|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:25:42 29-05-14 Temat postu: |
|
|
Ja wiem, że ty nigdy w życiu i dzięki ci panie za to
A w zasadzie to co napisałaś to ja bardzo chętnie ujrzę w którymś z odcinków
To w takim razie czekam na jeszcze lepszy sen Pablo z Rubi |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:29:33 29-05-14 Temat postu: |
|
|
To już było Czyste kopiuj+wklej ze snu Andresa
Heh, po co Ci więcej snów? Pablo w końcu oszaleje, a jak już się dowie, że ze wcielenia ich w życie nici, to już w ogóle |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:37 29-05-14 Temat postu: |
|
|
To teraz proponuję na jawie
A najlepiej to i Jade z Andresem i Rubi z Pablem |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:40:13 29-05-14 Temat postu: |
|
|
Rubi to prędzej Pabla zabije własnym butem na obcasie, a Andresa rusza sumienie związane z Laurą, na razie nie ma szans |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:50:39 30-05-14 Temat postu: |
|
|
Pamiętacie rezydencję z Prawdziwego uczucia (Amores Verdaderos)? No cóż, postanowiła ją zaadoptować na potrzeby tego opowiadania (w entradzie telenoweli są ujęcia tego domu -> https://www.youtube.com/watch?v=KdSnlRS7iZQ)
Nowe entrada wersja 2 (z nowymi postaciami i sceną dla Stokrotki* Wyobraź sobie, że to Perla )
[link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 15
Perla wparowała do rezydencji w piętnaście minut po powrocie jej sióstr i Andresa, którzy wciąż w holu omawiali wyniki "śledztwa". Gdy tylko Perla pojawiła się w progu, w jednej ręce dzierżąc torebkę, a w drugiej telefon, dziewczyny od razu rozpoznały, że coś jest nie tak.
- Co się stało? - Zapytała Rubi, przytrzymując Jade, która omal nie wyrwała się naprzód, by zatłuc Leandra bez rozpatrywania dowodów, czy też humor jej siostry jest spowodowany jego zachowaniem.
- Nie mogę dodzwonić się do mojego brata - mruknęła Perla przykładając komórkę do ucha, zapewne po raz kolejny tego dnia. Rubi uniosła brwi i wymieniła zaskoczone spojrzenie z Jade.
- Perla, przecież zwiałaś z domu, dlaczego nagle chcesz się z nim skontaktować? - Wystrzeliła Jade uwalniając się od Rubi, a Andres miał wrażenie, że dostał czymś po głowie. Jak to Perla zwiała z domu? Natychmiast powinien skontaktować się z jej matką...
- Tak, ale mam mu coś ważnego do przekazania i coś tak trywialnego jak ucieczka z domu nie może mnie powstrzymać - Jade zrobiła minę wyrażającą pełne zaskoczenie i zanim Perla zdążyła się obejrzeć wyrwała jej telefon z ręki.
- Przestań i powiedz o co chodzi. Jeśli nie odbiera to znaczy, że nie chce, nie może albo oba, więc możesz najpierw równie dobrze powiedzieć nam zanim zwariujemy z ciekawości... - w tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły i pojawiła się w nich piękna dziewczyna z zawiniątkiem na rękach.
- Aylee... - Zaczęła Perla, która widocznie nie spodziewała się wtargnięcia dziewczyny do rezydencji. - Prosiłam, żebyś została w taksówce - Andres otaksował dziewczynę od góry do dołu i poczuł, że jego poczucie kontroli nad sytuacją się ulatnia.
- Wow, po prostu wow - dziewczyna nazwana Aylee rozejrzała się z zachwytem po holu i zakołysała zawiniątkiem, gdy w pomieszczeniu rozległo się kwilenie. - To tu teraz mieszkasz? Perla, ja naprawdę nie powinnam tu być - stwierdziła Aylee ze zmieszaną miną i zaczęła się wycofywać.
- Zostań, czy tak naprawdę masz dokąd iść? - Zapytała Perla tonem, którym rozmawiała z Marcelo podczas spotkania w firmie. Ten ton nadawał się do wydawania rozkazów i dziewczyna rzeczywiście została na miejscu, wyglądając na przerażoną.
- Perla, czy ty możesz w końcu... - Zaczęła Rubi patrząc z adoracją na uroczy obrazek jaki przedstawiała Aylee z maleństwem.
- Rubi, Jade, to jest Aylee Saldano, była dziewczyna mojego brata, a to jest Lucecita, moja bratanica - Perla wskazała kolejno na dziewczynę i na dziecko, sprawiając, że Aylee znów zaczęła się cofać, widząc miny zebranych.
- I zapewne chce tu zostać - stwierdził Andres nie wierząc w dobre intencje dziewczyny. W końcu to wcale nie musiało być dziecko Bruna Rodrigueza, przyrodniego brata jego podopiecznej, a teraz kiedy Perla miała zostać milionerką...
- Nie, nie zdecydowanie nie, to Perla zmusiła mnie - zaczęła Aylee trzęsąc się, jakby miała za chwile się rozpłakać.
- Uspokój się - nakazała Perla tym samym tonem co wcześniej, a Aylee natychmiast przestała mówić i poprzestała na cichym szlochu. - Szefie, nie musisz od razu oskarżać jej o cokolwiek tam masz na myśli - stwierdziła twardo Perla dając mu do zrozumienia, że już podjęła decyzję, a on ma niewiele do powiedzenia. W końcu, teraz to był jej dom. Jade niemal się uśmiechnęła na widok speszonego mężczyzny, usadzonego na miejscu przez jej najmłodszą i na najbardziej rządzącą się siostrzyczkę. - Aylee była dziewczyną mojego brata w tamte wakacje, Bruno chce robić karierę muzyczną - Perla skrzywiła się, choć dobrze wiedziała, że Bruno ma talent, którego wielu ludzi mogłoby mu pozazdrościć, jednak jego aspiracje nie pokrywały się z tym co spotkało jego i Aylee. Aylee, która zdecydowanie nie chciała mącić w jego karierze. Aylee, która została matką jego córki i nie miała najmniejszego zamiaru go o tym informować. Aylee, która wymogła taką samą obietnicę na Perli, która z kolei nie miała zamiaru dotrzymywać tej obietnicy, pamiętając, jak zdruzgotany był jej brat po zniknięciu dziewczyny, która nazywał miłością swojego życia i dla której pisał wszystkie, coraz smutniejsze z biegiem czasu, piosenki. - Co według Aylee nie pokrywa się z perspektywą posiadania rodziny.
- Bo to prawda - wykrzyknęła w końcu Aylee, pokazując, że nie jest tak bierna, jak pokazywała to w ciągu ostatnich dziesięciu minut. - On może być sławny, byłabym mu tylko kula u nogi... - dodała dziewczyna na skraju płaczu, a Andres stwierdził, że to stężenie dramatu w powietrzu za chwilę go wykończy. Widocznie Jade i Rubi musiały poczuć się podobnie, bo zaczęły brać sytuację w swoje ręce.
- Gloria! - Jade wykorzystała siłę swoich płuc wzywając służącą, która pojawiła się w minutę później, gdy Rubi zdążyła przejąć zawiniątko z rąk zapłakanej Aylee i podać jej chusteczkę do otarcia oczu. Zdążyli też przenieść się do salonu i usiąść na sofach w pełnej napięcia ciszy. - Prosimy o herbatę - zaczęła Jade porozumiewając się wzrokiem z Perlą. - Prosiłabym również, żebyś przygotowała pokój gościnny niedaleko naszego. Nie wiem czy to możliwe, by w domu znajdowało się dziecięce łóżeczko, ale jeśli...
- Jest kołyska, której używała kilka lat temu dawna kucharka, gdy urodziło jej się dziecko - wtrąciła Gloria patrząc na towarzystwo z ciekawością. Wyglądała jakby kolekcjonowała informacje, by móc je później przekazać reszcie służby.
- To bardzo dobrze - Jade szybko uciszyła protesty Aylee gestem dłoni. - Niech będzie na wyposażeniu pokoju - Gloria zrozumiawszy, że to koniec jej roli ulotniła się z salonu, by przekazać nowiny kucharce.
- Ja nie mogę tu zostać - zaczęła Aylee z przerażonym wyrazem twarzy. - A Bruno nie może się dowiedzieć - Andres, który wciąż odmawiał opuszczenia swoich podopiecznych, mimo ich usilnych nalegań, prychnął ze złością. Nie wierzył, że kobiety mogą być na tyle samolubne, by odmawiać poznania własnego dziecka, facetowi, którego jak mówiły, kochały. On sam, w takiej sytuacji, byłby wściekły. Jade zganiła go wzrokiem, a on natychmiast przestał myśleć o tym co dzieło się w tym momencie, wracając pamięcią do pocałunku sprzed paru godzin. Gdyby tylko...
- Jak już zaznaczyła Perla nie masz dokąd pójść, a skoro to maleństwo - Rubi skinieniem głowy wskazała na dziewczynkę trzymaną w ramionach - jest bratanicą Perli, to jest też naszą rodziną. Chyba nie sądzisz, że wystawimy Cię za drzwi, byś mieszkała pod mostem - dokończyła Rubi obserwując jak Perla przysuwa się do Aylee i obejmuje ją ramieniem.
- Sama powiedziałaś, że rodzice wyrzucili Cię z domu, a ciotka, u której się zatrzymałaś pozwoliła zostać Ci tylko do końca tygodnia. Nie wierze, że masz inną opcję na ten moment - Perla spojrzała Aylee w oczy, widząc wyraźnie jak tamta się łamie, jednak nie jest do końca przekonana.
- Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, to zrób to dla małej - westchnęła Jade wskazując na słodkie maleństwo zawinięte w różowy kocyk spoczywające w ramionach Rubi. Aylee zerknęła na Lucecitę i westchnęła kiwając głową.
- Ale... - Aylee obróciła głowę w stronę Perli, która skinęła głową, jednocześnie krzyżując za plecami palce.
- Nic mu nie powiem - potwierdziła myśli Aylee nie mogąc zmusić się do spojrzenia jej w oczy, a Andres potarł dłońmi twarz, czując, że zamiast trzech kłopotów na głowie, nagle zrobiły mu się cztery, a nawet pięć, jeśli liczyć dziecko na rękach Rubi. Kiedy jego życie zaczęło być takie popieprzone?
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 13:35:34 31-05-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:06:14 30-05-14 Temat postu: |
|
|
Melduję, że jestem i że czytam tylko z komentarzem mi sie trochę zeszło, bo mecz oglądałam
Ale przechodząc do rzeczy kolejne postacie ciekawa jestem jak ty ich wszystkich zamierzasz ogarnąć
W zasadzie u mnie to nie wywołuję jakieś specjalnej zmiany frontu
Bo i też jak na razie nie widzę Michelle i Jena razem to pewnie przez to, że wstawiłaś animację z ECDLP a ja wiedząc co jej postać tam nawywijała nie pałam do niej sympatią
Co to entrady to tak mi się nie otwierała bo jest sam link do strony vimeo ale nie byłabym sobą - detektywem, gdybym nie znalazła jej inaczej i muszę przyznać, ze jest cudowna a scena z ECDLP ojjjj bardzo łatwo mi wyobrazić sobie Perlę zresztą Rubi też
No, ale ale tyle się dzieję znaczy najpierw jak nie widziałam kogo obsadziłaś w roli Aylee to wyobrażałam sobie kogoś zupełnie innego no ale po tym jak zobaczyłam, że to Michelle to jakoś trudno mi na razie lubić jej postać tutaj ahhh co ta telka ze mną robi no bo znając Rebe z ECDLP, nigdy bym nie pomyślała, że może być taaaka miła
A Andres to normalnie zaraz oszaleję nie dość, że ma 3 wariatki na głowie, z czego jedna nachodzi go w snach to jeszcze dochodzi kolejny problem w sumie dwa licząc małe dziecko no cóż będzie to musiał jakoś ogarnąć ciekawe co zrobi Laura jak się dowie no w zasadzie to ona żadnej władzy nie ma
No ale ja przecież czekam na P&R także proszę o jakiś rozwój sytuacji na ich korzyść chociaż w zasadzie to ja czekam na wszystkich czyli Camilo i Perla, Jade i Andres - jakieś może sceny z mniejsza ilością ludzi dookoła Pablo i Rubi jak już wspominałam aaaa i niech na scenę wkroczy już Rodrigo zmieniając życie Xime
Bo ja już się nie mogę doczekać ich razem |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:23:21 30-05-14 Temat postu: |
|
|
Może przez animkę z ECDLP, ale Michi tutaj gra naprawdę miłą dziewczynę, bardziej jak Alba z La mujer del vendaval.
Poza tym, to co nawywijała jako Rebeca to jedna sprawa, ale to w jakim stylu to zrobiła to druga
Kolejny odcinek już się piszę, i zaskoczę Cię będą wszystkie siostry + Andres na dokładkę i niespodzianki
Myślisz, że dlaczego dołożyłam ta scenkę? Żebyś mogła sobie powyobrażać to, czego nie będę pewnie pisać wprost, bo znając mój styl to na pewno zatrzyma się w połowie i kombinuj dalej sama |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:40:57 30-05-14 Temat postu: |
|
|
O to tak to druga sprawa ja chyba po prostu nigdy nie byłam fanką Michelle
To dobrze, że się piszę tylko kiedy wstawisz miałam zaraz iść spać ale teraz to chyba nie
No scena z ECDLP i scena z SD czyli to co lubię najbardziej |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:36:35 30-05-14 Temat postu: |
|
|
A ja wręcz przeciwnie, zawsze ją lubiłam, prawie na poziomie z Angie
Odcinek 16
- Wy trzy, w tył zwrot - mruknął Andres, po kolacji, na której o niespodzianko, nie było ani Heleny, ani Laury, która gdy tylko zobaczyła, że jej narzeczony zasiada do kolacji z przybłędami, zawinęła się na pięcie i stwierdziła, że umówiła się z Ximeną na mieście. Aylee zaś zniknęła w swoim pokoju zaraz po skończonym posiłku zaprowadzona przez Glorię na miejsce. Dziewczyny stanęły w miejscu słysząc ten nakaz i obróciły się do Andresa z minami skazańców.
- Tak? - Zaczęła Perla wracając na swoje miejsce przy stole. Dziewczyny podążyły za nią przeczuwając, że czeka je dłuższa przeprawa z facetem, który, bądź co bądź, był ich prawnym opiekunem, a one jakby zaadoptowały sobie właśnie szwagierkę i bratanice bez konsultacji.
- Przestańcie wyglądać jakbym miał zamiar was wystawić na balkon bez jedzenia na trzy dni. Perla, możesz mi dokładnie wyjaśnić, jakim cudem ze spotkania z Leandrem wróciłaś ze swoją byłą bratową i bratanicą? - Jade i Rubi jednocześnie zwróciły spojrzenie na Perle, gdyż same były przepełnione ciekawością, jakim cudem Perla natknęła się na byłą dziewczynę swojego brata i to właśnie tu, w Tomali, a nie w Puerto Vallarta , gdzie mieszkała jej rodzina, w tym brat.
- No więc... - Perla zaczęła bawić się nieobecnie łyżeczką. - Aylee w tamtym roku spotykała się z Brunem, co już wiecie. Przyjechała do Puerto Vallarta do pracy w barze na plaży i tam się poznali. Po dwóch miesiącach zniknęła z dnia na dzień i możecie mi wierzyć, że o mało nie padłam na zawał jak dzisiaj rozpoznałam ją w jednej z kelnerek, w knajpie, gdzie zatrzymaliśmy się z Leandrem. Pewnie nie powinnam jej tak atakować, ale nie widzieliście Bruna, gdy wyjechała. W życiu nie widziałam swojego brata w takim stanie. Snuł się, przestał biegać, a nawet komponować, jego jedynym zajęciem było ciągłe zerkanie na ekran telefonu... - Perla zawiesiła głos przy tym zdaniu, co spotęgowało dźwięk dzwonka do drzwi. Jade zmarszczyła brwi wyrwana z letargu i odwróciła się w stronę wejścia do rezydencji, gdzie Gloria już wpuszczała do środka... Pabla Montero, sprawiając, że siedząca naprzeciw wejścia do salonu, z którego widać było jak na dłoni kto wchodził przez główne wejście, miała ochotę schować się pod stołem. Dziwna reakcja Rubi wyostrzyła uwagę siedzącego obok niej Andresa.
- Witam piękne sąsiadki - odezwał się Pablo starając się złapać kontakt wzrokowy z Rubi, która starannie tego unikała. - Moja wizyta ma charakter czysto służbowy - Rubi niemal odetchnęła z ulgą słysząc te słowa, ale powstrzymała się na czas, by nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi. Ponieważ nikt mu nie przerywał, Pablo stwierdził, że równie dobrze może skończyć swoją wypowiedź i się ulotnić, bo atmosferę w pokoju można było kroić nożem. - Na jutro zapowiadają mocne opady, co zazwyczaj sprawia, że strumień wylewa z brzegów i zalewa okoliczne łąki. Lepiej wtedy przez kolejne kilka dni odpuścić sobie spacery w tamtym kierunku - w tym miejscu Pablo uśmiechnął się złośliwie, co oczywiście nie umknęło uwadze nikomu z zebranych, a na dodatek sprawiło, że Rubi zarumieniła się jak piwonia. - Do zobaczenia jutro, Rubi - dodał jeszcze na koniec ze skinieniem głowy z kierunku pozostałych, po czym opuścił rezydencję, pozostawiając jedynie echo swoich słów.
- Rubi, czy Ty chcesz nam coś powiedzieć? - Zapytała z kpiną Jade, na co Andres stwierdził, że wolałby żeby przekomarzała się z nim tym tonem, niż tym zgryźliwym, którego używała zawsze w jego obecności.
- Absolutnie nie teraz, mamy już jedną sprawę do dyskusji, prawda? - Zaczęła Rubi, ale spojrzenie sióstr zmusiło ją do opuszczenia gardy i odpowiedzi na pytanie. - Dobra, już ok. Umówiłam się na jutro z tym kretynem - powiedziała Rubi, na co Andres pokręcił głową i omal nie przewrócił oczami. Te małe złośliwce były tu zaledwie od półtora tygodnia, a już przewracały do góry nogami życie okolicznych mężczyzn, w tym jego samego. - To nie moja wina, powiedział jedna randka i da mi spokój...
- Taaaa, a ja mam na imię Teresa i właśnie wybieram się Kalkuty pomagać trędowatym - mruknęła Jade z szerokim uśmiechem.
- Co? - Zapytała skonfundowana Rubi, nie mając zielonego pojęcia o kim mówiła siostra. Jade machnęła jedynie ręką i wskazała na Perlę niemo nakazując jej kontynuację poprzedniego wątku. Dziewczyna zmarszczyła brwi szukając w pamięci momentu historii, w którym urwała i uśmiechnęła się wracając pamięcią do tamtego spotkania w kawiarni.
Boże, Perla w życiu nie była na takiej randce, nie żeby znowu było ich tak wiele, ale ta na pewno była najlepsza. O ile w ogóle ten wypad podlegał pod miano "randki", pomyślała Perla z niepokojem zerkając spod rzęs na Leandra. Mężczyzna był czarujący, uprzejmy i zajmujący. Wiedział o czym mówił, gdy stwierdził wczoraj, że, Tomala była przepięknym miastem, a wszystkie miejsca, do których ją zabrał miały swoją historię, o której potrafił opowiadać, jakby widział ją na żywo. Nawet o kawiarni, do której właśnie ją wprowadził miał coś do powiedzenia. I wtedy właśnie wszystko się zawaliło. Perla usiadł na krześle podsuniętym jej przez Leandra i uśmiechnęła się szeroko, gdy zajął miejsce naprzeciwko i ujął jej dłoń swoją, przyglądając się z uwagą jej palcom, jakby w tej kawiarni nie było nic ważniejszego od dotykania jej skóry. Gdy do ich stolika podeszła kelnerka, a Perla uniosła na nią wzrok, to było niemal jak na filmach, kiedy to główna bohaterka spotyka dawno nie widzianą znajomą i czas się zatrzymuje. Więc się zatrzymał.
- Aylee? - Kelnerka w krótkich jeansowych ogrodniczkach i mikro fartuszku spoglądała na nią z przerażeniem, zanim zrobiła w tył zwrot i uciekła.
- Znasz ją? - Zapytał Leandro, chyba niezadowolony, że coś odwróciło jej uwagę od jego osoby.
- Tak, wybacz mi, muszę ją znaleźć. Wrócę taksówką - Perla nachyliła się i cmoknęła mężczyznę nieobecnie w policzek zanim podążyła za Aylee, która znikała za drzwiami z napisem "Tylko dla personelu". Gdy tylko Perla przekroczyła barierę drzwi, dobiegł ją płacz dziecka. Bardzo małego dziecka trzymanego na rękach przez Aylee, która obróciła się na dźwięk otwieranych drzwi patrząc na Perlę wzrokiem zaszczutego zwierzęcia. Nie padło nawet jedno słowo, kiedy Perla wskazała na n dziecko z niemym pytaniem w oczach, a Aylee jedynie skinęła głową ze strachem, którego Perla nie potrafiła wytłumaczyć. Na szczęście Aylee nigdy nie potrafiła kłamać. I pewnie dlatego zniknęła zamiast wyłgać się jakąś wymówką, gdyby Bruno zaczął naciskać, by podała powody nagłej chęci wyjazdu. Perla zerknęła jeszcze raz na zawiniątko w rękach Aylee i westchnęła podchodząc do dziewczyny, by objąć ją ramionami.
- Och, Aylee, witaj w rodzinie - wymruczała Perla we włosy dziewczyny, która urodziła dziecko jej brata, witając ją jako siostrę.
Perla przedstawiła te fakty pokrótce nie wdając się w szczegóły, a nawet omijając szerokim łukiem kwestię tego, jak się czuła w towarzystwie Leandra. Rubi złapała ją za rękę i potarła kciukiem wierch jej dłoni dodając jej otuchy.
- Nie wtrącam się, to wasz dom i możecie zapraszać kogo sobie życzycie. Mam tylko nadzieję, że ta dziewczyna jest z Tobą szczera, Perlo. Jade - zielonooka spojrzała na adwokata skonfundowana. - Odprowadzisz mnie do samochodu? - Dziewczyna uniosła brwi, zastanawiając się o co też może chodzić, ale wzruszyła ramionami i podążyła za mężczyzną robiąc minę "on jest szalony" do sióstr, gdy je mijała. Rubi, która domyślała się, o czym może chcieć porozmawiać Andres z Jade wolała siedzieć cicho, niż zdradzić się przed Perlą, że coś wydarzyło się dzisiejszego popołudnia pomiędzy ta dwójką. Musiałaby wtedy zdradzić również okoliczności tego zdarzenia, a to nie wchodziło w grę.
- Słucham Cię - mruknęła Jade kiwając się na piętach z rękami w kieszeniach. - Chyba nie wyciągnąłeś mnie z domu tak sobie, w końcu jesteś dużym chłopcem, który umie trafić do własnego samochodu... - drążyła dalej dziewczyna zmuszając Andresa do przystopowania jej, zanim się rozkręciła.
- Jeśli chodzi o ten pocałunek - zaczął Andres i urwał, nie wiedząc co powiedzieć dalej, jednocześnie skanując jej twarz w poszukiwaniu odpowiedzi.
- Aaa - Jade wyciągnęła dłonie z kieszeni szortów i zaczęła bawić się włosami z niepewną miną. - To nic, dobrze odegraliśmy swoją rolę. To bez znaczenia, prawda? - Jade uśmiechnęła się, z założenia, radośnie i wzruszyła ramionami patrząc w bok.
- Tak, tak, tylko chciałem się upewnić, że wiesz, że akcje tego stylu nie mogą się powtórzyć - powiedział twardo Andres, starając się zapewne wbić do swojej głowy to samo.
- Jasne, spoko, Szefie. Okoliczności były takie, a nie inne i tak wyszło - Jade uniosła głowę i spojrzała gdzieś w okolice jego brwi, bo na pewno nie patrzyła mu prosto w oczy. - Poza tym Laura udusiłaby mnie własnymi rękami, gdyby się o tym dowiedziała - dodała Jade, dodatkowo obciążając sumienie adwokata, który potarł dłońmi twarz, by odzyskać skupienie.
- Tak, cieszę się, że doszliśmy do porozumienia - Jade zaskoczyła go wyciągając do niego rękę na pożegnanie, która ujął i potrząsnął, dla odmiany, po ostatniej akcji w kuchni. Jade obróciła się na pięcie i skacząc po dwa stopnie, wbiegła po schodach, zatrzymując się w połowie, po czym znów obróciła się twarzą do niego.
- Wiesz - powiedziała przechylając głowę, jakby się nad czymś zastanawiała - wcale nie wyglądasz, jakbyś był tak szczęśliwy z tego, że doszliśmy do porozumienia, jak twierdzisz - po czym ponownie wzruszyła ramionami i posłała mu krótki uśmiech, zanim zdecydowała się ponownie ruszyć w drogę po schodach. Nie było jej to dane, przynajmniej nie w tym momencie, bo wraz z ostatnim słowem, które opuściło jej usta, Andres ruszył w górę schodów i przytrzymał ją obracając do siebie za ramię.
- Bo nie jestem - mruknął Andres mrocznym tonem, zanim przycisnął swoje usta do jej ust, powtarzając jej ruch sprzed paru godzin. - Ale tego prawdopodobnie będę żałował bardziej - stwierdził odrywając się od niej na chwilę, by zmienić kąt pocałunku i zanim się obejrzeli ten niewinny taniec warg, zamienił się w głęboki gryzący pocałunek, który zostawił ich oboje zdyszanych jak po biegu, gdy Andres wrócił po rozum do głowy i go zakończył przyciskając czoło do jej czoła. - Wracaj do domu i zapomnij o tym - westchnął Andres stając schodek niżej, by wytworzyć choć wirtualną przestrzeń między nimi. Jade spojrzała mu w oczy, wreszcie nie musząc zadzierać głowy do góry, by to zrobić i w końcu przyznała sama przed sobą, że zdążali do tego miejsca, od chwili, gdy pojawiła się w jego gabinecie i dowiedziała o testamencie ojca. Ukrywała ich wzajemne przyciąganie pod maską agresji, bo tak było łatwiej i nie chciała zainteresować się kimś, kto był niedostępny. Ale było już na to za późno... Ba! Było za późno już wtedy, w tym cholernym gabinecie. I z tą myślą położyła dłonie na jego ramionach i zdeterminowana by nie kończyć tego wieczoru na "zapomnij o tym", pociągnęła go za kołnierzyk koszulki do siebie. Wróciła do gryzących słodko gorzkich pocałunków, za które pewnie za chwilę oberwie, nawet jeśli nie fizycznym, to na pewno psychicznym ciosem. - Nie możemy - przerwał Andres, ganiąc samego siebie za doprowadzenie do tego i odsuwając jej dłonie od swojej koszulki. - Wybacz mi, ale naprawdę nie możemy - na co Jade skinęła jedynie głową śmiejąc się z własnej głupoty.
- Rozumiem, nie bój się. Łapię. Nie jestem tak głupia, na jaką wyglądam - powiedziała Jade gorzkim tonem uśmiechając się drwiąco i zostawiła Andresa na schodach z myślą, że coś poszło cholernie nie tak.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:52:59 30-05-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:55:48 31-05-14 Temat postu: |
|
|
Odcinek 17
Następnego dnia Andres zauważa, że coś jest nie tak, gdy Jade nawet na niego nie patrzy gdy rozmawiają, a to, że przy okazji ma na rękach jakieś dziecko, które nie jest Lucecitą, nie pomaga. Później dowiaduje się, że dziecko to córka Camila - Livia, który z jakiegoś niewyjaśnionego powodu pojawił się w sobotę rano w rezydencji Ramos. Camilo siedział właśnie przy śniadaniu z Rubi i Perlą, która trzymała na kolanach straszą dziewczynkę z przychówku Camila i wciskała w nią naleśnika z truskawkami. Andres wkroczył do pustej, o dziwo, kuchni i oparł się o blat wysepki, myśląc o dziwnym zachowaniu Jade. To prawda, że nie powinien jej całować i to prawda, ze powinien spodziewać się, że może być dziwnie miedzy nimi następnego dnia. Jednak nie spodziewał się, że dziewczyna wróci do swoich kąśliwych i dręcząco trafnych uwag sprzed ich rozejmu. Boże, nigdy nie powinien sobie pozwolić na wczorajsze zachowanie. Sytuacja na schodach nie mogła wyjść mu z głowy przez całą drogę do mieszkania, a sny, które męczyły go później, były nie do zniesienia. W jego snach, Jade zdecydowanie nie zatrzymywała się na ciągnięciu za kołnierzyk jego koszulki, a dosłownie rwała ją w strzępy. Te cholerne szorty, które ledwie zasłaniały jej tyłek, podążały w ślad za jego koszulką. Teraz, kiedy wiedział, do czego była zdolna w swej namiętności, nie był w stanie ogarnąć swoich wizji ze snów. Jednak jawa nie była tak kolorowa, jak jego sny. Wiedział, że coś poszło cholernie nie tak, gdy powiedziała: "Rozumiem, nie bój się. Łapię. Nie jestem tak głupia, na jaką wyglądam", ale wtedy jeszcze nie domyślał się o co dokładnie chodziło. W tym momencie wydawało mu się, że doszedł do prawdy po jej zachowaniu. Sądziła, że uznał, że nie jest wystarczająco dobra i dlatego przerwał to, czymkolwiek by to nie było, między nimi, co było kompletną bzdurą. Jednak każda próba naprawienia tego, zapewne skończyłaby się albo trwałym uszkodzeniem na jego ciele, albo podobnśą sytuacją, jak ta na schodach, bo nie wydawało mu się, żeby miał aż tak silną wole, by móc się powstrzymać. Dlatego też postanowił zostawić wszystko tak, jak było.
- Chcę wnieść papiery o rozwód - usłyszał Andres głos zza pleców zmuszający go do powrotu do rzeczywistości. Z zaskoczeniem, które nie powinno prawdopodobnie się pojawić, zobaczył za sobą Camila ze zdeterminowaną miną.
- Co? Dlaczego? - Andres na końcu języka miał pytanie: "i dlaczego mówisz to mnie?", ale w porę przypomniał sobie, że jest prawnikiem i takie sprawy to dla jego współpracowników chleb powszedni.
- Mam podstawy podejrzewać, że Alicia mnie zdradza. Z Leandrem - dodał Camilo przykładając dłoń do czoła. Andres skrzywił się z niesmakiem na samą myśl. Jeśli to prawda, to ta gnida dobierała się do Perli mając na boku romans z żoną prezesa firmy, co po dłuższym przemyśleniu mogło się składać w logiczną całość. Gdyby wiedział, że Perla właśnie zatrzymała się za drzwiami niechcący słysząc wypowiedź Camila, pewnie przejąłby się jeszcze bardziej.
- Masz na to dowody? - Zapytał Andres obracając się ciałem w stronę Camila, który oparł się bokiem o futrynę przymkniętych drzwi.
- Powoli zbieram. Ali zawsze myślała, że jest taka sprytna, taka odważna igrając z ogniem - mężczyzna pokręcił głowa na własną głupotę. - Pewnie gdyby nie chodziło o moją żonę, byłoby mi jej nawet żal, bo Leandro rzuci ją, gdy tylko sprawa wyjdzie na jaw. Ma teraz znacznie poważniejszy związek na widoku i wątpię, żeby odpuścił - stwierdził Camilo przeczesując palcami włosy. Widać było, że nie jest dla niego łatwe opowiadać o romansie żony, ale jeśli chciał, żeby to właśnie Andres go reprezentował, to nie miał wyjścia.
- Perla - warknął przez zęby Andres, czując natychmiastową chęć zatłuczenia drania na miejscu. Już czuł się odpowiedzialny za te małe złośnice, za jedną nawet bardziej niż za pozostałe, ale to już była kwestia jego sumienia.
- Perla - potwierdził Camilo pocierając dłonią szczękę. - Powinniśmy mieć ją na oku, ten drań może jedynie zrobić jej krzywdę... - Dalszej części rozmowy Perla nie słuchała, gdyż wycofała się po cichu opanowując łzy i wmawiając sobie, że nie jest taką pustą idiotką na jaką właśnie wyszła.
- Boże, Perla, co się dzieje? - Zapytała od progu Rubi patrząc na siostrę z niepokojem. Ten sam niepokój musiał odbić się w jej głosie, bo zaalarmowana Jade uniosła głowę z nad gry, w którą grała z czteroletnią Leną, starszą latoroślą Camila i również popatrzyła na Perlę. Ta jednak machnęła ręką, zachęcając je do dalszej zabawy z dziećmi, gdy na horyzoncie pojawiła się Aylee, którą szybko wkręciły w opiekę nad dziećmi.
- Leandro ma romans z żoną Camila. Camilo chce wnieść o rozwód i ma dowody na zdradę żony. Jestem taką idiotką - jęknęła Perla ze łzami w oczach. Rubi podeszła do siostry obejmując ją ramieniem, po czym wymieniła spojrzenia z Jade.
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam - mruczała Jade krzyżując ramiona i kiwając się na piętach ze złością. Perla wtuliła się bardziej w opiekuńcze ramiona siostry, po czym wyprostowała się z godnością.
- Co ty planujesz? - Zapytała Rubi czując nagłą zmianę w postawie Perli.
- Nie dam sobą pomiatać - stwierdziła Perla ocierając ze złością łzy. - Jeśli chciał zyskać pozycję, to znaczy, że trzeba szybciej zacząć się mieszać w sprawy firmy. W końcu on sądził, że dzięki poderwaniu mnie może mieć kontrolę nad firma, to znaczy, że mu też ja mamy - powiedziała z determinacją, zbierając zszokowane spojrzenia sióstr, po czym pociągnęła je do gabinetu, gdzie stał wolny komputer.
- Nie możemy szybciej, Perla - zaczęła Rubi mając na myśli własne mierne postępy w nauce.
- Rubi ma rację, nie nadążymy z nauką - wtrąciła Jade, ale Perla nawet nie zwróciła na nią uwagi.
- Musimy poprosić Szefa o wgląd w testament, może uda się ugrać coś moją maturą - powiedziała nieobecnie Perla, przeszukując strony internetowe z podręcznikami do ekonomii, jak stwierdziła Jade zaglądając jej przez ramię.
- Ale się nakręciłaś - pokręciła głową Jade rozumiejąc dokładnie jakie uczucia targały Perlą. Wczoraj czuła się podobnie.
- Wreszcie trzymam życie we własnych rękach i nie pozwolę, żeby jakiś kretyn z przerostem ego, mieszał w moim poczuciu własnej wartości - powiedziała Perla wściekle uderzając w klawisze, aż Rubi się wzdrygnęła widząc ten ogrom złości. W tym momencie dziewczyny niemal żałowały, że nie pomyliły się w ocenie pobudek Leandra.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 13:29:31 31-05-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:19:43 31-05-14 Temat postu: |
|
|
Odcinek 18
- Gloria! - Zawołała Rubi zbiegając ze schodów. - Czy mamy może numer do Pabla Montero, naszego sąsiada? - Zapytała dziewczyny, gdy tylko ta pojawiła się w zasięgu wzroku. Gloria skinęła głowa i zakrzątnęła się obok stolika obok schodów, na którym stał telefon i bez słowa podała Rubi notes z numerami. Rubi uśmiechnęła się nieobecnie i podeszła do telefonu. Gloria uznając prawdopodobnie, że jej rola się skończyła, ulotniła się w stronę salonu.
- Halo? - Zaczęła Rubi, gdy po trzech sygnałach usłyszała klik odbieranego telefonu.
- Słucham - odezwał się głos Pabla.
- Z tej strony Rubi - ciągnęła dalej Rubi, słysząc zachwycone westchnienie.
- Rubi...
- Tak, ja. Chciałam tylko uprzedzić, że pamiętam o tym, że mieliśmy się dzisiaj spotkać - mówiła Rubi, zastanawiając się jednocześnie jak mężczyzna przyjmie to, co miała mu do powiedzenia. - Ale...
- Proszę, nie mów "ale"... - jęknął Pablo opierając się czołem o blat biurka w swoim gabinecie.
- Nie, nie... Nic nie odwołuję, zawsze dotrzymuję słowa - powstrzymała go Rubi. - Tylko jeśli koniecznie ma być to dzisiaj, to nie będziemy sami, bo Perla ma doła i stwierdziła, że idziemy do klubu, po czym zagadała mnie na śmierć, bez szans, żebym się sprzeciwiła. Dlatego tez chciałam przełożyć to "spotkanie" na jutro - powiedziała Rubi kładac specjalny nacisk na słowo "spotkanie", odmawiając nazywania tego, czymkolwiek by nie było - randką. - Więc... Jeśli koniecznie musi to być dzisiaj, to musisz pogodzić się z towarzystwem moich sióstr - skończyła Rubi, wykończona psychicznie tym monologiem, a Pablo po drugiej stronie omal nie wybuchnął śmiechem. Mógł wynegocjować dwa wieczory zamiast jednego, z czego postanowił skorzystać.
- Nie ma sprawy, widzimy się dzisiaj i jutro - Rubi uniosła brwi zamierzając się kłócić, ale po chwili skapitulowała.
- Niech stracę - mruknęła do słuchawki przygryzając wargę.
- O nie księżniczko, możesz tylko zyskać. Do zobaczenia - Rubi usłyszała dźwięk odkładanej słuchawki i przewróciła oczami. Za kogo ten kretyn się miał? Ona do niego z sercem na dłoni, wyjaśnia wszystko, żeby nie zrobić z siebie niesłownej, a on i tak wykręca kota ogonem. Jakim cudem?
Kilka godzin później, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi, a dziewczyny właśnie kończyły przygotowania do swojego wieczornego wyjścia, do rezydencji po raz drugi tego dnia zmierzał Andres w towarzystwie Camila. Prawnik dzierżył pod pachą kopie testamentu Lorenza Ramosa, o którą wcześniej poprosiła go Perla. Miał zamiar podrzucić dokumenty swoim podopiecznym i pomóc Camilowi wyjść z dołka, czyli pojechać do najbliższego baru i wypróbować wszystkie mocniejsze drinki.
- Panienki są w swoim pokoju - poinformowała go Gloria od wejścia, jakby wiedziała, że nie ma zamiaru pytać o Laurę i wtedy uświadomił sobie, że ostatnio rzadko kiedy pojawiał się w rezydencji, by spotkać się z narzeczoną. Camilo spojrzał na niego ukrywając uśmiech, jakby wiedząc co dręczyło mecenasa.
- Możesz przestać się wiercić? - Dotarło do uszu mężczyzn, gdy tylko zjawili się w holu prowadzącym do pokoju sióstr. - W życiu tego nie zapnę, nie oddychaj przez sekundę, co? - Otwarte na oścież drzwi prezentowały zdecydowanie ciekawy widok na szykujące się do wyjścia siostry. W Andresa uderzył widok nagich pleców Jade, która stała tyłem do drzwi, podczas gdy jej siostra męczyła się z suwakiem purpurowej [link widoczny dla zalogowanych], którą miała na sobie Jade.
- Powiedz mi jakim cudem dopięłaś się w tym, jak ją kupowałaś? - Utyskiwała dalej Perla, próbując dopiąć suwak, który zaciął się połowie drogi.
- Zapinała mnie ekspedientka, człowiek bardziej kompetentny od Ciebie - westchnęła Jade zmęczona marudzeniem siostry.
- Daj mi to - mruknęła Rubi machając na powitanie mężczyznom w progu, choć wyglądała na zupełnie nie zainteresowaną ich przybyciem. Podeszła do Jade i zastąpiła dłonie Perli własnym bez problemu dopinając suwak. Perla zamrugała w szoku zastanawiając się jakim cudem jej siostra w sekundę zrobiła to, z czym ona męczyła się przez ostatnie dziesięć minut.
- Nie mogłaś tego zrobić wcześniej - zapytała Perla z irytacją wreszcie dostrzegając Andresa i Camila.
- Nie mogłam, bo byłam zajęta - mruknęła Rubi zabierając z szafeczki pasujący do [link widoczny dla zalogowanych] naszyjnik i zapinając go na szyi.
- Bardzo zabawne - stwierdziła Jade, która poprawiła na sobie sukienkę, jakby specjalnie przeciągając momentu odwrócenia się w stronę mężczyzn, których dostrzegła w odbiciu lustra naprzeciw niej.
- Przywiozłem dokumenty... - Zaczął Andres, po czym pomyślał: pieprzyć to i zmienił temat. - Można wiedzieć dokąd się wybieracie? - Głowy dziewczyn obróciły się w jego stronę słysząc jego ton, który zdecydowanie nie był radosny.
- Do klubu i zanim zaczniesz marudzić, jesteśmy dorosłe. Dwa, Rubi ma dzisiaj randkę, a trzy my - Jade wskazała w kierunku Perli, która poprawiała [link widoczny dla zalogowanych] przed lustrem, wiedząc, że Jade zajmie się problemem nadopiekuńczego mecenasa. - My idziemy jako przyzwoitki - dodała złośliwie na potrzeby Rubi.
- Ej, nie potrzebuje dwóch wariatek jako ochroniarzy - stwierdziła burkliwym tonem Rubi.
- Potrzebujesz - powiedzieli jednocześnie Perla, Jade i Andres, co wywołało konsternacje na twarzach dziewczyn, gdy uświadomiły sobie udział tego ostatniego w ich wypowiedzi.
- Powiem więcej, idziemy z wami - dodał Andres patrząc twardo na Jade, która zignorowała jego spojrzenie, sięgając do torebki po czerwoną szminkę. Camilo nie miał zamiaru oponować, gdy zobaczył jak ubrana jest Perla, którą dzisiejszego rana obiecał chronić przed zawodami. Cóż, ta obietnica miała mieć duży wpływ na jego dalsze życie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:04:18 31-05-14 Temat postu: |
|
|
Ja czytam, czytam i jeszcze raz czytam tylko czasu nie ma, żeby skomentować bo mój kochany tatuś zadecydował dzisiaj, że malujemy salon a więc wszystkie posiłki na pokład i jedziemy z tym koksem tak więc, czasu na komentarz nie było
Odcinek 16
OMG jedyne co to Andres
O Boziuniu uwielbiam Cię za kreację takich męskich postaci a nie jakichś maminsynków, chowających się pod spódnicę
I Jade uwielbiam protki, które przynajmniej nie okłamują same siebie i jak Jade wzięła sprawy w swoje ręce poległam
Stanowczo chcę ich więcej
Mało pamiętam z reszty odcinka bo ta scena mnie rozwaliła
Odcinek 17
Dobrze, że Perla już na tym etapie dowiedziała się kim jest Leandro przynajmniej nie będzie oszukiwana przez długi czas jak większość protek
Ale najbardziej mnie zaskoczył Camilo myślałam, że on nadal będzie starał się uratować swoje małżeństwo. A jak się okazuję on wcale głupi nie jest i ma głowę na karku i żona nie umiała go tak oszukać jak sama sądzi
Co jest kolejnym wielkim plusem w tym opowiadaniu bo najgorsze to jak oni głupcy dają się wodzić za nos i oszukiwać jak dzieci
A tu proszę Camilo chcę rozwód i już zdecydował, że będzie chronił Perlę omonomonom cudwony
A w ogóle to rozwaliła mnie w tym odcinku reakcja Andresa że niby co on może o tym wiedzieć LOL " I dlaczego mówisz to mnie" mój mistrzyk
Generalnie chyba Andres jest najzabawniejszą postacią męską
bo Pablo jak wiadomo władczość i w ogóle czego słowami nie mogę ująć
i Camilo który jest dobry, opiekuńczy, czuły ideały
Za to wszystkie 3 siostry są nieźle pokręcone
No i odcinek 18
Uwielbiam reakcja Pabla i dzisiaj i jutro a Rubi myślała, że chociaż dzisiaj się jakoś wywinie i te przyzwoitki popsują mu nastrój co do wieczora i odpuści ale jak widać to nie ten typ i w sumie bardzo dobrze
Andres i Camilo już się przyłączają czyli mamy wspólne wyjście wszystkich na raz cudownie
już się nie mogę doczekać co ma się wydarzyć w tym klubie, w końcu ciemno, duszno a Perla zamierza się zabawić tak samo Camilo
Uhhh czekam na więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:36 31-05-14 Temat postu: |
|
|
Hahaha i po reszcie odcinków Andres wciąż na pierwszym miejscu? Po tym 16. Jade go zmiażdży teraz, na razie wyglądem, bo ta kiecka chyba doprowadzi go do obłędu
Pablo chyba zostanie zaskoczony przez ten nawał Jedna randka sześć ludzi
Czy ja Cię kiedyś oszukiwałam, że Camilo będzie kretynem, to, że stwierdziłam, że Alicia jest villaną, nie oznacza, że akurat villani będą rządzić w tym opowiadaniu
Pewnie jeszcze dzisiaj coś napiszę, ale to późno
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:31:31 31-05-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:51:00 01-06-14 Temat postu: |
|
|
Ja podczas scenek w klubie (i w okolicach klubu) słuchałam Enrique Iglesias - Bailando i Jencarlos Canela feat. J Balvin - Tu sombra . Polecam to samo
Odcinek 19
- O mój Boże, ale wy jesteście nie do życia - wykrzyknęła Rubi wyczołgując się z tylnego miejsca w samochodzie Andresa. - Nie rozmawiam z wami - dodała z irytacją przeczesując włosy. Wszystkie jej wypowiedzi odnosiły się do zachowania Andresa i Jade, którzy kłócili się przez całą podróż. Najpierw o jej sukienkę, potem o radio, które Jade pogłaśniała za każdym razem, gdy mężczyzna je ściszał. Na dodatek siedziała obok, cieszących się jak dzieci z tych kłótni, Camila i Perli, którzy jak podejrzewała dzielili nie tylko dobry nastrój, a także zawartość piersiówki mężczyzny. Kto wpakował ją do tego domu wariatów, ten powinien to natychmiast odpokutować, pomyślała i w tym momencie jej wzrok spoczął na wysiadającym z czerwonej półciężarówki Pablu. Rubi niemal podziękowała w duchu za tą nagłą łaskę, niemal.
- Dzięki Bogu - dziewczyna rzuciła się do przodu, ignorując gramolących się z Jeepa towarzyszy. - Ratunku! - Powiedziała Rubi wykonując serię niezrozumiałych dla Pabla gestów, który w końcu jednak załapał, że dziewczyna zrobi wszystko, by wyrwać się z tego grona wariatów i natychmiast otworzył drzwi od strony pasażera od swojego samochodu, z czego dziewczyna skorzystała niemal wskakując do środka. Uśmiech Pabla poszerzył się do komicznych rozmiarów, gdy zasiadł za kierownicą i wycofał samochód z parkingu klubu, przed którym umówił się z dziewczyną.
- Można wiedzieć, czemu zawdzięczam tą nagła przyjemność posiadania Cię na wyłączność? - Rubi spojrzała na niego jak na wariata zapinając pas, gdy już znaleźli się na szosie jadąc w nieznanym jej kierunku.
- Moje siostry to wariatki, Szef jest nadopiekuńczy, a Camilo ma stanowczo zbyt dobry humor jak na jego obecną sytuację, więc to nie może skończyć się dobrze - mruknęła Rubi wtulając się głębiej w oparcie fotela. Pablo, który nie zrozumiał absolutnie nic z jej wypowiedzi, wzruszył jedynie ramionami i uśmiechnął się jak maniak. - Nie rób tak - skrzywiała się Rubi widząc jego minę. - Nawet nie wiesz jak bardzo przerażająco teraz wyglądasz - dodała dziewczyna zmuszając się do zatrzymania wzroku na jego szyi, gdyż patrzenie na jego twarz zazwyczaj sprawiało, że zapominała jakim był dupkiem.
- Przepraszam, księżniczko. Nie możesz mnie winić za to, że cieszę się, że nasze plany na wieczór jednak wypalą - powiedział Pablo z uśmiechem skręcając w jakąś pusta uliczkę, co zaniepokoiło Rubi.
- Chyba nie masz zamiaru wywieźć mnie do lasu, zabić i zakopać, co? - Zapytała Rubi starając się zachować fason, choć w środku zaczynała się trząść. Pablo spojrzał na brunetkę z uśmiechem.
- Nie księżniczko, mam trochę inne plany na ten wieczór. Jedziemy do mnie. Służba pewnie zachowała coś jeszcze z kolacji, co będziemy mogli zaimprowizować na posiłek, wciąż możemy zrobić z tego wieczoru prawdziwą randkę - stwierdził Pablo, a Rubi niemal stanęło serce. Z dwojga złego mniej przerażała ją wizja ciemnego lasu niż perspektywa randki z Pablem Montero.
W tym samym czasie w klubie też sporo się działo. Andres o mało nie dostał zawału, gdy Jade zupełnie olewając jego towarzystwo, ruszyła na parkiet, ciągnąc za sobą opierającą się siostrę. Mężczyzna obrócił się wściekle do barmana i zamówił whisky, kiedy przypomniał sobie o stojącym obok Camilu ponowił zamówienie i obrócił się do towarzysza zauważając, że jak na faceta, który właśnie miał zamiar złożyć pozew o rozwód z powodu zdrady żony, wyglądał stanowczo na nie zainteresowanego tą sprawą. Za to zdawał się być szczerze zainteresowany szalejąca na parkiecie Jade... Nie, nie Jade. Andres zaczynał mieć już chyba obsesję. Camilo miał utkwiony wzrok w Perli, czemu Andres nie mógł się specjalnie dziwić patrząc na ruchy tych dwóch wariatek i ich ciuchy. Sam ledwo był w stanie oderwać wzrok od Jade, która ruszała się rytm muzyki, jakby od tego miało zależeć jej życie. Jade na chwile zgubiła się w tańcu, gdy jej siostra została porwana przez przystojnego szatyna, jednak po chwili ona sama wirowała z jego kolegą na parkiecie. Andres nie ruszył się nawet o milimetr, choć miał ochotę kogoś uderzyć, a Camilo przyjmując zupełnie inna postawę ruszył na parkiet i przechwycił wychodzącą z obrotu Perlę.
- Odbijany - krzyknął do faceta, z którym tańczyła i przeprowadził ją na bardziej pusty kawałek parkietu, przyciągając ją do siebie i zaczynając wony taniec, który zdecydowanie nie łapał się do muzyki.
- Jak bardzo pijany jesteś? - Zapytała Perla śmiejąc się, gdy palce jego lewej dłoni połaskotały nagą skórę na jej talii. Camilo odchylił się kawałek, by móc wskazać na drugiej dłoni odległość między placem wskazującym i kciukiem, zmniejszając ją do odpowiednich, swoim zdaniem, rozmiarów. - Chyba bardziej - stwierdziła Perla, rejestrując kątem oka, jak Andres ciągnie za ramię Jade w stronę wyjścia. - Chodź, zapowiada się na wielką kłótnię - Camilo spojrzał we wskazanym kierunku i potrząsnął głową.
- Daj im rozwiązać ich problem na własną rękę - stwierdził do jej ucha, gdyż tylko tak mogła go usłyszeć. Perla jeszcze raz spojrzała w kierunku wychodzących i wzruszyła ramionami, przyznając sama przed sobą, że kto jak kto, ale Jade potrafi o siebie zadbać. - O nie! - Mruknął Camilo zabierając szklankę z ręki Perli, gdy znowu znaleźli się przy barze. Perla zmarszczyła na niego brwi, więc czym prędzej pospieszył z wyjaśnieniem.
- Zostawiłaś szklankę na barze bez opieki, nie wiadomo co mogło się z nią dziać - Perla skinęła głowa i zamówiła sok, po czym spojrzała na Camila i zamówiła również colę dla niego. Podobno cukier pomagał rozkładać alkohol w organizmie.
- Dziękuję - uśmiechnęła się Perla dotknięta jego troską i uniosła szklankę ze świeżym sokiem na znak toastu. Camilo podniósł swoją colę i stuknął nią o szklankę Perli, czując jak powoli wraz z napięciem ucieka od niego również kontrola nad sytuacją.
- Co Ci znowu nie pasuje? - Wydarła się Jade, gdy Andres w końcu wyprowadził ja na zewnątrz, a jej udało się wyrwać i stanąć twarzą do niego.
- Ten facet się do Ciebie dobierał - warknął Andres nawet nie próbując analizować swoich uczuć.
- Och, serio? Nie wpadłabym na to, gdybyś mi nie powiedział - wrzasnęła wściekła Jade starając się go wyminąć i wrócić do klubu. Andres niewiele myśląc złapał ją za łokieć i przycisnął do ściany na zewnątrz klubu.
- Jeśli wściekasz się na mnie za wczoraj, to wiedz, że... - zaczął Andres z zacięta miną, ale Jade oczywiście nie pozwoliła mu dokończyć.
- Daruj sobie - wtrąciła z drwiną. - Wczoraj wyraziłeś się dość jasno - dodała usiłują wywinąć się z jego uścisku, ale Andres jedynie zacisnął palce na jej ramionach zmuszając do pozostania w miejscu.
- Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz - warknął Andres patrząc na nią z irytacją.
- Skończyłeś już? - Westchnęła Jade wbijając paznokcie w jego przedramiona, lecz nawet to nie zdało egzaminu przy próbie ucieczki z jego uścisku.
- Nie, ja nawet nie zacząłem - i z tym słowami przyciągnął ją do siebie miażdżąc jej usta w pocałunku, przy którym wczorajsze wydawały się jedynie niewinną zabawą. Jade wbiła paznokcie głębiej w jego skórę, zapewne zostawiając ślady, gdy próbowała się wyrwać, ale po chwili dała sobie spokój poddając się burzy, jaką był Andres Montenegro w stanie najwyższego wzburzenia. Jednak potem dotarło do niej, że gdy tylko wróci mu rozum do głowy, znowu zostawi ją jak wczoraj z "zapomnij o tym" i pękniętym sercem. Szarpnęła się, a gdy to nie pomogło, ugryzła go w dolną wargę, mocno.
- Chyba wiesz, że to się nie może zdarzyć ponownie - powtórzyła jego słowa z ich wczorajszej rozmowy Jade, gdy odskoczył od niej jak oparzony z jękiem bólu. Andres spojrzał w dół na dziewczynę, która notorycznie doprowadzała go do szału od prawie dwóch tygodni i stwierdził, że skoro już przestał się przed tym bronić, to równie dobrze może zacząć myśleć logicznie. A logika w tym momencie podpowiadała mu jedynie to, że jeśli nie pocałuje jej jeszcze raz, to prawdopodobnie zwariuje. Laura, w głowie zapaliła mu się czerwona lampka, która jednak zamigotała tylko i zgasła, gdy dziewczyna znów szarpnęła się, by uwolnić się z jego uścisku.
- Byłem w błędzie, bo gdybym mógł powtarzałbym to codziennie - stwierdził Andres pochylając się nad dziewczyną, która poczuła się jeszcze bardziej osaczona niż przed chwilą i prze chwilę nie miała zielonego pojęcia co powiedzieć. Chwilę tę wykorzystał Andres pochylając się jeszcze bardziej i sięgając po kolejny pocałunek, tym razem spokojniejszy. - I to mnie właśnie przeraża - westchnął zanim przekręcił jej głowę tak, by trafić w odpowiedni kąt do następnego pocałunku, przed którym, tym razem, Jade nawet nie miała zamiaru się bronić. Zbyt zajęci sobą, by zauważyć co się dzieję dookoła, nie zauważyli, kiedy na dworze pojawiła się Perla z Camilem, który chwiał się na nogach, by po chwili zniknąć w taksówce.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 11:28:21 01-06-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:46:11 01-06-14 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że nadal piszesz
Bo ja zdecydowanie chcę wiedzieć co się stanie dalej
Bez piosenek czytało się i tak świetnie
Cały odcinek zatarł się w mojej pamięci przez ostatnią scenę ale zacznijmy od początku
Zdecydowanie uwielbiam Pala a w zasadzie to ja uwielbiam ich wszystkich
Ciekawa jestem jak tam u Pabla i Rubi sami w domu no oprócz służby ale to chyba znaczy, że już nie będzie dzisiaj i jutro
Za to dziewczyny w klubie wymiatają wraz z Camilem oczywiście i ten jego odbijany a wcześniej Perla i Camilo na tylnych siedzeniach samochodu no i jeszcze wyszli razem do taksówki jestem ciekawa co tam się ma stać bo w zasadzie u reszty parek już tam się coś działo za to u tej dwójki jeszcze mało konkretnie
No a teraz ostatnia scena martwa byłam po tym numerze Andresa, więc się nie dziw, że tak późno komentarz
Uwielbiam te zdecydowanie u facetów w twoich opowiadaniach a nie jakieś ciamajdy
Także tego Andres mnie zabił i musze przyznać, że się cieszę, ze akcja tak szybko idzie do przodu, bo sądziłam, że zarówno Andres jak i Camilo nie będą chcieli za bardzo zbliżać się do dziewczyn z powodu swoich zobowiązań
Ale jednak nie więc jest cudownie czekam coś się dzieję u P&R i przede wszystkim u C&P |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|