|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:05:30 10-09-16 Temat postu: |
|
|
Raczej nie zniknęło, ale nie mogę przywrócić całego tematu - jedynie przejrzeć go strona po stronie i ewentualnie skopiować treść rozdziałów. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:05:31 10-09-16 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 20:23:13 30-05-17, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:30:19 12-09-16 Temat postu: |
|
|
A mogłabym cię prosić o zerknięcie na opowiadanie "100 kopii i oryginał" albo "101 kopii i oryginał" - nie pamiętam dokładnie. Tam nie ma tego dużo, bo chyba dwa rozdziały i jakbyś mogła mi wysłać na meila, byłabym wdzięczna.
I jeszcze było chyba jedno, albo to jedno i to samo, bo to dawno było i nie pamiętam już, ale wiem, że rozdział się zaczynał coś od słów:
"...odór zwłok mężczyzny, a w głębi sali nieposkromiony płacz półnagiej kobiety odzianej jedynie w skrawki podartego ubrania."
Jakby udało ci się to zlokalizować byłabym wdzięczna. Mojego meila masz chyba |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:44:34 12-09-16 Temat postu: |
|
|
Jak będę miała chwilę więcej czasu to zerknę. Z tym gdzie podałaś tytuł, nie powinno być problemu, a z tym drugim to nie wiem, szczerze powiedziawszy nie uśmiecha się mi przeglądać całego "kosza", który ma ponad 150 stron, ale zobaczę co da się zrobić.
Edit:
Znalazłam:
188 kopii i oryginał
188 COPIAS Y ORIGINAL
Tajemnice sprzed lat rodziny Vega zostały spisane w pamiętniku dziewczyny, która jako jedyna przeżyła w pożarze. Jest nią córka Ricarda i Marii Vega, którzy spłonęli żywcem w owej katastrofie. Pewnego dnia pamiętnik znika, a już następnego poranka z powrotem wraca do właścicielki w dość tajemniczych okolicznościach. Wkrótce potem okazuje się, że pamiętnik ten został skserowany na 188 kopii i Adriana, by ochronić rodzinne sekrety musi odzyskać wszystkie kopie zanim trafią one do Sebastiana Fernandeza, redaktora naczelnego popularnej gazety… Co jednak, gdy nie zdąży i wszystko wyjdzie na jaw??? I czy w tak absurdalnych warunkach można mówić o miłości, którą poczuje do przystojnego redaktora??? A przede wszystkim czy to uczucie przeszkodzi jej odebrać Sebastianowi temat na artykuł???
Prolog
Wokół piekielnie gorące płomienie, a wśród nich ona. Bezbronna kobieta walcząca o życie w tak absurdalnych warunkach. Na własne oczy widziała jak spłonęła jej rodzina: matka, ojciec i ukochany półroczny braciszek. Nie potrafiła dłużej hamować łez, które samoistnie cisnęły się do jej sinych i zapuchniętych oczu. Wiedziała, że musi być silna, ale powoli z minuty na minutę jej wiara przestawała istnieć, traciła nadzieję. Może dlatego, że spotkało ją tyle złego, a może dlatego, że miała żal do Boga o to, że ten nie uchronił jej rodziny przed kolejnymi nieszczęściami. To było niepojęte! Adriana w końcu zebrała w sobie siły i przedarła się przez ocean płomieni… Była cała rozpalona. Nie tylko od zewnątrz, ale również od środka. Gdy w końcu wydostała się z płonącego domu, była wolna, ale jej dusza krzyczała z rozpaczy po utracie najbliższych. Patrzyła jeszcze przez chwilę na ogień w oddali, po czym odeszła roniąc łzy.
- Dlaczego to spotkało właśnie mnie??? – pytała samą siebie.
Postanowiła pójść do swojej kryjówki odszukać pamiętnik, w którym były spisane wszystkie tajemnice jej rodziny sprzed kilkunastu lat…
Na miejscu okazało się, że ów pamiętnik zniknął bez śladu…
**********
- 188 kopii!!! Załatwione!!! Wystarczy rozesłać je w kilkaset różnych miejsc i Adriana będzie miała nie lada orzech do zgryzienia! Będzie musiała odnaleźć wszystkie kopie, zanim trafią one do redaktora naczelnego „El Pais”…
- A to nie będzie raczej łatwe zadanie, nieprawdaż???
- Oczywiście kochanie. – odrzekł tajemniczy mężczyzna i złożył namiętny pocałunek na ustach kochanki.
**********
Następnego poranka Adriana idąc w kierunku parku, zauważyła leżący na ławce pamiętnik… O dziwo, podobny do swojego… Podniosła go i przeczytała pierwszą stronę ze swoim imieniem i nazwiskiem. Była już pewna, że to jej własność. Pytanie tylko jakim cudem znalazł się on właśnie w tym miejscu???
_________________
Odcinek 1
Nowe mieszkanie wydawało się być wymarzonym… Przytulne i wygodne. Jednak nie dla Adriany. Dla niej było to tylko puste, pozbawione blasku, bezwartościowe pomieszczenie, mające kilka obciachowych okien i drzwi wyrwane z zawiasów. W rzeczywistości były one zaledwie lekko wgniecione. Cóż się dziwić reakcji Adriany??? Ona wszystko lubiła wyolbrzymiać.
- Ostatecznie można by było wstawić w to miejsce kawałek bezużytecznej dykty... – rozmyślała na głos Panna Vega.
Ale po co??? Drzwi były całe, a tylko serce wymagało naprawy… lub wymiany. Usiadła bezradnie na szerokim parapecie i wpatrując się w okno spojrzeniem odległym, zaczęła rozmyślać nad sensem dalszego życia. Bowiem odkąd na jej oczach spłonęła żywcem cała rodzina w tym przeklętym pożarze, straciła wiarę w Boga… Być może na zawsze… Zastanawiała się nawet, czy aby na pewno to on stworzył świat, czy to tylko stary religijny kit?! Mimo usilnych starań nie potrafiła odpowiedzieć sobie, na to trapiące ją od kilku dni pytanie. Była przekonania, że gdyby Bóg naprawdę istniał, świat byłby idealny… Bez smutków, cierpienia i bólu, które w tym momencie przepełniały jej duszę w całości. Żyła w błogiej nieświadomości, gdyż niestety życie bywało brutalne, a utrata najbliższych tak bardzo przysłaniała jej umysł, że nawet zaczęła miewać myśli samobójcze, które były niekontrolowane do tego stopnia, że próbowała nawet wyskoczyć z ósmego piętra. Zrezygnowała jednak, gdy uświadomiła sobie, że to mogłoby być zbyt duże widowisko, tym bardziej dlatego że miała lęk wysokości. W efekcie skończyło się tylko na głośnym okrzyku. Brzmiał on w następujący sposób:
- Jeśli Bóg istnieje, niech stanie przede mną i mi o tym powie prosto w oczy, bo doprawdy nie rozumiem, jak może czynić zło wiedząc, że krzywdzi przy tym innych ludzi?????!!!!!!
Tak bardzo się myliła… Jej wołanie o litość zagłuszyło głośne pukanie. Czy kogoś się spodziewała o tej porze??? Niepewnym krokiem podeszła do drzwi i otworzyła je. Z mroku wyłoniła się dobrze jej znana, przyjazna twarz kobiety. To jej przyjaciółka przyszła zapytać czy już urządziła się na tyle, że mogłaby zrobić parapetówkę w najbliższym czasie. Reakcja Adriany na wspomniane przyjęcie była jednoznaczna.
- Jak możesz myśleć o zabawie Sonya, skoro ja jestem w żałobie?! – zapytała z wyrzutem, zwracając się w kierunku przyjaciółki.
- Po katastrofie zamiast absurdu i rozpaczy trzeba nadal wybierać życie! Nie przywrócisz im go wylanymi łzami. Tak się nie da Adri. – zwróciła się do koleżanki zdrobniale, jak to miała w zwyczaju.
- Masz rację! Ale nie minęło jeszcze wystarczająco dużo czasu od pogrzebu, bym mogła już zdjąć ten czarny uniform! Bo mimo tego że straciłam wiarę, żałobę zachowam tak długo jak będzie to konieczne… Na znak szacunku jakim darzyłam i darzyć będę do końca swoich dni rodziców i mojego małego braciszka, którzy nie zasłużyli na taki los… Na taki koniec! – krzyknęła.
- Jak już mówiłam, nie przywrócisz im życia wylanymi łzami.
- Ja już nie potrafię płakać. – powiedziała beznamiętnym głosem, po czym dodała. – Za dużo się już wydarzyło, bym mogła żyć normalnie.
**********
- Moja siostra zjawiła się już??? – usłyszała Eva za swoimi plecami oficjalny ton Sebastiana Fernandeza i bez zastanowienia odwróciła się w jego stronę, tym samym odsłaniając swoją twarz. Dopiero wtedy ją poznał.
- Tak. Jestem. – odpowiedziała, nie czekając na jego reakcję.
- Zmieniłaś fryzurę??? Przepraszam, ale z tyłu wyglądałaś jakoś inaczej i przez to Cię nie poznałem. Czuję się trochę zakłopotany. Czy za ten niewybaczalny błąd dostanę ostrą reprymendę??? – zapytał żartobliwie, hamując śmiech.
- No faktycznie. Muszę się zastanowić nad karą dla Ciebie… Wiesz co??? Tym razem Ci daruje. – odrzekła wspaniałomyślnie.
- Och, jestem zaszczycony… Cóż za łaskawość. – nadal żartował.
- Seba, nie pajacuj! – uspokoiła brata, szturchając go leciutko w stronę drzwi jego gabinetu. Był on redaktorem naczelnym bardzo popularnego szmatławca.
- Więc mam dla Ciebie mały romans siostrzyczko. – powiedział, gdy znaleźli się wewnątrz jego biura.
- Słucham z zapartym tchem. O co chodzi???
- Tajemnice rodziny Vega! Mówi Ci to coś??? – zapytał i nie oczekując odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, dodał. – Muszę napisać o tym artykuł, ale nie mam za bardzo jak dotrzeć do bardzo poufnych informacji na ten temat. Pomożesz mi???
- Wiesz, że nie lubię mieszać się w Twoje sprawy zawodowe. – zaprotestowała Eva.
- Proszę Cię. Ten jeden raz. Pomóż mi!
- No dobra, ale tylko dlatego że mam do Ciebie słabość. – westchnęła ciężko, po czym wyznała. – Sonya przyjaźni się z córką Ricarda i Marii Vega. Kilka dni temu spłonęli w pożarze, ona ocalała.
- Ona, to znaczy kto?!
- Adriana Vega, ich córka.
Odcinek 2
W gabinecie Sebastiana rozległo się pukanie do drzwi. Kiedy w przejściu stanęła jego druga siostra, zerwał się na równe nogi.
- W recepcji powiedziano mi, że mnie oczekujesz… – zaczęła mówić Sonya, ale brat jej przerwał.
- Tak. Wprost nie mogłem się doczekać Twojego przybycia. – uśmiechnął się nonszalancko i zbytnio nie owijając w bawełnę, zapytał wprost. – Przyjaźnisz się z Adrianą Vega, prawda?
- Uuu… Mam nieodparte wrażenie, że ta rozmowa niebezpiecznie zmierza w kierunku zawodowym. Chcesz napisać o niej artykuł, tak?
- Można tak powiedzieć. – podrapał się po głowie. – Więc jak będzie? Opowiesz mi coś o tej dziewczynie?
- To zależy od tego, co konkretnie Cię interesuje. – ni to stwierdziła, ni zapytała.
To było trudnie pytanie… Zbyt trudnie jak dla takiego luzackiego gościa, jakim był redaktor naczelny „El Pais”. Tak naprawdę, choć wcale nie znał Adriany Vega, chciał wiedzieć o wszystkim, co dotyczyło tej dziewczyny. Obawiał się jedynie, że nigdy nie będzie mu dane poznać jej tajemnic, a ta wiedza była mu niezbędna do napisania artykułu, w którym miały być zawarte najistotniejsze fakty z jej życia. To nieco komplikowało zaistniałą sytuację.
- Czy wiadomo Ci coś na temat jej rodziców? – próbował dobrać odpowiednie słowa, by zbytnio nie zdradzać swoich prawdziwych intencji.
- Wiem tylko, że zginęli w pożarze... – zawahała się. – Zaraz, moment… Tobie wcale nie chodzi o Adrianę! Ty chcesz poznać tajemnice jej rodziny!
No i pięknie… Wydało się.
- Tak, tak… Masz rację. – przyznał nieco zakłopotany Fernandez. – Właśnie o to mi chodzi. I co z tego?!
- Czyś ty zwariował Seba?! – kobieta gestykulowała rękoma na znak niedowierzania. – Przecież Adriana nigdy Ci ich nie wyjawi!
- Myślałem, że ty…
- Posłuchaj Sebastian. – przerwała mu Sonya. – Bardzo Cię kocham, bo jesteś moim bratem, ale obawiam się, że niestety nie mogę Ci pomóc.
- Nie możesz czy nie chcesz? – dopytywał się mężczyzna.
- Adriana to moja przyjaciółka i ja nie zdradzę jej tylko dlatego, że ty chcesz napisać jakiś głupi artykuł! – gdy zobaczyła minę brata, poprawiła się. – To znaczy, nie zrozum mnie źle… Ja nie krytykuję Twojej pracy. Po prostu nie umiem pojąć Twojego zachowania.
- Daruj sobie. Jeśli nie chcesz mi pomóc, to przynajmniej mnie z nią skontaktuj. – zaproponował.
- Stracisz tylko czas. Adriana i tak nic Ci nie powie. Te tajemnice są przez nią silnie strzeżone od kilkunastu lat. Nawet mi nie są do końca znane powody, dla których ona chce je zabrać ze sobą do grobu, więc daj temu spokój Sebastian! Muszę lecieć, a Ty proszę, nie zrób nic głupiego. – ucałowała brata na pożegnanie i odwróciwszy się na pięcie, wyszła z jego gabinetu.
Sebastian opadł bezwładnie na fotel i westchnął ciężko.
**********
Adriana, otwierając drzwi swojego mieszkania, zauważyła dość sporych rozmiarów kopertę, wystającą z jej skrzynki pocztowej. Wyciągnęła ją, po czym przekroczyła próg, w momencie znajdując się w przedpokoju. Zrzuciwszy z siebie skąpy sweterek, pomknęła niczym błyskawica w stronę kuchni i zaczęła przegrzebywać szuflady w poszukiwaniu noża. Gdy już znalazła owe ostre narzędzie, rozcięła nim kopertę i zajrzała do środka. Wyciągnęła świstek papieru oblepionego wyciętymi z gazet literkami i uważnie przyjrzała się treści wiadomości. Zważając na to, że nie było nadawcy, wniosek był oczywisty. Anonim…
Edit 2: I to drugie chyba też.
Przeciwności losu
ADVERSIDAD
FABUŁA:
Jedna nieprzyzwoita i wulgarna.
Druga pochańbiona i poniżona.
Jedna zaczyna się prostytuować i dobrze się przy tym bawi.
Druga zaś chce uwolnić się od przeszłości i zaznać spokoju.
Wkrótce jedna z sióstr del Morir zostaje porwana przez swojego natrętnego klienta i jest przez niego przetrzymywana w starej fabryce zabawek.
Druga rusza dziewczynie na ratunek, nie wiedząc, że czeka ją wiele przeciwności losu zanim uwolni siostrę z łap porywacza.
W szponach zła obie kobiety znajdują miłość swojego życia.
Pomieszczenie oczyszczone z jakiejkolwiek godności i moralności, w tle obrzydliwy odór zwłok mężczyzny, a w głębi sali nieposkromiony płacz półnagiej kobiety, odzianej jedynie w skrawki podartego ubrania. Camila cała potargana i zapłakana uklękła nad martwym ciałem i usilnie zadawała sobie pytanie, dlaczego ten człowiek, który kilka godzin temu brutalnie ją zgwałcił, tym samym pozbawiając cnoty, sam strzelił sobie w łeb. Drżącymi rękami delikatnie dotknęła jego czoła, był zimny jak lód. Ledwo powstrzymała krzyk, gdy dokładniej przyjrzała się dziurze po kuli w głowie zmarłego. Z zawodu wzięta Pani ginekolog zaczęła się obwiniać, że nawet nie próbowała go powstrzymać przed popełnieniem tego bezmyślnego czynu. Próbowała go jeszcze ratować, ale niestety było już za późno… To niewiarygodne, że Camila del Morir okazywała miłosierdzie człowiekowi, który tak bardzo okaleczył ją fizycznie. On przecież nie miał dla niej litości, kiedy to wrzeszczała z bólu w niebogłosy. Ona jednak posiadała niesamowity dar… Potrafiła wybaczać.
**********
Judith, spragniona seksu z jakimś przystojniakiem, zjawiła się w agencji towarzyskiej i od razu w oko wpadł jej pewien bardzo elegancki i zapewnie bogaty mężczyzna. Podeszła do niego, złapała go za krocze i zmysłowym głosem zaproponowała:
- Za 5 minut w krzakach ogierze…
- Tak bardzo Ci się śpieszy? – zapytał podniecony Morgan, któremu w efekcie pieszczoty stwardniał członek.
- A sądzisz, że co po tutaj przyszłam? – zapytała z sarkazmem. – Czekam. Lepiej przyjdź, bo nie pożałujesz.
Mężczyzna został w szoku, że kobieta ta z własnej, nieprzymuszonej woli korzystała z aktywnego udzielania się w prostytucji. Był jednak nie lada rozweselony, tym jakże łatwym obrotem akcji. Niczym kangur, w podskokach dotarł w umówione miejsce i tam zaczął się namiętny stosunek między nim, a zniecierpliwioną i rozpaloną do czerwoności kobietą, która wręcz czerpała przyjemność z prostytucji.
- Mam na imię Morgan. – przedstawił się, gdy Judith w pośpiechu rozpinała jego rozporek w spodniach.
- Miło mi. Jestem Judith. – odparła, chwytając jego męskość w dłonie, po czym zapytała. – Chcesz żebym najpierw zrobiła Ci dobrze czy może wolisz od razu przejść do rzeczy???
- Chcę się z Tobą po prostu kochać... – wyjąkał nieco speszony.
- Kur*a!!! Kochać??? Niczym w pieprzonej komedii romantycznej, co??? – rozbawiło ją to stwierdzenie. – Wybacz chłopczyku, ale ja preferuję bardziej filmy pornograficzne… A właśnie… Skoro o tym mowa, to może masz jakiegoś fajnego kumpla??? Zawsze chciałam zrobić to w trójkę.
Zszokowany mężczyzna zamarł. Przełknął ślinę i z miną niewinnie zbitego psa odpowiedział na pytanie owej nimfomanki.
- Moi kumple nie przepadają za trójkącikami.
- Trudno. Muszę zadowolić się tym, co mam…
**********
Tymczasem Camila wezwała policję i zakład pogrzebowy.
- Witam. Komisarz Leonardo Rosaldo. Co się tutaj stało? Pani jest prawie naga!
- Ja przepraszam za mój skąpy i podarty strój, ale ten oto zmarły mężczyzna wziął mnie siłą. – w jej oku pojawiła się łza.
- Pani wybaczy… Mogłem się domyślić. – zaczął trochę speszony, ale szybko powrócił do prowadzenia przesłuchania. – To było samobójstwo czy może Pani chciała się zemścić na denacie za krzywdy moralne?
- Co Pan sugeruje? – oburzyła się kobieta. – Ja nie zabiłabym nawet muchy.
- Przepraszam za to pytanie, ale muszę rozważyć każdą opcję. Jest to w moim obowiązku jako funkcjonariusza policji. – wyjaśnił komisarz.
- Wybaczam.
- Sprawdzimy odciski palców na pistolecie i wtedy się wszystko wyjaśni. Czy mógłbym prosić Pani numer telefonu?
- Oczywiście. Oto moja wizytówka. – podała mężczyźnie mały prostokątny kartonik.
**********
Po skończonym stosunku Judith zwróciła się do Morgana:
- 1500.
- Słucham?
- No co? Myślałeś, że ja się z Tobą pieprzę za darmo? – zapytała z pogardą.
- Proszę. – wręczył jej pieniądze i spytał. – Spotkamy się jeszcze?
- Nie rób sobie nadziei słonko! – rzuciła i chowając banknoty za dekolt, ruszyła naprzód wyzywającym krokiem.
Odcinek 2
- Jest Pani lekarzem? W dodatki ginekologiem? – zapytał policjant, gdy przeczytał wizytówkę Camili.
- Tak. A coś nie tak?
- Nie, nie, nie… Tylko rzadko spotyka się kobiety, wykonujące zawód typowo męski.
- Sądzi Pani, że ginekologiem może być tylko mężczyzna? – zapytała zaciekawiona dziwnym rozumowaniem policjanta.
- Ależ skądże… Bynajmniej nie chciałem Pani urazić… Lepiej już pójdę. Do zobaczenia.
- Dowidzenia. – sprostowała.
**********
Domingo zaprzęgał właśnie swojego konia, by jak co dzień wybrać się na popołudniową przejażdżkę nad rzekę, gdy odwiedził go najlepszy przyjaciel Simon.
- Cześć Domingo. – przywitał się gość.
- Proszę, proszę… Kogo my tu mamy? Już myślałem, że wyjechałeś do Afryki kokosy zbierać. – zadrwił z kolegi. – A tak poważnie, to cieszę się, że się nie załamałeś po śmierci Lupe.
- Jak widzisz jeszcze żyję i nie wiem czy mam z tego powodu płakać czy się śmiać?! – ni to stwierdził, ni zapytał.
- Nie pękaj stary. Wszystko się ułoży.
- Dzięki. Nigdy nie miałem takiego przyjaciela.
- Ani ja.
**********
- Nie uwierzysz kogo dzisiaj spotkałam. – krzyknęła podniecona Judith, zwracając się do siostry. – Pieprzonego naiwniaka, który zapłacił mi 1500 peso za zwykły jebany seks!
- Super. – Camila uśmiechnęła się sztucznie, po czym dodała. – Dobrze wiesz, że tego nie pochwalam, ale cieszę się, że chociaż ty miałaś dziś dobry dzień.
- Co się stało? – zapytała już nieco zmartwiona Judith.
- Najpierw gwałt, później trup, a na sam koniec policja. – wyraziła się bardzo zagadkowo i tajemniczo.
- Zaczekaj. Możesz jaśniej???
- Okej. Facet, który mnie zgwałcił, strzelił sobie w łeb! Fragment z policją chyba nie muszę wyjaśniać.
- Mówisz to tak spokojnie? – zdziwiła się kobieta.
- A jak mam mówić? Trzeba żyć dalej, nie? Swoje łzy już wylałam. – powiedziała beznamiętnym głosem i przeczesała długie, czarne włosy.
- Podziwiam Cię.
- A ja Cię nie rozumiem. Jak możesz oddawać swoje ciało na pożarcie jakimś niewyżytym erotomanom??? – zapytała z wyrzutem. – Przecież to chore!
- Ja nie wtrącam się w Twoje życie, więc ty z łaski swojej nie mieszaj się w moje! – krzyknęła trochę zdenerwowana nimfomanka. – Mi to sprawia przyjemność, a jeśli Tobie to przeszkadza, to już nie mój zasrany interes!
Odcinek 3
Camila z miną niewinnie zbitego psa popatrzyła na siostrę i ze zdumieniem stwierdziła:
- Okej. Masz rację! To Twoje życie i jeśli chcesz je sobie spieprzyć, to ja nie będę Ci w tym przeszkadzać! A teraz wybacz, ale muszę iść na komisariat.
- Po co? – zapytała Judith, nie kryjąc ciekawości.
- Skoro ja mam nie wtrącać się w TWOJE życie, to ty również zostaw w spokoju MOJE! – krzyknęła Camila zdecydowanie i wyszła, trzaskając drzwiami.
**********
Cruz Lomvardio, straszny kobieciarz i niewyżyty ulubieniec seksu, popijał właśnie aromatyczną kawę i przeglądał papiery dotyczące jednego z ostatnich przetargów, gdy w jego gabinecie rozległo się pukanie do drzwi. Był tak zaabsorbowany wykonywanymi przez siebie czynnościami, że nie zauważył nawet, kiedy stanęła przed nim piękna, długonoga brunetka odziana w skąpą sukieneczkę, która nie sięgała nawet do kolan i tym samym nie zakrywała tego, co powinna była zakrywać.
- Witaj kociaku… – wymruczała cichutko asystentka mężczyzny.
- Oszalałaś? – zapytał Cruz, obsypując kochankę namiętnymi pocałunkami. – Moja żona zaraz tutaj przyjedzie i lepiej żeby Nas nie nakryła. – wyszeptał po chwili, łapiąc oddech.
- Niech ta zdzira się wreszcie o Nas dowie! – krzyknęła z pogardą, ściskając w zębach koniuszek ucha swojego szefa.
- Lauro, dobrze wiesz, że Cristina jest bardzo chora i ja nie mogę jej w tej chwili zostawić! Ona potrzebuje opieki.
- A ja potrzebuję mężczyzny! Natychmiast we mnie wejdź, bo zwariuję z rozkoszy! – rozkazała, chwytając kochanka za krocze.
- A ci jeśli Cristina Nas nakryje??? – zapytał z obawą.
- Może zdążymy wykonać kilka pozycji seksualnych zanim zjawi się Twoja żoneczka i wszystko zepsuje! Szybki numerek i znikam, okej??? – spytała i nie oczekując odpowiedzi, zaczęła rozpinać mężczyźnie rozporek.
Wnet podniecenie w Cruzie wzrosło i w odpowiedzi na owy czyn kobiety jednym ruchem zerwał z niej sukienkę, która zakrywała i tak niewiele jej ciała, po czym położył kochankę na blat swojego biurka, wcześniej wszystko z niego zrzucając. Okazało się, że Laura pod skąpą sukieneczką była całkiem naga, co jeszcze bardziej zmotywowało mężczyznę do działania. Kobieta zamaszystym ruchem wyciągnęła jego męskość z bokserek i zaczęła robić mu dobrze ustami. Po skończonej pieszczocie Cruz odpłacił jej tym samym, schylając się do jej miejsca intymnego. Gdy wszystko zakończyło się głośnymi jękami ze strony obydwojgu kochanków można było przystąpić do sedna sprawy. Mężczyzna wszedł w kochankę jednym sprawnym ruchem i kochali się aż do utraty tchu… Nagle zauważyli, że ktoś usiłuje dostać się do środa gabinetu, kurczowo naciskając klamkę…
**********
- Dzień dobry Panie komisarzu Rosaldo. Zadzwonił Pan do mnie, więc postanowiłam osobiście sprawdzić, jaki był tego powód. – zaczęła Camila, gdy Leonardo przerwał jej.
- Chciałem Panią poinformować, że nie znaleźliśmy na pistolecie żadnych innych odcisków palców, poza odciskami samego denata. A to oczyszcza Panią z jakichkolwiek podejrzeń.
Kobiecie kamień spadł z serca i w podzięce za słowa mężczyzny, rzuciła mu się na szyję. Jednak szybko pożałowała swojego wybryku, gdyż komisarz błędnie odczytał jej radość. Namiętnie pocałował ją, próbując rozpiąć bluzkę.
- Co Pan wyprawia?! – oburzyła się Camila. – To był impuls i on wcale nie znaczy, że mam ochotę na namiętny seks! Jeśli Pan chce, to umówię Pana z moją siostrą! Ona się ucieszy, kiedy podejdzie Pan do niej i zacznie ją głaskać po cyckach! – wściekła się. – Tylko ostrzegam, że ona nie zrobi Panu loda za darmo! Dla niej to czysta przyjemność, ale sporo kasy bierze za stosunek z takimi gwałcicielami jak Pan! – wykrzyczała policjantowi prosto w twarz, po czym odeszła po raz drugi dzisiaj trzaskając drzwiami.
- Co za dzikuska… Lubię takie! Będą ją miał, choćby nie wiem co!
Odcinek 4
Późnym deszczowym wieczorem Judith spacerowała po ulicach Meksyku. Wokół nie było żywej duszy, przynajmniej aż do momentu, gdy nadjechał samochód i wysiadł z niego podejrzanie ubrany typek w kominiarce. Miał on wówczas na sobie czarny płaszcz i równie ciemne, wysokie buty, potocznie nazywane opinaczami. Kiedy ów mężczyzna podszedł do niej i chciał siłą wciągnąć ją do środka pojazdu, ku jego zdziwieniu kobieta nie protestowała i z własnej, nieprzymuszonej woli wsiadła do auta. Judith nawet nie była przerażona, bo z racji tego jaki wykonywała zawód, widziała w tym porwaniu dobry interes…
**********
Camila, wracając od zboczonego komisarza Rosaldo, natknęła się na karteczkę przylepioną na drzwiach swojego samochodu. Przeczytała na głos:
- „Jadę do rodziców. Judith.”
Treść owej informacji od razu wydała się kobiecie podejrzana, gdyż ojca obie nie znały, a matka mieszkała niedaleko ich domu. Kto mógł podszywać się pod jej siostrę i w jakim celu??? Rozmyślała usilnie, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Nagle uzmysłowiła sobie, że Judith wykonywała nietypowy i czasem nawet niebezpieczny zawód, polegający na prostytuowaniu się. Przestraszyła się własnych myśli, gdyż zaczęła podejrzewać, że ktoś mógł ją porwać… Postanowiła jednak najpierw sprawdzić, czy siostra faktycznie nie zatrzymała się u matki.
**********
Cruz i Laura w pośpiechu ubrali się, po czym kobieta schowała się pod jego biurkiem, a mężczyzna niepewnym krokiem podążył w kierunku drzwi, które na ich szczęście były zamknięte. W ten oto sposób gość oczekujący pod gabinetem prezesa, nie dostał się do środka, gdy usiłował nacisnąć klamkę. Jak to dobrze, że kiedyś znaleźli się tacy mądrzy ludzie i wynaleźli klucze. W końcu przydatna rzecz jakby nie było… Otworzył drzwi i… Cóż za niespodzianka!
- Cześć kochanie! – w jego uszach rozległ się głos żony. – Mam nadzieję, że cieszysz się z mojej wizyty. Przyniosłam Ci obiad.
Tak! Po prostu szalał z radości. Nie ma to jak żona i kochanka w jednym pomieszczeniu. Choć ta druga przebywała w ukryciu, to praktycznie w każdej chwili mogła wyjść, tym samym ujawniając swoją obecność w gabinecie szefa. W sumie dość kiepską kryjówkę sobie wybrała, ale z racji tego, że biurko od zewnątrz było zasłonięte kawałkiem dykty, mogła sobie pozwolić na takie ryzyko. Oczywistym było, że od strony fotela prezesa, owe biurko miało wycięcie na nogi, gdyż tak ważnemu człowiekowi w firmie potrzebna była przestrzeń.
Gdy tylko mężczyzna zasiadł na swoim tronie, zapraszając przy tym Cristinę do środka pomieszczenia, Laura delikatnie i bez szelestu rozpięła kochankowi rozporek. Widocznie wcześniejszy stosunek nie zaspokoił jej potrzeb seksualnych na tyle, by w tak nieodpowiednim momencie musiała błagać o więcej… Ta dziewczyna nie miała wstydu! Kiedy wyciągnęła jego członek, który zdążył już stwardnieć i zaczęła go głaskać obiema dłońmi, mężczyzna w efekcie pieszczoty aż podskoczył, tym samym wprawiając w niepokój swoją żonę, która rzecz jasna nie była w pełni świadoma wydarzeń, odbywających się pod biurkiem męża.
- Nic Ci nie jest kochanie?! – zapytała troskliwie schorowana kobieta, wstając z miejsca i zbliżając się powoli w kierunku Cruza.
W jednej chwili twarz mężczyzny oblał zimny pot. Zdemaskowanie zbliżało się z każdą następną sekundą…
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:22:23 12-09-16, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:30:11 12-09-16 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Aguś. Jesteś nieoceniona. Jak mogę się odwdzięczyć? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:51:36 12-09-16 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co Pomyślę |
|
Powrót do góry |
|
|
jandzban Obserwator
Dołączył: 05 Paź 2016 Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:18:37 05-10-16 Temat postu: |
|
|
ja tesz tak uwarzam |
|
Powrót do góry |
|
|
Libby Dyskutant
Dołączył: 26 Gru 2016 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:18:21 27-12-16 Temat postu: |
|
|
Miło Cię znowu tutaj widzieć Mam nadzieję, że to oznacza powrót Twój i Twoich opowiadań
Opowiadanie już usunęłam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3497 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
polina_momot Aktywista
Dołączył: 06 Lis 2015 Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3497 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
coco1 Debiutant
Dołączył: 20 Paź 2017 Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:57:24 19-05-20 Temat postu: |
|
|
...
Ostatnio zmieniony przez coco1 dnia 15:59:58 15-05-22, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|