|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ania1302 Debiutant
Dołączył: 13 Gru 2010 Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:26:38 10-02-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: | ciekawe co Ricardo powie na to jak dowie się ze dzieci dały im pieniądze na pokrycie długu i o tym ze Camila sprzedawała swoją biżuteria by mu pomoc:) |
to samo przyszło mi na myśl, jednak teraz bardziej ciekawi mnie jednak odkrycie tajemnicy przez Karinę. No i jakos brak mi waszych popisowych namiętnych scen miedzy bohaterami |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:20:42 10-02-12 Temat postu: |
|
|
myśle ze po podjeciu tych informacji , a w szczególności na wieść jak oddana żona jest Kamila , Ricardo tak sie wzruszy ze łzy ciurkiem poleca po jego licu, a namietnosci, czułości nie zabraknie , ciepło wielkich ,prawdziwych uczuc , niesamowitej miłosci -miedzy małzonkami nie ma konca. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:31:17 10-02-12 Temat postu: |
|
|
ania1302 napisał: | milka85 napisał: | ciekawe co Ricardo powie na to jak dowie się ze dzieci dały im pieniądze na pokrycie długu i o tym ze Camila sprzedawała swoją biżuteria by mu pomoc:) |
to samo przyszło mi na myśl |
ela0909 napisał: | myśle ze po podjeciu tych informacji , a w szczególności na wieść jak oddana żona jest Kamila , Ricardo tak sie wzruszy ze łzy ciurkiem poleca po jego licu |
dzięki za podsuwanie pomysłów
Pozdrawiam Wszystkich
w stolicy Meksyku wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca gdy odebrał listy z La Mariany jeden od żony a drugi od najstarszego syna Pedra nie mógł ukryć wzruszenia jak je przeczytał...
-z listu Pedra dowiedział się,że Camila po kryjomu wyprzedawała swoją biżuterię by wspomóc budżet rodzinny oraz tego,że dzieci postanowiły im pomóc finansowo i już Pedro sporą kwotą poratował ojca w potrzebie...
Camila zaś z czułością wypowiadała się o trosce dzieci ,które dowiedziawszy się o tarapatach rodziców niezwłocznie zorganizowały dla nich pomoc finansową....
Ricardo choć zazwyczaj był twardzielem tym razem nie mógł powstrzymać się i łzy popłynęły mu po twarzy...
-Panie Boże dziękuje ci za taką żonę i dzieci bo oni zawsze będą mnie wspierać a w rodzinie wzajemna solidarność jest przecież nie do przecenienia mówił w myślach sam do siebie senior rodu Salamanków....
-moja ukochana Camila choć jej zabroniłem sprzedała ulubione klejnoty mi mi pomóc szeptał Ricardo całując małą miniaturkę z wizerunkiem żony i żałując,że teraz nie może jej wziąźć w ramiona ,przytulić i namiętnie całować bo przebywa z wizytą u ich najstarszego syna gubernatora La Mariany...
wicekrólowa Camila cieszyła się ,że może dłużej pobyć z rodziną najstarszego syna Pedra i z tego,że spotkała się tu na La Marianie ze swoją córką królową Neapolu Kariną bo Karina też nie pozostała obojętna na kłopoty finansowe rodziców i też przesłała do stolicy Meksyku do ojca okrągłą sumkę w złocie i srebrze,,,,
na La Marianę przybyli wezwani tam listem Camili Mario i Jimena de Valenciowie i chcieli niezwłocznie zobaczyć się z dziewczyną,którą zaopiekował się najstarszy z braci de Valencia upierając się ,że to jego córka Ingrid....
-widzicie choć jesteśmy tu prawie pewni,że Ingrid to wasza zaginiona córka Marianella to ona wierzy Alvarowi ,że jest jej ojcem i możecie poczuć się rozczarowani jak was nie rozpozna i nie będzie chciała do was wrócić tłumaczyła przyjaciołom wicekrólowa Camila....
-serce matki mi podpowiada,że gdy Marianella mnie zobaczy to odzyska pamięć i sobie nas przypomni mówiła podekscytowana Jimena nie mogąca doczekać się spotkania z córką...
-Alvaro nie ukradnie mi dziecka bo jak ta dziewczyna jest Marianellą to zabiorę ją czy jemu to się podoba czy nie !!! z groźną miną powiedział Mario de Valencia ...
-nic na siłę bo możecie skrzywdzić dziewczynę,która nie pamiętając was może się nawet przestraszyć,że chcecie ją jej "ojczulkowi"siłą odebrać i będzie się przed wami bronić przestrzegał rodziców Marianelli gubernator La Mariany książe Pedro de Salamanca....
skandynawski medyk Olaf Lingsson tymczasem pod pretekstem przyjaźni jego pasierbicy Barbary Foreman z Ingrid de Valencią często odwiedzał dom Alvara a i zapraszał jego rzekoma córkę do siebie i wypytywał dziewczynę chcąc by w końcu przyznała się,że straciła pamięć i wszystko co wie o swojej przeszłości opowiedział jej właśnie Alvaro de Valencia...
Barbara też będąc ciekawską dziewczyną chętnie ojczymowi pomagała i starała się zdobyć zaufanie dziewczyny i zaprzyjaźnić się z Valenciówną
-wiesz mój ojczym Olaf Lingsson na tej wyspie zaczął propagować kąpiele w saunie tak dla zdrowotności chichotała Barbara zwierzając się nowej przyjaciółce,że niekiedy podgląda matkę i ojczyma gdy są nadzy w saunie a po wyjściu z niej zbierze im się na amory
-no wiesz !!! to nieprzyzwoite byś tak robiła!!! Valenciówna strofowała młodszą od siebie Barbarę ...
-phii... nie uważam,że to nieprzyzwoite bo moja matka Nora i ojczym Olaf lubią się kochać i chyba wszystkim kobietom i mężczyznom to sprawia przyjemność wydymając usteczka powiedziała Barbara ...
-to są intymne sprawy i kochającej się pary nie powinno się podglądać wyszeptała Valenciówna..
-ty nigdy nie widziałaś jak twoi rodzice to robią ??? ze zdziwieniem zapytała Barbara
-nie !! bo ojciec mówił mi,że moja mama opuściła nas zaraz po moim urodzeniu wiec nawet matki nie pamiętam westchnęła Valenciówna powtarzając to o czym jej Alvaro opowiadał.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:55:43 11-02-12 Temat postu: |
|
|
Tymczasem na La Marianie, w pałacu gubernatora królowa Karina po śniadaniu, które zjadła z matką, Pedrem i jeo żoną szybko kazała zabrać swoje bagaże do powozów, które czekały na dziedzińcu. Ksieżna Milka była zaciekawiona i podekscytowana podróżą do haciendy zmarłego ojca Kariny. Wicekrólowa Camila również była ciekawa, ale też troche zdenerwowana całą tą sytuacją zaginionej ciotki Kariny.
- W powozie siedzieli we czwórkę i zastanawiali się co też mogło się przydarzyć Éléonore.
-A może ten Arthuro ją odnalazł, ale nikomu nic nie powiedział i wywiózł z wyspy?-zastanawiał się na głos gubernator La Mariany.
- Nie, to niemożliwe- a pozatym on bardzo rozpaczał po jej zaginięciu- powiedziała królowa Neapolu
- Mam nadzieje, że w haciendzie znajdziesz to czego pragniesz- córeczko- powiedziała wicekrólowa Camila do Kariny
- Ja też, mamo, ja też- westchnełą Karina.
-Księżna Milka prawie się nieodzywała podczas podóży, a mając romantyczną duszę, wyobrażała sobie miłosną historię Éléonore i Arthura.
Gdy dojechali na haciende było południe.
-Och już zapomniałam jak tu pięknie- powiedziała wicekrólowa Camila.
- Ja też- przyznała królowa Karina patrząc z uwielbieniem na haciende w, której się urodziła i w której zosała zamordowana jej matka księżniczka Isabella.
- Księżna Milka z mężem natomiast mieli okazję podziwiać wspaniałość ogromnej rezydencji, i krajobrazów jej otaczających.
- Rzeczywiście jest tu bardzo pięknie- niesądziłąm że hacienda może być, aż tak duża- powiedziała z podziwem księżna Milka.
- Poczekaj aż wejdziesz do środka- zaśmiała się królowa Karina i dumnie ruszyła do środka, gdzie już czekała służba stojąc w dwurzędzie. Gdy tylko królowa weszła wszyscy służący nisko się ukłonili, czekając aż królowa pozwoli im wstać.
- Karina widząc to gestem ręki pozwoliła im wstać.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wasza królewska mość przyjechała do haciendy- powiedziała najstarsza służąca, która była nianią księżniczki Libii, a jeszcze wcześniej nianią księżniczki Isabelli.
- Dziękuję, ja również jestem z tego powodu bardzo szczęśiwa- odpowiedziałą szzerze Karina.
- Proszę, możecie wrócić do swoich obowiązków- powiedziała szybko królowa Karina i razem ze swoją rodziną przeszła do salonu.
- To co, teraz będziesz szukała rodzinnych pamiątek?- spytała księżna Milka
- Tak, ale najpierw napijemy się herbaty, domyślam się że wszyscy są wykończeni podróżą- powiedziała królowa i natychamiast podano herbatę...
- Wszyscy pili herbatę prowadząc miłą konwersację, ale w głębi duszy wszyscy czuli zdenerwowanie.
- No cóż powiedziała w końcu królowa Karina, czas przejść się po haciendzie i odszukać to poco tu przyjechałam.
- Tak- zgodzili się wszyscy i Karina poprowadziłą ich do korytarzy, w których wisiały portrety.
- Księżna Milka z zafascynowanie oglądała portrety, zresztą tak samo jak jej mąż Pedro. Wicekrólowa już je widziałą ale również z ciekawością się im przyglądała.
- Był tu portret Libii, jako malutkiej dziewczynki- wyglądała tak samo jak Karina. Był także portret ich matki księżniczki Isabelli- przy którym królowa Karina zatrzymała się troche dłużej, spoglądając na niego w oczach miałą ból i smutek- nikomu o tym niewspominała ale po części obwiniała się za śmierć matki. Żałowała także że jej i Libii niedane było ją poznać.
Było tam mnustwo portretów, Libii, ich matki, Eduarda, a także don Ernesta. Królowa była jednak ciekawa gdzie reszta portretów i rodzinnych pamiątek, w tedy służący poprowadził ich schodami do samej góry. Szli dość długo dopóki niezobaczyli podwójnych drzwi. Były zamnknięte więc, sługo odszukał odpowiedni klucz poczym je otworzył. Karina, Pedro, Milka i Camila weszli do ogromnego pomieszczenia, gdzie część rzeczy była przykryta prześcieradłami a część nie.
Królowa Karina zobaczyła duży obraz na który narzucono prześcieradło, nienamyślając się długo podeszła do niego i zgrabnym ruchem zrzuciła prześcieradło. Jej oczom ukazał się piękny duży obraz przedstawiający dwie zjawiskowo piękne kobiety jedna z nich była brunetką, a druga blondynką.
Och- powiedziała wicekrólowa Camila patrząc na obraz przedstawiający dwie kobiety.
- Właśnie- powiedzieli równocześnie Milka i Pedro
- To twoja matka i ciotka?- spytała Milka.
- Kobiety na obrazie uśmiechały się promiennie i tuliły, a za nimi w tle było widać haciende i dwa piękne konie.
- Tak- na to wygląda- wyksztusiłą królowa Karina.
- Twoja ciocia- zaczeła wicekrólowa Camila
- Wiem, moja córka wygląda jak ciocia Éléonore - powiedziała półgłosem królowa Karina patrząc na obraz.
- No nieda się tego ukryć przyznali Pedro z Milką.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:27:49 11-02-12 Temat postu: |
|
|
na La Marianie gdy wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila z najstarszym synem Pedrem, jego zoną Milką i córką Kariną pojechali do posiadłości królowej Neapolu Kariny Mario de Valencia goszcząc u swego najmłodszego brata Juana z czułością spoglądał na Christiana najmłodszego synka Carmen, którego był ojcem...
-jestem wściekły na Martina najstarszego syna Carmen ale nie mogę jej samej winić za grzechy tego łobuza a poza tym dała mi drugiego syna rozmyślał Mario de Valencia gdy tymczasem Jimena jawnie okazywała Carmen swoją niechęć zwłaszcza po tym jak żona Juana przekonywała ich, że Ingrid to naprawdę córka Alvara a podobieństwo do Marianelli wynika tylko z ich pokrewieństwa bo obie są podobne do babci ze strony ojców…
-ciekawe czemu ta Carmen zawczasu chce mnie zniechęcić bym córkę rozpoznała i usiłowała przywrócić jej pamięć myślała Jimena
-Carmen i Alvaro są siebie warci oboje nieszczerzy hipokryci mówiła sama do siebie Jimena mając wsparcie w Leonor de Silve córce swojego szwagra Jose Mari de Valencii,,,
Leonor też nie pałała sympatią do stryjenki Carmen bo jej poparcie dla Alvara wydawało się dziwnie stronnicze
Carmen podsłuchując rozmowy męża z rodzicami Marianelli zaraz donosiła Alvarowi de Valencii czego może się spodziewać więc ten już wiedział, że Mario i Jimena będą chcieli mu odebrać Ingrid
-no niedoczekanie Maria by moją córkę chciał przekabacić ,że jest Marianellą pieklił się Alvaro, który nie dopuszczał do siebie myśli iż przywłaszczył sobie dziecko brata i gotów był zrobić wszystko by nikt nie odebrał mu córeczki Ingrid
-dziękuje ci Carmen ,że tak mi pomagasz mówił Alvaro obdarowując bratową naszyjnikiem ze złota
-jesteś cudownym ojcem dla tej dziewczyny a ona cię również uwielbia więc nikt nie powinien was rozdzielać schlebiała Alvarowi jego bratowa
Ingrid (Marianella) z każdym dniem miała przebłyski wizji z przeszłości, które nie zgadzały się z opowiadaniem Alvara o jej życiu i była tym już skołowana bo zdawała sobie sprawę, że odzyskując pamięć może stracić tak dobrego ojczulka jak Alvaro i nie wiedziała już co ma zrobić gdy niespodziewanie spotkała po wyjściu z domu medyka Olafa Lingssona Jimene de Valencje,która na pierwszy rzut oka wydała sie jej dziwnie znajoma i gdy Jimena zaczęła z nią rozmawiać i przypominać córce jej dzieciństwo Marianella rzewnie się popłakała i obie padły sobie w ramiona
-jeszcze nie wszystko pamiętam mamo ale wiem, że jestem twoją córką chlipała Marianella gdy tuliła się do matki
-Bogu dzięki, że żyjesz dziecko pociągając nosem mówiła Jimena bo nareszcie z ojcem będziemy mogli wrócić z tobą do San Fernando cieszyła się Jimena de Valencia
nagle Marianella odsunęła się od niej mówiąc
-a co z Alvarem de Valencią ??? był dla mnie jak ojciec, zabrał mnie z drogi w lesie gdzie zbierałam zioła głodną ,brudną i w łachmanach a traktował mnie jak księżniczkę w swoim domu i cały majątek mi przepisał więc nie mogę tak po prostu się od niego odwrócić i zostawić samiutkiego na świecie tłumaczyła matce Marianella
-spróbuje z nim porozmawiać i jeśli mu na tobie zależy zrozumie, że powinnaś wrócić do swoich prawdziwych rodziców a on jako twój stryj również będzie mógł kiedy zechce cię odwiedzać bo w końcu też należy do rodziny de Valenciów westchnęła Jimena,która nie lubiła Alvara ale była mu wdzięczna, że zajął się jej córką gdy straciła pamięć i żyła w niedostatku…
-Alvara nigdy za dobrego człowieka nie uważałam ale widać na starość się zmienił , Mario też z Alvarem nigdy się nie dogadywali ale teraz nasza córka pogodzi obu braci rozmyślała Jimena gdy obie z córką jechały do rezydencji najstarszego z braci de Valenciów
Alvaro na widok Jimeny bardzo się zdenerwował bo choć wiedział od Carmen,że brat z bratową przyjechali tu z zamiarem odnalezienia swojej córki Marianelli za nic nie chciał przyznać ,że Ingrid to Marianella
-kupiłem ci Ingrid pięknego konia byś mogła doskonalić jazdę konną oznajmił dziewczynie Alvaro odsyłając ją do stajni by mogła cieszyć się prezentem a sam na sam postanowił porozmawiać z bratową
-jakoś nie pamiętam bym ciebie do mojej rezydencji zapraszał !!! arogancko zaczął rozmowę Alvaro
-dobrze wiesz Alvaro,ze oboje z Mariem szukamy tu zaginionej córki i właśnie ją odnalazłam z triumfującym uśmiechem powiedziała Jimena
-Ingrid jest moja a to ,że ponoć jest podobna do waszej Marianelli to nic dziwnego bo dziewczyny mają wspólną babcię ze strony ojców powtarzał Alvaro to co wcześniej sobie umyślił
-daj spokój z tymi bredniami !!! istnieje tylko jedna dziewczyna Marianella i to córka moja i Maria !!! dobitnie to podkreślając powiedziała Jimena
-wiem jednak, że przywiązałeś się do niej i traktowałeś jak córkę za co jestem ci wdzięczna i nie zamierzam zabraniać córce by się z tobą kontaktowała ale jak ze stryjem a nie ojcem dodała matka Marianelli
-aleś ty łaskawa !!! zakpił z niej Alvaro
-ponoć to ty zgubiłaś swoją córkę na targu w Veracruz i by Mario ci to przebaczył chcesz moją Ingrid zabrać i udawać, że odzyskałaś Marianellę !!! wrzasnął Alvaro
-ona zaczyna sobie przypominać przeszłość !!! wyrwało się zdenerwowanej Jimenie
-wmawiasz jej to suko ale skoro uważasz się za matkę mojej córki to rozumiem, że chciałabyś być moją kobietą więc zaraz mnie zadowolisz !!! wycedził przez zęby Alvaro wykręcając rękę bratowej do tyłu i popychając ją w kierunku masywnego stołu bo choć poruszał się teraz o jednej lasce to po wypadku, w którym niegdyś został sparaliżowany przez lata ćwiczeń już doszedł do siebie i był w całkiem sprawny i silny
-puść łajdaku !! wysyczała Jimena gdy Alvaro zaczął się do nie dobierać ale był silniejszy i napierając na nią całym ciałem przycisnął mocno do stołu jedną ręka podciągając spódnicę jej sukni obmacywał jej pośladek
-ten bandzior zaraz mnie zgwałci zrozumiała Jimena i już miała wrzeszczeć ale z jej gardła wydobył się tylko jęk i w tym momencie usłyszała na korytarzu radosny śmiech swojej córki rozmawiającej ze służbą i rozpaczliwie usiłując uwolnić się z mocnego uścisku mężczyzny Jimena zdołała tylko powiedzieć
-Alvaro opamiętaj się !! jestem twoją bratową !!! gdy ten nie zważając na nic gwałtownie wszedł w nią od tyłu
-o Boże jęknęła cicho Jimena i zacisnąwszy zęby czekała aż Alvaro z nią skończy
-żeby tylko teraz nie weszła tu Marianella bo nie chciałabym by zobaczyła matkę w takiej sytuacji myślała Jimena słysząc za uchem sapania gwałcącego ją Alvara
gdy Alvaro się nasycił Jimena odepchnęła go i poprawiając suknię splunęła mu w twarz mówiąc z pogardą
-jesteś łajdakiem a piekło cię nie minie i choć udajesz przed wszystkimi szacownego ojca nastolatki bynajmniej nie zmieniłeś się na lepsze mówiła zszokowana gwałtem Jimena
-może mężusiowi poskarżysz się ,że wziąłem cię siłą zarechotał bezczelny Alavro
-nie chcę by Mario został bratobójcą i by pobrudził sobie ręce krwią takiej kanalii jak ty !!! wysyczała Jimena rzucając się z pięściami na mężczyznę i okładając Alvara
-uspokój się kobieto !! powiedział cynicznie Alvaro odpychając bratową gdy weszła uradowana Ingrid (Marianella) i rzuciła się na szyje Alvarowi dziękując mu za rasowego rumaka
-jest śliczny!!! dziękuje ci !! krzyczała rozpromieniona dziewczyna ze zdziwieniem zerkając na matkę, która z nienawiścią w oczach patrzyła na Alvara
-nie zostawię córki z tym gwałcicielem bo jej gotów zrobić to samo co mnie przed chwilą rozmyślała Jimena zastanawiając się jak odebrać córkę z domu jej stryja Alvara bo nikomu nie chciała przyznać się do tego co on jej zrobił ....
-głupio zrobiłam,że przyjechałam tu sama bez Maria i Alvaro to wykorzystał bandzior jeden !!! gorączkowała się matka Marianelli
-widzisz córeczko twojej cioci Jimenie się wydaje, że jesteś Marianellą ale nie daj się zwieść nikomu i pamiętaj, że to ja jestem twoim ukochanym ojczulkiem mówił do dziewczyny Alvaro chcąc uprzedzić żądania Jimeny by oddał jej córkę
-powiedz dziecko, że mnie rozpoznałaś jako swoją matkę !!! nie panując już nad sobą zażądała Jimena a Marianella nie chcąc narazić się ani matce ani Alvarowi, którego pokochała jak ojca wybuchnęła płaczem i nic nie mówiąc wybiegła z komnaty
-widzisz co narobiłaś kobieto !!! wrzasnął Alvaro
-nie denerwuj Ingrid !!! i zajmij się lepiej poszukiwaniem tej swojej Marianelli a nas zostaw w spokoju bo ja mojej dziecinki bajerować nie pozwolę i wmawiać jej, że nie jest moją córką !!! ze złowrogim spojrzeniem powiedział Alvaro grożąc Jimenie swoją laską
-z taki zboczeńcem jak ty dziewczyny nie zostawię !!! wrzasnęła Jimena odpychając Alvara
-to moja córka !!! szalona kobieto i chcę dla niej wszystkiego co najlepsze z przekonaniem powiedział Alvaro
-szalony to jesteś ty Alvaro !!! odgryzła się Jimena nie zamierzając wyjechać z rezydencji szwagra bez córki…
-to szaleniec !! obłąkany wierzy, że moja Marianella to Ingrid córka, którą sam sobie wymyślił mówiła sama do siebie w myślach Jimena de Valencia...
-biedna Marianella nie wie jakim naprawdę człowiekiem jest ten Alvaro westchnęła Jimena...
Marianella tymczasem płakała bo nie chciała opuścić Alvara i umyśliła sobie,że uprosi rodziców by najstarszy z braci de Valenciów zamieszkał w San Fernando by mogli się codziennie widywać...
-muszę tylko jakoś przekonać stryja ,że nie jetem Ingrid tylko Marianella co nic nie zmieni w naszych relacjach bo kocham go jak ojca mówiła sama do siebie córka Jimeny i Maria...
-Jimena nie odważy się nikomu wyznać,że ja zgwałciłem i może to ją zniechęci by dalej mi się narażać i upierać się przy tym ,że moja Ingrid to jej córka Marianella rozmyślał butny Alvaro de Valencia....
w domu skandynawskiego medyka Olafa Lingssona praktykującego na La Marianie jego pasierbica Barbara Foremanówna znów podglądała matkę i ojczyma po kąpieli parowej w saunie
-może dziś kochanie zrobimy sobie masaż erotyczny i pofiglujemy dłużej
zaproponował żonie Olaf a Nora chichocząc z ochotą się na to zgodziła i najpierw on namaścił nagie ciało kobiety wonnymi olejkami działającymi na zmysły i delikatnie rozprowadził je po ciele żony aż wzdychała czując przyjemne mrowienie a potem ona zrewanżowała mu się delikatnym a zarazem podniecającym masażem aż wreszcie oboje nie mogąc wytrzymać połączyli swe ciała przylegając ściśle do siebie
[link widoczny dla zalogowanych]
potem przewrócili się na łoże i tarzali sprawiając sobie raz po raz przyjemność
[link widoczny dla zalogowanych]
-to musi być niesamowicie przyjemne ,że tak ich to cieszy pomyślała Barbarita Foremanówna słysząc chichoty kochającej się pary...
tymczasem po Nowym Orleanie Sergio Oligares zakochany w Marianelli de Valencii wszędzie poszukiwał ciemnoskórego Martina Pereza, którego podejrzewano o porwanie Valenciówny
-jak znajdę tego bandytę Martina to on mnie doprowadzi do Marianelli łudził się Sergio i nie żałował pieniędzy na szpiegów ,którzy mieli mu pomagać wyśledzić bandę Martina
Sergio zbliżył się też do rodziny Lizaldów bo wiedział, że Alan ich syn współpracuje z ciemnoskórym Martinem bo jest szefem organizacji przestępczej
- nasz pan i jego ludzie nazywają siebie samych mafią i nie mają czystych rąk bo krzywdzą ludzi i wiele dziewcząt porwali i sprzedali do lupanarów zdradziła Sergiowi jedna ze służących rezydencji Lizaldów ale gdy miała dostarczyć szczegółowszych informacji znaleziono ją martwą na plantacji a inni widząc co spotkało zbyt rozmowną kobietę nabrali wody w usta i już nic nie chcieli mówić
-oby tylko moja Marianella nie dostała się do lupanaru myślał zmartwiony Sergio uporczywie szukając dziewczyny i gdy dowiedział się, że na jednym ze statków płynących na Sycylie wysłano dużą grupę dziewcząt porwanych od rodzin a jeden ze szpiegów powiedział mu, że mogła tam być również Marianella to postanowił popłynąć na Sycylie i tam dalej szukać niedoszłej narzeczonej bo cały Nowy Orlean już przeczesał i na żaden ślad nie trafił …
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:03:14 11-02-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:55:23 12-02-12 Temat postu: |
|
|
W posiadłości królowej Kariny, Camila patrzyła na zszokowaną córke.
- O Boże- szepneła Karina, muszę znaleźć reszte rzeczy, szybko...
- Pomożemy Ci- powiedzieli Pedro z milką i Camila
- Dobrze- powiedziała Karina, ale najpierw wezwe służbę, rzeby przeniosła ten obraz do mojej sypialni.
- Teraz?- spytała cała trójka
- Tak- powiedziała Karina i zawołała służących, poczym wydała polecenia co do obrazu.
- Były przepiękne, zarówno matka jak i ciotka Kariny- szepneła do męża półgłosem Milka
- Tak, i obie zakończyły swoje życie w tragiczny sposób- powiedział Pedro
- Bierzmy się do pracy- powiedziała z mocą królowa Karina i ruszyła w stronę kufrów i obrazów- przykrytych prześcieradłami.
- Wicekrólowa Camila razem z synem i synową bez słowa podążyła za Kariną.
-Królowa Neapolu zręcznie przekopywała się przez cenne pamiątki szukając tego poco przyjechała.
Księżna Milka znalazła w jednym z kufrów piękne i kosztowne biżuterie. Wzieła do ręki jeden z naszyjników, aby lepiej mu się przyjrzęć i spostrzegła na odwrocie wygrawerowany napis:
-" Dla wspaniałej żony Ernesto"
- Och- wyrwało się Milce, bo zorientowała się, że znalazła rzeczy matki Kariny.
-Karino, to chyba rzeczy twojej matki
-Królowa Neapolu słysząc to zesztywniała, lecz po chwili już stała nad kufrem, z którego Milka wyciągnęła naszyjnik i ostrożnie przeglądała rzeczy matki.
- W kufrze były suknie, biżuteria, listy, a nawet flakonik z perfumami. Karina szukała w kufrze pamiętnika matki i w końcu wygrzebała go z dna kufra.
- Camila przyglądała się córce z troską w oczach, zastanawiając się jak bardzo Karina musi cierpieć oglądając rzeczy biologicznej matki.
-Natomiast Karina bez słowa, zabrała pamiętnik matki i wróciła do poszukiwań rzeczy ciotki Éléonore.
- Dość szybko udało się znaleźć kufry z rzeczami ciotki Kariny. Wszyscy przeszukiwali dokładnie skrzynie szukając pamietnika, o którym mówił Eduardo.
- Pierwsza znalazła go wicekrólowa Camila.
- Mam go- powiedziała triumfalnie Camila, teraz możesz go przeczytać i dowiedzieć się czegoś nowego Karino- powiedziała Camila do córki.
- Dziękuję mamo- powiedziała Karina biorąc od matki mały skórzany pamiętnik.
- Myślę, że wszyscy są zmęczeni po tych poszukiwaniach- powiedziała po namyśle wicekrólowa Camila.
- Tak - przytakneła księżna Milka.
- Proponuję wyjść na świeże powietrze, co wy na to?- spytała Camila .
- Świetny pomysł mamo- zgodził się Pedro.
Cała czwórka wyszła na dziedziniec i patrzyła a słońce, ktróre było już wysoko.
- Myślę, że powinniśmy już wracać- powiedział Pedro, za chwile się ściemni, a przed nami długa droga.
- Może cie przenocować tutaj, a jutro rano wyruszyć w drogę- powiedziała królowa Karina
- Chętnie byśmy zostali, ale powinniśmy już wracać do pałacu- powiedział Pedro siostrze.
- Tak, niestety ale Pedro ma racje- powiedziała ciężo Milka.
- No cóż ja też tak uważam, a poza tym chciałabym porozmawiać z Jimeną i spytać jak jej poszło- powiedziała wicekrólowa Camila.
- Dobrze, jak wolicie- powiedziała królowa Karina, ale mam nadzieje że jutro mnie odwiedzicie
- Oczywiście ze tak, musimy się dowiedzieć co wyczytasz z pamiętika- powiedziała podekscytowana księżna Milka
- Oczywiście , Karino jeżeli będziesz potrzebowała jakiej kolwiek pomocy, to możesz na nas liczyć- zaoferował się Pedro.
- Dziękuję, Pedro, dziękuje wam wszystkim i jeżeli będe potrzebowała pomocy to się do was zwróce- obiecała królowa poczym wszyscy się pożegnali i Pedro, Milka i Camila wsiedli do powozu , który ruszył wolno w stronę bramy.
- Karina długo jeszcze patrzyął za oddalającym się powozem, dopóki niezniknął jej z oczu. Emocje, które przez cały dzień starała się ukrywać teraz zaatakowały ją z całą siłą. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem podążyła do swojej sypialni.
- Widzieliście mine Kariny, gdy patrzyła na obraz, a później jak znalazłam rzeczy jej matki?- spytała księżna Milka.
- Była bardzo smutna- powiedziała Camila,
- Biedna, współczuje jej to musiało być dla niej ciężkie, tyle emocji naraz- powiedział Pedro.
- Tak- masz racje kochanie, wyobrażam sobie jak jest jej ciężko- powiedziała smutno księżna Milka, szkoda że przyjechała bez Carlosa. Gdyby on tu był to może lepiej by to zniosła...
Karina biegła szybko do swojej sypialni resztkami sił zmusiła się aby niewybuchnąć niepohamowanym płaczem. Gdy dotarła na miejsce bezsilnie zamkneła drzwi i upadła na podłoge szlochając. W rękach trzymała dwa pamiętniki, a przed nią stał duży obraz, który kazała przenieść do swojej sypialni.
-Dlaczego to spotkało naszą rodzinę?- zaszlochała Karina i w tedy usłyszała kojacy kobiecy głos. Była to starsza juz kobieta, która była nianią jej matki, a później siostry. Kobieta mamrotała po niemiecku uspakajające słowa równocześnie głaskając Karine po włosach.
- Spokojnie moje dziecko, wiem że to boli, ale tak musi być- mówiła stara niania.
- Och Nadine- to ty- powiedziała już nieco spokojniej królowa Neapolu.
- Tak dziecko, wymamrotała niania dalej głaskając Karine po włosach.
- Nianiu, wiem że ciężko ci o tym mówić, ale opowiedz mi o mojej mamie i cioci- poprosiła królowa Neapolu
- Piastunka pomogła wstać Karinie i zdecydowanie poprowadziła w strone łóżka.
Tam usiadła z Kariną i powiedziała:
- Dziecko, opowiem ci wszystko o twojej matce i ciotce, już dawno powinnam była to zrobić.
- Królowa popatrzyła na nianie z wdzięcznością i czekała aż zacznie opowiadać...
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 0:57:02 12-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:00:16 12-02-12 Temat postu: |
|
|
Elena736 napisał: |
- Dziecko, opowiem ci wszystko o twojej matce i ciotce, już dawno powinnam była to zrobić.
- Królowa popatrzyła na nianie z wdzięcznością i czekała aż zacznie opowiadać... |
Elena736 świetnie stopniujesz napięcie i już nie można się doczekać wyjaśnienia tajemnic z przeszłości
Pozdrawiam Wszystkich
gdy wicekrolowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca z synem Pedrem i synową Milką wrócili do pałacu gubernatora La Mariany wszyscy byli zmęczeni po podróży a najbardziej ciężarna po raz trzeci Milka więc Pedro zaraz kazał jej się położyć a sam wyszedł do niespodziewanych gości bo choć była już prawie noc do pałacu zarządzającego wyspą przybyli zdenerwowani bracia Mario i Juan de Valencia z medykiem Olafem Lingssonem twierdząc,że zaginęła Jimena bo po wyjściu z domu medyka widziano ją z dziewczyną ,którą Alvaro de Valencia przedstawiał wszystkim jako swoją córkę Ingrid a teraz po całej trójce nie ma śladu bo Alvaro z domniemaną córką też zniknęli z jego rezydencji a służba widziała tylko jak powóz odjeżdża w nieznane i nawet nie wiadomo kto był w powozie bo nic pan Alvaro im przed niespodziewanym wyjazdem nie powiedział...
-ten przeklęty Alvaro musiał porwać mi i żonę i córkę !!! pieklił się Mario de Valencia...
-to przez łaskawość władców Alvaro mógł bezkarnie tu wrócić i zamieszkać bo darowano mu winy po amnestii a przecież to bandzior i gwałciciel bo niegdyś moją żonę Norę tez zgwałcił z Baltazarem Devreaux gdy parali się handlem żywym, towarem i sprzedawali kobiety do arabskich lupanarów ze złością przypomniał młodemu gubernatorowi La Mariany skandynawski medyk Olaf Lingsson
-amnestia dla przestępców była zanim ja objąłem tu rządy i muszę respektować prawo więc nie mogłem przeciwdziałać powrotowi Alvara de Valencii na wyspę powiedział książe Pedro de Salamanca a jego matka Camila ,która weszła i dowiedziała się co się stało miała złe przeczucia...
-trochę późno zrozumiałam,że Alvaro to szaleniec,który umyślił sobie,że ma córkę i zaginionej Marianelli,która najprawdopodobniej straciła pamięć wmówił,że jest Ingrid wiec gdy Jimena sama tam do niego pojechała i być może chciała odzyskać córkę to mógł skrzywdzić je obie lub tylko twoją żonę Mario mówiła Camila do przyjaciela...
-nie dopilnowałem tego by sama nigdzie nie chodziła bo razem mieliśmy odwiedzić Alvara ale ona mnie zwiodła,że idzie do domu medyka Olafa i jego żony Nory opowiadał zdenerwowany Mario de Valencia
-twojej córce może i nic złego nie zrobi bo uwielbia dziewczynę i sam uwierzył,że jest jej ojcem ale co do Jimeny to w szale może nawet ją zabić nie pozwalając odebrać sobie domniemanej córki dedukował głośno medyk Olaf,który już w swej praktyce lekarskiej miał do czynienia z chorymi obłąkanymi i szaleńcami ...
-skoro przypuszczałeś,że to szaleniec dlaczego pozwoliliście by miał przy sobie moją niewinną córeczkę z zanikiem pamięci !!! krzyknął z wyrzutem do medyka Mario de Valencia...
-Marianelli nic nie grozi powtórzył medyk Olaf bardziej chcąc uspokoić zdenerwowanego ojca dziewczyny bo przecież niczego nie mógł mu zagwarantować...
-mówiłam Jimenie by działała ostrożnie ale przez ten wyjazd do posiadłości królowej Kariny nie mogłam jej towarzyszyć gdy chciała spotkać się z córką i być może działała zbyt impulsywnie ale trudno się dziwić matce chcącej odzyskać zaginione dziecko wzdychając mówiła zaniepokojona wicekrólowa Camila...
-trzeba zablokować port by nigdzie nie wypłynęli o ile wcześniej im się to już nie udało to w końcu znajdziemy twoją żonę i córkę powiedział gubernator Pedro de Salamanca wydając swojej gwardii rozkazy...
gubernator La Mariany Pedro de Salamanca z braćmi de Valencia i medykiem Olafem pomimo nocy pojechali do rezydencji Alvara by przeszukując dom natrafić na jakąś wskazówkę dokąd Alvaro mógł pojechać i wypytywali też o wszystko służbę...
jeden ze starych służących wyznał ,że Alvaro de Valencia traci rozum bo od wielu lat choruje na wstydliwą chorobę ,którą zaraził się w Hiszpanii od ladacznic w lupanarze....
-pan miał obsesje by zostać ojcem ale nigdy swoich dzieci nie miał wiec jak spotkaliśmy w lesie na drodze tę bidulkę podobną do jego matki to wmówił jej,że jest jego córką a mnie zagroził,że gardło mi poderżnie jeśli pisnę słówko,że tak nie jest a teraz zostawił mnie starego na pastwę losu i wyjechał Bóg wie gdzie skarżył się stary wierny sługa Alvara....
-seniorę Jimene widziałem tu po południu gdy ostro rozmawiała z seniorem Alvarem ale nie wiem o czym zeznawał inny sługa....
- łajdak porwał je obie!!! słysząc to krzyknął Mario de Valencia
-on może zgwałcić żonę Maria jak niegdyś zrobił to z Norą ale wtedy był jeszcze zdrowy i niczym Nory nie zaraził półgłosem powiedział do Pedra i Juana medyk Olaf ale tak by Mario tego nie usłyszał bo mąż Jimeny już był cały czerwony ze zdenerwowania..
-oby jej tylko nie zabił wyrwało się Juanowi de Valencii
-biedna kobieta jeśli ją zgwałci skrzywdzi podwójnie bo dodatkowo zarazi ją tym choróbskiem pomyślał medyk Olaf Lingsson....
-chodźcie tu zaraz !!! krzyknął Juan de Valencia,który natrafił na ukryte drzwi w piwnicy i gdy je wyważyli zobaczyli leżącą na podłodze Jimenę nie dającą znaków życia..
-ratuj ją !!! ratuj mi żonę !!! wrzeszczał zrozpaczony tym widokiem Mario a medyk Olaf zaraz zbadał kobietę mówiąc
-żyje ale jest nieprzytomna bo ma uraz głowy więc trzeba ją ostrożnie przenieść bym obmył ranę i opatrzył ją jak należy mówił medyk i Jimenę przeniesiono do jednej z komnat gdzie troskliwie się nią zajął medyk Olaf Lingsson
Mario de Valencia na krok nie odstępował żony a reszta dalej przeszukiwała rezydencję ale ani Alvara ani Marianelli nie znaleźli....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 13:29:14 12-02-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:50:29 13-02-12 Temat postu: |
|
|
może Alvaro ucieknie z Marianella w kierunku na Europe i w drodze na nich natknie sie Sergio , rozpozna Marianelle i ta opowie mu cała prawde , obydwoje wymyslą podstep taki , by uciec od Alvara , niby zejda na zakupy na którejs z wysepek , a w sumie wsiada na statek do Veracruz i po jakims czasie wróca do rodziny.
Jimena nie bedzie długo odzyskiwac pamieci , jednak Doktor bedzie ja pielęgnował i leczył , a Mario wszystko odkryje i to ze została zgwałcona i zarazona .Mario jednak bedzie chciał się zemscic na bracie : za porwanie, gwałt na zonie , .............. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:22:22 14-02-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 dzięki za podsuwanie pomysłów
na La Marianie w pałacu gubernatora księcia Pedra de Salamanki Mario de Valencia odchodził od zmysłów bo jego zraniona w głowę żona Jimena wciąż nie odzyskiwała przytomności i medyk Olaf z wicekrólową Nowej Hiszpanii Camilą przy niej czuwali a gubernator z gwardią poszukiwali Alvara z Marianellą...
-najważniejsze,że Jimena żyje i miejmy nadzieję,że w końcu odzyska świadomość i powie co stało się w rezydencji Alvara pocieszał starszego brata Juan de Valencia ....
-taki uraz głowy może powodować,że Jimena przez wiele dni a nawet miesięcy może być nieprzytomna i wegetować jak roślinka powiedział medyk Olaf do męża i przyjaciółki rannej kobiety...
-zatłukę tego Alvara !! ze skóry go obedrę gdy tylko go dorwę !!! posiekam na kawałki !!! wrzeszczał zdesperowany Mario
-bandyta z Jimeny zrobił żywego trupa i córkę nam uprowadził ale tym razem nie ujdzie mu to na sucho !!! złorzecząc najstarszemu bratu krzyczał Mario de Valencia...
tymczasem na statku płynącym do Europy Ingrid (Marianella) była niespokojna bo Alvaro wypłynął z nią w pośpiechu z wyspy zapewniając ją,że Jimena de Valencia wróciła do męża i już nie upierała się,że Ingrid jest Marianellą
-na pewno posłałeś jej mój liścik??? wypytywała się Alvara zaniepokojona dziewczyna
-ależ oczywiście córeczko,że wysłałem twojej ciotce i stryjowi liścik,który napisałaś przed wyjazdem mówił Alvaro w duchu śmiejąc się,że udało mu się oszukać naiwne dziewczątko bo gdy został z Jimeną sam na sam po tym gdy Ingrid (Marianella) wybiegła z pokoju a bratowa uporczywie domagała się by oddał jej córkę mocnym ciosem kandelabra ogłuszył kobietę i zawlókł ją do ukrytego pomieszczenia w piwnicy rezydencji licząc,że tam umrze bez pomocy, córkę zaś natychmiast zabrał do portu i niezwłocznie wypłynęli do Europy a liścik dziewczyny wciąż trzymał w swojej kieszeni....
-on tak wierzy,że jestem jego rodzoną córką ,że nie miałam sumienia przyznać się mu,że zaczynam wszystko z przeszłości sobie przypominać i wiem że nie jestem Ingrid ale Marianellą ale nie chciałam zostawić stryja samego i nie protestowałam gdy zabierał mnie do portu a teraz boję się czy aby prawdę o mamie mi powiedział gryzła się Marianella ...
-muszę jakoś delikatnie mu wyperswadować te przekonanie,że jestem jego córką bo tak naprawdę to mój stryj a nie ojciec dedukowała Marianella zastanawiając się jak to zrobić i uwolnić się od ogarniętego obsesją stryja Alvara de Valencii
-zawdzięczam mu sporo bo się mną zaopiekował gdy miałam zanik pamięci po porwaniu mnie przez ciemnoskórego Martina Pereza ale stryj Alvaro to musi być chory człowiek i muszę mu pomóc wzdychała dziewczyna...
-w Europie zamieszkamy z dala od ludzi,którzy mnie znali w przeszłości i nikt już mi córki nie odbierze bo Ingrid jest tylko moja mówił sam do siebie Alvaro de Valencia....
Elena736 opisz teraz co w posiadłości królowej Kariny na La Marianie opowiedziała jej niania o wydarzeniach z przeszłości |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 3:45:23 18-02-12 Temat postu: |
|
|
Niania siedząc na łóżku przy królowej Karinie zaczęła opowiadać:
- Twoja matka była wspaniałą kobietą, niesamowitą. Miała wszystko: była przepiękna, była księżniczką, była bogata, wszyscy ją szanowali i podziwiali. Zawsze wiedziała jak się zachować i była bardzo inteligentna. Dostała wiele propozycji matrymonialnych. Musze przyznać że w księżniczce mężczyźni dość łatwo się zakochiwali- powiedziała Nadine , ale ona kochała tylko jednego. Twojego ojca, Ernesta. - Tate- westchneła królowa Karina
-Twój dziadek za nic niechciał słyszeć że mężczyzna choć bogaty to bez tytułów ubiega o ręke jego ukochanej córki. Jego zdaniem król węgier idealnie nadawał się na męża dla księżniczki Isabelli. Jan Zápolya- był w tym czasie królem Węgier, bardzo długo starał się o ręke księżniczki Isabelli, bo jej ojciec z początku niechciał się godzić na ten mariaż, ale w końcu dotarło do niego że choć Jan jest sporo starszy od jego córki, to małżeństwo jego córki z królem Węgier da mu pewne korzyści. Jego córka zostałaby królową Węgier, a on miałby silnego sojusznika- mówiła stara piastunka do królowej Kariny.
- Moja mama zostałaby królową Węgier, gdyby niewybrała mojego ojca- powiedziała zszokowana Karina.
- Tak moje dziecko- a ty byłabyś Węgierską królewną, a nie niemiecką księżniczką- dopowiedziała Nadine.
- Po chwili ciszy, Karina kazała niani kontynuować opowieść...
- Moja dziewczynka była zakochana w Erneście. Dla niej nieliczyły się pieniądze, tytuły i pozycje społeczne, ona chciała tylko kochać i być kochaną. Pragnełą szczęścia, miłości, chciała założyć z Ernestem rodzine i być zawsze szczęśliwą, żyjąc u boku ukochanego i wychowując swoje dzieci- mówiła Nadine ocierając pojedyńcze łzy, które wymykały się od czasu do czasu z pod powiek..
- Och- wydyszała królowa blednąc w jednej chwili
- Pomogłam twojej mamie uciec do don Ernesta, a później pomagałam jej we wszytkim. Kiedy tu przybyłyśmy twoja matka, księżniczka Isabella była troche skołowana i przestraszona tym co zrobiłą, ale niczego nieżałowałą. Cały czas patrzyłam na moją dziewczynkę i jej męża i niemogłam się nadziwić że dwoje ludzi może darzyć się aż taką wielką miłością. To było poprostu piękne- powiedziała stara piastunka przecierając oczy.
- O Boże...- to musiało być niesamowite i byliby razem wiele długich lat, gdyby nie ta przeklęta morderczyni- łkała cicho ale z wściekłością na Samanthe Ferrer królowa Neapolu.
- Moje biedne dziecko- powiedziała niania kojącym głosem gładząc Karinę po kruczoczarnych lokach, co się stało to się nieodstanie, ta kobieta już zapłaciła za śmierć księżniczki i trzeba przyznać, że ona była chora na umyśle- powiedziała Nadine.
Kiedy księżniczka Isabella poznała Éléonore, siostrę twojego taty to od razu się zaprzyjaźniły. Obie doskonale się rozumiały co bardzo cieszyło twego ojca- mówiła Nadine. Éléonore była w tym samym wieku co twoja mama i bardzo się cieszyła że jej brat wybrał na żonę kobietę tak wspaniałą jak księżniczka Isabella.
- Królowa Karina słuchała opowieści starej niani wyobrażając sobie ową przyjaźń swojej matki i ciotki. Było to dla niej dość łate bo w jej sypialni stał obraz na którym jej matka i ciotka tuliły się do siebie i śmiały...
- Obie często wybierały się na przejażdzki konne, plotkowały godzinami i doradzały najlepiej jak tylko potrafiły. Kiedy moja dziewczynka odkryła ze jest w ciąży była taka szczęśliwa, tak bardzo chciała mieć dziecko. Don Ernesto szalał z radości,a gdy okazało się że jego żona powiła syna to odniosłam wrażenie, że serce mu wyskoczy z piersi- taki był szczęśliwy. A twoja ciostka cieszyła sie razem z nimi, a patrząc na małego Eduarda również zapragneła założyć własną rodzinę.
- Na wzmiankę o dzieciach, Karina nagle zaczęłą wspominać własnego męża i dzieci, które dawały im tyle szczęścia...
- Pewnego dnia na jednym z balów, które wyprawiła twoja matka Éléonore poznała Arthura. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Księżniczka Isabella była bardzo zadowolona bo wiedziała że Arthur jest dobrym człowiekiem i da szczęście Éléonore.
- Królowa Karina wyobrażała sobie bal na którym tańczy jej ojciec z matką i na którym poznają się jej ciotka i jej narzeczony..
- Młodzi szybko się zaręczyli i już niemogli sie doczekać ślubu. Pamiętam jak Éléonore z dumą mówiła że będzie miała dzieci i szczęście u boku Arthura. Księżniczka Isabella była akurat drugi raz w ciąży z tobą i Libią. Zaczęła rodzić tej nocy. Niebyło mnie przy porodzie bo bardzo źle się czułam i ledwo się trzymałam na nogach. Moja dziewczynka była sama z dwoma akuszerkami.. Och wszystko działo sie tak szybko- stara piastunka musiała przerwać na chwile aby zebrać myśli i opowiedzieć tą historie królowej Karinie zrozumiale...
-Éléonore pojechała z Ernestem i Arthurem do jego posiadłości, żeby sprawdzić jak idą przygoowania do ślubu....
- W tym czasie twoja mama rodziła ciebie i Libię. Akuszerki znikneły bez słowa zaraz po porodzie, a nad ranem twój ojciec, ciotka i jej narzeczony zobaczyli jak moja dziewczynka spada z wysokości...w tym momencie niania zaczęła płakać, a królowa Karina jej zawtórowała. Długo powstrzymywane łzy i tłumione emocje osłabiły Karine, ale resztkami sił starała się niezatracać w smutku...
- Nawet nie krzykneła....- powiedziała bezgłośnie Nadine
- Była odważną kobietą- szepneła królowa
-I to jak- powiedziała niania.
- Mów dalej co tam się działa- poprosiłą królowa nianie.
- Usłyszałam jakieś krzyki i płacze, niezważając na swój ciężki stan zdrowia wyszłam z sypialni i poszłam na dziedziniec. Myślałam że to jakiś koszmar, to co zobaczyłam- Nadine potrząsnełą energicznie głową tak jakby chciała się pozbyć jakichś dręczących ją obrazów.
- Co- szepneła Karina
- Moja dziecinka, leżała na ziemi w ramionach Ernesta. Wyglądała jakby spała, jej śmierć zdradzała tylko krew na ustach .
-W tym momencie Karina wtuliłą się w starą nianie szukając pocieszenia, a ta tylko przygarneła ją do siebie i zaczeła głaskać po włosach i plecach mówiąc dalej:
- Twój tata płakał i tulił do siebie Isabelle błagając żeby wróciłą, nieumierała, twoja ciotka Éléonore była blada jak ściana, wyglądała naprawde marnie, bo z natury była blondynką o bladej cerze, a w tamtej chwili była tak blada że wyglądałą jak biały posąg. W oczach zobaczyłam strach, panikę, zszokowanie. Arthur ją podtrzymywał bo sądząc po tym co zobaczyła niebyła w stanie utrzymać się na własnych nogach. Łzy spływały po jej białych policzkach a głową poruszała w zaprzeczjącym geście, tak jakby nie uwierzyć własnym oczom. Jej narzeczony był równie zszokowany tym widokiem- powiedziała niania.
-Ja również byłam w szoku, to wyglądało na samobójstwo, a przecierz moja dziewczynka niemiała powodu aby robić coś takiego.- powiedziała Nadine.
- Karina słuchając tego nie patrzyła na nianie, jej wzrok wydawał się nieobecny, drżącym głosem spytała co było dalej.
Don Ernesto nigdy niepogodził się ze śmiercią żony, twoja ciotka ze względu na żałobe przesuneła swój ślub. Arthur cierpiał równie mocno jak jego narzeczona i cierpliwie czekał aż Éléonore będzie gotowa na małżeństwo, Ona zaś szybko wziełą się za wychowanie dzieci, które z miejsca ją pokochały szczególne mały Eduardo.
- Jak mój ojciec z początku traktówał Libie?- spytała nagle Karina
- Bardzo dobrze, jak zawsze- Libia stała się jego oczkiem w głowie, a później jak zaczeła wyglądem przypominać matkę to już wogóle, była najcenniejszym skarbem-przyznała Nadine.
- A moja ciotka?- zapytała Karina podnosząc zaczerwinieone od płaczu oczy
- Zajeła się wychowaniem Eduarda i Libii, po żałobie ustaliła nową datę ślubu z Arthurem, lecz do ślubu nigdy niedoszło, bo pewnego dnia gdy wybrała się na jedną ze swoich przejażdzek to zaginęła bez śladu- powiedziała niania do Kariny...
Karina położyła się na łóżku z załzawionymi oczami i smutkiem, który się w nich odbijał- przyjechałam.., aby dowiedzieć się... czegoś o tym zniknięciu..... wyjąkała królowa Neapolu.
- Wiem dziecino- odparła Nadine również z zaczerwnienionymi oczmi, ale zajmiesz się tym jutro just juz późno i musisz odpocząc , z tymi słowami stara piastunka pomogła jej się rozebrać i ułożyć do snu.
- Karina zasypiając miała głowę nabitą różnymi obrazami, które szybko przewijały się dalej, w jej głowie cały czas brzmiały słowa starej piastunki. Długo biła się z myślami zanim odpłyneła w objęciach Morfeusza w upragniony sen....
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 4:46:56 18-02-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:37:02 18-02-12 Temat postu: |
|
|
do Neapolu tymczasem dopłynął Sergio Oligares szukający zaginionej Marianelli de Valencii i poprosił o pomoc księżne Olivię Alvarez de la Cueva matkę swego przyrodniego brata Olivera Oligaresa oraz królów Carlosa i Victora...
-w Nowym Orleanie dowiedziałem się,że Alan Lizalde z ciemnoskórym Martinem Perezem stworzyli siatkę handlarzy żywym towarem i porwane kobiety sprzedają do lupanarów w Europie a na Sycylii zorganizowali mafię bandycką opowiadał księżnej Olivii i jej mężowi młody Oligares
-mój syn Victor jest co prawda królem Sycylii ale ma z siostrą Alana Moniką córkę księżniczkę Julię i może nie zechce otwarcie wystąpić przeciwko wujowi swej jedynaczki głośno zastanawiała się księżna Olivia więc Sergio postanowił działać sam nie prosząc władcy Sycylii o pomoc...
-będę tak długo szukał Marianelli aż ją odnajdę poprzysiągł sobie Sergio bo nie chciał innej dziewczyny za żonę...
-dam ci paru tutejszych gwardzistów,z którymi możesz zacząć poszukiwania po okolicznych wysepkach zaoferował młodemu Oligaresowi król Neapolu Carlos....
-to bardzo przydatna pomoc bo oni znają okolice i zwyczaje ludzi więc poszukiwania pójdą sprawniej powiedzieli księżna Olivia i jej mąż książe Claudio Alvarez de la Cueva ....
na La Marianie Jimena de Valencia wciąż leżała nieprzytomna i medyk zabronił jej przewozić gdy Mario chciał żonę zabrać do San Fernando...
-podróż mogłaby tylko pogorszyć jej stan więc niech tu zostanie a ja z żoną Norą będziemy się nią opiekować tłumaczył mężowi Jimeny skandynawski medyk Olaf Lingsson...
-ja niestety będę musiała wrócić do stolicy Meksyku bo niepokoję się co tam u Ricarda i naszego najmłodszego syna Carmela tłumaczyła się wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca...
-nie martw się mamo o swoją przyjaciółkę bo naprawdę będzie tu miała odpowiednią opiekę zapewniał Camile jej najstarszy syn Pedro gubernator La Mariany...
-wiem synku ale tak mi żal Valenciów bo przedtem zniknęła im córka a teraz Jimena walczy o życie i oby wszystko dobrze się skończyło wzdychała Camila...
-powiedz ojcu,że gdyby tych pieniędzy ,które zebraliśmy dla niego w gronie rodziny było mało niech da zaraz znać to poślemy wam więcej mówił Pedro do Camili...
-ależ synku nie wiem jak tobie i pozostałym dzieciom dziękować mówiła wzruszona Camila spoglądając na jeden z kompletów biżuterii,który Pedro odkupił i jej zwrócił ....
-te szmaragdy chcę podarować mojej najstarszej wnuczce a twojej córeczce księżniczce Orianie powiedziała Camila wręczając Pedrowi i Milce piękny komplet biżuterii...
-nie trzeba mamo zaczął Pedro ale Camila uparła się i rodzice małej księżniczki Oriany de Salamanki musieli przyjąć te klejnoty obiecując dać je Orianie gdy dziewczyna pójdzie na swój pierwszy bal....
Carmen de Valencia udawała zatroskaną o ranną żonę Maria ale wcale nie było jej żal Jimeny
-po co głupia poszła do Alvara !!! sama się prosiła by dostać po łbie bo na pewno sprowokowała szwagra chcąc odebrać mu dziewczyna,którą on uważa za córkę rozmyślała żona Juana de Valencii...
-Marianelli nazwanej przez Alvara Ingrid nic złego przy Alvarze się nie stanie a Mario z Jimeną mają jeszcze dwie córki i nie powinni tragizować,że Alvaro ich średnią się zajął i jak ojciec nią się opiekuje bo w końcu wszystko i tak w rodzinie zostanie mówiła sama do siebie Carmen nie lubiąca Jimeny....
-Alvaro całkiem zbzikował na starość skoro uwierzył,że ma córkę mówiła rudowłosa Angela Hey była żona Alvara do Camili ...
-szaleniec może być groźny skoro Jimeny omal życia nie pozbawił martwiła się Camila...
-Jimena była dla niego zagrożeniem chcącym odebrać mu dziewczynę,którą uznał za córkę więc i młody Sergio Oligares musi się mieć na baczności bo Alvaro jest tak zaborczy,że nikomu tej swojej wymyślonej Ingrid nie będzie chciał oddać powiedziała zatroskana Angela
-masz rację ale mam nadzieję,że Marianella jakoś sobie poradzi z obłąkanym stryjem i ani jej ani młodemu Oligaresowi nic złego się nie przytrafi dodała wicekrólowa Camila de Salamanca....
do stolicy Meksyku przybyła z synkiem Luisem i jego nianią księżniczka Fatima żona Vasca Dariena i chciała się spotkać z wicekrólową Camilą a dowiedziawszy się,że żona Ricarda wyjechała na La Marianę postanowiła na nią zaczekać bo wicekról otrzymał już listy zapowiadające powrót żony ...
-muszę poradzić się szwagierki co robić bo ktoś przysyła mi anonimowe listy pisząc,że Vasco mnie zdradza rozmyślała zdesperowana Fatima...
Fatima nie przypuszczała ,że to Carmen de Valencia chce zniszczyć jej małżeńskie szczęście bo jest zła na Salamanków i Vasca,który jej nie bronił gdy wicekrólowa Camila wypowiedziała jej gościnę po tym jak odkryła,że Vasco przespał się z żoną Juana w pałacu wicekróla Nowej Hiszpanii...
-Vasco potraktował mnie jak pierwszą lepszą po nocy razem spędzonej w Meksyku więc zemszczę się na nim informując jego arabską żonkę,że nie jest jej wierny postanowiła sobie Carmen zasypując Fatimę anonimowymi listami by zburzyć spokój małżonki kochanka ....
-ani Vasco ani Camila nie powiedzą tej Fatimie prawdy a ja ujawniać swego skoku w bok też nie mam zamiaru ale chociaż pogram im na nerwach śmiała się mściwie Carmen de Valencia ....
wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca siedział w gabinecie mając otwarte drzwi na taras i patrzył na portret ukochanej żony nie mogąc doczekać się jej powrotu
-muszę jej podziękować za wszystko co dla mnie robi,za to,że nie wahała się sprzedawać swojej biżuterii by mnie wspomóc po defraudacji pieniędzy ze skarbca i za dzieci,które mi dała a one teraz w potrzebie mi pomogły rozmyślał Ricardo tęskniąc za ukochaną...
jeden portretów wicekrólowej Nowej Hiszpanii Camili de Salamanki wisiał też w holu pałacu i często Ricardo przed nim przystawał podziwiając urodę małżonki
|
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:50:33 18-02-12 Temat postu: |
|
|
świetna historia....
juz nie mogę się doczekać powrotu Camili....z niecierpliwościom czekam na ich powitanie... |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:30:58 18-02-12 Temat postu: |
|
|
oj bedzie sie działo, powitanie miodzio........ |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:50 18-02-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: |
juz nie mogę się doczekać powrotu Camili....z niecierpliwościom czekam na ich powitanie... |
ela0909 napisał: | oj bedzie sie działo, powitanie miodzio........ |
he,he jak sobie życzycie to będzie gorące powitanie
wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca pożegnała się z najstarszym synem Pedrem ,ciężarną synową Milką,obiema wnuczkami Orianą i Gabrielą oraz przyjaciółmi i polecając przesłać pozdrowienia również dla królowej Neapolu Kariny przebywającej w swojej posiadłości odziedziczonej po ojcu Don Erneście Cardenas de Ruizie wypłynęła z La Mariany do Meksyku bo bardzo już stęskniła się za mężem i najmłodszym synkiem Carmelem....
do stolicy Meksyku Camila przybyła późnym wieczorem i gdy tylko weszła do pałacu zapytała służbę gdzie jest jej mąż wicekról Ricardo...
-najjaśniejszy pan się kąpie w pokoju kąpielowym a książe Carmelo już śpi oznajmiła służąca...
-zrobię mu miłą niespodziankę i wykapię się z nim by odświeżyć się po podróży postanowiła Camila i cichutko nas paluszkach wsliznęla się do oświetlonego świecami pokoju kąpielowego gdzie w dużej balii pełnej parującej ciepłej wody siedział z zamkniętymi oczami delektując się kąpielą mąż Camili...
wicekrólowa widząc to szybciutko ściągała z siebie ubranie i po kolei jej szaty lądowały na podłodze a gdy spięła włosy i naga stanęła przed balią najpierw jedną nogą weszła do wody a wtedy słysząc plusk Ricardo otworzył oczy i w pierwszej chwili pomyślał,że to mu się tyko śni bo jest już tak za żoną stęskniony ale gdy Camila widząc jego minę chichocząc usiadła w wodzie wtulając się plecami w jego muskularny tors poczuł jej zapach i dotyk upewnił go,ze to nie mara senna ale ukochana już do niego wróciła
-tak bardzo tęskniłem za tobą szeptał muskając ustami po jej szyi a rękami obejmując ją mocno ...
-ja też umierałam z tęsknoty i dlatego przybyłam tu jak najszybciej mogłam westchnęła Camila z uśmiechem poddając się jego pieszczotom gdy delikatnie mył jej plecy a gdy zaczął masować jej piersi przeszedł ją dreszcz rozkoszy i odwróciwszy się zrewanżowała mu się też masując jego muskularne ciało...
Salamankowie rozgrzani ciepłą kąpielą owinęli się w ręczniki i przytuleni do siebie przeszli do sypialni by nasycić się sobą bo oboje byli wyposzczeni więc całując się namiętnie podeszli do łoza a wtedy Camila położyła się pierwsza zachęcająco rozchylając nogi a Ricardo tylko na to czekał i po chwili ich ciała złączone w miłosnym uścisku podrygiwały na łożu małżeńskim
[link widoczny dla zalogowanych]
-cudownie jest się z tobą kochać szeptała Camila jęcząc z rozkoszy...
-tak mi tego brakowało bo miłość duchowa bez zbliżeń cielesnych jest niepełna mruczał zadowolony Ricardo pieszcząc ukochaną
[link widoczny dla zalogowanych]
-no tak miłość trzeba pielęgnować bo bez tego więdnie jak kwiat chichotała Camila gdy mąż obcałowywał ją począwszy od twarzy coraz niżej i niżej
-jesteś niesamowity szeptała wijąc się na łożu...
-mając przy boku taką kobietę jak ty muszę się starać zaśmiał się Ricardo a po chwili Camila przejęła inicjatywę i przewracając go na wznak usiadła na nim sprawiając obojgu przyjemność
-ten okres wstrzemięźliwości gdy wyjechałam w podróż na La Marianę obojgu nam się przysłużył dodając wigoru chichotała Camila bo oboje choć zasapani po namiętnych zbliżeniach wciąż mieli na siebie ochotę i nie spiesząc się a odpoczywając przytuleni do siebie nabierali ochoty na kolejny raz by kochać się namiętnie aż wyczerpani usnęli dopiero nad ranem....
Salamankowie do przedpołudnia wylegiwali się w łożu odsypiając upojną noc a gdy już się przebudzili Camila opowiadała Ricardowi o wydarzeniach na La Marianie i oboje żałowali swoich przyjaciół de Valenciów a zwłaszcza Jimeny i Marianelli...
-muszę się zastanowić jak im pomóc bo oni zawsze też nam pomagali w potrzebie mówił Ricardo do żony wtulonej w jego tors...
-dzieci dobrze wychowaliśmy bo widzisz kochanie ,że jak tylko o naszych kłopotach się dowiedziały urządziły zbiórkę by wspomóc nas finansowo cieszyła się Camila...
-jestem szczęściarzem bo nie tylko dzieci ale i żonę mam cudowną i nigdy ci nie zapomnę kochanie ,że sprzedałaś swoje klejnoty by ulżyć mi w kłopotach finansowych szeptał Ricardo całując ukochaną ...
-pamiętam słowa przysięgi małżeńskiej,ze będę przy tobie na dobre i na złe , w bogactwie i niedostatku i to dla mnie nie są puste słowa kochanie śmiejąc się powiedziała Camila oddając mężowi pocałunki
-przy śniadaniu w pałacu spotkasz nie tylko naszego najmłodszego synka Carmela ale i twoją bratową księżniczkę Fatimę żonę Vasca Dariena,która z synkiem Luisem do nas przyjechała i postanowiła na ciebie zaczekać bo ponoć ma ważną sprawę do omówienia z tobą relacjonował z kolei Ricardo żonie to co działo się podczas jej nieobecności w stolicy Meksyku..
-ciekawe co ją do nas sprowadza ? zastanawiała się wicekrólowa Camila
przy śniadaniu Camila serdecznie witała się z najmłodszym synkiem Carmelem oraz bratową Fatimą i małym bratankiem Luisem a potem zamknęła się w saloniku z bratową by spokojnie porozmawiać i wtedy dowiedziała się o anonimach,którymi ktoś zasypuje żonę Vasca...
-za młodu Vasco to był kobieciarzem i dwie pierwsze żony zdradzał ale potem się ustatkował więc nie sądzę by mając taką żonę jak ty był ci niewierny skłamała Camila nie chcąc Fatimy martwic bo chciała wierzyć,że Vasco był sprowokowany przez Carmen de Valencię i tylko wykorzystał okazję do jednorazowego skoku w bok ...
-ten ktoś ,który pisze do ciebie o zdradach Vasca ma złe intencje bo najwidoczniej zazdrości wam szczęścia i udanego związku przekonywała Camila Fatimę ...
-tak myślisz ? niepewnie zapytała Fatima bo bardzo bolało ją to ,że Vasco może być jej niewierny...
-spełniam każdą jego zachciankę w sypialni więc nie wiem czego mogłoby mu brakować wzdychała Fatima...
-nie czytaj już tych anonimów to temu komuś kto je wysyła w końcu się znudzi i da wam spokój radziła wicekrólowa bratowej...
-musiałam z kimś o tym porozmawiać a ciebie uważam za przyjaciółkę bo bałam się wprost o te pomówienia zapytać Vasca usprawiedliwiała się Fatima ...
-zawsze możesz mi się zwierzać bo przecież jesteśmy rodziną zaśmiała się Camila przytulając bratową ....
na La Marianie Jimena otworzyła wreszcie oczy ale tylko patrzyła w sufit nic nie mówiąc i tym wzbudziła zaniepokojenie medyka
-Jimena odzyskała przytomność to dobrze ale dlaczego nic nie mówi i na nasze pytania nie odpowiada ? gorączkował się Mario de Valencia
-nie wiem bo wygląda jakby do końca nie zdawała sobie sprawy gdzie jest i kim my jesteśmy a może straciła wzrok i możność mówienia głośno zastanawiał się Olaf Lingsson,który jeszcze nigdy nie miał taki reagującej pacjentki....
po paru dniach Jimena zaczęła rozpoznawać ludzi opiekujących się nią ale nie mogła sobie przypomnieć kto i dlaczego ją zranił bo ten dzień jakoś zatarł jej się w pamięci i nie pamiętała,że w domniemanej córce Alvara rozpoznała Marianelle i odwiedziła dom szwagra ...
-nie pamiętam żebym była u Alvara upierała się Jimena gdy jej mąż Mario de Valencia i medyk Olaf Lingsson opowiadali jej gdzie została znaleziona i uratowana od niechybnej śmierci w piwnicy rezydencji Alvara de Valencii...
-naprawdę nic nie pamiętasz ??? dziwiła się żona medyka Nora Lingsson
-tam musiało się zdarzyć coś strasznego co spowodowało,że Jimena nie chce o tym pamiętać i wybiórczo wymazała to z pamięci dedukował medyk Olaf....
-to dziwne,że ma zanik pamięci tylko co do tamtych wydarzeń a wszystko inne sobie pomimo urazu głowy przypomniała mówił podejrzliwy Mario de Valencia...
-co ta Jimena ukrywa ??? o czym nie chce mi powiedzieć ??? gorączkował się Mario,którego uspokajał medyk Olaf
-nie męcz jej i nie zmuszaj żony do przypomnienia sobie rzeczy o których być może woli zapomnieć radził medyk zalecając rannej spokój....
-czy Alvaro nic ci nie zrobił ??? zaczęła wypytywać Nora myśląc,że Jimena zwierzy się jej jak kobieta kobiecie...
-naprawdę nie pamiętam !!! jęknęła Jimena poirytowana,że wszyscy ją tak wypytują....
-wiesz bo dowiedzieliśmy się, że Alvaro de Valencia cierpi na wstydliwą chorobą i jakby cię zniewolił to mógłby cię tym świństwem zarazić otwarcie wyznała Jimenie Nora Lingsson...
-o Boże !!! nie wiem co tam zaszło i jeśli mówicie,że tam mnie znaleziono to wszystko mogło mi się przytrafić rozpłakała się Jimena nie mogąc pojąć dlaczego niczego sobie nie może przypomnieć...
-jak zaczniesz mieć dolegliwości kobiece to zaraz musisz podjąć leczenie profilaktycznie radziła żonie Maria Nora Lingsson...
-tego by mi tylko brakowało chlipała Jimena licząc jednak na to,że Alvaro jej nie zgwałcił a tylko zranił w głowę nie chcąc oddać jej córki ....
na statku płynącym do Europy, który właśnie zawinął do Hiszpanii Ingrid (Marianella) pomagając pakować bagaże bo mieli się z Alvarem przesiąść na inny statek przypadkowo w kieszeni jego kaftana znalazła swój liścik i już wiedziała,ze Alvaro ją okłamał i nie wysłał go Jimenie gdy wyjeżdżali z La Mariany...
-mój Boże jeśli w tym mnie oszukał to może mojej mamie nie pozwolił odejść ze swojej rezydencji i mógł zrobić jej coś złego uzmysłowiła sobie zaniepokojona córka Jimeny i Maria....
-żal mi stryja Alvara ale on może być niebezpiecznym człowiekiem rozmyślała dziewczyna nie wiedząc co robić bo w Europie nikogo nie znała i nawet jakby uciekła od stryja nie mogła liczyć na pomoc w powrocie do rodziców za ocean...
-muszę namówić stryja byśmy popłynęli z Hiszpanii do Neapolu lub na Sardynię gdzie królowymi są córki Salamanków to może one mi pomogą uwolnić się od stryja ,który nie przyjmuje do wiadomości,że jestem jego bratanicą a nie córką mówiła w myślach sama do siebie zdesperowana Valenciówna ....
Alvaro spełnił życzenie swojej córeczki i z Hiszpanii popłynęli na Sardynię i gdy wysiadali ze statku nieoczekiwanie w porcie natknęli się na młodego Sergia Oligaresa poszukującego swojej ukochanej Marianelli...
-nareszcie cię znalazłem Marianello !!! krzyknął uradowany młodzieniec na widok dziewczyny
-nie poznajesz mnie kochanie ??? to ja Sergio Oligares twój już prawie narzeczony bo przed twoim zaginięciem mieliśmy wyprawiać zaręczyny w Veracruz !!! krzyczał podekscytowany młodzieniec....
-młody człowieku !!! nie zbliżaj się do mojej córki bo ona nie jest żadną Marianellą ale moją jedynaczką Ingrid !!! ze złością w głosie powiedział Alvaro odciągając dziewczynę....
-powiedz panu jak się nazywasz !!! rozkazał dziewczynie Alvaro de Valencia
-jestem.... jestem Ingrid wyszeptała blada jak ściana Valenciówna bojąc się,że jak wprost powie prawdę stryj Alvaro może skrzywdzić miłego jej sercu młodzieńca....
-dałbym sobie rękę uciąć,że jesteś moją Marianellą ze zdumieniem wyszeptał Sergio i w tym momencie dziewczyna upuściła wachlarz i gdy oboje się po niego schylili niemal zderzając się głowami wyszeptała do niego
-nie spuszczaj nas z oczu i gdy zatrzymamy się w jakiejś gospodzie to wieczorem czekaj tam bo musimy porozmawiać zdołała tylko szepnąć dziewczyna gdy Alvaro łapiąc ją mocno za ramię pociągnął ją by odeszli od namolnego Oligaresa...
-posłuchaj młodzieńcze jeśli nie chcesz mieć kłopotów to trzymaj się od mojej córki z daleka bo ona nie jest dla ciebie i choć masz majątek to nie masz tytułu arystokratycznego a moja Ingrid godna jest nosić książęcą tiarę dobitnie to podkreślając wysyczał wściekły Alvaro de Valencia patrząc na Sergia
-to jest Marianella ale nie wiedzieć czemu boi się wprost prawdy powiedzieć uzmysłowił sobie Sergio Oligares i ukradkiem podążając za starym Alvarem i jego domniemaną córką dowiedział się gdzie się zatrzymali i już nie mógł doczekać się wieczora gdy porozmawia z niedoszłą narzeczoną....
-oby tylko udało się jej uwolnić od tego pseudo ojczulka rozmyślał Sergio nie wiedząc,że jest on stryjem Valenciówny i zaopiekował się nią na La Marianie gdy cierpiała na amnezję...
Alvaro de Valencia podejrzewając,że młody Sergio Oligares tak łatwo nie da im spokoju jak tylko z Ingrid (Marianellą) przybyli i rozgościli się w gospodzie postanowił wynająć miejscowych zbirów by pozbyć się niepożądanego świadka ich bytności w Europie...
-gdy tym Oligaresem pożywią się rybki w morzu to nikt już nie domyśli się gdzie ja z córką przebywam mówił sam do siebie Alvaro gdy zapłacił paru opryszkom by zdradziecko zamordowali młodzieńca a jego ciało wrzucili do morza...
-nieprędko Ingrid wydam za mąż bo tylko wyjątkowy kawaler jest godzien mojej córki złowrogo zaśmiał się Alvaro....
Marianella z niepokojem obserwowała zachowanie swojego stryja a gdy ukradkiem śledząc go zobaczyła,że knuje coś z miejscowymi typkami spod ciemnej gwiazdy miała jak najgorsze przeczucia...
-oby Sergio miał się na baczności bo ani chybi chcą mu coś złego zrobić pomyślała i postanowiła ostrzec ukochanego ale trudno jej było uwolnić się od towarzystwa nadopiekuńczego "ojczulka" Alvara bo ten nie odstępował jej na krok...
wieczorem jednak udając śpiacą Ingrid (Marianella)n uwolniła się od namolnego ojczulka i wy7mknęla się na spotkanie z Sergiem ale gdy przyszła jej ukochany walczył w nierównej walce ze zbirami,którzy chcieli go zamordować na rozkaz Alvara de Valencii..
-Marianello uciekaj bo ci bandyci mogą cie skrzywdzić !!! krzyczał Sergio bojąc się o ukochaną
-ani myślę salwować się ucieczką bo Sergio sam sobie nie da rady pomyślała waleczna córka Maria i Jimeny i łapiąc za leżące na ziemi kamienie i z głosnym wołaniem o pomoc zaczęła okładać napastników ale wtedy jeden z bandziorów odwrócił się nagle i niespodziewanie wbił szpadę w bok dziewczyny a wtedy ona osunęła się na ziemię ciężko ranna krzycząc głośno z bólu i straciła przytomność ...
z gospody wybiegli ludzie zaalarmowani krzykiem dziewczyny , w tym również Alvaro de Valencia a bandziorzy czym prędzej uciekli i tylko Sergio pochylony nad leżącą ukochaną został ze szpadą w ręku i zrozpaczony mówił do ukochanej by nie umierała
wściekły Alvaro de Valencia wykorzystując ten fakt zaraz zaczął oskarżać Sergia Oligaresa ,że skrytobójczo wywabił jego córkę Ingrid z gospody i podstępnie ją zranił chcąc zabić...
Sergia natychmiast aresztowała gwardia królewska bo nieprzytomna dziewczyna nie mogła powiedzieć jak naprawdę było i wszyscy uważali,że młodzieniec z kamratami,którzy uciekli zapewne chciał zgwałcić dziewczynę a gdy się broniła zranił ją szpadą i nikt nie chciał słuchać jego tłumaczeń,że było inaczej...
w stolicy Meksyku ledwo wyjechała księżniczka Fatima Darien uspokojona przez wicekrólową Camilę by nie przejmowała się anonimami oskarżającymi jej męża Vasca o niewierność do pałacu Salamanków przybyli z La Mariany rudowłosa Angela Hey i jej mąż Yoshi zwany El Chino z synkiem Toshiro...
-przybyłam do ciebie Camilo bo od mojej córki Angeliki dostaję z Sardynii niepokojące listy,że ta nieodpowiedzialna dziewczyna chce porzucić męża a twojego syna młodego Ricarda i znów zacząć karierę artystki ,aktoreczki i śpiewaczki bo czuje się zaniedbywana przez Ricarda zajętego swoją funkcją kanclerza królewskiego na dworze królewskim twojej córki Justiny i jej męża Franza Otto von Habsburga a znudzonej Angelice nie wystarcza już bycie żoną i matką małego Mauricia gorączkowała się Angela....
-no niedaleko pada jabłko od jabłoni bo ty też niegdyś swoją córeczkę Angelikę po urodzeniu porzuciłaś zostawiając ją jej ojcu medykowi Erickowi a po jego śmierci my ją wychowywaliśmy do czasu gdy po raz drugi wyszłaś za mąż za Yoshiego wyrwało się wicekrólowej Camili ...
-nie przypominaj mi moich błędów życiowych bo nieraz tego żałowałam i nie chcę by moja córka przedkładając karierę nad rodzinę zniszczyła swoje życie żachnęła się Angela...
-nie wiem jak i w czym mogę ci pomóc bo jechać na Sardynię nie zamierzam i znów mojego męża Ricarda samego zostawić a młodzi zapewne nie chcieliby by wtrącać się w ich życie mówiła Camila...
-ja już swojej córce napisałam ostro by się opamiętała i nie opuszczała męża i synka dla wątpliwej kariery artystycznej ale proszę byś ty też do swojego syna Ricarda z kolei napisała by bardziej zajmował się żoną i by ona nie czuła się taka samotna i zamknięta w dziecinnym pokoju jak mi to napisała opowiadała zdenerwowana Angela...
-wiesz.że młodzi pobrali się bo Angelika była w ciąży i wydawało się ,że będą ze sobą szczęśliwi ale widać twojej córce marzy się dalej być sławną artystką i nie docenia tego co ma bo najważniejsze w życiu jest udane życie rodzinne filozoficznie odrzekła Camila de Salamanca...
-z perspektywy czasu przyznaję ci w tym rację i choć w życiu wiele grzeszyłam to w końcu Bóg dał mi szansę na stworzenie szczęśliwej rodziny i z Yoshim i naszym synkiem jestem szczęśliwa i tego samego chcę dla swej córki Angeliki ale smarkula widać sama nie wie czego chce bo ma tytuł księżnej ,kochającego męża Ricarda i zdrowego ślicznego synka Mauricia a chce to zamienić na tułacze życie artystki załamywała ręce zdesperowana Angela....
Elena736 a co tam u królowej Kariny starającej się odkryć tajemnicę zaginięcia ciotki Éléonore
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 12:02:44 26-02-12, w całości zmieniany 7 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:10:55 28-02-12 Temat postu: |
|
|
Gdy królowa Karina rano się obudziła była bardzo blada. Powodem tego były koszmary i niewielka ilość snu, ale szybko odbyła staranną poranną toaletę i zawołałą służące, aby pomogły jej się ubrać i uczesać. Gdy jedna ze służących wpinała we włosy Kariny diamentową tiarę to odsuneła się trochę chcąc zobaczyć jak wygląda jej dzieło i w tedy potkneła się niewiadomo o co i upadła na twarz. Z jej nosa zaczęła spłyać krew. Królowa widząc to kazałą drugiej służącej zatamować szybko krwotok i odprowadzić do jej pokoju. Gdy obie służące wyszły z sypialni królowej, Karina lekko zdziwiona całym tym zdarzeniem zaczęła przypatrywać się podłodze. Jej wzrok napotkał tylko dywan przykrywający większą część podłogi, ale w miejscy gdzie potknęła się służąca zauważyłą leciutkie wybrzuszenie. Niezastanawiając się długo podeszła do tego miejsca i zbadała strykture palcami, poczym jednym zwinnym ruchem odwinełą dywan. Wtedy jej oczy napotkały jedną obluzowaną deskę parkietową. Karina zdziwiłą się tym widokiem , ale zaraz wyciągneła ręke do deski i ta odeszłą bez najmniejszego wysiłku, pozostawiając po sobie ciemne miejsce, w głębi którego coś błyszczało.
- Hmn... dziwne... co to moze być?- zastanawiała się Królowa Karina gdy wyciągnełą ręke po tą rzecz, a po chwili zobaczyła czerwnony jedwabisty woreczek, ze złotym sznureczkiem i brokatowymi dodatkami. Gdy go otworzyłą zobaczyła duży mosiężny klucz.
- Ciekawe do czego o jest?- zastanawiałą się na głos królowa gdy usłyszałą pukanie do drzwi.
- Kto tam?- spytała
- To ja Nadine wasza królewska mość- powiedziałą stara piastunka
- Wejdź naniu- powiedziała szybko królowa licząc że stara piastunka powie jej co to za klucz, który znalazła w podłodze
- Dzień dobry wasza wysokość- powiedziałą Nadine kłąniając się przed Kariną
- Dzień dobry- przywitała się królowa i pokazała niani woreczek z kluczem pytając- Wiesz co to jest?
- Stara niania przypatrzyłą się dobrze kluczowi i nierozpoznałą go, ale gdy jej wzrok spoczął na czerwonym aksamitnym woreczku z miejsca o rozpoznała:
- Ten woreczek napewno należał do panienki Éléonore, kupowała je we Francji- tego jestem pewna, ale niemam pojecia co otwiera ten klucz- powiedziała niania królowej Karinie.
- To dziwne Nadine- powiedziała Karina
- Dlaczego wasza wysokość?
- bo znalazłam to w podłodze- powiedziała królowa gestem wskazując obluzowaną deskę. Gdyby nie to że moja służąca sie potknęła właśnie o tę deskę, to nigdy bym tego nieznalazła....
- Powiedz mi nianiu, czy moja ciotka często wyjeżdzała do Francji?
- O tak, panienka Éléonore uwielbiała ten kraj, w końcu to tam się urodziła. Znała chyba wszystkie najznamienitsze rody Francuzkie, a nawet była kilka razy na dworze królewskim- przyznała Nadine, Była powszechnie lubiana i szanowana.
- Hmn .. no dobrze, chodźm lepiej na śniadanie- powiedziałą królowa zabierając woreczek z kluczem ze sobą. Nadine jeszcze szybko poprawiła dywan i wyszła za królową.
Karina niemiała zbyt dużej ochoy na śniadanie, więc wypiła tylko sok i zjadła troche owoców, poczym kazała osiodłaś swojego konia Tornada. Przechodząc obok swojej służby zauważyła chłopaka, który jak zapamiętała odznaczał się talentem artystycznym. Przywołała go do siebie i kazała namalować malutką podobiznę swojej ciotki Éléonore, a przy okazji i swojej matki księżniczki Isabelli. Po czym poszła do stajen, a chłopak zajął się malowaniem wizerunków ciotki i matki królowej Neapolu...
Gdy Karina dosiadła Tornada od razu poczuła się lepiej. Wuruszyła leśną drogą, tą samą, którą jeździła jej ciotka Éléonore. Karina jadąc konną ze swoimi gwardzistami, zastanawiała sie co odkryje podczas tej przejażdzki .... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|