Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nunca mire detrás
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 63, 64, 65
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:36:20 20-12-24    Temat postu:

cz. 3

Nie rozumiał, jak można być tak nieodpowiedzialnym, ale widocznie Patricia mało interesował jutrzejszy mecz – wolał spędzić wieczór w towarzystwie swojej dziewczyny. Zaraz po treningu Gamboa zawinął się i pojechał do Ruby, a Yon został na boisku sam, ćwicząc karne i myśląc tylko o tym, że jutro musi być najlepszy. Trener powtarzał mu, że niepotrzebnie się spina, bo w końcu będą jeszcze inne okazje, ale wcale nie miał takiej gwarancji. Skauci przychodzili znienacka, ale rzadko bywali w tej samej okolicy kilkukrotnie, więc trzeba było kuć żelazo, póki było gorące. Czuł na sobie presję i chciał mieć pewność, że da z siebie wszystko, by potem nie musieć wyrzucać sobie, że mógł zrobić coś inaczej. Przedmeczowe napięcie pomagała mu uwolnić Cilla, ale to dawało mu chwilowe ukojenie, bo za chwilę znów wracał do rozmyślania nad strategią i zastanawiania się, czy rywale nie okażą się znów lepsi, tak jak to już nie raz bywało.
Tak zamyślony otworzył sobie drzwi do domu łokciem, w rękach niosąc papierowe torby z jedzeniem na wynos.
– Po co kazałeś mi zamówić aż trzy burgery? Jestem głodny, ale bez przesady. No i od kiedy jesz średnio wysmażony? – zapytał ze śmiechem, wchodząc do kuchni i kładąc wszystko na kuchenny blat.
– Nie ja, a ona. – Joel wskazał palcem na dziewczynę, której jego siostrzeniec w pierwszej chwili nie zauważył.
Veda Balmaceda pokiwała mu radośnie ręką jak gdyby nigdy nic, a on musiał przetrzeć oczy, bo nie docierało do niego, co jest grane.
– Co ona tu robi? – Abarca zwrócił się do wuja z lekką pretensją. Był zestresowany meczem, myślał, że spędzą męski wieczór, korzystając, że mama była na spotkaniu klubu książki, ale widocznie się przeliczył.
– Ona ma na imię Veda i sam możesz ją zapytać.
– To moje ciuchy? – Yon przyjrzał się swojemu numerkowi drużynowemu, który z dumą prezentowała nastolatka. – Joel! – warknął na wuja rozgniewany, że ten pozwala sobie na za dużo.
– Nie drzyj się tak i jedz, burgery stygną – odparł tylko Joel, oblizując palce od sosu i śmiejąc się pod nosem. – Aha, załatwiłem ci korepetycje z angola. Nie ma za co.
– Kore… Co? – Yon zacisnął dłoń na papierowej torbie. Był zbyt głodny, by się teraz kłócić. Usiadł na wysokim stołku i wgryzł się w burgera. – Myślałem, że jesteś na randce, a ty urządzasz jakieś towarzyskie spotkania z moimi znajomymi w moim własnym domu? Nigdy o niczym mi nie mówisz. Mogłeś chociaż uprzedzić.
– Nie byłem na randce, to był zwykły podwieczorek, spotkanie w gronie fajnych ludzi – sprostował Santillana, który wrócił szybciej, odstawiając po drodze Adorę i Felixa do domów. Musiał ćwiczyć swoją jazdę samochodem, bo było mu wstyd, że to zwykle Norma wszędzie ich wozi. Wolał samoloty, ale póki był na lądzie, trzeba było przyzwyczaić się do standardów. – I lepiej nie zaczynaj mi tutaj wyjeżdżać z pretensjami, bo sam też nie byłeś ze mną szczery. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Norma chodziła z Guzmanem?
– Dopiero się dowiedziałeś? – Yon nie przejął się karcącym tonem wuja, zbyt był zajęty swoją kolacją. – A co, mam ci zrobić listę wszystkich facetów, z którymi twoja nowa dziewczyna brała kiedyś ślub albo za których prawie wyszła za mąż?
– Zaraz, jak to? – Santillana odłożył burgera i oparł łokieć na blacie, spoglądając to na Yona, to na Vedę, jakby i ona w tym siedziała. – To oni nie chodzili ze sobą tylko w szkole?
– Ha! Byli w związku na odległość przez kilka lat, kiedy ona studiowała na Harvardzie, tak opowiadała mi Veronica – wyjaśnił nastolatek, wzruszając ramionami. – Vero uważa to za jakieś tragiczne love story, dla mnie to żałosne.
– To smutne, że nie mogli być razem, chociaż się kochali – przyznała Veda, powoli pochłaniając swoją kolację i obracając główkę raz w stronę wuja, a raz w stronę jego siostrzeńca, bo rozmawiali ze sobą tak swobodnie, że miło się tego słuchało, nawet kiedy teoretycznie się kłócili, ale wiedziała, że to tylko takie przekomarzania.
– Ty się lepiej nie odzywaj – przez twoje zamiłowanie do tych durnych romantycznych bzdur, teraz na moim koncie na HBO polecają mi same babskie filmy – upomniał ją kapitan piłki nożnej, celując w nią oskarżycielsko palcem. – Kto to do cholery jest Bridget Jones?
– Sam dałeś mi hasło do swojego konta. – Dziewczyna nie rozumiała w czym rzecz.
– Tak, bo chciałaś obejrzeć Grę o Tron, nie wiedziałem, że będziesz mi psuła reputację.
– Jaką reputację, co ty pierdzielisz, Yon? – Joel pokręcił głową i puścił do Vedy porozumiewawcze oczko. – Powinieneś się trochę odchamić, trochę wrażliwości ci nie zaszkodzi. Jak się podobało „Pearl Harbor”? – zapytał złośliwie, ale na jego nieszczęście Yonatan nie pozostał mu dłużny.
– Wyśmienicie – nie ma to jak historia o odbiciu laski najlepszemu kumplowi. Pilnuj lepiej Normy, Joel, bo coś mi się wydaje, że teraz jak jest świeżą wdówką, to Fabian Guzman już ją ma na swoim radarze. Chociaż czy ja wiem, może ciotka Julietta dopadnie go pierwszego.
– Yon. – Santillana spoważniał, dając mu znaki wzrokiem, że nie są w kuchni sami.
– Veda wie, że Fabian romansował z jej historyczką i nikomu nie powie. – Yon machnął ręką, ale po chwili lekko się zmieszał, spoglądając na brunetkę niepewnie: – Bo nie powiesz, prawda?
– Nie powiem – obiecała, przypominając sobie spotkanie w domu gubernatora. – Lubię Victora Estradę. Chyba by się nie ucieszył, gdyby wiedział, że jego najlepszy przyjaciel sypiał z jego narzeczoną. Bo on chyba nie wie?
– Nie i lepiej, żeby tak pozostało. – Joel zgodził się z nimi, oddychając głęboko z ulgą. – I mamie też ani słowa – dodał w stronę Yona, który tylko wywrócił oczami, pożerając burgera.
– A powie mi ktoś wreszcie, co Balmaceda tu robi? – Wskazał na Vedę podbródkiem. Wiedział, że Joel lubi się mieszać, ale nie sądził, by zaprosił dziewczynę do niego do domu tylko po to, by zrobić mu na złość. Coś musiało być na rzeczy.
– Już nie Balmaceda – poprawiła go, odkładając swojego burgera i wypowiadając to z uśmiechem na twarzy: – Molina de Sanchez.
– Nazywasz się teraz Veda Balmaceda Molina de Sanchez? Zmieniłaś nazwisko? – Abarca uniósł brew, nie bardzo wiedząc, co o tym myśleć.
– Nie, bez „Balmaceda”, po prostu Veda Molina de Sanchez. Prawda, że ładnie brzmi? – Uśmiechnęła się promiennie, szukając potwierdzenia. Yon za bardzo jednak skupił się na jedzeniu, więc spojrzała na Joela, zamiatając przy tym rzęsami.
– Brzmi bardzo dostojnie. – Pokiwał głową z uznaniem, czując, że polubił tego Pieguska. – Ale to sporo nazwisk. Jak wyjdziesz za mąż, dojdzie pewnie kolejne.
– A co, boisz się, że Veda będzie uchodziła za wdowę? – prychnął Yonatan, nie mogąc się powstrzymać, by nie wbić Joelowi szpilki. – Norma Aguilar Delgado Jimenez nie ma monopolu na martwych mężów.
– Nie szkodzi, będzie ładnie brzmiało. – Veda chyba nawet nie usłyszała komentarza kolegi, zbyt zajęta analizą swojego nazwiska. Przekrzywiła głowę, zastanawiając się, jaki powinna składać podpis w urzędowych papierach. – Jak wyjdę za mąż, po prostu dodam nazwisko męża na koniec. Na przykład Veda Molina Sanchez… de Abarca.
Dźwięk rzężenia, jakby ktoś dusił kota rozległ się w całym pomieszczeniu, kiedy kawałek cebuli z burgera wpadł Yonowi nie w tę dziurkę co trzeba, a on sam rozkaszlał się okropnie, sprawiając, że Joel musiał go uderzyć kilka razy mocno między łopatki.
– Brzmi idealnie. – Santillana nie mógł powstrzymać chichotu za plecami Yona, który powoli wracał do siebie.
– Co ty tu robisz, Vedo Molino Sanchez? Po prostu Sanchez. – Yon dodał na koniec, jakby chciał podkreślić, że absolutnie nie zamierza się z nią żenić.
– Byłam na randce, ale nie wypaliła, bo ten chłopiec chciał ze mną uprawiać seks w kinie samochodowym, więc kopnęłam go w penisa i uciekłam. Joel opatrzył mi kolano.
– Czekaj, co? – Abarca nigdy nie wiedział, czy ona mówi poważnie czy nie. Czytał trochę o autyzmie i wiedział, że osoby w spektrum mówiły, co myślały, często bez żadnego filtra, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z nikim, kto rzeczywiście byłby tak bezpośredni. Cóż, z nikim poza Cillą, która w swoich fantazjach była aż nad wyraz bezpośrednia i obrazowa. Miał ochotę rzucić wszystko, pójść do swojego pokoju i raz jeszcze popatrzeć na zdjęcia, które mu wysłała, ale nie było mu to dane po tych informacjach od Vedy. – Jak to chciał uprawiać z tobą seks w kinie, z kim ty tam polazłaś? Nie wiesz, że do tego kina chodzi się obściskiwać, a nie oglądać filmy i wcinać popcorn? Jezu, myślałem, że chociaż tego nauczył cię Guzman, to jest podstawa podstaw.
– A skąd ja mam to wiedzieć? – Obruszyła się lekko po jego słowach. – Był miły, a skoro to twój przyjaciel to myślałam, że można mu ufać.
– Jak to mój przyjaciel? Umówiłaś się z Patem? – Abarca podrapał się po głowie, nic z tego nie rozumiejąc. Miał sporo kumpli, ale tylko Patricia nazwałby prawdziwym przyjacielem.
– Nie, z Damianem. Napisał do mnie na instagramie, miałeś go w obserwujących, więc myślałam, że się przyjaźnicie.
– Musisz zacząć odróżniać prawdziwą rzeczywistość od tej wirtualnej. W sieci wszyscy się obserwujemy, w realu rzadko ze sobą gadamy.
– Nie miałam o tym pojęcia. Jak można udawać, że się kogoś nie zna w realu, skoro obserwuje się go na instagramie?
– Normalnie. Gość jest u mnie w drużynie, więc mamy wspólny czat grupowy, jestem jego kapitanem. Co za matoł! – Abarca nie mógł się powstrzymać i przeklął pod nosem. – Mogłaś chociaż lepiej wybrać. Damian nawet nie gra w pierwszym składzie.
– Miałam się umówić z tobą?
– Tego nie powiedziałem. – Szybko podniósł rękę, jakby chciał jej zatrzymać przed wysnuwaniem jakichś pochopnych wniosków. Posłał też mordercze spojrzenie Joelowi, który chichotał z boku, a w końcu wziął naczynia i zaniósł je do zmywarki, dając im chwilę prywatności. – Ale nic ci nie zrobił, nie?
– Nie, bo kopnęłam go w klejnoty.
– I dobrze. Ale przyda mu się gorsza nauczka. – Yonatan rozciągnął szyję i wyciągnął z kieszeni telefon.
– Nakopiesz mu? – Veda wstała z miejsca i podeszła do niego, nachylając się nad jego telefonem. – W mojej obronie?
– Co? Nie. – Yonatan szybko zaprzeczył, ale widząc rozczarowanie na twarzy Vedy, szybko dodał, by nie wyjść na mięczaka: – Mógłbym, ale jestem kapitanem. Trener by mnie zawiesił, a ja muszę jutro zagrać. Poza tym są lepsze sposoby na zemstę i zniszczenie człowieka.
Uśmiechnął się złośliwie, podnosząc głowę i spoglądając w jej stronę, ale zmieszał się, bo nie spodziewał się, że podeszła tak blisko. Ze swojej perspektywy mógł policzyć jej piegi. Zignorował fakt, że miała wilgotne włosy i prawdopodobnie zrobiła sobie w jego domu salon SPA. Odchrząknął i powrócił do swojego telefonu, otwierając jedną z zapisanych stron i wystukując tam anonimową notkę.
– Piszesz obelżywe komentarze w Internecie? Wy tak robicie w San Nicolas? – zdziwiła się, patrząc jak Yon oddaje się procesowi twórczemu.
– Wszyscy tak robią. Wy w Pueblo de Luz tego nie macie? No tak, cholerny Marcus Delgado jest przewodniczącym, więc pewnie stoi na straży praworządności – prychnął, ze złością wypisując kilka wrednych uwag na temat Damiana na szkolnym portalu plotkarskim, by popsuć mu reputację.
– Marcus nie jest już przewodniczącym, ale on jest miły, jako jedna z nielicznych osób w szkole nigdy się ze mnie nie śmiał.
– Tak, tak, pan idealny, bla bla bla. – Yon wystukał końcową wiadomość i kliknął wyślij. Veda nie była chyba przekonana co do jego metod, więc dodał: – Trzeba dać mu nauczkę. Damian jak zobaczy instagram ładnej dziewczyny, nie może się powstrzymać.
– Uważasz, że jestem ładna? – Otworzyła szeroko oczy, patrząc na niego z nadzieją.
– Nie jesteś brzydka – sprostował, raz jeszcze odchrząkając i wstając z miejsca, bo nie podobało mu się, że sterczała tak nad nim, roztaczając przyjemną woń kosmetyków do kąpieli. – Tym sposobem Damian będzie miał ważniejsze problemy niż ściganie cię w sieci. – Wskazał na swój telefon i otrzepał ręce, jakby chciał zasygnalizować, że jego dzieło zostało ukończone.
– To nie w porządku wypisywać takie rzeczy w Internecie.
– A w porządku jest to, co zrobił tobie?
– Nie – przyznała. Wolałaby chyba jednak, żeby mu nakopał. – Ale na tej stronie są przykre komentarze o twoich kolegach, widziałam. O tobie pewnie też.
– Sława ma swoją cenę – skwitował, wzruszając ramionami. – Czasami trzeba też sobie pobrudzić ręce.
– Coś często to robisz. To dlatego wydałeś Jordana policji i powiedziałeś im, że zabił swoją byłą dziewczynę?
Dźwięk tłuczonej porcelany rozszedł się echem po kuchni, kiedy jeden z talerzy wyślizgnął się Joelowi z rąk i rozbił się o podłogę. Mężczyzna usłyszał strzęp ich rozmowy i nie mógł uwierzyć własnym uszom. Podszedł do nich naprawdę rozeźlony.
– Co to ma znaczyć? – Przeniósł wzrok na siostrzeńca, który z kolei wyglądał na zmieszanego.
– To nieprawda, wcale tego nie zrobiłem – usprawiedliwił się, wzrokiem pokazując Vedzie, że powinna trzymać buzię na kłódkę, ale mylnie to zinterpretowała.
– Powiedziałeś. Policja przyjechała po niego wieczorem i zabrali go na komisariat. Gdyby nie Norma, pewnie spędziłby tam więcej czasu. Przesłuchiwali go w sprawie śmierci Dalii, bo dałeś im cynk, że był ostatnią osobą, z którą Dalia się kontaktowała przed śmiercią – wyjaśniła nastolatka, pamięcią wracając do przerwy świątecznej i pobytu w Niezapominajce, gdzie na światło dzienne wyszło kilka faktów.
– Powiedziałem tylko prawdę – że chciał się spotkać z Dalią i wysłał jej wiadomość. Marta mi mówiła, że Dalia szła na spotkanie z Jordanem, no ale z tego spotkania już nie wróciła. To znaczy wróciła, ale w trumnie – dodał, robiąc się blady jak ściana. – Nie zrobiłem nic złego.
– Nie? – Joel rzucił na blat kuchenny ścierkę do naczyń i podparł się pod boki. – Co ci do głowy strzeliło, Yon? Zazdrość wypaliła ci szare komórki? To pojebane. Przepraszam – dodał w stronę Vedy, bo nie powinna słuchać, jak przeklina. Odetchnął lekko, próbując znaleźć odpowiednie słowa. – Ten chłopak dużo przeszedł, nie potrzebuje, żebyś mu jeszcze dokładał.
– Czy ty stajesz w obronie Jordana? Nawet go nie znasz! – Yonatan poczuł się osobiście urażony.
– Może nie, ale wiem, że nie zrobiłby czegoś tak okropnego. To pokręcone, co zrobiłeś.
Joel mówił prawdę. Rodzina Guzmanów intrygowała go, od kiedy po raz pierwszy ich poznał. Fabian Guzman od razu zwrócił jego uwagę jako poważny polityk. Nie rozumiał, dlaczego Victor Estrada przyjaźni się z kimś takim, ale widocznie coś w tym musiało być. Julietta romansowała przed laty z Fabianem, a ona przecież nie była osobą, która łatwo popadała w takie namiętności – właściwie to była bardzo podobna do Guzmana, ona też raczej należała do tych powściągliwych w emocjach. No i były też dzieci Fabiana i Silvii. Może dlatego, że sam był jednym z bliźniąt, sympatyzował z nimi. Ta dziewczyna, Marianela, była krucha i niewinna. Przyniosła mu kiedyś kosz owoców w podzięce za pomoc na El Tesoro, kiedy uratował ją przed rozjuszonym i podjudzonym przez głupich nastolatków koniem. Ella Castellano lubiła dużo mówić, a o Neli i jej bracie zawsze wypowiadała się w samych superlatywach, a on ufał tej bystrej trzynastolatce. Jordan Guzman to była inna para kaloszy – miał cięty język i swoją chłodną postawą miał zapewne nadzieję odstraszyć od siebie ludzi, ale to często sprawiało, że tylko bardziej do niego lgnęli, a Joel był jedną z tych osób. Santillana polubił tego chłopaka, miał ciekawe poczucie humoru. Widział, jak Jordan troszczył się o siostrę, widział, że nie próbuje prowokować Yona, który go nie cierpiał. Jordan raczej unikał konfrontacji, tak jak ostatnio na El Tesoro, gdzie pojawił się z Veronicą. No i teraz wiedział też od Felixa, że syn Fabiana przeżył ogromną traumę w dzieciństwie, doświadczając samobójstwa mentora. Nie podobało mu się, że Yonatan zachowuje się jak dupek, tylko dlatego, że jest zazdrosny o chłopaka z telebimu.
– Nikt nigdy nie trzyma mojej strony – warknął Yon, wyrywając wuja z rozmyślań. – Nie jestem kapusiem, nie wiem co sobie wyobrażacie. Powiedziałem tylko policji, co sam wiedziałem. Przestańcie na mnie najeżdżać, okej?
– Ja nic nie powiedziałam. – Veda posmutniała. Miała wrażenie, że kłócą się przez nią. Powinna nauczyć się najpierw myśleć, potem mówić.
– Oczywiście, to nie jest twoja wina – zapewnił ją Joel, w gruncie rzeczy wdzięczny, że Piegusek mówiła, co myślała. Dzięki temu mógł w porę zareagować i zrugać siostrzeńca, który czasami na zbyt wiele sobie pozwalał. No i była też cennym źródłem informacji o Guzmanach.
– Eh, idę spać – warknął Abarca, masując sobie skronie. Był zmęczony, zestresowany, a jutro czekał go ważny mecz, więc musiał jeszcze raz przerobić całą strategię. – A ta koszulka jest do zwrotu – rzucił w stronę Vedy, która spojrzała w dół na jego drużynowy T-shirt, który związała sobie w talii. – Chcę ją z powrotem.
Veda chwyciła za krawędzie koszulki, ale w tym samym momencie zarówno Yon, jak i Joel zaczęli gwałtownie protestować. Musiała połknąć uśmiech na widok ich speszonych min.
– Nie teraz, Jezu! – Abarca odwrócił głowę zakłopotany. – Możesz ją zatrzymać.
– Przyjdę w niej jutro na mecz – oświadczyła radośnie, powracając do jedzenia kolacji.
– Myślałem, że nie lubisz piłki nożnej.
– Może zmieniłam zdanie.
– Boże, wszystkie dziewczyny są takie same, zmieniacie zdanie jak w kalejdoskopie – warknął sam do siebie i wbiegł po schodach na górę do swojego pokoju.
– Nie przejmuj się nim, kiedyś dorośnie. Za jakieś dziesięć lat. – Joel uśmiechnął się na samą myśl.
– Chłopcy wolniej dojrzewają – zgodziła się z nim Veda, wgryzając się w swojego burgera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 63, 64, 65
Strona 65 z 65

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin