|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:39 16-02-14 Temat postu: |
|
|
Genialne A już zwłaszcza te klejnoty
Rubi widać, że to dziewczyna z sercem na dłoni. życzliwa i uczynna, kochająca babcię
Jade za to dość pewna siebie, świadoma i trochę uparta
A Perla zdecydowana dowiedzieć się prawdy o swoim nieszczęśliwym dzieciństwie.
W zasadzie to jej współczuję. Całe życie była okłamywana w kwestii ojca, a rodzice ponadto faworyzowali jej rodzeństwo.
Ale i tak odważna, że zdecydowała się uciec z domu, żeby dowiedzieć się prawdy.
Sama już nie wiem co napisać bo wyszło Ci to super |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:59:47 16-02-14 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja
Podoba mi się konstrukcja odcinka, która pozwala nam potowarzyszyć każdej z dziewczyn w pożegnaniu ich dotychczasowego życia. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że na chwilę obecną jestem całą sobą z buntowniczką Jade
P.S. Sygnaturki w formie animacji są cudowne! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:10:32 17-02-14 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za wszystkie komentarze (dopiero odzyskałam internet )
mina107, można odczytywać tak imiona dziewczyn, choć obawiam się, że aż taki hiper szlachetnych ich nie zrobię, tzn. na bank nie można ich porównywać z villanami w tym opowiadaniu, ale do aniołów im daleko... No może Rubi
Stokrotko, Jade będzie miała trochę problemów przez ta swoją brawurę, ale ją ogarnę. Za to nie wiem czy ucieczka Perli z domu to taki wielki akt odwagi, zobaczymy...
Moniś, ja rozumiem i sercem jestem z Tobą i Jade. Choć będą z nią kłopoty
Dzięki jeszcze raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:13:12 18-02-14 Temat postu: |
|
|
Andres patrzył na stojące w holu jego kancelarii trzy nastolatki i niemal zrobiło mu się słabo. Naprawdę sądził, że sprowadzenie ich najpierw do kancelarii, zanim pojadą na pogrzeb, było dobrym pomysłem i jego przypuszczenia potwierdziły się w całej rozciągłości. Na pogrzebie zrobiliby z nich żarcie dla kotów, gdyby odczytał testament bez uprzedniego uprzedzenia ich o sytuacji. Zwolnił kroku, gdy dotarł do biurka jego sekretarki i poprawił krawat zbierając się wewnętrznie do swojego zadania.
- Witam, panie mecenasie. Wydaje się, że ma pan petentów - sekretarka spojrzała sceptycznie na nastolatki, które wyglądały, jakby nie czuły się zbyt pewnie. Andres przeklął w myślach Lorenza Ramosa i jego hulaszczą młodość, z której konsekwencjami przyszło mu się dzisiaj zmierzyć. Przedłużając już i tak ciągnącą się w nieskończoność ciszę, zanim obrócił się w kierunku dziewczyn i otworzył drzwi prowadzące do jego gabinetu.
- Zapraszam - powiedział, wywołując szok na zaskakująco pięknych twarzach jego gości. Właściwie nigdy nie zastanawiał się jak mogą wyglądać córki jego klienta, chociaż w jego głowie z niewiadomych przyczyn pojawiał się obraz małych dziewczynek, zamiast wyobrażenia prawie dojrzałych kobiet.
- Proszę pana... - zaczęła stojącą najbliżej niego dziewczyna o burzy loków i wielkich zielonych oczach. - Panie mecenasie - poprawiła się. - Nie bardzo rozumiem dlaczego najpierw miałam przyjechać tutaj, skoro za dwie godziny odbędzie się pogrzeb mojego biologicznego ojca... A przynajmniej tak sądzę, że jest on moim biologicznym ojcem - dodała z przekąsem, a jedyną reakcją Andresa było szersze otwarcie drzwi i wskazanie wnętrza.
- To niemożliwe, jestem tu z tego samego powodu - gwałtownie wyrwała się druga z dziewczyn z założoną bejsbolówką tył na przód, która zupełnie nie pasowała do czarnej sukienki przed kolano i płaskich sandałów, które na pewno pamiętały lepsze czasy. Jej długie proste włosy wpływały po plecach, a spojrzenie oczu koloru tak podobnego do jej siostry przeszywało go na wylot. Brunet ukrył dreszcze, które przeszły go pod wpływem emocji ukrytych w tym spojrzeniu. Andres instynktownie uciekł spojrzeniem do trzeciej siostry, która wyglądała jakby zamarła pod napływem informacji. Jej wiejski strój zupełnie nie nadawał się na pogrzeb w rodzinie Ramos i będzie musiał coś z tym zrobić zanim dojadą na teren cmentarza, bo inaczej Laura zje ją na obiad.
- Wszystkiego dowiecie się w w środku, proszę - powtórzył z bardziej nakłaniającym tonem. Ku jego zaskoczeniu to właśnie najcichsza z nich przekroczyła próg jego gabinetu szybkim krokiem, a po sekundzie wahania i niepewnym spojrzeniu na siebie nawzajem, obie ruszyły w jej ślady. - Nazywam się Andres Serrano i jestem... Byłem prawnikiem Lorenza Ramosa i jestem wykonawcą jego testamentu. Według aneksu załączonego do tego dokumentu, mam również przygotować was do miejsca, które będziecie odtąd zajmować.
- Przepraszam, że przerywam, ale co to ma wspólnego z nami? I o co chodzi z tym "miejscem, które mamy zajmować"? I dlaczego my? - Zatoczyła kółko wskazując na siebie i pozostałe dziewczyny. Andres po sposobie mówienia i wyrażania domyślił się, że ma do czynienia z Perlą.
- Za chwilę - uniósł dłoń uspokajając protest Jade, która ściągnęła nerwowym ruchem czapkę i otworzyła usta, by coś powiedzieć. Określił jej imię bardziej metodą eliminacji, niż na podstawie jej zachowania. Skoro dziewczyna mająca najwięcej do powiedzenia musiała być Perlą, a Rubi wytypował na podstawie jej stroju, to ostatnia musiała być Jade. Jej zielone oczy lśniły żywą inteligencja i ironią, nie będzie najlepsza we współpracy. Rubi była niepewna i przerażona, i prawdopodobnie była to reakcja, której spodziewałby się po nich wszystkich. - Rozumiem wasze zniecierpliwienie, ale musicie dać mi chwilę. To nie jest najłatwiejsze zadanie w mojej karierze - Jade prychnęła rozglądając się po eleganckim gabinecie z uniesionymi brwiami. Przez chwilę nie miał pojęcia czy emocja, która ukłuła go prosto w serce to duma czy wstyd.
- Według rozporządzeń pozostawionych przez mojego klienta jestem zobligowany przekazać wam... - Tym razem o dziwo przerwała mu Rubi unosząc dłoń do góry z prośbą o uwagę.
- Ja rozumiem, że pan jest szkolony i w ogóle, ale zgubiłam się już chwilę temu... - Perla wychyliła się przez oparcie krzesła łapiąc spojrzenie Rubi.
- Na razie nie mówi nic konkretnego, oprócz tego, że musi nam powiedzieć coś, co napisał Lorenzo w swojej ostatniej woli - Rubi spojrzała na nią z wdzięcznością, a Andres pomyślał, że może nie czeka ich aż tak ciężkie zadanie.
- Tak, więc... - Oczyścił gardło i rzucił przepraszające spojrzenie w kierunku Rubi. - Omijając cały żargon prawniczy...
- Och, proszę, zacznij mówić po ludzku - westchnęła Jade z przekąsem. - Powiedz nam w kilku prostych zdaniach co tu robimy, dlaczego i w jakim celu, możesz? - Andres zastanowił się dlaczego akurat ona tak bardzo działała mu na nerwy, ale chyba zaczynał rozumieć...
- W prostych zdaniach, ciekawe jak... Ok, przygotujcie się na to, że zrzucę na was bombę - wszystkie trzy utkwiły w nim zaciekawione spojrzenie. - Jak już każda z was pewnie wie Lorenzo Ramos...
- Był naszym ojcem - wyrwała się Rubi patrząc na dwie pozostałe dziewczyny z czymś z rodzaju pełni świadomości tego, co rozgrywało się w gabinecie. - Czy można dalej?
- Zaraz, moment... Jak to naszym ojcem? - Po chwili jednak zrozumienia spadło na Perlę jak grom z jasnego nieba. - Kiedy masz urodziny? - Andres poczuł się ignorowany, gdy nagle uwaga sióstr skupiła na sobie nawzajem.
- Dwudziestego drugiego stycznia - odpowiedziała Rubi, a Perla skierowała spojrzenie na Jade, która się skrzywiła.
- Walentynki, czternasty luty. Widzę, że to były pracowite wakacje...
- Bardzo, ja urodziłam się drugiego kwietnia - ponownie oczy wszystkich trzech dziewczyn skierowały się na Andresa, który poczuł się nieswojo.
- Czego od nas oczekuje? Albo Ty oczekujesz? - Andres dla odzyskania rezonu zerknął jeszcze raz na dokumenty.
- Na razie nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Wszystko wyjaśni się zaraz po pogrzebie, po odczytaniu testamentu. Na chwilę obecną miałem przekazać wam informację o waszym pokrewieństwie i dać wam to... - Wyciągnął z szuflady czarne aksamitne pudełko i nacisnął zapadkę otwierając wieczko. Perła, jadeit i rubin... To wciąż zapowiadał się ciekawy dzień.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 0:24:49 18-02-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:38:57 18-02-14 Temat postu: |
|
|
A jednak warto kłaść się późno spać
Och uwielbiam Jade i Rubi, do Perli jeszcze nie jestem przekonana
Za to Jade jest świetna, a Rubi taka trochę cicha, zagubiona, niepewna
Cóż Andres ma przed sobą trudny orzech do zgryzienia bo wątpie, żeby mu dziewczyny ułatwił sytuację
Super, że dodajesz tak szybciutko odcinki chociaż pewnie jak będzie początek semestru to będą rzadziej, ale nie ważne ważne że są.
Co cóż co ja mogę jeszcze napisać czekam na rozwój akcji |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:52:07 18-02-14 Temat postu: |
|
|
Heh, ja miałam położyć się wcześniej, ale jak zaczęłam pisać do odkładałam spanie, żeby skończyć
Obawiam się, że Andres spodziewał się, że wszystkie będą tak ciche i pokorne jak Rubi, chyba nie ma szans z nimi
Miałam zamiar zrobić na początku dosyć trudne relacje między siostrami, ale przy nawale villanów, których tu wsadziłam, uznałam, że lepiej nie dokładać im problemów
A odnośnie twojej reakcji na siostry, to może być tak, że maja sympatia przelewa się na Jade i Rubi, bo aktualnie oglądam telki z MG i Melissą
Dzięki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:59:41 18-02-14 Temat postu: |
|
|
To pewnie moja sympatia z ich bohaterek też przechodzi na Rubi i Jade bo właśnie z Renata nic nie oglądam
To bardzo dobrze, że skończyłaś pisać mogłam sobie poczytać a więc meeega suuuuuuuuuuuuper
To w sumie dobrze, że nie będziesz mieszała jeszcze między siostrami Zgadzam się, że już i tak zbyt dużo villanów, niech lepiej przynajmniej w sobie mają wsparcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:40:34 22-02-14 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:25:49 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Rubi w zamyśleniu bawiła się naszyjnikiem, który zawiesiła na szyi zaraz po założeniu sukienki, którą była zmuszona kupić, by w ogóle dostać się na pogrzeb swojego ojca. Jak to dziwnie brzmi, w ogóle cały ten dzień był zupełnie bez sensu. Zerknęła nerwowo na stojące obok dziewczyny i zacisnęła palce ciaśniej na rubinie. Jej siostry, czy to w ogóle możliwe? Do tej pory wszystko na to wskazywało, na przykład wizyta w sklepie...
Godzina wcześniej
- Naprawdę nie potrzebuję... - zaczęła Rubi, gdy samochód Andresa zatrzymał się przed galerią handlową, ale wystarczyło jedno spojrzenie prawnika, żeby wiedziała, że tego nie przeskoczy.
- Rozumiem, że nie jesteście przyzwyczajone do przebywania wśród osób takich jak ja - Jade prychnęła i przewróciła oczami, zarabiając szturchnięcie w bok od Perli. - Ale uwierzcie mi na słowo, że zjedzą was tam żywcem, jeśli pokażecie się tak ubranie na pogrzebie Lorenza Ramosa.
- Zaraz, jak to "my"? Przecież tylko Rubi nie jest ubrana na czarno - żachnęła się Jade. - Nie mam zamiaru się przebierać - skrzyżowała ręce na piersi w oznace buntu i zaczęła mierzyć się z prawnikiem na spojrzenia.
- Czapka, buty - zaczął wyliczać Andres nie przerywając kontaktu wzrokowego z Jade, zanim przeczesał włosy nerwowym gestem i zaczął przeszukiwać kieszenie marynarki. - Uwierzcie mi na słowo. Laura, wasza przyszywana siostra i jej matka, a żona waszego ojca, nawet nie będą chciały was wpuścić do rezydencji...
- A od czego w takim wypadku mamy Ciebie? - Zapytała Perla unosząc brwi.
- Właśnie, skoro nasz "ojciec" - Jade narysowała żabki w powietrzu akcentując to słowo - wyznaczył Cię na naszego bodyguarda to mógłbyś się na coś przydać - stwierdziła złośliwie, a Andres pomyślał, że chętnie zamknąłby jej usta na jakiś czas, najlepiej za pomocą taśmy klejącej lub knebla.
- Nie wyznaczył mnie na waszego "bodyguarda" - teraz była pora Andresa by przewrócić oczami. - Wyznaczył mnie na waszego opiekuna i moim obowiązkiem jest monitorowanie waszych postępów...
- Postępów w czym? - Zapytała, siedząca do tej pory cicho jak mysz pod miotłą, Rubi, a Andres zastanowił się, czy w przeciągu ostatniej godziny było mu dane skończyć choć jedno zdanie.
- Dowiecie się na odczytaniu testamentu. O ile tam w ogóle dotrzemy - ostatnie słowa powiedział bardziej do siebie niż do nich. Andres przeliczył kilka banknotów wyciągniętych z portfela i podsunął Rubi, która spojrzała na niego jak na wariata.
- Czy pan oszalał? Mogłabym za to żyć przez pół roku - Rubi przesunęła zszokowane spojrzenie z pieniędzy na siostry i na ich twarzach ujrzała mniejsze lub większe zdziwienie, ale wciąż żadna z nich nie uważała tego za normalne. Dziewczyna bez słowa pociągnęła za klamkę i wysiadła z samochodu. Andres pokręcił głową i wyciągnął rękę z pieniędzmi w kierunku Jade.
- Nie potrzebujemy jałmużny, sama jej coś kupię...
- Ile masz przy sobie? Tyle co na bilet powrotny do Acapulco? - Jade zmarszczyła nos i podążyła za Rubi starając się ze wszystkich sił, by nie odwrócić się i nie wytknąć mu języka. Miała dokładnie tyle co na bilet, ale, do diabła, prędzej wyrośnie jej kaktus na ręce niż przyzna mu rację. Andres z westchnieniem zwrócił się do Perli, która o dziwo przyjęła pieniądze bez sprzeciwu.
- Wygląda na to, że jednak musimy być rodziną, bo łączy nas cecha wspólna - wyczerpany adwokat uniósł jedynie brwi w zapytaniu. - Przewaga dumy nad rozumem - skwitowała Perla. - Rozumiem, że musimy jakoś wyglądać przed tymi ludźmi, ale nie sądź, że biorę te pieniądze od tak. Wszystko oddamy, nienawidzę niespłaconych długów - dodała jeszcze, zanim otworzyła drzwi i pobiegła za siostrami, a Andres stwierdził, że wpakował się po same uszy przyjmując to zlecenie.
Teraz
- Mamo, wiesz może kim są te trzy nastolatki? - Laura zapytała matkę, która siedziała na szezlongu w wystudiowanej pozie załamanej wdowy i właśnie kończyła przyjmować kondolencję od wszystkich przybyłych. Helena obróciła wolno głowę i spojrzała we wskazanym przez córkę kierunku, krzywiąc się, gdy jej wzrok spoczął na zbitych w grupkę trzech dziewczynach.
- Nie mam pojęcia, kochanie, ale wyglądają zupełnie nie na miejscu. Może to jakieś córki kuzynek ojca, wiesz, że nigdy nie byłam w stanie spamiętać, o co chodziło w tej rodzinie - stwierdziła Helena opierając opuszki palców na swoich skroniach, by w razie czego móc udawać napad migreny. Cała ta uroczystość śmiertelnie ją nudziła i miała ochotę wrócić do łóżka, by móc pogrążyć się w słodkim uczuciu ponownego wdowieństwa.
- Nie żebyś się kiedykolwiek starała - stwierdziła złośliwie czarnowłosa patrząc z uwielbieniem na matkę, która była dla niej niedoścignionym wzorem. Mimo swoich pięćdziesięciu pięciu lat wciąż wyglądała świeżo i kwitnąco. Laura miała nadzieję, że dzięki Andresowi wzbogaci się równie szybko co ona i będzie wreszcie mogła dysponować własnym majątkiem bez konieczności proszenia matki o pieniądze.
- Ironia jest nie na miejscu w trakcie takiej uroczystości, nie uważasz, kochanie? - Zapytała Helena unosząc się odrobinę na szezlongu, gdy usłyszała chrząknięcie Andresa Montenegro, adwokata Lorenza i narzeczonego jej córki.
- Przepraszam, że przerywam. Wiem, że wszyscy przeżywacie teraz ciężkie chwile, ale niestety do moich obowiązków należy teraz poproszenie osób wymienionych w ostatniej woli zmarłego do gabinetu - Helena z niepokojem zauważyła spojrzenie jakim obrzucił Andres stojące w kącie dziewczyny i podniosła się z miejsca biorąc córką pod ramię.
Kilka minut później w gabinecie znalazły się już wszystkie potencjalnie zainteresowane osoby. Helena i Laura spoczęły na krzesłach stojących tuż przed biurkiem, w kolejnych rzeczach zasiedli Camilo Blanco, aktualny prezes firmy Ramos, Rosario Flores, oddana gospodyni, a na końcu Jade, Perla i Rubi, które trzymając się ręce dodawały sobie odwagi.
- Nie przedłużając... Ja, Lorenzo Ramos, w pełni władz umysłowych i świadom konsekwencji swoich czynów, zapisuję po pół miliona dolarów amerykańskich mojej żonie Helenie Ramos i adoptowanej córce Laurze Ramos oraz zapewniam im możliwość dożywotniego mieszkania w moim domu - Helena spojrzała na prawnika nierozumiejącym wzrokiem. Jak to? Tylko pół miliona? Razem milion, ale co to było w porównaniu do całej fortuny, którą miała nadzieję odziedziczyć? - Rosario Flores, kobiecie, która całe swoje życie poświęciła, by utrzymać ład i porządek w moim domu, zapisuje dożywotnią rentę w wysokości jej miesięcznego wynagrodzenia oraz możliwość pracy w rezydencji, dopóki, dopóty sama nie będzie chciała z tej posady zrezygnować - Rosario wzniosła dłonie do nieba i pochwaliła Lorenza jako najlepszego pana na świecie, przez co Laura się skrzywiła. Nienawidziła takiej emocjonalności wśród służby. - Camilowi Blanco, mojemu dotychczasowemu zastępcy oferuję stanowisko prezesa firmy i ofiaruje dwadzieścia procent jej udziałów.
- Czy nam nie przysługują żadne udziały w firmie? - Zapytała Helena, która czuła się coraz bardziej pokrzywdzona postanowieniami testamentu. Nie wiedziała, że dopiero teraz spadnie na nią prawdziwa bomba.
- Przykro mi, ale nie ma o tym ani słowa w ostatniej woli Lorenza Ramosa - ukrócił jej żale Andres zanim wrócił do czytania. - Pięc procent udziałów mojej firmy zapisuje Andresowi Montenegro, mojemu adwokatowi, który będzie również sprawował pieczę nad prawnym działem wyżej wymienionej firmy. Resztę z moich osiemdziesięciu pięciu procent udziałów, czyli w sumie sześćdziesiąt procent, dom oraz cały majątek w aktywach, nieruchomościach i walucie zapisuję do podziału moim trzem nieślubnym córkom: Perli Rodriguez - córce Loreny Rodriguez, Jade Castillo - córce Mariny Castillo i Rubi Cortez - córce Ester Cortez. Jedynym warunkiem jaki stawiam, by mogły w pełni przejąc swój majątek, jest obowiązek ukończenia edukacji przynajmniej do poziomu zdanego egzaminu dojrzałości oraz konieczność zamieszkania razem do czasu jego wypełnienia. Wolę swa sygnuje własnym podpisem w obecności dwóch świadków i mecenasa Andresa Montenegro. - Po ostanim słowie odczytanym przez Andresa w gabinecie zapadła cisza, ale po wyrazie twarzy Heleny i Laury, mężczyzna zaczął uważać, że to dopiero cisza przed burzą. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:46:35 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Dobra skomentuję od razu
Coś zawsze późno wstawiasz
No więc tak
Uwielbiam siostry wszystkie są super a w dzisiejszym odcinku nawet do Perli się przekonałam chociaż na razie moją faworytką jest Jade
Andreas to dopiero będzie miał ciężkie życie nie tylko z nimi ale teraz z Helena i jej córeczką
No to się nie wzbogaciły na facecie ooo jaka szkoda
Nie lubię ich chociaż to przecież banalne No zobaczymy jaki udział będą miały w tej historii Coś czuję, że będą dziewczyny upokarzały i będą próbowały się ich pozbyć.
Taka jestem ciekawa, czy skoro teraz dziewczyny są jakby właścicielkami domu, jeszcze nie w świetle prawa i w ogóle, ale chyb moga wyrzucić te dwie zołzy na zbity pysk
A i świetnie napisany ten testament podziwiam
A teraz czas spać, jutro cudowne rendez-vous z fizyką
Pozdrawiam ciepło życzę duuużooo weny i wytrwałości
A jak nie masz to możesz sobie włączyć Talizman czy popatrzeć na fotki Aarona |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:53:32 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Uwierz starczy mi na dzisiejszą noc to, co wstawiłaś do tematu Aarona A zresztą to jeszcze nie na niego pora w tym opowiadaniu, planuje dla niego wejście z awanturą, a potem zmianę o 180 stopni (Rubi, należy jej się coś, za to, ze jest jaka jest ).
Dzięki, naoglądałam się tyle tych wszystkich seriali, że mogłabym już z pamięci recytować formułki ślubne, testamentowe i wszystkie inne
Cieszę się, że polubiłaś Perlę, sama się do niej jakoś przekonałam po obejrzeniu tych kilku odcinków LFDD, w których grała. Musiałam z czegoś wziąć filmiki do entrady.
Nadal nie wiem, jak splotę Jadę i Andresa, bo na razie się nie cierpią i działają na siebie odstręczająco |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:26:59 23-02-14 Temat postu: |
|
|
No taak
W sumie wejście smoka mi pasuję zwłaszcza, że już mi się przypomina Antonio i dlatego jest super
Polubiłam Perle, bo nawet pomimo, że jest w sumie lepiej wychowana i wykształcona, to nie gardzi siostrami i w sumie stara się im pomóc, ale ma też swoja dumę i honor
A Jade z Andreasem no cóż Zawsze może się im odmienić w pewnym momencie
A właśnie cudna entrada |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:45:49 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Odcinek 1
Hmm. Odcinek bardzo ciekawy. Polubiłam już tego prawnika tak samo jak i siostry. Każda z nich jest inna a jednocześnie chyba podobna.
Odcinek 2
Siostry pojawiły się w kancelarii i były zaskoczone, że są spokrewnione. Andres nie miał łatwego zadania. Coś czuję, że Andres i Jade to będzie moja ulubiona para.
Odcinek 3
No i testament został odczytany. Wyobraziłam sobie miny Heleny i Laury i śmiać mi się zachciało.
Czekam na kolejne odcinki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:59:03 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Stokrotko*, nie miałam weny na ta entradę, ale jak już zaczęłam to pomyślałam, że skończę
A wejście smoka nie w tym, ale może już w następnym odcinku
Myślę, że zapewnię Jade i Andresowi małe tête-à-tête na wyjeździe to może im się pozmienia, zresztą na dzień dzisiejszy to on jest narzeczonym Laury.
Dzięki Aniu za odwiedziny Miny Laury i Heleny rzeczywiście musiały być ciekawe, jakby im fotkę cyknąć to można by się uśmiać |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:09:19 23-02-14 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co. Wiesz, że kocham Twoje opowiadania.
Zapraszam do mnie na ostatni odcinek Cual es la verdad? i na pierwszy odcinek całkiem nowego opowiadania Potęga prawdziwej miłości - tu wkrótce wstawię sygnaturki i plakat bo cały czas nad tym pracuję. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|