|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:23:03 09-01-15 Temat postu: |
|
|
7. "Na nowo."
C.D.
-Cieszę się, że się zgodziłaś tutaj zatrzymać. Co prawda nie jest idealnie wysprzątane, ale się staram.- uprzedził ja przed otwarciem się widny. Przedpokój zapowiadał się bardzo obiecująco i tak pozostało. Poza kilkoma niewyrzuconym butelkami po whisky i pozostawionymi ubraniami, panował w miarę porządek. Oczywiście jak na mężczyznę, który nigdy, praktycznie nic nie robił w mieszkaniu.
-Chodź weźmiesz kąpiel i położysz się spać, widać, że jesteś zmęczona. Jutro się rozpakujesz.- wziął jej walizkę.-Mam nadzieje, że zagościsz tu na dłużej. Zresztą to twój dom.- uśmiechnął się.
Leniwie zdjęła ubrania, kładąc je na koszu z bielizną. Kąpiel zajęła jej sporo czasu. W końcu czuła się dobrze, nawet mimo zmęczenia.
Owinęła się ręcznikiem, który zakrywał zbyt mało, przemyślawszy za i przeciw wyszła. Cicho stąpając już o chwili znalazła się w ich wspólnej sypialni.
-Przepraszam.- usłyszawszy to, aż poskoczyła.
-Ale mnie wystraszyłeś.- odwróciła się jego stronę.
-Zmieniłem poście.- powiedział nie podnosząc wzroku, który utkwił na puchowym dywanie.
-Przestań no.- zwróciła mu uwagę.-Jesteś moim mężem, a zachowujesz się jakbyś miał piętnaście lat.-zaśmiała się.-Wiem, ze może nie wyglądam tak pięknie jak przed ciąża, ale aż tak.- żartowała z niego.
-Nie to nie tak.- podszedł do niej bliżej.-Jesteś jeszcze piękniejsza.- odpowiedział zgodnie z prawdą, odsuwając kosmyk włosów z jej twarzy.-Piękniejszej kobiety niż Ty nie było mi dane spotkać, ba o ile takie istnieją.-przytulił ją do siebie.-Bardzo za Tobą tęskniłem. Za wami, chodź Ciebie nie dane mi było jeszcze poznać.- położył rękę na jej wypukłym brzuchu.-Połóż się ja się prześpię w salonie-dodał po chwili.
-Podobno za mną tęskniłeś.- zmarszczyła brwi.
-Tak może być codziennie.-odparł, co chwilę zerkając na jej nogi. Ubrana była w atłasową, czarną koszulkę na ramiączkach, wykończoną koronką wokół biustu i na dole. Owa koszulka lekko opięta na brzuszku i biuście z każdym ruchem zdawała się podnosić coraz to bardziej. Jego bokserki zdawały się być coraz to bardziej wypełnione co nie uciekło uwadze czerwonowłosej. David delikatnie pociągnął nakrycie w swoją stronę przykrywając swojego „kolegę”.
-Przykryć się też?- zaśmiała się.
-Chyba tak będzie najbezpieczniej.- wsunęła się, dolegając swoim ciałem do niego.
-Przecież nie robimy nic złego.- spojrzała na niego, podnosząc się do pozycji siedzącej.-Sam podczas lunchu powiedziałeś, że chcesz to naprawić, a teraz to już sama nie wiem. Traktujesz mnie jak nie wiem kogo... Wiem, mam poczucie tego, że nieco się zmieniłam pod względem wyglądu, ale jeśli Ci to przeszkadza to powiedz- zrozumiem.
-Nie ja po prostu sam nie wiem.- przyciągał ja z powrotem do siebie, otaczając ramieniem.-Nie chodzi o Twój wygląd, bo w tej kwestii nie zmieniło się zupełnie nic, nadal jesteś piękna. Nawet tak samo na mnie działasz, zresztą sama widzisz. Najchętniej to bym się na Ciebie rzucił już w firmie.- co czerwonowłosa skwitowała śmiechem.-Na prawdę odkąd mnie wyjechałaś nie widziałem żadnej kobiety nago, czy prawie nago, a Ty jak gdyby nigdy nic sobie tak leżysz. Emma ja jestem tylko mężczyzną.- po czym przymknął oczy.
-Przecież, nie będzie w tym nic złego jeśli będziemy się kochać.- pocałowała go delikatnie, a on oddał ten pocałunek ze zdwojoną siłą.
Pierwsze promyki słońca zaczęły dobiegać przez niedosunięte okno. David delikatnie wsunął rękę i położył na jej nagim brzuchu, delikatne ruchy dziecka były ledwo co odczuwalne. Dziś nie jest w stanie wytłumaczyć przed nawet samym sobą swojego zachowania, jakie miało miejsce kilka miesięcy temu.
-Obudziłeś je.- spojrzała na niego z przekąsem, jednocześnie śmiejąc się.
-Jaki ja byłem głupi.- przytulił ją jeszcze mocniej.- Przecież ja was kocham nad życie, nawet nie wiesz jak bardzo. |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 1:24:52 10-01-15 Temat postu: |
|
|
Super że David wreszcie zrozumiał swój błąd.A rozmowa między nim a Emma była naprawdę zabawna. |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:32:55 15-06-15 Temat postu: |
|
|
8. „Niespodziewana miłość.”
-Musisz tam wracać?- zapytał, choć doskonale znał odpowiedź.
-Tak, przecież przyjedziesz do mnie na święta. Przemyślimy wszystko na spokojnie i wtedy zdecydujemy. Hmm?- złożyła na jego ustach pocałunek.
-Gdybyś poczekała trzy dni to byśmy polecieli razem.- próbował chwycić się ostatniej deski ratunku.-Znowu będę musiał jeść na mieście.
-Tylko tydzień, potem już wszystko wróci do normy. Obiecuje.
Od kilku dni myśli Emmy były skierowane w kierunku jednej osoby. Co wieczór odliczała dni do przyjazdu Davida. Tylko trzy dni, albo aż trzy dni. Starając zająć się czymś sensownym wymyślała coraz to nowsze zajęcia. Garderoba została uprzątnięta, a nie potrzebne rzeczy postanowiła oddać potrzebującym, ozdoby świąteczne już przystrajały dom, a puszki wypełnione były po brzegi pierniczkami. Ciszę w pokoju przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Hej, jasne. To może wpadniesz do mnie.- zaproponowała po chwili.- Dziś jestem troszkę nie wyjściowa. W takim razie do zobaczenia.-dodała na sam koniec.
-Jak to?-spojrzała na niego przerażeniem, a jej oczy wypełniły się łzami.-Przecież to nie możliwe.
-Przestań płakać, już nie umieram.- przytulił ją, dodając tym samym otuchy.-Pomyśl ludzie umierają zostawiają dzieci, żony. Ja nie mam nikogo.
-Jesteś okropny.- odepchnęła go i usiadła na łóżku, skrywając twarz w dłoniach.
-Emma nie płacz no, to tylko mały guz, zbiorę pieniądze na leczenie, jeśli trzeba będzie to się usunie, czy jakoś tak. No przestań lekarz powiedział, że to wcale nie jest wyrok śmierci.-usiadł obok niej i objął ją ramieniem.-Już spokojnie. Zrobili mi dokładniejsze badania, po świętach się zgłoszę wtedy wszystko będzie już jasne.
-Nie da się tego jakoś przyspieszyć?- zapytała z nadzieją w głosie, ujmując jego dłoń.
-Taki „zabieg” jest bezpłatny.- mówiąc to użył odpowiedniego gestu.-Leczenie jest kosztowne, ale znalazłem fundacje, więc jakoś to będzie. Wiadomo, że można usunąć go od ręki, ale to wymaga dużego nakładu pieniędzy, a ja jak na razie jeszcze się nie dorobiłem fortuny.-zaśmiał się.-Emma uśmiechnij się przecież nie zawisł nade mną wyrok śmierci. To trochę skomplikowane, ale jeśli będę się stosował do zaleceń lekarzy, wszystko pójdzie gładko.-wziął ja w swoje ramiona, cicho łkała, ale oddech stawał się coraz to bardziej spokojny. Chwycił ją za podbródek, jednocześnie zmuszając by popatrzyła mu w oczy.-Em, bo ja...- rozmowę przerwał dźwięk wibrującego telefonu.
-To pomyłka.- odrapała po chwili,zajmując miejsce obok przyjaciela.-Nie chciałbyś spędzić z nami pierwszego dnia świat. Będzie obiad, posiedzimy przy choince.- zaśmiała się.-Nie daj się prosić, to dla mnie ważne.
-To chyba nie jest najlepszy...- i tym razem nie było mu dane skończyć.
-Jeśli chodź trochę mnie lubisz, to spędzisz ten czas z nami.- na jego twarzy pojawił się uśmiech, nadzieja na to, że chociaż w małym stopniu dla niej tak ważny jak ona dla niego. Czy ta nadzieja okaże się dla niego ratunkiem, a może tylko bezpodstawnym zawirowaniem?
-Może przejdźmy się na spacer, co Ty na to?
-Emma nie bądź na mnie zła, to nie jest przecież moja wina.- ujął jej twarz, jednocześnie przybliżając się znacznie za blisko. Jej ciepły oddech jeszcze bardziej skłaniał go do pocałunku o którym poniekąd marzy od kilku lat. Ich usta powoli złączyły się w pocałunku.
-Nigdy więcej tego nie rób.-wycedziła przez zęby. Wyswobodziwszy się z objęć, szybkim krokiem kierowała się w stronę jej obecnego domu. Oczy wypełniały łzy, a w sercu czuła żal. Jednocześnie była zła na siebie za to, że po raz kolejny dała się zbliżyć Maxowi do siebie. Nie wiedziała co tak naprawdę kierowało chłopakiem w chwili pocałunku, prawdziwa miłość, a może tylko fascynacja i chęć skosztowania tego co nie było mu nigdy dane.
Coraz to częściej przyłapywała siebie na myśleniu o brunecie. Za każdy razem tłumacząc to w ten sam sposób- przyjaźń. Jak by wyglądało jej życie, gdyby nie wyjechała do Mexico City, czy byliby wtedy razem. Jednocześnie za każdym razem karciła się, powracając myślami do mężczyzny, którego jak dotąd uważała za miłość swojego życia. |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:48 15-06-15 Temat postu: |
|
|
9.”Bezwarunkowa miłość.”
-Dobrze, że już jesteś.- wtuliła się w David, gdy tylko go zobaczyła.
-Bardzo za Tobą tęskniłem.- zachowanie Davida dawało jej dużo do myślenia. Jednak, gdy tylko na niego spojrzała, była pewna, że poza lekkimi zmianami w zachowaniu, nic innego się nie zmieniło. Idealnie dobrane, markowe ubrania dodawały mu szyku i elegancji. Jednocześnie skórzana kurtka i kilkudniowy zarost dodawały pazura.
-No chodź już.- ponaglała męża, który brał głębokie wdechy, by jak najszybciej wypalić papierosa.-Jeszcze jedno moja mama nie wie czemu tak naprawdę przyjechałam.- uśmiechnęła się znacząco.-Mieliśmy przejściowy kryzy, ale teraz wszystko w porządku. Niech się biedulka już nie martwi.
-Będziesz dzielił ze mną sypialnie, no chyba, że masz coś przeciwko, to wtedy przygotujemy sypialnie dla gości.- uśmiechnęła się, widząc jego zabawną minę, oznaczającą grymas.- W starożytnym Rzymie milczenie oznaczało zgodę.-Proszę bardzo otworzyła drzwi do dotychczasowo swojej sypialni.
-Panie przodem.- przepuścił ją w drzwiach, jednocześnie co chwilę spoglądając na jej pośladki, które przyciągały wzrok go non-stop.
Wieczór minął spokojnie. David o dziwo wcześniejszych „wybryków”, przypadł Cristinie i jej małżonkowi do gustu. Jednakże został odpowiednio ostrzeżony przez „nowych teściów”. Druga część wieczoru przeznaczona tylko dla Emmy i Davida minęła w jeszcze lepszej atmosferze.
Kreśląc kółka na klatce piersiowej Davida wtuliła się jeszcze mocniej. Ciepło wytwarzane przez jego ciało, jeszcze bardziej zachęcało do jakiegokolwiek kontaktu.
-Pamiętasz nasze pierwsze święta, nie potrafiłam ugotować zupełnie nic.- jej melodyjny śmiech rozniósł się o pomieszczeniu.
-Każde święta z Tobą są wspaniałe, zwłaszcza tamte.-ogarnął jej kosmyk i pocałował w czoło.-Musimy w końcu porozmawiać, nie można tego już dłużej ciągnąć.-usiadła na łóżku, okrywając się pościelą. Z jej oczu dało wyczytać się strach. Ujął jej dłoń, a drugą ręką pogładził nie okryte udo, na którym pojawiła się gęsia skórka.-Spokojnie.- uśmiechnął się czule.
-David ja nie chce, żebyś był ze mną, bo się do tego poczuwasz, albo coś w tym stylu.- starała się każde słowo wypowiedzieć spokojnie, mimo to głos jej delikatnie zadrżał.
-Nie to nie wchodzi w grę. Kocham Cię i będę kochał. Przecież nie można kogoś pozbawić marzeń i priorytetów.- otarł łzę z je policzka.- Ty mnie kochasz mimo tego, że częściej jestem skończonym dupkiem, niż facetem na jakiego zasługujesz, za dużo czasu poświęcam firmie, a mimo tego jesteś ze mną od lat. Kocham Cię najmocniej jak się da, więc czemu miałbym nie pokochać naszego dziecka. Więc jeśli tylko Ty chcesz to ja postaram naprawić się wszystkie moje błędy.-posłała mu jeden z tych uśmiechów, które lubił najbardziej. Patrzyła na niego z taką czułością jak nikt inny. Dzięki niej po raz pierwszy czuł się kochany i tak naprawdę kochał. To rodzaj miłości bezwarunkowej dla której człowiek jest w stanie poświęcić wszystko.
Nazajutrz rano.
-Chyba żartujesz.- powiedział nerwowo wiążąc krawat.-Teraz to go chyba zabije. Nie, a Ty w dodatku zapraszasz go na świąteczny obiad. Emma miej litość.- założył krawat, zaciągnął i nieco poprawił.- W ogóle nie powinnaś się z nim spotkać. k***a, co za debil.- słowotoku Davida nie było końca, czerwonowłosa lekko uśmiechając się pod nosem, już żałowała, że cokolwiek mu powiedziała.
-Zapniesz?- zapytała, podając mu łańcuszek, który dostała w zeszłym roku pod choinkę. Trzęsącymi dłońmi o dziwo udało mu się zahaczyć zapięcie. Poczuła ciepły oddech na szyi, a o chwili jeszcze cieplejsze usta.
-Jeden nie właściwy ruch i stąd wylatuje.- odwrócił ją w swoją stronę i patrzył wyczekująco.
-Wytłumaczyłam Ci, dlaczego go zaprosiłam. Nie chce by był sam, zwłaszcza teraz kiedy jest chory.- jej dobre serce, czasem go zaskakiwało, nawet mimo tego, że znał ją już całkiem dobrze.- Obiecuje, że nie będziesz musiał się denerwować.- puściła mu oczko, a on już po chwili ją objął, całując ją coraz to śmieje. Jednak dość szybko ich czułości przerwał dzwonek do drzwi i gość, który nie dla wszystkich był tu mile widziany.
C.D.N. |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:26:37 15-06-15 Temat postu: |
|
|
10. "Granica."
W poprzednim rozdziale:
Nazajutrz rano.
-Chyba żartujesz.- powiedział nerwowo wiążąc krawat.-Teraz to go chyba zabije. Nie, a Ty w dodatku zapraszasz go na świąteczny obiad. Emma miej litość.- założył krawat, zaciągnął i nieco poprawił.- W ogóle nie powinnaś się z nim spotkać. k***a, co za debil.- słowotoku Davida nie było końca, czerwonowłosa lekko uśmiechając się pod nosem, już żałowała, że cokolwiek mu powiedziała.
-Zapniesz?- zapytała, podając mu łańcuszek, który dostała w zeszłym roku pod choinkę. Trzęsącymi dłońmi o dziwo udało mu się zahaczyć zapięcie. Poczuła ciepły oddech na szyi, a o chwili jeszcze cieplejsze usta.
-Jeden nie właściwy ruch i stąd wylatuje.- odwrócił ją w swoją stronę i patrzył wyczekująco.
-Wytłumaczyłam Ci, dlaczego go zaprosiłam. Nie chce by był sam, zwłaszcza teraz kiedy jest chory.- jej dobre serce, czasem go zaskakiwało, nawet mimo tego, że znał ją już całkiem dobrze.- Obiecuje, że nie będziesz musiał się denerwować.- puściła mu oczko, a on już po chwili ją objął, całując ją coraz to śmieje. Jednak dość szybko ich czułości przerwał dzwonek do drzwi i gość, który nie dla wszystkich był tu mile widziany.
C.D.
Piękniejszej kobiety w ciąży niż Emma to jestem pewien, że nie ma.- Max nie szczędził komplementów czerwonowłosej, która odpowiadała tylko delikatnym uśmiechem. Za to David za każdym razem zaciskał dłoń, która spoczywała na nodze żony.
-Emma tak zawsze wygląda, bez względu na swój odmienny stan.- rzekł, triumfując nad „przeciwnikiem”. Max nie wiedział o obecnych relacjach przyjaciółki i jej męża, a co dopiero jego obecności, co miał Emmie lekko za złe.
-Czemu nie powiedziałaś mi, że on tutaj będzie?- została zaczepiona zaraz po wyjściu z toalety.
-To mój mąż, kocham go, więc to chyba najlepsze argumenty dlaczego tutaj jest.- uśmiechnęła się.- A Ty jesteś moim przyjacielem i chciałam, żebyś go poznał.
-Emma ja nie chcę, żebyś znowu cierpiała, wiem przez co przechodziłaś.- chwycił ja za ręce.- Zostawił Cie w chwili kiedy go najbardziej potrzebowałaś.
-Ale już nigdy więcej nie popełnię tego błędu.- usłyszał za sobą. David momentalnie go wyminął, a Emma wyswobodziła swoje dłonie.-Jeśli nadal chcesz się przyjaźnić z Emma, to radze Ci nie przekraczać tej granicy.-upomniał go surowym głosem, po czym objął żonę ramieniem.
-Daj spokój, wszystko jest w jak najlepszym porządku.- uśmiechnęła się chodź zaistniała sytuacja jej także nie była na rękę.
-Będę już się zbierał...
Nerwowo zagasił drugiego wypalonego papierosa, po czym spojrzał rozciągającą się nieopodal plażę. Balkon utytułowany był na najwyższym pietrze, dzięki temu widoku nie zasłaniało nic co stanęło na drodze. Już po chwili poczuł oplatające go ręce w pasie, a po chwili owa osoba dolegała całą powierzchnią ciała, przytulając się.
-Już poszedł.- zaśmiała się.-Spokojnie.-obeszła go i wsunęła się między niego, a barierkę, delikatnie trącając go brzuchem, dając do zrozumienia by się trochę odsunął.-No już, już.- powiedziała składając na jego szyi pocałunek.
-Nie będę spokojny dopóki ten gość będzie się obok Ciebie kręcił. Jesteś moja.-zmarszczył brwi.-Nie ma zamiaru się Tobą z nikim dzielić, czy Ci się podoba czy nie. Już na pewno nie z facetem, nawet jeśli się przyjaźnicie.- spojrzał na nią z góry, po czym pocałował ją w czoło.-No i tak ma być.- zaśmiał się.
-Mam nadzieje, że zostaniesz kilka dni?
-Mam nadzieje, że ze mną wrócisz?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-David, bo ja dobrze się tutaj czuje, tu czuje się taka naprawdę jak w domu, jedyne czego mi brakuje to Ty.- pogładziła go po policzku.
-Emma nie da się żyć na odległość.-odsunął jej dłoń i cofnął się krok do tyłu.
-Wrócę z Tobą, ale obiecaj, że jeszcze to przemyślimy.
-Ale mi napędziłeś strachu.- chwyciła Maxa za rękę, co nie umknęło uwadze, wystarczająco podirytowanego Davida.
-Wszystko w porządku, tylko na chwilę straciłem przytomność, a Joe od razu zawiózł mnie do szpitala.- zaśmiał się.
-Rozmawiałam z lekarzem, guz musi być jak najszybciej usunięty, inaczej to...- jej głos się lekko złamał, poczuła uścisk na ramieniu, dotychczas trzymający się na uboczu David, staną nad nią i objął ramieniem.
-Em, mną się nie przejmuj naprawdę, jakoś się wyliże.- puścił jej oczko.-A Ty lepiej zacznij się martwić o swoje zdrowie, a nie wszystkich dookoła.
-Bardzo proszę już kończyć odwiedziny.- w sali rozległ się głos starszej pielęgniarki.
-Będę czekał na zewnątrz.- David skierował słowa do Emmy,a raz dodał.-Trzymaj się.
-Postaram się coś wymyślić, obiecuje Ci, że Cie tak nie zostawię.- posłała mu ciepły uśmiech.
-Emma i tak dużo zrobiłaś dla mnie, naprawdę jestem Ci bardzo wdzięczny, ale masz swoje życie, męża, niedługo dziecko. To powinno być dla Ciebie najważniejsze.
Emma postawiona pod ścianą, niczego nie była pewna, czy posłuchać serca, a może zdrowego rozsądku. Musiała dokonać wyboru być może decydującego o jej całym życiu, ale czy te wybór okaże się właściwy? |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:33:52 15-06-15 Temat postu: |
|
|
11. „Niespodziewana pomoc.”
-To chyba wszystko.- odpowiedział, przystając na chwilę.
-Nie możesz zostać jeszcze trochę?- spojrzała błagalnym wzrokiem.
-Nie Em i tak zabawiłem na długo. Firma mnie potrzebuje, muszę odciążyć Carlosa, całe święta pracował. Zresztą i tak całe dnie spędzasz w szpitalu.- mimo że nigdy w prost jej tego nie powiedział wiedziała, że ma do niej żal.
-Max jest chory, Ty to zrozumiesz , a jego choroba nie.- złożyła na jego ustach pocałunek.-Jestem Ci bardzo wdzięczna za to co dla mnie robisz. Jesteś ze mną, nawet pomimo tego, że wiem że Ci ciężko. Kocham Cie, wiesz?-szepnęła blisko jego ust.-I Ty jesteś dla mnie najważniejsza osobą na świecie, nawet jeśli czasem tego nie okazuje.-pochylił się do walizki i wyciągnął teczkę, po czym podał żonie.-Co to?
-Otworzyłem konto na które przelałem pieniądze na leczenie Max, są tam także dokumenty potrzebne do przyjęcia go do prywatnej kliniki, tam już wszystko zostało opłacone. Są tam też również różne upoważnienia. Mam nadzieje, że nie będziesz miała większych problemów, gdyby jednak coś było nie tak w środku jest wizytówka mojego prawnika, jest do twojej dyspozycji.-dodał na sam koniec.
-Dziękuje nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna.- pocałowała go, tym razem odwzajemnił pocałunek.
-Nie potrzebuje wdzięczności, pieniądze to nie problem, gorzej z innymi rzeczami.- spojrzał na nią, a z jego oczu dało się wyczuć cierpienie.
-Obiecuje Ci, że będziemy razem jak tylko to będzie możliwe.
-Na to liczę.- pocałował ja w czoło.-Muszę już iść zaraz mam samolot.- Uważaj na siebie, teraz wy jesteście najważniejsi. Kocham Cie bardzo.- pocałował ja po raz ostatni.- Zadzwonię jak wyląduje. Do zobaczenia Em. Po chwili jego postać zniknęła w tłumie ludzi.
Miesiąc minął ja z bicza strzelił. Czas płyną bardzo szybko, Emma spędzając całe dnie przy Maxie, nie znajdowała czasu na nic innego. Jej mały brzuszek zmienił się w nieco większą „piłeczkę” utrudniając jej nieco poruszanie. Max coraz to lepiej się czuł i już niedługo mógł liczyć na wypis. Gdy dowiedział się o tym skąd Emma wzięła pieniądze, nie oszczędził jej nie miłych komentarzy, a jego duma długo nie ustępowała. Jednak z biegiem czasu, odczuł plusy zaistniałej sytuacji, Emma spędzała z nim całe dnie, przez co jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Jedynym powodem do zmartwień był stan zdrowia czerwonowłosej. Życie w ciągłym stresie dawało swe znaki. Również sytuacji w jej małżeństwie nie rokowała najlepiej, mimo tego, że David wprost jej nie powiedział jej o swoim żalu, czuła jego rozgoryczenie. Dzwonił bardzo rzadko, najczęściej tylko po to by zapytać jak się czuje. W jego głosie dało się czuć ból, długie rozstanie nie korzystnie wpływało na ich związek. Dodatkowo napięcie powodował strach o stratę Emmy. David został zepchnięty na boczny tor, a jego miejsce zajął Max. To nim się zajmowała, to z nim spędzała czas, to on przy niej był.
-Nie dziwię mu się Emma, Ty tu, a on tam. Boi się, że Cie straci.- Cristina po raz kolejny wyjaśniała powód odsunięcia się Davida od jej córki.
-Boje się, że on w końcu nie wytrzyma i odpuści, albo znajdzie sobie kogoś.- czerwonowłosa chowała do szafki zakupy, które przed chwila przywiozła jej mama.
-David to silny mężczyzna, ale nie możesz go tak zwodzić, musi czuć, że to on jest tym jedynym.
-Czasem, aż za silnym, rzadko mówi o swoich problemach. Obiecałam, że do czasu porodu wszystko się wyjaśni, zostały nie całe dwa miesiące, a ja dalej jestem w punkcie wyjścia. Najchętniej już dziś bym się spakowała i tam pojechała.
-Emma.- kobieta położyła rękę na jej ramieniu.-Już nie bądź tak w gorącej wodzie kąpana.- zaśmiała się.
-Max czuje się dobrze. W środę mam wizytę u lekarza wtedy z nim porozmawiam o moim powrocie do Mexico. Idę się położyć. Dobranoc mamo.
-Dobranoc Em.
Weszła do swojej sypialni, delikatnie zakręciło jej się w głowie, po czym osunęła się na podłogę.
Ostatnio zmieniony przez tala dnia 20:39:59 15-06-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:41:46 15-06-15 Temat postu: |
|
|
12. "Moja córka."
-Cholera, ale blado wyglądasz.- Max jak zwykle nie krył się ze swoją szczerością.- Pójdziemy na USG, lekarz mi mówił, on myśli, że to będzie mój bobas.- zaśmiał się.
-Głowa mnie przeokropnie boli.- delikatnie masowała skronie.-W dodatku te zapach...
-Emma.- jej imię rozległo się po całym szpitalnym pokoju, nie zważywszy na jej towarzysza podszedł z drugiej strony łóżka i przytulił ją, po jej policzkach spłynęły łzy.
-Dobrze, że jesteś.- pocałowała go. Max poczuł przeszywający ból, to on jest z Emma non-stop, opiekuje się nią, a jeszcze nigdy nie wykazała ta wielkiego entuzjazmu na jego widok.-Co się stało kiepsko wyglądasz?- widać było zmęczenie, czerwone, przekrwione oczy, ktore mimowolnie przymykał co chwilę.
-Dużo pracy, przenoszę siedzibę firmy, a raczej dzielimy na pół.- uśmiechnął się.-Carlos zostanie w Mexico City, a ja tutaj. W końcu tutaj jest filia, z czasem coś przebuduje, a co najważniejsze będę blisko Ciebie.- usiadł obok niej na łóżku, ujął jej dłonie i pocałował.- Byłbym w nocy, gdyby nie to, że odwołali lot, była straszna mgła więc całą noc spędziłem na lotnisku, ale dla tak ślicznej żony jestem w stanie to przeboleć.- uśmiechnął się ciepło.-Teraz mów czemu tutaj jesteś?
-Mam małe braki w co poniektórych witaminach, anemia się wzmocniła i stąd to zasłabnięcie, ale już wszystko będzie w porządku.
-Pani Alvarez.- powiedziała pielęgniarka w średnim wieku.-Tutaj jest wózeczek i za pięć minut zapraszam z mężem do doktora Costy.- wsunęła „pojazd”, a sama opuściła pokój. Max przysunął wózek blisko łózka.
-Nie przesadzajmy, już byłam w toalecie i przeżyłam, więc pójdę o własnych siłach.- Podaj mi szlafrok jest za Tobą.-zwróciła się do Maxa, ostrożnie wstała i z jego pomocą ubrała się.-No chodź tatuśku.- zaśmiała się do Davida. W okamgnieniu znalazł się przy niej i wziął ją po rękę.
-Doktor Costa prowadzi moją ciąże prawie od samego początku, to znajomy mamy.- dodała dla rozluźnia.-Jeśli nie chcesz iść to spokojnie, ale poza naszym dzieckiem nie zobaczysz nic strasznego.
-Nie, tylko chyba jestem podekscytowany.- popatrzył na nią zdezorientowany, co Emma skwitowała śmiechem.
-A płeć?- zapytała Emma na sam koniec.
-Widzę, że w końcu ciekawość zwyciężyła.
-Nie, tylko to w końcu odpowiedni moment.- ścisnęła mocniej dłoń Davida, który się obok niej.
-Co do płci... to od dłuższego czasu nie mam jakiejkolwiek wątpliwości, ewidentnie to dziewczynka. To wszystko na dziś. Zgłoś się do mnie jutro rano, jeśli wszystko będzie w porządku popołudniu będzie wypis.- ścisnął rękę Davida, który nadal nie wiele co kontaktował.-Gratuluje.
-Idź do domu Max, wystarczająco długo tutaj siedziałeś, teraz jestem już po dobrą opieką.- uśmiechnęła się. Pożegnawszy się z Emmą opuścił pośpiesznie sale.
-Chyba ma mi za złe mój przyjazd.- zaśmiał się, lekko drwiąco.
-Porozmawiam z nim. Skąd wiedziałeś, że jestem w szpitalu?- szybko zmieniła temat.
-Od twojej mamy, zresztą mijałem się z nią jak wychodziła ze szpitala. Twoi rodzice, Nadaniel i Oscar też tu lecą, a nawet babcia.- zaśmiał się na widok nieco zdezorientowanej Emmy.- Za kilka dni jak się lepiej poczujesz pojedziemy pooglądać mieszkania, mam parę na oku, jednak wole, żebyś Ty dokonała ostatecznego wyboru. Lokalizacja jest świetna blisko do mojej firmy, do twojej mamy to kilka minut pieszo.- uśmiechnął się widząc, że sprawił jej radość.- Jeśli szybko się zdecydujemy to do wprowadzimy się zaraz po twoim, hmm naszym porodzie. Czeka nas „mały” remont.- użył odpowiedniego gestu.- Emma nie poznawała Davida, gdzie się podział jej odpowiedzialny mąż, który w życiu nie zamieszkałby w obrzeżu 50 kilometrów od rodziny.-Będę musiał tylko jeszcze polecieć do Mexico, ale to na dzień, dwa. Carlos zajmie się sprzedażą naszego mieszkania, a lada dzień pojawi się firma transportowa z naszymi rzeczami.-Emmy oczy zaszkliły się.
-Skarbie co jest?- popatrzył ze zdziwieniem i położył się obok niej, obejmując ją, gładził ją po nieco większym niż ostatnio brzuszku.
-Sama nie wiem.- uśmiechnęła się.- Wszystko dzieje się tak szybko, dobrze, że już tutaj jesteś. Cieszę się, że cały ten czas byłeś przy mnie.- dotknęła jego dłoni, co on skwitował pełnym dumy uśmiechem.
-Cholera będę miał córkę.- powiedział po chwili z widocznym entuzjazmem.-Nawet nie wiesz jak się cieszę.- oparł głowę na poduszce obok niej, a po chwili dało się usłyszeć jego miarowy oddech, świadczący o tym, że właśnie odpłyną w kranie Orfeusza. Delikatnie pogładziła go po policzku i po chwili sama zasnęła z nadzieją, że już zawsze będzie tak szczęśliwa. |
|
Powrót do góry |
|
|
tala Dyskutant
Dołączył: 06 Cze 2014 Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:54:40 15-06-15 Temat postu: |
|
|
EPILOG
2 miesiące później.
-Zobacz skarbie, to pluszowy miś od Olivki.- powiedziała zaraz po rozpakowaniu dużego kartonu, który przyleciał z wieloma innymi z Mexico City.- Widzisz ile masz prezentów od cioci Ines, Marisol, wujka Carlos, nawet od pana redaktora naczelnego.- zaśmiała się, mała dziewczynka leżąc w łóżeczku niewiele rozumiejąc patrzyła w bliżej nieokreślony punkt, swoimi ciemno brązowymi oczami, które jak obstawiał David odziedziczyła właśnie po nim.
-Nie wiem jak to się nazywa, ale to uruchomiłem.- rzekł z dumą.
-To coś służy do wyparzania butelek.- uśmiechnęła się z czułością. Już na pierwszy rzut oka widać było, ze David się stara chodź dopiero wielu rzeczy się uczył i oswajał się z małą Emily, co Emma bardzo doceniała.
-A kto to jest taki śliczny.- pochylił się nad łóżeczkiem.
-W trakcie porodu mówiłeś coś innego.- przypomniała mu.
-Wtedy wyglądała inaczej, skąd mogłem wiedzieć.- zmarszczył brwi.- Nie mniej jednak jest najśliczniejszą dziewczynką na całym świecie.
-Kocham Cie.- pocałowała go zaraz po tym jak ją objął.
-Ja też Em, od zawsze i już na zawsze. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|