|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:26:20 23-08-16 Temat postu: |
|
|
Sergio oszalał, jak może być takim ślepcem i nie widzieć jak Inma nim manipuluje.Normalnie jestem na niego wściekła.Cordelia oszalała czemu dusi wszystko w sobie i godzi się na taki duży krok? Coś czje że Adan szybko nie odpuści i pewnie dobrze wie że Dulce jednak jest w pracy,ciekawe co się będzie działo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:37:20 23-08-16 Temat postu: |
|
|
Dzięki kochana za komentarz. Fajnie, że telka budzi w tobie emocje Oj teraz będzie się działo, to ci wyznam.
Jeszcze dziś dodam kolejny odcinek specjalnie dla Ciebie.
Ściskam cię mocno!
Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 21:37:50 23-08-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:21:44 23-08-16 Temat postu: |
|
|
Nowa postać w telenoweli
Alejandra Procuna jako Sofía Pajín
Odcinek 41/23.08.16
Elisa na pewno ją kryje – od razu tak pomyślał, kiedy zapytał ją o nową pracownicę. Zauważył na twarzy kelnerki zakłopotanie. Zorientował się, że jej odpowiedź była spontaniczna, za grosz przekonująca. – czy to możliwe, że ta awanturnica z klubu chowa się przed nim? Miał przeczucie, że tak, choć wydawało się to absurdalne, gdy przypomniał sobie jej zaciętość i wybuchowość w dyskotece. – Pewnie tak – stwierdził jednak i uśmiechnął się zagryzając dolną wargę. – wcale nie jesteś taka odważna – dodał w zamyśleniu. Ta sytuacja bawiła go coraz bardziej. Postanowił zostać jeszcze w restauracji i czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Tymczasem Elisa nie miała dla Dulce dobrych informacji…
Za namową Inmy, Sergio w końcu skapitulował i zgodził się zorganizować z nią piknik na plaży. Kobieta zażyczyła sobie spotkania we dwoje, żeby się z nim pożegnać w szczególny sposób.
I – Posiedzimy razem, tylko ty i ja, pogadamy. Opowiesz mi o Isabel. Widzę, że masz z nią jakiś spory problem i chciałabym ci strasznie pomóc. A wieczorem pójdziemy na tańce. Akurat dziś odbywa się festyn w małym miasteczku niedaleko plaży. Będzie super!
S – W porządku. Zaraz poszukam jakichś koców i koszyka na prowiant. Ale najpierw chodźmy na zakupy.
I – Spakuj wszystko i od razu ze sklepu pojedziemy bezpośrednio na plażę.
Sergio przybrał kwaśną minę. Nie tak wyobrażał sobie ostatni dzień pobytu w Barcelonie. Ostatni dzień. Ostatni dzień, kiedy ma Isabel na wyłączność i mógłby się do niej zbliżyć. Mimo iż nadal ma z tyłu głowy nieprzychylne myśli na jej temat, wciąż ciągnie go do niej i umysł podświadomie wyszukuje sposobności byle tylko mieć ją w zasięgu wzroku.
I – Hej! Co jest? O czym myślisz?
S – Pomyślałem, że Isabel może czegoś potrzebować. W lodówce nie ma już prawie nic.
I – A nie może sama iść i sobie kupić? Będzie miała cały dzień dla siebie.
Sergio nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Inma nie miała pojęcia o zakazie, jaki obowiązywał Isabel.
S – W porządku. Tylko uprzedzę ją o naszym wyjściu
I – Ale po co? Nigdy tego nie robiłeś – słusznie zauważa wprawiając go w zakłopotanie
Nie daje mu czasu na zastanowienie i od razu go pogania – No, chodźmy po te koce i kosz. Nie ma czasu do stracenia. – zdecydowanie pociągnęła go za sobą. Nim się obejrzał, byli już w drodze do sklepu…
Isabel widziała ich kiedy wychodzili i z ciężkim bólem przełknęła ślinę, kiedy Inma wplotła swoją dłoń w jego. Poczuła się okropnie zawiedziona i bardziej samotna i opuszczona niż kiedykolwiek w życiu.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Przywiodła pamięcią chwilę, kiedy tuż przed śniadaniem Inma weszła do niej. Miała minę cierpiętnicy. Isabel zdziwiła jej poranna wizyta, nie potrafiła ukryć zaskoczenia na twarzy.
I – Isabel, biedactwo. Jak ty się trzymasz? – zapytała, ale zrobiła to w tak dziwny sposób, że szatynka nie wiedziała czy z niej kpi czy naprawdę jej współczuje. Potem usiadła przy niej na łóżku i zaczęła dalej mówić – Daj spokój. Wcale nie jesteś taka święta za jaką chcesz uchodzić. Przede mną nie musisz udawać.
Isabel nie wiedziała jak zareagować, więc milczała uparcie wsłuchując się z irytacją w jej dalsze słowa
I – Byłam dla ciebie miła i liczę na wzajemność z twojej strony.
Is – O co jej chodzi? – zastanawiała się Isabel, tym czasem Inma kontynuowała
I – Wczoraj bawiłaś się świetnie prawda? Było tam kilku moich kolegów, to ja ich poprosiłam, żeby z tobą zatańczyli. Było mi cię szkoda, kiedy stałaś tak sama i podpierałaś ściany.
Isabel otworzyła oczy na te słowa. – czyli cała ta adoracja wcale nie oznaczała spontanicznego zainteresowania jej osobą??? – poczuła wielki zawód. Znowu wróciła do punktu wyjścia, do przeciętności i lekceważenia przez płeć męską.
In – Zrobiłam ci przysługę, a teraz ja proszę cię o to samo. Jutro Sergio wyjeżdża. To ostatni dzień żebyśmy mogli pobyć razem, ale tylko we dwoje, rozumiesz? Tylko ja i on. Chcemy dobrze wykorzystać ten czas.
Is – I? – zdawała się pytać swoim wzrokiem podłamana na nowo Isabel
I – Podobamy się sobie. Sergio poprosił mnie o to, o to żeby pobyć ze mną sam na sam.
Dlatego bądź tak dobra i nie powstrzymuj go swoim lamentem. Obie doskonale wiemy, że wczoraj przesadziłaś.
Isabel poczuła silne chęci do płaczu na samo wspomnienie, ale i złość na Inmę, bo jej słowa bardzo ją raniły.
In – Po to się przecież tak odstawiłaś, żeby poderwać faceta nie? – to pytanie zostało bez odpowiedzi.
In – Sergio jest wrażliwy. Możliwe, że nie będzie chciał dziś zostawiać cię samej, ale zrozum, to już ostatnia okazja dla nas. Chcę go zaprosić do siebie. Pomożesz mi?
Inma nie zwracała ni w ząb uwagi na ciągłe milczenie Isabel ani tym bardziej na szklące się w jej oczach łzy.
Wyszła z jej sypialni dodając na koniec – dzięki kochana.
Szatynka nakryła wtedy kołdrę na twarz i uwolniła gromadzący się od początku tego monologu rozpaczliwy potok łez.
SaraLuna środek - Melendi
Elisa starała się jak mogła załagodzić sytuację, ale klienci restauracji, państwo Zamora, zaczęli się mocno denerwować, kiedy po raz trzeci już prosili o przyjście osoby odpowiedzialnej za ich posiłek. Dulce za wszelką cenę chciała tego uniknąć, ponieważ znajdowali się na tej samej sali co Adan i to w niedalekiej odległości, więc istniała ogromna szansa, że chłopak ją zobaczy.
Elisa podeszła do niej w biegu, tym razem nie kryjąc się już ze swoją złością
E – Idź tam bo inaczej złożą skargę. Szef nie będzie zadowolony. Przy okazji mi się oberwało.
D – Sorry Eli, ale ja tam nie pójdę. Dopóki ten typek nie wyjdzie, ja się tam nie pokażę.
E – Dulce! To nie jest już śmieszne. Zamorowie są jednymi z najczęstszych gości restauracji. Dają największe napiwki. Nie przyjdą tu więcej, jeśli do nich nie wyjdziesz.
D – Nie mogłaś powiedzieć, że mnie nie ma?
E – Przepraszam, ale zaskoczyli mnie i nie pomyślałam o tym. Poza tym jeśli oni cię tam proszą, to coś znaczy. Nie bądź tchórzem. Chodźmy do nich.
D – Nie! on tam nadal siedzi. Drań pewnie celowo to robi. Szuka zemsty. Nie dam mu satysfakcji.
E – Boże Dulce! Wkurzasz mnie! Jak chcesz, ale jeśli Zamorowie się obrażą, to nie masz już czego tu szukać. Wcale nie będzie ci łatwo znaleźć równie dobrą restaurację jak ta. Twój wybór!
Elisa odwróciła się na pięcie z obrażoną miną i ponownie ruszyła w stronę Zamorów, kiedy Dulce nagle zawołała
D – Czekaj! Idę, ale błagam, zakryj mnie. Idź do niego, zagadaj go, a ja – rozejrzała się w około i pochwyciła w dłonie kartę menu – a ja podejdę do nich szybko i może nawet mnie nie zauważy. Stanę odwrócona plecami i w razie czego zakryję się kartą.
E – Matko, ale ty kombinujesz. No ale dobra. Chodźmy już.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Tak jak ustaliły tak też zrobiły, ale oczywiście oczom Adana nie uszedł fakt, że na salę weszła pani manager i mimo iż Elisa zasłaniała ją swoją sylwetką, odchylił głowę, by dojrzeć swoją „ofiarę”.
Potem oznajmił zaskoczonej Elisie
A – Niech ona mnie obsłuży. – cisnął palcem w stronę brunetki ubranej w białą szykowną bluzkę, z czarną spódnicą do kolan i kokiem z gęstych czarnych pukli włosów.
Elisa przełknęła powoli ślinę – Jest teraz zajęta.
A – Kiedy skończy. – doprecyzowuje i dodaje – niech tylko ona mnie obsługuje.
Elisa wymusza na sobie uśmiech, a potem podobnie jak on, posyła spojrzenie w stronę Dulce i zastanawia się jak to wszystko się skończy.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Od godziny Elena przeprowadza rozmowy kwalifikacyjne z nowymi kobietami, ale znużona, nadal nie znajduje takiej, która nie tylko byłaby według niej efektywna, ale i godna zaufania. To podstawa. Zatrudnienie kobiety, która będzie dochowywała sekretów tej rodziny, ( która wbrew opinii publicznej, wcale nie jest bez skazy) i wykaże się pełnym zaangażowaniem.
Dochodziło południe, a ona nadal nie znajdowała odpowiedniej kandydatki. Po wyjściu ostatniej, z uwagą analizowała wszystkie CV, łącznie z tymi, które otrzymała przy poprzednich rozmowach.
Puk puk – rozległ się lekki stukot o drzwi, a po chwili wyłoniła się zza nich postać Matilde
E – Tak Matilde?
M – Przyszła jeszcze jedna pani. Zechce ją pani przyjąć?
E – Była umówiona? Nie mam jej zapisanej w terminarzu
M – Nie, ale słyszała o posadzie i przyszła bo była akurat w okolicy.
E – Niech się najpierw umówi, a potem może ją przyjmę. – oznajmia Elena z irytacją w głosie. Po chwili jednak wizja braku pomocy dla Matilde w dniu ślubu motywuje ją i zmienia jej zdanie.
E – Zaczekaj. Tym razem zrobię wyjątek. Niech wejdzie – po cichu liczyła na to, że może wreszcie trafi się ktoś kto wzbudzi pozytywny odbiór.
Po chwili do gabinetu weszła wątła, przemęczona sądząc po wyrazie twarzy i postawie, a także wycieńczona, około 40 letnia kobieta ubrana bardzo skromnie. Jej spojrzenie błagało wręcz o litość. Widok ten był tak żałosny, że nawet obojętną i surową Elenę poruszył i to do głębi.
E – Co to ma być? – pomyślała, czując, że jest bliska zwymiotowania.
Dia cero karaoke wstęp - La Oreja de Van Gogh
Państwo Zamora wpadli w zachwyt na widok Dulce, podobnie jak na widok jej potrawy i smaku tej potrawy. Byli pod wielkim wrażeniem jej zdolności i zwłaszcza kreatywności. Sprawili, że na chwilę zapomniała iż za jej plecami siedzi ktoś, kto nie zdejmuje z niej bacznego wzroku. Uśmiechnięta od ucha do ucha grzecznie podziękowała.
Adan nie słyszał rozmowy, która rozgrywała się przy stoliku państwa Zamora, ale to go właściwie nie interesowało. Nie mógł się doczekać, kiedy śliczna, drobna brunetka, odwróci się wreszcie do niego i podejdzie. Przez moment udało mu się uchwycić jej promienny uśmiech, gdy odwzajemniała uściski klientów i bezwiednie sam też szeroko się uśmiechnął.
Miał minę dziecka, które dostało upragnioną zabawkę.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Potem dostrzegł jak Elisa przekazuje Dulce na ucho pewną informację. Wiedział, że to ten moment, kiedy wreszcie będzie musiała stanąć z nim twarzą w twarz i cieszyło go to niezmiernie.
Gapił się na nią bez przerwy, nie pozwalając jej odetchnąć.
Domyślał się, że to spotkanie było jej nie w smak i to jeszcze bardziej sprawiało mu przyjemność.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Podeszła w końcu i przystanęła przy stoliku zachowując poważną minę
D – Słucham pana
A – No patrz, jaki ten świat mały! – zaczął nadal nie zdejmując uśmiechu z ust
Dulce popatrzyła na niego i poczuła złość, kiedy puścił do niej oczko
D – Chce pan coś zamówić? – zapytała starając się nie wpaść w jego zaczepki
A – Jakbym widział zupełnie inną osobę. Jednak umiesz zachowywać się porządnie. Szkoda tylko, że robisz to pod przymusem awanturnico
Chciał ją wyprowadzić z równowagi i powoli to osiągał
D – Chce pan coś zamówić czy nie? – drążyła dalej
A – Jasne. Na początek ładnie się do mnie uśmiechnij
Niemal ją sparaliżowało, kiedy to powiedział.
D – Ja? Ja mam się uśmiechnąć do tego gbura?! Co za idiota! – pomyślała
A – Na co czekasz mała?
D – O nie! Mała!? Jak śmiesz tak się do mnie zwracać kretynie?! – znowu poniosły ją złowrogie myśli.
Adan zaśmiał się pod nosem wpatrując w się jej dziwnie nienaturalną, sztuczną postawę. Twarz zdawała się ukrywać emocje, ale ciało już nie. Całkowicie zesztywniało i widział, że dziewczyna z ledwością kontroluje swoją złość. Wprawiało go to w fantastyczny nastrój.
A – Przecież potrafisz. Tam tak ładnie się uśmiechałaś, a do mnie nie możesz? Chyba nie chcesz mnie zdenerwować co?
Dulce w końcu nie wytrzymała i zapomniała o całych tych formalnościach
D – Niech pan zamawia i da mi spokój. Nie mam czasu na takie gierki! – mówiła szeptem, ale przy tym niemal krzyczała.
A – Dam ci spokój mała, ale najpierw ładnie się uśmiechniesz i mnie przeprosisz.
D – Słucham? A niby za co?
A – Za tamten wieczór. Wylałaś na mnie drinka.
D – To jakaś pomyłka. Nie znam pana.
A – Za to ja doskonale cię pamiętam. Rób co ci każę, bo inaczej źle to się dla ciebie skończy.
Dulce poczuła jak grunt pali jej się pod nogami.
A – Mam ci pomóc? Naprawdę chcesz żebym pomógł ci ładnie się zachowywać.
Była pewna, że mężczyzna zaraz wstanie i wywoła aferę, na co nie mogła pozwolić, więc mimo wściekłości poddała się.
D – Dobrze już, dobrze. – uśmiechnęła się, ale zrobiła to tak nienaturalnie i opornie, że doprowadziła go niemal do rozpuku śmiechu.
To nie było fajne, nie dla niej.
Dia cero karaoke - La oreja de Van Gogh
Z oddali obojgu przyglądała się zaciekawiona Elisa, ale o dziwo wcale nie towarzyszył jej wyraz współczucia czy zaniepokojenia, a właśnie uśmiechu. Udawała przed Dulce, ale i dla niej cała ta sytuacja była komiczna. Nigdy nie widziała żeby ktoś ucierał nosa jej koleżance aż do teraz. Tak naprawdę nigdy nie sądziła, że zastanie ją w takiej sytuacji, znając jej pewność siebie i zarozumiałość. Dulce zawsze parła do przodu, nic jej nie hamowało aż do teraz. Jej wyniosłość w końcu ją zgubiła.
E – Dulce jesteś spoko, ale czasami przypominasz nieoswojone zwierzątko i przydałoby się, żeby ktoś cię ustawił do pionu – stwierdziła nadal obserwując koleżankę zmuszoną mimo woli do obsługi syna szefa.
Adan pstryknął od niechcenia palcem i powiedział
A – Wystarczy jedno moje słowo, a ojciec cię stąd wyleje. Szef tej restauracji, tak się akurat składa, jest moim ojcem więc jeśli nie chcesz mieć kłopotów, to lepiej bądź grzeczna mała.
Dulce przytaknęła, a potem zapisywała już zamówienie.
A – Przynieś mi mojito alkoholowe. Zrobiło się bardzo gorąco. Chcę więcej lodu niż zwykle.
Odchodząc podniosła jeszcze na niego wzrok spotykając się z nim i szybko się odwróciła nie mogąc znieść naporu jego spojrzenia.
Wiedziała, że to ona była tu przegraną, a on swoim triumfalnym wzrokiem niemal ją storpedował.
Łobuzerski uśmieszek od tej pory na stałe zagościł na jego twarzy.
Dia cero karaoke od refrenu - La oreja de Van Gogh
Elena słuchała życiorysu kobiety, która starała się o pracę służącej w jej domu, ale jednocześnie głowiła się nad tym, co takiego spotkało tą kobietę, że jest tak zabiedzona i niemal żebrze o pracę.
E - Musiała gdzieś harować, i to ponad siły. Wygląda jak wrak człowieka. – w CV nie znalazła jednak niczego, co nasunęło by jakiś trop. Pomyślała wtedy, że może kobieta coś zataiła – wygląda jakby z pół roku przepracowała w kamieniołomach, ale w życiorysie nic nie ma. Zapytała w końcu – Skąd pani dowiedziała się o tej posadzie?
Kobieta, niejaka Sofia odrzekła – słyszałam dwie kobiety, które były tu dzisiaj w sprawie pracy. To było przypadkowe.
E – I tak nagle, ni z gruszki ni z pietruszki przyszła pani na rozmowę
S – Jak już mówiłam, dopiero co przyjechałam do stolicy. Parę godzin temu wysiadłam z autobusu i nikogo tu nie mam. Potrzebuję pracy, żeby mieć co jeść i znaleźć dach nad głową.
E – Przyjechała pani tak w ciemno? Zdana na los?
S – U nas we wsi nie było już pracy, a z czegoś trzeba żyć. Nie miałam innego wyjścia jak wyjechać.
E – Rozumiem – tak powiedziała, ale wcale tego nie rozumiała.
Poczuła skruchę w sercu, co dla niej samej, kobiety zimnej i wyrachowanej, było zaskakujące.
E – Niech pani idzie do kuchni, do Matilde. Niech da pani coś do jedzenia, a ja w tym czasie zdecyduję czy dam pani szansę czy nie.
To co zrobiła kobieta po tych słowach przeszło najśmielsze oczekiwania Eleny de la Vegi!
S – bardzo dziękuję – kobieta wykrzyczała to ostatnimi resztkami sił i padając na kolana przed Eleną, była bliska ucałowania jej stóp!
E – Nie! Niechże pani da spokój – powiedziała, ale nim kobieta się od niej odsunęła do gabinetu wszedł zszokowany Carlos!
Despiertame karaoke - Gloria Trevi
Od 41 odcinka pojawia się nowa salida
https://www.youtube.com/watch?v=hj0xDUf_hf8
Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 23:22:53 23-08-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:43:53 25-08-16 Temat postu: |
|
|
Sytuacja Dulce robi się zabawna ciekawe co jeszcze wymyśli Adan. No i niech ten Sergio się obudzi ślepy jest czy co i co tak po za tym kombinuje Inma. Isabel też powinna się ocknąć czy ona nie umie się bronić jak mogła siedzieć cicho gdy przyszła do niej Inma. I dzięki za odcinek.Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:43:44 26-08-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 42/26.08.16
Carlos zatrzymał się automatycznie, a włosy wręcz stanęły mu dęba na zastany widok.
C – Elena, co ty wyprawiasz? – zapytał z niedowierzaniem
E – Niech pani wstanie. – odrzekła Elena w kierunku ubogiej kobiety, a potem powtórzyła – proszę udać się do kuchni. Potem panią wezwę.
Kobieta skinęła posłusznie, a potem wyszła. Carlos zszedł jej z drogi nadal porażony tym, co zobaczył.
E – Nie patrz tak na mnie – odparła Elena – ta biedaczka po prostu była mi wdzięczna. Nie prosiłam ją o to.
C – Możesz mi to wszystko wytłumaczyć? Kto to w ogóle jest?
E – Już ci mówię…
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Tymczasem w restauracji La Mexicana.
Dulce ma nerwy w strzępach. Adan już po raz trzeci zmienia zamówienie, co przyprawia ją o białą gorączkę. Najpierw stwierdził, że dodała za dużo lodu do drinka, potem że jest alkoholowy, a on prowadzi, teraz nie podoba mu się, że jest za mało limonki i całkowicie zmienia wybór. Tym razem chce colę z cytryną.
Dziewczyna po raz kolejny zawraca do kuchni, on natomiast nie przestaje bawić się jej kosztem. Widzi, że brunetka z ledwością powstrzymuje się od rękoczynów.
Cuando nos volvamos a encontrar karaoke - Carlos Vives
Wykorzystując wolną chwilę w pracy, Roberto kontaktuje się z bratem. Sergio akurat w tej chwili wyleguje się beztrosko na leżaku. Inma zaś pozuje przed nim do zdjęć.
S – Zaczekaj! Mam telefon
I – Odbierz spokojnie. Idę trochę odpływać – Hiszpanka wykazuje się nadzwyczajną wyrozumiałością i po chwili znika w wodzie, on tymczasem odbiera.
S – Cześć Robby? Jak u was?
R – Po staremu. Lepiej mów jak u ciebie? Załagodziłeś sytuację?
S – Nadal stoję w miejscu. Jest coś o czym ci nie powiedziałem, a to bardzo komplikuje nasze sprawy.
R – Znowu? Sergio jeśli będziesz zatajał przede mną fakty, nic z tego nie będzie. I tak masz już przechlapane.
S – Wiem i to naprawdę mnie przeraża. Pierwszy raz w życiu nie wiem co robić.
R – Nie doceniliśmy jej. Fernanda wywinęła nam niezły numer. Jest cwańsza niż myśleliśmy, tylko po co to zrobiła? Podejrzewała coś?
S – Nie Robby i to jest właśnie to czego ci jeszcze nie powiedziałem. Musisz mi doradzić bo inaczej spalę się przed ojcem. Jutro wracamy i naprawdę nie wiem co będzie.
R – Wiesz coś o Fernandzie?
S – Wiem i to więcej niż bym chciał. Czasem żałuję, że poznałem prawdę. Czuję się teraz jak między młotem i kowadłem. Nie wiem jak się z tego wywinę.
R – Do rzeczy. Co odkryłeś o Fernandzie?
Nim chłopak zdąży odpowiedzieć, piłka plażowa uderza o jego głowę i go rozprasza. Inma nagle pojawia się przed nim i śmieje do rozpuku.
I – Kończ już te rozmowy! Zorganizowałam ekipę, idziemy pograć!
Sergio przeczuwając, że nie będzie miał prywatności woli przełożyć rozmowę na potem i odciążyć nieco umysł niezobowiązującą grą.
S – Potem zadzwonię i ci wszystko wyjaśnię. Na razie – rozłącza się, pozostawiając po drugiej stronie niezadowolonego brata.
Dulce o mało nie wychodzi z siebie, gdy Adan po raz kolejny odsyła ją z powrotem z drinkiem. Z bezsilności ma ochotę płakać.
Podchodzi do niego ponownie.
D – Pańska pina colada, bezalkoholowa i bez lodu, tak jak pan sobie zażyczył.
Spogląda na niego wyczekująco. On zwyczajowo upija łyk, a potem ku jej zdumieniu i uciesze odpowiada – może być, ale zabierz to już ode mnie. Dziękuję.
Wstaje i podnosząc z krzesła kurtkę posyła jej ostatnie zawadiackie spojrzenie, po czym wychodzi nic już nie dopowiadając.
Dulce odprowadza go wzrokiem. Oddycha z ulgą.
D – Nareszcie sobie poszedł.
Dia cero karaoke refren - La Oreja de Van Gogh
Isabel w końcu wyłania się spod kołdry, ubiera, a potem zabiera za pakowanie. Jutro wracają, a Sergio zapewne nie znajdzie czasu, żeby się tym zająć
I – jest taki nieodpowiedzialny, zwykły lekkoduch – stwierdza ze złością, która przeplata się jednocześnie ze smutkiem.
I – Dlaczego ciągle o nim myślę? Czy on naprawdę mi się podoba, a może to moje złudzenie? Jest bardzo przystojny, ale poza tym niczego sobą nie reprezentuje. Jak ktoś taki może mi się podobać? – zastanawia się, ale nie znajduje ku temu odpowiedzi.
I – Skąd mam wiedzieć, co czuję? Ciocia nigdy ze mną na ten temat nie rozmawiała, Fernanda żyła swoim życiem, a mamy już nie było. Nie rozumiem tych damsko-męskich spraw. Taka prawda. Co za porażka – stwierdza na nowo pogrążając się w autokrytyce.
I – Zostanę sama jak palec. Stara panna – tak, taki los mnie czeka. Nie rozumiem ludzi, świata, nie rozumiem samej siebie więc jak miałabym z kimś być no i kto by zechciał kogoś takiego jak ja? – dokłada sobie nieustannie łkając.
Nada es para siempre karaoke - Luis Fonsi
Sergio nie ma takich zmartwień, nie snuje się po mieszkaniu jak cień. Wyjście na zewnątrz i zabawa ze znajomymi mają na niego dobry wpływ. Odciążają jego umysł na dość długie godziny.
Miralo mirala karaoke - Alejandra Guzman
Nastaje wreszcie późne popołudnie, a to znak, że pora wracać. Mężczyzna najpierw odprowadza Inmę do jej domu. Po drodze rozmawiają i schodzą na niewygodne dla niego tematy. Inma nie potrafi powstrzymać ciekawości.
I – Wasza relacja jest dość dziwna. Mam na myśli ciebie i Isabel – dodaje, gdy zauważa wymijającą minę chłopaka – opowiedz mi coś o niej. Dlaczego utrzymujesz, że to twoja siostra skoro założę się, że nią nie jest.
S – Po czym to wnioskujesz?
I – Choćby po tym jak na siebie patrzycie
S – Co ty pleciesz? – chłopak przybiera postawę, jakby miał zaraz się zaśmiać. Oczywiście tylko udaje.
I – Mnie nie zwiedziesz. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby zauważyć że coś tu jest nie tak.
S – Skończ już z tym przesłuchaniem dobrze? Nie chcę o tym mówić.
I – W porządku. Mam tylko nadzieję, że nie wpakowałeś się w kłopoty z prawem
S – Teraz to już naprawdę przeginasz
I – Nie dziw się. Oboje zachowujecie się nienaturalnie, jakbyście byli więźniami tego miejsca.
S – Inma, za dużo filmów się naoglądałaś.
I – Ona ci się podoba prawda? I to bardzo. Mam rację?
S – Skoro jesteś taka spostrzegawcza to na pewno znasz odpowiedź
I – Chcę to usłyszeć od ciebie.
Sergio przystaje na moment. Jest wściekły bo Inma na nowo rozbudza w nim zakazane uczucia, jakie wzbierają, gdy tylko Isabel znajduje się w jego pobliżu.
I – Nic nie mówisz. Milczenie jest potwierdzeniem.
S – Inma, przyznaję, wpakowałem się w niezłą kabałę i to na własne życzenie, i przysięgam, nie mam pojęcia jak z tego wybrnę, ale to co mówisz jest bez sensu. Isabel jest dokładnym przeciwieństwem kobiety, która mogłaby mi się podobać.
I – Jesteś tego pewien? To często nie jest zależne od nas. Po prostu się dzieje.
S – Widziałaś ją. Jak ktoś taki może mi się podobać. Ona boi się własnego cienia, jest milcząca niczym mumia i w dodatku robi za szarą myszkę. To nie mój typ.
Inma spogląda na chłopaka uśmiechając się pod nosem i odrzeka po chwili
I – Dokładnie tak jak myślałam. Mówisz to, a myślisz coś zupełnie innego. Wiesz, miałam w życiu kilku chłopaków i wierz lub nie, poznałam nieco wasze myślenie. Nie chcesz się przyznać i ok., rozumiem to. Wiesz, że ty bardzo jesteś w moim typie i pewnie nie chcesz robić mi przykrości, ale ja stokroć wolę okrutną prawdę od pięknego kłamstwa.
Sergio znowu się zatrzymuje
S – Inma czemu ma służyć ta rozmowa?
I – Chcę cię tylko ostrzec Sergi, bo bardzo cię polubiłam. Mam nadzieję, że nie zapomnisz o mnie i kiedyś jeszcze się spotkamy.
S – Jasne – zapewnia chłopak, jednak myśli co innego.
I – Isabel może się wydawać taka jak mówisz, ale nie daj się zwieść. Kobiety mają w naturze manipulacje. To co się zdarzyło wczoraj nie było przypadkowe. Pamiętaj o tym.
S – Inma dużo o tym rozmyślałem i nie chce mi się wierzyć…
Kobieta nie daje mu dokończyć przysuwając palec do jego ust
I – Ciiii Tam jest mój dom. Chcesz wstąpić?
S – Mówiłem ci, że to nie jest dobry pomysł. Muszę się przebrać, coś przekąsić, a potem widzimy się w dyskotece.
I – W porządku – kobieta wzdycha z rozczarowaniem. Przyjmuje od niego całusa w policzek, a potem żegna go lekkim uśmiechem.
I – Twoja strata przystojniaku. Do następnego jak to mówią!
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Z powodu Adana, Dulce jest cała wytrącona z równowagi. Nie może skupić się na swoich obowiązkach. Dużą pomocą służy jej Elisa, która martwi się stanem koleżanki.
Wpada do jej gabinetu, kiedy tylko ma chwilę oddechu.
E – Dulce co jest? Mało nie upuściłaś tacy na sali?
D – Ktoś to zauważył?
E – Nie, oprócz mnie raczej nikt, ale tak nie może być. Skoncentruj się dziewczyno. Szef już jest więc weź się za siebie, jeśli nie chcesz mu podpaść.
D – Och Eliso, niech ten dzień już się kończy. Mam dość.
E – Pomyśl, że masz teraz 3 dni wolne. Przetrwasz jeszcze te 3 godziny. Już nie dużo ci zostało.
D – Nadal nie mam partnera na wesele kuzynki. Spalę się chyba ze wstydu.
E – Mówiłam ci żebyś zagadała do Rolando. Pytałaś się go w ogóle?
D – Nie, bo mi głupio. Wcale z nim nie gadam, a teraz mam go nagle zaprosić. Prawie wcale go nie znam
E –Ale ja go znam i zapewniam cię, że jest spoko. Ale twój wybór. Wolisz być tam sama, no to bądź.
Elisa odwraca się na pięcie gotowa do wyjścia, kiedy Dulce powstrzymuje ją przed tym.
D – Czekaj. Masz do niego jakieś namiary?
E – Tak, ale widziałam go jeszcze na sali. Wychodzisz mniej więcej wtedy kiedy ja, więc nie masz dużo czasu.
D – Boże jakiego ja mam pecha! Zawsze musi się coś popsuć.
E – Dulcita – Elisa podchodzi do brunetki i gładząc ją ze zrozumieniem po ramieniu odrzeka – postaraj się być troszkę łagodniejsza. W tej pracy to podstawa.
D – O nie! – Dulce wyrywa się i wstaje wzburzona – Miłym się jest jeśli i inni tacy są w stosunku do ciebie. Nie zamierzam przyjmować policzków bez odpowiedzi.
E – Polubiłam cię, naprawdę i chciałabym żebyś została. Szef wiąże z tobą wielkie nadzieje, ale jeśli mu podpadniesz, to nic dla ciebie nie zrobi.
D – Czemu mi to mówisz?
E – Bo widziałam co się dzisiaj działo. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale pan Adan jest synem szefa i jeśli nie okażesz mu szacunku, to długo tu nie zagrzejesz miejsca.
D – Wiesz co? Lepiej martw się o siebie
Teraz to Elisa wpada we wzburzenie
E – Zawsze taka musisz być?! Ja chcę dla ciebie dobrze, ale nie! ty zawsze musisz się odgryźć. Dulce zawsze ma rację!
D – Poczekaj, nie obrażaj się – Dulce chwyta ją w ostatniej chwili za ramię zatrzymując
D – Sorry, ale nie jestem przyzwyczajona do niczyich rad
E – Zauważyłam
D – Po prostu jestem wkurzona i to jak cholera! Strasznie irytują mnie tacy ludzie jak ten typek. Synek tatusia, który myśli, że wszystko mu wolno.
E – Może powinnaś zmienić nastawienie? Przeproś go, a da ci spokój
D – O nie! Ja mam go przepraszać?! To on mnie powinien przeprosić!
E – Mówiłaś, że to ty wylałaś na niego drinka więc
D – Bo zasłużył!
E – Widzisz! Widzisz jaka jesteś! Nawet jeśli nie miałabyś racji to i tak szła byś w zaparte. Idę. A ty nie zapomnij złapać Rolanda. Ślub już pojutrze.
Dulce odprowadza Elisę gniewnym wzrokiem, ale choć trudno jej to przyznać, wie że koleżanka ma trochę racji. Brunetka przyzwyczajona do tego, że wszyscy zawsze jej ustępowali, z trudem znosi nie tylko traktowanie Adana, ale też życie z krewnymi, którzy nie są tacy ustępliwi jak był jej ojciec.
No eras para mi karaoke - Carlos Rivera
Sergio wraca do mieszkania. Zaraz po przekroczeniu progu zmierza w kierunku lodówki. Pałaszuje kilka kanapek, a potem bierze prysznic i szykuje się do ostatniej imprezy. Ubrany w białą koszulę, z ułożonymi włosami i wodą kolońską, która mogłaby zelektryzować każdą kobietę, tuż przed wyjściem bezczelnie zachodzi do sypialni Isabel, nie pukając nawet do drzwi.
Dziewczyna dopiero co wzięła kąpiel. Siedzi teraz przed lustrem czesząc włosy. W ogóle nie słyszała jego wejścia i przez moment pozwala mu na podglądanie siebie.
Gdy w końcu kończy się czesać i podnosi się z krzesła, dostrzega go i doznaje dreszczy.
S – Wybacz. Nie chciałem cię przestraszyć.
Chłopak bez zaproszenia wchodzi do środka i staje tuż przed nią wywołując w niej dwojakie uczucia. Z jednej strony Isabel aż drży od środka na jego widok. Sergio przyciąga ją nie tyle wyglądem co zapachem, który ją pochłania. Z drugiej strony jest na niego zła z powodu jego spotkań z Inmą. Boli ją, że spędza czas z osobą tego pokroju, która dla niej jest jedynie podłą żmiją. Ostatnia rozmowa z Inmą jej to uświadomiła.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
S – To ostatnia noc w tym mieście. Chciałem cię tylko poinformować, że jutro o 11 mamy lot i w związku z tym, że wracamy, przygotowałem dla ciebie kilka wskazówek. Będziemy musieli udawać szczęśliwe małżeństwo, ale nie martw się. W moim domu rodzinnym zostaniemy tylko do ślubu Cordelii, jakieś dwa dni. Potem przeniesiemy się do apartamentu, który ci pokazywałem przed ślubem i wszystko wróci do normy.
I – A co z Fernandą? Kiedy wróci?
Sergio nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Spojrzał tylko na Isabel z politowaniem i odrzekł w końcu
S – Nie wiem. Nie znalazłem jej. Na miejscu wynajmę nowego detektywa. Do czasu jej powrotu będziesz musiała nadal ją udawać.
I – Ale ja już nie chcę, nie mogę dłużej – dziewczyna rzuca na niego błagalne spojrzenie licząc, że jakimś cudem Sergio ją uwolni spod tej odpowiedzialności. On jednak nie ma dla niej dobrych wiadomości. Po raz kolejny sprawia jej przykrość, której się nie spodziewała
S – Byłaś w stanie do tej pory, to wytrzymasz jeszcze. Mnie też nie cieszy twoje towarzystwo, ale co poradzić. Los bywa przewrotny i skazał nas na siebie. – tymi słowami uderzył boleśnie w jej czułe miejsce. Zrobiło jej się nieziemsko przykro. Po raz kolejny w życiu poczuła się niechciana i odtrącona.
S – Zostawiam cię samą. Tak bardzo lubisz swoje towarzystwo, że na pewno poczujesz się jak w raju. Ja tym czasem...
I – Wiadomo, ty za to poczujesz się jak w raju z Inmą – Isabel zapomina się na moment i pozwala sobie na luźną ripostę nie zauważając iż zdradza swoją zazdrość.
S – Co?
I – Idź do niej! Do tej erotomanki! Tylko to potrafisz! – dziewczyna tak bardzo dała się ponieść złości, że przekroczyła granicę, która do tej pory była dla niej nie do przejścia i zdradziła swoje odczucia przed Sergiem.
On początkowo był zdezorientowany, ale w końcu wpadł w gniew
S – Co ty powiedziałaś? – podszedł do niej i wbił w nią głęboko wzrok – mam nadzieję, że się przesłyszałem – oznajmił
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:11:21 28-08-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 43/28.08.16
Isabel od razu się spłoszyła i spuściła wzrok na podłogę.
Sergio chwilę jeszcze torturował ją swoim pełnym zdumienia spojrzeniem, aż w końcu odrzekł – Masz dla siebie całą noc. Uwielbiasz to nie? Jako typowa pustelnica, którą jesteś, będziesz zachwycona. Chociaż kto wie, może sobie kogoś sprowadzisz? Jak to mówią: cicha woda brzegi rwie. Może wcale nie jesteś taka święta za jaką chcesz uchodzić. – odparł łamiąc jej serce na kawałeczki i wyszedł. Nie słyszał jej napastliwych krzyków po. Jego słowa tak bardzo jej dopiekły, że złość musiała w końcu znaleźć ujście i znalazła. Isabel zaczęła go wyklinać jak nigdy jeszcze nikogo.
Bałwan! Babiarz! Cham! Kretyn! Idiota! Imbecyl! Gnój! – Padały różne określenia i epitety. Poduszki przelatywały z jednego kąta w drugi, aż w końcu Isabel znalazła ukojenie w…alkoholu.
Dia cero karaoke - La Oreja de Van Gogh
Powoli nadciąga północ. Elisa spogląda z radością na zegarek.
E – Jeszcze 15 minut i wreszcie wolne. W drodze na salę natyka się jeszcze na Dulce i porywa ją na chwilę na bok.
E – I co? Zapytałaś go?
D – No, ale nie wyobrażasz sobie, jak mi było głupio. Spojrzał się na mnie tak jakby się zastanawiał czemu nie mam z kim pójść.
E – nie znasz jeszcze Rolando. – Elisa puściła jej wymownie oczko
D – Co masz na myśli?
E – Nie, nic. – nagle dziewczyna stawia oczy ze zdumienia – O kurde!
D – Co jest? – Dulce automatycznie odwraca się za siebie, żeby dostrzec to co i jej koleżanka i też stawia oczy ze zdumienia
D – No nie! Czego on tu znowu szuka? Spadam! – dziewczyna w popłochu znika z sali by uniknąć spotkania z Adanem. Również Elisa jest w szoku na jego widok. Jest też w szoku, gdy dostrzega iż chłopak idzie w jej kierunku.
A – Cześć Elisa
E – Dobry wieczór. W czym mogę pomóc?
A – Jest mój tata?
E – Tak, ale chwilowo jest zajęty. Mówił żeby mu nie przeszkadzać. Może usiądzie pan i na niego zaczeka.
Adan rozgląda się po sali z miną zastanowienia i w końcu odrzeka – A ta nowa jest jeszcze?
E – yyy nie – Elisa odpowiada jak zaprogramowana.
A – Aha. Wychodzi wcześniej od wszystkich
E – Tak – rudowłosa kelnerka wyrywa się szybko do odpowiedzi, lecz zauważając swoje roztargnienie dodaje – to znaczy nie, tylko dzisiaj musiała wcześniej skończyć.
A – Aha
E – To może ja coś podam w międzyczasie.
A – Dziękuję ale nie. Uprzedź mnie jak już ojciec będzie wolny.
E – Oczywiście. – Elisa posyła mu szeroki uśmiech, pełen zdenerwowania którego nie jest w stanie ukryć, a potem udaje się w kierunku biura szefa.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Na korytarzu dopada ją znienacka Dulce!
D – Co on tu robi? Przyszedł mnie znowu gnębić? To prawdziwy psychol!
E – Nie, nie tym razem Dulce. Zrozum, nie jesteś pępkiem świata. Panicz Adan przyszedł do ojca.
D – Aaaaa
E – Jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie. Lepiej jedź już do domu. Może ochłoniesz i wrócisz jak nowo narodzona, bez tych twoich obsesji
D – Masz rację. Idę się szybko przebrać i zmykam. Padam z nóg.
E – Dobra, a ja sprawdzę co się dzieje na salach. Może ktoś jeszcze przyszedł.
Dziewczyny nie wiedzą, że tuż za rogiem korytarza stoi rozpromieniony zawadiackim uśmieszkiem Adan, który je podsłuchuje. Udaje mu się ukryć przed wracającą na salę Elisą. Potem chłopak rozgląda się dookoła siebie i gdy upewnia się, że nikt nie kręci się w pobliżu …wchodzi do przebieralni!
Dia cero karaoke refren - La oreja de Van Gogh
Dulce akurat rozpina białą koszulę. Odwraca się pewna, że to Elisa wróciła i ukazuje na parę sekund przed Adanem swój czarny biustonosz.
D – Eli i co? poszeeeee – orientując się kto wszedł zakrywa się natychmiast niemal skoszona tym niespodziewanym zajściem. Nogi uginają się pod nią jak nigdy w życiu przedtem. Dopadają ją też lekkie rumieńce. Po raz pierwszy w życiu ktoś sprawił, że się zawstydziła i to porządnie.
Jąka się nie wiedząc co i jak powiedzieć.
D – Cccc cco to ma być?! Jak pppan mo…. Wynocha stąd! Ttak nie można!
Adan nie śmieje się już tak beztrosko jak do tej pory na jej widok. Uśmiecha się, ale tym razem więcej miejsca zajmuje jego fascynacja, którą uwydatniają jego poszerzone źrenice.
Przygląda się bezradnej dziewczynie z satysfakcją. Bawi go to, że jest panem sytuacji, a ona nie wie gdzie podziać wzrok i przede wszystkim jak się go pozbyć z przebieralni. Wie, że jest zawstydzona, zakłopotana i że jego obecność ją przytłacza.
D – Niech pan stąd wyjdzie bo inaczej…
A – Spokojnie. Co? Boisz się? Boisz się mnie? – pyta spowolnionym tonem głosu, podchodząc małymi kroczkami i burząc jeszcze bardziej jej spokój.
D – Co pan robi? Niech pan się nie zbliża! Będę krzyczeć!
Adan jest jeszcze bardziej rozbawiony. Zatrzymuje się 2 metry przed nią.
A – Kto by pomyślał? Taka zadziora, a wiesz jak teraz wyglądasz?
D – Czego ty chcesz ?! – dziewczyna nawet nie zauważa, że zwróciła się do niego na „ty”
A – Wreszcie jesteś sobą. Nie byłem pewien, ale teraz też masz rozpuszczone włosy i wiem że to ty!
D – Co za bezczel! – brunetka reaguje bardzo nerwowo, gdy chłopak niemal staje tuż przed nią – Tak nie można! Wyjdź stąd!
A – Ok., wyjdę, jak mnie przeprosisz
D – Co? – Dulce przybiera skwaszoną minę cały czas trzymając ręce na koszuli – Nie mam za co przepraszać
A – Ukradłaś mojego drinka, potem mi go wylałaś. Chyba jednak należą mi się przeprosiny – stwierdza na spokojnie cały czas napawając się jej skrępowaniem
D – Nie mam pojęcia o czym mówisz? Poprzestawiało ci się coś w twoim ptasim móżdżku
A – Ach tak? Tak myślisz?
Stoi już dokładnie przy niej, krzyżując z nią swoje przenikliwe spojrzenie. Jej zdenerwowanie sięga zenitu.
A – Przestań zaprzeczać. Pamiętam cię. To byłaś ty mała awanturnico. Byłaś tak mądra i odważna żeby mnie oblać, to teraz pokaż jak ładnie umiesz przepraszać. Nie wyjdę stąd dopóki tego nie zrobisz
D – Jesteś chory! – Dulce nie mogąc znieść napięcia usiłuje go wyminąć, ale chłopak tarasuje jej drogę i więzi między szafką, która stoi za nią, a swoim własnym ciałem. Prawie się stykają.
A – No i co? wymiękasz mała?
Chwilę się jej przygląda, dostrzegając bez wysiłku jej zalęknienie, aż odsuwa się od niej pozwalając jej odetchnąć i staje obok drzwi, opierając się o ścianę.
A – Wiesz kim jestem? Mówiłem ci prawda? Jeśli nie chcesz stąd wylecieć to lepiej bądź posłuszna. – jego wzrok mimowolnie wędrował na jej zaciśnięte na biuście dłonie, których zadaniem było ukrycie tego co ma pod spodem rozpiętej koszuli.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
E – Dulce możesz iść. Nigdzie goooo – Elisa wparowała do środka nie zauważając, że Adan stoi tuż obok. Dopiero po chwili się zorientowała, gdy dostrzegła roztargniony wzrok Dulce i poczuła czyjeś spojrzenie na sobie.
E – O kurde – doznała oszołomienia. Adan nieco zmieszał się na jej widok.- Co pan tu… - nie zdążyła dokończyć, kiedy on już ją mijał i zastrzegł – Nie było mnie tu, jasne?
Przytaknęła bez namysłu, a gdy tyko wyszedł zapytała – Co to było?
Dulce skwitowała – mówiłam ci, że to psychol. Wlazł tu do jak do siebie i nic sobie z tego nie robi. Co za cham!
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
R – Adan!? Idziesz już? – Mężczyzna słyszy zza swoich pleców, gdy już wychodzi. Odwraca się.
A – Nie chciałem ci przeszkadzać tato.
Witają się uściskiem dłoni.
R – Elisa mówiła mi, że do mnie przyszedłeś. Wiem też, że byłeś przed południem. Wybacz, że nie mogłem cię przyjąć, ale jestem zapracowany. To coś ważnego, skoro tu jesteś.
Adan na chwilę wpada w zamyślenie.
R – Synu, słyszysz mnie? Chcesz porozmawiać?
A – Wiesz co, może innym razem.
R – Nie obrażaj się na mnie – ojciec powstrzymuje go przed odejściem – wiem, że prawie nie mam dla ciebie czasu, ale to nie znaczy, ze nie interesują mnie twoje sprawy synu.
Jeśli przyszedłeś do mnie o tej porze to musi być poważna sprawa.
A – Tato, jutro się spotkamy. Przyjdę tu na pewno. Teraz się spieszę. I tak zabawiłem tu dłużej niż planowałem.
R – Rozumiem. Marcia czeka. W takim razie już cię nie zatrzymuję. Pozdrów ją ode mnie.
A – Jasne.
Mężczyźni znowu wymieniają się uściskiem, tym razem na pożegnanie i rozchodzą w przeciwnych kierunkach.
Tymczasem Dulce wkłada kask i odjeżdża z parkingu na motorze. Ma nietęgą minę. Nie wie, co myśleć o synu szefa. Jego zachowanie sprzed kilku minut było butne i nie do przyjęcia. A gdyby była już rozebrana?! Tak się nie robi!!! To było celowe z jego strony! Jest o tym przekonana. – Co za buc! – narzeka w myślach przemierzając ulice Meksyku.
Manana refren karaoke - Gloria Trevi
Sergio od 3 godzin doskonale bawi się w klubie. To ostatnia noc więc zamierza wycisnąć z niej co się da do cna. Otacza go niezmiennie wianuszek dziewczyn. Inma od czasu do czasu też się do niego przystawia, ale dziś już nie jest tak zaborcza i chyba pogodzona z losem. Odkąd go poznała, próbowała zwabić go do łóżka, ale nigdy jej się to nie udało. Nawet wtedy, gdy na posesji znajomego, kompletnie pijani, udali się w stronę krzaków, Sergio ją odepchnął, a potem zasnął jak niedźwiedź zapadający w sen zimowy.
I – Idę do łazienki – odparła, a on jedynie zerknął na moment, po czym znowu oddał się żywiołowym tańcom.
Ay vamos - J Balvin (piosenka w klubie)
Nie mógł jednak uciec przed myślami. Miał lekkie poczucie winy po tym, co powiedział Isabel przed wyjściem. Wcale tego nie chciał, ale poczuł nagły przypływ złości na nią i to go sprowokowało. Źle czuje się z tym, że on teraz szaleje na parkiecie, a ona zapewne czyta samotnie w łóżku, albo rozpamiętuje co jej powiedział.
W tej samej chwili Inma oddaje się namiętnym pocałunkom w łazience!
Jest zachwycona umiejętnościami dopiero co poznanego mężczyzny.
I – Tylko idiotka by cię nie doceniła. Chodźmy na zewnątrz.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Mężczyzna nie dał się długo prosić i zaraz byli już przy wyjściu. Chwilę rozmawiali oddalając się od dyskoteki. Przystanęli na papierosa.
T – Skądś cię kojarzę – zaczął.
I – Może z łazienki?! – Inma się zaśmiała, doskonale wiedząc z kim rozmawia – przyprowadziłam tu ostatnio taką jedną, która nieźle ci nabruździła. W klubie ledwo to widać, ale limo masz porządne mój drogi.
T – O nie! nie chcę kłopotów. Jeśli ten wiking jest tu z tobą, to ja spadam – Inma zaśmiewa się na to określenie
I – Spoko. Zapomnij o nim. On jest tak samo głupi jak tamta sierota. Ja ci wszystko wynagrodzę. – podeszła do niego i zatopiła się w jego ustach.
Trwało to krótko, bo po chwili silne męskie ramię odciągnęło ją od niego!
Na widok Sergia Tomas z miejsca zbladł. Inma z resztą też.
S – Co tu się dzieje? Teraz ją napastujesz!?
Chłopak już przymierzał się do bójki, kiedy to na polu walki stanęła sama Inma.
I – Sergio opanuj się! Czy ja prosiłam o pomoc?!
S – To ten sam typ, który zaatakował Isabel. Nie poznajesz?! Jest niebezpieczny!
I – Nie! Wiesz co?! Mam cię już serdecznie dość. Jesteś jak pies ogrodnika. Sam nie weźmiesz, ale i innemu nie dasz! Wkurzasz mnie jak diabli!
S – Co ty gadasz Inma? Chcę ci pomóc?
I – Wiadomo. Przecież i tak masz mnie gdzieś!
S – Co ty wygadujesz? Nie widzisz z kim masz do czynienia? – przybliża się do niej i zwraca się do niej ze szczególną troską.
I – A może ja chcę. Może on mi się podoba? – jej riposta ścina go z nóg. – Wiesz co Sergi? To nie ma sensu. Idź lepiej do tej swojej świętoszki. Takie ci się podobają, nieprzystępne, trudne do rozgryzienia, sierotki które trzeba chronić. Taka prawda.
S – Inma bądź poważna.
I – Wiesz dlaczego nigdy ze mną nie spałeś? Zapytaj sam siebie i pomyśl, a znajdziesz odpowiedź. Jesteś straconym przypadkiem.
S – Co ty pleciesz?
I – Nie wiem czy się w niej zakochałeś, ale na pewno coś do niej czujesz. Możesz mi zaprzeczać, ale siebie samego nie oszukasz – oznajmia mu, wprawiając go w zdumienie i jednocześnie zmieszanie.
Despiertame karaoke - Gloria Trevi
Isabel nie zamierzała spełnić przepowiedni Sergia o pustelnicy i przyznać mu tym samym racji. Ugodził ją najczulej jak mógł i nie mogła się z tym pogodzić. Postanowiła, że i ona zabawi się tej ostatniej nocy w Barcelonie. Nie przewidziała tylko, że ta zabawa wymknie się spod kontroli. Zaczęło się niewinnie. Włączyła głośno wieżę muzyczną, przełączyła na ulubione radio 40 principales. Rozległy się pierwsze dźwięki piosenki.
Sofia - Alvaro Soler
Potem pognała do kuchni po przekąski. Znalazła tylko paczkę chipsów. Do picia wybrała szampana! który od razu uderzył jej do głowy. Bąbelki zaszumiały w głowie. Poprawiła tequilą, nie za bardzo wiedząc jak się ją pije, ale to nie miało znaczenia. Zmieszała ją potem z czerwonym winem. Pojawiły się gwiazdki przed jej oczyma, ale wróciła do równowagi. Śmiała się do rozpuku, śpiewając przy tym na głos piosenki z radia. Weszła chwiejnym krokiem na stół na którym zaczęła tańczyć…Kompletnie zatraciła świadomość. Kilkakrotnie przewracała się na stole cudem unikając upadku.
Przy piosence „Volvi a nacer” Carlosa Vivesa zeszła ze stołu bardzo chwiejnie, a potem znowu zaczęła się poruszać starając się złapać rytm.
Volvi a nacer - Carlos Vives
Już od wejścia głośna muzyka i śmiech zwróciły uwagę zdezorientowanego Sergia. Zaintrygowany szybko przemierzył korytarz i doszedł do salonu.
Wychylił głowę zza drzwi i nie mógł uwierzyć własnym oczom w to co tam zastał!
Como el viento - Juan Magan ft Farruko (piosenka w radiu, podczas której wchodzi Sergio)
Duele el amor - Tony Dize / Salida[/i] |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:40:30 30-08-16 Temat postu: |
|
|
To co powiedziała Isabel do Sergia było boskie wreszcie wybuchła tylko szkoda ze on tak się zachował.Ciekawe co zastał Sergio po powrocie co robiła Isabel oprócz tego że się upiła.Wreszcie trochę zaszalała.Już widzę minę Dulce gdy Adan wszedł gdy się przebierała coś czuję że Dulce będzie się przed nim bardzo bronić a w jednym czasie zakochiwać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:46:56 30-08-16 Temat postu: |
|
|
dulce245 napisał: | To co powiedziała Isabel do Sergia było boskie wreszcie wybuchła tylko szkoda ze on tak się zachował.Ciekawe co zastał Sergio po powrocie co robiła Isabel oprócz tego że się upiła.Wreszcie trochę zaszalała.Już widzę minę Dulce gdy Adan wszedł gdy się przebierała coś czuję że Dulce będzie się przed nim bardzo bronić a w jednym czasie zakochiwać. |
Dzięki po raz kolejny, że czytasz i co, najważniejsze komentujesz. To mnie bardzo motywuje do dalszego pisania.
Jeszcze dziś dodam kolejny odcinek. Jest już gotowy i zastanawiam się nad tym, jaka będzie twoja reakcja po. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:22:51 30-08-16 Temat postu: |
|
|
Odc.44/30.08.16
Patrzył na tańczącą Isabel jak cielę na malowane wrota. Mina zdumienia nie schodziła z jego twarzy. Nie od razu dostrzegł, że jest zalana w sztok. Powoli osłupienie ustępowało miejsca rozbawieniu i zachwytowi.
S – Ostrożnie! – krzyknął i dobiegł do niej, gdy potknęła się o nogę stolika i upadła na kolana. Pomógł jej wstać i wtedy poczuł od niej alkohol, a ona zerknęła tylko na niego nic sobie z tego nie robiąc i zaczęła się bez powodu śmiać.
I – Niee!? – zaczęła wołać w jego stronę jakby udając, że nie dowierza w jego obecność.
S – Taak? – poszedł w tą grę
I – Nie, nie może być!?
S – Tak
I – Sergio?
S – Aha – odwzajemniał się śmiechem na jej zaśmiewanie
I – Ojej, Sergio, jak ty głupio wyglądasz – znowu dopadł ją atak śmiechu, który zarażał go równie mocno.
Como el viento - Juan Magan ft Farruko (Piosenka w radiu)
I – Wow! Uwielbiam tą piosenkę! – krzyknęła nagle, gdy rozpoczęły się pierwsze nuty utworu Mentiras – Danieli Romo i ruszyła na nowo w tan, przy refrenie wydzierając się w niebo głosy!
Sergio nadal stał i patrzył się na jej szaleństwa już nawet nie próbując powstrzymywać swojego chichotu. Wiedział, że to na marne. W końcu sam postanowił się do niej dołączyć i chwytając butelkę wina upił ostatnie krople, a potem podszedł do niej krokami tanecznymi i zaczął poruszać się przy niej. Oboje patrzyli się na siebie i co i rusz wybuchali na nowo śmiechem.
Mentiras - Daniela Romo (piosenka w radiu)
Meksyk
Od dobrej godziny Dulce usiłuje zasnąć, ale bez skutku, Wciąż rozpamiętuje wstydliwą sytuację z przebieralni. Dodatkowo to zdarzenie przypomniało jej byłego chłopaka, z którym była przez prawie 3 miesiące, gdy mieszkała za granicą.
Volvi a nacer karaoke - Carlos Vives
Wraca myślami do dnia, który przekreślił kontynuację ich związku.
To było kilkanaście tygodni temu, we Włoszech.
Ona i Gabriel spędzili całą sobotę na mieście. Po południu zabrał ją do kina, a na kolację zaprosił do siebie.
No eras para mi karaoke - Carlos Rivera
Była zaskoczona, kiedy okazało się, że są zupełnie sami.
G – Nie mówiłem ci, bo chciałem, żeby to była niespodzianka. Ojciec pojechał na delegację i zabrał matkę. Mamy chatę tylko dla siebie.
Nie wiedziała jak na to zareagować. Poczuła się dziwnie niepewna. Domyślała się do czego to prowadzi, ale starała się o tym nie myśleć. Mimo to podczas kolacji przed oczyma miała tylko wizję ich razem w łóżku. Zauważyła, że Gabriel patrzył wtedy na nią tak jakoś inaczej, z żarliwością w oczach. Była pewna, że i on wyobraża ich sobie razem. Nie myliła się. Zaraz po posiłku zaprosił ją na górę, do swojego pokoju i zaproponował to, czego spodziewała się usłyszeć.
G – Dulce uwielbiam cię. Doprowadzasz mnie do szału. To idealny moment dla nas. Kochajmy się.
Uśmiechnęła się lekko, jakby wyrażając zgodę i pozwoliła się całować, mimo iż ogarnęło ją przerażenie i niezdecydowanie. Gabriel bardzo jej się podobał. Od początku znajomości był bardzo szarmancki i traktował ją z pełnym szacunkiem. Dżentelmen jakich mało. Lecz mimo to czuła dyskomfort. Dopadły ją wątpliwości. Położyli się na łóżku, on zadarł jej podkoszulkę odsłaniając idealnie płaski brzuch, po którym wodził palcami. Potem rozsunął jej spódnicę i ściągnął.
D – Nie mogę.- odparła nagle, a on z trudem krył zdziwienie.
G – Czemu? Nie kochasz mnie?
D – Nie o to chodzi. Gabo ja ci nie mówiłam, ale ja nigdy jeszcze przedtem…- nie zdążyła dokończyć, bo on wtedy wybuchnął śmiechem. To o wszystkim przesądziło.
Była gotowa mu się oddać, ale strach był potężniejszy i chciała się z nim tym podzielić, licząc na wsparcie. Ta sytuacja obnażyła prawdziwe oblicze Gabriela. Zaśmiał się! Nie tego oczekiwała. Zrozumiała wtedy, że nie jest odpowiednim mężczyzną dla niej i zdegustowana wyszła nie pozwalając się przeprosić. Wiedziała, że to było fałszywe z jego strony. Jednak to nie był jeszcze koniec jej gehenny. Gdy już stała przy drzwiach wyjściowych, Gabriel dobiegł do niej i zatarasował wyjście. Zobaczyła wtedy wzburzenie w jego oczach i poczuła się silnie zagrożona.
G – Podarowałem ci tyle prezentów, wszędzie cię ze sobą woziłem, zapoznałem z wieloma osobami, a ty tak mi się odwdzięczasz? Myślisz, że to wszystko za darmo? – rozpoczęło się wypominanie, które ostatecznie uświadomiło jej, jak była zaślepiona. Dała się zwieść emocjom i pozie dżentelmena, które omal jej nie zgubiły.
G – Nie wyskakuj mi tu z dziewictwem, bo ci nie uwierzę. Nie graj mi tutaj świętoszki. Wszyscy cię obmawiają. Dziewczyny mówiły mi co z ciebie za ziółko. Chodź do łóżka. Mogę ci nawet potem zapłacić.
Tej zniewagi nie zniosła. Spoliczkowała go z całej siły, a potem wyszła pospiesznie cały czas oglądając się za siebie, sprawdzając czy jej nie goni. Nigdy w życiu nie bała się tak jak wtedy.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
Na samo wspomnienie ciarki przeszły teraz po ciele brunetki. Skrzyżowała ręce na piersi z przelęknieniem w oczach i znowu jej myśli wróciły do syna szefa.
Złapała się na tym, że wzbudza w niej coś nowego, czego nigdy nie czuła przy Gabrielu, nawet podczas ich poznania.
D – Nie znam go. Wkurza mnie jak mało kto inny, ale czemu do diabła zawsze robi mi się przy nim tak gorąco? Jakby prądy elektryczne uderzały mnie po całym ciele. Czemu zawsze mnie zatyka, kiedy się na mnie gapi? Normalnie odbiera mi mowę. Co się ze mną dzieje? – zastanawia się.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
W tym samym czasie Adan, który też nie może zasnąć, przewraca się z jednego boku na drugi. Rozmyśla nad czymś intensywnie, czasem przewracając głowę na leżącą obok Marcię. Kobieta wydaje się spać tak beztrosko i leniwie, że aż go to zastanawia. Ciągle rozpamiętuje stratę ich dziecka, ale mimo to, śpi bezstresowo. Chłopak wyswobadza się z jej objęć i zakładając ręce za głowę nagle się uśmiecha.
A – uwielbiam ją taką widzieć, taką poddaną. Jest słodka, gdy jest taka potulna i uległa, ale jeszcze bardziej uwielbiam widzieć ją rozzłoszczoną. Jest wtedy taka…taka pociągająca. Uwielbiam mieć nad nią władzę – stwierdza w myślach przywołując w pamięci pierwsze starcie z Dulce w klubie. Wtedy go rozwścieczyła, ale jej zawziętość i wyniosłość nie pozostawiły go obojętnym i po cichu liczył, że jeszcze wyrówna z nią rachunki. Domyślał się, że jest ładna, ale w dyskotece nie mógł się jej przyjrzeć. Teraz był już tego świadom. – Jest śliczna. – stwierdził.
Todo lo que siento - Sebastian Yatra
Barcelona
Sergio usiadł na podłodze opierając się o kanapę i zajadając chipsy, nie odrywał wzroku od wciąż tańczącej, a właściwie wykonującej dziwne wygibasy Isabel.
Todos me miran - Gloria Trevi (Piosenka w radiu)
Nagle wyparował:
S – Isabel, szatyneczko powiesz mi coś?
Isabel zajęta swoimi wyczynami tanecznymi, nie usłyszała go. Dopiero, gdy zakręciło jej się po chwili w głowie i zatrzymała się na chwilę, by powrócić do stanu, gdzie ziemia nie krąży we wszystkie strony, podeszła do niego na jego prośbę.
S – Powiesz mi coś ślicznotko?
Isabel dla zabawy przybrała minę niezrozumienia, zerkając we wszystkie strony jakby poszukiwała tej ślicznotki, a potem oboje niemal równo zachichotali
I – Co tylko chcesz – odparła lekko chwiejąc się na nogach
S – Co o mnie myślisz? – zapytał celowo wykorzystując jej obecny stan.
Isabel uśmiechnęła się łobuzersko, a on wiedział, że zaraz z czymś wyskoczy.
I – Myślę…
S – Tak? – celowo przeciągał to tak, podążając za jej przekomarzaniami
I – Myślę ... że jesteś głupi! – podkreśliła ostatnie słowo i niemal rżąc ze śmiechu, na nowo oddała się tanecznym krokom..
Sergio tylko się uśmiechnął pod nosem. Potem podszedł do niej i gdy się odwróciła do niego twarzą, poprosił ją o coś.
S – Zatańczysz dla mnie?
I – Cały czas to robię, nie widzisz?
S – Ale ja chcę taki specjalny taniec, tylko dla mnie
I – Wuoooh Ach ty!
S – To jak będzie?
Isabel spojrzała na niego śmiesznie trzepocząc rzęsami, a potem popchnęła go w stronę kanapy, po czym odrzekła:
I – Specjalnie dla ciebie głupku!
To głupku w tej chwili brzmiało dla niego jak komplement. Sam się z tego śmiał.
Siedział wygodnie na kanapie przyglądając się jej gestom w tańcu. Była ubrana w nocną koszulkę z materiału, sięgającą jej trochę za kolana, ale i tak była mega seksowna. Jej skryte pod nią ciało uwydatniało się nieco podczas ruchów w tańcu i tym samym uruchamiała się jego ekscytacja. Poczuł silną ochotę, by ją pocałować, ale mimo to, nie ruszał się z miejsca i reagował na jej zaczepki śmiechem, co jakiś czas bijąc brawo, gdy przybierała nowe pozy.
Tubuduru - Chayanne (Piosenka w radiu)
I – A teraz coś extra! Na stół!
S – Nie! – podbiegł szybko, gdy zrozumiał, że dziewczyna planuje wejść na stolik i tam zatańczyć.
S – Wystarczy Isabel. – ściągnął ją z niego, ale nie wypuścił już z uścisku. Przyglądał się jej niewyraźnemu spojrzeniu i nieustannie śmiejącym się ustom.
S – Naprawdę uważasz, ze jestem głupi?
Isabel przytaknęła, ledwo powstrzymując na nowo napływający rechot
S – I co jeszcze o mnie myślisz? – dopytał
Dziewczyna przybrała wyraz twarzy wskazujący na to, że intensywnie myśli, a potem posyłając mu kolejny uśmiech odpowiedziała
I – Że jesteś bardzo, ale to bardzo głupi. – wybuchła kolejny raz śmiechem, a on nieśmiało go odwzajemnił.
S – A wiesz co ja o tobie myślę?
Isabel potrząsnęła przecząco głową, przypominając przy tym małe nieświadome niczego dziecko.
S – Myślę, że jesteś bardzo piękna – powiedział to z błyskiem w oku, a ona się zaśmiała
I – Weeee e tam! – wyrwała się z jego objęć i prawie się potykając o własne nogi dodała – Ja piękna? No błagam.
Podszedł do niej na metr i potwierdził – jesteś prześliczna, zwłaszcza, kiedy tak beztrosko się śmiejesz.
Sergio wiedział, że Isabel nie jest sobą i to co do niej mówi, nie dociera do niej w pełni, ale nie mógł sobie tego odmówić. Trafiła mu się idealna okazja, żeby choć na trochę zbliżyć się do niej i to w dodatku w taki sposób, który nie będzie wiążący, bo ona zapewne nic nie będzie potem pamiętała.
Isabel przystawiła buzię do jego ucha i odezwała się specjalnie zniżonym głosem – ty też jesteś piękny i to bardzo.
Cofając się, znowu zaplątała się o własne nogi, a wtedy Sergio pochwycił ją za talię i przysunął do siebie przez chwilę mówiąc – Już późno. Pora spać. Wyłączę to.
Bebe bonita - Chino y Nacho (Piosenka w radiu)
Nic nie słyszała, bo było za głośno. Kiedy Sergio wyłączył wieżę usłyszał jęk zawodu.
Isabel sięgnęła znowu do barku, ale tak szybko jak wyjęła butelkę tak szybko musiała ją tam z powrotem schować..
S – Dość na dzisiaj ślicznotko. – Sergio zamknął barek, a ona usiadła zrezygnowana na podłodze, przypominając małe dziecko, któremu zabrano zabawkę.
Sergio pomógł jej wstać.
Kiedy powiedziała: Lubię cię przystojniaku, lubię – nie mógł nie ulec pokusie i dopytać – Tak? Lubisz mnie? – przytaknęła – tylko tyle?
I – To mało? – język trochę jej się plątał
S – Ja też cię lubię i to bardzo.
I – Ja bardziej
S – Tak?
I – Aha.
S – Isabel, ja cię nie tylko lubię. Bardzo, bardzo mi się podobasz – oznajmia wpatrzony w nią jak w obrazek
I – Taaaak? No popatrz – dziewczyna nie przestaje się podśmiewać.
S – Powiedz. Ja też ci się podobam?
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Przez chwilę nastała cisza, podczas której Isabel nie przestawała się szyderczo uśmiechać. Nagle odparła
I – Pokazać ci?
Sergio się zdziwił – Co takiego?
I – Chcesz wiedzieć to ci pokażę! – wrzasnęła entuzjastycznie, a potem z jego pomocą złapała na nowo równowagę. Ku jego zadowoleniu, zbliżyła do niego wargi i pokryła jego policzek całusem, a potem cmoknęła go prosto w usta.
Sergio poczuł silną ekscytację i gdy spotkał się na nowo z jej pełnym serdeczności i radości spojrzeniem, nie był już w stanie jej od siebie odciągnąć. Pocałował ją zdecydowanie, coraz namiętniej z każdym kolejnym jej westchnieniem. Tym razem było inaczej niż poprzednio, kiedy to robił. Isabel była w tym pocałunku wolna, rozluźniona, odwzajemniała mu się. Nie czuł żadnych barier, oporów, nieśmiałości.
Była wstawiona, to fakt, ale mimo to miał wrażenie, że szatynka czuje go w tym pocałunku. Co chwilę zaśmiewali się, gdy tylko pozwalał jej zaczerpnąć tlenu. Uniósł ją na rękach i zaniósł do jej sypialni, gdzie nie przestawali wciąż z pasją oddawać się soczystym pocałunkom. Sergio czuł się jakby dotknął nieba. Nie mógł oderwać od niej ust. Chciał je smakować i smakować, pochłaniać bez reszty.
Całowali się bez pamięci na jej łóżku, mocno w siebie wtuleni!
Seras - Carlos Rivera
Nastał ranek.
W rezydencji od samego rana panuje nerwowa atmosfera i to nie bynajmniej z powodu jutrzejszego ślubu Cordelii, tylko powrotu Isabel i Sergia z Barcelony.
Roberto, który jako jedyny wie o problemach brata dziś intensywniej niż zwykle analizuje jego sytuację i szuka możliwych rozwiązań. Jest jednak zły, że nadal nie wie wszystkiego. Bez tego elementu nie może zakończyć układanki. Przeczuwa, że brat ukrywa przed nim istotną informację.
Eva przynosi mu śniadanie do łóżka.
R- Jesteś na reszcie kotku
E – Sprawiłeś mi wczoraj niesamowite powitanie. Jesteś boski! – kobieta odstawia tacę na chwilę na bok i obdarowuje mężczyznę tkliwym całusem.
R – Było cudownie, ale zaraz po śniadaniu będę się zbierał. Matka będzie zła.
E – Znowu to samo. Pani Elena naprawdę przesadza.
R – Nie narzekaj. I tak mimo wszystko cię lubi, a wiesz że ciężko sobie zaskarbić jej sympatię.
E – Masz nietęgą minę. Coś się stało?
R – Dzwoniłem do Sergia, ale jak na złość ma wyłączony telefon. Wkurza mnie ta niewiedza.
E – Nadal jestem w szoku po tym, co mi wczoraj powiedziałeś. Fernanda jest naprawdę cwana.
To, co zrobiła w głowie się nie mieści. Żeby wynająć siostrę do jej udawania?! Szok!
R – Wyobraź sobie, jaki dopiero szok przeżył Sergio. Martwi mnie to jak diabli. Jest cholernie zagubiony. Jak nic wymięka, a na to nie możemy pozwolić.
E – W tej sytuacji wolę już żeby ta manipulantka wróciła. Ją znał i jej nie będzie mu szkoda.
R – Ja chcę tylko przejąć jej kasę. Całą tą zemstę mam gdzieś. To on się na nią uparł. Wiesz, takie rozliczenie się z przeszłością. Jego wielka miłość nieźle zagrała mu na nosie. Fernanda pod każdym względem ją przypomina, dlatego tak go to ruszyło, ale jak tylko zagarniemy jej majątek, nic mnie już nie będzie obchodzić. Nie chcę tylko, żeby Sergio znowu wpadł rozumiesz? Fernanda jest podła, tak samo jak Virginia więc on się w niej nie zakochał, ale ta jej bliźniaczka wygląda na jej zupełne przeciwieństwo. Jej nie rozgryzł. Zachowuje się podobnie jak Virginia na początku ich znajomości, a to źle wróży. Zawsze ciągnęło go do takich nieśmiałych, niewinnych, skromnych dziewczynek.
E – W takim razie musimy mieć go pod stałą kontrolą, kiedy już przyjadą.
R –Dokładnie. – przytakuje.
Duele el amor - Tony Dize / Salida
W roli Gabriela DANILO CARRERA |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:39:24 31-08-16 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się i to bardzo bardzo. Widać alkohol bardzo pomógł Isabel i dodał jej odwagi no i oczywiście Sergio powiedział co czuje tylko czy dziewczyna będzie to pamiętać. I najważniejsze, najgorętsze to ten pocałunek ciekawe jak się zakończył ten wieczór czy spędzili ze sobą noc jestem bardzo ciekawa.Rozdział świetny czekam na kolejny.Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:36:45 01-09-16 Temat postu: |
|
|
Dzięki za podzielenie się swoimi wrażeniami. Postaram się jutro dodać kolejny odcinek Także pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:27:36 02-09-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Marzenka20 dnia 11:30:26 02-09-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:28:04 02-09-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 45/02.09.16
E – Matilde! Matilde! Natychmiast do gabinetu – Z salonu dobiegają głośne nawoływania Eleny. Kobieta postawiła tym samym prawie cały dom na nogi. Rozsiada się wygodnie na fotelu męża oczekując kucharki. Ta zjawia się po chwili z miną przerażenia.
E – Zamknij drzwi – nakazuje jej posyłając spojrzenie zapowiadające reprymendę.
E – Kogo ty mi wczoraj przyprowadziłaś na rozmowę? Skąd wytrzasnęłaś tą nędzarkę? – dopytuje spuszczając powoli jednak z tonu
Matilde stoi przed nią jak na kazaniu bojąc się odezwać. Nadal ma w pamięci ostatnie wydarzenia, kiedy to Liliana straciła pracę i boi się podobnego losu
E – Wiesz coś o niej? Ona nadal tu jest?
M – Tak jak pani rozkazała, nakarmiłam ją, a potem przygotowałam jej miejsce w moim pokoju, obok mnie.
E – Co o niej sądzisz?
Matilde zdziwiła się. Wyglądało jakby panią interesowała jej opinia.
E – Nie patrz tak na mnie. Po prostu odpowiedz.
M – To biedna kobieta z prowincji. Widać, że bardzo potrzebuje pracy.
E – Widziałaś ją już wcześniej. Znasz ją?
M – Nie proszę pani, ale mogę wypytać na ulicy. Może ktoś coś wie?
E – Nie, nie trzeba. Nie zwykłam przyjmować takich ludzi, nie wiadomo skąd, ale jej widok mną wstrząsnął. Nigdy w życiu nie widziałam żeby człowiek był tak zmizerniały i poddany. Dam jej szansę.
M – Naprawdę? – Matilde nie potrafi powstrzymać wielkiego zadziwienia
E – Przynajmniej nie będzie plotkować jak Liliana. Nie wygląda na taką. Zatrudnię ją na próbę. Nie wiem dlaczego, ale coś mi nakazuje jej pomóc. Wytłumacz jej wszystko, zadbaj o jej wygląd, niech się porządnie wymyje. Naucz ją możliwie jak najwięcej. Chcę żeby doszła do siebie jak najszybciej.
M – Dobrze proszę pani. – Matilde stała niemal wryta w ziemię.
E – Na co czekasz? Idź już. Aaaa zapomniałabym. Jutro jest ślub Cordelii więc macie wolne. Przekaż Brunowi, że on ma zostać. Ja i Carlos będziemy go potrzebować. Niech ubierze się elegancko.
M – Dobrze, proszę pani.
E – Zatem do pracy Matilde! Dziś jest wielki dzień. Wraca mój ukochany synek i chcę go powitać jak należy. Niech nie braknie szampana. Mamy co świętować.
M – Oczywiście. Za przeproszeniem.
Matilde usłużnie się oddala, zaś Elena z radości podchodzi do okna, jakby już wyglądała najmłodszego z dzieci. Humor jej dopisuje
E –Wreszcie zacznie się prawdziwa zabawa. Nawet nie wiesz co ci szykuję Fernando Rubio! – kobieta zaśmiewa się na samą myśl.
SaraLuna wstęp - Melendi
Matilde nie traci czasu i od razu biegnie do Bruna, by uprzedzić go iż nie będzie miał jednak wolnego. Ta wiadomość to dla niego silny cios.
B – Jak to?
M – Pani powiedziała, że zajmiesz się nią i panem Carlosem. Masz im towarzyszyć w drodze do kościoła, a potem zawieziesz ich na wesele.
B – No nie! – chłopak zaklina ze złości – Szlag by to! Przecież oboje umieją prowadzić! Nie mogą pojechać sami?!
M – Wiesz jacy są. Kwestia prestiżu. Będzie prasa, masę ludzi. Jak by to wyglądało. Myślałam, że już się na nich poznałeś?
B – Sądziłem, że będę miał wolne. Nie chcę tam być.
M – Z drugiej strony pomyśl, że pewnie będziesz mógł wejść na wesele i coś zjeść, może nawet się pobawić. W sumie, ja bym się na twoim miejscu cieszyła.
B – Ciekawe z czego?!
Nim Matilde zdąży cokolwiek odpowiedzieć, Bruno szybkim, zdecydowanym krokiem, udaje się w głąb ogrodu. Kucharka wyczuła od niego wielkie napięcie, złość, czego w ogóle nie pojmuje.
M – Ten chłopak jest ostatnio nadzwyczaj nerwowy. Od początku jest niezadowolony, ale ostatnio ponad normę. Co go tak gryzie? Nie ważne. Muszę przekazać dobrą nowinę Sofii. Biegnę do niej póki jeszcze nie żądają śniadania.
Callado wstęp - Carlos Rivera
Barcelona
I – ajjj ajajajajjj – Isabel powoli otwiera oczy po przebudzeniu. Kładzie ręce na głowie, która omal jej nie pęka – ale boli – jęczy wręcz z bólu. Podnosi się ostrożnie do pozycji siedzącej nie zdając sobie kompletnie sprawy z tego, że tuż obok leży Sergio, który słysząc jej stęknięcia też się budzi. Spogląda na nią z rozbawieniem wymalowanym na twarzy, ledwie powstrzymuje się od parsknięcia.
Un secreto entre los dos estęp - Nicolas Mayorca ft Nicole Natalino
Na nowo przymyka oczy, a wtedy rozbrzmiewa wrzask.
Isabel dostrzega jego obecność i doznaje wstrząsu.
I – Aaaaaaaaa!!!!
Dziewczyna w mig zapomina o całym bólu głowy i wyskakuje spod kołdry jak poparzona.
Sergio spogląda na nią jak na wariatkę.
I – Co to ma być?! O matko! Aj – znowu pojawiają się dolegliwości.
S – Isabel nie wygłupiaj się. Wracaj tu. – chłopak klepie znacząco kołdrę obok siebie – do lotu mamy jeszcze dużo czasu. – dodaje napawając się jej zagubieniem
I – Co to ma znaczyć? Co ty mi zrobiłeś?
S – Błagam, nie mów że nic nie pamiętasz?
Dziewczyna potrząsa przecząco głową z miną wskazującą na strach
S – Poważnie? Takie rzeczy robiliśmy, a ty nic nie pamiętasz? – Sergio celowo jej przygaduje
I – Matko co się wczoraj wydarzyło? – dziewczyna stara się wrócić myślami do ubiegłego wieczoru. Jedyne co przywołuje w pamięci to jak piła alkohol w salonie. Teraz doznaje olśnienia.
I – O matko! Piłam, piłam wczoraj trochę alkoholu
S – Trochę? – Sergio przewraca oczami na te słowa, dając jej do zrozumienia, że na wiele więcej sobie pozwoliła
I – Czy ty? Czy my? Dlaczego tu jesteś?! – krzyczy w końcu w akcie desperacji
S – A jak myślisz? – chłopak nie zamierza ułatwiać jej zadania.
I – Sergio błagam, powiedz, co się wczoraj stało?
Timidez - Emanuel Ortega
Chłopak wraca myślami do zeszłej nocy i uśmiecha się na samo wspomnienie, co strąca Isabel prawie z nóg. Ten uśmieszek wiele jej mówi, zbyt wiele.
Chłopak przypomina sobie ich namiętne pocałunki, które pociągnęły za sobą coś więcej.
Isabel dała mu przyzwolenie. Całował nie tylko jej usta, ale też brnął w całusach, które składał na jej szyi. Pragnął więcej, ale sumienie mu na to nie pozwalało. Wiedział, że Isabel była wstawiona więc jakiekolwiek zbliżenie między nimi było wykluczone. Nadużyłby wtedy jej zaufania, ale co najgorsze, wykorzystałby jej brak świadomości.
Mimo stanu, w jakim była dziewczyna, i tak nawet gdyby na coś więcej się odważył to musiałby się obejść smakiem.
W pewnym momencie Isabel wszystko powstrzymała.
I – Już, dość Sergio. Przestań.
S – Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Masz takie słodkie usta. – na nowo zbliżył usta i nawet zetknął się z jej wargami na chwilę, ale Isabel znowu zaprotestowała.
I – Nie. Chcę spać. Ale mi się chce spać.
Dziewczyna zwróciła się do niego uśmiechając się z przymkniętymi oczami i wtuliła w niego układając do snu. Wtedy o mało nie oszalał ze szczęścia.
Skuliła się, pozwalając mu przykryć się jego silnymi, męskimi ramionami. Tak zasnęli, razem, w cieple własnych ciał.
To było pierwsze takie przeżycie w życiu ich obojga. O ile Isabel nie zdawała sobie z tego sprawy, to dla Sergia to było nowe, nieziemskie doświadczenie. Nigdy tak bezinteresownie i wylewnie, z pełnym zaufaniem i oddaniem, nie przytulał się z kobietą. To było jednocześnie takie niewinne i piękne jak i niespodziewane dla niego.
Zatonęła w jego ramionach, a on poczuł między nimi wielką niewytłumaczalną więź. Niby zwykłe przytulenie, a jakie wspaniałe pozostawiło odczucia.
Otras vidas - Carlos Rivera
W końcu chłopak wyrywa się z objęć wspomnień poprzedniej nocy i odrzeka
S – Naprawdę nic nie pamiętasz?
I – Nie. O matko! – dziewczyna znowu wpada w panikę. – Ty draniu! Wykorzystałeś mnie! Jak mogłeś? Boże nie!
S – Chodź tu! – Sergio zauważając, że jej strach przybiera na sile, chce zapobiec kolejnym niedomówieniom i dopada ją nim dziewczyna zdąży otworzyć drzwi. Szarpią się, co w efekcie powoduje, że oboje lądują na ziemi.
Sergio unieruchamia Isabel wiążąc jej ręce nad głową. Gdy udaje mu się w końcu osłabić jej wyrywające się do ucieczki ciało, opada na nią i wbija w nią wzrok, odbierając jej kompletnie nadzieje na cokolwiek.
S – Zamkniesz się wreszcie wariatko? Narozrabiałaś wczoraj, to fakt. Nawet sobie nie wyobrażasz co wczoraj wyprawiałaś.
Po tych słowach zauważył na jej twarzy wstyd.
S – Nie wiedziałem, że stać cię na coś takiego.
Znowu spojrzała na niego jakby miała ochotę zapaść się pod ziemię.
I – Co takiego zrobiłam? – zapytała nieśmiało.
S – I jeszcze się pytasz? – zbliżył do niej usta niemal ją paraliżując. – Matko co on robi? Zaraz mnie pocałuje – umierała z przerażenia, ale odetchnęła z ulgą bo nie nakierował ust na jej wargi lecz do jej ucha
S – Bardzo ładnie tańczysz – powiedział zmysłowo, a ona poczuła jakby gula utkwiła jej w gardle – masz talent szatyneczko.
Odsunął się powoli, a potem wstał uwalniając ją spod swojego ciężaru i oznajmił – poza tym, że nieźle się wczoraj wygłupiałaś, to spokojnie, nie odebrałem ci dziewictwa.
I – Co?! dziewictwa?! – Isabel powtarzała to kilkakrotnie w myślach, zastanawiając się czy się nie przesłyszała. – Matko skąd on wie? Czy mam to wymalowane na twarzy?! – poczuła się strasznie. Poczuła wielki dyshonor i upokorzenie.
Sergio zauważył jej reakcję. Cała poczerwieniała z zawstydzenia. Domyślił się, że mógł trafić w czuły punkt, mimo iż powiedział to mimochodem. Podejrzewa od samego początku, że ma do czynienia z nietkniętą panienką, ale stuprocentowej pewności nie ma. Widząc jej speszenie postanowił ukrócić tą niezręczność i dodał zmieniając temat – Trochę wczoraj przeholowałaś i musiałem pomóc ci dostać się tutaj, ale spokojnie. Nie jestem taki, nie wykorzystuję kobiet, nie muszę – to stwierdzenie zabrzmiało tak pyszałkowato, że aż ją zirytowało. – Lot mamy o 11, za 2 godziny. Doprowadź się do porządku, a ja przygotuję coś na śniadanie. – zalecił, a na odchodne dorzucił jeszcze – w dolnej szufladzie mam coś przeciwbólowego. Przygotuję ci wodę z cytryną. Musisz mieć sporego kaca – niemal się zaśmiał po tej uwadze i wyszedł bardzo z siebie zadowolony. Dopiero teraz ból głowy na nowo powrócił.
I – Matko, ale chce mi się pić. Zaraz oszaleję. Ale mnie suszy. – złapała za dzbanek ustawiony przy jej łóżku i wypiła resztę soku, który jeszcze się w nim znajdował, a potem pobiegła wziąć szybki prysznic.
Despiertame karaoke - Gloria Trevi
Meksyk
Cała rodzina de la Vega zasiadła do stołu. Wszyscy dziś wydają się być wyjątkowo spokojni. Eleny nie drażni nawet nieobecność jej najstarszego syna podczas śniadania.
Jak zwykle to ona rozpoczyna rozmowę.
E – Sprawdziłam wszystko. Sergito powinien wylądować na lotnisku przed 17. Bruno go odbierze.
Miny wszystkich oprócz Carlosa posmutniały. Nie sposób było tego nie zauważyć.
D – W takim razie jeszcze dziś się stąd wynoszę.
E – Ależ o czym ty mówisz?! – brunetka wywołała stanowczy protest ciotki – Nigdzie się nie wyprowadzasz Dulce. Nie musisz.
D – Ciociu przecież wiesz…
Dulce spogląda w kierunku Cordelii, która jako jedyna nie zna prawdy o prawdziwym powodzie ślubu Sergia, a potem puszcza do ciotki oczko dając jej sygnał, choć właściwie to zbędne, bo Cordelia i tak siedzi zamyślona z miną zbitego psa
E – Niczym się nie przejmuj. Prędzej ta dewiantka stąd odejdzie niż ty
D – Ale moja obecność może wszystko skomplikować.
E – Nie martw się. Sergio wie co robi. Jedyne o co powinnaś się troszczyć to o jego godne powitanie. To mój bohater i dziś zamierzam go rozpieszczać.
C – Nie przesadzaj Eleno – odezwał się wreszcie nestor rodu – Sergio jeszcze niczego wielkiego nie dokonał. Wstrzymaj się z komplementami.
E – Jak to nie? Wykazał się wielkim sprytem i odwagą. Ma ją w garści. Teraz pora na nas. Damy jej to na co zasługuje – oznajmiła z błyskiem w oku
D – Co masz na myśli ciociu? – zaintrygowała tym samym Dulce
E – Odpłacimy jej pięknym za nadobne, tylko to mam na myśli skarbie i mam nadzieję, że mnie w tym wesprzesz
Dulce przygląda się przez moment z zaciekawieniem, by potem dodać – Tata żyłby dziś gdyby nie ona. Możesz na mnie liczyć ciociu.
Ta deklaracja wywołała kolejny uśmiech na twarzy kobiety. Elena czuje się jak przed wielkim starciem, bitwą, wojną, która ma być dla niej zwykłą formalnością, ale przede wszystkim wielką rozrywką i satysfakcją. Jest gotowa na wszystko byle zniszczyć swojego wroga!
Dulce, o dziwo towarzyszą podobne myśli
D – Pomszczę cię tato! Ta bezduszna złodziejka zapłaci za twoją krzywdę.
SaraLuna wstęp - Melendi
Zaraz po śniadaniu Carlos udaje się do gabinetu, skąd dzwoni do Roberta. Chłopak jest już w firmie i od razu odbiera połączenie. Po drugiej stronie biurka siedzi Elias, który udaje niezainteresowanego rozmową.
R – Co się dzieje tato? Jestem już w firmie.
C – Sergio nie może się teraz dowiedzieć o tym, że dałem ci jego część jasne?
R – Masz mnie za idiotę? Oczywiście, że mu nie powiem.
C – Jesteś pewien, że wszystko idzie zgodnie z planem? Odkąd twój brat pojechał do Barcelony, mam z nim znikomy kontakt. Niczego mi nie mówi.
R – Spokojnie. Panuję nad sytuacją. Już niedługo miliony wujka będą w naszych rękach.
C – Taką mam nadzieję. Oby go tylko w ostatniej chwili nie omamiła. To jadowita żmija. Nie jest głupia.
R – Zapewniam cię, że ona jest tu teraz najmniejszą przeszkodą.
C – Czemu tak mówisz? Wcale nie było tak łatwo ją podejść. Sergio ją oczarował, ale o ślubie nie myślała. Nieźle musieliśmy się wszyscy napocić, żeby się do tego przekonała.
R – Pamiętam, ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.
C – Martwi mnie jeszcze jedna sprawa. Dulce.
R – Co z nią?
C – Fernandą ją zna. To może wzbudzić jej podejrzenia.
R – Nie martw się Fernandą tato. Nie pozna Dulce. Większym problemem będzie właśnie ona sama. Boję się, że nie utrzyma języka za zębami i pójdzie na otwartą wojnę. To nam zaszkodzi.
C – Elena już ją podburza. Twoja matka nie zamierza odpuścić. Jest zdecydowana wytoczyć najcięższe działa, ale masz rację. Dulce to zagadka. Nie wiadomo z czym może wyskoczyć.
R – Fernanda widziała ją może z 2 razy i to dawno temu. Pewnie jej nawet nie skojarzy, za to Dulce…
C – Co więc robimy?
R – A co możemy? Musimy mieć się na baczności i osłaniać Sergia w razie potrzeby. Wszystko teraz w jego rękach.
C – Więc trzymamy się nadal pierwotnego planu?
R – Tak jest. Mili, pomocni, do czasu, kiedy Fernandita odda to co nam się należy, a potem dostanie należną nauczkę i kopa na pożegnanie.
C – Widzimy się w firmie. O 17 powitanie twojego brata. Nie spóźnij się.
Roberto odkłada słuchawkę kierując teraz całą swoją uwagę na siedzącego naprzeciwko Eliasa i odrzeka
R – O 17 mój brat powinien już być w domu. Wydaje mi się, że ty też powinieneś tam być.
E – To rozkaz?
R – Luźna sugestia Eliasie. Pomyśl nad tym. Ostatnio nie starasz się jak należy.
E – Wiem do czego pijesz, ale musiałem odpocząć trochę od twojej siostry. Pokaz był świetną wymówką.
R – Nie po to ci płacę żebyś unikał mojej siostry.
E – I tak jutro się z nią hajtnę. Co za różnica?
R – Idioto! Ona ma być zadowolona. Ma tryskać szczęściem na własnym ślubie. Pojawi się cała śmietanka towarzyska. Wszystko musi ze sobą współgrać. Jej nastrój też. Rozumiesz?
E – O co ta cała afera? Po to mnie tu wezwałeś? Żeby gadać o jej zachciankach?
R – Nie dyskutuj ze mną. A może mam ci przypomnieć gdzie byłeś i co robiłeś nim ja i mój ojciec daliśmy ci nieźle zarobić na tym interesie? Chyba nie chcesz tam wrócić? To dla nas żaden problem
Duele el amor - Tony Dize / salida |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:24:50 05-09-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 46/05.09.16
Elias z trudem przełyka ślinę na samą myśl o tym, jak wyglądało przedtem jego życie.
R – Widzę że raczej nie, dlatego weźmiesz ten tłusty tyłek w troki i pojedziesz do mojej siostry z bukietem róż, a potem będziesz jej towarzyszył podczas imprezy powitalnej Sergia jasne?!
E – W porządku. Nie denerwuj się tak. Nic się nie dzieje
R – Nic się nie dzieje?! Cała firma huczy od plotek. Mówią, że oglądasz się za modelkami, że jesteś z moją siostrą dla kasy
E - Przecież to prawda
R – Idioto! Tak, to prawda, ale nikt nie ma o tym wiedzieć. Masz dbać o pozory. Za taką kasę jaką dostajesz to chyba nie powinno być trudne. – stwierdza, a potem chcąc sobie zaoszczędzić kolejnych minut oglądania przyszłego szwagra, Roberto wyprasza go wymownym gestem ręki.
W drzwiach Elias wpada na…Miguela.
E – Co jest?
M – Przepraszam najmocniej. Ta pani mnie tu skierowała – brunet wskazuje na siedzącą przy recepcji Ofelię, sekretarkę Carlosa. Roberto podnosi się natychmiast i podchodzi do drzwi
R – Miguel Zendejas prawda?
M – Znamy się?
R – Nie mieliśmy jeszcze przyjemności, ale ojciec opowiadał mi o tobie. Wiem, że chcesz zostać na pewien czas i zasilić nasze szeregi. Bardzo się cieszę. – Roberto wyciąga rękę w celu przywitania – Roberto de la Vega, prawa ręka prezesa czyli mojego ojca. - Miguel od razu odwzajemnia uścisk. Zaraz potem Roberto przytomnie zauważa, że Elias jeszcze się nie oddalił i sugeruje mu to jak najmniej demonstracyjnie
R – Elias, możesz już iść.
Przyszły szwagier liczył, że Roberto raczy go zapoznać z nowym pracownikiem, ale jak się szybko przekonał, nie było na co liczyć. Odszedł z podwiniętym ogonem. Tymczasem Roberto zaprosił Miguela na krótką rozmowę i przy okazji także na ślub siostry!
M – Gratuluję. Czytałem kiedyś o tym w gazecie. Teraz sobie właśnie przypominam, że widniało nazwisko de la Vega, a przyszła panna młoda miała na imię Cordelia.
R – Tak, to na pewno była notatka o niej. Nasza kochana siostrzyczka w końcu znalazła tego jedynego i jutro powie mu sakramentalne tak.
M – Dziękuję za zaproszenie, ale nie wiem czy wypada. Właściwie się nie znamy. Pański tata mi to już proponował, ale uznałem to po prostu za gest uprzejmości.
R – Ale pański ojciec znał nas doskonale. Niestety nie może być z nami w tym dniu, ale dlatego jest pan. Więc proszę się niczym nie przejmować i przyjść.A tak w ogóle to skończmy z tymi formalnościami. W końcu będziemy razem pracować. Po prostu Roberto.
M – Miguel – brunet uśmiecha się z aprobatą.
Barcelona.
Isabel skrada się do kuchni nie wiedząc jak się zachować po tym co zaszło ubiegłej nocy. Nic nie pamięta, ale sądząc po zaczepkach i kpinach Sergia, mocno się wygłupiła i to nie daje jej teraz spokoju. Odświeżona, przebrana w czyste, pachnące ubranie i z nadal jeszcze wilgotnymi włosami, zatrzymuje się tuż przed wejściem do kuchni.
Sergio w przeciwieństwie do niej ma świetny humor i krząta się po kuchni z wielkim zapałem.
S – Chodź tu szatyneczko. Śmiało. – odrzeka, gdy zauważa jak dziewczyna snuje się po korytarzu.
Speszona, Isabel w końcu wchodzi do środka i staje bez ruchu jakby nie wiedziała co robić dalej.
Sergio niemal ją instruuje, podstawiając jej krzesło i lekko podsuwając w stronę stołu.
S – Już podaję. Najpierw napij się wody. Pewnie bardzo chce ci się pić.
Nie powiedział tego z przekąsem czy prześmiewczo, ale Isabel i tak poczuła się niezręcznie.
Przez całe śniadanie czuła się niezręcznie. Nie mogła nadziwić się temu jak o nią dbał, że podał jej śniadanie, ale przede wszystkim nie mogła znieść jego wzroku podczas posiłku. Miała wrażenie jakby cały czas się z niej nabijał, oceniał, kpił.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Uspokoiła się trochę, kiedy zaczął jej mówić o swojej rodzinie.
S – Moja rodzina nie jest wcale taka zła wiesz? Chcę ci opowiedzieć, żeby cię trochę przygotować. W samolocie będzie ciężko porozmawiać w spokoju, a potem po prostu nie będzie już czasu. Musisz wiedzieć, że mam kuzynkę, która mieszka z nami wszystkimi.
I – Myślałam, że po powrocie będę mogła odejść?
Sergio spogląda na nią z zawiedzeniem. Wcale tego w tym momencie nie chce, ale ona o tym nie wie.
I – Wiadomo co z Fernandą? Szukasz jej?
S – Tak, wynająłem detektywa, ale ani śladu, jakby zapadła się pod ziemię. Dopóki jej nie znajdę, będziemy musieli udawać.
Ta wizja przeraża Isabel, która przybiera minę zmartwienia, co Sergiowi od razu rzuca się w oczy.
S – Ale nie martw się. Zostaniemy w rezydencji tylko przez dwa dni. Potem przeniesiemy się do apartamentu, tak jak ci mówiłem. Poudajemy trochę zakochanych, a potem będzie już z górki.
Isabel ciężko wzdycha.
I – A co z tą kuzynką? Jest ważna dla Fernandy?
S – Nie, to znaczy nawet się nie znają. Jak ją zobaczysz, udawaj, że to po raz pierwszy.
I – Tego akurat udawać nie będę musiała.
S – Mam coś dla ciebie.
I – Dla mnie? – na twarzy Isabel pojawia się zdziwienie.
Po chwili Sergio kładzie obok jej talerza niewielki notatnik i oznajmia
S – Zapisałem tu wszystkie potrzebne informacje, o mojej rodzinie, o mnie, o moim związku z Fernandą, wszystko co może być ważne. Pod żadnym pozorem nie może trafić w niepowołane ręce. Strzeż tego jak oka w głowie.
I – Ale po co mi to?
S – Masz się tego wszystkiego nauczyć. Masz to wszystko wiedzieć. Nie wiem ile czasu będziemy na siebie skazani. Ale dopóki tak będzie, dopóty musisz świetnie udawać. Moja matka jest cholernie bystra. Od razu cię wyczuje. Dlatego przestudiuj to uważnie. To jest klucz do mojego życia. Daję ci go. – podkreśla de la Vega posyłając Isabel głębokie spojrzenie.
Otras vidas karaoke - Carlos Rivera
Gdy drzwi windy się rozchylają, Carlos natyka się w nich na nikogo innego jak Roberta z Miguelem. Na widok mężczyzny przybiera serdeczną postawę.
C – Miguel chłopcze jak miło cię widzieć! – podchodzi i wylewnie ściska się z brunetem.
R – Właśnie zabieram Miguela do kadr. Chcę go przedstawić zespołowi i przy okazji może podpiszemy wstępną umowę.
C – Świetnie! – głupkowaty uśmieszek nadal nie schodzi z twarzy nestora rodu.
M – Ale zastrzegam, że to tylko na pewien czas. Nie jestem przekonany czy praca tutaj to moje miejsce.
C – Wszystko rozumiemy synu – Carlos zakłada rękę na ramię Zendejasa, a zaraz potem wciska przycisk windy. – Roberto oprowadzi cię po całym dziale i wyjaśni jak wszystko funkcjonuje. Potem zapraszam na lunch. Tu obok jest wyśmienita restauracja. – oznajmia pełen entuzjazmu.
M – Dziękuję. Do zobaczenia zatem!
Gdy drzwi windy się zamykają, Carlos i Roberto spoglądają na siebie porozumiewawczo. Cel jest jasny. Miguel ma być zachwycony warunkami i atmosferą panującą w firmie.
Rezydencja de la Vega.
Matilde aż siada z wrażenia na widok przemiany, jaką przeszła Sofia. Wystarczyło, że się wykąpała, założyła czyste i schludne ubranie, które kucharka jej pożyczyła i już wygląda jak zupełnie inna kobieta.
M – No no, nie powiem, nie poznałabym cię teraz na ulicy.
S – Jest dobrze?
M – Aż za dobrze.
S – Dziękuję pani za pożyczenie ubrań. Obiecuję, że potem wypiorę i oddam jak nowiusieńkie.
M – Nie mów do mnie pani bo aż mi głupio. Od teraz będziemy razem pracowały więc dla ciebie jestem po prostu Matilde.
S – Dziękuję.
M – Najbardziej mi podziękujesz jeśli zajmiesz się pracą. Jutro mamy wolne, za to dziś czeka nas niezła harówka.
Bailar contigo karaoke - Carlos Vives
S – Oczywiście. Co mam robić?
Matilde już miała przystąpić do przydzielenia Sofii obowiązków, kiedy usłyszała dzwonek u drzwi.
M – Zaraz ci powiem, otworzę tylko.
Czym prędzej pobiegła do drzwi frontowych, a gdy je otworzyła, stanął przed nią kosz pełen czerwonych róż zza których po chwili wyłonił się posłaniec.
Barcelona.
Zarówno Sergio jak i Isabel denerwują się bardzo z powodu powrotu do Meksyku.
Chłopak obawia się, że jego bliscy rozszyfrują prawdę, a co najgorsze Isabel na tym najbardziej ucierpi, z kolei ona nie może znieść niepewności spowodowanej brakiem wieści od bliźniaczki, poza tym bliskość Sergia na nowo ją peszy i boi się, że chłopak w końcu odgadnie jej uczucia. Nadal roztrząsa ubiegłą noc i próbuje przypomnieć sobie choć jej część. Jest przerażona na myśl, że mogła zdradzić się przed nim. Doskonale wie, że chłopak ma gdzieś jej los, a swoim wyznaniem po prostu by się wygłupiła i dała mu kolejne narzędzie do wyśmiewania się z niej.
Notatnik od niego bardzo ją intrygował. Chciała, marzyła o tym by dowiedzieć się jak najwięcej o nim. Przeglądała pierwsze strony na których zapisał:
Data urodzenia: 3 lutego 1991 Meksyk
Rodzeństwo: Cordelia 28 lat i Roberto 31 lat
Mama miała brata Alberta, ale zmarł ponad 2 lata temu na zawał
Ojciec ma brata Cesara, który jest podróżnikiem i obecnie mieszka w Irlandii.
Dulce jest córką wuja Alberta. Ma 20 lat i studiowała we Włoszech. Teraz mieszka z nami. Jest dla mnie jak siostra.
Pracuję w rodzinnym domu mody. Zajmuję się administracją i zarządzaniem, marketingiem. Pracuję tu już kilka lat.
Moje byłe o których wiedziała Fer to wyłącznie Victoria Restrepo, przyjaciółka od wielu wielu lat.
Studiowałem za granicą, w Hiszpanii na Uniwersytecie w Madrycie.
Od dziecka często uczyłem się w szkołach z internatem podobnie jak mój brat.
Interesuję się piłką nożną. Jako dzieciak chciałem być piłkarzem.
Calido y frio - Carlos Rivera
Przerwała gdyż do środka nagle wszedł Sergio i oczywiście spłoszyła się.
S – Ciekawa lektura? – zapytał nie spuszczając z niej wzroku. Isabel nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zarumieniła się.
S – Pora już jechać. Weź swoje rzeczy i chodźmy.
Isabel od razu się podniosła. Schowała zeszyt do torebki i już podążała za nim.
S – Aha, zapomniałbym. Dziękuję, że mnie spakowałaś. Całkiem o tym zapomniałem.
Zrobiło jej się ciepło na duszy po tych słowach. Uśmiechnęła się lekko i znowu nie mogła wyjść z dziwu, gdy Sergio odbierał od niej walizkę i schował ją w bagażniku. Gdy tu przyjechali miesiąc temu, nie było o tym mowy. Sama musiała ją taszczyć, a jego nie obchodziło, że jest jej ciężko.
Wsiedli do auta i odjechali w milczeniu. Oboje sprawiali wrażenie zamyślonych i zmartwionych. Sergio od czasu do czasu zerkał sprytnie na Isabel, próbując odgadnąć jej przemyślenia. Ona zaś nie mogła doczekać się, kiedy znowu poczyta coś na jego temat. Strasznie nurtowało ją jego życie. Chciała też wiedzieć, jaki jest, co lubi, a czego nie. Niby zwykłe drobiazgi, ale dla niej były na wagę złota.
Seras - Carlos Rivera
Cordelia oniemiała na widok kwiatów podobnie jak Dulce, która akurat u niej przesiadywała. Jej twarz natychmiast trysnęła szczęściem.
D – Jakie piękne! No no, Cory, ktoś tu już nie może się doczekać. – zapowiedziała zalotnie młodsza kuzynka
Cordelia podeszła do koszyka i zanurzyła nos w kwiatach sycąc się ich wspaniałym wonnym zapachem.
C – Ach – rozmarzyła się.
Matilde przekazała jej jeszcze liścik i wyszła.
D – Co napisał?
Cordelia miała opory przed ujawnieniem treści, ale jednak odpuściła i przeczytała
C – Kocham cię iskierko. Nigdy o tym nie zapominaj. Twój władca
D – Władca? – Dulce nieco się zdziwiła, ale zbagatelizowała to. Pomyślała, że to pewnie taka zabawa między parą.
C – Elias jest taki dobry. Kocha mnie, kocha mnie. – zapewniała na głos.
D – No jasne. Taki bukiet musiał kosztować fortunę. Szczęściara z ciebie!
C – Tak uważasz?
D – Cory, przecież widzę. Facet cię ubóstwia. Nie podejrzewałam go o takie gesty.
C – Czemu? Elias jest romantyczny.
D – Jak mi go przedstawiałaś to jakoś tak mi nie podpasował, ale jak to mówią, często pierwsze wrażenie jest mylne.
La tierra del olvido karaoke - Carlos Vives
Również po przyjeździe na lotnisko, Sergio wszystkim się zajął i odciążył Isabel. Potem udali się już spokojnie na pokład.
Ustąpił jej pierwszeństwa i wskazał miejsce, a potem położył na górnej półce swoją torbę.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Isabel wyjrzała na moment przez szybę. Oczarowanie szybko ustąpiło rozdrażnieniu, kiedy spostrzegła, że Sergio z kimś rozmawia. Dziewczyna, wyjątkowo atrakcyjna blondynka, która zajmowała miejsce po drugiej stronie, poprosiła go o pomoc przy ułożeniu na górze bagażu. Przy okazji nie mogła odmówić sobie flirtu, co niemal rozsierdziło Isabel
I - Znowu?! – powiedziała zrezygnowana w myślach.
Potem jednak była wdzięczna tej kobiecie za jej butę, bo w pewien sposób uratowała ją i Sergia od kłopotów.
Belinda – A może dasz mi do siebie namiary? Moglibyśmy kiedyś pójść na kawę?
S – Wybacz, ale nic z tego. Żona mnie nie puści.
Wtedy oboje spojrzeli na Isabel, która nie wiedziała, gdzie podziać oczy.
B - Żona?
S – Aha. Sorry.
B – Spoko, ale obrączek jakoś nie widać.
Wtedy im obojgu uruchomiło się żółte światełko alarmowe.
Zaraz po tym jak samolot wyleciał z Meksyku oboje zdjęli obrączki. Nawet się nie spostrzegli kiedy, ale tak im wadziły, że pozbyli się ich w mig i żadnego to nie interesowało, zwłaszcza gdy Sergio zdemaskował Isabel. Teraz na powrót muszą je włożyć, bo przecież mają grać szczęśliwe i udane małżeństwo.
Sergio usiadł wreszcie obok Isabel i zapytał z przejęciem – powiedz, że je spakowałaś. Gdzie one są?
Isabel spojrzała na niego z miną zwiastującą kłopoty.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
Duele el amor - Tony Dize / salida |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:10:19 06-09-16 Temat postu: |
|
|
Odcinek 47/06.09.16
Sergio miał na twarzy wymalowany strach.
S – Isabel ty nas pakowałaś. Powiedz, że je masz?
Isabel z całych sił próbowała przypomnieć sobie czy natknęła się na nie przez ten czas, ale olśnienie nie nastąpiło.
I – nie wiem, nic nie pamiętam. – odrzekła z zatroskaniem.
S – A niech to! One muszą się znaleźć! Inaczej po nas.
Chłopak spojrzał na jej torebkę, zawieszoną na ramieniu i polecił – Sprawdź. Może są w torebce. Ja zajrzę do siebie.
Niestety nigdzie ich nie było.
S – Super! Będziemy przeglądać walizki na lotnisku. Extra! I do tego czasu siedzieć tu jak na kazaniu.
Miał rację. Podróż zapowiadała się iście nerwowo.
Obawa towarzyszyła im przez cały czas i zajęła większość rozmyślań podczas lotu.
S – Jak ja wyjaśnię w domu brak obrączek? Od razu zaczną coś podejrzewać – chłopak nie przestawał się nad tym głowić.
Mala hierba karaoke - Alejandra Guzman
Tymczasem w Meksyku.
Roberto, który pokazał Miguelowi cały dział administracyjny i finansowy, zaproponował mu teraz przyjemniejsze jego zdaniem miejsce.
Zaprowadził go do siedziby głównego projektanta, a potem oczywiście przedstawił najważniejsze modelki, które akurat miały próbę, wśród nich oczywiście Evę.
R – A to jest Eva Carmena, moja narzeczona.
M – Narzeczona? – Miguel lekko się zdziwił – bardzo mi miło.
R – Kochanie – Roberto kontynuował – to nasz nowy współpracownik, Miguel Zendejas.
E – Chwileczkę. Miguel Zendejas? Czy tak nie nazywał się… - zauważyła przytomnie, a Roberto dokończył przytakując
R – Tak tak, to syn naszego poprzedniego najważniejszego projektanta.
E – Pana ojciec miał wielki talent. Pan nie poszedł w jego ślady?
R – Evy – Roberto znowu wtrącił – jaki pan? Jesteśmy w podobnym wieku, poza tym Miguel będzie z nami współpracował. Jesteśmy na ty prawda Miguel?
M – Oczywiście, a co do pytania to nie zawsze jabłko pada blisko jabłoni. Jak powiedziałaś, on miał talent, ja go nie mam. Nie umiem nawet narysować równej kreski.
Cała trójka się zaśmiała, a wtedy podeszły do niej Victoria z Marcią.
V – A wam co tak wesoło? – Vico nie od razu dostrzegła Miguela, ale gdy to zrobiła, od razu posłała mu całusa w policzek na powitanie. Brunet nieco zdębiał. Marcia poszła w ślady Vico i uczyniła to samo.
R – Victoria i Marcia też tu pracują. Podobnie jak Eva są gwiazdami pokazu.
M – Świetnie. Gratuluję.
Rozpoczęła się luźna rozmowa między piątka, o wszystkim i o niczym, która zakończyła się wraz z ponowieniem prób.
Za namową Roberta, Miguel postanowił obejrzeć próbę pokazu i wspólnie z nim zasiadł wygodnie na specjalnie przygotowanych fotelach stojących obok wybiegu.
Elena weszła do kuchni poszukując Matilde. Zdziwiła się na widok Sofii, której nie poznała!
E – A pani co tu robi? Gdzie jest Matilde?
Sofia, która akurat smakowała zupy przy kuchni gazowej, odwróciła się ze zbolałą miną.
S – Przepraszam. Myślałam, że jestem zatrudniona.
E – Jak to? – kobieta w końcu rozpoznała ją po głosie i odparła wstrząśnięta – To pani?
Sofia nieśmiało przytaknęła.
E – No proszę. Zupełnie inna osoba. Jak pani tego dokonała? Niesamowite.
S – Matilde mi pomogła.
E – Szukam jej. Gdzie jest?
S – Poszła dokupić kilka produktów. Ja w tym czasie zajęłam się dopilnowaniem obiadu.
E – Zna pani swój zakres obowiązków prawda? Nie jest pani od gotowania tylko sprzątania. Kiedy Matilde wróci, rozmówimy się. To pani powinna pójść po zakupy.
S – Wiem, ale ja jeszcze nie znammm
E – Ze mną się nie dyskutuje. – wtrąciła i jednocześnie Elena zakończyła temat.
E – Zaraz po jej powrocie oczekuje was w gabinecie. – zawiadomiła i wyszła niezadowolona.
Gdy już dotarła do salonu przysiadła na moment nadal będąc pod wrażeniem wyglądu Sofii. Dostrzegła, że to atrakcyjna kobieta.
E – Oby zatrudnienie jej nie wyszło mi bokiem – odrzekła.
Ya no karaoke - Manuel Carrasco
Dom mody.
Próba pokazu powoli dobiegła końca. Gdy tylko Miguel zniknął z oczu modelkom, rozpoczęły się huczne plotki. Nawet Victoria nie była w stanie przejść obok nich obojętnie. Wspólnie z Evą i Marcią ciągnęła temat nowego dyrektora.
V – Niezłe ciacho nie?
M – E tam. Takich jak on jest na pęczki.
E – Mi się też wydaje przystojny i przy tym bardzo interesujący.
M – Ja tam wolę mojego Adana. A właśnie. Mamy przerwę. Spróbuję go wyciągnąć na jakąś kawę. Na razie!
Marcia oddaliła się pozwalając tym samym dziewczynom na swobodniejszą rozmowę.
E - Spodobał ci się co? Masz na niego chętkę. Znam cię Vico.
V – Nie przeczę. Niezły jest.
E – To co?
V – Co co?
E – Startujesz do niego?
V – Zwariowałaś? Nie ma mowy?
E – Czemu? Przecież wpadł ci w oko?
V – Owszem, ale będzie tu pracował, a to nie wróży nic dobrego.
E – I co z tego? Ja i Roberto pracujemy tu razem i w niczym to nam nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam się do niego skradać, zwłaszcza wieczorami.
V – Ach ty zbereźnico! – Victoria zaśmiewa się, a potem dodaje – Nie w tym rzecz. Sergio też tu pracuje. Za duże ryzyko.
E – A co cię obchodzi Sergio?
V – Jak to co? To miłość mojego życia. Przy nim wszyscy mogą się schować. Nikt mu nie dorówna. We wszystkim jest Bogiem! – oznajmia mocno zafascynowana.
E – Znowu to samo – z kolei Eva odrzeka zawiedziona
V – Dziś wraca. Już się nie mogę doczekać. Tak bardzo za nim tęskniłam.
E – Taaa, jasne, zwłaszcza w objęciach tych typków, z którymi się zadawałaś.
V – Oni pomagali mi tylko zapomnieć. Nic nie znaczą.
Eva w końcu odpuściła. Wiedziała, że nic nie jest w stanie przekonać Vico i zaproponowała jej wyjście do bufetu na małą przekąskę.
Pierdeme el respeto - Playa limbo
Tymczasem z ust Cordelii nie schodził uśmiech. Ubrana w białą, śnieżną suknię czekała, aż krawcowa wykona ostatnie poprawki.
Dulce siedziała naprzeciwko rozmarzona, wpatrując się w kuzynkę jak w obrazek. Nie przestawała zachwycać się jej wyglądem. Kosz z kwiatami, który stał na stoliczku obok, świetnie komponował się z jej wizerunkiem.
D – Aż ci zazdroszczę Cory. Będziesz najpiękniejszą panną młodą pod słońcem, i najszczęśliwszą – dodała widząc jej ciągle promienny uśmiech.
Atmosfera się trochę ostudziła, gdy do pokoju z impetem weszła Elena, ale równie szybko powróciła do stanu pierwotnego. Na widok córki i Elenie udzielił się miły nastrój i nawet zdobyła się na komplement
E – Pięknie. Naprawdę pięknie. Cordelio, jutro będziesz godnie reprezentować naszą rodzinę. Wyglądasz przepięknie.
Cordelia ze szczęścia o mało nie eksplodowała.
C – Wszystko zaczyna się układać. Elias mnie kocha, teraz mama mówi mi miłe rzeczy. Jest ze mnie zadowolona bo wreszcie spełniam jej oczekiwania. Będzie dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Bailar contigo karaoke - Carlos Vives
Zaraz po opuszczeniu pokładu, Sergio bezwiednie wplótł swoją dłoń w dłoń Isabel i pociągnął ją za sobą w kierunku punktu odbioru bagaży.
Hasta el fin del mundo karaoke - Jennifer Pena
Wtedy uwolnił ją spod swojego uścisku i zaczął w pośpiechu przeszukiwać walizkę.
S – Zastanów się, gdzie mogłaś je schować – prosił ją z desperacją w oczach.
I – Przepraszam. Nie mogę sobie nic przypomnieć.
S – Pomóż mi. Sprawdź swoją.
Gdy tak grzebali gorączkowo po walizkach, a obok przechadzały się setki osób, nie mogli nie wzbudzić zainteresowania. Ludzie przyglądali się im z rozbawieniem bądź z potępieniem. Także Bruno stanął jak wryty obserwując ich niecodzienne zachowanie. Bez wątpienia rzucali się w oczy. Kierowca postanowił odczekać, aż para wyjdzie z lotniska i tam przejąć ich bagaże…
Mirala miralo karaoke - Alejandra Guzman
Elena spojrzała na zegarek.
E – O matko! – wrzasnęła niespodziewanie. – To już! Sergiuś zaraz tu będzie! Przebieraj się szybko i schodź na dół. Musimy go powitać – nakazała córce, a potem zwróciła się do Dulce – ty też Dulce! Wszyscy musimy go powitać! Carlos i Roberto są już w drodze. Oby się wyrobili.
Dulce uczyniła dobrą minę do złej gry, ale wcale nie zamierzała wyjść kuzynowi na powitanie i to nie dlatego, że nie chciała, tylko po prostu obawiała się, że nie zniesie widoku Fernandy i straci nad sobą panowanie.
Wujostwo i Roberto kazali jej udawać, iż nie zna Fernandy ale w praktyce to było dla niej nie do przejścia. Na samo wspomnienie kobiety, robiło jej się niedobrze.
D – Zaraz zejdę – przytaknęła, ale wcale nie miała takiego zamiaru. Po prostu chciała mieć z głowy ciotkę i jej dąsania.
E – Tylko szybko dziewczyny! Będzie mały poczęstunek. Pospieszcie się! – w mig zniknęła w drzwiach kierując się ku schodom. Na dole chwyciła jeszcze za słuchawkę telefonu i zadzwoniła do Bruna by dowiedzieć się, czy są już w drodze, a jeśli tak to gdzie dokładnie.
Niebawem podjazd przed domem zaczął gromadzić sporą sumę ludzi. Poza Matilde i Sofią, dotarli tam także Carlos z Robertem i Eliasem. Zeszła Elena, a niebawem dotarła tam też Cordelia. Przyjechał także Adan z Marcią!
Cordelia wykorzystała chwilę oczekiwania i podeszła do Eliasa cmokając go spontanicznie w usta, czym wielce go zdumiała.
C – Dziękuję za kwiaty. Są przepiękne. Kocham cię – ponownie złożyła krótkiego całusa na jego wargach, a Roberto który stał obok i wszystko słyszał, puścił do Eliasa wymownie oczko, po czym uśmiechnął się z satysfakcją pod nosem.
Bruno nic nie powiedział, ale zauważył wielką przemianę w Isabel i Sergiu, i nie miał na myśli wyłącznie ich wyglądu: zwłaszcza opalonej skóry obojga, ale przede wszystkim zauważył u nich zmianę wyrazu twarzy, jakkolwiek to brzmi. Oboje wydawali się być łagodniejsi, ich rysy twarzy były mniej ostre. Trudno było mu to wytłumaczyć, ale o ile zmiana Fernandy rzucała mu się w oczy już wcześniej, to zachowanie i mimika twarzy Sergia były zupełnie inne. Bardzo mile go przywitał, ale nie tak demonstracyjnie i z żartem jak to miał w zwyczaju. Po prostu to było serdeczne, jakby naprawdę cieszył się na widok szofera. Potem sam zapakował walizki, nie pozwalając mu na to. Otworzył drzwi żonie i Bruno dostrzegł wtedy kątem oka jakie posłał wówczas żonie spojrzenie: pełne miłości. Tak, tak to widział. Jednocześnie zauważył też u Sergia wielką troskę i …właśnie, co? Strach? Obawę? Coś w ten deseń.
Cała trójka jechała w milczeniu, a Sergio nie przestawał bawić się obrączką, którą miał na palcu. Isabel zaś chciała jak najszybciej wrócić do lektury na temat jego życia. Była strasznie ciekawa jego życia.
Seras - Carlos Rivera
Cacahoatan w stanie Chiapas.
Ułożona wygodnie na łóżku, z wyłożoną na twarzy maseczką ogórkową, Barbara delektuje się właśnie ciszą i spokojem, kiedy nagle do sypialni wpada niczym błyskawica Pedro.
P – Tu jesteś! Już myślałem, że znowu poszłaś do tej plotkary zza rogu.
B – Jeśli chcesz obiadu to nawet na to nie licz. Nie będę twoją służącą.
P – Nie o to chodzi, zjadłem w miasteczku. Przynoszę ci prasę.
Kobieta powoli zdejmuje ogórki z oczu i podnosi się do pozycji półsiedzącej.
B – Co tu masz?
P – Strona 5. Młode, szczęśliwe, zakochane małżeństwo wraca z miesiąca miodowego.
B – Piszą, że to dzisiaj. A skąd oni mogą o tym wiedzieć? Gazeta jest dzisiejsza. – kobieta nie przestaje się dziwić.
P – Widocznie takim bogaczom jak oni ciągle siedzą na ogonie. Musieli dostać wcześniej cynka, ale to nie ważne. Czas na nas nie?
B – Dogadałeś się z tym typem od nieruchomości?
P – Tak. Jeśli o niego chodzi to gotów jest podpisać papiery jeszcze dzisiaj.
B – Nie. Poczekamy. Zobaczymy jak nam pójdzie z Fernandą. Jeśli nasz plan wypali, nic już nas tu nie będzie trzymało. Wtedy sprzedasz dom – oznajmia z pewnością w głosie, a mężczyzna potakuje w geście zgody.
Meksyk.
Bruno zajeżdża wreszcie pod dom. Gdy tylko wyłania się zza bramy mieszkańcy podnoszą krzyk z radości. Sergio reaguje uśmiechem, Isabel zaś zdezorientowaniem i niepewnością. Serce mało nie wyskoczy jej z piersi. Gdy wysiada pod rękę z Sergiem, który stanął tuż przy niej czuje jak nogi jej miękną. Sergio w dotyku wyczuwa jak jest spięta i spotyka się z nią ostatni raz spojrzeniem jakby chciał posłać jej trochę wiary.
Bruno wyciąga ich walizki z bagażu, a oni tym czasem podchodzą do zgromadzonych przed domem. Wszyscy rzucają się do uścisku Sergia, kompletnie ignorując Isabel!
Bruno stawia walizki i przygląda się temu z żalem. Szkoda mu Fernandy, która przypomina niewidzialny nic nie znaczący element.
Potem chłopak kieruje swój wzrok na Cordelię i Eliasa. Para trzyma się za ręce i emanuje szczęściem. Dawno nie widział tego u Cordelii i teraz jest zaskoczony. Dopada go na nowo przygnębienie. To tamten będzie miał ją na wyłączność. To tamten będzie na nią codziennie patrzył. To tamten będzie jej słuchał. To tamten będzie podziwiał ją podczas snu. Wreszcie to tamten będzie znał wszystkie jej myśli i pragnienia i to tamten będzie ją pieścił!
Żal znowu mocno ściska go za serce.
Si te vas - Carlos Rivera
Wszyscy wyściskali Sergia za wsze czasy, Elena dodatkowo go wycałowała.
E – Chodź do środka syneczku – zaprosiła gestem dłoni, wtem rozległ się głośny klakson, a na podjazd zajechał kolejny samochód. Oczy wszystkich zwróciły się ku czerwonemu ferrari. Po chwili wysiadła z niego Victoria w towarzystwie Evy i w mig znalazła się już przed Sergiem
V – Cześć cukiereczku! Jak ja za tobą tęskniłam – oznajmiła z radością i zatopiła Sergia w swoich objęciach, najpierw cmokając go głośno w policzek.
Isabel stała tuż za nimi i nie mogła wyjść z szoku!
Dia cero refren karaoke - La oreja de Van Gogh |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|