|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
loveliuess Debiutant
Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mysłowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:09:26 04-02-13 Temat postu: |
|
|
kiedy odcinek tu się możne pojawić? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:39 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Dzięki loveliuess za kopa, napisałam coś, mam nadzieję, że nie ma za dużo literówek. Co do One more night, to trzeba poczekać na następny przypływ weny.
- Możesz podać mi sól... Proszę - dodała z naciskiem Cass zwracając się do Stephanie. Drake uniósł jedynie brwi i puścił oczko swojej przyszłej żonie. Od powrotu jego pamięci minęło zaledwie parę godzin, a zdołali wycisnąć z tego czasu ile tylko mogli. Po miłosnej sesji w górach, Cass dokopała się do swojego telefonu komórkowego (ciężko było go znaleźć, a jeszcze ciężej było odgonić się od błądzących po jej ciele rąk Drake'a) i obdzwoniła całą rodzinę, to znaczy przyjaciół o tym szczęśliwym zdarzeniu. O powrocie pamięci, nie o tym co robili. Ale Stephanie postanowili potrzymać w słodkiej niewiedzy, dlatego też szatynka nie była w stanie załapać o co mogło chodzić w tej nagłej zmianie sposobu, w jaki Drake patrzył na Cass i vice versa.
- Kompletnie nie łapię, co się dzieje - powiedziała Steph rzucając się na łóżko Deana i spojrzała na detektywa oczami sarenki. - Wiem, że są jak pieprzone papużki nierozłączki, ale dzisiaj to już przechodzili samych siebie - niemal warknęła przypominając sobie ilość lukru, jaką musiała znieść przy kolacji.
- Spokojnie, są zakochani, myślałem, ze przywykłaś - rzucił jej spojrzenie przez dym, który ulatniał się z trzymanego przez niego papierosa. - Poza tym, dostałaś to, co chciałaś - jutro jedziemy na badania DNA.
- I na rezonans, i tomografię... Będziemy tam siedzieć cały dzień. Nuda! - Jęknęła dziewczyna opadając na plecy. Dean przewrócił oczami, czasami miał dość zachowania swojej klientki i coraz częściej do głowy wpadała mu myśl, że powinien wysłać Garretowi Luisowi kartkę z gratulacjami, że zmądrzał w porę. Ale zazwyczaj wtedy Stephanie rzucała mu TO spojrzenie i miał ochotę się na nią rzucić bez względu na swoje zasady odnośnie stosunków z klientami.
- Pójdziesz na zakupy, przecież to właśnie robisz najlepiej - dodał gasząc papierosa w popielniczce. Dopiero po chwili zauważył jej wściekłą minę.
- Jest parę rzeczy, w których jestem równie dobra - warknęła Steph. - Poza tym, nie dam temu ideałowi nad ideały możliwości napawania się tym, że podczas gdy ja łaziłam w poszukiwaniu nowej torebki, ona trwała wiernie u boku męża - prychnęła przedrzeźniając przesłodzony ton, jakiego używały pielęgniarki w operach mydlanych.
- Tak, to byłaby tragedia - mruknął Dean po raz kolejny tego wieczoru przewracając oczami. - Spływaj do siebie, księżniczko. Niektórzy chcą spać.
- Czy ja Ci w tym przeszkadzam? - Spytała Steph w jednej chwili zmieniając się w kusicielkę. Dean wskazał jej ruchem ręki, gdzie są drzwi i że powinna się natychmiast znaleźć po drugiej stronie. Steph podniosła się do pozycji pionowej i poprawiając koszulkę ruszyła we wskazanym kierunku. - W ogóle nie umiesz się bawić - wymruczała jeszcze nachylając się nad nim tak, że niemal stykała się z nim nosami. To wcale nie było tak, że chciał ją pocałować, a ten ruch, który mogła wziąć za zachętę wcale nie miał miejsca. A przynajmniej to sobie wmawiał, gdy szatynka zanosząc się chichotem zniknęła za drzwiami.
***
- Cohen, obudź się - szepnęła Libby potrząsając ramieniem męża. Właśnie odebrała w łazience telefon z cudowną wiadomością. O trzeciej w nocy, ale to nie było istotne. - No obudź się - powiedziałą pół tonu głośniej, ale i tak nie otrzymała spodziewanej reakcji. - Cohen! - Krzyknęła mu w końcu do ucha sprawiając, że niemal podskoczył na łóżku.
- Boże, kochanie. Pali się? - Zapytał Cohen otwierając zaspane oczy. Radość jaką zobaczył na twarzy żony sprawiła, że sam się uśmiechnął, choć jeszcze nie wiedział czy ma się z czego cieszyć. Dla Libby radosną wiadomością mogło być pojawienie się jej przyjaciółki, która miała przyjechać następnego dnia, jak również orzeczenie o ich rozwodzie, co z kolei było niemożliwe, gdyż nadal nie złożyli wniosku i jeśli chodzi o jego zdanie w tej kwestii to nigdy nie złożą.
- Nie pali się - odpowiedziała szczęśliwym głosem. - Cass do mnie dzwoniła, Drake odzyskał pamięć! - Powiedziała i na fali szczęścia rzuciła mu się na szyję przygniatając go swoim czterdziestopięciokilowym ciężarem do materaca. Nie, żeby miał zamiar się skarżyć.
- To naprawdę wspaniale - wymruczał Cohen delektując się w pełni chwilą, w której jego żona z własnej nieprzymuszonej woli się do niego przytula.
- Musimy tam pojechać - powiedziała Libby odrywając się od niego i przysiadając na piętach. - Oczywiście wtedy, kiedy już będziemy mogli - dodała, mając na myśli jego matkę. Cohen westchnął jedynie unosząc się do pozycji siedzącej i odgarnął jeden z szalonych loków plączących się wokół twarzy Libby.
- Jasne, Włochy, jasne - uśmiechnął się rejestrując fakt, że powiedziała "musimy", a nie "muszę", jakby nieświadomie nadal uwzględniała go w swoich planach.
- Wiesz, Cass powiedziała, że będę chrzestną jednego z bliźniaków... lub bliźniaczek. Nadal nie wiedzą - paplała dalej przykładając palce do ust. - Brzmiała na taką szczęśliwą. Nie dziwię jej się, w sumie, tyle czasu... Nieważne, teraz będzie dobrze - Cohen nie mógł przestać się uśmiechać. Oczywiście, cieszyło go szczęście przyjaciółki, ale o wiele bardziej cieszyło go to - powrót radosnej, paplającej Libby, która w środku nocy potrafiła przynieść do łóżka tabliczkę czekolady i starając się go nie obudzić pochłonąć ją w całości. Oczywiście nigdy jej to nie wychodziło, bo Cohen ma ustawiony radar na czekoladę, a raczej na umazane czekoladą palce swojej żony, które okazywał się bardzo smaczną przystawką przed... Dobra, Cohen, uspokój się, ona zwieje, gdy tylko zorientuje się wokół czego kręcą się twoje myśli. Ale naprawdę ciężko było nie myśleć o kochaniu się z tą dziewczyną, kiedy wyglądała, jakby właśnie dostała bilet do Disneylandu.
- Cieszę się - powiedział Cohen, choć chwilowo wypadł z obiegu i nie za bardzo rozumiał, co do niego mówi. Chyba trafił z reakcją, bo Libby rozświetliła się jak słońce, a on po prostu nie mógł jej nie pocałować. Nie dał rady się powstrzymać.
- Cohen? - Wymruczała w końcu pytającym tonem, gdy jego ręce zapuściły się pod koszulkę jej niebieskiej piżamy w literki.
- Tak? - Zapytał popychając delikatnie jej barki na poduszkę jednocześnie zjeżdżając pocałunkami wzdłuż jej szczęki.
- To jest bardzo, bardzo zły pomysł - powiedziała Libby odpychając go bez większego przekonania. Mężczyzna westchnął jedynie i wtulił nos w zagłębienie między jej szyją a obojczykiem.
- Dlatego pójdziemy grzecznie spać, choć uważam, że powinienem najpierw wziąć bardzo zimny prysznic - wymruczał i uniósł się na dłoniach rozłożonych po obu stronach jej głowy. Jej szarozielone oczy rozbłysły psotnymi iskierkami, zanim sięgnęła dłonią w górę i uniosła się z poduszki, by móc go pocałować.
- Tak zrób - wyszeptała prosto w jego usta i opadła z powrotem na posłanie. Cohen mógł jedynie jęknąć głucho zanim ewakuował się do łazienki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:32 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Ooo.. a dopiero co skończyłam pisać w Rehab, że by się jakiś odcinek tu przydał Ty chyba naprawdę mi w myślach czytasz ;P
Dobra, czytam. Potem edytuję albo napiszę nowego posta
____________
Literówek nie zarejestrowałam Ale to najmniej istotne. Muszę zacząć od pana detektywa. Dzięki Bogu, że zmieniłaś Paula na Josepha, bo choć moja wyobraźnia czasem potrafi cuda, to obraz właśnie Paula z Albą w tej scenie totalnie wykracza poza jej granice Tak więc Dean zyskał nieco w moich oczach po tej scenie. Powiedziałabym, że wreszcie nabiera "ludzkich kształtów" ;D
Jeśli zaś chodzi o scenę numer dwa... Nie wiem jak to robisz, ale jak piszesz o swoich parach, to jest w tym tyle uczucia, że aż kipi z każdego zdania. Miałam nadzieję, że Cohen jednak pójdzie za ciosem, a on zwiał pod prysznic, ale może to nawet lepiej ^^ To powinno wyjść chyba jednak od Libby, tylko czy starczy mu cierpliwości? Oby
Jak zwykle czekam na więcej!
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:46:46 04-02-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:49:04 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Hahaha, no nie mów, że nie zarejestrowałaś, że Libby też miała ochotę, ale nadal uważa, że ich poprzedni etap do kłamstwo doprawione seksem, więc wiesz...
Detektywa za dużo nie będzie, ale dzięki zmianie mi również lepiej się piszę
Dzięki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:52:06 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Zarejestrowałam ale co z tego skoro nic z tego nie wyszło?
A detektywa nie musi być dużo, ale jak już jest, to niech będzie właśnie taki jak tu ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:29 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Czyli wahający się pomiędzy wyrzuceniem Steph za okno a wrzuceniem jej do swojego łóżka?
Oj tam, od razu nic nie wyszło. Chłopak robi postępy - Libby tylko opóźnia nieuniknione, ale przstała myśleć o rozwodzie, więc nie można powiedzieć, że nic nie wyszło... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:59:42 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Nie miałam na myśl konkretnie jego relacji ze Steph, ale w sumie chyba można tak to ująć
Oj tam, oj tam... dobrze wiesz, o czym mówię ;P Ale niech Ci będzie, że małymi kroczkami naprzód ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:05:19 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Sama powiedziałaś, że Cohenowi do wulkanu namiętności (czyt. Drake'a) trochę brakuje, więc się nie dziw.
Dean nie jest taki zły jak mu się bliżej przyjrzeć. Zawód ma fajny, złośliwości mu nie brakuje... Ja tam go lubię, chyba nawet zdołam polubić Steph... kiedyś...
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:06:00 04-02-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:14:54 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Ja tak powiedziałam? Hmmm... możliwe, ale Ty jesteś od tego, żeby coś z tym fantem zrobić
Nie jest, nie jest. A po tym odcinku też jestem w stanie powiedzieć, że go lubię. Co do Steph... zobaczymy, może koniec końców okaże się, że jednak też ma w sobie jakieś ludzkie odruchy ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:20:03 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Już się nie wykręcaj, bo pamiętam, choć ja to powiedziałam, to potwierdziłaś Sądzę, że jeszcze uda mi się pokazać tę iskrę między nimi. Chociaż niedługo pojawi się Aimee...
Steph i ludzkie odruchy... Hahahaha! Chyba jedynie estetyczne. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:25:54 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Nie wykręcam się, mówię tylko, że nie pamiętam, ale nie zaprzeczam ;P A isk(ie)r(k)ę widać już teraz, także jesteś na dobrej drodze
No co? Nic nie jest tylko czarne albo tylko białe - są jeszcze odcienie szarości, więc i Steph nie może być tak całkowicie, doszczętnie zła i zepsuta ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:04 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Niech będzie, że widać. Zresztą tam ma być widać miłość, a nie iskierkę
A Steph, ok, nie jest doszczętnie zła i zepsuta, raczej jest totalną egoistką, ale tacy ludzie też chodzą po świecie. Chociaż uważam, że jak uda mi się wykręcić jakiś romans między Deanem a Steph, to się zmieni, bo będzie chciała go zatrzymać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:34:31 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Widać, widać, ja tam wszystko widzę - a gdzie nie widać, to bardzo chcę widzieć i prędzej czy później widzę ;D
Nie wiem czy między tą dwójką może być coś więcej niż niezobowiązujący seks - jeszcze tego nie widzę i nie jestem przekonana czy chcę to widzieć ;P Idę spać, może we śnie to zobaczę.
Dobranoc :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:40:40 04-02-13 Temat postu: |
|
|
Bardzo chcesz widzieć, tak?
Może być, wierzę w to. Inaczej będzie ciężko
Dobranoc :*
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:41:16 04-02-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:02 05-02-13 Temat postu: |
|
|
No i pięknie :d Tu też nadrobiłam :d
Dziś mam wyjątkowo dobry dzień
Tak się cieszę, że Drake odzyskał pamięć
Niech się poznęcają troszkę nad Steph :d Mnie się ten pomysł podoba :d
Widzę, że radosne wieści sprzyjają naszemu prawie zakończonemu związkowi
Oby tak dalej, a rozwodu nie będzie :d
Czekam na więcej :d
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|