|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:18:01 15-03-12 Temat postu: |
|
|
W Neapolu król Carlos w pośpiechu załatwiał najważniejsze sprawy jakie mu zostały przed wyjazdem. Gdy podpisywał dokumenty w swoim gabinecie usłyszał jakieś chichoty i odgłosy szybkich kroków. Zanim sie zorientował na jego kolanach już sadowili się synowie i zasypywali gradem pytań. Carlos niezdążył nawet słowa wypowiedzieć, gdy do gabinetu wpadły nianie i guwernantki. Jedna z niań trzymała małą królewnę Mariángel.
- Przepraszamy wasza królewska mość, ale mali królewicze są dziś wyjątkowo nieznośni, cały czas nam sie wyrywali i chcieli tu przybiec- tłumaczyła jedna z niań ten incydent.
- Spokojnie, przecierz nic się niestało- powiedział łaskawie król Carlos- patrząc z czułością na dzieci i myśląc że nic dziwnego że dzieci wyrywały sie nianią. Ostatnio spędział z nimi bardzo mało czasu, niewspominając już o tym że napewno teskniły za swoją matką.
- Nianie i guwernantki odetchneły z ulgą i już chciały zabrać dzieci i opuścić gabinet króla, gdy on powiedział do niani, która trzymała jego córkę:
- Daj mi królęwnę i zostawcie mnie samego z dziecmi, a ty zawiadom moją matkę ksieżnę Olivie, że chcę aby przyszła do mojego gabinetu- powiedział król Carlos zwracając sie do jednej z guwernantek. I gdy służba opuściła gabinet króla. Ten zaczął bawić sie z dziećmi.
- Kiedy wróci mama?- spytał królewicz Romeo ojca
- Niewiedomo synku ale musze wam coś powiedzieć.
- Mali królewicze zwrócili oczy w kierunku ojca, a ich siostra przestała gaworzyć i radosym spojrzeniem mierzyła teraz swojego ojca.
- No maleńka, niepatrz tak na mnie bo mnie zachipnotyzujesz- powiedział rozbawiony król do córki, która się uśmiechneła.
- ALe co chciałeś powiedzieć?- doputywali sie synowie króla
- Dzieci musze wyjechać- oznajmił poważnie król.
- Dokąd?- pytały dalej dzieci.
- Do waszej mamy, potrzebuje mojej pomocy, a wy zostanicie tu z dziadkiem Claudiem i babcią Olivią.
- Nie, my chcemy jechać z tobą- zaczeły marudzić dzieci czepiając sie ubrania Carlosa.
- Król Carlos z początku się niezgodził, ale synowie tak długo wiercili mu dziórę w brzuchu, a Mariángel patrzyła słodko, że w końcu sie zgodził i gdy do gabinetu weszła jego matka oznajmił, że za dwa dni wypływa na La marianę i zabiera ze sobą dzieci.
- Księżna Olivia, była zszokowana i próbowałą to wybić z głowy swojemu najstarszemu synowi, ale król był nieugięty i tak księżna Olivia, zaczełą przygotowywać dzieci do podróży razem ze służbą...
Tymczasem na La Marianie Karina wróciła do miejsca które przeszukiwała razem z matką, bratem i jego żoną w nadzieii że znajdze coś do czego mógłby pasować klucz, który znalazła. Gdy zrezygnowana już miała wyjść jej oczom ukazała się kasetka z przyborami do pisania. Zaintrygowana podeszął do niej i sprawdziłą czy klucz pasuje. Ku jej radości okazało się że tak, więc królowa szybko otworzyłą kasetke i znalazłą wiele ciekawych rzeczy. Lecz po namyśle stwierdziłą, że woli je obejrzeć w sypialni i tam sie też udała, podrodze karząc służącym zrobić sobie kawe. Gdy tylko wpadła do swojej sypialni od razu rzuciłą sie na łóżko i zaczęła przeglądać rzeczy jakie znalazła w kasetce. Bez wątpienia należała do cioci Éléonore. Królowa Neapolu znalazła w niej listy miłosne od Arthura i wszystkie przeczytałą w nadziei że znajdzie coś co mogło by jej sie przadać, ale nic takiego nieznalazłą. W końcu zaczeła się bawić kasetką i jej palce zaczełu jeździć po krawędziach przedmiotu, gdy nagle natrafiła na coś co sprawiło, że z bocznej ścianki kasetki wyskoczyła szyfladka.
Królowa Karina lekko zdziwiona sprawdziła co sprawiło że szuflada się wysuneła i zauważyła, że na ściance jest mały kwadracik, którego niesposób zobaczyć trzeba go wyczuć pod palcami, a jest to bardzo trudne.
- Hmn, skoro udało mi sie otworzyć tę szufladkę, to sprawdźmy co też ciocia Éléonore w niej trzymała- pomyślałą szybko królowa Karina i zaczeła przetrząsać zawartość szufladki.
Znalazła, jakieś stare listy z francji, zapewne od wielbicieli, a także kartkę poplamioną krwią. Karina troche zszokowana wyciągneła ręke aby podnieść tą kartkę i przecztać jej zawartosć. Miała nadzieje że znalazła jakąś wskazówkę i niemyliła sie. List napisała jej ciotka, a było w nim napisane coś o niebezpieczeństwie w lesie, który przynależał do hacjendy...
- Och chodzi? jakie niebezpieczeństwo, i dlaczego list jest poplamiony krwią. Przecierz wczoraj byłam w tym lecie i nic mi się nie stało- powiedziała królowa Karina nagle przypominajac sobie, że jej koń był tam bardzo niespokojny i niechciał wjechać w głąb lasu. Co tam może być?- zastanawiała się mocno zdenerwowana królowa...
- Jakże bym chciała żeby Carlos tu był i mi pomógł, pocieszył- westchneła po chwili królowa zmartwiona swoim znaleziskiem...
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 18:37:20 15-03-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:28:04 17-03-12 Temat postu: |
|
|
na La Marianie Paola Gonzales nie chcąc wracać do rodziców w San Fernando uprosiła dalekich krewnych by jeszcze u nich pozostać i korzystając z okazji ,że Carmen de Valencia wróciła z córeczką Matyldą na wyspę u niej opiekując się dziewczynką zarabiała na szykowne suknie bo chciała wracając do domu zabłysnąć modnymi strojami przed rodziną i koleżankami w San Fernando...
Paola nie czuła się jednak najlepiej i gdy minął ponad miesiąc od dnia gdy za pomocą napoju miłosnego usidliła młodego Oligaresa zaczęła podejrzewać,że jest w ciąży a medyk potem potwierdził jej przypuszczenia....
- tego mi tylko brakowało rozmyślała niezadowolona z tego dziewczyna postanawiając pozbyć się ciąży bo po rozmowach z młodzieńcem i jego rodzicami sądziła, że Sergia nic już nie skłoni do małżeństwa nawet ich wspólne dziecko a na dodatek wszystkim było już wiadomo, że Sergio Oligares z Marianellą de Valencią wyznaczyli nową datę ślubu, który miał odbyć się niebawem....
-naprawdę naiwna byłam, że oddałam się tak temu Oligaresowi sądząc, że on będzie po tym czuł się wobec mnie jakoś szczególnie zobowiązany i ożeni się ze mną a ten tylko z głupimi przeprosinami mi po wszystkim wyskoczył i choć mówił, że gdyby się nam przytrafiło to o dziecko się zatroszczy ale ja nie chcę zostać samotną matką z bękartem więc nie pozostaje mi nic innego jak sprowokować poronienie i tyle wzdychając mówiła Gonzalesówna sama do siebie..
Carmen de Valencia jednak zauważyła ,że Paolę coś gryzie i wyciągnęła ją na zwierzenia dowiadując się wszystkiego...
-mam pecha, że za pierwszym razem zaszłam w ciąże i choć przedtem wydawało mi się ,że to dla mnie szansa zdobycia Sergia na męża to teraz nie tylko on mną wzgardził ale i jego rodzina gdy wydało się, że to przez ten napój miłosny byliśmy razem więc w nikim wsparcia nie mam skarżyła się Gonzalesówna Carmen de Valencii
-oj głupiaś ty dziewczyno !!! niemądrze robisz myśląc o pozbyciu się dziecka Oligaresa zaczęła mówić Carmen
-teraz to dopiero masz atuty w ręku a raczej w brzuchu zachichotała Carmen radząc Paoli by wykorzystała swoje dziecko i zdobyła to co wcześniej się jej zamarzyło czyli młodego Oligaresa...
-chyba mnie pani nie zrozumiała bo Sergio wyraźnie mi powiedział, że w razie wpadki uzna dziecko ale żenić się ze mną nie ożeni powiedziała poirytowana Paola do Carmen...
-posłuchaj mnie uważnie głuptasie rzekła Carmen do Paoli...
-Diego Oligares jest człowiekiem bardzo dbającym o swój ród i pragnie mieć kolejnego wnuka bo dotąd ma tylko jednego wnuka Juliana i aż trzy wnuczki najstarszą Ines od najstarszego syna Olivera i jego żony Julii i dwie wnuczki Orianę i Gabrielę od córki Milki i zięcia Pedra de Salamanki toteż utrata dziecka przez Marianellę nim tak wstrząsnęła i nie mógł jej tego wybaczyć nawet po tym jak okazało się, że to przez pomyłkowe wypicie przez Valenciówne ziół na poronienie więc wieść, że ty dasz mu wnuka całkowicie zmieni twoją sytuację i jak dobrze to rozegramy to i Sergia nakłonimy do ożenku z tobą dla dobra waszego wspólnego potomka przekonywała Gonzalesównę Carmen de Valencia ...
-niby jak ??? on przecież kocha Marianellę i z nią się będzie żenić powiedziała Paola wzruszając ramionami ...
-trzeba tak zadziałać by to Marianella z nim zerwała i on wtedy załamany po jej utracie zgodzi się ożenić z tobą bo będzie mu wszystko jedno przekonywała Paolę Carmen de Valencia...
-napiszemy zaraz list do Marianelli i jej rodziców i ja ci już go tak ułożę ,że ruszy ich sumienie i nie będą chcieli by Sergio porzucił matkę swego dziecka czyli ciebie zachichotała złośliwie Carmen , która będąc zła na swego szwagra Maria,że nie przekonał jej męża Juana do powrotu do niej postanowiła się zemścić i tę okazję wykorzystać by córce Maria i Jimeny odebrać majętnego narzeczonego....
-droga Marianello piszę do ciebie bo wiem, że jesteś dobrą kobietą i nie zechcesz mieć na sumieniu życia niewinnego maleństwa bo ja noszę pod sercem dzieciątko Sergia ale jeśli on nie zachowa się honorowo i nie ożeni się ze mną to dziecko nie będzie mogło przyjść na świat bo bękarta w żadnym razie nie urodzę i nie tylko przez to ,że sama jako nieślubne dziecko doświadczyłam wielu upokorzeń i nie chciałabym swego dziecka na to narażać a ponadto wiesz sama, że mój ojciec Ascanio Gonzales odkąd został muzułmaninem jest bardzo surowy i gdyby dowiedział się że zaszłam w ciąże przed ślubem pewnikiem by mnie zabił więc życie moje i mojego dziecka jest w twoich rękach bo jeśli zwrócisz wolność Sergiowi to on będzie mógł związać się ze mną byśmy razem stworzyli dla naszego dziecka rodzinę pisała Paola pod dyktando Carmen do narzeczonej młodego Oligaresa...
-weźmiemy ich na litość bo Marianela sama straciła dziecko więc na pewno żadnej innej kobiecie nie życzyłaby tego co sama przeżyła dedukowała sprytna Carmen de Valencia ...
-Isabela i Diego Oligaresowie jeszcze nie zdążyli wyjechać do San Fernando na ślub Sergia i Marianelli i nadal goszczą u swojej brzemiennej córki gubernatorowej Milki de Salamanki więc natychmiast tu na miejscu im oznajmimy szczęśliwą nowinę o twoim i Sergia dziecku śmiała się Carmen gdy pojechały do pałacu i tam zaskoczonym Oligaresom o tym powiedziały...
-naszym wnukiem jak i tobą się zaopiekujemy i Sergio go uzna jak zresztą to wcześniej ci już mówił ale o małżeństwie między wami nie może być mowy zgodnie powiedzieli Paoli Oligaresowie...
-jeśli nie będzie ślubu to i wasz wnuk się nie narodzi zagroziła butna Paola ...
-jak możesz nawet pomyśleć o pozbyciu się własnego dziecka !!! krzyknęła oburzona Isabela Oligares ...
-nie dopuszczę byś coś złego zrobiła mojemu wnukowi wycedził przez zęby wściekły Diego Oligares ...
-jeśli chce pan wnuka proszę syna przekonać by się ożenił z jego matką czyli ze mną powtórzyła bezczelnie Paola...
-zrozum dziewczyno, że Sergio cię nie kocha i nie rób głupstw szantażując nas bo wiedz, że świadome pozbycie się dziecka jest karalne i jeśli się tego dopuścisz znajdziesz się w więzieniu bo ja osobiście cię oskarżę i dopilnuję byś trafiła za kraty !!! wrzasnął na Paolę Diego Oligares...
-ależ ja niczego złego nie planuję bo przytrafi mi się jedynie taka pomyłka jak Marianelli robiąc niewinną minkę cynicznie powiedziała Paola
-jesteś bezczelna i bezduszna !!! przyrównując się do Marianelli ,która naprawdę straciła dziecko w wyniku tragicznej w skutkach pomyłki gdy wypiła napój służącej!!! krzyknęła matka Sergia....
-ja tam w żadne pomyłki nie wierzę i pewnie Valenciowie to wszystko wymyślili byście ich córki nie winili za utratę waszego wnuka bo ta Marianella jest słabowitego zdrowia i od niej wnuków się nie doczekacie kpiąco powiedziała Gonzalesówna,,,,
-gotów jestem dać ci sporą sumę pieniędzy gdy urodzisz zdrowe dziecko zaczął mówić Diego Oligares licząc na chciwość Paoli....
-oho !!! widzisz jak im na wnuku zależy szepnęła do Paoli Carmen de Valencia mówiąc jej by grała na zwłokę by miały czas się naradzić...
-chcę być mężatką gdy będę rodzić !!! upierała się jednak Paola Gonzales....
-może warto wziąść kasę bo Sergio może okazać się uparty i zostaniesz z niczym doradzała szeptem Paoli Carmen de Valencia...
-chcę zostać prawowitą żoną Sergia i nasze dziecko urodzę jako seniora Oligares !!! powtarzała Gonzalesówna bo uznała, że skoro Oligaresom zależy na życiu wnuka to ona tu dyktuje warunki bo nosi go w swoim łonie....
w San Fernando Sergio i Marianella byli już w przeddzień ślubu gdy Valenciowna otrzymała list z La Mariany od Paoli Gonzales i zalała się łzami
-chyba nie pisane jest nam z Sergiem się pobrać bo przedtem przeszkodziło nam w tym moje poronienie a teraz okazało się, że Paola zaszła z nim w ciąże a ja nie chcę zabrać jej dziecku ojca jak sama mi to wytknęła w liście opowiadała matce Marianella czytając jej list Gonzalesówny...
-a to bezwstydnica z tej Paoli by wymagać od ciebie rezygnacji z Sergia i unieszczęśliwić was oboje po tym jak mu się narzucała i napojem miłosnym skłoniła go by się z nią kochał !!! piekliła się Jimena bo Sergio uczciwie Marianelli i jej rodzicom opowiedział o wydarzeniach na La Marianie gdy tam załatwiał z ojcem sprawy biznesowe...
-Paola miała farta ,że za pierwszym razem poczęła dziecko i teraz stara się to wykorzystać !!! pieklił się Mario de Valencia gdy usłyszał o żądaniach Gonzalesówny...
-dziecka się nie wyprę i materialnie niczego mu nie zabraknie ale ożenić się z Paolą nie zamierzam bo nie kocham tej kobiety i złości mnie ,że ta bezwstydnica ośmieliła się do ciebie pisać te bzdury byś mnie rzuciła mówił Sergio do Marianelli...
-nie wiem Sergio czy powinniśmy budować nasze szczęście razem gdy Paola urodzi twoje dziecko zaczęła mówić Marianella...
-nie możesz ugiąć się przed jej groźbami i mnie porzucić bo wtedy wszyscy będziemy nieszczęśliwi bo ja i tak w żadnym wypadku jej nie poślubię tłumaczył Marianelli młody Oligares..
-no widzisz jak przez te nieszczęsne napoje pokomplikowało się nasze życie bo ja przez napój poronny straciłam nasze dziecko i ślub musieliśmy odroczyć a ty przez napój miłosny wplatałeś się w zobowiązania wobec Paoili wzdychała Marianella rozmawiając z narzeczonym....
Paola Gonzxales z Carmen de Valencią postanowiły nie dopuścić do ślubu Sergia Oligaresa z Marianellą więc pojechały do San Fernando i tam
ponieważ Sergio nie chciał nawet z Paolą rozmawiać o ich związku zapewniając jednak,ze dziecka się nie wyrzeknie kobiety umyśliły sobie znaleźć sojuszników w osobach miejscowego proboszcza i rodziców Paoli
przekonując ich ,że dla dobra dziecka ,którego spodziewa się Paola Sergio to z nią a nie z Marianellą winien się ożenić...
Ascanio z Marcelą swoją drugą żoną zaraz poszli do rodziców Marianelli i tam wywiązała się kłótnia bo Mario i Jimena uważali,że Sergio ma prawo do szczęścia z Marianellą bo oboje się kochają natomiast Ascanio i Marcela upierali się,że najważniejsze jest teraz dobro dziecka Paoli i Sergia i to oni muszą stworzyć dla spodziewanego potomka rodzinę...
miejscowy proboszcz zaś konferował z Sergiem i jego rodzicami Diegiem i Isabellą przekonując ich ,że wolą Bożą jest by Sergio poświecił się dla niewinnego dzieciątka,które ma przyjść na świat i z jego matką się ożenił...
-sama opatrzność zdecydowała ,że matką twojego dziecka będzie Paola a nie Marianella,którą poroniła bo tak jej widać było pisane grzmiał konserwatywny kapłan...
-to nie żadna opatrzność ale przypadek sprawił ,że Marianellę spotkało to nieszczęście i nasze dziecko straciła !!!! krzyknął poirytowany Sergio
-zresztą my z Marianellą się kochamy i będziemy mieć dzieci z miłości a z Paolą nic mnie nie łączy ale naszym dzieckiem się zajmę ,uznam i zabezpieczę materialnie dodał Sergio...
-dziecko potrzebuje obojga rodziców i winno urodzić się w pobogosławionym związku małżeńskim upierał się duchowny...
-moje małżeństwo z Paolą,której nie kocham byłoby nieszczęśliwe i dziecko też na tym by ucierpiało powiedział stanowczym głosem młody Oligares...
-ta Paola Gonzales to bezwstydnica skoro zadała się z mężczyzną zaręczonym z inną dziewczyną,który jej nie kochał a sama też do niego nic nie czuła i tylko bogato za mąż chciała się wydać wtrąciła się Isabela Oligares popierając decyzję syna...
-musimy jeszcze dodać księże proboszczu,że Gonzalesówna ośmieliła się nas szantażować na La Maranie grożąc,że jak Sergio jej nie poślubi pozbędzie się jego dziecka bo niby wstydzi się mieć nieślubne dziecko będąc panienką wycedził przez zęby wściekły na Paolę Diego Oligares...
-nie może być !!! żegnając się znakiem krzyża powiedział zaskoczony tym ksiądz...
-tak było !!! potwierdziła słowa męża Isabela Oligares...
-jak ona śmiała nawet o tym pomyśleć !!! pieklił się Sergio bo mimo wszystko nie chciał by dziecku ,które nosi Paola coś złego się przytrafiło...
-najlepiej będzie gdy po porodzie odbierzemy dziecko Paoli i ty Sergio z Marianellą będziecie je wychowywać powiedział Diego Oligares a jego żona Isabella i syn Sergio spojrzeli po sobie bo przypomniało im to historie z dawnych lat gdy Diego odebrał byłej narzeczonej Olivii swego najstarszego syna Olivera i chłopczyk wychowywał się w rodzinie ojca z przyrodnim rodzeństwem Milką i Sergiem,którzy dopiero po latach poznali rodzinną tajemnicę...
-chyba nie powinniśmy tego zrobić !!! w końcu Paola to matka dziecka i jeśli je urodzi nie możemy jej maleństwa odebrać nieśmiało zaprotestowała Isabella -zresztą nie chcę by znów w naszej rodzinie powtórzyła się historia z przeszłości bo wiemy przecież, że Olivia bardzo cierpiała po tym jak zabrałeś jej syna Olivera zwróciwszy się do męża mówiła Isabela Oligares ..
-Olivia jest inną kobietą i na myśl jej nie przyszło by pozbyć się mojego dziecka jak tej Paoli naszego wnuka żachnął się Diego Oligares....
Carmen de Valencia zadbała też by mieszkańców San Fernando zainteresować sprawą dziecka Paoli i wzmóc presje otoczenia na młodego Oligaresa by zachował się honorowo i poślubił kobietę noszącą jego dziecko..
najbardziej w sprawę zaangażował się Santiago Marquez Mancera y Ruiz szwagier ojca Paoli Ascania Gonzalesa i ludzi przekonywał,że Sergio powinien ponieść konsekwencje za spłodzenie dziecka z Paolą i skoro jest jeszcze wolny ożenić się z ciężarną dziewczyną...
-niedawno moja córka nosiła dziecko Sergia i choć poroniła jest jego formalną narzeczoną i to z nią się musi ożenić mówił Mario de Valencia do ludzi zbulwersowanych tą sprawą...
- teraz w ciąży z Sergiem jest jednak Paola i jeśli młody Oligares ma wybierać to ją powinien wziąść za żonę !!! krzyczał Santiago
Jimena de Valencia była wściekła na Ascania,że chce jej córkę pozbawić męża i swoją Paole wcisnąć Oligaresom wykorzystując jej ciąże...
-jak możesz na nas naciskać by Marianella sama zrezygnowała z ukochanego unieszczęśliwiając jego i siebie wyrzucała Ascaniowi Jimena..
-muszę dbać o interesy córki i spodziewanego wnuka !!! krzyknął Ascanio
-ja swojej Marianelli też skrzywdzić nie dam !! z zaciętą twarzą oznajmiła Jimena de Valencia ...
-a to ci dopiero historia plotkowano w miasteczku...
-dobrze,że obie kobiety Sergia nie są w ciąży bo młodzieniec miałby twardszy orzech do zgryzienia wyśmiewali się niektórzy złośliwi plotkarze
w najgorszej sytuacji była Sandra Gonzales starsza siostra Marianelli a równocześnie szwagierka Paoli bo mąż Sandry Eduardo Gonzales był przyrodnim bratem Paoli...
-żal mi obu dziewcząt bo wiem,ze Marianella kocha Sergia z wzajemnością a Paola chcąc odbić jej bogatego narzeczonego zaszła z nim w ciąże i chce to wykorzystać mówiła do matki Sandra..
-najważniejsza dla ciebie winna być siostra Marianella i jej szczęście a szwagierka Paola to interesowna i wyrachowana osóbka , która jak to mówią po trupach chce dojść do celu i bogatego męża zdobyć powiedziała Jimena do najstarszej córki Sandry Gonzales....
najstarszy syn Ascania Eduardo Gonzales był za swoją przyrodnią siostrą Paolą i z żoną Sandrą nie mogli się pogodzić w kwestii kogo Sergio Oligares ma poślubić..
-ta sprawa skłóciła naszą rodzinę zamartwiała się Jimena de Valencia ....
-młodzi Gonzalesowie kłócą się coraz częściej bo każdy swoją siostrę wspiera cieszyła się z niesnasek w rodzinie Carmen de Valencia i podburzała ludzi by ciągle o tym plotkowali ....
Marianella de Valencia już sama nie wiedziała jak ma postąpić i płakała po katach nic nie mogąc jeść więc chudła w oczach...
-twój ślub córeczko odbędzie się jak planowano i choć rodzina jest podzielona nie zamierzam odwoływać uroczystości powiedział do Marianelli Mario de Valencia ku zadowoleniu Oligaresów a zwłaszcza Sergia....
Valenciówna jednak wciąż miała skrupuły i w uszach jej brzmiały oskarżające słowa Paoli ,że swe szczęście chce budować na nieszczęściu jej ciężarnej rywalki i jej niewinnego dzieciątka...
gdy na dwa dni przed planowanym ślubem Sergio zakradł się do sypialni narzeczonej Marianella długo wzbraniała się nim mu uległa
[link widoczny dla zalogowanych]
-kocham cię i pragnę ukochana szeptał do niej Sergio gdy leżeli razem przytuleni po zbliżeniu...
-czy kochając się ze mną porównujesz mnie do Paoli ???zapytała nagle Marianella
-myślę tylko o tobie i nawet gdy byłem z Paolą wyszeptałem jej do ucha twoje imię bo tylko szał pożądania przez ten miłosny napój mnie wtedy skłonił do spółkowania z nią przysięgał się narzeczonej młody Oligares...
-czemu nam się musiało to wszystko przytrafić wzdychała Marianella...
-nie wiem i nie chcę dalej się zadręczać bo musimy o sobie i swoim szczęściu myśleć szeptał Sergio do narzeczonej...
-myślę o twoim dziecko z Paolą i o tym,że ona ciągle będzie miedzy nami bo jak z waszym dzieckiem będziesz się spotykać to i ją zawsze będziesz widział z zazdrością mówiła Marianella...
-marzę o dziecku z tobą moja ukochana no już prawie żono z uśmiechem szepnął Sergio
-mojego potomka z Paolą też będę kochał i się o niego troszczył a ona Paola nigdy nie będzie dla mnie tak ważna jak ty Marianello przysięgał się narzeczony Valenciówny i narzeczeni znów przylgnęli do siebie kochając się namiętnie
[link widoczny dla zalogowanych]
w sypialni młodych Gonzalesów małżonkowie leżeli odwróceni do siebie tyłem bo przez te sprzeczki o siostry Sandra pokłócona z mężem Eduardem coraz mniej się z nim dogadywała i myślała nawet o wyprowadzeniu się z córeczką Jimenitą do swoich rodziców Jimeny i Maria de Valenciów....
[link widoczny dla zalogowanych]
-za kogo ja wyszłam Eduardo okazał się być egoistą myślącym tylko o swojej rodzinie a tego,że moja siostra Marianella a jego szwagierka też cierpi to nie zauważa skupiając się tylko na swojej cynicznej siostruni Paoli co mojej siostrze chce ukraść ukochanego rozmyślała poirytowana Sandra...
-rodzina de Valenciów uważa się za lepszą od mojej i nie chcą ustąpić i przyznać,że teraz to Paola ma więcej praw do Sergia bo on jest ojcem jej dziecka i to powinno dla wszystkich być jasne,że Sergio z Paolą i swoim dzieckiem winni stworzyć rodzinę rozmyślał z kolei mąż Sandry...
-Marianella jest ładna i posażna i powinna innego męża sobie znaleźć a Sergia zostawić mojej siostrze Paoli uznał Eduardo Gonzales....
-Marianella pewnie i tak poślubi Sergia bo on tylko ją kocha ale teraz nasze rodziny czyli Valenciowie z Gonzalesami będą żyły jak pies z kotem wzdychała Sandra Gonzalez z domu de Valencia....
nazajutrz Paola Gonzales znów przyszła do pałacu chcąc naciskać na Marianelle by zerwała z Sergiem ale Jimena nie dopuściła jej do córki ...
-ślub i wesele Marianelli i Sergia czy ci się to podoba Paolo czy nie odbędzie się jutro i nic im w tym już nie przeszkodzi oznajmiła stanowczo Gonzalesównie...
-to się jeszcze okaże bo uprzedzam,że przyjdę do kościoła i wobec wszystkich wykrzyczę,że ich małżeństwo nie może dojść do skutku bo Sergio ma wobec mnie i naszego dziecka zobowiązania zagroziła bezczelnie Paola Gonzales...
-trzymajcie mnie bo uduszę tę bezwstydną dziewkę !!! wrzasnął Mario de Valencia gdy usłyszał pogróżki Gonzalesówny....
-daj spokój Mario !!! mówiła Jimena do męża starając się go uciszyć by Marianella nie usłyszała co w holu pałacu mówią bo i tak ich młodsza córka była nerwowa przed drugim podejściem do swego ślubu i wesela z młodym Oligaresem...
-mam pecha bo choć wykorzystując napój miłosny zdobyłam Sergia i nawet zaszłam z nim w ciąże to jakoś nie zdołałam go tak tym zobowiązać by poczuł do mnie choć sympatię a ja jak każda dziewczyna pragnę miłości i czułości bo mimo to iż tylko raz kochałam się z mężczyzną to sprawiło mi to przyjemność i chciałabym co noc jej zaznawać zwierzała się Paola swojej matce Marceli skarżąc się jednocześnie na swój los...
-o swoje szczęście trzeba walczyć a czy ty córko jesteś pewna,że coś czujesz do Sergia i gdyby się z tobą ożenił bylibyście razem szczęśliwi ? zapytała Marcela...
-chyba się w nim zakochałam choć nie przeczę,że decydującym powodem by go usidlić była chęć dobrego zamążpójścia ale wierz mi mamo,że Sergio podoba mi się jako mężczyzna, było naprawdę przyjemnie gdy się kochaliśmy i z tego będziemy mieć dziecko ,czy to nie wystarczające powody byśmy razem stworzyli udaną rodzinę mówiła wzdychając ciężarna Gonzalesówna...
-on niestety kocha Marianellę a nie ciebie i nawet wasze wspólne dziecko nie skłoniło go by zerwać zaręczyny z Valenciówną powiedziała Marcela..
-no właśnie gdyby Marianella nie stała między nami wszystko by się ułożyło prychnęła Paola...
-nie powinnaś Paolo robić sobie złudnych nadziei a raczej na swoim dziecku się skupić a nie mężczyźnie,który cię nie chce !!! słysząc słowa siostrzenicy powiedziała Manuela ciotka Paoli bliźniacza siostra Marceli Gonzales...
-ty Manuelo już dawno zraziłaś się do mężczyzn i odsunęłaś się od Ascania a mnie to nawet było na rękę bo dzięki temu mogłam zostać jego drugą żoną jak przyjął wiarę muzułmańską docięła siostrze Marcela....
-to prawda ,że jestem zadowolona iż Ascanio już mnie nie zmusza do wypełniania tych obowiązków małżeńskich bo po moich przykrych doświadczeniach z mężczyznami nie lubię "tych rzeczy" otwarcie przyznała Manuela Gonzales...
-ja chcę być nie tylko matką ale i żoną i kochanką dla Sergia bo " te rzeczy" jak mówisz ciociu są dla mnie ważne i chcę ich zaznawać jak najczęściej zachichotała bezwstydnie Paola....
do San Fernando zjechało już sporo gości na ślub i wesele Valenciówny z młodym Oligaresem ...
przybyli więc ciężarna siostra pana młodego księżna Milka de Salamanca z mężem Pedrem,
starszy brat Sergia Oliver Oligares z żoną Julią,
wicekról Ricardo de Salamanca z żoną Camilą i najmłodszym synem Carmelem,
przyrodni brat Diega Oligaresa John Foreman z żoną arabską księżniczką Aiszą i dziećmi w tym synem Davidem,którego przywiózł specjalnie by chłopak zabiegał dalej o rękę Sofii córki Santiaga pomimo jej zaręczyn z młodym księciem Carmelem de Salamanką
młody David Foreman spotkał w San Fernando matkę Carmen de Valencję z najmłodszą siostrzyczką Matyldą ale najbardziej zainteresowany był nie Sofią,z którą chciał go połączyć ojciec ale Paolą Gonzales i nie zrażało go do dziewczyny nawet to,że spodziewa się nieślubnego dziecka i powszechnie nazywana jest w San Fernando skandalistką i intrygantką chcącą odbić Valenciównie narzeczonego i by to osiągnąć nie zawahała się przed zaciągnięciem młodego Oligaresa do łoża podczas pobytu na La Marianie....
Paola Gonzales na zaloty młodego Foremana starszego od niej o 4 lata nie zwracała uwagi pochłonięta staraniami o zdobycie jego kuzyna Sergia Oligaresa...
Carmen de Valencia natychmiast dostrzegła co się święci i postanowiła syna odsunąć od Gonzalesówny..
-przestań wodzić oczami i nadskakiwać Gonzalesównie bo to nie jest dziewczyna dla ciebie pouczała Davida jego matka Carmen de Valencia....
-a dlaczego chcesz mnie do niej zniechęcić mamo ??? zapytał ze śmiechem David Foreman...
-Paola spodziewa się dziecka twojego kuzyna Sergia i to z nim winna założyć rodzinę rzekła Carmen
-oj mamo !!! Sergio poza Marianellą świata nie widzi i nie rzuci ukochanej dla Paoli choć jest z nim brzemienna a mnie jej dziecko nie przeszkadza tłumaczył Carmen jej syn David...
-ty mamo zresztą też dwukrotnie wychodziłaś za mąż i obaj twoi mężowie brali cię z nieślubnymi dziećmi bo i ciemnoskóry Martin i ja z Joanną byliśmy jak to nieładnie określają bękartami a z ojczymami najpierw Diegiem Perezem twoim pierwszym mężem a potem Juanem de Valencią obecnym małżonkiem dobrze się nam żyło przypomniał Carmen jej syn...
-ty nosisz nazwisko Foreman a to zobowiązuje bo jesteś najstarszym synem Johna i twój ojciec wybrał ci na żonę Sofię Marquez Mancerę de Ruiz przypomniała Davidowi Carmen de Valencia...
-choć ojcu się ten mariaż marzył ale Sofia woli księcia Carmela de Salamankę tak jak ja teraz upodobałem sobie Paolę zaśmiał się David Foreman ...
-tego by tylko brakowało by ta bezpruderyjna Paola zechciała zostać moją synową rozmyślała niezadowolona z wyboru Davida Carmen
-nie po to pomagałam tej Gonzalesównie by zamiast Sergia zdobyła mojego rodzonego syna denerwowała się matka Davida dalej usiłując go zniechęcać do Paoli...
na ślub mojej córki zjechała do San Fernando oprócz moich dwóch braci stara gwardia moich przyjaciół cieszył się Mario de Valencia widząc u siebie i Ricarda de Salamanke i Johna Foremana z rodzinami...
panie mające uczestniczyć w ślubie i weselu Marianelli z Sergiem Oligaresem prześcigały się w wytwornych kreacjach na tę uroczystość specjalnie przygotowanych...
na ślub u Valenciów nie zaproszono ani Carmen de Valencii ani rodziny Gonzalesów .....
wytworne damy na uroczystości ślubne młodych Oligaresów przygotowały takie kreacje :
wicekrólowa Camila de Salamanca żona Ricarda
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
księżna Milka de Salamanca żona Pedra
[link widoczny dla zalogowanych]
księżna Elena de Salamanca żona Maria
[link widoczny dla zalogowanych]
Camilka de Valencii żona Pabla
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jimena de Valencia żona Maria
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Margarita de Valencia żona Jose Marii
[link widoczny dla zalogowanych]
Sandra Gonzales żona Eduarda
[link widoczny dla zalogowanych]
Isabela Oligares żona Diega
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jula Oligares żona Olivera
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Adela Marquez Mancera y Ruiz żona Santiaga
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Sofia Marquez Mancera y Ruiz córka Santiaga
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
księżniczka Fatima Darien żona Vasca
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
księżniczka Aisza żona Johna Foremana
[link widoczny dla zalogowanych]
panna młoda Marianella de Valencia też była zmuszona zmienić kreacje ślubną bo znacznie wyszczuplała po zmartwieniach związanych ze sprawą Paoli i Sergia i miała w dniu swojego ślubu taką suknię włożyć
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jimena żaliła się wicekrólowej Camili,że nie dosyć iż nadal cierpi na wstydliwą chorobę,której leczenie jest długotrwałe i uciążliwe to teraz ma zmartwienia z młodszą córką Marianellą,którą z rąk Alvara uwolnił Sergio Oligares i gdy młodzi mieli się już pobrać w przeddzień ślubu poroniła swoja pierwszą ciąże a gdy teraz drugi termin ślubu ustalili okazało się,że chce temu przeszkodzić córka Ascania i Marceli Paola Gonzalesówna, która z Sergiem zaszła w ciąże podczas jego pobytu w interesach na La Marianie....
-doprawdy ci współczuje tych kłopotów ale nie zamartwiaj się na zapas bo przynajmniej młodzi nie dadzą sobie życia zrujnować i będą razem wbrew przeciwnościom losu pocieszała Jimenę Camila...
Ricardo de Salamanca po wysłuchaniu Maria de Valenci poradził mu by w czasie ślubu i wesela córki gwardzistów wykorzystał by zadbali żeby Paola ani nikt z jej rodziny nie zagroził ceremonii i ślub z weselem Marianelli i Sergia przebiegły spokojnie i bez skandalu...
Paola Gonzales nie próżnowała i chcąc nie dopuścić do ślubu Sergia podbiegła do niego na rynku miasteczka i z płaczem zaczęła go prosić by nie żenił się z Marianellą ale z nią przez wzgląd na ich niewinne dzieciątko..
-nie rób publicznie przedstawienia Paolo !!! wycedził przez zęby wściekły
Sergio bo wokół nich zaraz zebrał się tłum ciekawskich gapiów...
-wiesz,że cię nie zostawię bez pomocy ale już wiele razy mówiłem ci ,że nie ożenię się z tobą półgłosem mówił do Gonzalesówny Sergio Oligares...
-odtrącasz mnie bo jestem biedniejsza niż Valenciówna bo porządniejsza ode mnie Marianella wcale nie jest skoro przed ślubem też ci dawała zaczęła zawodzić Paola chcąc by ludzie potępiali Sergia jako bezdusznego egoistę...
-Marianelle kocham a ciebie nie i tylko się niepotrzebnie poniżasz błagając mnie bym się z tobą żenił dla dobra dziecka szeptał do ucha Paoli poirytowany jej naleganiami młody Oligares...
Elena736 w miarę wolnego czasu opisz dalszy ciąg przygód królowej Kariny na La Marianie
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 11:45:50 19-03-12, w całości zmieniany 8 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:28:19 20-03-12 Temat postu: |
|
|
W Neapolu, król Carlos właśnie wsiadał na swój królewski galeon, towarzyszyły mu trzy nianie. Miały one pilnować dzieci. Carlos sam wszedł na pokład trzymając w ramionach najmłodszą ze swych pociech, córeczkę Mariángel. Królewna patrzyła na otoczenie z ciekawością, a nawet wyzwaniem w oczach. Do tego jej śliczną twarz aniołka rozpogadzał radosnych uśmiech na ustach:
[link widoczny dla zalogowanych]
Król Carlos gdy tylko ulokował sie w swojej kajucie, zaraz poszedł do swoich dzieci, żeby sprawdzić jak się czują. Troche się martwił, że będą miały objawy choroby morskiej, ale na szczęście żadne z dzieci nie chorowało. Wszyscy z rodziny długo żegnali króla i dzieci, zebrało się tam chyba całe miasto, które poszło pożegnać swojego władce. Ludzie mieli jednak nadzieje, że ich król i królowa niebawem wrócą.
Tymczasem na La Marianie, królowa Karina w swojej posiadłośi, siedziała w gabinecie swojego ojca, i próbowała połączyć ze sobą wszsystko co do tej pory odnalazła. Niemogła znaleźć logicznego wyjaśnienia na to wszystko. Nic nie składało sie do całości. Karina jednak ciągle miała przed oczami las, do którego wjechała z gwardzistami, i to jak Tornado sie tam zachowywał. To wydarzenie wyjątkowo ją niepokoiło, a w połączeniu z listem tworzyło mroczną tajemnice. Młoda królowa, zawsze była wszystkiego ciekawa, a mroczne tajemnice, o których już nieraz czytała w rozmaitych, książkach, które były oczywiście spod piór anonimowych autorów, zawsze przyprawiały ją odreszcze. Jednak sytuacja w której znalazła sie sama, niebyła fikcyjną przygodą...
- Muszę jeszcze raz pojechać do lasu, do miejsca gdzie Tornado się płoszył, tam napewno znajde coś co przybliży mnie do rozwikłania zagadki- planowała Karina, lecz najpierw napisze do Carlosa- postanowiła młoda władczyni, poczym wyciągnęła z sekretarzyka czystą kartkę oraz pióro i zaczęła pisać.
- Drobne, litery, lekko pochyłe szybko pojawiały sie na bielutkiej kartce. Pismo królowej, było piękne, każdy bez trudu domyśliłby sie, że należy ono do kobiety i to niebyle jakiej...
List zawierał , obawy i przypuszczenia Kariny na temat wszystkich rzeczy jakie odnalazła, ale było w nim również wiele miłości skierowanej do ukochanegio i dzieci.
Gdy skończyła, szybko wsadziła go do koperty i przpieczętowała swoją pieczęcią, poczym wstawiła do szuflady biórka z zamiarem wysłania go później.
Karina w stajni znalazła odpowiedniego wierzchowca pod damskie siodło Diabła.
- Diabeł napewno sie nie spłoszy, w tamtym miejscu, a Tornado i tak jest karmiony- myślała sprytnie królowa, No cóż, raz kozie śmierć -pomyślała i wraz z gwadzistami udała się leśną drogą do tajemniczego miejsca.......
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 1:25:42 21-03-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ania1302 Debiutant
Dołączył: 13 Gru 2010 Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:58:27 20-03-12 Temat postu: |
|
|
No i wzbudziłaś ciekawość chyba nie tylko moją. Niedobra, skończyć w takim momencie?! - To żart. Bardzo mi się podoba ten wątek. i czekam cierpliwie na ciąg dalszy.
Ostatnio zmieniony przez ania1302 dnia 14:00:36 20-03-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:07:23 20-03-12 Temat postu: |
|
|
ania1302 napisał: | No i wzbudziłaś ciekawość chyba nie tylko moją. Niedobra, skończyć w takim momencie?! - To żart. Bardzo mi się podoba ten wątek. i czekam cierpliwie na ciąg dalszy. |
podzielam zdanie ani1302 i ciekawość mnie zżera co odkryje królowa Karina na La Marianie i czy jej mąż król Carlos jej pomoże wyjaśnić tajemnice z przeszłości
w San Fernando tymczasem w dniu ślubu Marianelli de Valencii z Sergiem Oligaresem gwardziści służący ojcu panny młodej pilnowali by nikt niepowołany nie zakłócił uroczystości ślubnych ale stojąc przy ołtarzu Sergio ciągle obawiał się wtargnięcia do kościoła Paoli a i Marianella była tak rozkojarzona ,że ksiądz dwukrotnie powtórzył pytanie czy zgadza się z własnej nieprzymuszonej woli wziąść za męża Sergia Oligaresa i gdy wreszcie wydukała ,że" tak" wszyscy odetchnęli z ulgą i ksiądz ogłosił Sergia i Marianełlę mężem i żoną...
Paola Gonzales choć próbowała nie przedostała się przez kordon gwardzistów strzegących porządku przed kościołem i słysząc wiwaty i życzenia dla młodej świeżo poślubionej pary aż tupała i krzyczała ze złości,że nie udało się jej zniweczyć planów matrymonialnych Sergia...
-twoje rady na nic mi się zdały i tylko z bękartem w brzuchu zostałam wykrzyczała Carmen de Valencii wściekła Paola...
-nie ja ci tego bachora zrobiłam i nie mogłam przewidzieć,że Sergio pozostanie niewzruszony na prośby i groźby tłumaczyła się Carmen...
-co mam teraz zrobić ??!! reputację sobie zniszczyłam ,bogatego męża nie zdobyłam i teraz będę pośmiewiskiem wszystkich w San Fernando !!! wrzeszczała zła Paola...
-skandal sama wywołałaś bo nawet na placu publicznie się poniżałaś przed tym Oligaresem a on mimo wszystko wybrał Marianelle docięła Paoli Carmen de Valencia...
-muszę chyba tego bachora Sergia się pozbyć warknęła Paola
-no nie radziłabym ci tego o Diego Oligares zapowiedział,że wtedy oskarży ciebie o śmierć swojego wnuka i trafisz za kraty przypomniała Gonzalesównie Carmen ...
-jak ten Oligares śmie mnie zmuszać by urodziła to dziecko po tym jak Sergio ożenił się z inną a nie ze mną !!! piekliła się Paola...
-możesz po urodzeniu dzieciaka podrzucić jego ojcu i tej jego żoneczce zachichotała Carmen ...
-no tak męczyć się nosząc dziecko przez tyle miesięcy i rodzić w bólach a potem gotowe dziecko mu oddać ???!!!
-ładne mi rady dajesz !!! ale to ja teraz szaleję z wściekłości,że wszystkie moje plany wzięły w łeb !!! wrzeszczała Paola do Carmen w czasie gdy Sergio z żoną bawili się na swoim weselu...
-nie wszystko w życiu idzie po naszej myśli westchnęła Carmen przypominając sobie swoje błędy życiowe a zwłaszcza utratę męża Juana de Valencii ....
wesele Sergia i Marianelli było udane choć Marianella wciąż myślała o Paoli....
-nazajutrz po nocy poślubnej wyjeżdżamy do Veracruz by zamieszkać na stałe w naszej rezydencji tam zbudowanej szeptał Sergio do żony widząc jej zamyśloną twarz ...
-to dobrze bo mam już dość tych plotek w San Fernando i nie mogłabym tu żyć dalej westchnęła młoda seniora Oligares ...
-ludzie jak ludzie pogadają sobie i przestaną więc złymi językami się nie przejmuj ukochana mówił Sergio tuląc i całując żonę....
-jeśli Paola nie będzie sama chciała wychowywać twojego dziecka to może my razem byśmy je wychowywali zaproponowała nieśmiało Marianella…
-chętnie bym na to przystał ale myślę, że Paola będzie chciała to dziecko wykorzystywać dla swoich egoistycznych celów i nie odda go nam by wychowywało się w naszej rodzinie przewidywał Sergio Oligares…
-nareszcie doszło do ślubu i wesela mojej Marianelli cieszyła się Jimena de Valencia..
-należy się młodym szczęście po tylu perypetiach co przeszli by być razem przytaknęła Isabela Oligares matka pana młodego...
-obyś synowo jak najszybciej zaszła w ciąże bo tym całą rodzinę ucieszysz składając życzenia ślubne Marianelli nie omieszkał powiedzieć Diego Oligares...
-nie musi mi tego teść przypominać bo wiem dobrze czego Oligaresowie ode mnie oczekują a zresztą pierwsze dziecko Sergia urodzi Paola pomyślała poirytowana Marianella...
Mario de Valencia wznosząc toasty na weselu córki mówił do wicekróla Ricarda de Salamanki,że cieszy się iż trójkę dzieci ma już pożenionych i została mu tylko mała Andrea....
Sandra Gonzales najstarsza córka de Valenciów przyszła na ślub i wesele siostry co prawda z mężem Eduardem ale młodzi Gonzalesowie prawie się do siebie nie odzywali i szwagier młodym Oligaresom Marianelli i Sergiowi złożył życzenia najchłodniej jak potrafił i przy stole weselnym siedział naburmuszony więc Sandra tańczyła z innymi ku zazdrości i złości męża....
Eduardo Ggonzales przyrodni brat Paoli nie mógł wybaczyć szwagierce Marianelli,że wyszła za Sergia wiedząc,że będzie miał dziecko z jego siostrą a Sergia to traktował wręcz wrogo...
-moja siostra nie była na tyle dobra dla tych Oligaresów by ten Sergio wziął ją za żonę i ich dziecku stworzył rodzinę rozmyślał Eduardo syn Ascania i Manueli Gonzalesów ...
państwo młodzi wymknęli się wcześniej z wesela by spędzić upojną noc poślubną w sypialni specjalnie na tę okazję przygotowaną przez Jimenę de Valencię matkę panny młodej..
-nareszcie sami i już po ślubie cieszył się Sergio rozbierając i całując żonę
-tak długo na to czekałam by móc nazywać się twoją żoną westchnęła Marianella oddając pocałunki mężowi i młodzi Oligasresowei z zapałem skonsumowali swoje małżeństwo
[link widoczny dla zalogowanych]
nienasycony pan młody nie dał zasnąć ukochanej aż do rana
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 17:46:42 20-03-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:27:35 21-03-12 Temat postu: |
|
|
Miło mi, że wam się podoba, a to ze wzbudziłam ciekawość, bardzo mnie cieszy. Spokojnie już niebawem cała zagadka się wyjaśni, pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:09:01 21-03-12 Temat postu: |
|
|
Gdy królowa Karina wraz z gwardzistami, udała się do lasu, do miejsca w którym Tornado był bardzo spłoszony, ogarneło ją dziwne uczucie :
-Tak jak by coś się miało za chwile wydarzyć- pomyślała, ale nie tylko ona była zaniepokojona, wszystkie konie nerwowo strzygły uszami. Diabeł potrząsał szyją i rozdął chrapy, tak jakby chciał nabrać tchu przed szybkim galopem.
-No cóż, pomyślała Karina- skoro już tu jestem to teraz się niewycofam- pomyślała i skierowała swojego konia w zaciemnioną dróżkę.
Gdy Karina wraz ze swoją ochroną, wjechała na dróżkę , dokładnie przyglądała się temu miejscu. Dało się czuć tam wilgoć, zapewne za sprawą tych wielkich drzew, które nie przepuszczały słońca. Panował tam mrok i głucha cisza- zupełnie jak nie w lesie.
- Gwardziści rozglądali się zaniepokojeni, że wraz z królową znaleźli sie w miejscu, które niewygląda przyjaźnie. jednak młoda władczyni niezważając na niebezpieczeństwa i strach prowadziła swojego konia pewną ręką,w jeszcze głębszą ciemność.
W końcu po jakimś czasie, cały orszak zobaczył przygarbioną postać, w czarnej pelerynie. Normalnie ciężo było by ją zobaczyć, ale królowa i jej gwardziści przebywali w mroku już tak długo, że byli przyzwyczajeni do ciemności.
- Tajemnicza postać poruszała się bardzo po woli, ale swoją sylwetką przypominała kobiętę, dlatego królowa Karina krzykneła:
- Proszę pani, proszę na nas zaczekać!
- Kobieta słysząc te słowa jakby zamarła w miejscu.
- Gdy Karina z gwardzistami podjechała bliżej powiedziała:
- Chciałabym z panią porozmawaić...
- Kobieta w pelerynie stała i patrzyła, mając częściowa kaptur nasunięty na włosy.
- Karina spytała: kim pani jest ?......
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 2:13:04 21-03-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
arlekin Idol
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 1205 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:49:37 23-03-12 Temat postu: |
|
|
Ojej i znowu mam zaległości.
Strasznie płodne jesteście. Muszę skorzystać z drukarki i czytać w drodze do pracy, bo inaczej dalej będe w tyle |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:10:10 24-03-12 Temat postu: |
|
|
Kim pani jest?- powtórzyła pytanie królowa bacznie przyglądając się przygarbionej staruszce
- Nazywam sie Szella, moi przodkowie byli indianami, ale ja sama bardzo dawno przeniosłam się w te rejony i tu osiedliłam- wasza wysokość-powiedziała słanym głosem kobieta
- Od bardzo dawna powiadasz Szello?- spytała królowa
- Tak wasza wysokość- potwierdziała kobieta
- Wobec tego Szello, może kiedyś widziałaś w tych okolicach, piękną młodą kobietę o blond włosach i niebieksich oczach?- spytaął z niemałą nadzieją Karina
- Staruszka wachała się przez moment z odpowiedzią, ale w końcu powiedziała:
- Tak wasza wysokość widziałam taką kobietę dokładnie tutaj- powiedziała Szella wskazując dłonią na miejsce w którym wszyscy się znajdowali...
- Karinie- omało serce z piersi niewyskoczyło na te słowa- ale z własnego doświadczenia wiedziała, ze nienależy okazywać żadnych emocji przy obcych osobach i powiedziała :
-Wobec tego proszę mi opowiedzieć o tym spotkaniu- ale Karina ledwo skończyła mówić, a zupełnie nagle zerwał sie silny wiatr, a w oddali dało się słyszeć grzmoty, i widzieć na niebie ciemne chmury.
Konie zaczeły rżeć i wiercić sie niespokojnie. Chmury zbliżały sie w ich stronę, i dlatego Karina szybko przyznała racje swojemu gwardziście głównodowodzącemu, że trzeba jak najprędzej wracać do posiadłości i zabrać tę kobiete ze sobą, aby tam ją przesłuchać.
- Żołnierzu!- powiedziała królowa do jednego ze swych gwardzistów weż tę pania na swojego konia..
- Oczywiśce - młody mężczyzna czym prędzej pomógł wejść Szelli na grzbiet swojego wierzchowca i wszyscy ruszyli z kopyta do posiadłości królowej Kariny.
- Niestety nieżdążyli dojechać do haciendy przed burzą. Ulewa ich zmoczyła i wszyscy przemoknięci do suchej nitki szybko zeskakiwali z koni i biegli do środka aby sie przebrać i wysuszyć.
- Królowa Karina gdy tylko wpadła do salonu z zamiarem natychmiastowego wysłuchania historii Szelli, to gdy zobaczyły ją jej damy dworu i pokojówki, natychmiast zaciągneły ją do sypialni i przebrały, oraz osuszyły. Dokładnie to samo zrobiły z Szellą.
- Lecz gdy królowa znowu miała sie zabrać do wysłuchania Szelli, to jej damy dworu postanowiły że królowa powinna zjeść gorący posiłek- Karina więc postanowiła się niesprzeciwiać i razem z Szellą oraz swymi dwórkami zasiadła do dużego stołu w jadalni.
- Jak tylko skończymy posiłek to dowiem sie mam nadzieje czegoś co mnie przybliży do rozwiązania tej zagadki, a kto wie może i całej prawdy?- zastanawiała sie młoda królowa... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:20:05 24-03-12 Temat postu: |
|
|
arlekin cieszę się ,że nadal śledzisz naszą kontynuację ,proszę pisz co ci się w losach bohaterów podoba i jakie masz sugestie na przyszłość ....
pozdrawiam wszystkich a w szczególności Elenę736, elę0909 i milkę85 i anię1302
nazajutrz po weselu młodzi Oligaresowie Marianella i Sergio wyjechali do swej rezydencji w Veracruz...
Ascanio Gonzales zaś po ostrej kłótni z córką Paolą wyrzucił ciężarną dziewczynę z domu...
-tyle wstydu rodzinie przyniosłaś Paolo bo choć dałaś sobie zrobić bękarta nie tylko nie zdobyłaś bogatego męża ale tu w San Fernando jeszcze skompromitowałaś się błagając publicznie Sergia by się z tobą żenił wrzeszczał na córkę Ascanio...
-robiłam co mogłam chlipała Paola
-nie chcę cię znać i z tym pomiotem Oligaresów nie masz co szukać w naszym domu !!! krzyknął Ascanio i pomimo próśb obu żon Manueli i Marceli matki Paoli pozostał niewzruszony na łzy córki
-co ja teraz pocznę zawodziła Paola gdy ojciec wypychał ją siłą z domu
-począć to już poczęłaś z Sergiem tego bachora i martw się teraz o siebie sama skoro dałaś się zhańbić warknął Ascanio
Paola wzięła więc tobołek ze swoimi rzeczami i płacząc szła po placu w San Fernando gdy dostrzegła ją tam wicekrólowa Camila de Salamanka spacerująca z synową księżną Eleną de Salamanką i jej córeczką Marią Fernandą ...
-dlaczego tak płaczesz ????Paolo zapytała Camila
-ojciec z domu mnie wygnał bo wstydzi się,że zadałam się z młodym Oligaresem i dziecka się spodziewam chlipała Paola...
-nieślubne dziecko to nie koniec świata i jakoś sobie poradzisz bo przecież Sergio obiecał je uznać i wam obojgu pomóc powiedziała Camila bo o tym od Oligaresów wiedziała...
-moje życie się skończyło bo wszyscy mnie za jakąś bezwstydną rozpustnicę uważają a ja tylko raz się puściłam i to z Sergiem zawodziła dalej Gonzalesówna ...
-dziecko to szczęście dla kobiety i jeszcze będziesz kiedyś Bogu dziękować za dar bycia matką mówiła Elena chcąc pocieszyć Paolę..
-dla szczęśliwych mężatek tak jak pani księżno Eleno z pewnością dziecko to skarb a dla takiej dziewczyny jak ja ,którą nawet własny ojciec pogardza to niestety nie powód do radości wydukała Paola...
-oj nie opowiadaj już głupot bo kiedyś możesz pożałować tych słów obruszyła się wicekrólowa Camila...
-muszę do ochronki dla samotnych matek pójść bo nawet na służbę nikt mnie ciężarną nie przyjmie płakała Gonzalesówna...
-możesz w szpitalu mego męża medyka Maria pomagać przy chorych do czasu porodu a potem zobaczymy co dalej zaproponowała księżna Elena de Salamanka...
-naprawdę ??? och jak bardzo jestem wdzięczna za to ,że wy obie mną nie pogardzacie i chcecie pomóc mówiła wzruszona Paola do wicekrólowej Camili i jej synowej Eleny...
-ludziom trzeba pomagać w potrzebie bo każdy popełnia błędy i jak tylko chce się zmienić powinien mieć na to szansę filozoficznie stwierdziła Camila.....
gdy Paola przyszła z wicekrólową Camilą i księżną Eleną do szpitalu medyka Maria de Salamanki zobaczyły nerwowo przechadzających się po korytarzu wicekróla Nowej Hiszpanii Ricarda i księcia Pedra de Salamanków...
-Milka przedwcześnie rodzi !!! krzyknął Pedro
-oby urodziła zdrowego syna dodał wzdychając najstarszy syn Salamanków...
Camila weszła do pokoju,w którym rodziła jej synowa i pocieszała Milkę cierpiącą bóle porodowe....
medyk Mario de Salamanka i położne krzątali się wokół łoża rodzącej
Milka po paru godzinach wydała na świat kolejną już trzecią córeczkę i gdy powiedziano jej,że urodziła dziewczynkę zamiast spodziewanego syna zalała się łzami....
-Pedro tak chciał syna a ja znów córkę urodziłam chlipała Milka..
-ciesz się ze dziecko jest zdrowe i obie szczęśliwie przeżyłyście poród mówiła Camila do synowej....
Pedro na wieść o trzeciej córce nie mógł ukryć rozczarowania,że zamiast syna ma córkę i to już trzecią ...
-nie będę ukrywał,że jestem zawiedziony mówił Pedro do ojca bo Ricardo strofował go,że nie powinien żonie okazywać swojego zawodu tym,że znów zostali rodzicami córeczki zamiast synka...
-nie waż się żonie robić wymówek !!! powiedziała Camila na korytarzu gdy wyszła porozmawiać z mężem i synem
-Milka i tak już płacze bo boi się twojej reakcji na wieść o córce a wasza malutka jest śliczna i choć jest wcześniakiem to jest w dobrym stanie powtarzała słowa medyka Camila de Salamanka...
-Milka tylko córki umie rodzić !!!wyrwało się Pedrowi...
-do poczęcia dziecka trzeba dwojga i to,że macie ze sobą córki to nie wina kobiety tłumaczyła synowi Camila
-z Titą mam syna Justa więc to Milka nie potrafi mi dać męskiego potomka upierał się Pedro ....
-daj już spokój !!! zachowuj się jak na mężczyznę przystało bo tam twoja żona i córeczka czekają na ciebie syknął poirytowany słowami syna Ricardo
-Milka nacierpiała się przy porodzie dając ci kolejne dziecko i nie zasługuje byś ją po tym wszystkim jeszcze denerwował wymówkami tłumaczyła Pedrowi jego matka Camila...
gubernator La Mariany książe Pedro de Salamanka wzruszając ramionami na słowa matki wszedł do pokoju,w którym leżała jego żona Milka tuląc do piersi maleńką córeczkę i bała się podnieść wzrok na męża by zobaczyć jego niezadowolenie...
-jak się czujesz kochanie??? zapytał cicho Pedro
-dobrze wyszeptała Milka drżącym głosem
-no to mamy kolejną Salamankównę i nazwiemy ją Bettina powiedział do żony Pedro ...
-chcesz ją potrzymać ???zapytała nieśmiało Milka
-chętnie powiedział bez przekonania Pedro i gdy wziął noworodka na ręce mała otworzyła oczka i uważnie popatrzyła na ojca zmiękczając jego serce..
-jest taka maleńka i bezbronna pomyślał Pedro i wstyd mu się zrobiło,że przed rodzicami marudził,że ma kolejną córkę a nie upragnionego synka..
-wybacz córeczko szepnął całując maleńką księżniczkę Bettinę...
-może następnym razem będziemy już mieli syna zaczęła mówić Milka nerwowo zaciskając palce na pościeli...
-no mam nadzieję wyrwało się Pedrowi ale widząc smutek i zakłopotanie żony usiadł na skraju łoza na którym leżała Milka obejmując i przytulając obie żonę i najmłodszą córeczkę...
-dziękuję ci kochanie za nią szepnął Pedro wskazując na Bettinę
-byłby szczęśliwy gdybyśmy mieli wreszcie syna pomyślała Milka patrząc na męża...
rodzice Milki,którzy nie wyjechali jeszcze z San Fernando też przybyli do szpitala medyka Maria de Salamanki i gdy dowiedzieli się,że Milka urodziła trzecią córeczkę Isabella Oligares zaraz poszła gratulować córce i zięciowi a Diego Oligares podobnie jak Pedro był zawiedziony narodzinami wnuczki bo pragnął wnuka....
-co jest z moją córką,że tylko dziewczyny rodzi powiedział sam do siebie półgłosem Diego Oligares ale Camila usłyszawszy to zaprotestowała
-wstydź się tak mówić Diego !!! bo powinniśmy być szczęśliwi,że wszystko dobrze poszło i Milka z dzieckiem szczęśliwie przeżyli poród
-no tak masz rację Camilo ale nie będę ukrywał,że spodziewałem się wnuka a tu znów wnuczka powiedział ojciec Milki...
-nie pojmuję jak niektórzy mężczyźni są skłonni obarczać winą kobietę za płeć dziecka bo myślę,że to jednak nie zależy tylko od kobiety powtórzyła Camila to co wcześniej mówiła Pedrowi
-to może wasz syn Pedro to taki damski krawiec i tylko córki umie robić zażartował Diego Oligares...
-Milka i Pedro są jeszcze młodzi i w końcu będą mieć syna i to może nie jednego powiedział Ricardo chcąc uciąć rozmowę na ten temat....
-na szczęście mój najstarszy syn Oliver z żoną Julią mają syna Juliana i córkę Ines bo od Milki mam trzy wnuczki księżniczki Oriane,Gabrielę i teraz Bettinę a w drodze jest dziecko Sergia,które urodzi ta Paola Gonzalesówna rozmyślał Diego Oligares gdy dostrzegł Paole kręcą się po szpitaliku ...
-co tu robisz dziewczyno??? zapytał Diego
-ojciec wyrzucił mnie z domu więc tu młodzi Salamankowie medyk Mario i jego żona Elena mnie przygarnęli bo nie miałam się gdzie podziać poskarżyła się Gonzalesówna...
-nie chcę byś pracowała będąc w ciąży z moim wnukiem bo mały Oligares musi urodzić się zdrowy i dorodny więc wynajmę ci tu dom ze służbą do czasu porodu zdecydował Diego Oligares nie pytając dziewczyny o zdanie...
-panu zależy tylko na dziecku a po narodzinach malucha co ze mną będzie zapytała z wahaniem Paola...
-zawsze będziesz matką mojego wnuka i bez pomocy cię nie zostawię wiec jak urodzisz żywego i zdrowego chłopca dostaniesz sowity posag by kiedyś wyjść za mąż jak trafi ci się ktoś odpowiedni obiecał Gonzalesównie ojciec Sergia...
-a co będzie jak urodzę dziewczynkę ??? zapytała Paola bo podsłuchała jak Diego z niezadowoleniem mówił o narodzinach swojej wnuczki trzeciej córeczki Milki i Pedra de Salamanków ...
-nawet tak nie żartuj!! Sergio na pewno spłodził syna dobitnie to podkreślając powiedział Diego Oligares...
-jak urodzę córkę to pewnie Oligaresowie nie zechcą mi już pomagać bo chcą mieć męskich potomków uzmysłowiła sobie Paola Gonzales....
Eduardo Gonzales przyrodni brat Paoli dowiedziawszy się,że ojciec wyrzucił ją z domu postanowił przyjąć ciężarną siostrę pod swój dach ale jego żona Sandra siostra Marianelli Oligares nie była tym zachwycona
-nie lubię Paoli po tym jak wszelkimi sposobami chciała odebrać Sergia mojej siostrze Marianelli powiedziała Sandra do męża...
-lubić to jej nie musisz ale ona teraz została sama i jest w ciąży a twoja siostra Marianella miodowy miesiąc z mężem zaczęła więc im już Paola nie zagrozi odparł poirytowany Eduardo Gonzales...
Eduardo przyszedł do szpitala medyka Maria de Salamanki gdy Paola akurat pakowała tobołek swoich rzeczy by przenieść się do domu wynajętego dla niej przez Diega Oligaresa..
-dziękuje ci bracie,że chciałeś mi pomóc ale na razie przynajmniej do porodu mam zapewniony dach nad głową i utrzymanie opowiadała Eduardowi Paola
-boję się tylko co będzie gdy urodzę dziewczynkę zamiast chłopca bo ten Diego Oligares tym warunkował dalszą pomoc dla mnie i dziecka zwierzała się bratu Paola...
-zawsze możesz na mnie liczyć bo ja przyjmę cię czy to z siostrzeńcem czy z siostrzenicą śmiejąc się obiecywał Paoli jej brat Eduardo Gonzales...
-nie chciałabym narażać cię na sprzeczki z żoną bo wiem,że Sandra nie daruje mi tego,że byłam rywalką jej siostry Marianelli westchnęła Paola
-jesteśmy rodziną i musimy sobie wzajemnie pomagać powiedział Eduardo do przyrodniej siostry....
Marcela matka Paoli też odwiedziła dziewczynę przynosząc jej sakiewkę monet i tłumacząc się,że nie była w stanie zapobiec temu,że Ascanio wyrzucił córkę z domu...
-widzisz córko ojca nie zdołałam ubłagać by się nad tobą ulitował i nie wyganiał z domu bo jest wściekły nie tylko za to ,że zadałaś się z Sergiem i będziesz miała nieślubne dziecko ale przez ciebie ojciec popadł w konflikt z panem na San Fernando Mariem de Valencią ojcem Marianelli,który teraz może go pozbawić urzędu i zostaniemy bez stałych dochodów więc zrozum jego gniew i frustrację usprawiedliwiała Ascania jego druga żona...
-gdyby udało mi się wyjść za Sergia nie przeszkadzałoby ojcu,że przed ślubem poczęłam dziecko a gdy Oligaresowie mnie odtrącili zrobił też to mój własny ojciec z goryczą w głosie wypomniała matce Paola...
-no cóż jak to mówią biednemu wiatr w oczy a tobie zamarzyło się wejść do jednej z najbogatszych rodzin Meksyku ale ci się nie udało westchnęła Marcela Gonzales...
-jeśli urodzę syna to Diego Oligares obiecał mi dostatnie życie ale ostatnio mam pecha i nic co zaplanuję mi nie wchodzi więc możliwe jest ,że wydam na świat córkę i wtedy choć Sergio ją uzna i zabezpieczy materialnie mnie samej Oligaresowie nie zechcą już pomagać więc muszę się o siebie zatroszczyć matko mówiła do Marceli jej córka..
-kiedyś planowałam otworzyć szkółkę dla zamożnych dziewcząt więc teraz może ty to zrobisz gdy uda nam się zgromadzić mały kapitalik podpowiadała córce Marcela...
-muszę to wszystko przemyśleć i na szczęście do porodu sporo miesięcy zostało więc mam czas westchnęła Paola...
-będę dla ciebie zbierać każdy grosz i twoja ciotka Manuela też zaoferowała się ci pomagać to jakoś damy radę ale musimy to robić w tajemnicy przed ojcem by się na nas nie rozgniewał tłumaczyła córce Marcela...
-dziękuje ci mamo za wszystko bo i mój przyrodni brat Eduardo nie zostawił mnie w potrzebie i chciał nawet przyjąć mnie do swego domu ale skoro Diego Oligares mi wynajął dom to na razie skorzystam z pomocy Oligaresów mówiła Paola matce...
-teraz po wielu przemyśleniach wiem mamo,że źle zrobiłam tam na La Marianie narzucając się Sergiowi ale naprawdę ubzdurałam sobie,że on po tym jak Marianella poroniła ją zostawi i będę mieć u niego szansę ale to z mojej strony była dziecinada ,że tak sądziłam i gdy po wszystkim Sergio jasno mi powiedział,ze nic dla niego nie znaczę wieść o ciąży mnie podłamała i myślałam nawet o pozbyciu się dziecka i wtedy paradoksalnie pomogła mi Carmen de Valencia przekonując mnie ,ze to dziecko zobowiąże Oligaresów wobec mnie i tak też się stało opowiadała matce Paola...
-czy urodzisz córkę czy syna to myślę,że Sergio ci prędzej będzie pomagać niż jego ojciec a dziadek twego dziecka bo na Diega Oligaresa za bardzo nie licz skoro tylko męski potomek Oligaresów jest dla niego ważny radziła córce Marcela...
Jimena de Valencia tymczasem w pałacu wysłuchiwała żalów swojej najstarszej córki Sandry
-Eduardo nie licząc się z moim zdaniem chce do naszego domu sprowadzić tę bezwstydną Paole mówiła matce Sandra ...
-nie uważam tego za coś tak strasznego jak ci się teraz córciu wydaje bo pomyśl,że on chce siostrze pomóc w potrzebie i choć też nie pałam sympatią do Paoli to po tym jak ją Ascanio wygnał z domu ktoś musi ciężarnej dziewczynie pomóc mówiła Jimena do córki...
-niech Paola sobie na życie zarabia w szpitalu medyka Maria de Salamanki bo nie chcę jej mieć na utrzymaniu upierała się Sandra Gonzales...
-bądź wspaniałomyślna Sandro bo dobroć okazywana bliźnim się odpłaca w życiu a i u swego męża zyskasz uznanie tym,że pomogłaś jego siostrze radziła dalej Jimena córce ...
-między nami ostatnio nie jest najlepiej i nawet nie współżyjemy ze sobą wyznała matce zażenowana Sandra
-wiem,że sprzeczaliście się o swoje siostry ale już sprawa się rozstrzygnęła po ślubie Marianelli i Sergia więc oboje musicie zapomnieć o sprawach ,które was dzieliły bo jesteście małżonkami i rodzicami mojej wnusi malej Jimenity ze śmiechem mówiła Jimena...
-ja tam napraszać się by się ze mną kochał nie będę wydymając usteczka westchnęła Sandra...
-nie bądź taka zawzięta i sama wyjdź z inicjatywą w sypialni bo on może sobie inną znaleźć by zaspokoić swoje potrzeby intymne pogroziwszy paluszkiem mówiła córce Jimena...
-a co ???mam się na niego rzucić gdy odwraca się do mnie plecami w łożu ?? prychnęła poirytowana Sandra
-jesteś już kobietą a nie niewinną dziewicą i powinnaś wiedzieć jak na mężczyznę podziałać by się do ciebie w łożu tyłem nie odwracał śmiejąc się mówiła Jimena
-chyba mu miłosnego napoju dam się napić jak ta Paola Sergiowi zażartowała Sandra...
-jeśli inne sposoby cię zawiodą to i do tego możesz się posunąć bo jak mówią w miłości i na wojnie wszystkie sposoby są dobre by dojść do celu mrugając znacząco do córki ze śmiechem powiedziała Jimena de Valencia....
Milka leżąc w łożu skarżyła się matce,że wie o tym iż męża i ojca zawiodła nie rodząc chłopca a dziewczynkę..
-ja cieszę się z kolejnej wnusi a opiniami ojca i twego męża się nie przejmuj córeczko mówiła Isabela Oligares do Milki....
-nie wiem dlaczego mężczyźni tak bardzo pragną synów bo córeczki są takie kochane szepnęła Milka tuląc małą Bettinę..
-syn to syn !!! dziedzic nazwiska i majątku dlatego każdy mężczyzna pragnie chłopca jako przedłużenia samego siebie powiedział Diego Oligares gdy wchodząc do pokoju usłyszał rozmowę żony i córki...
-nie denerwuj naszej córki bo jest wyczerpana po porodzie a wy mężczyźni nigdy nie zrozumiecie jaki to trudny moment w życiu kobiety!!! powiedziała Isabela do męża
-nie przyszedłem cię córko denerwować ale też udawać nie będę ,że jestem zachwycony narodzinami kolejnej wnuczki oznajmił twardo Diego Oligares...
-lepiej wyjdź jak zamierzasz tak zrzędzić !!! przewracając oczami rzekła matka Milki do męża...
-mam chyba prawo rzucić okiem na moją wnuczkę powiedział Diego chcąc udobruchać żonę i przypodobać się córce
--to jest Bettina powiedziała Milka podając dziewczynkę jej dziadkowi
-jest śliczna jak mamusia wyszeptał Diego patrząc na wnuczkę
-każda z naszych wnuczek jest śliczna bo urodę po mnie i swojej mamie Milce odziedziczyły z dumą podkreślając to powiedziała Isabela Oligares...
-nie da się ukryć ,że dziewczynki w naszej rodzinie są urodziwe przyznał Diego Oligares
-następnym razem liczę jednak już na wnuka powiedział Diego oddając Bettinę jej matce...
-ja też chciałabym mieć syna gdy będę rodzić po raz czwarty pomyślała księżna Milka de Salamanca wiedząc,że jej mąż Pedro nie da jej spokoju póki nie urodzi młodego Salamanki....
Pedro zaś rozmawiając z bratem medykiem Mariem de Salamanką opowiadał mu o swojej sprzeczce z rodzicami gdy wyraził swoje niezadowolenie z narodzin trzeciej córeczki..
-rodzicom trudno zrozumieć,że chcę mieć wreszcie syna i na Milkę naciskam by mi go urodziła choć ona nie jest zachwycona kolejnymi ciążami i porodami wzdychając mówił Pedro..
-jako medyk nieraz spotykam w szpitalu ojców ,którzy są niezadowoleni z płci nowo narodzonego dziecka ale jako mężczyzna i ojciec małej MariFer ich nie rozumiem bo dziecko to dziecko i powinno być kochane i oczekiwane niezależnie czy jest dziewczynką czy chłopcem mówił Mario do brata
-nie myśl tylko bracie ,że ja swoich córeczek nie kocham a nawet ta mała Bettina od razu jak wziąłem ja na ręce skradła moje serce ale z posiadania syna nie zrezygnuję i aż do skutku będziemy z Milką próbować choćbyśmy mieli mieć dziesiątkę dzieci jak nasi rodzice ze śmiechem mówił Pedro de Salamanca....
-no to życzę ci tego upragnionego syna gdzieś za rok powiedział do Pedra Mario de Salamanca....
Paola Gonzales właśnie przechadzała się po domu wynajętym jej przez Diega Oligaresa gdy służba zaanonsowała jej wizytę młodego Davida Foremana
-jesteśmy sąsiadami bo mój ojciec wynajął dla mnie na czas pobytu w San Fernando sąsiedni dom oświadczył młody Foreman zaskoczonej Gonzalesównie...
-cieszę się bo miło jest mieć kogoś przyjaznego za płotem powiedziała Paola widząc jak David pożera ją wzrokiem
-pewnie myśli,że jestem łatwą dziewczyną i bez trudu zaciągnie mnie do łoża bo Sergiowi uległam bez ślubu pomyślała Paola zerkając na Davida..
-Paola podoba mi się jak żadna inna i nie dbam o to co o niej mówią szkalując ją a nawet to,że będzie miała nieślubne dziecko mi nie przeszkadza myślał David całując rączkę dziewczyny...
-w jej towarzystwie czuję się dziwnie onieśmielony a gdy jej dotykam przeszywa mnie dreszcz i trudno mi się opanować rozmyślał David patrząc w oczy dziewczyny..
-czy to tylko zauroczenie czy już miłość ???zastanawiał się młody Foreman nie chcąc zdradzić swoich uczuć do Gonzalesówny ....
gdy młodzi prowadzili pełną kurtuazji rozmowę do domu Paoli wparowała matka Davida Carmen de Valencia...
-a tu synku się podziewasz !!! wrzasnęła Carmen
-nie bałamuć mi syna Paolo bo nie jesteś odpowiednią dziewczyną dla niego a zresztą wiedz,że ja z Johnem Foremanem ojcem Davida chcemy go skojarzyć z córką Santiaga Marqueza Mancery y Ruiza bez ogródek krzyknęła Carmen do Paoli..
-ależ mamo !!! Sofia Marquez Mancera y Ruiz jest już zaręczona z najmłodszym synem Salamanków i dziś ich widziałem jak sobie spacerowali pod rączkę gruchając jak dwa gołąbki ze śmiechem odrzekł David chcąc zaprzeczyć słowom matki bo nie chciał by Paola uznała ,że on nie jest już wolny ...
-zaręczyny to jeszcze nie ślub i można je zerwać a wcześniej John z ojcem Sofii mieli inne ustalenia,które pokrzyżowali im Salamankowie naciskając na zaręczyny Sofii i Carmelem ale ty teraz tu jesteś po to by odzyskać Sofię powiedziała Carmen do syna..
-ani Sofia mnie nie chce ani ja jej bo innymi jesteśmy zainteresowani prychnął poirytowany David Foreman...
-Paole to wybij sobie z głowy chłopcze !!! wyszeptała do ucha syna Carmen...
-mam już swoje lata i sam będę decydował o sobie wycedził przez zęby do matki David Foreman..
-widać w żadnej rodzinie nie jestem dziewczyną mile widzianą dla syna pomyślała Paola wspominając swoją rozmowę z Oligaresami
-lepiej zrobię gdy będę unikać Davida bo nawet gdybyśmy zakochali się w sobie jego rodzina nie dopuściłaby do naszego związku westchnęła Paola
-jeszcze niedawno pani mi pomagałaś a teraz nagle uważasz za niegodną towarzystwa twego syna z kpiną w głosie powiedziała Paola do Carmen de Valencii
-ulitowałam się na tobą i uważałam,że powinnaś być z ojcem twojego dziecka ale skoro ci się nie udało Sergia złapać nie poluj teraz na mojego Davida bezczelnie powiedziała do Paoli Carmen de Valencia...
-na nikogo nie poluję i skupiam się tylko na dziecku,które noszę !!! krzyknęła Paola
-myślę mamo,że nie powinnaś obrażać Paoli bo ja sam w niczym przez nią nie zachęcany postanowiłem ją tu odwiedzić i będę to robił kiedy zechcę o ile ona sama mnie stąd nie wyrzuci powiedział stanowczym głosem David do matki...
-myślę,ze lepiej będzie gdy oboje opuścicie mój dom bo dość już mam kłopotów oznajmiła Carmen i jej synowi Paola ...
-matka nie będzie mi mówić co mam robić a o Paole będę zabiegał byśmy się bliżej poznali postanowił sobie David Foreman gdy wyszedł z domu Gonzalesówny...
-panna z dzieckiem to nie jest partia dla ciebie synu mówiła po drodze Carmen do Davida..
-przestań już mamo!!! sama też święta w młodości nie byłaś więc nie powinnaś teraz mi morałów prawić a zwłaszcza potępiać Paoli,że urodzi nieślubne dziecko syknął David ..
-jak śmiesz tak do matki się odnosić oburzyła się Carmen de Valencia
-przepraszam !!! poniosło mnie gdy chcesz za mnie decydować co dla mnie dobre a co złe odparł David matce....
Carmen de Valencia postanowiła również Johna Foremana ostrzec ,że ich syn David upodobał sobie Paolę Gonzales,która nie dosyć,że jest biedna jak mysz kościelna bo Ascanio Gonzales ze złości wydziedziczył córkę i zapowiedział że nic jej nie da w posagu to jeszcze dziewczyna urodzi nieślubne dziecko Sergia Oligaresa...
-mój bratanek Sergio nie chciał się ożenić z Paolą bo kochał Marianellę to sprytna dziewucha przerzuciła się na jego kuzyna i widać chce zdobyć naszego Davida licząc na jego majątek pieklił się John Foreman podburzony przez Carmen...
-no właśnie i my musimy Davidowi tę bezwstydną rozpustnicę wybić z głowy przytakiwała Johnowi matka Davida...
-może z tej Paoli to nie do końca zepsuta dziewczyna i po swoich niewesołych przejściach zrozumiała ,że źle postąpiła chcąc uwieść Sergia nieśmiało wtrąciła się do rozmowy księżniczka Aisza żona Johna Foremana
-David to nie twój syn Aiszo więc nie wtrącaj się gdy z Johnem chcemy go ustrzec przed interesowną intrygantką wysyczała zła na Aiszę Carmen ....
-trzeba rozpuścić po miasteczku plotkę,że Paola została moją kochanką a gdy David się o tym dowie to nie będzie chciał dziewczyny z którą zabawiał się jego ojciec zarechotał John Foreman knując z Carmen intrygę jak nie dopuścić do bliższego związku Davida i Paoli..
-świetny pomyśl i wszyscy w San Fernando zaraz w to uwierzą bo Gonzalesówna nie ma dobrej opinii po tym co zrobiła Oligaresom zachichotała Carmen de Valencia...
-skrzywdzicie tymi pomówieniami tę nieszczęsną dziewczynę do końca rujnując jej reputację powiedziała księżniczka Aisza bo żal się jej zrobiło Gonzalesówny...
-musimy o dobro Davida zadbać by czuł tylko pogardę dla takiej dziewczyny jak ta Paola odrzekła butnie Carmen de Valencia...
-zrobimy z tej Paoli rozpustną ladacznicę ,która zada się z każdym dla pieniędzy mówiła Carmen do Johna Foremana...
-z taką żaden porządny mężczyzna nie będzie chciał się wiązać i w lupanarze w końcu wyląduje bo tam jest miejsce takich jak ona mściwie dodała jeszcze Carmen ,która zapałała ogromną niechęcią do Gonzalesówny po tym jak David Foreman zaczął się nią na poważnie interesować...
-no to czarne chmury zebrały się nad tą Paolą skoro takie intrygi przeciwko niej John z Carmen szykują i nie dosyć,że dziewczyna z nieślubnym dzieckiem zostanie to oszczerstwami ją pognębią i skompromitują rozmyślała księżniczka Aisza nie śmiejąc otwarcie sprzeciwić się mężowi...
John Foreman przybył do Meksyku nie tyle na ślub bratanka Sergia Oligaresa z Marianellą Valenciówną a raczej mając nadzieje na znalezienie skarbu Azteków dawnych władców tych ziem bowiem gdy u brzegów Maroka zatonął tajemniczy statek wpadła w ręce Foremana mapa znaleziona w jednym z kufrów,które wyrzuciło morze na której był szkic z opisem miejsca gdzie zakopano niegdyś część legendarnego skarbu ...
chciwy Foreman więc ślub bratanka wykorzystał by nikt o inne zamiary go nie podejrzewał i ze swoimi arabskimi gwardzistami planował odszukać i przywłaszczyć sobie bogactwa ukryte nieopodal opactwa Monte Carmelo a zatrzymał się w San Fernando i tu też zaczął Santiaga przekonywać by nie rezygnował z ich wcześniejszych planów połączenia ich dzieci Sofii i Davida...
-nie myślałem,że tak pochopnie zerwiesz nasz układ by poprzez małżeństwo twojej córki z moim synem nie tylko wspólne interesy nas łączyły ale i wnuki wyrzucał Santiagowi John Foreman...
-też jestem niechętny temu Carmelowi de Salamance,którego upodobała sobie Sofia ale nic nie mogłem zrobić bo dziewczyna chciała się utopić a nie chcę stracić córki ale do wesela jeszcze sporo czasu i może Sofia się opamięta i Carmela pogoni od siebie tłumaczył się Santiago Johnowi Foremanowi...
-ten twój David zresztą jakoś szczególnie nie stara się o względy Sofii a raczej widziano go jak nadskakuje Paoli Gonzalesównie wytknął Foremanowi z kolei Santiago Marquez Mancera y Ruiz...
-z tą Gonzalesówną to przecież tylko zabawić się można jak z każdą tego rodzaju puszczalską dziewką zarechotał Forteman poirytowany tym ,że Santiago wytknął mu brak zainteresowania Davida Sofią...
Carmen de Valencia tymczasem realizując plan szkalowania Gonzalesówny rozpuszczała po San Fernando plotki,że Paola Gonzalesówna swoimi wdziękami obdarowała nie tylko Sergia ale i jego ojca Diega i stryja Johna Foremana...
-widać to sprzedajna dziewka i pójdzie z każdym kto dobrze zapłaci zaczęto mówić o córce Ascania ....
David Foreman zauroczony dziewczyną nie chciał uwierzyć w te plotki i zaczął występować w obronie czci Paoli i nawet pojedynek miał już umówiony gdy jego matka Carmem dowiedziawszy się o tym zbeształa go ,że chce życie narażać dla nierządnicy...
-sama przyłapałam twego ojca Johna z tą Paolą kłamała jak z nut Carmen tak jak to z Johnem wcześniej ustalili...
-on jest dla niej za stary tak samo jak stryj z niedowierzaniem mówił David o rewelacjach matki
-stary ale jary a przede wszystkim bogaty a o to tylko tej bezwstydnej Paoli chodzi by dostatnio i wygodnie żyć przekonywała syna Carmen...
David Foreman więc podpiwszy sobie z rozpaczy,że jego wybranka okazała się być niegodną jego uczuć poszedł do domu Paoli i rzucając pękatą sakiewkę na stół powiedział,że chce się z nią dobrze zabawić i grosza na to nie pożałuje...
Paola ,która po wyjeździe Oligaresów prawie nie wychodziła z domu bo cieszyła się wynajętym dla niej domem z dużym ogrodem nie zdążyła się jeszcze dowiedzieć o plotkach krążących na jej temat więc zdziwiła się bezczelną propozycja Davida Foremana
-chyba pomyliłeś adres i jak chcesz się zabawić to idź do lupanaru !! wrzasnęła Gonzalesówna
-no nie udawaj cnotki bo wiem,że dla innych byłaś milutka i uległa a jeśli ta sakiewka to za mało powiedz swoją cenę wycedził przez zęby David powoli rozpinając swój kaftan...
-to ,że jestem panną spodziewającą się nieślubnego dziecka nie czyni ze mnie nierządnicy wiec nie pozwalaj sobie mnie obrażać i wynocha z mojego domu !!! krzyknęła wściekła Paola
-wolisz starszych mężczyzn jak dziadek twojego dziecka lub mój ojciec???
kpiąco zapytał Paolę David Foreman...
-nie wiem o czym bredzisz!! wysyczała Paola
-daj spokój i chodźmy już do sypialni bo tutaj w salonie ktoś może nas zaskoczyć powiedział zdumionej Paoli David Foreman...
-nie rozumiesz łajdaku co do ciebie mówię ???!!wrzasnęła Paola nie posiadająca się już z wściekłości,że młody Foreman bierze ją za sprzedajną dziewkę i zaczęła siłą wypychać młodzieńca z domu wołając na pomoc służbę
-tego bezczelnego paniczyka proszę mi za próg więcej nie wpuszczać rozkazała służącym gdy wspólnymi siłami wyprowadzili opierającego się Davida za bramę....
Paola nie zdążyła ochłonąć po wizycie młodego Foremana gdy przybiegła do niej jej matka Marcela i zaczęła opowiadać ploty rozpowszechniane po San Fernando...
-jak twój ojciec Ascanio się o tym dowie to może coś złego ci córciu zrobić gdy uwierzy w te pomówienia martwiła się Marcela Gonzales...
-niewinną dziewicą nie jestem ale zarabiać swoim ciałem nigdy nie zamierzałam i nie zamierzam i jedyną moją winą jest to,że chciałam bogatego męża zdobyć więc na Sergia parol zagięłam ale nic z tego dobrego nie wyszło wzdychając mówiła Paola gdy wparował do jej domu Ascanio Gonzales ...
-ty bezwstydna rozpustnico !!! wrzeszczał już od progu i zamachnąwszy się uderzył córkę w twarz tak mocno,że aż upadła na podłogę a Marcela skoczyła ją zasłaniać by nie bił dalej...
-co robisz Ascanio ??!!przecież ona jest brzemienna i może poronić!!! krzyczała Marcela odpychając męża...
-ona i ten jej bękart powinny zniknąć by więcej wstydu naszej rodzinie nie przynosić!!! darł się Ascanio
-te plotki o naszej córce to nieprawda !!! płacząc mówiła Marcela bo Paola zszokowana nie mogła z siebie wydusić słowa....
-teraz nie dziwię się,że Sergio nie chciał mieć z tobą więcej do czynienia jak się też i z jego ojcem gziłaś i z innymi starymi zbereźnikami !! wrzeszczał Ascanio do córki
-wiesz chociaż kto jest ojcem twojego dziecka ???!! krzyczał dalej chcąc jeszcze przyłożyć Paoli,która ledwo wstała i oparła się o ścianę a łzy płynęły po jej twarzy ...
-niech ojciec mnie zabije jeśli mu tak przeszkadzam i tak się mnie wstydzi łkając wydukała Paola
-Ascanio chodźmy już stąd i zostaw w spokoju naszą Paolę !!! prosiła Marcela uwieszona u ramienia męża i zagradzająca mu drogę do córki...
-wynoś się z tego miasteczka bo następnym razem zrobię ci krzywdę gdy mi się przed oczy napatoczysz z zaciętą twarzą wygrażając ręką powiedział Ascanio do Paoli i wyszedł z Marcelą...
-życia w San Fernando nie będę miała bo mnie źli ludzie zaszczują a mój własny ojciec też wierzy oszczercom płacząc rozmyślała Paola i postanowiła opuścić nieprzyjazne jej miasteczko ...
-wicekról Ricardo de Salamanca z żoną i synem mieli właśnie opuszczać San Fernando gdy przyszła do nich Paola Gonzalesówna starając się ukryć rozległego siniaka na twarzy i padając do nóg Camili poprosiła ją by móc z nimi wyjechać bo w San Fernando zostać już nie może bojąc się nie tylko o własne życie ale i o dziecko,którego się spodziewa...
-pewnie już wiecie co mnie tu opowiadają i gdyby nie matka to mój ojciec mógłby mnie zabić w furii bo wierzy w te kalumnie rozpłakała się Paola...
-przysięgam na Boga ,że z nikim oprócz Sergia nie byłam a niedługo z tuzin kochanków mi przypiszą chlipała Paola budząc współczucie Camili...
-nie spodziewałabym się po Ascaniu,że będzie tak okrutny wobec własnej córki mówiła Camila do Ricarda...
-to sprawy rodzinne i mieszać się do tego jako wicekról nie powinienem ale nie pozwolę by ktoś maltretował ciężarną kobietę i Ascanio usłyszy ode mnie reprymendę rzekł wicekról Nowej Hiszpanii postanawiając odbyć ostrą rozmowę z Ascaniem Gonzalesem....
młodzi Salamankowie gubernator La Mariany książę Pedro z żoną Milką i trzema córeczkami Orianą,Gabrielą i Bettiną też zbierali się już do powrotu do domu i słysząc o kłopotach Gonzalesówny zastanawiali się jak jej pomóc...
-może Paola pojechałaby z nami do naszego pałacu na La Marianie bo w końcu spodziewa się mojego bratanka czy bratanicy powiedziała Milka do męża nie wierząc w to,że Paola była też kochanką jej ojca Diega jak jej to tu w San Fernando przypisywali źli ludzie...
czy Paola Gonzales powinna wyjechać do stolicy Meksyku ,na La Marianę czy też pozostać w San Fernando do narodzin swego dziecka
Elena736 nie trzymaj nas już w napięciu i zdradź co za tajemnice rodzinne odkryje królowa Karina
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 14:27:31 26-03-12, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:29:37 31-03-12 Temat postu: |
|
|
Może Paola powinna wyjechać, a później David dowiedziałby się, że to wszystko to były kłamstwa jego ojca i matki, i pojechałby za Paolą i próbował zdobyć jej przebaczenie i miłość?
Król Neapolu Carlos właśnie przybył wraz z dziećmi na wyspę La Marianę. W porcie szybko przesiadł się z dziećmi do powozu i ruszył do posiadłości żony. Królewicz Alejandro i jego dwaj młodsi bracia byli bardzo podekscytowani podróżą i cały czas chcieli wyglądać przez okno powozu. Mały królewicz Nicolas taki był ciekawy, że omal iewypadł z powozu. Carlos miał z nimi duż problemów. Tylko królewna Mariángel siedziała spokojnie i z daleka podziwiała piękne widoki .
- Obyśmy jak najszybciej dotarli do haciendy- westchnął zmęczony król
- Do mamy- wykrzyknął królewicz Romeo, a znim bracia
- Tak do waszej mamy- zgodził się Carlos
-A więc Szello słucham.- powiedziała królowa Karina do starszej kobiety gdy obie znalazły się w salonie same.
- Wasza wysokość- zaczęła Szella, za pozwoleniem opowiem wszystko co wiem o kobiecie:
- Wiele lat temu wybrałam się na spacer po lesie, aby zebrać wszystkie zioła jakie są mi potrzebne do leków. I gdy wracałam już do mojej chaty, zobaczyłam piękną kobiete o włosach jasnych jak słońce, bladej cerze i oczach niebieskich jak ocean.
- Czy to tę kobiete zobaczyłaś?- spytała królowa Karina pokazując miniaturowy portret swojej ciotki.
-Tak wasza wysokość- to byłą ona- potwierdziała Szella
-Wobec tego mów dalej- rozkazała królowa Szelli
- Z początku pomyślałam że to anioł, jej uroda była zniewalająca, a dotego jeszcze mrok lasu i promienie słoneczne, które gdzie niegdzie padały na kobiete, nadawały wszystkiemu magiczną atmosferę- opowiadała Szella
- Karina słuchałą jak zachipnoyzowana...
- Nagle jej koń się spłoszył, podejrzewam że to przez dzikie zwierze, i ruszył z galopa przez ciemny las. Złotowłosa pani próbowała go uspokoić ale nic to niedało.
- Koń zrzucił kobietę z taką siłą, że ta z całą pewnością złamała sobie kręgosłup. Zrzucił ją gdzieś na krzaki z kolcami. Jej piękna suknia się rozdarła a skóra przecieła . Po chwili zobaczyąłm kałuże krwii wokół kobiety. Ten koń w niej stanął i dość długo w niej stał, co chwila trącając tamtą kobiete pyskiem, w końcu rozglądnął się wokół jakby szukajac pomocy i ruszył z powrotem...
- O nie..- wyrwało sie Karinie.
- Podeszłam do tej biedaczki- kontynuowała Szella, ale ona była martwa, była cała we krwi, była sina i nie oddychała. Jej błękitne oczy były szeroko otwarte, to był straszny widok, a jeszcze przed chwilą była taka piekna i żywa-pomyślałam w tedy.
-Wiedziałam, że już jej niepomogę, ale nie mogłam jej tam zostawić bo dzikie zwierzęta porwały by jej ciało, więc zaciągnełam ją na urwisko i zepchnełam do morza- chociaż tyle mogłam dla niej uczynić- wyjaśniła Szella.
- To straszne- wyszeptała królowa Karina.
- Tak wasza królewska mość- przyznała smutno Szella. Gdy wracałam do domu i przechodziłam obok miejsca gdzie koń ją zrzucił znalazłam to , powiedziała Szella wyciągając z kieszeni spódnicy błyszczący niebieski klejnot, na długim łańcuszku:
[link widoczny dla zalogowanych]
Miała to na szyjii, gdy spadła pewnie łańcuszek się przerwał- wyjaśniła staruszka i podała królowej klejnot.
- Piękny- wyszeptała Karina. Klejnot rzeczywiście był niesamowity, mienił się różnymi odcieniami i oślepiał blaskiem.
- Powiedz mi Szello, dlaczego tak długo trzymałaś to w tajemnicy??- spytała królowa Neapolu zaciskając dłoń na klejnocie, tak mocno, że aż pobielała.
- Nie trzymałam tego w tajemnicy wasza wysokosć powiedziała Szella i delikatnie rozprostowała zaciśniętą dłoń królowej.
- Ja po prostu niemiałam komu o tym powiedzieć, nikt nigdy o nią niepytał, a ja sama mieszkam w głębi lasu, nikt tam niezagląda- wyjaśniła Szella smutnej królowej...
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 1:34:57 31-03-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:51:01 31-03-12 Temat postu: |
|
|
córka Ascania i Marceli Paola Gonzales chciała zamieszkać w stolicy Meksyku bo uznała,że na La Marianie też by ją wytykano palcami bo o jej postępowaniu fama się rozniosła za sprawą złośliwej i niedyskretnej Carmen de Valencii zatem w San Fernando Marcela i Manuela Gonzalesowe przyszły do wicekrólowej Camili poprzeć prośbę Paoli by Salamankowie zabrali ją ze sobą do stolicy Meksyku ..
-tyle tu obrzydliwych plotek krąży o Paoli,że lepiej dla dziewczyny będzie jak stąd wyjedzie bo mogłoby to odbić się na zdrowiu jej samej i dziecka,którego się spodziewa argumentowały swoje prośby matka i ciotka Paoli...
-pomogę Paoli choć nie pochwalam jej wcześniejszego postępku gdy chciała odbić Marianelli narzeczonego oznajmiła Camila de Salamanca...
-dziewczyna już dostała srogą nauczkę od losu bo będzie samotną matką o zszarganej reputacji westchnęła Marcela matka Paoli...
-za wszystko w życiu trzeba zapłacić ale to młoda kobieta i skoro zrozumiała swe błędy nie będziemy jej pognębiać przyznała Camila....
młodzi Salamankowie książe Pedro z księżną Milką i trzema córeczkami księżniczkami Orianą,Gabrielą i Bettiną wyjechali już do Veracruz a stamtąd na La Marianę a wicekról Ricardo de Salamanca z żoną Camilą, najmłodszym synem Carmelem i Paolą Gonzalesówną wyruszyli do stolicy Meksyku...
Jimena de Valencia choć była niechętna Paoli za próbę odebrania Sergia Marianelli ostatecznie nie miała za złe Salamankom ,że zdecydowali się pomóc Gonzalesównie, gorzej do tego był nastawiony Mario de Valencia,który nie wybaczył Paoli jej intryg na La Marianie a potem skandalizującego zachowania w San Fernando bo wierzył w plotki rozsiewane przez Carmen chcącą pogrążyć Paolę w oczach młodego Davida Foremana...
-dla wszystkich będzie lepiej gdy ta rozpustnica zniknie z San Fernando powiedział do Jimeny jej małżonek gdy rozmawiali o Gonzalesównie...
John Foreman i Carmen de Valencia zacierali ręce,że ich intryga się udała i Paola nie będzie już blisko Davida,który choć niby nią teraz pogardzał to widać było,że cierpi z powodu dziewczyny...
Paola zaś była po tym wszystkim zniechęcona do mężczyzn i postanowiła sobie nie zawracać już głowy zamążpójściem a po urodzeniu dziecka założyć szkółkę dla dziewcząt w stolicy Meksyku...
-w dużym mieście łatwiej mi będzie rozkręcić jakąś zyskowną działalność by zapewnić sobie dostatnie życie rozmyślała rezolutna dziewczyna...
Diego i Sergio Oligaresowie dowiedziawszy się o wyjeździe Paoli Gonzales z San Fernando przesłali Salamankom pokaźne kwoty na jej utrzymanie w stolicy Meksyku...
nieopodal San Fernando John Foreman tymczasem po cichu organizował grupę do poszukiwania skarbu Azteków bo nie chciał się dzielić ani z przyrodnim bratem Diegiem Oligaresem ani z dawnymi pirackimi przyjaciółmi wicekrólem Ricardem de Salamanką i Mariem de Valencią ...
-mapę z zaznaczonym miejscem ukrycia skarbów sam zdobyłem więc wszystko co znajdę będzie moje cieszył się chciwy Foreman i nawet Aisza i Carmen nie wiedziały co naprawdę sprowadziło Johna do Meksyku po latach pobytu w Maroku...
jeszcze przed wyjazdem z San Fernando Ricardowi de Salamance zachowanie Foremana wydało się dziwne bo choć John starał się wszystko robić dyskretnie i bez rozgłosu to wicekrólowi doniesiono,że Foreman wynajmuje okolicznych wieśniaków formując grupę do bliżej nieokreślonych prac więc Ricardo postanowił swoim szpiegom kazać śledzić wszelkie poczynania Johna...
dla Ricarda pracował też dawny kompan Pablo Perez syn Paisany, brat Margarity de Valencii żony Jose Marii i wuj synowej Salamanków księżnej Eleny żony medyka Maria...
Pablo Perez zasięgał języka wśród wieśniaków,którzy donosili mu o tajemniczej grupce osób plądrujących okolice ruin po dawnych azteckich pałacach i zapuszczających się tam aż do niebezpiecznych podziemnych korytarzy...
-krążą legendy o ukryciu w tych okolicach przebogatych skarbów ale żaden poszukiwacz jeszcze stamtąd żywy nie wrócił opowiadał Ricardowi Pablo Perez to czego od miejscowej ludności się zdołał dowiedzieć ..
David Foreman zaintrygowany postępowaniem ojca ze swoim starszym przyrodnim bratem Danielem Perezem też wpadli na pomysł śledzenia Foremana i jego ludzi przeszukujących azteckie ruiny ...
sam John Foreman ani myślał narażać się i nie schodził do podziemi dyrygując tylko poszukiwaczami i pilnując by gdy już natrafią na legendarne skarby przejąć całą fortunę a ludziom zapłacić tylko fatygę przy poszukiwaniach skarbów ....
John Foreman zaczął się niepokoić gdy pierwsza grupka poszukiwaczy skarbów nie wróciła z podziemi a wysłani za nią inni ludzie też zniknęli bez śladu...
-normalnie pod ziemię się zapadli i ani widu ani słychu mówił do Johna jego wierny arabski gwardzista
-może gdzieś po drodze jest inne wyjście i łajdacy chcąc mnie oszukać czmychnęli ze skarbem zaczął się zastanawiać podejrzliwy Foreman...
-obstawiłem cały ten rozległy teren zaufanymi ludźmi wiec mysz się nie prześliźnie ale mamy niepożądanych gości bo twój najstarszy syn David ze swoim przyrodnim bratem Danielem nas śledzą ale młokosy są niedoświadczeni więc szybko zorientowaliśmy się,że mamy ogon rechocząc zdawał relacje Johnowi Foremanowi jego sługa...
-David pląta się bez celu po wyjeździe tej Gonzalesówny i zamiast zająć się zdobywaniem względów Sofii Marquez Mancera y Ruiz gdy jej narzeczony Carmelo de Salamanca wyjechał to on wchodzi mi w drogę pieklił się John postanawiając dać obu młodzieńcom dotkliwą nauczkę...
-udamy,że odjeżdżamy z tego miejsca i niech David z tym Danielem wpadną w pułapkę bo gdy zejdą do podziemnych korytarzy w których szukamy skarbu Azteków to natkną się na naszych ludzi i najedzą strachu powiedział John do gwardzisty...
David i Daniel zaciekawieni tym co robi John Foreman zrobili tak jak przewidywał ex pirat i weszli do podziemi po tym jak ludzie Foremana ostentacyjnie udali,że odjeżdżają do San Fernando...
John Foreman wróciwszy szybko z arabskimi siepaczami czekał u wejścia do podziemi na syna i zaczął się niepokoić gdy obaj młodzieńcy ani nikt inny stamtąd nie wychodził...
-co u licha tam się dzieje,że oni nie wracają zaczął się denerwować Foreman żałując,że dopuścił do tego by jego rodzony syn wszedł do tajemniczych podziemnych korytarzy ...
-David to w końcu mój najstarszy syn i choć chciałem by się trochę strachu najadł wtykając nos w nie swoje sprawy to jednak nie życzę mu nic złego mówił do arabskich towarzyszy zaniepokojony John Foreman...
-Carmen by mi oczy wydrapała gdyby jej synom Davidowi czy Danielowi coś się złego przytrafiło uzmysłowił sobie poniewczasie John i postanowił całą tę sprawę dalej utrzymywać w tajemnicy i nikogo z zewnątrz do pomocy nie angażować...
-musimy sami ich odnaleźć bo nie chcę by szerszy krąg osób o naszych poszukiwaniach się dowiedział i ktoś sprzątnąłby mi skarby sprzed nosa powiedział Foreman do arabskich gwardzistów i chcąc nie chcąc zmuszeni byli wejść do podziemi...
po jakimś czasie gdy gęsiego dreptali korytarzami oznaczając drogę powrotną by wracając w labiryncie korytarzy nie pobłądzić natknęli się na jednego z wysłanych wcześniej ludzi leżącego przy murze i bełkotającego bez sensu ...
-duchy ich zabiły !!! duchy strzegą skarbów!!! mamrotał mężczyzna osiwiały ze strachu...
-co ty bredzisz człowieku!!! duchów nie ma !!!wrzasnął na nieboraka John
-pomieszało się nieszczęśnikowi w głowie ze strachu bo pobłądził w korytarzach i bał się śmierci głodowej powiedział do swych arabskich gwardzistów John Foreman...
-ciekawe czego ten wieśniak tak się przestraszył pomyślał John coraz bardziej obawiając się o swego najstarszego syna...
-szkoda,ze Davida stąd nie przegoniłem zamiast pozwalać mu tu zejść i narażać na nie wiadomo co żałował teraz John...
w stolicy Meksyku Paola Gonzales odżyła i przedstawiona przez wicekrólową Nowej Hiszpanii Camilę miejscowym arystokratom brylowała w towarzystwie...
-jeszcze nie widać po mnie ,że jestem w ciąży więc mogę pozawierać teraz korzystne znajomości,które zaprocentują w przyszłości gdy otworzę tu szkółkę dla dziewcząt planowała sobie Paola odzyskując swoją dawną pewność siebie....
Camila de Salamanca towarzysząc w przejażdżce konnej najmłodszemu synowi Carmelowi nieszczęśliwie spadła z konia i złamała nogę...
-kości poskładałem ale konieczna będzie długotrwała rehabilitacja wicekrólowej mówił medyk do zatroskanego wypadkiem ukochanej żony wicekróla Ricarda de Salamanki...
-chętnie we wszystkim pani pomogę odwdzięczając się za dobroć mi okazaną zaoferowała się natychmiast Salamankom Paola Gonzalesówna
-nie jestem już taka młodziutka i kości wolniej mi się będą zrastać uzmysłowiła sobie Camila
-obym tylko nie była kulawa po tym wypadku usiłowała żartować wicekrólowa pomimo,że wcale jej nie było do śmiechu bo ból bardzo jej doskwierał ale nie chcąc martwić męża udawała,że radzi sobie ze wszystkim jak najlepiej ....
-dobrze,że jesteś przy mnie Paolo choć niedługo zaczniesz grubnąć i możesz w zaawansowanej ciąży czuć się gorzej więc obie będziemy wymagały opieki otoczenia westchnęła Camila de Salamanca..
-eee tam damy sobie ze wszystkim radę wicekrólowo zaśmiała się Paola ,której wróciła radość życia i pogoda ducha...
Ricardo starał się jak najwięcej czasu spędzać z unieruchomioną w łożu żoną a gdy jego nie było nie odstępowała Camili jej wierna teraz towarzyszka Paola Gonzales...
Camila opowiadała dziewczynie historie ze swojej i Asacnia młodości by Paola mogła je kiedyś swoim dzieciom przekazać...
-WOW nie znałam tych historii rodzinnych bo mój ojciec nie jest skory do zwierzeń dziwiła się Paola na wieść,że i wicekrólowa Camila i jej ojciec Ascanio kiedyś na La Marianie byli niewolnikami starego Timoteo de Salamanki stryja Ricarda...
-burzliwe mieliśmy koleje losu ale jak widzisz wszystko się jakoś z czasem w życiu układa śmiała się Camila de Salamanca....
-jak tak tego słucham to zaczynam sama mieć nadzieje,że nieślubne dziecko nie przeszkodzi mi w życiu osiągnąć tego czego chcę wzdychała Paola z zaciekawieniem słuchając barwnych opowieści wicekrólowej Nowej Hiszpanii....
-zawsze byłam optymistką i wydawało mi się,że w życiu zdobędę co tylko będę chciała i dlatego nie zważałam na konwenanse i zamarzyło mi się zdobycie Sergia za wszelką cenę ,poświęcajac nawet swoja cnotę ale jak widać to akurat mi się nie udało więc ponoszę teraz konsekwencje własnej głupoty i tylko szkoda,że moje dziecko będzie wychowywane bez ojca ale Sergio nie jest zlym człowiekiem skoro dzieciaka się nie wyparł po tych wszystkich oszczerstwach którymi mnie w San Fernando obrzucano mówiła do Camili Paola...
-myśl teraz głównie o swoim dziecku Paolo bo ono jest najważniejsze radziła Gonzalesównie wicekrólowa Nowej Hiszpanii...
-ciąże znoszę jak mówił medyk Mario nadspodziewanie dobrze i nie mam typowych uciążliwych dolegliwości związanych z tym stanem więc może pani mi nie uwierzysz ale niekiedy budząc się rano nie mogę uwierzyć,że w moim brzuszku noszę dziecko i przeglądając się w lustrze co dzień patrzę czy już widać zmiany w moim wyglądzie śmiała się Paola....
-już nieco się zaokrągliłaś Paolo a jak będziesz miała już bardziej widoczny brzuszek i poczujesz ruchy maleństwa w sobie to przepełni cię radość z oczekiwania tego maleństwa mówiła Camila ciężarnej Gonzalesównie..
-byłabym szczęśliwsza gdyby moje dziecko urodziło się w pełnej rodzinie z mamą i tatą mieszkających razem ale to ja sama jestem winna,że taki los zgotowałam temu maleństwu rozmyślała Gonzalesówna....
-o rany!! a wy wciąż o dzieciach czy ciąży rozmawiacie powiedział książe Carmelo gdy wszedł i usłyszał fragment rozmowy matki z Paolą...
-to chyba nie dziwne,że w moim stanie zwierzam się twojej mamie i słucham jej cennych rad bo wszak ona wydała na świat i wychowała całkiem sporą gromadkę dzieciaków zachichotała Paola...
-no tak mama jest wzorem dla nas wszystkich przyznał z dumą Carmelo...
-dzieci to moje największe osiągnięcie życiowe zaśmiała się Camila
-oj mamo nie bądź taka skromna bo oprócz tego,ze spełniłaś się jako matka jesteś poważaną i szanowaną damą w towarzystwie nie tylko tu w Meksyku ale i Europie powiedział Carmelo...
-to prawda !!! o wicekrólowej mówi się wszędzie z czcią i szacunkiem i jest powszechnie lubiana patrząc na Camilę mówiła Paola..
-jestem wzruszona,że wy młodzi doceniacie starszych żartując zaśmiała się Camila...
-podziwiam panią jeszcze bardziej gdy opowiedziała mi pani historię swojego życia bo w końcu z córki młynarza i sklepikarza z małego San Fernando przekształcić się w księżną de Salamankę i wicekrólową Nowej Hiszpanii to doprawdy sztuka godna podziwu westchnęła Paola Gonzales z uwielbieniem patrząc na Camilę ...
-to spotkanie z twoim ojcem Carmelo zmieniło moje życie i nie żałuje ,że się z nim związałam na dobre i na złe westchnęła filozoficznie Camila de Salamanca...
-co ja słyszę!!!, o mnie mówicie ??? zapytał ze śmiechem Ricardo wchodząc niespodziewanie do sypialni gdzie Camila leżała z usztywnioną nogą w łożu rozmawiając z Paolą i Carmelem ...
-a tak !!! bo dzięki tobie jestem teraz wicekrólową Nowej Hiszpanii przyznała chichocząc Camila
-ja też bez ciebie nie byłbym tym kim teraz jestem i za to zawsze będę ci dozgonnie wdzięczny ukochana,że trwałaś przy moim boku pomimo sprzeciwu swojej rodziny i wybaczyłaś mi nawet pierwszy fałszywy ślub w Monte Carmelo wspominając dawne czasy powiedział Ricardo obejmując i całując ukochaną...
-moje imię też wam to musi przypominać zaśmiał się książe Carmelo najmłodszy syn Salamanków ....
-no tak !!! ty jesteś owocem naszej nocy poślubnej po odnowieniu ślubów w opactwie Monte Carmelo powiedzieli niemal równocześnie do syna Camila z Ricardem i wybuchnęli śmiechem....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 14:15:29 01-04-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:31:30 11-04-12 Temat postu: |
|
|
Hej długo mnie nie było ale widzę że Wy w dalszym ciągu piszecie nasza kontynuacje bardzo mnie to cieszy...świetny watek z Camilą i jaj złamaniem bo teraz Ricardo moze się nią zajać |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:10:18 13-04-12 Temat postu: |
|
|
coś zatrzymało akcje, oby nie nuda ,pozdrawiam twórczynie i zycze ogromnej veny do kontynuacji historii miłości małzonków , ich dzieci, przyjaciół.
Mamy wiele watków niezakończonych:Karina, Carmelo i Sofi,Marianela,Paola,skarb..... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:17 13-04-12 Temat postu: |
|
|
w stolicy Meksyku Ricardo jako wicekról Nowej Hiszpanii dostał z Madrytu nowe instrukcje odnośnie opodatkowania podległej mu ludności więc musiał ze swoimi urzędnikami wdrożyć to w życie toteż czasu wolnego miał niewiele i nie mógł tyle co chciał towarzyszyć Camili unieruchomionej w łożu po złamaniu nogi i..
-kazałem kochanie sporządzić dla ciebie lektykę by cię w niej noszono do ogrodu bo całe dnie leżeć w łożu przecież nie będziesz oznajmił zdumionej żonie Ricardo ...
[link widoczny dla zalogowanych]
-och !!! będę czuła się jak rzymska cesarzowa noszona w lektyce zachichotała zadowolona z pomysłu męża Camila...
-a to ci dopiero wtórowała jej Paola Gonzalesówna ,która też była pod wrażeniem troskliwości wicekróla Ricarda o ukochaną żonę...
-no widzisz mamo ,tato sprytnie to wymyślił byś nie dusiła się w komnatach pałacowych jak taka ładna pogoda a chodzić o własnych siłach do czasu wyzdrowienia nie możesz więc będą cię nosić na spacerki po ogrodzie żartobliwie mówił książe Carmelo de Salamanca
Camila była zadowolona gdy słyszała w otoczeniu służby i dostojników jak mówiono z nutką zazdrości o trosce wicekróla o wicekrólową
-niech wszyscy widzą,że Ricarda nie tylko praca pochłania ale zawsze o mnie pamięta rozmyślała wzruszona żona Ricarda....
gdy po raz pierwszy służący wynieśli wicekrólową w lektyce do ogrodu Camila aż promieniała z dumy
-poczytam sobie w spokoju listy od dzieci mówiła wicekrólowa do Paoli bo właśnie nadeszły listy z Europy od Sissi i Justiny oraz młodego Ricarda...
-może wasza wysokość ma już kolejnego wnuczka lub wnuczkę od Angeliki i Ricarda śmiała się ciekawska Paola Gonzalesówna...
-a wiesz,że też o tym pomyślałam z westchnieniem rzekła Camila zastanawiając się czy na Sardynii jej rudowłosa synowa księżna Angelika de Salamanca już urodziła swoje drugie maleństwo...
Ricardo z Angeliką mają synka Mauricia to może teraz będzie dziewczynka na głos rozmyślała wicekrólowa Camila...
nieopodal San Fernando John Foreman ze swoimi arabskimi gwardzistami mimo wysiłków nie natrafił na slad wcześniej zaginionych poszukiwaczy skarbu w tym swojego syna Davida i jego starszego przyrodniego brata Daniela Pereza...
-Carmen mi oczy wydrapie,że dopuściłem do zniknięcia jej dwóch synów mówił John do swoich ludzi...
-seniora Carmen nie powinna się o tym dowiedzieć bo ma długi język i zaraz cale San Fernando będzie wiedzieć,że my tu skrycie szukamy skarbu Azteków rozsądnie doradził Johnowi dowódca jego arabskiej straży...
-co racja to racja !!!przyznał w końcu John Foreman i choć nie zamierzał zaprzestać poszukiwań najstarszego syna to postanowił nikomu o tym nie wspominać i z grupką wiernych sług szukać do skutku zaginionych żywych czy martwych....
czy księżna Angelika z młodym kanclerzem królestwa Sardynii księciem Ricardem de Salamanką mają teraz mieć córeczkę czy drugiego synka i jakie imię będzie nosić kolejne wnuczątko Salamanków
Elena736 a co tam u królowej Kariny na La Marianie gdy dotarli już do niej mąż z dziećmi
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 21:23:07 13-04-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|