|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sikorka92 Obserwator
Dołączył: 16 Lis 2012 Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:40:12 16-11-12 Temat postu: |
|
|
Kocham misowata, przytulaśna i słodka Molly, jednak wydaje mi się iż ten odcinek mógłby być troszeńkę dłuższy aby czytający go czytelnik mógł powyobrażać sobie trochę więcej Jestem tu nowa i nie umiem pisać tak wybornych komentarzy opisujących wszystko za i przeciw więc proszę o wyrozumiałość
CZEKAM NA NASTĘPNY ODCINEK Z ZAPARTYM TCHEM I TYLKO ŻEBYM SIĘ NIE UDUSIŁA ZBYT DŁUGIM OCZEKIWANIEM NA PROCES TWÓRCZY ;d )
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:50:40 16-11-12 Temat postu: |
|
|
JA MAM BARDZO BLISKO BY CIĘ UDUSIĆ!
A na serio, to dzięki. Przynajmniej nie wisi to tak żałośnie samo... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sikorka92 Obserwator
Dołączył: 16 Lis 2012 Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:52:29 16-11-12 Temat postu: |
|
|
dawaj duś ) nie dojadę jutro do domu będzie miał się kto tłumaczyć |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 7:46:17 16-11-12 Temat postu: |
|
|
Słońce, żeby nie było, przeczytałam i dzięki temu mogę powiedzieć, że mój dzień zaczał się świetnie Ale dosłownie za pięć minut wychodzę, więc skomentuję jak wrócę, o ile w międzyczasie nikt nie pozbawi mnie tego wspaniałego nastroju. Buziaki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:30:01 16-11-12 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że poprawiłam Ci humor z samego rana Buziaki :** |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:23:34 16-11-12 Temat postu: |
|
|
I to jeszcze jak Przez cały dzień miałam przed oczami wizję Connora z diablikami w oczach na widok Molly w tym kostiumie ;P i w ogóle co i raz mnie nachodziły różne obrazy z ich współpracy - także wyobraźnia działa, ale mam nadzieję, że w następnym odcinku nie okaże się, że już jest po wszystkim i uraczysz nas jakimiś cudnymi opisami tego ich "pozowania"
A w ogóle to myślałam, że to on będzie bardziej oponował przeciwko wspólnej sesji i że to trochę potrwa zanim on i Molly się na to zgodzą a tu proszę - wszystko załatwione właściwie od ręki.
Czekam na new. Pisz szybko i dużo! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:22:31 16-11-12 Temat postu: |
|
|
Nie sądzisz, że trzy odcinki na planie zdjęciowym to ociupinkę za dużo?
Nie dziw się, że Connor nie oponował, skoro miał ochotę zobaczyć Molly półnago (sądzę, że nago odpowiadałoby mu jeszcze bardziej) od kiedy porwał ją z biura
Dzięki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:30:11 17-11-12 Temat postu: |
|
|
Nie, nie sądzę Dobrego nigdy zbyt wiele I jak odbierzesz nam frajdę czytania o ich pracy - gdzie Connor jest wniebowzięty a Molly ma ochotę wszystkich pozabijać, to... to nie wiem, co, ale coś wymyślę, żeby Ci się za to "odwdzięczyć" |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:27:59 19-11-12 Temat postu: |
|
|
Masz Aguś, trzeci z serii "na planie zdjęciowym" i bonus, ale do bonusu musisz dojść sama, nie będę robić spojlera przed odcinkiem
Connor spojrzał na śpiącą na fotelu pasażera Molly i westchnął. Dzień z ta dziewczyną spędzony na planie zdjęciowym nadszarpnął, i tak już będące na granicy, opanowanie i zachwiał jego zdrowiem emocjonalnym. No, bo jak to mogło być, żeby jednym spojrzeniem, uśmiechem czy przelotnym dotykiem sprawiać, że krew w nim wrzała? Był dorosłym facetem, playboyem w dodatku! A słodka dwudziestoletnia sekretarka zaprzątała mu głowie jak żadna inna. Jednak najgorsze było to, że nie był w stanie znaleźć żadnego sposobu, żeby pozwoliła mu się jeszcze raz do niej zbliżyć. Była urocza, miła i traktowała go jak przyjaciela. Jak człowieka, nie jak mężczyznę i to wkurzało go chyba najbardziej. Bo Molly traktowała tak wszystkich, od sprzątaczek po dyrektorów. Zapewne, gdyby spotkała prezydenta, też uśmiechnęłaby się tym swoim uśmiechem, który pokazywał dołeczki w obu policzkach, a dzięki któremu upodabnia się do słodkiej dziewczynki w wieku przedszkolnym. Choć wcale nią nie była, o czym Connor miał okazję się przekonać. Spojrzał na nią jeszcze raz i przeklął w myślach. Może pozwoliłaby mu, żeby odprowadził ją pod drzwi, a wtedy...
Molly założyła ręce i stanęła w bojowej pozie, która zapewne mogłaby wydać się groźna, gdyby nie stała półnago, jedynie w białym kostiumie kąpielowym. Connor spojrzała na nią i zaśmiał się patrząc jak się zjeżyła. Pamyśleć by można, że dziewczyna wcale nie ma ochoty pozostawać z nim w bliskim kontakcie fizycznym, czego zapewne będzie wymagał od nich Logan (Connor w dużej mierze liczył na to, że kumpel go nie zawiedzie). Molly naprawdę starała się nie patrzeć, gdy zgodnie z zaleceniem fotografa, Connor zaczął szarpać za krawat i zdjął z siebie koszulę, a ona na nowo mogła odkrywać każdą linię tatuaży, które miała szansę już zobaczyć, ale również dotknąć, nie tylko pacami. W duchu pobłogosławiła ciemne okulary, które znów miała na nosie, lecz które wkrótce miały zostać jej odebrane, ze względu na "wizję artysty". Wizja artysty obejmowała również to, że Connor musiał objąć ją od tyłu i położyć dłoń na jej brzuchu. Molly zadrżała od intymności tego gestu. Gdyby mężczyzna wiedział, co znajduje się kilka centymetrów na południe na pewno nie byłoby mu do śmiechu tak, jak w tej chwili. Connor miał świadomość, że jego uśmiech jest bezczelny, ale w tej chwili miał to w d***e. Gdy poczuł jak zadrżała pod jego dotykiem, nie zdołał się powstrzymać i szepnął wprost do jej ucha:
- Odpręż się, Misiu. Ja nie gryzę... chyba, że ktoś mnie o to poprosi - Molly uniosła brwi i przygryzła dolną wargę przemieszczając się do kolejnej pozy wymaganej prze Logana, to jest usiadła na piasku między kolanami Connor i położyła dłonie na jego klatce piersiowej.
- Misiów się nie gryzie, to one gryzą, jak mają ochotę - rzuciła ściszonym szeptem przenosząc wzrok na hebrajskie napisy zdobiące skórę na jego obojczyku. Connor zaśmiał się odrzucając głowę do tyłu i oparł się na dłoniach.
- Co im tak wesoło? - Zapytała Maraya sama siebie, jednak nie było dane jej odpowiedzieć, gdyż wtrącił się głos z zewnątrz, mający twarz irytującego fotografa.
- Zazdrosna? - mruknął odrywając aparat od twarzy. - Gdybym zazwyczaj miał przyjemność pracować z modelami mającym taką chemię nie potrzebowałabym talentu i photoshopa.
- Z dużym naciskiem na photoshopa - uśmiechnęła się złośliwie blondynka zarabiając złe spojrzenie od Logana.
- Grabisz sobie, mała - rzucił przez zęby przecierając szmatką obiektyw. - Ale jak chcesz to mogę Ci udowodnić, że mam więcej niż jeden talent. Jutro na kolacji o 19 - Maraya spojrzała na niego oczami wielkimi jak spodki, a Loganowi przemknęła przez głowę myśl, że chciałby się przekonać jak bardzo może je jeszcze otworzyć. - To nie była prośba, kotku. - Dodał nachylając się nad nią, lecz cokolwiek miał zamiar zrobić, nie było mu dane, gdyż ze strony Connora dobiegło go wyraźne chrząknięcie.
- Tu się pracuje - mruknął Connor uśmiechając się wrednie. Logan przewrócił oczami i odwzajemnił gest, myśląc, że co jak co, ale jego szef na pewno nie odbiera tego, co robi, jako typowej pracy. Pozycja Molly, która opierała się plecami o klatkę piersiową jego kumpla, który na dodatek uwięził ją jeszcze w klatce swoich ramion i jego mina stanowczo przeczyły teorii "pracy".
- Taaaa - rzucił Logan, pstrykając kilka fotek szefowi i jego "Misiowi".
...mógłby poprosić ją o zaproszenie na kawę, a potem udałoby mu się... Westchnął, śmiejąc się z samego siebie. Molly nie pozwoli mu się dotknąć, traktuje go teraz jak szefa. Te uśmiechy, przytulanie w ramach pocieszenia... Zdawał sobie sprawę, że zrobiłaby to dla każdej innej osoby w potrzebie. Taką już miała naturę. Wciągając powietrze przez zęby, Connor przejechał dłonią po jej odsłoniętym ramieniu (jej biurowa koszula leżała na tylnym siedzeniu, a Molly założyła jeden z dyżurnych podkoszulków modelek, który niefortunnie opadała na jedno ramie, ukazując zdaniem Connora stanowczo za dużo skóry) starając się ją obudzić. Molly zamrugała wystraszona.
- Spokojnie, Misiu, przywiozłem Cię do domu. I uwaga, jechałem nawet przepisowo - uśmiechnął się starając rozluźnić atmosferę, na co Molly zareagowała automatycznie takim samym wygięciem ust, ukazując dołeczki w obu policzkach.
- Dziękuje - dziewczyna poprawiła włosy roztrzepując je palcami i sięgnęła do klamki.
- Molly? - Odwróciła się do niego zaskoczona, gdy użył jej imienia. Cały dzień praktycznie zwracała się do niej jedynie przezwiskiem, które jej nadał, więc to było dość osobliwe.
- Tak? - Connor zawahał się i ostatecznie pokręcił głową w geście rezygnacji. Z tą dziewczyną nic nie było proste. To znaczy prawie nigdy. Gdy pochyliła się, by pocałować go w policzek, tak jak żegnała się i witała ze wszystkimi (z tego co widział Maraya i Logan otrzymali jeszcze gratisowe uściski), wystarczyło lekko przekręcić głowę, by trafiła dokładnie tam, gdzie chciał tego najbardziej. Molly sapnęła zaskoczona, który to moment natychmiast wykorzystał pogłębiając pocałunek. Dziewczyna wczepiła się palcami w kołnierzyk jego koszuli i przjechała językiem po jego dolnej wardze, co było zaskoczeniem dla nich obojga.
- Zwiewaj, Misiu. Zanim zaciągnę Cię na tylne siedzenie - przez niecałą sekundę Molly myślała, że to wcale nie taki zły pomysł. Potem jednak skinęła głową i złapała za klamkę otwierając drzwi. Była jego sekretarką, pracowała u jego matki i nie mniej ważny był fakt, że nosiła w sobie jego dziecko, o którym nie zamierzała go informować. Jeśli nadal będzie miała takie myśli jak podczas sesji, a potem pocałunku w wozie nie była pewna, czy wytrzyma pracę z nim do soboty. Fakt, że był dopiero wtorek wcale jej nie pomagał.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 10:34:38 19-11-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:59:39 19-11-12 Temat postu: |
|
|
Hm... sama nie wiem czy tak naprawdę nie mogę rozgryźć Molly czy Connora?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:42 19-11-12 Temat postu: |
|
|
Ale czego dokładnie? Nie powiem, cieszę się, bo postacie skomplikowane są bardziej prawdziwe |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30701 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:03:22 21-11-12 Temat postu: |
|
|
Ajaj, no i jak tu nie kochać głównego duetu? Osobiście jestem nim absolutnie urzeczona! Podoba mi się ta chemia pomiędzy Molly i Connorem, wisząca bezustannie w powietrzu, ta nić porozumienia, która towarzyszy dosłownie ich każdej, wspólnej scenie, no i poczucie humoru - które nie opuszcza ich dwójki, a wręcz przeciwnie, wzajemnie się przeplata. Ich para jest więc bez wątpienia jedną z nielicznych, która powoduje, że na mej twarzy non stop gości uśmiech. I to od ucha do ucha - o taki Sama zaś opcja zbliżenia ich właśnie na planie zdjęciowym przypadła mi momentalnie do gustu - podobnie, jak określanie Molly: "Misią" przez cały dzień trwania zdjęć. Na plus zaliczam również duet Maraya&Logan - wiem, że akurat oni uraczyli nas większą ilością spięć, niż słodkich scen, ale wypadli przy tym genialnie! Polubiłam ich zatem na tyle bardzo, by z niecierpliwością wyczekiwać kolacji, będącej pomysłem mężczyzny |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:00:50 24-11-12 Temat postu: |
|
|
Kochana, melduje, że przeczytałam bladym świtem 19 listopada nim poszłam do pracy, ale potem jak wróciłam do domu na 19:00 to już nie miałam na nic siły, a przez cały tydzień jakoś ciągle mi czasu brakowało na wszystko. Także pamiętaj, że czytam zawsze w miarę na bieżąco, ale nie zawsze mi się udaje skomentować od razu no i potem wychodzi jak wychodzi...
Wiesz, że uwielbiam duet Molly i Connor ;D Są świetni razem i każde z osobna, i tak jak pisze Monika, chemię między nimi czuć na kilometr ^^ W ogóle Connor zaplusował u mnie, że się nachalnie nie wpraszał do niej do domu a nawet grzecznie uprzedził ją o swoich zamiarach, wypraszając z auta Ale to może jego taktyka na zdobycie jej? Nie wiem, ale czekam z niecierpliwością na środę, czwartek i kolejne dni, kiedy będą na siebie "skazani" w pracy, a może i nie tylko w pracy? ;D Czekam też na kolację Marayi i Logana, ale chyba jeszcze bardziej nie mogę się doczekać Terry'ego i dziennikarki - miej to proszę na uwadze ;D Dziękuję :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:53:24 25-11-12 Temat postu: |
|
|
Na następny trzeba będzie poczekać na kolejny napad weny Dzięki dziewczyny.
Wiem, że za bardzo skupiłam się na Connorze i Molly, ale jakoś tak wyszło. Zresztą same wiecie jak to jest, gdy przychodzi faza i nie da się nic zrobić. Buziaki :*
A Terry na pewno się pojawi, ale nie wiem jak i kiedy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 9 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:13 30-11-12 Temat postu: |
|
|
Tak naprawdę, Connor niewiele pamiętał z tej jedynej nocy, którą spędził z Molly. Teraz, gdy tak leżał samotnie (ech, do czego to doszło...) we własnym łóżku i zastanawiał się, czy Molly dzisiejszej nocy również ma na sobie tę cholerną piżamę z misiem, która tak oddawała jej misiowaty charakter. Czy może tylko on miota się w łóżku jak piskorz, gdy ona właśnie zdobywa kolejne miłosne doświadczenia z tym debilem, z którym ją widział. Oraz, że wcale nie powinien jej zostawiać, bo do cholery, od kiedy takie dżentelmeńskie gesty leżały w jego naturze? I że równie dobrze, zamiast męczyć się teraz pod własną pościelą, mógł zmagać się zgoła innym wyczerpującym zajęciem w pościeli Molly. Przeklęta mała! Myśli o niej sprawiały, że nawet seks z Jess nie smakował już tak dobrze jak kiedyś. Molly Graves. Do diabła!
Connor naprawdę nie miał dzisiejszej nocy ochoty na wypad do Hell, ale Logan był w tak podłym nastroju, że nie miał serca zostawiać kumpla w takim stanie samego. Lepiej urżnąć się we dwóch niż każdy w samotności.
- Dobra, młody, gadaj co cię gryzie - rzucił Connor przełykając zamówioną whisky jednym haustem. Logan pokręcił tylko głową nawet nie tykając zawartości swojej szklanki. Brunet przewrócił oczami, bo dobrze wiedział o co chodzi. Naprawdę nie rozumiał jak można się tak roztkliwiać nad jedną kobietą, zwłaszcza kobietą, która regularnie doprowadza cię do szału. On sam nie był przyzwyczajony, by jakakolwiek przedstawicielka płci pięknej opierała mu się zbyt długo. Nie był z typu metody trzech randek, możecie być pewnie, że nawet o niej nie słyszał. Prędzej tego kwiatu jest pół światu i jak nie ten kwiatek to inny obiło mu się o uszy.
- Ona jest... Najbardziej upierdliwym wrzodem na d***e jaki kiedykolwiek mnie złapał! Nawet, k***a, nie wiem co mi się w niej tak podoba - wyrzucił z siebie Logan zaciskając mocniej dłoń na szklance.
- Może zacznijmy od ciała, tej części mogę posłuchać, zanim się wyłączę - Connor skinął na barmana, który nalał im jeszcze raz to samo, to znaczy Connorowi, bo Logan nadal nie tknął swej szklanki.
- Modelka jak modelka, one nie za wiele się różnią. - Taaa i to sobie wmawiaj, zwłaszcza, że jej ciało śni Ci się po nocach od kiedy robiłeś jej sesję na rozkładówkę do GQ. Nawet Connor parsknął śmiechem, słysząc jego idiotyczną tezę.
- Nie za wiele się różnią? Gdzie ty masz oczy, kretynie?
- Cóż, nie wszystkie nadają się do Victoria's Secret, a już nie tej anorektyczki z wybiegów, na których kości ciężko patrzeć bez myśli, że wystarczy drobny wypadek, by nie rozbiły się w drzazgi, ale głównie...
- A ta twoja to bardziej Victoria's Secret czy... - Zamilkł podążając wzrokiem za spojrzenie przyjaciela utkwionym w drzwiach.
- Sam oceń, tam stoi - mruknął Logan nie odrywając spojrzenia od wejścia do klubu.
- Blondynka czy szatynka? - Zapytał Connor skupiają swą uwagę na zagubionej owieczce jaką zdawała się być ciemnowłosa dziewczyna.
- Blondynka - powiedział Logan wychylając zawartość swojej szklanki. Utkwił spojrzenie ladzie bufetu, jakby rysy na blacie były jakimś pieprzonym dziełem sztuki.
- Stuprocentowa Victoria's Secret. Masz ochotę się z nią dzisiaj... poszamotać? - W głosie Connora było nie więcej dwuznaczności niż w jego spojrzeniu. Logan mruknął coś na kształt: pilnuj swego życia erotycznego i przerzucił spojrzenie na składającą zamówienie blondwłosą wredotę, która gościła ostatnio w każdej z jego niegrzecznych fantazji...
- O cholera! - Jęknęła Mary zerkając na wkurzającego fotografa, który ostatnimi czasy, co rusz, uprzykrzał jej życie.
- Ciebie też miło widzieć - mruknął Logan patrząc znacząco na kumpla. Connor nawet tego nie zarejestrował, gdyż nie odrywał gorącego spojrzenia od towarzyszki fascynacji Logana.
- Tańczysz? - Dziewczyna zamrugała patrząc na niego z zastanowieniem, jakby myślała, że pytanie nie jest skierowane do niej. - Uważam, że potrzebują odrobinę samotności - szepnął nachylając się do jej ucha. Szatynka parsknęła zduszonym śmiechem i przyjęła oferowaną dłoń.
- Często tu bywasz? - Zapytał Connor przekrzykując muzykę, choć było to zbędne, bo sam bywał w Hell wystarczająco często, że na pewno by ją zobaczył. Dziewczyna pokręciła głową w negacji na potwierdzenie jego myśli.
- Jak masz na imię? - Padło kolejne pytanie ze strony Connora, który widząc, że dziewczyna poświęca więcej uwagi rozgrywającej się niedaleko baru awanturze niż jemu, postanowił zagarnąć jej myśli.
- Molly - odkrzyknęła dziewczyna zawieszając na chwilę spojrzenie na towarzyszu. Zielone oczy przypominały wyrazem zastraszone zwierzątko.
- A więc, Molly... Oni dadzą sobie świetnie radę bez nas - rzucił przyciągając ją do siebie.
- Yhym... Tylko czy ja sobie poradzę z tobą bez Mary? - Zapytała bardziej siebie niż jego, a on wyszczerzył zęby w uśmiechu. Mam cię króliczku!
Gdyby wiedział, że tak wywróci jego życie, to by ją zostawił w tym klubie i zwiewał, gdzie pieprz rośnie. A i tak miał świadomość, że byłoby to niemożliwe do wykonania. Mimo wszystko urzekły go te oczy sarenki i późniejsze nieporadne próby nadążenia za nim, gdy już udało mu się zaciągnąć ją do hotelu. Nie myśl o tym, nie myśl o tym... Powtarzał jak mantrę, gdy obrazy z tej nocy zaczęły wyświetlać się w jego głowie jak na filmie. W pięć minut był ubrany i gotowy do wyjścia. Zerknął jeszcze na zegar ścienny ledwie rejestrując godzinę (pierwsza w nocy) i gnając na złamanie karku wpadł do swojego kabrioletu. Pytanie tylko, gdzie teraz? Doraźne zagłuszenie myśli u Jess czy kompletne zagubienie w towarzystwie Molly. O ile dziewczyna w ogóle pozwoli wyrwać się z łóżka i wziąć udział jakiejś szalonej eskapadzie. Jego mózg zadecydował chyba za niego, gdy już kilka minut później pędził na złamanie karku w kierunku Brodeback Street.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:02:45 30-11-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|