 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elena736 Detonator

Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:43:15 30-01-12 Temat postu: |
|
|
o widzę że ujawniła się następna czytelniczka :p, bardzo się cieszę  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elena736 Detonator

Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:53 30-01-12 Temat postu: |
|
|
Eduardo... odpowiesz mi na pytanie?- spytała zniecierpliwiona królowa Neapolu swojego starszego brata.
- Eduardo przybrał zbolałą minę i powiedział : ciocia Éléonore została ..... nie wiem jak to wytłumaczyć, żebyście wszyscy nie pomyśleli że jestem jakimś wariatem- powiedział lekko zdenerwowany Eduardo.
- Kochanie o czym ty mówisz?- spytała lekko zszokowana Linda pocierając swoją dłonią o dłoń męża.
- No właśnie- powiedzieli równocześnie Carlos i Karina.
No cóż- skoro już zacząłem mówić to muszę skończyć- odparł Eduardo.
- Ciocia Éléonore również tak samo jak ty Karino i Libia kochała konie- była wspaniałą amazonką- pamiętam jak wspaniale dosiadała konia, i dumnie go prowadziła.
- Tak,- ponagliła królowa Karina
- Ależ ci będzie Libia zazdrościć powiedział nagle Eduardo w celu zmienienia tematu.
- Czego?- spytała zaciekawiona Karina.
- Widzisz jestem od was starszy i najlepiej pamiętam ciocie i jej urodę , ale Libia również całkiem dobrze ją pamięta- zawsze mówiła że jej córka będzie podobna do cioci Éléonore - zaśmiał się Eduardo, a tymczasem to twoja córka tak wygląda zaśmiał się Eduardo.
- Carlosowi i Karinie się to spodobało, ale królowa postanowiła dalej drążyć temat śmierci swojej tajemniczej cioci Éléonore, ale braciszku bylibyśmy wdzięczni gdybyś skończył mówić to co zacząłeś...
- Eduardo ponownie przybrał zbolałą minę i zaczął opowiadać:
- Więc tak jak już wspominałem ciocia była wspaniałą amazonką. Uwielbiała wymykać się na długie przejażdżki. Pewnego dnia, wróciła z jednej z takich przejażdżek i zaczęła krzyczeć że w lesie była lwica. Nasz ojciec oczywiście jej nie uwierzył myśląc że musiała się pomylić. Jej narzeczony Arthur , również stwierdził, że cioci Éléonore się to przywidziało. Arthur był bardzo zakochany w cioci, co prawda byłem w tedy małym chłopcem, ale ich miłość było widać na kilometr, Arthur ją uwielbiał- mówił Eduardo, do słuchających go Carlosa, Kariny i Lindy...
- I co było dalej?- spytała zaciekawiona historią Linda.
- Następnego dnia ciocia Éléonore jak zwykle udała się na przejażdżkę, długo nie wracała, Arthur i nasz ojciec zaczęli jej szukać- powiedział Eduardo robiąc dłuższą pauzę.
- Znaleźli ją?- spytał król Neapolu.
- Nie, nigdy jej nie znaleźli.
- Jak to!??- wykrzyknęły równocześnie Karina i Linda.
Gdy nasz ojciec i Arthur szukali cioci razem z ludźmi to zajechali także do jednej z wiosek, których było w tedy dość sporo, co ciekawsze spotkali tam dwóch myśliwych, którzy akurat zabierali się do obdzierania skóry z lwicy.
- Zaciekawiony Arthur przypominając sobie o tym że ciocia mówiła że w lesie widziała lwice, spytał tych myśliwych skąd mają zwierze, a ci odpowiedzieli że przywieźli ja z bardzo daleka ale ona im uciekła do lasu dwa dni temu i dopiero trzeciego dnia udało im się ją odnaleźć, ale nie udało im się jej przyprowadzić żywej i musieli ją zastrzelić.
- Nasz ojciec trochę się zdenerwował słysząc że strzelali w lesie i spytał czy widzieli albo słyszeli coś dziwnego.
- Tamci powiedzieli, że gdy strzelili to nagle usłyszeli przerażające rżenie konia i jego cwał.
- O matko...!- krzyknęła przerażona Linda i co było później?
- Arthur i nasz ojciec dalej szukali cioci, ale znaleźli tylko jej konia, gdy podeszli bliżej okazało się że jego kopyta i nogi są całe we krwi, koń był strasznie spłoszony i wierzgał, ale w końcu udało im się dokładniej obejrzeć zwierze, pod jednym z przednich kopyt znaleźli kawałek materiału sukni cioci Éléonore.
- Nasz ojciec był zrozpaczony, bardzo kochał swoją siostrę, była wspaniałą kobietą przyjaciółką naszej matki, po jej śmierci to ciocia Éléonore wychowywała mnie i Libię- mówił Eduardo.
- A jej narzeczony?- spytał w końcu król Neapolu, jak to zniósł?
- Arthur zabił tego konia, on po prostu szalał z rozpaczy, na moment nawet był w takim szoku że kompletnie nie rozumiał co się do niego mówi, a później z wściekłością zabił wierzchowca cioci.
- To straszne- powiedziała w końcu królowa Neapolu.
- Czy Arthur później znalazł kobietę z którą mógł założyć rodzinę?- spytała Linda.
- Nie kochanie- powiedział Eduardo, Arthur za wszelką cenę próbował znaleźć ciało swojej narzeczonej, ale ani on ani nikt inny go nie znalazł- to jest w tym wszystkim najdziwniejsze- nikt nie wiedział co się stało z ciałem cioci Éléonore. Arthur dosłownie wariował z rozpaczy tak bardzo ją kochał...
- To takie przerażające- powiedziała Linda
- Tak i smutne.
- Hmn zamyślił się król Neapolu , ale musi być jakiś logiczne wyjaśnienie, jak myślisz Eduardo co mogło się stać z ciałem?
- Oficjalna wersja jest taka że ciało poszarpały inne dzikie zwierzęta, okazało się że w tym lesie ich nie brakowało.
-A może ona jednak przeżyła- zaczęła snuć domysły Karina.
- Karino to nie możliwe, nogi i kopyta konia były całe umazane krwią , nawet kawałek materiału sukni cioci był przyczepiony do kopyta. A ciocia była co prawda piękna, ale także krucha i słaba, nie przeżyła by czegoś takiego.
- A więc koń spłoszony przez wystrzał z pistoletu stratował waszą ciocię powiedziała Linda, przerażona tą historią.
- Tak- przyznał Eduardo.
Nagle Eduardo coś sobie uprzytomnił: Karino powiedział.
- Tak- powiedziała królowa Neapolu patrząc pytająco na brata
- To ty jesteś właścicielką hacjendy, tata wielokrotnie ci to mówił, zresztą i tak jest to zapisane w testamencie- powiedział Eduardo po chwili namysłu
- Owszem- powiedziała zdezorientowana Karina.
- Nasza hacjenda jest bardzo bogata i piękna, ale ma w sobie również wiele tajemnic. Są tam wszystkie portrety, drzewa genealogiczne, listy naszych rodziców i z pewnością muszą tam też być rzeczy naszej cioci.
- Królowa zmarszczyła brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi starszemu bratu.
- Ciocia Éléonore pisała pamiętnik. - powiedział Eduardo, pamiętam że zawsze opisywała w nim każdy swój dzień...
- No tak- powiedziała królowa mogę tam pojechać i go poszukać- powiedziała Karina
- Tak- przyznał Eduardo, i możesz odkryć jakieś nowe historie, w tej hacjendzie są wszystkie pamiątki rodzinne jakie były- powiedział Eduardo...
- Muszę tam pojechać- postanowiła sobie królowa Neapolu...
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 0:04:19 31-01-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Arabella Arcymistrz

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:43:27 31-01-12 Temat postu: |
|
|
wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca z żona Camilą i synkiem Carmelem wrócili już do stolicy i Ricarda pochłonęły sprawy urzędowe ,których co niemiara się nagromadziło przez jego nieobecności a zastępujący go arystokrata hiszpański zbiegł przed gniewem wicekróla bo wykorzystując podróże Ricarda do Europy knuł spiski usiłując sam zająć jego miejsce...
Camila czuła się zaniedbywana bo mąż całymi dniami ślęczał z doradcami nad papierami a nocą był tak zmęczony,że zasypiał od razu na nic nie mając ochoty...
najmłodszy syn Salamanków książe Carmelo od od czasu scysji z ojcem o Sofię nawet do matki stracił zaufanie i stał się skrytym chłopcem potajemnie korespondując Sofią i niechętnie z Camilą rozmawiał o swoich sprawach co tym bardziej czyniło ją samotną i znudzoną bo obowiązki reprezentacyjne jakoś nie wypełniały pustki w jej życiu...
-moje dzieci mają już swoje rodziny i mieszkają daleko ode mnie a najmłodszy syn nie wymaga takiej opieki jak dawniej wzdychała Camila i z radością przyjęła odwiedziny Carmen de Valencii,która razem z mężem Juanem i piątką dzieci Danielem, Davidem, Nicolasem,Matyldą i Christianem zawitała do stolicy Meksyku ...
-ty Carmen masz jeszcze przy sobie większość swoich dzieci bo tylko Martin i Joanna opuścili cię by zacząć życie na własny rachunek a ja po odchowaniu dzieci tylko z samym Carmelem pozostałam ale to chłopiec wyjątkowo samodzielny a Ricarda pochłania ta funkcja wicekróla Nowej Hiszpanii żaliła się Camila żonie Juana de Valencii...
-na nudę czy samotność najlepiej ci zrobi mały romansik zachichotała Carmen...
-daj spokój nigdy bym Ricarda nie zdradziła bo go kocham obruszyła się Camila ...
-wiem,wiem !!! ale taka mała odmiana by ci się przydała i wiem to sama po sobie bo zaznałam w życiu pięciu mężczyzn i oprócz tego pierwszego ojca Martina to z każdym następnym było mi cudownie szeptała Carmen namawiając Camilę by przyjęła zaloty niedawno owdowiałego szambelana pałacu męża...
-powinnaś popróbować jak to jest z innym mężczyzną niż twój mąż i nie patrz na mnie takimi przerażonymi oczami bo nie namawiam cię do porzucenia Ricarda a tylko do niezobowiązującego skoku w bok szeptała Carmen..
-na takie rzeczy nikt mnie nie namówi bo u mnie miłość równa się wierność dobitnie to podkreślając powiedziała wicekrólowa Camila de Salamanca...
-no jak chcesz ale później możesz żałować,ze nie korzystałaś jak mogłaś chichotała Carmen de Valencia...
Carmen de Valencia wspomniała Camili o ostatnim liście Johna Foremana w którym ojciec Davida pisał do jego matki,że chciałby skojarzyć ich syna z jedyną córką Santiaga Marqueza Mancery y Ruiza jak dziewczyna skończy 15 lat i chce by już teraz młodzi się widywali i poznawali więc byli z wizytą w San Fernando ale Sofia jakoś niechętnie przebywała z Davidem Foremanem ...
-w tej Sofii zauroczył się mój najmłodszy syn ale Ricardo już mu to z głowy wybił stanowczo sprzeciwiając się bliższym kontaktom naszego Carmela z córka Santiaga zwierzała się Carmen wicekrólowa Nowej Hiszpanii...
-Carmelo na szczęście posłuchał ojca i cieszymy się oboje,że zaprzyjaźnił się z młodszą córeczką Jimeny i Maria Marianellą de Valencią opowiadała dalej Carmen Camila bo młodzi często do siebie piszą
-ja tam sprzeciwiać się planom Johna i Santiaga co do mariażu naszych dzieci nie będę bo dziewczyna ładna i posażna wiec to wymarzona partia dla mojego syna oznajmiła Carmen de Valencia...
rozmowę matki z Carmen de Valencią podsłuchał książe Carmelo i natychmiast napisał do Sofii o planach dotyczących jej osoby adresując list jak zawsze na Marianellę de Valencię...
-kochana Sofio pamiętaj,że jesteśmy sobie przeznaczeni i nikt nas nie rozdzieli pisał Carmelo do ukochanej przysięgając sobie w myślach,że nikt mu Sofii nie odbierze i gdy podrosną pobiorą się choćby w sekrecie jak jego starsi bracia Pedro czy Fernando ...
-weźmiemy ślub jak moi rodzice w opactwie Monte Carmelo planował sobie uparty syn Salamanków...
Salamankowie już wiedzieli,ze mają kolejna wnuczkę bo z Sardynii przyszły listy z wieścią, że królowa Justina urodziła córeczkę królewnę Lukrecję...
-to mamy czwartą wnusię cieszyła się wicekrólowa Camila
-no tak najstarsza nasza wnuczka to Oriana córeczka Pedra i Milki, później idzie MariFer córka Maria i Eleny, trzecia to Mariangel córeczka Kariny i Carlosa a teraz Lukrecja córa Justiny i Franza Otto von Habsburga wyliczał Ricardo...
-jak zwykle dziadkowie bogato obdarowali kolejne wnuczątko
na La Marianie żona gubernatora wyspy księżna Milka de Salamanca urodziła drugą córeczkę i aż popłakała się ,że to nie upragniony syn,którego obiecała mężowi Pedrowi...
-najważniejsze,że mała jest zdrowa mówił też lekko rozczarowany narodzinami drugiej córeczki Pedro de Salamanca...
-następny za to z pewnością będzie syn !!! pocieszał siebie i żonę Pedro...
-a to pech !!! nie miałam w planach więcej dzieci a tu będę musiała rodzić po raz trzeci by dać mężowi syna i dziedzica rozmyślała Milka z niechęcią patrząc na młodszą córeczkę...
-damy jej na imię Gabriela zdecydował Pedro
-tak !!! księżniczka Gabriela de Salamanca powtórzył Pedro całując młodszą córeczkę i zaraz napisał do rodziców o narodzinach ich kolejnej wnusi...
wicekrólowa Camila z Ricardem znów bardzo się ucieszyli,że ich najstarszy syn szczęśliwie został ojcem i mają piątą wnuczkę...
-teraz tylko czekać wieści z San Fernando od naszej Camilki i jej męża Pabla de Valencii oraz z Maroka od Fernanda i Joanny mówiła Camila do męża i zastanawiali się czy urodzą im się wnuczki czy wnukowie bo Camilka miała już synka Miguela a Fernando synka Rafaela
-na razie mamy piętnaścioro wnucząt śmiał się Ricardo
-no cóż dzieci mieliśmy z Kariną jedenaścioro więc i wnuków od nich będziemy mieć całkiem niezłą gromadkę wtórowała mężowi Camila
dla przypomnienia młodsze pokolenie Salamanków
*na La Marianie najstarszy syn Pedro z żoną Milką mają dwie córeczki Orianę i Gabrielę (Pedro ma też nieślubnego synka Justa z Titą żoną swego kuzyna Paca)
*w San Fernando syn Mario z żoną Eleną mają jedną córeczkę Marię Fernandę (MariFer)
*w Niemczech w Wielkim Księstwie Meklenburg-Schwerin córka Linda z mężem Eduardem mają dwóch synków Mariano Ricarda i Gustava
*w Neapolu córka Karina z mężem Carlosem mają trzech synków Alejandra,Romea, Nicolasa oraz córeczkę Mariangel
*w Austrii córka Susana (Sissi) z mężem Maxymilianem mają synka Wilhelma Ricarda
*w Maroku syn Fernando z żoną Joanną mają synka Rafaela a Joanna spodziewa się drugiego dziecka....
*na Sardynii córka Justina z mężem Franzem Otto mają córeczkę Lukrecję
*na Sardynii syn Ricardo z żoną rudowłosą Angeliką mają synka Mauricia
*w San Fernando córka Camilka z mężem Pablem mają synka Miguela a Camilka jest w drugiej ciąży....
*syn Andres uczy się w szkole wojskowej w Austrii i jeszcze nie ma żony ani ukochanej...
*najmłodszy syn Carmelo mieszka z rodzicami w stolicy Meksyku ale jest już zakochany w małej Sofii córce Santiaga Marqueza Mancery y Ruiza  |
|
Powrót do góry |
|
 |
milka85 Aktywista

Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:14:02 31-01-12 Temat postu: |
|
|
biedaczka z tej Camilii taka samotna w takim pałacu.....
a może Camila zorganizuje kolacje przy swiecach taką niespodzianke dla Ricarda z okazji jego urodzin....jedna Ricardo nie dotrze na tą kolacje bo pochłoną go sprawy urzędowe i późno wróci i kiedy bedzie już w pałacu na stole w jadalni dopalać będą się swieczki i jedzenie bedzie zimne a Camila bedzie spać i on nawet nie zorientuje sie z jakiej to okazji dopiero rano kiedy Carmelo da prezent ojcu wówczas dotrze do niego ze to była niespodzianka Camili z okazji urodzin... ale Camili nie bedzie w pałacu bo pójdzie do kościoła i tam właśnie Ricardo znajdzie zapłakana żonę i przeprosi ja za swoja obojętność i postanowi spedzić z nią cały dzień i wówczas dowie sie co proponowała Carmen jego żonie by sie tak nie nudziła w pałacu i inie czuła samotna.... |
|
Powrót do góry |
|
 |
ela0909 King kong

Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:30:27 01-02-12 Temat postu: |
|
|
swietny pomysł, Camila nigdy w życiu nie zdradzi Ricarda i nie popatrzy porzadliwie na zadnego mezczyznę.
A co do ciotki Eleonor moze po preczytaniu pamietnika , młodzi znajda trop i okaze sie ze moze ciotka zyje i zamieszkuje w jakims miejscu , które tylko w pamietniku wymieniła??????? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Arabella Arcymistrz

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:41:12 01-02-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: | biedaczka z tej Camilii taka samotna w takim pałacu.....
a może Camila zorganizuje kolacje przy swiecach taką niespodzianke dla Ricarda z okazji jego urodzin....jedna Ricardo nie dotrze na tą kolacje bo pochłoną go sprawy urzędowe i późno wróci i kiedy bedzie już w pałacu na stole w jadalni dopalać będą się swieczki i jedzenie bedzie zimne a Camila bedzie spać i on nawet nie zorientuje sie z jakiej to okazji dopiero rano kiedy Carmelo da prezent ojcu wówczas dotrze do niego ze to była niespodzianka Camili z okazji urodzin... ale Camili nie bedzie w pałacu bo pójdzie do kościoła i tam właśnie Ricardo znajdzie zapłakana żonę i przeprosi ja za swoja obojętność i postanowi spedzić z nią cały dzień i wówczas dowie sie co proponowała Carmen jego żonie by sie tak nie nudziła w pałacu i inie czuła samotna.... |
milka85 świetny pomysł
wicekrólowa Camila przypomniawszy sobie o urodzinach męża postanowiła Ricardowi zrobić przyjęcie niespodziankę w postaci intymnej kolacji we dwoje przy świecach i kazała wszystko przygotować w saloniku sąsiadującym z ich sypialnią małżeńską
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
gdy wszystko było gotowe Camila wzięła aromatyczną kąpiel i ubrana w piękny szlafroczek czekała na męża licząc ,że jak poświętują jego urodziny sam na sam przy wybornym winku to imprezka niespodzianka skończy się w łożu namiętnościami
mijały minuty a potem godzina ,dwie i Camila już zwątpiła czy zdoła dotrwać zanim jej ukochany przyjdzie ze swojego gabinetu gdzie pochłaniały go sprawy urzędowe....
-Ricardo coraz później przychodzi do naszej sypialni rozmyślała ziewając raz po raz i nawet kielich wina sama wychyliła wzdychając i wpatrując się w drzwi ale ukochany Ricardo nie nadchodził więc zrezygnowana podreptała do sypialni i położyła się spać...
Ricardo ze świecznikiem w ręku zmęczony sprawami papierkowymi cichutko wszedł do sypialni i widząc otwarte drzwi do saloniku obok zajrzał tam i zobaczył dopalające się świece i zimne już potrawy na stole nakrytym dla dwojga...
-moja kochana chciała zjeść ze mną ale ja nawet porządnej kolacji ostatnio nie jadam bo tyle mam spraw na głowie powiedział sam do siebie Ricardo nie kojarząc,że miała to być specjalna okazja do świętowania we dwoje bo on właśnie obchodzi urodziny ....
nie chcąc budzić żony Ricardo położył się na skraju łoża zaraz zasypiając kamiennym snem ...
Camla zbudziwszy się zobaczyła obok siebie śpiącego męża i na paluszkach zajrzała do saloniku gdzie stała ich niezjedzona kolacyjka i łzy popłynęły jej po twarzy
-nawet o własnych urodzinach Ricardo zapomniał i na próżno tak się starałam rozmyślała ubierając się i postanowiła pójść do pałacowej kaplicy pomodlić się i wyciszyć....
rano gdy Ricardo się obudził zobaczył ,że żona już wstała więc sam szybko umył się i ubrał zamierzając zjeść szybko śniadanie i znów zająć się sprawami wicekrólestwa...
przy śniadaniu wicekról Ricardo spotkał tylko Carmela ,który gdy zjedli obdarował go ozdobnym kałamarzem ze srebra z dwoma pojemnikami na atrament i piasek i uchwytem w formie kartusza w otoczeniu stylizowanych gryfów....
[link widoczny dla zalogowanych]
-tak dużo ostatnio tatku piszesz i podpisujesz dokumentów więc umyśliłem sobie dać ci praktyczny prezencik na twoje urodziny mówił ojcu Carmelo
-ach dziękuje ci synku za pamięć bo sam zupełnie o swoich urodzinach zapomniałem zaśmiał się Ricardo i nagle go oświeciło, że wczorajsza kolacyjka we dwoje była przygotowana przez Camilę z powodu jego święta...
-moja ukochana pamiętała a ja ją zawiodłem zmartwił się Ricardo i dowiedziawszy się od służby ,że wicekrólowa Camila poszła do kaplicy pałacowej zaraz tam poszedł i zastał modlącą się i zapłakaną żonę...
-wybacz mi kochanie ,że wczoraj nie przyszedłem na kolację i doceniam to,że ty pamiętałaś i chciałaś ze mną to uczcić szeptał skruszony mąż do Camili
-było mi przykro bo ostatnio prawie się nie widujemy i choć ten jeden wieczór chciałam z tobą spędzić wyszeptała przez łzy Camila
-to wszystko przez te zaległości po mojej nieobecności po podróżach po Europie usprawiedliwiał się tuląc i całując ukochaną Camile
-jak tylko trochę się odrobię to przyrzekam,że urządzimy sobie romantyczny wyjazd w góry tylko we dwoje obiecywał i zabrał żonę do jadalni by zjadła porządne śniadanie bo wyznała mu ,że dziś jeszcze nie miała nic w ustach...
-Carmen de Valencia ostatnio u nas gościła więc teraz zaprosimy do siebie Jimenę by z tobą trochę pobyła zanim ja wyjdę na prostą ze sprawami wicekrólestwa mówił po śniadaniu żonie Ricardo
-Carmen widząc jaka jestem teraz samotna to nawet radziła mi bym romansik na boku sobie ucięła śmiejąc się wyznała Camila chcąc nieco wzbudzić zazdrość w mężu...
-no niedoczekanie jej z takimi radami !!!! wyszeptał Ricardo otaczając żonę ramionami i namiętnie całując...
-jesteś tylko moja i nikim z tobą dzielić się nie zamierzam ukochana mruczał Ricardo muskając ją po twarzy i szyi..
-zamknę tylko drzwi od gabinetu i chwilę przyjemności tu sobie sprawimy szeptał przekręcając klucz w zamku i ciągnąc żonę na sofę a gdy Camila usiadła mu na kolana podciągnąwszy tylko spódnicę swojej sukni oddali się namiętności
w San Fernando podczas pieszych wędrówek po okolicy,które urządzała zbierając zioła w tajemnicy przed dorosłymi nastoletnia Marianella de Valencia spotkała ciemnoskórego Marina Pereza najstarszego syna swojej ciotki Carmen de Valencii
Martin jechał sam do kryjówki bandytów napadających okolicznych mieszkańców i od razu rozpoznał Marianellę więc zdziwiło go tylko to,że dziewczyna się go wcale nie przestraszyła
-nie boisz się mnie jak inni ???? zapytał zdziwiony Martin
-nie !!! przecież znam cię od dawna i choć mówią,że jesteś bandziorem to ja myślę,że tak naprawdę to z ciebie dobry chłopak mówiła Marianella do starszego od siebie o 7 lat Martina...
-naprawdę myślisz dziewczyno ,że jestem dobry ??? z kpiącym uśmieszkiem powtórzył pytanie Martin przypominając sobie,że kiedyś zgwałcił starszą siostrę Marianelli Sandrę obecnie żonę Eduarda Gonzalesa...
-ja uważam,że każdy ma prawo do błędów i nie można skreślać nikogo za dawne winy a ty na pewno po tym co przeżyłeś będąc w areszcie u mojego ojca zmieniłeś się na lepsze z przekonaniem powiedziała Marianella
Martin zmieszał się bardzo słysząc te słowa i zaimponowała mu ta drobna dziewczyna tak w niego wierząca...
-pewnie nie chciałabyś mieć takiego chłopaka jak ja ???zapytał nagle Marianelli,która bardzo mu się podobała...
-nie mam uprzedzeń rasowych jeśli ci o to chodzi ale chciałabym mieć chłopaka o dobrym sercu wyznała Martinowi córka Maria i Jimeny de Valenciów
-dla takiej dziewczyny jak ty mógłbym być taki jak zechcesz wyszeptał podchodząc bliżej do Marianelli ale wstrzymał się by nie chwycić jej w ramiona i choćby nie pocałować
-nie mogę dziewczyny przestraszyć ale podoba mi się cholernie pomyślał Martin mówiąc do Marianelli
-może na tej polance spotkalibyśmy się znowu za tydzień ale tak w sekrecie by nikt nie wiedział o naszym umówionym spotkaniu namawiał dziewczynę Martin...
-jesteś śliczna i odważna Marianello i chciałbym byśmy poznali się bliżej mruczał Martin całując dziewczynę po rączkach
-może przyjdę wyszeptała speszona dziewczyna,której jeszcze nikt randki nie zaproponował...
-nie wiem co to jest ale przy niej czuję się wyjątkowo i dotąd żadna na mnie tak nie podziałała rozmyślał Martin gdy Marianella pobiegła w stronę San Fernando a on skierował się do kryjówki złodziejaszków by pobrać od nich haracz...
-jeśli Marianella przyjdzie za tydzień dobrowolnie na schadzkę ze mną to porwę ją i wywiozę do Nowego Orleanu gdzie mam dom bo wujek Mario nie chciałby mnie za zięcia, uważa mnie bowiem i słusznie za bandziora zarechotał Martin Perez...
-a ja też jak inni mam prawo do szczęścia i chcę mieć swoją kobietę i dzieci z nią mówił sam do siebie Martin mając na myśli przyszłe życie z Marianellą
-dorobiłem się już sporego majątku na rozbojach i tworząc bandy po Meksyku i Ameryce z Alanem Lizalde z Nowego Orleanu więc będę miał za co utrzymać rodzinę i od matki łaski nie potrzebuję myślał syn Carmen de Valencii...
-Marianella jest młodziutka ale to i lepiej bo wychowam sobie ją tak by mi jadła z ręki i spełniała każde moje życzenie i choć jest córką pana na San Fernando a ja nieślubnym synem Carmen de Valencii i niewolnika z plantacji w Nowym Orleanie to możemy razem założyć ród Perezów a wnuki Maria i Jimeny de Valenciów będą ciemnoskóre jak ja zarechotał z zadowoleniem Martin Perez, który po tygodniowym objeździe Meksyku by spotkać się z działającymi tu hersztami band miał wracać do Ameryki już nie sam a z upatrzoną dla siebie dziewczyną,która nie przypuszczała co ją czeka gdy przyjdzie na swoją pierwszą w życiu randkę....
-nikomu o spotkaniu z Martinem nie powiem bo zaraz by mi zakazali chodzić po lesie a ja zioła na leczenie chorych zbieram razem z Sofią i dostarczamy je do szpitala medyka Maria de Salamanki ale dziś Sofia nie mogła ze mną iść więc poszłam sama i na syna ciotki Carmen się natknęłam rozmyślała Marianella de Valencia ...
-Martin to wcale nie bandzior bo nic złego mi nie zrobił mówiła sama do siebie naiwna dziewczyna o dobrym serduszku...
-za tydzień znowu się z nim spotkam na tej polance postanowiła sobie po krótkich wahaniach Marianella de Valencia ....
-coś ty taka zamyślona ???zapytała Marianellę Sofia Marquez Mancera y Ruiz gdy jej przyjaciółeczka wróciła z koszykiem ziół i oddała je medykowi do szpitala dla chorych...
-a nic !!! tak sobie marzę by zaznać takiej miłości jaką ty z Carmelem do siebie czujecie,że pomimo oddalenia ciągle o nim myślisz i tęsknisz za nim a on za tobą bo tak często do ciebie ze stolicy pisuje westchnęła Marianella...
-prawie każdy ma szczęście spotkać na swej drodze prawdziwą miłość tylko trzeba jej nie przeoczyć jak mawia moja babcia Donia Ofelia Marquez filozoficznie powiedziała Sofia do Marianelli...
-też tak myślę,że i mnie szczęście i miłość w życiu nie ominie rozmarzyła się córka Maria i Jimeny de Valenciów...
-wiesz tak sobie pomyślałam,że nie powinniśmy same chodzić po lesie zbierając zioła bo może coś złego nas spotkać od tych bandytów grasujących po okolicy zaczęła mówić Sofia...
-ja tam biżuterii żadnej na sobie nie noszę to nie będą mieli mnie z czego obrabować bagatelizowała obawy przyjaciółki Marianella...
-no wiesz oprócz kradzieży takim bandytom może przyjść do głowy skrzywdzić dziewczynę w inny sposób powiedziała zażenowana Sofia
Marianella już miała wygadać się ,że spotkała ciemnoskórego Martina ,którego uważa się za bandziora i nie tylko nic złego od niego nie zaznała a przy tym prawił jej komplementy i poprosił o ponowne sekretne spotkanie ale w ostatniej chwili ugryzła się w język nie chcąc zdradzić,że zamierza spełnić jego prośbę i znów się z nim za tydzień spotkać ...
-nie dałabym się zgwałcić nikomu bo jestem odważna i walczyłabym na śmierć i życie z napastnikiem !!! powiedziała Marianella..
-mężczyźni są silniejsi od kobiet i nie dałabyś rady gdyby któryś chciał cię wykorzystać wiec nie chojrakuj bo możesz potem gorzko tego pożałować radziła przyjaciółce młodsza od niej Sofia..
-mój starszy brat Pablo nauczył mnie paru chwytów obronnych i nie uważam się teraz za nieporadną dziewczynę chełpiła się młodsza córka pana na San Fernando ....
-moją starszą siostrę zresztą kiedyś bandyci porwali i nic jej nie zrobili mówiła Marianella nie wiedząc ,że Sandra nikomu oprócz wicekrólowej Nowej Hiszpanii Camili de Salamanki do gwałtu się nie przyznała....
-ona miała szczęście ale wiele dziewcząt jest ofiarami złych mężczyzn i moja mama mnie zawsze przestrzega bym na siebie uważała mówiła Sofia bo Adela uświadomiła już córkę i dobre rady jej dawała...
-moja też mi zawsze powtarza bym się strzegła i gdyby wiedziała,że same chodzimy po lesie to by mnie z pałacu nie wypuściła bo traktuje mnie jak dziecko a ja już panienką jestem i umiem o siebie zadbać zachichotała Marianella nie zamierzając zwierzać się swojej matce Jimenie,którą zresztą pochłaniała opieka nad najmłodszą córeczką Andreą
Jimena de Valencia gdy dostała liścik z pałacu wicekróla Nowej Hiszpanii by odwiedzić swoją przyjaciółkę Camilę postanowiła tam pojechać z córkami Marianellą i Andreą...
Marianella de Valencia była niezadowolona z decyzji matki o wyjeździe bo miała w tym dniu spotkać się z Martinem Perezem w lesie na polance i w gdy powóz był już gotowy do drogi a Mario pożegnał żonę i córki zostając w pałacu na rogatkach miasta Marianella zaczęła udawać dotkliwy ból głowy i prosić matkę by ją zostawiła z ojcem w domu bo od jakiegoś czasu jazda powozem po wyboistych drogach wywołuje u niej okropne dolegliwości...
-jak ty sama córeczko teraz wrócisz piechotą do naszego pałacu??? mówiła do Marianelli Jimena ale sprytna dziewczyna zapewniła matkę,że spacer dobrze jej zrobi i ból głowy jej minie nim dotrze do pałacu w San Fernando a droga przecież jest prosta i bezpieczna...
-no dobrze ale idź prosto do domu i nigdzie po drodze nie wstępuj !!! przykazała młodszej córce Jimena gdy zatrzymali powóz wypuszczając z niego Marianelle a Jimena z najmłodszą córeczką Andreą ruszyły dalej do stolicy Meksyku...
Marianella tymczasem zamiast do domu pobiegła na leśną polankę na spotkanie z Martinem Perezem....
Mario de Valencia myśląc ,że żona z obiema córkami dotrze szczęśliwie do pałacu ich przyjaciół wicekróla Ricarda i jego żony Camili spokojnie popijał w swoim pałacu wino zapraszając na biesiadę Ascania Gonzalesa i
Vasca Dariena ...
Jimena zaś była pewna,że Marianella dotarła szczęśliwie do domu i nie martwiła się o córkę gdy ta tymczasem spotkała się w lesie z Martinem...
-cały tydzień tylko o tobie dziewczyno myślałem bo zakochałem się w tobie szeptał Martin do Marianelli
-ja też o tobie myślałam Martinie i praktycznie uciekłam matce bo chciała mnie wywieźć z San Fernando z przejęciem opowiadała Marianella Martinowi jak przekonała matkę by z nią nie jechać w odwiedziny do Salamanków
-to twój ojciec myśli,że jedziesz w podróż z matką a Donia Jimena jest przekonana,ze jesteś z tatuśkiem w domu zarechotał zadowolony z takiego obrotu sprawy Martin...
-nikt nie wie,że z tobą się umówiłam bo potrafię dochować sekretu pochwaliła się beztrosko Marianella
-jak będziemy się spotykać tu dalej to też nikomu tego nie zdradzę paplała niefrasobliwie naiwna dziewczyna ..
-widzisz Marianello ja nie mam czasu na długie zaloty i spotkania z tobą i od razu cię ze sobą do mego domu zabiorę oświadczył przerażonej dziewczynie Martin...
-co ty mówisz ???? ja nigdzie z tobą bez zgody ojca i matki nie pojadę powiedziała stanowczo córka Maria i Jimeny ...
-lubię cię ale jeszcze nie nie na tyle by uciekać z tobą z domu !!! powtórzyła z krzykiem Marianella
-ja ani zgody twoich rodziców ani twojej nie potrzebuje !!!wrzasnął Martin łapiąc dziewczynę za ramię
-puść !!! boliii !!! jęknęła przerażona już Marianella
-nie chcę zrobić ci krzywdy więc nie sprzeciwiaj mi się !!! wycedził przez zęby Martin Perez...
-chcę do domu !!! rozpłakała się Marianella
-teraz twój dom będzie ze mną bo zamieszkamy razem w Nowym Orleanie roześmiał się ciemnoskóry Martin siadając na konia i wciągając dziewczynę przed siebie a potem mocno ją obejmując ramionami wyszeptał jej do ucha
-będę dla ciebie dobry jak będziesz mi posłuszna bo odtąd jesteś moja i nikt już mi ciebie nie odbierze zarechotał złowrogo...
-zlituj się !!! zostaw mnie tutaj bo jestem za młoda dla ciebie !!! błagała dziewczyna
-przestań marudzić bo mnie zdenerwujesz i jeszcze na tej polanie zostaniesz moją kobietą zagroził Martin ręką sunąc po jej biuście....
-jesteś dobrze rozwinięta rechotał obmacując dziewczynę...
-umrę jeśli mnie zgwałcisz !!! zaniosła się płaczem Marianella, którą w obliczu niebezpieczeństwa sparaliżował strach
-od tego się nie umiera a za 9 miesięcy można mieć żywą pamiątkę po zaznanej przyjemności szeptał Martin przerażonej coraz bardziej Marianelli ...
dziewczyna zaczęła trząść się ze strachu i płakała spazmatycznie..
-co ja najlepszego zrobiłam idąc na to spotkanie z Martinem i nikomu o tym nie mówiąc bo teraz nikt nawet nie będzie wiedział co się ze mną stało i dlaczego zniknęłam bez śladu uzmysłowiła sobie poniewczasie młodziutka Marianella de Valencia
-no uspokój się już Marianello bo naprawdę nie chcę cię skrzywdzić a kiedyś sama będziesz mi wdzięczna ,że za nas oboje zdecydowałem o naszej wspólnej przyszłości i naszym dzieciom będziesz opowiadać jak tatuś z mamusią wyjeżdżali z San Fernando do Nowego Orleanu mówił spokojnie już Martin do Marianelli spinając konia by galopował szybciej ku granicy z Meksykiem ......
Elena736 teraz czekamy na uchylenie rąbka tajemnic związanych z losem Éléonore ciotki królowej Neapolu Kariny,księcia Eduarda Meklenburg-Schwerin i księżniczki Libii Salazar 
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:15:40 01-02-12, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
ela0909 King kong

Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:33:17 01-02-12 Temat postu: |
|
|
myśle ,ze Marianella powinna sie w jakiś sposób uwolnic , moze tak zaczaruje Martina, obezwładni go ,ukradnie konia i zniknie szybciutko z jego zycia ,
Eleonore moze zyje ???????????? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Arabella Arcymistrz

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:59:14 01-02-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 napisał: | myśle ,ze Marianella powinna sie w jakiś sposób uwolnic , moze tak zaczaruje Martina, obezwładni go ,ukradnie konia i zniknie szybciutko z jego zycia ,
|
OK
Marianella de Valencia siedząc na koniu przed Martinem i widząc jak szybko oddalają się od jej rodzinnej miejscowości zaczęła gorączkowo myśleć jak uwolnić się od ciemnoskórego porywacza...
-głupia !!! myślałam,że to dobry chłopak a on wykorzystał moją dobroć i naiwność ganiła sama siebie w myślach zapłakana dziewczyna i nagle jej wzrok padł na pistolet ,który Martin miał przy boku...
-muszę ręką tam sięgnąć pomyślała i niepostrzeżenie złapała pistolet i z całych sił kolbą zdzieliła Martina miedzy oczy tak niespodziewanie że spadł z konia i jego twarz zalała się krwią a ona łapiąc za lejce zawróciła rumaka i pogalopowała z powrotem w stronę San Fernando....
-o mój Boże !!! sama wyratowałam się z opresji cieszyła się Marianella gnając do domu gdy nagle zobaczyła ,że na dróżce ,którą pędzi ktoś rozciągnął sznur urządzając zasadzkę na przejeżdżających i nim zdołała konia zatrzymać spadła na ziemię a gdy z trudem obolała po upadku się podnosiła zobaczyła ,że z zarośli wyskoczyło trzech zbirów ....
-jaka śliczna panienka nam się trafiła !!!! rechotali przyglądając się pożądliwie Marianelli...
-puśćcie mnie dobrzy ludzie bo nie mam przy sobie ani biżuterii ani pieniędzy prosiła dziewczyna ...
-he, he my nie dobrzy ludzie !!! zarechotali bandyci zbliżając się do Marianelli ,która nie miała siły nawet uciekać bo przy upadku skręciła nogę a jej koń uciekł
-rany boskie !!! uciekłam Martinowi a teraz ci trzej mogą mnie zgwałcić!!! pomyślała z przerażeniem dziewczyna i zaczęła wzywać pomocy wrzeszcząc wniebogłosy
-ratunkuuu !!! pomocyyy !!!
trójka bandytów nic sobie z tego nie robiąc rzuciła się na dziewczynę szarpiąc na niej ubranie i gdy wydawało się, ze nic jej już nie uratuje nadjechał młodzieniec i zeskoczywszy z konia szybko rozprawił się z trójką napastników,którzy poranieni jego szpadą uciekli w popłochu a potem podszedł do trzęsącej się i płaczącej Marianelli mówiąc
-niech panienka przestanie płakać bo już nic jej nie grozi !!! powiedział młodzieniec nie widząc nawet twarzy dziewczyny bo przez rozczochrane przy walce z bandziorami włosy Marianella wyglądała jak strzyga i suknie i włosy mając potargane ...
-Sergio !!! krzyknęła Marianella rozpoznając w swoim wybawcy Sergia Oligaresa młodszego brata księżnej Milki de Salamanki , którego kiedyś rodzice swatali z jej starszą siostrą Sandrą zanim wyszła za Eduarda Gonzalesa
-znasz mnie ??? zapytał zdziwiony Sergio uważniej przyglądając się uratowanej przez siebie dziewczynie
-jestem Marianella de Valencia córka pana na San Fernando !!! krzyknęła dziewczyna odgarniając włosy z twarzy by mógł ją zobaczyć ..
-poznaję cię teraz z uśmiechem powiedział Sergio i chciał pomóc jej wstać z ziemi ale jęknęła ,że nogę ma chyba zwichniętą wiec ostrożnie odsłonił jej nogę do łydki i zaczął masować a gdy jego dotyk sprawiał jej ból obwiązał jej stopę i wsadził na konia by pojechać z nią do medyka ale nagle zaczęło gwałtownie padać i musieli schronić się w opuszczonej chacie przy drodze
-jak tylko burza minie pojedziemy do medyka uspokajał podenerwowaną dziewczynę Sergio a ona chaotycznie opowiadała mu o porwaniu jej przez ciemnoskórego Martina Pereza syna jej ciotki Carmen de Valencii ...
-no to miałaś podwójne szczęście dzisiaj Marianello bo pierwszy raz sama uwolniłaś się od Martina a za drugim razem ja cię uratowałem od bandytów zaśmiał się Sergio...
-jestem ci za to dozgonnie wdzięczna wyszeptała Marianella...
-takiej ślicznej dziewczyny szkoda by było dla takich oberwańców przyglądając się Marianelli mówił Sergio
-naprawdę ci się podobam ??? zapytała z wahaniem bezpośrednia Marianella
-każdemu byś się spodobała dziewczyno zapewnił ją Sergio szarmancko całując w rękę...
-ty też jesteś bardzo przystojnym młodzieńcem wyszeptała rumieniąc się
-jest ode mnie 8 lat starszy ale nie miałabym nic przeciwko temu by zaczął się o mnie starać a naszym rodzicom to tez by się spodobało i skoro Sandra go nie chciała wychodząc za Eduarda ja mogłabym kiedyś zostać seniorą Oligares rozmarzyła się Marianella widząc w Sergiu swego księcia z bajki ...
-młodziutka jeszcze ale już apetyczna z niej dziewczyna myślał Sergio rozpalając w piecu w opuszczonym domu by mogli się ogrzać i trochę wysuszyć po zmoknięciu na ulewnym deszczu...
-zdejmij suknię to ją wysuszymy powiedział Sergio odwracając się by Marianella ściągnęła z siebie strzępy potarganej w walce z bandziorami sukni podając jej przy tym koc ,którym miała się okryć ...
-on chyba nie zrobi mi nic złego pomyślała Marianella zostając w samej koszuli i otulając się kocem...
Sergio zdjął z siebie przemoczony kaftan i koszule i rozebrany do pasa usiadł przy dziewczynie a ona podziwiała jego muskularne ramiona i tors zerkając na niego spod rzęs....
-postaraj się teraz zdrzemnąć a ja będę czuwał przy tobie do rana a potem pojedziemy szukać medyka powiedział do dziewczyny Sergio...
z emocji Marianella choć usiłowała spać nie dała rady i tylko udając śpiącą zerkała na niego raz po raz ....
rankiem gdy Marianella ubrała na siebie strzępy swojej sukni Sergio wziął ją na ręce bo noga jej opuchła i nie mogła chodzić i wsadził na konia i pojechali do szpitala medyka Maria de Salamanki gdzie opatrzono nogę i inne skaleczenia poturbowanej dziewczyny ....
Mario de Valencia usłyszawszy co przydarzyło się jego córce najpierw podziękował bardzo Sergiowi Oligaresowi za uratowanie i odwiezienie dziewczyny do domu a potem złajał bardzo Marianełlę za to ,że poza plecami rodziców ośmieliła się spotykać z Martinem i to na odludziu w lesie...
-niech pan tak się na córkę nie gniewa bo dosyć już się strachu najadła i to ją nauczy na przyszłość ostrożności wstawił się za Marianellą młody Sergio Oligares...
-zawsze będziesz w naszym domu mile widziany młodzieńcze powiedział Maro de Valencia do Sergia...
-chętnie będę państwa dom odwiedzał powiedział Sergio zerkając na Marianelle,która też na niego spojrzała z wdzięcznością i aż zarumieniła się przesyłając mu najpiękniejszy swój uśmiech...
-oby Sergio bywał tu często bo podoba mi się tak bardzo ,że aż ciepło mi się robi jak na mnie patrzy rozmyślała Marianella de Valencia ....
-skoro najstarszej córki nie udało mi się wydać za tego bogatego Oligaresa to może młodsza zostanie jego żoną pomyślał Mario de Valencia widząc jak młodzi na siebie spoglądają...
-samo przeznaczenie zdaje się ich kojarzyć uśmiechnął się pod nosem Mario już nie zamierzając robić córce wyrzutów za jej postępowanie bo pomimo iż sprowadziła na siebie niebezpieczeństwo to dzięki temu zbliżyła się do młodzieńca,któremu chętnie bym ją oddał rozmyślał ojciec Marianelli....
-chyba się zakochałam w moim wybawcy z przejęciem opowiadała swojej przyjaciółce Sofii Marianella
-to takie romantyczne,że on właśnie cię uratował od hańby westchnęła Sofia słuchając opowieści Marianelli..
-pojawił się na białym koniu jak książę z bajki przytaknęła jej ze śmiechem Marianella...
-Sergio powiedział,że mu się podobam i mam nadzieję,ze tak jest naprawdę a nie mówił to tylko z uprzejmości szeptała seniorita de Valencia...
-jesteś śliczna i musiałby być ślepy gdyby tego nie zauważył zachichotała Sofia....
Martin Perez po ciosie otrzymanym od Marianelli de Valencii obmył zranioną twarz w pobliskim potoczku i przeklinając dziewczynę piechotą poszedł do najbliższej gospody by kupić nowego konia
-dobrze że sakwę z pieniędzmi z haraczów od moich zbójeckich kamratów miałem przewieszoną przez ramię i głowę a nie przy koniu bo ta przeklęta dziewka ukradła mi konia i zwiała ale ją jeszcze dopadnę i gdy dobrze się z nią zabawię sprzedam do lupanaru by skończyła jako ladacznica skoro mną wzgardziła !!! pomstował ciemnoskóry bandyta...
-drogo zapłaci za to co mi zrobiła i będzie jęczeć pode mną głośniej i dłużej niż jej starsza siostra Sandra mówił sam do siebie mściwy Martin wspominając jak zgwałcił siostrę Marianelli....
Jimena de Valencia po dotarciu do stolicy opowiadała wicekrólowej Camili wieści z San Fernando i zapowiedziała,że niedługo przyjedzie do rodziców Camilka de Valencia bo postanowiła ,że swoje drugie dzieciątko urodzi tu w stolicy Meksyku a z nią tu wybiera się oprócz jej męża Pabla również brat medyk Mario de Salamanca z żoną i córeczką...
-to dobrze,że dzieci znów mnie odwiedzą ucieszyła się wicekrólowa Camila
-ciekawe czy moja synowa Camilka teraz urodzi mi drugiego wnuczka czy pierwszą wnuczkę ??? zastanawiała się głośno Jimena de Valencia...
-najważniejsze by wszystko dobrze przy porodzie poszło i Camilka z dzieckiem byli zdrowi powiedziała wicekrólowa Nowej Hiszpanii martwiąc się o najmłodszą córkę...
-Camilka jest młoda i silna a pierwszy poród dobrze zniosła więc i przy drugim sobie poradzi z pewnością w głosie powiedziała Jimena...
-też mam nadzieje,że wszystko będzie dobrze i szesnaste moje wnuczątko przyjdzie na świat zdrowe i silne a Camilka dobrze zniesie jego narodziny z uśmiechem powiedziała wicekrólowa Camila de Salamanca ....
czy najmłodsza córka Salamanków ma mieć teraz córeczkę czy drugiego synka i jakie imię ma mieć jej drugie dzieciątko 
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 23:09:15 01-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elena736 Detonator

Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:55:10 02-02-12 Temat postu: |
|
|
Myślę, że Camila de Valencia powinna teraz urodzić dziewczynkę, a na imie mogła by mieć Catalina.
Dalsze ciąg obecnych wydarzeń w Neapolu napiszę jutro, bo dziś już nie dam rady. Pozdrawiam wszystkich  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Arabella Arcymistrz

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:40:30 02-02-12 Temat postu: |
|
|
Elena736 napisał: | Myślę, że Camila de Valencia powinna teraz urodzić dziewczynkę, a na imie mogła by mieć Catalina.
|
OK, będzie szósta wnuczka Salamanków
w San Fernando Camilka de Valencia zwierzała się swojej bratowej Elenie ,że pomimo zaawansowanej już ciąży co dzień współżyje z Pablem...
-wam to nigdy dosyć zachichotała księżna Elena de Salamanca...
-teraz to Pablo jest bardziej nienasycony niż ja bo jednak końcówka ciąży to dla mnie trudny okres westchnęła najmłodsza córka Salamanków
-na tym drugim dzieciątku na pewno nie poprzestaniecie z uśmiechem powiedziała do Camilki Elena
-no pewnie,że to nie ostatnie nasze dzieciątko bo chcemy mieć taką gromadkę jak moi rodzice mówiła uśmiechając się ciężarna żona Pabla de Valencii...
-wygląda na to Camilko ,że będziesz często rodzić ,praktycznie rok po roku szepnęła Elena do szwagierki...
-skoro jestem mężatką i oboje jesteśmy namiętni i uwielbiamy się ze sobą kochać to nieuniknione,że dzieci będzie nam przybywać zachichotała Camilka..
-ja to chciałabym mieć jeszcze tylko synka i dosyć oświadczyła szwagierce Elena,która nie widziała się w roli matki wielodzietnej rodziny....
-no to kiedy twoja MariFer będzie miała tego braciszka??? zapytała Camilka bratowej...
-chciałabym jak najprędzej ale na razie nic nam z Mariem z tych starań nie wychodzi bo ja tak łatwo jak ty w ciąże nie zachodzę westchnęła Elena
-eee tam przyjdzie i na ciebie pora bo pamiętam,że zanim poczęliście waszą córeczkę też nie mogłaś się już doczekać jak zostaniesz mamusią uśmiechając się do bratowej mówiła księżniczka Camilka de Valencia ...
-idę do domu poleżeć trochę bo coś słabo się dziś czuję poskarżyła się ciężarna Camilka bratowej...
-może pójdziemy do szpitala by Mario cię zbadał bo jakoś nagle pobladłaś powiedziała Elena biorąc szwagierkę pod ramię i poszły...
-musisz teraz szczególnie na siebie uważać siostro bo grozi ci przedwczesny poród więc męża do siebie już nie dopuszczaj radził Camilce medyk Mario i kazał ją odwieźć do domu...
tej samej nocy medyka Maria de Salamankę wezwano do rezydencji młodych Valenciów bo jego najmłodsza siostra Camilka zaczęła przedwcześnie rodzić...
-spokojnie wszystko będzie dobrze mówił medyk do roztrzęsionej siostry
-jeszcze parę tygodni za wcześnie jęczała Camilka bojąc się ,że jej dziecko może nie przeżyć gdy urodzi się już teraz...
-nie ma wyjścia poród już się zaczął i musisz spokojnie oddychać a w Bogu nadzieja,że dzieciątko urodzi się żywe i zdrowe mówił do rodzącej medyk Mario
-Boże dopomóż by Camilce i dziecku nic się nie stało modlił się półgłosem Pablo trzymając żonę za rękę...
-mieliśmy jechać do stolicy i tam miało się moje drugie dzieciątko urodzić pomiędzy skurczami mówiła do męża i brata Camilka de Valencia...
-pojedziesz już z maleństwem na ręku zaśmiał się Mario uspokajając siostrę...
po paru godzinach porodowej męki wreszcie Camilka de Valencia wydała na świat maleńką dziewczynkę
-kochanie mamy śliczną i zdrową córeczkę !!!!krzyczał uradowany Pablo do zmęczonej żony...
-to dobrze !!! to dobrze !!! szeptała wyczerpana porodem młoda mamusia
-jak nazwiecie moją siostrzenicę ??? zapytał medyk Mario de Salamanca
-maleńka nazywa się Catalina de Valencia z dumą przyciskając do piersi córeczkę powiedział jej ojciec Pablo
-podaj mi ją !!! daj mi Catalinę !!!wyszeptała Camilka i z czułością tuliła i całowała główkę noworodka gdy podano jej córeczkę...
-gratuluję wam oboju z zwłaszcza tobie Camilko bo świetnie się spisałaś rodząc swoje drugie dziecko powiedział medyk Mario...
-mamy teraz parkę synka Miguela i córeczkę Catalinę cieszył się Pablo chwaląc się swemu ojcu i siostrom Sandrze i Marianelli
-wszyscy gratulowali młodym Valenciom zdrowej córeczki i tylko Mario de Valencia pomyślał ,że ma już dwie wnuczki od córki Sandry małą Jimenę Gonzales a teraz od syna Pabla maleńką Catalinę i tylko jednego wnuka Miguela de Valencię..
-oby następnym razem moja synowa urodziła chłopca rozmyślał wiedząc,że Camilka i Pablo planują mieć więcej dzieci.....
-napiszę jutro do rodziców,że mają kolejną wnusię mówiła do męża i brata uszczęśliwiona Camilka...
-nasza mama na pewno się ucieszy bo wnuczek ma mniej bo tylko sześć a wnuków już dziesięciu zaśmiał się Mario de Salamanca...
-ciekawe czy Joanna z Fernandem w Maroku będą też mieć córeczkę jak my czy drugiego synka ???głośno zastanawiała się księżniczka Camilka
do stolicy gdzie w pałacu wicekróla gościła Jimena de Valencia z najmłodszą córeczką Andreą zawitali też brat wicekrólowej Camili Vasco Darien wracający z podróży biznesowej po Meksyku i ponownie Carmen de Valencia ,która starszych synów pozostawiła w Salvatierze pod opieką męża Juana ,który pozostał tam dłużej u swego starszego brata Jose Marii de Valencii a Carmen z najmłodszymi dziećmi córeczką Matyldą i synkiem Christianem wracając na La Marianę zatrzymała się znów w pałacu Camili i Ricarda ....
przy kolacji suto zakrapianej winem Carmen jawnie kokietowała Vasca ku zgorszeniu reszty towarzystwa...
-ta Carmen za dużo sobie pozwala , przecież jest mężatką i nie powinna uwodzić żonatego też Vasca powiedział do żony poirytowany Ricardo ,który z dystansem traktował Carmen odkąd Camila mu powiedziała,że podczas ostatniej bytności u nich żona Juana namawiała ją do romansu...
-to prawda ,pomyślała Camila nie wiedząc ,że to przy stole to tylko początek zgorszenia,które przyjdzie jej przeżyć bo gdy Ricardo po kolacji na godzinkę znów zamknął się w gabinecie podpisując pilne papiery do wysłania nazajutrz kurierem Camila czekając na niego wyszła na taras pałacu i ku swemu zdziwieniu zobaczyła przez doskonale widoczne z tarasu niezasłonięte okno sypialni Carmen że w oświetlonej świecami komnacie na łożu bezwstydnie tarzają się nadzy Carmen i Vasco...
-mój brat ma taką ładną i miłą żonę i księżniczka Fatima nie zasługuje by on ją zdradzał z tą rozpustną Carmen mówiła sama do siebie zszokowana Camila...
-Carmen zaś wstydu nie ma i nie wystarczyło jej, że omal nie straciła męża po odnowieniu romansu z Foremanem i urodzeniu mu córeczki Matyldy a teraz znów zdradza Juana i to pod moim dachem gorączkowała się Camila zastanawiając się jak jutro rano zareagować i czy powiedzieć o tym co widziała Ricardowi
-Vasco dostanie ode mnie jutro niezłą burę a Carmen choć jest matką mojej synowej Joanny to chyba nie będę więcej przyjmować u nas w pałacu skoro bałamuci mi brata gorączkowała się wicekrolowa Camila
-no tak !!! mnie do skoku w bok namawiała bo sama nie ma oporów by zdradzać męża i to z żonatymi mężczyznami jak wcześniej z Foremanem a teraz z moim bratem Vasciem rozmyślała Camila nie wiedząc ,że seniora de Valencia romansowała też z bratem własnego męża Mariem de Valencią i jej najmłodszy synek Christian jest synem Maria a nie Juana ...
-dotąd za pozbawioną skrupułów bezwstydnicę uważałam hrabinę Ursulę Devreaux ale Carmen chyba jej dorównuje o ile nie przewyższa w rozpuście wzdychając mówiła sama do siebie wicekrólowa Camila de Salamanca....
Camila nic nie mówiąc Ricardowi rankiem jeszcze przed śniadaniem zaprosiła Vasca do siebie i ostro go zrugała,że zdradza żonę i to w jej pałacu...
-Vasco !!! zawsze byłeś skory do romansów ale myślałam,że z wiekiem zmądrzałeś ale po tym co wczoraj zobaczyłam to mnie rozczarowałeś bo nawet nie zamknęliście i nie zasłoniliście okna !!! rozpustnicy !!!!grzmiała Camila chcąc wzbudzić w bracie poczucie winy i skruchę za to co zrobił
-wybacz siostro!!! sam nie wiem jak to się stało kajał się zażenowany Vasco
-za dużo wczoraj wypiłem i gdy Carmen zaczęła mnie kokietować jakoś nie zdołałem oprzeć się pokusie ale wiedz,że Fatimę kocham i pierwszy raz byłem jej niewierny przysięgał Vasco...
-no mam nadzieję bo możesz zniszczyć swoje udano małżeństwo przez głupi romans przestrzegała brata Camila....
rozmowa między Camilą i Carmen wyglądała już inaczej bo Carmen roześmiała się tylko gdy wicekrólowa zaczęła jej robić wymówki ...
-daj spokój Camilo i nie pouczaj mnie jak dziecko !!! prychnęła Carmen
-nie chcę rozbijać ani swego małżeństwa ani Vasca potrzebowałam tylko kochanka na jedną noc i dobrze razem z Vasciem się zabawiliśmy ale kontynuować tego nie zamierzamy więc nie zamartwiaj się o nas na zapas
-mężczyźni jak mają potrzebę to idą do lupanaru a ja co miałam zrobić gdy mąż daleko a chłopa mi się zachciało rubasznie śmiejąc się mówiła Carmen do zdumionej Camili ...
- jesteś nie tylko nieprzyzwoita ale i wulgarna wyrwało się wicekrólowej
-mówię szczerze to co czuję i wstydzić się ,że jestem namiętną kobietą przed tobą nie zamierzam, nikogo nie skrzywdziliśmy bo powtarzam ani kontynuować ani opowiadać co między nami zaszło nikomu nie zamierzamy i jeśli ty nas nie zdradzisz to ani Juan ani Fatima nigdy się nie dowiedzą co zaszło w pałacu wicekróla Nowej Hiszpanii pomiędzy mną a Vasciem powiedziała Carmen de Valencia do Camili...
-widzisz Carmen ja mam inne zasady w życiu i nie pochwalam tego co robisz więc proszę cię byś jeszcze dziś opuściła ten pałac i na przyszłość nie będziesz tu mile widziana oświadczyła wicekrólowa Camila matce swojej synowej Joanny...
-jesteśmy rodziną poprzez małżeństwo naszych dzieci ,mamy wspólnego wnuka Rafaela i drugie wnuczątko w drodze a ty mnie wyganiasz z twojego domu !!! obruszyła się Carmen de Valencia...
-nie uszanowałaś mojego domu uprawiając w nim rozpustę więc nie dziw się mojej reakcji ...
-to przecież nie klasztor gdzie trzeba pościć i żyć w czystości z kpiną w głosie powiedziała Carmen..
-znasz moje poglądy i tolerować twojego postępowania pod moim dachem nie zamierzam !!! powtórzyła Camila wychodząc i żegnając się z Carmen...
rozmowę Camili z Carmen podsłuchała Jimena de Valencia
-to niezłe ziółko z tej mojej szwagierki ale,że Vasco zdradził Fatimę to nigdy bym nie pomyślała mówiła sama do siebie Jimena...
-tylko Ricardo z Camilą są nieskazitelną parą bo jedno drugiego nigdy nie zdradzi westchnęła Jimena ...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 17:06:28 02-02-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
milka85 Aktywista

Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:29:41 02-02-12 Temat postu: |
|
|
myślę ze Camila teraz powinna powiedziec Ricardowi albo lepiej niech on sam ją zapyta dlaczego Carmen ich tak szybko opuściła a zrobi to kiedy zobaczy dziwne zachowanie Camili i łzy płynace pojej twarzy.....
mam jeszcze pomysł moze niech Ricardo zabierze Caile w góry na wspólny pobyt a podczas jego nieobecnosc jego zastepca roztrwoni cześc pieniedzy na swoje zachcianki Ricardo po powrocie bedzie próbował ukryc przed Camila ten problem ale mu sie nie uda bo od ludzi a nie od własnego męż dowie sie że maja problemy i po wyjasnieniu wszystkiego miedzy soba beda musieli zacisnac pasa by odrobic straty i nie powiedą nikomu o swoich problemach finansowych dopiero po jakimś czasie dzieci im pomoga.... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Arabella Arcymistrz

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:51:16 02-02-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: | myślę ze Camila teraz powinna powiedziec Ricardowi albo lepiej niech on sam ją zapyta dlaczego Carmen ich tak szybko opuściła a zrobi to kiedy zobaczy dziwne zachowanie Camili i łzy płynace pojej twarzy.....
mam jeszcze pomysł moze niech Ricardo zabierze Caile w góry na wspólny pobyt a podczas jego nieobecnosc jego zastepca roztrwoni cześc pieniedzy na swoje zachcianki Ricardo po powrocie bedzie próbował ukryc przed Camila ten problem ale mu sie nie uda bo od ludzi a nie od własnego męż dowie sie że maja problemy i po wyjasnieniu wszystkiego miedzy soba beda musieli zacisnac pasa by odrobic straty i nie powiedą nikomu o swoich problemach finansowych dopiero po jakimś czasie dzieci im pomoga.... |
milka85 jak zwykle masz dobre pomysły
pozdrawiam Wszystkich
Carmen de Valencia chłodno pożegnała się z Salamankami i zabierając swoją dwójkę pociech i służbę wyjechała ze stolicy Meksyku kierując się najpierw do Veracruz a stamtąd na La Marianę...
-jesteś jakaś smutna kochanie zauważył wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca gdy powóz z Carmen i jej dziećmi zniknął im już z pola widzenia....
-stało się coś o czym powinienem wiedzieć ????pytał dalej pomimo,że żona jakoś nie miała ochoty na rozmowę ale widząc łzy w jej oczach zaczął nalegać by mu powiedziała co ją martwi...
-nie wiem jak ci to powiedzieć ale zawiodłam się na swoim bracie Vascu i Carmen de Valencii bo oboje nadużyli naszej gościnności i pod naszym dachem przespali się ze sobą zdradzając swoich współmałżonków wyznała w końcu Camila...
-to doprawdy żenujące ,że oboje tak postąpili ale przecież nie ma w tym naszej winy bo w żaden sposób nie sprowokowaliśmy takiej sytuacji a oboje są dojrzałymi już ludźmi,którzy powinni wiedzieć co wypada a co nie i zasad moralnych przestrzegać mówił Ricardo chcąc by Camila nie czuła się zażenowana tym co się wydarzyło...
-głupio mi szczególnie ze względu na Fatimę,która jest nie tylko moją bratową ale i przyjaciółką westchnęła Camila
-cóż możemy na to poradzić i lepiej by ona nigdy o zdradzie męża się nie dowiedziała bo takie coś trudno nie tylko wybaczyć ale i zapomnieć i rzutuje to na całe życie pary małżonków powiedział Ricardo do żony...
-nie zamierzam nikomu o tym mówić westchnęła Camila
-tak będzie dla wszystkich najlepiej przytaknął żonie wicekról Nowej Hiszpanii...
Vasco Darien razem z Jimeną, jej córeczką i towarzyszącymi im ochroniarzami też już wracali do swoich domów w San Fernando bo Ricardo z Camilą mieli wyjechać na krótki wypoczynek tylko we dwoje a z Carmelem miały zostać guwernantki i służba pałacowa ....
-teraz zrobię sobie krótką przerwę w wypełnianiu obowiązków i zajmiemy się tylko przyjemnościami oświadczył żonie Ricardo zabierając ją do powozu i w towarzystwie sześciu gwardzistów chroniących wicekróla i wicekrólową Nowej Hiszpanii pojechali do małego pałacyku w górach ...
-jak tu pięknie !!! zawołała Camila widząc z okien powozu ukryty w gęstwinie drzew mały pałacyk
-najważniejsze,że jest tu cicho i spokojnie i nikt głowy mi nie będzie zawracał wiec cały czas będziemy razem sam na sam wyszeptał Ricardo chwytając żonę na ręce i niosąc z powozu do pałacu...
-niesiesz mnie jak pan młody panią młodą po ślubie do wspólnego domu zachichotała Camila gdy przekraczali próg pałacu...
-wiesz ,że dziś czuję się jak pan młody tuż po ślubie i noc będziemy mieli niezapomnianą ze śmiechem wyszeptał Ricardo ...
-hi,hi hi, obiecanki cacanki chichotała Camila ale zaraz po kolacji przekonała się ,że mąż nie żartował bo spędzili ze sobą upojną noc jak za młodych lat
-rankiem obudziwszy się w swoich ramionach przekomarzali się jak nastolatkowie a po śniadaniu i spacerze po okolicy znów wylądowali w łożu wstając dopiero na kolację i tak parę dni praktycznie byli nierozłączni ciesząc się swobodą i intymnością jakiej na co dzień brakowało im w pałacu wicekróla gdzie obowiązki pochłaniały Ricarda i jego żonę...
czas wypoczynku we dwoje szybko Salamankom minął i gdy wrócili do pałacu wicekróla Ricardo od razu zdenerwował się gdy skarbnik wicekrólestwa doniósł mu,że podczas nieobecności wicekróla w stolicy zastępujący go urzędnik zdefraudował znaczną sumę państwowych pieniędzy i odpowiedzialność za to spada na niego księcia Ricarda de Salamancę pełniącego funkcję wicekróla Nowej Hiszpanii....
-musisz z własnej kiesy panie pokryć straty bo króla Hiszpanii nie obchodzi kto ukradł ale kto był odpowiedzialny za finanse a ty zaufałeś niewłaściwemu człowiekowi powierzając mu władze na czas twojej nieobecności tłumaczył skarbnik zmartwionemu wicekrólowi...
-będę musiał znacznie uszczuplić swój majątek osobisty kosztem spadku należnego moim dzieciom gryzł się Ricardo ale nie chcąc martwić żony nic jej nie mówił o swoich kłopotach...
Camila jednak przypadkowo dowiedziała się co gnębi męża i przyszła do jego gabinetu ze szkatułką pełną swojej biżuterii mówiąc do Ricarda
-sprzedaj te klejnoty kochanie to trochę podratujemy nasz budżet bo wiem ,że musimy zacisnąć pasa i ograniczyć swoje wydatki skoro ten łajdak twój zastępca okradł skarbiec wyszeptała przytulając męża ...
-Camilo zachowaj te klejnoty bo są naszą pamiątką rodzinną i dawałem ci je na przestrzeni lat z różnych okazji wiec nie chciałbym by trafiły w obce ręce a ja jakoś sobie poradzę i wyrównam niedobory w kasie wicekrólestwa...
-na początek sprzedam resztę udziałów w spółce wydobywającej ropę naftową nieopodal San Fernando Mariowi de Valenciii bo już kiedyś chciał je ode mnie kupić mówił Ricardo do żony..
-pamiętaj,że moja biżuteria jest w każdej chwili do twojej dyspozycji gdyby zaszła potrzeba przypomniała mężowi Camila...
-jesteś nieoceniona kochanie i w każdej sytuacji mnie wspierasz więc jestem ci za to niezmiernie wdzięczny wyszeptał Ricardo mocno przytulając i całując żonę...
-jestem z tobą na dobre i na złe i dla mnie to nie puste słowa ukochany powiedziała Camila do męża..
-wiem i tym bardziej jestem wdzięczny niebiosom,że dały mi za żonę taką kobietę jak ty Camilo wyszeptał Ricardo z czułością i szacunkiem całując żonę po rękach..
-razem ze wszystkim sobie poradzimy pocieszała męża wicekrólowa Camila....
-ty kochanie już się tym nie zamartwiaj powiedział Ricardo a gdy przeczytał zaległą korespondencję a w tym list otrzymany z San Fernando z wieścią, że ich najmłodsza córka Camilka de Valencia szczęsliwie urodziła córeczkę Catalinę oboje ucieszyli się,że po raz kolejny zostali dziadkami...
-najważniejsza zawsze jest rodzina a nasza rozrasta się z każdym rokiem
mówił Ricardo do ukochanej żony....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 23:18:11 02-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elena736 Detonator

Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:27:48 03-02-12 Temat postu: |
|
|
W Neapolu, synkowie Eduarda i Lindy bawili się z synkami Kariny i Carlosa.
Chłopcy byli akurat w ogrodach królewskich, kiedy Alejandro zobaczył, że jego mama i ciocia Linda wyszły z zamku, a jego mama trzymała maleńką Mariángel.
Chcecie poznać naszą siostrzyczkę?- spytał królewicz Alejandro swych kuzynów Mariano Ricarda i Gustava.
- Właśnie, jest malutka, mniejsza od nas i mama cały czas mówi że musimy się nią opiekować- dodał królewicz Romeo...
Na co królewicz Nicolas tylk skinął głową.
- Dobrze, chcemy ją zobaczyć powiedzieli synowie Eduarda i Lindy równicześnie i cała piątka chłopców pognała do Kariny i Lindy.
- Hej, hej, chłopcy dokąd tak pędzicie?- zawołała rozbawiona Linda, naco Mariano Ricardo odparł, chcemy poznać naszą kuzynkę.
- Mamo, pokaż ją nam...- powiedział królewicz Alejandro do matki.
- Królowa Karina, tylko się uśmiechneła i pokazała córeczkę pięciu chłopcom.
- Jest bardzo ładna, powiedział po chwili Gustavo...
- Królowa Karina i jej bratowa słysząc to tylko zachichotały.
- Mamo, odezwał się królewicz Romeo, kiedy ona zacznie chodzić...
- Przecierz mówiłam wam, że to troche potrwa, musicie poczekać jeszcze pare tygodni...- powiedziała rozbawiona Karina do synów.
- Wy też będziecie mieć taką siostrzyczkę, jak my?- spytał poważnie królewicz Alejandro swoich kuzynów, a ci spojrzeli na matkę pytająco.
- W tym momencie Linda delikatnie się zarumieniła, a Karina zaczeła chichotać.
- No, no co ja słyszę, musisz się z meżem postarać o siostrę dla Mariano Ricarda i Gustava- powiedziałą rozbawiona królowa Neapolu.
- Nie mam nic przeciwko- powiedziała śmiejąc się żona Eduarda..
- No w to ja nie wątpie- zachichotałą królowa Neapolu znacząco mrugając przy tym do swojej bratowej..
- Chłopcy idźcie sie pobawić - powiedziałą po chwili Linda, i cała piątka pobiegła dalej gdzie rosła trawa..
- Zamierzasz wyjechać na La Marianę, do hacjendy i poszukać pamiętnika ciotki Éléonore?- spytała poważnie Linda Karine.
- Tak, chciałabym to zrobić, ale przy okazji chciałabym zobaczyć wszystkie rodzinne pamiątki, portrety i ryciny, o których opowiadał Eduardo. Spróbuje także dowiedzieć się o wypadku , który miał miejsce kilkanaście lat temu, może dowiem się czegoś nowego- westchneła królowa Karina.
- Może wasza ciotka jednak żyje-powiedziała nagle Linda.
- Raczej jest to mało prawdopodobne, ale jeśli znajde choćby jeden dowód na to że ona żyje, to przysięgam że ją odszukam, a jesli nie żyje, to przynajmniej postaram się odnaleźć jej ciało i pochować po chrześcijańsku- powiedziała młoda królowa...
- Jedziesz sama?- pytała dalej Linda..
- Niestety tak, chciałabym, żemy Carlos jechał ze mną, ale oboje niejesteśmy już zwyczajnymi ludźmi, mamy obowiązki wobec kraju i poddanych, niemożemy nagle oboje wyjechać- westchneła cieżko Karina na myśl że musi na jakiś czas opuścić męża.
- No tak, przyznała Linda..
- A dzieci, będą za tobą tęsknić- zauważyłą nagle Linda
- Tak, ale nie moge zabrać Alejandra, Romea i Nicolasa- to zbyt niebezpieczne, a Mariángel jest za mała na takie podróże- po za tym pomyśl tylko samotnie podróżująca królowa Neapolu, z następcami tronów i śliczną królewną- to niebyło by zbyt bezpieczne- zauważyła słusznie królowa.
- Tak, ale chyba będziesz miała ochronę- prawie wykszykneła Linda do Kariny.
- Oczywiście, że tak będe miała najlepsze środki lokomocji i mnustwo staży królewskiej- powiedziała pewnie Karina.
- Tak ,gwardziści będą ci potrzebni, zresztą twój mąż bez odpowiedniej ochrony z zamku by cie niewypuścił- zachichotała Linda .
- Owszem, to prawda- przyznała królowa Karina
Będe za nimi strasznie tęsknić- powiedziałą królowa Neapolu, mam nadzieje że szybko z tamtąd wrócę- powiedziała Karina do Lindy.
- Wasza ciotka musiała być piękną kobietą- powiedziała bez namysły Linda patzrąc na królewnę Mariángel. Zresztą u was to jak mi już wiadmo kobiety zarówno ze strony twojej matki, jak i ojca były oszałamiająco piękne- zaśmiała się Linda
- Wygląda na to że tak, ale nie tylko w naszej rodzinie tak jest, spójrz na siebie moja droga, na mame i nasze siostry, wszystkie jesteśmy urodziwe- powiedziała szczerze do bratowej Karina.
- Tak masz rację Karino, mogę ją potrzymać?- spytałą Linda wskazując na małą królewne w ramionach Kariny.
- Och, oczywiście że tak- proszę- powiedziała królowa Karina podając Lindzie swoją córeczkę.
- Choć śliczna dziewczynko- powiedziała melodyjnie Linda , i uśmiechnęła się do królewny ,na co tylko Mariángel odpowiedziała jej tym samym.
- Ależ ona ma śliczny uśmiech- zachwyciła się Linda, wiesz, chyba muszę przyznać, że ci zazdroszcze takiej córki. Ja niemam jeszcze żadnej, ale obiecuje że postaram się o córeczkę z mężem- zaśmiała sie Linda.
- Napewno niedługo oznajmisz że jesteś w ciąży i urodzić śliczną dziewczynkę- zapewniła Linde Karna i obie damy poszły dalej do swoich synków, bawiących sie w pobliżu fontanny....
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 1:31:14 03-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
ania1302 Debiutant

Dołączył: 13 Gru 2010 Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:12:22 03-02-12 Temat postu: |
|
|
Czekam na wątek Karina na La Marianie. Co odkryje i co się wydarzy? Co do Marinelli de Valencia, powinna być porwana przez Martina. Jednak jej cześć pozostanie nietknięta, bo dziewczyna np. zbiegnie? W czasie ucieczki może dostać urazu głowy i straci pamięć? Znajdzie ją pewna tajemnicza dama ( notabene poszukiwana ciotka?) na przejażdżce konnej? Zajmie się dziewczyną i choć ta zapomni o przeszłości, pozostanie jej dar znajdywania ziół i pomagania chorym, a po dwóch latach znajdzie ją przypadkiem Sergio, który nie potrafił się pogodzić z jej zniknięciem i nie chciał się żenić z inną?
życzę weny  |
|
Powrót do góry |
|
 |
milka85 Aktywista

Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:23:49 03-02-12 Temat postu: |
|
|
cieszę sie że mamy kolejne czytelniczke i ze nasza historia moze się wzbogacic o nowe sugestie:) |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|