|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:59:18 18-05-12 Temat postu: |
|
|
milka85 świetnie to wymyśliłaś
pozdrawiam serdecznie wszystkich i będę kontynuować to co zaczęła milka85
Camila prężąc się w łożu jak kocica nie tylko z lubością poddawała się pieszczotom męża ale i jemu starała się sprawić przyjemność
-od lat podziwiam twoją aksamitną skórę mruczał Ricardo muskając żonę po szyi i coraz niżej i niżej...
-no cóż od lat stosuję maści ujędrniające i kąpiele w ziołach przecież wiesz zachichotała Camila
-jak ty to robisz kochanie,że rozpalasz mnie gdy tylko zaczynam cię dotykać szeptał pożądliwie mężczyzna...
-uwielbiam jak mi prawisz komplementy gdy mnie pieścisz jęknęła Camila
-któżby nie podziwiał takiej bogini jak ty kochanie szeptał Ricardo całując żonę
-ty mój herosie zachichotała Camila delikatnie gryząc ukochanego w ucho
-moje gniazdko miłości już nie może się ciebie doczekać szepnęła i w tym momencie prawie omdlała czując jak się w nią wsuwa i rytmicznie porusza
-och !!! ach!!! jęczała dysząc i sapiąc
-jak zawsze cudownie jest zaznawać przyjemności z moją ukochaną przemknęło przez myśl Ricardowi zanim sam zaznał rozkoszy
zmęczeni miłosnym maratonem Salamankowie przytulili się do siebie i zasnęli pomimo iż już była pora śniadania i ich córka Camilka z mężem Pablem de Valencią z niepokojem na nich czekali w jadalni..
-może mama zasłabła po wczorajszym przedawkowaniu wina z twoją mamą powiedziała Camilka do męża
-nie sądzę bo twój ojciec zaraz by medyka na pomoc zawołał więc oboje razem przesypiają wczorajsze popijawy zaśmiał się Pablo bagatelizując obawy żony...
-nigdy wcześniej nie widziałam mamy pijanej i gdy ojciec wniósł ją na rękach myślałam,ze z nią źle i przestraszyłam się nie na żarty mówiła Camilka do męża...
-ja tam od razu wiedziałem w czym rzecz bo twoja matka obejmując wicekróla bełkotała jak bardzo go kocha a on był tym wyraźnie zachwycony więc nie było powodów do obaw,że z nią coś nie w porządku żartował Pablo de Valencia przytulając żonę..
-wiesz kochanie,że nie miałbym nic przeciwko temu byś ty też tak krzyczała przy wszystkich jaka jesteś we mnie zakochana Camilko śmiał się Pablo
-ja nie muszę wszystkim o tym obwieszczać bo dobrze wiedzą,że się kochamy zachichotała Camilka i wieszając się na szyi męża szepnęła mu do ucha,że kolejny owoc ich miłości nosi pod sercem...
-będziemy mieli trzecie dziecko !!! z radością krzyczał Pablo ściskając żonę...
-tak kochanie i naszym rodzicom dziś jeszcze chciałabym to oznajmić śmiała się Camilka...
-teraz znów będzie syn a następna córa i tak na przemian żartował Pablo
-będzie co będzie !!! najważniejsze by było zdrowe i silne śmiała się Camilka bo z Pablem chcieli mieć gromadkę dzieciaków ...
-nasz synek Miguel i córeczka Catalina będą mieli brata z pewnością w głosie powiedział dumny z siebie Pablo de Valencia....
w pałacu w San Fernando rankiem Jimena de Valencia nerwowo chodziła po pokoiku najmłodszej córeczki Andrei...
-Mario pewnie był zdegustowany widząc mnie wczoraj pijaną i zataszczył mnie do sypialni a przy tym sam usnął bo też z Ricardem dzbanek wina opróżnili mówiła półgłosem do siebie trzymając się za bolącą ją głowę...
-no tak !!! dziś będzie mi czynił wymówki ,że nie powinnam tyle pić ale tak rzadko widuję Camilę i chciałam się komuś wyżalić z trosk a wino tak przy okazji popijałyśmy wzdychała żona Maria...
Mario obudziwszy się gdy zobaczył,że Jimeny przy nim nie ma westchnął i wstając usiadł na łożu
-Jimena uciekła zanim wstałem bo pewnie nie chce bliższych relacji ze mną a przecież siłą bym jej nie wziął jak ten łajdak mój brat Alvaro rozmyślał mąż Jimeny....
-pewnie stałem się dla niej nieatrakcyjny i wstręt który wzbudził w niej mój brat teraz odbije się na naszym pożyciu małżeńskim a raczej z naszego pożycia już nici wzdychając powiedział sam do siebie Mario de Valencia...
młodzi Valenciowie zaprosili swoich rodziców na uroczystą kolację by im oznajmić nowinę o trzeciej już ciąży Camilki...
-co prawda po wczorajszym jakoś nie mam dziś głowy do biesiadowania ale skoro nasza córka nas zaprosiła nie możemy odmówić wzdychała wicekrólowa Camila
-a swoją drogą czemu tak tajemniczo się uśmiechała przekazując nam to zaproszenie dodała Camila
-ja się domyślam,że znów będziemy dziadkami bo Camilka tak promiennie wygląda jak ty gdy byłaś w ciąży zaśmiał się Ricardo
-a wiesz,że pewnie masz rację bo przyuważyłam jak któregoś ranka Camilka miała mdłości z zadumą powiedziała Camila
-są z Pablem młodzi i namiętni jak my więc na tym trzecim nie poprzestaną śmiał się Ricardo tuląc żonę
-cieszy mnie to gdy nasze dzieci są szczęśliwe i gdy rodzina nam się rozrasta szepnęła szczęśliwa Camila
-ja też jestem z tego zadowolony i z radością pogratuluję naszej córce i zięciowi a Mario to będzie wniebowzięty ,że będzie miał kolejnego wnuka bo podczas naszej biesiady przy winku żałował,że jego młodsza córka Marianella jeszcze nie zaszła w ciąże z Sergiem a tu od syna Pabla i naszej Camilki w drodze jest już nasze wspólne trzecie wnuczątko śmiał się Ricardo....
-ja z Jimeną też o dzieciach i wnukach mówiłyśmy i cieszę się ,że tak szczęśliwie się złożyło,że akurat teraz przyjechaliśmy do San Fernando by usłyszeć taką radosną nowinę zachichotała wicekrólowa Camila...
przy kolacji w domu młodych de Valenciów Salamankowie z radością gratulowali córce i zięciowi gdy Pablo pochwalił się,że znów z Camilką będą rodzicami
-za taką wspaniałą nowinę to nie jeden toast warto wznieść !!! zawołał uradowany przyszły dziadek Mario de Valencia
-cieszę się i gratuluję wam obojgu ze łzami w oczach mówiła do syna i synowej Jimena de Valencia
-nie mogłeś synu lepszej kobiety niż Camilka za żonę wziąść!!! jest piękna i płodna szeptał podchmielony już Mario do syna bo nie żałował sobie toastów choć Jimena szturchała go pod stołem by zachował umiar w piciu ...
-za drugiego wnuka mojego i Ricarda !!! krzyczał Mario wychylając kielich po kielichu
-wiesz Ricardo to zawsze było moje marzenie by nasze dzieci się pożeniły i teraz gdy rodzą się nasze wnuki to nie posiadam się z radości i pękam z dumy,że się skoligaciliśmy bełkotał Mario klepiąc Ricarda po ramieniu
-ja też się cieszę z naszych wspólnych wnuków ale miarkuj się przyjacielu bo Jimena cię na plecach do domu nie zaniesie śmiał się Ricardo...
-jakoś sam się dokulam bo łeb mam mocny a uczcić wieść o ciąży ukochanej synowej muszę i jutro całe San Fernando będzie o tym wiedziało,że mój kolejny wnuk przyjdzie na świat !!! wołał Mario de Valencia
-w liczbie dzieci ci nie dorównałem Ricardzie ale pomyśl ,że twoja najmłodsza córka rodzi dzieci memu synowi więc to musi być zrządzenie od Boga i na razie parka twoich wnucząt nosi nazwisko de Valencia z dumą wypinając pierś mówił Mario i powiem ci jeszcze ,że nie mogę odżałować ,że mój pierwszy nieślubny syn Damian gdy na La Marianie ożenił się z twoją córką Lindą nie mieli dzieci bo tak szybko po ślubie umarł ale za to teraz się udało drugiej parze naszych dzieci i wnuk za wnukiem się rodzi rechotał Mario....
-Mario !!! przestań już paplać bez ładu i składu bo wstyd mi przynosisz,że tak się spiłeś !!!warknęła Jimena do męża
-a co ja nieprawdę mówię??!! zaperzył się Mario
-Camila dziesiątkę dzieci urodziła a ty Jimeno zaledwie czwórkę ,trzy córki i tylko jednego syna ale jestem pewien,że nasza młoda synowa Camilka już niedługo obdarzy nas gromadką potomków nie mniejszą niż jej matka z wyrzutem powiedział do żony Mario
-no wiesz !!! przy ludziach będziesz mi z tego robić wymówki a wiesz,że każdą ciążę okropnie znosiłam i miałam trudne porody !!! płaczliwym głosem wyszeptała Jimena
-dajcie już spokój i nie kłóćcie się akurat teraz !!! wtrącił się Pablo syn Valenciów...
- o przepraszam !! ja się nie kłócę z twoją matką zarzekał się Mario de Valencia
-mówię ino prawdę !!! bo czego chłop od baby oczekuje ?? !!! przyjemności i dzieci,które przedłużą jego ród !!! patetycznym tonem oznajmił wszystkim przy stole podchmielony Mario
-wstydziłbyś się jęknęła Jimena
-przecież taka jest odwieczna tradycja,że kobieta wychodząc za mężczyznę przyjmuje jego nazwisko i dzieci,które mu urodzi należą do rodu jej męża bo jego nazwisko noszą uderzając w stół pięścią zawołał Mario...
-czas już na nas bo młodzi a zwłaszcza Camilka,która jest brzemienna muszą odpocząć powiedziała wicekrólowa Camila chcąc rozładować napiętą sytuację przy stole...
-twój tato za bardzo popił więc może u nas go położyć spać zaproponowała Camilka mężowi...
-pewnie nie będzie chciał u nas zostać ale nie martw się bo mama posłała już po powóz by ich do pałacu odwieziono szepnął Pablo żonie....
gdy powóz zajechał Ricardo pomógł Jimenie doprowadzić tam Maria i starsi Valenciowie pojechali do swego pałacu...
Mario przesadził dziś przy tej kolacji a Jimena omal się nie popłakała gdy zaczął te aluzje co do liczby ich dzieci mówiła Camila do męża...
-no cóż chłop tak się ucieszył z nowiny,że znów będzie dziadkiem ,że przedawkował z piciem a po wczorajszym jeszcze nie doszedł do siebie i do końca nie wytrzeźwiał tłumaczył przyjaciela wicekról Ricardo...
po paru dniach gościny w San Fernando Salamankowie już musieli wracać do stolicy Meksyku bo obowiązki wicekróla Nowej Hiszpanii wzywały tam Ricarda...
-spotkamy się na chrzcinach naszego wnuka lub wnuczki mówiła Jimena do Camila
-wnuka Jimeno !!!poprawił żonę Mario bo bardzo chciał by przyszedł na świat kolejny chłopczyk noszący nazwisko de Valencia..
-oby i tym razem wszystko dobrze poszło i opiekuj się moją Camilką prosiła Jimene wicekrólowa
-Camilka to dla mnie jak czwarta córka i zawsze się o nią troszczę a tym bardziej wtedy gdy jest brzemienna bo nosi nasze wspólne wnuczątko zaśmiała się Jimena
-będę czuwał nad Camilką i moim siostrzeńcem czy siostrzenicą również obiecywał rodzicom medyk Mario de Salamanka
-bywajcie z Bogiem !!! zawołał do rodziny i przyjaciół Ricardo gdy odjeżdżali z San Fernando..
-odwiedzajcie nas kiedy tylko będziecie mogli i chcieli !!! wołała Camilka i Jimena.....
w Nowym Orleanie matka,ciotka i siostra Paoli Perez już zbierały się do wyjazdu i powrotu do San Fernando gdy przyszło zaproszenie z domu Lizaldów dla Aurory Gonzales od Alicii Lizalde
-polubiła mnie ta seniora Alicia Lizalde i mnóstwem prezentów obdarowała chwaliła się Paoli jej młodsza przyrodnia siostra Aurora...
-więc pożegnać się wypada bo już jutro przecież wyjeżdżamy i pewnie już nigdy się nie zobaczymy wzdychała Aurora
-ciekawe dlaczego seniora Lizalde tylko ciebie samą zaprosiła a o mnie czy naszych mamach zapomniała głośno zastanawiała się żona Martina...
-nie wiem i nie obchodzi mnie to ale pewnie znowu czymś mnie obdaruje cieszyła się młodziutka Aurora...
-nie powinnaś przyjmować tych prezentów bo Alicia Lizalde to w końcu obca nam osoba i nie wypada jej wykorzystywać zrzędziła matka Aurory Manuela Gonzales...
-ona mnie nawet córcią nazywa bo jej rodzona córka Monika aż za oceanem na Sycylii z mężem i dziećmi mieszka więc mnie sobie upodobała a wiedząc ,że nie jesteśmy bogaci i na modne i drogie ciuszki nas nie stać chce bym po wizycie tutaj miała czym się w San Fernando pochwalić szczebiotała Aurora...
-uważaj tylko na Alana skoro samą cię do domu Lizaldów zaprosili ostrzegła siostrę Paola..
-seniora Alicia nie dałaby mnie skrzywdzić a to z nią a nie z Alanem mam się spotkać i pożegnać prychnęła Aurora...
powóz przysłany z rezydencji Lizaldów zajechał i Aurora ochoczo tam wskoczyła i pojechała
-dlaczego pozwoliłyście jechać jej tam samej bo coś mi się tu nie podoba,że seniora Alicia tylko Aurorę zaprosiła wiedząc,że wszystkie wyjeżdżacie powiedział ciemnoskóry Martin gdy wrócił do domu i dowiedział się o niespodziewanym zaproszeniu jego młodziutkiej szwagierki do domu Alana i jego rodziców..
-nie strasz mnie ,że mojej młodszej siostrze coś złego się tam może przytrafić !!! zawołała Paola a Manuela słysząc to złapała się za serce i zaczęła lamentować
-mój Boże ten łajdak pewnie skrzywdzi mi córkę zawodziła...
-nie ma co lamentować tylko trzeba działać i zaraz tam jadę zdecydował Martin karząc służącemu siodłać konia
-ja też chcę z tobą jechać prosiła Manuela ale Martin uznał ,że galopując konno będzie szybciej a kobiety jak chcą to niech powozikiem też tam dojadą i wyruszył co koń wyskoczy....
-jest seniora Alicia ??? zawołał Martin gdy tylko wpadł do holu rezydencji Lizaldów
-seniora Alicia wczoraj rankiem na plantację pojechała doglądnąć szkółki dla dzieci pracowników i jest tylko senior Alan Lizalde ale gości u siebie panienkę mrugając okiem relacjonował Martinowi służący Lizaldów bo wiedział,że Martin i Alan są wspólnikami w interesach...
-gdzie oni są ??? wysyczał wściekły Martin przeczuwając najgorsze
-no w pokojach Alana wygadała się służąca i Martin co sił w nogach po schodach pobiegł na piętro,które zajmował Alan Lizalde....
-Martin gorączkowo po kolei zaglądał do pokojów i na końcu korytarza wpadł do sypialni Alana i widok który zobaczył zmroził go bo zrozumiał ,że się spóźnił gdyż nagi Alan lubieżnie sapiąc i dysząc pomiędzy rozłożonymi nogami nagiej i półprzytomnej Aurory leżącej bezwładnie na łożu podrygiwał rytmicznie nic sobie nawet nie robiąc,że ktoś wszedł w tym momencie do jego sypialni....
[link widoczny dla zalogowanych]
-to moja szwagierka i złaź z niej łajdaku ???!!! zawołał Martin doskakując do łoża i ściągając z Aurory Alana
-może we dwójkę się z nią zabawimy zarechotał Alan odpychając Martina
-zgwałciłeś ją draniu !!! co jej dałeś,że jest w takim stanie ???? krzyczał Martin usiłując przykryć nagą Aurorę,która przewracała tylko oczami nie mogąc się poruszyć
-poczęstowałem ją herbatką odurzającą by się nie darła i nie cudowała gdy się do niej dobiorę otwarcie przyznał Alan
-to jeszcze niewinne dziecko !!!krzyknął Martin szamocząc się z Alanem,który nie chciał odstąpić od swych niecnych zamiarów ...
-ta ślicznotka skończyła niedawno 15 lat i przyszedł czas by stała się kobietą i to ze mną !!!wrzasnął Alan okładając Martina...
-to dziewczyna z porządnej rodziny a nie ladacznica ,jakie dotąd miałeś !!! wycedził przez zęby Martin mocno waląc w szczękę Alana
-to co mam się z nią żenić jak ty z jej przyrodnią siostrą Paolą??? drwiącym tonem zapytał Alan ...
-szkoda by jej było dla ciebie bo jesteś perwersyjnym rozpustnikiem wysyczał Martin walcząc dalej z Alanem..
-dla takiej bidulki z zapyziałego San Fernando zostać bogatą seniorą Lizalde to byłby szczyt marzeń rechotał Alan ....
-znajdź sobie inną która będzie spełniać twe chore zachcianki!!! wrzasnął Martin powalając przeciwnika na podłogę a gdy Alan gramoląc się z podłogi ścierał krew z rozciętej wargi i ubierał szlafrok Martin starannie wytarł stróżki krwi z nóg dziewczyny płócienną koszulą Alana a potem owinął nagą Aurorę prześcieradłem i szybko wyniósł z pokoju a na dole w holu spotkał matkę , ciotkę i siostrę Aurory
-zgwałcono mi córkę !!!wrzeszczała Manuela
-chyba zdążyłem na czas nie patrząc w oczy kobiet powiedział ciemnoskóry Martin bo nie chciał wyznać co zastał w sypialni Alana i sądził,że sama Aurora nic z tego nie będzie pamiętać co byłoby nawet szczęściem dla niej i jej rozhisteryzowanej matki...
-jestem z ciebie dumna Martinie,że przeciwstawiłeś się Alanowi choć to twój wspólnik szepnęła zadowolona Paola do męża gdy wrócili już do domu i położyli Aurorę w łożu
-mojej rodziny będę bronił jak lew a Aurora to przecież twoja siostra Paolo wiec nie mogłem siedzieć bezczynnie i nie reagować powiedział Martin do żony
Manuela Gonzales ,która widząc nagą córkę owiniętą tylko prześcieradłem wyobrażała sobie najgorsze przeklinała Alana i całą rodzinę Lizaldów
-Boże gdzie jesteś???!! dlaczego moja córkę też musiałeś tak okropnie doświadczyć jak mnie kiedyś zawodziła płacząc Manuela
-ciociu !!! Aurora dalej jest nietknięta bo na szczęście nie ma żadnych śladów by Alan ją posiadł szeptała Paola,która ubierając siostrę w koszulkę nocną zerknęła na nogi dziewczyny i ani krwi ani nasienia nie dostrzegła ale Manuela uspokoiła się dopiero gdy akuszerka wezwana do domu młodych Perezów gdzie przewieziono Aurorę potwierdziła słowa Paoli i zapewniła ich,że Aurora zachowała cnotę ...
-dziewczyna straciła przytomność z emocji po tych wydarzeniach ale nic jej nie będzie i niedługo powinna się ocknąć mówiła akuszerka po zbadaniu Aurory...
-po tym co się stało to oczekuję ,że zerwiesz kontakty z tym Alanem i będziemy żyć jak uczciwi ludzie przez wzgląd na nasze dzieciątko cię proszę szeptała Paola tuląc się do swego męża ...
-on mnie nie szanuje ani jako wspólnika ani jako człowieka skoro poważył się na taki haniebny czyn wobec mojej szwagierki przyznał Martin postanawiając tak jak go prosiła żona odciąć się od Alana Lizalde i jego przestępczych interesów ....
-to było straszne wszystko czułam i rozumiałam co Alan chce mi zrobić ale byłam jak sparaliżowana łkała Aurora gdy oprzytomniała i tuląc się do matki opowiadała jej co spotkało ją w rezydencji Lizaldów...
-gdy tam przyjechałam był tylko Alan ale powiedział,że seniora Alicia zaraz przyjdzie a tymczasem mam wypić herbatkę i gdy to zrobiłam zawirowało mi w głowie i nawet mówić nie mogłam a on wziął mnie na ręce i z salonu poniósł do swojej sypialni zalewając się łzami opowiadała Aurora drżąc przy tym jak osika
-jak zaczął mnie rozbierać i całować myślałam tyko,że chcę umrzeć i jak wpadł tam Martin nawet nie wstydziłam się ,że i on widzi mnie nagusieńką ale modliłam się by mnie szybko stamtąd zabrał łkała Aurora..
-no już dobrze dziecinko !!! nie doszło do najgorszego pocieszała córkę Manuela płacząc razem z nią...
-jak to nie doszło ???-to było okropne !!! wstrętne bo czułam jak we mnie brutalnie wszedł i z bólu łzy same popłynęły mi z oczu gdy się we mnie poruszał i tylko jak przez mgłę pamiętam ,że wpadł do pokoju Martin i ściągnął Alana ze mnie a potem chyba zemdlałam bo nie pamiętam jak Martin mnie stamtąd zabrał i przywiózł do swego domu opowiadała z przejęciem Aurora nerwowo gniotąc pościel palcami..
-Alan nie zdążył cię posiąść więc cnotę córeczko zachowałaś choć to obrzydliwe co z tobą zrobił wzdychała Manuela
-ależ ja zostałam zgwałcona bo byliśmy złączeni mamo i był cały głęboko we mnie a zanim Martin wbiegł długo się we mnie poruszał więc nie mogę wciąż być dziewicą rozpłakała się Aurora...
-byłaś Auroro tak przerażona sytuacją ,że pewnie wyobraziłaś sobie najgorsze ale akuszerka córciu zapewniła mnie ,że jesteś dziewicą bo nie krwawiłaś i cię nie porozrywał szeptała zażenowana Manuela nie wiedząc,że akuszerka proszona o to przez Martina nie wyznała prawdy zbolalej matce ....
-boli mnie całe podbrzusze i wcale sobie tego nie wyobrażam tylko to czuję !!! prawie krzyknęła Aurora
-uspokój się i napij ziółek,które akuszerka zostawiła dla ciebie powiedziała Manuela nie dowierzając córce...
- ciebie córeczko taką kruchą i delikatną dziewczynkę ten rozpustnik Alan przygniótł całym ciałem wiec możesz czuć się obolała gładząc po twarzy Aurorę mówiła Manuela
-obyś po tym nie miała wstrętu do wszystkich mężczyzn bo za mąż nie będziesz mogła wyjść i założyć rodziny z niepokojem powiedziała Manuela do Aurory
-dlaczego on mnie skrzywdził ??? zawsze byłam dla niego miła i uprzejma !!! dlaczego ??? płacząc pytała Aurora
-niektórzy mężczyźni są gorzej niż zwierzęta i takich powinni kastrować by już żadnej kobiety nie skrzywdzili z zaciętą twarzą mówiła Manuela
-wiem mamo,że ty mnie rozumiesz bo przeżyłaś to gdy porwał cię ten bandyta Vincent van Hoorn szepnęła Aurora
-doznałam w życiu gwałtów od dwóch mężczyzn pierwszy raz zanim jeszcze urodziłam twego brata Eduarda i było to w pałacu w San Fernando ale wolę nie mówić kim był ten łajdak,który mnie siłą wykorzystał bo wie o tym tylko on i twój ojciec a drugi raz był to okropny koszmar,który trwał wiele miesięcy i gdy mnie uwolniono wszyscy w San Fernando o tym wiedzieli i choć dotąd nikomu szczegółów nie opowiadałam to wiedz córko,że to co wówczas przeżyłam zaważyło na moim późniejszym życiu ,przez te miesiące niewoli u van Hoorna dwukrotnie zaszłam w ciąże ,pierwszą poroniłam bo tak mnie bandyta pobił a później urodziłam jego chorą ułomną córkę,twoja siostrę,która niedługo po porodzie zmarła i choć wróciłam do twego ojca Ascania i ty przyszłaś na świat to wspomnienie tamtych dni nie pozwoliło mi już zaznać przyjemności ze współżycia z twoim ojcem i odsunęłam się od niego co jak wiesz spowodowało to,że postanowił zostać muzułmaninem by mieć drugą żonę i została nią moja bliźniacza siostra a twoja ciotka Marcela wzdychając opowiadała Manuela córce....
-to okropne,że tyle złego mamo w życiu wycierpiałaś bo i wiem z opowiadań,ze dziadek Alberto Lafont też cię maltretował przytulając się do matki mówiła Aurora
-ty teraz jesteś moim oczkiem w głowie córeczko i jak zobaczyłam Martina znoszącego cię po schodach zawiniętą tylko w prześcieradło to myślałam,że serce mi pęknie i spotkało cię to co mnie niegdyś a to byłoby coś najstraszniejszego co może spotkać kobietę bo żadna w ten sposób nie powinna być zmuszana do obcowania cielesnego z mężczyzną do którego nic nie czuje szeptała Manuela....
-oj mamuś myślałam,że umrę gdy rozłożył mi nogi a ja nie mogłam się bronić ani krzyczeć zaszlochała Aurora,która nie mogła pogodzić się z tym co ją spotkało
-byłam tak zszokowana gdy zobaczyłam podnieconego Alana ,że nie wierzyłam,że się we mnie zmieści a potem gdy mnie gwałcił zaciskałam zęby bo czułam się jakby mnie przewiercał na wylot a na końcu było mi już wszystko jedno byle skończył i zszedł ze mnie odwracając głowę na poduszce opowiadała Aurora,która czuła potrzebę wygadania się matce
-to tylko twoja wyobraźnia Auroro powtarzała uparcie Manuela,która nie chciała dopuścić do siebie myśli,że Alan Lizalde nie tyle usiłował co zgwałcił jej córkę bo Martin przybył na pomoc paręnaście minut za późno ....
-wierzę,że jeśli Aurora kogoś z wzajemnością pokocha to i z czasem zapragnie ukochanego bez obaw oddając mu swe ciało powiedziała wchodząc do pokoju Paola i słysząc o czym ciotka i siostra rozmawiają..
-no nie wiem szepnęła bez przekonania zawstydzona Aurora
-ja w życiu miałam dwóch mężczyzn pierwszym był Sergio a teraz Martin i zapewniam cię jako życzliwa ci siostra,że kiedyś poznasz rozkosze pożycia z mężczyzną i będziesz szczęśliwa oddając mu swe ciało powiedziała Paola...
-można się bez tego obejść bo nie każdej kobiecie i nie w każdej sytuacji to jest przyjemne burknęła Manuela ,która od lat żyła w celibacie i brak współżycia jej nie przeszkadzał...
-twoje okropne doświadczenia z mężczyznami ciociu zobojętniły cię na tę sferę życia ale przecież nie zawsze tak było bo masz dwójkę dzieci Eduarda i Aurorę poczętych przecież z miłości z mężczyzną którego kochałaś i dobrowolnie poślubiłaś przypomniała ciotce Paola...
-stare dzieje ale czas i zły los wszystko zmienił i teraz wolę by wasz ojciec mnie nie męczył po nocach otwarcie przyznała Manuela....
-dziewczynę straciła dziewictwo ale bękarta z tego nie będzie bo jej kochaś nie zdążył się zadowolić w pełni chichotała pod nosem akuszerka wracając od Perezów ..
Martin Perez widać nie chce by się rozniosło,że jego szwagierka nie jest już niewinną panienką zarechotała akuszerka
-a co mi tam !!! dziewczyna niedoświadczona pewnie uwierzy,że wciąż ma cnotę mówiła sama do siebie akuszerka gdy w tym czasie Manuela pocieszała córkę wmawiając jej że nadal powinna uważać się za dziewicę..
-tyle amabarasu o jakąś dziewkę, którą rozdziewiczyłem!!! niepotrzebnie Martin się wtrącił bo przecież od tego by mu szwagierka nie umarła mówił sam do siebie Alan Lizalde gdy opatrzono mu rany po bójce z ciemnoskórym szwagrem Aurory Gonzales....
-szkoda,że Martin wparował tam akurat w trakcie mojego stosunku z Aurorą bo nie nasyciłem się w pełni zarechotał bezwstydnie Alan Lizalde...
-baby zresztą od tego są bym nam mężczyznom dawać przyjemność i nie wiem o co Martin tak się pieklił no chyba,że był zazdrosny,że to ja a nie on pierwszy sobie poużywał z tą ślicznotką Aurorą rechotał Alan popijając wino
-dziewczyna niczego sobie i jest stworzona do tych rzeczy a jakie śliczne ma te piersiątka cmokając Alan wspominał widok nagiej Aurory
-he he ale Aurora miała przerażone oczy gdy w nią wchodziłem bo jak to dziewica była ciaśniutka i popłakała się z wrażenia stając się moją kobietą ale potem rozluźniłem ją dobrze bo przestała ryczeć i zamknąwszy oczy postękiwała tylko cichutko i może bym jej i sobie dogodził jak należy ale ten głupi Martin nam przeszkodził już prawie na finiszu wzdychał Alan
-Martin też zresztą nie jest święty i z niejedną kobietą miał do czynienia a teraz z niego taki aniołek się zrobił przez tę jego żonkę Paolę,która chce go na dobrą drogę sprowadzić kpiąco śmiał się młody Lizalde ....
Alicia Lizalde gdy nazajutrz wróciła do domu z mężem Alonsem i służba doniosła im co się wydarzyło stanowczo zażądała by Alan ożenił się ze zhańbioną przez siebie dziewczyną..
-gdybym miał żenić się z każdą ,którą pozbawiłem dziewictwa to miałbym już spory harem zarechotał bezczelnie Alan
-Aurora to słodkie i niewinne dziewczątko a ja pokochałam ją jak córkę i choć ty łobuzie nie jesteś wart takiej żony to musisz ją poślubić by dziewczyny nie wytykano palcami !!! wrzasnęła Alicia
-no w sumie mógłbyś się synu już ustatkować i prawowitego dziedzica Lizaldów spłodzić niespodziewanie poparł żonę Alonso Lizalde
-chciałbyś mieć ojcze taką biedniutką synową jak Aurora bo Gonzalesowie są niezamożni i dziewczyna ma marniutki posag ze zdumieniem zapytał Alan bo do tej pory ojciec zawsze stawał po jego stronie a teraz chciał go zmusić do ożenku z Aurorą...
-my Lizaldowie mamy już dość pieniędzy a wnuka noszącego nasze nazwisko jak nie było tak nie ma i skoro ta dziewczyna cię pociąga to może zostać twoją żoną i matką twoich dzieci warknął Alonso ...
-Aurora co prawda rzeczywiście mnie pociąga ale namiętność i pożądanie to jeszcze nie miłość warta uświęcenia jej przed ołtarzem zarechotał Alan
-albo się z nią ożenisz albo wynocha z naszej rezydencji i cię wydziedziczę choć jesteś moim jedynym synem oświadczył stanowczo Alonso ....
-no dobra ale tego byśmy byli szczęśliwym małżeństwem raczej się nie doczekacie !!! wysyczał wściekły Alan
-wystarczy jak dasz nam wnuka a ja już troskliwie zaopiekuję się Aurorą i nie pozwolę być ją gnębił a jak urodzi się wasz syn to nawet już nie będziesz musiał z nią dzielić łoża powiedziała Alicia do syna...
-widzę ,że w mamusi Aurora ma taka obrończynię że ho ho drwiąco zarechotał Alan...
gdy Lizaldowie przybyli do domu Martina Pereza i jego żony Paoli Aurora wciąż nie opuszczała łoża bo źle się czuła..
-czy ja już rozum tracę??? może mama rzeczywiście ma rację i Alan nie zdążył mnie zgwałcić a ja ze strachu sobie to wszystko wyobraziłam zaczęła zastanawiać się Aurora bo po słowach matki ,siostry i akuszerki wmawiających jej,że do niczego nie doszło była już tak skołowana,że zwątpiła w to co pamiętała leżąc tam w sypialni Alana...
-nie wyjdę za Alana oświadczyła Aurora zdumiona nieoczekiwaną propozycją małżeństwa ze strony Lizaldów...
-może się jeszcze zastanowisz Auroro wtrącił się ciemnoskóry Martin Perez ,który umyślił sobie plan zemsty na Alanie
-a niech się łajdak ożeni z Aurorą a potem naślę na niego zbirów by go zatłukli a przedtem wykastrowali za to,że zgwałcił mi szwagierkę a Aurora zostanie młodą i bogatą wdówką i choć w ten sposób jej krzywda będzie pomszczona umyślił sobie Martin Perez...
-Aurora nie kocha Alana i po tym jak chciał ją wykorzystać rozumiecie państwo,że czuje do niego wstręt i odrazę tłumaczyła córkę Manuela
-zawsze marzyłam o takiej synowej jak Aurora i zrobię wszystko by mój syn był dla niej dobrym mężem przekonywała rodzinę Aurory matka Alana...
-proszę Auroro zastanów się jeszcze i nie odmawiaj bo wiesz,że kocham cię jak córkę podchodząc do łoża na którym leżała blada Aurora szeptała Alicia Lizalde...
-a to ci dopiero !!!najbogatszy kawaler do wzięcia zdecydował się wreszcie na ożenek i masz siostro w zasięgu ręki największy majątek w Ameryce i się wahasz ??? zapytała z niedowierzaniem Paola
-ja tam córciu namawiać cię do niczego nie będę i powiem ci tylko,że lepiej klepiąc biedę byś szczęśliwą niż opływać w luksusy płacząc co noc w poduszkę powiedziała Manuela do córki...
-jak tu przyjechałam to rezydencja i majątek Lizaldów mnie oślepiły ale po tym co Alan robił ze mną w sypialni nie zniosłabym chyba jego dotyku i na samą myśl współżycia z nim dostaję mdłości myślała sobie Aurora nie chcąc spojrzeć na Alana,który z cynicznym uśmieszkiem na twarzy stał obok swoich rodziców Alicii i Alonsa
-skoro dostałem kosza to już chodźmy powiedział do rodziców Alan Lizalde ...
-Aurora musi się namyślić bo rozumiem,że po tym co ją spotkało nie może dziś jeszcze dojść do siebie i zdecydować o swojej przyszłości oznajmiła wszystkim Alicia Lizalde wciąż mająca nadzieję,że to Aurora zostanie jej upragnioną synową i matką jej wnuków lub co najmniej jednego wnuka dziedzica fortuny Lizaldów....
-pamiętasz dziecko,że opowiadałam ci,że ja też wyszłam za mąż w wieku jakim ty teraz jesteś ale nie miałam oparcia w teściach a tobie przyrzekam,że i ja i mój mąż Alonso będziemy cię traktować jak własne dziecko i Alanowi skrzywdzić cię nie pozwolimy gdy wejdziesz do naszej rodziny kusiła Aurorę matka Alana....
-on już mnie skrzywdził rozszlochała się Aurora i Manuela jej matka kazała wszystkim wyjść tuląc i uspokajając roztrzęsioną córkę...
-mam poślubić mężczyznę,który mnie zgwałcił i nic do mnie nie czuje bo podstępnie mnie zwabił do swego domu by bez litości mnie wykorzystać ??? ze łzami w oczach zapytała Aurora....
-zrobisz córciu jak zechcesz wyszeptała Manuela płacząc razem z córką...
gdy Aurora się uspokoiła i została sama wszedł do jej pokoju Martin i usiadł na skraju łoża...
-myślę szwagierko,że powinnaś przyjąć propozycje Lizaldów zaczął mówić Martin...
-widziałeś co ze mną robił tam w sypialni i namawiasz mnie bym znów się tam znalazła jako jego żona,z którą będzie mógł robić co zechce ??? z niedowierzaniem zapytała Aurora
-czasu już nikt nie cofnie tak jak cnoty nie odzyskasz ale możesz zemścić się na tym łajdaku i skoro on odebrał ci cześć ty przynajmniej dostaniesz zadośćuczynienie w postaci jego majątku bo ja już się postaram byś zaraz po ślubie została młodą bajecznie bogatą wdówką wyszeptał Martin...
-nie chcę mieć niczyjej śmierci na sumieniu choć zaraz po przebudzeniu złorzeczyłam Alanowi pochlipując wydukała Aurora...
-ty o niczym nie wiesz i ja nic ci nie powiedziałem kładąc palec na ustach
ściszonym głosem powiedział Martin i wyszedł z pokoju szwagierki...
-co mam zrobić zaczęła zastanawiać się Aurora bo chęć zemsty na Alanie drążyła jej podświadomość a Martin ją tylko uaktywnił....
w San Fernando Sandra Gonzales sama siedziała w domu i po ułożeniu córeczki Jimenity do snu zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem gdy usłyszała pukanie do drzwi a gdy otworzyła zobaczyła w nich przyjaciela swego męża Daniela Pereza syna ciotki Carmen de Valencii
-czy coś złego przytrafiło się Eduardowi ??!!! zapytała z niepokojem bo młody Gonzales wyjechał w interesach i miał wrócić dopiero za tydzień...
-a nie !!! zaszedłem tak do ciebie bo wiem,że sama siedzisz a ja też sam bo matka z siostrzyczką Matyldą i brat David Foreman pojechali do Veracruz mówił Daniel
-jest już późno i to nie pora na wizyty u zamężnej kobiety,której mąż wyjechał powiedziała Sandra do Daniela
-nawet filiżanką gorącej herbaty nie poczęstujesz zziębniętego gościa ??? zapytał Daniel
-służba ma dziś u mnie wolne ale ostatecznie mogę cię ugościć herbatką ale zaraz potem sobie pójdziesz zastrzegła Sandra Gonzales
-wiem,że między Eduardem a tobą się ostatnio nie układa zaczął mówić Daniel..
-wolę o tym nie rozmawiać podając herbatę Danielowi powiedziała Sandra
-ja tego mojego przyjaciela Eduarda nie rozumiem,że mając taką młodą i piękną żoneczkę wyprowadził się z waszej małżeńskiej sypialni szepnął Daniel
-to on o tym opowiadał ??? zagryzając wargi westchnęła Sandra...
-wiem więcej niż myślisz dziewczyno bo nie tylko kobiety plotkują i się sobie zwierzają a Eduardo to w końcu mój przyjaciel zaśmiał się Daniel
-wiem,że to przez Paolę się pokłóciliście i wyznam ci ,że ja też z początku byłem wściekły na rodzinę de Valenciów ,zwłaszcza na twoją siostrę Marianellę bo to ją Sergio wybrał a nie Paolę ale teraz gdy Paola została moją bratową i spodziewa się dziecka Martina nie powinniśmy już o dawnych sporach pamiętać bo przecież moja matka Carmen to wszak żona Juana twego stryja i nosi nazwisko de Valencia mówił Daniel
-żeby Eduardo też to tak rozumował westchnęła Sandra z wdzięcznością patrząc na przyjaciela męża...
-jesteś taka młoda i piękna i pewnie namiętna a sypiasz sama wyszeptał Daniel ściągając z siebie koszulę i przysuwając się na sofie do Sandry
[link widoczny dla zalogowanych]
młodzieniec objął ją i też zaczął rozbierać i namiętnie całować więc robiło się jej coraz goręcej i goręcej bo mimowolnie ogarniało ją coraz większe podniecenie..
[link widoczny dla zalogowanych]
-co ja robię dlaczego mu na to pozwalam przemknęło jej przez myśl gdy ośmielony tym,że Sandra jest mu uległa Daniel był coraz bardziej natarczywy w swych pieszczotach...
-oprzytomniała nieco młoda kobieta nieporadnie usiłowała uwolnić się z jego mocnego uścisku ale zrobiła to zbyt późno bo po chwili poczuła mężczyznę w sobie i przestała się bronić poddając się jego woli
[link widoczny dla zalogowanych]
-mój Boże zdradziłam męża z jego najlepszym przyjacielem rozmyślała Sandra gdy Daniel zszedł z niej i zadowolony gładził ją po twarzy..
-tego nam obojgu było trzeba bo i ty i ja byliśmy wyposzczeni bezwstydnie szepnął do kobiety młody Perez
-jest namiętna i taka śliczna myślał Daniel patrząc na rumieniącą się Sandrę ,która sama nie wiedziała co ma teraz robić czy mówić...
-chodź do mnie jeszcze gołąbeczko zamruczał Daniel gdy zażenowana sytuacją Sandra chciała wstać z sofy a wtedy oboje ześliznęli się z sofy na dywan i tam rozochocony pożądaniem Daniel rozbierając błyskawicznie Sandrę już do naga znów posiadł żonę swojego przyjaciela
[link widoczny dla zalogowanych]
-takie ciało nie powinno się marnować mruczał Daniel do ucha Sandry gdy leżeli ze sobą jeszcze złączeni podczas drugiego stosunku
-zostaw mnie już i idź !!! to nigdy nie powinno było się zdarzyć łamiącym się głosem powiedziała Sandra do Daniela zakrywając nagie piersi miętoloną w rękach koszulką nocną gdy się rozłączyli i wyśliznęła się spod niego ...
-to wina Eduarda ,że cię zaniedbuje bo potrzebujesz mężczyzny szeptał Daniel chcąc zostać na całą noc w domu młodych Gonzalesów..
-dobrze ,że dziś służba ma wolne i nikt nie widział ,że tu przyszedłeś i pół nocy ze mną spędziłeś powiedziała zawstydzona Sandra...
-nie wyjdę jak nie dasz mi się jeszcze raz wychrypiał Daniel przypierając Sandrę do ściany w pokoju gdy wstała i chciała się ubierać i nie czekając na jej przyzwolenie przyciągnął ją do siebie i podniósł a gdy objęła go nogami pośpiesznie kochali się ze sobą na stojąco
[link widoczny dla zalogowanych]
a potem obrócił kobietę do ściany i gdy oparła się nią rękami wziął ją jeszcze od tyłu
[link widoczny dla zalogowanych]
ledwo trzymająca się na nogach Sandra wypchnęła go w końcu za drzwi ryglując je od wewnątrz i pobiegła się umyć
mocząc się w balii chwyciła się za głowę
-zdradziłam Eduarda z Danielem jego najlepszym przyjacielem !!! to nie do uwierzenia,że to zrobiłam !!! co się ze mną stało wzdychała z niedowierzaniem Sandra ...
-Daniel miał rację brakowało mi współżycia z mężczyzną ale dlaczego z nim ??? dlaczego to on został moim kochankiem a nie jakiś inny młodzieniec zaczęła zastanawiać się Sandra..
-Daniel był na tyle śmiały i bezczelny,że przyszedł pod nieobecność mojego Eduarda i wykorzystał moje niezdecydowanie bo przecież go w żaden sposób nie prowokowałam i do głowy by mi nie przyszło by zostać jego kochanką mówiła Sandra sama jakby siebie usprawiedliwiając ....
-wcale nie jest przyjacielem Eduarda skoro po jego zwierzeniach postanowił mnie wykorzystać rozzłościła się Sandra gdy ochłonęła po nieoczekiwanych zdarzeniach tej nocy...
-wstydzę się tego co zrobiłam i nawet mamie o tym nie powiem bo zapadłabym się pod ziemię gdyby zaczęła mnie łajać za rozpustę wzdychała najstarsza córka Jimeny i Maria de Valenciów....
Daniel Perez zadowolony z siebie i zachwycony ponętnym ciałem Sandry Gonzales postanowił jeszcze nie raz skorzystać z jej wdzięków
-jestem dobry w łożu i zadowoliłem żonkę Eduarda skoro on tego nie robi zaśmiał się bezwstydnie bo już idąc do domu Eduarda i Sandry miał zamiar wykorzystać niedopieszczoną jak mniemał kobietę
-Sandra wcale się nie broniła i zaznała ze mną rozkoszy więc pewnie będzie chętna na następne schadzki rechotał Daniel rozbierając się w swojej sypialni i żałował tylko,że do rana nie mógł zostać w domu młodych Gonzalesów ..
-och !!! jeszcze nie raz tej nocy bym ją i siebie zadowolił pysznił się sam przed sobą pewny siebie Daniel Perez
-Sandra to piękna i rozsądna kobieta ale w sumie dobrze zrobiła,że mnie wygoniła jeszcze w nocy bo gdyby ktoś nas przyuważył to dopiero wybuchnąłby skandal i jeszcze straciłbym przyjaźń tego rogacza Eduarda Gonzalesa zaśmiał się Daniel Perez....
w Nowym Orleanie Aurora po namyśle postanowiła przyjąć propozycję Lizaldów...
-nie kocham Alana ale drań musi mi zapłacić ,że mnie skrzywdził i tak jak radzi Martin postaram się chociaż materialnie na tym skorzystać by nie być ciągle biedna a jak mój szwagier spełni obietnicę,że uwolni mnie od niechcianego męża będę żyć w dobrobycie umyśliła sobie dziewczyna..
-jestem silna i nic mnie nie złamie nawet ten gwałt bo życie dopiero się dla mnie zaczyna i będę jeszcze szczęśliwa powiedziała sama do siebie Gonzalesówna...
-jesteś pewna córeczko,że chcesz zostać żoną Alana po tym wszystkim??? z niepokojem pytała Manuela
-nie martw się mamo !!! wiem co robię ucięła krótko Aurora nie chcąc tłumaczyć matce powodów dlaczego przyjęła oświadczyny mężczyzny, który ją zgwałcił ....
-dobrze robisz siostro bo druga taka okazja w życiu już ci się nie przytrafi by wejść do tak zamożnej rodziny jak Lizaldowie mówiła Paola do Aurory
-masz rację siostro !! robię to tylko dla pieniędzy z cynicznym uśmieszkiem odparła Aurora...
Alicia Lizalde była wniebowzięta ,że Aurora zgodziła się zostać jej synową a Alan bardzo się zdziwił
-Aurora patrzyła na mnie z nienawiścią gdy wkładałem jej pierścionek zaręczynowy na rękę niemal tak samo gdy pierwszy raz włożyłem w nią swą męskość zarechotał
-widać jej się spodobało skoro chce zostać moją żoneczką i zaznawać tego co noc a nawet w dzień jej nie popuszczę lubieżnie cmokając powiedział sam do siebie...
Lizaldowie zaczęli przygotowania do wystawnego ślubu i wesela jedynego syna a Alicia z dumą wszędzie prezentowała śmietance towarzyskiej Nowego Orleanu narzeczoną syna ...
-no kto by pomyślał,że taka młodziutka i niezamożna dziewczyna usidli najlepszą partię w Ameryce plotkowali niektórzy zawistni ludzie ...
-to śliczna i miła dziewczyna i ten Alan prowadzący szemrane interesy nie jest wart takiej kobiety mówili inni..
-dziewczyna dla majątku za mąż idzie i tyle ale ,że on bierze sobie akurat ją to dziwne bo niejedna tutejsza dziewczyna z dobrego domu chciałaby fortuny Lizaldów szeptali inni...
porozsyłano zaproszenia nawet do San Fernando i Ascanio niezmiernie się ucieszył,że jego młodsza córka będzie wielką panią...
-Paoli nie udało sie zdobyć Sergia Oligaresa ale moja Aurora musiała zdobyć serce Alana Lizalde skoro taki zatwardziały kawaler zdecydował się ożenić akurat z nią rozmyślał Ascanio nie przypuszczając nawet co skłoniło Aurorę do tego małżeństwa....
-obie córki Ascania będą miały za mężów bandziorów plotkowano z kolei w San Fernando ...
-Lizaldowie to krezusi i chyba tylko Oligaresowie im dorównują w majątku a ta młodziutka Aurora to ma głowę na karku skoro młody Lizalde się z nią żeni zazdroszcząc Aurorze mówiono w San Fernando
do Nowego Orleanu przybył w interesach ojca David Foreman i pierwszą wizytę złożył młodym Perezom przepraszając ich za porwanie Paoli
-jesteśmy Martinie w końcu braćmi i wybacz mi to co zrobiłem kajał się David a Martin poproszony przez żonę wybaczył bratu...
-widzisz Davidzie przy Paoli dopiero doceniłem czym jest rodzina więc i do ciebie mego przyrodniego brata nie będę chował urazy ale wara ci od mojej żonki zaśmiał się Martin...
-no cóż nie mam szczęścia u kobiet westchnął David gdy w tym momencie do pokoju weszła Aurora i na jej widok młodemu Foremanowi zaparło dech w piersiach
-ależ ty wydoroślałaś i wypiękniałaś Auroro !!! zawołał David nie mogąc oczu oderwać od dziewczyny
-noszę teraz drogie i modne ciuszki wiec może wyglądam inaczej ale jestem tą dziewczyną którą znałeś z San Fernando żartując śmiała się Aurora gdy David całował ją szarmancko po rękach
-prawdziwa dama z ciebie prawił komplementy Aurorze
-Aurora jest nawet ładniejsza od siostry i ją powinienem wybrać na obiekt westchnień ale nic straconego bo teraz się wokół niej zakręcę mówił sam do siebie David gdy jego dobry nastrój zepsuła Paola podchodząc do nich i mówiąc
-Aurora właśnie się zaręczyła i wkrótce wychodzi za mąż i to za Alana Lizalde szczebiotała Paola...
-nie może być !!! wymsknęło się Davidowi
-a jednak !!! niedługo i moja siostrzyczka będzie mężatką więc nie rób do niej maślanych oczu bo ona nie dla ciebie szepnęła nieco zazdrosna o siostrę Paola..
-ależ mam pecha !!! jak przy którejś mocniej zabije mi serce to jest już zajęta zmartwił się David Foreman nie wiedząc,że Aurorze też na jego widok serce łomotało w piersi i ledwo zdołała to ukryć..
-może jak już zostanę bogatą wdową po Alanie to David Foreman się mną zainteresuje na poważnie pomyślała Aurora bo młody Foreman pochwalił im się iż po dziadku w Szkocji odziedziczył tytuł angielskiego Lorda pod warunkiem,że ożeni się z zamożną kobietą bo szkockie posiadłości Foremanów były zadłużone i tylko przyszła bogata Lady Foreman uratuje ich tamtejszy majątek przed ruiną...
-mojego ojca Johna dziadek wydziedziczył ze względu na jego piracką przeszłość i najstarszemu wnukowi czyli mnie postanowił przekazać tytuł i majątek co prawda nieco podupadły przyznał się młody Foreman
-mój ojciec John zły,że go pominięto przy dziedziczeniu nie chce mi pomóc materialnie więc jak niektóre panny muszę dla majątku się żenić ale może uda mi się zdobyć i miłość i dostatek żartował David smutnie patrząc na Aurorę i żałując,że jest ona nie jest posażną panienką bo gotów byłby ją odbić Alanowi....
-co z tego,że wyglądam jak księżniczka skoro nie jestem szczęśliwa i nie wiem jak słowa przysięgi małżeńskiej przejdą mi przez gardło myślała Aurora przymierzając przepiękną suknię ślubną....
[link widoczny dla zalogowanych]
-mam modne stroje obsypują mnie biżuterią ale na samą myśl,że będę musiała za to zapłacić własnym ciałem robi mi się niedobrze wzdychała Aurora unikając jak tylko mogła pozostawania sam na sam z Alanem
-seniory Alicii tak mi żal bo ciągle mi o wnukach mówi a ja nie chcę rodzić dzieci Alana i choć będę musiała z nim współżyć do czasu aż przytrafi mu się jakiś nieszczęśliwy wypadek to zrobię wszystko by zapobiec poczęciu z nim dziecka postanowiła sobie przyszła pani Lizalde
-co tak ode mnie uciekasz ???wyszeptał Alan,który znienacka zaszedł narzeczoną od tyłu i wymusił na niej pocałunek po którym Aurora ostentacyjnie wytarła usta pogardliwie patrząc na narzeczonego...
-jeszcze nie jestem twoją żoną więc pohamuj swe chore żądze i mnie nie dotykaj !!! wysyczała wściekła dziewczyna...
-to już kwestia dni i przygotuj się na namiętną noc poślubną bo gwarantuje ci ,że nie zmrużysz oka do rana zarechotał lubieżnie Alan
-jakoś i to przeżyję z drwiną w głosie powiedziała Aurora mierząc pogardliwym wzrokiem Alana
-nie miłość nas połączy ale żądza i dzieci ,które mi urodzisz przyciągając znowu do siebie Aurorę wyszeptał do jej ucha Alan..
-niedoczekanie bym wydała na świat potomka takiego drania jak Alan powiedziała w myślach sama do siebie Aurora nie wiedząc,że zielarka,która sprzedała jej zioła zapobiegające poczęciu zdradziła jej sekret plotkawej kucharce Lizaldów a ta doniosła o tym Alanowi
-podmienisz mojej żonie te herbatki jak tylko u nas zamieszka bo za rok chcę syna a ta głupia myśli,że mnie przechytrzyła ale nie ze mną takie numery rechotał Alan Lizalde ..
-te zioła i tak nic nie warte panie bo zielarka pomyliła się i nie te co trzeba panience Aurorze dała więc chciała zamienić przy mojej pomocy i dlatego o tym się zwiedziałam donosiła panu kucharka...
-tym lepiej i nikomu ani słowa bo ze służby wygnam gdy Aurora coś zacznie podejrzewać zagroził służącej Alan a ta nie chcąc stracić dobrej posady nikomu już słowa nie pisnęła.....
dzień ślubu i wesela był dla Aurory trudny do wytrzymania ale wiedziała,że trudniej jej będzie gdy przyjdzie pora nocy poślubnej ...
dumny z zamążpójścia młodszej córki Ascanio Gonzales chodził dumny jak paw nie widząc smutku na twarzy młodej pani Lizalde...
Manuela z niepokojem przyglądała się córce,która miała wymuszony uśmiech na twarzy i nie wyglądała na szczęśliwą panią młodą a ciotka Aurory Marcela podobnie jak Ascanio była zadowolona iż ich rodzina skoligaciła się z Lizaldami
-na weselu Aurory i Alana byli też bracia Aurory starszy Eduardo z żoną Sandrą i młodszy Jose Rodolfo a także starsza przyrodnia siostra Paola z mężem Martinem,którego choć niechętnie Alan musiał na swoim weselu tolerować
David Foreman też będący wśród gości widząc śliczną Aurorę ,której na krok nie odstępował jej mąż Alan nie mógł ukryć zazdrości która nim zawładnęła...
-ależ mu zazdroszczę Aurory !!! każdy chyba chciałby być na miejscu Alana wzdychał David Foreman topiąc smutki w winie....
-teraz Alan idzie z nią do sypialni powiedział sam do siebie David widząc jak pan młody zabrał żonę od stołu ustawionego w ogrodzie i pożegnawszy się z gośćmi prowadził mocno trzymając za rękę w stronę domu...
-nie trzymaj mnie tak mocno bo przecież ci nie ucieknę !!! wycedziła przez zęby Aurora prowadzona do sypialni przez męża...
-czas na przyjemniejszą część dzisiejszego dnia żoneczko zarechotał Alan gdy znaleźli się sami w sypialni i zaczął pośpiesznie się rozbierać
-dla mnie przyjemniejsza część naszego weselnego dnia była tam na przyjęciu !!! prychnęła Aurora patrząc na rozebranego już do pasa męża
-na co czekasz ??? !!! rozbieraj się jak nie chcesz bym porozrywał te kreację na tobie gładząc ręką po sukni ślubnej żony powiedział Alan Lizalde i nie czekając na jej reakcję sam niecierpliwie zaczął ją rozbierać
[link widoczny dla zalogowanych]
a gdy suknia opadła na podłogę popchnął Aurorę na ich łoże małżeńskie....
-widzę,że podczas naszego pierwszego razu sporo się nauczyłaś i ładnie nóżki rozkładasz rechtał Alan gdy Aurora bez oporu rozchyliła uda i zamykając oczy odchyliła głowę w bok ale mimowolnie zaczęło się jej udzielać podniecenie mężczyzny i nastój tej wyjątkowej chwili ich nocy poślubnej...
[link widoczny dla zalogowanych]
wkrótce ich łoże małżeńskie rytmicznie uginało się podczas współżycia młodej pary
[link widoczny dla zalogowanych]
-no nareszcie !!! sporo się namęczyłem by cię zadowolić zarechotał Alan gdy zobaczył twarz żony doznającej przyjemności
[link widoczny dla zalogowanych]
-o mój Boże to było niesamowite wzdychała Aurora zdziwiona nieznanym jej dotąd uczuciem błogości i nie mogła ukryć podekscytowania tym pierwszym w jej życiu przyjemnym doznaniem erotycznym
- jak to jest,że go mnie znoszę a doprowadził mnie do ekstazy o której opowiadała mi Paola rozmyślała Aurora odwracając się plecami do męża
-to tylko namiętność we mnie wyzwolił a ciało się temu poddało dedukowała Aurora zdumiona tym,że z niekochanym mężem jednak zaznała przyjemności
-jestem zmęczona i chcę już spać wyszeptała gdy Alan zaczął dobierać się do niej od tyłu leżąc przytulony do jej pleców..
[link widoczny dla zalogowanych]
-noc poślubna nie jest do spania kochaneczko zamruczał Alan wchodząc w nią zdecydowanie i ich połączone ciała znów podrygiwały na łożu
[link widoczny dla zalogowanych]
i dopiero nad ranem młodzi Lizaldowie zasnęli....
-chyba cieleśnie jesteśmy idealnie dobrani żoneczko wyszeptał Alan gdy po południu wstali i ubierali się by zejść na późny obiad
-nie wiem o czym mówisz bo dla mnie obcowanie z tobą to obrzydliwość chcąc dociąć pewnemu siebie mężowi powiedziała Aurora
-no nie udawaj przecież widziałem ,że było ci przyjemnie i to nie raz tej nocy
-nie wiem co widziałeś i czemu myślisz,że zaznałam z tobą przyjemności ale wiedz,że oddawałam ci się tylko z obowiązku małżeńskiego a nie żadnej przyjemności bo marny z ciebie kochanek drwiła Aurora chcąc dopiec do żywego Alanowi
-kłamiesz żoneczko bo z niejedną już miałem do czynienia i wiem kiedy wam kobietom jest dobrze z przekonaniem odparł Alan choć słowa żony go trochę ubodły...
-skoro upierasz się ,że nie było ci w nocy dobrze to będziemy częściej i intensywniej spółkować bym ci wreszcie dogodził bo ja lubię gdy moja kobieta jest zaspokojona w łożu zarechotał Alan
-ale się urządziłam chciałam by się obraził i choć na jedną noc zostawił mnie samą a tu taka perspektywa mnie czeka rozmyślała poirytowana Aurora Lizalde
-dobrze się czujesz córeczko ??? z troską zapytała Aurorę jej teściowa Alicia Lizalde
-tak !!! choć jestem niewyspana spuszczając oczy wyszeptała Aurora
-może ta nieprzespana noc już zaowocuje tak jak chcemy zarechotał Alonso Lizalde myśląc o upragnionym wnuku a Alan dodał
-zapewniam cię ojcze,że z Aurorą staramy się jak należy byście szybko dziadkami zostali
Aurora ze złością popatrzyła na męża i już miała mu jakąś przykrą uwagę powiedzieć gdy przyszli do Lizaldów jej rodzicie Manuela z Ascaniem i siostra Paola z mężem Martinem i wszyscy usiedli do stołu a potem Paola wyciągnęła siostrę do ogrodu rezydencji Lizaldów
-no i jak było ??? zapytała zaraz Paola
-a jak miało być ??? przecież wiesz jak to jest z mężczyzną rumieniąc się wyszeptała Aurora nie chcąc nawet siostrze przyznać się,że Alan ją zadowolił
-no wiesz !! czuje się zawiedziona,że nie chcesz własnej siostrze się zwierzyć i chyba mi nie ufasz ???wyrzucała Aurorze jej przyrodnia siostra
-nie zakochałam się w Alanie jeśli to chcesz wiedzieć ale doznałam rozkoszy bo tak długo mnie męczył aż stało się westchnęła zawstydzona młoda mężatka...
-to i dobrze że z tego masz przyjemność bo gdybyś tylko leżała pod nim modląc się o koniec to dopiero byłabyś wściekła po nieudanym pożyciu bo wierz mi ,ze niezaspokojona kobieta ma złe humory z tego powodu szeptała Paola siostrze
-ja i tak mam zły humor jak tylko pomyślę sobie,że Alan jest moim mężem i że pobraliśmy się bez miłości wyznała siostrze Aurora
-nie ty pierwsza i nie ostatnia wyszłaś za mąż bez miłości ale będzie dobrze siostrzyczko paplała Paola ...
-co tam moja siostra może wiedzieć o moich odczuciach żachnęła się Aurora i oby tylko Martin szybko spełnił swoją obietnicę i gdy będę wdową to wtedy odżyję i będę mogła zacząć żyć jak jak chcę i gdzie chcę rozmyślała Aurora gdy zobaczyła Alana rozmawiającego z Martinem
-mam nadzieję,że Martin dobrze zaplanuje naszą zemstę na Alanie powiedziała sama do siebie Aurora w myślach i zaraz się zganiła za takie myśli...
-jestem chyba złą kobietą ,że mściwość mną kieruje i pragnę śmierci męża ale to łajdak,który wielu ludziom zrobił krzywdę i nie chce się zmienić na lepsze jak mój szwagier Martin usprawiedliwiała sama siebie Aurora Lizalde....
-po wyjeździe rodziny Aurory do San Fernando Alan oświadczył zaskoczonej żonie,że pojadą w podróż poślubną objeżdżając wszystkie plantacje i posiadłości Lizaldow rozsiane po całej Ameryce ...
-wolałabym zostać w Nowym Orleanie przy twojej mamie i spotykać się co dzień z moją siostrą Paolą nieśmiało zaprotestowała Aurora ale musiała zrobić co rozkazał jej mąż i pojechali ....
-na jednej z plantacji czekały już na nich listy z Nowego Orleanu i zaskoczona Aurora dostała wiadomość od siostry,że jej męża Martina napadnięto i jest w ciężkim stanie walcząc o życie..
-musimy wracać bo jestem potrzebna siostrze skoro jej męża spotkało nieszczęście zawołała Aurora do Alana..
-przecież medykiem nie jesteś byś miała być pomocna rannemu szwagrowi czy ciężarnej siostrze zadrwił z żony Alan...
-chodzi o wsparcie i wszelką pomoc bo to moja rodzina !!! krzyknęła Aurora
-odkąd weszłaś do rodu Lizaldów to nasza rodzina winna być dla ciebie najważniejsza oznajmił Alan..
-jesteś bez serca skoro nie rozumiesz mojego niepokoju bo gdyby Paola straciła Martina to co stanie się z nią i ich dzieckiem??? wołała Aurora nie wiedząc,że Alan dowiedziawszy się o planach zemsty Martina na nim sam kazał ciemnoskórego Pereza mocno poturbować by dać mu nauczkę,że z nim Alanem Lizalde nikt nie wygra...
-biedny Martin teraz mi nie pomoże i oby pozostał przy życiu modliła się Aurora zdruzgotana tym,że jej plany przynajmniej na razie uległy odroczeniu w czasie....
-muszę dalej znosić Alana ale przetrzymam wszystko mówiła sama do siebie Aurora Lizalde...
David Foreman po napadzie na swego przyrodniego brata Martina był podporą Paoli ,która histeryzowała,że może przedwcześnie wdową zostać a spodziewa się dziecka...
-możesz na mnie liczyć Paolo bo w końcu jesteśmy rodziną zadeklarował się David i choć miał już wyjechać z Nowego Orleanu w tej sytuacji przedłużył swój tam pobyt i zapewnił bratu najlepszych medyków...
-szkoda,że mąż gdzieś wywiózł Aurorę bo choć niekiedy mógłbym się z nią spotkać zwierzył się Paoli jej szwagier David Foreman ...
-przestań już wzdychać do mojej siostry jak niegdyś do mnie bo obie mamy już rodziny i miejsce Aurory jest przy Alanie tak jak moje przy Martinie prychnęła bratowa Davida...
-Aurora jakoś szczęściem nie tryskała na ślubie ale pewnie jak Paola niedługo zajdzie w ciążę bo Lizaldowie dziedzica swej fortuny od niej oczekują rozmyślał David bo seniora Alicia Lizalde wszem i wobec o swoich oczekiwaniach wnuka od syna i synowej opowiadała...
-jak młodzi wrócą to liczę,że ucieszą nas wieścią o powiększeniu naszej rodziny powiedziała nawet w domu Perezów gdy przyszła odwiedzić rannego Martina...
-jeśli czegoś potrzebujecie to mówcie otwarcie bo wiecie,że ja zawsze jestem chętna pomagać potrzebującym mówiła Alicia do siostry swojej synowej..
-wiem pani Alicio,że ma pani dobre serce ale wszystkim już się zajął mój szwagier David Foreman
-Davida pamiętam od dziecka i to dobry młodzieniec chwaliła syna Carmen de Valencii seniora Alicia Lizalde
wizytując kolejne majątki Lizaldów Aurora była pod wrażeniem bogactwa rodziny męża ale w towarzystwie samego Alana,który ją irytował nudziła się i coraz częściej wspominała niebieskie oczy Davida Foremana i to jak on na nią patrzył
-chyba nie jestem Davidowi obojętna i czemu to on nie jest moim mężem wzdychając rozmyślała żona Alana...
-myślę tak ciągle o Davidzie jakbym była w nim zakochana a póki co jestem żoną innego kręcąc głową mówiła sama do siebie Aurora Lizalde
-Alan nie próżnował chcąc spełnić obietnice dane rodzicom,którzy pragnęli wnuka i często nawet kilka razy dziennie współżył ze swoją młodziutką żoną Aurorą
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
na efekty tak intensywnego pożycia młodych Lizaldów podczas ich długiej podróży poślubnej nie trzeba było długo czekać bo już po niespełna dwóch miesiącach Aurora odkryła ,że jest w ciąży co wcale jej nie ucieszyło....
-udało się Alanowi westchnęła gdy akuszerka potwierdziła jej odmienny stan
-a to się mama i ojciec ucieszą rechotał zadowolony z siebie Alan
-a ty się nie cieszysz?? Aurora zapytała z wahaniem męża ...
-pewnie,że się cieszę przecież sam zrobiłem ci dzieciaka to mam z czego być zadowolony i pamiętaj żeby to był syn !!! pogroziwszy palcem Aurorze powiedział Alan...
-jeśli miałby być taki jak ojciec to niech lepiej będzie córeczka taka jak ja pomyślała Aurora....
Alan Lizalde w tej sytuacji postanowił szybko wracać do rodzinnego Nowego Orleanu by tam spokojnie jego żona Aurora donosiła ciąże i urodziła zdrowego i silnego chłopca i gdy już byli w mieście ktoś z ukrycia postrzelił męża Aurory w głowę i zalany krwią Alan osunął się z konia więc szybko przewieziono go do rezydencji Lizaldow i tam medyk po opatrzeniu mu rany dawał mu niewielkie szanse na przeżycie...
-Boże uratuj mi syna bo choć nie był dobrym człowiekiem to jest moim dzieckiem , jedynym synem modliła się o życie Alana jego matka Alicia Lizalde
Aurora była zszokowana tym co się stało bo choć w skrytości ducha przecież pragnęła zostać wdową to teraz gdy była w ciąży żałowała swych pragnień i wyrzucała sobie ,że będzie winna śmierci ojca swego dziecka
-nie pokochałam Alana ale będziemy mieli razem dziecko i jak to będzie gdy jeszcze zanim się ono narodzi Alan umrze rozpłakała się Aurora a gdy teściowa zaczęła ją pocieszać wyznała jej,że oczekuje dziecka
-dzięki ci Boże,że Alan zdążył spłodzić potomka bo jeśli umrze to przynajmniej zostawi dziedzica cieszyła się płacząc i ściskając Aurorę jej teściowa....
-popatrz niedawno ktoś poranił twego szwagra ale na szczęście Martin z tego wyszedł a teraz był zamach na Alana i tym kończą się takie przestępcze interesy,którymi obaj się zajmowali łkała Alicia Lizalde....
-obyś syna Auroro urodziła bo będzie to dziedzic fortuny Lizaldów zawołał teść Aurory nie kryjąc wzruszenia wieścią o wnuku w drodze ....
-nie mam nic wspólnego z napaścią na Alana zarzekał się Martin gdy Aurora odwiedzając siostrę na osobności go o to zapytała..
-ledwo sam się śmierci wymknąłem i nie miałem głowy do wynajmowania kogoś by załatwił twego męża Auroro przysięgał się Martin
-pewnie z kimś wszedł w konflikt bo w świecie przestępczym o to nietrudno i chcą go wyeliminować głośno dedukował Martin Perez
-widzisz Martinie,że dobrze zrobiłeś wycofując się z tych szemranych interesów bo masz mnie i dziecko w drodze mówiła będąca już w zaawansowanej ciąży Paola Perez do męża
-ja też niedawno dowiedziałam się ,że jestem brzemienna wyznała Aurora siostrze i szwagrowi
-to gratuluję ci siostro zawołała uradowana tym Paola
-Lizaldowie tak jak chcieli będą mieć dziedzica swej fortuny zaśmiał się Martin
-jeszcze nie wiadomo może to będzie dziewczynka powiedziała z zadumą Aurora...
-jeśli Alan nie przeżyje to zostanę bogatą wdową ale jakoś to mnie nie cieszy wzdychała Aurora siedząc przy łożu nieprzytomnego męża ale nie potrafiła rozpaczać jak Alicia,że Alan może umrzeć a raczej była zdziwiona tym,że jej ukryte pragnienia są tak bliskie spełnienia i może lada chwila być już znowu wolną ale i zamożną kobietą..
-ty maluszku może nigdy nie poznasz ojca ale może to i lepiej bo nie nauczyłby ci niczego dobrego wyszeptała Aurora mówiąc do dziecięcia w swoim łonie gładząc przy tym swój płaski jeszcze brzuszek
na La Marianie żona gubernatora Pedra de Salamanki urodziła czwartą córeczkę Leticię i choć dziewczynka była nawet w dobrym stanie Milka zapadła na gorączkę połogową i walczyła o życie...
-o nie !!! znowu córka przewracając oczami wyszeptała Milka gdy powiedziano jej,że urodziła czwartą dziewczynkę a nie upragnionego syna
-mój Boże nie pozwól bym został wdowcem z czwórką małych córeczek modlił się Pedro a Diego Oligares,który z żoną Isabelą natychmiast przybyli z Veracruz na La Marianę winił za stan córki zięcia Pedra
-Milka za często ostatnio rodziła i była tym osłabiona ale tobie tylko o syna chodziło a nie o nią !!! wyrzucał Pedrowi Diego Oligares
-Milka też chce mieć ze mną syna i do niczego jej nie zmuszałem a wiele kobiet choruje po porodach tłumaczył się zdesperowany złym stanem żony książe Pedro de Salamanca ...
-daj spokój Diego bo sam często mówiłeś ,że chcesz wreszcie doczekać się od Milki wnuka przypomniała mężowi Isabela Oligares ,która nie odstępowała od łoża chorej córki...
-musisz żyć Milko masz małe córeczki,które cię potrzebują zmieniając zimne okłady rozpalonej Milce szeptała jej matka...
-co jest u licha,że w naszej rodzinie więcej dziewczynek się rodzi i tylko wnuka Juliana mam od najstarszego syna Olivera i jego żony Julii, którzy mają też córeczke Ines gryzł się Diego Oligares bo Milka miała cztery córki Orianę,Gabrielę,Bettinę i Leticię a Sergio z Marianellą na razie bezskutecznie starali się o potomka....
w stolicy Meksyku Salamankowie też z niepokojem oczekiwali wieści o stanie zdrowia ich synowej księżnej Milki...
-daj Boże by wyzdrowiała bo nie wiem jak Pedro zniósłby jej stratę wzdychała Camila czytając Ricardowi listy z La Mariany ....
-będzie dobrze kochanie bo Milka to młoda i silna kobieta jak ty sama bo w końcu też nosi imię Camila pocieszał żonę wicekról Ricardo de Salamanca....
-sama przeżyłam gorączkę połogową gdy urodziłam Pedra więc wiem,że istnieje ryzyko śmierci kobiety w takiej sytuacji powiedziała Camila do męża
-skoro ty przeżyłaś to i naszej synowej się uda a za piątym razem na pewno urodzi syna zażartował Ricardo chcąc rozchmurzyć zatroskaną żonę...
-wiesz,że mi nie do śmiechu bo żal mi naszej synowej,Pedra i ich córeczek wzdychała wicekrólowa Camila....
-ja też się o nich niepokoję ale póki co do dramatu nie doszło bo Milka wciąż żyje i oby żyła jeszcze długie lata powiedział Ricardo otaczając ramieniem żonę i całując ją w policzek.....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:01:32 21-05-12, w całości zmieniany 19 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:48:02 21-05-12 Temat postu: |
|
|
Arabello świetne masz pomysły ale wydaje mi się że zostałysmy same jak na razie wiec postaram sie coś ci podrzucić jakiś pomysł.
Myślę że Camila powinna pojechać do Pedra i Milki i pomóc mu przy dzieciach i porozmawia z synem o tym by poki co wstrzymał się od zblizeń intymych do żony więc on zajmie się żoną poźniej dojedzie do nich Ricardo i poźniej jakies przyjęcie zorganizuje gubernator na cześć Leti i jej matki by wynagrodzić jej cierpienie na którym pojawi się Andres i Carmelo by zrobić rodzicom niespodzienke a później na jakiś czas pojadą do Meksyku do rodziców.... |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:26:32 21-05-12 Temat postu: |
|
|
rewelacyjna kontynuacja,pozdrawiam autorki |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:20:17 22-05-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: |
Myślę że Camila powinna pojechać do Pedra i Milki i pomóc mu przy dzieciach i porozmawia z synem o tym by poki co wstrzymał się od zblizeń intymych do żony więc on zajmie się żoną poźniej dojedzie do nich Ricardo i poźniej jakies przyjęcie zorganizuje gubernator na cześć Leti i jej matki by wynagrodzić jej cierpienie na którym pojawi się Andres i Carmelo by zrobić rodzicom niespodzienke a później na jakiś czas pojadą do Meksyku do rodziców.... |
dzięki milka85 i ela0909,że nadal czytacie naszą kontynuację i liczę,że dalej będziecie się udzielać podobnie jak Elena736 i czasami ania1302
pozdrawiam wszystkich
na razie rozwinę pomysł milki85 i akcja przeniesie się na La Marianę ...
w stolicy Meksyku Camila niepokojąc się o synową Milkę poważnie chorującą po czwartym porodzie postanowiła pojechać na La Marianę i synowi Pedrowi pomóc przy wnuczkach....
wieczorem w ich sypialni małżeńskiej Camila zaczęła więc rozmowę z mężem na ten temat
-zrozum Ricardzie usiedzieć tu spokojnie nie mogę gdy tam nasz syn Pedro może już dramat przeżywa tłumaczyła mężowi wicekrólowa Camila
-ty kochanie zawsze martwisz się o dzieci a to przecież już dorośli ludzie i mają swoje rodziny wzdychał Ricardo ,któremu perspektywa pozostania znów samemu nie za bardzo się uśmiechała bo ze względu na nadmiar obowiązków w tym momencie nie mógł opuścić stolicy swego wicekrólestwa...
-ja pojadę tam teraz a ty jak wszystko tu już pozałatwiasz dołączysz do mnie i przy okazji oficjalną wizytę na La Marianie złożysz jak to od czasu do czasu wicekrólowi Nowej Hiszpanii wypada powiedziała Camila...
-wiem ,że cię nie odwiodę od twego postanowienia bo jak kwoka do dzieci ciągniesz gdy tylko są w potrzebie zaśmiał się Ricardo przytulając żonę...
-cieszę się,że mnie rozumiesz kochanie ale przed wyjazdem zdążymy się jeszcze sobą nacieszyć a zresztą po każdej rozłące nasze spotkania są jeszcze namiętniejsze zamruczała Camila ciągnąc męża do łoża...
[link widoczny dla zalogowanych]
-wiesz,że niczego nie jestem w stanie ci odmówić ukochana ale pomyśl jak ja będę się czuł sam w tym dużym i zimnym łożu gdy ciebie nie będzie bym chociaż mógł się poprzytulać mruczał Ricardo muskając ustami żonę po twarzy i szyi ...
-liczę,że szybko ci zejdzie z tymi obowiązkami urzędowymi i na La Marianie poprzypominamy sobie szczęśliwe lata tam spędzone gdy byłeś tam gubernatorem szeptała Camila namiętnie całując męża i zaczęli się namiętnie kochać
[link widoczny dla zalogowanych]
-ostatnio coś za bardzo schudłaś kochanie szeptał Ricardo gładząc żonę po plecach gdy po zbliżeniu przytuliła się do jego torsu
[link widoczny dla zalogowanych]
-to chyba przez zmartwienia bo najpierw był problem Justa naszego najstarszego wnuka,który uciekł od swej matki Tity a teraz to z Milką i ani spać ani jeść przez to nie mogę więc wyszczuplałam wzdychała Camila
-za bardzo przejmujesz się problemami innych Camilo a o sobie zapominasz bo jesz tyle co ptaszek a to może odbić się na twoim zdrowiu i bardzo mnie to martwi szeptał Ricardo
-mnie nic nie będzie no chyba ,że teraz mniej ci się podobam to zacznę się na poważnie martwić żartobliwie powiedziała Camila
-wiesz,że zawsze mi się podobasz czy jesteś taka szczupła jak teraz czy byłaś gruba podczas kolejnych ciąż rodząc nasze dzieci śmiał się Ricardo
-to dobrze bo nie zniosłabym gdybyś za innymi zaczął się rozglądać zachichotała Camila
-zapewniam cię ,że to ci nie grozi bo tylko ty się dla mnie liczysz ukochana szeptał całując znowu żonę Ricardo i znów oddali się namiętnym pieszczotom
[link widoczny dla zalogowanych]
Camila rankiem wyruszyła najpierw do Veracruz gdzie spotkała się w domu Tity Darien ze swoim wnukiem Justem a stamtąd miała płynąć na La Marianę
-może ja też z tobą babciu pojadę ojca pocieszać zaproponował Justo
-myślę wnuczku,że to nie byłby dobry pomysł bo żona twego taty jest chora i jakoś ciebie nie polubiła a teraz gdy urodziła czwartą córeczkę zamiast upragnionego syna twój widok mógłby ją dodatkowo zdenerwować bo nadal jesteś jedynym synem Pedra westchnęła Camila
-dobrze tak tej zarozumiałej księżnej Milce i oby nigdy syna nie urodziła pomyślał ze złością Justo,który też nie znosił swojej macochy....
wicekrólowa Camila przybyła więc do pałacu gubernatora La Mariany sama i z radością została powitana przez syna i wnuczki
-dzięki mamo,że przyjechałaś bo sam sobie jakoś nie radzę z dziećmi choć dziewczynki mają nianie ale jeszcze moi teściowie tu mi głowę zawracają a zwłaszcza Diego Oligares,który tak boi się o życie i zdrowie Milki,że mnie wini za jej stan żalił się matce Pedro...
-nie dziw mu się w końcu Milka to jego jedyna córka i oczko w głowie tłumaczyła Diega wicekrólowa Camila...
-Milka to też moja żona i matka moich córek więc też mi na niej zależy bo ją kocham żachnął się Pedro...
-wiem synku ale chcąc mieć upragnionego syna przesadziliście bo ostatnie trzy lata Milka prawie bez przerwy chodziła w ciąży bo ledwo urodziła jedną córeczkę poczynaliście kolejną mówiła Camila do syna
-do niczego jej nie zmuszałem mamo i wiedz,że Milka wprost dostała obsesji na punkcie naszego męskiego potomka i choć medyk przestrzegał by choć rok przerwy sobie zrobić to nie zważała na nic no i doigrała się bo omal przy ostatnim porodzie nie umarła i cud ,że nasza maleńka Leticia żyje bo urodziła się już sina gdyż Milka nie miała siły przeć i dziecko omal się w niej nie udusiło opowiadał traumatyczne przeżycia Pedro ...
-medycy mówią ,że Milka dojdzie do siebie bo już gorączka zeszła i jest przytomna Pedro relacjonował matce obecny stan żony...
-to dobrze i zaraz pójdę do niej ucieszyła się Camila
-dziękuję za troskę wyszeptała bledziutka synowa do wicekrólowej gdy ta usiadła na jej łożu ..
-jak tylko wydobrzeję znów z Pedrem spróbujemy i tym razem obiecuje ,że będzie syn ciężko dysząc mówiła Milka...
-posłuchaj Milko nie tylko medyków ale i mnie życzliwej ci teściowej
-nie możesz narażać swego życia bo masz małe córeczki i kochającego męża i powinnaś odpocząć od współżycia z mężem i kolejnych ciąż i dopiero za jakiś czas postaracie się o syna tłumaczyła synowej Camila
- wszyscy na La Marianie wyśmiewają się ze mnie że nie jestem zdolna dać syna Pedrowi bo ma tylko tego bękarta Justa z Titą a ja nie jestem od Tity gorsza i też urodzę syna Pedra !!! zaciskając zęby by się nieco unieść na poduszce wymamrotała słabiutka Milka
-ależ nikt się z ciebie nie wyśmiewa a że niektórzy nieżyczliwi Salamankom ludzie plotkują to nie powinno cię obchodzić bo ważne jest twoje życie i zdrowie gładząc synową po ręce mówiła Camila
-dlaczego inni mają synów a ja nie ??? rozszlochała się Milka i musiano jej podać ziółka uspokajające po których zasnęła...
-myśl co chcesz Camilo ale ta presja by kobieta urodziła mężowi syna jest powszechna w naszym życiu a my miałyśmy i synów i córki więc trudno nam Milkę zrozumieć mówiła Isabela Oligares do wicekrólowej Camili
-też życzę im męskiego potomka ale Milka musi zrozumieć,że nic na siłę i nie ryzykować ani swoim życiem ani życiem dziecka bo Pedro mi zdradził,że omal ostatniej córeczki nie stracili bo Milka była już bardzo osłabiona przy porodzie i szczęście,że mała Leti żyje i jest zdrowa wzdychała Camila
-jestem matką Milki i też niczego złego dla niej nie chcę powiedziała Isabela Oligares
gdy Milka się obudziła Camila przyniosła do jej sypialni maleńką Leticię
-popatrz na swoją najmłodszą pociechę powiedziała podając synowej dziewczynkę i Milka z czułością ucałowała córeczkę w czółko
[link widoczny dla zalogowanych]
-Leti jest taka rozkoszna ale szkoda,że nie jest chłopcem wyrwało się Milce...
-ciesz się,że mała żyje i jest zdrowa !!!skarciła synową Camila
-co ze mną jest nie tak,że same córki rodzę ??? płaczliwym głosem zapytała żona Pedra...
-to nie twoja wina,że macie z Pedrem tylko dziewczynki wtrąciła się Isabella Oligares chcąc pocieszyć córkę...
-to moja wina i tylko moja bo przecież Pedro ma syna z Titą a ja mu jakoś nie mogę dać męskiego potomka !!! ze łzami w oczach mówiła księżna Milka...
-mężczyzna i kobieta płodząc dziecko nie wiedzą czy będzie syn czy córka i nie można sobie tego wybrać jak towar w sklepie powiedziała wicekrólowa Camila...
-popatrz królowa Neapolu Karina ma trzech synów ale jej oczkiem w głowie jest córeczka Mariangel, Mario z Eleną mają tylko córeczkę MariFer podobnie królowa Sardynii Justina z Franzem Otto mają tylko małą Lukrecję a twój brat Sergio z bratową Marianellą pomimo starań wciąż nie doczekali się dziecka więc ty ciesz się zdrowymi córeczkami bo one w przyszłości więcej pociechy ci dadzą niż niesforni chłopcy tłumaczyła synowej wicekrólowa Camila...
-chciałabym choć jednego niesfornego synka!!! łkała żona Pedra...
-jesteś młoda i doczekasz się jeszcze może i nie jednego syneczka ale teraz spasuj i wypocznij sypiając sama radziła synowej Camila
-Pedro będzie niezadowolony bo jest namiętnym mężczyzną i długo bez kobiety nie wytrzyma wyszeptała zażenowana Milka
-już z nim rozmawiałam i będzie musiał jakiś czas obejść bez uciech cielesnych z uśmieszkiem na twarzy szepnęła synowej wicekrólowa Camila ...
-a jak Pedro zacznie mnie zdradzać bo nie wytrzyma??? zapytała Milka spuszczając oczy...
-oj wytrzyma !!! wytrzyma !!! od tego nic mu się nie stanie jak sobie po pości jakiś czas a potem tym bardziej sobie poużywacie i upragnionego synka może uda wam się wreszcie spłodzić śmiała się wicekrólowa Camila .....
w Nowym Orleanie David Foreman miał już wyjeżdżać do Szkocji i żegnał się z rodziną swego przyrodniego brata Martina Pereza
-przyjadę znów na chrzciny mojego bratanka czy bratanicy śmiał się David....
-nie tylko jedne chrzciny w naszej rodzinie się szykują bo Aurora też jest w ciąży !!! zawołała Paola a Davidowi na tę wiadomość mina zrzedła
-Aurora spodziewa się dziecka Alana ze smutkiem w głosie wyrwało się Davidowi
-no przecież ,że urodzi dziecko męża bo moja siostra to porządna kobieta zachichotała Paola Perez gdy akurat weszła Aurora przybyła do domu siostry z wizytą
-David się zdziwił ,że jesteś już w ciąży paplała Paola zerkając to na siostrę to na szwagra,którzy oczu od siebie oderwać nie mogli
-to pożegnajcie się bo David wyjeżdża aż za ocean dodała Paola i zostawiła Aurorę z Davidem samych..
-ponoć z twoim mężem jest źle i współczuje ci z tego powodu zaczął mówić David Foreman...
-Alan wciąż jest nieprzytomny i mała nadzieja by z tego wyszedł i mówią już o nim żywy trup cicho z opuszczoną głową powiedziała Aurora
-gratuluję ci dziecka bo Paola zdążyła mi już powiedzieć przygryzając wargę powiedział David Foreman...
-prawdę mówią ,że kobiety w ciąży promienieją bo jesteś śliczna jak obrazek wyrwało się Davidowi wpatrującemu się w twarz Aurory Lizalde a ona słysząc to zmieszała się i zarumieniła
-cieszę się,że będę matką szepnęła zawstydzona Aurora
- dziecko to jak to mówią dla kobiety wielkie szczęście powiedział David
-moje dziecko nie jest owocem miłości a raczej obowiązku małżeńskiego ale i tak go pragnę i kocham odważyła się wyznać Davidowi Aurora patrząc mu prosto w oczy
-ośmielony jej wyznaniem David chwycił ją za ręce i powiedział
-posłuchaj Auroro !!!nikomu śmierci nie życzę ale gdyby los sprawił,że twój mąż umrze czekaj na mnie bo wrócę tu i nie chcę znów by ktoś mi sprzątnął sprzed nosa kobietę na której mi zależy szeptał David patrząc w oczy Aurorze..
-może to nie wypada wyznawać uczuć kobiecie zamężnej ale ja mam już takiego pecha,że zanim się zdeklaruję ktoś inny zabiera mi ukochaną więc teraz czy to honorowe czy nikczemne to wyznaję,że się w tobie zakochałem i jeśli będziesz wolna gdy wrócę to tobą i twoim dzieckiem się zaopiekuję bo chciałbym mieć taką żonę jak ty bez ogródek powiedział David Foreman z szacunkiem całując dłonie Aurory Lizalde bo na nic więcej się nie ośmielił
-ty też nie jesteś mi obojętny Davidzie pomyślała Aurora ale zdołała tylko wydukać
-będę na ciebie czekać
-mogę pisać do ciebie listy ??? bo chciałbym wiedzieć co z tobą gdy będziemy tak daleko od siebie??? zapytał David
-odpiszę na każdy list i uważaj tam w tej Szkocji na siebie wyszeptała Aurora rumieniąc się
-ty też dbaj o siebie i twoje dzieciątko powiedział David gdy podeszła do nich Paola mówiąc
-chyba się już pożegnaliście a jak wrócisz Davidzie na chrzciny mojego synka to Aurora będzie miała już taki pokaźny brzuszek jak ja teraz chichotała Paola ...
-Aurora będzie najpiękniejszą mamusią na świecie !!! wyrwało się Davidowi ale zawstydzony tym zaraz się pożegnał i pośpiesznie wyszedł
-formalnie się w tobie biedak zakochał bo tyle o tobie zawsze mówi i oczy mu wtedy tak błyszczą ,że to najprawdziwsza miłość !!! chichotała Paola...
-nie jestem wolna szepnęła Aurora
-no na razie nie jesteś ale niech mi Bóg wybaczy myślę,że niedługo będziesz a wtedy chyba w celibacie do końca swoich dni nie wytrwasz i wyjdziesz znowu za mąż szepnęła Paola do ucha siostry..
-co ma być to będzie smutno powiedziała Aurora Lizalde i pożegnawszy się z siostrą wróciła do rezydencji Lizaldów.....
-czy ja kiedyś będę Lady Aurorą Foreman żoną Lorda Davida Foremana ???zaczęła się zastanawiać Aurora przeglądając w lustrze swojej sypialni
-ale mi piersi urosły powiedziała półgłosem ciężarna Aurora przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze
-są takie obrzmiałe i bolesne westchnęła młodziutka kobieta
-no cóż uroki ciąży i oby tylko moje maleństwo urodziło się żywe i zdrowe pomyślała młoda seniora Lizalde bo wiedziała,że utrata tego dziecka załamałaby nie tylko ją samą ale i jej teściów a zwłaszcza Alicię Lizalde ,która uwielbiała swoją młodziutką synową...
-musimy liczyć się z tym mężu ,że nasz syn Alan niedługo odda dusze Bogu ale opatrzność przysłała tu do nas Aurorę by przedłużyła nasz ród bo wierzę,że to było przeznaczenie,iż tak wszystko się potoczyło bo pamiętasz Alonso,że Alan żadnej panny z którą chcieliśmy go wyswatać nie chciał i potomka by po sobie nie zostawił gdyby nie Aurora
- to nasze szczęście ta dziewczyna bo bez niej ród Lizaldów skończyłby się na Alanie a ona choć wyszła za naszego syna bez miłości poczęła z nim dziecko by dać nam upragnionego wnuka mówiła Alicia do męża Alonsa a Aurora schodząc po schodach to słyszała
-nie mogłabym trafić na lepszą teściową niż Alicia Lizalde pomyślała z wdzięcznością Aurora i zaczęła stojąc na schodach przysłuchiwać się rozmowie rodziców męża...
-wiesz Alicio mnie też Aurora ujęła za serce gdy tylko pierwszy raz to niewinne i roześmiane dziewczę przekroczyło próg naszego domu gdy z matką i ciotką przyszły nas odwiedzić choć wtedy nie przypuszczałem ,że ona będzie naszą synową a później gdy Alan ją wykorzystał poparłem cię gdy zażądałaś by się z nią ożenił bo wiedziałem,że to kobieta dla niego i on chyba w głębi duszy też o tym wiedział bo za bardzo nie wzbraniał się przed ożenkiem a przecież gdyby jej nie chciał nic i nikt by go nie przymusił bo swój odrębny majątek już ma i nas starych mógłby samych zostawić w tej wielkiej rezydencji a tak znów będzie słychać tu szczebiot małego dziecka gdy nasz wnuk przyjdzie na świat cieszył się Alonso Lizalde...
-i powiem ci jeszcze Alicio ,że choć uważają mnie za snoba i konserwatystę i niegdyś do głowy by mi nie przyszło żeby nasz jedyny syn poślubił ubogą dziewczynę nie z wyższych sfer to teraz wiem że Aurora jest nie tylko śliczną ale i wartościową dziewczyną o niebo lepszą niż te bogate ale zarozumiałe arystokratki,które kręciły się wokół Alana by wejść do naszej bogatej i wpływowej rodziny mówił Alonso Lizalde do żony
-widzisz w tym się zgadzamy i nie wiesz jak bardzo ucieszyłam się,że Aurora po pierwszej odmowie wyjścia za Alana zmieniła zdanie i poślubiła naszego syna , modliłam się o to gorliwie i Bóg mnie wysłuchał a ich związek pobłogosławił dzieckiem powiedziała do męża Alicia
-teraz trzeba czuwać nad Aurorą by nic jej się nie przytrafiło bo jej siostra Paola przecież pierwsze dziecko poroniła powiedział Alonso Lizalde
-uchowaj Boże by coś złego stało się naszej ciężarnej synowej bo tego bym już nie przeżyła gdyby straciła nasze wnuczątko żegnając się z przestrachem znakiem krzyża wyszeptała Alicia Lizalde...
-najlepszych medyków nająłem by nasz wnuk urodził się żywy i zdrowy a i jego matce nic się nie stało przy porodzie oznajmił żonie Alonso Lizalde
-dla twojej babci i dziadka chciałabym byś maleństwo było chłopcem skoro teściowie tak pragną dziedzica swego majątku choć na początku to marzyłam o córeczce szeptała Aurora do swojego dzieciątka kładąc ręce na brzuszku ....
-mam jeszcze smukłą talię ale już niedługo będę musiała suknie odcinaną tuż pod biustem sobie sprawić bo brzuszek coraz wydatniejszy będę miała uśmiechając się sama do siebie myślała Aurora Lizalde....
w San Fernando Sandra Gonzales kontynuowała schadzki ze swoim kochankiem Danielem Perezem i mieli nawet swoje ukryte miejsce w szuwarach nad rzeką gdzie często się zabawiali
któregoś dnia niespodziewanie Jimena spacerując z najmłodszą córeczką Andreą gdy ta pobiegła nad brzeg rzeki nieoczekiwanie zobaczyła z oddali córkę w kompromitującej sytuacji z mężczyzną który nie był jej mężem
[link widoczny dla zalogowanych]
-o Boże !!! Sandra z Danielem !!! co oni wyprawiają ???
-Eduardo chyba zabije Sandre i tego swego pseudo przyjaciela Daniela Pereza gdy odkryje zdradę przeraziła się Jimena postanawiając ostro z najstarszą córką porozmawiać ....
-no jak to mówią niedaleko pada jabłko od jabłoni bo ja też miałam romans pozamałżeński z Ascaniem ale w porę się opamiętałam i tylko parę osób o tym wie wzdychając rozmyślała Jimena ...
-cieszę się,że mamusia nas odwiedziła !!! radośnie zawołała na widok Jimeny Sandra trzymając na kolanach swoją małą córeczkę Jimenitę
-popatrz córuniu babcia ci słodycze przyniosła mówiła Sandra do córeczki
-może przejdziemy się po ogrodzie a dzieckiem niech zajmie się niania powiedziała stanowczo Jimena biorąc wnuczkę na ręce i podając ją służącej..
-stało się coś ,że jesteś taka poważna mamo ??? zapytała Sandra
-widziałam ciebie i Daniela nad rzeką !!! bez ogródek powiedziała do córki Jimena
-och !!! nie wiem co powiedzieć !!! ale zrozum mamo Eduardo mnie odtrąca od jakiegoś czasu i jakoś nie potrafimy się pogodzić a Daniel wykorzystał sytuację choć go do tego nie zachęcałam i tak jakoś poszło przysięgam,że tak właśnie było bo sama kochanka nie szukałam zarzekała się Sandra..
-to się musi skończyć !!! nie pomyślałaś o sobie??? o córce ???
-przecież jak Eduardo się dowie to wolę nie myśleć co zrobi a przecież sama upierałaś się by go poślubić bo ja pamiętasz byłam temu przeciwna mówiła Jimena córce..
-no tak ale z Eduardem jakoś nam się nie układa i chyba miałaś racje radząc mi bym za niego nie wychodziła jęknęła Sandra
-jesteś już mężatką i matką więc o rodzinie musisz myśleć !!!
-a co będzie jak zajdziesz w ciąże z Danielem??? o tym nie pomyślałaś ??? pytała Jimena
-zapobiegam ciąży !!! prychnęła Sandra
-zapobiegam,zapobiegam !!! przedrzeźniając powtórzyła po córce Jimena
-wpadki zdarzają się nawet gdy kobieta stara się nie począć i wiele dzieci z takich przypadków chodzi po świecie żachnęła się Jimena myśląc o swojej małej Andrei
-zerwę z Danielem obiecała w końcu Sandra matce choć nie była do tego przekonana...
-mam się poświęcać dla dobra rodziny !!! a ja sama ??? a moje pragnienia i potrzeby to już nie są ważne ??? mówiła sama do siebie żona Eduarda Gonzalesa ....
do pałacu gubernatora Pedra de Salamanki na La Marianie niespodziewanie zawitał jego młodszy brat 17-letni już książe Andres de Salamanca jadący do stolicy Meksyku do rodziców a po drodze odwiedzający rodzeństwo....
-jakże miło mi cie widzieć mamo !!! zawołał na widok wicekrólowej Camili Andres niespodziewający się jej tam spotkać...
-ja też się cieszę ,że cię widzę synku i co tu robisz ??? bo w ostatnich listach nie wspomniałeś nawet,że zamierzasz przyjechać tu z Austrii śmiała się Camila
-a chciałem wszystkim niespodziankę zrobić bo kariera wojskowa dobrze mi idzie i jestem już kadetem pochwalił się dumny Andres de Salamanca
-ależ ty zmężniałeś i wyprzystojniałeś synku !!! już z ciebie mężczyzna a nie chłopaczek jakim zostawiliśmy cię w Wiedniu mówiła wicekrólowa przyglądająca się synowi
-no chłop już z ciebie na schwał przyznał Pedro ściskając brata i serdecznie go u siebie witając
-a gdzie tata??? też tu z tobą mamo przyjechał??? wypytywał się Andres
-a nie !!! musiał zostać w stolicy Meksyku... bo wiesz ważne sprawy urzędowe westchnęła Camila
-przyjechałam tu bo Milka żona Pedra poważnie chorowała po czwartym porodzie ale już z nią lepiej opowiadając o wszystkim Andresowi mówiła Camila
-mam dla was listy od Lindy z księstwa Meklenburg-Schwerin oraz Justiny i Ricarda z Sardynii bo jadąc tu po drodze do nich wstąpiłem śmiał się Andres podając listy matce i bratu....
-cieszę się że z twoją żoną Pedro już lepiej mówił Andres do brata gdy zostali już sami bo Camila poszła czytać listy od swoich dzieci...
-tobie bracie mogę się w końcu wyżalić bo jesteś mężczyzną jak ja powiedział Pedro do Andresa
-irytuje mnie to,że Milka wciąż rodzi mi córki a teraz gdy omal nie umarła to wszyscy do mnie jeszcze mają pretensje bo i jej rodzice zaraz tu przyjechali a potem nasza mama i tylko się nad Milką roztkliwiają jakbym krzywdę jej zrobił gorączkował się gubernator La Mariany...
-przecież to normalne,że chcę mieć syna i mając żonę się z nią o to staram wzdychał Pedro
-no wiesz ja sam nie jestem jeszcze żonaty i niewiele się na tych męsko-damskich sprawach znam ale myślę,że chyba za szybko staracie się o kolejne dzieci zaśmiał się Andres
-gdy urodziła się moja pierwsza córa Oriana to się ucieszyłem i spokojnie czekałem na drugiego syna choć Milka nie kwapiła się by znów zajść w ciąże i przyznaję,że na niej wymogłem drugie dziecko a tu znów dziewczynka więc próbowaliśmy dalej i tak mam teraz cztery dziewuszki i ani jednego chłopaka bo Milce zalecono przerwę w rodzeniu i nie wiadomo kiedy syna się wreszcie doczekam żalił się Pedro ...
-no cóż musisz trochę poczekać bo chyba nie chcesz wdowcem zostać skoro Milka szybkie poczęcie następnego dziecka mogłaby przypłacić życiem powiedział Andres współczując bratu...
-nie rozumiem tego,że choć tak pragniemy syna mamy tylko córki wzdychał Pedro kręcąc głową ....
-na to już ci nic nie mogę odpowiedzieć i tylko może nasz brat medyk Mario de Salamanca mógłby coś tu wytłumaczyć czy coś poradzić zaśmiał się Andres...
-eee tam Mario sam ma tylko córeczkę MariFer a jego żona Elena ma trudności w zajściu w następną ciąże i chyba MariFer zostanie jedynaczką prychnął Pedro ...
-nie tylko ty pragniesz męskiego potomka bo i nasza siostra królowa Justina z mężem Franzem Otto von Habsburgiem a od nich racja stanu wymaga by mieli dziedzica tronu Sardynii a na razie mają tylko królewnę Lukrecję opowiadał bratu Andres....
-z Milką musi być coś nie tak bo Tita syna mi urodziła a moja żona jakoś nie może powtarzając to denerwował się Pedro...
-będziesz na żonę winę zwalał ale jak to mówią kobiety rodzą to co mężczyzna w nich zasiał zażartował Andres ale Pedra to wcale nie rozśmieszyło ...
-byłem przy porodach Milki i wiem,że kobiety strasznie się przy tym męczą i sam nie chciałbym być kobietą i w takich bólach wydawać dzieci na świat przyznał Pedro..
-no widzisz !!! powinieneś być wdzięczny Milce ,że podjęła trud i ryzyko tylu porodów by cię zadowolić a nie wymawiać jej ,że wciąż córki rodzi bo czy to chłopiec czy dziewczynka męka porodu jest jedna rozsądnie powiedział do brata Andres choć sam jeszcze nie zaznał radości ojcostwa bo miał tylko ukochaną dziewczynę z którą planowali się zaręczyć po jego powrocie do Wiednia...
-księżna Milka de Salamanca już zaczęła wstawać więc wicekrólowa Camila i Isabella Oligares postanowiły urządzić przyjęcie z okazji narodzin najmłodszej wnuczki księżniczki Leticii de Salamanki
-gdyby to był syn w stolicy wyspy festyn bym z tej okazji urządził ale to tylko córka i to czwarta z rzędu myślał Pedro de Salamanca nie widzący powodu by świętować z tej okazji ale też nie chcąc narazić się kobietom ze swej rodziny nie protestował...
-muszę udawać zadowolonego a wcale mnie to nie raduje bo mam cztery córki, żony przez co najmniej parę miesięcy dotknąć nie mogę i celibat przymusowy mnie czeka więc z czego się tu cieszyć mówił sam do siebie gubernator La Mariany....
w San Fernando wszyscy byli zaniepokojeni bo Sandra córka Jimeny i Maria a żona Eduarda Gonzalesa zniknęła bez śladu...
-uciekła z Danielem Perezem od razu pomyślała Jimena bo Daniel też zniknął z San Fernando choć inni nie kojarzyli ze sobą tego ,że Daniela też nie ma myśląc ,że młody Perez po prostu do Veracruz do matki Carmen de Valencii wyjechał lub do brata Davida do Szkocji bo wszyscy wiedzieli,że najstarszy syn Johna Foremana Lordem został...
-jak ona mogła malutką córeczkę Jimenitę zostawić i kochanka wybrać gorączkowała się Jimena złoszcząc się na najstarszą córkę...
-Sandrę musiał ktoś dla okupu porwać !!!denerwował się Mario de Valencia..
-to straszne bo już raz przecież Sandrę porwano przypomniał teściom Eduardo bardzo martwiący się o żonę
-co prawda nie było między nami ostatnio najlepiej ale kocham Sandrę i nie wiem jak sam sobie poradzę teraz z opieką nad naszą córeczką Jimenitą żalił się Eduardo Gonzales
-może Eduardo nakrył Sandrę i Daniela gdy go zdradzali i oboje zabił w gniewie a teraz udaje zatroskanego męża zaczęła nagle podejrzewać Jimena de Valencia gdy czas mijał a nikt okupu nie zażądał ale nie mogła się nikomu do swych podejrzeń przyznać by nie szargać dobrego imienia córki...
-co robić ?? co robić??? gryzła się Jimena de Valencia ......
-mój zięć najpewniej jest zabójcą mojej córki i jej kochanka doszła do przekonania Jimena de Valencia
-muszę ci coś powiedzieć Mario zdecydowała w końcu Jimena i zdradziła mężowi,że ich najstarsza córka Sandra wdała się w romans z synem Carmen de Valencii i skoro oboje zniknęli to najpewniej ich zięć Eduardo Gonzales kochanków wytropił i skrytobójczo zamordował a ich ciała do rzeki wrzucił lub gdzieś indziej ukrył...
-zatłukę tego Gonzalesa własnymi rękami jak zabił naszą córkę !!!wrzasnął porywczy Mario i pobiegł do domu zięcia a za nim Jimena starając się go uspokoić....
Eduardo Gonzales smutny siedział w domu z ojcem Ascaniem i matką Manuelą i wszyscy zastanawiali się co mogło się przydarzyć,że Sandra tak zniknęła bez śladu...
-gdzie ukryłeś zwłoki mojej córki ???!!! wrzeszczał Mario już od progu domu i rzucił się na zięcia
-jakie zwłoki ??? zawołała przerażona Manuela Gonzales
-już ten bandyta wie o czym mówię !!! wysyczał Mario prawie dusząc Eduarda bo ten zaskoczony nawet się nie bronił
-wychowaliście mordercę !!! krzyczał Mario do Ascania i Manueli rodziców Eduarda ...
- Mario !!! ty chyba rozum postradałeś !!! krzyknął Ascanio stając w obronie syna odciągając od niego wściekłego ojca Sandry...
-na szubienicy zawiśniesz !!! już ja tego dopilnuję !!! darł się jak opętany Mario wygrażając zdumionemu tym wszystkim Eduardowi a Jimena uwieszona u jego ramienia wołała
-Mario !!! na miłość boską opanuj się mężu !!!
-zabieraj stąd naszą wnusie Jimenitę bo pod opieką żonobójcy jej nie zostawię !!! rozkazał zaraz Mario swojej żonie..
-nie oddam córki bo tylko ona mi teraz została postawił się Eduardo Gonzales ...
-zabiłeś Sandrę bandyto i myślisz,że wasza córka ci to kiedykolwiek wybaczy,że pozbawiłeś ją matki ??? wysyczał Mario
-nie wiem czemu oskarżasz mnie o zabójstwo i skąd wiesz ,że Sandra nie żyje ??? zapytał rezolutnie Eduardo...
-to tylko kwestia czasu gdy znajdę dowody a wtedy stryczek cię nie minie !! groził zięciowi Mario nie wdając się w szczegóły bo Jimena na wszystko go błagała szepcząc mu do ucha by o romansie Sandry na razie się nie wygadał bo Eduarda trzeba śledzić a wtedy ich doprowadzi do miejsca gdzie ukrył ciała kochanków....
-bierzemy wnuczkę ze sobą upierał się Mario i doszło do gwałtownej szamotaniny bo Gonzalesowie nie chcieli oddać Jimenity rodzicom Sandry
-po moim trupie ktoś odbierze mi córkę postawił się Eduardo Gonzales...
-oj nie wywołuj wilka z lasu bo już niedługo pożyjesz morderco !!! zaperzył się Mario de Valencia...
-przez to zaginięcie Sandry wam Valenciom chyba rozum odjęło skoro zamiast nieszczęsnej szukać oskarżacie najbardziej poszkodowanego !!! -przecież Eduardo to jej mąż i ojciec jej córki usiłowała przemówić do rozsądku Valenciom Manuela matka Eduarda...
-zabieraj Jimeno stąd swego męża bo nie ręczę za siebie !!! warknął Ascanio broniąc syna i nie chcą słuchać jak teść Eduarda go wyzywa od zabójców ...
-twój synalek to skrytobójca i tyle !!! wysyczała wściekła Jimena skacząc do oczu Ascaniowi
-wynocha z domu mojego syna !!! poparła Ascania Manuela a Eduardo w tym czasie przepychał się z Mariem by nie dopuścić go do pokoju śpiącej córeczki...
-mówiłem Eduardowi by nie żenił się z tą Sandrą i miałem rację bo są tylko z tego same nieszczęścia !!! wrzasnął Ascanio
-co masz do mojej córki ??? z wściekłością w głosie zapytał podejrzliwy Mario de Valencia
-chodź już do domu zaczęła szarpać Maria za rękę Jimena bo bała się ,że w ferworze kłótni Ascanio może nawet wykrzyczeć,że kiedyś mieli ze sobą romans i Andrea jest jego córką a nie Maria de Valencii...
-nie chciałem tego przy Eduardzie mówić bo nie mam dowodów i nie chciałem Eduarda niepotrzebnie dobijać bo i tak już jest zdesperowany i nieszczęśliwy ale czy nie wydaje się wam dziwne,że w tym samym czasie co Sandra z San Fernando zniknął Daniel Perez zapytał otwarcie Ascanio???
-co to ma do rzeczy ??? zainteresował się Eduardo który nie skojarzył co te dwie sprawy mogą mieć ze sobą wspólnego...
-a to,że wasza taka niby porządna i dobrze wychowana córka mogła uciec właśnie z Danielem bo dziś właśnie doszły mnie słuchy iż plotkują w miasteczku,że pod nieobecność mojego syna a jej męża Sandra przyprawiała mu rogi powiedział Ascanio gniewnym głosem ...
-nie wierzę by Sandra była mi niewierna bo pomimo wszystko przecież się kochamy !!! krzyknął Eduardo bo w głowie mu się nie mieściło by jego żona i najlepszy przyjaciel jakim był Daniel Perez poza jego plecami go zdradzali...
-to tylko czysty przypadek,że Daniel wyjechał w tym samym czasie bo przecież z niego taki pędziwiatr i długo w jednym miejscu nie usiedzi z przekonaniem mówił Eduardo Gonzales....
-na Sandrę nie dam złego słowa powiedzieć zwracając się do swego ojca Ascania rzekł Eduardo a Ascanio zmieszawszy się tylko machnął ręką
-może zbyt pochopnie osądziłem twoją żonę a ludziska to różne ploty roznoszą nie zawsze prawdziwe przyznał Ascanio
-Eduardo chyba o niczym nie wiedział więc Sandrze i jej kochankowi nic nie zrobił pomyślała Jimena bo zdziwienie Eduarda i jego obrona czci żony była taka spontaniczna i szczera ,że zrobiła nawet wrażenie na ojcu Sandry ,który stał skołowany nie wiedząc co w tej sytuacji robić czy mówić...
-cholera !!! Sandra musiała uciec z kochankiem a ja tu jej Bogu ducha winnego męża od czci i wiary już odsądzałem zrozumiał Mario i spuściwszy głowę szybko wyszedł za za nim pobiegła Jimena
-aleś córkę wychowała nie dosyć ,że zła z niej żona to jeszcze wyrodna matka porzucająca dziecko!!! warknął Mario do żony
-myślałem,że się pod ziemię zapadnę gdy Ascanio w twarz mi rzucił,że Sandrę uważa za jakąś zdzirę gorączkował się Mario de Valencia...
-to,że Sandra od męża uciekła to mogłabym jakoś zrozumieć ale że córki ze sobą nie zabrała to po prostu w głowie mi się nie mieści rozpłakała się Jimena
-ten synuś Carmen pewnie Sandrę tak zbałamucił bo cudzego dzieciaka nie chciał wychowywać i swojego jej zrobi więc Jimenitę jej ojcu zostawiła a ja tu tak się o nią zamartwiałem i szukać wszędzie kazałem bo nawet do wicekróla Ricarda prośbę o poszukiwania w całym kraju posłałem mówił Mario idąc i przeklinając po drodze...
-żebyś imienia Sandry więcej w mojej obecności nie ważyła się wymówić bo już nie mamy córki o takim imieniu skoro na taki skandal nas naraziła !!! krzyczał Mario do żony....
-co my teraz zrobimy łkała Sandra Gonzales przytulona do Daniela Pereza gdy siedzieli w jakiejś pieczarze uwięzieni przez strażników skarbu Azteków,którzy nie chcąc dopuścić by Daniel zdradził ich tajemnice o skarbach od lat ukrywanych przed chciwymi ludźmi odnaleźli go akurat gdy miał miłosną schadzkę z kochanką i ich razem zabrali ...
-nie ma co wierzyć Danielowi Perezowi bo uciekł nam już wcześniej a jego brata i tamtej kobiety,którą tu młody Foreman wtedy przywiózł do dziś nie dopadliśmy mówił jeden z rady strażników skarbu Azteków...
-może od razu Danielowi Perezowi i tej jego kochance z którą go przyłapaliśmy łeb ukręcić bo to byłoby najbezpieczniejsze dla nas by nikt postronny naszych tajemnic nie poznał proponowali inni..
-nas strażników ciągle ubywa bo starzy wymierają a młodych chłopców coś malutko wśród nas się rodzi i trzeba te parkę wykorzystać z pożytkiem dla bractwa strażników skarbu przodków zdecydowano w końcu niemal jednomyślnie
-będzie tak : parę kochanków do czasu gdy spłodzą syna potrzymamy tu w ukryciu a potem ich wywieziemy w okolice Veracruz i zepchnie się ich ze skały do morza a chłopczyka wychowa się wśród nas na przyszłego strażnika skarbu Azteków....
-oni myślą,że jesteś moją kobietą i powiedziano mi,że gdy urodzisz mi syna to on będzie zakładnikiem byśmy nigdy nikomu nie zdradzili tajemnic strażników skarbu Azteków oznajmił kochance Daniel bo tak mu powiedziano okłamując go by wykorzystać tak jak sobie zaplanowano
-co ty za głupoty opowiadasz ??? ja z tobą nie chcę mieć syna i chcę wrócić do męża i córeczki obruszyła się Sandra...
-wolisz Eduarda niż mnie ??? ze złością zapytał Daniel
-ślubowałam Eduardowi i mamy razem dziecko a z tobą to tylko romans prychnęła Sandra ...
-jeśli będziemy chcieli przeżyć to musimy podporządkować się woli strażników skarbu i w takiej sytuacji ze mną też będziesz miała dziecko znaczy syna powtarzał Daniel ale Sandra puknęła go w czoło...
-bez głupich żartów bo mnie to nie bawi i chciałam z tobą zerwać bo mama o wszystkim już wie i mnie ostro zwymyślała więc obiecałam jej że z tym skończymy przyznała się Danielowi Sandra ...
-Donia Jimena już wie o nas ??? zdziwił się Daniel
-byliśmy nieostrożni i któregoś dnia nad rzeką moja mama nas przyuważyła ale na szczęście obiecała zachować to w tajemnicy więc Eduardo się o niczym nie dowie paplała Sandra...
-mnie szukać nie będą bo pomyślą ,że za granicę wyjechałem ale ciebie Sandro pewnie będą poszukiwać po całym kraju ...
-no chyba ,że twoja mama się wygada o naszym romansie to wtedy pomyślą,że będąc kochankami uciekliśmy bo tak się kochamy ,że chcemy do końca naszych dni być już razem zarechotał Daniel Perez
-i tak źle i tak niedobrze zmartwiła się Sandra
-Eduardo mi nigdy zdrady nie wybaczy gdy się dowie a w tej sytuacji to nawet pomyśli,że o rodzone dziecko nie dbałam by uciec z kochankiem zostawiając naszą córeczkę z nim zaczęła lamentować poniewczasie ..
-opanuj się kobieto bo tu o nasze życie chodzi !!! wycedził przez zęby Daniel
-mnie twoje porachunki z tymi typkami nie obchodzą i chcę wrócić do męża i córki !! upierała się Sandra
-powiadam ci ,że to nie żarty i nieopatrznie z bratem zadarliśmy z tymi jak się wyraziłaś typkami bo ich oszukaliśmy i uciekliśmy więc teraz może być całkiem niewesoło bo drugi raz podstęp i ucieczka na pewno nam się nie uda tłumaczył Sandrze Daniel Perez...
-ja jestem tu ofiarą bo przecież nie ja ich oszukałam a ty ze swoim chciwym bratem !!!wydarła się Sandra na Daniela gdy opowiedział jej cała historię poszukiwania skarbów Azteków...
-to wszystko przez ojca Davida Johna Foremana,który zapoczątkował całą akcję poszukiwań bo wpadła w jego łapska mapa gdzie te skarby schowali ale oni sprytni przenieśli skarb gdzie indziej wzdychał Daniel
-mam za swoje,że zdradzałam męża z tym Danielem bo teraz razem z nim wpadłam w niezłe tarapaty rozmyślała Sandra Gonzales ...
-posłuchaj mnie dobry człowieku ja nic o was nie wiem i przyrzekam zapomnieć nawet o waszym istnieniu więc wypuśćcie mnie bo czeka na mnie mąż i malutka córeczka powiedziała Sandra do szefa strażników
skarbu gdy przed nim stanęła...
-musisz nam służyć swoim łonem kobieto i z twoim kochankiem obdarować nas chłopczykiem,który zostanie jednym z nas czyli strażnikiem skarbu Azteków bo choć na początku chcieliśmy do tego przekonać Daniela Pereza i jego brata Davida Foremana to są oni niegodni takiego zaszczytu a to misja przekazywana sobie z pokolenia na pokolenie patetycznie oświadczył najwyższy rangę strażnik skarbu....
-to chyba żart taka propozycja z waszej strony ??? ja mam męża a z Danielem już nie chce mieć nic wspólnego a tym bardziej rodzić jego dzieciaka !!! krzyknęła Sandra
-to nie jest żadna propozycja tylko tak będzie i basta !!! stanowczo oświadczył strażnik skarbu...
-temu dziadkowi we łbie się pomieszało,że coś takiego przyszło mu do głowy ze złością pomyślała Sandra o strażniku skarbów Azteków ...
-nie waż się mnie więcej dotykać !!! wycedziła przez zęby do Daniela gdy zostali sami i ten przypomniał jej czego od nich oczekują...
-żadnego dzieciaka razem mieć nie będziemy i zapomnij o jakichkolwiek intymnych stosunkach ze mną !!! dodała stanowczo Sandra odsuwając się od Daniela i kładąc w przeciwległym kącie pomieszczenia w którym ich więziono....
-to zapowiada się długie więzienie bo oni nas nie wypuszczą jeśli ich warunku nie spełnimy westchnął Daniel niezadowolony z odtrącenia go przez Sandrę ...
-zimo tu to może choć przytulisz się do mnie zaczął prosić Daniel licząc na zmianę decyzji kochanki
-nie waż się do mnie zbliżać bo ci oczy wydrapię draniu,że mnie w takie kłopoty wpakowałeś !!! wysyczała groźnie Sandra i zasnęła....
-o rany !!! to nie sen a już myślałam,że jak się obudzę to będę w domu z Eduardem i naszą córeczką westchnęła Sandra po przebudzeniu z niechęcią patrząc na Daniela Pereza....
-mam za swoje,że uległam pożądaniu i namiętności zamiast starać się o to z mężem kochanka sobie wzięłam głupia wyrzucała sobie w myślach wściekła Sandra Gonzales...
-skoro oni chcą mieć chłopców,którzy w przyszłości byliby tymi strażnikami ich skarbu to przecież mogą wziąść dzieciaki z sierocińca w San Fernando i ich sobie wychować wpadło do głowy Sandrze gdy rozmyślała o ostatniej swojej rozmowie z przywódcą strażników...
-ostatnio nawet parę noworodków płci męskiej podrzucono do sierocińca ,który wspiera moja mama Jimena bo dziewczyny rodzą nieślubne dzieci a potem ich nie chcą i Bogu ducha dzieciaki cierpią a nawet jak dorosną to ich dola jest ciężka bez rodziny i wsparcia kogoś bliskiego a tak taki chłopak miałby misję do wykonania a to bractwo strażników skarbu by im wskazało cel w życiu dając przy tym utrzymanie umyśliła sobie sprytna córka de Valenciów,,,
-to jest całkiem niezły pomysł pomyślał najwyższy rangę strażnik skarbu Azteków gdy Sandra mu o tym powiedziała...
-do urodzenia dziecka Daniela mnie nie zmusicie a tak i innym pomożecie i sami będziecie mieli odpowiednich bo wdzięcznych wam za utrzymanie chłopców z sierocińca przekonywała usilnie Sandra strażników skarbu Azteków
-ja wam na głowę mojej jedynej córeczki przysięgnę, na krucyfiks czy na co tam chcecie ,że nikomu o waszym istnieniu nie powiem zabierając tę tajemnicę do grobu zarzekała się zdesperowana kobieta...
-kobieta ma głowę na karku tylko czy można jej ufać bo ten David Foreman i jego brat Daniel już raz nas oszukali uciekając ale z drugiej strony chyba o nas nie rozpowiadali bo ludzie w okolicach nadal nic o nas nie wiedzą mówili między sobą strażnicy skarbu Azteków...
-może darować obojgu życie zaproponował jeden z nich
-jak nas zdradzą to znów ich dopadniemy i bez porywania na miejscu życia pozbawimy !!! dodał inny członek bractwa....
-to co robimy ??? głosujmy !! kto jest za wypuszczeniem naszych więźniów gdy przysięgną nam uroczyście sekretu naszego istnienia dochować powiedział najwyższy rangą strażnik i zdecydowano większością głosów by Sandrę i Daniela uwolnić ...
-co im obiecałaś ,że zgodzili się puścić nas wolno zapytał Daniel Sandry
-nie twoja sprawa a ty po przysiędze pamiętaj trzymać język za zębami bo do trzech razy sztuka i dwa razy udało ci się po spotkaniu ze strażnikami skarbu Azteków wyjść od nich wolno ale gdy ich zdradzisz życia już nie ocalisz !!! powiedziała do kochanka Sandra i zaczęła się zastanawiać jaką bajeczkę wymyślić gdy wróci do męża w San Fernando
-ty Danielu jak tylko nas wypuszczą jedź gdzie cię oczy poniosą bo nie chcę cię już widzieć w San Fernando a ja już coś wymyślę by naszego zniknięcia razem nie kojarzono powiedziała Sandra do młodego Pereza
-zacznę udawać przed wszystkimi,że pamięć straciłam i będę błąkać się po okolicy ale tak przy drodze by mnie szybko znaleziono a potem przez jakiś czas dalej będę udawać amnezję gdy Eduardo i rodzice będą się o mnie troszczyć umyśliła sobie rezolutna młoda kobieta...
po uroczystej przysiędze złożonej przez Sandrę i Daniela wypuszczono ich w pobliżu San Fernando a Daniel obrażony na kochankę,że nie chce już z nim mieć nic wspólnego bo pragnie wrócić do męża zaraz pojechał w stronę Veracruz bo zwrócono mu też konia i sakwę z jego rzeczami a Sandra podreptała drogą do San Fernando i dała się zauważyć znajomym ludziom,którzy zabrali ją do miasteczka ale cały czas udawała,że nie wie kim jest i skąd pochodzi....
-wiedziałem ukochana ,że nie uciekłaś z żadnym kochankiem a tylko coś złego ci się przytrafiło !!! krzyczał Eduardo uszczęśliwiony odnalezieniem żony
-źli ludzie posądzali cię niewinnie a ty biedulko pamięć straciłaś załamał ręce młody Gonzales gdy Sandra robiąc zdziwione oczy wyznała mu,że nic nie pamięta i nie wie kim jest....
rodzice Sandry byli zdziwieni odnalezieniem się córki,która straciła pamięć
-wszędzie jej szukaliśmy a ona przy drodze się poniewierała płacząc ściskała najstarszą córkę Jimena
-to dziwne bo okolice dokładnie przeczesano a jakoś jej nie znaleziono sceptycznie przyglądając się córce powiedział Mario de Valencia...
-jesteś panie moim ojcem ???zapytała Sandra Maria robiąc niewinną minkę
-mnie też nie poznajesz ??? zapytał z niedowierzaniem Mario
-skoro pamięć straciła to niczego i nikogo nie pamięta !!! wzięła córkę w obronę Jimena
-ja ci córeczko wszystko o tobie opowiem byś zaczęła sobie przypominać swoje życie szeptała Jimena tuląc Sandrę..
- a pani jesteś moją mamą ???spuszczając oczy by się nie zdradzić zapytała Jimene Sandra
-no przecież ,że jestem !!! a to twój ojciec a ten młodzieniec to twój mąż spokojnie mówiła do córki Jimena
-to ja już mam męża ??? nadal udając zdziwioną wyszeptała Sandra
-nie tylko jesteś mężatką ale i matką bo macie malutką córeczkę gładząc Sandrę po twarzy mówiła Jimena ...
-dojdziesz do siebie córeczko bo wszyscy o to zadbamy obiecywała Sandrze Jimena ...
-na razie wszystko idzie dobrze bo świetnie gram swoją role ale muszę się mieć na baczności zwłaszcza przed ojcem by się niczym nie zdradzić,ze udaję rozmyślała Sandra dając się wszystkim swoim bliskim rozpieszczać....
na La Marianę dotarł najmłodszy brat gubernatora Pedra de Salamanki książe Carmelo ,który przerwę w edukacji sobie zrobił by trochę wypocząć na pięknej wyspie pamiętanej ze szczęśliwego dzieciństwa tu spędzonego ...
-oj jak miło,że ty też przyjechałeś ucieszył się Pedro...
-rodzinę trzeba wspierać w potrzebie a skoro moja bratowa była tak chora to i ja przybyłem by w razie czego służyć choć wsparciem duchowym a przy okazji przypomnieć sobie te piękne miejsca gdy razem jako dzieci się tu bawiliśmy zaśmiał się Carmelo ...
-cieszę się,że znów mam choć na krótko przy sobie trzech moich synów Pedra,Andresa i Carmela mówiła Camila do Isabeli Oligares...
-o tak jak dzieci wyfruną z domu rodzinnego to nieczęsto można się znowu w większym gronie spotykać zaśmiała się Isabela...
-święte słowa przyznała wicekrólowa Camila bo wszystkie swoje dzieci z ich rodzinami widziała ostatnio na zjeździe rodziny Salamanków na Sardynii ....
-ale ja zmizerniałam po chorobie mówiła sama do siebie księżna Milka de Salamanca przeglądająca się w lustrze...
-nie widać po mnie,że dziecko niedawno urodziłam bo jestem szczuplejsza niż przed zajściem w ciąże z Leticią wzdychała żona Pedra...
-na przyjęcie ,które organizują moja mama i teściowa będę musiała uszyć nową garderobę bo wszystkie dotychczasowe kreacje wprost na mnie wiszą narzekała Milka....
w stolicy Meksyku wicekról Ricardo przygotowywał się do oficjalnej wizyty na La Marianie a przy okazji chciał ukochaną żonę obdarować cennymi klejnotami,które specjalnie z myślą o Camili zakupił
-wnuczkom i synowej też się dostanie parę świecidełek bo z pustymi rękami do nich nie pojadę mówił sam do siebie Ricardo napełniając szkatułkę precjozami...
w pałacu gubernatora La Mariany teściowa Pedra Isabela Oligares przymierzała suknię na przyjęcie planowane na cześć jej córki i najmłodszej wnuczki
wicekrólowa Camila też miała już wybraną wytworną suknię z długim trenem
gubernatorowa Milka zaś przeglądała w szafie zestaw swoich gorsetów
przebierała tez swoje buciki
-sprawiłam sobie suknię w swoim ulubionym czerwonym kolorze cieszyła się księżna Milka przymierzając kreację
zaproszone damy z La Mariany też już mały wybrane kreacje
-Leonor de Silva żona Maxa de Silvy
-Angela Hey żona Yoshiego zwanego El Chino
-Nora Lingsson żona skandynawskiego medyka Olafa Lingssona
-jej córka Barbara Foremanówna
z Veracruz mieli przypłynąć młodzi Oligaresowie i tak Julia Oligares żona Olivera starszego brata księżnej Milki miała taką kreację
i Marianella Oligares żona Sergia młodszego brata gubernatorowej Milki wybrała dla siebie taką suknię
niespełna 15-letnia Barbara Foremanówna jedyna córka Nory obecnie żony medyka Olafa Lingssona i Johna Foremana miała być właśnie na swym pierwszym w życiu balu i była tym ogromnie podekscytowana bo wiedziała,że będą tam też młodzi i bogaci kawalerowie i może tam właśnie pozna kogoś odpowiedniego dla siebie....
-Barbarita wiedziała,że młodzi książęta Salamankowie Andres i Carmelo ponoć mają już swe ukochane ale jeszcze żonaci nie są ale na La Marianę zawitał co prawda tylko przejazdem w drodze do Europy przyrodni brat jej również przyrodniego brata Dawida Foremana 23-letni Daniel Perez syn Carmen de Valencii i mieli być najstarsi synowie Leonor de Silvy 18-letni Thomas i 17-letni Erick von Hoornowie,którzy znali się z Barbarą od dziecka a spodziewano się też przyjazdu 20-letniego Camila Dariena bratanka wicekrólowej Camili syna Vasca i jego trzeciej nieżyjącej już żony Mariny więc dziewczyna sama już nie wiedziała na kogo zwrócić baczniejszą uwagę i kogo starać się oczarować podczas jej debiutanckiego balu
-podpowiedzcie mi kogo uważacie za odpowiedniego dla Barbary Foremanówny
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 8:40:41 27-05-12, w całości zmieniany 15 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:55:01 24-05-12 Temat postu: |
|
|
20-letniego Camila Dariena bratanka wicekrólowej Camili syna Vasca.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:45:02 24-05-12 Temat postu: |
|
|
milka85 napisał: | 20-letniego Camila Dariena bratanka wicekrólowej Camili syna Vasca.. |
dzięki milka85
na La Marianie przygotowania do przyjęcia w pałacu gubernatora były już na finiszu gdy przybył tam Camil Darien kuzyn gubernatora a bratanek wicekrólowej Camili de Salamanki i ze zdziwieniem zobaczył,że przebywa tam też Daniel Perez....
w San Fernando gdy tak niespodziewanie wyjechałeś sądzono,że do Europy za bratem popłynąłeś mówił do Daniela Camil opowiadając przy tym jak to Sandra Gonzales pamięć straciła i przez to zaginęła bo nie wiedząc kim jest błąkała się po okolicy bez celu i przypadkiem ją odnaleziono a teraz mąż z rodziną się nią zajmują by doszła do siebie i pamięć odzyskała
-a to spryciula z tej Sandry,że tak wszystkim wmówiła pomyślał Daniel o swojej niedawnej kochance...
-będziemy razem na przyjęciu to może jakaś ładna panienka nam wpadnie w oko żartował Camil...
-popatrz na tę śliczną blondyneczkę, która spaceruje po ogrodzie chyba ze swymi rodzicami szturchnął Daniela młody Darien wskazując mu Barbarę Foremanównę
-to przecież Barbara córka doktorowej Nory Lingsson i Johna Foremana powiedział Daniel zerknąwszy na dziewczynę z oddali
-ale ona wyrosła i wypiękniała zachwycał się dziewczyną młody Perez
-a prawda ty jej prawie nie pamiętasz bo rzadko na La Marianie bywałeś a ona tu się wychowała ale i ja dawno jej nie widziawszy oniemiałem na widok Barbarity przyznał Daniel Perez w rozmowie z Camilem...
-ja pierwszy na nią zwróciłem uwagę zastrzegł zaraz Camil Darien bo zamierzał starać się o względy Foremanówny ale Daniel powiedział,że też mu się Barbara podoba i będą o nią rywalizować ...
-zobaczymy który z nas jej się bardziej spodoba ja czy ty Camilu ale ja jestem starszy i mam już doświadczenie z kobietami więc możliwe,że Barbaritę to ja zdobędę pysznił się Daniel Perez...
-no zobaczymy jak będzie westchnął Camil Darien,który raczej nie był taki pewny siebie jak Daniel
Barbara Foreman też dostrzegła ,że dwaj młodzieńcy się jej przyglądają i zapewne o niej mówią między sobą...
-Barbaro zachowuj się jak na dobrze wychowaną panienkę przystało i nie zerkaj wciąż na tych młodzieńców !!! strofowała dziewczynę jej matka Nora ...
-oj mamo !!! to oni wciąż na mnie patrzą i chyba im się podobam zachichotała Barbara śląc młodzieńcom zalotne spojrzenia i uśmieszki
-ten wyższy to Daniel Perez syn Carmen de Valencii i jej pierwszego męża Diega a ten drugi dobrze zbudowany młodzieniec to Camil Darien syn Vasca brata samej wicekrólowej Camili de Salamanki powiedział Olaf Lingsson ojczym Barbary do pasierbicy i żony...
-a rzeczywiście przyjrzawszy się młodzieńcom przytaknęła Nora Lingsson
-obaj będą na przyjęciu w pałacu gubernatora więc pewnie wpiszą ci się do karnetu rezerwując tance z tobą śmiał się ojczym Barbary...
-są tacy przystojni,że na pewno im tańca nie odmówię chichotała Barbarita rumieniąc się przy tym...
-Sandra wystawiła mnie do wiatru bo wróciła do męża więc muszę inną kobietę sobie znaleźć i może Barbarą Foremanówną na poważnie się zainteresować zaczął zastanawiać się Daniel Perez
-John Foreman córce posagu nie poskąpił i Barbarita jest jedną z najlepszych partii do wzięcia więc to łakomy kasek dla każdego kawalera myślał Daniel...
-dziewczyna dopiero wchodzi w życie i jest niewinna i naiwna więc ja doświadczony już mężczyzna łatwo ją oczaruję zaśmiał się Daniel
-Barbara ma taką anielską twarzyczkę i gdy dziś ją ujrzałem serce łomotało mi jak przy żadnej innej do tej pory rozmyślał Camil Darien wspominając urodziwą Foremanównę...
-nie jestem tak obyty w świecie jak Daniel ale muszę jak najlepiej zaprezentować się przed tą śliczną dziewczyną postanowił sobie Camil Darien....
Barbarą zainteresowani byli też bracia Thomas i Erick van Hoornowie ale matka Barbary Nora Lingsson mając złe wspomnienia po ich ojcu Vincencie van Hoornie córce nakazała się trzymać jak najdalej od tych młodzieńców...
-wolałabym by moja córka znalazła sobie młodzieńca z dobrej rodziny a ci van Hoornowie to jednak synowie bandyty i może zła krew ojca się w nich kiedyś odezwać mówiła do męża Nora...
-chłopców wychowywał z ich matką Leonor Max de Silva wiec myślę,że wpoił im odpowiednie zasady i nie odziedziczyli nic po swoim rodzonym ojcu powiedział Olaf Lingsson do żony
-zresztą obiecaliśmy Barbarze ,że będzie miała wolną rękę przy wyborze przyszłego męża więc ona i tylko ona zdecyduje kogo kiedyś poślubi przypomniał żonie ojczym Barbary...
-tak będzie ale ja zamierzam jej doradzać i przestrzegać w razie potrzeby powiedziała matka Barbary Foremanówny...
w Nowym Orleanie Aurora Lizalde dostała pierwszy list od Davida Foremana ze Szkocji
[link widoczny dla zalogowanych]
-posiadłości rodzinne Foremanów ,które odziedziczyłem są rozległe ale sam pałac ponury i jakoś nieswojo sam się tu czuję i chciałbym byś mi tu towarzyszyła ale wiem,że na razie mogę o tym tylko pomarzyć pisał do Aurory młody zakochany w niej Foreman...
-długi dziadka,który był hazardzistą i utracjuszem pospłacałem z majątku,który dała mi matka Carmen de Valencia ale na remont pałacu już mi nie starczyło żalił się David...
-w Szkocji ciągle jest pochmurno i tęsknię za słońcem naszych stron i za tobą ukochana zwierzał się Aurorze David...
-napisz do mnie jak cię czujesz i czy u ciebie wszystko w porządku prosił zakochany młodzieniec młodą seniorę Lizalde
-dziękuje Davidzie za list bo niepokoiłam się czy tam bezpiecznie dotrzesz i wszystko jak należy pozałatwiasz odpowiadając na list młodego Foremana pisała Aurora
-mój mąż Alan niestety nadal jest nieprzytomny leżąc w śpiączce a ja coraz grubsza się robię i niektórzy żartują,że urodzę bliźniaki co nie byłoby takie dziwne bo przecież moja mama Manuela ma bliźniaczą siostrę Marcelę pisała Aurora do Davida
-boję się porodu bo widziałam jak rodziła moja siostra Paola i muszę ci wyznać,że jestem przerażona jak ja zniosę te męki porodowe zwłaszcza gdyby rzeczywiście były bliźnięta zwierzała się w liście Aurora
-Paola z Martinem cieszą się synkiem ,którego nazwali Diego czyli imieniem ojczyma Martina pierwszego męża waszej matki Carmen de Valencii opisywała Aurora
-moja siostra a twoja bratowa Paola nie najlepiej zniosła poród i wciąż łoża nie opuszcza a dzieckiem zajmuje się mamka relacjonowała ciężarna młodziutka bo niespełna 16-letnia seniora Lizalde
-och !!! dzidzia znowu dokazuje westchnęła Aurora wstając od stolika przy którym pisała list trzymając się przy tym za widoczny już brzuszek by pochodzić sobie trochę po ogrodzie jak zalecili jej medycy
[link widoczny dla zalogowanych]
-u nas piękne błękitne niebo a tam gdzie jest teraz David pewnie pochmurno i deszczowo jak to w Anglii powiedziała sama do siebie Aurora spacerując po rozległym ogrodzie rezydencji Lizaldów a za nią w pewnej odległości dreptała służąca ,której nakazano nie spuszczać młodej pani Lizalde z oczu i w razie czego być na każde jej skinienie
-teściowie obchodzą się ze mną jak z jajkiem i troszczą się spełniając każdą moją zachciankę uśmiechając się sama do siebie mówiła Aurora
-ciekawe czy Alan doczeka narodzin naszego dziecka zamyśliła się Aurora czując ruchy maleństwa w swoim łonie....
w San Fernando Ascanio cieszył się,że w jego rodzinie wszystko się zaczęło dobrze układać bo i Paola szczęśliwie urodziła mu wnuka i choć ten był ciemnoskóry jak jego ojciec Martin Perez to Ascanio już to w pełni zaakceptował czekając teraz na poród młodszej córki Aurory Lizalde
-jakoś nie mogę uwierzyć,że nasza synowa Sandra rzeczywiście straciła pamięć ale skoro Eduardo w to wierzy wtrącać w życie młodych się nie zamierzam powiedział Ascanio do matki Eduarda Manueli,
-Eduardo z Sandrą tymczasem żyli ze sobą lepiej niż kiedykolwiek bo Eduardo szukając żony gdy tajemniczo zniknęła zrozumiał jak bardzo ją kocha i żyć bez niej nie może a i Sandra żałując za zdradę jakiej się z Danielem Perezem dopuściła dziękowała Bogu,że mogła wrócić do męża i córeczki ,których też bardzo kochała....
-dobrze córeczko,że pamięć stopniowo ci wraca cieszyła się Jimena rozmawiając z Sandrą ,która co dzień udawała,że więcej pamięta ze swojej przeszłości
-Eduardo nareszcie przestał się na mnie boczyć i jak za czasów narzeczeńskich mi nadskakuje pomyślała Sandra ciesząc się,że jej mąż musi jakby na nowo ją zdobywać bo ona nadal udaję,że niewiele pamięta i dobrze się przy tym bawi bo wszyscy wokół niej skaczą a tylko ojciec i teść jakoś podejrzliwie ją traktują nie dowierzając jej słowom ...
na La Marianę dotarł tuż przed przyjęciem wydawanym w pałacu gubernatora księcia Pedra de Salamankę na cześć jego żony księżnej Milki i najmłodszej córeczki Leti sam wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca i bogato obdarował synową i wnuczki a dla swej ukochanej żony przywiózł przepiękny komplet biżuterii i na bal osobiście ją Camili założył na jej smukłą szyję...
-wyglądasz jak zawsze bosko szeptał Ricardo muskając ustami Camilę po twarzy i szyi...
-teraz czas na przyjęcie ale potem odpowiednio ci za te przepiękne klejnoty podziękuję kokieteryjne szepnęła Camila dając namiętnego całusa mężowi
-liczę na to zamruczał jej do ucha Ricardo i podając żonie ramię poprowadził królową swego serca na bal u ich najstarszego syna ciesząc się,że przybyli tu też ich młodsi synowie książęta Andres i Carmelo...
-na La Marianie zaproszenie do pałacu gubernatora uchodziło za dowód prestiżu danej rodziny ze śmietanki towarzyskiej wyspy więc wszyscy starali się tam dostać i w czasie przyjęcia pałac pękał w szwach bo gubernator z żoną nie chcąc nikomu zrobić przykrości zaproszeń mnóstwo wysłali tym bardziej,że wiedziano iż sam wicekról i wicekrólowa Nowej Hiszpanii zaszczycą ich swoją obecnością...
bal otworzył taniec wicekróla Ricarda z żoną bo Pedro chcąc rodzicom zrobić przyjemność choć był gospodarzem domu zrezygnował z tego przywileju odstępując go rodzicom...
wicekrólowa Camila tańczyła w pierwszej parze z mężem a potem dołączyli inni i bawiono się wspaniale ...
księżna Milka de Salamanka była pod wrażeniem czułości męża,który choć wiedziała ,że jest zawiedziony narodzinami córki zamiast oczekiwanego syna to nie dał po sobie tego poznać i publicznie żonie podziękował za ich czwartą córeczkę Leticię....
żona Pedra więc poczuła się pewniej i przestało ją obchodzić co inni plotkują o Salamankach...
Barbara Foremanówna nie mogła opędzić się od kawalerów jej nadskakujących ale przypadł jej do gustu zwłaszcza bratanek wicekrólowej Camil Darien bo nie był nachalny jak inni i traktował ją z szacunkiem jak damę choć dopiero zaczęła bywać na salonach ....
-aleś ty muskularny zachichotała Barbara patrząc na dobrze zbudowanego Camila...
-razem z moim ojcem Vasciem prowadzę interes zarządzając składem i młynem i od pracy fizycznej się nie uchylam to i mięśnie sobie wyrobiłem a nie tak jak niektórzy paniczykowie co pracą rąk nigdy się nie skalali dumnie oświadczył bratanek wicekrólowej ....
-konno też świetnie jeżdżę i mogę panienkę podszkolić zaoferował się Camil słysząc,że Barbara trochę koni się boi i jeździ niepewnie na tych przepięknych rumakach...
-chętnie skorzystam zaszczebiotała zaraz Foremanówna bo uznała ,że to świetna okazja by bliżej zapoznać się z przystojnym bratankiem wicekrólowej Camili de Salamanki...
-ja też mogę cię uczyć jazdy konnej bo ze mnie jeździec pierwsza klasa przechwalał się Daniel Perez zazdrosny,że Camil jakoś bardziej spodobał się Foremanównie i robiła do niego słodkie oczy trzeppcząc swymi długimi rzęsami ...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 20:13:02 25-05-12, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:11:44 25-05-12 Temat postu: |
|
|
moze Camila bedzie miała powodzenie wsród panów , którzy jak zawsze nie beda mogli sie od niej oderwac a Ricardo bedzie wykradał jej adoratorom tańce z zona.Jego miłośc do Camili jest goraca , coraz silniejsz ,im starszy tym mocniej mu serce bije na widok Camili, spragniony jej bliskosci marzy by byli już w sypialni.......
Aurora ciezko zniesie poród, Alan sie nie wybudza, tesciowa martwi sie o synowa , zaproponuje jej by w razie smierci syna rozejrzała sie moze za jakims dobrym człowiekiem ,który zastapi ojca jej wnukom.uswiadomi Aurore ,ze oni dziadkowie nie bda wiecznie zyc a matce z 2 małych dzieciaków ciezko same bedzie ......
Moze coś o karinie ????
Pozdrawiam twórczynie, dzieło jest doskonałe ..... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:09:49 26-05-12 Temat postu: |
|
|
dzięki ela0909 za pomysły bo wykorzystam te odnośnie Camili i Aurory a co do Kariny to może coś wymyśli Elena736
pozdrawiam Wszystkich
na przyjęciu w pałacu gubernatora La Mariany bawiono się hucznie i tańczono w kilku salach do tego udostępnionych bo gości było mnóstwo...
[link widoczny dla zalogowanych]
na przyjęciu u syna Pedra wicekrólowa Camila zrobiła furorę bo jak zawsze podziwiano jej urodę i dostojeństwo ,których z biegiem lat jej bynajmniej nie ubywało...
Diego Oligares już nieco podchmielony tańcząc z Camilą wyznał jej,że zanim ożenił się z Isabellą kochał się właśnie w niej żonie Ricarda de Salamanki ...
-doprawdy ?? nigdy bym nie przypuszczała zdziwiła się wicekrólowa
-bo zawsze tylko w Ricarda byłaś zapatrzona a on w ciebie westchnął Diego Oligares
-ale nasze dzieci Pedro i Milka są szczęśliwą rodziną z naszymi wnuczkami uśmiechając się mówiła Camila
-wiesz,że Milka ma swoje imię na twoją cześć bo nie mając szans u ciebie postanowiłem ,że jeśli będę miał córeczkę to nazwę ją Camila tak więc moja jedyna córa a twoja synowa przez mój sentyment ma to imię a Isabela gdy nasza córka była dzieckiem zaczęła na nią wołać Milka i tak już zostało bo do dzisiaj tym zdrobnieniem wszyscy ją nazywają choć jest już żoną Pedra i matką naszych wnuczek mówił Diego Oligares...
-coś mi się na ten temat już kiedyś obiło o uszy zachichotała Camila
-Ricardo to szczęściarz mając taką żonę kadził Camili też Yoshi Hey zwany El Chino gdy tańczył z wicekrólową ...
-ty mając Angelę też nie możesz narzekać na brak szczęścia żartując odpowiedziała mu Camila z uprzejmym uśmieszkiem...
-a nie narzekam !!! bo to też temperamentna kobitka z tej mojej żony mrugając znacząco okiem śmiał się Yoshi...
-oj mamo nareszcie jesteś wolna by ze mną swoim synem zatańczyć zawołał Andres bo chętnych na taniec z wicekrólową było tak wielu,że jej synowie musieli w kolejce się ustawić by z matką zatańczyć...
-już mnie togi bolą od pląsów ale tobie synku nie odmówię zaśmiała się Camila i puścili się w taniec po sali balowej pałacu gubernatora La Mariany...
księżna Milka by podziękować mężowi za przyjęcie wydane na cześć jej i ich najmłodszej córeczki wyciągnęła Pedra na taras i tam odtańczyła przed nim zmysłowy taniec z różą w ręce którą dał jej Pedro dziękując za jego miłość
-nie kuś mnie kobieto bo przecież musimy przez jakiś czas zachować wstrzemięźliwość zamruczał Pedro gdy żona namiętnie go pocałowała
po sali balowej pary snuły się w tańcu prawie do rana
Marianella Oligares wzorując się na swej szwagierce księżnej Milce de Salamance też kokieteryjnie podrygiwała przez swoim mężem Sergiem
bratanek wicekrólowej Camil Darien raz po raz porywał do tańca jasnowłosą Barbarę Foremanównę ku zazdrości również ją adorującego Daniela Pereza...
Julia Oligares przyrodnia siostra Camila Dariena a bratowa księżnej Milki co rusz przeglądała się w lusterku by sprawdzić czy fryzura jej się nie zburzyła podczas tańców ,których sobie nie żałowała...
-Camilo muszę ci wyznać,że jestem zazdrosny bo dziś wokół ciebie kręci się tylu panów cię adorujących ,że mało co ze mną twoim mężem tańczysz wyrzucał ze śmiechem żonie wicekról Ricardo
-ty kochanie masz mnie na co dzień a ci panowie uważają za zaszczyt taniec ze mną zachichotała Camila
-czyżbyś z wiekiem stała się kokietką ???z zaniepokojeniem zapytał coraz bardziej zazdrosny mąż Camili
-ależ skąd po prostu jestem uprzejma dla wszystkich zaśmiała się Camila mrużąc oczy...
-może wymkniemy się wcześniej z przyjęcia do sypialni by przywitać się jak należy ze sobą bo przybyłem tu prosto na przyjecie i nie mieliśmy okazji nawet porządnie się pocałować mruczał Ricardo podczas kolejnego tańca z żoną i Camila ulegając jego prośbom dała mu się wyprowadzić z przyjęcia i poszli przytuleni do sypialni
a gdy Salamankowie rozebrali się z wierzchniego okrycia Ricardo złapał żonę na ręce i poniósł do łoża....
[link widoczny dla zalogowanych]
potem zaczęli się namiętnie całować i pieścić spędzając ze sobą upojną noc
[link widoczny dla zalogowanych]
nazajutrz po balu Camil Darien umówił się z Barbarą Foremanówną by ją podszkolić w jeździe konnej a zazdrosny Daniel Perez postanowił włożyć pod siodło konia Barbary kolec by gdy usiądzie koń ją poniósł a wtedy on udając bohatera ją uratuje i dziewczyna będąc mu wdzięczna spojrzy na niego łaskawszym wzrokiem ale gdy tylko Barbara dosiadła pięknego ogiera ten ruszył z kopyta tak szybko,że Daniel nie zdążył szybko zareagować
i obaj z przerażonym nieoczekiwaną sytuacją Camilem Darienem nie zdążyli dogonić pędzącego konia zanim Barbara spadła z niego i leżąc na murawie rozpaczliwie krzyczała,że chyba się połamała bo nie może ruszyć ani jedną nogą więc wezwano jej ojczyma medyka Olafa Lingssona,który po zbadaniu pasierbicy zaczął się obawiać że dziewczyna doznała złamania kręgosłupa i zostanie sparaliżowana od pasa w dół do końca życia....
Nora Lingsson matka Barbary miała ogromne pretensje zwłaszcza do bratanka wicekrólowej Camila Dariena,że nie dopilnował młodziutkiej Barbarity gdy chciał ją szkolić w jeździe konnej...
-to tylko wina Camila Dariena przytakiwał matce Barbary Daniel Perez użalając się nad poszkodowana Foremanowną
-jeśli moja jedyna córka przez tego Camila kaleką zostanie nigdy temu nieodpowiedzialnemu gagatkowi nie wybaczę !!! krzyczała zrozpaczona Nora Lingsson...
-na nasze nieszczęście ten młody Darien tu przyjechał i bałamucąc mi córkę namówił ją do galopowania na koniu i przez to doszło do nieszczęścia !!! wyrzucała wicekrólowej Nora skarżąc się na jej bratanka
-to był wypadek i Camil nie mógł przewidzieć ,że koń poniesie usprawiedliwiała syna Vasca jego ciotka wicekrólowa Nowej Hiszpanii...
-niech ten Darien nie zbliża się więcej do mojej córki bo to on jest winien,że jej nie dopilnował wycedziła przez zęby wściekła matka Barbary ...
-Boże ja nie chciałem by Barbarcie się coś złego przytrafiło rozpaczał młody Darien, któremu nie pozwolono się nawet do dziewczyny zbliżyć po wypadku....
Daniel Perez za to miał dostęp do Barbary i pocieszał ja,ze na pewno wkrótce odzyska władzę w nogach i dojdzie do siebie ale też był zaniepokojony jej stanem
-co prawda kaleki bym dla siebie nie chciał ale Barbara to posażna panna więc nawet gdy zostanie niepełnosprawna do końca życia mogę ją poślubić tylko dla jej majątku i z innymi zabawiać się na boku rozmyślał interesowny młodzieniec....
-czy mógłbym w czymkolwiek pomóc zaoferował się Camil Darien przychodząc do medyka Olafa Lingssona by jednocześnie prosić o pozwolenie zobaczenia się z Barbarą ale matka dziewczyny stanowczo mu odmówiła a gdy sama Barbara pytała o Camila skłamała córce ,że młody Darien się nią po wypadku nawet nie zainteresował bo już go nie obchodzi ...
-no tak Camil uznał,że ze mnie taka pokraka skoro spadłam z konia ,że teraz gdy mogę już nigdy nie chodzić to o mnie nie dba rozpłakała się Barbarita nieszczęśliwa z powodu wypadku i tego,że chłopak ,który jej się spodobał już nie chce nawet jej odwiedzić gdy leży ranna....
w San Fernando Manuela Gonzales matka Aurory Lizalde postanowiła jechać do ciężarnej córki mieszkającej w Nowym Orleanie...
-nic tam kobieto Aurorze nie pomożesz bo przecież jak każda kobieta podczas porodu musi poradzić sobie sama a przy teściach,którzy ją uwielbiają to chyba tylko ptasiego mleka naszej córce brakuje zażartował ojciec Aurory...
-Aurora boi się porodu więc chcę być w tym trudnym okresie z nią bo jej maż jest umierający i choć teściowie rzeczywiście troskliwie się nią opiekują to co matka to matka tłumaczyła Ascaniowi Manuela..
-jeśli nasz zięć Alan umrze to nasza córka zostanie bogatą wdówką i będzie najlepszą partią do wzięcia w Ameryce powiedział do żony Ascanio
-nie lubię Alana za to jak postąpił z Aurorą zwabiając ją do swego domu pod nieobecność rodziców ale to w końcu ojciec naszego wnuka lub wnuczki i Aurora gdy on umrze zostanie z dzieciątkiem sama a jest jeszcze taka młodziutka martwiła się Manuela...
w Nowym Orleanie Alicii Lizalde służba doniosła,że jej młodziutka synowa koresponduje z Lordem Davidem Foremanem ....
-Aurora urodzi mojego wnuka ale zapewne niedługo wdową zostanie bo Alanowi medycy dają niewiele życia więc dziewczyna powinna zaznać szczęścia z innym bo na to zasługuje uznała Alicia Lizalde
-Aurora jest dla mnie jak córka i będzie mi jej brakowało jeśli kogoś pokocha i zdecyduje się wyjść drugi raz za mąż opuszczając nasz dom ale to taka młodziutka dziewczyna i całe życie przed nią toteż nie mogę wymagać by była sama do końca swoich dni poświęcając się tylko dziecku więc nie będę przeciwna temu by Aurora ułożyła sobie życie pod warunkiem,że jej wybranek zaakceptuje ją z jej dzieckiem rozmyślała Alicia Lizalde zastanawiając się czy David Foreman byłby odpowiednim mężczyzną dla Aurory i dobrze wychowywałby wnuka Lizaldów...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:11:54 26-05-12, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
arlekin Idol
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 1205 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:40 26-05-12 Temat postu: |
|
|
Oj kurcze ale wy plodne jesteście.
Jak ja się teraz odnajdę, mam bardzo , gardzo dużo do przeczytanie. Chyba nie nadrobię tego przed urlopem.
Cóż trzeba będzie podrukowac i poczytać do poduszki. Czysta przyjemność
Pozdrawiam autorki |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:25:44 27-05-12 Temat postu: |
|
|
Cześć dziewczyny, ale się napisałyście, fascynujące jak się losy potoczyły, już zabieram sie do pisania, bardzo przepraszam że mnie tak długo nie było, ale nie miałam ani jednej wolnej chwili..
Pozdrawiam gorąco! |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:20:38 27-05-12 Temat postu: |
|
|
Tymczasem na La Marianie w posiadłości królowej Kariny, młodzi rodzice byli bardzo zaniepokojeni stanem jedynej córeczki.
- Już niewiem co robić- żaliła się królowa Karina do męża mocno wtulając w muskulaturne ramiona.
- Ona jest ciągle taka przerażona i nierozstaje się z tym psem- mówiła półszeptem do męża Karina.
- Wcale jej się niedziwie kochanie, mówił król Carlos do żony, przecierz ta kobra o mało jej niezabiła, ten pies uratował życie naszej córce- powiedział uspokajająco król głaskając żone po pięknych kruczoczrnych włosach.
- Wiesz kochanie- odezwała się Karina ochylając się od męża tak żeby móc spojrzeć mu prosto w oczy- Kiedy Mariángel sie urodziła, to pomyślałam że jest do ciebie podobna, te blond włoski i lazurowe oczy, od razu pomyślałm że odziedziczyła po tobie kolor włosów, ale te jej cudne oczęta i niesamowity kolor, nigdy niewidziałam takiego zestawienia koloru, są naprawde cudowne i zastanawiałam się czy ona jest podobna do kogoś z naszej rodziny, a tu nagle się dowiedzieliśmy o mojej zmarłej ciotce Éléonore- westchneła królowa na powrót wtulajac się w klatke piersiową męża.
- Tak jest przepiękna- powiedział Carlos z czułaścią patrzac na śpiącą córkę i psa który spokojnie leżał obok jej łóżeczka.
- Martwi sie o nią, chyba powinniśmy jak najszybciej zmienić miejsce i jej otoczenia, aby o wszystkim zapomniała- stwierdziła królowa.
- Oczywiście kochanie masz racje, ale myśle że ona już zawsze będzie się bała węży- powiedział w zamyśleniu król i ucałował żone.
- Tak, ja również tak uważam, ale trzeba jak najszybciej wyjechać, i zająć ją czymść innym- powiedziała królowa. Wyjedziemy jutro z samego rana, w południe powinniśmy być w pałacu mojego brata i jego żony, zatrzymamy się u nich na noc a rano wypłyniemy do Neapolu- zdecydowali młodzi rodzice.
Król i królowa byli bardzo zmęczeni i gdy tylko poinstruowali służbe co i jak mają zrobić, aby wszystko było gotowe na zajutrz poszli do swojej sypialni, gdie w kołysce słodko spała ich córeczka i w gorącym uścisku zasneli zmęczeni całym dniem. Królowa co kilka godzin sprawdzała czy wszytsko z jej córeczką wporządku, bo mała królewna wydawała się być bardzo niespokojna podczas snu. I tak po jakimś czasie pare królewską zbudził płacz ich córeczki, której zapewne przyśnił sie koszmar.
Karina od nowa kołysała córke w ramionach, a gdy wyczerpane obie zasneły, Carlos czule przygarnłął je obie do piersi opiekuńczym gestem, i wpatrywał w nie dopóki sen znów go niezmożył.
- Z samego rana wszyscy wcześnie wstali i zjedli śniadanie. Królowa szybko uporała się ze swoją poranną toaletą, założyła piękną złoto białą suknie i wpieła pokaźny diadem we włosy. Rodzina królewska wraz ze swoją eskortą ruszyła do pałacu gubernatora La Mariany. ..
W powozie Mariángel , była dalej przerażona, ale że Karina już niemiała siły jej uspokajać, to na chwile przekazała ją mężowi. Gdy tylko Carlos wziął córke w ramiona, Mariángel trochę się uspokoiła, ale mocno zacisneła mulutkie paluszki na klapach marynarki ojca, tak jaby dawało jej to ukojenie...
- Oby jak najszybciej doszła do siebie pomyśleli zarówno król jak królowa Neapolu. Nikt też nie zorientował się że śledzi ich owy tajemniczy mężczyzna, który wcześniej wypuścił węża na królewne.
- Nie spoczne póki to dziecko nie umrze, niemoge pozwolić, aby istniała druga Éléonore- powiedział sam do siebie mężczyzna.......
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 1:24:58 27-05-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:47:51 27-05-12 Temat postu: |
|
|
,,,,,,,,,,,,,,swietne z tym tajemniczym typkiem , ale może niech dziecko nie ginie , a podstepny złoczynca zostanie odkryty.
Ostatnio zmieniony przez ela0909 dnia 2:48:33 27-05-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:27:18 27-05-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 na pewno będzie tak jak napisałaś |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:52:20 27-05-12 Temat postu: |
|
|
BRAWO Elena736 jak zwykle wprowadzasz intrygujące tajemnicze wątki do naszej historii i wzmagasz naszą ciekawość jak to się potoczy dalej i dobrze,że małej córeczce królowej Neapolu nic się nie stanie bo przecież to jedna z najpiękniejszych o ile nie najpiękniejsza malutka księżniczka na europejskich dworach królewskich
i z czasem Mariángel tak może wyglądać
[link widoczny dla zalogowanych]
jak myślicie czy w Nowym Orleanie Alan Lizalde powinien dożyć narodzin swoich dzieci (bo Aurora nosi bliźnięta) i umrzeć zaraz po tym jak na chwile przed śmiercią odzyska świadomość i zobaczy noworodki czy też ma umrzeć zanim jego żona urodzi nie dowiedziawszy się ,że został ojcem bliźniaków i tym samym ciągłość rodu Lizaldów została zapewniona
jakie imiona mają nosić synek i córeczka Aurory i Alana
w Szkocji Lord David Foreman z niecierpliwością oczekiwał kolejnych listów od Aurory Lizalde...
-mam nadzieje,że nic złego jej i dziecku się nie stanie przy porodzie bo nie mogę tam teraz pojechać a z niepokoju umieram jak ona to wszystko zniesie martwił się o ukochaną David...
-Aurora spodziewa się dziecka Alana a ja czuję się tak jakby moje nosiła uśmiechnął się David wspominając Aurorę....
-tęsknię za Aurorą ogromnie wzdychał raz po raz zakochany David Foreman....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 14:36:53 27-05-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:52:55 27-05-12 Temat postu: |
|
|
co do imion to moze imiona babciów , z tym ze pierwsze babci Lizalde i dziadka Lizalde /bo to rodzice ojca /a Alan moze niechby sie ocknal na chwile przywróci mu sie swiadomość , przeprosi rodzicow ze przysporzyl im klopotow , a nawet wstydu , jak byl łobuzem , a Aurorze wyjawi ze chciał się najpierw zabawic ale potem spodobala mu się jako zona i gdyby nie choroba moze byliby szczesliwym małze nstwem , jednoczesnie zobowiaze ja by nie nosiła po nim załoby , a dzieciom zapewniła zastepczego ojca ,którego poslubi z milosci, a ktory nie zrobi krzywdy jego potomstwu. Rodziców poprosi by opiekowali się jego rodziną i by nowego wybranka Aurory traktowali jak syna , po czym umrze . |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|