciństwa, ale nie przyjemne lecz bolesne. Przypomina sobie jak budowała domki ze starych desek, albo namioty w domu pod stołem i zawsze potem zjawiała się Fernanda i je niszczyła. Isabel była mocno zawiedziona. Chciała bawić się razem z siostrą, ale Fernanda zawsze ją odtrącała. Wolała otaczać się towarzystwem innych dzieci. Isabel często bawiła się w samotności, a jeśli nawet zdobyła jakąś przyjaciółkę, to zawsze potem odchodziła ona do Fernandy i z nią już się nie spotykała. Wszyscy lgnęli do Fernandy, od niej zaś uciekali.
Isabel podchodzi do drzewa i wchodzi na pierwszy szczebel drabiny, która wiedzie na górę...
Na myśl o miesięcznym wyjeździe wraz z ciotką Dulce odczuwa wielki opór. Brunetka dostrzegając wyjątkowo dobry humor ciotki, która zaśmiewa się czytając kobiecy magazyn, postanawia spróbować nieco sobie dopomóc.
D – Ciociu, masz chwilę?
E – Oczywiście kochana. Siadaj i opowiadaj z czym przychodzisz. Wiem! Pewnie chcesz sobie kupić parę nowych rzeczy na wyjazd? Nie ma sprawy.
D – yyyy nie, właściwie to niczego mi nie trzeba.
E – Więc? Chyba nie chcesz zrobić mi przykrości i zrezygnować?
D – I tak wiem, że nie mam wyboru.
E – Dobrze, że jesteś tego świadoma.
D – Chodzi o Cordelię.
Słysząc imię córki, Elena przybiera niewyraźny wyraz twarzy.
E – Co z nią?
D – Może zabrałybyśmy ją z nami? Trochę by się rozerwała.
E – Nie ma mowy – odpowiada stanowczo Elena uznając temat za zakończony
D – Ale czemu? Przydadzą jej się wakacje.
E – Dopiero co z nich wróciła, z resztą nie bez powodu skróciła podróż poślubną nie sądzisz? Ona się nie nadaje do wycieczek. To domatorka.
D – Ale taki wspólny babski wypad to co innego
E – Nie i skończ już temat! Jedziemy same, ty i ja! I basta! – dodaje na koniec, a potem udaje się schodami na górę zostawiając Dulce na w pół słowa. Brunetka znowu odczuwa rozczarowanie.
D – Super. Czeka mnie miesiąc tortur z tą babą! – wścieka się Colina.
Isabel czuje jak kręci się jej w głowie. Lęk wysokości daje o sobie znać, więc szatynka zatrzymuje się na w pół drogi i stara powoli zejść z drabiny.
Zawroty głowy są jednak tak silne, że traci równowagę i spada…
wprost w ramiona Sergia, który obserwował ją od samego początku.
S – W porządku? – pyta mocno zaniepokojony. Potem widząc iż Isabel szybko dochodzi do siebie, dodaje – czego tam szukałaś?
Lekko zdezorientowana, Isabel nie od razu odpowiada. Wyswabadza się z ramion Sergia, a potem gdy staje wreszcie na równe nogi, odrzeka
I – Niczego. Już sobie idę – i w mig zbiera się do ucieczki.
S – Hej! wyluzuj trochę ok.? Chcę porozmawiać. Wczoraj byłaś niedostępna niczym twierdza otoczona murem, a to co chcę ci powiedzieć jest dla mnie ważne.
I – Nie mam czasu – szatynka znowu podejmuje próbę zbiegnięcia od Sergia.
S – Nie puszczę cię dopóki nie pogadamy – oznajmia mężczyzna stając jej ponownie na drodze.
I – Czego ty chcesz?! – Isabel wnet wpada w zdenerwowanie
S – Powiedzieć ci, że…że mi na tobie bardzo zależy.
Na chwilę oboje milkną wpatrując się w siebie, aż Isabel przerywa tą ciszę słowami
I – Zależy ci? Na mnie? Jasne, zależy ci na mnie, na Victorii, na wszystkich kobietach – wylicza z pretensją w głosie.
S – Podobają mi się kobiety. Nie będę kłamał.
Ze złości po tej jawnej deklaracji Isabel aż zaciska zęby.
S – Jestem facetem. Nic na to nie poradzę – dodaje – ale wszystkie nikną gdy tylko ty jesteś w pobliżu. Przestają dla mnie istnieć bo wtedy liczysz się tylko ty
I – Co ty nie powiesz. A kiedy mnie nie ma to hulaj dusza piekła nie ma co? Z resztą po co pytam. Przedwczoraj widziałam na własne oczy.
S – Isabel czy ty naprawdę nie widzisz, że ty sama najwięcej komplikujesz? Moglibyśmy cieszyć się sobą, miło spędzać czas, ale ty wolisz wyszukiwać problemy. Robisz wszystko byle tylko ode mnie uciec. Czego aż tak się boisz? Dlaczego nie chcesz się zaangażować?
I – A mało mam powodów? Od razu do niej poleciałeś, jak tylko ci powiedziałam to ty od razu do niej pobiegłeś!
S – To nie tak. Wiem, że nie powinienem, ale wykorzystałem Victorię. Chciałem żebyś poczuła się zazdrosna
I – I dlatego się z nią całowałeś?!
S – Nie całowałem się z nią
I – Więc miałam zwidy?!
S – Nie. To ona pocałowała mnie, a to różnica.
I – Nie ważne.
S – Dla mnie ważne. Chcę żebyś wiedziała. Odkąd jestem z tobą nie spojrzałem nawet na nią. A wtedy gdy z nią nocowałem
I – Nic nie mów. Nie chcę tego słuchać!
S – Nie tknąłem jej! Po prostu zasnęliśmy razem, ale nic poza tym. Jedyną o której marzę jesteś ty.
I – Po co to robisz co? Naprawdę nie szkoda ci na mnie czasu? Tyle zachodu o jedną noc ze mną?
S – Co ty za brednie wygadujesz?
I – Wiem na czym głównie ci zależy. A jak już to dostaniesz, to odeślesz mnie z powrotem
S – czy ty siebie słyszysz?
I – Ty chcesz…chcesz namówić mnie na…na to, a potem każesz mi się wynosić.
S – Głupia tępa idiotka z ciebie! Teraz to ty mnie obrażasz!
I – Przecież nie raz mi to insynuowałeś
S – Lepiej nic już nie mów bo stracę cierpliwość.
I – No to się w końcu ode mnie odczep!
S – Nie! Nie odpuszczę ci. Koniec tej bezsensownej błazenady! Chodź tu!
Sergio zamyka w swoich ramionach Isabel, a potem całuje ją na siłę. Isabel wzbrania się przed pocałunkiem, szarpie się z nim zaciekle i odpycha go od siebie, lecz z marnym skutkiem. Sporo silniejszy od niej de la Vega przyssał się do niej jak pijawka i nie wypuszcza jej spod swojego mocnego uścisku. Szorstki całus powoli odbiera delikatne i czułe odwzajemnienie. Lody pomiędzy obojgiem zdają się topnieć. Isabel ulega magii chwili i w mig zapomina o swoim żalu. Oplata dłonie wokół szyi ukochanego, i z łatwością pozwala mu zapędzić się w najdalsze zakątki swojego podniebienia.
S – No i co teraz powiesz?
Isabel spogląda na Sergia z mocno przymglonymi oczyma.
S – Chcesz z nas zrezygnować, z pięknych cudownych chwil jakie nas czekają tylko dlatego, że się boisz, że uważasz to co nas łączy za niewłaściwe i niemożliwe?
I – Sergio ja… - Isabel odrzeka zdyszanym głosem – ja nie chcę cierpieć, a na pewno będę
S – Ciii, to co będzie to będzie. Nie mamy na to wpływu, ale za to mamy wpływ na to co dzieje się teraz. Nie odbieraj nam tego. Zaufaj mi szatyneczko.
I – Dobrze, ale nie chcę cię nigdy więcej widzieć z tą Victorią. Jeśli jeszcze raz cię z nią zobaczę to tym razem to ciebie wytargam za włosy.
Sergio zaśmiewa się radośnie.
S – Postaram się, ale ty też musisz mi coś obiecać. Wyrzuć z głowy te bezsensowne wątpliwości i zacznij żyć, czuć, kochać. Kochaj mnie.
I – Kocham cię jak nigdy nikogo w życiu. Jesteś moją pierwszą i jedyną, prawdziwą miłością. Kocham cię Sergio
S – A ja kocham ciebie, kocham cię jak wariat Isabel.
Para przypieczętowuje to miłosne wyznanie kolejnym, słodkim pocałunkiem. Zatracona w cudownym uniesieniu nie zdaje sobie sprawy, że całkiem blisko, kilka kroków od nich, skryta za krzewami …przygląda się im ludzka sylwetka.
Ukradkiem, by nie zwracać na siebie nadmiernej uwagi, Eva czmycha szybkim krokiem do Roberta, który czeka na nią w swoim gabinecie. Zaraz po jej wejściu mężczyzna zamyka drzwi biura na zamek, a potem wita ukochaną czułym całusem
E – Ej ej ej, a cóż to za nagły przypływ uczuć?
R – Nerwy, stres. Muszę się jakoś zrelaksować.
E – Hola hola, przystopuj troszkę – kobieta odsuwa się od niego, wyznaczając dystans – mam dziś męczący dzień. Spotkamy się wieczorem.
R – Nie, czekaj! Myślisz, że po to cię wezwałem?
E – A nie?
R – W sumie, to nie byłby pierwszy raz. Teraz jest pora na lunch.
E – Na lunch, nie na deser słodziutki. No mów, czego chcesz?
R – Musisz mi pomóc. Matce kompletnie odbiło. Padniesz kiedy powiem ci, co znowu wymyśliła…
Z pomocą Sergia, Isabel udaje się z nim do wnętrza domku na drzewie. Stęskniony za jej pocałunkami de la Vega nie daje jej dojść do słowa i znowu smakuje jej ust. Emocje biorą nad nim górę. Początkowo powolny, czuły pocałunek staje się teraz gwałtowny i niecierpliwy. W pewnym momencie Isabel uderza się w głowę, zawadzając o bardzo niski sufit domku i tym samym zatrzymuje ten napływ szalonych całusów.
I – Aua!
S – Wybacz – Sergio zaśmiewa się głośno dostrzegając kwaśną minę ukochanej gładzącej się po głowie. – trochę podrosłem od kiedy tu bywałem
I – Ty wybudowałeś ten domek?
S – Nie sam. Razem z bratem
I – Aha – Isabel nie reaguje zbytnią sympatią na wspomnienie Roberta
S – Gdy byliśmy mali, bardzo mali i nasza rodzina była jeszcze w miarę normalna, przychodziliśmy tu niemal codziennie. To było nasze ukochane miejsce. Tu nikt nam nie przeszkadzał i czuliśmy największą możliwie wolność. Z tym miejscem wiążą się same dobre wspomnienia.
I – Ja zawsze bałam się chodzić po drzewach.
S – Bo ty wszystkiego się boisz. Jesteś niemożliwa.
I – To nie prawda – oburza się szatynka
S – Mam zacząć wyliczać? Na początek pływanie. Mieszkasz w Meksyku, a boisz się wody.
I – Przestań bo się obrażę
S – Ok. ok. Już moja ty piękna złośnico.
I – To nie jest śmieszne. Nic na to nie poradzę.
S – Obiecuję, że kiedyś nauczę cię pływać, o ile w ataku paniki przedtem nie potopisz nas oboje – Sergio nadal kpi. Widok nadąsanej Isabel niesamowicie go bawi. Dziewczyna w złości gwałtownie się podnosi i znowu uderza w głowę.
S – Ostrożnie. Hej, a ty dokąd? Nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana – Isabel ma dość naśmiewania się z niej i chce zejść na dół.
S – Czekaj. Zejdę pierwszy, bo inaczej znowu spadniesz i tym razem nie będzie miękkiego lądowania. – dolewa oliwy do ognia tym stwierdzeniem. W oczach Isabel pojawiają się pioruny.
Jednak on zna doskonale słabe punkty Isabel i udaje mu się bez problemu załagodzić sytuację. Wystarczył skradziony całus by szatynka w mig spotulniała i została z nim w domku na dłużej…
Eva jest tak samo zaniepokojona co Roberto, gdy ten mówi jej o kamerach jakie są zainstalowane nie tylko w sypialni, ale i łazience jego brata.
E – To się wyda. Na bank to się wyda, jeśli twoja matka dostanie nagranie. Założę się, że oni się zdradzą. Wystarczy, że on zwróci się do niej po imieniu, a Elena zacznie coś podejrzewać.
R – Wiem, ale nic nie mogłem zrobić. Gdybym zaprotestował to mnie zaczęła by podejrzewać. Nie wiem co zrobić. Jeśli oni wpadną to my też.
E – Tak. Wyjdzie na jaw, że im pomagaliśmy. Twoja matka nie uwierzy w to, że nic o tym nie wiedziałeś. Nie jest głupia.
R – No właśnie.
Gdy Eva ma już powiedzieć, co wymyśliła, przeszkadza jej w tym głośne pukanie rozjuszonego przyszłego teścia. Roberto natychmiast otwiera drzwi
C – Po jaką cholerę się tu zamknąłeś?! – pyta Carlos nim dostrzega Evę, a potem z przekąsem dodaje – to miejsce pracy, a nie schadzek
R – Tak tato, ale
Nim Roberto dokończy, ojciec każe Evie wyjść. Ta posłusznie się oddala zostawiając mężczyzn samych
R – Coś się stało?
C – Możesz mi do cholery wyjaśnić gdzie jest twój brat?!
R – Nie ma go w firmie?
C – A widziałeś go dzisiaj?
R – Zaraz do niego zadzwonię
C – To na marne. Dzwoniłem już kilkakrotnie i nic. Mówiłem mu, że mamy dziś ważne biznesowe spotkanie. Nigdy nie był taki nieodpowiedzialny. Już ja mu podziękuję kiedy go zobaczę.
R – Nie chcę go usprawiedliwiać, ale ostatnio trochę mu się pokomplikowało. Żyje w ciągłym napięciu z winy tej kobiety.
C – I? Sam tego chciał! Niech więc teraz pije piwo, którego sobie naważył. Od samego początku to był wyłącznie jego pomysł.
R – Wiem, ale ewidentnie nie radzi sobie z tym. Może dasz mu trochę więcej luzu. Przynajmniej do czasu kiedy to się wreszcie skończy. Sergio bardzo to wszystko przeżywa, choć o tym nie mówi.
C – Mnie też męczy już ta sytuacja. Chcę tylko odzyskać pieniądze, a to co się stanie z tą kobietą nic mnie nie obchodzi. Może z nią zrobić co chce, byle z dala ode mnie. Nie chcę już jej u nas oglądać. Sergio dostał miesiąc na zakończenie tej farsy. Jeśli nie wywiąże się z tego co obiecał, może zapomnieć o rodzinie!
Roberto przytakuje ojcu, wykazując zrozumienie. W głębi duszy cieszy się bardziej, bo dla niego oznacza to większe zaangażowanie w sprawy ojca i firmy, o czym zawsze marzył.
Przebywanie w domku na drzewie napawa Sergia licznymi wspomnieniami z dzieciństwa. Isabel z zainteresowaniem i uwagą wsłuchuje się w jego opowiastki. Jednocześnie sama też powraca w myślach do swoich dziecięcych lat.
On zawsze w otoczeniu dzieci, jeśli akurat nie bawił się z rodzeństwem to znajdował kompanów u sąsiadów. Ona zwykle samotna. Wszystkie nowo poznane koleżanki szybko nudziły się jej towarzystwem. Często bawiła się samotnie lalkami. On uwielbiał samochodziki i granie w piłkę nożną.
I – Pamiętam. Opowiadałeś mi o tym. To była twoja wielka pasja. Prawie dostałeś się do juniorów.
S – Od tamtej pory nigdy już nie grałem. To trauma, od której nigdy się już nie uwolnię. Marzenie, które nigdy się nie spełni.
I – A ja gdy byłam mała to chciałam być…- Isabel nie kończy. Żałuje, że w ogóle zaczęła.
S – No nie. Teraz to już musisz powiedzieć.
I – Nie. Nie ważne
S – Mów bo inaczej…
I – Nie powiem. Wstydzę się.
S – Isabel…
I – Już późno. Wracajmy.
S – Nie nie nie. Nie wymigasz się. – szatyn spełnia swoją małą groźbę i zaczaja się na Isabel z łaskotkami.
Szatynka pęka ze śmiechu. – Aua, przestań! Sergio przestań!
S – No więc…
I – No dobrze, powiem ci, ale nie śmiej się. Chciałam być… klonologiem
S – Kim?
I – lekarzem tworzącym klony. Ja i Fernanda byłyśmy identyczne i był czas, że myślałam że to lekarz takimi nas stworzył no i chciałam też tworzyć klony… |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:34:26 25-07-17 Temat postu: |
|
|
Isabel już choć trochę spokojniejsza, Sergio to ma dar przekonywania.Oby Roberto coś wymyślił powinien powiedzieć Sergio co wymyśliła Elena. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:51:58 28-07-17 Temat postu: |
|
|
Odcinek 102/28.07.17
Mimo iż obiecał, Sergio nie potrafi powstrzymać ataku śmiechu.
I – Hej! Miałam wtedy z 6,7 lat. Rzeczywiście, bardzo śmieszne – odrzeka z przekąsem szatynka
S – A na co ci były potrzebne klony? Ja bym nie chciał drugiego takiego ideału jak ja. Za duża konkurencja.
I – Ideału? He he dobre sobie
S – No przecież dla ciebie jestem ideałem – oznajmia figlarnie spoglądając jej głęboko w oczy, a potem zniżając wzrok na jej wargi i dodaje – poza tym żaden klon i tak nie mógłby się ze mną równać, bo ja jestem prawdziwy a klon to klon
I – Ta paplanina nie ma sensu. Nie wiem po co w ogóle o tym wspomniałam. Jesteś okropny
S – Ale i tak mnie uwielbiasz moja słodka niezdaro
I – Jeszcze raz mnie tak nazwiesz …
S – I co mi zrobisz? Z resztą, zgadzam się. Rób ze mną co tylko chcesz. Oddaję ci się cały.
Zaloty Sergia przechodzą na wyższy poziom, co potwornie peszy niedoświadczoną Isabel. Dziewczyna nie wie kiedy Sergio żartuje, a kiedy nie. Nie wie jak zareagować na jego słowa, co odpowiedzieć. Czuje, że za chwilę on powie jej coś śmiałego. Czuje jak pot zalewa jej ciało, denerwuje się i wie, że on to widzi.
S – śniłaś mi się dzisiaj
I – Naprawdę?
S – Taaaak, i robiłaś takie niesamowite rzeczy.
Mina Isabel rzednie.
S – Takie które tylko ty potrafisz.
I – Sergio przestań. Znowu sobie ze mnie żartujesz. Chcę już wracać.
S – Poczekaj. Dokończę ci tylko mój sen.
I – Jesteś okropny
S – Nie jesteś ciekawa?
I – Nie! Zmyślasz i tyle!
S – Tańczyłaś dla mnie tak jak wtedy, w Barcelonie. Pamiętasz?
I – Bredzisz.
S – Nie udawaj. Na pewno sobie przypomniałaś. Upiłaś się wtedy, ale byłaś taka słodka.
I – Dość. Idę sobie.
S – Szkoda, że tak bardzo się hamujesz. Gdyby nie twoje blokady byłabyś szczęśliwsza.
Po tych słowach Isabel sztywnieje na całym ciele. Nie ma już wątpliwości. Sergio przejrzał ją na wylot. Dokładnie odczytuje każdą jej emocję, każdy jej wyraz twarzy i gest. Wie o niej wszystko i to wprawia ją w jeszcze większą niepewność i lęk. Szatynka zastyga na nowo gdy Sergio szepcze jej do ucha:
S – Nie martw się. Zrobię wszystko co się da żeby cię odblokować.
Jeśli ten tekst miał na nowo zburzyć spokój Isabel to Sergio odniósł sukces.
I – Proszę. Chodźmy już. – zgaszony głos Isabel uświadamia Sergiowi, że przesadził. Szatyn potulnie przytakuje, a potem pomaga dziewczynie zejść po drabinie. Gdy Isabel schodzi z ostatniego szczebla, przechyla ją do siebie i wymuszając na niej spojrzenie twarzą w twarz oznajmia:
S – Wiesz, że możesz mi ufać. Nigdy cię nie zawiodę. Jestem w tobie zabójczo zakochany.
Isabel odpowiada lekkim uśmiechem, a potem pozwala wziąć się za rękę i udaje z Sergiem do rezydencji.
Tym czasem Elena odbiera połączenie od męża, który informuje ją o nieobecności Sergia. Kobieta nie jest tym zachwycona i domyśla się, gdzie i z kim może być jej syn
E – Zaraz to sprawdzę. Nie martw się. Niebawem Sergio przestanie z nami pogrywać. Znalazłam na niego haka.
C – Jakiego haka? Coś ty wymyśliła?
E – Nie chcę mówić o tym przez telefon. Wyjaśnię ci jak wrócisz do domu.
C – Pilnuj go. Od jakiegoś czasu podejrzewam go o najgorsze.
E – Myślisz, że i on dał się nabrać na jej gierki?
C – Zawsze miał słabość do płci przeciwnej, a ona nie jest zwykłą kobietą. To wamp. Doskonale wie jak omotać mężczyznę, każdego mężczyznę.
Elena odwraca się za siebie, gdy słyszy zbliżające się kroki – nie uwierzysz kto właśnie zjawił się w środku
C – Sergio z tą cwaniarą
E – Dokładnie. Muszę już iść
C – Zaczekaj. Nie skończyliśmy rozmawiać.
E – To nie może czekać. Kazałeś mi go sprawdzić? To właśnie zamierzam teraz zrobić.
Nim Carlos zdąży cokolwiek odpowiedzieć słuchawka przestaje reagować. Elena biegiem udaje się do swojej sypialni, a potem uruchamia laptopa, na którym dokładnie widać co dzieje się w sypialni jej syna. Mało nie pada z wrażenia gdy dostrzega namiętnie całującą się parę. Młodzi upadają na łóżko nie przerywając pieszczot. Wygląda to na wstęp do czegoś więcej. Kobieta wpada w furię!
Isabel tuli się mocno do Sergia i pozwala całować po szyi. Sergio jest tak delikatny i drobiazgowy w swoich pieszczotach że wyzwala w niej nieopisaną przyjemność. Gładzi jej plecy schodząc coraz niżej.
I – Poczekasz jeszcze? – pyta pomiędzy jednym pocałunkiem, a drugim lekko oszołomiona Isabel. Sergio wie co to oznacza. Podnosi się i posyła jej czułe spojrzenie okazując zrozumienie. Potem szybko zeskakuje z łóżka, bo znienacka słyszy za sobą pełen żalu krzyk matki!
E – Co to ma znaczyć Sergio! Ty z tą…z tą dziw…ą!? Odejdź od niej natychmiast. Oboje, zarówno Sergio jak i Isabel doznają szoku.
Oboje, zarówno Sergio jak i Isabel doznają szoku. Stają obok łóżka przyjmując postawę żołnierzy. Elena mierzy ich rozżarzonym wzrokiem. Gdyby miała taką moc to wywołałaby pożar w tej jednej chwili. W końcu Sergio przytomnieje. - mamo co ty wyrabiasz? - podchodzi do matki, a potem siłą wyprowadza ją na korytarz. Isabel przygląda się temu z przerażeniem w oczach.
E - Co ty robisz? Puść mnie! Własną matkę wyrzucasz?!
S - Nie miałaś prawa!
E - Oszukujesz nas! Oszukujesz mnie! Mówisz, że nic cię z tą dziw...ą nie łączy, a tym czasem przyłapuję cię z nią w łóżku!
S - Mamo, nie rozmawiajmy tu. Chodźmy do gabinetu
E - Nie! tu będziemy rozmawiać. Niech ta wywłoka wszystko słyszy. Niech wie jak bardzo jej nienawidzę. Nie spocznę póki jej nie zniszczę!
S - Mamo, nie tutaj!
E - Ty szmato! słyszysz! Załatwię cię ty szmato!
S - Mamo! - Sergio przejmuje furię od matki. Chwyta ją za łokieć i siłą zaciąga do gabinetu. Tam dochodzi do konfrontacji obojga!
S - Oszalałaś?!
E - To ty oszalałeś jeśli myślisz, że możesz mnie tak traktować! Jestem twoją matką!
S - Wszystko popsułaś. Chcesz żeby I...ona dowiedziała się wszystkiego i uciekła nie ponosząc kary?
E - O jakiej karze ty mówisz? Dawno już jej uległeś. Ta lisica omamiła i ciebie. Nic nie zrobisz, bo cię przekabaciła. Nic!
S - Umawialiśmy się na miesiąc. Potem zrobisz co zechcesz, ale póki miesiąc trwa błagam mamo, odpuść.
E - Nie chcę cię widzieć blisko niej, a tym bardziej nie zamierzam tolerować łajdaczenia się z nią. Zabraniam ci słyszysz! Zabraniam ci seksu z nią! Ani tu ani nigdzie indziej!
S - Mamo, chyba cię pogięło. Nie będziesz mnie w ten sposób kontrolowała!
E - Jak tylko pomyślę, że się z nią zadajesz to robi mi się niedobrze. Koniec z tym. Zaakceptuję każdą, tylko nie ją. Nie chcę żebyś dłużej współżył z tą prostytutką. Bóg wie ilu miała mężczyzn w życiu. To zwykła ladacznica.
S - Ty mówisz poważnie?
E - Śmiertelnie poważnie. Nigdy wcześniej nie byłam tak poważna.
S - Miesiąc mamo. Miesiąc i będzie po wszystkim.
E - Chwileczkę. Jeszcze nie skończyłam. - Sergio zatrzymuje się tuż przy drzwiach
S - Co tu więcej mówić. Wszystko jasne.
E - Ostrzegam cię. Jeśli znowu zastanę was w intymnej sytuacji, przysięgam ci, to będzie chwila w której czas dobiegnie końca. Załatwię ją po swojemu, a ty nie będziesz miał nic do gadania!
Sergio z trudem powstrzymuje niezadowolenie i chęć odgryzienia się matce. Jednak dla dobra ukochanej powstrzymuje się od komentarza i wychodzi.
Wraca do mocno roztrzęsionej Isabel i pociesza ją. Zachowanie matki Sergia było dla niej traumatycznym przeżyciem.
I - Była bardzo zła
S - Musimy być teraz ostrożniejsi. Matce nie podoba się nasza zażyłość.
I - Ale czemu? Przecież nie zna prawdy na mój temat. Oficjalnie jesteśmy mężem i żoną.
S - Kiedyś ci to wyjaśnię. Obiecuję, a teraz uspokój się. Pojutrze moja matka wyjeżdża, a my wreszcie trochę odetchniemy.
I - Wybacz, że to powiem, ale już nie mogę się doczekać.
Nadciąga wieczór
Roberto zaraz po skończonej pracy udaje się do mieszkania swojej dziewczyny. Eva przyjmuje go nietęgą miną. Nie ma dla niego dobrych wiadomości.
R - Coś się stało?
E - Owszem, ale proszę cię, tylko się nie denerwuj. Jestem pewna, że da się to jakoś odkręcić.
R - Chodzi o Sergia? Masz jakiś plan?
E - Nie o nim chcę rozmawiać.
R - Nie ma innego ważnego tematu
E - Chodzi o Vico.
R - Co z nią?
Eva chwilę odczekuje zanim decyduje się odpowiedzieć.
R - No dalej! O co chodzi?
E - Zapłaciłeś jej już prawda?
R - Owszem, a co?
E - Wykiwała cię, wykiwała nas oboje.
R - Co?!
E - Właśnie dzwoniła Marcia. Podobno dziś Vico wzięła urlop i gdzieś pojechała.
R - Co ty mi tu za bajki opowiadasz?
E - Nabrała cię. Odpuściła sobie twojego brata. Fakt faktem ostatnio strasznie ją znieważył. Nie mam pojęcia, gdzie ona teraz jest, ale na pewno gotówka od ciebie jej się przydała.
R - Przeklęta!
E - Na nią już nie możemy liczyć. Przynajmniej dopóki nie wróci
R - Jesteś pewna tego co mówisz?
E - Marcia zawsze wie o wszystkim. Nie myli się.
Roberto nabiera powietrza w usta. Krew go zalewa na myśl, że dał się naciągnąć w tak naiwny sposób!
Po awanturze z matką Sergia w roli głównej, Isabel gasi każdą jego podejmowaną próbę zbliżenia się. Nie chce powtórki z sytuacji. Na samo wspomnienie wrzasków teściowej zaczyna się trząść od środka.
Gdy oboje leżą już w łóżku nakryci kołdrą zapada niekomfortowa cisza. Potem przewracają się na boki w przeciwnych kierunkach, plecami do siebie.
Elena obserwuje ich wraz z Carlosem bardzo wnikliwie i z wielkim zainteresowaniem. W jej oczach pojawia się błysk. Zdaje się, że jej groźby zrobiły na najmłodszym synu wrażenie i podziałały. To ją niezmiernie cieszy.
C - Co im zrobiłaś że nawet się do siebie nie odzywają?
E - Przemówiłam do rozsądku. Dość już tej zabawy w kotka i myszkę. Czas przejść do konkretów.
C - Na pewno chcesz teraz wyjechać?
E - A co? będziesz za mną tęsknił?
Carlos zaśmiewa się, a potem dodaje:
C - Jak dla mnie możesz nie wracać kochana żonko.
E - Wiedz, że ten wyjazd potraktuję jak drugi miesiąc miodowy. Będzie idealny bo ciebie tam nie będzie.
C - Ale tu może nie być idealnie bez ciebie, a właściwie twojej kontroli. Nie boisz się, ze Sergio coś sknoci albo Cordelia spełni wolę męża? Pamiętaj, że ja jestem zaangażowany w pracę. Nie będę mógł skupić uwagi na innych sprawach.
E - Już o tym myślałam. Na wszystko jest rada.
C - Doprawdy?
E - Cordelia może sobie zachodzić w ciążę jeśli tylko chce. Od czego jest aborcja? A ta wywłoka też niech sobie nie myśli, że wdarła się tu na dobre. Jeśli wpadnie na ten głupi pomysł, żeby na zawsze uwiązać mojego syna przy sobie to zaręczam ci, że rozwiążę ten problem ot tak. Taki bękart nigdy nie przyjdzie na ten świat. Już ja o to zadbam.
Carlos spogląda na żonę z podziwem w oczach, a potem na spokojnie układa się do snu.
Małżeństwo wyłączyło już laptopa i nie wie, że w sypialni ich syna doszło do pogodzenia.
Sergio przechylił się w stronę Isabel, a potem mocno ją przytulił zaciskając dłonie na jej talii. Jego pocałunki przedostały się powoli z jej szyi na gładkie policzki, a potem zawędrowały na jej usta.
Isabel dała mu pełną swobodę. Całowali się leniwie, czule i nieprzerwanie.
S - Kocham cię - powiedział pierwszy
I - A ja kocham ciebie - zapewniła i ona.
Niebawem zasnęli w swoich ciasnych objęciach.
Rano, po pobudce na Isabel spadła ciekawa, aczkolwiek kontrowersyjna dla niej propozycja.
Tuż przed wyjściem do firmy Sergio zasugerował jej:
S - Może spędzimy ten weekend poza domem? Tylko ty i ja, we dwoje. Kolega ma jacht. Na pewno nam go użyczy.
Isabel, która wciąż nie wygramoliła się jeszcze spod kołdry poczuła jak włosy stają jej na głowie.
I - Ale po co?
S - Jak to po co? - zaśmiał się jej luby - żeby pobyć razem, odpocząć od tego całego bałaganu.
Chcę cię mieć tylko dla siebie, bez tej całej otoczki i ciągłej kontroli matki czy szpiegowania innych. Potrzebuję prywatności z tobą. Ty nie?
Isabel najwyraźniej zatkało bo nic nie odpowiada. Reagują za to jej policzki, które licznie rozlewają się na jej twarzy.
S - No dalej, Nie bądź taka. Chyba sobie nic głupiego nie wyobrażasz co? Obiecałem, że poczekam. Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać. - po tym zapewnieniu Sergio dosiada się do Isabel i patrząc jej prosto w oczy dodaje - Poczekam aż sama tego zapragniesz. - szatynka szybko ucieka wzrokiem, nie żegnając się z Sergiem, który schodzi gotowy na śniadanie.
Gdy tylko drzwi się za nim zamykają, wzdycha ciężko, a potem cała nakrywa się kołdrą starając się uspokoić szalejące w niej emocje.
Śniadanie odbywa się w dość spokojnej atmosferze. Są to jednak tylko pozory. Nerwowość dopadła chyba każdego z domowników. Dulce patrzy przed siebie tępym wzrokiem. Na myśl iż następnego dnia wyjeżdża z ciotką zbiera jej się na mdłości, Elias jest wściekły bo Cordelia nadal nie zaszła w ciążę, ona z kolei dyskretnie gładzi się po obolałym barku po tym jak kolejny raz mąż ją uderzył. Elena wciąż żyje zajściem z ubiegłego wieczoru i nie może darować tego synowi. Patrzy na niego z pogardą, z kolei Carlos zamiast myśleć o sprawach rodziny wlepia swój wzrok w podającą do stołu...Sofię. Świdruje ją wzrokiem od stóp do głów. Także Roberto jest niespokojny. Nie wie jak rozwiązać sprawę z kamerami. Z jednej strony matka może przez to poznać prawdę o rzeczywistej tożsamości Isabel, z drugiej jeśli wyda się, że Roberto zdradził jej plan może wypędzić go z życie de la Vegów na dobre. Wie, że Elena Colina nigdy nie wybacza i nikomu, nawet własnym dzieciom.
R - Trudno - stwierdza - nie mam wpływu na to co się stanie. Co ma być to będzie. - ostatecznie decyduje się nie interweniować.
Jedynym który zdaje się nie myśleć o problemach jest Sergio. On podczas posiłku zaabsorbowany jest czymś zupełnie innym. Serce przyspiesza mu bicie na samą myśl bycia z ukochaną Isabel sam na sam.
Gdy de la Vega jedzie samochodem do firmy dzwoni do ....Adana, który o dziwo śpi jeszcze na jachcie.
S - Adan? To ty?
A - Chwilkę - chłopak podnosi się ze swojego wodnego łóżka i rozprostowuje kości - co jest?
S - Nie mów że jeszcze śpisz. Wiesz która godzina?
A - O shit! Zaspałem - Barrajas odskakuje od łóżka niczym poparzony
S - Słuchaj. Nie mogę za bardzo gadać bo akurat prowadzę, ale wpadnij do mnie jak już będzie w firmie. Chcę cię o coś prosić.
A - Mam się bać?
S - Spoko. To nic wielkiego. Tylko się pospiesz.... |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:13:40 30-07-17 Temat postu: |
|
|
Ciekawe czemu Roberto nie powiedzial bratu o kamerze może znowu coś mu siedzi w głowie, ale to jak go wykiwała Vico to po części należało mu się.Elena jak zawsze coś wymyśla no i teraz skutecznie jej to wychodzi oby jak najszybciej wyjechała i szybko nie wróciła. |
|
Powrót do góry |
|
|
darunia Idol
Dołączył: 21 Mar 2012 Posty: 1280 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:41:51 31-07-17 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobra część. A pisałaś, że wena cię nieco opuściła.
Jestem ciekawa twojej opinii o mojej historii. Ciągle na nią czekam. Teraz mam kryzys twórczy, spowodowany brakiem czasu, więc masz szansę nadgonić i być z nią na bieżąco. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:10:30 25-08-17 Temat postu: |
|
|
Odcinek 103/25.08.17
Wygląda na to, że plany Sergia spaliły na panewce. Mina mu rzednie, gdy Adan oznajmia, iż nie może użyczyć mu swojego jachtu.
S - Żartujesz, prawda?
A - Chciałbym, ale nie. Nic na razie nie znalazłem więc sobie tam pomieszkuję.
S - A twoi rodzice? Nie chcą cię przygarnąć?
A - Nadal nie mają o niczym pojęcia. Nie chcę ich martwić, zwłaszcza mamy. Ona zawsze stała za Marcią murem. To jej ulubienica.
S - Nie wiedziałem, że sprawy tak się mają. Przykro mi brachu.
A - A mi wcale. Wreszcie czuję się wolny.
S - Myślałem, że dobrze wam było razem? Wiem, że odkąd wpadliście było między wami nieprzyjemnie, ale mimo wszystko sądziłem, że jednak na nowo się do niej przekonasz.
A - Nie ma na to szans. Zwłaszcza teraz, kiedy pokazała swoją prawdziwą twarz. To istna histeryczka.
S - Wiem, że ja akurat jestem najmniej odpowiednią osobą by tu opiniować, ale musisz i ją zrozumieć. Ona nadal jest mocno zafiksowana na twoim punkcie. Wciąż jej zależy, a ty...
A - Wiem, że to nie fair, ale nie mogę przecież zmuszać się do czegoś czego nie chcę. Poza tym układ między nami stawiałem zawsze jasno. Wiedziała, że nie planuję ożenku. To był liberalny związek.
S - Jak się okazuje z kobietami nigdy nic nie wiadomo.
A - Dokładnie. Wybacz Sergi, ale w tej sytuacji nie mam gdzie się podziać.- po chwili zastanowienia Adan jednak dodaje - no, chyba że...
S - Co wymyśliłeś?
A - Chyba, że ty byś mnie przygarnął na parę dni? Myślisz, że twoi starzy będą mieli coś przeciwko?
S - Extra pomysł! Na pewno nie będą oponować. Poza tym matka niebawem wyjeżdża na wakacje. Będziesz miał całkowitą swobodę w domu.
A - Czyli co? Tak się umawiamy?
S - Jasne. Spakuj się. Ja też przygotuję kilka rzeczy i jutro wprowadzamy się z moją żonką na twój jacht.
Obaj panowie na myśl o swoich przyszłych zamiarach szeroko i promiennie się uśmiechają. Sergio nie może się już doczekać wspólnie spędzonych chwil z Isabel, a Adan ma nadzieję na zbliżenie się do Dulce, która przecież jest mieszkanką domu jego najlepszego przyjaciela...
Dzień obu mężczyznom mija bardzo szybko. Zaraz po powrocie z pracy Sergio biegnie do Isabel by oznajmić jej dobrą nowinę. Ona jednak nie podziela jego entuzjazmu i stara się od tego wymigać, ale Sergio jest nieprzejednany.
S - Płynęłaś kiedyś jachtem? - po chwili ciszy - Nie. Widzisz. To teraz będziesz miała okazję. Na pewno ci się spodoba. Przyda nam się kilka dni spokoju, nie uważasz?
I - Nie możemy tego przełożyć na kiedy indziej?
S - Kochanie, to jest najlepszy moment. Wreszcie odpoczniemy. Przy okazji poznamy się lepiej. Zobaczysz. Będziesz zachwycona!
I - Wolałabym jednak z tym poczekać.
Sergio zdaje się nie dostrzegać tego, jak mocno zapiera się jego ukochana, a może po prostu to ignoruje.
S - Adan ma spory jacht. Jest tam kuchnia i sypialnia z wodnym materacem. Popłyniemy w ocean, poopalamy się. Jutro z samego rana zadbam o prowiant. Zrób listę rzeczy, które potrzebujesz. A! i najważniejsze. Nie zapomnij o bikini. Bez niego nie przetrwasz. Jeśli chcesz to możemy pojechać na zakupy razem.
Isabel widząc rozmarzenie Sergia przytakuje z rezygnacją wymalowaną na twarzy. Jest świadoma tego, że Sergio ani myśli odpuścić ich wspólnych wakacji.
W tym samym czasie twarz matki mężczyzny przybiera mocną czerwoną barwę. Gotuje się w niej na myśl o planach syna. Elena obserwuje na laptopie rozmowę pomiędzy obojgiem i nie jest zachwycona. Po chwili do pokoju wchodzi Carlos, który z miejsca zostaje obrzucony jej nienawistnym wzrokiem.
C - Coś się stało? Przypominasz wściekłego psa.
E - No nie! - kobieta odbiera kolejną dawkę furii, gdy dostrzega na ekranie syna czule całującego swoją ukochaną.
Carlos podchodzi i też zauważa ten widok.
C - Gdybym nie wiedział o co tu w tym wszystkim chodzi to pomyślałbym, że oni naprawdę wpadli sobie w oko. Ale to przecież niemożliwe, prawda Eleno? On chce zemsty, a ona kocha ale nie jego tylko pieniądze, które Sergio posiada.
Zaraz po tych słowach kobieta wybiega z sypialni jak poparzona. Carlos nawet gdyby chciał, nie zdołał by jej zatrzymać.
Elena wpada do sypialni syna jak burza i siłą, chwytając go za ramiona ściąga syna z Isabel z którą Sergio całował się namiętnie na łóżku!
Para jest teraz nie tylko mocno zdenerwowana, ale i skonsternowana. Isabel siada skulona na końcu łóżka nakrywając się kołdrą po szyję, Sergio zaś staje na przeciwko matki opierając ręce na biodrach z oburzenia.
S - Mamo jak śmiesz?!
E - Ostrzegałam cię! Zakazałam ci kontaktów z tą dziw...ą! Już zapomniałeś?!
Na dźwięk epitetu wypowiedzianego przez Elenę, Isabel aż się wzdryga. Czuje się bardzo upokorzona tym wyzwiskiem. W Sergiu zaś narasta złość.
S - Mamo przestań. Nie obrażaj mojej żony
E - Żony? Awansowała na żonę z latawicy?! Takie nigdy się nie zmieniają i ty powinieneś to najlepiej wiedzieć. To zwykła... - Sergio nie pozwala jej dokończyć.
S - Wyjdź stąd - mężczyzna siłą wyprowadza roztrzęsioną matkę na korytarz.
S - Dość tego. Tym razem przegięłaś!
E - Nigdzie nie popłyniesz z tą wywłoką!
S - Co? - Sergio jest mocno zdziwiony faktem, iż matka wie o jego planach.
E - Zapomnij o jachcie. Nie zgadzam się! słyszysz?! Nie zgadzam się!
Sergiowi w końcu puszczają nerwy.
S - Mam to gdzieś! Ciekawe jak mi zabronisz?! Nie polecisz na wakacje?! Nie polecisz tylko po to by mnie pilnować? Brawo! Zatem zostań i nadal rujnuj moje plany. Dzięki tobie wszystko weźmie w łeb!
E - Nie próbuj mnie oszukać. Te gierki już mnie nie przekonują. Ona tobie się podoba. Ty nie myślisz o zemście, a o niej jak o kobiecie. Chcesz ją dla siebie, przyznaj się!
S - Zwariowałaś z tej nienawiści. Idź do siebie, ochłoń, a potem porozmawiamy bo nie zamierzam dłużej słuchać tych bzdetów
Sergio zamyka przed matką drzwi nim ta zdąży odpowiedzieć. Pociąga wielokrotnie za klamkę od drzwi, ale wejść znowu już nie może. Szatyn zamknął się bowiem od środka.
Wciąż mocno rozjuszona wraca do siebie i przy Carlosie na nowo włącza laptopa by poobserwować parę. Widzi jak przytulają się w łazience.
C - No i coś ty tam narobiła? Cały dom cię słyszał. - oznajmia Carlos, ale Elena go nie słyszy. Jest mocno zaaferowana wydarzeniami widocznymi na kamerce.
E - No nie! Znowu do niej polazł.
Teraz i Carlos zerka na ekran
C - Pociesza ją po awanturze jaką im zaserwowałaś.
E - Musisz mieć go na oku kiedy mnie nie będzie. Sergio zachowuje się irracjonalnie.
C - Dlatego, że cię nie słucha?
E - Nie, idioto, dlatego, że robi to co ona chce. Jestem pewna, że ten jacht to jej pomysł. Sprytna z niej lisica. Musisz zapobiec temu rejsowi.
C - Ale po co? Niech jadą. Przynajmniej będzie w tym domu trochę spokoju. Atmosfera się oczyści.
E - Chcesz żeby całkowicie go omotała?
C - Elena, a czy ty nie pomyślałaś, że ten rejs to świetna zagrywka?
E - Że niby co?
C - Może Sergio chce ją tam zwabić, uwieść i zmusić sprytnie do podpisania dokumentów, na których nasza synowa zrzecze się wszystkiego.
E - Do cholery! Nie nazywaj jej tak! Jak tylko o niej pomyślę zbiera mi się na wymioty.
C - Moim zdaniem ten rejs może się nam przysłużyć.
Sergio zachodzi w głowę, starając się zrozumieć jakim cudem jego matka wie o planowanym weekendzie na jachcie z Isabel. Wiedział o tym jedynie Adan, ale na pewno nie poleciałby do niej by jej wszystko opowiedzieć. Kto zatem skoro nikt nie miał o tym bladego pojęcia.
Podczas gdy on szuka sensownego wytłumaczenia Isabel stara się uspokoić podczas zażywania kąpieli. Ze zdenerwowaniem rozpamiętuje awanturę jaką wywołała matka jej ukochanego. Potem przypomina sobie niemal identyczną sytuację sprzed wczoraj. Te wszystkie ataki ze strony Eleny utwierdzają ją jeszcze bardziej w przekonaniu, że kobieta po prostu jej nie znosi, ale dlaczego? Skąd u niej tyle jadu i nienawiści?
Po wyjściu z łazienki dostrzega Sergia mocno śpiącego już w łóżku. Nie ma serca go budzić więc tylko układa się obok niego, nakrywa oboje kołdrą, a potem stara się zasnąć tuląc się do niego.
Elena wciąż jest w bojowym nastroju. Opuszcza sypialnię i udaje się wraz z laptopem do gabinetu. Chce być czujna w razie gdyby synowi znowu zachciało się amorów. Otwarcie przyznaje przed sobą, że już nie ufa Sergiowi. Światło w pomieszczeniu dostrzega wracający od Evy Roberto i zagląda do środka z ciekawości.
R - Mama? A co ty tu robisz o tej porze? Już prawie północ.
E - No właśnie, a ty dopiero wracasz. Jak to wygląda?! Cały czas przesiadujesz u Evy, ale od tematu ślubu to uciekacie jak poparzeni.
R - Nie jest nam do niczego potrzebny.
E - To nie po bożemu
R - Mamo, proszę. Nie chcę się kłócić.
E - To zacznij się zachowywać jak przystało na de la Vegę.
R - Sergio zamieszkał z Fernandą jeszcze przed ślubem i jakoś nie miałaś z tym problemu.
E - To co innego.
R - Wcale nie, ale dajmy już spokój. Coś ciekawego? - Roberto podchodzi bliżej i zerka na ekran laptopa - hmmm interesujące. Długo ich obserwujesz jak śpią?
E - Nie kpij z matki. Oni oboje nie mają wstydu.
R - Czyli jednak coś się stało?
E - Znowu się z nią miział. Gdyby nie ja to poszli by na całość.
R - No i?
E - Jak to no i!? Przecież to ladacznica, a Sergio ma inne cele niż pójście z nią do łóżka. Czuję obrzydzenie na sam ich widok razem.
Roberto nic już nie odpowiada. W myślach podsumowuje: gdybyś wiedziała kim tak naprawdę jest ta szara myszka...Gdybym był na miejscu Sergia też bym się skusił.
Tej nocy fantazjuje też Carlos. Mężczyzna nie może doczekać się wyjazdu żony. Rozmyśla o tym jak uwieść...Sofię.
C - Przyszła do nas w opłakanym stanie, a teraz jest taka pociągająca. Podoba mi się ta kobieta. Czemu mam sobie odmawiać dobrej zabawy? Od dawna nie miałem żadnej kobiety. Czas to zmienić.
W tym samym czasie Elias podejmuje kolejną próbę z Cordelią. Mimo iż kobieta nie ma ochoty, siłą po raz kolejny zmusza ją do stosunku. Jak zawsze jest szorstki i egoistyczny. Po wszystkim odwraca się do żony plecami i jak gdyby nigdy nic, spokojnie zasypia.
Następnego dnia.
Spakowany i gotowy do przeprowadzki, Adan podjeżdża już pod rezydencję de la Vegów. Jest podekscytowany samą myślą spotkania z Dulce. Całą noc o niej rozmyślał i już nie może doczekać się momentu w którym wyzna jej swoje uczucia. Sam przed sobą już niczego nie neguje. Wpadł po uszy. Wie o tym i jedyne co ostatnio zakrząta jego głowę to marzenia o niej.
Jest zdumiony bo czeka pod domem już dłuższą chwilę. Wreszcie drzwi frontowe się uchylają, a zza nich wyłania się Sofia z markotnym wyrazem twarzy
S - Tak?
A - Dzień dobry. Ja do Sergia. Chyba go zastałem?
Sofia omiata spojrzeniem stojącą u jego stóp walizkę więc po chwili mężczyzna z zamiarem wyjaśnienia dodaje: zaprosił mnie na kilka dni. Mogę wejść?
Służąca od razu przepuszcza młodego Barrajasa, a potem udaje się schodami na górę. Adan korzystając ze swobody, rozgląda się po domu. Ma nadzieję na przypadkowe spotkanie z Dulce, ale to nie nadchodzi.
Sofia puka w drzwi sypialni nowożeńców, ale cisza nadal trwa.
S - Dziwne. Jeszcze dziś ich nie widziałam. Nie zamierzają wyjść z pokoju? Co oni tam robią?
Po drugiej stronie, rzeczywiście, znajdują się zakochani jednak nie spędzają czasu na wzajemnych czułościach, a zażartej dyskusji odnośnie wspólnego weekendu. Isabel za wszelką cenę stara się z niego wymigać. W końcu Sergio stawia jej ultimatum.
S - Nie ufasz mi? Albo ze mną pojedziesz, albo zostaniesz tu sama.
I - Chcesz nie tu zostawić samą? W tym stadzie dzikich bestii?
Pretensja Isabel i sposób w jaki ją wypowiada wywołuje uśmiech na twarzy przystojnego szatyna
I - Z czego się śmiejesz? Ja mówię poważnie
S - Ja też Isabel. Wybieraj. Albo miło spędzimy dwa dni na jachcie, albo cię tu zostawię i radź sobie sama.
I - Dlaczego mi to robisz? Przecież ci tłumaczyłam
S - O nie nie nie. Nie weźmiesz mnie na litość. Potrzebuję odpoczynku. Mnie ten dom też dusi. Nie myśl, że tylko ty czujesz się tu niekomfortowo. Dlatego tym bardziej powinnaś ze mną pojechać.
I - Nie mogę
S - Bo mi nie ufasz
I - Nie o to chodzi.
S - To może mi łaskawie wyjaśnisz?
I - Po prostu nie mogę i już. Czy to takie trudne do zrozumienia.
S - Ok jak chcesz. Skoro mi nie ufasz to zostaniesz tu sama bo ja swoich planów zmieniać nie zamierzam. - po tej deklaracji Sergio chwyta spakowaną walizkę, a potem bez słowa wychodzi z sypialni. Isabel czuje ogromny smutek, ale nie potrafi się przemóc i podążyć za ukochanym
I - To nie tak. Tobie ufam, ale sobie nie. Nie wiem co mogłoby się tam stać. Boję się tego. - przyznaje przed samą sobą.
Mocno zdenerwowany po odmowie ukochanej Sergio z prędkością błyskawicy schodzi ze schodów. Jest tak zły na Isabel, że nie zauważa Adana, który obserwuje go znad kanapy. Barrajas w ostatniej chwili tarasuje drzwi stopą i zatrzymuje zaskoczonego de la Vegę.
A - A jednak cię zastałem? Wasza służąca nie mogła się do ciebie dostać.
S - Adan? Sorry, nie zauważyłem cię
A - Zorientowałem się. Co jest? Wyglądasz jak wściekły pies.
S - Nie chcę o tym gadać.
A - Słuchaj. Twoje zaproszenie jest nadal aktualne czy mam sobie iść?
S - Co? Jakie zaproszenie? Aaaaa, jasne. Z resztą jak chcesz.
A - Co? Co się dzieje bro?
S - To co zawsze. Kobiety, kobiety, kobiety. Wszystko byłoby prostsze gdyby człowiek dał sobie z nimi spokój.
A - Aha, czyli chodzi o Fernandę. Dopiekła ci. Wiesz co, chodźmy na zewnątrz pogadać. W tym stanie nie powinieneś siadać za kółko. Widzę, że przyda ci się mala terapia.
Sergio przystaje na propozycję przyjaciela i udaje się z nim na basen.
Siadają wygodnie na leżakach, a potem rozprawiają o problemach ze swoimi partnerkami. Obaj szczegóły postanawiają zachować dla siebie, dlatego też Adan nadal nie ma pojęcia o prawdziwej tożsamości Isabel, a Sergio iż jego najlepszy przyjaciel "poluje" na jego ukochaną kuzynkę.
A - Dziwi mnie postępowanie Fernandy. Dawniej, grubo przed waszym ślubem nie odmówiłaby takiego weekendu. Zawsze uwielbiała adrenalinę. Pamiętam jak wybraliśmy się w grupie na bungee. Była wniebowzięta, a teraz mam wrażenie, że zmieniła sie nie o 180, a 360 stopni.Nawet fizycznie wydaje się naturalniejsza.
S - Serio tak myślisz?
A -A ty nie zauważyłeś? Może nie, bo ciągle jesteście razem, ale jak dla mnie ona zachowuje się jak zupełnie inna osoba. Jest nie do poznania. I teraz jeszcze nie chce z tobą popłynąć. Dziwne.
S - Nie ma szans żeby zmieniła zdanie. Może ty się ze mną zabierzesz, skoro i tak już jadę.
A - Wiesz co, chętnie ale innym razem. Trochę mam już dość portu i chciałbym przespać się w normalnym miejscu, takim wiesz, co jest stabilne.
S - Jasne - de la Vega wesoło się zaśmiewa - no oczywiście. - po chwili zastanowienia pyta - A ty? Jak ty się w ogóle miewasz? Gadamy tylko o moich sprawach, a wiem, że u ciebie też nie za wesoło.
A - Da się wytrzymać. Najważniejsze, że odzyskałem wolność, a reszta sama jakoś się ułoży co nie?
S - Pewnie. Jesteś pewny swojej decyzji?
A - Nigdy nie byłem bardziej pewny. Nie kocham Marcii, a trwanie w związku bez jakichkolwiek uczuć to byłyby same męczarnie, i dla mnie i dla niej.
S - A twoi rodzice? Już wiedzą?
A - I to jest największy kłopot. Nic im jeszcze nie powiedziałem. Nie wiem jak to przyjmą, zwłaszcza mama. Czuję, że mocno się zmartwi i będzie chciała namówić mnie do zmiany zdania. Potrafi być bardzo namolna.
S - Z tego można wyciągnąć tylko jeden wniosek: najlepiej w ogóle się nie zadawać z kobietami.
Obaj przybijają sobie piątkę na zgodę, a potem się zaśmiewają.
W dalszej konwersacji przerywa im Sofia, która przekazuje Sergiowi słuchawkę.
S - Pański tata dzwoni. Właśnie wraca z lotniska.
Se - Dziękuję.
A - Twoja mama wreszcie wyjechała?
Sergio przytakuje, a potem odbiera połączenie.
S - Samolot już odleciał?
Po drugiej stronie odzywa się Carlos - Tak, przed chwilą. Miały małe problemy z odprawą, ale na szczęście zdążyły. Niedługo będę w domu. Niczym się nie martw. Uspokoiłem matkę. Możecie jechać z Fernandą gdzie tylko chcecie.
S - Dzięki tato.
C - Elena za bardzo się tym wszystkim przejmuje, a tu trzeba kalkulować na chłodno. Zabierz ją na ten jacht i udobruchaj. Potem będzie ci jadła z ręki. Wiem co mówię. Sekret tkwi w zadowoleniu kobiety. Kiedy dostaje to czego chce zamienia się w potulną owieczkę.
S - Skoro tak mówisz. A jak Dulce?
Adan natychmiast reaguje na jej imię i z większą atencją wsłuchuje się w słowa Sergia.
C - Nie wyglądała na zachwyconą, ale jest twarda. Jakoś się dogadają.
S - Oby. Nie wyglądała na zachwyconą tym wyjazdem.
C - A kto by się cieszył na myśl spędzenia miesiąca z twoją matką?
S - Tato, nie przeginaj. W końcu to ty kilka dobrych lat temu wybrałeś mamę na swoją żonę.
Obaj głośno zaśmiewają się do słuchawki, a potem rozłączają. Adan nie wytrzymuje ciekawości i z miejsca pyta o Dulce, nie przejmując się już tym co może pomyśleć o jego zainteresowaniu Sergio.
A - Wspominałeś coś o Dulce? Co z nią?
S - Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
A - A coś mogłoby być nie w porządku?
S - Wiesz, moja mama jest dość specyficzną osobą i jej towarzystwo potrafi zdusić nawet najbardziej cierpliwą osobę.
A - Nie rozumiem. Twoja mama coś jej zrobiła?
S - Zaproponowała wspólne wakacje i Dulce nie mogła odmówić. Właśnie lecą do Europy.
A - Cooooo? - Adan nie potrafi ukryć zdumienia, a po chwili nie mniejszego rozczarowania. Wszystkie jego marzenia prysły w jednej chwili. Informacja o miesiącu nieobecności brunetki dobija go jeszcze mocniej.
S - A tobie co się stało? Wydaje mi się czy się tym mocno przejąłeś? Moja kuzyneczka to twarda sztuka. Nie martw się, nie da się zdominować.
Adan traci chęci na cokolwiek. Całe jego podekscytowanie spada do minimum. Pozostaje tylko gorycz i zawód. Jedyne czego teraz pragnie to wrócić na jacht i zawinąć się kocem, a potem spać i spać by zapomnieć o wszystkim co go trapi i niszczy
Sergio, który jest w nie mniej podłym nastroju nie drąży już tematu kuzynki. Chce jak najszybciej znaleźć się poza domem.
S - Jadę. Nic tu po mnie. Trzymaj się. Jakby się coś działo to dzwoń. Przypłynę po ciebie.
A - Żartowniś się znalazł
S - Moja propozycja jest nadal aktualna... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|