Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

En nombre de la sangre - Odcinek 40
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:31:43 25-08-14    Temat postu:

To ja Ci dziękuję, że mogłam (i mogę nadal) czytać tę historię A w zapętlaniu jesteś mistrzynią, więc...

No właśnie. Lorenzo żyje?! No tego to się akurat nie spodziewałam, tak samo jak tego, że matka Jade w końcu zdecyduje się przyjąć pomoc od córki. No właśnie, a co z rodzinami i Rubi i Perli?
Aylee chyba zrobiła największą głupotę w życiu, mimo wszystko. I nie jestem pewna czy Bruno będzie potrafił ją zrozumieć. Ech...
I z niecierpliwością czekam na powrót Pabla-troglodyty
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:46:52 25-08-14    Temat postu:

Nigdy nie mówiłam, że Aylee jest najmądrzejszym człowiekiem na ziemi Ale w końcu coś musiała zrobię we albo we wte, szkoda tylko, że zwiała, jak to ma w zwyczaju...
Co do rodzin Rubi i Perli, to... Hmm, Rubi ma jedynie babcię, która w życiu nie postawiałby nogi w domu mężczyzny, który "zabił" jej córkę (matka Rubi zmarła przy porodzie), a rodzinę Perli mamy na głowie cały czas, Bruno jest jej bratem, który sam wspomniał, że chętnie zrobiłby to samo co Perla, czyli zwiał z tego domu wariatów, gdyby miał szansę. Nie wygląda więc na to, żeby były między nimi jakieś hiper trwałe więzy.
A co do Lorenza, to myśl o jego powrocie musiałam mieć od samego początku, bo zrobiłam animkę wraz z pierwszym rzutem, ale gdzieź w połowie się zawahałam, czy to ma sens. Nie miało... aż do teraz Marina musiała się przełamać odnośnie pieniędzy córki chyba. Nie jestem pewna tylko, jak to wszystko rozegrać, bo jeśli sprowadzę go do poprzedniej postaci, czyli prezesa firmy i milionera, Lorenza Ramosa, to będę musiała sprowadzić również Helenę i jej wredną córeczkę, w końcu Helena jest jego żoną. Dlatego nie jestem pewna, czy po prostu nie będzie czuwał nad córkami z daleka i starała się jakoś odzyskać Marinę.
No i znowu się rozpisałam Dzięki, Aguś


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:51:31 25-08-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:11:20 25-08-14    Temat postu:

Cała przyjemność po mojej stronie
Nie wiem co knujesz z Lorenzem, ale... sprowadzenie z powrotem Heleny i jej córeczki ma pewne zalety Zresztą pisałam o tym już wyżej
Co do babci, to wiem i pamiętam, ale pomyślałam, że jeśli nawet nie chce mieszkać w domu tego człowieka, to może przynajmniej zechce poznać męża swojej wnuczki, a potem... może przynajmniej przeprowadzić się do tego samego miasta, chociaż podobno starych drzew się nie przesadza. Albo czekaj... a co gdyby babcia się rozchorowała i Rubi musiała się nią zająć? Ciekawe co powiedziałby na to Pablito
No tak, Bruno, faktycznie rozgościł się w rezydencji, ale co z rodzicami? Wredną mamuśką? Mogliby też chcieć coś na tym ugrać, nie sądzisz? Może nawet w porozumieniu z Leandrem? Nie słuchaj, bredzę, ale tak na mnie działają Twoje historie, że potem mam w głowie milion pięćset różnych wersji ciągu dalszego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:23:38 25-08-14    Temat postu:

O babci pewnie wspomnę przy retrospekcji ze ślubem w przyszłości, kiedyś muszę napisać, jak się ogarnęli w końcu w tym kościele, nie? Wredną mamuśkę i siostrzyczkę Perli sobie zostawię w spokoju, na razie muszę ogarnąć, jak długo ona ma zamiar żyć w zaprzeczeniu i twierdzić, że to, co ją łączy z Camilem to tylko łóżko. A Heleny i Laury to nawet ja nie mogę znieść, muszę znaleźć bardziej znośnych antagonistów lub olać sprawę. A Pablito, cóż, muszę wyciągnąć go z kluchowatości, taki był fajny nad tym strumieniem, a później wszedł na równię pochyła. Cóż z tego, że się biedak zakochał, popatrz na to (przynajmniej na pierwszą minutę ), muszę coś z nim zrobić

Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 22:28:13 25-08-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:07:52 26-08-14    Temat postu:

    Odcinek 35


- Myślisz, że gdzie się wybierasz, co? - Aylee zmroziło w miejscu na ten jakże znajomy głos. Nie zdążyła nawet ujść pół kilometra od rezydencji, to niemożliwe, żeby... Szarpnięcie za ramię, obracające ją wokół osi o sto osiemdziesiąt stopni, utwierdziło ją w podejrzeniu, że to jednak było możliwe. Bruno trzymał jej ramię w żelaznym uścisku ściskając niemal do granicy bólu i wyglądał przy tym jakby właśnie rozbiła jego ulubioną wazę z dynastii Ming wartą parę milionów.
- Ja... - Zaczęła Aylee, ale w jej głowie pojawiła się pustka.Bruno czekał cierpliwie, ale gdy po chwili nie dostał odpowiedzią, po prostu zaczął ciągnąć ją z powrotem w stronę rezydencji. Aylee ogarnęła umysłem sytuację i zaczęła się szarpać.
- Nie, nie, nie, nie! - Krzyczała raz po raz, dopóki się nie zatrzymał i nie obrócił w jej kierunku wciąż ściskając jej ramię jak opętaniec, dziewczyna mogła być pewna, że jutro w miejscu jego palców pojawią się siniaki.
- Słucham - powiedział Bruno zaciskając zęby. Miał minę, jakby miał ochotę nią potrząsnąć.
- Nie wracam - powiedziała dziewczyna starając się wywinąć rękę z jej uścisku, co było niemożliwe już w samym zamiarze.
- A chcesz się założyć? - Zapytał Bruno siląc się na spokój. Widziała to, zmuszał się, żeby nie zarzucić jej sobie na ramię lub siłą nie zaciągnąć ja z powrotem.
- Bruno daj spokój - szarpała się dalej Aylee. - Nie chcesz mnie, nie możesz na mnie patrzeć. Nie możesz mi zaufać, to nie ma sensu - paplała dziewczyna starając się powstrzymać łzy, które tylko w połowie były wynikiem bólu, który odczuwała w ramieniu. - Lu będzie z Tobą lepiej - dodała jeszcze na granicy paniki. Było blisko świtu, rozpoznawała to po poświacie, miała szanse dostać się na pierwszy autobus do Bóg wie gdzie jak zapadłego zakątka, tak daleko by je nie znalazł i oboje mogliby móc zacząć żyć własnym życiem. Gdy uświadomiła sobie, że w jej życiu nie byłoby wtedy Lu, przebiegł przez nią niemal fizyczny ból, sprawiając, że się zgięła.
- Czy Ty słyszysz samą siebie? - Krzyk, Bruno zaczynał tracić nad sobą kontrolę. - Chcesz zostawić mi córkę, o której wcześniej nawet nie miałaś zamiaru mi powiedzieć?! Twój list byłby niemal wzruszający, gdyby nie to, że był to stek bzdur. Nie będzie Cię podczas jej pierwszych kroków i słów? O nie, nie ma szans. Nie, jeśli mam cokolwiek do powiedzenia - warknął Bruno i nagle miała jego usta na swoich zmuszające ją do poddania się. Nie było w tym nic delikatnego ani słodkiego, on domagał się, żeby podporządkowała się jego woli i Aylee byłaby skłonna ulec, gdyby nie to, że już otrzymała z tego lekcję. W noc po jego powrocie było dokładnie tak samo, a później nie mógł na nią patrzeć bez tego cienia w oczach, który mówił jej, że wszystko stracone.
- Nie! - Krzyknęła dziewczyna uwalniając się spod naporu jego ust wolną ręką. Oboje dyszeli jak po biegu, ale każde wiedziało, że to nie koniec. - Nie możesz tak po prostu mieszać mi w głowie, to i potem miesiące obserwacji, czy przypadkiem nie znikam z Lu i połową wszystkiego, co drogocenne w tym domu. Nie mogę tak dłużej, nie rozumiesz? - Wrzasnęła Aylee, nie bacząc na to, że mogła pobudzić pół okolicy. Za to Bruno wyglądał jakby go uderzyła.
- Naprawdę myślisz, że to o to chodziło? Obserwowałem Cię, żebyś przez przypadek nie zrobiła mi właśnie tego - puściła w końcu jej rękę i wskazał na przestrzeń pomiędzy nich, jakby starał jej się wbić do głowy znaczenie jego słów za pomocą gestów. - Uciekasz, znowu. Cały czas się boję, że znów uciekniesz i Ty nigdy mnie nie zawodzisz. Nie mogę żyć w strachu, że pewnego dnia znowu znikniesz, gdy sytuacja Cię przerośnie. Nie umiem tak, dlatego stałem z boku i obserwowałem co zrobisz - Aylee nie wierzyła własnym uszom. Trzy pieprzone miesiące żyła egzystowała na granicy szaleństwa, bez możliwości ruchu, bo on nie dawał jej żadnego zrobić, dlatego, że bał się, że ona i tak zniknie? Gdzie tu sens i logika? Dopiero w tym momencie dotarło do niej, że to właśnie robiła. Uciekała. Znowu. Ale on do tego doprowadził i musiała mu to, do cholery, uświadomić.
- Czy tu jesteś chory? Nienawidzę Cię. Stałeś z boku jak jakiś pieprzony ochroniarz, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, żebyś przestał śledzić mnie wzrokiem, gdy tylko opuszczałam pokój. Wiem, że nie było Ci łatwo. Wiem, że straciłam twoje zaufanie. Ale, do jasnej cholery, traktowałeś mnie jak powietrze, gdy tylko byłam na tyle blisko, byś miał mnie na oku! Nigdy nie rozmawialiśmy o niczym poza bieżącymi sprawami dotyczącymi Lu. Wybacz, że uznałam, że masz mnie gdzieś i zależy Ci na mojej obecności tylko ze względu na Lu - krzyczała dalej upuszczając torbę z ramienia. W życiu nie była tak wściekła jak w tym momencie. Starała się być silna, dla Lu, dla jej córeczki. Wmawiała sobie, że wszystko się ułoży, że nauczą się koegzystować dla jej dobra, Nie nauczyli się. Trudno. Miała tego dość, ale nie miała zamiaru dłużej uciekać. Sięgnęła po torbę i sama zaczęła iść szybkim krokiem w kierunku rezydencji. Bruno szybko zrównał się z nią krokiem, nie odzywając się ani słowem. No tak, mogła przypuszczać, że spłynie to po nim jak po kaczce, ostatnio wszystko spływało. Nie miała zamiaru dłużej walczyć o jego zaufane, o ich związek, czymkolwiek by teraz miał być. Ale chciała być przy córce, a skoro nie mogła jej zabrać (Bruno prędzej zrzuciłby ją z balkonu), to będzie siedzieć przy niej w tej cholernej rezydencji i udawać, że jej jest też wszystko jedno. Jak jemu.
Bruno spojrzał na zaciętą minę Aylee, starając się rozszyfrować jej myśli. Było źle. Wiedział to już w chwili, gdy po raz pierwszy przebiegł wzrokiem po tekście, który do niego napisała. Oczywiście doceniał to, że nie miała zamiaru zabierać mu córki, jednak fakt, że miała znów zniknąć z jego życia, był nie do zaakceptowania. Pokpił sprawę, to jasne, ale przez pierwsze tygodnie był tak zraniony, że nie umiał przejść nad tym do porządku dziennego. Jego myśli zajmowała przede wszystkim córka i żal do jej matki, a potem gdy żal ucichł, nie miał pojęcia, jak zmienić zmrożone relacje między nimi. Zranił ją, ale ona zraniła jego. To było fair.
Szkoda tylko, że w ludzkich emocjach nie ma miejsca na odpłacanie pięknym za nadobne, bo można jedynie zniszczyć to, co się miało wcześniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:14:20 02-09-14    Temat postu:

    Odcinek 36

Perla wkroczyła do gabinetu, zaskoczona widokiem zatopionego w papierkowej robocie Andresa. Zafrasowanego Andresa, jak udało jej się zauważyć. Mogła podejrzewać, że życie z jej zwariowaną siostrą, zwłaszcza owładniętą czymkolwiek, jak na przykład teraz przygotowaniami do ślubu, nie było łatwym kawałkiem chleba, ale nie sądziła, że to o to chodziło.
- Cześć, szefie, co się stało? - Zapytała dziewczyna przysiadając na jedynym wolnym fragmencie blatu. Andres, który dopiero wyszedł z transu, zamrugał, zastanawiając się kiedy to dziewczyna pojawiła się w pomieszczeniu.
- Czytam intercyzę twojej siostry, w kółko, i w kółko, i nie mogę stwierdzić co, u diabła, z nią jest nie tak, bo na pewno coś jest, ale wciąż nie mogę stwierdzić, co to takiego - mruknął mężczyzna odchylając się na krześle i przyciskając palce do oczu. Perla sięgnęła po kartkę, nad którą pastwił się Andres i przejechała spojrzeniem po tekście. W ogólnym zarysie wynikało z niego, że majątek który wnoszą do małżeństwa obie strony zostają w ich gestii, to co nabędą w czasie trwania małżeństwa jest wspólne. Przynajmniej tak to zrozumiała i wtedy spojrzała na datę, a coś w jej głowie zaskoczyło.
- Czego tu nie rozumiesz? - Zapytała Perla, dla której zupełnie jasne były już powody, dla których Pablo podsunął ten właśnie tekst intercyzy jej siostrze. To znaczy, to nie było tak, że nie lubiła Pabla. Nie, to nie było to. Uważała, że Pablo był świetnym facetem, zabawnym i czułym, zwłaszcza dla Rubi, od której przez większość czasu nie mógł oderwać wzroku, ale... Ta intercyza budziła wątpliwości nie tylko Andresa, ale i Perli i Jade.
- To standardowa umowa, wszystko niby się zgadza, ale...
- Ale nie zgadza się nic. O to chodzi, Andres, hello? - Perla pomachała mu świstkiem, który wciąż trzymała w dłoni, tuż przed jego oczami. Mężczyzna zmarszczył brwi zastanawiając się co takiego mógł przeoczyć, co ta dziewczyna znalazła od razu. - Tu jest napisane, że to co wnoszą do małżeństwa należy do nich, a to co zdobędą podczas jego trwania jest wspólne, tak? Ale problemem jest to, że według rozporządzeń testamentu, majątek dostanie się w nasze ręce, gdy zdamy maturę, a to w wypadku nas wszystkich jest jeszcze przed nami, a to oznacza, że...
- Że już w czasie trwania małżeństwa Rubi i Pabla - westchnął Andres, gdy dotarło do niego to, co mu dotąd umykało. - To kompletna katastrofa - podsumował w końcu, uderzając czołem o blat biurka. Znikąd obok nich pojawiła się Jade patrząc na Andresa z litością.
- Można wiedzieć, co wam się dzieje? - Zapytała wsuwając dłoń w jego włosy i pociągnęła, by móc spotkać się z nim spojrzeniem.
- Twój szwagier to oszust - westchnął Andres i zmrużył oczy z przyjemności, gdy dotyk na jego głowie zmienił się w delikatny masaż.
- Wiem, ale bardzo przystojny oszust - stwierdziła Jade przesuwając się tak, że stanęła za jego plecami. Andres mruknął z protestem, gdy dotarło do niego co powiedziała jego narzeczona. - Och przestań, dla mnie i tak jesteś najfajniejszym ciachem w tym pokoju - Andres otworzył jedno oko i spiorunował ją spojrzeniem, co wywołało jej chichot. - No dobra, w całym domu, niech Ci będzie - Perla wymknęła się do holu, czując się zbędna, gdy Andres pociągnął Jade na kolana i usłyszała: - Ok, ok, w całym mieście - a gdy była już kawałek dalej, dobiegły ją odgłosy całowania i uśmiechnęła się nieobecnie do siebie. Cieszyła się szczęściem siostry, ale wciąż martwiała ją sprawa Rubi i coraz bardziej martwiła się też Brunem i Aylee. Przestawała być taka pewna swojego planu połączenia ich na nowo, teraz, gdy wydawali się być od siebie bardziej oddaleni niż wtedy, gdy dzieliły ich setki kilometrów. Tok jej myśli przerwało nagłe pojawienie się w zasięgu jej wzroku błysku blond włosów.
- Roxana? Co ty tu, u diabła, robisz? - Perla stanęła jak wryta wpatrując się w uśmiechniętą twarz starszej siostry, w której oczach czaił się cień triumfu.
- Cześć siostrzyczko.
***
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego musiałeś sfingować swoją śmierć, by zacząć żyć na nowo - Lorenzo obserwował Marinę spod zmrużonych powiek pociągając łyk wystygłej herbaty, która podała mu chwilę wcześniej, gdy znów pojawił się w jej mieszkaniu. Gdyby choć na chwilę zatrzymała na nim spojrzenie, dostrzegłaby w jego oczach podziw dla tego, jak dobrze znosiła sytuację, w którą ją wciągnął. Gdy poprzednim razem opuszczał jej mieszkanie, niemal spodziewał się, że następną rzeczą po zamknięciu za nim drzwi będzie sięgnięcie po słuchawkę i wykręcenie numeru na policję, jednak to, że wciąż mógł swobodnie poruszać się po stolicy i znów zawitać w jej progi świadczyło o tym, że tego nie zrobiła.
- Ponieważ inaczej nigdy nie sprawiłbym, żeby stały się rodziną w tak szybkim czasie - stwierdził spokojnie Lorenzo, przyglądając się reakcji Mariny, której twarz znów nie wyrażała niczego. Lorenzo zastanawiał się co sprawiło, że stała się tak dobra w nie okazywaniu swoich uczuć.
- Nie wolałbyś być częścią tej rodziny? - Lorenzo odwrócił oczy w stronę okna. Nie miał możliwości powrotu, zatrzasnął te drzwi wraz z zatrzaśnięciem się wieka na jego pustej trumnie.
- To nie ma żadnego znaczenia, czego ja bym chciał. Jest wiele rzeczy, które chciałbym mieć - jego wzrok spoczął na sylwetce kobiety, która starała się za wszelką cenę nie zauważać jego palącego wzroku. - i jedną z nich jesteś Ty - dodał Lorenzo, który nigdy nie lubił niedomówień, stając tuż za nią i jednocześnie więżąc ją między swoim ciałem, a blatem wysepki oddzielającej kuchnie od salonu. Marina nawet nie drgnęła.
- Może masz rację. Twoje życzenia nie mają już żadnego znaczenia - stwierdziła w przestrzeń, nawet nie odwracając wzroku w jego kierunku.



Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:59:32 02-09-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:40:53 19-09-14    Temat postu:

    Odcinek 37


- Xime, to nie jest dobry moment - stwierdził przez zaciśnięte zęby Pablo dostrzegając siostrę w drzwiach swojego gabinetu. Dziewczyna w odpowiedzi oparła się bokiem o futrynę i przebiegła palcami przez włosy. Dopiero wtedy dostrzegł, że dziewczyna zmieniła fryzurę, jej włosy sięgały jej trochę poniżej brody i były w kolorze blond. Pablo zastanowił się, co też jeszcze mógł przegapić podczas swojej nieobecności w domu.
- Jakkolwiek uwielbiam twoją żonę, to myślę, że powinna nam Cię na chwilę oddać. Nie mam zielonego pojęcia o finansach, mama wypadła z obiegu, a Ty jesteś jedyną osobą, która utrzymuje nas na powierzchni - powiedziała dziewczyna, na co Pablo ponownie uniósł głowę znad papierów zdumiony wypowiedzią dziewczyny, którą do tej pory uważał, delikatnie mówiąc, za głupiutką. - Nie moglibyście chwilę pomieszkać u nas? - Zapytała Ximena niepewnie przemierzając szerokość pokoju, by po chwili znaleźć się naprzeciw brata. Pablo pokręcił głową i ukrył twarz w dłoniach nie wierząc we własne zestawienia wydatków i przychodów z ostatnich miesięcy. - Lub Rubi nie mogłaby nas... Wesprzeć? - Pablo odchylił się na fotelu i spotkał się spojrzeniem z Ximeną.
- Nie ma szans - pokręcił głową mężczyzna. - Jej prawnik i tak cały czas patrzy mi na ręce, spodziewając się, że jedyne co mnie przy niej trzyma to jej łóżko, podczas gdy...
- Trzyma Cię przy niej jej ciało - dokończyła Ximena sprawiając, że Pablo się skrzywił. - Pablo może nie jestem tak inteligentna jak Ty, ale nie jestem idiotką. Wiem, że ją kochasz - ostatnie słowo Ximena zaznaczyła żabkami w powietrzu. - Ale nie chcesz mi chyba wmówić, że to powód, dla którego się z nią ożeniłeś? Potrzebujemy tych pieniędzy - mruknęła Ximena opierając się na dłoniach o blat biurka. Pablo zgarnął pierwszy lepszy papier z biurka i zgniótł go w dłoniach, rzucając nim przez pokój. Ximena nawet nie drgnęła.
- Nie mogę, Xime, naprawdę nie mogę. Nie narażę mojego małżeństwa z powodu przejściowych kłopotów finansowych - powiedział twardo Pablo nie spuszczając wzroku z siostry. Ximena pokręciła głową wzdychając ciężko.
- Wolisz poświęcić dobro rodziny dla swojego małżeństwa? - Zapytała prostując się.
- Rubi jest częścią rodziny - warknął Pablo, przez co Ximena się wkurzyła.
- No właśnie! - Krzyknęła dziewczyna zanim przefrunęła przez pokój i zatrzasnęła za sobą drzwi. Pablo ponownie ukrył twarz w dłoniach. Co za bałagan.
***
Camilo rozejrzał się po holu rezydencji zdumiony brakiem jakiekolwiek odzewu, gdy zadzwonił do drzwi. Ruszył w kierunku gabinetu, myśląc, że powinien zastać tam choćby Andresa, ale gdy dotarł do drzwi, dźwięki dobywające się zza nich zmusiły go do wycofania się z cichym śmiechem. Po chwili zastanowienia zmienił kierunek swoich kroków i ruszył po schodach na piętro z nadzieją, że zastanie tam Perlę. Nacisnął klamkę nie kłopocząc się pukaniem i znalazł ją na łóżku z książką w rękę, choć nie wyglądała na zbyt zainteresowaną jej treścią.
- Coś się stało? - Zapytał Camilo zwracając na siebie jej uwagę. Perla uniosła oczy znad książki i westchnęła starając się nie wyglądać na zbyt zaskoczoną obecnością mężczyzny w swojej sypialni. Miała znacznie większe kłopoty na głowie, na czele z pojawieniem się Roxany. Camilo zrzucił z siebie marynarkę pozostawiając ją tam gdzie spadła, zanim zajął miejsce obok niej. - Perla? - Dziewczyna wzdrygnęła się i opuściła w końcu książek, zwracając na niego swe spojrzenie.
- Jak dziewczynki? - Zapytała starając się odwrócić jego uwagę od siebie, co jedynie pogłębiło zmarszczkę na jego czole.
- Świetnie, zaskakująco dobrze. I wiesz, że nie lubię, gdy ktoś zmienia temat - dobrze, ona też tego nie lubiła, skwitowała w myślach, zanim zaczeła opowiadać mu o wszystkim co się działo. O intercyzie Pabla i Rubi, i co z nią było nie tak, o sytuacji między Brunem i Aylee... - A na dodatek dzisiaj w rezydencji pojawiła się moja siostra.
- Jeszcze jedna? - Zapytał Camilo przerywając zabawę z jej włosami i spoglądając w dół, bo gdzieś w trakcie rozmowy głowa Perli znalazła się na jego kolanach. Dziewczyna miała wzrok skierowany w stronę drzwi i miał wrażenie, że mówiła bardziej w przestrzeń niż do niego.
- Bardzo zabawne - mruknęła Perla przemieszczając się tak, by móc spojrzeć mu w oczy. - Mam na myśli Roxanę, moją ukochaną starszą siostrę. Ideał nad ideały. Idę o zakład, że nawet Tobie spodoba się o wiele bardziej niż ja - dodała przysłaniając oczy i uśmiechając się ze zmęczeniem. Camilo odsunął jej dłoń z widoku i nachylił się nad nią składając na jej ustach pocałunek. Perla zmarszczyła brwi. - Uwierz mi, to wysoka blondynka z oczami sarny - uciszył ją kolejnym pocałunkiem, aż Perla pomyślała: do diabła z tym i wplotła palce w jego włosy. Uniosła się trochę podpierając na drugiej ręce i westchnęła prosto w jego usta, wywołując jego uśmiech.
- W najbliższej przyszłości nie mam zamiaru zainteresować się kimkolwiek innym - stwierdził Camilo uwalniając się od koszuli, którą Perla zdążyła już do połowy rozpiąć.
- W jak bliskiej przyszłości? - Zapytała dziewczyna ściągając przez głowę [link widoczny dla zalogowanych]. Camilo sięgnął do zapięcia jej stanika, zanim odpowiedział: - Nigdzie mi się nie śpieszy. - Perla zdawała sobie sprawę, że to nieprawda, bo prawdopodobnie za gdzieś za godzinę, w porywie do dwóch będzie musiał zniknąć, żeby zając się dziećmi i swoim sprawami, w które nie chciała się mieszać, ale na razie należał cały do niej i miała zamiaru z tego rezygnować. Może Jade miała jednak trochę racji w tym, że jedynie w jej głowie łączyło ich tylko łóżko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:14:14 19-09-14    Temat postu:

Wait, wait, wait???? Że niby nie skomentowałam?!?!?! Że niby nic a nic?! masakra, muszę to szybciutko nadrobić, a więc:


No dobrze, że Bruno jednak dogonił Aylee, bo niestety ale kompletnie nie podobało mi się to co dziewczyna wymyśliła sobie, że zrobi. Wiadomo, że było jej bardzo, ale to bardzo ciężko, ale chyba jednak zarówno dla jej dobra jak i jej córeczki i Bruna, powinna była z nim porozmawiać, właśnie tak szczerze jak to zrobiła, szkoda tylko że po głupim pomyśle ucieczki

A Andres szukał haka w intercyzie i niestety, ale Perla pomogła mu go znaleźć teraz to Pablo się dostanie i pomimo, że go lubię to mam nadzieję, że ostro dostanie, bo Rubi zasługuję na kogoś kto naprawdę ją kocha - i pewnie Pablo ją kocha, ale z drugiej strony lekko kombinuję co tu by zrobić, żeby zagarnąć ziemie, które chciał wykupić, a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, chociaż swoje urokliwe sceny mieli, nie powiem że nie
I pojawiła się Roxana? Ciekawa jestem co ona tu namiesza bo jeżeli się nie mylę, to ona była tą nieprzyjemniejszą z rodzeństwa dla Perli? A może się mylę

Lorenzo sfingował swoją śmierć, jestem ogromnie ciekawa jak to zrobił. Chociaż w jednym ma rację, teraz dziewczyny pozornie dla siebie nieznajome jeszcze jakiś czas temu, a teraz są prawdziwymi siostrami. A i cieszę się, że jednak matka Jade nie dała się znowu mu uwieść

Czyli jednak rodzina Pablo ma problemy, w takim razie dlaczego wcześniej nie powiedział tego Rubi, czemu nie był z nią szczery, powinien był i to samego początku.

Perla i Camilo to zdecydowanie to o czym chcę i lubię czytać a już zwłaszcza jak ona jest lekko obrażona, tym razem nie na niego, a on stara się jej poprawić zły humor pewnie Roxana zapuści na niego sidła, a może się mylę? może jednak okaże się dobrą siostrą ale Camilo i jego reakcja na jeszcze jedną siostrę

Naprawdę przyrzekam, że postaram się komentować o wiele częściej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:30:33 19-09-14    Temat postu:

Z Pablem to zawsze może być tak, że wydrukował standard z internetu i myśli, że świeci Ale te problemy finansowe jego rodziny na pewno nie poprawią jego wizerunku w oczach Andresa. Ale on kocha Rubi i prędzej coś (lub kogoś) złamie zamiast pozwoli sobie na wypuszczenie jej z rąk
Perla wciąż ma to: "ten związek nie wychodzi poza teren mojego łóżka", ale chyba jej przejdzie Nadal nie wiem jak na to zapatruje się Camilo w końcu on ma całkiem sporo problemów na głowie + romans, a nie odwrotnie, czyli romans na pierwszym miejscu
Co Roxany to nie wierzyłabym w cuda i nie nastawiała się na kolejne kochane stworzonko, bo zdecydowanie nim nie jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:56:52 21-09-14    Temat postu:

Wspaniała telenowela ..dziewczyno masz talent do pisania, bardzo fajnie mi sie Ciebie czyta. Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:33:27 23-09-14    Temat postu:

Miałam ochotę na Camila i Perlę, nie bijcie, że ostatnio troszkę olewam inne pary. Dedykuję odcinek Stokrotcę*, ona oczywiście doskonale wie dlaczego
No Camilo i Perla, komu innemu mogłabym go zadedykować?

    Odcinek 38

Pościel otulała ich stygnące ciała, gdy głowa Perli znów zawędrowała na udo Camila, tym razem jednak zamiast grymasu gościł na jej twarzy uśmiech. Camilo oparł głowę o zagłówek, gdy wszystkie myśli, które zdołał wygonić z głowy swoim czasem spędzonym z Perlą, zaczęły do niego wracać. To wydawało się niemal niewłaściwe, że czuł spokój jedynie wtedy, gdy był z nią.
- Chciałbym... - Zaczął spoglądając na nią, ale zaciął się starając się zdusić słowa, zanim opuściły jego usta. Nie udało mu się. - Chciałbym, żebyś spędziła u mnie noc - dokończył sprawiając, ze dziewczyna uniosła się do pozycji siedzącej przytrzymując kołdrę na piersiach, na jej twarzy malowało się niedowierzanie i coś, czego nie potrafił do końca zdefiniować, ale chyba mu się nie podobało. - Właściwie to chciałbym wyprowadzić to, co nas łączy i zrobić to bardziej oficjalnym - Perla otworzyła usta i zmarszczyła brwi, nie do końca wiedząc co na to odpowiedzieć. Prawda, że sypiali ze sobą od trzech miesięcy. Prawdą też było, że rozwód Camila był już niemal na końcu drogi, czekały ich jeszcze sprawy o podział majątku i o opiekę nad dziećmi, w których obie miał większą szansę wygrać on. I prawdą też było, że jej na nim zależało, jednak wielkie ale przeszkadzało jej się tym wszystkim cieszyć. Ona była osiemnastolatką z wielkim majątkiem i małym pojęciem o świecie. On był prezesem jej firmy, rozwodnikiem z trzydziestką na karku i dwójką dzieci, uroczych, ale jednak... Perla nie była pewna, czy jest na raz w stanie to wszystko udźwignąć.
- Nie musisz odpowiadać, wiem co chcesz powiedzieć - cień irytacji pojawił się w jego głosie, gdy spuścił nogi na dywan, widocznie zbierają c się do opuszczenia jej łóżka. Perla potrząsnęła głową, by rozjaśnić sobie obraz sytuacji i przylgnęła do jego pleców, zatrzymując go w miejscu.
- Hej, chętnie pojadę z Tobą dzisiaj i spędzę u Ciebie noc, o ile masz siłę, by zmierzyć się z wszechwładnym Andresem, który na pewno zrobi awanturę - wymruczała dziewczyna w skórę na jego ramieniu. - Możemy też powiedzieć dziewczynkom i moim siostrom, ale nie sądzę, żeby wychodzenie z naszą relacją poza teren rezydencji i twojego domu, było najlepszym wyjściem w tym momencie - Perla przebiegła palcami po jego kręgosłupie, gdy obrócił twarz w jej kierunku, by spotkać się z nią spojrzeniem i zauważyła, że jego irytacja zaczęła znikać. - Twoja była żona może to wykorzystać w sądzie przeciwko Tobie, a mój brat może spróbować Cię zabić za sam fakt, że ośmieliłeś się mnie dotknąć - skończyła z uśmiechem, przypominając sobie minę Bruna, gdy pewnego razu był przy jej rozmowie z Jade o jej randce z Leandrem i złość w jego oczach.
- On jest trochę... Nadopiekuńczy - stwierdził Camilo, który, choć zetknął się z Brunem jednie raz lub dwa, miał na jego temat już wyrobiona opinię i na chwilę obecną nie była ona zbyt przychylna. Z córką i siostrą obchodził się jak z jajkiem, ale gdy przychodziło do kontaktów z matką dziewczynki stawał się zupełnie innym człowiekiem, którego Camilo z miejsca znielubił. Perla uśmiechnęła się w jego kark i objęła go ramionami w talii.
- W takim razie, powinnam spakować piżamę? - Zapytała zawadiacko przypominając sobie ich wymianę zdań na temat jej piżam, którą odbyli pierwszej wspólnej nocy. Camilo uśmiechnął, a w tym uśmiechu kryła się odpowiedź na jej pytanie, którą można było odebrać tak, że nawet jeśli Perla weźmie ze sobą piżamę, to na pewno długo w niej nie zostanie. Perli zdecydowanie podobała się ta odpowiedź. Mężczyzna obrócił się w jej ramionach i wycisnął na jej ustach szybki pocałunek, zanim wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi.
- Zbieraj się - rzucił jeszcze przez ramię z seksownym uśmiechem, zanim zniknął za drzwiami łazienki, sprawiając, że Perla opadła na plecy odbijając się miękko od materaca z myślą, że właśnie podjęła albo najgorszą, albo najlepsza decyzję w swoim życiu.
Okazało się, że wcale nie tak łatwo będzie im opuścić rezydencję jak myśleli. Pierwszą przeszkodą okazała się Rubi, którą w stanie wzburzenia spotkali na korytarzu, gdy bawiąc się jak dzieci w podchody, skradali się do wyjścia.
- Jak długo twoja starsza siostra ma zamiar tu zostać? - Zapytała Rubi krzyżując ręce na piersiach z ogniem w oczach. - Właśnie spotkałam ją na dole zachowującą się, jakby już tu zamieszkała. Jest irytująca - mruknęła Rubi, tak niepodobnym do jej normalnego tonu, głosem. Perla właśnie w tej chwili przypomniała sobie o blond problemie zwanym Roxaną Rodrizuez, dla przyjaciół Roxy, do których to przyjaciół nigdy nie zaliczała się jej młodsza siostra. Z ta myślą uderzyła się w czoło, widząc, że zamiast namiętnej nocy w ramionach Camila czeka ją przeprawa z Roxaną, Andresem i prawdopodobnie Brunem.
- Chyba będziemy musieli to przełożyć - stwierdziła z rezygnacją Perla patrząc na Camila, który się skrzywił. Rubi, która obserwowała tę wymianę komunikatów, rozluźniła nieco swoją pozę i pokręciła głową.
- Nie wiem, co planowaliście, ale idźcie, damy sobie radę z blond rakietą - mruknęła dziewczyna, podpierając niechętny ton uśmiechem. - Swoją drogą, nie widzieliście Jade? Zniknęła mi na całe popołudnie, a miałyśmy się uczyć - zarówno na twarzy Perli, jak i Camila pojawił się złośliwy, wszechwiedzący uśmiech.
- Kiedy ostatnio ją widziałam grała w "rozbieram Cię wzrokiem" z Andresem w gabinecie - powiedziała Perla, nawet nie starając się jakoś zakryć sugestii odbijającej się w jej słowach o tym, co działo się później. Rubi już miała przewrócić oczami, ale wtrącił się Camilo, który dokończył wypowiedź Perli ze swojego punktu widzenia.
- Gdy ja ostatnio ich widziałem, a raczej słyszałem, to nadal okupowali gabinet i na pewno nie rozbierali się jedynie wzrokiem - Rubi jęknęła z irytacją i pokręciła głową.
- Czy wszyscy ludzie w tym domu myślą jedynie o jednym?
- Pijesz do czegoś? - Zapytała Perla starając się za wszelką cenę nie zarumienić na wspomnienie tego, że nie tylko myślała, ale właśnie zaliczyła długa sesję aktywności, która miała na myśli Rubi i wcale nie zamierzałs zmieniać planów odnośnie kontynuacji tego zajęcia, gdy tylko znajdą się w sypialni Camila, u niego w domu.
- Ja do niczego nie piję, misiu kolorowy - skwitowała Rubi odnotowując dziwną wymianę spojrzeń między parą. - Mam męża, to mi wystarcza - westchnęła dziewczyna, czując nagłą tęsknotę za widokiem wyżej wspomnianego. W końcu nie widziała go od rana, gdy ten postanowił pojechać do swojej posiadłości i spotkać się z siostrą i matką. Perla parsknęła śmiechem i cmoknęła Rubi policzek, ciągnąc jednocześnie Camila w stronę schodów. Kolejną przeszkodą było prawie zderzenie z Pablem w progu drzwi wejściowych do rezydencji, ale z tym problemem Perla poradziła sobie raz dwa.
- Żona na Ciebie czeka na górze - krzyknęła tylko, zanim przebiegli z Camilem obok niego, odnotowując po drodze szeroki uśmiech, który pojawił się na twarzy Pabla na wspomnienie o Rubi.
- Czy nie powinniśmy zawiadomić Andresa? - Zapytał Camilo, a Perla obdarzyła go spojrzeniem z serii "chyba kpisz".
- Jak sam zauważyłeś, jest zajęty, a ja naprawdę wolałabym nie widzieć go nago. Jade mogłaby mnie oślepić w przypływie furii - rzuciła Perla zapinając pasy, gdy pomógł jej wsiąść do jego kabrioletu. Camilo zaśmiał się z jej komentarza i zostawił sprawę w spokoju, wierząc, że Rubi przekaże innym, że Perla jest z nim i nic jej nie grozi. Miał w perspektywie wspaniałą noc i nie zamierzał tego psuć przejawami zbytniej odpowiedzialności.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:48:29 23-09-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:15 23-09-14    Temat postu:

Jak przeczytałam Twój wstęp i dedykację dla mnie (wielkie, wielkie dzięki ) byłam jak:

co zmieniło się w :


Ale przechodząc do rzeczy
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i mogłabym to powtarzać do znudzenia, ze ich uwielbiam aż się gorąco zrobiło, chociaż przedstawiłaś nam bardziej końcowy efekt tej aktywności
Ale, ale cudownie że Camilo wreszcie zdecydował się na ten większy krok, zaproszenie Perli do swojego domu i do swojego łóżka no i wyższy level ich związku, taki bardziej official ale Perla zdecydowała się być tą bardziej rozsądną i wytoczyła kilka argumentów, które - są w zasadzie bardzo racjonalne, a o których ja zdecydowanie wolałabym zapomnieć chociaż Perla miała rację, że to jednak nie odpowiedni moment, w końcu może to skomplikować sprawę rozwodową. No, ale i tak o wiele cudowniej był kiedy obydwoje postanowili zostawić racjonalne argumenty za sobą - włącznie z Andresem i udać się do mieszkania Camilo
Pech chciał - a może i nie - że trafili na Rubi, która ma dość blond rakiety w sumie ciekawa jestem co takiego wyprawia Roxy, że już daję się im we znaki, no oprócz tego że zadomowiła się niezwykle szybko za to teksty o ich aktywnościach był mistrzowskie i genialnie się to czyta
Wiesz, że czekam na następny i choć ubóstwiam czytać o Perli i Camilo, to chyba tym razem czas na Rubi i Pabla - tak się w końcu chłopina ucieszył, że żona na niego czeka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:06:44 23-09-14    Temat postu:

Taki też mam plan, w sensie Pablo i Rubi A jeszcze ciekawiej może być, jak Jade i Andres w końcu zdecydują się wyczłapać z tego gabinetu i dowiedzieć się, że cały dom o nich szepcze
Mogę dopisać parę słów ognia do 37. odcinka, jak tego wymaga twoje Permilowe serce
Perla ma rację, i Ty i ja wiemy, że ma. Ale to chyba całkiem dobrze, że ktoś kontroluje sytuację, zwłaszcza, że osoba która powinna być odpowiedzialna w tej relacji (bo nie da się nazwać tego związkiem, skoro Perla o tym nie chce słyszeć) ma to odpowiedzialność w nosie i zaciąga nastolatkę do łóżka Szanowany prezes, ojciec dwójki dzieci hahahaha
Ale wydaje się, że zaciąganie małolat do łóżka przez seksownych przystojniaków koło trzydziestki to stała praktyka w tym opowiadaniu, a kim ja jestem, żeby się kłócić? Tylko biedną autorką


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:26:33 23-09-14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:58:30 23-09-14    Temat postu:

A więc w końcu dodałaś i cieszę się bardzo. Też czuje że Roxi sporo namiesza, chyba nie była by sobą gdyby tak się nie stało, na pewno nie może pogodzić się z myślą że siostra jest w czymś od niej lepsza.Andres i Jade zabawiają się w gabinecie przed Camilem i Perlą też perspektywa wspólnych wspaniałych chwil. Cieszę się że Perla chce jednak być z Camilem i życzę im dużo szczęścia

Czekam na następny i zapraszam do siebie na Elitę z Angeligue&Aaronem oraz Drugą szansę na miłość z Vondy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
loveliuess
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:46:59 21-10-14    Temat postu:

Kiedy można się spodziewać nowego odcinka?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 12, 13, 14  Następny
Strona 13 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin