|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:15:34 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Jestem
Hmmm... po tym odcinku odnoszę wrażenie, że Emmę skrzywdził jakiś facet - jej reakcja na dotyk Briana i potem jeszcze stwierdzenie, że mężczyznom nie można ufać. Brian ma nieszablonowe metody pracy, ale być może to właśnie to czyni go świetnym fachowcem. A Jeff... uwielbiam sceny między nimi Chętnie przeczytałabym coś o ich wspólnym mieszkaniu
ps. Coś ostatnio do Iana przylgnęło imię Brian - u Ciebie Aniu, u Marty i u mnie też aż się musiałam cofnąć na pierwszą stronę, żeby się upewnić, czy Ian to Brian, bo już mi się coś zaczęło plątać ;-P |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:01 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Aguś, myślałam o ich wspólnym mieszkaniu, aby gdzieś wcisnąć jakąś małą scenkę, więc na pewno się pojawi. Faktycznie, co prawda wcześniej o tym nie pomyślałam. Najwidoczniej pasuje mu to imię. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:36:13 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Chętnie poczytam, nawet jak to będzie coś więcej niż tylko mała scenka, także będę czekać z niecierpliwością |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:48 03-02-12 Temat postu: |
|
|
...
Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 0:29:35 05-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:40:26 05-02-12 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Kiedy mijał się w drzwiach z pielęgniarką, podziękował jej szczerze i uśmiechnął się lekko, mimo że nie musiał, bo to do nich należały między innymi takie obowiązki. Widząc ją siedzącą tyłem do niego na łóżku, nie przeszły mu przez myśl żadne objawy przed tym, że chciał ją wprowadzić do innych pacjentów. Zdaniem Jeffa nie powinien tego robić, ale jego przekonania nie robiły na nim wrażenia.
- Witaj Emmo - odparł w końcu, nadal stojąc tuż koło drzwi.
Blondynka odwróciła się w jego stronę i podnosząc się z łóżka Brian dostrzegł całą jej sylwetkę. Przez ułamek sekundy miał wrażenie, że stoi przed nim inna dziewczyna, ale widząc smutek na jej twarzy szybko wybił to sobie z głowy. Mimo to, wciąż spoglądał na nią z lekko uchylonymi ustami, jakby chciał coś powiedzieć. Dopiero teraz dostrzegł, że Emma to nie tylko zagubiona siedemnastolatka, ale piękna kobieta.
- Co oni ze mną zrobili? - spytała dziewczyna wskazując na swoją osobę. Jej długie, blond włosy błyszczały spokojnie ułożone na jej plecach, a także kosmyki, które zostały na ramionach. Nie miała na sobie rozciągniętego i za dużego swetra, a za to niebieską koszulę, którą wpuściła w zwykłe spodnie jeansowe, nieco przykrótkie.
- Dobrze wyglądasz - odparł szybko i odwrócił od niej wzrok.
- Wolałabym swoje ubrania - powiedziała urażona krzyżując ręce na piersi.
- Wybredna jesteś - rzucił Brian. – To co, wychodzimy? - spytał otwierając szerzej drzwi.
- Jak mam to rozumieć? - zapytała robiąc minę w geście niezdecydowania. Podeszła do niego i stojąc naprzeciw niego wsunęła drobne dłonie do kieszeni jeansów.
- Te drzwi nie będą otwarte wieczność, więc rusz tyłek. - Brian przewrócił teatralnie oczami wskazując dłonią, aby wyszła.
Emma zrobiła niepewny krok, a potem drugi i obejrzała się do tyłu za mężczyzną. Kiedy dostrzegła go za sobą jej kąciki ust uniosły się do góry, ale nie na tyle, aby okazać uśmiech. Zaczęła się rozglądać nerwowo po korytarzu, przypominając sobie jak tu trafiła. Próbowała się wyrwać dwóm pielęgniarzom, ale nie dawała rady. Krzyczała i prosiła, aby ją puścili. Spoglądała na ojca i swoją macochę, którzy stopniowo się oddalali. Wyciągała rękę w ich kierunku wciąż płacząc i krzycząc, ale nadaremno. Znalazła się sama w tym pustym pomieszczeniu. Blondynka wróciła do rzeczywistości ocierając jedną łezkę z jej policzka.
- To gdzie idziemy? - spytała Briana, aby o tym nie myśleć – Bo nie sądzę, abym stąd wychodziła już na dobre.
- Zaraz zobaczysz - odparł mężczyzna wskazując na windę. Oboje po chwili się w niej znaleźli, a za nimi drzwi się zamknęły i Brian pozwolił sobie nacisnąć przycisk pierwszego piętra. Emma spojrzała na bruneta, którego wzrok przemieszczał się po całym tym małym pomieszczeniu, jakby nie chciał patrzeć na nią. Zauważyła, że od kiedy ją wyciągnął z sali unika jej wzroku.
- Coś się stało?
Emma odważyła się w końcu zapytać, a on wzruszył ramionami i przy tym wygiął usta w dziwnym geście mówiąc, że nie wie o co chodzi. Zaśmiała się lekko, ale szybko spoważniała, kiedy dostrzegła w końcu, że Brian na nią spojrzał gniewnym wzrokiem. Między nimi zapanowała cisza, tak że nawzajem zdołali usłyszeć swój przyśpieszony oddech. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Zoey. Spojrzała na mężczyznę, a potem na Emmę i ponownie odwróciła wzrok na Briana.
- Słyszałam o twoim pomyśle od Jeffa, ale nie uważasz, że jest za wcześniej? - odezwała się kobieta wpatrując się głęboko w jego tęczówki. Poczuła się niezręcznie, ale przybrała obojętną posturę. - Jest jeszcze czas.
- Zoey, proszę - jęknął Brian – wiem co robię. Poza tym nasza praca miała ...
- Wiem, wiem - weszła mu w słowo unosząc do góry dłonie w geście poddania – do zobaczenia. - Spojrzała na niego ostatni raz i wyszła, kiedy winda się zatrzymała.
- Kocha cię – odparła spokojnie Emma, kiedy Brian oparł się o ścianę i westchnął – a ty...
- Co ja? - rzucił w jej stronę, tak że blondynka cofnęła się do tyłu dotykając ściany, a jego dłonie zostały ułożone z dwóch stron jej głowy. Zdenerwowany spojrzał w jej niebieskie oczy i wpatrując się w nie dostrzegł, że blondynka się przestraszyła. - Przepraszam - oznajmił już spokojniej, a drzwi windy się otworzyły.
Wyszli z windy i ruszyli kolejnym korytarzem nie odzywając się ani słowem do siebie. Podciągnęła rękawy od koszuli, ale szybko wróciły na jej nadgarstki i w tej chwili żałowała, że nie ma na sobie tego za dużego swetra, w którym mogłaby się schować.
- Gdzie jesteśmy? - spytała cicho, gdy wprowadził ją do dużego pomieszczenia, w którym znajdowali się inni ludzie w różnym wieku. Dostrzegła kilka osób w swoim wieku, ale także starszych. Jedni układali puzzle, drudzy czytali książki, a inni jeszcze zwyczajnie siedzieli w kącie, sami.
- To jest świetlica. Próbujemy stwarzać przyjazne relacje naszym pacjentom - odezwał się po dłuższej chwili.
Brian czuł się niezręcznie, po tym jak się na nią rzucił. Nie powinien tak reagować, ale nie miała prawa mówić o nim i o Zoey. To była wyłącznie ich sprawa, którą musiał uporządkować. – Oni znaleźli się tutaj dopiero po pół roku, roku, a nawet... dwóch latach. - Wiedziała, że powiedział to specjalnie, aby dostrzegła to co dla niej robi i żeby tego nie zmarnowała. - Oni nie są groźni, ale...
- Ale?
- Nie są jeszcze gotowi, aby wrócić do normalnego życia. Potrzebują czasu, a niektórzy... - uciął po raz kolejny.
- Niektórzy nie są zdolni do złapania tej równowagi - dokończyła za niego i spojrzała na Briana. Jego twarz była spokojna i poważna, wcześniej nie dostrzegła go takiego. Miała wrażenie, że czasami jest aroganckim i pewnym siebie mężczyzną, ale oddawał się pracy, starał się być dobrym w tym co robi, chciał pomóc tym ludziom.
- Można tak powiedzieć - oznajmił, ale nie spojrzał na blondynkę, która się w niego wpatrywała, a on to widział. - Jeśli chcesz, możesz zostać. Przyjdę po ciebie za godzinę.
- Dobrze - zgodziła się, a on spojrzał na nią wyczekująco – Co? - rzuciła nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Będziesz grzeczna?
- Nie jestem dzieckiem - odparła urażona krzyżując ręce na piersi.
- Jesteś - powiedział do siebie odchodząc, mimo to blondynka usłyszała, wytknęła mu język ze złości i zrobiła głupią minę. - Widziałem to - zawołał unosząc do góry dłoń machając palcami.
Kiedy straciła z oczu jego sylwetkę odwróciła się z powrotem do innych pacjentów. Objęła wzrokiem całe pomieszczenie, a po chwili zaczęła obserwować po kolei ludzi. Zerknęła na starszą kobietę, która siedziała na sofie i dumając wpatrywała się w jedno z okien, w którym były kraty. Wróciła także do dwóch kobiet układających puzzle, były młode, może nieco starsze od niej. Nie czuła się tu dobrze. Kiedy chciała się odwrócić i pójść poszukać Briana dostrzegła młodą dziewczynę siedzącą na fotelu, tuż obok staruszki, która wpatrywała się w nią. Od dłuższej chwili mierzyła ją wzrokiem i cwano się uśmiechała. Nie mogła znieść jak dziewczyna wpatruje się w jej tęczówki i chciała ruszyć, kiedy dostrzegła, że dziewczyna wstała i idzie w jej kierunku.
*
- Dlaczego zgodziłeś się, aby Brian wziął Harris na świetlicę?! - Zoey z hukiem wpadła do gabinetu Jeff'a. Zdumiony mężczyzna odłożył dokumenty, nad którymi pracował i spojrzał na kobietę. - Ci ludzie nabrali do siebie zaufania... - przewróciła oczami – jakkolwiek miałoby to zabrzmieć. Co, jeśli ona na nich napadanie? Myślałeś nad konsekwencjami tego? Jak ci ludzie się poczują? Już są skrzywdzeni, Jeff – mówiła niezwykle szybko, czego przyczyną było jej zdenerwowania.
Ułożyła dłonie na jego biurku i spojrzała w jego oczy, zmęczone oczy. Wiedziała, że całymi dniami przesiaduje tutaj. W tych czterech ścinach, oczami ciągle wpatrzonymi w przeróżne dokumenty. On ciągle pracował. Przypomniała sobie, że jakieś dwa lata temu tak nie było, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Nie tylko w jego życiu. Ostatnio także u niej, a ona nie radziła sobie z tym, że Briana nie ma już koło niej, tak jak by tego chciała.
- Ufam mu – odparł mężczyzna unikając wzroku kobiety. - Brian wie co robi. - Podniósł się z fotela i przystanął przy oknie.
- Brian wie co robi – powtórzyła za nim, gestykulując rękami. Musiała przyznać, że Brian czasami wszystkich zaskakiwał, jego plany były nieprzemyślane i ryzykowne, ale mimo to wychodził ze wszystkiego cały. Jednak bała się, że kiedyś noga mu się podwinie. Martwiła się o niego. - Ale ty tu decydujesz, ty Jeff masz ostatnie słowo.
- Zgodziłem się – wtrącił się, mimo iż wiedział, że Zoey nie skończyła.
- Ale nie jesteś pewny swojej decyzji. To nie ty ją podjąłeś, tylko Brian za ciebie. - Wbijała swój wskazujący palec w jego tors zerkając na niego, chcąc uchwycić każdy ruch jego twarzy. - Dlatego zostałeś sam, Jeff. Miałeś do powiedzenia ostatnie słowo, ale tego nie zrobiłeś. Zostawiła cię, obie cię zostawiły. Gdzie się podział dawny Taylor? Jeff Taylor.
Zoey skrzyżowała ręce na piersiach oczekując, aż mężczyzna się odezwie. Ale między nimi panowała tylko niezręczna cisza. Jeff uraczył spojrzeć na kobietę, ale szybko odwrócił wzrok widząc ciągłe spojrzenie Zoey. Drgnął lekko. A w tym samym czasie kobieta zastanawiała się czy nie powiedziała za dużo. Nie miała prawa go oceniać. Była zła, rozstanie z Brianem jej nie służyło.
- Przesadziłam – odezwała się po dłuższej chwili. - Nie powinnam tego wszystkiego mówić. Przepraszam Jeff – mówiła dalej stawiając niepewnie swoje kroki w jego kierunku. - Spójrz na mnie. Przepraszam – powtórzyła, kiedy zerknął w jej tęczówki.
- Nie Zoey. Masz rację, masz cholerną rację.
Przez kolejne sekundy wpatrywali się w siebie nawzajem. Oboje chcieli przerwać tą niezręczną ciszę, ale oboje nie wiedzieli co powiedzieć. W tej samej chwili drzwi do pomieszczenia się otworzyły i stanął w nich Brian. Zatrzymał się i spoważniał widząc ich nieciekawe miny. Zoey nie odzywając się ani słowem minęła mężczyznę i zniknęła za drzwiami.
- Coś się stało? - zapytał Brian spoglądając na przyjaciela. Ten jedynie odwrócił wzrok wpatrując się dalej w okno.
Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 0:46:24 05-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:40:21 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Brianowi nawet dobrze idzie z tą Emmą. Uważam nawet, że jego decyzje są mądre i słuszne, bo dziewczyna tym bardziej zamknie się w sobie jeśli nie będzie miała kontaktu z innymi dlatego cieszy mnie jego postępek, choć nie wiadomo jakie będzie miał konsekwencje. Emma została nareszcie doprowadzona do porządku, co jednak jej się nie spodobało. Wręcz przeciwne wrażenie miał Brian, który oniemiał na widok kobiety. No cóż, pierwszy raz widział ją w dosyć opłakanym stanie, a po zmianie musiała naprawdę wyładnieć. Dlatego unikał zapewne jej wzroku.
Obawiam się jednak tej dziewczyny, która do niej zmierzała. Nie wiemy czy ma dobre zamiary czy złe, bo to przecież nie jest zapewne ktoś normalny, ale możliwe, że nic wielkiego się nie stanie. Oby.
Nie rozumiem trochę Zoey, powinna trochę się uspokoić bo swoimi słowami może krzywdzić innych i udało jej się to z Jeffem, któremu zapewne zraniła nie tylko dumę, ale i uczucia. Ciekawa jestem jaka do końca jest jego historia, bo na razie poznajemy ją małymi kroczkami.
Pozdrawiam i życzę weny Aniu!! |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30701 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:13:04 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Z każdym odcinkiem, coraz dogłębniej się zastanawiam, jak ojciec wraz z macochą mogli umieścić Emmę w tak odosobnionym miejscu, w którym chcąc, nie chcąc otrzymywała plakietkę "wariatka". Co prawda jest wystraszoną i nieco zdezorientowaną dziewczyną, którą przeszłość dotkliwie doświadczyła, ale to nie powód, by zamykać ją wraz z innymi naprawdę chorymi psychicznie ludźmi, twierdząc, że też jest taka sama. Dlatego tak bardzo cieszy mnie postawa Briana i zaufanie, jakim obdarzył jej osobę. Dał jej szansę na normalne funkcjonowanie, przez co być może dotrze do źródła jej obaw i strachu.
Obawiam się jednak, podobnie, jak i Klaudia, że ta dziewczyna zmierzająca w stronę Emmy, może nie mieć dobrych zamiarów. A wówczas, cokolwiek złego by się nie stało, spadnie na pacjentkę Briana...
Zaciekawiłaś mnie również wątkiem Jeffa, który po przykrych doświadczeniach z przeszłości zaczął poszukiwać ukojenia w pracy. Intrygują mnie dwie kobiety, wspomniane przez Zoey, z którymi był naprawdę blisko. Liczę zatem na rozwinięcie jego wątku |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:33:40 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Widzę, że ciekawi was jak znalazła się tutaj Emma. Myślę, że jeszcze za wcześniej na to, ale niedługo się dowiecie. Ale powiem wam, że to nie tylko 'zasługa' jej ojca i macochy, ale kogoś jeszcze. Z czasem pojawią się nowi bohaterowie, bo mam ich kilka w zamiarze i się zastanawiam czy nie za dużo. ^^
Co do Jeff'a na początku nie myślałam, aby rozbudowywać jego wątku. Miał być tu tylko dyrektorem i przyjacielem Briana. Pojawi się mowa o jego dawnej przeszłości, ale jeszcze do końca nie przemyślałam, czy obie kobiety, albo choć jedna się pojawi.
Dzięki Wam;*
Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 13:34:16 05-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:50:17 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam już sił na pisanie komentarza więc nadrabiam teraz ^^ Oczywiście zgadzam się z tym co napisały już dziewczyny wyżej, ale zastanawia mnie też reakcja Briana w windzie. I nie mówię o unikaniu przez niego wzroku Emmy, ale o jego reakcji na to, jak mówi mu, że Zoey go kocha. Trochę dziwne to było i zaskakujące i mam wrażenie, że to ma jakiś związek z jego przeszłością i przeszłością Jeffa, o której chętnie dowiem się więcej. I jeśli już przy nim jesteśmy, to rzecz jasna nie mam nic przeciwko rozbudowaniu jego wątku
A co do tej dziewczyny ze świetlicy, to nie wydaje mi się, żeby tu się mogło stać coś złego. Sądzę, że dziewczyny się zaprzyjaźnią, choć przyznaję, że wersja Moniki i Klaudii, że będzie afera i to Emma zostanie okrzyknięta winną, jest wielce prawdopodobna... niestety, no ale zobaczymy ^^
Na koniec zostawiłam sobie Zoey, która w tym odcinku pokazała pazurek. I jakoś tak przemknęło mi przez myśl, że ona czuje coś do Jeffa, ale może za dużo sobie wyobrażam Może i ma rację, ale jakaś taka zła i wredna była w tym odcinku, zobaczymy co będzie dalej ^^
Pozdrawiam i mnóstwa weny życzę, bo historia jest naprawdę świetna :* |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:02:26 05-02-12 Temat postu: |
|
|
ja chyba tez muszę się zgodzić z przedmówczyniami. W ogóle ich zachowania, szczególnie Briana są dość tajemnicze. Mam nadzieję, że pojawią się obie kobiety i jeszcze zdążą sporo namieszać. Lubię poplątane historie, a tu jeszcze sporo mam do odkrycia. A bohaterów nigdy nie jest za dużo, jeśli dobrze rozgrywa się sceny! Niczego się nie obawiaj tylko pisz dalej, bo nieźle Ci to idzie. Jestem ciekawa co będzie dalej.
Pozdrawiam ;-) |
|
Powrót do góry |
|
|
Rosario Aktywista
Dołączył: 09 Lis 2011 Posty: 347 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:38:28 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Cieszę się Aniu,że odcinek już jest
Ale Zoey nie ma racji,Brian zawsze wie co robi, nie ma do niegop zaufania . Trzeba przyznać ,że ta rozłąka nie wychodzi jej na najlepsze,ale zdaje mi się ,że między Jeff a Zoey coś tak zaiskrzyło,no chyba,że się mylę.
Brian zauważył w blondynce kobietę i chyba mu się spodobała
Ciekawe jak Emma poradzi sobie wsród tych ludzi.
Dziewczyna bardzo cierpi, widać to,rzuciła się na pięlgniarzy bo nie chciała być w tym miejscu.
Czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:07:33 05-02-12 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam. Nie chciałam, aby Zoey wyszła na jakąś wredną kobietę, a wręcz przeciwnie. Będę musiała to jakoś naprawić, aby nie wychodziła na zołzę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:24:33 12-02-12 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
- Cześć – odezwała się nieznajoma. Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie, chociaż nie ujęła tym uśmiechem Emmy. Wręcz przeciwnie, zadrżała lekko, zwłaszcza kiedy podała jej rękę. Czuła się niezręcznie i nie potrafiła tego ukryć. - Nie bój się, nic ci nie zrobię – odezwała się ponownie. - Chciałam jedynie się przywitać. Szybko cię tu przyprowadzili – mówiła dalej wracając do swojego poprzedniego miejsca. - No, idziesz? - spytała blondynki, która w milczeniu przypatrywała się nieznajomej.
- Jak się nazywasz? - zapytała Emma siadając na kanapie naprzeciwko poznanej niedawno dziewczyny, a obok staruszki, której przyglądała się wcześniej.
- Tiffany, ale przyjaciele mówią mi Tiff. - Emma spoglądała na dziewczynę, jak zahipnotyzowana. Tiff była ciągle uśmiechnięta i radosna, jakby napełniona energią, co ją zaskoczyło. - No wiesz, to skrót od mojego imienia. Tiff, jako Tiffany. - Emma się roześmiała. - A ty?
- Emma – ucięła krótko. - Co miałaś na myśli na początku, kiedy mówiłaś, że szybko...
- Że szybko się tu znalazłaś? - weszła jej w słowo, a blondynka przytaknęła. - Trzy miesiące to mało tutaj. Widziałam cię, kiedy się tu znalazłaś – dopowiedziała, gdy zauważyła, że Emma nie rozumie o czym ona mówi.
- Skąd wiesz, że minęły trzy miesiące? Mam wrażenie, że minął wiek odkąd tu jestem. - Blondynka przewróciła oczami, nieco rozluźniając się.
- Sama z czasem zaczniesz liczyć, jak tu jeszcze trochę posiedzisz.
- Niedługo stąd wyjdę. Nie jestem jedną z was – zamilkła widząc rozbawienie Tiffany.
- Kochaniutka, każdy tutaj tak mówi, ale widzę, że się dogadamy. - Tiff puściła jej oczko uśmiechając się szeroko. - To Marietta – powiedziała widząc, jak blondynka przypatruje się staruszce obok nich. - Odkąd tu jestem, siedzi tak ciągle i patrzy na to okno. Nie zauważyłam też, aby się odzywała do kogoś. Czasem tylko zamieni słowo z jedną z lekarek. A tak, milczy jak zaklęta. - Emma przytaknęła i skierowała wzrokiem na innych. Ciekawiło ją to, kim są ci ludzie. - Sienna i Megan. Ta z pluszakiem to Sienna, nigdy się z nim nie rozstaje. Kiedyś jej zabrałam go, to narobiła afery na cały szpital. Na tą drugą uważaj, nie warto z nią zadzierać. - Emma spojrzała na Tiff, chcąc aby mówiła dalej, ale dziewczyna zmilkła. Miała wrażenie, że jest coś czego nie miała ochoty mówić. Nie nalegała, tylko wróciła wzrokiem do innych i zatrzymała się na młodym mężczyźnie, niewiele starszym od niej. - Trey, znalazł się tutaj niedawno. Z nikim nie rozmawia, tak samo jak ona. Ostatnio spróbowałam, to mnie pogonił.
- A ty? Co ty tu robisz?
- To samo co ty. Jako jedyne tutaj nie pasujemy. Nie jestem wariatką, jak ona, czy one – wskazała na Mariettę i dwie młode kobiety.
- Musiało się coś stać, skoro tu jesteś. - Emma nie rezygnowała, intrygowała ją ta dziewczyna.
- Lepiej opowiedz o sobie. - Blondynka opuściła głowę i zaczęła bawić się swoimi drobnymi palcami. - Widzisz, tu nikt nie chce mówić o sobie. Jak cię tu widzą, tak cię piszą. Rodzice się zbuntowali i w końcu odesłali cię tutaj, aby nie mieć problemów. Przecież to wstyd, kiedy tacy wpływowi ludzie mają taką córkę. Wybacz, ale twoja matka wyglądała jednak na zwykłą lafiryndę.
- To nie jest moja matka – odezwała się Emma.
- Macocha. Tym bardziej, chce się pozbyć niepotrzebnej córki swojego męża. - Blondynka odwróciła wzrok od Tiffany. Dziewczyna myliła się, jednak mowa o ojcu i o Jude ją zabolały. - Jest ktoś czwarty? - spytała Tiff, a Emma odważyła się na nią spojrzeć. - Zawsze ktoś jest. Wredny synalek, a może córka?
- Mam wrażenie, że mówisz o sobie, a nie o mnie. Może to ciebie rodzice chcieli się pozbyć? Jesteś arogancką i pewną siebie dziewczyną, więc im się nie dziwię. - Zacisnęła usta, chociaż miała zamiar mówić dalej. Zrezygnowała widząc uśmiechniętą twarz Tiffany, której to nie ruszyło.
Nie zamierzała spędzać więcej czasu w towarzystwie tej dziewczyny. Podniosła się z kanapy i szybkim krokiem ruszyła stąd. Nie zauważyła idącego na wprost niej chłopaka, który przeglądał książkę.
- Przepraszam – szepnęła sięgając po książkę, która upadła obok niej. Uniosła wzrok do góry, kiedy podała mu książkę. Mimo iż chłopak złapał za przedmiot, Emma nadal ją także trzymała. Wpatrywała się w oczy chłopaka, nie mogąc od niego oderwać wzroku. Jego zielonkawe oczy były przepełnione smutkiem i pełne żalu. - Wszystko w porządku? - spytała, gdy odwrócił wzrok. Nie odpowiedział. Wyszarpał książkę z jej ręki i skierował się na swoje wcześniejsze miejsce, w którym ujrzała go po raz pierwszy.
- Jak się czujesz? - usłyszała kobiecy głos. Emma odwróciła się zobaczyła czarnowłosą kobietę, którą ujrzała w windzie z Brian'em
- Na pewno nie tak, jak tego się spodziewałam – odparła unosząc lekko kąciki ust do góry.
- Zaskoczyli cię pozytywnie, czy wręcz przeciwnie? - Zoey również odpowiedziała z uśmiechem. Może nie miała racji i Brian naprawdę dobrze zrobił, że ją tu przyprowadził.
- Sama nie wiem – zadumała się blondynka. - Czułam się dziwnie wśród nich, ale chyba chciałabym tu przyjść ponownie. - Zoey się zamyśliła i ponownie się tajemniczo uśmiechnęła, pomyślała o Brian'ie. - Mogłabym cię prosić, abyś przysłała do mnie doktora Hastings'a? Będę tu na niego czekała.
- Oczywiście, zaraz go znajdę.
*
- Coś się stało? - zapytał Brian spoglądając na przyjaciela. Ten jedynie odwrócił wzrok wpatrując się dalej w okno.
- Brian, czy ja się zmieniłem? - spytał Jeff po długim milczeniu. Odwrócił się w stronę przyjaciela i spojrzał na niego. Brian przekręcał się na obrotowym fotelu, ale kiedy usłyszał mężczyznę zatrzymał się i także na niego spojrzał, uśmiechając się szeroko.
- Jak każdy, oprócz mnie - odparł żwawo. - Czasami brakuje mi dawnego Jeff'a, z którym mogłem wybrać się na piwo czy zwykły mecz. Ostatnie dwa lata dały ci w kość.
- Ty też tak uważasz? - spytał z wyrzutem.
- Więc o tym rozmawiałeś z Zoey – stwierdził Brian, zaplatając dłonie. - Jeff co tu dużo mówić, ustatkowałeś się w końcu. Co prawda, przez konieczność. Gdyby nie wypadek twojego ojca, nadal on byłby głową tego szpitala.
- Mam wrażenie, że staję się swoim ojcem, dlatego Haley odeszła, a Summer... Zamiast być bratem jakim byłem, chciałem zastąpić jej ojca, niepotrzebnie. Oni ciągle się kłócili, mieli odmienne charaktery, mogłem się domyślić, że tak będzie. Powinienem być jej oparciem, zwłaszcza że jest w zbuntowanym wieku. Nie dziwię, że obie nie mogły mnie znieść.
- Stary, nie mów tak! - Brian poklepał przyjaciela po plecach, kiedy znalazł się obok niego. - Obie cię kochają, a Haley na pewno. - Mężczyzna zamilkł, miał powiedzieć, że tak nie jest, że to nie jest jego wina, ale musiał przyznać, że Jeff miał sporo racji. Przez ostatnie dwa lata miał wrażenie, że przyjaźni się z Paulem Taylorem zamiast z Jeffem. - Po śmierci twojego ojca wszystko spadło na ciebie, trochę pomyliłeś drogi Jeff. Praca stała się dla ciebie ważniejsza niż rodzina i przyjaciele.
Brian po raz kolejny zamilkł, przypomniał sobie czasy, kiedy Jeff nie miał dla niego czasu. Zawsze wykręcał się pracą. Nawet kiedy razem z Haley zapraszali go z Zoey na kolację, on spóźniał się, albo zwyczajnie nie przychodził. Przez pewien czas przeszkadzało mu także, że Jeff staje się zgorzkniały, zbyt pewien siebie i niewyrozumiały. Co prawda minął mu jest ten czas. Byli przyjaciółmi odkąd pamiętał, mimo jego zmiany nie potrafił odwrócić się do przyjaciela. Miał cichą nadzieję, że wróci jego dawny kumpel. Z czasem wracały mu dawne nawyki i miał więcej czasu dla niego, co go naprawdę uspokoiło.
- Pójdę poszukać Zoey, muszę z nią porozmawiać – odezwał się ponownie widząc, że mężczyzna odwrócił się z powrotem do okna.
- Brian – zawołała go Zoey, kiedy wychodził z gabinetu Jeff'a. - Widziałam się z Emmą chciała, abyś do niej poszedł. Chyba chce wrócić do siebie.
- Jak ona się czuje? - spytał mężczyzna przypatrując się kobiecie.
- Myślę, że dobrze – uśmiechnęła się. - Chyba muszę przyznać ci rację, niepotrzebnie na ciebie naskoczyłam.
- Powinnaś mi bardziej ufać – odparł Brian sięgając dłonią do jej włosów i schował jej kosmyk za ucho.
- Ufam ci. Po prostu wiesz, że mamy inne podejście do naszej pracy.
- Jesteś specjalistką Zoey, a ja pracuję po swojemu, bez żadnych zasad – mówił Brian, a kobieta kiwała głową nie zgadzając się z jego opinią.
- Ty tu jesteś najlepszy – mruknęła przybliżając się do mężczyzny. Nadal bawił się kosmykiem jej włosów, dotykając czasami jej gorącego policzka.
- Tyle, że ja sam potrzebuję jakiegoś dobrego psychologa – odparł chichocząc lekko. Oparł swoje zimne czoło o jej i poczuł to ciepło bijące od Zoey. Przymknął oczy i dosięgnął ustami jej czerwonych warg. Wpił się w nie zachłannie jak dawniej. Był głupcem, cholernym głupcem, który sam nie wiedział czego chce od życia.
Wstawiłam zdjęcie Trey'a na pierwszej stronie. Na pewno będzie miał swoje pięć minut. Nad tymi trzema kobietami jeszcze się zastanawiam, chociaż myślę, że wątek staruszki też się rozwinie.
Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 16:33:04 12-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Rosario Aktywista
Dołączył: 09 Lis 2011 Posty: 347 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:57:06 12-02-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek super
Na początku sądziłam,że dziewczyny się dogadają,ale jednak nie,no nic.
Brian ma trochę racji,jego przyjaciel jest zbyt przepracowany,bo wszystko dostal po śmierci ojcu,lecz Jeffowi nie jest najlepiej jak widać,nie jest szczęśliwy to dlatego się tak zmienił.
Ja wiedziałam,że będzie ten pocałunek,wiedziałam,dzięki za tą scenkę Aniu,naprawdę ,ta scena mnie naprawdę mnie ucieszyła |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:06:46 12-02-12 Temat postu: |
|
|
Dzięki, że wpadłaś Kinga. Powiem tak, to dopiero początki znajomości Tiff i Emmy, więc to nie jest tak do końca przekreślone. Może któraś z dziewczyn wpłynie znacząco na tą drugą, ale nic nie mówię.
Cieszę się, że podobała Ci się końcówka z Zoey i Brian'em. Jakby nie patrzeć oni się kochają, chociaż dla mężczyzny to nie jest takie łatwe, ale o tym z czasem.
Ostatnio zmieniony przez Ayleen dnia 21:08:07 12-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|