|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:37:55 21-11-17 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie 25
Rano Sara i Patricio pojawili się w agencji z ciastem i w świetnych humorach. Chcieli ze wszystkimi podzielić się swoim szczęściem. Agenci pokolei gratulowali im zaręczyn i dziecka, wszyscy byli zaskoczeni obrotem spraw. Nikt do końca nie wiedział co wydarzyło się podczas tamtego feralnego przesłuchania, chodziły tylko pogłoski, że Sara już nie wróci do agencji. Po wielkiej euforii Patricio zarządził dzień wolny. Wszyscy byli w szoku, bo do tej pory coś takiego się raczej nie zdażało.
P: Idźćcie do domu i spędźćcie trochę czasu z rodzinami, agencja od tego nie upadnie, a w razie czego my będziemy na posterunku.
W tym momencie spojrzał na Sarę i Javiera.
J: Szef ma rację, należy Wam się to. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że przez ostatnie tygodnie wszyscy sumiennie pracowali. A ja z miłą chęcią oddaję Patriciowi dowodzenie.
Prawie wszyscy byli zadowoleni takim obrotem spraw, dwie osoby jednak stały z boku i bez entuzjazmu reagowały na wszystkie nowości - Jackie i Rocky. Obydwoje byli zdania, że to wszystko powinno się inaczej potoczyć. Postanowili jednak zachować jakieś pozory i pogratulować Sarze i Patriciowi. Najpierw zrobił to Rocky, uściskał Sarę i życzył jej dużo szczęścia. Natomiast Jackie dość chłodno podeszła do sprawy, złożyła im gratulacje ale bez zbędnych wylewności.
Jc: Dobrze, to ja wracam do pracy.
P: Mówiłem przecież, że wszyscy mogą iść do domu, my tu zostaniemy.
Jc: Trupy też będziecie za mnie badać?
Patricio rzucił Jackie ostre spojrzenie, po czym dodał: Rób jak uważasz.
Denerwowało go zachowanie byłej żony, wiedział jak Jackie potrafi być zawzięta i że pewnie w dalszym ciągu będzie starała się uprzykrzyć mu życie. Nie potrafił zrozumieć jak mógł kiedyś kochać tą kobietę, przecież była tak inna niż Sara. Doszedł jednak do wniosku, że dopiero przy błękitnookiej jego życie nabrało prawdziwego sensu i że małżeństwo z Jackie to była kompletna pomyłka. On sam był już odporny na jej złośliwe zachowanie, ale obawiał się o Sarę. Nie chciał żeby musiała się denerwować przez panią doktor i postanowił sobie, że nie pozwoli by Jackie atakowała jego ukochaną.
Tymczasem w laboratorium Jackie starała się skupić na swojej pracy, jednak widok szczęśliwej Sary z Patriciem wyprowadzał ją z równowagi. Jak to możliwe, że zaszła z nim w ciążę? Wiedziała, że w czasie ich małżeństwa Patricio nie okłamał jej co do tego, że nie może mieć dzieci. Chodziła nawet razem z nim do najlepszych specjalistów, by dowiedzieć się jakie są możliwości jego leczenia. Podświadomie czuła, że Patricio nie kocha jej tak jak by sobie tego życzyła, dlatego chciała za wszelką cenę mieć coś co mogłoby go przy niej zatrzymać. Była wściekła, że tak się starała, a to Sarze trafiło się największe szczęście. Przez ostatnie 2 miesiące starała się zrobić wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę Patricia, jednak on pozostawał nieugięty. Ilekroć próbowała się do niego zbliżyć to on ją odpychał, pomimo że Sary nie było wtedy obok. Z rozmyślań wyrwał ją Rocky.
R: Czemu nie skorzystasz z dnia wolnego? Naprawdę wolisz tu siedzieć i badać trupy?
Jc: To chyba nie jest Twoja sprawa, zresztą z tego co widzę Tobie również nigdzie się nie spieszy.
R: Zacięta jak zawsze. Widzę, że trudno Ci się odnaleźć w nowej sytuacji. Praca z byłym mężem i jego przyszłą żoną, którzy na dodatek spodziewają się dziecka to pewnie nic przyjemnego?
Jc: Z pewnością tak samo, jak wzdychanie do kobiety, która ma Cię gdzieś.
Rocky spojrzał na nią zdziwiony.
Jc: Myślisz, że nie wiem, że Tobie taki obrót spraw też nie jest na rękę? Przecież zawsze miałeś słabość do Smith i chyba nic się nie zmieniło w tym temacie. Inaczej nie byłbyś taki wściekły.
Uśmiechnęła się do niego szyderczo.
R: Jedyne czego chcę to szczęście Sary i jestem zdania, że nie zachowuje się rozsądnie. Ta historia źle się dla niej skończy, Picasso nie jest facetem dla niej.
Jc: Uważasz, że z Tobą byłoby jej lepiej? Chyba już miałeś swoje 5 minut, kiedy nie byli razem i co? Jakoś nie widać żeby padła Ci do stóp.
R: Widzę, że nic do Ciebie nie dociera, niepotrzebnie zaczynałem tą dyskusję.
Chciał wyjść, ale Jackie go zatrzymała.
Jc: Poczekaj, przepraszam. Faktycznie jestem trochę poddenerwowana. Przyszedłeś do mnie w jakiejś konkretnej sprawie?
R: Właściwie to chciałem się dowiedzieć co zamierzasz? Znam Cię i wiem, że nie zostawisz tak tego wszystkiego.
Jc: Kto wie, może niedługo pewne sprawy same się rozwiążą i nie będę musiała nic robić. W końcu skoro rozstali się wcześniej, to dlaczego teraz miałoby się to nie zdarzyć?
R: Jackie chcę żeby było jasne, że nie pozwolę skrzywdzić Sary. Nieważne czy będzie z Picassem czy nie, ale i tak będę chciał dla niej dobrze, więc lepiej uważaj.
Jackie nie przejęła się specjalnie tym co powiedział Rocky, miała już plan i chciała go jak najszybciej zrealizować. Nawet jeżeli nie uda jej się doprowadzić do rozstania Sary i Patricia to zrobi wszystko, by uprzykrzyć rywalce życie.
W tym samym czasie w gabinecie Sara z Patriciem przeglądali raporty z ostatnich spraw. Byli pod wrażeniem tego jak wiele historii udało się rozwikłać ich agentom, Sara była dumna z Javiera, że tak dobrze poradził sobie z zarządzaniem agencją.
P: Możemy być zadowoleni z Javiera, świetnie się spisał w roli szefa. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego jak dobrze sobie ze wszystkim poradził, chociaż patrząc na Ciebie nie mam wątpliwości po kim odziedziczył inteligencję i wszystkie swoje umiejętności.
Puścił do niej oczko, po czym dodał: Jestem pewien, że nasza córka też taka będzie, idealna tak jak jej mama.
Mówiąc to objął ją od tyłu i zaczął całować.
S: Patricio, nie zapominasz się? Ktoś może tu wejść.
P: Spokojnie, zamknąłem drzwi na klucz. Po za tym agencja jest praktycznie pusta, nikt nie będzie nam przeszkadzał.
S: Czy Ty nigdy nie masz dość?
Uśmiechnęła się do niego zalotnie, a on spojrzał jej prosto w oczy.
P:Ciebie? Nigdy. Każdego dnia pragnę Cię coraz bardziej. Kiedy jesteś obok nie umiem się opanować.
Mówiąc to przyciągnął ją do siebie i znów zaczął namiętnie całować.
Chwilę później leżeli objęci i rozmawiali.
W pewnym momencie Sara zaczęła się śmiać.
P: Co się dzieje?
S: Nie wierzę, tutaj jeszcze tego nie robiliśmy.
Patricio uśmiechnął się i pocałował ją w głowę.
P: To fakt, ale raz było blisko, pamiętasz?
S: Tak, tylko wtedy Ci nie uległam.
P: Czyżby coś się zmieniło agentko Smith?
S: Choćby to, że jesteś ojcem mojego dziecka.
P: Nawet nie wiesz jakie to dla mnie wspaniałe uczucie móc usłyszeć takie słowa.
Popatrzyli na siebie, a Sara czuła ogromną radość, że Patricio jest taki szczęśliwy. Widziała, że od czasu kiedy dowiedział się o ciąży stał się innym człowiekiem. Zawsze był dla niej wspaniały, ale czasami miała wrażenie, że myślami był gdzieś daleko. Pomimo, że nigdy nie okazała mu, że jest dla niej gorszym mężczyzną, to wcześniej on sam chyba tak o sobie myślał. Tym bardziej, że Sara była już matką, a na dodatek ojcem jej syna jest Octavio, którego Patricio nienawidzi.
Westchnęła głęboko i jeszcze mocniej się do niego przytuliła.
P: Hej, wszystko w porządku?
S: Tak, po prostu bardzo się cieszę, że Cię mam.
Poleżeli tak jeszcze chwilę po czym doszli do wniosku, że najwyższa pora wziąć się do pracy.
P: Wiedziałem, że ta kanapa w końcu się tu do czegoś przyda. Nie tylko do spania kiedy tu prawie mieszkałem.
Sara początkowo uśmiechnęła się, ale po chwili dotarło do niej, że to przez nią Patricio w ostatnim czasie czuł się tak okropnie. Czuła jak łzy napływają jej do oczu, odwróciła się, żeby Patricio tego nie widział.
P: No, to teraz możemy popracować.
Spojrzał na Sarę z uśmiechem, ale zaniepokoił się kiedy zobaczył, że jest taka smutna.
P: Skarbie co się dzieje?
S: Nie, nic.
Wytarła oczy i uśmiechnęła się do niego.
S: To od czego zaczynamy?
P: Może od tego, że powiesz mi co się stało.
S: Po prostu zdałam sobie sprawę z tego co Ci zafundowałam. Jak musiałeś się czuć kiedy Cię od siebie odsunęłam i zachowywałam się tak wrogo.
P: Nie myśl już o tym, było minęło. Ja też nie jestem bez winy.
S: Nie mogłeś tego rozumieć, bo zmieniłam się praktycznie z dnia na dzień. Myślałam, że robię dobrze, a tymczasem wyrządziłam Ci tyle złego. Powiedz w jaki sposób zdołałeś mnie znowu pokochać?
P: To bardzo proste blondyneczko, nigdy nie przestałem Cię kochać. I możesz być pewna, że nie pozwoliłbym Ci zniknąć, znalazłbym Cię w każdym miejscu na świecie, dlatego już nigdy nie próbuj przede mną uciec, zgoda?
Skinęła potakująco głową i przytuliła się do niego. Przy Patriciu czuła się naprawdę bezpiecznie, wiedziała że z nim nic jej nie grozi.
S: O nie, przez to wszystko kompletnie zapomniałam, że umówiłam się z Asuncion, muszę lecieć.
P: Zaczekaj pojadę z Tobą.
S: Patricio nie obraź się, ale wolałabym to załatwić sama. To sprawa między nami dwiema. Rozumiesz to, prawda?
P: Tak kochanie, chyba masz rację. W takim razie wrócę do domu trochę później. Powodzenia.
Sara przed powrotem do domu wstąpiła jeszcze do cukierni po coś słodkiego. Chciała stworzyć miłą atmosferę i sprawić żeby Asunion dobrze się u nich czuła.
Szybko posprzątała, przygotowała poczęstunek i cierpliwie czekała na przybycie gościa.
W tym samym czasie Patricio załatwiał sprawy na mieście. Był spokojny o rozmowę Sary z jego matką, wiedział że obie na pewno zrobią wszystko żeby się dogadać. Kierował się już w stronę samochodu, kiedy po drugiej stronie ulicy zobaczył w kawiarni Asuncion. Zdziwił się, bo wiedział że umówiły się z Sarą u nich w domu. Jeszcze bardziej zaskoczony był kiedy przyjrzał się kobiecie, która była z Asuncion.
P: Przecież to Estefania....
Zobaczył, że jego matka kieruje się do wyjścia. Wsiadł pospiesznie do samochodu i próbował sobie to wszystko poukładać. Po co ona w ogóle spotkała się z Estefanią, o czym one mogły ze sobą rozmawiać i dlaczego akurat teraz, przed spotkaniem Asuncion z Sarą?
W jego głowie kłębiło się milion pytań. Nagle zdał sobie sprawę, że dziwne zachowanie jego matki na urodzinach Clary mogło mieć coś wspólnego z tym spotkaniem. Czyżby knuła z Estefanią przeciwko nim? Co w nią wstąpiło?
Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale wiedział jedno, na pewno w tej sytuacji nie pozwoli żeby Sara rozmawiała sama z Asuncion, postanowił że jak najszybciej pojedzie do domu i osobiście rozprawi się ze swoją matką.... |
|
Powrót do góry |
|
|
fantometka Debiutant
Dołączył: 24 Gru 2015 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:50:34 21-11-17 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze interesująco. Fajnie, że po tak długiej przerwie jeszcze się coś pojawiło. Czekam na ciąg dalszy, ciekawi mnie jak się skończy knucie Estefanii i Asuncion.
Życzę weny. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:58:30 21-11-17 Temat postu: |
|
|
A ja cieszę się, że nadal są osoby które chcą czytać moje opowiadanie
Postaram się na bieżąco dodawać nowe części |
|
Powrót do góry |
|
|
Tekilka44 Debiutant
Dołączył: 01 Sie 2015 Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wolny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:36:18 22-11-17 Temat postu: |
|
|
bardzo sie ciesze, ze znow piszesz..........wchodziłam tu przez ten cały czas z nadzieja ze znow pojawi sie kolejny odcinek. pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:15 05-12-17 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie 26
S: Witaj Asuncion, miło Cię widzieć.
A: Dzień dobry, jak się masz Saro?
S: Dziękuję w porządku, cieszę się, że zgodziłaś się na spotkanie.
A: No cóż tak Ci na tym zależało, że ciężko było mi odmówić. Proszę przyniosłam coś słodkiego.
Podała Sarze pakunek z ciastkami.
S: Dziękuję, myślę że do kawy będą w sam raz. Usiądź proszę.
W tym momencie do domu wpadł Patricio.
S: Co Ty tu robisz? Przecież miałeś wrócić później.
Sara posłała mu wymowne spojrzenie.
P: Miałem, ale nie pozwolę żebyś była z nią sama.
Spojrzał na Asuncion z ogromną wrogością.
Ani ona ani Sara nie wiedziały o co mu chodzi.
P: Jeszcze masz czelność tu przychodzić? Wynoś się stąd i zabieraj te ciastka!
W tym momencie wyrwał Sarze pudełko z rąk i wcisnął je Asuncion.
P: Co w nich jest, trucizna?!
Asuncion patrzyła na niego przerażona, podobnie jak Sara.
S: Patricio uspokój się! O co tu chodzi?
P: Ta kobieta nie ma prawa wstępu do naszego domu. (Do Asuncion): Nie słyszałaś co powiedziałem? Wyjdź stąd!
A: Synku...
Chciała do niego podejść, ale on się odsunął. Asuncion spojrzała smutno na Sarę i wyszła.
S: Możesz mi powiedzieć co tu się stało?!
P: Nie krzycz. Musisz być spokojna, ze względu na siebie i dziecko.
S: Jak mam być spokojna, kiedy Ty wpadasz do domu, robisz awanturę i wyrzucasz swoją matkę? Miałam z nią porozmawiać, zapomniałeś?
P: Nigdy więcej nie będziesz rozmawiać z tą kobietą, nie zbliży się do Ciebie. Osobiście tego dopilnuję.
S: Oszalałeś...
P: Tak, z miłości do Ciebie.
Chwycił Sarę w ramiona i zaczął całować. Wiedział, że teraz to jedyna metoda żeby nie zadawała mu więcej pytań. Nie mógł jej powiedzieć o tym co zobaczył i dlaczego tak zareagował wobec Asuncion. Nie chciał pozwolić żeby się denerwowała.
Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Chciał zapomnieć o wszystkim.
Kiedy Sara spała Patricio analizował wszystkie sytuacje które mogłyby świadczyć o dziwnym zachowaniu Asuncion. Sara miała rację, że już wcześniej coś było nie tak, sposób w jaki jego matka się do niej odnosiła nie pozostawiał złudzeń, że ich związek nie jest jej na rękę. Estefania też nienawidziła Sary, zawsze była o nią zazdrosna. O to, że jej brat poświęca tej kobiecie tyle czasu i uwagi. Może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie rzeczy do których była w stanie się posunąć. Patricio nawet nie chciał sobie przypominać jak Sara omal nie zginęła przez jego siostrę i Octavia. Był przerażony tym co mogła zrobić Estefania by mieć wszystko i wszystkich pod swoją kontrolą. A teraz wciągała w kolejną intrygę jego matkę. Nie mógł zrozumieć w jaki sposób udało jej się omotać Asuncion. Przecież mówiła, że jej na nim zależy, tak chciała naprawić to że go porzuciła, pragnęła by między nimi było jak najlepiej, a teraz nagle kontaktuje się z osobą, która wyrządziła tyle zła zarówno jemu jak i Reinie. Łzy napłynęły mu do oczu, nie potrafił pozostać na to obojętny, w końcu to jego matka. W głębi duszy pragnął jej miłości i akceptacji.
Spojrzał na Sarę, była taka spokojna. Nawet kiedy była pogrążona we śnie to jej obecność dodawała mu otuchy. Mocno ją do siebie przytulił i wyszeptał: Kocham Cię i zrobię wszystko żeby Was ochronić, przed wszelkim złem. Dziękuję Ci, że ze mną jesteś.
Sara nie przebudziła się, ale poczuła bliskość Patricia i jeszcze bardziej się w niego wtuliła. Uwielbiała spać czując jego dotyk i zapach.
Kiedy się obudziła była sama w łóżku. Zanim wstała przypomniała sobie co wczoraj zaszło i próbowała coś z tego zrozumieć, niestety z marnym skutkiem. Stwierdziła, że musi poważnie porozmawiać z Patriciem, bardzo nie podobało jej się to jak potraktował swoją matkę. Na dodatek zadzwoniła do niej Reina.
R: Witaj Saro, zapytam bez ogródek.
Co się wczoraj u Was wydarzyło? Mama wróciła roztrzęsiona i cały wieczór przepłakała w swoim pokoju.
S: Naprawdę nie wiem, miałyśmy porozmawiać a tymczasem Patricio na nią naskoczył. Nie mam pojęcia o co chodziło.
R: Myślisz, że widzieli się wcześniej?
S: Nie wydaje mi się, rano Patricio pojechał ze mną do agencji i wszystko było w porządku.
R: Spróbuję się czegoś dowiedzieć od mamy, bardzo się o nią martwię. Ty też daj mi znać gdyby Patricio Ci coś powiedział.
S: Wiesz, że nie musisz mnie o to prosić. Będziemy w kontakcie.
W międzyczasie Patricio przygotował śniadanie i poszedł obudzić Sarę.
P: Cześć skarbie. Nie śpisz już?
Przywitał ją jak zawsze pocałunkiem.
P: Chcesz dziś śniadanie do łóżka?
S: Nie dziękuję, zjem w kuchni tylko daj mi chwilę. Patricio musimy porozmawiać.
Gdy siedzieli już przy stole Sara chciała zacząć temat, ale właściwie sama nie wiedziała od czego.
S: Czy teraz wytłumaczysz mi co miało znaczyć Twoje wczorajsze zachowanie? Dlaczego wyrzuciłeś stąd Asuncion?
P: Saro nie sądzę żeby to było istotne. Dajmy temu spokój.
S: Ty chyba żartujesz. Co to znaczy nieistotne? Wiesz jak ona się musiała poczuć? Własny syn ją obraził i wyprosił z domu.
P: Zasłużyła na to, albo i na więcej. Z resztą nie chcę na ten temat rozmawiać.
S: O nie, nie odpuszczę Ci. Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi. Dzwoniła do mnie Reina i też się bardzo martwi.
P: Czasami zapominam jaka jesteś uparta.
W porządku, chodzi o to że nie możesz się przed nią tak płaszczyć i dawać jej takiej władzy nad sobą. Nie pozwolę na to.
S: Patricio o czym Ty mówisz? Jakiej znowu władzy?
P: Moja matka zachowywała się wobec Ciebie nie w porządku, a Ty masz jeszcze za nią biegać i prosić żeby Ci wybaczyła coś czego w ogóle nie ma, wolne żarty. To ona powinna zdać sobie sprawę, że świat się nie kręci wokół niej.
Sara była w szoku, nie mogła pojąć o co właściwie chodzi Patriciowi.
Popatrzyła mu w oczy.
S: Nie wierzę Ci, to nie o to chodziło.
Patricio spojrzał na nią ostro.
S: Znam Cię, nie zachowałbyś się tak. Pozwoliłbyś mi z nią normalnie porozmawiać, ale wydarzyło się coś jeszcze, prawda?
P: Praca chyba jednak nie najlepiej na Ciebie wpływa. Snujesz za dużo teorii spiskowych.
Chciał wyjść do pokoju, ale Sara go zatrzymała.
S: Patricio nie zachowuj się tak. O co chodzi?
P: O nic. Nie mam już nic do powiedzenia w tym temacie.
S: Świetnie, a ja znów mam się dostosować. Tylko, że tym razem tak nie będzie. Przed pracą pojadę do Asuncion.
Teraz to Patricio nie pozwolił jej wyjść, chwycił ją za rękę.
P: Niby po co?
S: Jak to po co? Żeby ją przeprosić za Twoje zachowanie i porozmawiać, tak jak to miałam wczoraj zaplanowane.
P: Nie ma mowy, nie zgadzam się!
S: Patricio co Cię napadło?
P: Nie będziesz się z nią widywać.
S: Kompletnie Ci odbiło, wychodzę. A Ty lepiej się uspokój.
Znów ją chwycił, a Sara nie mogła mu się wyrwać.
S: Puść mnie, co Ty robisz?!
Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Sara nic z tego nie rozumiała, zachowanie Patricia było dla niej bardzo dziwne.
Lekko odsunął ją od siebie i popatrzył jej w oczy.
P: Proszę zaufaj mi, wiem co robię. Po prostu nie chcę żeby ktoś Cię skrzywdził.
S: Patricio rozmawialiśmy o tym. Nie możesz w każdym widzieć jakiegoś zagrożenia dla mnie. A już na pewno nie w naszych najbliższych.
Pozwól mi porozmawiać z Asuncion.
P: Nie rozumiesz tego, ale uwierz mi że lepiej będzie jeżeli nie będziemy się z nią kontaktować. Przynajmniej dopóki pewne sprawy się nie wyjaśnią.
S: Jakie znowu sprawy?
P: Zaufaj mi.
Pojechali do pracy, ale atmosfera między nimi nadal była napięta. Sara nie miała ochoty rozmawiać z Patriciem, była na niego zła, że coś przed nią ukrywa. Zastanawiała się czy Asuncion wie dlaczego jej syn tak się zachował wobec niej. Wiedziała jednak, że Patricio nie chce żeby się ze sobą kontaktowały, tylko nadal nie mogła pojąć dlaczego. Widziała w jego spojrzeniu determinację, by ją chronić ale też ból związany z czymś co musiała zrobić jego matka.
Chciała zająć się pracą żeby o tym wszystkim nie myśleć. W pewnym momencie do gabinetu wszedł Patricio.
P: Zamawiam nam obiad, masz ochotę na coś konkretnego?
S: Nie, obojętnie.
P: Kochanie wszystko w porządku?
Chciał ją objąć ale Sara wstała od biurka i podeszła do drzwi.
S: Tak, tylko mam dużo pracy. Nie wiesz może czy Jackie jest u siebie?
P: Chyba tak.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Sara wyszła. Widział, że ta sytuacja jest dla niej trudna, z resztą tak samo jak dla niego. Nie mógł tego tak zostawić, musiał się dowiedzieć co jego matka robiła z Estefanią. Postanowił sobie, że wyciągnie to z niej za wszelką cenę, bo tylko w ten sposób będzie mógł uspokoić siebie i Sarę.
Szła korytarzem i była bardzo zamyślona, smutek mieszał się u niej ze złością. W pewnym momencie ktoś złapał ją za rękę, to był Rocky.
R: Hej co się z Tobą dzieje? Wołałem Cię.
S: Przepraszam, myślałam o czymś i nie słyszałam.
R: Właśnie widzę, że jesteś jakaś nieobecna. Coś się stało?
S: Nie, wszystko w porządku.
R: Ok, jak nie chcesz to nie mów ale w razie czego wiesz gdzie mnie szukać.
Sara nie chciała być taka wobec Rocky'ego, wiedziała że jest jej przyjacielem i chce dla niej dobrze, ale z drugiej strony nie była pewna czy powinna z kimkolwiek rozmawiać na ten temat.
A może ktoś kto stoi z boku pomógłby jej inaczej na to spojrzeć? Miała mętlik w głowie, stwierdziła że pojedzie do domu i odpocznie. Poszła tylko powiedzieć o tym Patriciowi, żeby się nie martwił.
S: Wracam do domu, a Ty długo jeszcze zamierzasz tu zostać?
P: Raczej nie, przyjadę do Ciebie niedługo.
W domu Sara wzięła długą kapiel i poszła się położyć. W międzyczasie przyjechał Patricio, widział że Sara nie ma ochoty z nim rozmawiać, więc tylko położył się obok niej i chciał ją objąć, ale ona odwróciła się w drugą stronę.
S: Jestem zmęczona, dobranoc.
Był wyraźnie niepocieszony, ale wiedział że swoim porannym zachowaniem zasłużył sobie na to.
P: Dobrej nocy.
Nie powiedział jej nic o tym, że umówił się ze swoją matką. Chciał załatwić tą sprawę tak żeby Sarę kosztowało to jak najmniej nerwów..... |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:48:02 05-12-17 Temat postu: |
|
|
też tak myślałam że Patrcio się dowie co jego mamusia wyprawia ... . czekam na następną cześć |
|
Powrót do góry |
|
|
fantometka Debiutant
Dołączył: 24 Gru 2015 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:00:34 06-12-17 Temat postu: |
|
|
Wreszcie Patrico zobaczy jaka naprawdę jest Asuncion, tylko żeby Sara jak najmniej na tym ucierpiała. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:28:50 11-12-17 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie 27
Patricio wstał bardzo wcześnie, chciał przygotować Sarze wyjątkowe śniadanie. Wcześniej pojechał do kwiaciarni po ogromny bukiet, chciał jej wynagrodzić swoje ostatnie zachowanie i to że naraził ją na tyle nerwów. Wiedział jednak, że nie miał innego wyjścia, nie chciał żeby Sara widziała się z Asuncion, bardzo się o nią bał.
Sarę obudził znajomy zapach, weszła do salonu zaspana i zobaczyła Patricia smażącego naleśniki. Zaskoczył ją ten widok.
P: Wstałaś już blondyneczko. Śniadanie zaraz będzie gotowe.
S: Mamy jakieś święto?
P: Nie, po prostu chciałem Ci sprawić przyjemność.
Podszedł do niej z bukietem w ręku.
P: No i przeprosić za wczoraj i w ogóle, wiem że może nie do końca w porządku się zachowałem ale proszę uwierz mi, że nie miałem innego wyjścia. Wybaczysz mi?
Wzięła bukiet do rąk i popatrzyła na Patricia. Nie mogła być na niego dłużej zła, ale chciała się dowiedzieć o co mu chodzi.
S: Dlaczego? Powiedz mi co się stało.
Spojrzał na nią, wziął kwiaty i ujął jej dłonie w swoje.
P: Nie mogę, Saro tak bardzo Cię proszę, zaufaj mi. Zrobię wszystko żebyśmy byli szczęśliwi. Wkrótce Ci to wytłumaczę, ale jeszcze nie teraz, o nic się nie martw.
S: Obiecujesz?
P: Obiecuję.
Mocno ją przytulił i pocałował w głowę.
P: Dobrze, chodźmy jeść. Wybierasz się dziś do pracy?
S: Myślę, że tak, a Ty nie?
P: Przyjadę ale trochę później. Mam coś do załatwienia.
S: Nie powiesz mi co, prawda?
Spojrzał na nią, a Sara wiedziała, że nic nie odpowie.
S: W porządku, tylko Patricio nie ciągnij tego w nieskończoność, bo trudno jest mi być spokojną.
Sara pojechała do pracy, a Patricio na spotkanie z matką. Wiedziała, że gdyby za nim pojechała to pewnie dowiedziałaby się o co chodzi, ale nie chciała nic robić przeciwko niemu. Skoro prosił ją o zaufanie to mu je da. Stwierdziła tylko, że jeżeli w najbliższym czasie jej tego wszystkiego nie wyjaśni, to nie wie co z nimi będzie dalej. Kiedy do siebie wrócili to miała ogromną nadzieję, że wszystko co złe już za nimi i że teraz jedyne rzeczy o jakie będą się spierali będą dotyczyły imienia dziecka, czy koloru ścian w jego pokoju. Jednak nawet co do tego byli zgodni, więc Sarze tym bardziej było ciężko znieść te wszystkie nieporozumienia.
Patricio i Asuncion umówili się na mieście. On nie chciał by ktokolwiek był przy tej rozmowie, ani Reina ani Sara.
A: Patricio synku, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.
Chciała go uściskać, ale Patricio jej nie pozwolił. Bardzo ją to zasmuciło.
P: Do rzeczy, nie przyszedłem tu na towarzyskie pogawędki. Chciałem się z Tobą spotkać, bo musimy coś wyjaśnić. Chyba wiesz o co chodzi.
A: Domyślam się.....
P: Domyślasz się? Nie no to wspaniale. To w takim razie może mi powiesz co robiłaś na kawie z Estefanią?! Pomóż mi to zrozumieć, bo sam chyba nie jestem w stanie tego ogarnąć.
A: Patricio nie denerwuj się, to nie jest tak jak Ty myślisz. Owszem widziałam się z Estefanią ale....
W tym momencie wszedł jej w zdanie.
P: Czyli wszystko jasne, to właśnie chciałem od Ciebie usłyszeć. Zastanawiałem się czy masz chociaż na tyle odwagi żeby powiedzieć mi to w twarz. Reinie też się już przyznałaś? W końcu ma prawo wiedzieć.
Wstał od stołu i chciał odejść, ale Asuncion złapała go za rękę. Miała łzy w oczach.
A: Patricio proszę wysłuchaj mnie. Synu....
Sam nie wiedział czemu ale usiadł z powrotem na swoim miejscu. W głębi serca chciał wierzyć że jego matka nie byłaby zdolna zrobić nic przeciwko niemu i jego rodzinie. Patrzył na nią w milczeniu.
A: Kilka dni temu Estefania przyszła do mnie.
P: Była u Was w domu? Reina ją widziała?
A: Nie, nie wpuściłam jej. Po za tym wszyscy już spali. Myślę, że musiała nas od jakiegoś czasu obserwować i wybrała sobie odpowiedni moment.
P: Moment na co?
A: Na konfrontację ze mną.
Popatrzyła na niego w milczeniu.
P: Dlaczego przyszła do Ciebie, czego chciała?
Asuncion nadal milczała. Bała się, że Patricio nie uwierzy jej, że nie miała nic wspólnego z intrygami Estefanii.
P: Odpowiedz mi... mamo.
Spojrzała mu w oczy. Tak rzadko mówił do niej ,,mamo'', mimo że ona od dłuższego czasu starała się mu okazać jak bardzo jest dla niej ważny. A teraz przez jeden głupi błąd mogła to wszystko zaprzepaścić.
A: Chciała żebym pomogła jej zniszczyć Sarę, żeby zniknęła z Twojego życia.
P: Słucham?!
Asuncion ciągnęła dalej.
A: Uznała, że to nie jest kobieta dla Ciebie, że odsuwa Cię od bliskich. Chciała żebyście się rozstali.
Patricio nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Jakim prawem Estefania ingerowała w jego życie? Bardziej jednak zastanawiał go fakt czemu przyszła z tym wszystkim do jego matki.
P: A co Ty masz z tym wszystkim wspólnego?
Dlaczego powiedziała Ci o tym wszystkim?
A: Bo uznała, że będę chciała jej pomóc.
Patricio rozszerzył oczy ze zdziwienia.
A: Chciała wziąć mnie pod włos. Zaczęła mówić, że Cię stracę, że stracę Clarę.
Myślała, że w ten sposób coś ugra, że zwrócę się przeciwko Wam. Patricio przyrzekam Ci, że nigdy w życiu nie zrobiłabym nic żeby Was skrzywdzić, a już na pewno nie weszłabym w żaden układ z Estefanią. Synu uwierz mi.
Patricio miał kompletny mętlik w głowie.
Nie mógł zrozumieć dlaczego Estefania nie da im w końcu spokoju, po co znowu zaczyna to wszystko? Spojrzał na Asuncion i wiedział, że mówi prawdę.
P: To dlaczego w ogóle się z nią spotkałaś, po co?
A: Bo chciałam dowiedzieć się jaki ma plan, co zamierza. Pomyślałam, że jeżeli uzna mnie za swojego sojusznika, to łatwiej będzie mi Was chronić, ale Patricio uwierz mi, że jej manipulacje nie robią na mnie najmniejszego wrażenia.
P: Wiem. Nie zrobiłabyś nic przeciwko nam.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.
Asuncion poczuła się o wiele lepiej wiedząc, że Patricio jej wierzy.
P: Nie rozumiem tylko dlaczego nic nam nie powiedziałaś? Przecież coś byśmy wymyślili, opracowali jakiś plan działania.
A: Nie chciałam żeby Sara się denerwowała, tyle już przeszliście w ostatnim czasie, że nie chciałam ryzykować tym, że gorzej sie poczuje. A w ogóle to jak zareagowała na moje spotkanie z Estefanią? Pewnie też jest na mnie wściekła.
Patricio spuścił wzrok.
P: Nie powiedziałem jej, też nie chciałem żeby się denerwowała. Musiałem najpierw rozmówić się z Tobą.
A: A teraz jej powiesz?
P: Będę musiał, czeka aż jej to wszystko wyjaśnię. Była na mnie bardzo zła.
A: Może powinniśmy z nią porozmawiać razem? Wytłumaczę jej wszystko.
P: Sam nie wiem. Muszę się nad tym wszystkim spokojnie zastanowić.
A: Rozumiem, a co chcesz zrobić z Estefanią? Nadal mam udawać, że chcę jej pomóc?
P: Oczywiście, że nie. Ona już nigdy w żaden sposób nie będzie ingerowała w naszą rodzinę. Osobiście się nią zajmę.
A: Patricio tylko proszę Cię bądź ostrożny. Wiesz do czego Estefania potrafi być zdolna.
P: Nie martw się, wszystko będzie w porządku.
Uściskał matkę i pojechał prosto do pracy. Postanowił też, że nikomu nie powie o tym, że zamierza spotkać się z Estefanią. Nie chciał żeby Sara musiała jeszcze bardziej się denerwować.
Kiedy wszedł do agencji natknął się na Javiera.
J: Musimy porozmawiać.
P: Tak wiem, ale później. Przyjadę do Was wieczorem. Nie wiesz gdzie jest Sara?
J: W gabinecie, chyba na Ciebie czeka.
Jest dzisiaj bardzo poddenerwowana.
P: Wiem, pójdę do niej.
Kiedy wszedł do gabinetu zobaczył, że Sara się zdrzemnęła. Uśmiechnął się sam do siebie. Pocałował ją delikatnie, ale Sara się przebudziła.
P: Ciii, pośpij jeszcze.
S: Nie, mam jeszcze dużo pracy.
P: Ja to dokończę, a Ty jedź do domu i odpocznij.
Spojrzał na nią czule i pogłaskał ją po głowie.
S: Gdzie byłeś?
Patricio wyprostował się i wstał. Spojrzał przez okno. Co właściwie powinien powiedzieć Sarze? Że po raz kolejny jest z jego powodu narażona na niebezpieczeństwo? Że przez jego rodzinę coś może stać się jej i ich córce? Zastanawiał się czy ten koszmar kiedyś się skończy, czy Estefania da im wreszcie spokój.
S: Patricio pytałam Cię o coś.
P: Dobrze się czujesz kochanie, nic Cię nie boli?
S: Nie zmieniaj tematu, obiecałeś że powiesz mi w końcu co się dzieje.
P: Nic się nie dzieje skarbie, wszystko jest w porządku.
Chciał ją przytulić, ale Sara odsunęła się od niego.
S: Po raz kolejny nie jesteś ze mną szczery, ukrywasz coś przede mną.
P: Saro spokojnie.
S: Jak mam być spokojna skoro znikasz na cały dzień, o niczym mi nie mówisz i udajesz, że nic się nie zmieniło?
P: Bo się nie zmieniło, nadal kocham Cię tak mocno jak wcześniej.
S: Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Ale w porządku, skoro tak stawiasz sprawę to nie musimy ze sobą w ogóle rozmawiać.
Na razie.
P: Saro....
Wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami.
Wściekła się, pomyślał Patricio. A tak bardzo chciał tego uniknąć, chociaż znając temperament Sary wiedział, że nie będzie łatwo. Doszedł do wniosku, że sam niczego nie zdziała, postanowił porozmawiać z Reiną i Javierem. Musieli ustalić jakiś plan działania.
Sara szła w stronę wyjścia kiedy ktoś złapał ją za rękę, to był Javier.
J: Hej co się stało, czemu jesteś taka zdenerwowana?
Sara poczuła, że zaraz się rozklei. Przytuliła się do syna.
J: Mamo, co się dzieje?
S: Nic, po prostu cieszę się że Cię mam. Bardzo Cię kocham Javier.
J: Ja Ciebie też, ale....
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Sara w mgnieniu oka wyszła. Zmartwiło go jej zachowanie, postanowił że rozmówi się z Patriciem.
J: Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale pokłóciliście się? Mama właśnie wyszła i była w kiepskim stanie, domyślam się, że to wina nie tylko hormonów.
P: To długa historia.
J: Długa czy nie, wiesz że nie powinna się teraz denerwować. Kto jak nie Ty zawsze pilnował żeby miała spokój?
P: I nadal będę to robił, tylko musicie mi zaufać. Porozmawiamy wieczorem, a teraz muszę iść.
Javier nic z tego nie rozumiał, próbował sobie to wszystko poskładać, ale ciągle brakowało mu jakiegoś elementu. Postanowił, że poczeka do wieczora i może w końcu dowie się o co chodzi.
Patricio wszedł do domu z bukietem kwiatów i ulubionymi czekoladkami Sary. Wiedział, że to banalne i że w ten sposób na pewno nie sprawi, że przestanie być na niego zła, ale mimo wszystko chciał sprawić jej chociaż odrobinę przyjemności.
Sara siedziała na kanapie i czytała książkę, słyszała że Patricio wszedł, ale nawet nie odwróciła się w jego stronę. Nie miała ochoty z nim rozmawiać.
Zaszedł ją od tyłu i przysłonił jej książkę kwiatami, jednak Sary to nie obeszło. Wstała i bez słowa wyszła do sypialni. Była na niego tak zła, że miała ochotę krzyczeć, jednak stwierdziła że milczeniem bardziej go ukara.
Patricio nie poddawał się, poszedł za nią. Leżała na łóżku odwrócona do niego plecami, położył się koło niej, mocno ją przytulił i zaczął głaskać po brzuchu.
Sarze napłynęły łzy do oczu. Była wściekła i na niego i na siebie za to, że Patricio zawsze wie jak ją podejść. Tak dobrze ją zna, dlatego że sama na to pozwoliła.
Patricio splótł jej dłoń ze swoją na jej brzuchu i cały czas nie wypuszczał jej z objęć.
P: Tak bardzo Was kocham, nawet sobie tego nie wyobrażasz. Nigdy nie mógłbym Cię skrzywdzić.
S: To dlaczego tak się zachowujesz? Widzisz, że mnie to boli, a mimo to nadal nic nie chcesz mi powiedzieć.
P: Saro tak naprawdę jest lepiej.
S: Niby dla kogo? Bo chyba tylko dla Ciebie.
Wstała z łóżka.
P: Błękitnooka....
S: Nie. W lodówce masz obiad, a teraz daj mi spokój. Chcę odpocząć.
P: Nie będę teraz jadł, muszę wyjść.
Sara spojrzała na niego ze złością, stwierdziła że nie będzie więcej się go prosić żeby cokolwiek jej powiedział. Skoro Patricio nie chce być z nią szczery to ich związek nie ma już dla niej najmniejszego sensu.
Weszła do łazienki, nie chciała więcej na niego patrzeć.
P: Postaram się nie wrócić późno.
S: Mam to gdzieś!
Wcale tak nie myślała, ale nie mogła znieść tego jak Patricio ją traktuje, postanowiła że będzie zachowywać się wobec niego w ten sam sposób i albo przyniesie to jakiś skutek, albo nie będą już ze sobą szczęśliwi..... |
|
Powrót do góry |
|
|
Tekilka44 Debiutant
Dołączył: 01 Sie 2015 Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wolny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:08 11-12-17 Temat postu: |
|
|
kolejna rewelacyjna czesc opowiesci Twojej..ktora czyta sie z zapartym tchem....... |
|
Powrót do góry |
|
|
fantometka Debiutant
Dołączył: 24 Gru 2015 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 0:37:28 20-12-17 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze super |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:37:26 20-12-17 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie 28
P: Witajcie, dobrze że wszyscy jesteście.
R: Patricio co się dzieje? Javier mówił, że obydwoje z Sarą dziwnie się zachowujecie.
A tak w ogóle to czemu nie ma jej z nami?
Patricio i Asuncion spojrzeli na siebie, a Reina z Javierem nie wiedzieli o co chodzi.
R(do Asuncion): Mamo?
J: Czy ktoś może nam w końcu powiedzieć co się dzieje?
A: To może ja zacznę, w końcu to z mojego powodu wyszło całe to zamieszanie.
P: Nie mów tak, to też moja wina. Nie powinienem się zachowywać w ten sposób.
R: A może jakiś konkret? My też tu jesteśmy.
Asuncion wzięła głęboki wdech.
A: Widziałam się z Estefanią....
Reina spojrzała na nią z przerażeniem.
R: Co?! Dlaczego? Po co się z nią spotkałaś?
Patricio słyszałeś to?
Spojrzała na brata i zobaczyła, że wcale nie jest zdziwiony.
P: Reino pozwól jej mówić.
Asuncion i Patricio wyjaśnili im całą sytuację i powiedzieli jakie zamiary ma Estefania.
Reina trochę się uspokoiła kiedy usłyszała, że jej matka spotkała się z Estefanią po to żeby ich chronić, ale bała się tego co ta kobieta zaplanowała względem Sary.
J: Zabiję ją. Jakim prawem ona ma w ogóle czelność wracać do naszego życia? Nigdy nie pozwolę żeby zrobiła coś mamie.
P: Javier nie martw się. Estefania nie zbliży się do Sary, nie dopuszczę do tego.
J: A kto z nią jest teraz? Przecież ta wariatka może zaatakować w każdej chwili. Mama nie może teraz zostawać sama.
P: Kazałem jednemu z naszych ludzi pilnować Sary. Ma być dyskretny.
R: Czy dobrze rozumiem, że Sara nie wie o tym wszystkim?
Patricio spuścił wzrok.
P: Tak. Nie chciałem jej narażać na stres, ale widzę że przyniosło to odwrotny skutek.
A: To znaczy?
P: Nie rozmawia ze mną.
R: Na pewno jest zagubiona, bo nie wie co się dzieje. Chociaż z drugiej strony gdyby miała tego świadomość, to mogłaby się bardzo zdenerwować, a to źle wpłynie na dziecko.
Dlaczego ona nie da nam w końcu spokoju?!
I dlaczego obrała sobie za cel Sarę? Równie dobrze ja mogę się z nią skonfrontować, proszę bardzo jestem gotowa.
J: Reino nie mów tak. Rozwiążemy to jakoś.
A: I chyba nawet wiem jak.
Wszyscy spojrzeli na nią pytająco.
A: Wejdę z Estefanią w układ. Dzięki temu będę na bieżąco wiedziała o jej zamiarach.
P: Już o tym rozmawialiśmy, nie ma mowy.
R: Ja też się nie zgadzam. Nie możesz tak ryzykować, ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.
A: Poradzę sobie, wiem jak postępować z takimi ludźmi. Nie zapominajcie ile przeszłam.
P: Dlaczego Ci tak na tym zależy? Czyżby nagle coś Ci się odmieniło?
Reina posłała mu ostre spojrzenie.
R: Patricio nie mów tak, przecież wiesz, że mama nie mogłaby....
P: Czego? Obrócić się przeciwko nam?
Zwrócił się do Asuncion
P: Estefania zrobiła Ci pranie mózgu? Aż tak dałaś się jej wkręcić?
A: Patricio wiesz, że to nie tak. Chcę Was chronić.
P: Damy sobie radę, nie musisz się poświęcać. Sam umiem ochronić swoją rodzinę.
R: Patricio....
Wyszedł i w pośpiechu wsiadł do samochodu. Był wściekły, że Asuncion chce działać na własną rękę, miał kompletny mętlik w głowie. Wcisnął gaz i jechał przed siebie, chciał sobie to wszystko poukładać ale nie potrafił. Postanowił, że musi działać i zrobić porządek ze swoją siostrą.
Wrócił do domu po północy. Wszedł do sypialni, Sara już spała. Kiedy na nią spojrzał z oczu poleciały mu łzy. Wyszedł do salonu i spojrzał przez okno. Pomyślał, że gdyby Sara go nie spotkała to nie przydażyłoby jej się tyle złych rzeczy. Przypomniał sobie jak Octavio i Estefania chcieli ją zabić. Znalazł ją prawie zamarzniętą w chłodni, a w szpitalu cały czas przy niej czuwał. Mimo, że wówczas Sara miała do niego ogromny żal, bo myślała że pozwolił zabić Javiera, to wiedział że chciałaby żeby był przy niej. To wtedy właśnie ostatecznie Estefania przestała dla niego istnieć i postanowił sobie, że już nigdy nikomu nie pozwoli skrzywdzić Sary. Jednak cały czas bał się, że z jego powodu Sarę nadal będą spotykać złe rzeczy, że jej cierpienie to dla niego kara za to, że jest bratem Estefanii.
W tym samym czasie Reina również nie mogła spać. Myślała o całej tej sytuacji, o tym co jej matka chce zrobić. Zastanawiała się jakie jest najlepsze wyjście z tego wszystkiego. Jednocześnie obawiała się żeby Patricio chcąc chronić swoją rodzinę nie zrobił nic głupiego.....
Rano Patricio obudził się dość późno. Zobaczył, że Sary nie ma w domu. Szybko się ogarnął i pojechał do agencji. Jednak zanim zabrał się do pracy to poszedł do działu śledczych.
P: Witam wszystkich, jak tam postępy w pracy?
Ag: Obserwujemy tych których pan kazał.
P: Świetnie, w takim razie proszę o adres i numer telefonu Estefanii Perez.
Agent spojrzał na niego zdziwiony.
Ag: Jest szef tego pewien?
P: Oczywiście.
Agent ściągnął wszystkie potrzebne dane i przekazał je Patriciowi.
P: Dziękuję. Nie muszę dodawać, że to pozostaje między nami?
Ag: Jak szef każe.
Wychodząc na korytarz Patricio dostrzegł Sarę, chwycił ją za rękę.
P: Możemy porozmawiać?
S: O czym? Zamierzasz być w końcu ze mną szczery?
Patricio spuścił wzrok.
S: No właśnie. Patricio nie będę czekać w nieskończoność.
Wyrwała mu się i poszła w swoją stronę.
Patricio oparł się o ścianę i zamknął oczy. Miał już dosyć tego wszystkiego. Nagle poczuł, że ktoś stoi obok niego.
J: Ona zrozumie. Wszystko się wkrótce rozwiąże.
P: I to szybciej niż myślisz.
J: Patricio co Ty chcesz zrobić?
P: To co powinienem już dawno.
Odszedł zanim Javier zdążył zadać mu jakiekolwiek pytanie. Bolivar nie zauważył, że obok niego stanęła Jackie.
Jc: Wiesz co tu się dzieje? Od kilku dni próbuję złapać Patricia i mi się to nie udaje, to samo ze Smith. Muszę porozmawiać z którymś z nich o nowych wynikach.
J: Jackie nie teraz, to nie jest dobry moment.
Jc: Wiedziałam, że praca z rodziną jest trudna, ale w Waszym przypadku to się aż za bardzo sprawdza.
Jackie odeszła, ale postanowiła że tak łatwo się nie podda. Widziała, że między Sarą, a Patriciem coś jest nie tak i postanowiła to wykorzystać. Znalazła go w gabinecie.
Jc: Mogę?
P: Proszę. Coś się stało?
Jc: Mam dla Ciebie nowe wyniki.
P: Połóż je na biurku.
Jackie zrobiła to co kazał Patricio, jednak potem nie wyszła, tylko zaczęła mu się przyglądać.
P: To wszystko?
Jc: Właściwie to nie. Chciałam zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?
P: W jak najlepszym, skąd to nagłe zainteresowanie?
Jc: Po prostu widzę, że chodzisz trochę zdenerwowany. Gdybyś miał jakieś kłopoty....
W tym momencie do gabinetu weszła Sara.
S: Nie chcę przeszkadzać, przyjdę później.
P: Jackie już wychodzi.
Jc: Tak. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
Wyszła, a Sara była zdziwiona tym co usłyszała. Spojrzała na Patricia i nic nie powiedziała. Jednak on wiedział o co chodzi.
P: To nie tak kochanie. W ogóle nie wiem czemu to powiedziała.
Sara nadal patrzyła na niego w milczeniu, po czym odwróciła się i wyszła. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zaczęła płakać. Wiedziała, że Patricio by jej nie zdradził i że Jackie na pewno chciała być względem niej złośliwa, ale to wszystko już ją przytłaczało. Przypomniała sobie, że spotkała dziś Patricia przed działem śledczych, dopiero teraz zastanowiło ją co mógł tam robić, przecież do tej pory kontrolą ich pracy zajmował się Javier. Wiedziała jednak, że niczego się nie dowie, bo Patricio pewnie i tak kazał agentom milczeć. Pojechała do domu i postanowiła, że zaczeka na Patricia. Nie chciała już z niego na siłę wyciągać co się dzieje, ale myślała że może sam zechce z nią porozmawiać. Jednak kiedy była w drodze zauważyła, że jedzie za nią jeden z ich agentów. Zaskoczył ją fakt, że ją śledził, postanowiła że się z nim skonfrontuje. Dojechała do domu i sprytnie wyczuła moment żeby go dopaść. Przystawiła mu pistolet do skroni.
S: Czemu za mną jedziesz? O co tu chodzi?
Ag: Niech pani nie strzela, wszystko jest w porządku.
S: Skoro mnie śledzisz to znaczy, że nie jest. Mów o co chodzi.
Ag: Nie mogę.
S: Słucham? Jestem Twoją przełożoną.
Ag: Tak, ale jest ktoś kto jest wyżej od pani.
Spojrzała na niego zdumiona.
Ag: Szef mi kazał, a teraz jak się dowie, że pani się zorientowała, to mnie zwolni.
S: O niczym się nie dowie, ale jedź stąd. No już.
Sara uznała, że teraz Patricio musi jej to wszystko wytłumaczyć. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego kazał ją śledzić, o co mu znowu chodzi? Była na niego wściekła.
Czekała na niego dość długo, jednak była tak wykończona, że zasnęła. Obudziła się kiedy było już ciemno, spojrzała na zegarek, 21:00 a Patricia nadal nie było. Zadzwoniła do niego, ale jego komórka nie odpowiadała. Wykonała jeszcze kilka połączeń - nadal cisza.
Sara stwierdziła, że tego jest już za wiele,
skoro Patricio zachowuje się jakby go już nie obchodziła i na dodatek nie ma do niej zaufania i każe ją śledzić to znaczy, że ich związek nie ma sensu.
Wyciągnęła walizkę i zaczęła się pakować. Było jej strasznie ciężko, ale uznała, że to jedyne wyjście. Chciała żeby do Patricia coś w końcu dotarło, a jeżeli tak się nie stanie to znaczy, że jej nie kocha. Wzięła ze sobą wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła.
Postanowiła, że ukryje się w miejscu, w którym nawet Patricio jej nie znajdzie.
W tym samym czasie Patricio przyjechał do domu Estefanii. Chciał na dobre rozprawić się ze swoją siostrą. Drzwi otworzyła mu jedna z jej pracownic.
P: Zawołaj szefową.
Pr: Ale....
P: No już, ruchy.
E: Co tu się dzieje, kto....
Estefania zamilkła na widok Patricia.
E(do pracownicy): Odejdź.
Stali dłuższą chwilę patrząc na siebie.
E: Braciszku, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.
Wyciągnęła rękę w stronę jego twarzy, ale Patricio ją chwycił.
P: Nie nazywaj mnie swoim bratem. Nie jestem nim odkąd chciałaś zabić Sarę. Wtedy nie pozwoliłem jej skrzywdzić i zapewniam Cię, że teraz też Ci się to nie uda. Zapamiętaj to sobie.
E: Puść mnie! Nie wiem o czym mówisz.
Usłyszeli dźwięk telefonu. Patricio zwolnił uścisk i pozwolił Estefanii odebrać.
E: Słucham.
M(mężczyzna): Wyszła z domu z walizką i wsiadła do auta. Mam za nią jechać?
E: Tak, informuj mnie na bieżąco.
P: Nie zbliżaj się do nas. Ostrzegam Cię.
Patricio wyszedł wzburzony, chciał jak najszybszej dotrzeć do domu. Uświadomił sobie jak późno już jest i że Sara na pewno się martwi.
W pośpiechu wszedł do domu, zobaczył że w całym mieszkaniu jest ciemno, pomyślał że Sara już śpi. Poszedł do sypialni, ale zobaczył tylko posłane łóżko.
P: Saro, gdzie jesteś?
Wszedł do łazienki ale tam również było pusto.
P: Kochanie?
Nie wiedział co się dzieje. Dokąd ona mogła pójść o tej godzinie? Bardzo się zaniepokoił.
Po chwili w kuchni zauważył karteczkę.
,,Muszę odpocząć od tego wszystkiego i pomyśleć. Ty chyba też powinieneś zastanowić się co dalej. Nie martw się. Sara''.... |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:10:45 21-12-17 Temat postu: |
|
|
Patrcio powinien powiedzieć prawdę Sarze za nim dojdzie do większej tragedii . czekam na kolejna cześć |
|
Powrót do góry |
|
|
fantometka Debiutant
Dołączył: 24 Gru 2015 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:43:31 26-12-17 Temat postu: |
|
|
Ciekawe kiedy Sara dowie się o wszystkim i jak zareaguje. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniqa Dyskutant
Dołączył: 03 Kwi 2015 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:29:46 04-02-18 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie 29
Patricio z przerażeniem patrzył na liścik od Sary. Po chwili chwycił za telefon i zadzwonił do niej, jednak włączyła się poczta. Dopiero wtedy zorientował się ile razy próbowała się z nim skontaktować. W pośpiechu wyszedł z domu i pojechał do Reiny i Javiera, byli jedynymi osobami, które mogły coś wiedzieć o zniknięciu Sary.
J: Patricio co się dzieje?
P: Nie ma u Was Sary, nie kontaktowała się z Wami?
J: Nie, ale o co chodzi? Nie ma jej w domu?
P: Kiedy wróciłem znalazłem tylko to.
W tym momencie dał Javierowi wiadomość od Sary.
P: Może Reina coś wie, nie rozmawiały ze sobą?
Nie wydaje mi się, przecież coś by nam powiedziała, wie jaka jest sytuacja.
R: Patricio? Coś się stało?
P: Sara zniknęła, nie wiesz dokąd mogła pojechać?
R: Nie mam pojęcia. Ostatnio nie mówiła mi zbyt wiele.
J: Patricio zastanów się, gdzie ona może być?
P: A myślisz, że co przez ostatnią godzinę robię?!
Javier posłał mu ostre spojrzenie.
J: A w ogóle to dlaczego nie wiesz co się z nią działo? Czemu była tyle czasu sama?!
R: Uspokójcie się, kłótnią niczego nie rozwiążemy.
J: Jak mam być spokojny skoro nie wiem co się dzieje z moją matką?!
P: Wyobraź sobie, że ja też się denerwuję.
Sara przecież jest w ciąży!
J: Tylko, że to Ty się zarzekałeś, że będziesz się nią opiekować i co?! Taki jesteś mocny, a jakoś po Twoich czynach tego nie widać! Miałeś ją chronić, a zostawiłeś ją samą sobie!
P: Co Ty możesz wiedzieć?! Pojechałem się skonfrontować z naszym największym wrogiem!
Reina i Javier zaniemówili.
R: Byłeś u....
P: Tak, u Estefanii. Ostrzegłem ją, żeby nawet nie próbowała się do nas zbliżyć. Ale teraz kiedy Sara zniknęła to sam zaczynam się obawiać tego co się wydarzy.
J: Można było tego uniknąć....
R: Javier uspokój się! To nie jest wina Patricia. To nie jest niczyja wina, Sara po prostu miała dość tego wszystkiego, z resztą nie dziwię jej się. Pewnie postąpiłabym tak samo. Teraz trzeba się zastanowić jak ją znaleźć i co najważniejsze, żeby wcześniej nie zrobiła tego Estefania.
P: Tak, dlatego musimy działać razem.
J: Macie rację. Zastanówmy się co wiemy. Patricio mówiłeś, że kazałeś komuś ją śledzić, ten agent powinien mieć jakieś informacje.
P: Dzwoniłem do niego, ale nie odbierał.
R: A telefon Sary, nie ma założonego nadajnika?
P: Oczywiście, że ma ale go wyłączyła. Naprawdę nie chce żeby ktoś ją znalazł, ale ja i tak to zrobię.
R: Dokąd idziesz?
P: Do agencji, spróbuję się czegoś dowiedzieć.
J: Czekaj, jadę z Tobą.
Przez całą drogę milczeli, obaj mieli mętlik w głowie. Doszli jednak do wniosku, że wzajemne obrzucanie się oskarżeniami w niczym im nie pomoże. Javier wiedział, że Patricio czuje się wystarczająco winny i postanowił więcej mu nie dokładać.
Patricio wpadł do centrali i natychmiast podszedł do agenta, któremu kazał śledzić Sarę.
P: Gdzie jest Smith?
Ag: Nie wiem szefie.
P: Co to znaczy, że nie wiesz? Jesteś wykwalifikowanym agentem, a nie można powierzyć Ci tak błahego zadania jakim jest śledzenie kogoś?!
Patricio był wściekły, zaczął wrzeszczeć.
Ag: Szefie nie mogłem dalej obserwować Smith, bo się zorientowała i mnie odesłała.
P: Słucham? Kto tu wydaje rozkazy, kto jest Twoim szefem?!
Ag: Pan.
P: Jesteś zwolniony, wynoś się stąd.
Ag: Szefie, ja mam rodzinę na utrzymaniu.
P: Co mnie to obchodzi, wynoś się!
J: Patricio uspokój się, to nie jego wina. Smith jest najlepszą agentką, nic dziwnego że się zorientowała, w końcu po to była szkolona, żeby nigdy nie dać się zaskoczyć. To, że jest w ciąży nie oznacza, że jej zmysły przestały działać.
Javier zwrócił się do agenta.
J: Jutro porozmawiamy, ale teraz idź do domu. Sami to rozwiążemy.
Javier widział jaki Patricio jest rozbity i że bardzo boi się o Sarę. Im obu bardzo zależało na tym żeby jak najszybszej wróciła do domu. Patricio zalogował się do monitoringu, który jest zainstalowany pod ich domem, chciał chociaż zorientować się w którą stronę pojechała Sara. Wiedział, że niewiele to da ale szukał jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Przeglądali z Javierem materiał klatka po klatce i obaj wychwycili coś niepokojącego.
P: Zobacz, ten facet ruszył samochodem zaraz za Sarą.
J: Też to zauważyłem. Możesz przełączyć się na kamerę, która jest naprzeciwko? Może uda nam się zobaczyć kto to jest.
P: Nie znam go, a Ty?
J: Też nie. Ale podejrzane jest to, że stał tam dłuższą chwilę i najpierw obserwował Wasz blok, a potem mamę.
P: Rozmawiał z kimś przez telefon.
W tym momencie Patricio zamarł. Javier zauważył, że bardzo się zamyślił.
J: Co jest, o co chodzi?
Patricio nadal milczał. W głowie przewijał mu się obraz Estefanii rozmawiającej przez telefon. Przypomniał sobie co mówiła i zaczął składać wszystkie elementy razem.
J: Patricio tu ziemia! O co chodzi?
P: Muszę wyjść.
Poderwał się z krzesła, ale Javier zagrodził mu drogę.
J: Nie ma mowy. Jeżeli coś wiesz to mi powiedz, musimy działać razem. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie znaleźć mamę.
P: Dobrze, masz rację. Mówiłem Wam, że byłem dzisiaj u Estefanii.
Javier spojrzał na niego z przerażeniem.
J: Tak. A jaki to ma związek ze zniknięciem Sary?
P: Estefania odebrała dziwny telefon. Powiedziała do kogoś, że ma ją na bieżąco informować co się dzieje. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi, ale teraz to wszystko zaczyna do siebie pasować. Ten mężczyzna, który był pod naszym domem może być tym samym, który zadzwonił do Estefanii. Jeżeli ona wie gdzie jest Sara.....
J: To mamie może grozić ogromne niebezpieczeństwo.
P: Jedziemy do niej.
J: Patricio jesteś pewien, że to dobry pomysł? Estefania nic nam nie powie, a jeżeli się zorientuje, że coś wiemy to może tylko pogorszyć sytuację.
P: W takim razie co proponujesz?
J: Jest jedna osoba, która mogłaby się czegoś dowiedzieć od Estefanii. Asuncion....
P: Nie ma mowy, nigdy nie zgodzę się na to żeby moja matka z nią współpracowała. Sam to załatwię, przycisnę ją i wszystko wyśpiewa.
Jeśli nie chcesz to nie musisz ze mną jechać.
J: Daj spokój, musimy dowiedzieć się co się dzieje z mamą. Chodźmy.
Całą drogę spędzili w milczeniu, nie opracowywali planu, wiedzieli że zrozumieją się bez słów.
W tym samym czasie Reina czekała na jakąś wiadomość od chłopaków. Dzwoniła też do Sary, ale jej telefon ciągle był wyłączony. Bardzo się denerwowała, wiedziała że Patricio i Javier są zdolni do wszystkiego żeby tylko ją ochronić. Najgorsze było jednak to, że Sara nawet nie wiedziała o tym jakie niebezpieczeństwo jej grozi.
Reina była bardzo zamyślona i nawet nie zauważyła, że ktoś wyszedł do salonu.
A: Co tu robisz, dlaczego nie śpisz?
R: Czekam na telefon od Javiera.
A: Wyszedł, coś się stało?
R: Sara zniknęła.....
Asuncion przeraziła się na słowa córki, zrobiło jej się słabo. Była pewna, że to Estefania porwała Sarę.
R: Mamo, co się dzieje? Usiądź, jesteś bardzo blada. Poczekaj, przyniosę Ci wodę.
Asuncion nie mogła złapać oddechu, wiedziała że jeżeli Sarze coś się stanie to Patricio się załamie.
R: Proszę, wypij.
A: Reino powiedz mi, czy.... Czy to Estefania.....
R: Nie spokojnie, Sara sama wyjechała. Zostawiła Patriciowi wiadomość, że ma dość tego, że nie jest z nią szczery. Teraz tylko Patricio z Javierem próbują ją namierzyć, bo obawiają się, że Estefania znajdzie ją szybciej.
Po części czuję się temu wszystkiemu winna, powinnam porozmawiać z Sarą albo nakłonić do tego Patricia, a tymczasem on próbując ją chronić, tylko się od niej odsunął.
A: Reino nie mów tak, jeżeli ktoś jest winny to ja. W końcu mogłam od razu przyjść do Was i powiedzieć o co chodzi. Nie martw się, wszystko się ułoży. Chcesz żebym z Tobą została?
R: Nie, idź odpocząć. Jeżeli czegoś się dowiem to do Ciebie przyjdę.
Asuncion poszła do swojej sypialni, postanowiła że musi coś zrobić. Nie wybaczyłaby sobie gdyby Sarze i jej wnuczce coś się stało, zdecydowała się na ostateczny krok. Wzięła telefon do ręki i próbowała opanować emocje. Kiedy usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki wstrzymała oddech.
A: Witaj Estefanio, chciałabym się z Tobą spotkać. Przemyślałam wszystko i postanowiłam zgodzić się na Twoją propozycję.
E: Wspaniale, tylko nie wiem czy Twoja pomoc jest mi jeszcze potrzebna. Poczyniłam już pewne kroki i wkrótce wszystko może się rozwiązać.
A: O czym Ty mówisz?
E: Sama się przekonasz.
Estefania rozłączyła się, a Asuncion nie wiedziała jak ma to wszystko zinterpretować. Czyżby ta kobieta wiedziała już gdzie jest Sara? A jeżeli tak to co zamierza jej zrobić?
Asuncion nie wiedziała czy powinna od razu powiedzieć Reinie o tym czego się dowiedziała, nie chciała jej denerwować. W końcu nie miała żadnych konkretów.
Tymczasem Javier z Patriciem dotarli do domu Estefanii.
P: Gotowy?
J: Zawsze.
Drzwi otworzył im ochroniarz.
Och: Pani nie spodziewa się gości o tej porze.
P: Nie mamy czasu na ceregiele. To powinno wystarczyć.
Patricio wyjął swoją legitymację.
Ochroniarz wpuścił ich do środka i poszedł po Estefanię.
E: Kogo ja widzę, cieszę się braciszku, że znowu postanowiłeś złożyć mi wizytę. Szkoda tylko, że w takim kiepskim towarzystwie. Javier, Reina wie, że tu jesteś?
J: Skończ swoje głupie podchody, dobrze wiesz dlaczego tu jesteśmy.
Patricio chwycił ją za rękę.
P: Mów gdzie jest Sara!
E: Ała, to boli.
P: I będzie bolało jeszcze bardziej jeśli nie będziesz z nami współpracować.
J: Patricio spokojnie.
P: Nie będę spokojny dopóki się nie dowiem gdzie ona jest. (Do Estefanii): Mów!
E: Czyżby Twoja ukochana Sara od Ciebie uciekła? Znudziło jej się bycie Twoją narzeczoną? Może jednak nie jest taka idealna.
Estefania uśmiechnęła się szyderczo, a Patricio mocno nią szarpnął.
P: Nie waż się o niej wypowiadać. Jeśli zaraz nie powiesz nam gdzie ona jest to...
E: To co? Nic na mnie nie macie, nie widziałam się z Twoją Sarą. Z resztą nie interesuje mnie jej zniknięcie, powinieneś wiedzieć że gdybym chciała jej coś zrobić to już dawno by się to wydarzyło. A teraz mnie puść!
Patricio odsunął się od niej, patrzył na Estefanię ze wściekłością. Doskonale wiedział, że ruch jest po jej stronie i chyba ta bezsilność najbardziej go dobijała.
J: Chodźmy, ona i tak nic nam nie powie.
Byli już przy drzwiach, kiedy Estefania zawołała do nich.
E: Nie powinieneś się dziwić, w końcu już raz była w ciąży i wtedy też uciekła. Widocznie to taka tradycja.
Zaczęła się śmiać, a Patricio ruszył w jej kierunku, jednak Javier go zatrzymał.
J: Nie warto, idziemy.
Patricio odwiózł Javiera i sam również pojechał do domu. Był wściekły, jednak nie na Estefanię, a na siebie. Wiedział, że gdyby nie jego zachowanie to Sara by nie wyjechała. Najgorsze było jednak to, że nie miał pojęcia gdzie jej szukać. Wiedział, że odziedziczyła apartament i dom po Octaviu, ale nigdy nie chciała mieć nic wspólnego z tymi nieruchomościami, to Patricio namówił ją żeby ich nie sprzedawała, tylko wynajęła.
Stanął przy oknie i spojrzał w niebo, powiedział sam do siebie: Gdzie jesteś błękitnooka?
Tymczasem Sara tak samo jak Patricio patrzyła na gwiazdy i zastanawiała się co tak właściwie się między nimi wydarzyło. Dotknęła swojego brzucha i powiedziała do córeczki: Kochanie tak tęsknię za Twoim tatą, bardzo go kocham wiesz? Mam nadzieję, że on nas też...... |
|
Powrót do góry |
|
|
fantometka Debiutant
Dołączył: 24 Gru 2015 Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:13:05 04-02-18 Temat postu: |
|
|
Świetne. Życzę weny na kolejne części. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|