Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Królowa serc: Smith & Supremo - wersja alternatywna :D
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aniqa
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 03 Kwi 2015
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:14:57 28-02-18    Temat postu:

Opowiadanie 30

Patricio nie spał całą noc, zasnął dopiero nad ranem, ale obudził go telefon, to był Javier.
P: Dowiedziałeś się czegoś?
J: Chciałem zadać Ci to samo pytanie. Mama nie odezwała się do Ciebie?
P: Nie, dzwoniłem do niej pół nocy, nagrałem się kilka razy i nic.
J: Jadę do agencji, może naszym udało się ją zlokalizować.
P: Niedługo do Ciebie dojadę, tylko muszę się trochę ogarnąć.

Tymczasem Estefania w swoim domu jadła śniadanie. Miała ogromną satysfakcję z tego, że Sara odeszła od Patricia, chciała sprawić żeby ta kobieta na zawsze zniknęła z życia jej brata. Bardzo zdziwiła się kiedy zobaczyła pracownika, któremu kazała śledzić Sarę.
E: A co Ty tu robisz? Przecież miałeś nie spuszczać tej przeklętej Smith z oka, planuję dla niej coś szczególnego i nic nie może pójść źle.
Pr: No właśnie, mamy problem.
E: Słucham, jaki znowu problem?
Pr: Zgubiłem ją.....
E: Co?! Za co ja Ci płacę?! Pożałujesz tego!
Pr: Szefowo jechałem za nią cały czas, ale była okropna mgła, po prostu gdzieś mi zniknęła. Szukałem jej pół nocy, ale dobrze się ukryła.
E: Jesteś zwolniony, ciesz się, że Cię nie zabiłam! Wszystko muszę robić sama.

Była wściekła, teraz jej przewaga nad Patriciem zniknęła, ale obiecała sobie że nie odpuści takiej okazji, znajdzie Sarę i osobiście się jej pozbędzie. To będzie nawet przyjemniejsze niż gdyby ktoś to zrobił za nią. Po tylu latach w końcu weźmie odwet.
Przypomniała sobie, że znalazła kiedyś u Javiera urządzenie do namierzania telefonów. Przed pójściem do więzienia udało jej się to skrzętnie ukryć, ale nadeszła już pora żeby go użyć. Będzie czekała dzień i noc na jakikolwiek sygnał, a później dopadnie Sarę.

Patricio i Javier spotkali się w agencji, obaj byli wykończeni. Próbowali coś wymyślić, ale żaden plan nie przychodził im do głowy.
J: To żałosne, jesteśmy profesjonalnymi agentami, a kiedy chodzi o naszą własną rodzinę to nic nie potrafimy zrobić.
Javier zauważył, że Patricio zażywa kolejną porcję tabletek.
J: Nie przesadzasz z tym?
P: Daj spokój, głowa mi pęka.
Gdzie ona może być, sprawdziłem już wszystko. Gdyby nie dezaktywowała nadajnika to znaleźlibyśmy ją nawet z wyłączonym telefonem.
J: Spokojnie, jej telefon cały czas jest podpięty do naszej bazy. Jak tylko da jakiś sygnał to zaraz ją namierzymy.
P: Wiesz, że to nie jest takie proste?
J: Jasne, że wiem ale chyba nie powiesz mi, że chcesz się poddać?
P: Oczywiście, że nie. Znajdę ją choćby na końcu świata. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć.
A: Szefie chyba coś mamy!
Patricio i Javier rzucili się do komputera.
A: Z telefonu Smith wyszedł sygnał, niestety za krótki żeby ją zlokalizować.
W tym momencie Patricio usłyszał dźwięk sms-a, pospiesznie sprawdził telefon.
,,Jestem bezpieczna, nie denerwuj się. Niedługo się zobaczymy''.
J: To mama? Co napisała?
Patricio westchnął i podał Javierowi telefon.
J: To znaczy, że planuje wracać?
P: Nie mam pojęcia co to znaczy. Wiem, że musimy ją znaleźć.
J: Trzeba wysłać kogoś żeby śledził Estefanię.
P: Zleciłem to już. Jej dom jest pod obserwacją.
J: Czemu nic mi nie powiedziałeś?
P: A czy to jest takie istotne? Zrobiłem to co trzeba. Nie pozwolę skrzywdzić Sary.
J: Nie zapominaj, że to jest moja matka, mam prawo wiedzieć co się z nią dzieje.
P: Javier zapewniam Cię, że jeżeli czegokolwiek dowiem się o Sarze to nie będę tego przed Tobą ukrywał.
J: Mam taką nadzieję. I lepiej niech nic głupiego nie przyjdzie Ci do głowy.
P: Co to ma niby znaczyć?
J: W końcu Estefania to Twoja siostra.
P: A Ty nie chcesz żebym chociaż na moment o tym zapomniał, prawda? Myślisz, że nie wiem o tym, że to wszystko moja wina? Że gdyby Sara ze mną nie była to mogłaby spokojnie żyć? Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i teraz jedyne o czym myślę to to żeby ją odnaleźć i bezpiecznie sprowadzić do domu. Zrobię wszystko żeby ją ochronić, jeśli będzie trzeba to nawet......
Urwał wpół zdania.
J: Zostawisz ją?
P: Zawsze będę pilnował żeby ona i nasza córka były bezpieczne, nieważne gdzie akurat będę.
Javier spojrzał na niego ze zdziwieniem, nie spodziewał się, że Patricio jest gotowy do takiego poświęcenia.
P: Jedź do domu, ja tu zostanę. Będę Cię na bieżąco informował.
Patricio spędził w agencji cały dzień czekając na jakiś znak od Sary. Był tak zmęczony, że zasnął w centrali.
Jackie akurat wychodziła do domu, kiedy jednak go zauważyła podeszła do niego i pogładziła go po twarzy.
P: Sara....
Patricio przebudził się i zobaczył nad sobą byłą żonę. Szybko wstał.
P: Jackie, co Ty robisz?
Jc: Spokojnie, chyba powinieneś odpocząć. Odwiozę Cię do domu.
P: Nie ma takiej potrzeby. Zostanę tutaj.
Jc: Ty naprawdę myślisz, że ona wróci? Zamierzasz na nią czekać?
P: Oczywiście, że tak.
Jc: Nie poznaję Cię, kiedyś byłeś inny, waleczny. Nikt nie mógł Ci się sprzeciwić, a już na pewno nie było osoby dla której byś się tak poświęcał.
Jackie stopniowo zbliżała się do Patricia, patrzyła mu w oczy.
P: To było dawno, od tamtej pory wszystko się zmieniło.
Jc: A może pora by przypomnieć sobie stare czasy?
Jackie chciała pocałować Patricia, ale on jej na to nie pozwolił. Chwycił ją za ręce i odsunął od siebie.
P: Jackie daj mi spokój. Jedyną kobietą którą kocham jest Sara i to się nigdy nie zmieni. Znajdę ją i będziemy szczęśliwi, więc nawet nie próbuj swoich sztuczek, bo nie dam się na nie złapać.
Jc: Jesteś głupi Patricio. Mógłbyś być naprawdę szczęśliwy, a tymczasem wolisz czekać na jakiś znak od kobiety która po prostu z dnia na dzień Cię zostawiła. Ona na Ciebie nie zasłużyła.
P: A Ty tym bardziej. Nie wiesz jak jest i co się wydarzyło, więc się nie wtrącaj!
Jackie spojrzała na niego z nienawiścią.
Jc: Nie mogę uwierzyć, że byłam kiedyś z kimś takim jak Ty!
Wyszła, a Patricia zaskoczyły jej słowa. Kolejna kobieta żałuje, że się z nim związała? Co z nim jest nie tak? Wpatrywał się w mapę i zastanawiał gdzie Sara mogła się ukryć, szukał w pamięci jakiejś wskazówki, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
Pomimo, że nie mógł przestać myśleć o Sarze, to postanowił się czymś zająć, wziął się za przeglądanie raportów. Noc zleciała mu szybko, a rano do agencji przyjechał Javier.
J: Nie mów, że spędziłeś tu całą noc.
P: Tak, czekałem na jakiś sygnał.
J: I co?
P: Jak narazie bez zmian, ale Sara w końcu się odezwie. Wierzę w to.
J: Mam nadzieję, że jak najprędzej. Clara już zaczęła o nią pytać, czuje że coś jest nie tak.
P: Co jej powiedziałeś?
J: Wytłumaczyliśmy jej z Reiną, że musiała odpocząć i pojechała do SPA, ale mała i tak za nią bardzo tęskni.
Patricio spojrzał na komputer i zobaczył coś dziwnego.
P: Javier spójrz na to. Telefon Sary zalogował się do bazy.
J: Dzwoń do niej, szybko.
Patricio wybrał numer Sary, wiedział że to może ich jedyna szansa.
P: Cholera, zajęte.
J: Poczekaj, chyba coś mamy. Spójrz.
Na mapie było widać wyraźny sygnał.
J: Gdzie to jest?
P: Za miastem, znam to miejsce. Jadę!
J: Poczekaj, jadę z Tobą.
P: Sygnał zniknął.
J: Zapisałeś współrzędne?
P: Nie muszę, wiem gdzie to jest.
W tym momencie usłyszeli, że Javierowi dzwoni telefon.
J: Tak Reino? Nie mogę teraz rozmawiać.
R: Dodzwoniłam się do Sary, udało Wam się ją zlokalizować?
J: Tak, właśnie do niej jedziemy. Dobra robota kochanie. Będziemy w kontakcie.
Zwrócił się do Patricia.
J: To Reina z nią rozmawiała.
P: Dostanie ode mnie wielki bukiet kiedy już przywiozę Sarę. Chodźmy.
Rc: Javier!
J: Co się dzieje?
Rc: Dostałem wiadomość od naszego agenta, że Estefania Perez opuściła swoją willę razem z jakimś facetem. Prawdopodobnie jest uzbrojona.
J: Szlag, namierzyła mamę! Musimy się pospieszyć!
P: Javier zostań tu i kontroluj sytuację, dotrę do Sary pierwszy.
Rc: Nasi za nią pojechali, ale trzeba się spieszyć.
Patricio w pośpiechu wybiegł z agencji. Wiedział, że samochodem nie ma szans przedostać się przez miasto. Zauważył Jackie, która stała przy swoim motorze.
P: Zatankowany?
Jc: Tak, ale....
W pośpiechu wziął od niej kluczyki i ubrał kask.
Jc: Patricio co Ty robisz? Przecież wieki nie jeździłeś. Ta maszyna ma ogromnego kopa.
Wsiadł na motor i odjechał. Słyszał, że Jackie coś jeszcze za nim krzyczała, ale nie zwracał na to uwagi. Teraz najważniejsze było życie Sary.
Javier próbował się do niej jeszcze dodzwonić, ale znów wyłączyła telefon.
Jc: Co tu się dzieje? Patricio zabrał mój motor, dokąd pojechał?
Javier spojrzał na nią zdziwiony. Miał nadzieję, że Patricio wie co robi.
Rc: Smith się odnalazła, ale Estefania też wpadła na jej trop. Nie wiadomo co się wydarzy.
J: Patricio musi zdążyć. Jak sytuacja, gdzie jest Estefania?
W tym momencie zadzwonił mu telefon.
J: Gdzie jesteście, zatrzymaliście ją?
A: Nie..... Uciekła nam.
J: Co Ty mówisz?! Przecież dostaliście współrzędne, jak mogliście ją zgubić?!
A: W którymś momencie zaczęła jechać w zupełnie innym kierunku. Jesteście pewni, że te
współrzędne są prawidłowe?
J: Tak, chyba tak.
Javier miał mętlik w głowie, nie miał już pewności co do niczego.
J: Informujcie mnie jeśli się czegoś dowiecie.
Rc: Co się dzieje?
J: Estefania zupełnie zboczyła z trasy. To niemożliwe żeby się wycofała.
Rc: Wiesz, że to może być pułapka z jej strony.
J: Wiem, a najgorsze jest to że nie skontaktuję się teraz ani z mamą ani z Patriciem. Jadę tam!
Rc: Stój, tu jesteś bardziej potrzebny. Po za tym nie wiesz nawet gdzie to jest.
Rocky miał rację i Javier doskonale o tym wiedział. Jednak dobijało go to, że nic nie może zrobić. Teraz los Sary i był wyłącznie w rękach Patricia......
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fantometka
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 24 Gru 2015
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:38:53 03-03-18    Temat postu:

Fajnie, że pojawił się nowy rozdział, oby Patricio znalazł Sarę wcześniej niż Estefania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fantometka
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 24 Gru 2015
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 0:19:51 01-04-19    Temat postu:

Będzie kontynuacja tego opowiadania?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekilka44
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Sie 2015
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wolny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:17:34 07-04-19    Temat postu:

ja tez czekam na kolejna czesc,,,,wciaz tu zagladam:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aniqa
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 03 Kwi 2015
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:15:12 25-07-19    Temat postu:

Witam Was po tak długim czasie nieobecności. Wybaczcie, że zniknęłam z moimi opowiadaniami na tak długo, ale niestety inne obowiązki wzięły górę i musiałam zawiesić swoją ,,działalność"
Nie myślcie jednak, że zupełnie nic nie pisałam w tym czasie
Wracam z nowym opowiadaniem, jeśli Wam się spodoba to standardowo zostawcie komentarz. Będzie to też dla mnie znak, czy mam kontynuować tą historię.
Miłego czytania

Opowiadanie 31

Patricio pędził jak oszalały, nie zważał na nic. Jedyną rzeczą o jakiej myślał było to by udało mu się dotrzeć do Sary przed Estefanią. Wiedział już gdzie jego ukochana się ukryła, to domek który kiedyś wynajęli na weekend. Nie przyszło mu do głowy, że Sara może być właśnie tam. W którymś momencie Patricio wjechał na polną drogę, był zaskoczony że na horyzoncie nie ma żadnego samochodu. To znaczy, że zdążył. Kiedy dotarł na miejsce zobaczył samochód Sary, teraz miał już pewność, że jego ukochana tu jest. Obawiał się jednak tego, że wszystko za łatwo poszło, miał przeczucie że to jeszcze nie koniec.
W pośpiechu zastukał do drzwi.
Sara była zdziwiona, że ktokolwiek do niej przyszedł, była pewna że w tym miejscu będzie miała spokój. Spojrzała przez wizjer i poczuła, że serce zaczęło jej mocniej bić. Skąd Patricio się tu wziął?
P: Saro to ja! Otwórz, wiem że tam jesteś!
Wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi.
P: Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.
Sara nie wyglądała na zachwyconą.
S: Jak mnie tu znalazłeś?
P: To jest teraz nieistotne. Musimy porozmawiać.
S: Patricio zostawiłam Ci wiadomość. Chcę sobie wszystko przemyśleć, zastanowić się co dalej. Twoje ostatnie zachowanie.....
P: Właśnie dlatego tu jestem, wszystko Ci wytłumaczę tylko wejdźmy do środka.
S: Dlaczego jesteś taki zdenerwowany, coś się stało?
P: Saro proszę.
Otworzyła szerzej drzwi, w tym momencie Patricio usłyszał podjeżdżający samochód. Obrócił się i zobaczył wystawioną przez okno lufę. W ostatniej chwili zdążył osłonić Sarę przed strzałem, a kula trafiła prosto w jego ramię.
S: Patricio!!!!!
Chwyciła go, na szczęście nie stracił przytomności.
P: Chodź, szybko.
W pośpiechu weszli do domu, Patricio odwrócił się lecz nie zdołał dojrzeć twarzy napastnika, a jedynie tył odjeżdżającego samochodu. Był jednak niemal pewien tego kto celował do Sary.
S: Połóż się, dzwonię na pogotowie.
Złapał ją za rękę.
P: Nie. Nie zostawię Cię, już nigdy więcej nie będziesz zdana sama na siebie.
S: Patricio to poważny uraz, musi zobaczyć Cię lekarz.
P: Poradzę sobie. Przynieś mi bandaż, miskę z wodą i coś do dezynfekcji.
Poszła po wszystko co przykazał Patricio.
P: Saro, jeszcze cążki.
Postanowił, że sam wyjmie sobie kulę. Wiedział, że gdyby trafił do szpitala to Sara znów byłaby w niebezpieczeństwie.
S: Pomogę Ci.
Chwilę później było już po wszystkim. Sara nadal jednak była przerażona tym co się wydarzyło.
S: Co to było? Patricio wiesz kto do nas strzelał?
Spojrzeli sobie w oczy.
S: A raczej do mnie. Gdyby nie Ty..... Uratowałeś mnie po raz kolejny, mnie i nasze dziecko. Kula przecież trafiłaby prosto w mój brzuch.
Sarze napłynęły łzy do oczu.
S: Zaryzykowałeś własne życie.
P: Wiesz, że zrobiłbym to jeszcze milion razy.
Chodź do mnie.
Mocno ją przytulił, Sara kompletnie się rozkleiła. Patricio natomiast czuł, że nadal buzuje w nim adrenalina.
Zaczęli się całować, stopniowo coraz bardziej się sobie oddawali. Oboje bardzo za sobą tęsknili.
Chwilę później leżeli objęci przy kominku. Sara czuła, że Patricio zaczyna drżeć. Przyłożyła mu rękę do czoła i poczuła, że jest bardzo rozpalony. Zaczęła robić mu zimne okłady. Mówiła do niego po cichu.
S: Jak Ty to robisz? Skąd tyle o mnie wiesz? Jak sprawiasz, że nawet kiedy jestem daleko to nadal mnie chronisz?
Patricio ocknął się, był jednak bardzo słaby.
P: Mówiłem Ci kiedyś, że znajdę Cię nawet na końcu świata. Nic nas nie rozdzieli.
S: Cii, spokojnie.
Chwycił ją za rękę.
P: Bądź przy mnie, zawsze.
Położyła się obok niego, a Patricio przytulił ją resztkami sił. Zasnęli razem, tak jak oboje o tym marzyli przez kilka ostatnich dni.

Rano Patricio czuł się lepiej, jednak nadal bolała go ręka. Sara zrobiła śniadanie i chciała jak najlepiej się nim zająć.
S: Po powrocie do miasta pojedziemy do lekarza, musimy się upewnić że wszystko jest w porządku. No i powinniśmy zawiadomić naszych ludzi, musimy znaleźć tego kto Ci to zrobił.
P: Masz rację, trzeba ją złapać. Tylko wolałbym, żebyśmy póki co tutaj zostali.
S: Powiedziałeś ,,ją''? Wiesz kto to był?
Patricio spuścił wzrok.
P: Tak.
Sara spojrzała na niego przestraszona.
P: Usiądź proszę.
Siedzieli naprzeciwko siebie, Patricio chwycił dłonie Sary.
P: Tylko pamiętaj, że nie możesz się denerwować. To Estefania.....
Patricio widział, że na twarzy Sary pojawiło się przerażenie.
Chciała zadać mu wiele pytań, ale nie potrafiła wydusić ani słowa. Patricio widział to, dlatego wiedział, że to on musi przejąć inicjatywę.
P: Opowiem Ci co się wydarzyło.
Po kolei i dokładnie wprowadził Sarę w wydarzenia z ostatniego czasu, począwszy od propozycji jaką Estefania złożyła Asuncion, aż po swoje spotkanie z siostrą.
P: To by było na tyle.
Sara starała się to wszystko ogarnąć, jednak Patricio wiedział, że to dla niej szok.
P: Powinnaś odpocząć.
S: Nie, wszystko jest w porządku.
Wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi. Sara chwyciła go za rękę.
S: Dokąd idziesz?
P: To był intensywny dzień, połóż się.
Sara patrzyła na niego zaskoczona, widziała że Patricio dziwnie się zachowuje. Odwrócił się do niej.
P: Naprawdę zrozumiem jeśli nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.
Sara spojrzała na niego zdumiona.
S: O czym Ty mówisz?
Znów chciał wyjść, ale Sara mu nie pozwoliła. Wsunęła swoją dłoń w jego i mocno ją ścisnęła.
Patricio spojrzał na nią.
P: Przecież wiem, że to wszystko moja wina. Gdybyś mnie nie poznała......
S:.....to nie byłabym teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie. Patricio to co robi Twoja siostra nie ma dla mnie absolutnie żadnego związku z Tobą. Uwierz mi, że dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy byli razem i nic nie jest w stanie tego zmienić.
Patricio patrzył na nią w milczeniu. Sara przyłożyła jego dłoń do swojego brzucha.
S: Chcesz nas zostawić?
P: Oczywiście, że nie.
S: To zapomnij o Estefanii. Jestem pewna, że nasi ją znajdą, a do tego czasu będziemy po prostu ostrożni.
Sara przytuliła się do niego. Patricio nie spodziewał się po niej takiej reakcji, bardzo bał się żeby nie przestraszyć Sary. Ona natomiast wiedziała jakie to musi być dla niego ciężkie i że powinna go wspierać. Widziała, że obwiniał się o całą tą sytuację, a tego nie chciała, liczyło się dla niej tylko to, że się kochają. Nie była już na niego zła, zrozumiała że wszystko co robił było po to by ją chronić.
Pocałował ją w głowę.
P: Teraz naprawdę powinnaś odpocząć.
S: Ok, ale położysz się razem ze mną. Bardzo się za Tobą stęskniłam.
Patricio uśmiechnął się do niej.
P: A nawet nie wiesz jak ja za Tobą.
Mocno ją przytulił i pozwolił spokojnie zasnąć. W międzyczasie wysłał sms-a Javierowi. Przez wczorajsze wydarzenia kompletnie zapomnieli komukolwiek dać znać, że wszystko jest w porządku. Patricio postanowił, że jeszcze kilka dni zostaną w tym miejscu, chciał spędzić z Sarą trochę czasu, a po za tym Estefania wie, że Sara już nie jest sama, więc nie odważy się ponownie zaatakować.
Wieczorem Sara przygotowała kolację, a Patricio napalił w kominku. Kiedy zjedli, usiedli przytuleni na kanapie.
S: A właściwie to jak długo chcesz tu zostać?
P: Najchętniej w ogóle bym stąd nie wyjeżdżał, tu jest tak spokojnie. Nie dziwię się, że wybrałaś na kryjówkę to miejsce.
S: A Ty i tak mnie znalazłeś.
P: Dlatego już nigdy więcej nie rób takich rzeczy.
S: Chciałam Ci tylko pokazać, że nie będę tolerować takiego zachowania. Teraz już wiem o co chodziło, ale to nie zmienia faktu, że nie pochwalam tego co zrobiłeś.
P: Uwierz mi, że dostałem solidną nauczkę. Kiedy zobaczyłem, że Cię nie ma to byłem przerażony.
S: Ale w końcu i tak mnie znalazłeś.
P: Nie było łatwo, nie zostawiłaś żadnych śladów. Dobrze, że Reina potrafiła wykorzystać okazję.
Sara spojrzała na niego, a Patricio uśmiechnął się chytrze.
P: No tak, tak. To dzięki Waszej rozmowie Cię namierzyliśmy.
S: Nie wierzę, a podobno dzwoniła do mnie, bo Clara bardzo za mną tęskni. Nie miała już czego wymyślić.
P: To akurat jest prawda, mała ciągle o Ciebie pyta. Powiedzieliśmy jej, że pojechałaś do SPA. Ale chyba jest to dla niej mało wiarygodne.
S: Patricio musimy wracać. Nie chcę żeby wszyscy tak się martwili.
P: Spokojnie, kiedy spałaś napisałem Javierowi sms-a, że wszystko jest dobrze i że wrócimy za parę dni.
Sara odetchnęła z ulgą. Spojrzała przez okno.
S: A powiedz mi skąd właściwie wziąłeś ten motor?
Patricio uśmiechnął się, kompletnie o tym zapomniał.
P: Od Jackie, chyba była trochę zdziwiona gdy go zabierałem.
S: Ja też jestem. Dlaczego nic nie wiem o tym, że potrafisz jeździć?
P: Jakoś nigdy nie było okazji żebym Ci zaprezentował swoje umiejętności w tym temacie.
S: Kiedy nauczyłeś się jeździć?
P: Dawno temu.
S: To na wyścigach poznaliście się z Jackie?
P: Saro po co do tego wracać? To są stare dzieje.
S: Bo jestem ciekawa jak to się stało, że się w sobie zakochaliście. Nigdy mi o tym nie opowiadałeś.
P: Dlatego, że to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Kiedy Cię poznałem to wszystko się zmieniło.
S: W porządku, ale nie chcę żebyś więcej jeździł na motorze, to zbyt niebezpieczne.
P: Spokojnie kochanie, nie zamierzam. To była wyjątkowa sytuacja.
S: Mhm.
Sara zaczęła gładzić Patricia po torsie i coraz bardziej się do niego przytulać. On natomiast wiedział doskonale o co jej chodzi, rozumiał jej sygnały bez słów. Cieszył się, że pomimo ciąży ona wciąż ma ochotę się z nim kochać, bo zawsze kiedy była obok jemu samemu ciężko było się przed tym powstrzymać. Kiedy trzymał ją w ramionach to czuł, że nie mógł lepiej trafić, Sara była wszystkim czego potrzebował do szczęścia.
Kiedy już zasnęła Patricio wstał i spojrzał przez okno, to wtedy obiecał sobie, że już nigdy nie pozwoli by cokolwiek zakłóciło ich spokój. Zawsze będzie ją chronił, niezależnie od tego ile ofiar będzie musiał za sobą zostawić......
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tekilka44
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Sie 2015
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wolny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:39:41 25-07-19    Temat postu:

super, super, super. Czekamy na wiecej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aniqa
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 03 Kwi 2015
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:34:58 14-08-19    Temat postu:

Kolejna część opowiadania

Opowiadanie 32

Spędzili za miastem jeszcze kilka dni, ale uznali że już najwyższa pora wracać. Mieli swoje obowiązki, a po za tym Sara bardzo stęskniła się za bliskimi.
S: Patricio, a co z motorem?
P: Nasi agenci po niego przyjadą. Mam nadzieję, że Jackie mnie nie zlinczuje za to, że praktycznie wyrwałem jej go z rąk.
Patricio roześmiał się.
S: Będziemy musieli jakoś się jej odwdzięczyć.
P: Spokojnie, załatwię to.
Mieli już wsiadać do samochodu kiedy Sara usłyszała jakiś pisk. Odwróciła się i zobaczyła, że między drzewami ukrył się pies. Podeszła do niego, ale był bardzo przestraszony.
S: Patricio zobacz.
P: Ostrożnie, może być groźny.
S: Daj spokój, nie widzisz jak się trzęsie?
S(do psa): Chodź do mnie malutki.
Wzięła go na ręce i zaczęła głaskać. Patricio spojrzał na nią z ironicznym uśmiechem, wiedział już co się świeci.
P: No i co teraz?
Sara patrzyła na niego z nadzieją.
S: A jak myślisz?
P: Saro, proszę Cię....
S: Nie Patricio to ja proszę, przecież nie możemy go tu zostawić. Zobacz jaki jest kochany.
Podeszła z psem do Patricia, a ten zaczął lizać go po dłoni. Sara roześmiała się.
S: Widzisz polubił Cię.
P: No cóż....
S: Wiedziałam, że się zgodzisz. Jesteś cudowny.
Pocałowała go w policzek i wsiadła do auta.
S: Jedziemy?
P: Przecież ja nawet nie zdążyłem nic powiedzieć.
Patricio wzruszył ramionami.
P: Wiesz, że nie potrafię Ci niczego odmówić.
Droga minęła im dość szybko, Sara cieszyła się, że wracają do domu. Kiedy przyjechali zdziwiła się panującym w mieszkaniu porządkiem.
S: Patricio czy Ty tu w ogóle bywałeś kiedy mnie nie było?
P: Raczej nie, większość czasu spędziłem w agencji.
S: Dawno nie było tu tak czysto, chyba musimy częściej wyjeżdżać.
Sara zaczęła się śmiać, a Patricio zerknął na załatwiającego się w kącie psa.
P: I raczej długo czysto nie będzie.
S: Ups.... Zaraz to sprzątnę.
P: Zostaw, ja to zrobię. (Do psa): Chodź tu kolego.
Patricio wziął go na ręce. Sara bała się, że będzie zły, ale chyba bardziej rozbawiła go ta sytuacja.
S: Trzeba naszemu nowemu pupilowi nadać jakieś imię.
P: Najpierw ten psotnik musi odwiedzić weterynarza.
S: Patricio daj spokój, psy tego nie lubią, a widać że ten jest zdrowy.
P: Nie ma mowy, jeśli ma tu zostać to musi być zbadany i zaszczepiony. Nie możesz mieć styczności z chorym psem.
S: Dobrze, dobrze jak sobie życzysz.
P: Załatwię to, a Ty odpocznij.
S: Mhm.
P: Saro....
S: Tak?
P: Kocham Cię.
Uśmiechnęła się do niego.
S: Ja Ciebie też. Wracaj szybko.
Patricio wyszedł, a Sara poszła się rozpakować. Była szczęśliwa, że w końcu zachowują się wobec siebie tak jak kiedyś. Jedyne co ją martwiło to fakt, że Estefania nadal może chcieć im zaszkodzić. Najbardziej w tym wszystkim obawiała się reakcji Patricia, bo już niejednokrotnie udowodnił, że jest gotowy na wszystko byle tylko ją ochronić. Obiecała sobie, że postara się o tym nie myśleć, wiedziała że muszą po prostu być ostrożni. Postanowiła, że pojedzie odwiedzić rodzinę, bardzo się za wszystkimi stęskniła, szczególnie za Clarą. Nie uprzedziła nikogo, że przyjedzie, chciała im zrobić niespodziankę. Kiedy była już pod rezydencją zobaczyła Clarę pływającą w basenie. Podeszła po cichu i czekała aż wnuczka skończy. Kiedy Clara zaczęła się wynużać się z basenu Sara podeszła do niej z ręcznikiem.
S: Świetnie pani idzie, czy mogę się przyłączyć?
C: Babcia!!
Dziewczynka uściskała Sarę, a po chwili wyszła do nich Reina.
R: Claro uważaj, babcia będzie cała mokra.
S: To nic nie szkodzi, stęskniłam się za moim aniołkiem i chciałabym ją gdzieś zabrać, jeżeli nie masz nic przeciwko.
R: Oczywiście, że nie. Claro idź się wysuszyć, a my za ten czas pogadamy.
Reina zaparzyła kawę i usiadły w ogrodzie. Kobieta cieszyła się, że Sara z Patriciem się dogadali i w końcu wrócili do domu.
R: Dobrze, że już jesteś. Bardzo się o Ciebie martwiliśmy.
S: Wiem, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
R: To był błąd ze strony Patricia, że nie powiedział Ci od razu, ale chciał Cię chronić. Wszystko się za bardzo skomplikowało, ale mam nadzieję że nie masz nam nic za złe?
Kobieta spojrzała na nią przestraszona.
S: Reino oczywiście, że nie. Wiem, że się o mnie martwiliście, ale na przyszłość informujcie mnie o wszystkim co mnie dotyczy.
R: Masz to jak w banku.
Reina mrugnęła do niej.
S: A swoją drogą to muszę Ci pogratulować, świetnie mnie podeszłaś.
Sara uśmiechnęła się chytrze.
R: Mówisz o moim telefonie do Ciebie?
S: Tak. Sama to zaplanowałaś?
R: No cóż, właściwie....
Kobiety roześmiały się.
S: Masz żyłkę agenta, dochodzenia wychodzą Ci równie dobrze, co szycie sukienek.
R: To zaszczyt usłyszeć komplement od takiej agentki jak Ty. A skoro jesteśmy w temacie, to zamierzasz wrócić do pracy po porodzie?
S: Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam ale myślę, że tak. Nie wyobrażam sobie nieustannego siedzenia w domu.
R: Myślisz, że Patricio się na to zgodzi?
S: Nie będzie miał wyboru.
Sara mrugnęła do niej. Kobiety zamieniły jeszcze kilka zdań, po czym dołączyła do nich Clara.
S: Gotowa, jedziemy?
C: Pewnie.
R: Claro tylko pamiętaj, że masz słuchać babci.
S: Reino spokojnie, Clara zawsze mnie słucha.
Uśmiechnęła się do dziewczynki.
R: Dobrze, dobrze. Miłej zabawy.
Wsiadły do samochodu i odjechały. Reina cieszyła się, że Clara ma takie wsparcie w Sarze. Widziała, że jej również sprawia to ogromną radość, w końcu nie mogła być z synem przez większość jego życia, więc przynajmniej z wnuczką spędza dużo czasu.

W samochodzie Clara patrzyła zamyślona przez okno, w pewnym momencie Sara uszczypnęła ją.
S: Hej, o czym tak myśli moja smoczyca?
C: O tym, że cieszę się, że do nas wróciłaś. Wiem, że nie byłaś w żadnym SPA, ale pewnie i tak nie powiesz mi gdzie, bo to sprawy dorosłych.
Sara spojrzała na nią zdziwiona. Nie sądziła, że Clara już tak dużo rozumie. Postanowiła potraktować ją poważnie.
S: A skąd wiesz, że nie byłam w SPA?
C: Bo wszyscy chodzili bardzo poddenerwowani, zwłaszcza tata i wujek. Bardzo się o Ciebie martwili, a wujek był bardzo smutny. Na pewno strasznie Cię kocha.
Sara uśmiechnęła się. Była pod wrażeniem jak na swój uroczy dziecięcy sposób Clara potrafi powiedzieć tak poważne rzeczy.
C: Ja też się martwiłam, bałam się, że już do nas nie wrócisz.
S: Skarbie, to nie tak, po prostu musiałam trochę odpocząć. Faktycznie mogłam zachować się inaczej, nie powinnam tak po prostu wyjeżdżać, nie pomyślałam i za to Cię przepraszam.
C: Nie gniewam się, tylko obiecaj, że więcej tak nie zrobisz.
S: Masz moje słowo. Nigdy Was nie zostawię.
Clara uśmiechnęła się, była już dużo spokojniejsza.
Tymczasem Patricio wrócił z nowym pupilem do domu. Był zdziwiony, że nie ma Sary, nie chciał żeby w sytuacji w której są wychodziła sama. Zadzwonił do niej, ale nie odebrała.
P(do psa): Jak zwykle, Twoja pani nie odbiera. Będziesz się musiał przyzwyczaić do jej trybu życia, tak jak ja.
Zadzwonił jeszcze raz, ale w słuchawce była cisza, wykręcił więc numer Reiny.
R: Cześć braciszku, miło Cię słyszeć.
P: Witaj, mam pytanie. Czy nie ma może u Was Sary? Nie odbiera i zaczynam się denerwować.
R: Spokojnie, teraz jej nie ma, ale była jakiś czas temu i zabrała Clarę do miasta.
P: Uff, w takim razie w porządku.
R: Patricio nie możecie tak żyć, w ciągłym strachu. Wiesz, że Sara będzie to źle znosić.
P: Wiem, ale co mam zrobić?
R: Cieszyć się tym, że między Wami jest dobrze. Estefania wtedy jej nie odnalazła, a teraz kiedy Sara jest tutaj to tym bardziej nie odważy się zaatakować.
Reina zaniepokoiła się ciszą ze strony Patricia.
R: Wszystko w porządku?
P: Tak, tylko nie powiedzieliśmy Wam wszystkiego. Ale to nie jest rozmowa na telefon.
R: Patricio o co chodzi, co się wydarzyło?
P: Porozmawiamy o tym niedługo, muszę już kończyć. Pa.
Jak zwykle, pomyślała Reina. Za każdym razem kiedy próbuje się czegoś od niego dowiedzieć to Patricio ucina temat. Wiedziała, że jest twardy i że zrobi wszystko by ochronić swoją rodzinę, nigdy nie mogłaby wymarzyć sobie lepszego brata.
Tymczasem Patricio postanowił zająć się pracą, nie chciał cały czas myśleć o Estefanii i zastanawiać się co może znowu wymyślić. Odczytywał po kolei firmowe maile i zastanawiał się co dalej z agencją. W końcu kiedy Sara urodzi to jego obecność tam będzie raczej ograniczona, bo będzie chciał jak najwięcej pomagać przy dziecku. Ona z resztą też nieprędko wróci do pracy. Patricio wiedział, że Javier świetnie spisze się w roli szefa, jednak nie chciał go aż tak obciążać, w końcu on też ma rodzinę, której chce poświęcić czas. Stwierdził, że będą musieli z Sarą to omówić i pomyśleć jak dalej będzie wyglądała ich praca. Czasami miewał momenty kiedy chciałby rzucić to wszystko i zabrać Sarę gdzieś daleko. Nie musieliby wtedy przejmować się agencją ani niczym innym, zaczęliby nowe życie z dala od wszystkich kłopotów. Wiedział jednak, że jego ukochana nie byłaby w stanie zostawić swoich bliskich, nawet pomimo tego, że bardzo się kochają.
Z rozmyślań wyrwał go dzwonek telefonu. Spojrzał na ekran i zobaczył, że to ktoś z agencji.
P: Picasso, słucham.
Ag: Szefie musi Pan pilnie przyjechać. Mamy coś nowego w sprawie Estefanii Perez.
P: Zaraz będę.
W pośpiechu wsiadł do samochodu i udał się do agencji. Obawiał się tego co może usłyszeć, ale wiedział że teraz kiedy Sara już o wszystkim wie, to on tym bardziej musi trzymać rękę na pulsie.
W tym samym czasie Sara z Clarą świetnie bawiły się na zakupach. Kobieta nie chciała ciągle myśleć o Estefanii i o tym czy będzie chciała jeszcze jej zagrozić. Postanowiła, że zrobi wszystko, by teraz ich rodzina była naprawdę szczęśliwa.
C: Babciu.
S: Tak kochanie?
C: Kiedy w końcu weźmiecie z wujkiem ślub? Cały czas to odkładacie. Nie chcecie już być razem?
S: Oczywiście, że chcemy. Po prostu ostatnio dużo się działo i nie mieliśmy do tego głowy.
Ale chyba masz rację pora wziąć się za przygotowania.
Sara mrugnęła do Clary i zaczęła się zastanawiać nad tym co powiedziała wnuczka. Skoro nawet ona zadała takie pytanie, to co musi myśleć Patricio? Postanowiła, że zaraz po powrocie do domu porozmawia z nim o tym. Tymczasem odwiozła Clarę do domu i pojechała do agencji.
W międzyczasie Patricio razem z Javierem analizowali ostatnie poczynania Estefanii. Patricio w końcu przyznał się Javierowi co wydarzyło się kiedy odnalazł Sarę. Bolivar był mu ogromnie wdzięczny za to, że uratował jego mamę.
J: Nawet nie chcę myśleć co by było gdybyś nie dotarł na czas do tego domku. Przecież mama nie miała żadnego pola manewru.
P: Powiedziałem Ci kiedyś, że zawsze będę chronił Sarę. Nie pozwolę, by ktokolwiek ją skrzywdził.
J: Cieszę się, że na Ciebie trafiła, wiem że jest z Tobą szczęśliwa.
Patricio spojrzał na niego i uśmiechnął się.
P: A co do Estefanii.... Z tych raportów wynika, że zatrudniła nową pomoc domową.
J: Tak. Nasi agenci bacznie ją obserwują i zaczęli już prześwietlać tą dziewczynę.
P: Bardzo dobrze, musimy wiedzieć wszystko o poczynaniach Estefanii i jej pracowników.
W tym momencie do gabinetu weszła Sara.
S: Hej, macie jakieś tajne zebranie?
J: Mamo, jak dobrze Cię w końcu zobaczyć.
Podszedł do niej i ją uściskał.
J: Jak się czujesz, nic Ci nie jest?
Sara spojrzała na Patricia.
S: Powiedziałeś mu?
P: Tak, wszyscy gramy w tej samej drużynie, więc musimy być ze sobą szczerzy.
S: Masz rację. (Do Javiera): Synku już wszystko jest w porządku, nie martw się. Patricio jak zawsze był na posterunku.
Popatrzyła na niego, a Patricio ją objął.
P: Kochanie, a w ogóle to co Ty tu robisz?
S: Pomyślałam, że dobrze byłoby gdybyśmy razem podziękowali Jackie za użyczenie motoru.
P: Ach no tak, zapomniałem o tym. Nasi agenci chyba już go przywieźli.
S: Więc chodźmy.
Zeszli wspólnie do gabinetu Jackie. Sara zapukała i uchyliła lekko drzwi.
S: Można?
Jc: Proszę.
Jackie zdziwiła się na ich widok, zwłaszcza po ostatniej sytuacji z Patriciem. Dla niego również nie było to komfortowe, ale nie powiedział Sarze co wydarzyło się między nim, a panią doktor, więc musiał dobrze grać.
Jc: O co chodzi?
S: Chcielibyśmy z Patriciem podziękować Ci. Gdyby nie Twój motor, to nie dotarłby do mnie na czas.
Jackie patrzyła na nich zdezorientowana. Nie spodziewała się, że w ogóle usłyszy słowo na temat tej sytuacji. A już na pewno nie myślała, że przyjdą do niej oboje z Patriciem.
Jc: Chyba nie miałam za wiele do powiedzenia w tym temacie. Patricio postawił mnie przed faktem dokonanym.
Widzieli, że nie była zachwycona.
S: Tym bardziej jesteśmy Ci wdzięczni.
P: Proszę, tu są kluczyki. Jest umyty i zatankowany. Możesz sprawdzić czy nie ma żadnej ryski.
Sara posłała Patriciowi ostre spojrzenie, słyszała że zaczął ironizować.
Jc: Dzięki, z pewnością tak zrobię.
P: To my idziemy.
Jackie postanowiła wykorzystać trochę sytuację i podogryzać Patriciowi.
Jc: Przyznaj, podobało Ci się.
P: Słucham? O czym mówisz?
Jc: No wiesz, prędkość, adrenalina. Człowiek czuje, że naprawdę żyje. Jak za starych dobrych czasów.
Jackie uśmiechnęła się chytrze, a Sara spojrzała na Patricia.
Jc: Warto sobie czasami odświeżyć pamięć, przecież lubiłeś to.
P: Ja nie mam takiej potrzeby, dobrze mi tu gdzie jestem.
Jackie spojrzała na Sarę, nadal miała na twarzy kpiący uśmiech.
Jc: Tak, z pewnością. Gdybyś jednak chciał kiedyś pojeździć i poczuć prawdziwą wolność to wiesz gdzie mnie szukać.
P: Nie będzie już takiej sytuacji. Do widzenia.
Patricio wziął Sarę za rękę i wyszli z gabinetu. Sara widziała, że jest wzburzony, sama poczuła się bardzo dziwnie. Miała wrażenie, że życie z nią i jej ciąża bardzo ograniczyły Patricia. Słowa Jackie uświadomiły jej, że przecież kiedyś był innym człowiekiem.
S: Nie musiałeś być dla niej taki oschły. W końcu nam pomogła.
P: Nie ona, tylko jej motor. Nie musieliśmy w ogóle do niej iść.
S: Nie denerwuj się tak.
P: Przestanę się denerwować, jak ta kobieta w końcu zniknie z naszego życia.
Sara zatrzymała się.
S: A jest w nim?
Patricio obrócił się i spojrzał na nią.
P: Oczywiście, że nie. Wiesz o co mi chodziło.
Podszedł do niej i pocałował ją w głowę.
P: No już, nie masz się czym martwić. Chodźmy.
Pojechali do domu, Sara widziała że Patricio nadal był niespokojny. Zastanawiała się na ile słowa Jackie wpłynęły na niego. Może tęskni za swoim poprzednim życiem i chciałby do niego wrócić, a przez sytuację w jakiej się znaleźli nie może. Zawsze był honorowy, więc teraz nawet gdyby był z nią nieszczęśliwy, to by jej nie zostawił.
Siedziała na kanapie i patrzyła na niego, krzątał się po kuchni i przygotowywał coś do jedzenia, faktycznie nie przypominał już faceta, którego poznała dawno temu.
Zaczęła mieć wątpliwości co do ich ślubu, najbardziej na świecie pragnęła szczęścia Patricia i nie chciała go do niczego zmuszać. Obawiała się, że oświadczył jej się wyłącznie ze względu na dziecko. Jednak z drugiej strony, znała go. Tyle razy zapewniał ją, że chce z nią być i marzy o ślubie, wiedziała że nie mógłby kłamać w takiej kwestii. Miała kompletny mętlik w głowie. Zaplanowała rozmowę na temat ich ślubu, ale nie wiedziała czy powinna w ogóle poruszać ten temat, w końcu Patricio od jakiegoś czasu również milczy w tej sprawie.
Podszedł do niej i pocałował ją w policzek.
P: Kolacja zaraz będzie gotowa.
S: Mhm.
P: O czym tak myślisz?
S: A, o niczym ważnym. Zastanawiam się jak jutro zorganizować pracę.
P: Daj spokój, zrelaksuj się i nie myśl dzisiaj o tym.
Popatrzyli na siebie przez chwilę.
P: Pójdę nałożyć jedzenie.
S: Patricio zaczekaj.
Chwyciła jego dłoń i wstała.
S: Tak sobie pomyślałam....
P: Tak?
S: Pytałeś mnie niedawno o datę ślubu.
Uśmiechnął się do niej, a Sara ciągnęła dalej.
S: Wtedy jakoś za dużo się działo, nie miałam do tego głowy, ale teraz.......
P: Zaraz, zaraz. Czy to znaczy, że nadal chcesz za mnie wyjść? Niemożliwe.
Uśmiechnął się jeszcze bardziej, Sara natomiast spojrzała na niego ironicznie.
S: Zawsze musisz się nabijać.
P: Kochanie, wiesz że ślicznie wyglądasz jak się złościsz?
Popatrzyła na niego zalotnie.
S: Wiesz, skoro nie chcesz....
Odeszła w drugą stronę, ale Patricio przyciągnął ją do siebie i mocno chwycił.
P: To co?
S: To może znajdzie się jakiś inny kandydat.
Patrzyli sobie w oczy, ich spojrzenia były tak samo zatwardziałe.
P: Nie ma mowy. Jesteś moja.
Zaczął ją namiętnie całować, nie mogli się od siebie oderwać. Po chwili Patricio lekko odsunął Sarę i popatrzył na nią.
P: A tak poważnie to o niczym tak nie marzę, jak o ślubie z Tobą. Powiedz tylko kiedy, a limuzyna zawiezie nas prosto pod ołtarz.
S: No właśnie, z tym jest pewien problem.
P: Jaki problem?
Patricio spojrzał na nią zaskoczony.
S: Jak już pewnie zauważyłeś z dnia na dzień robię się coraz większa....
P: Gdzieś mi się tam rzuciło w oczy, że jesteś w ciąży.
Mrugnął do niej, ale Sara spoważniała.
P: No dobrze, ale jaki to ma związek ze ślubem?
S: Przed ślubem kościelnym jest bardzo dużo formalności do załatwienia, po za tym terminy są dość odległe. A za kilka miesięcy to już w ogóle nie zmieszczę się w żadną sukienkę.
P: Kochanie, ale dla mnie jest nieważne w co się ubierzesz, najważniejsze że weźmiemy w końcu ten ślub.
S: Jak Ty nic nie rozumiesz.
Odsunęła się od niego.
S: To chyba logiczne, że każda panna młoda chce wyglądać pięknie w dniu swojego ślubu.
P: Ale Ty zawsze wyglądasz pięknie.
Sara westchnęła.
S: Znowu to samo.....
P: W porządku, odkładamy ślub kościelny. Ale nie myśl, że Ci go odpuszczę.
Patricio mrugnął do niej, a Sara uśmiechnęła się. Znowu się do niego przytuliła.
S: Sama nie zamierzam odpuszczać.
P: No dobrze, a co z cywilnym?
S: Zorganizujemy małe przyjęcie, tylko dla najbliższych. Co Ty na to?
P: Dobry pomysł, a termin?
S: Potrzebuję tylko trochę czasu żeby kupić sukienkę i buty. A potem już jestem cała Twoja.
P: W takim razie jutro rezerwujemy w urzędzie przyszły piątek.
S: Tak szybko? Przecież to raptem tydzień.
P: Nie ma na co czekać, muszę się spieszyć, bo jeszcze się rozmyślisz.
S: Może być piątek, ale za 2 tygodnie. Chcę żeby wszystko było idealnie.
P: Ehh, no dobrze. Przecież nie wygram z taką twardą zawodniczką.
S: Nawet nie próbuj.
Zaczęli się całować i iść w kierunku sypialni, kiedy nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
P: Cii, nie ma nas.
S: Patricio daj spokój, może to coś ważnego.
P: Teraz nie ma dla mnie nic ważniejszego od Ciebie.
Znowu zaczął ją całować, ale usłyszeli kolejny dzwonek.
S: Patricio proszę, idź otworzyć.
P: Niech Ci będzie.
Patricio był wyraźnie niepocieszony, Sara natomiast zaczęła się śmiać i poprawiała swoje ubranie.
P: Nie myśl sobie, że to koniec.
Otworzył drzwi i bardzo się zdziwił tym kogo zobaczył. To była Asuncion.
A: Dzień dobry, nie przeszkadzam Wam?
Sara i Patricio spojrzeli na siebie zdziwieni. Widzieli, że coś się stało.
P: Proszę wejdź.
A: Przepraszam, że bez zapowiedzi, ale muszę pilnie z Wami porozmawiać.
Sara nie miała pojęcia o co może chodzić, natomiast Patricio zaczął mieć pewne przypuszczenia, ale miał szczerą nadzieję, że jego obawy się nie sprawdzą........
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aniqa
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 03 Kwi 2015
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:11:10 27-07-20    Temat postu:

Po długiej przerwie, zapraszam do czytania

Opowiadanie 33

S: Proszę, usiądź. Napijesz się czegoś?
A: Wody.
Asuncion usiadła na krześle i spojrzała na Patricia. Widziała jego zatwardziały wzrok i obawiała się tego co jej syn powie na nowe wieści.
Sara podała jej szklankę i również usiadła.
S: O co chodzi Asuncion?
A: Ja wiem, że to co powiem może Was zaniepokoić, ale musicie mi zaufać. Chcę dla Was jak najlepiej i nie wybaczyłabym sobie gdyby Tobie albo mojej wnuczce coś się stało.
Spojrzała na Sarę.
P: Do rzeczy.
Patricio patrzył na matkę i już wiedział co chce powiedzieć.
A: Wiem, że o tym rozmawialiśmy i wiem jakie masz zdanie w tym temacie synku, ale uważam że to najlepsze rozwiązanie.
Sara była zdezorientowana, widziała że Patricio domyśla się co jego matka chce powiedzieć, ale sama nic z tego nie rozumiała.
P: Możesz jaśniej? Zaczynam tracić cierpliwość.
Sara posłała mu ostre spojrzenie.
S: Patricio spokojnie.
Zwróciła się do Asuncion.
S: To co mówisz brzmi dość tajemniczo i nie ukrywam, że zaczynam się denerwować.
A: W porządku, nie będę Was dłużej trzymać w niepewności. Saro, kiedy zniknęłaś skontaktowałam się z Estefanią.
Sara z Patriciem spojrzeli na siebie, a Asuncion ciągnęła dalej.
A: Wiem co możecie sobie myśleć, ale nie chciałam i nadal nie chcę zrobić nic złego. Jesteście moimi dziećmi i będę Was chronić za wszelką cenę.
Sara widziała, że Patricio zaraz wybuchnie, więc postanowiła sama opanować sytuację.
S: Dobrze. Powiedz nam dlaczego to zrobiłaś?
A: Bo wiem, że widzi we mnie sojusznika. Udałam, że chcę jej pomóc, a ona powiedziała, że już nie ma takiej potrzeby. Przeraziło mnie to, bałam się, że coś Ci zrobiła.
P: Niepotrzebnie się wysilałaś, mówiłem Ci, że sobie z tym poradzę i zrobiłem to. Widzę tylko, że nie mogłaś oprzeć się pokusie.
A: To nie tak.
Patricio nie chciał dłużej tego słuchać.
P: To wszystko?
Spojrzał na nią wymownie.
A: Właściwie to nie.
Zrobiła łyk wody.
A: Estefania zadzwoniła do mnie dzisiaj i powiedziała, że jeżeli nadal chcę jej pomóc to oferta jest aktualna.
Patricio rozszerzył oczy ze zdumienia.
P: Rozumiem, że.....
A: Zgodziłam się.
Uderzył pięścią w blat.
Sara zacisnęła oczy.
Asuncion spojrzała na Patricia. Znała jego zdanie i wiedziała, że za chwilę rozpęta się awantura. Postanowiła jednak, że cokolwiek złego Patricio jej powie, to nie zmieni zdania. Wiedziała, że Estefania nie odpuści i w końcu dojdzie do tragedii.
A: Powiedziałam Wam o tym, bo chcę być uczciwa.
P: Słucham? Uczciwa? Ty nie masz pojęcia co to znaczy!!
S: Patricio uspokój się.
P: Jak mam się uspokoić kiedy moja matka chce być sojusznikiem naszego wroga?!
A: Nie chcę, ale to jedyne rozwiązanie. Nie możemy bezczynnie czekać na jej kolejny ruch.
P: Myślisz, że tego nie wiemy?!
A: Przestań krzyczeć. Sara nie powinna się denerwować.
Spojrzała na synową.
A: Mam nadzieję, że chociaż Ty mi uwierzysz, że robię to dla Waszego dobra.
S: Tak, ale.....
P: Nie ma żadnego ,,ale". Dla mnie sprawa jest jasna.
A: Wysłuchaj mnie do końca.
P: Powiedziałaś już wystarczająco dużo, nie chcę wiedzieć nic więcej. Trzymaj się od nas z daleka i nie licz na to, że kiedykolwiek poznasz naszą córkę!
Nawet Sarę zaskoczyły słowa Patricia, nie sądziła że zareaguje aż tak ostro wobec Asuncion. Chciał wyjść do sypialni, w tym momencie jego matka wstała i zaczęła kierować się w stronę drzwi.
A: Mamy plan z Javierem. Dobry plan. O nic nie musicie się martwić. I czegokolwiek byś nie powiedział Patricio to nie zmienię zdania, więc daruj sobie. Kiedyś mi za to podziękujesz.
P: Szczerze wątpię!
Asuncion wyszła, a Sara spojrzała na Patricia. Wszedł do sypialni, trzaskając drzwiami.
Po chwili poszła do niego, siedział na łóżku i nerwowo przeglądał dokumenty. Widziała, że nie mógł się skupić. Znała go i mimo, że nic nie mówił to Sara wiedziała, jak musiało go zaboleć zachowanie Asuncion. Podeszła do niego od tyłu i przytuliła się. Położyła jedną dłoń na jego sercu. Patricio westchnął, po czym wstał z łóżka. Był bardzo oziębły, miał już dość tego wszystkiego.
S: Hej, wszystko się ułoży, zobaczysz.
P: Nie mam ochoty dyskutować na ten temat.
Sara wstała i podeszła do niego.
S: Wiem, że tego nie chcesz, ale może Asuncion ma rację, że to jedyne rozwiązanie.
P: Nie będę ryzykował życia moich najbliższych w walce z tą psychopatką!
S: Patricio.....
P: Po za tym może Asuncion wcale nie chodzi o to by nas chronić.
S: Co Ty wygadujesz? A niby o co?
P: Nie wiem. I myślałem, że już nie będę musiał się nad tym zastanawiać.
Sara patrzyła na niego zdumiona. Po chwili usłyszała dźwięk sms-a.
*Javier: Przyjedźcie do nas wieczorem, musimy porozmawiać.
S: To Javier. Chcą żebyśmy do nich wpadli dziś wieczorem.
P: Nigdzie nie jadę, nie mamy o czym z nimi rozmawiać.
S: Patricio przestań, wszyscy chcemy jakoś rozwiązać tą sytuację. Nic nam nie da jeśli będziemy się kłócić. Proszę Cię.
Podeszła do niego i pogładziła go po policzku. Patricio jednak odsunął się.
P: Widzę, że nawet Ty straciłaś w tym wszystkim resztki zdrowego rozsądku. Ale rób jak uważasz.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
P: Jadę do agencji, ale nie martw się, będziesz pod stałą ochroną naszych agentów, więc nie denerwuj się jeśli zauważysz, że ktoś za Tobą jedzie. Na razie.
Patricio wyszedł, a Sara była zaskoczona, że postanowił tak łatwo odpuścić. Denerwowało ją jego zachowanie, uważała że niepotrzebnie jest taki oporny, w końcu gra toczy się o coś co jest najważniejsze w życiu - ich szczęście.
Po tym wszystkim kompletnie straciła ochotę na przygotowania ślubne, nie potrafiła cieszyć się tym, że za chwilę mają zostać małżeństwem, kiedy między nimi panowała taka atmosfera. Do tego wszystkiego poczuła się bardzo słaba, nerwy zdecydowanie źle na nią wpływały. Postanowiła, że położy się na chwilę, a potem pojedzie spotkać się z rodziną.

Patricio jadąc do agencji kolejny raz analizował całą tą sytuację. Cały czas wyrzucał sobie, że to wszystko jego wina, że jego bliscy są w niebezpieczeństwie przez niego. W końcu Estefania to jego siostra, o czym chciałby zapomnieć najbardziej na świecie. Żałował, że był z nią kiedyś tak blisko i chronił jej ciemne interesy, teraz miał świadomość, że robił to wszystko z wdzięczności za to, że uratowała mu życie. Jednak kiedy poznał jej prawdziwe oblicze to wiedział, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Im usilniej starał się od niej odciąć tym bardziej ona wracała do jego życia jak bumerang i nic nie mógł z tym zrobić. Najbardziej bał się o Sarę i ich córkę, to o nie tak naprawdę chodzi Estefanii. Może faktycznie najlepszym posunięciem byłoby odejście, zniknięcie z życia wszystkich najbliższych? Wtedy na pewno Estefania by odpuściła. Miał kompletny mętlik w głowie i chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma zrobić. Wchodząc do agencji natknął się na Jackie.
Świetnie - pomyślał Patricio, tylko jej mu brakowało.
Jc: A co Ty tu robisz o tej porze? Myślałam, że świętujecie z Sarą jej powrót do domu.
P: Daruj sobie, nie mam ochoty na Twoje docinki.
Jc: Jesteś strasznie spięty Patricio, chyba potrzebujesz czegoś na rozluźnienie.
Uśmiechnęła się do niego chytrze.
P: Daj nam w końcu spokój Jackie, zajmij się lepiej pracą. I uprzedzam, że nie chcę słyszeć, że Sara ma z Twojego powodu jakieś nieprzyjemności.
Jc: Tak? A co mi zrobisz? Wyrzucisz? Wiesz jaka jestem dobra w tym co robię, nie pozwoliłbyś sobie na stratę takiej profesjonalistki.
P: Jedyną osobą, której nie chcę stracić jest Sara, więc lepiej nie bądź taka pewna siebie, bo Cię to zgubi. I lepiej zastosuj się do tego co mówię, bo będziesz mieć ze mną doczynienia.
Chciał odejść, ale Jackie zawołała za nim.
Jc: Naprawdę myślisz, że przestraszę się Twoich gróźb? Oj Patricio, jednak słabo mnie znasz. A swoją drogą to zadziwiające, że jednak do Ciebie wróciła, ciekawe na jak długo.
Patricio zacisnął pięść, postanowił że nie da kolejny raz się sprowokować. Widział, że to daje Jackie satysfakcję.
P: Skończyłaś? Mam dużo pracy.
Jc: Na razie tak, wolę sobie dawkować przyjemności. Trzymaj się.
Wsiadła do windy i pomachała do niego z kpiącym uśmiechem na twarzy.
Patricio miał już serdecznie dość tego wszystkiego, chciał na chwilę się odciąć i zająć pracą, żeby nie myśleć o wszystkich problemach.
Tymczasem Sara po krótkiej drzemce pojechała do rezydencji, chciała dowiedzieć się jaki plan wymyśliła jej rodzina. Mimo, że Patriciowi to wszystko się nie podobało, ona zamierzała wysłuchać swoich najbliższych, a dopiero później zacząć ewentualnie oceniać czy jest to dobre czy nie.
Drzwi otworzył jej Javier.
J: Witaj mamo, jak się czujesz?
Pocałował ją w policzek.
S: Dobrze, dziękuję. Mała jeszcze nie daje za bardzo w kość.
R: Hej, dobrze Cię widzieć. A gdzie Patricio?
S: Nie przyjedzie.
Spojrzeli zdumieni na Sarę.
S: Powiedział, że cokolwiek wymyśliliście on się na to nie zgadza i nie będzie brał w tym udziału.
J(z ironią): Świetnie, zachowuje się jak prawdziwy facet.
R: Javier.
Reina posłała mu groźne spojrzenie.
J: No co? Tak mu zależy żeby chronić mamę, a tymczasem jako główny zainteresowany ma to wszystko gdzieś.
S: To nie tak. Patricio bardzo się tym wszystkim martwi. Nie chce żeby coś stało się komukolwiek z nas. Boi się o mnie, o Was, o Asuncion.... Właśnie, gdzie ona jest?
R: Na górze, zaraz zejdzie. Mnie też to wszystko się nie podoba, ale mama z Javierem w końcu mnie przekonali. Możemy wsadzić Estefanię do więzienia na długie lata, wtedy już na pewno nam nie zagrozi.
J: Sprawimy, że będzie oglądała świat z za krat do końca swoich dni.
A: Jestem, przepraszam że musieliście czekać. Jak się czujesz Saro?
S: Dziękuję, w porządku.
A: Patricia nie będzie?
Sara pokręciła przecząco głową.
A: Spodziewałam się tego po naszej ostatniej rozmowie. Dobrze, chyba nie ma co dłużej tego odwlekać. Zaparzę herbatę i porozmawiamy.
Po dłuższej chwili mieli już omówiony cały plan. Sara była pod wrażeniem, jak skrupulatnie udało się to wszystko zaplanować.
S: Czyli dobrze rozumiem Asuncion, musimy teraz jak najczęściej pokazywać się razem?
A: Dokładnie tak, uśpię czujność Estefanii wmawiając jej, że znam każdy Twój ruch. Kiedy zdam jej relację z kilku naszych spotkań to na pewno mi zaufa.
R: A co w momencie kiedy zechce zaatakować? Jesteś pewna, że zdążymy zareagować?
A: Tak. Jeżeli bardzo się postaram i w wmówię jej, że zależy mi na pozbyciu się Sary tak samo jak jej, to będę wiedziała o wszystkim co planuje. A wtedy na pewno zdołamy ją powstrzymać i wsadzić do więzienia.
R: Brzmi trochę przerażająco.
S: Ale to może się udać. Dobrze więc, zrobimy tak jak ustaliliśmy. Teraz tylko będę musiała powiedzieć o wszystkim Patriciowi. No i odprawić agentów, którzy mnie chronią.
Sara westchnęła.
S: Czeka mnie ciężka przeprawa.
R: Chcesz żebyśmy porozmawiali z nim wspólnie?
S: Nie, załatwię to sama. Po ostatniej rozmowie z Asuncion, Patricio jest bardzo wyczulony na ten temat.
J: Dobrze jak uważasz. Daj znać jak Ci poszło.
Sara spojrzała na zegarek.
S: Zrobiło się późno, będę się zbierać.
J: Odwieźć Cię?
S: Nie synku, dziękuję. Zostań z dziewczynami.
Uściskali się.
J: Uważaj na siebie.
S: I Wy też. Asuncion, o której się jutro widzimy?
A: Rano spotkam się z Estefanią, a potem zadzwonię do Ciebie.
S: Dobrze, w takim razie jesteśmy w kontakcie. Dobrej nocy.
Sara jechała do domu i starała nie zastanawiać się nad tym wszystkim. Wiedziała, że teraz czeka ją naprawdę trudne zadanie - przekonać Patricia do całego planu. Postanowiła jednak, że postawi na swoim, bo wierzy że to wszystko ma szansę się udać i że w końcu będą mogli żyć w spokoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Strona 9 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin