|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:41 27-05-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 dzięki za podsuwanie pomysłów
Pozdrawiam Wszystkich
na La Marianie w pałacu gubernatora Pedra de Salamanki zastanawiano się dlaczego na przyjęciu na cześć księżnej Milki i jej najmłodszej córeczki Leticii nie było królowej Neapolu i jej męża króla Carlosa choć dostali zaproszenie i przebywali jeszcze na wyspie w posiadłości,którą odziedziczyła Karina po swoim ojcu Don Erneście Cardenasie de Ruiz...
-może Karina ma jakieś kłopoty i nie ma głowy do zabawy ??? zaczęła martwić się wicekrólowa Camila...
-ty kochanie od razu najgorsze sobie wyobrażasz a może po prostu Karina i Carlos chcą tu każdą chwile spędzać tylko ze swoimi dzieciaczkami a i sobą muszą się nacieszyć żartobliwie mówił wicekról Ricardo de Salamanca do żony....
-być może... ale coś niepokoję się czy aby wszystko u nich w porządku wzdychała wicekrólowa Camila....
-twoja siostra zrobiła nam afront nie pojawiając się na przyjęciu wydanym na moją cześć bo chyba mnie nie lubi i wszyscy komentowali jej nieobecność wyrzucała Pedrowi księżna Milka...
-nic nie poradzę,że Karina i jej mąż nie przyjechali ale dziwne wydaje mi się to,że nawet słowa wyjaśnienia mi nie napisała dlaczego nie przyjedzie zaczął zastanawiać się gubernator La Mariany...
-ona królowa a my zwykli książęta więc nas zlekceważyła!!! docinała dalej mężowi księżna Milka
-daj już spokój Milko i przestań z tymi złośliwościami bo Karina nie wywyższa się i nie gardzi nikim a tym bardziej rodziną bo my przecież jesteśmy jej rodziną choć nie łączą nas więzy krwi powiedział żonie książe Pedro de Salamanca...
-ciekawe czego dowiedziała się Karina o przeszłości swojej ciotki i czy to obecnie nie przysporzyło jej kłopotów zaczął zastanawiać się Pedro...
-dawno nie widziałem Kariny i chętnie znów ją spotkam powiedział Andres do młodszego brata Carmela
-ja też stęskniłem się za naszą siostrą i liczę, że zanim stąd wyjedziemy zdążymy się razem wszyscy razem spotkać i powspominać nasze dzieciństwo śmiał się najmłodszy syn Salamanków Carmelo....
do Nowego Orleanu dotarła Manuela Gonzales a jej córka Aurora już prawie nie opuszczała łoża bo w końcówce ciąży czuła się źle a brzuch miała tak ogromny,że ledwo chodziła...
-och mamo ja chyba nie przeżyję porodu pochlipując zwierzyła się Manueli
-jesteś młoda i silna córeczko i dasz sobie radę tak jak wcześniej twoja przyrodnia siostra Paola,która teraz cieszy się swoim synkiem przekonywała Aurorę jej matka..
-przy Paoli był jej mąż Martin gdy rodziła a przy mnie oprócz medyków i akuszerek wynajętych przez mego teścia będziesz ty i moja teściowa Alicia Lizalde i to mnie podtrzymuje na duchu bo bardzo się boję ,że umrę razem z dzieckiem wzdychała Aurora...
-ty musisz żyć córeczko i twoje dziecko również więc nie myśl o najgorszym bo wszystko musi pójść dobrze szeptała Manuela gładząc córkę po twarzy
-brzuch Aurora ma wydatny jakby bliźnięta miała urodzić pomyślała Manuela ale nic głośno nie powiedziała by i tak już przestraszonej córki nie denerwować....
po trzech dniach pobytu Manueli w rezydencji Lizaldów gdy Manuela prawie całe dnie spędzała z córką starając się wprawić ją w dobry nastrój Aurora zaczęła rodzić tuż po śniadaniu i natychmiast posłano po medyków i akuszerki...
-zróbcie wszystko co będzie konieczne by oboje moja synowa i jej dziecko przeżyli i byli zdrowi !!! stanowczo nakazał medykom i akuszerkom Alonso Lizalde zapowiadając im,że sowicie ich wynagrodzi gdy wszystko pójdzie dobrze...
-ty Alicio panuj tam nad wszystkim i naszej synowej na krok nie opuszczaj bo dziewczyna jest taka przestraszona ,że trzeba byś razem z jej matką Manuelą otuchy jej dodawała instruował żonę Alonso Lizalde
-nie musisz mnie pouczać Alonso bo przecież jestem kobietą i też dwukrotnie rodziłam a porody miałam ciężkie więc rozumiem naszą synową i postaram się ją uspokajać na ile to tylko będzie możliwe rzekła Alicia i pobiegła do sypialni rodzącej synowej...
na skraju łoża naprzeciw siebie usiadły więc matka i teściowa Aurory trzymając rodzącą za ręce a między jej rozłożonymi i zgiętymi w kolanach nogami klęczała jedna z akuszerek obserwując postęp porodu...
-och jak boli !!! jęczała pomiędzy kolejnymi skurczami Aurora a łzy lały się jej po twarzy więc matka raz po raz ją wycierała...
-wszystko idzie dobrze mówiła spokojnym głosem akuszerka
-och !!! ach !!! stękała Aurora w miarę upływu godzin coraz bardziej wyczerpana bolesnymi skurczami
-już nie wytrzymam !!! krzyknęła rozpaczliwie Aurora gdy położna kazała jej mocniej przeć
-okropnie mnie boli !!! skarżyła się rodząca...
-wysil się córeczko i pomóż sobie i dzieciątku wyszeptała do synowej Alicia Lizalde gładząc ją po twarzy
-postaram się ledwo słyszalnym głosem jęknęła Aurora i po chwili usłyszano płacz noworodka...
-chłopak !!! zdrowy i dorodny chłopczyk !!! zawołali medycy a Aurora zamknąwszy oczy rozpłakała się ze szczęścia
-urodziłam syna tak jak tego pragnął Alan i jego rodzice pomyślała szczęśliwa Aurora gdy znów jej ciało przeszył bolesny skurcz
-to jeszcze nie koniec !!! drugie dzieciątko pcha się na świat !!! krzyknęła akuszerka
-niech pani prze !!! rozkazała Aurorze położna i Aurora cała czerwona i spocona z wysiłku znów sprężyła się i głośno krzycząc z bólu auuuu !!! wydała na świat córeczkę
-masz bliźnięta Auroro !!! synka i córeczkę z radością w glosie zawołała Manuela do córki
-Bogu dzięki,że wszystko poszło dobrze i dziękuję tobie Auroro za moje wnuczęta płacząc z radości szeptała Alicia Lizalde do wyczerpanej porodem Aurory...
Alonso Lizalde dowiedziawszy się ,że ma wnuka i wnuczkę z radości aż wycałował medyków,którzy mu to oznajmili
-zuch dziewczyna z tej mojej synowej !!! wołał uszczęśliwiony senior Lizalde
-taka młodziutka i drobna a dała radę dwójkę dzieciaków urodzić !!!
-prawdę zawsze mówi Alicia,że Aurora to skarb i szczęście wniosła do naszego domu a teraz dała nam i wnuka dziedzica nazwiska i majątku Lizaldów i wnusię oby taką jak ona sama !!! wołał uradowany dziadek małych Lizaldów
-nie jest dobrze bo młoda pani Lizalde krwawi !!! zawołała do medyków akuszerka i wszyscy rzucili się ratować młodziutką matkę
-co jest !!! Aurora musi żyć !!! nie może umrzeć i dzieci sierotami zostawić !!! gorączkował się Alonso Lizalde biegając po korytarzu jak szalony bo do sypialni synowej nie mógł wejść bo tam ratowano jej życie powstrzymując krwotok
Manuela padła na kolana i modląc się błagała Boga o życie córki a Alicia Lizalde zachowała przytomność umysłu i trzymając omdlałą synową za rękę nieustannie szeptała jej do ucha,że urodziła właśnie dwoje maleńkich dzieci i dla nich musi walczyć o życie
-medycy w końcu powstrzymali krwotok i Aurora otworzyła oczy z niepokojem pytając o dzieci
-co z nimi ?? co z moimi dziećmi ???szeptała ledwo żywa młoda matka
-z dziećmi wszystko w porządku!!! są zdrowe !!! zapewniła synową Alicia
-chcę je zobaczyć wyszeptała Aurora więc pokazano jej bliźnięta
-moje skarby !!! są takie maleńkie płacząc szeptała Aurora ale nie miała siły nawet swoich maluchów przytulić
-odpoczywaj córeczko a maleństwami zajmie się mamka powiedziała do Aurory jej matka Manuela
-seniora Lizalde teraz musi odpocząć i wyspać się po wyczerpującym porodzie orzekli medycy karząc czuwać nad nią służącej
-ja przy córce zostanę zaoferowała się Manuela i nie odstąpiła do rana jej łoża co chwile sprawdzając czy z Aurorą wszystko w porządku i oddycha i czy nie krwawi...
-obudziłaś się i jak się dziś czujesz ??? zapytała rankiem Aurorę jej teściowa
-jestem słaba ale szczęśliwa,że mam dwójkę zdrowych dzieci powiedziała z dumą młoda mamusia
-chcę je sama zanieść do pokoju Alana i powiedzieć mu,że mamy bliźnięta mówiła Aurora
-Alan leży bez życia córeczko i nie wie o Bożym świecie więc nie nadwyrężaj się by mu dzieci pokazywać!!! nie lubiąca zięcia Manuela mówiła do córki ....
-Alan jest ich ojcem i chcę by wiedział o ich narodzinach i choć nie reaguje na nic to nasze dzieci mu pokażę !!! uparła się Aurora więc teść wziął ją na ręce bo była zbyt słaba by chodzić i zaniósł ją do pokoju,w którym leżał Alan a Alicia Lizalde przyniosła tam swoje wnuczęta ...
-nie wiem czy słyszysz to co się do ciebie mówi ale wczoraj urodziłam nasze dzieci i mamy syna i córeczkę Alanie ze wzruszeniem w głosie mówiła Aurora gdy nagle wszyscy zobaczyli,że Alan otworzył oczy i patrząc na Aurorę wyszeptał...
-dziękuje ci za wszystko Auroro !!! wybacz,że zdobyłem cię podstępem ale wiedz,że cię pokochałem choć jakoś zabrakło mi odwagi by ci to wyznać nawet po naszym ślubie a wieść ,że jesteś w ciąży uczyniła mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i teraz gdy patrzę na nasze dzieci wiem,że warto było żyć by się ich doczekać i gdyby nie moja przeszłość pewnie bylibyśmy dobrym małżeństwem ale cóż za błędy drogo muszę zapłacić mówił Alan z trudem łapiąc powietrze a gdy chciano go powstrzymać by się nie męczył szepnął....
-nie mam wiele czasu bo czuję,że odchodzę i chcę jeszcze rodziców przeprosić za przykrości ,których im przysporzyłem wdając się w przestępcze interesy bo nieraz musieli się wstydzić,że mają takiego syna jak ja mówił ciężko dysząc Alan a Alicia i Alonso Lizalde płakali słysząc słowa syna
-wybaczam ci Alanie szepnęła Aurora gładząc męża po ręce i rodzice również zapewnili,że nie chcą pamiętać tego co złe między nimi było...
-chcę Auroro byś poszukała sobie dobrego męża,który będzie cię kochał i szanował bo zasługujesz na wszystko co najlepsze szeptał do żony umierający Alan...
-mój odrębny majątek jest tylko twój Auroro a majątek rodziców przejdzie na nasze dzieci oznajmiając swoją ostatnią wolę powiedział Alan Lizalde
-i jeszcze jedno Auroro !!! nie noś po mnie żałoby bo nie jestem tego wart ale dbaj o nasze dzieci i opowiedz im kiedyś o mnie ...
-mamo i tato a was jeszcze proszę byście Aurorze pomagali we wszystkim i jej wybranka zaakceptowali by była szczęśliwa dodał Alan zwracając się do rodziców i ostatkiem sił wyciągnął rękę i dotknął główek syna i córeczki uśmiechając się ze szczęścia,że doczekał ich narodzin po czym zamknął oczy na zawsze....
-gdy medyk obecny w pokoju potwierdził zgon Alana jego matka Alicia Lizalde rozszlochała się żałośnie a i jej mąż Alonso nie krył łez bo utrata jedynego syna była dla nich ogromnym ciosem...
Aurora również rozpłakała się rzewnie zrozumiawszy,że właśnie została wdową z dwójką maleńkich dzieci
-nie kochałam Alana ale był moim mężem i ojcem moich dzieci i żałował na łożu śmierci swych złych uczynków więc niech mu Bóg przebaczy jak ja mu przebaczyłam rozmyślała płacząc młodziutka wdowa....
-gratuluję ci siostrzyczko bliźniaków a jednocześnie składam kondolencje z powodu śmierci twego męża powiedziała Paola przyrodnia siostra Aurory gdy z mężem Martinem przybyli do rezydencji Lizaldów i oznajmiono im jednocześnie dobrą nowinę o przyjściu na świat młodych Lizaldów i odejściu ich ojca ,który ocknął się tylko na chwile by pożegnać z rodziną i prosić ich o wybaczenie ale zdążył też zobaczyć swe dzieci przed śmiercią...
-muszę jakoś pozbierać się właśnie dla moich dzieci wyszeptała Aurora...
-popękałam w czasie porodu i musieli mnie zszywać więc wszystko mnie jeszcze boli zwierzała się siostrze Aurora gdy zostały same
-jesteś i tak dzielna bo dwoje maluchów wydałaś na świat a ja po jednym miałam już wszystkiego dość z westchnieniem wspominała Paola...
-cieszę się że mam i synka i córeczkę uśmiechając się powiedziała Aurora do siostry...
-dobrze się złożyło,że masz parkę bo i teściów zadowoliłaś wnukiem a sama przecież marzyłaś o córeczce więc dla każdego coś miłego zażartowała Paola...
-spotkało mnie podwójne szczęście jak powiedziała moja mama Manuela gdy zobaczyła ,że urodziłam bliźnięta roześmiała się szczęśliwa Aurora Lizalde
-jesteś jeszcze taka słaba po porodzie więc wszyscy zrozumieją jeśli w pogrzebie Alana nie weźmiesz udziału powiedziała do córki Manuela
-ależ mamo !!! Alan był moim mężem i jestem mu winna tę ostatnią przysługę obruszyła się Aurora nie dając się przekonać by została w domu i dochodziła do siebie po ciężkim porodzie ale na samej ceremonii omal nie zemdlała i podtrzymywana przez teściów ledwo wytrwała do końca uroczystości a potem zaniesiono ją do sypialni by wypoczywała i w spokoju dochodziła do zdrowia....
w pogrzebie młodego Lizalde wzięło udział mnóstwo ludzi bo rodzina Lizaldów była nie tylko najzamożniejszą ale i najbardziej wpływową w Nowym Orleanie i wielu było ciekawych widoku pogrążonych w smutku rodziców i młodziutkiej żony zmarłego
-ci Lizaldowie to mają szczęście,że choć stracili jedynego syna to żona Alana dała im dwoje wnucząt i mały dziedzic fortuny Lizaldów urodził się na dzień przed śmiercią swego ojca plotkowano wśród tłumu obecnych na pogrzebie...
-młodziutka wdowa Aurora Lizalde jest teraz najlepszą partią w Ameryce i będzie mogła przebierać wśród konkurentów do swej ręki i majątku szeptali niektórzy złośliwi i zawistni ludzie ...
-po stypie rodzice Alana przyszli do sypialni synowej porozmawiać z nią o przyszłości
-jesteś dla nas Auroro jak córka i kochamy cię za to jaka jesteś i za to,że dałaś nam wnuczęta zapewniając przyszłość naszej rodzinie więc chcemy byś wiedziała ,że w każdej sytuacji możesz na nas liczyć ale my żyć wiecznie nie będziemy a tobie matce z dwójką dzieciaczków samej byłoby ciężko więc tak jak życzył sobie Alan jeśli znajdziesz sobie kogoś kogo pokochasz z wzajemnością i będziesz chciała z nim ułożyć sobie życie zawsze będziemy cię wspierać i z radością zobaczymy cię szczęśliwą z jakimś odpowiednim towarzyszem życia bo i nasze wnuki rosnąc będą potrzebowały ojca i wierzymy,że wybierzesz sobie mężczyznę ,który i dla ciebie i dla dzieci będzie dobrym i troskliwym opiekunem mówiła ze łzami w oczach Alicia Lizalde ...
-kocham was jak własnych rodziców i dziękuje,że zawsze byliście i jesteście dla mnie tacy dobrzy wyszeptała wzruszona Aurora do teściów...
-jestem teraz matką i zdaję sobie sprawę jaka odpowiedzialność na mnie ciąży i postaram się dzieci z waszą pomocą wychować na dobrych ludzi a jeśli znów wyjdę za mąż to tylko za człowieka ,który zaakceptuje mnie z moimi maluszkami bo one są dla mnie najważniejsze zapewniała teściów młodziutka Aurora Lizalde....
-Bóg nam zabrał syna ale dał wspaniałą synową i wnuki powiedział Alonso Lizalde z szacunkiem całując dłonie Aurory...
-postanowiłam nazwać synka imionami Alonso Ascanio Alan a córeczkę Alicia Manuela Aurora oznajmiła wzruszonym teściom ich młodziutka synowa
-uhonorowałaś nas i swoich rodziców nadając takie imiona bliźniętom uśmiechając się przez łzy wyszeptała Alicia Lizalde
-chcę by moje dzieci miały coś po dziadkach i rodzicach przyznała Aurora z czułością patrząc na swoje rozkoszne maleństwa śpiące obok niej....
[link widoczny dla zalogowanych]
Aurora Lizalde leżąc jeszcze w łożu bo po ciężkim porodzie zakończonym niebezpiecznym dla jej życia krwotokiem medycy zalecili jej długi wypoczynek pisała list do Davida Foremana
-Drogi Davidzie nareszcie urodziłam i to nie jedno a dwoje rozkosznych maluszków syna Alonsa i córeczkę Alicię pisała dumna młoda mamusia
-Alan na szczęście zdążył zobaczyć nasze dzieciaki zanim umarł ale muszę przyznać,że choć od wielu miesięcy spodziewaliśmy się jego śmierci to gdy to nastąpiło wszystkim nam jakoś było ogromnie żal,że jego młode życie tak szybko się zakończyło i to w tak głupi sposób bo tego,który go postrzelił nie znaleziono ale i szukać zemsty na nikim nie chcemy bo to Alanowi już życia nie zwróci a mogłoby nakręcić spiralę nienawiści i sprowadzić niebezpieczeństwo na moje niewinne dzieciątka...
-jeszcze przed porodem przyjechała do mnie moja mama a i teściowie bardzo się o mnie troszczą więc niczego mi nie brakuje choć za tobą bardzo tęsknię wyznawała Davidowi Aurora...
-krótko byłam żoną Alana i ze zdziwieniem dowiedziałam się od niego przed śmiercią,że mnie kochał ale nie ważył się wcześniej tego wyznać bo chyba głupia duma mu na to nie pozwoliła a może i obawa przed odrzuceniem z mojej strony bo będąc małżeństwem docinaliśmy sobie dokuczając nawzajem i to zupełnie niepotrzebnie pisała Aurora...
-najważniejsze są dla mnie teraz moje maluchy i chciałabym byś jak najszybciej i ty je poznał bo jestem pewna,że pokochasz je jak wszyscy z otoczenia bo nawet służba i znajomi moje dzieciątka uwielbiają bo to cudowne maleństwa pisała młoda mamusia małych Lizaldów...
-myślisz,że młody Foreman będzie odpowiednim mężczyzną dla Aurory i dobrym ojcem dla naszych wnucząt ??? zapytał Alonso gdy Alicia wyznała mu,że ich synowa od dawna koresponduje z Lordem Davidem Foremanem i może to on będzie tym z którym zwiąże się na resztę życia...
-nie wiem ale liczę,że Aurora dobrze wybierze a my obiecaliśmy się nie wtrącać i jej niczego nie narzucać westchnęła Alicia Lizalde ...
-teraz wielu interesownych łowców posagów będzie się wokół Aurory kręcić licząc na majątek,który zostawił jej Alan z niepokojem mówił Alonso Lizalde
-Aurora to rozsądna młoda kobieta i dobro dzieci ma jako główny cel swego życia więc nie będzie łasa na pochlebstwa czy miłe słówka młodzieńców starających się ją zdobyć a swoje już z Alanem przeszła i wie jacy potrafią być mężczyźni z pewnością w głosie rzekła uwielbiająca synową Alicia Lizalde....
-Aurora ledwo trzy miesiące po ślubie żyła z Alanem i w tym czasie zaszła w ciążę a on został ranny więc takiego dużego doświadczenia z mężczyznami to nie ma z westchnieniem powiedział Alonso Lizalde...
-jest matką i to dobrą pomimo młodego wieku bo nikt nie zaprzeczy ,że nasze wnuki są jej oczkiem w głowie i uwielbia je tak jak my z uśmiechem powiedziała Alicia do męża...
-muszę sprawdzić tego Davida Foremana czy jest porządnym człowiekiem zasługującym na Aurorę i czy naszych wnuków nie skrzywdzi gdyby został ich ojczymem postanowił sobie Alonso Lizalde....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 16:01:55 28-05-12, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
arlekin Idol
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 1205 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:40:25 28-05-12 Temat postu: |
|
|
To drukowanie jest męczące, ale czego nie robi się dla późniejszej przyjemność.
Mam nadzieje, ze zdąże przed urlopem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:39:50 29-05-12 Temat postu: |
|
|
w pałacu gubernatora Pedra de Salamanki wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo z synami siedział przy winie i wspominali czas tu niegdyś spędzony gdy chłopcy dorastali a ich ojciec był tu gubernatorem....
-z tobą Pedro to miałem najwięcej kłopotów śmiał się Ricardo wspominając jak najstarszy syn uciekł mu z La Mariany do San Fernando...
-muszę przyznać,że ze mnie był niezły gagatek i mieliście ze mną siedem światów śmiał się książę Pedro de Salamanca
-podaj więcej wina kobieto !!! zawołał młody gubernator do służącej bo ta zamiast przynieść od razu nowy dzban wina tylko jeden kielich przyniosła w drżących rękach i postawiła akurat przed wicekrólem Ricardem
-ale służba się ciebie boi Pedro bo biegiem wykonują twoje rozkazy zażartował Andres gdy zobaczył jak służąca biegnie po wino po poleceniu swego pana ....
-czują do mnie respekt choć nie jestem srogim panem śmiał się Pedro...
-to wznieśmy toast byśmy częściej spotykali się w tym gronie i to nawet powiększonym o resztę naszego rodzeństwa !! zawołał Andres
-za zdrowie nas wszystkich !!! krzyknął Carmelo de Salamanca....
-co tak świętujecie i to sami bez nas ??? zapytały wicekrólowa Camila i księżna Milka gdy obie podeszły do stołu przy którym siedzieli ojciec i jego trzej synowie...
-czasy spędzone na La Marianie wspominamy zawołał wesoło Carmelo do matki i bratowej...
-to i my się dosiądziemy bo ja też mam stąd dobre wspomnienia zaśmiała się Camila a Milka przyłączyła się do teściowej...
-La Mariana to niejako kolebka rodu Salamanków bo mój ojciec i dziad też tu się urodzili i mieszkali przez długie lata zaczął opowiadać Ricardo...
wszyscy z ciekawością słuchali historii rodzinnych Salamanków bo Ricardo miał dar opowiadania i humorem tryskał zaciekawiając słuchających....
-cieszę się ,że mamy z Camilą liczną rodzinę i choć nasze dzieci porozjeżdżały się nam po świecie to miło jest wiedzieć,że zawsze mogę na was liczyć jak wówczas gdy podczas mojej nieobecności w stolicy Meksyku mój pełnomocnik zdefraudował dużą sumę pieniędzy to od was otrzymałem pomoc przy wyrównaniu deficytu z wdzięcznością mówił zwracając się głównie do Pedra jego ojciec wicekról Ricardo...
-od czegoż ma się w końcu rodzinę jak nie po to by razie potrzeby pomogła i zawsze razem się trzymała powiedział najstarszy syn Salamanków...
-masz rację synu więc pamiętajcie zawsze ,że rodzina to podstawa i dbajcie o więzi rodzinne a swoje dzieci też tego uczcie mówił wicekról Ricardo do synów i synowej...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 19:58:22 29-05-12, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:32:40 29-05-12 Temat postu: |
|
|
świetny pomysł z tymi wspomnieniami Ricarda ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:00:03 29-05-12 Temat postu: |
|
|
do wesołego towarzystwa Salamanków dołączyli się Oligaresowie Diego z Isabellą oraz Sergio z Marianellą i popijając wino miło spędzili wieczór a po kolacji wszyscy porozchodzili się do pokojów by iść już spać...
Ricardo z Camilą przytuleni jeszcze na tarasie swojego pokoju patrzyli na piękne niebo usiane gwiazdami i księżyc w pełni i zauroczeni tym widokiem zaczęli się całować
-jasna dziś nocka szepnęła Camila do męża kładąc mu głowę na ramieniu a ten spojrzawszy na drugie skrzydło pałacu gubernatorskiego nagle krzyknął...
-to nie jasna noc ale ogień !!! pali się !!! krzyczał donośnym głosem Ricardo wskazując na ogień wydobywający się z okiem pałacu
-rany Boskie tam śpią Andres z Carmelem i nasze wnuczki !!!wrzasnęła wicekrólowa ale i inni już zauważyli ogień i zaczęto gasić pożar
-gdzie są moi synowie ???!!! krzyczała Camila i dopiero zobaczywszy,że Andres i Carmelo co prawda tylko w koszulach i boso ale pomagają w gaszeniu ognia to nieco się uspokoiła ale w tym momencie usłyszała krzyki swojej synowej
-puść mnie Pedro bo muszę nasze córeczki ratować !!! darła się Milka,którą Pedro powstrzymywał by się w ogień nie rzuciła
-nie dasz rady kobieto i sama zginiesz a im nie pomożesz !!! krzyczał Pedro do żony
- pomóżcie !!! ratujcie moje dzieci !!!rozpaczliwie krzyczała Milka
-Orianę i Gabrielę wyniosłem i nic im nie jest ale najmłodsze Bettina i Leticia tam zostały z nianią zawołał Sergio Oligares usmalony od ognia prowadząc zapłakane dziewczynki...
-zajmij się Milką powiedział Pedro do teściowej Isabelli a ja spróbuję się tam dostać i razem z teściem Diegiem Oligaresem i wicekrólem Ricardem pobiegli co sił w nogach do płonących pomieszczeń ....
księżna Milka de Salamanca tuliła do piersi dwie starsze córeczki Orianę i Gabrielę starając się je uspokoić a Camila z Isabellą Oligares i jej synową Marianellą razem z innymi podawały wiadra wody do gaszenia pożaru...
-Boże nie dopuść by moje najmłodsze wnuczki zginęły w tym pożarze modliła się po cichu wicekrólowa Camila niepokojąc się też o Pedra i Ricarda,którzy usiłowali uratować dziewczynki z płonącej części pałacu....
-to twoja wina Andresie,że paląc to cygaro nie dogasiłeś ognia i zajął się najpierw nasz pokój a później reszta !!! wysyczał do brata Carmelo
-cicho !!! nikt nie może się dowiedzieć ,że to ja zaprószyłem ogień bo przecież specjalnie tego nie zrobiłem i tylko przysnęło mi się z cygarem w ręce szeptał do brata Andres...
-po cholerę nauczyłeś się palić to paskudztwo tam w Wiedniu i teraz tylko nieszczęście z tego mamy !!! wycedził przez zęby wściekły Carmelo...
-nic już nie mogliśmy zrobić bo wszystko tam się spaliło płakał słaniający się na nogach Pedro gdy go ojciec i teść wyprowadzili ze zgliszczy ...
-co za nieszczęście !!!zawodziły służące
-najmłodsze Salamankówny i ich niania nie przeżyły tego nieszczęsnego pożaru pomyślała Marianella Oligares cucąc szwagierkę bo Milka widząc wracających męża, teścia i jej ojca bez dziewczynek zemdlona osunęła się na ziemię....
-to niemożliwe,że moje bratanice zginęły !!! ukrywając głowę w dłoniach i padając na kolana pomyślał Andres
-to przez ze mnie tak się stało kołatało mu w głowie i trząsł się szlochając
-biedne maleństwa taka straszna śmierć w płomieniach je spotkała płakały babcie dziewczynek Camila i Isabela...
-Andres ma na sumieniu te biedne dzieci i ich nianie pomyślał Carmelo ale nie chcąc dobijać i tak już nieszczęśliwego brata tylko mocno ścisnął go za ramie nic przy tym nie mówiąc...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:59:12 29-05-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:08 29-05-12 Temat postu: |
|
|
ale tragedia , biedny Andres ma teraz wyrzuty sumienia kolejna śmierć wnuków Salamanków.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:55:36 30-05-12 Temat postu: |
|
|
na La Marianie jeszcze dymiły zgliszcza po pożarze a już służba zaczęła sprzątanie terenu podczas gdy rodziny Salamanków i Oligaresów zgromadziły się w salonie w niespalonej części pałacu gubernatorskiego by pocieszać zbolałych rodziców Bettiny i Leticii bo Milka histeryzowała strasznie a Pedro nie mógł jej uspokoić więc posłano po medyka Olafa Lingssona...
-jaśnie pani medyk przyniósł małe księżniczki wołała od progu uradowana służąca do młodej gubernatorowej ...
-przecież Oriana z Gabrielą śpią w sąsiednim pokoju wycierając zapłakane oczy powiedziała Isabela Oligares bo Milka w ogóle nie kontaktowała co i kto do niej mówi...
-opatrzyłem im rany gdy ich niania przybiegła do mnie bo dziewczynki trochę się poparzyły tłumaczył zebranym medyk niosąc na rękach małą Bettinę i Leticię popłakujące ze strachu i bólu
-Pedro widząc żywe córeczki rzucił się do medyka i obie złapał na ręce całując je ze szczęścia
-żyjecie moje skarby !!!wołał uszczęśliwiony ojciec
-Bogu dzięki !!! krzyczała Isabela Oligares babcia dziewczynek a Camila wtuliła głowę w tors męża i rozpłakała się rzewnie ze szczęścia i tylko Milka ze zdziwieniem patrzyła na wszystko co się wokół dzieje i gdy pojęła wreszcie,że jej dzieci żyją też rozpłakała się spazmatycznie...
-Leticia ma poparzoną nóżkę ale może nie będzie dużych blizn a Bettina tylko się strachu najadła i ma niewielkie skaleczenia i siniaki bo ich niania uciekając z dziewczynkami na ręku obijała się w zadymionych korytarzach i potłukła siebie i dzieci...
-ozłocę tę kobietę,że mi wnuczki uratowała !!! krzyczał uradowany Diego Oligares
-to doprawdy cud,że dzieci i ich niania ocalały mówiła Marianella do męża Sergia Oligaresa
-ty uratowałeś starsze dziewczynki a i młodszym udało się ujść z życiem szeptała dumna z męża Marianella Oligares
-dobrze,że ostatecznie nikt nie zginął w tym pożarze a tylko są ranni przytaknął wicekról Ricardo de Salamanca
-a gdzie nasi synowie Andres i Carmelo??? z niepokojem zapytała wicekrólowa
-no właśnie powiedział z zadumą Ricardo
-pójdę ich poszukać rzekł i zostawiwszy żonę wyszedł z salonu i z oddali usłyszał krzyki dochodzące z końca korytarza wiec tam pobiegł
-pomocy !!! niech mi ktoś pomoże !!! wołał zdesperowany Carmelo i gdy Ricardo wpadł do pokoju na końcu korytarza zobaczył,że jego najmłodszy syn mocuje się z bratem Andresem,który chce się powiesić
-zostawcie mnie !!! chcę umrzeć bo po tym jak przeze mnie zginęły te niewinne dzieci nie jestem godzien by żyć !!wołał Andres de Salamanca
-dziewczynki ocalały bo niania zdołała je wynieść z płomieni i żyją !!! wszystkie twoje bratanice Andresie żyją !!! wołał Ricardo do Andresa razem z Carmelem ściągając mu sznur ze szyi...
-naprawdę ??? drżącym głosem pytał raz po raz Andres
-naprawdę !!! przysięgam i sam możesz je zobaczyć bo medyk Olaf Lingsson przyniósł je do pałacu po opatrzeniu ich ran zapewniał syna Ricardo
-a dlaczego siebie winiłeś za ten pożar ???zaczął wypytywać dociekliwy Ricardo i w końcu ze skruchą Andres mu wyznał,że po nadużyciu wina podczas ich wieczornej biesiady zasnął w swojej sypialni z palącym się cygarem w ręku a gdy się ocknął wszędzie się już paliło i Carmelo pomógł mu wyjść z płonącego skrzydła pałacu gubernatorskiego...
-dobrze,że razem w tej sypialni spaliśmy bo Carmelo obudził się wcześniej niż ja i dlatego żyję wzdychał Andres
-nie wiedziałem,że nauczyłeś się palić !!! z dezaprobatą powiedział do syna Ricardo
-nigdy więcej już tego nie zrobię bo po tym co się stało to mam nauczkę na całe życie i odrzuciło mnie od tego raz na zawsze !!! zapewniał ojca Andres
-proszę nie mówcie nikomu,że to ja jestem winien tego pożaru prosił ojca i brata książe Andres de Salamanca ....
czy Ricardo i Carmelo powinni zachować w tajemnicy to,że Andres niechcący wywołał pożar pałacu gubernatora La Mariany |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:02:52 30-05-12 Temat postu: |
|
|
Myślę że Ricardo powinien powiedzieć Camili o tym że Andres nieumyślnie spowodował pożar i próbie samobójczej podczas rozmowy w łóżku i razem zdecydują czy powiedzieć Perdowi i Milce o tym co się stało.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:44:38 30-05-12 Temat postu: |
|
|
na La Marianie służba dogaszała zgliszcza po pożarze a Salamankowie i reszta gości już udała się do swoich komnat by odpocząć bo wszyscy w akcji gaszenia ognia brali udział i byli bardzo zmęczyli....
nareszcie możemy położyć się i trochę przespać bo do świtu zostało jeszcze trochę czasu mówiła ziewając wyczerpana wicekrólowa Camila gdy z mężem znaleźli się w swojej sypialni i Ricardo położył ją na łożu całując namiętnie
[link widoczny dla zalogowanych]
-marzę tylko by się wyspać szeptała Camila wyślizgując się z objęć męża
Ricardo tymczasem wciąż zastanawiał się jak powiedzieć żonie o tym, że to Andres spowodował pożar w pałacu brata a potem myśląc, że dwie z jego bratanic spłonęły chciał sobie odebrać życie z rozpaczy…
-widzę kochanie, że coś cię gryzie bo masz taką niewyraźną minę powiedziała do męża Camila poprawiając poduszki na ich łożu
-no nie wiem jak ci to powiedzieć zaczął Ricardo
-no mów bo już się niepokoję co takiego chcesz mi oznajmić !!! prawie krzyknęła Camila
-to nasz syn Andres paląc cygaro nieumyślnie wzniecił pożar a potem mając wyrzuty sumienia gdy wszyscy sądzili, że Betti i Leti z nianią zginęły w pożarze chciał się powiesić niemalże jednym tchem wyrzucił z siebie Ricardo …
-rany boskie !!! i dopiero teraz mi to mówisz !!! krzyknęła z wyrzutem Camila
-Andresowi nic nie jest bo z Carmelem go uratowaliśmy a teraz brat nad nim czuwa relacjonował żonie Ricardo
-Andres prosił nas byśmy nikomu nie zdradzili iż to on wywołał pożar i sam nie wiem czy powiedzieć Milce i Pedrowi o tym czy milczeć ??? zapytał żony Ricardo oczekując na jej radę
-Milka chyba nigdy by Andresowi nie wybaczyła, że naraził na śmierć jej córeczki a co do Pedra to nie wiem jakby zareagował zaczęła głośno myśląc mówić Camila
-no właśnie !!! nie chciałbym by relacje miedzy braćmi się popsuły i może skoro dziewczynki żyją to nic nie mówić o winie Andresa za ten pożar powiedział Ricardo pytająco patrząc na żonę jak ona zareaguje…
-no nie wiem… może i masz rację, że naszych synów by to poróżniło a czasu przecież nikt nie cofnie i skoro Andres żałował tego co zrobił i nawet chciał się zabić to dostał już wystarczającą nauczkę na przyszłość głośno dedukowała Camila
-więc zachowamy to dla siebie zdecydował wicekról Ricardo de Salamanca
-trzeba jeszcze Carmelowi przykazać by nikomu się nie wygadał przypomniała mężowi Camila zanim przytuleni do siebie zasnęli….
w swojej sypialni księżna Milka de Salamanca robiła wymówki mężowi, że nie pozwolił by ich córeczki spały w jej sypialni
-kazałeś dla dziewczynek przygotować sypialnie daleko ode mnie i nie było mnie przy nich gdy zdarzyło się to nieszczęście z pożarem wyrzucała Pedrowi Milka
-chciałem byś miała spokój w nocy a nad dziećmi przecież czuwała niania i Bogu dzięki wszystkie ocalały wzdychając powiedział o żony Pedro
Leti tak słodko śpi a mogła już nie żyć ze łzami w oczach mówiła Milka wpatrując się w twarzyczkę najmłodszej córeczki
-na szczęście nasza maleńka żyje i nawet oparzenia nie ma tak dużego to blizny nie powinny jej zostać na nóżce cicho powiedział Pedro
-teraz jej kołyska będzie stała obok mego łoża !!! zdecydowała Milka a Pedro nie śmiał się żonie przeciwstawić
-no cóż jak nie będzie ci w nocy przeszkadzał płacz niemowlęcia to niech będzie jak chcesz kochanie ale pamiętaj ,że tobie medycy zalecili spokój i odpoczynek po ostatnim porodzie przypomniał żonie młody gubernator La Mariany
-starsze dziewczynki będą spały z nianiami a ja tu nad Leti będę czuwać osobiście bo ona najbardziej ucierpiała w tym nieszczęsnym pożarze i oby rzeczywiście blizny jej nie zostały bo ją oszpecą a to dziewczynka martwiła się Milka
-kobiety przecież noszą długie suknie i ewentualne blizny na nodze zobaczyć będzie mógł dopiero jej mąż a nasz przyszły zięć z uśmiechem powiedział do żony Pedro
-ale się nasze maleństwo nacierpiało i ledwie ją uśpiłam bo płakała tak długo skarżąc się w ten sposób jak ją boli szeptała zatroskana Milka spoglądając na córeczkę
-dzieci szybko dochodzą do siebie a nasza Leti przeżyła już trudny poród a teraz ten pożar to widać dziewczynie pisane życie i to długie zażartował Pedro ale Milka zgromiła go wzrokiem…
-mało brakowało i przy porodzie i teraz byśmy ją stracili a tego bym nie przebolała syknęła poirytowana Milka …
-no już nie złość się na mnie kochanie bo chciałem być się wreszcie rozchmurzyła po tych okropnych wydarzeniach z ostatnich godzin szeptał do żony Pedro
-za ścianą sypialni gubernatorowej słychać było odgłosy jak młodzi Oligaresowie Marianella z Sergiem się kochają
[link widoczny dla zalogowanych]
-tym to nigdy dosyć bo co noc tak dokazują zachichotała Milka znacząco mrugając do męża
-twój brat i bratowa chcą się wreszcie dzieciaka doczekać to muszą się starać jak należy zaśmiał się Pedro ale ta parna i gorąca noc i dramatyczne wydarzenia ostatnich godzin spowodowały, że bynajmniej nie chciało mu się spać….
-położę się obok ciebie ale tylko by się przytulić zastrzegł zaraz Pedro by Milka nie pomyślała ,że chce sytuacje wykorzystać ale gdy tak leżeli przytuleni ręka Pedra zaczęła błądzić po udzie żony i gdy Milka odwróciła się do niego zaczęli się całować a potem namiętnie kochać
[link widoczny dla zalogowanych]
-wiem, że nie powinienem ale to napięcie po pożarze wyzwoliło we mnie takie pożądanie ,że namiętność wzięła górę nad rozsądkiem i nie mogłem się opanować szeptał Pedro do żony po zbliżeniu
-mnie chyba też tego było trzeba bo nareszcie się uspokoiłam i czuję się tak błogo szeptała rozanielona Milka
-pójdę już bo chyba nie powstrzymałbym się przed drugim razem szepnął Pedro ale żona go zatrzymała mówiąc
-nie zostawisz mnie teraz bo wciąż mi mało zachichotała Milka i sama przylgnęła do męża by znów się kochali
[link widoczny dla zalogowanych]
-niech będzie co ma być myślał Pedro pieszcząc żonę i przestali dopiero nad ranem gdy malutka Leticia zaczęła kwilić w kołysce i musieli się nią zająć |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:48:53 31-05-12 Temat postu: |
|
|
Gdy na drugi dzień do pałacu gubernatora dotarła para królewska Neapolu Carlos i Karina, wraz z czwórką pociech i dowiedzieli się o porzaże oboje się przerazili i cieszyli że nic się niestało córeczką Milki i Pedra.
- Cóż za szczęście że dziewczynki żyją- mówiła królowa Neapolu, mają naprawde wspaniałą nianie- pochwaliła Karina nianie księżniczek do swojej bratowej Milki.
- Tak, niemasz pojęcia jak się ciesze że już po wszytkim, przez pewien czas myśleliśmy że dziewczynki są martwe razem z nianią, ale później się dowiedzieliśmy, że niania je uratowała- mówiła z przejęciem księżna Milka tuląc małą Leticie.
- Po chwili Karina wyraziła swój żal, że ona i Carlos niebyli obecni na przyjęciu wydanym na cześć najmłodszej latorośli Pedra i Milki, zapewniając że bardzo żałuje że tak to sie odbyło i niektórzy mogli by to uznać za afront,...
-ale myśle że nasz krótki pobyt u was załagodzi wszystkie plotki- dokończyła z powagą w głosie Karina czule przyglądając się małej Leticii.
- Powiedz mi Karino- zwróciła sie do królowej księżna Milka- dlaczego właściewie niebyło was na przyjęciu???
- Och, to długa historia, mieliśmy z Carlosem bardzo nieprzyjemne zdarzenie- na samo wspomnienie całą sie trzęse- choć wszyscy wiedzą że z natury nie jestem tchórzem w w tedy byłam przerażona- powiedziała królowa.
- Dlaczego, co sie stało??!- zapytali niemal równocześnie Milka i Pedro, który właśnie wszedł z Carlosem, swoimi rodzicami, oraz braćmi do salonu.
- Czy Mariángel zasneła?- spytała Karina męża.
-Tak, dostała kilka kropel laudanum i teraz śpi- powiedział król Neapolu.
- To dobrze-odparła królowa Neapolu i powiedziała:
W posiadłości mojego zmarłego ojca kilka dni temu miało miejsce przykre zdarzenie.
- Wszyscy słuchali jak zachipnotyzowani na dalszą cześć opowieści, wcześniej widzieli też to jaka przerażona była malutka królewna Mariángel, i to jak bardzo sie nią opiekowano , więc wszyscy spodziewali się że ta historia będzie dotyczyła pięknej neapolitańskiej królewny. I nie mylili sie...
- Siedzieliśmy w ogrodzie przy herbacie, chłopcy gdzieś biegali, a Mariángel bawiła sie z psem- powiedział król Neapolu.
- Tym psem, który nawet na krok nieodstępuje waszej córki?- spytała zaciekawiona wicekrólowa Camila.
- Tak dokładnie tym- potwierdziła królowa Neapolu.
- Wybaczcie że przerywam, ale ten pies jest doprawdy bardzo cierpliwy, wasza córka cały czas ciągnie go za uszy, albo za sierść, inne psy już dawno straciły by cierpliwość.
- Tak, na szczęście ta rasa jest wyjątkowo spokojna - powiedziała Karina,
-ale zastrzegł król Carlos, tylko w stosunku do dzieci.
- A więc jak powiedział mój mąż siedzieliśmy w ogrodzie i z pozoru można powiedzieć że mieliśmy wszystko pod kontrolą, dzieci były w zasięgu naszego wzroku- mówiła królowa Karina
- Aż tu nagle widzimy jak ogromny wąż, dosłownie leci na naszą córeczkę - dokończył Carlos.
- Co?!! wszyscy byli wstzrąśnięci- ale chyba nic jej sie niestało?!- zawołała wicekrólowa Camila
- Na szczęście nie-odpowiedziała Karina.
- To było okropne, siedzimy sobie spokojnie, a tu nagle wylatuje ogromny wąż, co prawda byliśmy dość daleko z Carlosem, ale doskonale widzieliśmy jak otworzył swoją paszcze i ukazał ogromne kły- powiedziała królowa Neapolu i wzdrygneła się.
- To była kobra- powiedział Carlos.
- Tak tak, pamietam jej przerażająco duży rozłożony kaptur- powiedziała Karina
Ale jakim cudem Mariángel przeżyła?- spytała zaciekawiona Milka.
- Bo ten pies ją uratował- odpowiedziała królowa Neapolu.
- Pies?! - spytali wszyscy głucho..
- Tak, ten pies rozszarpał węża zanim zdążył zrobić krzywdę naszej córce, muszę przyznać że ten pies miał naprawde świetny refleks, ta kobra była szybka jak błyskawica- powiedział z niemałym uznaniem król Neapolu- ciesze sie że go kupiłem.
- Tak, ja również się z tego ciesze powiedziała Karina łapiąc męża za dłoń, ale niezapominajmy też że to właśnie warczenie psa nas zaalarmowało, inaczej pewnie niedostrzegli byśmy tej sytuacji, to stało się tak szybko- powiedziała królowa i westchneła.
- Warkniecie psa?- spytał wicekról, pewnie pomyśleliście że pies chce ugryźć waszą córke...
- Tak, ale gdy popatrzyliśmy to okazało sie że pies warczy ale głowe ma skierowaną na trawe- odpowiedział zgodnie z prawdą król Neapolu.
to straszne, ale skąd kobra wzieła się na La Marianie?- powiedziała wstrząśnięta wicekrólowa Camila.
- I tego właśnie niewiemy-przyznali Carlos i Karina.
- Wyobrażam sobie, jak musieliście sie przestraszyć- powiedziała ksieżna Milka, w końcu to wasza jak dotąd jedyna córka
- Owszem, i na dodatek Mariángel ciężko przez to przeszła, a raczej dalej przechodzi. Co prawda najgorszy szok już chyba minął, ale ona ciągle jest przerażona i śnią jej sie koszmary- westcheła królowa Neapolu.
- Milce po wysłuchaniu tej histori zrobiło sie głupio, że tak obgadywała pare królewską Neapolu, gdy nieprzybyli na przyjecie i chcąc zarzegnać wyrzutu sumienia spytała o ciotke Éléonore.
Karina już miała powiedzieć czego się dowiedziała, gdy nagle wszyscy usłyszeli głośne szczekanie psa, zduszony krzyk niani Mariángel i płacz małej królewny.
- Wszyscy rzucili się do sypialni, gdzie była mała królewna i gdy tam wpadli zobaczyli nianie, która była blada jak papier i patrzyła na okno, miotającego sie psa, który cały czas szczekał na okno i płaczącą Mariángel . Królowa Karina szybkim krokiem wraz z mężem podeszła do kołyski i wyciągneła córkę. Król Carlos natomiast sięgnął dłonią po srebrny wiosior zawieszony na kołysce, który przedstawiał kobre:
Co tu się stało!? zarządał wyjaśnień król Carlos patrzac na nianie.
- Wasza wysokość, wielkie czarne ptaszysko wleciało tu przez to okno, lamentowała niania i wskazała dłonią otwarte okno. Wleciało, tu zbliżyło sie do kołyski, pewnie chciało coś zrobić królewnie, ale je przegoniłam,powiedziała szybko.
- Widać atak węża w ogrodzie niebył przypadkowy- powiedział król pokazując wisior żonie.
- O Boże!!! Ktoś chce zabić naszą córkę?- spytała przerażona Karina .
- Na to wygląda, ale prędzej ja tego kogoś dopadne, niż on zrobi krzywdę Mariángel.
Wszyscy w osłupieniu przyglądali sie tej scenie. Pedro natychmiast rozkazał służbie ,aby zamkneła wszytskie okna, a kobiety uspokajały królewne.
Gdy ogromne ptaszysko wróciło do swego pana i kilka razy zaskrzeczało, tajemniczy mężczyzna już wiedział że zadanie zostało wykonane.
- Najpierw troche postraszymy ich wysokości, za to, że próbowali odnaleźć Éléonore, a później zabiore królewnę Mariángel do mojej kryjówki, tam zdecyduje czy ją zabije czy pozostawie przy życiu.- powiedział mrocznie mężczyzna, który szybko dowiedział się kim jest dziewczynka łudząco podobna do Éléonore...
Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 22:15:17 31-05-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:48:54 31-05-12 Temat postu: |
|
|
Elena736 świetny pomysł z tymi wisiorkami w kształcie kobry prawie mi to magią trąci i może być ciekawie i niesamowicie
czekam na ciąg dalszy tej tajemniczej historii....
na La Marianie w domu medyka Olafa Lingssona jego pasierbica Barbara Foreman po upadku z konia odzyskała czucie w nogach choć dalej chodzić nie mogła i leżała w łożu a jej matka Nora robiła córce masaże zgodnie z zaleceniami męża medyka....
-jestem przykuta do łoża i nawet nie będę miała okazji zobaczyć królowej i króla Neapolu,którzy tu akurat goszczą w pałacu gubernatora złościła się Barbara...
-bądź wdzięczna Bogu córko,że zdrowiejesz bo mogłaś przecież kaleką zostać !!! strofowała Barbaritę jej matka...
-Camil Darien jakoś tu do nas nie zagląda z żalem powiedziała Barbara nie wiedząc,że jej matka i ojczym bratanka wicekrólowej Camili do niej dopuścić nie chcą i tylko Daniel Perez jej się narzuca choć nie jest jej miły tak jak Camil...
-Daniel jest starszym i poważniejszym młodym człowiekiem i to nim powinnaś się córeczko zainteresować radziła Barbarze Nora Lingsson...
-wolę Camila !!! prychnęła Barbarita budząc poirytowanie matki
-młodaś to i głupiaś dziewczyno i nie wiesz co dla ciebie dobre wściekała się matka Foremanówny...
-jak się mamie ten Daniel podoba to niech mama sama go sobie weźmie zażartowała Barbara ale Norę to nie rozbawiło...
-nie pozwalaj sobie smarkulo kpić z matki !!! ostro powiedziała do córki Nora...
-no nie chciałam cię mamo obrazić i tylko tak sobie zażartowałam zaczęła tłumaczyć się Barbara...
-wypraszam sobie takie żarty bo nie jestem, dzierlatką jak ty ale twoją matką i winnaś mi szacunek !!!przypomniała córce Nora...
-przepraszam i już nie będę ze skruchą wyszeptała Barbara gdy wszedł do pokoju Daniel Perez ...
-mam dla ciebie prezent Barbi bo spotkałem dziś na targu tajemniczego gościa,który gdy dowiedział się,że szukam jakiegoś klejnociku dla pięknej niebieskookiej blondyneczki czyli ciebie moja panno sprzedał mi takie kolczyki w kształcie jadowitej kobry bo zdradziłem mu,że chcę obdarować dziewczynę o ciętym języczku więc ta żmijka jest dla ciebie jak znalazł śmiejąc się mówił Daniel Perez bo Barbara dogryzała mu przy każdej okazji więc drocząc się z nią nazywał dziewczynę uroczą żmijką
-ale dziwne te kolczyki...takich nigdy nie widziałam mówiła Barbara a jej matka przyznała jej rację...
-takich węży w naszych okolicach na szczęście nie ma bo to jadowite gadziny niebezpieczne dla ludzi i zwierząt powiedziała Nora Lingssoon
-te złote kolczyki w kształcie kobry nie są wcale niebezpieczne a raczej niespotykanie oryginalne i żadna inna dziewczyna z twego otoczenia nie będzie mogła się podobnymi pochwalić Barbaro z dumą mówił do Foremanówny Daniel Perez ..
-mam nadzieję,że ten tajemniczy gość sprzedający takie klejnoty to nie żaden czarownik czy szaman rzucający złe uroki żegnając się z przestrachem wyszeptała Nora Lingsson
-ależ mamo w zabobony chyba nie wierzysz !! ze śmiechem powiedziała Barbara i kazała sobie założyć kolczyki a potem w małym lusterku przeglądała się jak w nich wygląda
- hi hi !!! wygląda jakby ta żmijka mi się wokół ucha zawinęła i prężyła do ataku chichotała Barbara zachwycona kolczykami
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:55:37 31-05-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:56:23 03-06-12 Temat postu: |
|
|
ta nasza kontynuacja jest fascynujaca , moze przez te klejnoty z wizerunkiem żmii nasz nieznajomy wpadnie w sidła ?????????
Ricardo skojarzy incydent ze zmiją na La Marianie i wisiorkiem z kolczykami i dyskretrnie przeprowadzi sledztwo ,pomoze mu wiedza z czasów piractwa???????? |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:49:43 03-06-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 napisał: | ta nasza kontynuacja jest fascynujaca , moze przez te klejnoty z wizerunkiem żmii nasz nieznajomy wpadnie w sidła ?????????
Ricardo skojarzy incydent ze zmiją na La Marianie i wisiorkiem z kolczykami i dyskretrnie przeprowadzi sledztwo ,pomoze mu wiedza z czasów piractwa???????? |
ciekawy pomysł ale czekam na rozwinięcie tego wątku przez Elenę736,która to zapoczątkowała i myślę,że motyw kobry będzie miał znaczenie w dalszym ciągu naszej historii wpływając na losy nie tylko jasnowłosej i błękitnookiej neapolitańskiej królewny Mariángel (które opisze Elena736) ale może i na Barbarę Foremanównę również niebieskooką blondynkę
w pałacu gubernatora wicekrólowa Nowej Hiszpanii Camila de Salamanca, jej mąż Ricardo i synowie Andres i Carmelo cieszyli się z przyjazdu królowej Kariny z rodziną
-ależ dzieci Kariny i Carlosa urosły !!! podrzucając do góry małą królewnę Mariángel wołał Andres...
-ta ślicznotka złamie w przyszłości niejedno serce śmiał się Carmelo przyglądając się jedynej córeczce Kariny
-wszystkie małe dziewczynki są śliczne wtrąciła się księżna Milka de Salamanca trochę zazdrosna,że wszyscy zachwycają się neapolitańską królewną..
-to prawda bo na wszystkie nasze wnuczki napatrzeć się nie mogę zaśmiał się wicekról Ricardo de Salamanca
-dziewczynki są rozkoszne i ładnie się ze sobą bawią powiedziała wicekrólowa Camila wskazując na księżniczki Orianę i Gabrielę baraszkujące z kotkiem
-dobrze,że piesek królewny Mariángel jest spokojny i nic kotu nie zrobił zaśmiał się Ricardo
-ten pies nie jest agresywny ale tak wpatrzony w Mariángel ,że przecież życie dla niej ryzykował rzucając się na kobrę w obronie swojej małej pani przypomniał Andres to co opowiadała im królowa Karina o ataku jadowitego węża na jej córeczkę...
-no tak !!! pies bohater i w dowód wdzięczności zapewne Karina z Carlosem zapewnią mu dożywotnie dobre życie w ich pałacu królewskim żartował książe Carmelo de Salamanca
-zwierzak na to zasługuje bo nie wiadomo jak skończyłyby się ten atak węża na naszą wnusie westchnęła wicekrólowa Camila de Salamanca ...
-skoro nie masz korony to chociaż wianek ci zrobię podobny do mojego bawiąc się z kuzynką powiedziała Oriana do Mariángel i uplotła z liści i wisienek ozdobę na bujne loki neapolitańskiej królewny
-Mariángel wygląda jak aniołek zachwycała się Marianella Oligares bratowa księżnej Milki de Salamanki
-wszystkie dzieci są jak aniołki z uśmiechem powiedziała żona gubernatora La Mariany....
-o nawet Betti zerwała jeszcze jeden kwiatuszek pewnie dla ciebie Mariángel zaszczebiotała mała księżniczka Gabriela de Salamanca wskazując na swoją młodszą siostrzyczkę księżniczkę Bettinę ,która choć dopiero stawiała pierwsze kroczki pod czujnym okiem niani już chciała włączyć się do zabawy starszych sióstr i królewskiej kuzynki z Neapolu...
trzej neapolitańscy królewicze Alejandro,Romeo i Nicolas bawili się w swoim gronie zerkając na siostrzyczkę i kuzynki
-my nauczymy się walczyć mieczem by w razie czego dziewczęta obronić mówił najstarszy Alejandro do braci...
-cieszę się z tych moich trzech łobuziaków i urodziwej córeczki pomyślał król Carlos spoglądając na swoje dzieci baraszkujące z małymi Salamankównami po ogrodzie pałacu gubernatora La Mariany....
-wiesz Karino skoro tu naszymi dziećmi opiekują się nie tylko nianie ale i twoi rodzice i bracia to by choć trochę zapomnieć o ostatnich przykrych zdarzeniach w twojej rezydencji pojedźmy dziś po obiedzie na przejażdżkę konną po okolicach tylko we dwoje szepnął do żony król Carlos i gdy tylko zjedli posiłek pożegnali się z towarzystwem i dosiedli koni a przy strumyku zeskoczyli z rumaków i spacerowali wspominając swoje pierwsze miesiące małżeństwa tu spędzone przytulając się przy tym i całując
-gorące popołudnie dziś mamy i może trochę się ochłodzimy w tej krystalicznie czystej wodzie szepnął Carlos muskając ustami żonę po twarzy i szyi a przy tym powoli rozbierając ukochaną bo naszła go ochota na coś więcej więc Karina z figlarnym uśmieszkiem poddała się temu nastrojowi....
-znam te okolice jak własną kieszeń bo wychowałam się przecież w tych stronach i przemierzyłam konno niemal całą La Marianę chichotała Karina namiętnie całując męża
-konie króla i królowej Neapolu spokojnie pasły się w oddali przy brzegu strumienia w którym pluskała się młoda para królewska
-skoro jak mówisz to odludne miejsce i mało kto tu się zapuszcza więc bez skrępowania możemy się tutaj kochać zamruczał do Kariny jej mąż Carlos i oboje oddali się namiętności
ogień namiętności tak pochłonął młodych zakochanych małżonków ,że stracili rachubę czasu zajęci tylko sobą aż wyczerpani po miłosnych zmaganiach przysnęli i obudzili się dopiero o zmierzchu
-o Boże musimy zaraz wracać bo wszyscy pewnie już się o nas niepokoją a może nawet mój brat Pedro z ojcem rozkazali nas szukać bo tak długo tu zabawiliśmy westchnęła Karina pośpiesznie się ubierając
-cudowne były te chwile tutaj szeptał Carlos do ukochanej żony
-to prawda ale czas wracać do naszej rodziny i dzieci zachichotała królowa Neapolu...
-w naszej sypialni możemy to powtórzyć szepnęła do męża figlarnie się uśmiechając Karina gdy już wsiedli na konie i galopowali w stronę pałacu gubernatora La Mariany....
-trzymam cię za słowo,że nie wykręcisz się zmęczeniem !!! krzyknął Carlos pędząc konno za żoną,której nie mógł dogonić bo wciąż w wyścigach konnych była mistrzynią nie do pokonania....
-jesteście wreszcie bo już miałem gwardię wysłać by was odszukała a i sam konia kazałem dla siebie siodłać !! krzyczał Pedro do siostry i szwagra...
-zgubiliście się czy co,że was tak długo nie było ??? z przekąsem zapytała gubernatorowa Milka
-Karina by się tu nie zgubiła bo zna okolice jak mało kto !!! przerwał żonie Pedro i szturchając ją szepnął ,że widać młoda para królewska chciała sobie pofiglować na łonie natury i tak im zeszło...
-chyba Pedro ma racje pomyślała Milka jak przyjrzała się spojrzeniom,które rzucali sobie Karina z Carlosem...
-no cóż młodzi swoje potrzeby mają z uśmieszkiem mrugając do wicekrólowej Camili szepnęła Isabela Oligares gdy obie zajmowały się dziećmi pary królewskiej Neapolu podczas ich nieobecności i małymi księżniczkami de Salamanca...
-dzieciaki już w łóżeczkach po kolacji wiec tylko na was jeszcze posiłek czeka oznajmiła Milka Karinie i Carlosowi ale ci nie byli głodni i też poszli do swojej sypialni a Karina wyszła na taras by popatrzeć na księżyc w pełni...
Carlos wyszedł za nią i otoczył muskularnymi ramionami szepcząc jej do ucha co mu obiecywała gdy pędzili konno do pałacu jej brata
-a dasz jeszcze radę ??? zachichotała figlarnie Karina sunąc ręka po jego nagim torsie więc Carlos nie odpowiadając żonie zaczął ją rozbierać,całować i pieścić szepcząc przy tym jak bardzo wciąż ją kocha i pożąda...
-ja też cie kocham i to niezmiennie mocno szeptała Karina gdy się kochali
książe Pedro de Salamanca też nie mógł zasnąć tej upalnej nocy i ukradkiem na paluszkach skradał się do sypialni swojej żony Milki
-a ty dokąd synu się wybierasz ?? usłyszał za plecami i gdy zdziwiony się odwrócił zobaczył swoją matkę wicekrólową Camilę i teściową Isabele Oligares,które zagadały się wieczorem w salonie bo Ricardo z Diegiem też jeszcze konferowali ale w sprawach dotyczących handlu między Nową Hiszpanią i Ameryką....
-a chciałem Milce życzyć dobrej nocy skłamał ma poczekaniu zażenowany Pedro
-o ile mnie pamięć nie myli już przy kolacji powiedziałeś Milce i córeczkom dobranoc i buziaki sobie daliście zaśmiała się Isabela Oligares
-no tak wyjąkał Pedro poirytowany zbyt dobrą pamiecią teściowej
-Milka powinna spać sama bo pamiętasz synu,że medycy zalecili jej wstrzemięźliwość by w kolejną ciąże szybko nie zaszła przypomniała Pedrowi jego matka wicekrólowa Camila...
-pamiętam !!pamiętam !!! wycedził przez zęby Pedro niezadowolony z tego ,że zakazują mu wstępu do sypialni własnej żony..
-dobrze,że mama i teściowa nie wiedzą,że z Milką już współżyliśmy po narodzinach Leti i obojgu nam to sprawiło przyjemność rozmyślał Pedro wracając do swojej sypialni..
-Milce wcale nie zaszkodziło,że się ze mną kochała a zresztą staraliśmy się uważać powiedział sam do siebie młody i namiętny gubernator La Mariany..
-muszę wzorem Kariny i Carlosa zaprosić Milkę na spacerek czy przejażdżkę po okolicy i tam przez nikogo nie niepokojeni chociażby na trawie w krzaczkach oddamy się uciechom cielesnym postanowił sobie Pedro,który nie zamierzał długo żyć w celibacie a zakazywanie mu igraszek z prawowitą żoną tym bardziej wzmagało jego pożądanie
-jak to mówią zakazany owoc kusi jeszcze bardziej zaśmiał się Pedro nie mogąc już się doczekać kolejnego zbliżenia z żoną...
-do czego to doszło ,że będę musiał z własną żoną na tajne schadzki się umawiać wzdychał Pedro samotnie popijając wino w swojej sypialni....
w Nowym Orleanie Aurora Lizalde otrzymała list ze Szkocji od Lorda Davida Foremana w którym gratulował jej narodzin bliźniąt składając jednocześnie kondolencje z powodu śmierci jej męża Alana...
-skoro jesteś już wolna Auroro to już bez przeszkód mogę oficjalnie starać się o twoją rękę bo wiesz,że cię kocham i ogromnie tęsknię za tobą pisał zakochany David ...
-postaram się przyjechać do Nowego Orleanu jak najszybciej bo tu już pozałatwiałem najważniejsze sprawy i nawet udało mi się sprzedając część ziem wyremontować pałac dziedziczony po dziadku chwalił się David
Aurora też myślała o Davidzie niemal codziennie choć opieka nad dwójką maluchów pochłaniała jej prawie cały dzień bo choć miała nianie i mamkę to dzieciom starała się towarzyszyć cały dzień na zmianę je nosząc i tuląc do snu gdy były już nakarmione
-moje śliczne maleństwa może niedługo wasza mama znów wyjdzie za mąż i będziecie miały tatę choć nie rodzonego to myślę,że David wam ojca zastąpi mówiła Aurora do synka Alonsa i córeczki Alicii...
młodziutka wdowa często też śniła o młodym Foremanie
[link widoczny dla zalogowanych]
-ale ja mam nieprzyzwoite sny a przecież David nie jest jeszcze nawet moim narzeczonym ganiła się Aurora po przebudzeniu
[link widoczny dla zalogowanych]
-Alan rozbudził mnie jako kobietę i pragnę pieszczot i pocałunków szeptała zawstydzona pani Lizalde
-z Davidem będzie cudownie bo go kocham i miłość z namiętnością to dopiero pełnia szczęścia rozmyślała Aurora
[link widoczny dla zalogowanych]
-oby David rzeczywiście szybko przyjechał wzdychając mówiła sama do siebie Aurora ubierając się rankiem w swojej sypialni
[link widoczny dla zalogowanych]
-nie wiem Alicio czy ten młody Foreman to odpowiednia partia dla Aurory bo dowiedziałem się,że jego majątek w Szkocji nie jest w najlepszym stanie bo zmuszony był sprzedać cześć swoich ziem więc młody Lord David może chcieć poślubić naszą Aurorę dla pieniędzy,które zostawił jej Alan mówił Alonso Lizalde do żony...
-och Alonso !!! najważniejsze jest to czego chce Aurora a nie my bo obiecaliśmy,że damy jej wolną rękę przy wyborze drugiego męża a jeśli nawet David potrzebuje pieniędzy by podreperować swój majątek to myślę ,że kocha naszą synową prawdziwie ....
-Lord Foreman żenić się chce dla majątku a o uczuciach mówi by zbałamucić Aurorę bo nasza synowa jest jeszcze taka młodziutka i naiwna choć mając 16 lat jest już wdową i matką dwojga dzieci !!! prychnął Alonso Lizalde
-daj już spokój Alonso!! bo przecież wiesz,że i Aurora wyszła za naszego Alana bez miłości dla jego majątku ale dała nam upragnione wnuki więc teraz gdy została wdową należy się jej szczęście w życiu z tym kogo sama sobie wybierze dobitnie to podkreślając powiedziała Alicia Lizalde...
-myślę właśnie o naszych wnukach by złego ojczyma nie miały !!! gorączkował się Alonso Lizalde...
-Aurora nikomu nawet drugiemu mężowi skrzywdzić swoich dzieci nie pozwoli i tego akurat jestem pewna !!! prychnęła Alicia Lizalde
-ja tam taki pewny tego nie jestem i będę miał tego Foremana na oku powiedział pod nosem sam do siebie Alonso Lizalde....
ciemnoskóry Martin Perez miał pecha w interesach,które zaczął prowadzić po rezygnacji z przestępczej działalności z Alanem Lizalde
-nie mam ostatnio farta i zadłużyłem się a mam rodzinę żonę Paole i synka Diega na utrzymaniu denerwował się Martin...
-dlaczego zwalniasz służbę ???zapytała z wyrzutem Paola gdy niania ich synka przybiegła do niej z płaczem mówiąc,że senior Martin podziękował jej za pracę i kazał iść gdzie indziej za robotą...
-nie mamy pieniędzy bo interes mi nie wypalił więc sama będziesz musiała zająć się domem i dzieckiem powiedział Martin poirytowanej tym Paoli...
-zbankrutowałeś !!! wydarła się Paola
-pożyczę od kogoś i odkuję się wymijająco odpowiedział żonie Martin
-a kto ci pożyczy ??? płaczliwym głosem zapytała Paola
-twoja siostra Aurora Lizalde bo ona ma kasę i może rodzinę w potrzebie poratować odparł z zadumą Martin
-wolałabym byś od niej nie pożyczał bo pomyśli,że chcemy wykorzystać nasze pokrewieństwo jęknęła Paola
-Aurora ma dług wdzięczności wobec mnie bo wiedz kochanie,że to ja przekonałem twoją młodszą siostrę by wyszła za Alana Lizalde bo ta głupiutka smarkula nie chciała go poślubić po tym jak ją wykorzystał ale przemówiłem jej do rozsądku i jak widać dobrze na tym wyszła bo opływa w luksusy a teraz gdy jest wdową może wziąść za męża kogo tylko zechce a Lizaldowie śpią na pieniądzach i suma nam potrzebna dla nich nic nie znaczy mówił Martin...
-szkopuł w tym,że majątkiem ,który zostawił Aurorze Alan zarządza jej teść Alonso Lizalde i on może chcieć jej odradzić pożyczanie nam pieniędzy więc ty najpierw z siostrą pogadaj by z teściami to uzgodniła i nie było z tego problemów powiedział Martin do Paoli
-nie będę o nic prosić Aurory i się poniżać !!!unosząc się honorem prychnęła Paola...
-w takim razie sama będziesz zajmować się dzieckiem,prać,gotować i sprzątać cały dom gdy tymczasem twoja bogata siostra Aurora ma służbę na skinienie ręki i rączek pracą sobie brudzić nie musi !!! ze złością powiedział Martin do żony...
-Boże !! ale ja mam pecha !!! pragnęłam dostatku i zamiast wybrać Davida Foremana,który teraz jest Lordem zostałam przy Martinie i przyjdzie mi z nim biedę klepać rozmyślała podenerwowana sytuacją Paola..
-Martin ma rację !!! nie powinnam mieć skrupułów by prosić siostrę o pożyczkę !!! w końcu ja też ją namawiałam do bogatego zamążpójścia i
tylko dzięki naszym namowom Aurora została żoną Alana a po jego śmierci odziedziczyła krocie wiec jej nie ubędzie gdy nam pożyczy mówiła sama do siebie Paola Perez....
Paola Perez przyszła do przyrodniej siostry Aurory Lizalde z małym synkiem Diegiem na ręku i zachwycała się bliźniętami Alonsem i Alicją
-widzisz Auroro wszystko ci się dobrze układa , masz śliczne dzieciaki i żyjesz w dostatku paplała Paola ...
-nie mogę narzekać na moje życie bo zgrzeszyłabym ale wyznam ci ,że tęsknię za Davidem Foremanem bo choć nigdy nawet się nie całowaliśmy to chyba jestem w nim zakochana zwierzała się siostrze Aurora opowiadając jej swoje erotyczne sny...
-hi,hi kto by to pomyślał,że zakochasz się w Davidzie a on w tobie chichotała Paola...
-ty Auroro jesteś doświadczona w sprawach damsko- męskich a on był prawiczkiem gdy stąd wyjeżdżał więc o ile tam nie znalazł sobie kobiety by się zabawić to ty go wprowadzisz w te sprawy szeptała chichocząc Paola
-myślisz,że on jeszcze z nikim nie był ??? pytała siostry zawstydzona Aurora ...
-David jest raczej nieśmiały w tych sprawach i jeśli naprawdę cię kocha na inną nie spojrzy i z tobą będzie jego pierwszy raz bez żenady powiedziała siostrze Paola...
-chciałabym by to stało się jak najprędzej westchnęła w myślach Aurora i zaczerwieniła się na samą myśl tego czego pragnie
-wciąż się czerwienisz jak niewinna panienka a byłaś już żoną i jesteś matką szturchnęła Aurorę jej siostra ...
-dobrze,że wreszcie mnie odwiedziłaś Paolo bo nudzę się gdy dzieci śpią zmieniając temat zaczęła mówić Aurora więc Paola wyznała jej,że z Martinem popadli w kłopoty finansowe i chcą od niej pożyczyć sporą sumę pieniędzy...
-nie ma sprawy !!! zawsze możesz na mnie liczyć siostro zapewniła Paolę
młoda wdowa...
Alonso Lizalde nie był zachwycony gdy synowa oznajmiła mu,że chce szwagrowi i siostrze pożyczyć znaczną sumę pieniędzy...
-rodzinka chce oskubać Aurorę z kasy bo Martin głowy do interesów nie ma i ta pożyczka będzie na wieczne nieoddanie bo niby skąd weźmie na spłatę długu pieklił się Alonso rozmawiając z żoną Alicją...
-to majątek Aurory bo tak zdecydował Alan w swojej ostatniej woli więc nasza synowa zrobi z nim to co zechce powiedziała Alicia do męża...
-Aurora ma dobre serce i rodzinka to wykorzysta bez skrupułów kręcąc głową mówił Alonso Lizalde...
-ta pożyczka Aurory nie zrujnuje a rodzinie jej siostry pozwoli być może stanąć na nogi przekonywała męża Alicia Lizalde
w San Fernando Camika de Valencia nosiła na rękach swego najmłodszego synka Doriana a na podłodze wokół niej z nianią bawiły się jej starsze dzieci synek Miguel i córeczka Catalina
-urodziłam już jakiś czas temu a rodzice nawet gratulacji mi nie przysłali rozmyślała rozżalona najmłodsza córka Salamanków nie wiedząc,że jej matka z ojcem wysłali jej list z podarunkami posłańcem,który zaginął w drodze bo napadli go grasujący w okolicy bandyci...
-twoi rodzice mają tyle spraw na głowie i wnucząt sporo więc o naszym najmłodszym mogli zapomnieć pocieszał żonę Pablo de Valencia
-mały Dorian to nasz drugi wspólny wnuk z Ricardem i przykro ,że o nim zapomniał powiedział Mario do Jimeny...
-trudno mi to zrozumieć bo zwłaszcza Camila zawsze o wszystkich swoich wnukach pamięta wzdychała Jimena...
-wicekról Nowej Hiszpanii z żoną goszczą na La Marianie i przebywa tam też Karina królowa Neapolu z rodziną więc w tym arystokratycznym światku o nas nie pamiętają zżymał się Mario,który żadnym tytułem nie mógł się niestety pochwalić....
- ich najmłodsza córka a nasza synowa Camilka to w końcu jedyna Salamankówna mająca męża bez tytułu królewskiego czy książęcego przyznała Jimena
-najważniejsze ,że młodzi Camilka i Pablo są ze sobą szczęśliwi i żaden tytuł im niepotrzebny pocieszając męża i siebie powiedziała żona Maria de Valencii
-cieszę się też z tego ,że nasza córka Sandra ze swoim mężem Eduardem Gonzalesem dobrze teraz ze sobą żyją i nasza wnusia Jimenita ma kochającą się rodzinkę dodała Jimena
-widzisz Jimeno mały Dorian jest naszym czwartym wnuczątkiem a dla Ricarda i Camili 23 wnuczątkiem bo oni od Pedra mają wnuka Justa i cztery wnuczki Orianę,Gabrielę,Bettinę i Leticię ,od Maria jedną wnuczkę MariFer,od Lindy dwóch wnuków Mariano Ricarda i Gustava,od Kariny trzech wnuków Alejandra,Romea,Nicolasa i wnuczkę Mariángel ,od Fernanda wnuka Rafaela i wnuczkę Esmeraldę,od Sissi wnuka Wilhelma Ricarda i wnuczkę Elizabeth ,od Justiny wnuczkę Lukrecję,od młodego Ricarda wnuka Mauricia i bliźniaki Ricarda z Camilą a od ich najmłodszej córki Camilki nasze wspólne już wnuki czyli Miguela,Catalinę i teraz Doriana wyliczał Mario de Valencia...
-no tak Salamankowie obrośli we wnuki nie to co my bo raz ,że nie mamy tylu dzieciaków co oni to jeszcze nasza młodsza córka Marianella z Sergiem wciąż nie zrobili nas dziadkami bo po tym nieszczęsnym poronieniu Marianella nadal nie może zajść w ciąże z żalem westchnęła Jimena de Valencia...
-ma dziewczyna jeszcze czas i na pewno urodzi Oligaresom i nam upragnionego wnuka powiedział z przekonaniem Mario do żony...
-oby jak najszybciej bo pewnie teściowie jej wypominają brak potomka z zadumą szepnęła Jimena....
-na La Marianie tymczasem Marianella Oligares po wizycie akuszerki czekała w sypialni na męża i gdy Sergio wszedł rzuciła mu się na szyję i do ucha wyszeptała,że jest brzemienna
-nareszcie pomyślał Sergio i zaczął ściskać i całować ukochaną...
-musisz na siebie skarbuniu uważać szeptał Sergio czule całując żonę...
-teraz wszystko musi pójść dobrze i za sześć miesięcy urodzę myślała szczęśliwa Marianella...
-Diego Oligares słysząc tę nowinę z zadowoleniem pogratulował synowi i synowej a Sergia poklepał po ramieniu szepcząc
-oby to był chłopak !!! mały Oligares !!!
-najważniejsze by moja żona szczęśliwie donosiła i urodziła zdrowe dziecko myślał przyszły tatuś Sergio Oligares
siostra Sergia księżna Milka de Salamanca tak jak wszyscy gratulowała przyszłym rodzicom choć gdy pomyślała sobie,że Marianella może urodzić syna to zazdrość przyćmiewała jej sympatię do bratowej...
wicekrólowa Camila de Salamanca z mężem Ricardem gratulując młodym Oligaresom wspomnieli im ,że rodziców Marianelli wieść o kolejnym wnuku bardzo ucieszy ...
-niedawno urodził się mały Dorian synek naszej Camilki i twego brata Pabla Marianello a już następny wnuk Maria i Jimeny w drodze śmiała się Camila...
-jak tylko potwierdził się mój odmienny stan zaraz napisałam do mamy pochwaliła się Marianella dumna z tego,że spełni oczekiwania swoje,męża i ich rodzin
- wyjeżdżając z La Mariany zanim wrócimy do stolicy Meksyku wstąpimy do San Fernando na chrzciny małego Doriana de Valencii zdecydował wicekról Ricardo ale tymczasem razem z Pedrem ,Andresem i Carmelem chcieli pomóc parze królewskiej Neapolu w wyjaśnieniu tajemniczych zdarzeń związanych z atakiem kobry na małą królewnę Mariángel bo zaintrygowało ich jeszcze to o czym opowiedział im medyk Olaf Lingsson że jego pasierbica Barbara Foremanówna otrzymała prezencik od Daniela Pereza złote kolczyki w kształcie kobry ...
-najpierw żywa kobra atakuje bezbronną neapolitańską królewnę,potem jakieś ptaszysko rzuca do łóżeczka córeczki Kariny srebrny wisiorek kobry a młody Perez kupuje na targu złote żmijki na ucho blondwłosej Foremanównie ...
-czy to ma ze sobą jakiś związek
-ktoś tu kobrę chce wykorzystać do niecnych zamiarów ale dlaczego akurat kobra ,gad niespotykany w tych okolicach !!! i co komu zawiniła ta niewinna błękitnooka córeczka Kariny
-Mariángel to istny aniołek i może ktoś chce ją skrzywdzić by jej rodzicom czy nam dopiec zaczął głośno zastanawiać się wicekról Ricardo de Salamanca patrząc na synów Pedra,Andresa i Carmela oraz zięcia Carlosa
-a może to podobieństwo mojej córeczki do ciotki Kariny jest kluczem do rozwiązania zagadki tajemniczych zdarzeń na La Marianie z zadumą pomyślał król Neapolu Carlos ....
może Elena736 uchyli teraz rąbka tajemnicy co dalej przydarzy się rodzinie królewskiej Neapolu na La Marianie
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 16:28:40 07-06-12, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:39:33 09-06-12 Temat postu: |
|
|
w oczekiwaniu na opis Eleny736 dalszych przygód królowej Kariny i jej rodziny na La Marianie skupię się na innych wątkach naszej historii
w pałacu gubernatora La Mariany najmłodszy syn Salamanków książe Carmelo gdy po kolacji przyszedł do komnaty,którą razem zajmowali znalazł kompletnie pijanego brata trzymającego w rękach list i użalającego się nad sobą
-dostałem list od mego przyjaciela z austriackiej szkoły wojskowej Bohdana Sapiehy,że jak tylko wyjechałem z Wiednia jego ojciec zmusił moją ukochaną Halszkę by poślubiła innego żalił się Andres młodszemu bratu
-skoro ta dziewczyna wolała innego to nic na to już nie poradzisz i widać inna ci pisana a nie ta polska arystokratka w której się zabujałeś tam w Wiedniu pocieszał brata Carmelo...
-to nie jej wina ,że ma ojca tyrana,który wbrew jej woli wydał ją za mąż bronił ukochanej Andres
-tak czy tak ta Halszka już ma męża i zapomnij o niej radził Carmelo
-łatwo powiedzieć ale ja chyba do końca życia będę już nieszczęśliwy narzekał Andres popijając kolejny kielich wina
-nie pij tyle bracie bo to nie zagłuszy twego bólu po stracie dziewczyny a głowa rano będzie ci pękać z przepicia zaśmiał się Carmelo
-na niczym mi już nie zależy bełkotał nieszczęśliwy Andres
-przejdzie ci z czasem gdy inną poznasz bagatelizował żale brata Carmelo de Salamanca....
w San Fernando matka Santiaga Donia Ofelia Marquez gdy straciła drugiego męża medyka Armando Porrasa bardzo podupadła na zdrowiu i ze względu na wiek nie dawano jej już dużo życia..
Ofelia mieszkała ze swą pasierbicą Amandą Porras córką medyka Armanda ,którą wychowywała praktycznie od niemowlęctwa bo matka Amandy Fortunata osierociła ją już w dzieciństwie a gdy ojciec medyk Armando ożenił się ponownie z Donią Ofelią to ona właśnie zastąpiła dziewczynie matkę
Amandzie teraz po śmierci ojca z rodziny pozostał tylko kuzyn Camil Darien syn jej też już nieżyjącej ciotki Mariny i Vasca Dariena oraz macocha Ofelia, którą Amanda nazywała mamusią....
Armanda Porras była jak na owe czasy dość dobrze wykształconą młodą dziewczyną ale nadmiernie otyłą jak na swój wiek i choć miała nawet spory posag nie miała powodzenia wśród kawalerów więc postanowiła poświęcić się leczeniu chorych jak ojciec i macocha i pomagała obecnemu właścicielowi szpitala w San Fernando medykowi Mario de Salamance...
-pomyśl Amando o swojej przyszłości bo ja niedługo odejdę z tego świata i samiutka w tym domu zostaniesz a jesteś dobrą dziewczyną i chciałabym cię z kimś wyswatać bo małżeństwo z rozsądku to też wyjście dla samotnej kobiety bo miałabyś w końcu własną rodzinę i dzieci tłumaczyła pasierbicy Ofelia
-ależ mamusiu !!! dobrze mi z tobą a poza tym postanowiłam już dawno,że za mąż nigdy nie wyjdę bo nie znoszę mężczyzn tłumaczyła macosze Amanda
-dam sobie radę w życiu bez męża u boku,którego by tylko mój majątek interesował oświadczyła stanowczo Amanda...
-napatrzyłam się w szpitalu i ochronce dla samotnych matek w której też pomagam na dziewczyny zbałamucone przez chłopaków a potem porzucone z dzieciakami w brzuchu więc o mężczyznach mam jak najgorsze zdanie i nie zamierzam się z żadnym wiązać nigdy !!! przenigdy !!! zarzekała się dziewczyna
-nie jestem głupia i skoro nigdy nie miałam zalotników bo się ze mnie od dzieciństwa wyśmiewano ze względu na nadmierną tuszę nazywając grubą poczwarą to będę sama tylko z moim dzieckiem myślała Amanda leżąc w swojej sypialni...
-teraz z jednej strony cieszę się,że będę miała to dziecko bo dzieci uwielbiam ale z drugiej strony boję się złych języków i co pomyśli medyk Mario gdy powiem mu otwarcie ,że jestem brzemienna a nie mam przecież męża ani narzeczonego i niektórzy będą odsądzać mnie od czci i wiary jak jakąś pierwszą lepszą puszczalską wzdychała Amanda
-to już piąty miesiąc i tylko dlatego ,że zawsze byłam pulchna ludzi nie dziwi,że zaokrąglam się coraz bardziej a we mnie już dziecko kopie
- mama już wzrok ma nie ten co dawniej ale coś podejrzliwie na mnie patrzy bo przecież lata była akuszerką i może już domyśla się,że tyję nie od obżarstwa ale nic nie mówi i czeka aż jej się zwierzę westchnęła Amanda ciągle zastanawiając się jak wyznać Ofelli,że spodziewa się dziecka
-jak mam mamie powiedzieć,że jestem w ciąży i to z jej synem Santiagiem gryzła się ciężarna dziewczyna wspominając jak do tego doszło...
bo odkąd Ofelia zaczęła niedomagać tak,że prawie łoża nie opuszczała to jej syn Santiago Marquez Mancera y Ruiz często odwiedzał chorą matkę niepokojąc się o jej zdrowie..
-dobrze,że mamą tak troskliwie się opiekujesz dziękował Amandzie Santiago za każdym razem gdy wychodzili z pokoju chorej i spacerowali po ogrodzie okalającym dom
-ona dla mnie też jest mamą bo choć mnie nie urodziła to wychowała jak swoją mówiła wdzięczna Ofelii Amanda..
-mama mówi,że za mąż nie chcesz iść Amando powiedział któregoś razu Santiago z drwiącym uśmieszkiem przyglądając się dziewczynie
-a kto by tam mnie chciał zażartowała wówczas młoda Porrasówna
-jesteś szczodrze obdarzona przez naturę i tu i tam wyszeptał Santiago łapiąc Amandę za pośladek i przyciskając dziewczynę do drzewa zaczął obmacywać jej okazały biust bo nagła fala pożądania go ogarnęła na widok obfitych kształtów Porrasówny i jej wydatnego biustu ...
-jesteś zbudowana jak bogini szeptał Santiago napierając na Amandę całym ciałem i bezceremonialnie wkładając jej rękę w dekold sukni drażniąc jej sutek
-byłam wtedy tak zaskoczona zachowaniem syna swojej macochy,że nie byłam w stanie nawet nic powiedzieć i dopiero gdy poczułam jego rękę pod spódnicą odepchnęłam go zdecydowanie i czerwona ze wstydu uciekłam
-na co on sobie pozwala ???!!! czuję się jak jego siostra a on tu tak ze mną jak z jakąś ladacznicą !!!
-stary cap!!! mógłby być moim ojcem i jest już dziadkiem od swego najstarszego syna Jorge a takich rzeczy mu się zachciewa !!! pomstowałam wtedy ze złością ale nie przypuszczałam do czego jest zdolny i że to jego zachowanie to tylko wstęp do czegoś znacznie zuchwalszego westchnęła Amanda
młoda Porrasówna nie mogła wówczas wiedzieć,że Santiaga opanowało chorobliwe pożądanie jej osoby bo jej ich obfite kształty działały na jego podświadomość więc tylko szukał okazji by ją zbałamucić ale ponieważ dziewczyna nie była głupia i miała swoje zasady więc piękne słówka i prezenciki żonatego mężczyzny na nią nie działały to postanowił zdobyć ją mimo wszystko jak nie podstępem to siłą ....
-mój Boże dlaczego wcześniej nikomu się nie zwierzyłam,że Santiago mnie napastował bo wtedy może by nie doszło do tego co stało się pięć miesięcy temu gdy Santiago powiedział żonie Adeli ,że wyjeżdża w interesach do Veracruz a tymczasem pod osłoną ciemności wkradł się do mojego domu gdzie spałam sobie spokojnie w pokoju sąsiadującym z sypialnią Ofelii wzdychała Amanda...
Santiago nie zapalając nawet świecy tylko przy świetle księżyca w pełni zaglądającego przez okno sypialni dziewczyny zakradł się tam i cichutko podszedł do łoża spokojnie śpiącej Amandy i patrząc na odkrytą dziewczynę ,której koszulka nocna podwinęła się odsłaniając prawie całe uda oblała go fala gorąca i rozebrał się szybko a potem obiema rękami rozchylił uda dziewczyny i nim rozbudzona jego dotykiem pojęła co się dzieje posiadł zaskoczoną Amandę
-ty przeklęty draniu!!! jak mogłeś mi to zrobić !!! wysyczała wściekła Amanda gdy do niej dotarło co się stało bo w trakcie nawet się nie broniła myśląc ,że to jej się śni.....
-cicho bądź głupia bo matkę obudzisz a nie chcesz chyba by umarła już dzisiaj wysyczał Santiago do dziewczyny
-no i cóż takiego ci się stało?? dziewczyny w twoim wieku już dawno to mają za sobą a ty dopiero ze mną stałaś się kobietą i nic matce nie mów bo ją do grobu wpędzisz groził Santiago zdezorientowanej Amandzie
-nie powiem tylko przez wzgląd na nią ale tobie nie daruję!!! zabiję cię łobuzie !!! półgłosem by nie zbudzić śpiącej w sąsiednim pokoju Ofelii syczała wzburzona Amanda mocno przy tym okładając Santiaga pięściami
-daj już spokój !!! jęknął Santiago gdy Amanda mocnym ciosem zdzieliła go po twarzy..
-ty stary zbereźniku !!! wycedziła przez zęby Amanda gryząc dotkliwie Santiaga w rękę gdy chciał ją do siebie przyciągnąć i pocałować ale on w tym momencie rozerwał jej całą koszulkę nocną tak,że leżała przed nim nagusieńska i przygniatając ją swoim ciałem znów położył się między jej rozłożonymi nogami rytmicznie podrygując
-mój Boże myślałam,że tylko atrakcyjne dziewczyny mężczyźni gwałcą a tu mnie to spotkało choć ani ładna ani pociągająca nie jestem a kokietować też nigdy nikogo nie kokietowałam rozmyślała rozżalona dziewczyna gdy Santiago zmusił ją ponownie do współżycia ale nie mogąc z siebie zrzucić cielska mężczyzny wbijając mu paznokcie w ramiona podrapała mu całe plecy aż do krwi co wcale go nie powstrzymało i długo leżeli złączeni razem bo rozochocony mężczyzna pokonał w końcu opór dziewczyny i Amanda leżała pod nim zrezygnowana z zamkniętymi oczami ciężko oddychając ....
-nawet nic mnie nie bolało choć byłam przecież dziewicą ale dziwnie się czuję taka zniewolona rozmyślała Amanda
-odpręż się to będzie ci dobrze mruczał jej do ucha i zaczął pieścić jej piersi i obcałowywać twarz i szyję nie zaprzestając ruchów w niej
-ileż on jeszcze będzie tak mógł myślała ledwo żywa dziewczyna bo wigor Santiaga ją zaskoczył a nie wiedziała,że mężczyzna wspomógł się napojem miłosnym wzmagającym potencję i do świtu ją męczył ...
-nigdy nie myślałam,że będą współżyć z mężczyzną a tym bardziej,że będzie nim Santiago myślała wyczerpana Amanda i gdy syn Ofelii wreszcie z niej zszedł odwróciła się do niego plecami okrywając się prześcieradłem...
-zabawiłeś się ze mną i co jesteś z siebie zadowolony bezwstydny łajdaku!!! zboczeńcu!!! wyzywała Santiaga
-nigdy żadnej siłą nie wziąłem ty jesteś pierwsza bo jakoś nie mogłem się opanować by cię nie posiąść bo ostatnio podobają mi się takie pulchniutkie kobiety ja ty więc musiałem cię zdobyć za wszelką cenę nawet wbrew twej woli lubieżnie obmacując okazałe piersi dziewczyny szeptał jej do ucha Santiago leżąc przytulony do jej pleców
-nie jesteś zwierzęciem a człowiekiem i powinieneś nad popędami panować więc nie mów mi tu dyrdymałów,że tak cię pociągam,że nie mogłeś wytrzymać i zmusiłeś mnie do uległości siłą wycedziła przez zęby Amanda odpychając łapska Santiaga masujące jej biust i zaciskając mocno uda bo Santiago znów chciał ją posiąść...
-nie dotykaj mnie już bo nie zamierzam być twoją kochanką więc zejdź mi z oczu bo odtąd będę miała się na baczności przed tobą i jeśli ośmielisz się zbliżyć jeszcze raz do mnie nie zawaham się by cię oskarżyć o gwałt choć to mnie hańbą okryje zagroziła Santiagowi Amanda wypychając go ze swego łoża....
-nie wiesz co tracisz bo żaden jakoś cię dotąd nie zechciał i tak broniąc się przed przyjemnością w łożu będziesz usychać więdnąc w staropanieństwie z lekceważeniem powiedział do dziewczyny Santiago ubierając się pospiesznie i wychodząc by nikt nie zauważył,że tę noc spędził w sypialni Amandy ale ochłonąwszy po wszystkim przemyślał to co powiedziała mu Amanda i bojąc się skandalu zaczął unikać bycia sam na sam z Porrasówną i odtąd ilekroć odwiedzał matkę zabierał ze sobą swoją córkę Sofie i synów Sebastiana i Adolfa...
- teraz jestem w ciąży z Santiagiem ale nikt jeszcze o tym nie wie i nawet mamie nie powiem ,że zniewolił mnie jej rodzony syn bo ta wieść mogłaby ją zabić a ona jest dla mnie najważniejsza i chcę by żyła jak najdłużej mówiła sama do siebie Porrasówna
- co mam zrobić ??? co powiedzieć o mojej ciąży ???gryzła się Amanda bo nikomu nie chciała przyznać się do tego,że urodzi dziecko znacznie od niej starszego żonatego mężczyzny poważanego w miasteczku Santiaga Marquez Mancery y Ruiza ...
-co tu wymyślić
-może powiem,że w lesie napadł na mnie zamaskowany złoczyńca i mnie zgwałcił dlatego nie wiem kim jest ojciec mojego dziecka a może udawać,że zadałam się z wędrownym grajkiem i mnie porzucił z brzuchem zastanawiała się Amanda...
-ludzie mnie i Santiaga prawie za rodzeństwo mają więc gdyby wiedzieli,że noszę jego dziecko odsądzili by mnie od czci i wiary a ta wieść zrujnowała by moje życie,życie mojego dziecka i życie rodziny Santiaga rozmyślała Amanda...
-muszę szybko coś wymyślić bo choć jestem przy kości i na razie wszystko idzie mi w rozłożyste biodra to wkrótce będę mieć taki brzuch ,że ciąży nie będę mogła ukryć i Santiago może się domyślić,że jest ojcem mojego dziecka ale sama mu nie powiem bo i po co a nawet gdyby zapytał czyje to dziecko to zaprzeczę,że dziecko jest jego bo ono jest tylko moje i sama je wychowam bez niczyjej pomocy postanowiła sobie ciężarna Amanda....
-mamie powiem o ciąży ale nie wiem jak przejdzie mi przez gardło kłamstwo o ojcostwie mojego dziecka zastanawiała się Amanda nie chcąc dobijać Donii Ofelii wyznając jej całą prawdę...
-no i kto by pomyślał,że Donia Ofelia,którą kocham i traktuję jak matkę będzie jednocześnie babcią mojego dzieciątka ale widać taka była wola Boża i będę miała to dziecko by sama nie zostać na świecie po jej śmierci bo mężczyźni to świntuchy i nie zamierzałam i nie zamierzam wychodzić za mąż ale dziecko to co innego i bycie matką mnie uszczęśliwi wmawiała sobie Amanda mając tylko dylemat jaką bajeczkę wymyślić by nie dociekano z kim zaszła w ciąże....
Jimena de Valencia jako żona pana na San Fernando często razem z Amandą Porras odwiedzała ochronkę dla samotnych matek i lubiła dziewczynę wychowaną przez Donie Ofelię...
-wiesz gdybyś trochę schudła Amando to byłabyś całkiem ładną dziewczyną zaczęła mówić Jimena
-Donia Jimeno mówią,że moja mama Fortunata też była przy kości i u nas to rodzinne a ja wcale tak dużo nie jem a od dziecka jestem grubaskiem i przez to wyglądam starzej niż moje rówieśniczki wzdychając powiedziała Amanda..
-taka już moja uroda o ile przy nadmiarze ciałka można mówić o urodzie zażartowała Amanda bo temat jej tuszy był zawsze dla niej przykry...
-dziewczyny w moim wieku mają talie jak osy i są smukłe a ja niska, przysadzista z piersiami jak balony ,grubymi nogami i tyłkiem jak szafa nikomu oprócz Santiaga jakoś się nie spodobałam pomyślała Amanda wspominając sobie docinki na temat jej wyglądu jakie nieraz słyszała od złośliwych ludzi...
-niektórzy to pewnie gdy wyda się,że jestem w ciąży zaczną ze mnie dowcipkować zastanawiając się który chłop mnie zechciał a prawdy nikomu nie wyznam nawet mojemu dziecku nie powiem kim jest jego ojciec rozmyślała Amanda....
kto pierwszy powinien dowiedzieć się o ciąży Amandy Porras i czy Santiago domyśli się,że to on będzie ojcem dziecka pasierbicy Donii Ofelii
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 8:58:44 10-06-12, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:15:35 10-06-12 Temat postu: |
|
|
Donia Ofelia domysli sie ,ze to ciaza , a ze z nikim innym jej pasierbica sie nie spotykała , Ofelia zapyta wprost czy to dziecko santiaga-wyzna Armandzie ze santiago jest synem spłodzonym gwałtem , jest podobny do swego ojca , ma pskudny charakter w tym wzgledzie, dobrze ze nie został mezem camili , bo by ja zdradzał jak własna zone ,Ofelia nie wyjawi synowi tej wiadomosci , a Amanda urodzi piekna dziewczynke , a nie koniecznie ludzie musza wiedziec ze to jej córcia , po dłuzszym karmieniu dziewczynki Amanda schudnie i bedzie bardzo atrakcyjna dziewczyna . Niestety dziewczynka bedzie bardzo podobna do baci Ofelii- to da santiagowi wiele do myslenia , Ofeli dzięki wnuczce poprawi sie zdrowie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|