Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:45:22 05-03-15 Temat postu: |
|
|
Christiana przede wszystkim jest skomplikowana po pierwsze jest odwzorowaniem matki po drugie boi się jej liczy zawsze na jej uznanie chce być jej ulubienica nie zrobiła by niczego przeciw Susanie ..Susna zaplanowała że Christiana będzie z Pedro więc tak musi być zdaniem dziewczyny i tyle. Hector to też cwany lis ale on jest taki pośredni pomiędzy Christianą a Angelą ani zły ani dobry ..Spotyka się z Steffi i jest nią zauroczony ale nie chcąc robić sobie problemów w domu nie mówi o tym otwarcie jedynie Angela jest na tyle odważna by przyznać się że kocha Rubena. Natomiast Renato to dobry chłopak na pewno lepszy od swego brata Rolando ale niestety ślepo zakochany w Christianie .. Co do Loli zobaczymy czy się jej uda bo Pablo to bardzo szlachetny chłopak nie skrzywdził by żadnej kobiety rozkochując ją jak to ma w zwyczaju Pedro co do Valentiny i Pedro oj ona go intryguje i to bardzo |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:54:45 05-03-15 Temat postu: |
|
|
No to widzę w takim razie ze szykuje sie tu dużo ciekawych rzeczy Właśnie ja licze na to że pomiędzy Valentiną a Pedro będzie gorąco ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:04:50 31-05-15 Temat postu: |
|
|
Zapraszam na kolejny odcinek mojej telenoweli
Rozdział 5
Regina siedziała w swoim gabinecie i cichutko popłakiwała kiedy do drzwi zapukał Pablo. Otworzył kiedy usłyszał cichutkie – proszę – i wszedł szybkim krokiem.
- Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać – powiedział podchodząc do jej biurka i wtedy spostrzegł jej zbolałą minę.
- Czy coś się stało – zapytał pochylając się nad biurkiem i przyglądając z troską ciotce.
- Owszem i to co bardzo niedobrego – powiedziała kobieta unosząc zapłakane oczy ku górze – ale mniejsza o to mów lepiej ty z czym przychodzisz.
- Nie ciociu moja sprawa może zaczekać ..opowiedz mi co się stało jeśli mogę w czymś pomóc to wiesz że ja bardzo chętnie – powiedział chłopak kładąc rękę na ramieniu Reginy która zawsze była mu bliska niczym matka.
-Dzwoniła Letycja Oscar przegrał w karty ich dom i cały majątek jaki zostawiła jej w posagu matka – powiedziała zapłakana Rgina. Oscar był jej bratem i zarazem czarną owcą rodziny. Nie od dzisiaj było wiadomo że ma ogromne problemy z hazardem i tylko kwestią czasu było to co się wydarzyło ale jak dotąd Ltycja zawsze mu wybaczała. - w ciągu kilku dni muszą wyprowadzić się z swojego domu.
- Gdybym go dorwał to chyba bym połamał mu wszystkie kości wyobrażam sobie jak musi czuć się bidna Letycja – pomyślał głośno Pablo i aż zacisnął pięści
- Zapewne wujek zrobił by to samo tak samo jak Pedro dlatego ni waż się im o tym mówić przynajmniej na razie- poprosiła siostrzeńca.
- No dobrze ciociu nic nikomu nie powiem ale to i tak się wyda prędzej czy później i wuj może mieć wtedy pretensje o to że mu o niczym nie powiedziałaś – powiedział Pablo drapiąc się po brodzie – rozumiem że Paolo też ma się o niczym nie dowiedzieć ?
- Oczywiście – powiedziała przyglądając się z uwagą Pablo – teraz należy jak najszybciej im pomóc nie możemy ich tak po prostu zostawić z tymi kłopotami
- No chyba nie masz zamiaru przygarniać Oscara jeśli tak zrobisz to on nigdy nie wyciągnie odpowiednich wniosków ze swojego postępowania i nie ma co liczyć że się poprawi – Regina przełknęła tylko głośno ślinę na te słowa swojego siostrzeńca gdyż w duchu całkowicie się z nim zgadzała, pomimo tego że Oscar był jej bratem.
- Wiem i nie zamierzam mu pomagać kiedy dzwonił do mnie poprzedniego wieczoru obiecałam mu przygarnąć Letycje i ich córki ale postawiłam jeden warunek Oscar musi poddać się leczeniu
- Ciociu kogo ty chcesz oszukać nawet gdyby ten idiotka się nie zgodził to i tak byś im pomogła – powiedział Pablo który doskonale wiedział jak dobre serce ma jego ciotka która niczym muszkieter niosła pomoc każdemu kto tylko jej potrzebował.
- Pomogła bym owszem ale tym razem Oscar zaszedł mi na tyle za skórę że gdyby nawet błagał mnie na kolanach to nie pozwoliła bym mu tutaj przyjechać ..jego córki żona jak najbardziej ale on lepiej niech się ogarnie sam taki zimny prysznic wyjdzie mu na dobre – powiedziała po czym zacisnęła ze złością usta w wąską kreskę a spojrzenie utkwiła gdzieś daleko za oknem.
Tym czasem Pedro który zdążył wziąć już poranny prysznic i ogarnąć nieco po podróży wziął z swojej nocnej szafki starannie opakowane zawiniątko i leniwie podreptał do gabinetu matki. Wszedł bez pukania i zamarł w pół kroku zastając matkę z nietęgą miną w towarzystwie jego kuzyna.
- Myślałem że jesteś sama ale jak widzę w tym domu wszyscy wstają równo z wschodem słońca – zażartował podchodząc do matki i całując ją w oba policzki.
- Pedro jak to miło że jesteś – powiedziała Regina ciesząc się bardzo na widok ukochanego syna. - jak minęła ci podróż?
- Dobrze mamo a u ciebie co wyglądasz na zasmuconą- powiedział ujmując podbródek matki i patrząc jej w oczy.
- Ależ to nic takiego – powiedziała szybko Regina chcąc wszystko zachować w sekrecie przed Pedro i spojrzała z popłochem na Pablo szukając u niego wsparcia który stanął na wysokości zadania.
- Miło cię widzieć kuzynie – powiedział przytulając bruneta i poklepując go po plecach w przyjacielskim geście – czemu zawdzięczamy twój powrót z Mediolanu
- Jak to mówią wszędzie dobrze ale w domu najlepiej – roześmiał się Pedro rozsiadając się wygodnie w fotelu naprzeciw matki – a poza tym znudziły mi się już Mediolańskie dziewczyny
- Ach tak służące w tym domu są o niebo ciekawsze – zażartowała jednocześnie umiejętnie wkręcając szpileczkę kuzynowi Pablo.
- A żebyś wiedział a skoro weszliście już na ten temat to co stało się ze Scarlett i kim jest ten czarnowłosy aniołeczek- zapytał na co matka przyjrzała mu się tylko uważnie i wyprostowała się w swoim skórzanym fotelu w kolorze wielbłądziej wełny.
- Zwolniłam ją – podziała twardo matka przyglądając się Pedro – była za bardzo butna i impertynencka
- Dlaczegóż to – zapytał Pedro z udawanym zdziwieniem – wydawała się całkowicie do rzeczy
- Może nie została by zwolniona gdyby się nie przechwalała na prawo i lewo że będąc twoją kochanką ma w tym domu sporą władzę – powiedział bez ogródek Pablo który nie znosił Scarlett w przeciwieństwie do spontanicznej pełnej energii Valentiny którą w tym domu zdarzyli już polubić wszyscy.
- A ta brunetka? - zapytał niby to obojętnie Pedro
- To nowa przyjęta na stanowisko Scarlett ma na imię Valentina i opiekuje się twoją siostrą ale nie łódź się nie jest z tych co myślisz – powiedział Pablo patrząc ze złością na Pedro nie podobało mu się że kuzyn ledwo wracając do domu już pyta o brunetkę
- Spokojnie nie gustuję w brunetkach przecież wiesz - powiedział Pedro przyglądając się z uwagą Pablo z cwaną miną.
- No ja myślę twoja matka jest bardzo zadowolona z tej dziewczyny a ona bardzo pomogła twojej siostrze i lepiej żeby pozostała w tym domu jak najdłużej – powiedział Pablo
- Niby co takiego zrobiła? - zapytał zaciekawiony Pedro jak dotąd Pablo nie chwalił aż tak żadnej służącej traktował je z szacunkiem ale i obojętnością.
- Odwiedź Nadię to sam się przekonasz – powiedziała Regina która była pełna podziwu dla nowej służącej
- Oczywiście mam taki zamiar – powiedział Pedro – ale może uchylicie rąbka tajemnicy
- Cóż tu mówić sam się przekonasz – powiedziała Regina odbierając dzwoniący już od dłuższej chwili telefon
- Muszę was przeprosić spotkamy się przy objedzie – powiedziała ciotka gestem dłoni wskazując aby wyszli.
- Camila moja ukochana siostrzyczka – powiedział Pedro wchodząc do salonu w którym siedziała Camila. Miała na sobie czarne spodnie i koszule a do tego pastelowo różową marynarkę i szpilki na stopach w tym samym kolorze.
- Pedrito wróciłeś braciszku ależ ja się za tobą stęskniłam – powiedziała brunetka rzucając się bratu na szyję – jak Mediolan?
- Znudził mi się po dwóch tygodniach – powiedział Pedro unosząc siostrę górę i podtaczając z nią kuleczko po czym posadził ją na sofie i usiadł obok niej – opowiadaj co się tutaj działo podczas mojej nieobecności
- Sporo braciszku matka zwolniła Scarlett i zatrudniła nową – zaczęła opowiadać Camila
- Scarlet serio się tak przechwalała romansem ze mną – zapytał ze zbolałą miną brunetka
- Tak była nie do zniesienia – dziewczyna przewróciła oczyma i wykrzywia z pogardą usta na samo wspomnienie blondynki – matka ostrzegała ją dwa razy zanim ta ją zwolniła ale Scarlett nic sobie z tego ni robiła nawet powiedziała że tylko ty masz prawo ją zwolnić
- Idiotka nic dziwnego że matka się wkurzyła – powiedział Pedro pocierając brodę w zakłopotaniu – a ta nowa spisuje się ?
- Muszę powiedzieć że wszyscy jesteśmy z niej bardzo zadowoleni chociaż ma charakterek muszę jej to przyznać – powiedziała siostra przypominając sobie w jaki sposób poznała służącą siostry i na samo wspomnienie się roześmiała
- Ciekawe ..muszę sam ją bliżej poznać skoro wszyscy tak się nią zachwycacie – powiedział puszczając do siostry oczko
- Tylko nie zrób nic głupiego matce naprawdę zależy na tym by ona tutaj została jak najdłużej – powiedziała Camila grożąc bratu palcem.
Nadia siedziała w swoim pokoju miała na sobie sukienkę w drobne kwiatuszki a we włosach błękitną wstążkę wyglądała bardzo dziewczęco. Czekała na Valentinę która miała przynieść jej nowe książki z biblioteki. Usłyszała jak ktoś zapukał do drzwi i poprawiając się w wózku zwróciła się w stronę drzwi.
- Wejdź – powiedziała spodziewając się swojej opiekunki – przyniosłaś mi książki?
- Niestety nie mam dla ciebie żadnych książek ale pomyślałem że sama moja obecność cię ucieszy – powiedział Pedro wchodząc do pokoju siostry i wręczając jej torebeczkę z prezentem dla Nadii – mam nadzieję że ci się spodobała
- Na pewno – powiedziała dziewczyna zaglądając do torebki i znajdując tam śliczną szkatułkę w kształcie jaja Febarge – przepiękne
- To oczywiście kopia bardzo dobrej jakości wykonana przez mojego znajomego jubilera – powiedział Pedro zadowolony z tego że mógł zrobić chociaż taką przyjemność swojej siostrze.
- Przyniosłam dla panienki te książki – powiedziała Valentina z impetem wpadając do pokoju swojej podopiecznej – mam nadzieje że dokonałam interesującego wyboru
- Zostaw je tam na regale – poprosiła Nadia uśmiechając się do Val – i proszę poznaj mojego brata to Pedro jakiś czas przebywał w Mediolanie
- My już się poznaliśmy – powiedział Pedro wstając i podchodząc do Val po czym z czarującym uśmiechem złożył na jej dłoni pocałunek – Pedro Lascano zawsze do usług
- Dziękuję – powiedziała Val czerwieniąc się lekko i porwała swoją dłoń – Valentina Vega opiekunka pańskiej siostry
- Mów mi Pedro – poprosił
- W żadnym wypadku nie spoufalam się z moimi pracodawcami – powiedziała Valentina która słyszała już co nieco o młodym Lascano i absolutnie nie chciała wchodzić z nim w bliższe relacje
______ |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:39:40 06-06-15 Temat postu: |
|
|
Zapraszam na kolejny odcinek mojej telki
Rozdział 6
Susana stała przy oknie w gabinecie swojego męża i wybierała dobrze sobie znany numer. Miała na sobie czarną dopasowaną sukienkę a na stopach lakierowane szpilki w tym samym kolorze. Długie blond włosy spływały kaskadami na plecy. Całości natomiast dopełniała złota bransoletka z diamencikami oraz karminowa czerwień na ustach.
- Rolando jak miło cię słyszeć – podziała kiedy pod drugiej stronie usłyszała dobrze sobie znajomy głoś – chciała bym się z tobą spotkać może zjemy razem lancz?
- Bardzo chętnie Susano ale powiedz czemu zawdzięczam to zaproszenie? - powiedział zgadzając się od razu. Może dzięki tobie uda mi się na nowo odzyskać Angelin bo jak nie to jestem gotów zabić tego marnego rybaka. Nie ważne co będę musiał zrobić Angelina i tak będzie moja nie oddam jej takiemu zeru jak ten nędznik Vega
- Porozmawiamy jak się spotkamy czekam na ciebie w Camelocie – powiedziała a on tylko złapał swoją kurtkę ucałował matkę w policzek i łapiąc w begu kluczyki wypadł z domu jak oszalały.
- Witaj – powiedział podchodząc do jej stolika i pocałował ją w jej starannie wypielęgnowaną dłoń – czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
- Myślę że wiesz dlaczego chciałam się z tobą spotkać – powiedziała uśmiechając się do niego szeroko. Jak dla niej był wymarzonym zięciem szarmancki i przystojny ale przede wszystkim dobrze urodzony dlatego też ona Susana zrobi wszystko by jej głupia córka nie zmarnowała takiej szansy i wyszła za tego chłopca
- Zapewne chodzi o Angelinę – powiedział ze zbolałą miną trzepocząc przy tym rzęsami. - kocham ją ale ona mnie nie chce Susano zostawiła mnie dla tego żebraka
- Wiem że ją kochasz Rolando – powiedziała Susana głaszcząc go po dłoni – dlatego też musimy zrobić wszystko by się opamiętała i do ciebie wróciła
- mówiąc wszystko co konkretnie masz na myśli? - zapytał brunet ściszając nieco głos. On mógłby nawet zabić tego głupka aby całkowicie usunąć go z życia swojej kruszynki a jeśli miałby jeszcze poparcie teściowej to tym lepiej – chyba nie myślisz o tym co ja?
- Rolando nie wiem o czym myślisz ale pamiętaj że masz moje całkowite poparcie – powiedziała uśmiechając się do niego wymownie
- Rozmawiałem z Santiago Gambino jego chłopcy są gotowi zająć się naszym intruzem na mój znak...– zdradził teściowej półszeptem. Jednak ta przerwała mu gestem dłoni
- To rozwiązanie to ostateczność – powiedziała najpierw chcę mu zaproponować pewną sporą sumkę za to żeby odczepił się od naszej Angliny jeśli to nie poskutkuje pozwolę ci działać ale myślę że pieniądze skutecznie go przekonają
- Miejmy nadzieję teściowo – podział Rolando upijając łyk swojej kawy i przyglądając z uwagą kobiecie. Tak Susano na razie pozwolę ci działać po swojemu ale jeśli nie przyniesie to skutków w miar szybko to ja się tym zajmę w odpowiedniejszy sposób. - a gdyby twoja druga córka miała romans to też była byś gotowa zabić jej kochanka?
- Rolando bądź poważny do puki nie ma realnego zagrożenia rozpadu jej związku z Pedro może spotykać się z kim chce ostatecznie Pedro też zdradza ją na prawo i lewo – powiedziała upijając z wysokiej szklanki krystalicznie czystą wodę z kilkoma listkami mięty i kostkami lodu. - nie musisz martwić się o swojego brata z mojej strony nic mu nie grozi
- To ty wiesz o Christianie i Renato – zapytał Rolando krztusząc się na jej słowa
- Oczywiście ale jak już ci powiedziałam nie przeszkadza mi to – powiedziała uśmiechając się i odrzucając włosy do tyłu - znam i lubię Renato i wiem że moją córę uszczęśliwia przyjaźń z twoim bratem poza tym twój ojciec ma w planach zaręczyć go z córką premiera więc nie widzę najmniejszego zagrożenia dla moich planów
- Co pan tutaj robi? - zapytała Valentina wieczorem wchodząc do swojego pokoju. Pedro leżał na jej łóżku wygodnie podpierając się na łokciu. Kiedy ją zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej i obserwował z uwagą jak rozpina guziki swojego fartuszka a później w pośpiechu zapina kiedy zorientowała się że nie jest sama w pokoju
- Zostaw tak jest dobrze nie zapinaj ich chętnie popatrzę na twoje piękne piersi- powiedział figlarnie się do niej uśmiechając i puszczając oczko
- Co do jasnej cholery pan tutaj robi? - zapytała nawet nie ukrywając złości Valentina
- Przyszedłem w celu zaprzyjaźnienia się z tobą mała – powiedział i w jednej chwili znalazł się obok niej odwróciła się do niego plecami.
- Proszę wyjść gdyż ja nie mam zamiaru się z panem przyjaźnić – jeśli myślisz idioto że ostanę twoją kochanką jak moje poprzedniczki to jesteś w grubym błędzie bo nie mam takich aspiracji. Zajmij się lepiej Lolą ta to każdemu weszła by do loka a tobie to już na pewno nie odmówi. - niech pan zajmie się własnymi sprawami
- Wolę zajmować tobą – powiedział podchodząc do niej od tyłu i odgarniając jej długie włosy z karku po czym zaczął składać tam krótkie pocałunki. - Tak kusząco pachniesz maleńka pomyślał ty musisz być moja.
- Proszę stąd wyjść i to natychmiast chyba wyrażam się jasno bo inaczej poskarżę się Pablo – powiedziała odsuwając się szybko od niego ze złością i otworzyła drzwi na oścież
- Nie zawracaj sobie głowy poco ci on kiedy możesz mieć mnie – powiedział przystając przy drzwiach i obrzucając ją przeciągłym spojrzeniem. - i tak będziesz moja to tylko kwestia czasu jeszcze żadna w tym domu mi się nie oparła.
- My się tylko przyjaźnimy – powiedziała ten bubek już pierwszego dnia swojego przyjazdu zirytował ją nie nażarty tak że miała ochotę kopnąć go w pewne czułe miejsce ale resztkami sił się opanowała ostatecznie był pracodawcą zaszkodziła by tylko sobie. - i nie obrażaj Pablo to pan mógłby wiele się od niego nauczyć
- Czyżby Pablito miał branie? - zapytał śmiejąc się przy tym gardłowo – i skąd kotku wież że Pablo mógłby się czegoś ode mnie nauczyć skoro nie znasz moich umiejętności
- Widzę że bogactwo nie idzie w parze z intelektem a teraz proszę stąd wyjść i to natychmiast ja nie żartuje - powiedziała i z impetem zatrzasnęła drzwi kiedy już wypchnęła go z swojej sypialni
- I tak będziesz moja – powiedział ale ona już tego nie słyszała
- Debil ale ma taki słodki uśmiech i dlaczego do jasnej cholery zrobiło mi si tak gorąco kiedy mnie dotykał i całował – powiedziała sama do siebie po czym pokręciła z energią głową jakby chciała odpędzić te myśli niczym kąśliwe osy
- Witaj kochanie – powiedział Santiago całując żonę która siedziała przy toaletce w ich wspólnej sypialni i zmywała makijaż. Spojrzała na niego mierząc od stop do głowi a on tylko zaserwował jej ten swój rozbrajający uśmiech który tak na nią działał
- Skąd wracasz o tak późnej porze- zapytała przyglądając mu się badawczo. Jak zwykle pachniał alkoholem i tandetnymi damskimi perfumami a na jego kołnierzyku widniał czerwony ślad szminki. Jednak zdrada nie była tym czego kobieta obawiała gdyż wiedziała że Santiago świata nie widzi poza nią i żadnej innej kobiety nie traktuje poważnie ale tego że mąż odnowił swoje dawne znajomości i na powrót prowadzi ciemn interesy w które wciągną go jego ojciec.
- Byłem na spotkaniu biznesowym kochanie – powiedział i przytulając ją od tyłu położył głowę na jej ramieniu przez chwilę patrzył na ich wspólne odbicie w lustrze – czyż nie piękna z nas par kochanie?
- Mam nadzieję że te interesy są legalne i nie mają nic wspólnego z twoim ojcem – zapytała patrząc wprost w lustrzane odbicie jego oczu
- Oczywiście że nie przecież ci coś obiecałem – skłamał całując ją z czułością po szyi. Nigdy się nie dowiesz jakie prowadzę interesy a zwłaszcza teraz kiedy zostałem prawą ręką swojego ojca. Im mnij kochanie wiesz tym spokojniej śpisz a ja jestem jedyną osobą w tej rodzinie która może pociągnąć TO kiedy ojciec odejdzie na emeryturę w końcu nazwisko GAMBINO do czegoś zobowiązuje – zapominałaś już skarbie?
- Ja nie zapomniałam ale mam nadzieję że ty też pamiętasz Santos – powiedziała pozwalając się całować po szyi
- Jakże bym mógł zapomnieć o obietnicy złożonej mojej pięknej żonie – powiedział wyjmując małe puzdereczko z kieszenie – mam coś dla ciebie w podzięce za to że jesteś taka kochana
- Co to takiego? - zapytała zerkając na pudełeczko które otworzył. W środku była przepiękna złota bransoletka wysadzana szafirami. Kiedy kobieta ją zobaczyła jej oczy rozbłysły z radości gdyż bardzo spodobało się jej to cacuszko.
- Piękna dziękuję kochanie – powiedziała wstając i rzucając mu się na szyję po czym pocałowała go bardzo namiętnie
- Cieszę się że się podoba – powiedział zadowolony sam z siebie. Czasami wystarczało tak niewiele by udobruchać Florencję. Kochała go i to bardzo ale za każdym razem kiedy wychodził zwłaszcza wieczorem truchlała jedynie domyślając si tego co mąż robi chociaż tak gorliwie się wszystkiego wypierał.
______
Ostatnio zmieniony przez tulipanowa dnia 16:24:15 07-06-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:28:57 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Regina jest bardzo stanowcza co do Oskara .. tylko ciekawe jak jej to wyjdzie w praktyce :p Ale swoja droga to przerąbane stracić od tak cały swój majątek..
Pedro w rodzinie sprawia wrażenie troche takiego kasanowy , skoro tak służące przechwalały się romansem z nim , i w ogóle tu Mediolan tu to tu tamto ;p
OOOO matko ta Susana to naprawdę ma nie po koleji w głowie.. zresztą tak samo jak i Ronaldo , mam nadzieje że naszemu rybakowi koniec końców nic sie nie stanie ;/
Noo jak widac Pedro ma niezłe parcie na Valentine.. aaa ona niby go odpycha alee jednak sama przyznała że coś w niej drgnęło ;D Czekam na kolejne ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:16:05 07-06-15 Temat postu: |
|
|
No tak Pedrito to casanowa a Val będzie się przed nim bronić ale i tak nie jest na niego obojętna
Co do Oscara nieźle załatwił swoją rodzinę ale miejmy nadzieję że się opamięta
A co do Susany dla niej najważniejsze jest to co sobie zaplanowała i zrobi wszystko by osiągnąć własny cel |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:56:02 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Tulipanowa jestem wreszcie!
No to po kolei.
Protami są Perroni i Poncho tak? Cóż, jej nie trawię ale jego uwielbiam więc jakoś przeżyję. Bardziej widzę ich jako rodzeństwo po Rebelde ale to nic nie szkodzi. Bardzo podoba mi się duet Anahi-Levy. Tworzą świetną parę i rzeczywiście szkoda że w realu nie udało im się razem zagrać. Ogólnie to sporo jest osób w obsadzie i jeszcze się mylę ale bardzo mi się podoba i samo połączenie miłości z winem to mocny chwyt.
Entrada bardzo fajna chociaż widzę że pierwotnie zamiast Poncha miał być Fabian. Piosenkę po raz pierwszy słyszę.
Co do odcinków to na razie przeczytałam pierwszy.
W pierwszym wkurzył mnie Rolando swoim zachowaniem, ale też zaskoczyło to że Angela teraz jest taka spokojniutka i grzeczniutka, a kiedyś wcale tak nie było. Jestem dość konserwatywna w swoich poglądach i oczywiście rozumiem, że unika Rolanda bo już go nie kocha i całując się z nim nie chce tego a po drugie czuje się źle wobec Rubena ale właśnie w to mi trochę trudno uwierzyć, w tą przemianę. Kiedyś bez oporów oddawała się przyjemnościom z Rolandem a nagle pojawił się jakiś rybak i się ot tak odkochała. Ciekawi mnie ile czasu zdradza Rolanda no bo nazywajmy rzeczy po imieniu. Dla mnie ma za to wielki minus. Powinna z nim zerwać wcześniej. Co do zachowania Rolanda po jej słowach to klasyczny przykład typowego macho. Wkurza mnie takie zachowanie. Ona mu mówi że kocha innego a ten siłą ją całuje i chce wybaczać itp. Szkoda mi się zrobiło w tej scenie Angeliny.
Christianę lubię mimo jej okropnego podejścia do życia. Na chwilę obecną nie wydaje mi się aż tak zła, tylko pogubiona i może ona też przejdzie jakąś przemianę w dalszych etapach?
Podobało mi się co jej powiedział Hector, o tym że Angelina będzie najszczęśliwsza itp. Trafił w sedno. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:55:32 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Ciszę się że mnie odwiedziłaś i moje opowiadanie przypadło Ci do gustu ..życzę Ci miłej lektury;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:57:41 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Jestem po 2 odcinku
Valentina jako postać mi się podoba, imię doskonale do niej pasuje. Jest waleczna i wytrwała. Nie stresuje się przed ewentualnym spotkaniem z Pedrem po tym jak Pablo opowiadał jej iż wpadnie w jego sidła jak wszystkie no i dzielnie poradziła sobie z Nadią. Ja na jej miejscu pewnie byłabym załamana że już na starcie mnie odtrącają ale ona nie! Widać że nie zamierza odpuścić i pozwalać Nadii na zuchwałości.
Stefi i Hectór to dla mnie dziwna para. Mam wrażenie że u nich wszystko oparte jest na pożądaniu, zwłaszcza u niego. No i nie lubię jak ktoś pali, dlatego Stefi mi się nie podoba. Poza tym z opisu jakoś strasznie kojarzy mi się z Estefanią z RDC. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:51 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Owszem jest to dość dziwna para ale o tym dlaczego przekonasz się zbiegiem moich odcinków a swoją drogą ja też nie lubię jak ktoś pali i to bardzo i cieszę się że tak się złożyło że zarówno w moim domu jak i domu mojego partnera każdy ma na ten temat takie samo zdanie jak my |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:57:02 07-06-15 Temat postu: |
|
|
Zapraszam na kolejny odcinek mojego opowiadania
Rozdział 7
Impreza powitalna z okazji powrotu Pedra trwała w najlepsze. Chłopaki zarezerwowali lożę w Magnolii i teraz popijali whisky.
- Pedro jak mediolańskie sadzonki? - zapytał Santiago puszczając do niego znacząco oczko. Doskonale wiedział że podróż Pedra była jedną wielką rozpustą która trwała dwa tygodnie a dla której przykrywką było oczywiście reklamowanie nowej edycji wina wyprodukowanej przez winnicę rodziny Lascano
- Doskonałe i gorące jak zwykle – powiedział Pedro śmiejąc się przy tym gardłowo.
- Więc dlaczego wróciłeś tak szybko? - zapytał Renato pociągając z z butelki łyk swojej tequili. Mogłeś tam zostać i nadal zabawiać się ze swoimi dziwkami przynajmniej miałbym Christianę tylko dla siebie. Nie mogę znieść myśli że ją zdradzasz ale jeszcze gorsza jest świadomość że ona chodzi z tobą do łóżka idioto. - nie kusiło cię zostać jeszcze trochę?
- Ależ skąd nawet to co dobre w końcu się nudzi a poza tym co za dużo to nie zdrowo Renato – powiedział Pedro odchylając się na krześle – jednak zupełnie nie żałuję swojego powrotu tutaj mam prawdziwego cukiereczka do schrupania
- Czyżbyś mówił o twojej blondi? - zapytał Rolando wykrzywiając usta ironicznie – a może zatęskniłeś za Christianom
- Ani jednej ani drugiej nie mam na myśli z Christianom nie widziałem się jeszcze po swoim powrocie a Scarlett zaszła mi dość mocno za skórę – powiedział ostentacyjnie przewracając oczyma. Ciągle w głowie miał nową służącą matki która zrobiła na nim niezłe wrażenie. Z pozoru trudno dostępna ale on postara się żeby nie mogła przestać o nim myśleć a wtedy tylko kwestia czasu kiedy mu ulegnie i będzie jego. A Christiana? Jego narzeczona nie robiła już na nim najmniejszego wrażenia. Była niezła i wiedział że podoba się jego kumplom ale już dawno mu się znudziła i był z nią tylko z obowiązku o miłości w tym przypadku nie było mowy liczyły się tylko interesy. Gdyby ich związek nie zapewniał fuzji dwóch najlepszych winnic w kraju już dawno powiedział by jej bay bay i mogłaby go pocałować gdzieś - chodzi mi o czarnowłosego aniołka którego zatrudniła moja matka na miejsce Scarlett
- Taaa a Scarlett tak liczyła że po twoim powrocie przekonasz matkę by zwolniła tę nową i przyjęła ją z powrotem – powiedział z kpiną Rolando
- Mniejsza z tym opowiedz nam coś o tym aniołeczku – powiedział Santiago machając ręką na to co mówi Rolando
- Sam niewiele jeszcze o niej wiem ale mogę wam powiedzieć że ma charakterek i jest trudna do zdobycia – powiedział Pedro na moment się zawieszając – i chyba jest dziewicą ..
- Dlatego ty wiozłeś sobie za punkt honoru zdobyć ją uwieść i rozdziewiczyć – stwierdził Santiago – cały Pedro
- Pedro idzie Scarlett – powiedział Renato robiąc sporego łyka ze swojej butelki
- Witaj przystojniaczku stęskniłam się za tobą - usłyszał Pedro tusz przy swoim uszku i poczuł jak dziewczyna obejmuje go od tyłu
- Scarlett miło cię widzieć – powiedział – ale to typowo męskie spotkanie nie spodziewałem się ciebie tutaj
- Więc nie cieszysz się że przyszłam? - zapytała siadając mu na kolanach i robiąc smutną minkę
- Ależ oczywiście że się cieszę – powiedział całując ją w usta. Szkoda tylko że masz zwyczaj pojawiania się zawsze w najmniej oczekiwanej chwili. Kolejna pusta plastikowa blondi dobra ale tylko do łóżka nic więcej pomyślał głaszcząc ją po włosach.
- Sprawisz by twoja matka przywróciła mnie do pracy? - zapytała zalotnie przy tym trzepocząc rzęsami i wplatając ręce w jego włosy jednocześnie kokieteryjnie kręcąc się pupą na jego kroczu.
- Zrobię co w mojej mocy słonko – powiedział uśmiechając się do niej.
- Liczę na ciebie kochanie – powiedziała pociągając łyka jego whisky i krzywiąc się przy tym – i myślę że mnie nie zawiedziesz kociaku
- Oczywiście – powiedział zdejmując ją ze swych kolan i klepiąc po pupie – a teraz uciekaj do swych koleżanek bo my tutaj mamy typowo męskie tematy i tylko byś się nudziła
- Dobrze mój przystojniaku ale obiecaj że do mnie zadzwonisz później – powiedziała odchodząc od ich stoika
- Masz to u mnie jak w banku – powiedział całując ją zaborczo na pożegnanie
- Widzę że ona też ci się znudziła - pozwolił sobie zauważyć Renato
- Błagam cię to idiotka nawet nie wiesz jakiej siary narobiła mi przed moją matką – powiedział Pedro przewracając oczyma. - Wracając z Mediolanu miałem na nią ochotę ale po tym czego dowiedziałem się od Pabla i Camili całkowicie mi się jej odechciało
-Nie dziwię się w końcu masz teraz Valentinę – zaśmiał się Santiago
- Chłopaki musimy ją poznać – powiedział Rolando. - Ciekawe jak wygląda ten czarnowłosy anioł ale musi to być edycja prawdziwie limitowana skoro wpadła w oko Pedro którego interesują tylko długonogie cycate blondynki.
- Dokładnie Rolando ale ona jest moja i tylko ja mam do niej prawo – powiedział Pedro grożąc przyjacielowi palcem
- Rolando ma teraz Scarlett myślę że na jakiś czas się nią zadowoli – wyznał Renato poklepując Pedro po plecach.
- Piękne rzeczy to ja wyjeżdżam na dwa tygodnie a ty podwędzasz mi moją laskę do bzykania – powiedział Pedro z groźną miną po czym się roześmiał puszczając do przyjaciela oczko – naciesz się bo dobra jest w te klocki
- Wiem ale nie martw się możesz korzystać do woli – powiedział Rolando
- Nie wiedziałem że muszę mieć na to twoje pozwolenie – powiedział Pedro puszczając do kumpla oko. - a swoją drogą ładnie tak zdradzać moją szwagierkę?
Po tych słowach na chwilę zapadło krępujące milczenie nikt nie miał odwagi spojrzeć w oczy Rolando tylko Pedro nie wiedząc co się wydarzyło rozglądał się po wszystkich ze zdziwioną miną
- Ta dzi**a pierwsza mnie zdradziła zmarnym rybakiem – powiedział Rolando – a Scarlett umiejętnie pocieszyła
- A więc nie będziemy szwagrami? - zapytał Pedro ze zdziwieniem.
- Oj będziemy bo ona jest moja i nie mam zamiaru oddawać jej jakiemuś nędzarzowi a co więcej mam stuprocentowe poparcie Susany a wiesz co to oznacza - powiedział Rolando z satysfakcją się uśmiechając
- Oj wiem – skwitował Pedro gdyż doskonale znał swoją teściową i wiedział do czego jest zdolna.
- Pablo powiedz mi czy Pedro zawsze tak ma? - zapytała Valentina bruneta. Siedzieli w jej pokoju i grali w monopol kiedy ta odważyła się o to zapytać kuzyna tego casanowy od siedmiu boleści
- Ale jak? - zapytał z ożywieniem Pablo któremu już się nie spodobał sam fakt że Val pyta o jego kuzyna, Czyżby ten idiota już na niej zdążył próbować swoich sztuczek jeśli jej coś zrobi to zabiję drania.
- No krążą pogłoski że nie przepuści żadnej pracownicy – powiedziała lekko zmieszana widząc jaką to w nim wywołało reakcję. Gdyby wiedziała że Pablo aż tak ostro na to zareaguje to nawet by o to nie zapytała ostatecznie nie jest bezbronna i umie sobie radzić z takim nachalnymi palantami. - czy to prawda?
- Czy on cię zaczepiał Val ? - zapytał Pablo patrząc jej w napięciu w oczy dziewczyna przetrzymała to spojrzenie chwilę aby móc się zastanowić nad sensowną opowiedzą
- Nie tak tylko pytam - w ostatniej chwili postanowiła kryć bruneta.
- Pedro to okropny babiarz i to prawda nie przepuści żadnej okazji na podryw więc uważaj na niego bo nie wieżę że z tobą nie będzie próbowała – tak Pablo co do tego był przekonany że ten idiota na pewno będzie próbował czegoś z Val widziała to już w samym spojrzeniu z jakim jego kuzyn patrzył na służącą.
- Oj Pablo nie jestem dzieckiem potrafię się bronić – powiedziała śmiejąc się
- W tym nie ma nic śmiesznego Val ja mówię jak najbardziej serio – powiedział Pablo patrząc jej z powagą w oczy.
Następnego dnia Rolando obudził się w swoim apartamencie z ogromnym bólem głowy sięgną po butelkę wody mineralnej która zawsze stała koło jego łóżka i zaczerpną z niej łapczywi kiedy ugasił już nieco ogromne pragnienie jakie niósł z sobą kac sięgnął po papierosa i niemal z nabożną lubością się nim zaciągnął.
- Scarlett! - zawołał dziewczynę która po chwili pojawiła się w swym czarno-białym obcisłym uniformie ledwo zasłaniającym pupę i stanęła nieopodal jego łóżka. Przyjrzał się jej mrużąc przy tym oczy gdyż słońce niewyobrażalnie go raziło.
- Zasłoń rolety baybe i zrób mi koktajl pomidorowy na kaca błagam tylko szybko – powiedział zaciągając się swoim papierosem. Przyjrzała się mu z ironią myśląc w duchu że gdyby tyle nie wypił nie wyglądał by dzisiaj jak taka kupka nieszczęść. Podeszła do okna swoim kokieteryjnym wyuczonym krokiem i zasłoniłam rolety za co był jej w tym momencie bardzo wdzięczny po czym wyszła do kuchni i po chwili wróciła z wysoką szklanką wypełnioną gęstym czerwonym nektarem który wypił w błyskawicznym tempie i wytarł dłonią usta.
- Okropność ale dobrze robi na kaca – powiedział oddając jej szklankę – jesteś niezastąpiona
- Wiem o tym – powiedziała podchodząc do niego od tyłu i masując mu plecy - masaż też robię dobry
- Mhm – odparł okręcając głową i rozsiadł się wygodniej – w łóżku też jesteś dobra
- Staram się - powiedziała. Ja zaspakajam twoje potrzeby a ty mój ale ni myśl sobie moje serce boje tylko dla Pedro – a co u Pedro?
- Pedro miewa się całkiem dobrze z Mediolanu wrócił całkowicie odprężony i zadowolony – powiedział ironicznie się przy tym uśmiechając
- A pytał może o mnie – zapytała z nadzieją co nie umknęło jego uwagi
- Oczywiście ale ni obiecuj sobie zbyt wiele Pedro jest teraz całkowicie pochłonięty nową która została zatrudniona na twoje miejsce- powiedział wykrzywiając usta w kpiarskim uśmiechu a ona słysząc to przycisnęła nieco mocniej jego plecy- ała chcesz mnie uszkodzić mała
- Ależ skąd ale ta dzi**a zapłaci mi za wszystko jeśli Pedro faktycznie skończy ze mną z jej powodu – powiedziała z taką nienawiścią zawziętością że aż skrzywił się na te słowa
- Oj Scarlett przecież masz mnie – powiedział odwracając głowę w jej stronę – ałć skąd u ciebie tyle jadu to aż nie pasuje do tak ślicznej kotki jak ty
- Pasuje czy nie pasuje Pedro jest mój i nie dam go dobie odebrać jakiejś lafiryndzie – powiedziała patrząc w dal
- Niewdzięcznica powinnaś zająć się swoim panem czyli mną – powiedział z zbolałą miną
- Przecież zajmuje i to chyba perfekcyjnie – powiedziała całując go namiętnie i rozpinając jego rozporek
- nie mogę narzekać – stwierdził odwzajemniając agresywnie jej pocałunek i odwracając ją jednym zwinnym ruchem tak że po chwili leżała już pod nim jęcząc z rozkoszy jaką jej sprawiał swoim pocałunkami
- Pedrito wróciłeś kochanie stęskniłam się za tobą – powiedziała Christiana wchodząc do salonu. Brunet obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem i musiał przyznać iż wygląda imponująco. Miała na sobie czarną wiązanką na szyi bluzeczkę z materiału który świetnie opinał jej ciało i podkreślał walory a do tego czarne skórzane leginsy które wydłużały jj zgrabne nogi zakończone czarnymi ażurowymi szpilkami sandałkami.
- Ja za tobą też –powiedział a w myślach dodał witaj słodka idiotko Boże jak ja wytrzymam z nią całe życie pod jednym dachem
- Mówisz prawdę czy kłamiesz? – zapytała pół żartem pół serio i utkwiła w nim swoje błękitne mocno umalowane oczy. Jej samej było obojętne czy brunet wrócił już czy nie. Jak dla niej mógł siedzieć w Mediolanie nawet miesiąc gdyż ona miała tutaj doborowe towarzystwo w postaci Renato. Nie była również głupią naiwną Reginą i doskonale wiedziała że promocja wina to tylko przykrywka dla tego by mógł do wolo zabawiać się z Mediolańskim modelkami
- Oczywiście że prawdę – powiedział całując ją namiętnie w usta. Doskonale wiesz że kłamię więc po cholerę zadajesz takie pytanie hipokrytko. Oboje kochamy się tak bardzo że inne pary powinny brać nas za wzór nie ma co pomyślał z ironią
- Jak Mediolan? - zapytała kiedy już oderwali się od siebie i usiadła mu okrakiem na kolanach. Objął ją w pasie i przysunął nieco do siebie akurat to jak siedziała mu na kolanach było jedną z nielicznych rzeczy które lubił
- Dużo wyczerpującej pracy przede wszystkim – powiedział i nawet nie mijał się z prawdą tylko że ta PRACA jak to nazwał sprawiała mu sporo przyjemności – bankiety na których było degustowane nowe wino i oczywiście wiele spotkań z nabywcami okazało się że nasze wino to prawdziwy strzał w dziesiątkę
- Cieszę się że wszystko się udało – powiedziała szczerze wstając gdyż dostrzegła schodzącą po schodach matkę. Susana weszła do salonu w którym siedział Pedro pewnym krokiem z szerokim uśmiechem na ustach. Jej bordowe tym razem szpilki miarowo stukały o parkiet. Na sobie miała szafirową krótką sukienkę w kwiaty do połowy uda. Na dłoni natomiast mnóstwo pierścieni co Pedro uznał za sporą przesadę.
- Nie przeszkadzajcie sobie – powiedziała podchodząc z zadowoloną miną do nich ucałowała chłopaka w policzek – witaj Pedro jak interesy
- Doskonale pani Lopez – też się cieszę że cię widzę wiedźmo numer dwa dodał w myślach posyłając jej swój firmowy uśmiech i ukazując tym rząd swych pięknych zębów
- Mów mi Susana w końcu wkrótce zostanę twoją teściową – powiedziała i usiadła w swym ulubionym fotelu zakładając elegancko nogę na nogę
- Dobrze Susano – jak że ja cie nie znoszę idiotko
- Czyli wszystko się powiodło Regina zapewne jest z ciebie dumna – powiedziała głaszcząc podłokietnik fotela. Draniu pewnie zdradzałeś moją córkę na prawo i lewo pomyślała uśmiechając się do niego czarująco
- Jak zwykle mama wie że potrafię zadbać o jej interesy niemal tak dobrze jak ojciec – powiedział uprzejmie. - a ty jak się miewasz Susano
- Doskonale kiedy widzę was razem tak szczęśliwych – powiedziała z uwagą przyglądając się zarówno córce jak i zięciowi. Przynajmniej wy nie wytniecie mi takiego numeru jak Angelina. Winnica Lascano przynosi coraz to większe zyski i jest znana na cały świat kiedy już dojdzie do fuzji nic więcej nie będzie mi trzeba do szczęścia. Tylko oby stało się to szybko najlepiej gdyby Christiana zaszła w ciążę to przyśpieszyło by ślub . Zapłodnij ją Pedro a jeśli nie ty to niech chociaż zrobi to Renato nikt przecież nie podda w wątpliwość ojcostwa młodego Lascano. Może ten romans przyniesie więcej pożytku niż myślałam. |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:37:37 09-06-15 Temat postu: |
|
|
Dodaję kolejny
Rozdział 8
Kuter rybacki przybił do brzegu okołu 3.20 nad ranem. Mężczyźni byli zadowoleni z owocnych łowów sam ich kierownik Ruben Vega przewidywał że zaopatrzenie może sięgać sporo ponad 3tony a to oznaczało że następny dzień będzie wolny gdyż właśnie na taką ilość było zapotrzebowanie. A ponieważ następny dzień był sobotą i młodzi rybacy liczyli na to iż uda im się ten czas spędzić z swoimi rodzinami to radość była tym większa.
- Ruben jak łowy? - zapytał szef który wyszedł im na spotkanie do portu.
- Mogę powiedzieć że bardzo owocne – powiedział zadowolony z siebie Ruben
- Wiedziałem że nie zawiedziesz mnie Vega - pochwalił go szef i poklepał po plechach – wnieście je do chłodni zanim wzejdź słońce i zrobi się gorąco aby towar się nie zmarnował zostawiam tobie klucze od magazynów – pozwiedzał szef z zadowoloną miną wsiadając do swojego srebrnego land rovera.
- Tak jest szefie zajmiemy się tym razem z Martinem, Lucasem i Aldem – przyjął polecenie Ruben po czym przywołał do siebie chłopaków a reszcie kazał wracać do domów. Znoszenie skrzyń z rybami zajęło im kilka godzin ale praca przebiegała w bardzo miłej atmosferze na koniec został sam Ruben aby posprawdzać czy wszystkie magazyny są pozamykane i nie zdając sobie sprawy że jest obserwowany przez Santiago i Rolando siedzących w czerwonym sportowym samochodzie.
- Mamy doskonałą okazję aby mu zaszkodzić – powiedział Santiago opierając głowę o zagłówek swojego fotela i spoglądając na przyjaciela zza swoich przyciemnianych okularów – szef na tyle ufa naszemu rybaczynie że zostawił mu klucze gdyby teraz ktoś się umiejętnie włamał i rozkradł chociaż część towaru cała wina spadnie na tego idiotę
- Znasz kogoś kto mógłby zrobić to na tyle umiejętnie aby nie wyglądało to na włamanie – zapytał konspiracyjnym tonem Rolando mrożąc oczy
- Nie ma zamka którego nie potrafili by otworzyć moi ludzie wystarczy mój jeden telefon i zaraz się tutaj zjawią – powiedział Santiago biorąc do ranki swoją komórkę – ale oczywiście to wszystko kosztuje
- Już mówiłem o pieniądze się nie martw dzwoń – powiedział Rolando popędzając przyjaciela – zapłacę każdą cenę aby zniszczyć tego intruza
Rolando wybrał naprędce jakiś numer i wydał kilka stanowczych poleceń oraz kazał się pośpieszyć swoim ludziom któryż przyjęli jego rozkazy
- Załatwione na to teraz możemy jechać spokojnie napić się kawy i zjeść jakieś wczesne śniadanie – powiedział Santiago spoglądając na zegarek i ziewając. Ósma godzina to zdecydowanie środek nocy dla niego a musiał wstać tego dnia znacznie wcześniej aby dotrzeć tutaj na tyle wcześnie aby nikt nie zauważył nic podejrzanego.
Steffi oraz Oliwia buszowały po centrum handlowym robiąc zakupy. Kiedy obłowiły się już w kilka par butów i mnóstwo ubrań postanowiły napić się kawy w pobliskiej kawiarni. Zamówiły po małym espresso i lody waniliowe i plotkowały na temat wspólnych znajomych kiedy Oliwia zamilkła wpół słowa i utkwiła wzrok w czymś co działo się za plecami Steffi.
- Ten przystojniak który ostatnio przywiózł mamę i mnie do ciebie idzie w naszą stronę – powiedziała ewidentnie uradowana tym faktem co niezbyt spodobało się Steffi. Tych dwojga powinno łączyć ze sobą jak najmniej aby się czasem w sobie nie zakochali – pomyślała kobieta przyglądając się z uwagą młodszej siostrze.
- Mówisz o Hectorze? - zapytała Steffi odwracając głowę aby jakby się spodziewając kogoś innego niż Hectora Lopeza. Jednak to właśnie Hector zmierzał swoim pewnym leniwym krokiem w ich kierunku na sobie miał czarny T-shirt rozdarte na kolanie przetarte jeansy w tym samym kolorze oraz przewieszoną przez ramię skórzaną kurtkę a zapach jego intensywnych perfum unosił się na kilometr
- Witaj Hectorze kogo jak kogo ale ciebie się tutaj nie spodziewam – wyraziła swą opinię Steffi zalotnie się do niego uśmiechając
- Witam piękne panie – powitał je puszczając do niej oczko – przywiozłem tutaj Christianę i jej koleżanki i sam skorzystałem kupując sobie parę jeansów i nową koszulkę a kiedy was zobaczyłem stwierdziłem że grzechem było by się nie przywitać ..jak ci się podoba miasto Oliwio – zapytał dziewczyny która utkwiła w nim pełne fascynacji spojrzenie
- Jeszcze nie zdążyłam go poznać niestety jak na razie oddałyśmy się z Steffi temu co kobiety lubią najbardziej – powiedziała wymownie wskazując na torby wypełnione ubraniami
- Hehe no tak ubrań nigdy za wiele w damskiej garderobie zwłaszcza tak sporej jak ta Steffi – roześmiał się wesoło na swoje słowa kiedy poczuł jak kobieta wgniata mu obcas w stopę i mrozi spojrzeniem co zrozumiał w mig – bo domyślam się że taka kobieta jak twoja siostra mus mieć obszerną szafę i mnóstwo w niej fatałaszków
- Zgadłeś i to jeszcze jakich sama nie wiem kiedy i gdzie ona ma czas w tym wszystkim chodzić – powiedziała Olivia zerkając na Steffi i Hectora intuicyjnie wyczuwała że tą dwójkę musi coś łączyć ale przecież on chyba był za młody by być jej facetem chociaż drugiej strony miłość o wiek podobno nie pyta
- Pewnie stroi się w nie dla swojego faceta – powiedziała pochylając się w stronę dziewczyny – tylko nie chce się nam do tego przyznać
- Też tak myślę Hector – zgodziła się Olivia a tak w ogóle to skąd wy się znacie? - zapytała patrząc to na matkę to na chłopaka którzy nie wiedząc co odpowiedzieć spojrzeli po sobie i zapadła głucha cisza
- A może to ty jesteś tym jej facetem Hector przyznaj się – powiedziała Olivia poklepując go po ramieniu Steffi tylko spojrzała na niego i dyskretnie pokręciła głową aby nic nie mówił na temat ich związku
- Oj chciałbym i to bardzo ale nistety my się tylko przyjaźnimy – powiedział blondyn podejmując grę kochanki która tylko odetchnęła z ulgą
- Skoro nie jesteś facetem mojej siostry to może się kiedyś umówimy pokażesz mi miasto i takie tam – powiedziała puszczając do niego oczko
- Ja bardzo chętnie – zgodził się kiwając przy tym potakująco głową na co Steffi tylko odchrząknęła znacząco. Nie mogła dopuścić żeby ta dwójka się z sobą spotykała a już na pewno sam na sam
Tym czasem na przystani pewien dobrze zbudowany barczysty szatyn próbował otworzyć zamek drzwi magazynu. Asystował mu przy tym jego kolega po fachu który rozglądał się wokół na wypadek gdyby miał ich na tym ktoś nakryć.
- Długo jeszcze Matias – pytał naglącym pełnym zdenerwowania tonem w odpowiedzi na co otrzymał pełne złości spojrzenie
- Szef powiedział że ma to być zrobione perfekcyjnie tak aby nie było nawet cienia podejrzenia że doszło tutaj do włamania – powiedział włamywacz w pełni skupiając się na swej robocie
- Powiedział też że nie możemy dać się przyłapać a im dłużej to się przeciąga tym większa jest szansa że ktoś tu w końcu przyjdzie – powiedział Bruno – zwróć uwagę tż na to że mamy wynieść stąd trochę towaru to też zajmie nam sporo czasu
- Ni dramatyzuj o ile wiem rybacy nie dawno skończyli swoją śmierdzącą robotę i teraz śpią pochrapując ze zmęczenia – powiedział Matias wypuszczając przy tym z ulgą powietrze gdyż udało mu się w końcu otworzyć zamek
- A teraz ostrożnie chodźmy do chłodni i do roboty – klasnął w ręce na swojego pomocnika i założył rękawiczki drugi komplet wręczając Bruno. Początkowo lekko zdezorientowani szybko znaleźli chłodnie i wynieśli trzy skrzynie. Miało wyglądać na to że któryś z pracowników okrada swojego szefa więc nie mogło zginąć zbyt wiele towaru gdyż wtedy wyglądałoby to bardziej na grabież i policja mogłaby zacząć węszyć a tak to skażą bez mrugnięcia oka głównego podejrzanego.
- Uff to ostatnia – powiedział Matias kiedy trzecia skrzynia znalazła się w ich czarnym vanie i odjechali z piskiem opon po śladach pozostawionych przez przejeżdżający wcześniej pojazd. Matias wyją swoją komórkę i wybrał numer Santosa
- Operacja zakończona sukcesem – powiedział z dumą w głosie
- Mam nadzieję bo inaczej pożałujecie – powiedział Santiago i szybko rozłączył połączenie gdyż w pobliżu znajdowała się Florencja. Spojrzała na męża z uwagą i zaciekawieniem. Doskonale zdawała sobie sprawę że mąż prowadzi jakieś nie do końca legalne interesy ale nie wiedziała o co dokładnie chodzi mogła mieć jedynie nadzieję że nie wpakuje to jej męża do więzienia.
- Kto dzwonił kochanie – zapytała z troską w głowie stawiając przed mężem talerz z jego lubioną tartą pomarańczową
- To z pracy skarbie – powiedział przyglądając się z zachwytem ciastu żony kto jak kto ale jego Flor miała zdolności kulinarne jak mało która dziewczyna z ich sfer. - kolejne arcydzieło które wyszło spod ręki mojej żony powinnaś skarbie otworzyć własną cukiernie aby ten talent się nie zmarnował
- Taaa a kto będzie zajmował się naszym domem kochanie – powiedziała z pobłażliwym uśmiechem siadając obok niego.
- Mamy od tego Marie mówiłaś że spisuje się świetnie – powiedział posyłając jej szeroki chłopięcy uśmiech – a jeśli będzie potrzebowała pomocy to zatrudni się kogoś jeszcze
- Obiecuję że to przemyślę ale dopiero kiedy urodzę nasze dziecko – powiedziała gładząc się po brzuchu na co zamarł. Nie spodziewał się czegoś takiego. Oczywiście pragnął dzieci ale jeszcze nie teraz przecież byli młodzi jeszcze przyjdzie czas na to by ego piękna żona obdarzyła go potomstwem ale skoro jest już w ciąży to on oczywiście się cieszy.
- Jesteś pewna? - zapytał patrząc na nią spod na wpół przymrużanych powiek
- Tak robiłam test dzisiaj rano – powiedziała pokazując mu dwie kreski na pink teście
- jeżeli to prawda to bardzo się cieszę ale wiesz że musisz to potwierdzić bo te testy czasami się mylą – przypomniał żonie obserwując ją uważnie. Wyglądała na bardzo szczęśliwą jeśli to szczęście zawdzięczała swojemu stanowi to on może się tylko cieszyć. Niczego nie pragnął bardziej niż szczęścia żony jeśli ona była szczęśliwa to on miał mniejsze wyrzuty sumienia będąc w organizacji jego ojca.
Hector wrócił do domu w szampańskim humorze. W drodze do swojego pokoju minął na schodach swoją młodszą siostrę która właśnie gdzieś wychodziła
- Witaj Anglina jak tam twój rybak – zapytał zaczepiając siostrę
- Ma na imię Ruben i ma się dobrze właśnie wrócił z owocnego połowu i został pochwalony przez szefa – pochwaliła ukochanego dziewczyna
- Ulala może dostanie podwyżkę aby mógł ci kupić jakieś cacuszko w szmateksie – powiedziała Christiana która wszystko słyszała ze szczytu schodów na co Angelina tylko prychnęła ze złością
- Siostra daj jej spokój – powiedział Hector patrząc w górę gdzie oparta o barierkę stała Christiana i śmiała się w głos jakby to co pośniedziała było niesamowicie zabawne – nie nasza sprawa co i gdzie kupuje dla naszej siostry jej narzeczony
- Owszem braciszku jest to nasza sprawa gdyż nie chcę by sprowadziła do naszego domu jakiegoś śmierdzącego rybami nędzarza– powiedziała Chrisitana na co nawet Hectorowi zrobiło się głupio. Spojrzał na Angelę której łzy stanęły w oczach.
- Nie przejmuj się nią ona tak naprawdę wcale tak nie myśli – powiedział chłopak jednocześnie posyłając drugiej siostrze karcące spojrzenie
- Właśnie dokładnie tak myślę – powiedziała Christina swym ochrypłym głosikiem
- W d***e mam to co myślisz i nie martw się nie mam najmniejszego zamiaru sprowadzać Rubena do domu takich potworów jak ty i matka - powiedziała Angela wybiegając w pośpiechu z domu
- Jesteś okrutna Christiana wiesz? - powiedział Hector wchodząc za siostrą do jej pokoju
- Nie braciszku ktoś po prostu musi jej powiedzieć prawdę – stwierdziła Christina wzruszając ramionami
- Nie powinnaś tego mówić sprawiłaś jej tylko przykrość – powiedział blondyn siadając na pluszowej różowej sofie
- Trudno casanovo takie jest życie – powiedziała nie przejmując się ani trochę tym że jej siostra praktycznie się przez nią popłakała – mama chyba by dostała zawału gdyby ona sprowadziła tu tego cuchnącego rybami śmiecia jej drogie dywany przesiąknęły by tym smrodem na wskroś
- Christiana! - podniósł nieco głos patrząc karcąco na siostrę
- Przestań już honey – powiedziała obejmując go czułym gestem od tyłu – powiedz mi lepiej skąd u ciebie tak dobry humor?
- Poznałem wyjątkową dziewczynę – powiedział Hector rozmarzając się na temat Olivii
- E to Steffi już nie jest na topie? - zapytała nieco zdezorientowana siostra
- A kto tak powiedział Steffi to Steffi zawsze będę ją uwielbiał – wyznał – ale to nie przeszkadza mi w tym by poznać bliżej jej siostrę Oliwię
- Ojć stąpasz po niebezpiecznym gruncie gdy jedna się dowie o drugiej to cię zlinczują – powiedziała zasłaniając sobie usta dłonią – a na deser Belinda urwie ci jaja jak się dowie o tym że dopuściłeś się zdrady i to dwukrotnie
- Nie wiadomo nawet kiedy ona przyjedzie więc mogę hasać do woli – powiedział śmiejąc się z siostry
- Wiesz nawet jeśli to chyba ci już jedna kochankę ci wystarczy bo jeśli pojawi się Belinda to nie wyrobisz się mając trzy kobiety – powiedziała Christiana śmiejąc się w głos na co Hector rzucił w nią tylko poduszką
_____ |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka King kong
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:45:55 23-06-15 Temat postu: |
|
|
Ja to mam wrażenie , że tutaj to się wszyscy zdradzają hahahha , ale fajne fajne to jest :p Widać po zachowniu Pedra , że to babiarz na potęgę . No ale na przykład Ronaldo wcale tez nie lepszy . ;p Wgl tamci mogli by się odczepic od Rubena , co ich to obchodzi , skoro Anelina chce z nim byc to im nic do tego . Teraz pewnie Ruben będzie miał nie zaciekawie w pracy , po zawinęli wszystkie skrzynie z rybami.. ;/ Aaa no i tak swoją drogą ciekawa jestem czy Pedro coś wskóra u Val , booo widzę , że już jakieś ziarno niepewnosci w niej zasiał ;p |
|
Powrót do góry |
|
|
ag01 Obserwator
Dołączył: 29 Cze 2015 Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:54:24 29-06-15 Temat postu: |
|
|
No tak najpierw miłość potem przyjaźń a na końcu znowu miłość |
|
Powrót do góry |
|
|
tulipanowa Idol
Dołączył: 29 Sie 2014 Posty: 1705 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Krakowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:39 29-09-15 Temat postu: |
|
|
kolejny odcinek
rozdział 9
- Zapewne domyślasz się kim jestem – usłyszał za sobą kobiecy głos. Odwrócił się i jego oczom ukazała się elegancka blondynka w średnim wieku. Ubrana była w gustowną granatową garsonkę i wysokie szpilki w tym samym kolorze a w ręce małą kopertówkę. Doskonale domyślił się kim była. W końcu w jego dzielnicy nie bywały tak zamożne osoby a już na pewno nie w jego domu.
- Pani Susana Lopez o ile dobrze się domyślam – powedział przyglądając się z uwagą kobiecie – co panią do mnie sprowadza?
- Myślę że doskonale wiesz po co przyszłam – powiedziała obrzucając go wyniosłym spojrzeniem – przychodzę z pewną propozycją która powinna cię zainteresować młody człowieku
- Tak? - zapytał wskazując na krzesło – może pani usiądzie?
- Dziękuję postoję – odpowiedziała szukając czegoś w swojej eleganckiej torebce
- Jak pani uważa – powiedział – zatem proszę przejść do sedna po co pani przychodzi?
- Chciałam zaproponować ci pewną sumę pieniędzy w zamian za co ty zapomnisz o mojej córce i już więcej się z nią nie spotkasz – powiedziała bezpardonowo wyjmując z swej torebki książeczkę czekową – zróbmy tak wpiszesz po prostu kwotę jaka cię interesuje i ją dostaniesz – powiedziała podpisując jeden z czeków po czym wręczyła go chłopakowi
- Hmmm problem polega na tym że nie wiem jaka suma pieniędzy by mnie zadowoliła – powiedział zastanawiając się chwilę i drapiąc po głowie.
- Zastanów się więc ja poczekam – powiedziała rozglądając się po mieszkaniu – boże jak tu obskurnie moja Angelina nie wytrzymała by w tych slamsach nawet godziny a co dopiero gdyby miała tutaj mieszkać całe życie. Ciekawe czy zaprosił ją już do tego syfu mam nadzieję że nie – pomyślała krzywiąc się z odrazą
- Trudna sprawa – powiedział przyglądając się z uwagą kobiecie – ale może pani mi w tym pomoże ..na pewno doskonale zna pani wartość córki ..ile dla pani jest warte szczęście Angeliny ..myślę że pani wie to najlepiej zatem śmiało proszę wpisać odpowiednią według pani kwotę – powiedział i wyszedł zostawiając kobietę pochyloną nad książeczką czekową
- Flore błagam nie płacz – powiedział wchodząc do sypialni. Florencja leżała na łóżku zalewając się gorzkimi łzami. Spodziewała się że Santiago podejdzie do to tego wszystkiego tak samo jak ona, że będzie szczęśliwy tak jak ona bo dwoje dzieci to przecież nic więcej jak tylko więcej szczęścia a on po prostu powiedział bez najmniejszych skrupułów że się na to nie pisze i pragnie dziecka ale jednego a nie dwojga.
- Zostaw mnie swoje już powiedziałeś – mówi przez łzy podnosząc się z łóżka i bijąc go mocno pięściami. Chwyta ją za nadgarstki doskonale wiadomo że ma o wiele więcej siły od drobnej delikatnej brunetki która patrzy teraz na niego z tak wielkim bólem i smutkiem że Santiago aż kuli się w sobie.
- Flore ..skarbeczku mój – mówi pieszczotliwym łagodnym głosem tak innym od tego którym zwykł jest wydawać polecenie swoim chłopcom – przepraszam za to co mówiłem ale ja wcale tak nie myślę.. poniosło mnie i troch się wystraszyłem kiedy lekarz powiedział że to ciąża mnoga w dodatku zagrożona ..ja tak bardzo nie chciałbym cię stracić kochanie
- Nie chciałbyś mnie stracić? - pyta spoglądając na niego przez łzy a w jej spojrzeniu jest tyle bólu że chłopak ma ochotę spoliczkować się za własną głupotę – a uciekasz od problemu jak tchórz nie chcesz dzieci nie chcesz też mnie więc odchodzę
- Nie pozwolę ci odejść kochanie – mówi przerażony tym co chwilę wcześniej usłyszał. Jego życie bez Florencji było by już zupełnie nic nie warte. - bo kocham cię i naprawdę pragnę naszych dzieciątek chociaż nie będę zaprzeczał że cholernie się boję co będzie dalej w końcu ciężarna kobieta w dodatku w mnogiej ciąży to nie lada odpowiedzialność a uciekłem bo w pierwszej chwili to wszystko mnie przerosło ..wybacz mi w końcu dziecinko
- No dobrze – mówi przytulając się do męża – wybaczam.. tym razem ci wybaczam ale nie zachowuj się więcej jak szczeniak teraz potrzebuję wsparcia od prawdziwego mężczyzny a nie dzieciaka
- I będziesz je mieć – mówi Santiago całując żonę i kładąc ostrożnie z czułością dłoń na jej brzuchu – wy również tata was nie zawiedzie przysięgam
- Zastanowiła się już pani – mówi Ruben wchodząc do salonu swojego skromnego mieszkanka – więc ile jest warta dla pani córka?
- Jesteś bystrzejszy niż się spodziewam – mówi Susana wręczając chłopakowi czek – ale myślę że taka kwota będzie rozsądna
- Więc tyle jest dla pani warta córka ?– mówi chłopak biorąc czek i przyglądając się temu co kobieta tam wpisała. Suma faktycznie jest zawrotna ale nie dla Rubena. Susana przez chwilę patrzy na chłopaka w milczeniu poprawiając kosmyk swych włosów
- Myślę po prostu że to kwota która powinna cię usatysfakcjonować ponieważ zapewni ci dostatnie życie i pozwoli ci wyrwać się z tej – tutaj robi znaczącą przerwę obrzucając ostentacyjnym spojrzeniem pokój – nie wiem nawet jakich słowo użyć aby nazwać tą dziurę
- Wie pani co chyba słabo pani kocha swoją córkę skoro potrafiła pani ją wycenić – mówi Ruben i na oczach Susan drze czek na drobne kawałeczki – ale dla mnie pani córka jest bezcenna nie ma kwoty za którą mógłbym wyzbyć się uczucia jakim ją darzę.
Zszokowana Susana patrzy przez chwilę na chłopaka z lekko otwartymi ustami nie rozumiejąc jak może być tak głupi i odrzucić tak dobrą ofertę.
- Widzę że zakpiłeś sobie ze mnie ale pożałujesz tego zobaczysz ze mną się nie zadziera – mówi oburzona podnosząc się z krzesła i wychodząc pośpiesznie z mieszkania, Ruben zatrzaskuje za nią z impetem drzwi po czym się o nie opiera kręcąc z niedowierzaniem głową
- Wariatka – mówi wzdychając ciężko – nawet nie będę tego powtarzał Angeli bo zachowanie matki sprawiłoby jej wiele bólu
Boska po prostu boska i musi być moja – myśli Pedro obserwując krzątającą się po domu Valentine.- Boska, piękna i niewinna istny cukiereczek do schrupania
- O czym tak myślisz co ?- pyta go Paolo szturchając go w bok
- O tym słodkim cukiereczku – odpowiada siostrzeniec nie przestając przyglądać się czarnulce
- Zostaw ją lepiej w spokoju to protegowana Pabla – mówi Paolo i puszcza porozumiewawczo oczko siostrzeńcowi który tylko prycha pogardliwie
- A co mnie to obchodzi – mówi krzyżując ręce na wysokości ramion – Pablo ..Pablo a kimże tu jest Pablo żeby mieć swoje protegowane to ja jestem panem domu
- Polemizował bym bo jak na razie panią w tym domu jest tylko Regina - odpowiada Paolo gdyż nie podoba mu się jak chłopak wyraża się o kuzynie
- A ja jestem jej synem podczas gdy Pablo tylko przygarniętym przez nią sierotą – mówi złośliwie Pedro
-Nie mówi tak to twój kuzyn i oboje jesteście moimi siostrzeńcami dlatego nie podoba mi się to co się dzieje między wami – mówi Paolo odchrząkując – no chyba się nie pokłócicie o tą dziewczynę bo wtedy Regina bez najmniejszego wątpienia ją wyrzuci a na co biedaczce problemy przez wasze buzujące hormony
- Nie mów że ci się nie podoba? - mówi niedowierzająco Pedro przyglądając się najmłodszemu bratu matki – bo pomyślę że jesteś gejem
- Haha śmieszne uśmiałem się do rozpuku – mówi Paolo – po prostu nie interesuję się służącymi to wszystko i tobie radzę to samo
___ |
|
Powrót do góry |
|
|
|