|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:52:39 17-10-12 Temat postu: |
|
|
Postaram się dodać w weekend. Nie wiem dlaczego, ale te moje studia wpływają pozytywnie na wenę
Dzięki |
|
Powrót do góry |
|
|
emenemens. Debiutant
Dołączył: 22 Lis 2011 Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:40 17-10-12 Temat postu: |
|
|
I oby ta wena Cię nie opuszczała! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:59:53 17-10-12 Temat postu: |
|
|
Skoro mam takie rozkazy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:54:00 19-10-12 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Mam nadzieję, że wam się spodoba
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 10:56:22 21-10-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:03:00 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Mnie się podoba, ale już to wiesz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:04:05 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Gdybyśmy nie gadały na gg przez tyle czasu to bym nie wiedziała
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:06:46 19-10-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:22:16 19-10-12 Temat postu: |
|
|
To bym Ci tutaj napisała. Mam obsesję na punkcie tej piosenki więc prędzej czy później bym tu zajrzała |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:25:02 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Gorzej jakbym pod entradę podstawiła jakąś inną nutę... Byś miała rozczarowanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:13 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Wystarczy że zobaczyłabym tytuł wątku i Adama w obsadzie - więcej mi do szczęścia nie trzeba |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:47:06 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Ok, to już nie marudzę
Spojler
- Nie musisz tam iść - Molly ściska dłoń Marayi aż bieleją je kłykcie i blondynka wie, że cokolwiek by nie powiedziała to i tak nie zmieni zdania Molly. Jednak nie byłaby sobą, gdyby ustała w swych przekonywaniach. - To tylko dwadzieścia trzy chromosomy. On pewnie nawet Cię nie pamięta. Poznałam tych ludzi, proszę Cię... To kompletnie bez sensu. - Molly jednak prostuje głowę i patrzy na swą najlepszą przyjaciółkę tymi wielkimi zielonymi oczami, które wciąż wyglądają jak u dziecka i nie mówi ani słowa.
- Molly... Że też musiałam Cię wtedy wziąć do tego klubu! - żachnęła się Maraya.
- Hej - Molly przyłożyła dłoń do policzka blondynki - to nie twoja wina. Przeznaczenia nie oszukasz - uśmiechnęła się uspokajająco. - Czas dorosnąć...
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:47:44 19-10-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:56:26 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Nie lubię spoilerów bo mnie potem zbyt ciekawość zżera. Swoją drogą to dręczenie czytelnika i powinno być zakazane ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:01:47 20-10-12 Temat postu: |
|
|
Z tego co pamiętam, to tylko ja odwalam takie manewry |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:28:41 20-10-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja. Ostatnio chyba nic Twojego nie czytałam, więc z chęcią zajrzałam tutaj. I mimo iż fabuła nie jest żadnym nowym zaskoczeniem, przyjemnie się to czyta. I również, wiem, że stworzysz coś, co nas niejednokrotnie zaskoczy.
Molly to taka przyjemna i chyba nieco zakręcona dziewczyna, która na pewno jeszcze niedorosła, aby zostać matką. Tak samo jak Connor, więc tym bardziej może być ciekawie, zwłaszcza, kiedy dziewczyna odważy się mu powiedziec prawdę. Chociaż najbardziej jestem ciekawa co kryjesz pod ostatnim zdaniem, w tym krótkim opisie fabuły. Pozdrawiam! ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:10 20-10-12 Temat postu: |
|
|
Molly jest dojrzalsza niż na to wygląda. Na pewno sobie poradzi z rolą matki Gorzej z Connorem. Dzięki, Aniu! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:27:43 20-10-12 Temat postu: |
|
|
Zatłoczony tramwaj. Dwie śliczne dziewczyny stoją trzymając się jednocześnie barierki i siebie nawzajem, by przy następnym ostrym hamowaniu nie wylądować na jednym z współpasażerów.
- Nie musisz tam iść - marudzi Maraya, a Molly ściska jej dłoń aż bieleją je kłykcie i blondynka wie, że cokolwiek by nie powiedziała to i tak nie zmieni zdania przyjaciółki. Jednak nie byłaby sobą, gdyby ustała w swych przekonywaniach. - To tylko dwadzieścia trzy chromosomy. On pewnie nawet Cię nie pamięta. Poznałam tych ludzi, proszę Cię... To kompletnie bez sensu. - Molly jednak prostuje głowę i patrzy na swą najlepszą przyjaciółkę tymi wielkimi zielonymi oczami, które wciąż wyglądają jak u dziecka i nie mówi ani słowa.
- Molly... Że też musiałam Cię wtedy wziąć do tego klubu! - żachnęła się Maraya.
- Hej - Molly przyłożyła dłoń do policzka blondynki - to nie twoja wina. Przeznaczenia nie oszukasz - uśmiechnęła się uspokajająco. - Czas dorosnąć...
- Dorosnąć, phi - parsknęła Maraya. - Twój dzidziuś będzie hipisem, zobaczysz. Jak ja się nim zajmę...
- Dlatego w życiu nie zostawię Ci go na dłużej niż dziesięć minut - zaśmiała się Molly rozluźniając się odrobinę. Maraya strzeliła przysłowiowego focha i założyła ręce. - Życz mi szczęścia - westchnęła Molly i wysiadła na przystanku niedaleko siedziby Marshall Industries.
- Trzymam kciuki! - Krzyknęła jeszcze blondynka wystawiając głowę przez okno tramwaju, na co Molly odpowiada promiennym uśmiechem i pożegnalnym machaniem dłonią. Uff, myśli Molly poprawiając niezgrabnym ruchem [link widoczny dla zalogowanych] pożyczoną od Marayi. Posiadanie przyjaciółki modelki czasem przynosi wymierne efekty, jak na przykład ten, że Molly ma w co się ubrać, gdy ma zamiar powiedzieć niczego niespodziewającemu się playboyowi, że zostanie ojcem (oby nigdy więcej takich okazji) i ośmieszyć się przed nim.
- Dzień dobry - rzuciła Molly do platynowej blondynki siedzącej przy komputerze w recepcji. - Szukam Connora Marshalla...
- Jak wszystkie, złotko, jak wszystkie... Nie ma dnia, by któraś z was nie szukała któregokolwiek z braci Marshall... - Zanim na dobre zapędziła się w swojej tyradzie, Molly położyła palec na dzwonku i brzdęknęła.
- Przepraszam. Zanim się rozpędzisz... - spojrzała na plakietkę - Samanto, to wiedz, że naprawdę nie przyszłam tu w celu zaciągnięcia jednego z twoich szefów do łóżka - Za późno, dopowiedziała w myślach, ale postanowiła nie wchodzić w ten aspekt za głęboko. - Naprawdę, aż tak w życiu mi się nie nudzi! Mam do niego tylko taką jedną małą sprawę... - Samanta wpatrywała się zdębiała w tę niepozorną istotę, która stała za kontuarem i zastanawiała się czy to przypadkiem nie jest jakiś podstęp.
- Nie jesteś może dziennikarką? - Molly, nadal z wielkodusznym uśmiechem, pokręciła głową. - Ok, to dobrze, bo mamy absolutny zakaz wpuszczania prasy. Trzecie piętro drugie drzwi po lewej, uprzedzę jego asystentkę, że pan Marshall ma gościa.
***
- Jak to odchodzisz? - Wykrzyknęli jednocześnie Connor i Terry, wpatrując się we Francisa w szoku. Mężczyzna wzruszył jedynie ramionami i odwrócił się w kierunku okna.
- Stać mnie na więcej - mruknął Francis bardziej do siebie niż do braci.
- Bo Michelle tak uważa? - Żachnął się Terry zirytowany zachowaniem Francisa.
- Nie mieszaj jej w to! A nawet jeśli, to co w tym złego, że moja przyszła żona we mnie wierzy i zachęca do usamodzielnienia się, hmm? Jestem bardzo ciekawy, czy znalazłaby się choć jedna kobieta, która podjęłaby się zatrzymania się przy tobie na tyle długo, by jej na tym zależało.
- Och, przepraszam - Terry złapał się wymownie za serce - naprawdę, trafiłeś w mój czuły punkt. Bo ja zawsze pragnąłem kobiety, która podsycałaby moją ambicję tylko po to, by się na niej dorobić i rozdzielić mnie z rodziną! - Connor w ostatniej chwili złapał Francisa zanim ten rzucił się na najmłodszego brata z pięściami. Wszyscy trzej dysząc jak po biegu starali się utrzymać w ryzach swój temperament i nie rozerwać się na części. Gdzieś mniej więcej w tym momencie Connor dostrzegł w progu gabinetu speszoną dziewczynę.
- Jak mieliście zamiar urządzać awanturę to powinniście zamknąć drzwi i włączyć alarm na nieprzewidzianych gości - powiedziała Molly na wdechu, niezbyt przejmując się faktem, że zwraca się na ty do trzech nieznajomych (no dobra, dwóch i jednego mniej nieznajomego), a na dodatek udziela im reprymendy.
- Molly? - Connor dopiero po chwili dopasował głos i twarz do imienia dziewczyny. Zdumiony omal nie wypuścił z żelaznego ścisku brata, który pewnie przypłaciłby to guzem wielkości orzecha na czole od uderzenia o kant biurka. Terry obrócił się i obrzucił aprobującym spojrzeniem sylwetkę brunetki, która w tym momencie miała ochotę jednocześnie przewrócić oczami i wystawić mu język jak w przedszkolu, jednak dobre wychowanie nie pozwoliło jej na żadną z tych rzeczy. Dopiero szarpnięcie ręki uświadomiło Connorowi, że nadal trzyma brata za marynarkę. Zwolnił uścisk palców pozwalając Francisowi się wyprostować.
- Drzwi były otwarte, a ta miła dziewczyna kazała mi poczekać - taaa, miła. Modliszki przed zjedzeniem partnera miały milszy wzrok niż bezimienna (nie miała plakietki, a szkoda, Molly na pewno wymyśliłaby jej już jakieś przezwisko współgrające z imieniem) asystentka Connora Marshalla.
- O, tak, dlaczego chciałaś ze mną rozmawiać? - Zapytał Connor nie zważając na obecność braci. Molly zamrugała i stwierdziła, że w pokoju jest za duże stężenie testosteronu, żeby mogła wydusić z siebie choć jedno słowo na ten temat, z którym się tu pojawiła. Kiedy ona właśnie otwierała usta, żeby powiedzieć cokolwiek wyminęła ją najbardziej przyjaźnie wyglądająca kobieta jaką w życiu widziała. No cóż, wyglądałaby gdyby nie jej wyraz twarzy. Wszyscy trzej mężczyźni znajdujący się teraz w pomieszczeniu przybrali maskę zranionego przedszkolaka, wywołując u Molly zduszony śmiech, który powstrzymała kładąc dłoń na ustach.
- Mamo... - zaczął Francis, jednak kobieta uśmiechnęła się dobrotliwie i cokolwiek chciał powiedzieć zostało mu na końcu języka.
- A więc, masz zamiar założyć własną firmę? Gratuluję. Mogłeś jednak poinformować nas o tym wcześniej, a nie na miesiąc przed przejęciem Farelli SA. W takim razie, niestety, Connor będzie musiał przejąc to zadanie. Może wreszcie nauczy się odpowiedzialności. - Ta drobna kobietka wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu i trzymała pod pantoflem całą trójkę żywych nośników testosteronu (a właściwie czwórkę, jeśli licząc ich ojca) o nazwisku Marshall.
- Mamo... - Zaczął Connor słysząc swoje imię i słowo "odpowiedzialność" w jednym zdaniu.
- Spokojnie, poradzisz sobie - kobieta poklepała go po ramieniu. - Terry przejmie dział reklamowy, a ojciec przez tydzień odpuści sobie golfa - w tej chwili jej wzrok padła na stojącą nadal w progu dziewczynę. - A kim jest ta urocza dziewczyna?
- Molly Graves, madame - opanowała odruch dygnięcia przed tą dystyngowaną kobietą, tak jak uczyła ją matka lata temu.
- Urocze imię dla uroczej dziewczyny. Mam nadzieję, że nie spotykasz się z jednym z moich nicponiów - Molly zaśmiała się dźwięcznie i pokręciła głową. - Szukasz pracy? - znowu zaprzeczający ruch głowy.
- Miałam małą sprawę do pani syna, Connora, ale myślę, że wiem już wszystko, co chciałam wiedzieć.
- Dyplomatyczna odpowiedź, dziecko - mówiła dalej Eleonora Marshall, kompletnie ignorując osłupiałych synów. - Czy twoi rodzice zajmowali się tą sferą życia publicznego?
- Nie, madame. Mama była aktorką, to znaczy dopóki się nie urodziłam, a tata zajmował się ekonomią - Molly czuła się zobowiązana do mówienia przez hipnotyzujący wzrok kobiety.
- Nie żyją? - Zapytała ze współczuciem Eleonora.
- Matka zmarła pół roku temu, a tata, cóż to skomplikowane...
- Potrzebuję asystentki, od zaraz, na miesiąc. Ale skoro nie przyszłaś szukać pracy... - To cholernie kiepski pomysł, jęknęła w myślach Molly, jednak ani się nie zająknęła, gdy powtarzała jak wyuczoną formułkę.
- Jeśli potrzebuję pani asystentki tylko na miesiąc... To właściwie... Do egzaminów wstępnych...
- Doskonale. Chodź, dziecko - Eleonora złapała Molly pod ramię i skierowała się w kierunku wyjścia. - A wy możecie się dalej kłócić. Tylko nie wątpcie, że ja o wciąż o wszystkim wiem. O wszystkim - dodała miłym tonem mordercy, kiedy wraz ze swoją nową asystentką opuszczała gabinet najstarszego syna.
- Czy możecie mi wyjaśnić co tu właśnie zaszło? - Zapytał Terry otrząsając się z szoku.
- Sam chciałbym wiedzieć - dodał Francis nadal wpatrując się w zamknięte drzwi.
- Cholera! Gdyby nie fakt, że przy tym byłem w życiu bym nie uwierzył... - mruknął Connor zasłaniając twarz dłońmi.
- W co? - Zapytali jednocześnie jego braci.
- Że moja jednonocna przygoda została właśnie asystentką matki... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|