Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Never let me go - [21] 30.06
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:09:27 11-04-12    Temat postu:

No właśnie o tym też myślałam. Ciekawi mnie, co nasz "święty" Jeff chowa w zanadrzu ;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:53:42 13-04-12    Temat postu:

Dobra, wiem, że z komentarzami ostatnio bardzo się spóźniam, ale to wina tego, że w szkole za dużo nam zapowiadają sprawdzianów i normalnie ruszyć się od książek nie da, ale już na szczęście weekend.

Summer strasznie mi się spodobała. Jej silny charakterek i do tego ta nutka poczucia humoru i radość, która ją cały czas rozpiera ma coś w sobie, czego nie da się nie lubić. Ta dziewczyna to taki promyk, a zarazem niezła kombinatorka. Ale kto by powiedział, że dziewczyna ma męża?? Nie wiem dlaczego i skąd wzięła mi się taka myśl, ale kojarzyłam ją z taką bardziej nastolatką i to zbzikowaną, oczywiście duchem, która nie potrafiłaby się ustatkować i jakoś dlatego teraz nie mogę sobie przyswoić tego, że kobieta ma męża. Wow, tym bardziej jestem zaintrygowana jej osóbką i ciekawi mnie czy rzekoma Haley też się kiedyś tam pojawi.
Też mam takie pozytywne odczucia co do Emmy i Briana, bo jako lekarz nie traktuje jej z góry i nic na siłę nie stara się robić, a wręcz przeciwnie - jest dla niej ciepły, opiekuńczy i jest niczym dobry przyjaciel, który wyciąga swoją pomocną dłoń mimo, że sam ma masę kłopotów na swojej głowie. Też miewam czasem takie przypuszczenia, że co by było gdyby Emma zbyt się spoufaliła i przywiązała do swojego lekarza, który otacza ją taką opieką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:32:16 14-04-12    Temat postu:

Klaudia, nic się nie przejmuj, bo sama wiem jak to jest.

Summer pojawi się jeszcze nie raz, a może zostanie na dłużej niż planowałam. A Haley? Na pewno się kiedyś pojawi, ale nie teraz.
A teraz Brian i Zoey, jak zapowiadałam wcześniej. Jak zauważyłam w ogóle rzadko razem się pojawiali, więc chcę, abyście ich poznali od innej strony nim pojawią sie jakieś spięcia


[link widoczny dla zalogowanych]

- Zapomniał o niej – odezwała się nagle Emma po długiej ciszy, która między nimi panowała. - Wszystko przez Jude – oznajmiła jeszcze bardziej oschle. Swoją dłonią przejechała po zimnej powierzchni pomnika strącając kilka suchych już listków. - Nie był tu już od jakiś czterech miesięcy – westchnęła zdejmując także z pomnika stary i zeschnięty bukiet kwiatów. Odłożyła go na ławkę, a z rąk mężczyzny wzięła kwiaty, które kupili w pobliskiej kwiaciarni. - Uwielbiała lilie, wiesz? - Mimo iż to pytanie skierowała do niego, nie odwróciła się. Emma spoglądała wciąż na fotografie na płycie nagrobkowej, skąd uśmiechała się do niej kobieta, podobna do niej.
Brian słuchał jej od dłuższego czasu, ale nic nie mówił. Spoglądając na nią, jak co chwile zmienia się jej nastrój dostrzegł w jej oczach ból i smutek, ale także chwilowe szczęście. Nie chciał tego psuć, dlatego pozwolił, aby tylko ona mówiła.
- Dziękuję, że mnie tutaj przywiozłeś Brian – szepnęła, tak że ledwo słyszał jej głos. Wysyłając ostatni uśmiech w stronę fotografii podniosła się i przysunęła do mężczyzny. - Tęsknię za nią – wyszeptała ponownie. Brian przysunął ją do siebie, otaczając ramieniem. Usłyszał jej cichy szloch, więc przygarnął ją jeszcze bardziej do siebie, aby wiedziała że jest tu przy niej. Aby wiedziała, że może na nim polegać i zawsze zwrócić się o pomoc, nie tylko jak do swojego lekarza, ale także przyjaciela, czy starszego brata.
W czasie drogi powrotnej nie rozmawiali ze sobą. Mężczyzna wiele razy układał sobie w głowie pytania, które chciałby jej zadać, ale nie chciał jej przestraszyć. Nie chciał, aby zamknęła się w sobie jak żółw w swojej skorupie, więc czekał. Niecierpliwie czekał, aż dziewczyna się odezwie. Co chwilę zerkał na nią z ukosa, ale ona nie ukazywała żadnej chęci do rozmowy. Z przyklejonym policzkiem do szyby przyglądała się miastu, przez które przejeżdżali. Ludziom, którzy wracali z pracy, z zakupów, czy też ze spotkania ze znajomymi. Tęskniła za tym. Za znajomymi, przyjaciółmi... za wolnością. Kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle odwróciła twarz w stronę swojego towarzysza. Widziała jak szybko odwrócił wzrok, udając że cierpliwie czeka, aż zmienią się światła. W tej samej chwili również zerknęła na sygnalizację, a potem na drzwi, złapała za uchwyt i zacisnęła na nim palce. Po chwili jednek jej łokieć znalazł się na podparciu, a o zaciśniętą pięść oparła brodę.
- Obiecaj mi coś - zaczęła spokojnie, gdy Brian ruszył.
- Ale co? - spytał unosząc jedną z brew do góry. Spojrzał na nią, kiedy milczała. - Obiecuję – rzucił widząc jej leciutki uśmiech.
- Że mnie jeszcze tam zabierzesz. - Uśmiechnęła się bardziej, gdy Brian się lekko zaśmiał. - Patrz na drogę – skarciła go, a on posłusznie odwrócił twarz i ze spokojem spoglądał przed siebie. Oparł łokieć o podparcie na drzwiach i drapiąc się po szorstkim zaroście, cicho się odezwał:
- Od początku nie mogłaś znaleźć z nimi wspólnego języka?
Słysząc to pytanie, Emma zacisnęła usta w jedną poziomą kreskę. Przygładziła dłońmi swoje jeansy na udach i wzięła głęboki oddech.
- Tak – odparła. - To znaczy - poprawiła się szybko - najpierw z Jude nie potrafiłam się dogadać, a później z Riley. Ona chodziła do szkoły do innego miasta, a kiedy została wyrzucona jej ojciec wysłał ją do Jude, czyli do nas. Oczywiście obie twierdziły, że się za soba stęskniły – rzuciła z sarkazmem - i dlatego Riley przeniosła się do nas. - Przewróciła teatralnie oczami na samo wspomnienie, kiedy poznała dziewczynę. - Na prośbę ojca próbowałam się z nią zaprzyjaźnić – zaczęła mówić dalej – ale od samego początku nasza przyjaźń była skazana na porażkę. A z czasem ona zaczęła zabierać mi znajomych, pozycję w szkole, powoli przywłaszczała sobie wszystko co było moje.
- A ty? - spytał Brian, gdy Emma zamilkła.
- Co ja? - spojrzała na niego, a Brian oczekiwał aż ona ponownie zacznie mówić. - Ja spoglądałam na to wszystko, udawałam przed ojcem, że jest dobrze, aż w końcu nie dałam rady.
- A Gabe? Jaki w tym wszystkim miał udział? - zapytał, mimo iż bał się, że nie uzyska odpowiedzi. Dlatego słuchał ja uważnie nie odzywajac się. Nie chciał prawić jej żadnych kazań, a także mówić co zrobiła źle. Nie chciał jej oceniać.
- Wiem, co masz na myśli, ale to nie tak.
- A jak?
- Jesteśmy na miejscu – zakomunikowała. Brian dopiero dostrzegł, że wystarczyło skręcić w uliczkę i rzeczywiście byli już na miejscu. Bez słowa wysiadła z samochodu i popędziła przed siebie, mimo że mężczyzna prosił ją, aby na niego poczekała. Dogonił ją przy wejściu. Ruszyli do windy i w milczeniu wjechali na właściwe piętro.
- Brian – zawołał Jeff, gdy wyszli z windy. - Emma ma gościa. Twój ojciec chciałby cię zobaczyć – zwrócił się do dziewczyny.

Oddając Emmę w ręce Jeff'a wrócił do swojego gabinetu po kilka potrzebnych mu rzeczy i zamierzał wrócić do domu, gdzie czekał na niego kolejny problem. Musiał porozmawiać z Summer dowiedzieć się czegoś więcej o tym co zaszło w jej życiu w ciągu ostatnich dwóch lat. Kim jest jej mąż, jak dała wplątać się w małżeństwo i co najważniejsze nie wiedział jakiej pomocy od niego oczekiwała. Wychodząc z budynku ruszył w kierunku swojego samochodu, gdzie przed chwilą zaparkował.
- Cholera jasna!
Brian usłyszał znajomy głos i rozejrzał się wokół, ale nikogo nie dostrzegł. Wtedy ponownie usłyszał dobrze znany mu głos i ruszył w kierunku dobiegającego go dźwięku. Po chwili mężczyzna oparł się o samochód i skrzyżował ręce na piersi. Uniósł oczy do góry i pokiwał przecząco głową, śmiejąc się delikatnie pod nosem. Po chwili z tym uśmiechem przypatrywał się Zoey, która murczała coś pod nosem.
- Co ty robisz? - zapytał w końcu, a Zoey uniosła głowę do góry i gniewnym wzrokiem spojrzała na mężczyznę.
- Nie widać? - odpowiedziała pytaniem i przymknęła na chwilę powieki. - Zmieniam koło – odparła przewracając oczami.
- Widzę – oznajmił drapiąc się po zaroście.
- To po co pytasz? - Brian uniósł brwi do góry i wzruszył ramionami. Zoey zaśmiała się, a po chwili mężczyzna dołączył do niej. Kiedy stłumił śmiech spoglądał na nią jak podnosi się do pozycji pionowej i zerka na jej roześmianą twarz. Włosy miała niedbale spięte, tak że niektóre kosmyki znalazły się na je twarzy. Odgarnęła je ręką, zostawiając czarny ślad na swoim nosie i policzku. Przeszło mu przez myśl, że mimo tego nadal pięknie wygląda. - No co? - spytała zauważając, że tak bacznie jej się przygląda. Westchnęła odwracając wzrok, a ręcę ułożyła na swoich biodrach z dwóch stron.
- Lepiej nie! – przeciągnął Brian, ale było za późno. Spojrzała na niego zaskoczona. I zorientowała się, że zostawiła brudne ślady na swojej jasnej sukience. - Chodź, odwiozę cię do domu – zaproponował meżczyzna, a brunetka wskazała mu wzrokiem na swój samochód. - Tym zajmiemy się później.
Lekko zawstydzona zebrała swoje narzędzia, które wyciągnęła do pomocy i schowała z powrotem do swojego samochodu. Brian otworzył kobiecie drzwi od strony pasażera, kiedy właśnie koło nich znalazł się Jeff, który przyglądał się im już od dłuższego czasu.
- Brian – zwrócił się do przyjaciela. - Sądziłem, że jesteś z Emmą, nie była zachwycona na wiadomość, że pan Harris przyszedł ją odwiedzić. - Zaskoczony Brian spojrzał na mężczyznę unosząc do góry brwi.
- Emma da sobie radę – zapewnił go. - Poza tym myślę, że ona najpierw sama musi to przejść nim z kimś porozmawia.
- Brian, nie mówię tego jako twój przyjaciel – oznajmił i wyciągnął z kieszeni kluczyki do swojego samochodu. - Jak chcesz Zoey mogę cię podwieźć.
- Wiesz – zaczęła kobieta starając się uśmiechnąć. - Lepiej będzie jak najpierw doprowadze się do porządku. - Zoey wskazała na swoje ręcę. - Ale dzięki.
Jeff nim zdołał się odezwać, Brian i Zoey zniknęli mu z oczu. Z hukiem przytrzasnął drzwi, które przed chwilą otworzył.
- Co mu się stało? - spytała Zoey, kiedy już zostali sami.
- Nie wiem, od rana jest w złym humorze. - Brian wzruszył ramionami zastanawiając się nad zachowaniem mężczyzny. Starał sobie przypomnieć czy powiedział coś złego podczas ich rannej rozmowy, ale nic mu nie przychodziło do głowy. - Myślę, że nie jestem potrzebny Emmie, ale na wszelki wypadek tylko do niej zajrzę. Poczekaj na mnie.
Zoey weszła do gabinetu Briana i bez żadnego skrępowania zaczęła się w nim rozglądać. Kiedy podeszła do biurka na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Nadal stały na nim dwie fotografie, jedna przedstawiła zdjęcie jego matki, a na drugiej byli oni. Uśmiechnięci i szczęśliwi. Uniosła do góry to zdjęcie i delikatnie pogładziła twarz Briana. Na jej policzku niespodziewanie pojawiła się jedna, samotna łezka, którą szybko wytarła.
Usiadła na fotelu i wciąż przypatrywała się fotografii. Ostatnio nie potrafiła zrozumieć ukochanego mężczyzny. Znosiła jego zmienne nastroje, bo go kochała. Jednak czuła się tym zmęczona. Kiedy jednego dnia mówi, że nie powinni się spotykać, a drugiego ją całuje, a potem nie rozmawiają ze sobą przez kilka dni, aż do dziś. Niezadowolona pokręciła głową. Jak to mówią, wodził ją za nos, a ona sobie na to pozwalała. Jednak mimo wszystko kochała tego mężczyznę, był dla niej kimś ważnym. Za bardzo ważnym, aby z niego zrezygnować.
- Jestem – zakomunikował Brian wchodząc do pomieszczenia. Widząc śpiącą Zoey na fotelu uśmiechnął się i wolnym krokiem podszedł do niej. Ukucnął przy niej spoglądając na jej beztroską twarz. Po chwili jego wzrok przykuło zdjęcie, które kobieta trzymała. Delikatnie odebrał jej fotografię i odkładając je na miejsce spojrzał na nie przez chwile. Bezradny ukrył twarz w swoich dłoniach.
- Brian – wyszeptała Zoey. - Przepraszam – zaczęła, kiedy na nią spojrzał. - Ostatnio jestem przemęczona – tłumaczyła się.
- Odwiozę cię do domu – oznajmił, kiedy jego ręka mimowolnie znalazła się na jej policzku i delikatnie pogładził ją po twarzy.


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 18:19:18 15-04-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:13:36 28-04-12    Temat postu:

Nie ogarnęłam, ale obiecuję, ze zrobię to na dniach!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:02:41 01-05-12    Temat postu:

Jestem fanką duetu Brian i Zoey. Według mnie idealnie pasują do siebie, pomimo, że na ich drodze są same problemy. Obydwoje usychają z tęsknoty za sobą, a mimo wszystko nie mogą być razem. Mimo wszystko, to nadaje uroku tej parze i powoduje, że bardzo chcę poznać ich dalsze losy.

A czy Jeff jest zazdrosny o Zoey, czy raczej wiedząc, że Brian ją zdradził, chce ją chronić?
Tak czy siak, jego postać mnie trochę irytuje od samego początku. Po tym jak zostawiła go żona, stał się zrzędliwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:39:04 01-05-12    Temat postu:

A mnie jakoś nie przekonuje duet Brian & Zoey, ona mi bardziej do Jeffa pasuje Jakoś tak nie wyczuwam chemii między nią a Brianem, żadnych iskier ani ognia. Moim skromnym zdaniem oni mogą być przyjaciółmi, ale tylko przyjaciółmi i niczym więcej. No ale zobaczymy jak to się wszystko potoczy, może jeszcze zmienię zdanie
Poza tym bardzo mnie intryguje wątek Summer, więc czekam niecierpliwie jak to się rozwinie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:23 02-05-12    Temat postu:

Dzięki Wam dziewczyny. Widzę, że zdania są podzielone. A ja sama jeszcze nie wiem do końca z kim będzie Brian. A może pojawi sie koło niego jakaś inna kobieta? Z czasem coś wyjdzie.
Ostatnio zaniedbałam to opowiadanie, ale myślę, że do końca tygodnia coś uda mi się naskrobać. Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 21:03:08 02-05-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:27:34 05-05-12    Temat postu:

Zoey i Brain... No sama nie wiem. Ale myślę, że Jeff ma coś do Zoey. Może wie i to jego niecny plan? Myślę, że Jeff wie. Jego zachowanie by na to wskazywało, a ponieważ mógłby być typem, który nie jest zbyt wylewny, więc trzyma to w sobie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30701
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:32:32 07-05-12    Temat postu:

A ja oczywiście wyrażę się baaardzo pochlebnie o duecie Zoey&Brian, bo ich po prostu uwielbiam. Wyczuwam między nimi taką czułość i słodkość, choć czasami zdystansowane otaczającymi ich problemami. Nie zmienia to jednak faktu, że widzę ich razem od samego początku - czego nie mogę powiedzieć o ewentualnej parze Jeff i Zoey. To właśnie przyjaciel Briana nie pasuje mi w żadnym aspekcie do dziewczyny - choć i taką możliwość starałam się wielokrotnie wziąć pod uwagę. Niestety bezskutecznie. Co do Emmy, to nadal jest zagubioną dziewczyną, ale coraz bardziej otwiera się przed swoim lekarzem, co mimo wszystko bardzo mnie cieszy. Będąc przy jej przypadku, muszę stwierdzić, że bardzo chciałabym poznać się na osobie Gabe'a
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:59:06 07-05-12    Temat postu:

Jeśli chodzi o moje komentowanie, a raczej nie komentowanie to wybacz, ale zawsze mi coś umknie ale wiedz, że zawsze czyta i nigdy nie przepuszczam żadnego odcinka. W każdym bądź razie skomentuję albo w najbliższym czasie albo na pewno przy następnym odcinku. Zależy od mojego lenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:21:57 13-05-12    Temat postu:

Dziękuję Wam za komentarze.
Ostatnio mnie również chyba opuściła wena, ale i lenistwo wzięło górą. Az sama się zdziwiłam, że ostatni odcinek był prawie miesiąc temu. Ale się wzięłam i zdołałam coś napisać. Pozdrawiam.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Summer – wypowiedział spokojnie i zamilknął na chwilę. - Kochanie – dodał, siląc się, aby jego głos wypadł uprzejmie i wiarygodnie. Mimo to tracił już swoją cierpliwość. - Chcę cię widzieć w domu! Nie każ mi, abym to wszystko zostawił na pastwę losu i wsiadł w pierwszy samolot. - Zapanowała długa cisza. - Wiedz jednak, że prędzej czy później tu wrócisz. Albo dobrowolnie, albo siłą cię tu przyciągnę. Wybieraj – rzucił. - Nie masz więcej wiadomości – powiedziała sekretarka, a Summer usunęła ostatnie trzy wiadomości od swojego męża. Skrzyżowała ręce na piersi i podeszła do okna, odwróciła się kiedy usłyszała chrząknięcie.
- Znajomy głos – oznajmił Brian. Ze skrzyżowanymi dłońmi na piersi stał oparty o framugę drzwi i przypatrywał się bacznie blondynce. - Powiesz mi do kogo należy, czy sam mam się domyślić? - zapytał, kiedy Summer odwróciła się do niego plecami pokazując mu, że nie chce o tym rozmawiać. - Summer! - krzyknął rozzłoszczony. Miał stuprocentową pewność, że zna ten głos, jednak nie potrafił sobie przypomnieć skąd.
- To był mój mąż – oznajmiła w końcu.
Brian przewrócił teatralnie oczami. Przysłuchiwał się rozmowie od samego początku, więc to akurat wiedział. Przez dłuższą chwilę czekał, aż Summer powie mu coś więcej, jednak kiedy dziewczyna nie okazywała inicjatywy, zrezygnowany podrapał się po brodzie i zostawił ją samą.
- Brian – zawołała.
- Tak? - Uśmiechnął się zawiacko odwracając się w stronę dziewczyny, mając nadzieję, że zmieniła zdanie.
- Ja.. - zaczęła Summer, jednak zawahała się. - Zostawiłam dla ciebie kolację, jest w lodówce.
Brian podziękował kiwnięciem głowy i ruszył na górę. Nie był głodny, tylko zmęczony i marzył jedynie o łóżku. To był ciężki dzień dla niego, ale zarazem dobry. Cieszył się, że mógł spędzić trochę czasu z Zoey i to go utwierdziło w przekonaniu, że tęskni za tą kobietą. Odpinając guziki swojej koszuli, w jego głowie pojawił się obraz śpiącej Zoey z fotografią z ręku. Uśmiechnął się na to wspomnienie.
- Niee! - krzyknął i w samym podkoszulku zbiegł na dół. - Jefferson? - spytał Summer, która nadal znajdowała się w salonie. W jego głosie można było usłyszeć zawód i dziewczyna zauważyła to. Pokiwała przecząco głową.
- No co? - zapytała rozkładając ręce.
- Postradałaś zmysły, dziewczyno - stwierdził Brian. Usta same mu się śmiały, mimo że starał się opanować. - Jeff się wścieknie. Zresztą, nie dziwię mu się. - Brian spoczął na kanapie, rozkładając ramiona na oparcie. - Lepiej powiedz mi jak zostałaś żoną Ethana Jeffersona, największego rywala twojego brata.

Dziewczyna podwinęła swoją podkoszulkę jeszcze bardziej do góry. Zapłakanymi oczami spoglądała na swój brzuch, gdzie widniało kilka ciętych ran, nowych, skąd powolną strużką leciała krew, jak i starych. Przymknęła mokre od łez oczy, a usta zacisnęła w jedną pozioma kreskę. Czuła ból, a przy nim zapominała na chwilę co się dzieje w jej głowie i wokół niej.
- O Boże... - usłyszała i szybkim ruchem zsunęła koszulką na ciało. Mimo to, starsza kobieta zdołała zauważyć. Przez chwilę rozglądała się wokół, nie wiedząc co zrobić. Złapała za klamkę i wysunęła się na korytarz, aby zawołać pomoc. W tej samej chwili poczuła szarpnięcie i mocny ucisk na ramieniu. Nim się odwróciła poczuła jak uderza o ścianę i bezwładnie osuwa się na podłogę.
Cała roztrzęsiona zakryła dłońmi usta. Przestraszyła się widząc leżącą Mariettę na podłodze. Nie chciała robić jej krzywdy. Nie była sobą w tej chwili, ktoś zapanował nad jej ciałem i poruszał nią jak marionetką. Zrobiło jej się jeszcze bardziej gorąco, kiedy zauważyła krew koło kobiety. Z jej oczu mimowolnie wypłynęły słone krople łez. Otarła je wewnętrzną stroną dłoni i wtedy też poczuła ból. Jęknęła zginając się z bólu, trzymając się za brzuch. Usiadła na chwilę na łóżku, próbując złapać oddech. W jej oczach można było dostrzec strach, kiedy usłyszała dobiegające jej kroki z korytarza. Powolnym ruchem skierowała się do drzwi. Wychyliła się na zewnątrz i widząc, że pielęgniarki znajdują się w dalekiej odległości, wyszła. Szła wolnym krokiem, cały czas przytrzymując się za bolący ją brzuch. Co chwilę zerkała przez ramię i przyśpieszała swój niezdarny krok. Nie wiedziała dokąd mogłaby się udać, wtedy też pomyślała o dachu. Z trudem wchodziła na kolejny poziom, trzymając się jedną ręką za brzuch, a drugą ściskając poręcz.
- Tiffany – usłyszała swoje imię. Podciągnęła kolana pod brodę, przybliżając się jeszcze bardziej do ściany, aby jej nie zauważył. Ból nie ustępował, a ściśnięte nogi do brzucha nie były najlepszym pomysłem. - Co się dzieje? - Trey doskoczył do niej jak poparzony. Spoglądała na niego zaszklonymi oczami, pojękiwając leciutko.
- Zostaw mnie – szepnęła odsuwając od siebie chłopaka.
- Coś cię boli? - spytał. Swoją dłonią dotknął jej rozgrzanego policzka, a drugą złapał za jej drobną dłoń. Tiff przymknęła oczy, czując jego dłoń na swojej twarzy. Kiedy je otworzyła brązowe tęczówki chłopaka wpatrywały się w nią, a ona dostrzegła tego drugiego Trey'a w chłopaku. Trey'a, którego tak uwielbiała, cichego i spokojnego. Mimo całej tej złośliwości i droczenia się z nim, nigdy nie potrafiła mu pokazać, że w jakiś sposób go jednak lubi. W tej samej chwili przypomniała sobie o Evan'ie, o tym dlaczego tu jest. Odepchnęła jego dłoń i uniosła się do pozycji pionowej.
- Nie twoja sprawa! - warknęła przybierając odpowiednią postawę. Mimo bólu uniosła głowę do góry, pokazując, że nic się nie stało i że siedzi w niej dawna Tiffany, którą nic nie może zniszczyć. Jednak kiedy ponownie zajrzała w jego oczy, jej pewność uciekła. Poczuła się bezsilna i krucha.
- Chcesz wrócić do środka? - spytał chłopak.
- Nie – odparła spoglądając w dół. Poczuła dreszcz na swoim ciele, kiedy zrobiła krok do przodu. Przypomniała sobie jak jeszcze niedawno na jej miejscu stała Marietta, a ona myślała, że chce skoczyć. Zastanawiała się co czuła kobieta stojąc tutaj, gdzie w każdej chwili może zrobić jeszcze jeden krok i... upaść.
- Tiffany – szepnął Trey spoglądając przestraszony na dziewczynę. - Odsuń się.
- Zostaw. - Odtrąciła jego dłoń, kiedy się przysunął. - Puszczaj! - krzyknęła czując mocny ucisk na ramieniu. - Słyszałeś? Zostaw! - zaczęła się szarpać z chłopakiem, aż pośliznęła się na jednej nodze.
- Tiff! - krzyknął chłopak.


Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 15:33:59 13-05-12, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:42:07 13-05-12    Temat postu:

No proszę... Brian odkrył kto jest mężem Summer. Teraz pozostaje pytanie jak do tego doszło. Po tej krótkiej wiadomości na sekretarce, Ethan wygląda na takiego, którego można a nawet trzeba się bać, ale zobaczymy jak to się dalej potoczy
Za to końcówka mną wstrząsnęła i jakoś tak mi się zrobiło żal Tiff. Mam nadzieję, że nie spadła z dachu, bo to bardzo intrygująca postać, która sporo tu wnosi, a po tym odcinku jej historia zaintrygowała mnie jeszcze bardziej.
Czekam na kolejne, pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:19:02 13-05-12    Temat postu:

Sprawa z Summer jest bardzo ciekawa. Podoba mi się ten wątek, bo jest bardzo zagadkowy. Nasuwa mi się pytanie, czy poznamy bliżej jej męża?
Swoją drogą, ze słów Briana wygląda na to, że to rywal Jeff'a... tym bardziej ten wątek staje się ciekawy

Szkoda mi się zrobiło Tiffany. Jakoś polubiłam jej postać. Dziewczyna przeżywa teraz totalny kryzys Mam nadzieję, że to nie był ostatni odcinek z jej udziałem i wyjdzie cało z opresji.

Oczywiście muszę zaznaczyć też, że intryguje mnie postać Tray,a
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:50:06 13-05-12    Temat postu:

Ten odcinek był zdecydowanie jednym z najlepszych.

Powiem nawet, że chyba najbardziej zaintrygowała mnie postać Ethana i już pragnę go poznać. Mam wrażenie, że to mężczyzna zdecydowany, podstępny i do tego cholernie pewny siebie i swoich racji, a tacy jak najbardziej zawsze wzbudzają we mnie pozytywne odczucia. Nie da się też ukryć, że nie tak łatwo da się robić w konia i nie da też by żona od niego odeszła. Zastanawiam się nawet czy on nie związał się z Summer dla zemsty. Jeśli był czy też jest wiecznym wrogiem Jeffa, jej brata to możliwe, że zrobił też to dlatego by mu dopiec. Nie chcę sobie wyobrażać nawet co zrobi Jeff gdy się dowie prawdy. Oj, będzie nie miło...

Tiffany skoczyła?! Mimo, że jej postać nie wzbudzała we mnie nigdy sympatii to mam nadzieję, że nic jej się nie stało bo tak naprawdę jest biedną, zagubioną w sobie dziewczyną, która nie potrafi poskładać swojego życia w całość i przy tym uchodzi za wiecznie silną, choć w środku potrafi się złamać...
I czy ona zabiła Mariettę? To by było naprawdę coś przykrego i nie wiem jakby sobie z tym dziewczyna poradziła. Mam nadzieję, że jakoś wszystko się poukłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30701
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:55:51 13-05-12    Temat postu:

Opcja poznania dogłębniej męża Summer jest baaaardzo kusząca. Po tej krótkiej wiadomości, jaką pozostawił na sekretarce przeczuwam, że go polubię. Wydaje się być bowiem silną osobowością, nie znoszącą sprzeciwów, a to się ceni. Jeżeli zaś był rywalem Jeffa, to zdaje się, że szykujesz nam prawdziwą bombę, więc tym bardziej nie mogę się doczekać pojawienia się Ethana Druga scena - mocna. Tiff wydaje się mieć ogromne problemy sama ze sobą, o czym świadczy jej samookaleczanie się. Po raz pierwszy zrobiło mi się jej żal - a, że twierdzę, że to opowiadanie naprawdę jej potrzebuje, to mniemam, że jej bohaterka nie skończy tak tragicznie, jak zostało to przedstawione.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 9 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin