Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pasion2 - kontynuacja czyli Siła namiętności dla dorosłych
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 119, 120, 121 ... 161, 162, 163  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:29:38 29-02-12    Temat postu:

na Sardynii aresztowanemu niewinnie Sergiowi Oligaresowi na pomoc przyszli gwardziści neapolitańscy,których przydzielił młodzieńcowi król Neapolu Carlos gdy niedoszły narzeczony Marianelli de Valencii przyjechał jej poszukiwać po Europie i u króla Franza Otto von Habsburga uzyskali jego uwolnienie ....
ranna dziewczyna odzyskała przytomność troskliwie pielęgnowana przez medyka wynajętego przez Alvara de Valencie,który zrozpaczony,że może stracić ukochaną córkę nie odstępował jej na krok i nie chciał słuchać gdy mówiła mu,że to nie Sergio ją zranił ...
-mogłem cię stracić skarbie przez tego łotra !!! pieklił się Alvaro
-zrozum wreszcie,że to nie Sergio mnie dźgnął szpadą ale jeden z bandziorów,którzy go wcześniej napadli a gdy ja przybyłam mu z odsieczą to mnie zranił !!! przekonywała "ojczulka: Ingrid (Marianella)...
-tak czy siak to przez niego omal nie doszło do nieszczęścia bo widać na tajną schadzkę wbrew mej woli cię namówił córeczko !!! z wyrzutem wypominał dziewczynie Alvaro de Valencia...
-przypadkowo wyszłam z gospody by się przewietrzyć przed snem skłamała dziewczyna nie chcąc wyznać stryjowi,że odzyskała pamięć i wie,że nie jest żadną Ingrid ale Marianellą...
-jak tylko Sergia wypuszczą z aresztu to z nim ucieknę przed stryjem Alvarem bo ten za nic nie dopuści do siebie myśli ,że nie jestem jego córką ale bratanicą i gotów mnie nawet zabić skoro na Sergia bandziorów nasłał mówiła sama do siebie w myślach córka Jimeny i Maria de Valenciów....

Sergio Oligares tymczasem na dworze królewskim Justiny i Franza Otto von Habsburga opowiadał im o zaginięciu Marianelli de Valencii i o tym,że znalazł ją tu w Europie podróżującą ze stryjem Alvarem,który wszystkim przedstawia ją jako swoją córkę Ingrid...
-ten Alvaro musi być niespełna rozumu ale dlaczego Marianella dobrowolnie z nim jest i udaje Ingrid dziwiła się królowa Justina ..
-pewnie boi się stryja bo po nim wszystkiego złego można się spodziewać dodał książę Ricardo de Salamanca kanclerz na sardyńskim dworze siostry i szwagra ...
-trzeba tego Alvara odizolować od dziewczyny skoro jest niebezpiecznym człowiekiem uznał król Franz Otto von Habsburg i wydał odpowiednie rozkazy swojej gwardii królewskiej....

żona młodego księcia Ricarda de Salamanki rudowłosa Angelika znudziła się już rolą matki i statecznej mężatki i chciała znów zacząć występować na scenie jako śpiewaczka i aktoreczka ale młody Ricardo jako kanclerz królewski uważał,że jego małżonce nie uchodzi być artystką ...
-śpiewaj kołysanki naszemu synkowi Mauriciiowi bo występować publicznie ci już nie pozwolę oznajmił znudzonej żonie kanclerz Ricardo de Salamanca...
-mam talent i marnuję go przy tobie !!! wrzasnęła Angelika
-zachowuj się tak jak przystoi księżnej i żonie królewskiego kanclerza wycedził przez zęby Ricardo...
-zamknąłeś mnie jak słowika w złotej klatce ale ja się tu duszę !!! krzyknęła Angelika
-mamy małego synka a od akuszerki dziś właśnie dowiedziałem się ,że znów jesteś brzemienna więc będziesz miała się czym zajmować przez najbliższe miesiące i lata mówił młody Ricardo chcąc uspokoić wzburzoną żonę...
-ciekawe dlaczego sama mi tej radosnej nowiny nie obwieściłaś ??? zapytał poirytowany Ricardo
-bo nie jestem zadowolona,że znów jestem w ciąży i myślę,że zrobiłeś mi drugie dziecko by mnie przy sobie zatrzymać ale ja chcę innego życia rozpłakała się Angelika bo wieść o drugiej ciąży ją podłamała i krzyżowała jej plany powrotu do kariery artystycznej...
-nie chcę tak jak twoja matka rodzić tyle razy i być tylko matką i żoną zawodziła rudowłosa Angelika...
-moja matka wicekrólowa Camila jest kobietą godną podziwu pod każdym względem i umiała doskonale pogodzić role żony ,matki i prawdziwej damy najpierw w pałacu gubernatora La Mariany a potem w pałacu wicekróla Nowej Hiszpanii z dumą podkreślał młody Ricardo chcąc przekonać żonę,że powinna wzorować się na teściowej...
-też coś !!! obruszyła się Angelika
- twoja matka nie była tak utalentowana jak ja i przez to że zaszłam w ciąże z tobą i zgodziłam się ciebie poślubić musiałam zrezygnować z kariery w teatrze w Meksyku ale teraz tego żałuję !!! wyrzuciła z siebie zła na męża Angelika...
-mam już dość słuchania jaka to moja teściowa Camila de Salamanca jest wspaniała pomyślała młoda kobieta bo młody Ricardo dumny ze swej matki dawał żonie ją za wzór do naśladowania....
-mam nadzieję,że mówisz to tylko dlatego bo masz humory w drugiej ciąży bo doprawdy kobieto nie doceniasz tego co masz !!! wysyczał wściekły na ciężarną żonę młody książe Ricardo de Salamanca...
-wy mężczyźni z nas kobiet to najchętniej zrobilibyście kury domowe
chlipiąc powiedziała Angelika..
-dosyć tych narzekań !!! jesteś matką i to twoja najważniejsza rola życiowa !!! zrozum to i nie mów mi więcej głupstw,że żałujesz narodzin naszego synka i tego,że znów nosisz w łonie kolejne dzieciątko dobitne to podkreślając powiedział Ricardo do nadąsanej Angeliki...
-najlepiej by było gdybym poroniła wymknęło się Angelice ale w tym momencie Ricardo mocno schwycił ją za ramię i powiedział
-nie radzę ci czegoś kombinować bo to też moje dziecko i chcę by przyszło na świat żywe i zdrowe rozumiesz Angeliko !!! z groźnym spojrzeniem powiedział do żony młody kanclerz...
-on mnie traktuje jak klacz rozpłodową pomyślała z niechęcią Angelika
-liczy się on,jego dzieci a ja ??? co ze mną ??? mam tylko rodzić mu potomków o sobie i swoich marzeniach zapominając mówiła sama do siebie Angelika po wyjściu zagniewanego męża....
-głupia byłam,że z ciekawości mu uległam wtedy tam w Meksyku a potem wydawało mi się,że będę z nim szczęśliwa ale nie jestem i chyba ani na żonę ani na matkę się nie nadaję rozmyślała Angelika marząc by podziwiano ją w różnych rolach na scenie teatralnej...
-synka kocham ale mogłabym występować i być sławna a tu jedno dziecko na ręku a drugie w brzuchu noszę wzdychała Angelika kołysząc malutkiego Mauricia do snu po nakarmieniu chłopczyka przez mamkę...
-muszę namówić szwagierkę królową Justinę byśmy zorganizowały tu na Sardynii teatr królewski i czy to Ricardowi będzie się podobało czy nie to zacznę w nim występować postanowiła sobie młoda księżna Angelika de Salamanca ...
-przecież to nie będzie dla kanclerza uwłaczające jego honorowi gdy jego żona będzie występować i ludzi zabawiać swym talentem bo głos mam operowy i szkoda by go zmarnować sama siebie przekonywała rudowłosa Angelika ....
-wrócę na scenę choćbym miała porzucić męża i dzieci jeśli Ricardo mi nie pozwoli być artystką z uśmiechem na twarzy mówiła do siebie Angelika przeglądając się w lustrze...
-urodziwy ze mnie rudzielec jak mówią tu o mnie na królewskim dworze chichotała księżna Angelika wyobrażając sobie tłumy wielbicieli jej talentu
oklaskujących ją po występach....

królowa Sardynii Justina pomysł utworzenia teatru królewskiego na wyspie uznała za dobry ale starała się wybić z głowy bratowej Angelice,że często będzie w nim mogła występować...
-nie obraź się Angeliko ale mój brat Ricardo ma rację,że nie powinnaś myśleć już o karierze artystki bo jesteś zamężna i już drugie dziecko w drodze więc od czasu do czasu możesz uświetniać swoimi występami uroczystości na dworze królewskim ale skup się na tym co najważniejsze dla kobiety czyli na rodzinie mężu i dzieciach radziła Angelice królowa Justina...
-no wiesz !!!nie spodziewałam ,że ty podobnie jak mój mąż Ricardo nie zrozumiesz mnie ,że nie chcę ograniczać swojego życia do niańczenia dzieci i dogadzania mężowi obruszyła się rudowłosa Angelika...
-to ,że mam męża i jestem matką nie powinno mi przeszkodzić bym też mogła moim talentem ludzi cieszyć bo uważam się za wyzwoloną kobietę i chciałabym by i inne niewiasty zrozumiały, że wyjście za mąż i posiadanie dzieci nie powinno być jedynym ich celem w życiu mówiła poirytowana Angelika do szwagierki...
-w naszych czasach jednak rola kobiety jest właśnie taka by być żoną i matką więc większość kobiet byłaby szczęśliwa mając to co ty Angeliko, dobrego męża .zdrowe dziecko,majątek i tytuł książęcy a ty najwidoczniej tego nie doceniasz powiedziała Justina popierając tymi słowami postępowanie swojego brata Ricarda wobec jego kapryśnej żony
-widzisz Angeliko ja pierwsze dziecko poroniłam ,potem urodziłam córeczkę Lukrecję i bardzo staramy się z mężem by począć kolejne dzieciątko i dać królestwu Sardynii następcę tronu a ty masz już ślicznego synka Mauricia i bez kłopotu zaszłaś w drugą ciąże choć jesteś z tego niezadowolona więc wiedz,że nie rozumiem cię wcale bo uważam,że marudzisz jak niesforne dziecko a powinnaś być szczęśliwa i zadowolona ze swego losu mówiła bratowej królowa Justina...
-jeszcze tylko brakuje by Justina jak jej brat a mój maż Ricardo kazała mi się wzorować na ich matce wicekrólowej Camili de Salamance przewracając oczami pomyślała księżna Angelica de Salamanca...
-dziećmi przecież zajmują się nianie a mój mąż Ricardo ma ostatnio tyle spraw urzędowych do załatwienia jako kanclerz,że wraca późno i tylko w sypialni się widujemy więc nie wiem dlaczego on mnie ogranicza mówiąc mi co mi wolno czy wypada a sam jako mężczyzna może robić co mu się żywnie podoba żaliła się jeszcze szwagierce zdegustowana Angelika
- wydziwiasz Angeliko bo to normalne,że mężczyźni mają swoje sprawy a my w tym czasie możemy zajmować się sobą a nie tylko jak słusznie zauważyłaś dziećmi więc jeśli czujesz się znudzona możesz mi pomagać w działalności charytatywnej zaproponowała bratowej królowa Justina...
-a może załóżmy teatrzyk dla dzieci wpadło nagle do głowy królowej Justinie
- ja mając talent do malowania osobiście ozdobię dekoracje i karzę tutejszym rzeźbiarzom przygotować kukiełki i wtedy będziemy dla swoich i innych dzieciaków urządzać przedstawienia mówiła Justina do sceptycznie do tego nastawionej księżnej Angeliki ...
- ja wolałabym występować w pełnej krasie na scenie a nie jako kukiełka w teatrzyku dla dzieci wydymając usteczka powiedziała Angelika...
-ależ Angeliko !!!na ten moment to może być jednak dobry pomysł z tym teatrzykiem kukiełkowym bo pomyśl kobieto,że niedługo twoja ciąża będzie widoczna i taka pękata na scenie chyba nie wyglądałabyś i nie czułabyś się najlepiej zażartowała Justina patrząc z uśmiechem na rudowłosą bratową...
-pewnie masz racje Justino bo już czuje,że nieco przytyłam westchnęła Angelika nie umiejąca się cieszyć z tego,że nosi pod sercem drugie swoje dzieciątko ....
młody książe Ricardo de Salamanca zaś z radością przyjął wieść,że zona spodziewa się ich drugiego potomka i chwaląc się tym szwagrowi królowi Franzowi Otto von Habsburgowi mówił,że teraz chciałby mieć córeczkę podobną do żony Angeliki
-widzę szwagrze,że gustujesz w rudowłosych pięknościach i nie dziwię ci się bo twoja żona zwraca uwagę swoją urodą śmiał się król, Sardynii
-nawet nie wiesz jak kocham mojego rudzielca !!! tę moją Angelikę ,choć ostatnio wytrzymać z kobietą trudno bo różne głupie pomysły przychodzą jej do głowy ale myślę,że z czasem się ustatkuje ze śmiechem mówił młody kanclerz Ricardo de Salamanca .....

Alvaro de Valencia gdy przybyli gwardziści królewscy z rozkazem przewiezienia rannej dziewczyny z gospody do pałacu królewskiego nie chciał się na to zgodzić i doszło do szamotaniny bo laską,którą się podpierał poturbował gwardzistów więc go aresztowano za opór władzy a Marianellę de Valencię przewieziono do pałacu gdzie czekał na nią już Sergio Oligares...
-chcę by nic złego nie spotkało mojego stryja Alvara bo choć to szalony człowiek to mnie osobiście nie skrzywdził a pomógł mi na La Marianie gdy straciłam pamięć prosiła króla i królową Sardynii Marianella de Valencia
-królowa Justina znała Marianellę od dzieciństwa bo rodzice przyjaźniąc się ze sobą często się spotykali i dzieci Salamanków przyjaźnilły się z młodymi Valenciami a teraz poprzez małżeństwo Pabla de Valencii z najmłodszą córką Salamanków Camilką byli już nawet rodziną...
-ten Alvaro de Valencia skoro jest niespełna rozumu powinien skończyć w zakładzie dla obłąkanych zdecydował król Sardynii Franz Otto von Habsburg i kazał najstarszego z braci de Valenciów tam dożywotnio zamknąć ....
-najważniejsze,że ciebie kochanie odnalazłem i nic złego ci już nie grozi mówił do Marianelli szczęśliwy Sergio Oligares...
-ja też się cieszę i już nie mogę doczekać się aż wrócę do San Fernando by upewnić się,że z moją rodziną wszystko jest w porządku mówiła do Sergia Marianella de Valencia....

Marianellę de Valencię gdy dochodziła do zdrowia po zranieniu przez bandytę często odwiedzały w jej komnacie i Justina i Angelica bo dziewczęta od dzieciństwa się przyjaźniły i teraz gdy podekscytowana córka de Valenciów opowiadała im o planach na przyszłość i o tym,ze jak tylko skończy 15 lat Sergio Oligares chce się z nią ożenić ...
-nie śpiesz się dziewczyno z zamążpójściem i używaj życia zanim zostaniesz żoną i matką radziła młodej Valenciównie księżna Angelica de Salamanca ...
-mówię ci to dziewczyno z własnego doświadczenia szeptała Angelika
-i nie oddawaj się Sergiowi przed ślubem choćby nie wiem jak nalegał bo ja głupia z ciekawości namawiana przez chłopaka oddalam mu się i już za pierwszym razem zaszłam w ciążę i tym skomplikowałam sobie życie bo teraz mogłabym być już znaną artystką wzdychała żona młodego kanclerza Ricarda de Salamanki...
-nie słuchaj mojej bratowej i rób to co ci serce dyktuje bo każdy jest kowalem swego losu ...
-no co ty !!! przecież dobrze jej radzę !!!obruszyła się Angelika ...
-teraz rozumiem moją matkę Angelę,że za młodu chciała się wyszaleć i robić karierę w świecie artystycznym więc dopiero po 30-tce wyszła za mąż i zapragnęła być matką dodała Angelika de Salamanca...
-ja zaś nie żałuje, że wcześnie wyszłam za mąż i pomimo różnych perypetii ,które razem z Franzem Otto przeszliśmy dziś zrobiłabym to samo co niegdyś w Neapolu gdy się poznaliśmy i pokochaliśmy powiedziała królowa Justina ....


do San Fernando wrócił już Mario z żoną Jimeną i wszyscy im współczuli,że nie tylko córki Marianelli nie odnaleźli ale Jimena została poraniona przez Alvara de Valencię...
Jimena de Valencia przypomniała już sobie wszystko co zdarzyło się na La Marianie i medyk Mario de Salamanca zaczął ją leczyć na wstydliwą chorobę,którą zaraził ją jej szwagier Alvaro gdy ją zgwałcił.....
mąż Jimeny Mario de Valencia wciąż jeszcze nie wiedział o gwałcie bo Jimena wstydziła się komukolwiek przyznać do tego,że nie dosyć,że została zgwałcona to jeszcze zarażona przez własnego szwagra,który wyjechał z niczego nieświadomą Marianellą w nieznane....
Mario de Valencia po powrocie do San Fernando gdy Jimena urządziła mu osobną sypialnie i nie dopuszczała go do siebie zaczął podejrzewać najgorsze i był pewien,że jego najstarszy brat Alvaro Jimenę zgwałcił i zaraził i dlatego teraz nie mogą ze sobą współżyć a leczenie takich chorób jest długotrwałe i nie zawsze skuteczne
-wykastruję tego łajdaka Alvara za to co zrobił mojej żonie poprzysiągł sobie Mario de Valencia....

na La Marianie wybuchł skandal bo Juan de Valencia postanowił porzucić żonę Carmen zarzucając jej zdradę bo okazało się,że od żony zaraził się wstydliwą chorobą...
-z nikim oprócz ciebie nie sypiałem i tylko od ciebie mogłem się zarazić !!! wrzeszczał Juan gdy medyk Olaf Lingsson powiedział mu,że jego dolegliwości i wysypka w miejscach intymnych to francuska choroba
-to twój własny brat Alvaro mnie zaraził gdy mnie zgwałcił kłamała Carmen wściekła na to że Alvaro przespał się z nią zatajając przed nią ,iż jest chory na tę paskudną chorobę ...
-nie wierzę ci Carmen,że Alvaro wziął cię siłą bo zawsze stałaś po jego stronie i go broniłaś gdy wmawiał wszystkim,ze Marianella to jego córka Ingrid !!!
-wybaczyłem ci zdradę z Foremanem i wasze dzieci jak własne wychowywałem ale tego,że zadałaś się z moim rodzonym bratem ci nie daruję !!! pieklił się Juan dotknięty zdradą żony ...
-to naprawdę był gwałt !!! zarzekała się Carmen przysięgając się na wszystkie świętości....
-zabieram naszych synów Nicolasa i Christiana bo nie zamierzam z tobą dalej żyć po tym jak zhańbiłaś mój honor !!! krzyczał do Carmen Juan
-chłopców ci nie oddam !!! dzieci kocham i chcę mieć przy sobie !!! darła się Carmen ...
-dobrze,że Juan nie wie o tym ,że zdradzałam go też z Mariem i ten mój najmłodszy Christan jest synem Maria de Valencii pomyślała Carmen nie chcąc oddać synów Juanowi....
-jesteś draniem jak twój brat Alvaro bo on mnie siłą zniewolił a ty zamiast mnie żałować i mi współczuć teraz w potrzebie mnie porzucasz a przecież sama też jestem chora przez twego najstarszego braciszka chlipała Carmen chcąc wzbudzić litość w Juanie...
-dlaczego od razu po tym jak cię wykorzystał mi nie powiedziałaś i jakby nigdy nic ze mną sypiałaś gorączkował się Juan de Valencia...
-wstydziłam się i nie chciałam byś został bratobójcą chcąc pomścić moją krzywdę kłamała dalej Carmen licząc na udobruchanie męża...
-oboje jesteśmy ofiarami tego bandyty twojego brata Alvara przekonywała męża zdesperowana Carmen bo choroba też bardzo dawała jej się we znaki i przy jej leczeniu zaczęła tracić włosy...
-niech piekło pochłonie tego Alvara ,że mnie zaraził zbereźny lubieżnik pomstowała wściekła Carmen ....
-doigrałam się tymi zdradami i mogę stracić takiego dobrego męża jak Juan uzmysłowiła sobie poniewczasie Carmen de Valencia....
-co ja sama z piątką dzieci zrobię bo w domu mam jeszcze pod opieką synów Daniela,Davida,Nicolasa i Christiana oraz małą córeczkę Matyldę martwiła się Carmen .....

ludzie na La Marianie plotując o Valenciach byli podzieleni
jedni wierzyli ,że Alvaro zgwałcił i zaraził bratową a inni podejrzewali,że Carmen dobrowolnie ze szwagrem romansowała ..
-Carmen to bezpruderyjna kobieta i skoro będąc mężatką podczas pobytu w Neapolu zaszła w ciąże z dawnym kochankiem Johnem Foremnem to i byłaby zdolna z własnym szwagrem sypiać mówili niektórzy nieprzychylni Carmen de Valencii...
-dajcie spokój nieszczęsnej kobiecie bo ten Alvaro to bandzior i niejedną już skrzywdził !!! bronili żony Juana inni pamiętający jeszcze,że niegdyś Alvaro de Valencia razem z Baltazarem Devreaux handlował żywym towarem i wiele kobiet siłą zniewalał ....

czy Juan de Valencia powinien zostać z żoną by razem wychowywać z nią dzieci czy też odejść od Carmen zabierając jej najmłodszych synów Nicolasa i Christiana


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 17:48:43 02-03-12, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:11 02-03-12    Temat postu:

carmen musi ponieśc kare za to ze przyczyniła sie do nieszczęśc Jimeny , zdradzała dobrego meza , była nie w porzadku do jego rodziny,niech odcierpi swoje , a szlachetny Juan zapewni synom dosttek, wykształcenie , wyjda na porzadnych ludzi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:49:44 03-03-12    Temat postu:

do stolicy Meksyku gdzie wciąż z mężem i synkiem przebywała Angela Hey dotarły już listy z Sardynii od młodego księcia Ricarda de Salamanki z wieściami,że jego żona Angelika spodziewa się drugiego dziecka i gdy ucieszeni tą nowiną Salamankowie powiedzieli o tym matce i ojczymowi Angeliki Angela ogromnie się ucieszyła bo uznała,że druga ciąża przesądziła sprawę i jej niesforna córka Angelika przestanie już śnić o artystycznej karierze a zajmie się dziećmi i mężem...
-Bóg wysłuchał moich modłów i dal Angelice drugie dziecko tym samym wskazując jej drogę na przyszłość by skupiła się na byciu matką cieszyła się Angela ...
-oby Angelika myślała tak jak ty powiedziała wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca...
-Angelika dwójki dzieci i męża na pewno nie porzuci z uśmiechem odrzekła Angela ,zresztą myślę ,że na dwójce dzieciaków u młodych się nie skończy i mrzonki o karierze artystycznej w końcu wywietrzeją tej mojej kapryśnej córce z głowy śmiała się rudowłosa matka Angeliki ....
-chcę dla moich dzieci jak najlepiej zresztą jak każda matka więc chciałabym by nasze dzieci i wnuki były szczęśliwe w swoich rodzinach wzdychała Camila de Salamanca ...

do pałacu wicekróla Nowej Hiszpanii przybył posłaniec z listami z San Fernando i Salamankowie dowiedzieli się,że Valenciowie już wrócili do swego pałacu ale z Jimeną jest nie najlepiej i praktycznie odizolowała się od wszystkich ...
-do San Fernando niedaleko więc muszę odwiedzić przyjaciół i podnieść ich na duchu informując ich,że ich córka Marianella przebywa na Sardynii i jest bezpieczna w pałacu naszej córki Justiny i jej męża króla Franza Otto von Habsburga a towarzyszy jej Sergio Oligares,który przywiezie ją do San Fernando powiedziała Camila do męża bo w swoim liście do rodziców młody książe Ricardo im o tym napisał ...

najmłodszy synek Salamanków Carmelo dowiedziawszy się,że matka jedzie do San Fernando uprosił ją by mógł z nią pojechać bo chciał ukradkiem znowu spotkać się z Sofią miłą swemu sercu dziewczyną gdyż od zniknięcia Marianelli,która pośredniczyła w przekazywaniu liścików między młodymi syn Salamanków nie miał kontaktu z córką Santiaga Marqueza Mancery y Ruiza....

wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca ze względu na nawał prac urzędowych nie mógł towarzyszyć żonie więc Camila z Carmelem pod ochroną gwardzistów sami pojechali do San Fernando ...

wcześniej do San Fernando przybyła Carmen de Valencia i usiłowała na szwagrze wymóc by Mario pomógł jej odzyskać męża Juana,który zabrał jej najmłodszych synków Nicolasa i Christiana i opuścił ich rezydencję na La Marianie...
-Mario musisz mi pomóc i twego brata Juana przekonaj by mnie nie opuszczał w potrzebie chaotycznie opowiadając szwagrowi co się wydarzyło na La Marianie nalegała Carmen....
-Juan nawet naszego syna Christiana mi odebrał żaliła się Carmen do Maria de Valencii...
-ty rozpustnico !!! to Alvarowi też wlazłaś do wyrka !!! wrzasnął Mario nie wierząc opowiadaniom Carmen,że padła ofiarą gwałtu...
-mówisz jak Juan a to nie było tak !!! bo na takiego dziadygę jak twój najstarszy brat Alvaro przecież nawet bym nie spojrzała a ten zboczeniec gdy przybyłam do jego domu odwiedzić dziewczynę ,którą przedstawiał jako Ingrid siłą mnie zniewolił udając płacz zarzekała się żona Juana...
-ten skandal do grobu mnie wpędzi bo moi starsi synowie Daniel i David postanowili wyjechać do Maroka i zamieszkać z ojcem Davida Johnem Foremanem gdyż te plotki o mnie i moich domniemanych romansach ich podłamały i sama z małą córeczką Matyldą Foremanówną zostałam żaliła się Carmen...
-dostałaś to na co zasłużyłaś skoro nawet synowie cię opuścili powiedział Mario de Valencia do bratowej...
-jeśli Alvaro cię posiadł to pewnie też chora jesteś i Juana zaraziłaś więc jak mam brata namawiać by ci przebaczył i do ciebie wrócił odrzekł Mario wiedząc o wstydliwej chorobie najstarszego brata...
-jak śmiesz mnie tak traktować !!! wrzasnęła Carmen
-zapomniałeś już łajdaku,że ty też święty nie jesteś bo ze mną sypiałeś i spłodziliśmy razem Christiana ??? !!!
- i jak myślisz co powiedzą ludzie gdy o tym zacznę opowiadać ???!!! złośliwie się uśmiechając zapytała Carmen zaskoczonego tym Maria
-ja już nic nie mam do stracenia kochany szwagrze !!! ciągnęła dalej Carmen
-ciekawe jak spojrzysz w oczy twojej żonie Jimenie i waszym dzieciom gdy wszystkim zdradzę jaki z ciebie drań i łajdak bez skrupułów bo z własną bratową romansowałeś i masz ze mną nieślubnego synka Christiana drwiła złośliwie Carmen...
-więc spuść z tonu Mario i pomyśl jak mi pomóc bo i Juan znać cię nie będzie chciał jak się dowie,że za jego plecami go zdradzaliśmy wysyczała wściekła żona Juana...
-nie zmuszę Juana by znów wrócił do ciebie zrozum to kobieto !!! spokojnie już mówił Mario nie chcąc by Carmen zaczęła opowiadać o tym co ich kiedyś łączyło....
-wystarczy,że przekonasz Juana do tego,że Alvaro naprawdę wykorzystał mnie siłą tak zresztą jak zrobił to z twoją Jimeną bo wyobraź sobie ,że od Nory żony medyka Olafa Lingssona z La Mariany wiem,że i Jimena jest zarażona wstydliwą chorobą najpewniej od Alvara z cynicznym uśmieszkiem wyszeptała Carmen...
-widzę,że upierasz się by mnie szantażować i zniszczyć mi życie skoro tobie się wali to i mnie chcesz ze sobą na dno pociągnąć !!! pieklił się Mario de Valencia...
-wiesz Carmen z listu od mojej córki Marianelli ,która jest już pod opieką Sergia Oligaresa na Sardynii dokąd wywiózł ją Alvaro wiem,że to twój najstarszy syn ciemnoskóry Martin porwał mi córkę z Veracruz i uciekając od niego schroniła się na statku płynącym na La Marianę więc wolałbym już z tobą i z twoim synalkiem więcej się nie spotkać bo nie ręczę za siebie powiedział Mario de Valencia .poirytowany szantażem żony najmłodszego brata ....
-za czyny mojego syna Martina nie odpowiadam i nie do mnie miej pretensje o przygody twojej córuni wysyczała Carmen...
-zresztą myślę,że Marianella sama sprowokowała Martina bo wcale nie jest niewiniątkiem szydersko chichocząc ciągnęła dalej bratowa Maria de Valencii...
-Marianella to jeszcze dziecko ale ty perwersyjna rozpustnico według siebie osądzasz innych prychnął Mario...
-ładne mi dziecko !!! skoro chcieliście Marianellii z Sergiem zaręczyny w Veracruz wyprawiać to już pannica zdolna do zamążpójścia i bogatego Oligaresa dla niej przeznaczyliście z zazdrością powiedziała Carmen do szwagra...
-ciebie niech nasze rodzinne sprawy nie obchodzą bo skoro Juan cię przepędził od siebie to i ja już cię za bratową nie uznaję dociął Carmen Mario de Valencia...
-hola !! hola !!! mój panie !!! hamuj się bo masz więcej do stracenia niż ja !!! więc kochany szwagrze swego brata Juana zapewnij,że mi wierzysz co do sprawy z Alvarem i uważasz mnie za wierną i kochającą męża kobietę bezwstydnie chichocząc zażądała od Maria Carmen de Valencia ...

Vasco Darien zobaczywszy w San Fernando Carmen de Valencię starał się jej unikać ale kobieta sama do niego podeszła i zagadała przypominając mu upojną noc jaką ze sobą spędzili w pałacu wicekróla w stolicy Meksyku...
-wybacz pani ale nie wiem o czym mówisz !!! dobitnie to podkreślając powiedział Vasco chcąc dać do zrozumienia kobiecie,że chce o tym wydarzeniu zapomnieć...
-coś masz króciutką pamięć kochaniutki !! zachichotała Carmen patrząc pogardliwie na ex kochanka
-ponoć mąż cię opuścił więc jeśli tu szukasz pocieszenia to źle trafiłaś wycedził przez zęby Vasco...
-widzę,że złe języki mnie i tutaj dosięgły ale wiedz,że te ploty to wierutne kłamstwa bo jak każde małżeństwo z Juanem mamy drobne nieporozumienia ale niedługo wszystko sobie wyjaśnimy i znów będziemy szczęśliwą rodziną butnie powiedziała Carmen licząc,że Mario de Valencia nakłoni Juana by znów wrócił do żony....

w San Fernando Camila z Carmelem zatrzymali się w rezydencji Camilki i Pabla de Valenciów i wicekrólowa z synem serdecznie witana przez córkę i zięcia zachwycała się ich maluchami Miguelem i Cataliną....
-dobrze mamo,że przyjechałaś bo z moją teściową Jimeną dzieje się coś dziwnego bo zawsze była taka wesoła i otwarta do ludzi a teraz po tych zdarzeniach na La Marianie praktycznie pałacu nie opuszcza i jest ciągle smutna a nawet najmłodszą córeczką Andreą się nie zajmuje i powierzyła ją opiece nianiek opowiadała matce Camilka de Valencia..
-no cóż tyle złych rzeczy ostatnio się wydarzyło i to zaginiecie Marianelli a potem zranienie Jimeny przez tego szalonego Alvara musiało się w końcu na zdrowiu twojej teściowej odbić z westchnieniem powiedziała wicekrólowa Camila do najmłodszej córki....
-dobrze,że Marianelli nic już nie grozi skoro na Sardynii jest pod opieką i Sergia Oligaresa i naszej Justiny cieszyła się Camilka de Valencia..
-jeden kłopot z głowy ale Jimena może długo dochodzić do siebie po urazie głowy martwiła się o przyjaciółkę wicekrólowa nowej Hiszpanii Camila de Salamanca...

Jimena jak tylko zobaczyła Camilę,która specjalnie przyjechała do San Fernando by pocieszać przyjaciółkę w potrzebie rozkleiła się na dobre i zwierzyła się co spotkało ją od Alvara na La Marianie...
-tobie pierwszej Camilo opowiadam to ze szczegółami ale czuję,że Mario chyba się wszystkiego domyśla i wie,że Alvaro mnie zaraził wstydliwą chorobą ale oboje unikamy rozmów na ten temat i udajemy,że nic się nie stało i tu w San Fernando tylko twój syn medyk Mario de Salamanca wie,że jestem chora bo mnie leczy chlipała nieszczęśliwa Jimena...
-dobrze,że choć Marianella jest bezpieczna z Sergiem Oligaresem na Sardynii bo też już od niej listy otrzymaliśmy wzdychała Jimena rozmawiając z wicekrólową Camilą...
-tyle w życiu od mężczyzn wycierpiałam ale tego,że zgwałci i zarazi mnie paskudnym choróbskiem własny szwagier nigdy bym się nie spodziewała lamentowała żona Maria de Valencii...
-jesteś silna i wszystko przetrzymasz przyjaciółko pocieszała Jimenę Camila ..
-pamiętam jak zawsze mówiłaś mi ,że póki życie trwa jest nadzieja a ty z różnych opresji już obronną ręką wychodziłaś i myślę,że powinnaś z Mariem szczerze porozmawiać i wszystko mu opowiedzieć bo te niedomówienia nie są dobre dla waszego związku a poza tym jak mi wyznałaś czujesz sama,że on już wszystkiego się domyśla ale nie chce cię zmuszać do wyznań zanim sama nie będziesz do tego gotowa radziła przyjaciółce Camila de Salamanca..
-jesteśmy teraz rodziną bo mamy wspólne wnuczęta i Miguel oraz mała Catalina dzieci twego syna Pabla i mojej córki Camilki są słodkimi maluchami szeptała Camila chcąc zmienić temat by Jimena myślała nie tylko o bolesnych dla niej sprawach...
-to prawda i cieszę się,że mam troje wnucząt od syna Pabla dwójkę i od najstarszej córki Sandry moją imienniczkę małą Jimenitę rozpromieniła się Jimena na wspomnienie maluchów ..
-u mnie w drodze są następne wnuczęta bo dwie synowe Milka i Angelika są w ciąży i moja córka cesarzowa Austrii Sissi też jest brzemienna pochwaliła się wicekrólowa Camila de Salamanca...
-oby naszych dzieci nigdy nie spotkało to czego my doświadczyłyśmy westchnęła Jimena znów wracając do bolesnych wspomnień...
-zła w życiu często człowiek nie jest w stanie uniknąć i trzeba wierzyć,że życie naszych dzieci będzie lepsze i bezpieczniejsze odrzekła filozofując Camila....

Mario de Valencia korzystając z obecności wicekrólowej Camili,która starała się jak najwięcej przebywać z Jimeną i podnosić ją na duchu po okropnych przeżyciach z ostatnich miesięcy postanowił pojechać do stolicy Meksyku bo tam przebywał jego brat Juan z synami i spróbować nakłonić go do pogodzenia się z Carmen...
-muszę podjąć tę próbę bo Carmen gotowa wypaplać prawdę o naszym niegdysiejszym romansie i zniszczy moją rodzinę bo Jimena tego nie zniesie zwłaszcza teraz gdy wszystko ją tak podłamało rozmyślał Mario de Valencia ale najpierw postanowił poradzić się swego najlepszego przyjaciela czyli wicekróla Ricarda de Salamanki...

wicekról Ricardo z radością przyjął w swoim pałacu Maria de Valencię i gdy zasiedzieli się do wieczora przy wybornym winku Mario w końcu zwierzył się przyjacielowi ze wszystkich swoich kłopotów prosząc o radę...
-no nieźle narozrabiałeś kamracie skoro romansowałeś z Carmen i jej najmłodszy syn Christian jest też twój to nie wiem jak możesz chcieć swego brata Juana przekonywać,że jego żona to kobieta ,której należy dać drugą szansę skoro Juan raz jej już wybaczył zdradę z Johnem Foremanem a teraz to z Alvarem przelało czarę goryczy przewracając oczami mówił Ricardo do Maria...
-pewnie Carmen mnie okłamuje mówiąc ,że Alvaro wziął ją siłą ale i tu mam wątpliwości bo ten mój przeklęty najstarszy braciszek z piekła rodem zgwałcił moją żonę Jimenę i zaraził obie kobiety wstydliwą chorobą pieklił się Mario złorzecząc Alvarowi ....
-bardzo współczuję Jimenie tego co ją spotkało bo nie zasłużyła na to ale co do Carmen myślę ,że niewiniątkiem nie jest i jak to mówią w końcu kara boska ją dosięgła bo mając takiego dobrego i wyrozumiałego Juana za męża zdradzała go więc nie ma się co dziwić twemu bratu,że w końcu powiedział dość i zabrał synów odchodząc od żony mówił Ricardo do Maria .....
-a swoją drogą ten Alvaro zasługuje na najgorsze skoro świadomie zaraża tym paskudnym choróbskiem kobiety i nawet żon własnych braci nie oszczędził łajdak jeden kręcąc głową powiedział Ricardo do przyjaciela
-na samo wspomnienie Alvara aż złość mną telepie i chętnie pojechałbym na Sardynie wykastrować drania ale skoro go zamknęli w zakładzie dla obłąkanych to pewnie nie mógłbym wymierzyć zwyrodnialcowi sprawiedliwej kary gorączkował się Mario de Valencia....
-muszę jakoś Carmen udobruchać by nie zdradziła się z naszym romansem bo nawet nie chcę myśleć jak zareagowałby Juan na wieść że ja jego rodzony brat sypiałem z jego żoną a Christian to nie jego a mój syn i mówił Mario do Ricarda...
-sam sobie tego piwa nawarzyłeś Mario i skoro żyłeś w kłamstwie musisz dalej w nie brnąć by ani Jimena ani Juan o twoim romansie się nie dowiedzieli bo nikomu by to się nie przysłużyło wiec spróbuj wmówić Carmen,że Juan twoich rad nie posłuchał i niech sobie sama kobieta dalej z tym radzi a w razie czego idź w zaparte i wypieraj się romansu gdyby Carmen spełniła swoją groźbę i zaczęła mówić bo tyle już nakłamała wszystkim,ze mało kto jej uwierzy radził przyjacielowi Ricardo de Salamanca ..

na Sardynii brzemienna księżna Angelika de Salamanca zamęczała otoczenie swoimi złymi humorami..
-tę drugą ciąże gorzej znoszę niż pierwszą narzekała młoda kobieta
-jak ja wytrzymam jeszcze te pięć miesięcy do porodu wzdychała żona kanclerza królewskiego Ricarda de Salamanki...
-użalasz się nad sobą jakbyś była jedyną kobietą ,której ten stan doskwiera a wiele kobiet chciałoby być na twoim miejscu i spodziewać się dziecka powiedziała poirytowana królowa Justina do bratowej myśląc o tym,że sama dużo by dała by nosić w łonie maleństwo ale na razie jej starania z mężem o męskiego potomka były bezowocne...
-nie wiem czego tu zazdrościć bo to okropnie źle natura urządziła ,że to kobiety muszą dzieci najpierw tyle miesięcy w sobie nosić a potem w bólach rodzić żachnęła się Angelika ...
-ciągle narzekasz i wszystko ci przeszkadza wiec nie dziwię się bratu,że Ricardo woli pracować w swoim gabinecie niż towarzyszyć tak zrzędliwej żonie docięła Angelice jej królewska szwagierka...
-nie poznaję cię kobieto bo teraz stałaś się tak męcząca ,że święty by z tobą nie wytrzymał dodała Justina gdy Angelika próbowała zaprzeczać,ze dokucza komu się da chcąc wyżyć się za swoje niespełnione nadzieje na kontynuowanie kariery artystki...
-może i jestem dokuczliwa bo naprawdę gorzej się czuję i może nawet tego porodu nie przeżyję zaczęła się nad sobą użalać ciężarna bratowa królowej Justiny...
-jak pierwszy poród przeżyłaś i jak mi opowiadałaś przy narodzinach Mauricia długo nie cierpiałaś to i tym razem wszystko pójdzie dobrze i będę mieć rudowłosą bratanicę zaśmiała się Justina chcąc rozweselić Angelikę ...
-wolę mieć drugiego synka bo dziewczynki mają się gorzej w życiu i jak sobie pomyślę,że miałabym mieć córeczkę i ona musiałaby kiedyś cierpieć znosząc comiesięczne dolegliwości kobiece a po założeniu rodziny męczyć się rodząc dzieci to naprawdę chcę mieć tylko synów powiedziała szwagierce rudowłosa Angelika...
-no cóż na to czy będzie to chłopczyk czy dziewczyna nie masz wpływu i myślę,że jak wydasz na świat córeczkę to będziesz ją kochać równie mocno jak starszego synka Mauricia z uśmiechem na twarzy powiedziała Justina....
-oby to był jednak chłopak pomyślała Angelika z niechęcią patrząc na Justinę, która sugerowała jej,że być może nosi w łonie maleńką Salamankównę.....

Marianella de Valencia podobnie jak Justina nie mogła zrozumieć Angeliki
-zamiast się cieszyć tym błogosławionym stanem Angelika ciągle narzeka jakby to był dopust boży,że zaszła w ciąże mówiła do królowej Sardynii młodziutka Valenciówna nie zauważywszy,że księżna Angelika właśnie weszła i usłyszała jej słowa...
-jesteś jeszcze młodziutka Marianello i kiedyś sama przyznasz mi rację, że ten tak szumnie zwany błogosławionym stan nie jest czasami tak wspaniały jak się niektórym wydaje...
-współżycie z mężczyzną też nie zawsze daje przyjemność kobiecie i czasami to tylko obowiązek małżeński po którym za 9 miesięcy może przyjść na świat dziecko ale to zrozumiesz w swoim czasie więc na razie nie wymądrzaj się w sprawach o których nie masz pojęcia dziecinko z politowaniem patrząc na zawstydzoną Marianellę powiedziała ciężarna żona kanclerza królestwa Sardynii...
-Marianella nie chciała cię urazić Angeliko powiedziała królowa Justina biorąc w obronę Valenciównę...
-przepraszam jeśli poczułaś się obrażona gryząc wargi wyszeptała Marianella spuszczając głowę i czerwieniąc się przy tym...
-ale ja naprawdę uważam,że możność bycia matką i noszenia dziecięcia pod sercem to cud i prawie każda kobieta chce tego doświadczyć tłumaczyła się Marianella...
-to takie patetyczne ale proza życia jest inna bo jak cię pomęczą nudności i torsje,będą puchnąć nogi i boleć piersi to na własnej skórze odczujesz ten cud i dopiero narodziny żywego i zdrowego malucha dają ulgę i poczucie dobrze spełnionego obowiązku wydania na świat nowego życia westchnęła Angelika...
-wszystko co piękne w bólach się rodzi jak ponoć kiedyś powiedział jakiś filozof roześmiała się Justina chcąc rozładować napiętą sytuację...
-jeszcze dodaj,że poród to ból zapomniany bo jak się trzyma noworodka w ramionach to jego widok wynagradza matce mękę porodową z przekąsem powiedziała Angelika do królowej Justiny...
-a żebyś wiedziała,że tak uważam i Marianelli potwierdzam,że sama to przeżyłam gdy urodziłam moją córeczkę Lukrecję zachichotała królowa Justina patrząc to na Angelikę to na Marianellę...
-dobrze,że niedługo z Sergiem wypływamy z Sardynii bo ta Angelika naprawdę jest nie do wytrzymania pomyślała Marianella spoglądając spod rzęs na bratową królowej Justiny....
-Camilka żona mojego brata Pabla też próbowała kariery artystycznej w teatrze w stolicy Meksyku ale gdy wyszła za mąż skupiła się na rodzinie i choć jest rówieśnicą Angeliki urodziła już dwójkę dzieci i nie zrzędzi , nie narzeka jak ta rudowłosa kanclerzowa mówiła sama do siebie Marianella de Valencia...

Sergio Oligares przed wyjazdem z Sardynii postanowił pozwiedzać piękne okolice wyspy z Marianellą de Valencią i przejażdżki konne tylko we dwoje sobie urządzali podczas postojów całując się namiętnie...
-popatrz jakie urocze jeziorko wskazał ręką dziewczynie Sergio i gdy tam podjechali zwinnie zeskoczył z konia pomagając zsiąść też Marianelli i przechadzali się brzegiem jeziorka..
-może się popluskamy zaproponował nieoczekiwanie młodzieniec...
-no coś ty !!! przecież tu się nie rozbiorę zaprotestowała zaraz dziewczyna
-to może usiądźmy tu na kępie mchu i poprzytulajmy się zaśmiał się Sergio i powalił dziewczynę na murawę...
całując delikatnie Marianellę jego ręka zjechała do jej biustu i masowała pierś dziewczyny
-zostaw szepnęła zawstydzona gdy włożył jej rękę w dekold i objął dłonią nagą pierś..
-to tylko pieszczoty i nie powinnaś się przed nimi wzbraniać jeśli mnie naprawdę kochasz mruczał dziewczynie do ucha...
-to mnie zawstydza szeptała czerwona jak burak Marianella
-to nie grzech ani rozpusta,że kochając się pozwolimy sobie na trochę śmielsze pieszczoty przekonywał dziewczynę Sergio więc w końcu pozwoliła mu się dalej pieścić i gdy rozwiązał jej gorset jego oczom ukazały się dwa jędrne piersiątka młodziutkiej dziewczyny..
-masz cudowne piersi kochanie szeptał Sergio muskając je ustami i językiem drażniąc jej sutki a dziewczyna aż drżała z emocji i zawstydzenia obejmując jego głowę obiema rękami głośno dyszała zamykając oczy...
-co robisz ??? Sergio !!! wyszeptała Marianella gdy poczuła rękę młodzieńca pod spódnicą między jej udami bo nieoczekiwanie Sergio podciągnął jednym ruchem ręki spódnicę jej sukni odsłaniając jej nogi i sunąc rękami po wewnętrznej stronie jej ud rozchylał je coraz szerzej pożądliwie przy tym dysząc i patrzył na obnażoną dziewczynę ,która z przerażeniem w oczach odepchnęła jego ręce i kurczowo ścisnęła nogi
-nie !!! na więcej ci nie pozwolę zdecydowanie powiedziała Marianella
-nie możemy tego zrobić !!! zrozum jestem jeszcze za młoda na obcowanie cielesne z tobą szeptała dziewczyna obciągając spódnice swej sukni a potem szybko zasznurowując swój gorset..
-napatrzyłeś się już na moje wdzięki i dość
-jesteś Sergio jedynym chłopakiem ,któremu na to pozwoliłam bo jesteśmy prawie narzeczonymi więc nie myśl ,że jestem jakąś bezwstydnicą bo widziałeś mnie praktycznie nagą jak mąż żonę chrząkając i jąkając się ze zdenerwowania mówiła Marianella
-masz rację !!! wybacz zagalopowałem się i na razie poprzestańmy tylko na śmielszych pieszczotach mówił półgłosem do dziewczyny zakochany młodzieniec...
-dobrze,że to rozumiesz i mnie szanujesz bo choć cię kocham nie chcę niczego przyspieszać i chcę być gotowa by ci się oddać w odpowiednim czasie wyszeptała Marianella spuszczając oczy..
-jesteś nie tylko urodziwą ale i mądrą dziewczyną i wiesz jak mnie przystopować choć wyznam ci ,że z trudem opanowałem swoje pożądanie bo jestem już młodym mężczyzną ale ciebie nie skrzywdzę i zaczekam tyle ile będzie trzeba zaśmiał się Sergio obejmując ukochaną..
-nie jesteśmy zwierzętami i powinniśmy umieć trzymać swoje żądze na wodzy jak mawia Donia Ofelia z San Fernando powiedziała do Sergia zażenowana Valenciówna unikając patrzenia na aż nadto widoczne wybrzuszenie w jego spodniach ..
- przytul się do mnie kochanie i pocałuj wzdychając powiedział Sergio do Marianelli starając się szybko ochłonąć.....
-wiem ,że to niezbyt romantycznie ale gdy wspomniałaś ,że jesteśmy prawie narzeczonymi to przypomniałem sobie,że wciąż noszę przy sobie pierścionek zaręczynowy,który miałem ci dać na naszych zaręczynach w Veracruz zanim zaginęłaś więc chcę byś dziś tu i teraz go przyjęła powiedział Sergio klękając przed Marianellą i pytając ją czy zgodzi się zostać jego żoną i matką ich wspólnych dzieci przyjmując ten pierścionek zaręczynowy jako dowód jego miłości..

-skoro to dowód twojej miłości do mnie to nie mogę go nie przyjąć przekomarzając się z młodzieńcem zachichotała Marianella dając sobie włożyć na palec pierścionek i oczywiście zgadzam się zostać twoją narzeczoną a później żoną bo cię kocham wariacie wyszeptała Valenciówna a wtedy Sergio wstał z klęczek i złapał narzeczoną na ręce i obcałowując okręcał w górze radośnie krzycząc
-jesteś moja Marianello !!!! mojaaaaa !!!
-tak jestem twoja szeptała szczęśliwa Marianella
-muszę na przyszłość bardziej się kontrolować bo dziś omal nie doszło między nami do czegoś czego naprawdę nie chciałam bo mężczyźni są bardziej pobudliwi jak mówiła mi mama i powinnam o tym pamiętać mówiła sama do siebie w myślach Marianella gdy już jako narzeczeni wracali do pałacu królewskiego z przejażdżki konnej po okolicach ...

pp przybyciu do pałacu Marianella de Valencia z dumą pochwaliła się wszystkim pierścionkiem zaręczynowym,który dostała od Sergia Oligaresa....
-to gratulujemy wam obojgu zaręczyn i przyjęcie z tej okazji wydamy specjalnie dla Was zgodnie oświadczyli narzeczonym królowa Justina i jej mąż Franz Otto von Habsburg...
-pewnie podczas tej romantycznej przejażdżki konnej podziękowałaś mu w naturze za oświadczyny i klejnocik z sarkazmem szepnęła księżna Angelika de Salamanca...
-nic nieprzyzwoitego nie robiliśmy a zresztą wiedz,że wciąż jestem dziewicą bo Sergio jest szlachetnym młodzieńcem i mnie szanuje dobitnie to podkreślając rzekła Marianella...
-Sergio jest od ciebie 8 lat starszy i to już mężczyzna ,któremu nie na długo wystarczą tylko przytulanki i zapragnie mocniejszych wrażeń a zresztą odebranie dziewczynie dziewictwa jest dla większości rodzaju męskiego bardzo ekscytujące więc zapewne niedługo twoja cnotą pęknie pod nim bo mężczyznom tylko jedno w głowie i jeśli dasz im okazję to nie omieszkają z niej skorzystać i się z kobietą zabawić zachichotała Angelika...
-Sergio taki nie jest !!! wyszeptała Marianella...
-każdy taki jest i jak kocha chce to okazać bardziej fizycznie i zaznać przyjemności z kobietą !! no wiesz jak ściszając głos mówiła do zmieszanej Marianelli rudowłosa Angelika...

przyjęcie zaręczynowe Sergia Oligaresa z Marianellą de Valencią choć pośpiesznie przygotowane udało się nadspodziewanie dobrze
śmietanka towarzyska królestwa Sardynii podziwiała szczęśliwą parę zakochanych,którzy siebie na krok nie odstępowali....
-śliczna ta Marianella i ma piękną kreację powiedział kanclerz Ricardo de Salamanca do żony Angeliki...
-to twoja siostra królowa Justina wybrała ją dla niej z zazdrością patrząc na Valenciównę szepnęła Angelika...
-ty moja droga też przepięknie wyglądasz komplementował żonę młody książe Ricardo de Salamanca
-a dziękuję ci ale już talię osy straciłam przez ciąże wydymając usteczka westchnęła Angelika ....
-kobiety w ciąży są przepiękne i roztaczają wokół siebie niesamowity urok wyszeptał do jej uszka zakochany młody kanclerz ...
-pochlebca z ciebie ale ja mam lustro i wiem jak wyglądam wzruszając ramionami rzekła Angelika...
-nie przegadujcie się bo wszystkie damy na tym przyjęciu są piękne i wytworne wtrąciła się królowa Justina słysząc rozmowę brata z bratową
-szkoda,że na tym przyjęciu nie ma naszych rodziców i rodzeństwa szepnęła Marianella podczas tańca narzeczonemu..
-jak odwiozę cię do San Fernando to możemy jeszcze jedno przyjecie zaręczynowe dla naszych rodzin urządzić zaśmiał się Sergio a potem zaraz weźmiemy ślub mocniej przyciskając dziewczynę do siebie zamruczał do jej ucha.....

suknia Marianelii de Valencii
[link widoczny dla zalogowanych]
suknia królowej Sardynii Justiny
[link widoczny dla zalogowanych]
suknia księżnej Angeliki de Salamanki
[link widoczny dla zalogowanych]


po przyjęciu Sergio Oligares odprowadził narzeczoną do jej sypialni i ponieważ akurat rozpętała się porwista burza z piorunami a dziewczynę przestraszyły grzmoty i wtuliła się w tors młodzieńca troskliwy Sergio postanowił jej nie zostawiać samej w sypialni
-nie bój się kochanie bo nie mam wobec ciebie niecnych zamiarów i przytul się do mnie by poczuć się bezpiecznie tłumaczył zawstydzonej narzeczonej Sergio
-nie wiem czy dobrze zrobiłam pozwalając ci tu ze mną zostać bo jeszcze ktoś zobaczy jak ode mnie wychodzisz i plotek będzie co niemiara westchnęła Valenciówna
[link widoczny dla zalogowanych]
-nie przejmuj się niczym ukochana zaśmiał się Sergio kładąc się obok dziewczyny i mocno ją tuląc...
-czuję się taka bezpieczna w twoich ramionach wzdychała Marianella
-tego właśnie chciałem dziewczyno szeptał Sergio i zaczęli się namiętnie całować ...
-lubię twoje całuski i pieszczoty ale musimy przystopować bo wiesz,że nie powinniśmy sobie na więcej pozwolić szeptała dysząc Marianella gdy Sergio sam już rozebrany do pasa zdjął z niej suknię i w samej koszuli została....
-masz rację ale gdy widzę twoje ponętne ciałko krew mi się w żyłach gotuje sapał Sergio całując ją po twarzy i szyi ...
-przez cieniutki materiał koszuli nocnej prześwitywały piersi dziewczyny powodując u młodzieńca narastanie pożądania więc rozchylił rozcięcie jej koszuli i wbił się ustami w jej nagi biust pieszcząc go delikatnie
-może spróbujemy choć raz bo zespolenie ciał to przecież akt miłości a my się naprawdę kochamy Sergio z minką cierpiętnika kusił narzeczoną podciągając coraz wyżej jej koszulkę i sunąc rękami po jej udach....
Marianela czując ,że znów na zbytnie poufalości narzeczonemu pozwoliła zaczęła go odpychać
-Sergio nie jestem jakąś zbytnią pobożnisią i pewnie czekać aż do ślubu ci nie karzę ale jeszcze nie jestem gotowa a ty obiecałeś mi uszanować moje zasady szeptała Marianella nie pozwalając mu się dalej posunąć i w końcu młodzi narzeczeni zasnęli przytuleni do siebie.....

rankiem Marianellę zbudził narastający ból w podbrzuszu i po chwili rozbudzona dziewczyna zrozumiała, że przytulony do jej pleców Sergio wsuwa się w nią powoli od tyłu
[link widoczny dla zalogowanych]
-auuu !!! boli !!! jęknęła dziewczyna i mimowolnie przewracając się na brzuch rozłączyła się z mężczyzną a wtedy Sergio ukląkł za nią i mocno schwyciwszy ją za biodra podniósł ją tak,że też uklękła a rękami odruchowo chwyciła się poduszki leżącej na łożu zaciskając na niej palce bo podniecony młodzieniec ponownie włożył w nią swą naprężoną męskość i czuła go coraz głębiej i głębiej w sobie
-auu!! auu !!! och !!jęczała przy jego coraz mocniejszych i szybszych pchnięciach szybko oddychając
-ja chyba śnię przelatywało jej w myślach i nie mogła słowa wypowiedzieć bo głos uwiązł jej w gardle i tylko własne jęki i sapanie Sergia słyszała jakby otumaniona nieoczekiwaną sytuacją
-uspokój się kochanie i rozluźnij się szeptał jej do ucha rozochocony młodzieniec nie zaprzestając rytmicznych ruchów w niej...
-ach !! ach!! och !!! jęczała i stękała dziewczyna
[link widoczny dla zalogowanych]
- Angelika miała racje co do Sergia pomyślała Marianella i łzy jej same popłynęły z oczu....
-wiedziałeś,ze chciałam z tym jeszcze zaczekać chlipała dziewczyna gdy Sergio się nią nasycił. i starał się uspokoić szepcząc,że bardzo ją kocha i namiętność i pożądanie wzięły w nim górę nad opanowaniem gdy obudził się obok niej prawie nagiej w łożu bo podczas snu koszulka jej się podwinęła i odsłoniła jej kształtne pośladki.....
-jesteś jak każda dziewczyna i bałaś się tego pierwszego razu a takie niezdecydowanie nie jest dobre dla miłości a przecież my oboje się kochamy i powinnaś mi to właśnie w ten sposób okazywać współżyjąc ze mną szeptał Sergio przepraszając narzeczoną,że sprawił jej ból gdy ją posiadł po raz pierwszy....
-zaraz po powrocie do Meksyku się pobierzemy więc nie płacz już kochanie szeptał do narzeczonej Sergio tuląc i całując zapłakaną dziewczynę a gdy trochę oboje ochłonęli przewrócił Marianellę na wznak i ściągnął z niej koszulę przypatrując się nagiej narzeczonej w pełnej krasie...
zawstydzona Marianella spuściła oczy i odwróciła głowę ale nie usiłowała się przykrywać więc zachęcony tym młodzieniec najpierw zaczął ją pieścić i całować po całym ciele
[link widoczny dla zalogowanych]
a gdy zaczęła mu oddawać pocałunki powoli rozchylił jej uda i ich ciała przylgnęły do siebie ściśle zespolone ...
[link widoczny dla zalogowanych]
Marianella była mu już powolna we wszystkim i zamknąwszy oczy wbijała mu palce w ramiona i plecy pojękując cicho i zaciskając zęby....
[link widoczny dla zalogowanych]
-mężczyznom to tylko w głowie by sobie sprawić przyjemność znów Marianella przypomniała sobie słowa rudowłosej Angeliki gdy ich nagie ciała były ze sobą splecione i rytmicznie podrygiwały na łożu...
-jęki ,sapania i wijące się pod nim ponętne ciało Marianelli wzmagały pożądanie młodzieńca i przedłużały ich miłosny akt bo Sergio wciąż nie miał dość
[link widoczny dla zalogowanych]
-kocham cię !!! ubóstwiam szeptał jej narzeczony w trakcie i po stosunku
-teraz nie ma już wyjścia skoro zaczęliśmy współżycie musimy się jak najszybciej pobrać tak jak Sergio powiedział pomyślała Marianella gdy po męczącym dla niej akcie miłosnym leżała ciężko dysząc wtulona w tors narzeczonego...
-sądziłam,że dłużej wytrwam w dziewictwie ale on za mnie i za siebie zdecydował westchnęła mając trochę żalu do młodzieńca,że wykorzystał sytuację i zrobił z niej kobietę nie pytając o jej przyzwolenie bo była tak rozespana i zaskoczona tym co się dzieje,że uległa mu bez słowa protestu.....
-głupia byłam myśląc,że wpuszczając Sergia do mego łoża poprzestanie tylko na całuskach czy pieszczotach bo to go rozochociło i stało się wzdychała Valenciówna....
-pewnie zresztą Sergio ma racje,że byłam niezdecydowana i w głębi duszy chciałam ale bałam się zrobić ten decydujący krok i sama przed sobą przyznać,że go pragnę i chcę sprawiać mu przyjemność tak jak kobieta swojemu mężczyźnie ale to już nie ważne bo należymy już do siebie cieleśnie i o dziwo czuję się z tym całkiem dobrze bo za tym drugim razem było mi bardzo przyjemnie i zaznałam rozkoszy uśmiechając się sama do siebie pomyślała rozanielona Marianella.....
-wiem,że każde zbliżenie z Sergiem może doprowadzić do poczęcia dziecka ale chcę zostać matką jego dzieci i wiem to na pewno,że będąc w ciąży nie wydziwiałabym tak jak ta Angelika rozmyślała przyszła pani Oligares wycierając się rąbkiem prześcieradła miedzy nogami gdy oboje przytuleni do siebie odpoczywali leżąc w łożu przykryci tylko prześcieradłem....

przy śniadaniu w pałacu królewskim na Sardynii Marianella de Valencia miała wypieki na twarzy z emocji po wydarzeniach w jej sypialni a Sergio z czułością i miłością co rusz na nią spoglądał...
-wszyscy tak dziwnie jakoś na nas patrzyli jakby wiedzieli już co między zaszło szeptała zarumieniona dziewczyna do narzeczonego gdy po śniadaniu wyszli na taras...
-wydaje ci się kochanie bo na czole nie mamy napisane,ze dziś rano się kochaliśmy zaśmiał się Sergio otaczając ramieniem ukochaną...
-ale muszę przyznać,że dziś wyglądasz wyjątkowo pięknie bo stałaś się kobietą w moich ramionach ze śmiechem szeptał narzeczonej Sergio
-co tak nasze gołąbeczki sobie cichutko tu gruchają ?? zapytała księżna Angelika de Salamanca podchodząc do obejmującej się pary...
-jak to zakochani narzeczeni mamy sobie wiele do powiedzenia wyznając sobie miłość z uśmiechem odrzekł Sergio Oligares będący od rana w wyśmienitym humorze...
-aż przyjemnie patrzeć na taką zakochaną parę jak wy i szkoda,że niedługo stad wyjeżdżacie wtrąciła się królowa Justina....
-najpierw popłyniemy do Neapolu bo mam tam sprawy biznesowe do załatwienia a potem już do Meksyku by w obecności naszych rodzin wziąść ślub i wesele urządzić bo nie chcemy dłużej czekać by sformalizować nasz związek powiedział za siebie i narzeczoną Sergio Oligares...
-to ja wam dam prezent ślubny ode mnie i mego męża zanim wypłyniecie bo niestety do Meksyku pojechać teraz nie mogę powiedziała królowa Justina gratulując młodym ich przyszłego małżeństwa .....
-ja i Ricardo też gorsi nie będziemy i prezent wam tu wręczymy bo choć może ostatnio nie byłam zbyt miła dla Marianelli nieco jej dokuczając ale zrozumcie humorzastą ciężarną kobietę ze śmiechem usprawiedliwiała się księżna Angelika de Salamanca...
-zawsze będziemy mile i z rozrzewnieniem wspominać pobyt na Sardynii powiedzieli prawie równocześnie Marianella i Sergio i wybuchnęli przy tym radosnym śmiechem...
-tu stałam się kobietą a tego nigdy się nie zapomina pomyślała Marianella ukradkiem patrząc na Sergia...
-tu odzyskałem moją ukochaną po tak długim okresie jej poszukiwań, tu się zaręczyliśmy i kochaliśmy po raz pierwszy więc to miejsce będzie dla nas zawsze magiczne i niezapomniane myślał Sergio też spoglądając zakochanym wzrokiem na narzeczoną.....

-dziękujemy za waszą gościnę i pomoc bo nie wiem jakby to dalej się potoczyło gdyby Marianella nadal była w rękach szalonego stryja Alvara a nasłani przez niego bandyci by mnie usiekli śmiejąc się mówił Sergio do króla i królowej Sardynii...
-gdyby ci się coś stało umarłabym z żalu z przerażeniem w oczach powiedziała Marianella tuląc się do Sergia....
-teraz już kochanie nikt i nic nas nie rozłączy aż do śmierci po wielu latach udanego pożycia małżeńskiego szepnął Sergio szarmancko całując narzeczoną w rękę....
-może urządzimy sobie po obiedzie przejażdżkę konną zaproponował Sergio i gdy narzeczeni znaleźli się nad ustronną zatoczką nad morzem Marianella bez oporów nie tylko sama się rozebrała ale i pomogła zrzucić ubranie narzeczonemu i nadzy kochankowie pobiegli do morza pluskając się i dokazując w nurtach morskich tuląc się i całując raz po raz
[link widoczny dla zalogowanych]
a potem na mokrym piasku znów kochali się namiętnie ....
[link widoczny dla zalogowanych]
odtąd już Marianella z Sergiem byli nierozłączni i w dzień i w nocy to choć na Sardynii Sergio jeszcze ukradkiem przemykał co noc do sypialni ukochanej to już na statku którym wypłynęli do Neapolu dzielili wspólną kajutę i łoże przedstawiając się jako małżeństwo...
Marianella de Valencia choć chciała pożegnać się ze stryjem Alvarem zanim opuściła Sardynię ale jej to odradzono bo po utracie wymyślonej córki Ingrid najstarszy z braci de Valenciów często miewał ataki szału i musiano go wiązać bo był niebezpieczny dla otoczenia...
-lepiej będzie dla ciebie i dla niego byście się już nie spotkali bo różnie to mogłoby się skończyć uznał Sergio obawiając się o narzeczoną...
-on dla swojego i innych dobra powinien już na zawsze zostać w tym zakładzie dla obłąkanych wzdychając Valenciówna przyznała rację narzeczonemu ....

czy teraz opisywać akcje w San Fernando z udziałem Camili, Jimeny ,Carmen i innych mieszkańców miasteczka, a może w stolicy Meksyku spotkanie braci de Valenciów Maria z Juanem czy też wizytę Marianelli i Sergia Oligaresa w Neapolu ????
jeśli macie jakieś sugestie to piszcie bo chętnie je uwzględnię w dalszym ciągu kontynuacji....

Elena736 z niecierpliwością czekamy też na dalszy ciąg opowieści o królowej Neapolu Karinie przebywającej na La Marianie :


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 21:43:36 04-03-12, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania1302
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:20:07 05-03-12    Temat postu:

Myślę że coś wiecej o Camili i Carmelo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:26:43 05-03-12    Temat postu:

ania1302 napisał:
Myślę że coś wiecej o Camili i Carmelo?


w San Fernando wicekrólowa Camila de Salamanca przypadkowo dowiedziała się od jednej ze służących u młodych de Valenciów,że Carmelo spotyka się ukradkiem z córką Santiaga Marquez Mancery i Ruiza Sofią i postanowiła odbyć z najmłodszym synem szczerą rozmowę....
-Carmelo wiesz,że ja z twoim ojcem nie aprobujemy tego byś uparcie trwał przy twoim zauroczeniu Sofią bo wasi ojcowie chyba nigdy nie dojdą do porozumienia i wasz związek niepotrzebnie może stać się początkiem nowych scysji pomiędzy waszymi ojcami mówiła Camila do Carmela....
-ależ mamo zawsze mnie uczyliście,że należy walczyć o to czego się pragnie i kocha wiec nie wymagaj ode mnie bym przestał myśleć o Sofii bo to bynajmniej nie są dziecinne mrzonki jak wam starszym się wydaje bo ja wiem czego chcę i będę do tego dążył z całych sił i nie wydrzecie z naszych serc uczucia ,które w nas zakiełkowało górnolotnie mówiąc zaskoczył matkę młody książe Carmelo de Salamanca...
-nie wiem jak ci to wytłumaczyć ale związek młodej pary bez aprobaty ich rodziców może w końcu was oboje unieszczęśliwić bo żyjecie wśród takich a nie innych rodzin i z opinią otoczenia trzeba się jednak liczyć więc rozsądnie pomyśl ,że nie odizolujecie się od wszystkich by żyć tylko dla siebie...
-myślisz mamo ,że skoro mój tata i ojciec Sofii mają do siebie urazy z przeszłości to my z Sofią powinniśmy poświęcić naszą miłość ???!!!
-ja w żadnym razie tego nie zrobię i czas na zakopanie toporów wojennych między naszymi rodzinami zaśmiał się Carmelo chcąc tym rozbawić matkę...
-może mój syn ma rację i pisana jest mu córka mego pierwszego narzeczonego Santiaga z westchnieniem pomyślała Camila ...
-tylko co na to Ricardo ???i czy w końcu zaakceptuje to,że nasz Carmelo chce związać się z Sofią??? mówiła sama do siebie kręcąc głową...

tego samego dnia do domu młodych Valenciów gdzie Camila z Carmelem się zatrzymali przyszedł wzburzony Santiago by rozmówić się z Camilą ...
-dłużej tego Camilo tolerować nie będę by twój syn dalej bałamucił mi córkę !!! krzyknął poirytowany ojciec Sofii...
-nie zrozum mnie źle ale koligacje z twoim mężem nie są mi miłe i jedynej córki za Carmela nie wydam choć ciebie zawsze darzę sympatią i szacunkiem przez pamięć dawnych czasów mówił poirytowany Santiago...
-rozmawiałam z synem by wybić mu z głowy to zauroczenie ale jak na razie nic z tego ale może dłuższa rozłąka zadziała rzekła do Santiaga Camila....
-o tym i ja pomyślałem bo nie życzę sobie by twój syn kontaktował się z Sofią tym bardziej teraz gdy ja już z Johnem Foremanem uzgodniłem,że moja córka jak tylko skończy 14 lat poślubi jednego z jego synów ...
-chcesz wydać tak młodziutką dziewczynę za mąż wbrew jej woli ???!!! ze zdumieniem zapytała Camila
-jako ojciec wiem co dla mojej córki najlepsze !!! butnie oświadczył Santiago
-no nie poznaje cię Santi bo własne dziecko chcesz unieszczęśliwić żachnęła się Camila
-to małżeństwo z twoim synem by Sofię unieszczęśliwiło bo wy Salamankowie odkąd Ricardo pełni funkcje wicekróla i dostał dziedziczny tytuł książęcy zadzieracie nosa i uważacie się Bóg wie za kogo wyrzucił z siebie zazdrosny Santiago
-to nieprawda !!! nikogo gorzej nie traktujemy przez to,że jest uboższy czy nieutytułowany !!! zaprzeczyła Camila...
-akurat !!! przewracając oczami powiedział Santiago
-mnie i mojej żony jakoś do waszego pałacu nie zapraszacie na żadne uroczystości z wyrzutem mówił ex narzeczony Camili
-wiesz dobrze,że sam jesteś temu winien bo kiedy tylko masz okazję starasz się Ricardowi zaszkodzić i przeciwko niemu występujesz jak wówczas gdy sam podsycałeś plotki i oszczerstwa ,że ojcem dziecka Angeliki jest mój mąż Ricardo a de facto ona zaszła w ciąże z Ricardem juniorem naszym synem i teraz jest moją synową przypomniała Santiagowi wicekrólowa Camila de Salamanca...
-no cóż wtedy popełniłem błąd ale wszystkie pozory świadczyły przeciwko twemu mężowi usprawiedliwiał się Santiago..
-no właśnie pochopnie osądziłeś i szkalowałeś mi męża i usiłowałeś mnie przekonać bym opuściła Ricarda więc nie dziw się ,że wasze relacje są napięte i Ricardo woli na oczy cię nie oglądać powiedziała Camila....
-wniosek z tego jeden,że naszym dzieciom trzeba za wszelką cenę wybić z głowy że kiedyś będą razem bo Sofia wejdzie do rodziny Foremanów a twój syn niech za inną się rozglądnie dobitnie to podkreślając rzekł Santiago i wychodząc chłodno pożegnał się z wicekrólową Camilą ...

po południu gdy Camila ze swoją córką Camilką , wnukami Miguelem i Cataliną oraz Jimeną,która nareszcie zaczęła wychodzić z pałacu siedziały w ogrodzie rezydencji młodych Valenciów przybiegli tam Carmelo z zapłakaną Sofią
-mamo !!! mamo !!! musisz nam pomóc bo ojciec Sofii jutro chce z nią wyjechać aż za morze do Maroka by tam już została do czasu ślubu z synem Johna Foremana !!! krzyczał zdenerwowany Carmelo..
-nie możemy na to pozwolić ??? to tyran nie ojciec !!! gorączkował się Carmelo prosząc matkę o pomoc
-chyba do rzeki jeszcze dziś się rzucę !!! chlipała Sofia,która nie chciała opuszczać ani San Fernando ani miłego jej sercu chłopaka...
-nie wiem co mogłabym zrobić bo przyznam wam się dzieci,że już rozmawiałam z twoim ojcem Sofio i on jest nieugięty w swoich postanowieniach mówiła Camila do Carmela i stojącej przy nim pochlipującej dziewczyny....
-wolę umrzeć niż tam pojechać i wyjść za mąż bez miłości !!! krzyknęła Sofia i pobiegła w stronę rzeki a za nią co sił w nogach popędził Carmelo...
-jeszcze nam tragedii tu brakuje załamała ręce Camila a jej córka Camilka de Valencia zaraz rozkazała swoim służącym by też pobiegli za zdesperowaną córką Santiaga by nie zrobiła głupstwa i nie chciała się utopić z rozpaczy...
-dziewczyna gotowa naprawdę sobie coś złego zrobić jeśli jej ojciec się nie opamięta i o szczęściu córki nie pomyśli powiedziała Camilka do matki ...
-sytuacja prawie bez wyjścia bo twój ojciec Camilko też nie aprobuje związku Carmela z Sofią i przed młodymi niestety nie ma wspólnej przyszłości westchnęła wicekrólowa...
-no wiesz Camilo !!! nie rozumiem dlaczego tak ma być ???!!! bo to,że Ricardo nie lubi twego ex narzeczonego akurat nie powinno rzutować na przyszłość waszego syna i córki Santiaga bo to ich życie i oni mają być ze sobą a nie ich ojcowie a zresztą może to znak od Boga,że wasze rodziny powinny wreszcie się ze sobą pogodzić bo skoro tobie i Santiagowi nie dane było razem spędzić życia to może przeznaczeniem waszych dzieci jest ich wspólna przyszłość wtrąciła się Jimena de Valencia...
-znasz Ricarda i wiesz,że widok Santiaga działa na niego jak płachta na byka a i Santiago jest zawzięty więc marne szanse by to się zmieniło wzdychała Camila patrząc na Jimenę...
-musimy coś zrobić bo te małolaty same sobie nie poradzą a dziewczyna gotowa zabić się jak nie tu to podczas podróży w którą chce zabrać ją ojciec mówiła Jimena do przyjaciółki...
-że też Carmelo musiał zakochać się akurat w córce Santiaga wzdychała zdenerwowana Camila...
-miłość nie wybiera zachichotała Camilka de Valencia...
-może porozmawiajmy z Adelą matką Sofii skoro Santiago jest głuchy na cierpienie córki zaproponowała Jimena ale w tym momencie do ogrodu weszła żona Santiaga i do Camili zwróciła się z prośbą by pomogła jej przekonać męża by nie wywoził córki i jej nie unieszczęśliwiał na resztę życia...
-jest mi ogromnie niezręcznie prosić cię wicekrólowo o interwencję ale ja już z mężem nie mogę dojść do porozumienia bo uparł się jak osioł i mimo płaczów i lamentów Sofii postanowił wywieść ją do Maroka i tam do zamążpójścia pozostawić pod opieką Foremana i jego żony księżniczki Aiszy ....
-wiem pani,że Santiago cię szanuje i tylko twoje wstawiennictwo może zmienić jego decyzję bo moja córka jest już taka zdesperowana,że bardzo się o nią boję ale nic Santiaga nie wzrusza i może dojść do nieszczęścia a nigdy bym sobie tego nie wybaczyła rozpłakała się Adela Marquez Mancera y Ruiz...
wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca sama nie wiedziała już co robić i jakie argumenty mogą przekonać Santiaga by nie działał pochopnie i nie urządzał życia swojej córce wbrew jej woli...

szwagier Santiaga a brat Adeli Ascanio Gonzales na prośbę siostry też starał się go przekonać by nie działał impulsywnie i córki z domu nie wysyłał do Maroka już teraz ....
-Santi !!!Sofia to jeszcze dziecko i powinna z matką przebywać aż do zamążpójścia a ty chcesz jedyną córkę wysłać na drugi koniec świata by tam żyła z obcymi sobie ludźmi do czasu ślubu z młodym Foremanem???
-serca nie masz chłopie dla własnego dziecka !!!mówił Ascanio chcąc litość wobec nieszczęsnej siostrzenicy wzbudzić u jej ojca...
-jeśli Sofia tu zostanie to wciąż będzie marzyć o tym Carmelu de Salamance a tam w Maroku pozna bliżej swego przyszłego męża i pokocha tego ,którego dla niej przeznaczyłem powiedział Santiaga do szwagra...
-skąd ty wiesz co dla niej najlepsze ??? pozwól córce samej zdecydować prosił Ascanio
-i kto to mówi !!! sam Ascanio zostałeś muzułmaninem i uważasz ,że kobiety nie mają prawa głosu i muszą mężczyźnie się bezwzględnie podporządkować a mnie tu nagle będziesz pouczać zadrwił z Ascania wściekły Santiago...
Ascanio zmieszał się bo tę rozmowę ze szwagrem zaczął jedynie na usilne prośby siostry Adeli,która nie chciała dopuścić do wyjazdu młodziutkiej córki...
-logicznie rzecz biorąc to książe Carmelo de Salamanca jest lepszą partią dla dziewczyny niż jeden z synów Foremana bo oni choć majętni tytułu arystokratycznego nie mają a twoje wnuki mogłyby być książętami de Salamanca zaczął przekonywać Santiaga jego szwagier....
-też coś !!!Ricardo miałby być dziadkiem syna Sofii a mojego wnuka???!!! no nie doczekanie by moja krew zmieszała się z krwią tego pirata wyjętego spod prawa wycedził przez zęby Santiago..
-Ricardo de Salamanca to już od dawna nie pirat El Antillano,którego niegdyś znaliśmy ale wicekról Nowej Hiszpanii i dziedziczny książe de Salamanca więc koligacja z tym rodem dla każdego byłaby pożądana i gdyby Carmelo w mojej córce się zakochał oddałbym ją mu z zamkniętymi oczami zaśmiał się Ascanio...
-swoje córki możesz sobie oddawać komu chcesz ale moja Sofia dzieci Salamankom rodzić nie będzie !!!wrzasnął do Ascania Santiago ...
-Carmelo to też syn Camili o którą z Ricardem rywalizowałeś i przegrałeś bo ona wybrała jego a nie ciebie więc może pycha i gorycz porażki nie dają ci trzeźwo spojrzeć na to,że i twoja córka i jej syn mogą być razem dociął szwagrowi Ascanio...
-nie będę z tobą się przegadywał bo już postanowiłem i moja Sofia będzie nosić nazwisko Foreman a nie Salamanca i basta !!!machając ręką powiedział Santiago i wyszedł nie chcąc dalej słuchać Ascania...
-no cóż próbowałem tak jak to Adeli obiecałem ale na próżno westchnął Ascanio wzruszając ramionami....

tymczasem nad rzeką młody książe Carmelo szamotał się ze zdesperowaną Sofią ,która chciała się rzucić w nurt rwącej rzeki i dopiero służący jego siostry gdy nadbiegli zdołali dziewczynę powstrzymać przed samobójstwem...
-co ty chcesz zrobić ???!!!wrzeszczał przerażony Carmelo
-o mnie to nie pomyślałaś ??? jak bym cierpiał gdybyś sobie coś złego zrobiła ???? !!!z wyrzutem mówił do trzęsącej się z zimna bo mokrej i rozhisteryzowanej Sofii
-nie rozumiesz,że jak ojciec mnie stąd wywiezie to nigdy się już nie zobaczymy wiec i tak będziemy rozdzieleni na zawsze !!! łkała dziewczyna...
-chcę byś żyła nawet daleko ode mnie ale byś była żywa !!! rozpłakał się Carmelo nie mogąc się już powstrzymać...
-nie chcę takiego życia bez ciebie bo jak mam być całe życie nieszczęśliwa u boku innego to wolę zaraz ze sobą skończyć płacząc mówiła Sofia siedząc na brzegu rzeki i chowając głowę w dłoniach..
-zanim skończysz 14 lat mamy jeszcze czas by coś wymyślić i do twego ślubu z młodym Foremanem nie dopuścić tłumaczył dziewczynie Carmelo
-tam w arabskich krajach nawet młodsze dziewczynki za mąż wydają i mogą i mnie zmusić gdy tam już będę zawodziła nieszczęśliwa Sofia
-myślę ,że właśnie tak to sobie mój ojciec wymyślił bo dlaczego już teraz chce mnie tam wywieść a nie poczeka aż tu skończę te 14 lat dedukowała córka Santiaga pociągając nosem i patrząc zapłakanymi oczami na Carmela ....
-no tak !!! tam inne zwyczaje i może Sofia ma rację ,że jej ojciec coś knuje pomyślał Carmelo....

Donia Ofelia choć już bardzo niedomagała i z trudem chodziła też usiłowała się u syna wstawić za wnuczką..
-niewiele już synu mi życia zostało więc nie pozbawiaj mnie towarzystwa mojej kochanej wnusi i nie wywoź stąd Sofii prosiła Donia Ofelia...
-taki już los dziewcząt,że idą za mężem a Sofia będzie miała za męża młodego Foremana i z nim zamieszka w Maroku ale zapewniam cię matko,że niczego jej tam nie zabraknie mówił Santiago...
-ona jest jeszcze taka młodziutka i potrzebuje troski i miłości rodziców synu i nie powinieneś wysyłać takiego dziewczątka do obcych ludzi gdy my tu jej rodzina chcemy by jak najdłużej z nami była a skoro ten jej wyjazd zaplanowałeś by młodzi się poznali zanim się pobiorą to niech ten syn Foremana tu przyjedzie i wtedy okaże się czy coś ich połączy bo mnie jakoś się zdaje że Sofia i Carmelo de Salamanca są sobie od urodzenia przeznaczeni przekonywała syna Donia Ofelia...
-nie mów głupot matko !!! ja i Ricardo te Salamanca nigdy rodziną nie będziemy powiedział zagniewany Santiago nie chcąc dalej dyskutować o swoich decyzjach dotyczących córki....

wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca pełna obaw poszła na rozmowę z Santiagiem bo wszyscy uznali,że jest ostatnią deską ratunku dla młodziutkiej Sofii by dziewczyna nie została już teraz wywieziona przez ojca na drugi koniec świata...
-nie wiem czy wiesz Santi,że twoja córka z rozpaczy próbowała się dziś utopić wiec przemyśl swoje decyzje bo możesz stracić dziecko zaczęła mówić Camila..
-nie wierzę by ta głupia smarkula naprawdę chciała to zrobić!!! już ja jej z głowy wybiję takie fanaberie i opamięta się wreszcie .... podporządkowując się mojej woli wycedził przez zęby wściekły Santiago...
-no wiesz !!! zamiast pomyśleć dlaczego dziewczynka chciała zrobić tak dramatyczny krok ty myślisz o karze dla niej ??? !!! krzyknęła zbulwersowana Camila
- jako ojciec jestem zobowiązany zapewnić córce dobrobyt i przyszłość dobrym zamążpójściem a ta niewdzięcznica tego nie docenia pieklił się Santiago
-skoro uważasz się za dobrego ojca to może powinieneś bardziej słuchać czego chce i o czym marzy twoje dziecko !!!powiedziała wzburzona wicekrólowa...
-te jej mrzonki są nierealne do spełnienia machając ręką powiedział ojciec Sofii
-a dlaczego tak myślisz ??? zapytała Camila
-oboje przecież wiemy,że Sofia marzy by kiedyś wyjść za Carmela ale czy ty i twój mąż jesteście gotowi przyjść do mego domu i poprosić uroczyście o jej rękę dla najmłodszego syna zapytał drwiąco Santiago czym zaskoczył Camilę i nie wiedziała co odpowiedzieć....
-czyżbyś zgodził się na małżeństwo naszych dzieci gdybyśmy z Ricardem formalnie o to poprosili ????zapytała zdumiona Camila...
-jestem pewien że,ten dumny i pyszałkowaty mąż Camili nigdy by tego nie zrobił pomyślał Santiago i chcąc podpuścić wicekrólową powiedział
-jeśli oboje z Ricardem poprosicie o rękę Sofii to zgodzę się na zaręczyny młodych i nie wydam Sofii za syna Foremana z drwiącym uśmieszkiem powiedział Santiago...
-mówisz poważnie??? zapytała jeszcze raz Camila
-oczywiście !!! i masz na to moje słowo !!! odrzekł Santiago będąc przekonanym,że Salamamnkowie a zwłaszcza Ricardo nie przyjdzie prosić jego Santiaga Marqueza Mancerę i Ruiza o rękę Sofii dla młodego księcia Carmela de Salamanki...
-teraz powiem córce ,że wydałbym ją za Carmela ale Salamankowie nie uważają ją za synową godną wejścia do ich rodziny i Sofia nie będzie miała pretensji do mnie łaskawego ojca ale do tego Carmela,że zawracał jej głowę ale żenić się z nią nie myślał bo jego rodzina nie zaakceptowałaby ich związku sprytnie umyślił sobie Santiago knując tę intrygę...
wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila zaś myślała jakby tu skłonić swego męża Ricarda by zgodził się poprosić Santiaga o rękę Sofii dla Carmela

wieczorem Camila opowiadała Carmelowi o swojej rozmowie z Santiagiem
-mamuśko kochana !!! musimy ojca przekonać by się zgodził na moje zaręczyny z Sofią bo wtedy ona tu zostanie i nie wyjedzie do Maroka !!! mówił podekscytowany Carmelo...
-znasz synu zdanie twojego ojca na temat koligacji z rodziną twojej lubej i myślę,że niestety odmówi ze smutkiem powiedziała Camila
-no nie !!! tatko nie może mi życia zrujnować jak to ojciec Sofii chce zrobić swojej córce !! gorączkował się Carmelo
-może niech ojciec udaje,że się zgadza by zyskać na czasie by Sofii stąd nie wywieziono podsuwał pomysły młody Salamanca...
-twój ojciec nie rzuca słów na wiatr i skoro raz poprosi w twoim imieniu o rękę Sofii to nie wycofa się mówiąc ,ze tylko tak sobie żartował obruszyła się Camila ...
-musi być jaki sposób by Sofię uwolnić od niechcianego małżeństwa zaaranżowanego przez jej ojca i tego Foremana mówił do Camili jej najmłodszy syn....
-chodźmy już spać bo dziś mieliśmy dużo wrażeń a jutro też jest dzień i zastanowimy się co robić z westchnieniem powiedziała Camila ...
-łatwo mamie mówić idź spać !!! ale po pierwsze obawy o Sofię nie dają mi zasnąć a po drugie za ścianą moja siostra Camilka z mężem Pablem jak co noc figlują i te odgłosy też nie dają spać westchnął Carmelo leżąc już w swoim łożu i słysząc jęki i sapania dochodzące z sąsiedniej sypialni młodych Valenciów
-na dzisiaj już dość miłosnych zapasów chichotała Camilka chcąc iść już spać...
-jeszcze choć jeden raz mruczał Pablo ściągając z żony prześcieradło którym się okręciła w łożu
[link widoczny dla zalogowanych]
-no dobrze ale tylko raz szepnęła Camilka znów ulegając ukochanemu


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 20:14:47 05-03-12, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:07:03 05-03-12    Temat postu:

oj bedzie to wspaniała noc , pełna miłosnych wyznan, wspomnień , pieknych uniesien , Camila stanie na wysokosci zadania , by przekonac swego kochanego Ricarda do wizyty u santiaga.Czułosci nie bedzie dośc w nocy , przez nastepny dzien beda sie obdarzac pieszczotami , aż w koncu zmorzy ich sen , a Ricardo zdecyduje sie na szczescie syna i Sofii , stwierdzi ,ze dzieciaków nie można krzywdzic , a zycie przed nimi , wiec sami w przyszłosci zdecyduja czy beda razem , a Santiago nie moze byc tak bezduszny ..............
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:14:57 07-03-12    Temat postu:

w stolicy Meksyku wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca nie mógł zasnąć w sypialni i tęskniąc za żoną przebywającą z ich najmłodszym synem Carmelem w San Fernando przypominał sobie ich wspólne chwile pełne miłości i namiętności

http://www.youtube.com/watch?v=E16MF5KQ044

-miałem szczęście spotykając na swej drodze Camilę Darien ,która nie tylko odwzajemniła moje uczucie ale okazała się kobietą dorównującą mi temperamentem w łożu co dało nam liczną rodzinkę bo dzieci ,których zawsze pragnąłem są owocami naszej miłości i namiętności rozmyślał Ricardo wiercąc się w łożu a że noc była parna i gorąca te wspomnienia dodatkowo nie dawały mu zasnąć więc wstał by ochłonąć nieco i podszedł do okna patrząc na gwiaździste niebo....



-chętnie wziąłbym teraz w ramiona ukochaną wzdychając pomyślał gdy cichutko za nim stanęła Camila, która postanowiła wcześniej wrócić do pałacu by męża przekonać do krótkiej wizyty w San Fernando i tam formalnie prosząc o rękę córki Santiaga dla najmłodszego syna Salamanków uchronić młodziutką Sofię przed wywiezieniem jej do Maroka….
-muszę Ricarda dobrze przysposobić na tę drażliwą rozmowę rankiem więc najlepiej to zrobię w łożu bo zadowolony po upojnej nocy nie odmówi mi i naszego syna nie będzie chciał unieszczęśliwić postanowiła sobie wicekrólowa Camila więc w towarzystwie gwardzistów przybyła już prawie nocą do stolicy Meksyku i po szybkiej kąpieli wśliznęła się bezszelestnie do sypialni w świetle dogasającej świecy widząc półnagiego męża stojącego przy oknie ….
-tęsknota za Camilą powoduję, że nawet jej zapach czuję jakby była tuż obok mnie mnie pomyślał Ricardo gdy poczuł .że ktoś się do niego przytula a odwracając głowę wyszeptał
-to sen czy naprawdę cię widzę ukochana??? zapytał zdziwiony bo nie usłyszał wcześniej by ktoś wchodził do sypialni…
-tęskniłeś??? wyszeptała Camila
on zamiast odpowiedzieć na jej pytanie prawie krzyknął
-jeszcze się pytasz !!! i mocno ją objął zachłannie całując
[link widoczny dla zalogowanych]

-widzę, że tak chichotała Camila gdy mąż muskał jej szyje pośpiesznie rozbierając ją obiema rękami ze szlafroczka i koszulki nocnej ..
-ona też zsuwała jego pantalony coraz niżej i niżej sunąc rękami po jego pośladkach i gdy byli już nadzy spragnieni siebie rzucili się na łoże namiętnie się kochając …
-tego mi było trzeba ze śmiechem szeptał Ricardo po zbliżeniu gdy przytuleni do siebie odpoczywali wyznając sobie jak za sobą tęsknili bo wciąż siła ich wieloletniej miłości nie słabnie
-jesteśmy wyjątkową parą bo tyle lat razem a wciąż siebie pragniemy jak niegdyś szeptała Camila do męża
-masz rację kochanie bo jak sobie pomyślę, że inne znajome pary z czasem odsuwają się od siebie czy zdradzają bo w ich związki wkradła się rutyna czy znudzenie to dziękuje Bogu ,że my jesteśmy inni bo nasza miłość przetrzymała tyle przeciwności losu i wciąż trwa przytaknął żonie Ricardo ..
-my zresztą pielęgnujemy naszą miłość często się kochając bo cielesność łączy dwoje kochających się ludzi zachichotała kokieteryjnie żona Ricarda
-święta racja !!!miłość trzeba okraszać namiętnością bo to służy nie tylko przedłużeniu rodu ale buduje więzi między kobietą i mężczyzną szeptał Ricardo i znów zaczął pieścić i całować żonę a ona nie odwzajemniała jego pieszczoty więc kochali się z krótkimi przerwami na odpoczynek niemalże do rana….

było już prawie południe gdy Salamankowie po emocjonującej nocy się obudzili i Camila zaczęła mówić o miłości ich najmłodszego syna Carmela do córki Santiaga wspominając przy tym ich własne zmagania z rodziną gdy się poznali i chcieli być razem
-widzisz nasze dzieci jak my niegdyś też teraz walczą by być razem i myślę, że powinniśmy im dać szansę by sami zdecydowali o swym losie szeptała Camila opowiadając mężowi o zdarzeniach w San Fernando…
-jeśli myślisz, że pojadę tam prosić tego ex kowala by łaskawie oddał swą córkę naszemu synowi to się mylisz zaperzył się Ricardo
-nie myśl teraz o swoich urazach czy pretensjach do Santiaga ale o naszych dzieciach więc nie bądź taki okrutny dla naszego syna by życzyć mu utraty ukochanej bo wspomnij jak sam się czułeś gdy mój ojciec był przeciwny naszemu związkowi szeptała Camila pieszczotliwie gładząc rękami męża po torsie….
-najlepiej będzie jak Carmelo o tej Sofii zapomni i niech Santiago ją odda synowi Foremana zaczął mówić Ricardo gdy żona zamknęła mu usta pocałunkiem a potem pieszcząc go doprowadziła do rozkoszy…
-och Camilo wiesz ,że nie jestem w stanie niczego ci odmówić ale Santiaga w naszej rodzinie nie zniosę żachnął się Ricardo…
-do ślubu młodych jeszcze parę lat więc niech oni sami zdecydują co zrobią później ale zaręczyć ich trzeba już teraz bo Sofia nie może wyjechać do Maroka gdyż wtedy nasz Carmelo nie będzie miał już szans jej odzyskać przekonywała męża Camila nie zamierzając odpuścić
-sam mi mówiłeś jaką wielką siłę ma miłość więc daj tego i naszemu synowi doświadczyć bo pamiętasz, że Carmela poczęliśmy w naszą drugą noc poślubną świętując odnowienie pierwszego ślubu w opactwie Monte Carmelo więc to żywa pamiątka po tych cudownych chwilach i nie unieszczęśliwiaj chłopaka swoim uporem przez niechęć do Santiaga nalegała Camila…
-widzę, że upierasz się przy tym więc muszę się zgodzić jednak liczę, że z czasem Carmelo i Sofia sami dojdą do wniosku, że nie są dla siebie stworzeni westchnął Ricardo…
-właśnie czas pokaże jak będzie ale szansę niech młodzi mają i czy ich miłość okaże się tak silna, że skończy się na ślubnym kobiercu czy się rozstaną to niech już sami zdecydują bo zaręczyny to jeszcze nie ślub i można je zerwać mówiła Camila ciesząc się ,że udało się jej przełamać opór męża i pojadą razem do San Fernando by tak jak zażądał Santiago formalnie poprosić rodziców Sofii o rękę ich córki dla młodego księcia Carmela de Salamanki …..


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 19:46:15 07-03-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania1302
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:36:51 08-03-12    Temat postu:

Dziękiuję, to było super. i czekam z niecierpliwościa na ciag dalszy perypeti wszystkich bohaterów opowiadania. No i na gorące noce Camili i Ricarda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:35:53 08-03-12    Temat postu:

w San Fernando Sofia i Carmelo niecierpliwie czekali na powtórny przyjazd wicekrólowej Camili de Salamanki tym razem z Ricardem bo Santiago tylko na kilka dni odroczył wyjazd z córką do Maroka zgadzając się poczekać aż Salamankowie przybędą do jego domu prosić o rękę Sofii dla Carmela...
-oby mama zdołała tatę przekonać by pomimo niechęci do ojca Sofii zgodził się na nasze zaręczyny oświadczając się w moim imieniu rozmyślał najmłodszy syn Salamanków niepokojąc się jednak trochę ...
młodziutka Sofia zaś skupiła się na modlitwie i czytała żywoty świętych i błogosławionych a zwłaszcza zainspirowała ją historia Rity z Cascia patronki rzeczy niemożliwych jak opowiadała jej babcia Donia Ofelia...
-widzisz dziecko musimy mieć nadzieje,że blogosławiona Rita dopomoże naszym rodzinom i twój ojciec Santiago jakoś pogodzi się z Ricardem ojcem Carmela byście w przyszłości mogli się pobrać mówiła Donia Ofelia do wnuczki...
-oj babciu !! nie wiesz jak żarliwie o to Boga proszę i o wstawiennictwo blogosławioną Ritę proszę w modlitwach wyznała Sofia matce swojego zawziętego na Salamanków ojca...
-ta Rita mieszkała w Italii i też miała ciężkie życie od młodości bo już w wieku 12-tu lat wydano ją za mąż a potem wcześnie straciła męża i dwóch synów wiec pomagała obcym ludziom i w klasztorze się umartwiała zostając po śmierci błogosławioną i ponoć czyni cuda pomagając potrzebującym opowiadała Carmelowi Sofia to co wyczytała w starych księgach pożyczonych od miejscowego proboszcza..
-myślę, że aż cudu to nie będzie nam potrzeba bo ojciec mnie kocha i nie zechce unieszczęśliwić ale łatwo mu nie przyjdzie pojednać się z twoim ojcem Sofio mówił Carmelo do dziewczyny...
-modlitwa na pewno nie zaszkodzi westchnęła Sofia bo myśl ,że może zostać synową Johna Foremana,który aktualnie był muzułmaninem i mieszkać w arabskim kraju była dla niej przerażająca...
--wolałabym już zakonnicą zostać niż wyjść za mąż bez miłości na dodatek w pogańskim kraju utknąć na resztę życia rozmyślała córka Santiaga i Adeli Marquez Mancery y Ruiz....

Santiago był już gotów do drogi najpierw do Veracruz a stamtąd do Maroka bo jakoś nie wierzył,że Salamankowie ugną się przed jego żądaniem i poproszą go o rękę Sofii dla Carmela...
-ten dumny Ricardo pewnie uniesie się honorem i nie spełni moich oczekiwań więc Sofię tak jak zaplanowałem wydam za syna Foremana mówił sam do siebie w myślach Santiago Marquez Mancera y Ruiz...

w stolicy Meksyku gdy wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca z żoną przygotowywali się by pojechać do San Fernando i formalnie prosić rodziców Sofii o jej rękę dla Carmela również Mario de Valencia po rozmowach z bratem Juanem miał już wracać do żony i dzieci bo nie udało mu się przekonać męża Carmen by on do niej wrócił..
-wolę być z dala od Carmen bo mam do niej żal za to co mi zrobiła i nie chodzi tylko o zarażenie mnie wstydliwą chorobą ale przede wszystkim straciłem do niej szacunek i zaufanie tłumaczył swoją postawę Juan de Valencia...
-z jednej strony rozumię cię bracie ale co rodzina to rodzina westchnął Mario..
-mam przy sobie synów Nicolasa i Christiana więc sam nie jestem i oni są teraz dla mnie najważniejsi bo muszę wychować chłopców na dobrych i porządnych ludzi mówił Juan de Valencia do starszego brata...

tymczasem do Neapolu przypłynął Sergio Oligares z narzeczoną Marianellą de Valencią i najpierw oboje złożyli wizytę na dworze królewskim gdzie spotkali się z królem Carlosem i jego rodzicami księciem Claudiem i księżna Olivią i wspominali stare czasy w San Fernando...
-szkoda,że nie ma tu teraz Kariny ,która nadal przebywa na La Marianie wzdychał tęskniący za żoną król Carlos...
-no tak przecież od dzieciństwa się wszyscy znamy śmiała się Marianella i postanowiła odwiedzić inną przyjaciółkę z dziecięcych lat Elizę córkę Vasca Dariena,która obecnie była żoną hrabiego Ricarda Lafonta osobistego sekretarza królowej Neapolu i szefa tajnych służb królestwa na stałe zamieszkała w Neapolu
-o !!!co ja widzę !!! zaśmiała się Marianella de Valencia na widok młodej hrabiny Elizy ...
-no cóż ledwo już chodzę bo rodzić będę na dniach westchnęła Eliza oczekująca drugiego dziecka trzymając się za wydany brzuch i obie młode kobiety zaczęły się sobie zwierzać i wspominać czasy wspólnie spędzone w San Fernando...
-ty Marianello wkrótce wracasz do San Fernando to odwiedź mojego ojca i macochę Fatimę i przekaż im listy ode mnie prosiła hrabina Eliza chwaląc się Marianelli swoim synkiem Adrianem...
-chętnie oddam te listy i przy okazji zaproszę twoją rodzinę na mój ślub i wesele powiedziała Marianella ....
hrabina Eliza Lafont tego samego dnia urodziła zdrową córeczkę ,której z mężem Ricardem nadali imię Silvana i zdążyła jeszcze przed wyjazdem Valenciównyi swemu ojcu Vascowi napisać,że został po raz szósty dziadkiem i ma już drugą wnuczkę bo jego najstarszy syn Paco Darien z żoną Titą mieli dwóch chłopców Alexa i Justa,młodsza córka Julia z mężem Oliverem Oligaresem córeczkę Ines i synka Juliana a ona teraz też miała parkę Adriana i Silvanę...

w Neapolu Sergio Oligares szybko załatwił sprawy biznesowe bo jego rodzina od lat handlowała srebrem wydobywanym w kopalniach Meksyku i sprzedawała ten kruszec po całym świecie w tym i do wielu europejskich krajów....
- po drodze płynąc do Meksyku wstąpimy do Maroka do mojego stryja Johna Foremana oświadczył narzeczonej Sergio bo tam też Sergio z ojcem Diegiem i stryjem prowadził interesy...
-chciałabym jak najszybciej znaleźć się w domu westchnęła Marianella ...
-pozwiedzasz przy okazji trochę świata przy mnie zaśmiał się Sergio tuląc i całując narzeczoną...
-może Sergio ma racje,że to dla mnie jedyna okazja do poznania innych krajów bo po ślubie szybko chcę mieć dzieci i raczej z maluchami wojażować nigdzie nie będę i utkniemy w Veracruz gdzie Sergio buduje rezydencję dla nas pomyślała sobie Marianella ....
noce w Neapolu były parne i gorące i narzeczeni mało co spali nie mogąc ukoić swego pożądania namiętnie się codziennie kochając

[link widoczny dla zalogowanych]
a w dzień Marianella kupowała mnóstwo rzeczy do ich przyszłego wspólnego domu...

w Maroku Marianella de Valencia poznała rodzinę Johna Foremana przyrodniego brata Diega Oligaresa swego przyszłego teścia i dostała od nich mnóstwo prezentów w tym i strój arabski a ubrawszy go zasnęła na werandzie czekając na powrót Sergia z narad biznesowych z jego stryjem

-co za odaliska tu śpi wyszeptał Sergio budząc ukochaną i na rękach przenosząc ją do łoża gdzie zakochani spędzili kolejną upojną noc
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
przez niemal tydzień pobytu w Maroku narzeczeni budzili się późno odsypiając długo szaleństwa nocy a zanim wstali z łoża ponownie kochali się już w pełnym świetle dnia
[link widoczny dla zalogowanych]
-może do ślubu pójdziesz już z brzuszkiem śmiał się Sergio obcałowując ukochaną od biustu coraz niżej i niżej
-nie mam nic przeciwko temu by jak najszybciej zostać mamusią ale wolałabym zajść w ciąże tuż po ślubie chichotała Marianella wtapiając palce w czuprynę ukochanego,który swoimi pieszczotami doprowadzał ją do ekstazy
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

w San Fernando Santiago aż zaniemówił gdy przed jego dom zajechał powóz z którego wysiedli wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca i jego żona Camila z synem Carmelem ...
-jednak Ricardo przyjechał a ja w to wątpiłem pomyślał z niechęcią Santiago a jednocześnie poczuł satysfakcję,że teraz jego dawny rywal będzie jego Santiaga prosił o zgodę na małżeństwo Sofii z młodym Salamanką...
-chętnie bym odmówił dając mu lekcję pokory i wystawiając na pośmiewisko obu i Ricarda i Carmela ale dałem słowo Camili i moja córka Sofia nigdy by mi nie wybaczyła ,że odrzuciłem propozycję jej ukochanego myślał Santiago witając się z Salamankami...

młodzi Carmelo i Sofia byli wniebowzięci gdy rodzice obojga ustalili warunki ich małżeństwa.....
-ślub obędzie się jak Sofia skończy 16 lat !!! nie wcześniej !!! oświadczył Santiago licząc,że do tego czasu młodych narzeczonych coś lub ktoś poróżni i zaręczyny zostaną zerwane....
-podobnie myślał też Ricardo i ten warunek ochoczo zaakceptował...
Sofia z wypiekami na twarzy i łzami w oczach przyjęła pierścionek zaręczynowy od Carmela

na wieczór przewidziano skromne przyjęcie w domu narzeczonej by uczcić zaręczyny Sofii z Carmelem....
Ricardo i Santiago traktowali się uprzejmie ale najchłodniej jak mogli za to obie matki młodych Camila i Adela z sympatią się do siebie odnosiły ciesząc się ze szczęścia swoich dzieci....

wicekrólowa Camila de Salamanca po przyjęciu zaręczynowym najmłodszego syna ochoczo dziękowała mężowi,że szczęście ich syna przedłożył nad niechęć żywioną od lat do Santiaga...
-jesteś wspaniałomyślnym mężczyzną i za to jeszcze bardziej cię kocham szeptała w sypialni Camila pozwalając się mu powoli rozbierać i oboje namiętnie się przy tym całowali i czule pieścili
stojąc przy łożu z baldachimem podtrzymywanym czterema solidnymi słupami chwyciła się jednego z nich gdy Ricardo przylgnął do jej pleców i nie mogąc się już powstrzymać powoli wsunął się w nią od tyłu
[link widoczny dla zalogowanych]
-och !! jęczała ledwo się na nogach trzymając gdy mocne pchnięcia męża przyprawiały ją dreszcze rozkoszy
a potem zmęczeni padli już na łoże i po krótkim odpoczynku zaczęli miłosny maraton od nowa
[link widoczny dla zalogowanych]
po czułościach i zapewnieniach o wzajemnej miłości Salamankowie zasnęli przytuleni do siebie a rankiem Ricardo obudził żonę czule głaszcząc i całując jej plecy ....
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
-och jakie miłe przebudzenie westchnęła Camila i obracając się do męża odwzajemniła jego pieszczony i namiętne pocałunki
[link widoczny dla zalogowanych]

Jimena de Valencia zadowolona z powrotu męża Maria do domu z utęsknieniem teraz czekała na córkę Marianellę i przyszłego zięcia Sergia Oligaresa...
-myślę, że moja młodsza córka nie oparła się urokowi swego narzeczonego i jest już kobietą trafnie przewidywała Jimena nie gorsząc się z tego powodu a raczej ciesząc,że młodzi przed ślubem zapewne się sprawdzili i będą dopasowaną parą.....
-mam już troje wnucząt i czas najwyższy na kolejne maleństwo w naszej rodzinie mówiła Jimena do męża..
-no tak mamy wnuka Miguela i wnuczkę Catalinę od najstarszego syna Pabla i jego żony Camillki i wnuczkę Jimenitę od najstarszej córki Sandry i jej męża Eduarda Gonzalesa więc ciekawe które z naszych dzieci da nam kolejne wnuczątko śmiał się Mario de Valencia...
-i oby to był chłopak !!! dodał Mario z szelmowskim uśmieszkiem na twarzy....

Carmen de Valencia nie posiadała się z wściekłości,że jej szwagier Mario w stolicy Meksyku nie przekonał jej męża Juana by do niej wrócił...
-muszę odzyskać Juana tylko jak to zrobić ??? gryzła się Carmen poniewczasie żałując wcześniejszych zdrad męża.....


Elena736 jeśli znajdziesz chwilę czasu to napisz co tam u Kariny na La Marianie
pozdrawiam Wszystkich


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:06:12 08-03-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:34:22 10-03-12    Temat postu:

Bardzo przepraszam, że tak długo nie pisałam, oczywiście jak najszybciej postaram się napisać co słychać u Kariny. Arabello gratuluje wspaniale to wszystko opisałaś!
Pozdrawiam wszystkich !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:53:31 11-03-12    Temat postu:

Królowa Karina jeżdząc konno po lesie, razem z gwardzistami starała się zwracać uwagę na każdy szczegół, który mógłby jej pomóc w odwikłaniu zagadki. Jednoczeście zastanawiała się do czego mógł służyć klucz który znalazła.
- Hhmmn jeżeli te klucz należał do mojej ciotki, to zapewne musiał on otwierać jakieś drzwi w mojej hacjendzie, ale to mi troche niepasuje bo w żadnych drzwiach nie brakuje klucza, chyba że to były jakieś ukryte, tajemnicze drzwi...- biła sie z myślami królowa Neapolu, gdy nagle jej koń Tornado gwałtownie przystanął i niechciał iść dalej uparcie kręcąc łbem i rżąc.
-Królowa Karina zdziwiona zachowaniem swojego ukochanego rumaka próbowałą go uspokoić. Gwardziści widząc co się dzieje zaczeli panikować, że koń zrzuci ich królową i dojdzie do nieszczęścia, więc czym prędzej zeskoczyli ze swoich koni i próbowali pomóc królowej , ale ta tylko powstrzymała ich gestem ręki, dając do zrozumienia że świetnie daje sobie radę.
- Spokojnie Tornado, dlaczego jesteś spłoszony?- szeptała do konia Karina
- W końcu, ku uldze gwardzistów koń przestał się wyrywać , ale ku zdziwieniu królowej Kariny, niechciał też jechać dalej, wręcz zaczął cofać się do tyłu...
- Gwardziści zaczeli szeptać do siebie że koń królowej jest bardzo mądry i wyczulony na wszelkie zagrożenia i że podświadomie wyczuwa coś złego,
- Karina pomyślała że zsiądzie z konia, i podejdzie bliżej miejsca gdzie las się zagęszczał i robiło się coraz ciemniej, ale gdy zawołała do siebie gwardziste i kazała mu aby pomógł jej zeskoczyć z siodła, Tornado znowu zaczłął wierzgać i obrócił się tak, żeby gwardzista niemiał jak pomóc królowej w zejściu z siodła.
- Uspokuj że się wreszcie !-powiedziała królowa Neapolu do konia
- No cóż chyba nic z tego niebędzie, pomyślała i powiedziała do jednego z gwardzistów:
- Żołnierzu podejdźć tu.
- Czowiek wybrany pzez królową posłusznie zeskoczył ze swojego konia i podszedł do królowej.
- Podejdż bliżej do tamtego miejsca i powiedz co tam jest..- powiedziała szybko królowa Karina.
- Tak jest wasza wysokość- odparł gwardzista i wręcz pobiegł do miejsca, które wskazywała mu królowa..
- I co widzisz?- krzykneła królowa Karina
- Zupełnie nic, wasza wysokość, ciemność wszystko przysłania, ale odnoszę wrażenie że tam czai sie jakieś zwierze, lepiej wracajmy do posiadłości, robi się późno i niebiezpiecznie- powiedział żołnierz.
- Dobrze wracajmy- zarządziła królowa Neapolu, i tak wszyscy ruszyli z powrotem.
- Karina odniosła wrażenie ze jej koń z wielką chęcią wraca do hacjendy, wydawało jej się że galopuje szybciej niż mu na to sama pozwala..
- To wszystko jest takie dziwne- mówiła do siebie w myślach królowa Neapolu, co ja mam robić i dlaczego Tornado był taki spłoszony?- pytała się w myślach królowa Neapolu. I gdy tylko wróciła do haciendy od razu weszła do domu, a tam w salonie czekał na nią młodzieniec który namalował dwa małe wizerunki jej matki i ciotki. Królowa podziękowała młodemu malarzowi i poszła do swojej sypialni napisać list do męża i dzieci za którymi ogromnie tęskniła...
Krlowa w liscie opisała wszystko czego do tej pory sie dowiedziała, a także swoją przejażdzkę konną i nie uzasadnione spłoszenie Tornada, poczym wysłała posłańca z listem, aby go wysłał do Neapolu do króla Carlosa.

Król Carlos bardzo się ucieszył na wieść o nowym liście od żony, lecz gdy go przeczytał był lekko zdenerwowany, i miał ochote jechać na La marianę, lecz niemógł zostawić tu swoich obowiązków.
- To się wydaje byś dziwne i niebezpieczne, niewiem czy dobrze zrobiłem puszczając Karine samą - mówił do siebie król Carlos trzymając w ręce list Kariny.
- Doprawdy trzeba przyznać że ta historia z zaginięciem ciotki Éléonore jest bardzo zawikłana...Ale co się z nią stało?- głowił sie młody król Neapolu
- Chyba wybiore sie na La marianę do Kariny i pomoge jej w rozwikłaniu tej zagadki- stwierdził król Carlos ale, najpierw pozałatwiam wszystki sprawy związane z królestwem- postanowił król Neapolu.


Tymczasem na La marianie, w hacjendzie, królowa Karina siedziała na łóżku i czytała pamiętnik ciotki Éléonore. Po przeczytaniu kilku katrek stwierdziła, że jej ciocia była bardzo entuzjastycznie nastawiona do świata i do wszystkich, miała w sobie mnustwo pozytywnej energii i rozsiewała ją wokół- zupełnie tak jak wszyscy mi mówili- powiedziała bezgłośnie Karina
- Karina przeczytała, też jak wyglądało małżeństwo jej matki i ojca oczami Éléonore, a także to jak zapoznała swojego narzeczonego Arthura.
- Bez wątpienia historia jest piękna, ale co z resztą jej życia, pamiętnik urywa się na śmierci mojej matki, później ciotka chyba już niepisała pamiętnika- zastanawiałą sie na głos królowa . I do czego jest ten klucz?- dodała jeszcze jedno ze swoich pytań do całej kubki na które jeszcze nieznalazła odpowiedzi..
- Napewno woreczek jest śliczny, a klucz wykonany z niezwykłą starannością i idealnie wyrzeźbiony, ale co on mógł otwierać??- Może szkatułkę z biżueterią?- zamyśliła sie królowa..
- Och Carlosie, ależ bym chciała abyś teraz był przy mnie...Sama sie w tym wszystkim zaczynam gubić.... powiedziała smutno królowa Neapolu.
- Ciekawe jak ma się mój mąż i dzieci, moje słodkie maleństwa- rozczuliła sie młoda mamusia wspominając swoją czwórkę urwisów.
- Mam nadzieje że szybko rozwiąże tę zagadkę i wrócę do rodziny- westchneła królowa Neapolu...


Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 12:35:29 11-03-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:54:05 11-03-12    Temat postu:

w San Fernando ledwo wyjechali Salamankowie z synem Carmelem,który z żalem pożegnał się ze swoją już oficjalną narzeczoną Sofią przybyli długo oczekiwani Marianella de Valencia z narzeczonym Sergiem Oligaresem...

Marianella z radością rzuciła się na szyję rodzicom i wszyscy popłakali się ze szczęścia ciesząc się,że są już razem...
Mario z Jimeną dziękowali przyszłemu zięciowi,że odnalazł i bezpiecznie odwiózł do domu ich młodszą córkę
Marianella z wypiekami na twarzy opowiadała całej rodzinie co zdarzyło się po jej porwaniu w Veracruz przez ludzi ciemnoskórego Martina Pereza....
wieczorem gdy Jimena przyszła do jej sypialni i rozmowa matki i córki zeszła na bardziej intymne sprawy Marianella zwierzyła się matce,że od dnia zaręczyn z Sergiem na Sardynii współżyje z narzeczonym
-tak też myślałam szepnęła Jimena nie zamierzając córki potępiać ani prawić morałów...
-my tu przygotowania do waszego ślubu i wesela mamy już ukończone i tylko zaproszenia porozsyłamy i możecie się pobrać mówiła do Marianelli jej matka...
-wyjeżdżając z Sergiem z Sardynii dostaliśmy już prezenty ślubne od królowej Justiny i jej męża oraz młodego księcia Ricarda de Salamanki i jego żony Angeliki a potem jeszcze w Neapolu obdarowali nas król Carlos i jego rodzice oraz hrabina Eliza Lafont z mężem chwaliła się Marianella...
- w czasie podróży nakupiłam też dużo rzeczy do naszej rezydencji ,którą podczas naszej nieobecności wybudowano w Veracruz opowiadała matce podekscytowana Marianella...
-cieszę się córeczko ,że będziesz miała dobrego i zamożnego męża mówiła Jimena

dni mijały szybko i w przeddzień uroczystego ślubu Marianella de Valencia postanowiła zrobić ostatnią przymiarkę swojej sukni ślubnej przy matce i starszej siostrze Sandrze ...
-pokażę wam moją suknie ślubną,którą uszyto jeszcze na Sardynii i w niej stanę przed ołtarzem z Sergiem mówiła rozmarzona Marianella i szybko przebrawszy zaprezentowała jak będzie wyglądać w dniu swego ślubu i wesela z ukochanym..

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

-wyglądasz jak księżniczka !!! co ja mówię !!! jak prawdziwa królowa !!! wykrzyknęła z zachwytem Jimena na widok córki ubranej w ślubny strój
Marianella okręcała się wokół prawie tańcząc po sypialni i nagle chwyciła się za brzuch a dół jej śnieżnobiałej sukni zabarwił się na czerwono i plama krwi rozprzestrzeniała się coraz bardziej bo Marianella odruchowo wycierała się między nogami czując spływającą po udach krew...
-auuu !!! jak boli !!! jęczała Marianella
-mój Boże !! dostałaś krwotoku !!! krzyknęła Jimena zanim zemdlona Marianella osunęła się na podłogę..
-medyka !!! poślijcie zaraz po medyka Maria de Salamanke !!!rozkazała służbie pałacowej Jimena
Sergio Oligares słysząc zamieszanie i krzyki wpadł do sypialni narzeczonej i zobaczył ją w pokrwawionej sukni ślubnej więc szybko przeniósł omdlałą dziewczynę na łoże..
-co jej się stało ??? pytał przerażony Sergio
a podciągając jej suknię zobaczył krew cieknącą po łydkach dziewczyny i krzyknął
-czy to poronienie ??? !!!!
-wygląda na to,że tak płacząc odpowiedziała Jimena a gdy medyk przybył do pałacu to potwierdził jej przypuszczenia
-to była wczesna ciąża i sama Marianella nie wiedziała,że jest brzemienna tłumaczył rodzicom i narzeczonemu dziewczyny medyk Mario de Salamanka...
-Boże co za nieszczęście i to w przeddzień ślubu zawodziła Jimena uspokajana przez męża ...

Diego Oligares z żoną Isabelą, którzy już od jakiegoś czasu gościli w San Fernando wypytywali medyka o stan zdrowia narzeczonej syna...
-czy Marianella będzie mogła mieć jeszcze dzieci ??? pytał Diego Oligares a gdy Mario de Salamanca odrzekł.,że na razie nic więcej nie może powiedzieć i czas pokaże czy przyszła żona Sergia będzie mogła jeszcze kiedyś zajść w ciąże i ją donosić ojciec młodego Oligaresa postanowił sobie odwieść syna od ożenku z kobietą,która poroniła ich pierwsze dziecko i nie wiadomo czy jeszcze kiedyś będzie mogła zostać matką..
-ślub i wesele w takiej sytuacji trzeba odwołać bo Marianella teraz potrzebuje spokoju i wypoczynku a ty synu zastanów się czy po tym wszystkim nie powinieneś zrezygnować ze związku z tą Valenciówną bo jeśli już pierwszą ciążę poroniła to na przyszłość nie wróży nic dobrego i przy niej nie zaznasz radości ojcostwa a przecież chcesz mieć własne dzieci przekonywał załamanego Sergia jego ojciec Diego Oligares...
-kocham ją ojcze i nie mogę jej teraz zostawić !!! upierał się Sergio
-wyjedź teraz załatwiać nasze sprawy handlowe na La Marianie a przez ten czas zastanowisz się co będzie dalej z tobą i tą Valenciówną radził synowi Diego Oligares ...

z wyjątkiem Diega ojca Sergia reszta członków rodziny obojga narzeczonych była wstrząśnięta tym co się stało i żałowała zwłaszcza młodziutkiej Marianelli....
księżna Milka de Salamanca sama po raz trzeci w ciąży bardzo współczuła przyszłej bratowej i pocieszała Sergia...
podobnie Oliver Olligares i jego żona Julia oraz starszy brat Marianelli Pablo de Valencia z żoną Camilką i starsza siostra Marianelli Sandra z mężem Eduardem Gonzalesem....

Marianella gdy oprzytomniała i powiedziano jej,ze straciła dziecko była zdruzgotana
-Sergio często mi mówił o dzieciach i czasem żartując śmiał się,że po naszej pełnej namiętności podróży przedślubnej do ołtarza pójdę już z brzuszkiem a tu ja go tak zawiodłam i nasze pierwsze dzieciątko straciłam płakała żałośnie młodziutka kobieta...
-uspokój się córeczko i odpoczywaj bo czasu się już nie cofnie i żyć trzeba dalej pocieszała córkę Jimena...
-co Sergio powiedział na wieść o moim poronieniu ???pociągając nosem pytała matki Marianella ..
-no cóż jak my wszyscy był zszokowany i nawet się popłakał przyznała ze smutkiem Jimena de Valencia...
-nie miał do mnie żalu za to co się stało??? pytała dalej Marianella bojąc się spotkania z narzeczonym...
-to nie twoja wina,że to ci się przytrafiło bo przecież nie narażałaś się jakoś specjalnie i w niczym poronienia nie sprowokowałaś a czasem kobiety tak mają,że ronią bez powodu pocieszała córkę Jimena gdy za drzwiami usłyszały podniesione głosy Maria de Valencii i Diega Oligaresa,którzy się ostro kłócili...
-nie chcę by mój syn poślubił kobietę,która nie zdoła donosić ciąży i nie da mu dzieci o jakich Sergio marzy !!! wrzeszczał Diego Oligares...
-Sergio wykorzystał moją córkę i żenić się obiecywał wiec niech teraz spełni swoje obietnice a nie zostawia dziewczyny po nieszczęściu jakie ją spotkało !!! głośno mówił ojciec Marianelli...
-czy ja już nigdy nie będę mieć dzieci ???!!! zapytała przerażona Marianella tłumacząc sobie kłótnie niedoszłego teścia z jej ojcem tym,że pewnie medyk oznajmił im ,że po tym poronieniu nie będzie mogla już zajść w ciążę...
-tego jeszcze nie wiemy ale ja myślę,że będziesz miała dzieci bo nie ty jedna poroniłaś i popatrz chociażby na królową Sardynii Justinę po poronieniu pierwszego dziecka urodziła córeczkę wiec i ty nie zamartwiaj się na zapas tuląc córkę mówiła Jimena...
-mama pewnie nie chce mnie martwić mówiąc mi prawdy,że nie zaznam już radości macierzyństwa rozpłakała się Marianella postanawiając zwrócić Sergiowi pierścionek zaręczynowy by był wolny i znalazł sobie inną kobietę na żonę i matkę swoich dzieci...
-chcę sam na sam porozmawiać z narzeczonym oświadczyła rodzicom Marianella gdy ochłonęła trochę i dowiedziała się,że jej ślub i wesele odwołano bo medyk kazał jej parę dni poleżeć w łożu...

Sergio wchodząc do sypialni narzeczonej usiadł na brzegu jej łoża i chciał ją pocieszać ale ona nie dała mu dojść do głosu i zdejmując z palca pierścionek zaręczynowy wcisnęła mu go w dłoń mówiąc...
-jesteś wolny Sergio !!! ja pewnie już nigdy nie zajdę w ciąże a ty rodziny bez dzieci sobie nie wyobrażasz więc lepiej by każde z nas poszło swoją drogą mówiła beznamiętnym głosem Marianella choć płakać się jej chciało i serce jej krwawiło bo z miłości do narzeczonego postanowiła z niego zrezygnować by znalazł szczęście z kimś innym...
-jak możesz po tym wszystkim co razem przeżyliśmy tak po prostu powiedzieć mi,że miedzy nami koniec !!!
-straciłam dziecko !!! nie rozumiesz,że umieram z rozpaczy choć staram się tego nie okazywać ale nie chcę wkrótce widzieć i ciebie nieszczęśliwego bo żyjąc dalej ze mną w końcu zaczniesz żałować,że zostając ze mną pozbawiłeś się możliwości bycia ojcem !!! wybuchnęła Marianella
-nie tylko ty cierpisz Marianello !!! ja też nie mogę przeboleć tego co nas spotkało bo oboje !!! słyszysz oboje straciliśmy nasze dziecko !!! pierwsze ale myślę, że nie ostatnie i będzie jeszcze nam dane cieszyć się wspólnymi dzieciakami mówił szybko Sergio nie pozwalając Marianelli mu przerywać...
-teraz tak mówisz !!! a za jakiś czas zaczniesz mi wymawiać jeśli nie obdarzę cię potomkiem rozpłakała się Marianella...
-słyszałam, że po tym co się stało twój ojciec jest przeciwny naszemu małżeństwu chlipała Marianella gdy Sergio ją tulił i pocieszał..
-jestem już dorosłym mężczyzną i sam o sobie stanowię a ciebie kocham moja śliczna szeptał Sergio scałowując łzy z bladej twarzyczki ukochanej...
-teraz daj rączkę i włóż znowu pierścionek bo żadnego zerwania zaręczyn nie przyjmuje do wiadomości mówił Sergio wkładając na palec ukochanej pierścionek zaręczynowy,,,
-a jak wydobrzejesz Marianello staniemy przed ołtarzem w kościele i nic i nikt nas już nie rozłączy szeptał narzeczony Valenciówny...

Diego Oligares postanowił wysłać syna jak najdalej od San Fernando i znaleźć mu inną kandydatkę na żonę
-ta Marianella de Valencia tu sobie niech dochodzi do zdrowia przy rodzicach ale nie chcę by taka słabowita kobieta co ciąży donosić nie może weszła do mojej rodziny bo ona nigdy nie da mi wnucząt mówił sam do siebie zawzięty ojciec Sergia...

na ślub muszę znaleźć inną suknie ślubną bo tamta jakoś pecha mi przyniosła myślała leżąc w łożu Marianella....
Jimena z najstarszą córką Sandrą pomogły wybrać piękną kreację ślubną dla przyszłej pani Oligares
[link widoczny dla zalogowanych]
i czekano na powrót Sergia z podróży by urządzić młodym ślub i wesele bo Sergio z ojcem wyjechali w interesach na La Marianę i tam ku zaskoczeniu młodego Oligaresa zaczęła mu się ostro narzucać rówieśnica Marianelli Paola Gonzales córka Ascania i jego drugiej żony Marceli bliźniaczej siostry Manueli,którą tam rodzice wysłali do dalekich krewnych z wizytą
Paola ,która wyrwała się spod surowej kurateli ojca postanowiła szybko znaleźć sobie zamożnego męża i do rodziny nie wracać jako panienka a już co najmniej zaręczona dziewczyna więc jej wybór padł na młodego Oligaresa a że była śmiałą a nawet zbyt śmiałą i wyzwoloną na tamtejsze zwyczaje dziewczyną gdy Sergio zaczął jej unikać wciąż pamiętając o narzeczonej tym bardziej postanowiła go zdobyć i odbić Marianelli...
-chcę wyrwać się z małej mieściny od rodziców i brylować w świecie jako żona bogacza a Sergio jest młody,przystojny i na dodatek bajecznie bogaty wiec to idealny kandydat na mego męża rozmyślała Paola...
-jeśli uda mi się zaciągnąć go do łoża i stracę z nim dziewictwo będzie musiał się ze mną ożenić bo mogę nawet udawać,że zaszłam w ciąże skoro jemu tak na dzieciach zależy i żałuje,że ta jego Valenciówna poroniła mówiła sama do siebie w myślach Gonzalesówna,która od swojej bratowej Sandry rodzonej siostry Marianelli znała całą jej historię...
-ta Marianella to takie ciepłe kluchy i jak była na La Marianie a wszyscy brali ją za Ingrid córkę tego starego Alvara to ona dała sobą sterować jak on chciał wiec mnie nie dorówna ani sprytem ani inteligencją chełpiła się sama przed sobą pewna siebie Paola ......

Paola widząc ,że Sergio opędza się od niej i nie reaguje na jej zaloty postanowiła zadziałać inaczej i podkradła buteleczkę miłosnego napoju ,którą w podarunku od Jimeny de Valencii otrzymał jej krewny i postanowiła wykorzystać napój do zdobycia młodego Oligaresa...
któregoś dnia Sergio Oligares w domu krewnego Paoli ,który był kupcem konferował w sprawach handlowych i gdy skończyli usłużna Paola podała im napoje do picia bo dzień był upalny i gorący i wszyscy byli spragnieni a do kielicha Sergia wlała sporą dawkę napoju miłosnego...
Sergio nie wiedząc,że gasi pragnienie napojem miłosnym wypił do dna cały kielich i gdy wychodził z domu zaczęło go ogarniać dziwne uczucie gorąca i podniecenia więc gdy nagle przy nim pojawiła się Paola i ukradkiem zaciągnęła go do swego pokoju nawet nie protestował bo zawładnęło nim takie uczucie pożądania ,że poczynania dziewczyny nie wydały mu się w tym momencie niestosowne i młodzi w mig się rozebrali do naga prawie zdzierając z siebie ubrania a będący pod wpływem napoju miłosnego Sergio przylgnął do dziewczyny zachłannie i pośpiesznie posiadł ją na stole w jej pokoju
[link widoczny dla zalogowanych]
-jest już mój westchnęła Paola po namiętnym zbliżeniu
-zabrałeś mi dziewictwo udając płacz chlipała Paola tuląc się do Sergia,który już nieco ochłonął i zastanawiał się jak mógł zdradzić swoją ukochaną Marianellę
-wybacz !! nie wiem co we mnie wstąpiło i cię wykorzystałem tłumaczył Sergio ubierając się pośpiesznie
-musisz się ze mną ożenić !!! skoro mnie zhańbiłeś !!! oznajmiła zdumionemu młodzieńcowi Paola Gonzales...
-wiesz,że kocham moją narzeczoną Marianellę i to z nią chcę się żenić odparł Sergio...
-a ja ??? co ze mną ??? zabawiłeś się i mnie zostawisz???!!! a przecież byłam niewinną panienką zanim mnie dzisiaj dopadłeś w moim pokoju chlipała Paola
-zaraz !! zaraz !! moja panno to ty mnie tu zaciągnęłaś i nie protestowałaś gdy zaczęliśmy się kochać wiec niewiniątka mi tu nie zgrywaj !!! wycedził przez zęby Sergio...
-mogłam zajść z tobą w ciąże szybko dodała Paola chcąc rozmowę na inne tory pokierować i wzbudzić poczucie winy w młodzieńcu...
-no tak !! przewracając oczami i wzdychając pomyślał narzeczony Marianelli sam na siebie zły ...
-nie jestem nieodpowiedzialnym draniem i jestem gotów ponieść konsekwencje swoich czynów więc jeśli urodzisz moje dziecko to je uznam i zajmę się wami ale żenić się z tobą nie zamierzam bo cię nie kocham i niczego ci nie obiecywałem oznajmił wściekłej Paoli młody Oligares...
-ciekawe co na to powie twoja narzeczona i rodzina gdy się dowie,że mnie uwiodłeś??? szantażując Sergia mówiła Paola...
-to co między nami zaszło to się już więcej nie powtórzy a kokietować to mnie już od przyjazdu na La Marianę ty sama zaczęłaś więc o uwiedzeniu takiej panny jak ty nie ma mowy bo sama przed chwilą zdzierałaś i ze mnie i z siebie ubranie i nóżki szeroko rozłożyłaś aż dziwie się,że byłem dla ciebie pierwszy cynicznie dociął butnej pannicy Sergio Oligares poirytowany jej groźbami ...
-jesteś łajdakiem bez serca !!! rozpłakała się tym razem naprawdę Paola bo jej plan nie wypalił i zrozumiała,że Sergia tak łatwo nie zdobędzie choć ochoczo oddała mu swoją cześć i cnotę
-muszę zwrócić się do ojca Sergia bo słyszałam,że Diego Oligares teraz jest przeciwny związkowi syna z Valenciówną wiec może tu jest dla mnie szansa zostania w końcu żoną młodego Oligaresa pomyślała sprytnie Paola gdy Sergio wyszedł i zostawił ją samą...
-najlepiej by było gdybym naprawdę zaszła z Sergiem w ciąże ale po jednym razie to nic pewnego wzdychała Paola
-w czym jest ode mnie lepsza ta Marianella,że Sergio z nią chce się żenić a mną wzgardził wypominając mi,że sama się mu narzucałam i oddałam ?? ona przecież zrobiła to samo skoro przed ślubem była w ciąży i poroniła zastanawiała się Paola ,która chcąc zdobyć bogatego męża nie zamierzała się przed niczym cofnąć...
-moja rodzina nie jest bogata a ja chcę lepszego życia dla siebie a w naszych czasach osiągnąć to kobieta może tylko przez korzystne małżeństwo powtarzała sobie interesowna córka Ascania i Marceli....

Paola Gonzales nie zamierzała czekać z założonymi rękami na rozwój wydarzeń i już nazajutrz po zbliżeniu z Sergiem udała się do pałacu gubernatora La Mariany księcia Pedra de Salamanki bo wiedziała,że tam zatrzymali się jego teściowie a rodzice Sergia Isabella i Diego Oligaresowie i udając ofiarę uwodziciela czyli młodego Oligaresa poskarżyła się ,że Sergio ją podstępnie zbałamucił pozbawiając dziewictwa...
ku swemu zaskoczeniu wsparcie znalazła nie w ojcu Sergia ale jego matce Isabelli bo Diego wiedząc,że Gonzalesówna nie ma dużego posagu i nie pochodzi z szacownej rodziny uznał,że nie byłaby pożądaną synową..
-ojciec tej Paoli ledwo wiąże koniec z końcem bo zachciało mu się zostać muzułmaninem i ma dwie żony a po ożenku najstarszego syna Eduarda z córka Valenciów Sandrą zostało mu jeszcze troje dzieci do utrzymania mówił z niechęcią o Ascaniu Gonzalesie wyniosły Diego Oligares...
-to nie wina dziewczyny,że pochodzi z niezamożnej rodziny mówiła Isabella Oligares o Paoli,którą jak wierzyła uwiódł jej syn Sergio..
-jak mogłeś Sergio tak skrzywdzić tę biedną Paolę ,która wdziała w tobie swego księcia z bajki robiła wymówki Sergiowi jego matka Isabella..
-sam nie wiem jak do tego doszło !!! żachnął się Sergio nie chcąc słuchać kazania matki...
-nie jesteś już dzieckiem a młodym mężczyzną i powinieneś panować nad sobą pouczała dalej syna Isabella Oligares...
-wiem i bardzo tego żałuje bo kocham Marianelle i nie chciałem jej zdradzać i tej Paoli nie obiecywałem,że jak mi się odda to będziemy razem więc nie wiem na co ona teraz liczy tłumaczył się Sergio
-jeśli Gonazalesówna będzie w ciąży powinieneś ją poślubić oznajmiła Isabella i tu pokłóciła się i z mężem Diegiem i z synem Sergiem bo obaj zdecydowanie się temu sprzeciwili...
-skoro Paola była na tyle dorosła by oddać się Sergiowi to powinna pomyśleć też o możliwych tego konsekwencjach bo przecież on jej nie zgwałcił i dzieckiem go do siebie nie przywiąże powiedział Diego do żony
-Paola nie jest takim niewiniątkiem na jaką wygląda bo wiedziała,że jestem zaręczony i żenić się zamierzam z Marianellą i teraz myślę,że ona świadomie chciała doprowadzić do tego bym zerwał z ukochaną ale to,że mi się oddała to nie powód bym rujnował sobie życie żeniąc się bez miłości oświadczył matce Sergio Oligares...
-jeśli ta Paola urodzi moje dziecko to już jej powiedziałem,że je uznam ale mam nadzieję,że nie poczęliśmy razem dzieciaka bo chciałbym mieć dziecko z miłości a nie z przypadku powiedział rodzicom poirytowany sytuacją młody Oligaresi ...
-nasz wnuk powinien przyjść na świat w pełnej rodzinie a nie być nieślubnym dzieckiem upierała się Isabela Oligares
Paola Gonzales w ukryciu podsłuchiwała kłótnię Oligaresów
-dziecko przechyliłoby szalę na moją stronę bo Oligaresowie własnego wnuka by się nie wyparli a i o jego matkę czyli mnie by się odpowiednio zatroszczyli uznała sprytna dziewczyna...
-jeśli nie będę w ciąży to za parę tygodni przekupię akuszerkę by potwierdziła,że jestem brzemienna a jak już doprowadzę do ślubu z Sergiem to albo udam poronienie albo naprawdę uda mi się począć małego Oligaresa planowała sobie Paola Gonzales .....

która dziewczyna w końcu powinna zostać żoną Sergia Oligaresa czy Marianella de Valencia czy Paola Gonzales


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:38:26 04-05-12, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:20:06 11-03-12    Temat postu:

to oczywiste ze Marianella, myslę ze kombinacje Paoli powinny sie wydac , moze matka podsłucha jej rozmowy na teamat miłosnego naoiju który pomógł zdobyc jej syna , tym samym oburzona wtargnie do pokoju i krzykiem odmówi małzenstwa syna z cwana Paola . Natomiast marianella powinna miec w przyszłości dzieci. Moze okarze sie ,ze to Sergio ma problem i jego nasienie jest za słabe , może Mario mu pomoze ????????jakby tak pokierowac sprawe poronienia Marianelli , by rozice Sergia nie winili dziewczyny ????????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:48:07 12-03-12    Temat postu:

w San Fernando jedna ze służących mając wyrzuty sumienia przyznała się w końcu Jimenie, że seniorita Marianella poroniła bo przypadkowo wypiła napój z ziół powodujących skurcze ,który ta służąca dla siebie samej przygotowała chcąc pozbyć się niechcianej ciąży....
-zbałamucił mnie taki wędrowny grajek i z brzuchem zostawił więc zielarkę ubłagałam o zioła by pozbyć się kłopotu ale napój zostawiłam w kuchni i gdy seniorita Marianella tam wpadła i poprosiła o napar z ziół uspokajających bo przed ślubem trochę się denerwowała to gdy na stole stały oba napoje nasza panienka wypiła mi duszkiem nie ten napój co trzeba bo nie zdążyłam go sama zużyć i to przeze mnie to nieszczęście płakała służąca …
-nie zrobiłaś tego specjalnie i tylko pech i dziwny zbieg okoliczności sprawiły, że to moja córka a nie ty wypiłaś ten nieszczęsny napój a na dodatek ona też była w ciąży i straciła swoje dzieciątko powiedziała do służącej zaskoczona jej wyznaniem Jimena
-kamień spadł mi z serca bo teraz wiem, że moja córka nie jest chora czy nieprawidłowo zbudowana by donosić ciąże mówiła Jimena do medyka Maria de Salamanki opowiadając mu co wyznała jej służąca…
-to wszystko wyjaśnia i te skurcze a po nich krwotok wywołał napój poronny i dlatego Marianella straciła dziecko orzekł medyk Mario de Salamanka ….
ojciec Marianelli Mario de Valencia zaś nie zamierzał tak łagodnie potraktować służącej przez którą stracił nienarodzone wnuczątko i gdyby Jimena go na czas nie powstrzymała wychłostałby nieszczęsną kobietę tak był wściekły na służącą i wygonił ją z pałacu nie chcąc więcej na oczy widzieć winowajczyni poronienia młodszej córki…

na La Marianie Isabella Oligares przypadkowo usłyszała rozmowę Paoli Gonzales z córką żony medyka Olafa Lingssona Barbarę Foremanówną, w której Paola opowiedziała pasierbicy medyka, że za pomocą napoju miłosnego usidliła młodego Oligaresa…
-naprawdę tak zadziałał ??? i wy razem…. ??? chichotała Barbara a Paola bez zażenowania przytaknęła
-co ja słyszę ???!!! mój syn miał racje twierdząc, że z ciebie niezłe ziółko dziewczyno !!! krzyknęła z wyrzutem w głosie matka Sergia do Paoli
Paola na widok Isabelli Oligares wprost zaniemówiła bo chciała dalej grać niewinną ofiarę uwiedzenia a tu wszystko się wydało więc zalała się łzami i padła do nóg Isabelli Oligares
-wybacz pani, że cię okłamałam ale jestem zdesperowaną dziewczyną, która postanowiła sobie za wszelką cenę żyć lepiej i tylko pomysł zdobycia bogatego męża przyszedł mi do głowy bo sądziłam, że Sergio po tym jak jego narzeczona poroniła i pewnie nie będzie mogła już zajść w ciąże to zechce inną dziewczynę znaleźć na żonę i matkę swoich dzieci i ja wtedy miałabym szansę bo jestem zdrowa i silna i mogłabym dać mu upragnione dzieci paplała bez składu i ładu Gonzalesówna
-jesteś cyniczna Paolo bo nie pomyślałaś ,że mojego syna Sergia i jego narzeczoną łączy prawdziwa miłość i nieszczęście utraty pierwszego dziecka ich nie rozdzieli żachnęła się Isabela
-no nie pojmuję jeszcze i tego, że chciałabyś świadomie począć dziecko mężczyzny, który cię nie kocha i własnego dzieciaka unieszczęśliwić gdyż byłoby nieślubnym bękartem jak ty sama bo twój ojciec Ascanio ożenił się z twoją matką Marcelą biorąc ją za drugą żonę dopiero gdy został muzułmaninem a ty już sporo latek wtedy liczyłaś więc wiesz, że nieraz ci dokuczano z tego powodu przypomniała Gonzalesównie matka Sergia Oligaresa…
-no właśnie !!! dlatego chcę lepszego życia dla siebie by mnie szanowano !!! wyrzuciła z siebie Paola Gonzales
-kłamstwami i bezczelnym zachowaniem szacunku nie zdobędziesz dziewczyno i powinnaś się szanować a oddając się chłopakowi dla którego nic nie znaczysz postawiłaś się na równi z ladacznicami i rozpustnymi dziewkami pouczała Paolę Isabela Oligares
-to niesprawiedliwe, że pani mnie potępia za to ,że oddałam się Sergiowi a Marianelli nikt tego za złe nie ma, że z nim spała i zaszła w ciąże przed ślubem i jakoś ją o rozpustę nie posądzają !!!krzyknęła Paola
-ty się z Marianellą nie porównuj bo ona jest narzeczoną Sergia i on się z nią chce ożenić bo oboje się kochają a ty z wyrachowania chciałaś się za niego wydać nawet wrabiając go w dziecko bo jak mówisz to byłoby dla ciebie ustawienie się w życiu !!! a tego tolerować nie będę i choć do tej pory byłam za tobą przeciwko mężowi i synowi to teraz wolałabym nie mieć z tobą nic wspólnego powiedziała wzburzona Isabella Oligares do pochlipującej Gonzalesówny….
-wy bogaci biednych nie zrozumiecie !!! pani pochodzi z bogatej rodziny i miała wszystko czego zapragnęła a ja o pięknych sukniach czy biżuterii mogę sobie tylko pomarzyć bo moich rodziców nie stać na zbytki rozpłakała się Paola …
-wierz mi dziewczyno, że lepiej mieć dobrego i kochającego męża choć uboższego niż okrutnego bogacza, który maltretuje rodzinę a zwłaszcza żonę i skup się na poszukiwaniu takiego towarzysza życia, który cię pokocha i ty odwzajemnisz jego uczucia a nie poluj na bogatych paniczyków, którzy chętnie cię wykorzystają ale przyszłości z tobą nie zwiążą radziła Gonzalesównie matka Sergia Oligaresa…

Paola była zdruzgotana, że jej intryga się wydała i straciła dziewictwo z bogatym Oligaresem ale nic na tym nie zyskała bo nawet jego matka ją potępiła za podstęp z tym napojem miłosnym …
-chciałaś z kopciuszka stać się księżniczką ale ci nie wyszło wyśmiewała się z Gonzalesówny Barbarita Foremanówna ..
-biednemu zawsze wiatr w oczy ale ja im wszystkim jeszcze pokażę na co mnie stać powiedziała zamyślona córka Ascania i Marceli…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:19:09 12-03-12    Temat postu:

Zgadzam się ela0909 To Marianella powinna zostać żoną Sergia. Świetnie to Arabello wymyśliłaś, gratuluje pomysłowości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 119, 120, 121 ... 161, 162, 163  Następny
Strona 120 z 163

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin