Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pasion2 - kontynuacja czyli Siła namiętności dla dorosłych
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 125, 126, 127 ... 161, 162, 163  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:40:09 20-06-12    Temat postu:

myślę że Alex Darien syn Tity i Paca .Co zas sie tyczy Daniela -wda sie w jakas bójke z Van Hornami - może doprowadzi go do do kalectwa , przy tym załamie sie jego matka - brak córki, kalectwo syna - lupanar????-wiele spraw zwali sie na głowę , więc Carmen zacznie wymiekać , przeanalizuje swe postepki , a jeszcze Van Hornowie oskarżą jej syna , przegrana doprowadzi do tego ze odda im lupanar???????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:36:32 22-06-12    Temat postu:

ela0909,dzięki
jak zawsze na ciebie można liczyć ,że podsuniesz dobry pomysł dalszego ciągu naszej historii

do Nowego Orleanu na ślub młodego Lorda Davida Foremana i Aurory Lizalde została zaproszona też Barbara Foremanówna ze swoja matką Norą i ojczymem Olafem Lingssonem ale ze względu na obecność Daniela Pereza postanowili nie przyjąć zaproszenia i nie pojechali...
przybyli natomiast de Valenciowie z San Fernando czyli Jimena z Mariem więc w gronie starych przyjaciół wspominali młode lata bo Ricardo,John i Mario urządzili dla młodego Davida wieczór kawalerski suto zakrapiany winem a Camila z Jimeną omawiały chrzest malutkiego Doriana swego wspólnego najmłodszego wnuczka synka Camilki i Pabla de Valenciów,który miał odbyć się po przybyciu Salamanków z Nowego Orleanu do San Fernando ...
-przybyłam na ten ślub bo w końcu moja córka Sandra jest żoną Eduarda Gonzalesa rodzonego brata Aurory wiec nie wypadało nam odmówić ale to,że spotkam tu moją szwagierkę czyli matkę pana młodego Carmen de Valencię wcale mnie cieszy bo nie znoszę tej baby mówiła Jimena do Camili
-ja też jej nie lubię i nie mogę pojąć jej postępowania westchnęła Camila
-no właśnie !!! Carmen upiera się by zatrzymać lupanar a to rzuca cień na całą naszą rodzinę de Valenciów prychnęła żona pana na San Fernando
-ale z drugiej strony Carmen to bezwstydna rozpustnica i jak to mówią ciągnie swój do swego bo w gronie ladacznic czuje się chyba jak ryba w wodzie złośliwie zachichotała Jimena....

syn Carmen de Valencii Daniel Perez tymczasem spotykając się w gospodzie z braćmi Thomasem i Erickiem van Hoornami przegrał z nimi w karty sporą sumę pieniędzy i ci zagrozili mu,że jak ich szybko nie spłaci policzą się z nim ostro...
-grałeś na kredyt to teraz kasa na stół albo ci tę jeszcze nie złamaną rączkę i obie nogi przetrącimy zagrozili van Hoornowie..
-jesteście bandziorami jak wasz ojciec Vincent,który porwał waszą matkę i gwałtem was spłodził !!!wydarł się na nich Daniel ale zaraz dostał w szczękę i obaj młodzieńcy nie licząc się z tym,ze Daniel niewiele może się obronić z jedną sprawną ręka a drugą złamana na temblaku mocno go poturbowali kopiąc i waląc gdzie popadnie bo poczuli się urażeni ,ze im ojca wypomniał...
-jaki był nasz ojciec Vincent taki był ale to w końcu ojciec i nikomu drwić z nas i jego nie pozwolimy !!! wysyczał starszy z braci van Hoornów do leżącego na podłodze i zwijającego się z bólu Daniela
-jeśli nie dostaniemy kasy za twoją przegraną w karty do ty stracisz swoje nędzne życie zarechotał młodszy z braci van Hoornów Erick

-muszę matkę błagać by mi pieniądze dała bo ci bandyci mnie zabiją pomyślał Daniel Perez i wyjęczał do ludzi w gospodzie by wezwali medyka bo nie mógł na nogi stanąć i okazało się,że obie nogi ma połamane w kilku miejscach i może już nigdy nie chodzić zostając kaleką na całe życie....

Lord David Foreman zaprosił jednego ze swych przyjaciół Alexa Dariena do rezydencji wynajmowanej przez Johna Foremana i jego rodziny na czas pobytu w Nowym Orleanie i tam przedstawiając mu macochę księżniczkę Aiszę zapoznał go też ze swoimi przyrodnimi braćmi Amirem i Hassanem oraz przyrodnią siostrą księżniczką Roksaną
Roksana ubrana była w bogato zdobione szaty arabskie ale twarz miała odsłoniętą i spuszczając oczęta nieśmiało zerkała na młodego Alexa

urodziwa dziewczyna od pierwszego wejrzenia bardzo spodobała się Alexowi a on też zrobił na niej wrażenie i co rusz ukradkiem na siebie spoglądali....
-a jeszcze twoi wujowie synowie hrabiny Ursuli Devreaux bliźniacy Mark i Wiliam oraz mały Edgar tu są !!! zawołał David do Alexa Dariena gdy zobaczył resztę swoich przyrodnich braci ze strony ojca Johna ...
-witam was serdecznie mówił Alex do synów swojej babci Ursuli ale jego myśli zaczęły krążyć tylko wokół Roksany

Aurora Lizalde już nie mogąc doczekać się ślubu i wesela z ukochanym Davidem przymierzała swoją suknię ślubną ...


-hi ,hi wyglądasz jak jakaś księżniczka a będziesz tylko Lady Foreman chichotała Paola Perez siostra Aurory
-tytuły a nawet bogactwo nie są ważne i obyś córeczko była szczęśliwa w tym swoim drugim małżeństwie wzdychała Manuela matka Aurory
-teraz wychodzę za mąż z miłości i jak na razie jestem bardzo szczęśliwa zaśmiała się radośnie Aurora
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:02:47 22-06-12    Temat postu:

Aurora wyglada bosko - bedzie cudny slub , może swiadkiem bedzie Roksana i młody Alex????????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:10:52 23-06-12    Temat postu:

Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale byłam bardzo zajęta, naszczęście teraz mam już wakacje i moge zająć się kontynuacją Pasion Jutro napiszę co się stanie z neapolitańską królewną . Jestem pod wrażeniem tego jak potoczyły się sytuacje. Arabello może, by tak dodać wpis o Królowej Sardyni , że jest po raz drugi w ciąży i tym razem byłby to upragniony syn??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:13:22 23-06-12    Temat postu:

Elena736 fajnie,że już wróciłaś czekam na Twoje opisy przygód Kariny i jej rodziny na La Marianie i nie mam nic przeciwko by królowa Justina miała następcę tronu Sardynii
ela0909 w Nowym Orleanie będzie jak proponujesz
pozdrawiam serdecznie wszystkich

w nowoorleańskiej rezydencji ojca Lord David Foreman od razu zauważył wzajemne zauroczenie swojej przyrodniej siostry księżniczki Roksany i swego przyjaciela Alexa Dariena i by młodym dać szansę szybszego zbliżenia się do siebie postanowił,że ta para będzie świadkami na jego ślubie z Aurorą Lizalde...
-Roksanę wychowują w tradycjach arabskich i jej bracia Amir z Hassanem nie dopuszczają by spotykała się z obcymi mężczyznami więc mój ślub to jedyna okazja by Alex mógł pobyć z Roksaną i potańczyć na weselu bez specjalnego nadzoru i zwracania uwagi i w tym mogę im pomóc myślał David i gdy obojgu zaproponował by byli świadkami na ślubie Alex z Roksaną ochoczo się zgodzili nie ukrywając jak ich to ucieszyło...
Roksana aż pokraśniała z emocji,że będzie miała tak przystojnego i miłego towarzysza na weselu brata a Alex nawet szepnął przyjacielowi
-nie wiesz Davidzie jaki jestem zaszczycony twoją propozycją i jednocześnie wdzięczny,że obdarzyłeś mnie zaufaniem bym na weselu mógł być parą dla Roksany
-może to znak od opatrzności ,że nie tylko na weselu możemy być parą pomyślał Alex nie odważając się jednak tego głośno powiedzieć...

Carmen de Valencia ręce załamała i zaczęła lamentować gdy przyniesiono do jej domu połamanego Daniela Pereza i medyk powiedział,że jej syn doznawszy wielu obrażeń nóg może już nigdy nie chodzić zostając kaleką...
-ci przeklęci van Hoornowie powinni ponieść karę za to co ci synku zrobili !!! złorzeczyła Carmen ale Daniel opowiedział jej o przegranej w karty i groźbie utraty życia jeśli szybko z van Hoornami nie wyrówna rachunków
-chwilowo nie mam aż tyle gotówki by ci pomóc synu westchnęła Carmen
-masz ten lupanar to może ich zadowoli i będziemy kwita wtrącił nieśmiało Daniel
-a tak przyznała z niechęcią Carmen ale chcąc ratować syna, jedyne z jej siedmiorga dzieci które przy niej pozostało gdy wszyscy się od niej odwrócili postanowiła groźnym braciom van Hoorn oddać lupanar za długi syna Daniela...

Lord David Foreman dowiedziawszy się o pobiciu przyrodniego brata Daniela Pereza przez braci van Hoorn wysłał do nich posłańca by nie ważyli się pokazywać na jego weselu z Aurorą bo znać ich już nie chce ...
-może i Daniel święty nie jest ale to mój brat i nie zasłużył by go tak potraktować a ci van Hoornowi za grosz przyzwoitości i honoru nie mają skoro we dwójkę rzucili się na jednego i to nie mogącego się dobrze bronić Daniela bo przecież z La Mariany wrócił też pobity i ze złamaną ręką pieklił się David Foreman...

-Thomasa i Ericka van Hoornów tak ucieszył lupanar przekazany im przez Carmen de Valencie za zobowiązania Daniela ,że nawet nie przejęli się tym ,iż stali się wrogami rodziny młodego Pereza i nie będą mile widziani w ich towarzystwie
-no to mamy swój pierwszy biznes i z tego niezła kasa będzie cieszyli się bracia van Hoorn
-wolę zamiast na weselu Davida Foremana zabawić się w lupanarze zarechotał starszy z braci van Hoornów Thomas ,który odkąd skończył 17 lat żadnej służącej w domu matki Leonor i jej męża Maxa de Silvy nie przepuścił i młodszego brata też usiłował do rozpusty namawiać nie wiedząc,że Erickowi podobają się nie dziewczyny ale chłopcy...
-niech Thomas zabawia się z panienkami z lupanaru ale mnie to nie pociąga bo spodobał mi się Carmelo de Salamanca i to z nim chciałbym pobaraszkować rozmarzył się Erick van Hoorn...
-nie mogę nawet bratu przyznać się,że wolę chłopców bo uznają mnie za zboczeńca rozmyślał Erick zastanawiając się dlaczego jest tak inny niż Thomas,którego nazywano psem na baby....


Carmen de Valencia wszystkich znajomych i rodzinę powiadomiła ,że nie posiada już lupanaru wiec John Foreman oddał jej najmłodszą córeczkę Matyldę zapowiadając,że jeśli w przyszłości zrobi coś uwłaczającego godności rodziny to straci Matyldę na zawsze bo on jej ojciec zabierze dziewczynkę do Maroka i tam wychowa...
Carmen bolała bardzo nad nieszczęściem syna Daniela,który połamany leżał w łożu i był zdany na łaskę otoczenia...
-doigrałeś się bracie wdając się w konszachty z tymi van Hoornami mówili do Daniela David Foreman i ciemnoskóry Martin Perez
-ci bandyci nie dość,że zrobili ze mnie kalekę to naszą matkę oskubali bo musiała oddać im lupanar za moje długi karciane żalił się Daniel
-tego,że mama nie posiada już lupanaru to akurat nie żałuję oznajmił Lord David Foreman...
-no tak bo żenisz się bogato z Aurorą Lizalde i niczego ci nie zabraknie a ja biedny kaleka co zrobię??? na łasce matki przyjdzie mi żyć wzdychał Daniel Perez...
-tak jak wcześniej wspomniałem to twoja wina,że zadawałeś się z tymi niebezpiecznymi van Hoornami a ja żenię się z miłości a nie dla majątku Aurory żachnął się David Foreman ...

damy zaproszone na ślub i wesele Aurory Lizalde z Lordem Davidem Foremanem szykowały już kreacje na tę uroczystość...

tak wyglądały suknie:
-wicekrólowej Nowej Hiszpanii Camili de Salamanki
[link widoczny dla zalogowanych]
-Manueli Gonzales matki Aurory
[link widoczny dla zalogowanych]
-Marceli Gonzales ciotki Aurory
[link widoczny dla zalogowanych]
-Paoli Perez przyrodniej siostry Aurory
[link widoczny dla zalogowanych]
-Alicii Lizalde teściowej Aurory
[link widoczny dla zalogowanych]
-Jimeny de Valencii
[link widoczny dla zalogowanych]
-Sandry Gonzales żony Eduarda czyli bratowej Aurory
[link widoczny dla zalogowanych]
-Carmen de Valencii matki Lorda Davida Foremana
[link widoczny dla zalogowanych]
-księżnej Joanny de Salamanki żony Fernanda a siostry Davida Foremana
[link widoczny dla zalogowanych]
-księżnej Halszki de Salamanki żony Andresa będącej w zaawansowanej ciąży
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
-księżniczki Aiszy żony Johna Foremana i macochy Davida
[link widoczny dla zalogowanych]
-księżniczki Roksany przyrodniej siostry Davida
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:40:35 23-06-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:21:34 24-06-12    Temat postu:

Tymczasem w pałacu gubernatora na La Marianie gdzie ciągle gościła para królewska Neapolu, król Carlos, który lękał się o życie jedynej córki porozsyłał swoich żołnierzy, aby dyskretnie zorientowali się na wyspie, czy nie znajdą jakiś węży, albo podejrzanego typka. Ci jednak szybko wrócili i powiedzieli, że nie znaleźli nic podejrzanego. Lecz królowa Karina, którą bardzo zdenerwowały ostatnie wydarzenia, poprosiła męża, aby wymyślił coś co pomoże im bezpiecznie dotrzeć do królestwa. W tedy król wraz z gwardzistami wymyślili następujący plan:
Z pałącu gubernatora wyjadą dwa orszaki królewskie. W jedym będzie jechała fałszywa królewna neapolitańska wraz z ludźmi, którzy będą przebrani za króla i królową, a w drugim prawdziwa rodzina królewska.
Królowej Karinie ten pomysł przypadł do gustu, więc niezwłocznie znaleziono ludzi, których scharakteryzowano na wzór króla i królowej Neapolu, oraz czwórke dzieci mniej więcej w tym samym wieku. Pierwszy orszak, który wyruszył z pod pałacu, był orszakiem fałszywym, natomiast drugi orszak, wyruszył z godzinnym opuźnieniem. Karina i Carlos żegnali się z Pedrem i Milką dziękując im za gościne, i jeszcze raz wyrażając swą radość z tego że ich córeczkom nic się nie stało. Gdy tylko rodzina królewska ulokowała się w powozach, ich orszak wyruszył dyskretnymi drogami do portu, gdzie czekał na nich królewski galeon, na którym przypłyneła tu Karina, bo statkiem Carlosa mieli popłynąć podstawieni ludzie.
- Ach mam nadzieje, że im się uda dotrzeć szczęśliwie do ich królestwa- powiedział Pedro
- Ja również, odparła Milka.
- Na wszelki wypadek porozstawiałem swoch ludzi na trasie do portu- powiedział książe Pedro
- Dobrze zrobiłeś, lepiej dmuchać na zimne- odparła jego żona
Niestety nikt niewiedział, że tajemniczy mężczyzna, który napuścił kobre i to ptaszysko na królewne Mariángel miał szpiegów w pałacu i doskonale znał plany pary królewskiej....
- Zaczaje się tu na nich, blisko wjadu do portu, tu niema tych gwardzistów gubernatora i spokojnie będe mógł zabrać dziewczynkę- zaśmniał się tajemniczy mężczyzna...

Och- westchneła królowa Neapolu, gdy mineli już większą połowe drogi- chyba nam się uda.
- Też tak sądzę- powiedział odprężony król, bo oboje byli bardzo zestresowani, gdy wyjeżdzali z pałacu.
- Carlos pogłaskał córeczkę po włosach, rozmyślając kim jest osoba, której zależy na tym , aby ją skrzywdzić- tak czy siak- nikomu się to nie uda, po moim trupie- przysiągł sobie w myślach młody król.
Królewna Mariángel była tego dnai wyjątkowo niespokojna, laudanum,które wmusili w nią rodzice, kompletnie nie podziałało, byął wręcz pobudzona i rozglądałą się wszędzie ze strachem w oczach. Jej pies również był czujny, tak jakby się spodziewał ataku. Tylko król i królowa byli spokojni, myśląc, że najgorsze już mineło....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:46:33 24-06-12    Temat postu:

Gdy powozy pary królewskiej zbliżały się do portu, nieoczekiwanie konie zaczęły się płoszyć i stawać dęba, woźniece, sobie nie radzili, żółnierze, również niemogli zapanować nad końmi.
- Co tam sie dzieje wychyliłą się z okna królowa Karina, a z drugiego wychylił się Carlos czujnie przyglądając się ciemnemu lasu.
- Nic wasza wysokość- odkrzyknął gwardzista, wszystko jest pod kontrolą, proszę się nie martwić zaraz ruszamy.
- I w tym momencie nagle wszędzie zaczął się unosić szary dym, Był dosłownie, wszędzie w powozach i na zewnątrz, gdy szara mgła opadła, wszyscy zorientowali się ż emalutka królewna znikneła.
- Królowa Karina zalała się łzami i cały czas nawoływała córeczkę- była bardzo rozhisteryzowana, zaś jej mąż król Carlos natychmiast zarządził przeszukiwanie lasów i całej drogi.
- Ona musi, gdzieś być napewno, porywacz nie może być daleko- powtarzał Carlos tuląc żonę.
Żołnierze z Neapolu połączyli się z gwardzistami gubernatora, którzy o wiele lepiej znali tutejsze ziemie i król Carlos kazał żołnierzą neapolskim odwieźć swoją żone i trzech synów jak najszybciej do pałacu gubernatora. Karina byała tak zdenerwowana, że ledwo do niej docierało to co działo się dookoła niej. Dopiero gdy już dojeżdzała do pałacu brata nieco oprzytomniała.
- Co się stało? wykrzyknął Pedro, widząc powracający orszak pary królewskiej i wysiadającą królowa Karine oraz jej synów.
- Napadli na was?- dopytywałą się Milka
- Byliśmy już prawie w porcie, gdy nagle wszędzie pojawiła się szara mgła, a gdy opadła to mojej córki już nigdzie nie było- tłumaczyła rozhisteryzowana Karina , której łzy spadały po policzkach jedna za drugą.
Pedro niezwłocznie zebrał reszte swoich gwardzistów i pognał do króla Carlosa, zaś księżna Milka zajełą się Kariną, która byłą bardzo zdenerwowana.
- Niemartw się Karino, odnajdą ją całą i zdrową, za niedługo znowu ją zobaczysz- pocieszała Milka swoją szwagierkę.....
- Tymczasem tajemniczy nieznajomy przywiózł królewne Mariángel do kościoła, który znajdował się blisko pałacu gubernatora. Gdy wszedł do niego tylko się uśmiechnął do swego zwycięstwa, przeszedł przez boczną nawe, dotarł do bocznego ołtarza, przekrecił małą rzeźbe w kształcie anioła i podłoga się rozsuneła a on wszedł z córką królewską do podziemi kościoła. To miejsce od lat było jego kryjówką, znalazł ją gdy zabił Éléonore....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:37:01 25-06-12    Temat postu:

Elena736 wzmagasz naszą ciekawość co będzie dalej i oby tylko królewna Mariángel cało z tych perypetii wyszła

ślub i wesele Aurory Lizalde z Lordem Davidem Foremanem były uroczystościami bardzo starannie przygotowanymi i większość gości bawiła się świetnie ale teściowa Aurory Alicia Lizalde zwróciła uwagę matce Davida Carmen de Valencii by zachowywała się przyzwoicie bo Carmen jawnie kokietowała Alonsa Lizalde...
-posłuchaj Carmen !!! jesteś w moim domu gościem na weselu Davida z Aurorą ale pohamuj się i nie rób skandalu narzucając się mojemu mężowi Alonsowi stanowczo powiedziała Alicia do matki pana młodego
-ja nie muszę się nikomu narzucać i to twój mąż Alicio za mną oczy wypatruje bo widać bardziej mu się podobam niż ty !!! prychnęła bezczelnie Carmen de Valencia
-ta Carmen wstydu nie ma i nawet na weselu syna mizdrzy się do każdego mężczyzny a teścia swojej synowej Aurory to bezwstydnie stara się ostentacyjnie uwieść jakby specjalnie chciała swemu mężowi Juanowi dopiec i wzbudzić w nim zazdrość ale jakoś się jej to nie udało bo Juan ją ignoruje mówiła Jimena do wicekrólowej Camili
-Juan teraz pewnie żałuje,że przybył na wesele Davida i musi znosić takie zachowanie Carmen westchnęła Camila de Salamanca

-hamuj się kobieto bo wszyscy na nas zwracają uwagę a ja nie chcę mieć kłopotów z żoną i bratem wysyczał Mario de Valencia gdy Carmen zaczęła się o niego ocierać niby przypadkiem ale tak by inni to też zauważyli
-ach Mario !!!kiedyś nie opędzałeś się tak ode mnie a nawet do łoża zaciągałeś by mi najmłodszego syna zrobić więc nie udawaj teraz takiego świętoszka zachichotała bezwstydna Carmen....
-powinieneś swoją żonę wyprowadzić z tego wesela i przywołać do porządku wysyczał John Foreman do męża Carmen Juana de Valencii ....
-a co ??? pobić ją mam??? żachnął się poirytowany Juan de Valencia też zdegustowany postępowaniem żony ale nie zamierzał w ogóle z Carmen nawet rozmawiać
-mamo !! to wesele Davida i Aurory wiec nie psuj tego wyjątkowego dla nich dnia !!! nie pij tyle i zachowuj się przyzwoicie jak na damę przystało prosił Carmen ciemnoskóry Martin Perez ...
-ja po prostu dobrze się tu bawię i skoro mężczyznom się podobam to nic na to nie poradzę zachichotała podchmielona Carmen de Valencia
-ty lepiej zajmij się swoją żonką Paolą bo ci rogi przyprawi !!! docięła najstarszemu synowi Carmen de Valencia

świadkowie państwa młodych księżniczka Roksana i Alex Darien nie odstępowali od siebie i albo tańczyli albo coś szeptali sobie do ucha zaśmiewając się wesoło...
-pasują do siebie powiedziała księżniczka Aisza do męża Johna Foremana wskazując na córkę i Alexa
-mam co do naszej córki inne plany powiedział John ale głos mu odjęło gdy zobaczył ,że przed nim stanęła matka Alexa Tita Darien,która niespodziewanie przybyła do Nowego Orleanu i w ostatniej chwili też ją na wesele do rezydencji Lizaldów zaproszono...
-masz coś przeciwko mojemu synowi ??? zapytała Tita gdy John poprosił ją do tańca...
-w Maroku Roksana ma wielu starających się o jej rękę i już jednemu ją przyobiecałem skłamał John Foreman bo żadnemu z Arabów chcących dostać Roksanę za żonę jeszcze nie dał jednoznacznej odpowiedzi...
-skrzywdziłeś mnie kiedyś bardzo Johnie gdy byłam młodsza niż teraz twoja Roksana więc w ramach zadośćuczynienia chcę byś naszym dzieciom nie stawał na drodze jeśli będą chcieli ze sobą być !!! więc obiecaj mi to !!! tu i teraz !!!zażądała stanowczo Tita...
-no wiesz !!! tamtego żałuję i nieraz już cię przepraszałem zaczął John ale widząc zimny wzrok Tity westchnął mówiąc
-jeśli Roksanę i Alexa połączy uczucie to oddam ją twemu synowi Tito obiecał John Foreman...
-więc już ustalone !!! Roksana zostanie pod opieką swego przyrodniego brata Lorda Davida w Nowym Orleanie i będzie mogła bez przeszkód widywać się z Alexem powiedziała stanowcza Tita Darien
-niech będzie !!! z westchnieniem powiedział John do Tity....

Marcela Gonzales kurczowo trzymała się Ascania by Carmen i jego nie zaczęła uwodzić
-wole mieć naszego męża na oku gdy ta kobieta jest w pobliżu wskazując na Carmen powiedziała Marcela do swej bliźniaczej siostry Manueli...
-jesteśmy już rodziną skoro mój syn David poślubił Aurorę ale wygarnę wam co o was myślę chichocząc wysyczała Carmen podchodząc do obu sióstr Marceli i Manueli...
-mówią o mnie,że ja jestem nieprzyzwoita !!! ale popatrzcie na siebie !!! siostry bliźniaczki a z jednym chłopem sypiacie i chyba specjalnie Ascania do wiary muzułmańskiej przekonałyście by w jednym łożu z nim grzeszyć !!!rubasznie chichotała Carmen
-my nigdy razem we trójkę !!! zaczęła się tłumaczyć zażenowana Manuela ale Marcela przerwała jej i patrząc na Carmen wysyczała
-nie będziemy się zniżać do twego poziomu Carmen i my choć mamy wspólnego męża to jesteśmy mu wierne a ty chyba nawet nie wiesz co znaczy być nie tylko wierną ale i porządną kobietą !!! docięła Carmen Marcela Gonzales ...
-wypiłaś już za dużo mamo i powinnaś się położyć powiedział David Foreman do matki gdy usłyszał,że obraża rodzinę jego żony Aurory...
-chętnie bym się położyła ale z twoim ojczymem Juanem więc synku namów go by mnie zabrał do sypialni chichotała Carmen...
-daj spokój mamo !!! zrób to dla mnie i Aurory byśmy nie musieli się ciebie wstydzić prosił David...
-jesteś taki jak twój ojciec ,który chciałby mnie tylko pouczać !!! prychnęła wściekła Carmen ale dała się odprowadzić do sypialni....

księżna Halszka de Salamanca z mężem Andresem prawie nie tańczyli ze względu na zaawansowaną ciąże Halszki i siedząc przy stole komentowali zachowanie bawiących się gości..
-jak urodzisz to też będziemy mieli przyjecie weselne w stolicy Meksyku w pałacu mego ojca wicekróla Nowej Hiszpanii mówił Andres do żony...
-szkoda,że Sofii tutaj nie ma wzdychał młody książe Carmelo de Salamanca wspominając młodziutką narzeczoną z San Fernando...
-rodzice bawią się świetnie a mama jak zwykle furorę robi śmiał się Carmelo siedząc przy stole z braćmi Andresem i Fernandem oraz ich żonami Halszką i Joanną....

wicekrólowa Camila wirowała w tańcu z zapatrzonym w nią mężem....
-oni jak zawsze zakochani wzdychała Jimena patrząc na Salamanków podczas gdy Mario zamiast prosić ją do tańca raz po raz wychylał kielich za kielichem...
-ten to spije się zaraz i nawet na weselu się nie wybawię pomyślała Jimena de Valencia z żalem zerkając na męża ....
-a niech to !!! ja też się upiję skoro nikt mnie do tańca nawet nie prosi westchnęła Jimena i wypiwszy parę kielichów postanowiła zaczerpnąć świeżego powietrza w ogrodzie rezydencji Lizaldów

młoda para Aurora z Davidem razem z innymi młodymi małżonkami Fernandem z Joanną, Eduardem z Sandrą, Martinem z Paolą tańcowali aż podłoga dudniła.....

Jimena de Valencia,której po wypiciu paru kielichów wina mocno zaszumiało w głowie wyszła do ogrodu rezydencji Lizaldów i zataczając się przewróciła się w krzaki...
było ciemno i tylko gwiazdy na niebie świeciły gdy Jimena ocknęła się w krzakach i zobaczyła,że ma spódnicę sukni podciągniętą wysoko i nogi rozłożone..
-mój Boże byłam tak pijana że ktoś mnie wykorzystał jęknęła Jimena szalem wycierając się między nogami....
-ledwo wyleczyłam się z tej wstydliwej choroby,którą zaraził mnie Alvaro a teraz znowu może coś złapałam denerwowała się żona Maria de Valencii
-kim był ten łajdak co mnie nieprzytomną posiadł zaczęła się zastanawiać Jimena
-no tak !!kobieta pijana -cnota sprzedana jak to mówią i ja mam za swoje,że przesadziłam z tym pijaństwem wzdychała Jimena postanawiając nikomu się nie przyznać co ją spotkało w ogrodzie rezydencji Lizaldów....

-Mario zapnij spodnie bo to nie uchodzi byś ludzi gorszył !!! szepnął Juan de Valencia do brata gdy Mario chciał z tarasu wejść do sali balowej gdzie trwały tańce weselników...
-my z Jimeną !! ten ,tego... wymamrotał Mario rechocząc rubasznie
-a gdzie ona??? zostawiłeś ją tam samą w głębi ogrodu ???zapytał Juan
-a niech se kobieta odpocznie bo wstać nie mogła tak jej dogodziłem przechwalał się Mario

-Sandro pomóż mi bo trochę za bardzo się upiłam !! wymamrotała Jimena do córki gdy wygramoliła się z krzaków a Sandra z mężem Eduardem przy pobliskim drzewie zamierzali się kochać i nagłe pojawienie się pijanej Jimeny im w tym przeszkodziło ..
-co mama w tych krzakach robiła ??? zapytała rozdrażniona Sandra
-odpoczywałam po tańcach córuchno zażartowała Jimena de Valencia
-niech mama już idzie spać powiedziała Sandra prowadząc Jimenę pod rękę z Eduardem bo pijana kobieta ledwo nogami powłóczyła....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:27:59 25-06-12    Temat postu:

a może Mario znów zacznie dogadzac Jimenie , było mu z nia wspaniale , przełamie sie , minie mu jakies oniesmielenie , miłość i u nich zakwitnie od nowa.

Kurcze -moze tej Carmen cos sie przydarzy ,yladuje w jakims domu pomocy , moze ja troche sparalizuje ??????Mąż pomimo wszystkiego zła z jej strony ,bedzie sie nia opiekował , swoje mysląc , ale ciaząca na nim przysiega małzeńska nie pozwoli mu jej zostawic - tym samym Carmn przestanie zagrażac bliskim kobietom ??????????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:51:20 26-06-12    Temat postu:

ela0909, dziękuję za następne pomysły
pozdrawiam Wszystkich

w Nowym Orleanie zabawa weselników w rezydencji Lizaldów trwała w najlepsze gdy Carmen de Valencia zdegustowana,że syn David ją wyprowadził ze swojego przyjęcia ślubnego i w jednej z sypialni położył by nikomu się nie narzucała i skandalu nie zrobiła wstała już nieco otrzeźwiawszy i pomimo późnej pory bo minęła już północ postanowiła piechotą wracać do wynajętego przez siebie domu gdzie czekali na nią syn Daniel Perez nie mogący chodzić przez połamane nogi i malutka córeczka Matylda Foremanówna zostawiona pod opieka niani i służącej...
-nie zostanę w tej rezydencji Lizaldów ani chwili dłużej po tym jak Alicia ośmieliła mi się uwagę zwrócić jakobym tego jej mężulka kokietowała a moi obaj synowie Martin i David też mnie pouczali,żebym jak dama się zachowywała mówiła sama do siebie poirytowana Carmen de Valencia
-powozu teraz nie znajdę wiec piechotką sobie wrócę bo księżyc tak jasno świeci,że nie pobłądzę w ciemnościach nocy pomyślała Carmen i wymknęła się z rezydencji Lizaldów przez nikogo nie zauważona maszerując w kierunku swego domu...


-mama chyba się na nas obraziła bo bez pożegnania poszła do domu mówił Lord David Foreman do żony Aurory gdy chcąc zobaczyć jak Carmen się czuje poszedł do jednego z pokojów gościnnych a po matce nie było już ani śladu...
-Carmen nie powinna sama po nocy chodzić bo to niebezpieczne dla kobiety !! wyrwało się Juanowi de Valencii gdy David Foreman powiedział mu,że jego matka opuściła nie tylko przyjęcie weselne ale i rezydencję Lizaldów...
-mama da sobie radę w każdych warunkach !!! wtrącił się ciemnoskóry Martin Perez
-oby tak było z niepokojem powiedziała Paola Perez
-Juan de Valencia nadal martwi się o mamę to chyba wciąż do niej coś czuje szepnął David do swej siostry księżnej Joanny de Salamanki
-Juan i mama są przecież małżeństwem a to do czegoś zobowiązuje i choć naszego ojczyma zdradzała i zaraziła wstydliwą chorobą to mają wspólnych synów Nicolasa i Christiana szepnęła do brata księżna Joanna
-mogliby się w końcu pogodzić bo mama też dziś niby to żartem powiedziała mi żebym Juana do jej sypialni sprowadził zaśmiał się Lord David Foreman...
-Juan to dobry człowiek i w końcu matce wszystko wybaczy ale żeby ona choć to doceniła i już za innymi się nie rozglądała to byłoby dobrze z westchnieniem powiedziała najstarsza córka Carmen Joanna de Salamanca....

-kogo nasze piękne oczy widzą??? !!! usłyszała za sobą Carmen de Valencia gdy z ciemności wynurzyły się dwie postacie męskie...
-David nas na swym weselu widzieć nie chciał po tym jak dołożyliśmy jego braciszkowi Danielowi wiec sami teraz sobie fiestę urządzamy popijając tequillę rechotał Thomas van Hoorn zbliżając się do Carmen a za nim dreptał zataczając się jego młodszy brat Erick...
-jesteście chłopcy pijani !!! lekceważąco powiedziała do braci van Hoornów Carmen i chciała ich wyminąć i iść dalej...
-w lupanarze już panienki sprawdziłem i całkiem niezłe są ale może teraz by prawdziwą damą się zająć rechotał Thomas łapiąc Carmen za rękę
-puść Thomasie i opamiętaj się bo mogłabym być waszą matką !!! wrzasnęła Carmen
-mówią o tobie pani,że jesteś dobra w łożu i zawsze chętna bo niejednego już do siebie dopuściłaś wymamrotał Thomas do ucha Carmen szamocząc się z kobietą...
-zgłupiałeś smarkaczu !!! zejdź mi z drogi bo pożałujesz łajdaku !!! wysyczała wściekła Carmen ale wysoki i muskularny Thomas bynajmniej się jej nie przestraszył więc przerażona Carmen by się od napastników uwolnić zaczęła mówić,że cierpi na francuską chorobę i może ich nią zarazić....
-jeśli myślisz kochaneczko ,że uda ci się wywinąć od zadowolenia nas obu to się mylisz wysyczał Thomas do ucha Carmen i by nie wrzeszczała i kogoś na pomoc nie sprowadziła szybko wcisnął jej chustę do gardła aż oczy wyszły jej na wierzch bo omal się nie udusiła i przerzuciwszy przez ramię wierzgającą kobietę silny młodzieniec niósł Carmen do opuszczonej szopy w pobliskim zagajniku nad rzeką
-zabawimy się z tą gorącą kobietką rechotał Thomas karząc bratu przytrzymać Carmen gdy ją rozbierał....
-niezłe ciałko ma ta mamuśka naszego przyjaciela Davida oblizując się lubieżnie rechotał Thomas van Hoorn a Carmen z bezsilności i upokorzenia łzy płynęły po twarzy....
-te łobuzy mnie zgwałcą !!! kołatało w myślach obezwładnionej Carmen

-puść ją bandyto !!! usłyszał Thomas i poczuł ostrze szpady na swym karku więc szybko wykonał polecenie i zobaczył stojącego obok Juana de Valencię
młodszy brat Thomasa Erick van Hoorn nie oglądając się za siebie zaczął uciekać co sił w nogach a na Thomasa rzuciła się z pięściami rozjuszona Carmen de Valencia gdy tylko zdołała powstać z ziemi i wypluć knebel z ust
-ty łobuzie !!! bandyto !! gwałcić ci się zachciało tak jak twojemu ojcu !!! ale ja ci tego zboczeńcu nie daruję i pożałujesz,że za mnie się zabrałeś !!! darła się Carmen drapiąc,opluwając i okładając Thomasa
-najpierw mi syna Daniela kaleką zrobili a teraz mnie chcieli zbeszcześcić łajdacy !!! syczała Carmen patrząc to na Juana to na Thomasa nieustannie wygrażając van Hoornom
Thomas van Hoorn wreszcie jakby oprzytomniał i też wziął nogi za pas aż za nim się kurzyło a Juan podał ramię Carmen i biorąc ja pod rękę powiedział ....
-coś mnie tknęło by iść cię szukać i dobrze,że zdążyłem zanim ci dranie się do ciebie dobrali mówił Juan do żony
-po tym co mnie dziś spotkało mam już dość chłopów i na żadnego już nawet nie spojrzę !!! wykrzyknęła Carmen ale zmitygowała się zaraz i powiedziała .....
-dziękuje ci za ratunek Juanie i wiedz,że moje słowa nie odnoszą się do ciebie bo jeśli mi przebaczysz będę ci już wierna wyszeptała starając się przekonać do tego męża....
-och Carmen !!! tyle razy mnie już zawiodłaś,że doprawdy trudno mi uwierzyć,ze za innymi nie będziesz się oglądać westchnął smutno Juan de Valencia...

Andres i jego ciężarna żona księżna Halszka de Salamanca ponieważ nie tańczyli wcześniej wymknęli się z przyjęcia weselnego do swej sypialni by przed snem jeszcze się popieścić i zaraz po tym zmęczona Halszka słodko zasnęła
[link widoczny dla zalogowanych]
-jaka ona śliczna rozmyślał Andres przyglądając się brzemiennej żonie w świetle dogasających świec
-dobrze,że to ona jest teraz moją żoną a i Aurora swoje szczęście z Davidem znalazła i dziś świętuje swoje wesele więc wszyscy jesteśmy szczęśliwi a ja niedługo powitam na świecie maleństwo,które urodzi mi Halszka wyszeptał sam do siebie Andres dotykając wydatnego brzuszka żony....

-to już moja druga noc poślubna ale tym razem zaznam przyjemności z ukochanym mężczyzną, moim właśnie poślubionym mężem Davidem pomyślała Aurora gdy zmęczona po weselu padła na posłanie w sukni ślubnej patrząc na rozbierającego się męża stojącego przed ich łożem małżeńskim

-chyba mi teraz nie zaśniesz kochanie !!! zaśmiał się David gdy zaczął ściągać suknię z żony...
-to zależy tylko od ciebie zachichotała Aurora drocząc się z mężem
-obiecuję,że do rana nie zaśniemy szepnął David obejmując żonę

-niczego bardziej dziś nie pragnę niż ciebie mruczał młody Lord Foreman do ucha ukochanej żony
-ja też !!! ja też chichocząc zapewniała go Aurora i ich splecione w miłosnym uścisku ciała turlały się po posłaniu ,raz David był na górze raz Aurora aż wreszcie młody małżonek dominując nad żoną przewrócił ją na wznak i wślizgując się między nogi ukochanej skonsumował ich małżeństwo zapoczątkowując tym samym namiętną noc poślubną Lorda i Lady Foremanów
[link widoczny dla zalogowanych]

Jimena de Valencia,której na czas pobytu w rezydencji Lizaldów przydzielono wspólną sypialnię z jej mężem Mariem gdy zmęczona poszła się położyć cały czas zastanawiała się kto ją wykorzystał w krzakach ogrodu Lizaldów
- śpisz już Jimeno ??? usłyszała głos męża gramolącego się do ich łoża
-będę udawać ,że śpię bo Mario mógłby po mnie poznać jaka jestem zdenerwowana i zacząć mnie wypytywać a ja nie wiedziałabym co mówić rozmyślała Jimena
-chyba nie było ci ze mną dobrze tam w krzaczkach skoro nawet nie chcesz się do mnie odezwać !!! wyrwało się podpitemu mężowi Jimeny
-to byłeś ty ??? !!! wysyczała zaskoczona Jimena
-no przecież ,że ja !! a ty co ??? wolałabyś z innym ??? z wyrzutem wymamrotał do żony Mario
-byłam tak spita,że nie wiedziałam kto mnie wykorzystał wyznała szczerze Jimena
-no to możemy teraz to powtórzyć !!! zarechotał Mario nic sobie nie robiący ze słów żony
-och ty rekinku !!! zachichotała Jimena odwracając się do męża i ściągając z siebie koszule nocną
[link widoczny dla zalogowanych]
-tak dawno mnie tak pieszczotliwie nie nazywałaś syrenko mruczał Mario całując namiętnie żonę
-posiwiałeś już i trochę się od siebie oddaliliśmy jakby tłumacząc się szeptała do męża Jimena
-na miłość nigdy nie jest za późno syrenko pieszcząc żonę szeptał Mario i zaczęli się namiętnie kochać


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:18:14 26-06-12, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:32:32 27-06-12    Temat postu:

Tymczasem na La Marianie, na dróżce która prowadziła do portu, król Neapolu Carlos przeczesywał tereny wokół, wraz ze swoim szwagrem księciem Pedrem de Salamancą.
- A niech to!- pieklił się król Carlos, ani śladu mojej córki i tych przeklętych porywaczy- mówił Carlos myśląc, że do takiej akcjii jaka została przeprowadzona trzeba było wielu mężczyzn.
- Spokojnie, spokojnie, jeszcze nie wszystko stracone przyjacielu, znajdziemy twoją córkę, przecierz , porywacze niezapadli się z nią pod ziemie- powiedział Pedro niewiedząc nawet ile w jego słowach może znajdować się prawdy.
- Oby powiedział król Neapolu, przerażony perspektywą utraty jak dotąd jedynej córeczki. A jeśli jej nie odnajde?- pomyślał przerażony ojciec- co ja powiem Karinie? Co ze mnie za król, mąż , ojciec, że dopuściłem do czegoś takiego???- zadreczał się młody król Neapolu.
- W tym samym czasie w pałacu gubernatora królowa Karina odchodizła od zmysłów: - Gdzie oni są??- Powinni już przyjechać z moją córeczką- wołała ze łzami w pięknych oczach.
- Uspokuj sie Karino, niedługo przjadą- mówiła uspokajająco księżna Milka de Salamanca.
- Wiesz Milko- powiedziała Karina dziwnie opanowanym głosem i z całą powagą- mam dziwne przeczucie, że Mariángel jest gdzieś, tu nie daleko, w pobliżu. To dziwne...powiedziała bezgłośnie... czuje jej obecność...tak jakbym ją słyszała, jej płacz....
- Milka spojrzała zdezorientowana na Karine, zdziwiona tym jak szybko zdołała się opanować, i tym co usłyszała.- Może masz racje- powiedziaął ostrożnie i pojednawczo żona Pedra

Tymczasem królewna Mariángel płakała w podziemiach kościołu, który był obok pałacu gubernatora. Malutka królewna płakała, bo widziała ogromnego węża, był taki sam jak ten który ją zaatakował, było tu także to straszne ptaszysko, które przniosło jej wisiorek i tajemniczy mężczyzna...
Biedactwo- powiedział do królewny owy mężczyzna, pewnie nic nierozumiesz... przykro mi, ale nie moge pozwolić, abyś była taka sama jak Éléonore...nie mogę..... Jeszcze niezdecydowałem co z tobą zrobie, więc będziesz oczekiwała na mój wyrok ślicznotko- zaśmiał się chrapliwie mężczyzna. Po tych słowach królewna Mariángel przestała płakać, była tak przerażona jakby dokładnie zrozumiała każde słowo, które wypowiedział mężczyzna. Jej oczy choć zaszkolone od łez i ogarnięte lękiem wciąż pozostawały piękne i inteligentie patrzyły na wszystko wokół, czego się bała, w szczególności węża, który był na niej skoncentrowany, na jej szczęście jednak zamknięty w klatce, z której nie mógł się wydostać....

Królowa Karina, cały czas odmawiała przyjęcia laudanum, które próbowała podać jej księżna Milka. niesustannie wyglądałą powrotu męża i brata w oknie. Królewiczowie Alejandro, Romeo i Nicolas, którzy wiedzieli już że ich malutka siostrzyczka została porwana, byli również bardzo zmartwieni, ale w pełni ufali, że ich ojciec, bohater, za którego niesustannie go uważali, jak zwykle uratuje ich malutką siostrzyczkę.
- Słuchajcie, a może sami wyjdziemy potajemnie z pałacu i jej poszukamy- powiedział pełnym zapału głosem najstarszy z nich Alejandro.
- Wszyscy ochoczo mu przytakneli, ale nicolas powiedział: A co będzie jak mama zobaczy ż enas nie ma, widzieliście jak się zamartwia o Mariángel .
- Zanim sie zoriantuje wrócimy- stwierdził Alejadnro, razem z naszą siostrą.
- No to chodźmy- wykrzyknął, pełen entuzjazmu Romeo, tak sami odnajdziemy naszą siostrę- dodał Nicolas.
- Ani mi się ważcie! - Krzykneła ich matka wchodząc do pokoju dziecinnego, całe szczęście, że do was przyszłam, bo mal niepopełniliście największej głupoty na świcie, co wam z tatą mówiliśmy, o samotnych eskapadach?? Chcecie, żebyśmy umarli ze zmartwienia?- Spytała Karina nieopanowywując już łez, które potoczyły się po bladych policzkach. Cała trójka natychmiast przylgneła do matki, która upadła przy nich na kolana i płakała bezgłośnie.
- Nie płacz mamusiu- mówili, przecierz tata ją przywiezie- zobaczysz wszystko będzie dobrze, zawsze będzie już dobrze.
- Karina słysząc te słowa pogłąskałą synów i czyle ucałowała każdego z nich.
- Księżna Milka, która przyglądała się tej scenie była jednocześnie wzruszona jak i przejęta oraz zazdrosna. Wzruszyła sie tym że synowie Kariny, są jak na swój wiek, aż tak dojrzali, przejmowała sie cierpieiem jakie widziała w oczach Kariny, a zazdrościła jej synów, wspaniałych synów...

Pod wieczór, królowa Karina, już ledwo trzymała sie na nogach, niustatnie wypatrując swojego meża i brata, a jeśli nie ich to chociaż żołnierzy.
Milka tymczasem, napisała do swoich teściów Ricarda i Camili o zdarzeniu jaknie miałao miejsce, o porwaniu królewny Mariángel.
Nagle Karina zerwała sie od okna jak oparzona i zaczeła zbiegać po schodach, a długi tren sukni ciągnął się za biegnącą po schodach królową. Gdy Karina wypadła z pałącu, i podbiegła do męża w jego wzroku zobaczyłą, że nie odnalazł ich córeczki, ale dla pewności popatrzyłą jeszcze na brata i powóz, jednak dale niemogłą uwierzyć i spytała:
-Carlosie...gdzie jest..nasza córeczka?????
-Karino, ja..nie odnalazłem jej- przykro mi.- powiedział załąmany król do żony
- Nie......- wypowiedziała tylko szeptem Karina gdy z oczu znikneła jej postać męża i brata, a stopniowo zaczeły pojawiać się czarne plamy .
- Carlos widząc zamglone oczy żony w ostatniej chwili złapał jej osuwające się na ziemie ciało. Pochwycił ją w ramionach i mocno tuląc zaniosł do sypialni. Położył ją na łóżku i czekał aż się ocknie.Dosonale zdawał sobie sprawe z jej szoku i był bardo przygnębiony tym, ze niemoże jej ulżyć w cierpieniu, niesutannie też zamartwiał się o córeczkę, zastanawiając się, czy żyje, jak się czuje, czy niespoktało jej coś złego??? Gdy zamykał oczy widział Karine z ich córeczką w ramionach, taką promienną i radosną, wspominał to jaka jest piękna i jej zniewalający uśmiech.. Gdzie jesteś Mariángel??? .. gdzie córeczko...???- spytał sam siebie król


Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 10:37:11 27-06-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:58:28 27-06-12    Temat postu:

Elena736 ciekawy wątek wymyśliłaś bo trzyma nas w napięciu co będzie dalej

W Nowym Orleanie Juan de Valencia po odprowadzeniu Carmen do jej domu nie chciał wstąpić na poranną kawę pomimo nalegań żony...
-zamierzam teraz z chłopcami przenieść się w pobliże San Fernando bo tam kupiłem małą hacjendę zdradził Juan
-chętnie też bym na prowincji zamieszkała w spokojnej okolicy bo dość już mam tego wielkiego świata zaczęła przymilnie mówić Carmen licząc,że Juan zgodzi się by do niego wróciła ale on milczał więc zaczęła z innej beczki
-nasi synowie Nicolas i Christian pewnie za mną tęsknią i chcieliby byśmy byli razem wyszeptała Carmen starając się być miła i uwodzicielska
-nie zaprzeczę,że zwłaszcza nasz najmłodszy syn Christian matki potrzebuje westchnął Juan de Valencia
-wybacz mi moje zdrady Juanie a nie pożałujesz tego bo ja jestem już inną kobietą i dostałam niezłą nauczkę od życia gdy mnie porzuciłeś błagalnie szeptała Carmen do męża..
-popatrz ty sam z dwoma naszymi synami i ja sama z moim synem Danielem ,który najprawdopodobniej będzie już kaleką do końca życia i małą córeczką Matyldą więc może znów stwórzmy rodzinę dla siebie i dzieci prosiła Carmen ale Juan wciąż się wahał bo bał się,że znów zostanie zdradzony i będzie cierpiał jak ostatnio

25-letni ciemnoskóry Martin Perez i jego przyrodni 18-letni brat Nicolas de Valencia dowiedziawszy się,że bracia van Hoornowie napadli i chcieli zgwałcić ich matkę Carmen poszli do gospody w której mieszkali Thomas i Erick van Hoornowie i dali łobuzom niezły wycisk zapowiadając,ze jeśli jeszcze raz staną na drodze komuś z ich rodziny to może to dla nich być ostatnia rzecz w ich życiu...

Hacienda,którą kupił Juan de Valencia leżała nieopodal Garbancillo posiadłości Santiaga Marqueza Mancery y Ruiza gdzie teraz w tajemnicy przed wszystkimi przebywały Donia Ofelia i jej pasierbica ciężarna Amanda Porras...
Donia Ofelia już dowiedziała się kto będzie ich sąsiadem i nawet z tego się ucieszyła bo rodzinę de Valenciów dobrze od lat znała
-widzisz córciu ten Juan to dobry człowiek i tylko na niewłaściwą kobietą czyli Carmen trafił bo ona go nawet z jego bratem zdradziła wzdychała Donia Ofelia
-gorzej będzie mamciu jak Juan przywiezie tu swoją żonę to ta wścibska i plotkawa Carmen zaraz doniesie do San Fernando gdzie przebywamy i Santiago może tu przyjechać i zobaczyć,ze jestem brzemienna bo już teraz nie mogę tego ukryć wzdychała Amanda będąca tuż przed porodem w 9 miesiącu ciąży...
-lada dzień córciu urodzisz bo brzuch masz już nisko zbadawszy pasierbicę powiedziała do niej Donia Ofelia
-chciałabym bo trudno mi już chodzić z tym ogromnym brzuchem uśmiechając się powiedziała Amanda i jeszcze tego samego dnia zaczęła rodzić a po wielogodzinnej męce wydała na świat zdrową dziewczynkę
-tak jak chciałaś Amando masz córeczkę Fiorellę a ja mam wnusie cieszyła się Donia Ofelia gdy odebrała poród pasierbicy...
-Bogu dzięki ,że wszystko poszło dobrze i obie dobrze się czujecie szeptała Donia Ofelia z czułością patrząc na młodą matkę tulącą noworodka...
-Fiorella jest taka śliczna zachwycała się swoją córeczką Amanda
-nasz cudny kwiatuszek !! Fiorella !!! imię mojej najmłodszej wnusi dobrałaś jak znalazł śmiała się Donia Ofelia
-żeby tylko Santiago się nie dowiedział,że Fiorella to jego córeczka bo znów zaczął by mnie nachodzić z niepokojem wyszeptała Amanda Porras karmiąc piersią swoje maleństwo
[link widoczny dla zalogowanych]

rodzina Aurory czyli Ascanio Gonzales z Manuelą i Marcelą i ich synem Jose Rodolfem oraz Mario z Jimeną de Valenciowie z córka Sandrą i zięciem Eduardem wracali już do swych domów w San Fernando a najbardziej cieszyło to Sandrę Gonzales bo dla niej spotkanie w Nowym Orleanie ciemnoskórego Martina Pereza,który niegdyś ją skrzywdził było niemiłym przeżyciem przywołującym wspomnienia o których chciała zapomnieć a ponadto wiedziała,że tu z matką Carmen przebywa też Daniel Perez z którym też nie miała ochoty się spotkać....

Salamankowie po przyjęciu weselnym u Lizaldów przygotowywali się do wypłynięcia z Nowego Orleanu do Veracruz a stamtąd mieli już wracać do stolicy Meksyku gdy Ricardo przeczytał list z La Mariany od synowej księżnej Milki de Salamanki z wieścią,że porwano neapolitańską królewnę Mariángel...
-musimy zawinąć najpierw na La Marianę i pomóc naszym dzieciom zdecydował Ricardo a i Camila zaniepokojona zniknięciem córeczki królowej Kariny też chciała jak najszybciej znaleźć się na La Marianie by pocieszać córkę i zięcia....


młodzi Foremanowie David i Aurora postanowili w podróż poślubną pojechać bez dzieci do szkockiej posiadłości Lorda Davida a bliźniętami w Nowym Orleanie ochoczo zajęli się ich dziadkowie Alicia i Alonso Lizaldowie...
jeszcze przed wypłynięciem z portu w nowym Orleanie Lord David Foreman rozkazał udekorować statek i kajuty ulubionymi kwiatami Aurory, tak,że gdy żona Davida weszła na pokład oniemiała z zachwytu bo statek przypominał kwitnący ogród

-Wow !!!ale tu pięknie i zapach cudowny z tych kwiatów się roznosi westchnęła zachwycona Lady Foreman
-najpiękniejsza to jesteś ty moja ukochana szeptał David do żony ozdabiając jej włosy wianuszkiem z delikatnych kwiatuszków
-rozpieszczasz mnie zachichotała Aurora ale bardzo była z tego zadowolona bo cały czas na pokładzie statku płynącego do Szkocji młody lord David nie szczędził czułości swojej ukochanej żonie Lady Aurorze i załoga statku była pod wrażeniem miłości młodych małżonków,którzy objęci stając przy burcie przytulali się do siebie patrząc w morskie fale

John Foreman z rodziną dowiedziawszy się,że Salamankowie płyną na La Marianę też postanowił tam wstąpić przed powrotem do Maroka i odwiedzić dawno nie widzianą córkę Barbarę i tam pod opieką Nory Lingsson i jej męża medyka Olafa pozostawić młodszą Roksanę do czasu jak jej brat David powróci z podróży poślubnej z żoną
-Roksana będzie tam miała okazje poznać bliżej swą siostrę przyrodnią Barbarę i może spotykać się z Alexem Darienem skoro jego matce Ticie to przyrzekłem powiedział John do swojej żony Aiszy....
pozostawieniem siostry w kraju niewiernych nie byli zachwyceni za to jej rodzeni bracia Amir i Hassan
-nasza siostra winna pozostać z nami w Maroku do końca swoich dni i tam zostać wydana za mąż za Araba a ojciec widać myśli znaleźć dla niej męża w tym zachodnim zepsutym świecie zrzędzili młodsi bracia Roksany...
-nie ważcie się ojcu wtrącać do jego spraw bo wola ojca jest święta !!! powiedziała do synów Aisza zadowolona z tego,że jej córka będzie mogła wyjść za mąż z miłości za tego kogo sama sobie wybierze....

tymczasem na La Marianie Barbara Foremanówna chcąc pokazać miłemu jej sercu Camilowi Darienowi całą wyspę jeździła z nim powozikiem po okolicach...
-znam tu każdą zatoczkę i lasek bo ze mnie ciekawska dziewczyna chichotała Barbara dając się obściskiwać i całować zakochanemu w niej bratankowi wicekrólowej Camili bo upewniwszy się,że nie zaszła w ciąże z Danielem Perezem znów temperament ją rozpierał ale ku jej zdziwieniu to Camil był bardziej powściągliwy i do zbliżenia z nią nie dążył bo jako romantykowi wystarczały mu na razie całuski i pieszczoty choć już datę zaręczyn ustalili i czekali na przyjazd Vasca Dariena z rodziną na La Marianę....

tymczasem Barbara opowiadała Camilowi o swoich dziecięcych eskapadach o których nikt nie wiedział
-jestem odważna i mało co mnie przestraszy więc zakradłam się kiedyś także do podziemi kościoła nieopodal pałacu gubernatora a to naprawdę tajemnicze i niesamowite miejsce opowiadała podekscytowana Foremanówna
[link widoczny dla zalogowanych]
-wyspę nawiedziło chyba w dawnych wiekach trzęsienie ziemi bo wyobraź sobie,że tam w lochach jest pęknięcie w nawie kościoła
[link widoczny dla zalogowanych]
-w tych tajemniczych podziemiach jest też grobowiec z ledwo widocznymi napisami wyrytymi w kamieniu więc może tam pochowano czyjeś szczątki zaczęła się zastanawiać Barbara Foremanówna
[link widoczny dla zalogowanych]
-a najbardziej moją uwagę przykuły tam zawieszona na ścianie paszcza węża chyba szczerozłota z tak dobrze wyrzeźbionymi łuskami gada,że wyglądał jak żywy potwór szykujący się do ukąszenia śmiercionośnym jadem

a nieopodal niej było malowidło na ścianie przedstawiające tego ogromnego węża owiniętego wokół ciała pięknej jasnowłosej kobiety bo takie gady są niespotykane w naszych okolicach i niedawno Daniel Perez mnie obdarował złotymi kolczykami o kształcie tego węża,który jak mi powiedziano nazywa się kobra więc czy nie uważasz to za dziwne Camilu ??? zapytała Barbara zaciekawionego jej opowieściami młodego Dariena
[link widoczny dla zalogowanych]
-no !! no !!! zdumiałaś mnie tymi opowieściami bo to niemal motyw biblijny Ewa i wąż w raju zażartował Camil ale Barbara prychnęła z poirytowaniem
-Ewę wąż skusił do zerwania jabłka ale chyba się wokół niej nie okręcał jakby chciał ją zadusić dedukowała Barbarita
-brzmi to niepokojąco jakby tę jasnowłosą kobietę z malowidła spotkało coś złego a ty też przecież jesteś blondwłosą dziewczyną więc lepiej już nigdy tam się nie zapuszczaj bo nie zniósłbym twej straty otwarcie powiedział Camil Darien do miłej swemu sercu dziewczyny
-jesteś kochany Camilu ,że tak się o mnie martwisz wyszeptała Barbarita całując młodzieńca
-jesteś już praktycznie moją narzeczoną a wkrótce potem zostaniesz żoną więc muszę już teraz o ciebie dbać i chronić cię przed złem powiedział z powagą Camil Darien
-on jest taki szczery i odpowiedzialny ,że na lepszego nie mogłabym trafić ale muszę ukryć to,że dałam się uwieść Danielowi Perezowi i nie jestem już niewinną panienką wzdychała Foremanówna.....

-nie uwierzycie co się stało !!! wykrzyknęła Nora Lingsson wracając do domu ..
-od służących w pałacu gubernatora Pedra de Salamanki dowiedziałam się,że porwano jego siostrzenicę neapolitańską królewnę Mariángel mówiła podekscytowana Nora do męża Olafa ,córki Barbary i Camila Dariena...
-para królewska Neapolu już miała wypłynąć z La Mariany gdy ich napadnięto i w tajemniczych okolicznościach zniknęła ich jedyna córeczka
więc królowa Karina ponoć od zmysłów odchodzi bo poszukiwania na razie są bezowocne i dziewczynka zapadła się jakby pod ziemię opowiadała dalej Nora...
-coś okropnego !!! taka śliczna dziewczynka !!! aniołeczek i tak znika bez śladu dziwił się medyk Olaf Lingsson...
-muszę zaraz do pałacu pojechać i zaoferować swoją pomoc memu kuzynowi Pedrowi i kuzynce Karinie postanowił Camil Darien i pożegnawszy się z Barbarą i jej rodziną wskoczył na konia i pognał do pałacu gubernatora La Mariany...
-ty Barbi z domu na krok się nie ruszaj bo jak znów tu porywają dziewczyny to nie chcę byś się narażała na niebezpieczeństwo porwania !!! powiedziała Nora do córki zakazując jej opuszczania domu i tylko do ogrodu pozwoliła Barbaricie wychodzić i to w towarzystwie służącej...
-mama ciągle traktuje mnie jak dziecko a ja już jestem kobietą i potrafię o siebie zadbać buntowała się Barbara....

wicekról Nowej Hiszpanii Ricardo de Salamanca rozmawiając z synami Fernandem,Andresem i Carmelem oraz Johnem Foremanem zastanawiali się jak pomóc odnaleźć na La Marianie królewnę Mariángel a kobiety w swoim gronie też tylko o tym rozmawiały pocieszając wicekrólową Camilę zamartwiającą się o wnuczkę
-wszystko się musi dobrze skończyć mówiły synowe Camili księżne Joanna i Halszka de Salamanca...
-oby !!! bo nie wiem jak Karina zniosłaby utratę swojej ślicznej córeczki wzdychała Camila ....
-mówisz,że na La Marianie przed porwaniem twojej wnuczki chciała ją ukąsić kobra a tam te gady są niespotykane zaczął głośno dedukować John Foreman po usłyszeniu co stało się w posiadłości królowej Kariny zanim stamtąd rodzina królewska wyjechała i w drodze do portu zniknęła ich jedyna córeczka
-w krajach arabskich jakiś czas temu działało tajemnicze bractwo czcące kobry ,które też było zamieszane w zniknięcia niewinnych dziewcząt powiedział John wzbudzając niepokój Salamanków
-La Mariana leży przecież na drugim końcu świata i z Arabami raczej tu nigdy nie mieliśmy kłopotu powiedział zamyślony Ricardo...
-może ktoś chce się zemścić na rodzinie Kariny za dawne przewinienia jej ojca czy dalszych krewnych zaczął mówić Fernando de Salamanca...
-może to mieć związek z tym,że Karina przyjechała na La Marianę by odkryć tajemnice zniknięcia swojej ciotki Éléonore dodał rezolutny Andres de Salamanca...
-widać czasem nie warto grzebać w przeszłości bo może nas zaskoczyć i wpędzić w tarapaty westchnął najmłodszy syn Salamanków Carmelo...
-musimy tam na miejscu różne warianty rozważyć wiec wypływamy zdecydowali Ricardo i John i każdy zabierając rodzinę na swój statek wypłynęli z Nowego Orleanu biorąc kurs na La Marianę....

na pokładzie "Salamandry" nieoczekiwanie zaczęła rodzić żona Andresa księżna Halszka bo ciągłe podróże przyspieszyły poród młodziutkiej kobiety i oprócz medyka pokładowego rodzącej towarzyszyły Camila i Joanna bo Halszka nie chciała obecności męża przy porodzie..
-nie chcę by Andres widział mnie w takim stanie jęczała Halszka cierpiąc bóle porodowe...
-wszystko będzie dobrze dziecinko !!!uspokajała synową wicekrólowa Camila....

czy żona Andresa powinna urodzić chłopca czy dziewczynkę i jakie imię będzie nosić następne wnuczątko Salamanków


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 10:06:42 29-06-12, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:17 29-06-12    Temat postu:

Świetne Arabello naprawde extra pomysł. Myślę że Halszka powinna urodzić chłopca, a co do imion to może : Adam mi się podoba, a to imie jest popularne w wielu krajach. Było by takie inne orginalne w naszej kontynuacji. Co Wy na to????

Ostatnio zmieniony przez Elena736 dnia 21:52:50 29-06-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:36:51 30-06-12    Temat postu:

Elena736 napisał:
Myślę że Halszka powinna urodzić chłopca, a co do imion to może : Adam mi się podoba, a to imie jest popularne w wielu krajach. Było by takie inne orginalne w naszej kontynuacji.


dzięki Elena736 Salamankom narodzi się więc wnuczek Adam

na pokładzie "Salamandry"Halszka męczyła się już długo i nie mogła urodzić....
-o Jezusicku pomóż !!! panienko przenajświetsza chyba umieram !!! mamrotała wyczerpana Halszka
-co ona mówi??? zapytała Joanna de Salamanca patrząc zdziwiona to na szwagierkę to na teściową
-to po polsku w jej ojczystym języku wydedukowała wicekrólowa Camila
-dziwny ten ich język wzruszając ramionami powiedziała Joanna
-boli ją to się pewnie skarży zapominając,że my tego języka nie rozumiemy westchnęła Camila współczując rodzącej synowej
-jeśli umrę zajmijcie się moim dzieckiem wyszeptała po hiszpańsku Halszka słysząc rozmowę kobiet i opadając na poduszki bo sił już jej brakowało....
-jesteś młoda i silna i musisz żyć dla siebie ,dziecka i męża wycierając spoconą twarz synowej mówiła Camila
-nie daję już rady rozpłakała się Halszka
-przyj !!! przyj!!! powtarzał rodzącej medyk i Halszka krzycząc sprężała ale dziecko nie chciało wyjść na świat a wtedy Andres już mocno zaniepokojony cierpieniem ukochanej i jękami dochodzącymi z kajuty wpadł tam i przysiadł na skraju łoża łapiąc żonę za rękę i patrząc na nią
mówił
-spokojnie kochanie !!! jestem przy tobie bo w momencie gdy cierpisz wydając nasze dzieciątko na świat chcę być z tobą szeptał a Halszka choć wcześniej nie chciała by widział ją taką czerwoną i spoconą z wysiłku teraz była mu wdzięczna,że jednak jest przy niej w tak ważnej chwili
-bardzo mnie boli poskarżyła się a łzy lały się po jej twarzyczce
-wiem kochanie ale to już niedługo bo nasze dzieciątko chce już zobaczyć swoich rodziców czyli nas szeptał jej do ucha nachylając się do jej twarzy i Halszka chcąc przed mężem pokazać jak bardzo się stara podjęła znów wysiłek i po chwili mały chłopczyk głośnym krzykiem obwieścił swoje przyjście na świat...
-mamy synka !!! ślicznego i zdrowego chłopca !!! zawołał uradowany Andres do żony gdy podano mu kwilącego noworodka owiniętego po obmyciu w pieluszkę
Halszka z wrażenia że już urodziła nie mogla wydobyć z siebie głosu i tylko rozpłakała się ze szczęścia
-gratulacje dla was obojga śmiały się Camila i Joanna asystujące przy porodzie żony Andresa
-przedstawiam ci ojcze twego najmłodszego wnuczka księcia Adama de Salamankę powiedział dumny Andres pokazując pierworodnego wicekrólowi Ricardowi...
-cieszę się z wami dzieci powiedział wicekról Ricardo do syna i synowej
-my też dołączamy się do gratulacji mówili bracia Andresa Fernando i Carmelo...
-przybył nam nowy członek rodziny i trzeba się z tego cieszyć mówili miedzy sobą Salamankowie a Andres dumny jak paw asystował żonie gdy tuliła do piersi ich maleńkiego Adama...
-on chyba wie,że ty to mama a ja jego tata szepnął szczęśliwy młody tatuś do Halszki...
-pewnie tak bo nasz Adaś mnie poznał po biciu serca i zaraz się uspokaja jak tylko go przytulę wyszeptała młoda mamusia....

-Adam urodził się na morzu to pewnie kapitanem statku kiedyś zostanie śmiał się Carmelo de Salamanka patrząc na bratanka....
-na La Marianie zdziwią się gdy przybędziemy już tam w powiększonym gronie rodzinnym a Milka to pęknie z zazdrości,że wy macie syna żartował Carmelo.....
-oni też kiedyś będą mieli chłopca więc nie ma czego zazdrościć bo mają cztery śliczne córeczki powiedziała księżna Halszka o rodzinie najstarszego brata męża....

na La Marianie Barbara Foremanówna pomimo zakazu matki i ojczyma wymknęła się z domu i poszła do ogrodu okalającego pałac gubernatora ksiecia Pedra de Salamanki

-Camil Darien dziś mnie nie odwiedził to może choć przypadkiem go tu spotkam rozmyślała Barbi wspominając pocałunki zakochanego młodzieńca

-teraz żałuję,że zadałam się z tym Danielem Perezem i to nie Camil był moim pierwszym ale cóż czasu nie cofnę i muszę z tym żyć bo to Camila
naprawdę kocham wzdychała Foremanówna ...
-co ty tu robisz sama bez opieki ??? zapytał Camil Darien gdy dostrzegł z okien pałacu kuzyna ukochaną dziewczynę i szybko zbiegł do niej by ją do domu odprowadzić..
-nie jestem już małą dzidzią by mnie za rączkę trzymać i za płot ogrodu zakazywać mi wychodzić !!!obruszyła się krnąbrna Barbara..
-nie rozumiesz Barbi ,że teraz może tu być niebezpiecznie skoro neapolitańską królewnę porwano a ty też jesteś błękitnooką blondynką !!!
robił wymówki swojej dziewczynie zaniepokojony Camil...
-spaceruję tu sobie na oczach wszystkich więc nic mi nie grozi !!! bagatelizowała obawy młodzieńca niefrasobliwa Barbara ...
-idziemy do twego domu !!! stanowczo powiedział Camil biorąc Barbi pod rękę i prowadząc do domu jej ojczyma....
-jesteś gorszy niż moja mama jęknęła Barbara i naburmuszona dała się prowadzić do domu,gdzie już Nora dostawała spazmów gdy zauważyła nieobecność jedynaczki w domu i ogrodzie..
-uspokój się kochanie bo Camil już naszą zgubę znalazł !!! zawołał medyk Olaf Lingsson do żony widząc Barbrę pod rękę z Camilem...
-czy ty córciu chcesz matkę do grobu wpędzić ,że tak bez słowa z domu wyszłaś gdy ci zakazaliśmy ???!! z wyrzutem mówiła Nora do Barbary..
-no nie przesadzajcie z tą nadopiekuńczością bo jak wcześniej to już Camilowi powiedziałam nie jestem dzieckiem !!! prychnęła Barbara
-Barbi nie waż się niegrzecznie matce odpowiadać!!! ostro powiedział Olaf do pasierbicy
-przepraszam !! bąknęła Barbara spuszczając głowę
-oni mnie gotowi w domu pod kluczem trzymać jakby ktoś miał mnie porwać jak tamtą królewnę rozmyślała poirytowana Barbara
-Camil zamiast mnie porządnie pocałować i cieszyć się,że go szukałam aż pod pałacem gubernatora jeszcze mnie zbeształ jak matka i tylko w rączkę cmoknął i pobiegł z powrotem pomagać kuzynowi w szukaniu jego małej siostrzenicy westchnęła Barbara Foremanówna....


w pałacu gubernatora panował smutek i przygnębienie z powodu zniknięcia córeczki pary królewskiej Neapolu....
rodzice księżnej Milki Diego i Isabela Oligaresowie nianiom swoich wnuczek zapowiedzieli,że maja strzec jak oka w głowie małych księżniczek Oriany,Gabrieli,Bettiny i Leticji...
-teraz na wszystko trzeba mieć baczenie bo nie wiadomo kto i dlaczego uprowadził córeczkę Kariny mówili miedzy sobą Oligaresowie....
brat księżnej Milki Sergio Oligares z czułością całował brzuszek swojej ciężarnej żony Marianelli

-wiesz kochanie teraz gdy nasze dzieciątko niedługo przyjdzie na świat to dopiero rozumiem rozpacz królowej Kariny i jej męża Carlosa gdy porwano im córeczkę bo żaden rodzic nie chciałby przeżywać tego co oni teraz przeżywają mówił Sergio do Marianelli leżącej w łożu ...
-też im bardzo współczuję i nie mogę zrozumieć jak to się mogło stać że ten aniołeczek zniknął im praktycznie gdy byli razem westchnęła Marianella Oligares...

księżna Milka de Salamanca nie dostała co miesięcznej kobiecej przypadłości i zaraz zaczęła się cieszyć ,że znów zaszła w ciąże licząc,że tym razem będzie upragniony syn
-no tak nasze sekretne schadzki miłosne z Pedrem zaowocowały ale nie powiem na razie o tym ani mojej mamie ani teściowej jak tu z teściem przypłynie bo obie troskliwe mamuśki znowu kazanie nam by palnęły,że nie powinnam tak często rodzić mówiła sama do siebie Milka wracając od akuszerki bo do pałacu nie chciała jej wzywać by służba i rodzina już teraz dowiedziała się o jej odmiennym stanie...
-jesteś w ciąży ??? tak szybko??? zdziwił się Pedro
-przecież staraliśmy się uważać gdy się kochaliśmy bo pamiętasz ,że po narodzinach Leticii medyk zalecił ci przerwę w rodzeniu wyrwało się mężowi Milki...
-myślałam,że się ucieszysz jak ja a ty mi tu zdziwionego tym udajesz !!! trzeba było mnie nie ciągnąć na te niby eskapady konne,które kończyły się namiętnymi zbliżeniami to nie byłabym teraz brzemienna żachnęła się Milka rozczarowana reakcją męża ...
-zrozum,że boję się o twoje zdrowie i życie kochanie powiedział natychmiast Pedro otaczając żonę ramieniem i przyciągając ją do siebie ...
-a ja myślałam,że obawiasz się naszych matek ale mężusiu nie bój się bo reprymendy od naszych matek nie dostaniesz bo dopóki one będą u nas gościły to nikomu nie powiem,że piątego dziecka się spodziewamy zachichotała Milka...
-noszę pod sercem chłopca, naszego pierwszego synka !!! szeptała podekscytowana żona Pedra myśląc,że jak urodzi syna to nie będzie już zazdrościć swojej szwagierce Karinie gdy patrzy jak trzej mali neapolitańscy królewicze nie odstępują matki pocieszając ją po zniknięciu małej siostrzyczki...
-rodzinie powiemy o dziecku gdy już będzie widać po mnie mój stan a na razie to nasza słodka tajemnica to nasze piąte dzieciątko chichotała Milka dając się całować mężowi...
-oby tylko Milka i dziecko przeżyli poród bo nigdy bym sobie nie darował,że naraziłem ukochaną kobietę na śmierć pomyślał zatroskany Pedro nieco teraz żałując, że nie potrafił się powstrzymać od współżycia z żoną i choć oficjalnie sypialnie w pałacu gubernatorskim mieli osobne bo tak wymogły na nich Camila de Salamanca i Isabela Oligares to młodzi małżonkowie wymykali się poza pałac jak jacyś sekretni kochankowie by zaspokoić swą namiętność....

na drugiej półkuli w królestwie Sardynii niektórzy już po cichu plotkowali ,że królowa Justina nigdy nie da mężowi męskiego potomka bo pierwszą ciąże poroniła a za drugim razem tylko córeczkę Lukrecję wydała na świat więc gdy król Franz Otto von Habsburg i jego żona królowa Justina oznajmili,że ich rodzina się powiększy z napięciem czekano na narodziny następcy tronu ...
królowa Justina czuła się pod presją i zamartwiała się co będzie jeśli i tym razem urodzi dziewczynkę bo doszły do niej słuchy,że nawet jej męża do rozwodu z nią namawiają by wreszcie Sardynia miała królewicza zapoczątkowując nową dynastie władców na wyspie...
-mój brat kanclerz Ricardo de Salamanca choć jest ode mnie młodszy z żoną Angeliką mają już trójkę dzieci syna Mauricia i bliźnięta Ricarda z Camilą a ja tylko jedną córę więc czas na syna ,dziedzica królestwa mówiła sama do siebie Justina pisząc do swoich rodziców w Meksyku,że znów będą dziadkami...

statki Ricarda de Salamanki i Johna Foremana już dopływały do La Mariany a księżniczka Roksana nie mogła doczekać się spotkania ze swoją przyrodnią siostrą Barbarą bo liczyła,że teraz gdy zamieszka z nią , jej matką Norą i ojczymem Olafem Lingssonem pozna nareszcie inne życie niż miała dotychczas w Maroku ...
-Barbara jest tylko pół roku ode mnie starsza więc na pewno się polubimy bo i ja i ona jesteśmy panienkami na wydaniu i będę się jej zwierzać jak zakochałam się w Alexie Darienie rozmarzyła się Roksana
-Barbi ponoć jest oczkiem w głowie swej matki i ojczyma medyka więc na pewno ma więcej swobody niż ja i może będzie mi pomocna bo ja jeszcze nawet z nikim się nie całowałam bo matka i bracia ze mnie oka nie spuszczają i dobrze,że choć na weselu Davida z Aurorą mogłam wybawić się z Alexem wzdychała Roksana....


Elena736 może teraz napiszesz dalszy ciąg twojej trzymającej w napięciu historii perypetii królowej Kariny i jej rodziny na La Marianie..
pozdrawiam Wszystkich


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:44:36 30-06-12, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elena736
Detonator
Detonator


Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:58:12 04-07-12    Temat postu:

Wybaczcie, już piszę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 125, 126, 127 ... 161, 162, 163  Następny
Strona 126 z 163

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin