|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:09 04-07-12 Temat postu: |
|
|
Tymczasem w pałacu gubernatora księcia Pedra de Salamanci, panowała głucha rozpacz po zaginięciu jedynej córeczki pary królewskiej Neapolu. Królowa Karina chodziła zamyślona, raz po raz rzucając teskne spojrzenia na ubranka i zabawki córeczki. Powołano specjalną grupe żołnierzy neapolskich, do których dołączono gwardzistów z La Mariany, ich zadaniem było odnalezienie neapolitańskiej królewny. Ricardo i Camila, którzy niedawno przybyli cały czas pocieszali córkę, i pomagali w poszukiwaniach królewny. Król Carlos nieustannie wyruszał z żołnierzami na poszukiwania. W końcu królowa Karina nie wytrzymała i powiedziała do swojej matki wicekrólowaj Camili:
- Zajmij się moimi synami mamo.
- Ale Karino, co..co zamierzasz zrobić???- spytała Camila widząc jak jej córka sięga po długą ciemną pelerynę z kapturem.
- Sama zamierzam odnaleźć moją córeczkę-oznajmiła twardo królowa
- Nie, nie możesz- zaczeła mówić zszokowana Camila, ale Karina przerwała jej w pół słowa i powiedziała: zajmij sie moimi synami mamo, tylko o to cie proszę, poczym zarzuciła na siebie długą ciemną pelerynę i zawiązała wstążki na lini dekoltu.
- Karino jesteś królową, nie mozesz się narażać , a poza tym masz trzech wspaniałych synów, którzy Cie potrzebują, jeśli cos ci się stanie...- mówiła szybko Camila , ale córkam znów jej przerwała
- Mam także córkę, która teraz potrzebuje mnie najbardziej-powiedziałą dobitnie królowa
- Ale Karinko, czy ty nierozumiesz że coś ci sie może stac, ktoś na ciebie może napaść- lamentowała Camila.
-Uwierz mi mamo, jestem w takim stanie, że żaden bandyta nie zrobi mi krzywdy.
- Mąż będzie cie szukał- powiedziała Camila
- Nic mi się niestanie- powiedziała pewnie Karina i narzuciła na głowe kaptur po czym ku przerażeniu matki wyszła z pałacu, sama bez ochrony.
- No dobrze córko, zajme się twoimi synami, chociaż tyle moge dla ciebie zrobić, powiedziała szeptem Camila i usiadła przy łóżeczkach trzech śpiących królewiczów.
- Gdy królowa znalazła się już poza murami pałacu, zastanawiała się dokąd pójść, zamkneła oczy i gdy je otworzyła stwierdziłą że pragnie wyjść do kościoła.
- Och, może powinnam się pomodlić o szczęśliwe odnalezienie córeczki?- rozmyślała gorączkowo królowa wchodząc do ciemnego wnętrza kościoła...
Gdy Karina zamkneła za sobą ogromne drzwi i ruszyła naprzód, długa czarna suknia i peleryna ciągneły się za nią, a odgłosy jej butów na obcasach rytmicznie wybijały echo..
Przeszła środkową nawą i uklękła na czerwonym dywanie prosto przed głównym ołtarzem. Zamkneła oczy i zaczeła się modlić. Po chwili jednak odniosła dziwne wrażenie że słyszy płacz Mariángel.
- Czy ja zwariowałam?- spytała szeptem królowa, po czym nagle przypomniała jej się rozmowa Camila Darienia z Pedrem, którą przypadkowo usłyszała.
- Camil mówił coś o bocznej nawie, w której jest szczelina, sprawdze to postanowiła sobie królowa i ruszuła do bocznego ołtarzu, wybijając rytmicznie obcasami o podłoge kościoła.
- Obrzuciła ciemne wnętrze koscioła czujnym spojrzeniem i podeszła blisko ołtarza, zaczeła macać rekami schodki, ściany szukając jakiejść wypukłości. W końcu lekko zmęczona i zrezygnowana wsparła się na rzeźbie aniołka, niechcący nacisneła rękę jego głowe i pod jej nogami pojawila się szczelina.
- Acha- mrukneła z triumfem, ale gdy zobaczyła że szczelina szybko się powiększa już się nie cieszyła. Szczelina dosłownie się rozsuneła na pół, a królowa Karina nagle zaczeła spadać... Po wszystkim tajemnicze przejście znowu znikneło........
Gdzie królowa?- spytał Carlos służbę gdy wszedł do pałacu i spotkał służącą
- W sypialni wasza wysokość, razem z królewiczami- odparła służąca, a Carlos pobiegł prosto do sypialni
-Gdy wszedł był zdziwiony bo zobaczył swoją teściową i synów, a Kariny nigdzie nie było.
- Gdzie jest Karina?- spytał zdzwiony król Neapolu.
- Bo widzisz Carlosie....eeeee.. bo ona..- zaczeła Camila
- Co się stało mamo? Karina się położyła w innej sypialni, była pewnie zmęczona- powiedział Carlos.
- Nie- powiedziała z nutką histeri w głosie Camila i w tedy Carlos uważnie spojrzał na teściową- Gdzie jest moja żona?
- Bo ona, ona... Karina wyszła...- powiedziała Camila
- Jak to wyszła powiedział Carlos, który nagle zbladł.
- Próbowałam ją powstrzymać, ale ona miała dość bezczynnego czekania, poprosiła żebym zajeła się waszymi synami- mówiła szybko wicekrólowa. Założyła czarną suknie i długą czarną pelerynę z kapturem i i zwyczajnie wyszła. Powiedziała że sama znajdzie waszą córeczkę...- zakończyła wicekrólowa Camila- przysięgam, że próbowałam ją powstrzymać Carlosie...
- Carlos w jednej sekundzie odczuwał tysiące różnych odczuć: był przerażony, zaskoczony, wściekły, poczuł się bezsilnie na myśl, że może już nigdy niezobaczyć żony i córki
W następnej sekundzie wypadł na korytarz i zaczął wrzeszczeć na służbę i żołnierzy, jak mogli być aż takimi głupcami, aby pozwolic królowej samej opuścić pałac. Carlos porądnie ich zbeształ.
- Żołnierze i służba byli w szoku bo nikt niewiedział o eskapadzie królowej. Krzyki Carlosa obudziły cały pałac. Za chwile całą rodzina wiedziałą o samotnym wyjsciu królowej.
- I co teraz?- pytały kobiety...
- Teraz musimy szukać i Kariny i Mariángel - powiedział Ricardo- wszyscy sie z nim zgodzili, poczym szybko opuścili pałac razem z wojskiem i zaczeli szukać królowej i królewny z neapolu |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:18 05-07-12 Temat postu: |
|
|
Elena736, świetnie stopniujesz napięcie
wieść,że królowa Neapolu Karina zniknęła gdy postanowiła odszukać córeczkę rozniosła się szybko po La Marianie...
-co też tej młodej królowej przyszło do głowy by samej bez straży wyjść z pałacu gubernatora i na własną rękę szukać dziecka zdziwił się medyk Olaf Lingsson opowiadając żonie i pasierbicy najnowsze wieści z pałacu ksiecia Pedra de Salamanki...
-ja się jej nie dziwię bo sama jestem matką i za dzieckiem poszłabym nawet do piekła powiedziała Nora patrząc z uwielbieniem na swoją jedynaczkę Barbarę ...
-obie gotowe zginąć a król Carlos chyba oszaleje z rozpaczy po stracie i żony i córeczki westchnął medyk Olaf...
-może powinnam pójść tam do podziemi kościoła nieopodal pałacu gubernatora gdzie kiedyś widziałam złotą kobrę zaczęła zastanawiać się Barbara Foremanówna ale ani matce ani ojczymowi nie zamierzała o tym powiedzieć....
-wszyscy pewnie chcieliby mnie powstrzymać a może tam tkwi tajemnica zniknięcia królowej i jej córeczki rozmyślała Foremanówna
w pałacu gubernatora wicekrólowa Camila zarzucała sobie,że pozwoliła wyjść Karinie i przez to teraz może stracić nie tylko wnuczkę ale i córkę
synowe Milka,Joanna i Halszka pocieszały Camilę ,która co rusz wybuchała płaczem wyobrażając już sobie najgorsze
Isabela Oligares,Angela Hey,Leonor de Silva i inne damy ze śmietanki towarzyskiej wyspy starały się dodawać otuchy Salamankom twierdząc,ze wszystko się dobrze skończy bo od lat na wyspie nie działali żadni złoczyńcy wiec odnalezienie się Kariny i Mariángel to zapewne tylko kwestia czasu...
księżna Milka de Salamanka obserwując swoją szwagierkę żonę Andresa księżnę Halszkę karmiącą małego synka Adama
rozmyślała że ona też pewnie nosi pod sercem chłopca i po czterech córeczkach upragnionego synka urodzi ale nadal nikomu nie zdradziła się z tym,że jest brzemienna i tylko jej matka Isabela podejrzliwie na nią patrzyła i w końcu otwarcie zaczęła pytać..
-jakoś dziwnie córeczko wyglądasz bo podpatrzyłam,że masz mdłości więc się o ciebie niepokoję i mam nadzieję,że nie byłaś na tyle nierozsądna by znowu zajść w ciąże i ryzykować życiem zapytała matka Milki
-ależ mamo ja jestem dorosłą kobietą i matką dzieciom więc wiem co robię i nie musisz się o mnie martwić wymijająco odparła Milka nie chcąc na razie nawet matce wyznać prawdy...
-teraz najważniejszą sprawą jest odnalezienie Kariny i jej córki a ja przez to wszystko podupadłam na zdrowiu i nerwy mam zszargane więc pewnie przez to zdarzyło mi się mieć nudności skłamała ciężarna po raz piąty żona gubernatora ...
-no tak !! te dramatyczne wydarzenia wszystkich nas wytrąciły z równowagi i nawet mnie kilka razy śniła się ta śliczna neapolitańska królewna jakby wołająca na na pomoc ale była już aniołkiem a to strasznie zła wróżba westchnęła matka księżnej Milki ...
- ależ mamo sen mara Bóg wiara !!! i nie mów nawet takich rzeczy bo moi teściowie , rodzeństwo Kariny a przede wszystkim jej mąż i synowie chyba nie przeżyliby takiej straty żachnęła się Milka ale po chwili i ją dopadły niepokojące myśli....
-oby tylko obie neapolitańska królowa i królewna nie skończyły jak niegdyś ta ciotka Kariny z zadumą wyszeptała gubernatorowa....
-czy to imię Mariángel,które Karina nadała córeczce nie było dla niej jak fatum i dziewczynka jest już w gronie aniołków ,
- ale nie !!! to niemożliwe !!!by takie słodkie i śliczne dzieciątko już nie żyło powtarzała Milka karcąc się za złe myśli...
-Mariángel żyje !!! i będzie żyła długie lata na pociechę rodzicom i całej naszej rodzinie bo wszyscy ją kochamy i świetlana przyszłość czeka tę neapolitańską królewnę ,która kiedyś zostanie żoną jakiegoś króla czy cesarza powiedziała sama do siebie księżna Milka de Salamanca...
Barbara Foremanówna nie była zachwycona gdy do domu medyka Olafa Lingssona przybył jej ojciec John Foreman i uzyskał od jej matki i ojczyma zgodę na pozostawienie u nich swojej drugiej córki Roksany do czasu powrotu z podróży poślubnej Lorda Davida Foremana i jego żony Aurory...
-Roksana to co prawda moja przyrodnia siostra ale praktycznie się nie znamy i ona z innego świata pochodzi zżymała się Barbara poirytowana tym,że teraz już nie będzie taka swobodna w swoich poczynaniach skoro jej siostra będzie z nią jakiś czas mieszkać i pewnie nawet randkować z Camilem Darienem będzie przy niej niezręcznie...
-wiesz ja tu u was zostanę by spotykać się i bliżej poznać Alexa Dariena zwierzyła się Roksana swojej przyrodniej siostrze...
-a to ci dopiero !!! ja jestem zakochana w Camilu Darienie,który jest stryjem Alexa bo jest wszak przyrodnim bratem Paca Dariena ojca Alexa zachichotała Barbara...
-to obie po ślubie możemy nosić to samo nazwisko ucieszyła się Roksana
-z tego co wiem to niedawno poznałaś Alexa i chyba powinnaś się dobrze zastanowić czy on jest tym jedynym pouczała siostrę Barbara..
-jesteś tylko pół roku starsza i tak samo niezamężna jak ja a mówisz tak jakbyś już dobrze znała mężczyzn powiedziała Roksana przyglądając się Barbarze...
-w moim świecie z racji tego, że dziewczyny nie są separowane od chłopców mamy większą swobodę ich poznawania i ja już co nieco przeżyłam tajemniczo powiedziała siostrze Barbara nie chcąc jednak przyznać się, że dała się uwieść Danielowi Perezowi i współżyła już z młodzieńcem ,z którym nawet nie zamierzała się zaręczyć a co dopiero wiązać do końca życia ....
-całowałaś się już z miłym twemu sercu Camilem ??? ściszając głos zapytała rumieniąca się Roksana
-no pewnie i było bosko !!! wyrwało się Barbarze ale zaraz dodała
-ja z Camilem Darienem jesteśmy już po słowie i zaręczyny są już wyznaczone wyszeptała z zadowoleniem Barbara…
-nasz tata już o tym wie ?? bo może ci jeszcze przeszkodzić w zaręczynach gdy uzna, że ten Camil Darien nie jest godzien jego córki powiedziała zatroskana Roksana…
-mama i mój ojczym Olaf się zgodzili a to oni mnie wychowują i nawet gdyby nasz ojciec John Foreman mi zabronił to i tak wyjdę za Camila tupnąwszy nóżką powiedziała Barbara
-ciekawe czy gdyby ojciec pozbawił cię posagu to też byłabyś taka zuchwała i czy Camil Darien wtedy też chciałby cię poślubić mówiła Roksana do przyrodniej siostry…
-on mnie kocha dla mnie samej a nie dla mego majątku powiedziała z przekonaniem Barbara
-miłość miłością ale kobieta bez posagu gorzej się ma w rodzinie do której wchodzi i twój teść czy inni krewni męża mogliby ci wymawiać, że nic nie miałaś wychodząc za mąż zaczęła mówić Roksana
-mój ojczym medyk Olaf Lingsson też ma mały majątek i w ostateczności on by mnie wywianował gdyby mój rodzony ojciec chciał mnie wydziedziczyć i choć wtedy nie byłabym taką dobrą partią to biedaczką na pewno nie będę wydymając usteczka i mrużąc swoje błękitne oczka powiedziała pewna siebie Barbara…
-ja nie wyobrażam sobie nieposłuszeństwa wobec rodziców bo tak mnie wychowano i tylko jestem wdzięczna matce i ojcu, że pozwolą mi wybrać męża bo dziewczyny w Maroku często swoich przyszłych małżonków poznają w dniu ślubu i po uroczystej ceremonii ślubnej zaraz idą z nimi do łożnicy i gdyby któraś nie była dziewicą to już po niej bo ojciec ,bracia czy mąż chcąc zmyć hańbę z rodziny muszą ją zabić opowiadała Barbarze Roksana
-nie wierzę, że u was takie zacofanie i za takie coś biedne dziewczyny zabijają żachnęła się Barbara ale zrobiło się jej nieswojo gdy uzmysłowiła sobie ,że ona by straciła życie po nocy poślubnej gdyby wyszła za Araba bo przecież nie jest już dziewicą….
-Camil Darien na szczęście nie jest doświadczonym mężczyzną i nie zorientuje się, że nie będzie dla mnie pierwszym pocieszała się Barbara
-prześpię się z nim jeszcze przed zaręczynami postanowiła sobie Foremanówna ...
niespodziewanie tego samego wieczora w trakcie poszukiwań królowej Neapolu i jej córeczki wpadł do ich domu Camil Darien i ze zmęczenia zdrzemnął się zasypiając w salonie medyka Olafa i jego żony Nory więc pozostawiono go tam by odpoczął po wyczerpujących poszukiwaniach…
-niech biedaczysko się wyśpi bo poszukiwania trwają dzień i noc i ludzie już padają ze zmęczenia powiedział do żony i córki medyk Olaf Lingsson zakazując by niepokojono młodego Dariena
-długo już śpi więc pójdę obudzić mego miłego pomyślała Barbara i gdy już wszyscy spali cichutko na paluszkach wyszła ze swojej sypialni do salonu gdzie na sofie leżał Camil twardo śpiąc a Barbi rozczulona jego widokiem spoglądała na niego trzymając świecznik w ręce
-oho chyba mu się śnię !!!zachichotała Barbara widząc wybrzuszenie w spodniach młodzieńca i postawiwszy świecznik na stoliku położyła się obok Camila wtulając się w jego muskularny tors widoczny przez rozpiętą koszulę a wtedy młodzieniec się obudził…
-co robisz Barbi??? wymamrotał półprzytomny Camil Darien
-ja nic spuszczając niewinnie oczęta wyszeptała Barbara ale niby przypadkiem odsłoniła swoje smukłe nóżki a wtedy podniecony młodzieniec zaczął ją całować i pieścić aż obojgu robiło się gorąco z podniecenia gdy tak zachłannie się całowali i w końcu rozochocony młodzieniec przewrócił ukochaną na wznak i zsunąwszy swoje spodnie położył się miedzy jej rozłożonymi nogami
-nareszcie będziemy się kochać pomyślała Barbara czekając aż poczuje ukochanego w sobie i gdy szybkim pchnięciem wszedł w nią głośno jęknęła z wrażenia i bólu bo był niezwykle szczodrze wyposażony przez naturę i choć nie była już dziewicą myślała,że ją rozerwie więc wbiła mu paznokcie w ramiona gdy nagle zwiotczał natychmiast zsuwając się z dziewczyny
Barbarę bolało jak podczas pierwszego razu z Danielem więc była tym bardzo zaskoczona i słowa wydusić z siebie nie mogła ciężko dysząc ....
-jesteś taka młodziutka i niewinna a ja tu przed ślubem dobrałem się do ciebie a to niegodne dżentelmena i człowieka honoru za jakiego się uważam mówił półgłosem Camil zapinając pośpiesznie swoje spodnie ...
-wybacz bo nie powinno w ogóle między nami do tego dojść w tym momencie usprawiedliwiał się zażenowany Camil
-chcę byś idąc do ślubu w białej sukni nieskalana stanęła ze mną przed ołtarzem oświadczył zdumionej Foremanównie Camil Darien
-nieskalana już nie jestem skoro jednak wszedłeś we mnie i napełniłeś mnie swym nasieniem szepnęła Barbarita nie patrząc na młodzieńca by nie uznał ją za zbyt śmiałą i wyuzdaną....
- najlepiej będzie kochanie by dopiero po pobłogosławieniu naszego związku przez księdza nasze ciała połączyły się w jedność i byśmy spłodzili potomków tak jak Bóg przykazał moralizował Camil nie chcąc dziewczynie się przyznać ,że nie tylko z nią miał kłopot w intymnej sytuacji i mimowolnie opadł po przedwczesnym wytrysku ...
-nie powiem jej ,że zawiodłem fizycznie i lepiej niech wierzy, że to przez przekonania religijne jej nie zadowoliłem bo nie wiem co ze mną jest nie tak i choć zanim zacząłem zabiegać o Barbi z innymi kobietami już próbowałem kilka razy to tylko się skompromitowałem bo tamte mnie wyśmiały i drwiły potem ze mnie, że jestem impotentem a przecież jestem młody, silny więc nie powinno mi się takie coś przydarzać i Barbara wiedząc o moich kłopotach z męskością mogłaby mnie porzucić i nie zgodzić się na ślub odmawiając jak wcześniej Danielowi Perezowi martwił się Camil Darien i udając, że szybko musi wracać do pałacu gubernatorskiego by kontynuować poszukiwania królowej Neapolu ubrał się i przed świtem wymknął z domu medyka zostawiając rozdrażnioną Barbarę samą
-czy podczas naszej nocy poślubnej będzie inaczej ??? zaczęła zastanawiać się Barbara wracając do swej sypialni i tam nalewając do miski wody podmywała się starannie ...
-może ja Camila nie podniecam wystarczająco i to dlatego mnie zostawił w pół drogi a o zakazach kościelnych mi mówił by mnie nie załamać zastanawiała się dziewczyna
-co robisz ??? tak o świcie się myjesz ??? zapytała Roksana wchodząc do sypialni siostry
-a co ??? ty spać nie możesz ,że tak wcześnie tu do mnie przyszłaś ???!!! warknęła do siostry Barbara...
-gdzie byłaś w nocy??? bo nie mogąc spać tu zajrzałam zapytała Roksana zaskoczona Barbi
-też nie mogłam spać i po ogrodzie spacerowałam skłamała Barbara
-z tarasu widać ogród i nie widziałam byś tam była chyba,że po ciemku chodziłaś mówiła dociekliwa Roksana do siostry...
-nie zamierzam ci się spowiadać siostrzyczko !!! wysyczała poirytowana Barbara...
-pamiętaj,że ja tu jestem u siebie a ty jesteś tylko gościem i nie waż się mnie śledzić syknęła Barbarita
-nie gniewaj się Barbi !!! ja tylko się o ciebie zaniepokoiłam gdy zastałam puste łoże zaczęła gorączkowo się tłumaczyć zażenowana Roksana
-nie musisz się o mnie troszczyć bo ja sama wiem czego chcę a czego nie !!! niegrzecznie odparła Barbara ale widząc smutek siostry pojednawczo już dodała
-daj rękę na zgodę bo w końcu jesteśmy siostrami to powinnyśmy się wspierać a nie kłócić uśmiechając się powiedziała Barbara
-byłaś w salonie u Camila??? zapytała Roksana ośmielona życzliwością siostry ...
-tak ale nikomu nie mów bo do niczego zdrożnego miedzy nami nie doszło skłamała ciekawskiej siostrze Barbara
-byliście sam na sam w nocy i nie bałaś się ,że on to wykorzysta ??? zapytała z niedowierzaniem Roksana
-Camil jest dżentelmenem i tylko się całowaliśmy i pieściliśmy zachichotała Barbara nie zamierzając nic więcej swej niedoświadczonej siostrze zdradzać...
-kochacie się to widać westchnęła Roksana
-nie przeczę,że go kocham a on mnie też chichocząc potwierdziła Barbara choć była zawiedziona ,że miłość duchowa u nich jak na razie nie idzie w parze z namiętną miłością fizyczną.....
w sypialni Nory i Olafa Lingssonów matka Barbary nie mogla spać rozmyślając o rozmowie z Johnem Foremanem poprzedniego wieczora
-wiercisz się całą noc kochanie i nie dajesz i mnie spać mruknął Olaf do żony ...
-po tym co nam wczoraj John powiedział nie mogę sobie miejsca znaleźć i nie wiem jak powiedzieć Barbarze,że powinna zrezygnować z Camila bo związek z nim ją unieszczęśliwi westchnęła Nora...
-też jestem tym zaskoczony bo polubiłem tego młodego Dariena i wiem,że Barbara go kocha i zrobiłaby dla niego wszystko ale w takiej sytuacji nie powinni się pobierać mówił Olaf do żony
-taki młody i już impotent a może to tylko złośliwe plotki i informatorzy Johna nie mówili prawdy,że w Veracruz Camil Darien romansował z młodymi wdówkami i one potem opowiadały,że w łożu jest niesprawny zaczęła głośno się zastanawiać matka Barbary
-jako medyk wiem,że takie przypadłości można leczyć ale nie we wszystkich przypadkach skutecznie bo może Camil ma jakąś wadę fizyczną,której nie da się usunąć mówił medyk Olaf
-nie mogę też przejść do porządku dziennego nad tym,że Camil odwiedzał lupanar i przecież tam mógł się czymś zarazić od tych panienek ściszając głos mówiła Nora
-wielu samotnych mężczyzn to robi i nie wiem czemu Johna to tak oburzyło jakby sam był święty a przecież za młodu jako pirat często z panienkami lekkich obyczajów się zabawiał a teraz uważa,że jego przyszły zięć powinien być nieskazitelny w tym względzie i nie chce zgodzić się by Barbara poślubiła Camila Dariena a przecież on ma już 21 lat i swoje potrzeby w tym zakresie...
-ja też idealizowałam Camila po tym jak stanął w obronie czci Barbary i chciał się pojedynkować gdy Daniel Perez ją oczerniał więc też myślałam,że on taki prawy i honorowy nie poszedłby do lupanaru smutno się uśmiechając mówiła Nora Lingsson..
-to było zanim tu przyjechał i zakochał się w Barbarze więc nie możemy go za to potępiać a zresztą skoro jest impotentem to raczej nie mógł się zarazić wstydliwą chorobą usiłował tłumaczyć bratanka wicekrólowej Camili medyk Olaf Lingsson...
-zaproś go na męską rozmowę Olafie i wypytaj czy te rewelacje Johna są prawdziwe i zbadaj go czy nie zaraził się wstydliwą chorobą od kobiet w lupanarze zaproponowała mężowi Nora...
-nie uwierzysz co podsłuchałam pod sypialnią twojej matki i ojczyma gdy wyszłam za potrzebą szeptała podekscytowana Roksana do Barbary bo usłyszawszy urywki rozmowy Olafa z Norą doszła do wniosku,że Camil Darien odwiedzając lupanar zaraził się wstydliwą chorobą i medyk Olaf Lingsson zamierza go leczyć
Barbara słysząc to niemal zemdlała z wrażenia
-to .. to ..niemożliwe by Camil był chory na taką chorobę!!! wydukała przerażona dziewczyna
-mówiłaś,że miedzy wami do niczego nie doszło wiec nie musisz się martwić ale teraz uważaj na niego a zresztą jak tylko nasz ojciec się dowie to nie dopuści byś wyszła za Camila bo strasznie pruderyjny się zrobił na starość westchnęła Roksana...
-Boże !!! co ja zrobiłam !!! jeśli Camil mnie dzisiejszej nocy zaraził to chyba umrę ze wstydu i rozpaczy gdy będę musiała ojczymowi się przyznać by mnie leczył rozmyślała zdesperowana Barbara
-co z tobą Barbi??? zrobiłaś się blada jak ściana...
-źle się czujesz ??? to może twego ojczyma zawołam by cię zbadał ??? gorączkowo pytała siostrę Roksana
-nikogo nie wołaj i daj mi poleżeć w spokoju a na śniadanie nie wstanę bo mnie głowa rozbolała powiedziała Barbara do siostry i zwinąwszy się w kłębuszek na swym łożu wyrzucała sobie w myślach,że znów postąpiła lekkomyślnie ....
-wolałabym już być w ciąży niż zarażona jakąś francą !!!
- jak Camil mógł mi to zrobić??? !!! najpierw zabawiał się z ladacznicami a potem wzniosłe słówka o miłości do mnie szeptał,że niby przed ślubem to grzech i nie powinniśmy współżyć ale we mnie się wpakował gorączkowała się wściekła Barbara Foremanówna.....
-jeśli Camil mnie zaraził nie chcę drania na oczy widzieć i nigdy mu tego nie wybaczę ,że będąc chory dopuścił byśmy się zaczęli kochać westchnęła Foremanówna.....
-Barbara chyba nie mówiła mi prawdy gdy powiedziała,że między nią a Camilem do niczego nie doszło bo tak przejęła się tym,że on może być chory na zaraźliwe choróbsko a i to ,że podmywała się rankiem utwierdza mnie w przekonaniu,że moja siostrzyczka uległa ukochanemu i teraz ma problem rozmyślała rezolutna Roksana
-to tak jak dziewczyna jest zbyt śmiała i na wszystko jej pozwalają bo ja za nic nie zrobiłabym tego przed ślubem i nie wyobrażam sobie co zrobiłby nasz ojciec gdyby dowiedział się,że Barbara nie jest już dziewicą a nawet zaręczyn jeszcze nie było wzdychała Roksana ...
-nie chciałabym być na jej miejscu ale muszę być dla niej wsparciem bo jesteśmy siostrami z jednego ojca mówiła sama do siebie Roksana zastanawiając się jak może pomóc siostrze,która jakoś jej nie ufa skoro nie zdecydowała się jej zwierzyć...
-dobrze,że Barbi jest taką niewinną i niedoświadczoną dziewczyną więc nie zorientowała się,że ze mną jest coś nie tak wzdychał sam do siebie Camil Darien wspominając to co zaszło miedzy nim a ukochaną ostatniej nocy...
- czemu nie mogę normalnie współżyć i kończę tak szybko choć teraz było już lepiej bo wczoraj zanim eksplodowałem chociaż zdołałem wejść na moment w ukochaną więc byłem dla Barbi jej pierwszym mężczyzną i ona już do mnie należy rozmyślał Camil Darien podczas poszukiwań królowej Neapolu i jej córeczki...
w akcji poszukiwań królowej Neapolu i jej córeczki brał udział też John Foreman i jego synowie bliźniacy Mark i Wiliam oraz Amir i Hassan
-dobrze,że cię widzę Camilu powiedział John spotkawszy niedoszłego narzeczonego córki Barbary i poprosił go w ustronne miejsce by na osobności porozmawiać z młodzieńcem
-witam pana uniżenie powiedział Camil chcąc zaskarbić sobie życzliwość ojca ukochanej dziewczyny..
-daruj sobie te grzeczności bo ja chcę ci tylko powiedzieć byś nie ważył się więcej spotykać z moją córką Barbarą bo nie jesteś dla niej odpowiednim kandydatem na męża !!! ostro powiedział John do bratanka królowej Camili de Salamanki...
-nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie potraktowanie z pańskiej strony bo my z Barbarą się kochamy i już zaręczyny wyznaczyliśmy a potem chciałbym szybki ślub zaczął mówić Camil Darien...
-zasięgnąłem o tobie języka bo żadnej z córek nie oddałbym byle komu i dowiedziałem się co o tobie mówią w Veracruz a ty zapewne już wiesz o czym mówię !!! groźnie powiedział John Foreman do zalotnika Barbary
-zrobię dla Barbi wszystko tak jak ona dla mnie i zapewniam pana,że moje problemy postaram się usunąć do czasu ślubu wyjąkał zażenowany Camil ...
-żadnego ślubu nie będzie i jeśli ci życie miłe to nie zbliżaj się więcej do Barbary i daj mojej córce spokój bo chyba nie chcesz bym cię publicznie zawstydził i nazwał po imieniu to co ci dolega pogardliwie powiedział John Foreman do Camila Dariena
-doszły do niego plotki o mojej impotencji uzmysłowił sobie zdenerwowany Camil słuchając słów Johna Foremana
-Barbara to jeszcze niewinne dziewczątko i dlatego ja jej ojciec muszę zadbać by dobrego męża miała a ty rozumiesz,że przez swoje problemy byś unieszczęśliwił każdą kobietę więc lepiej idź do klasztoru czy księdzem zostań a z kobietami daj sobie spokój !!! dodał John Foreman chłodno żegnając się z Camilem...
-mam nadzieję,że John Foreman Barbarze nie powiedział o tych plotkach z Veracruz a zresztą ona pewnie nawet nie wie,że mężczyźni mogą mieć problemy z potencją bo tylko ze mną w łożu była i zapewne myśli,że wszystko miedzy nami było jak należy zagryzając wargi mówił sam do siebie zmartwiony Camil Darien...
-podczas ostatniej nocy przekonałem się,że ze mną jest już lepiej i jeśli Barbi będzie cierpliwa i uległa to z czasem nasze pożycie będzie udane bo łączy nas prawdziwe uczucie mówił sam do siebie syn Vasca Dariena...
-nie mogę teraz Barbary zostawić po tym jak mi się oddała więc czy jej ojcu to będzie się podobało czy nie to zostaniemy najpierw narzeczonymi a potem małżonkami postanowił sobie bratanek wicekrólowej Camili...
w pałacu gubernatora wybuchła scysja pomiędzy królem Neapolu Carlosem a wicekrólem i wicekrólową Nowej Hiszpanii bo zdesperowany brakiem żony i córeczki Carlos śmiał wykrzyczeć Camili,że ona jest współwinna zaginięcia Kariny bo pozwoliła jej samotnie wyjść z pałacu na poszukiwania córeczki...
-Karina zawsze miała silny charakter i w żaden sposób nie mogłam jej powstrzymać bo tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedziała mi,że idzie szukać Mariángel i tylko poprosiła bym waszymi synkami się zajęła zaczęła tłumaczyć się Camila i Ricardo poparł żonę z oburzeniem mówiąc do Carlosa
-nie pozwolę o nic obwiniać Camili bo to wszystko konsekwencja tego ,że tobie sprzed nosa porwano córeczkę a my wszyscy robimy co możemy by je obie odnaleźć !!! krzyknął Ricardo do zięcia...
-Carlos to w rozpaczy powiedział bo już odchodzi od zmysłów,że obie swoje kobiety straci zaczęła łagodzić sytuację księżna Milka de Salamanca
-nie tylko on cierpi po zniknięciu Kariny i Mariángel bo my też zamartwiamy się o naszą córkę i wnuczkę powiedział Ricardo....
-nie czas na kłótnie i obarczanie się winą ale musimy zmobilizować więcej ludzi do poszukiwań bo czas działa na naszą niekorzyść stanowczo powiedział gubernator La Mariany Pedro de Salamanca ...
-to prawda a dotyczy to zwłaszcza Mariángel,która jest malutką dziewczynką i pewnie umiera ze strachu bez rodziców westchnęła Milka...
-chyba oszaleję jeśli szybko nie odnajdziemy ich obu łamiącym się głosem rzekł król Neapolu...
-musimy być dobrej myśli bo to niemożliwe by obie się nie odnalazły całe i zdrowe wtrąciła się Isabela Oligares...
-nie pojmuje jak Carlos mógł mnie obwiniać rozmyślała Camila i tak już nieszczęśliwa z powodu zniknięcia córki i wnuczki...
-gdzie Karina mogła iść szukać córeczki zaczęła się zastanawiać Camila i pierwsze co jej przyszło do głowy to pójść pomodlić się do pobliskiego kościoła by opatrzność natchnęła ją gdzie szukać i gdy wzorem Kariny wymknęła się z pałacu ....
w pustym o zmierzchu kościele natknęła się na postać ubraną w ciemny kaptur i już myślała ,że to Karina...
-Karinko !!! córeczko !!! coś mnie tu przywiodło gdy postanowiłam cię szukać !!! wykrzyknęła uradowana wicekrólowa Nowej Hiszpanii ale głos uwiązł jej w gardle gdy spostrzegła wystające spod kaptura blond włosy
-kim jesteś!!! zapytała Camila ze ściśniętym gardłem nie mogąc w pierwszej chwili dostrzec twarzy tajemniczej postaci bo świeca,którą trzymała w ręce nie dawała dużo światła...
-to ja Barbara Foremanówna wicekrólowo wyszeptała dziewczyna przestraszona obecnością innej osoby w kościele bo ona zaraz rozpoznała Camilę
-co pani tu robisz ??? zapytała szeptem Barbara
-też ciebie o to chciałam zapytać bo taka młodziutka dziewczyna nie powinna sama po nocy chodzić zwłaszcza teraz gdy zniknęła królowa Neapolu i jej córeczka mówiła z przejęciem Camila...
-słyszałam,że na neapolitańską królewnę napadł w rezydencji jej matki wąż zwany kobrą a ja tu kiedyś w podziemiach widziałam posążek złotej kobry więc pomyślałam,że może to mieć związek ze zniknięciem tej Mariángel wyszeptała z przejęciem Barbara rozglądając się na boki a jej wzrok padł na rzeźbę mnicha,któremu w oczodołach zaiskrzyły ogniki....
-chyba mam halucynacje ze strachu pomyślała Barbara ale Camila też miała oczy okrągłe z przerażenia gdy zza rzeźby wysunął się kościotrup z kosą
-rany Boskie !!! śmierć !!! przeżegnawszy się wyszeptała blada jak ściana Camila i wyciągnęła rękę do Barbary,która oparła się o jeden z filarów kościoła bo z wrażenia zrobiło się jej słabo i w tym momencie coś zazgrzytało złowrogo i pod nogami kobiet rozsunęła się płyta po czym w ułamku sekundy obie z Barbarą zachwiały się tracąc równowagę i przytulone do siebie kurczowo się obejmując nagle zapadły się w czeluście podziemi kościoła....
-ale się potłukłam jęknęła Camila a Barbara,która z ręki nie wypuściła krzesiwa oświetliła pomieszczenie do którego wpadły i z przerażeniem zobaczyły postać pochyloną nad kołyską
[link widoczny dla zalogowanych]
tymczasem w rezydencji gubernatora odkryto nieobecność wicekrólowej Camili i Ricardo wściekł się na Carlosa ,że to przez niego pewnie teraz Camila postanowiła szukać córki i wnuczki bo niepotrzebnie czynił jej wymówki...
-to jakaś paranoja !!! najpierw zaginęła Mariángel potem Karina idąc jej szukać a teraz nasza mama zawołał do ojca i braci gubernator Pedro de Salamanca ...
-spokojnie bo może gdzieś w zakamarkach pałacu ją znajdziemy !!! zawołały Milka i Joanna
-wszystko już kazałem przeszukać i mamy na pewno w pałacu nie ma !! głośno powiedział Pedro
podobne zaniepokojenie zapanowało w domu medyka Olafa Lingssona gdy Roksana powiedziała Norze,że Barbi wcale nie położyła się spać a uciekła przez okno sypialni...
-nie wierzę,że Barbara uciekła bo pewnie ten łajdak Camil Darien porwał nam córkę !!! wrzasnął John Foreman gdy przybył oznajmić Norze i ich córce,że stanowczo zakazał młodemu Darienowi zbliżać się do Barbary
-Barbara jest zakochana w Camilu i pewnie z nim dobrowolnie uciekła wtrącił się medyk Olaf Lingsson
-już ja jej tę głupią miłość wybiję z głowy !!! krzyczał wściekły John Foreman...
-oby tylko nic jej się nie stało pochlipywała Nora już nie wiedząc co dla jej ukochanej jedynaczki będzie najlepsze
-jeśli Barbi tak kocha Camila,że pomimo jego ułomności chce z nim być nie powinniśmy się sprzeciwiać nieśmiało rzekła Nora
-za żadne skarby nie oddam córki impotentowi !!! wycedził przez zęby John nie zważając na obecność Roksany,która zarumieniła się słysząc te słowa ale była zdziwiona,że ojciec nazwał Camila impotentem gdy zachowanie Barbary wskazywało,że jednak miedzy nią a Camilem doszło do intymnego zbliżenia...
Camil Darien był zaskoczony i zaniepokojony gdy doniesiono mu,że Barbara zniknęła ze swego domu i to jego podejrzewają,że ją porwał zapewne by do małżeństwa zmusić skoro jej ojciec sprzeciwił się ich związkowi....
-nie dość że umieram ze strachu gdzie jest teraz Barbi to Foreman gotów mnie o porwanie i ukrywanie jego córki oskarżyć zmartwił się bratanek wicekrólowej Camili
-przysięgam na wszystko,że nie wiem gdzie jest Barbarita zarzekał się Camil gdy ojczym Barbary medyk Olaf Lingsson go odnalazł i zaczął wypytywać a w końcu rozmowa zeszła na jego problemy zdrowotne i Camil zapewnił Olafa,że nie zachorował na żadną wstydliwą chorobę bo w lupanarze między nim a panienkami do niczego nie doszło gdyż ma problemy w stosunkach damsko-męskich ...
-ladacznice mi w moich problemach nie pomogły ale z Barbi było już lepiej wyrwało się Camilowi
-spałeś z moją pasierbicą??? zapytał zaskoczony Olaf
-no tak jakoś wyszło i pierwszy raz byłem w kobiecie choć to trwało krócej niż bym sobie tego życzył wyznał bez ogródek Camil traktując Olafa nie jako ojczyma ukochanej ale medyka,któremu nie wstydził się mówić o swoich intymnych ułomnościach ....
-z innymi nie udało mi się to co z Barbi bo ją kocham i pragnę najbardziej na świecie ale wiem ,że jej nie zadowoliłem i chciałbym to zmienić więc poradź mi panie co mam robić prosił zażenowany Camil ojczyma ukochanej dziewczyny...
-zbadam cię czy nie masz jakiejś wady fizycznej a potem pomyślimy jak ci pomóc powiedział z westchnieniem medyk Olaf Lingsson niezadowolony jednak z tego,że jego pasierbica oddała się młodzieńcowi jeszcze przed oficjalnymi zaręczynami
-Barbi obiecywała mi,że po doświadczeniach z Danielem Perezem będzie rozważna a tu znowu nie wytrzymała rozmyślał poirytowany ojczym Foremanówny...
-ale ty jesteś zbudowany !!! szepnął medyk Olaf gdy zobaczył Camila rozebranego poniżej pasa bo rozmiary przyrodzenia młodzieńca były imponujące
-inne kobiety widząc mnie nagiego najpierw z podziwem na mnie patrzyły a potem drwiły,że nie dałem rady bo zaraz oklapłem i tylko Barbara nic mi nie zarzuciła bo przecież byłem dla niej pierwszy i nie wie jak udane współżycie powinno wyglądać zwierzał się Camil medykowi bo był przekonany,że Barbi była nieskazitelna zanim przyszła do niego tamtej pamiętnej nocy...
Elena736 czekam teraz z niecierpliwością na Twój opis co Karinę spotka w podziemiach kościoła gdzie jest uwięziona jej córeczka
ela0909 i milka85 jeśli macie jakieś pomysły jakie perypetie będą miały Camila z Barbarą szukając Kariny i Mariángel lub inne sugestie to piszcie bo chętnie je uwzględnię w dalszym ciągu naszej historii
Pozdrawiam Wszystkich
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:25:49 13-07-12, w całości zmieniany 12 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:02:26 11-07-12 Temat postu: |
|
|
Świetnie to opisałaś Arabello naprawde fajny pomysł z tym żeby wicekrólowa Camila i Barbara znalazły sie razem w podziemiach koscioła .
Karina stała w ciemnej sukni z ciężkim starym i zardzewiałym mieczem w prawej ręce. Był bardzo ciężki, ale strach który czuła patrzac na córkę w rękach szleńców dodawał jej siły i odwagi. W podziemiach było chłodno, ale królowa odrzuciła czarną pelerynę bo z wściekłości było jej gorąco.
Wicekrólowa Camila i Barbara Foreman właśnie odwróciły wzrok od kołyski nad którą stała kostucha i spojrzały zszokowane na królową Karine która z mieczem w ręku stałą naprzeciw zakapturzonego mężczyzny.
-Przerażona wicekrólowa i Barbara zdały sobie sprawe z tego, że królowa walczy z zamaskowaną postacią, a stawką jest życie jej i jej córki, a także ich.
- Karina z wściekłością zrozumiałą dla matki która broni swojego dziecka wykonałą kolejny ruch uderzając w napastnka, ale ten niewiadomo jak znalazł się nagle o pare kroków dalej. A widząc zdziwioną mine królowej zaśmiał się drwiąco.
- Ty łajdaku kim jesteś! - krzyknełą z nutką histerii królowa
- Zakapturzony mężczyzna tylko jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
- Jestem czymś gorszym od śmieci- osdarł wreszcie.
- Ty tchurzu, czemu nie zdejmiesz kaptura, wstydzisz się pewnie swojej oszpeconej twarzy- rzekła z obrzydzeniem królowa Neapolu.
- Nie Karino nie- myślała wicekrólowa Camila lecz nieodważyła się powiedzieć ani słowa na głos. Dziecko nieprowokuj tego szaleńca- myślała ciężko patrząc to na walczącą córke to na wnóczkę w kołysce z kostuchą nad głową.
Zakapturzony mężczyzna popatrzył nagle na królową i powiedział- niektórzy nazywają mnie szybkim gadem i z niesamowitą szybkością przeciął swoim mieczem tren sukni Kariny, która uchyliła się w ostatniej chwili przed ostrzem miecza .
- Ty! - wysyczałą wściekle Karina gotowa na wszystko byle tylko wygrać tę walkę i zamachnęła sie na przeciwnika ale ten znowu zrobił unik.
- Mężczyza widząc wściekłe spojrzenie królowej zaśmiał sie i powiedział:
"Wasza wysokość jest dla mnie wielkim zaszczytem to że mogę walczyć z jej wysokością, ale jak tak dalej pójdzie to w końcu nikt niewygra tej wojny"- powiedział dziwnym głosem zamaskowany mężczyzna.
- Dobrze, powiedziała opanowanym głosem królowa, a więc co proponujesz???
Mężczyzna zacząłmówić o Francji, i w końcu nawiązał do tego iż w ostatnim czasie bardzo popularną grą są tam szachy.
- Czy wasza wysokość potrafi grać w szachy?- spytał zakapturzony
- Karina w myślach się cieszyła, bo ona również wiedziała, że jest to bardzo modne we Francji i sama na własnym dworze również zapoczątkowała tę gre. Jak dotąd była najlepsza , ograła wielu którym przysługiwał tytuł mistrza szachownicy.
- Umiem - odparła ostrożnie, niechcąc się zdradzić z tym, że jest najlepsza.
- Nieznajomy tylko się zaśmiał i pstryknął palcami, w mgnieniu oka obok nich zapaliło sę mnóstwo świec pokazując czarnobiałą szachownicę i figury na niej poustawiane.
- Wobec tego zaczynajmy powiedział i bezszelestnie usiadł po stronie czarnych figur, a królowa Karina bez słowa zajeła swoje miejsce przy figurach białych.
- Białe zaczynają wasza wysokość- rzekł drwiąco patrząc na królową Neapolu.
- Wiem - powiedziała lodowato królowa i zrobiła pierwszy ruch.
O matulu- jękneła Barbara Foreman- a co będzie jeśli jej wysokosć przegra???
- Przestań dziewczyno, nawet niewolno nam tak myśleć- odparła wicekrólowa, jednak jej myśli nieustannie przedstawiały właśnie taki widok.
- Lepiej pomyślmy jak uwolnić królewnę od tej kostuchy- powiedziała szeptem do Barbary wicekrólowa Camila. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:22:59 14-07-12 Temat postu: |
|
|
w podziemiach kościoła nieopodal pałacu gubernatora La Mariany wicekrólowa Camila podeszła cichutko do kołyski nad którą pochylona stała figura kostuchy okryta białym płótnem i spojrzała na leżącą w ogromnej kołysce neapolitańską królewnę...
Mariángel też podniosła na nią swoje błękitne oczęta uśmiechając się leciutko a od jej pogodnego oblicza jakby zajaśniało niebiańską poświatą w tych ponurych lochach ...
-no już mój aniołeczku babcia cię stad zabierze wyszeptała Camila do wnuczki i gdy Camila wyciągnęła ręce by z kołyski wziąść swoją wnuczkę mimochodem strąciła płótno okrywające kostuchę i oczom obu kobiet ukazał się kościotrup odziany w strzępy mniszego kaptura trzymający w rękach karty
[link widoczny dla zalogowanych]
-o rany !!! wyrwało się Barbarze, która instynktownie odskoczyła w bok na szczęście nie opuściwszy lampki oliwnej którą trzymała w ręce wyszeptała
-jeden szaleniec gra z królową Kariną w szachy a ta kostucha chętnie z nami zagrałaby w karty
-zmarłych nie należy się bać bo nawet tak złowrogo wyglądający szkielet nie może nam nic zrobić ale ten żywy bandzior grający z Kariną o życie jest naprawdę niebezpieczny mówiła szeptem Camila wskazując na córkę i zakapturzonego mężczyznę...
-mój ojczym Olaf Lingsson mówił mi kiedyś,że miłość to jakby gra w szachy więc skoro królowa Karina ma szczęście w miłości bo król Neapolu Carlos świata poza nią nie widzi to i teraz wygra tę partie z tym szaleńcem szepnęła Barbara
-tak musi być bo nie wyobrażam sobie straty córki westchnęła wicekrólowa Camila de Salamanca biorąc wnuczkę na ręce i mocno przytulając do piersi by Mariángel poczuła się bezpieczna...
-no już !!! wnusiu ukochana jestem przy tobie i tak jak twoja mama przyszłam tu by cię uratować ze szponów tego wcielonego zła szeptała do przestraszonej królewny
Mariángel przylgnęła do babci i zamknąwszy oczka przysnęła kurczowo zaciskając raczki na materiale sukni przy jej dekoldzie
przez chwilę Camila trzymająca w ramionach śpiącą wnuczką i Barbara Foremanówna jak zahipnotyzowane przyglądały się grze w szachy w której stawką było ich życie i nagle Camila uzmysłowiła sobie,że nawet gdy Karina wygra tę partię szachów mężczyzna w kapturze może i tak choć choć jedną z nich zabić bo przecież jest szaleńcem
-co tu robić gorączkowo zastanawiała się Camila gdy poczuła szturchniecie w bok i Barbara odepchnęła ją tak mocno ,że aż zatoczyła się ma ścianę omal nie upuszczając śpiącego dziecka i już miała krzyknąć do Foremanówny co też ona wyprawia i jak śmiała to zrobić gdy zobaczyła rozdziawioną paszczę kobry,która by ją lub królewnę ukąsiła gdyby Barbi wcześniej dostrzegłszy gada nie zareagowała właśnie w ten sposób ratując im życie
-uratowałaś nas przed ukąszeniem tej jadowitej bestii wyszeptała pobladła z wrażenia wicekrólowa Camila do Foremanówny,która nie tracąc czasu błyskawicznie rzuciła na gada szkielet stojący nad kamienną kołyską i tym odgoniła węża od nich...
-niech ta vibora zajmie się tą kostuchą i ją sobie kąsa a nie nas żywych zachichotała nerwowo Barbara i by uniemożliwić wężowi ponowny atak narzuciła na niego duży kosz wiklinowy uwięziwszy pod nim kobrę...
-musisz stąd wynieść królewnę Mariángel a ja tu zostanę do pomocy mojej córce gdy zakończy się ta gra wyszeptała wicekrólowa Camila do Barbary
Foremanównie z emocji zaschło w gardle i widząc dzbanek z nalewką stojący na murku w zasięgu jej ręki bez zastanowienia łyknęła sporą porcję płynu by ugasić pragnienie...
-co robisz !!! to może być trucizna a ty ją wypiłaś !!! z dezaprobatą syknęła Camila do Barbary
-trochę dziwny ten płyn ale orzeźwiający i jakoś trupem nie padłam zbagatelizowała obawy wicekrólowej młodziutka Foremanówna...
-nie wiem w którą stronę iść bo te lochy mogą być labiryntem i pobłądzę z jej wysokością neapolitańską królewną zaczęła mówić Barbara nie chcąc rozdzielić się z wicekrólową Camilą...
-nie możemy tu tak bezczynnie stać i musisz iść i sprowadzić pomoc szeptem Camila instruowała dziewczynę podając jej śpiącą wnuczkę na ramię a do drugiej ręki oliwną lampkę by oświetlała sobie drogę w ciemnościach podziemi....
[link widoczny dla zalogowanych]
-teraz gdy szaleniec jest zajęty grą mamy szansę byś ty z dzieckiem mu umknęła bo się nie zorientuje więc idź natychmiast i masz tu jeszcze kłębek wełny,który ze sobą zabrałam i rozwijając go powoli będziesz znaczyć drogę i jeśli znajdziesz wyjście z tych lochów my z Kariną po rozprawieniu się z tym szaleńcem podążymy twoim tropem by się stąd wydostać mówiła do Foremanówny matka królowej Neapolu ....
-no tak ja mam przecierać szlaki z dzieckiem na ręku a one po nitce wyjdą z labiryntu lochów rozmyślała Barbi poirytowana rozkazującym tonem wicekrólowej Nowej Hiszpanii ale chcąc nie chcąc podreptała jedną ręką trzymając przytuloną do niej Mariángel ,która objęła ją za szyje obiema rączkami jakby wiedząc,że musi podporządkować się starszym i być cichutko a drugą ręką niosąc oliwną lampkę i kłębek wełny rozwijający się z każdym jej krokiem ....
wicekrólowa Camila tymczasem rozglądała się uważnie po skąpo oświetlonym pomieszczeniu by znaleźć coś do obrony siebie i córki po zakończeniu partii szachów bo nie wierzyła,że szaleniec to człowiek honoru i po przegranej w tej królewskiej grze da im spokojnie stąd odejść .....
-może ja też się napiję tej nalewki co Barbara pomyślała wicekrólowa Camila i po chwili wahania nasyciła nią swe pragnienie nie wiedząc,że to specjalny napój z jadowitych wilczych jagód powodujący u ludzi najpierw halucynacje,paraliż a w końcu stan letargu podobny do śmierci tak,że wiele osób w takim stanie pochowano żywcem sądząc,że już nie żyją ....
w pałacu gubernatora było burzliwie bo zdenerwowani mężowie Kariny i Camili znów posprzeczali się o zniknięcie królowej Neapolu a John Foreman o mało nie pobił się z Olafem Lingssonem i Camilem Darienem,którzy zamartwiając się zniknięciem Barbary jednocześnie twierdzili,że ślub młodych musi się odbyć bo łączy ich prawdziwa miłość a przeszłość Camila,który pomimo wizyt w lupanarze nie zaraził się żadnym choróbskiem w tym momencie nie ma znaczenia ....
Nora matka Barbary stanęła po stronie Olafa i córki mówiąc Johnowi Foremanowi,że wyprawa ślubna Barbary jest już gotowa i w tydzień po zaręczynach odbędzie się ślub i wesele bo nawet suknię już zleciła krawcowej uszyć na tę okoliczność ...
-póki co panna młoda wam zniknęła i nie o ślubie trzeba myśleć tylko by ją odszukać !!! z cynicznym uśmieszkiem patrząc na ukochanego Barbary i jej ojczyma powiedział John Foreman nadal uporczywie nie zgadzający się oddać córki Camilowi....
-gdzie może być Barbara zachodził w głowę Camil Darien podtrzymywany na duchu przez swego bratanka Alexa Dariena syna Paca i Tity....
-ty Alexie lepiej otwarcie przed Johnem Foremanem mnie nie popieraj bo gdy go się do ciebie uprzedzisz gotów i tobie odmówić później ręki swej drugiej córki Roksany radził bratankowi Camil Darien
-jesteśmy stryjku rodziną a rodzina trzyma się razem w potrzebie więc będę ci pomagał czy komuś się to podoba czy nie !!! stanowczo oświadczył Camilowi Alex Darien ...
-medyk Olaf Lingsson został pilnie wezwany na drugi koniec wyspy do grupy ludzi,którzy przypłynąwszy z Europy podejrzewali,że zachorowali na jakąś chorobę zakaźną więc postanowiono tam urządzić kwarantannę do czasu gdy sytuacja się wyjaśni czy ta choroba może się dalej rozprzestrzenić a podczas jego nieobecności w stolicy La Mariany miał go zastępować młody człowiek od niedawna uczący się u Olafa fachu medyka ...
-jedyna córka mi się gdzieś zapodziała !!! ty wyjeżdżasz więc sama jak palec zostanę !!! płakała Nora Lingsson na wieść o wyjeździe męża
-widzisz kochanie taki los medyka,że musi być na każde zawołanie i choć teraz gdy zaginęła nasza Barbi nie powinienem cię samą zostawiać ale sama rozumiesz,że tylko ja jako doświadczony medyk mogę pomóc tamtym ludziom w potrzebie a tutaj wspierać cię będzie we wszystkim gubernator Pedro de Salamanca i jego kuzyn Camil Darien prawie narzeczony naszej Barbary bo mi to solennie obiecali szeptał Olaf do zdesperowanej żony...
w podziemiach kościoła Barbara kluczyła po zarośniętych pajęczynami korytarzach prawie się już zataczając....
-ale ta Mariángel ciężka westchnęła Barbara,która po nalewce z wilczych jagód zaczęła słabnąć i ledwo trzymała małą dziewczynkę na ręce powoli idąc labiryntem podziemnych korytarzy kościoła nieopodal pałacu gubernatora La Mariany...
-o Boże !!! śmierć mnie ściga z kosą wyjąkała przerażona Foremanówna,która już zaczęła mieć halucynacje i omamy wzrokowe
-odejdź !!! ja i ta mała chcemy jeszcze żyć !!! bełkotała nieskładnie Barbara mająca takie przerażające zwidy i język też już się jej plątał bo paraliżowało jej mowę...
-muszę dojść do wyjścia i uratować tę niewinną dziecinkę rozmyślała Barbara i ostatkiem sił w końcu udało się jej znaleźć wyjście z podziemi i ledwo już powłócząc nogami wyszła jakimś zarośniętym krzewami przejściem wychodzącym za murami kościoła i przywlokła się do bram pałacu gubernatorskiego a widząc ludzi biegnących do niej bo z oddali już zauważono jej sylwetkę osunęła się bezwładnie na kolana i kładąc obok siebie królewnę padła jak nieżywa zapadając w letarg...
-medyka !!! wołać medyka !!!rozkazał natychmiast gubernator Pedro de Salamanca gdy niemal równocześnie z królem Carlosem dobiegli do leżącej na ziemi Barbary i małej Mariángel...
król Neapolu Carlos natychmiast chwycił ukochaną córeczkę na ręce i płacząc całował ją po ślicznej twarzyczce a Pedro bez skutku starał się docucić nieprzytomną Barbarę Foremanównę
-zastępujący medyk Olafa Lingssona niedoświadczony młodzieniec po zbadaniu Foremanówny orzekł,że Barbara nie żyje .....
-Boże jak ja to powiem jej matce Norze,ojcu Johnowi Foremanowi i ukochanemu Camilowi Darienowi !!! krzyknął zdesperowany gubernator Pedro de Salamanca
-Barbara jakimś cudem odnalazła i uratowała moją córeczkę ale sama przy tym zginęła mówił król Carlos do swoich szwagrów książąt Pedra,Fernanda ,Andresa i Carmela de Salamanków...
-taka śliczna i młodziutka i już nie żyje powtarzały z niedowierzaniem zszokowane księżne Milka,Joanna i Halszka...
-jej matka Nora suknię ślubna dla niej szykowała by do ołtarza z Camilem Darienem poszła a teraz ją w tej bieli pochowa w trumnie rozpłakała się Isabela Oligares żałując rodziców Barbary Foremanówny a zwłaszcza jej matki,która jedyne dziecko utraciła ...
-skoro Barbara odnalazła Mariángel to może i Karina z Camilą wkrótce do nas wrócą całe i zdrowe zaczął głośno zastanawiać się wicekról Ricardo de Salamanca...
-szkoda,że Barbara przed śmiercią nie zdołała nic nam powiedzieć gdzie była przetrzymywana Mariángel bo może tam też są nasze żony Carlosie mówił zatroskany wicekról Ricardo do zięcia ....
-to okropne ,że choć Mariángel już jest z nami bezpieczna to wciąż nie wiemy nic o królowej Karinie i wicekrólowej Camili denerwowali się wszyscy w pałacu księcia Pedra de Salamanki ....
-to nieprawda,że moja córka nie żyje !!!! wrzeszczała oszalała z bólu Nora gdy ją powiadomiono o śmierci jedynaczki a zszokowany tym John Foreman tulił ją bezskutecznie usiłując uspokoić bo rozpacz nieszczęsnej matki nie miała granic ....
-będziemy czuwać przy Barbarze zapowiedziały Joanna i Roksana gdy dowiedziały się o nagłej i niespodziewanej śmierci przyrodniej siostry i gdy przeniesiono Foremanówne do domu jej matki i ojczyma uklękły tam modląc się Joanna do Boga a Roksana do Allaha....
Camil Darien też przybiegł tam pędem i padł na kolana przed łożem na którym położono Barbarę i z niedowierzaniem przyglądał się pobladłej twarzyczce ukochanej bo dziewczyna wyglądała jakby spała....
-dlaczego ???? dlaczego Boże mi ją zabrałeś ??? gładząc ukochaną po włosach szeptał Camil a łzy same toczyły mu się po twarzy....
-pogrzeb musi być szybko bo panują okropne upały i nie chcę by jakaś zaraza tu się rozprzestrzeniła bo nie wiadomo dlaczego seniorita Barbara tak szybko umarła mówił zastępujący medyka młodzieniec
-nie dam pochować córki dopóki mój mąż medyk Olaf tu nie wróci bo to on ją jak ojciec wychowywał i chcę by się z nią pożegnał przez złożeniem do grobu oświadczyła wszystkim Nora Lingsson,która prawie nie kontaktowała z rozpaczy siedząc w sypialni jedynaczki ubranej już do pochowku w śnieżnobiałą suknię ślubną,w której miała brać ślub a teraz w niej miała być złożona na wieczny spoczynek w grobowcu rodzinnym ....
Nora Lingsson wbrew wszystkim nie pozwalała włożyć córki do trumny tak więc Barbara wciąż leżała na swym panieńskim łożu i wyglądała jakby po prostu zasnęła....
wszyscy żałując przedwcześnie zmarłej dziewczyny już do pogrzebu się przygotowywali czekając na przyjazd Olafa Lingssona po którego pilnie posłano by wracał do stolicy nie informując go na razie dlaczego tak nagle go wezwano do powrotu....
John Foreman widząc rozpacz Camila Dariena po nieoczekiwanej śmierci Barbary zmienił nastawienie do niedoszłego zięcia...
-widać ten młokos prawdziwie kochał moją córkę i niepotrzebnie tyle złych słów mu powiedziałem nie zgadzając się na jego związek z Barbarą rozmyślał Foreman zdruzgotany utratą córki ...
-Barbara wychowywała się z dala ode mnie tu na La Marianie z matką i ojczymem ale była jedną z moich córek i kochałem ją bardzo rozpłakał się John żaląc się swojej żonie księżniczce Aiszy...
-to straszne dla rodzica stracić dziecko a ty Johnie już po raz kolejny tego doświadczasz bo niegdyś w Nowym Orleanie zabito ci pierworodnego syna Johna juniora ,potem straciłeś dwóch ledwo narodzonych synków z trojaczków których ci urodziła hrabina Ursula Devreaux a teraz jeszcze córkę Barbarę wzdychała Aisza pocieszając męża....
Elena736 teraz czekam na twój opis rozgrywki szachowej królowej Kariny a jeśli miałaś inne plany co do królewny Mariángel to napisz a wtedy ja skoryguję swój opis
pozdrawiam Wszystkich ,którzy jeszcze czytają tę kontynuacje
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:14:40 16-07-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:53:24 19-07-12 Temat postu: |
|
|
i co dalej??????Może jednak Barbara się ocknie ????????
Kontynuacja jest naprawde fascynujaca , podziwiam twórczynie , pozdrawiam cieplunio, jestem wierna Pasion , czytam Wasze dzieło z ogromna ciekawoscią , co w dalszzym ciagu tej pieknej sagi tak znakomitej kochanej rodziny sie wydarzy ....... |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:08:59 20-07-12 Temat postu: |
|
|
Myślę, że co do Mariángel wszystko może zostać tak jak napisałaś Arabello, a ja już piszę co dalej . Bardzo mi się spodobał wątek który wstawiłaś z Barbarą i Camilą w podziemiach kościoła
Pozdrawiam serdecznie |
|
Powrót do góry |
|
|
Elena736 Detonator
Dołączył: 24 Lut 2011 Posty: 490 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:06:40 20-07-12 Temat postu: |
|
|
W podziemiach kościoła walka na szachy toczyła się dalej pomiedzy tajemniczym mężczyzną a królową Neapolu. Wicekrólowa Camila zastanawiała się czy Barbara już wyszła razem z Mariángel i przekazała w pałacu jej syna Pedra wieści o nich.
- Mam nadzieje, ze niedługo tu przybędą myślała gorączkowo wicekrólowa Camila patrząc jak Karina zbliża się do zwycięstwa. Niestety Camila była coraz bledsza i zaczęła mieć halucynacje.
- Och nie, wymamrotała z trudem wicekrólowa patrząc jak mężczyźnie który gra z królową nagle wyrastają wielkie czarne skrzydła i po jego obu bokach pojawiają się ogromne kobry szykując się do ataku na jej córke.
- Karino uważaj!0 chciałą wykrzyknąć, ale z jej gardła niewydobyło się ani jedno słowo, poczym całkiem przerażona upadła i zasneła.
Mamo!!!- krzykneła Karina do Camili
- Co jej zrobiłes??- spytała wściekła Karina
- Nieznajomy zachichotał i powiedział- och to nic takiego, pozatym to niemoja wina, twoja matka napiła się pewnego płynu i zapadła w letarg, ale nieumarła to tylko tak wygląda. Możesz być jaśnie pani spokojna- zaśmiał się mężczyzna.
- Jak mam być spokojna w oecnej sytuacji, jak śmiesz mówić mi coś takiego- wysyczała z furią w oczach królowa Karina.
- Spokojnie wasza wysokość- już powiedziałem, że twej matce nic poważnego niedolega, dokończmy gre-powiedział z naciskiem mężczyzna.
Karina zachowując zimną krew zabarała sie do ukończenia szachowej rozgrywki:
- Szach i mat- wygrałam - powiedziała z triumfem w głosie
- Owszem- zachichotał nieznajomy
- Oddaj mi córkę i pozwól nam z tąd wyjść razem z moją matką.- zażądałą królowa
- Dobrze- powiedział mężczyzna zaśmiawajac się, ale czy niechcesz najpierw o pani dowiedzieć się z kim walczyłaś???- spytał mężczyzna
- Owszem , chcę- powiedziała bez zastanowienia Karina
Więc poznaj mnie!- wykrzyknął nieznajomy i odrzucił w bok czarną pelerynę ukazujac przystojną choć niepierwszej młodości już twarz.
Królowa Karina patrzyła na mężczyzne usiłując sobie przypomnieć czy go zna, ale była pewna, że nigdy go niewidziała.
- Jestem młodszym bratem Arhtura! Narzeczonego twojej ciotki Éléonore.
- Och- wyrztusiła Karina
Zabiłem ją- zaśmiał się strasznie mężczyzna. Wasza wysokość wie co znaczy kochać?
- Karina skineła głową, czekając na dalsze wyjaśnienienia.
-Gdy mój brat przebywał za granicą, ja poznałem piękną kobietę. Jej uroda olśniewała, byłem zachywcony doskonałością jej oblicza. Najpierw myślałem że to nimfa, ale później dowiedziałem się że jest ona siostrą Ernesta Cárdenas de Ruíz niesamowicie bogatego człowieka i że ich rodzina jest wielce szanowaną, szlachcice-prychnął poirytowany. Zacząłem zalecać się do Éléonore. Wybierałem się na konne przejażdzki o tej samej godzinie, przychodziłem do jej domu, i byłem tak blisko , zdobyłbym ją gdyby nie Arthur! Wrócił na La Mariane z podróży....
- Królowa Neapolu słuchała z przerażeniem całej histori.
- Arthur, był ode mnie starszy, przystojniejszy, i oczywiście był właścicielem całego majątku. Oczarował ją, zakochali się w sobie. Później próbowali mi tłumaczyc, że połączyło ich uczucie.....-powiedział wściekle mężczyzna.
- I co było dalej?- ponagliła królowa Karina
- Zaręczyli się. Niemogłem tego znieść, że z dwuch braci ona wybrała Arthura, starszego brata- mamrotał mężczyzna. Niemogłem znieść tego że odmówiła mi siebie, swojego ciała. Postanowiłem, że i tak Éléonore będzie moją, może nie żoną, ale uczynie ją swoją kobietą...- zaśmiał się znowu mężczyzna
- Zgwałciełeś ją!?- krzykneła pełna obrzydzenia królowa Neapolu
- Nie -przyznał smutno mężczyzna- nieudało mi się. Ale to ja zaaranżowałem to morderstwo, wszyscy myśleli, że koń ją zabił zachichotał mężczyzna, a tymczasem ja do niej strzeliłem- wykrwawiła się... powiedział zmieszany. Zaciągnałem jej zwłoki tutaj i pochowałem- prosze spojrzeć tam wasza królewska mość- powiedział meżczyzna wskazując na jakis punkt za Karina.
- Gdy Karina się odwróciła zobaczyła rzeźbioną trumne z wizerunkiem kobiety, w tej chwili na trumnie siedziała kobra.
- Ty potworze- wykrztusiła królowa .
- Niechciałem jej zabić, najpier chciałem się z nią zabawić, mieć jej ciało we władaniu, ale no cóż nieudało mi się- przyznał zawiedziony.
- Dosć już chce zabrać moją córke i matkę i wyjść z tąd!- powedziałą stanowczo królowa
- Nie tak szybko pani
- Przecierz wygrałam- powiedziała podejrzliwie Karina
- Owszem, ale ja jeszcze nieskończyłem- zagrzmiał mężczyzna
- Słucham- powiedziała jednająco królowa
- Hmn.. muszę przyznać że w tej rodzinie są przepiękne kobiety- powiedział patrzac głodnym wzrokiem na Karine, ależ nie nie, wasza wysokość nieobawiaj się, chętnie bym się z najjaśniejsza panią zawawił, ale niemam na to czasu, a po za tym odkąd ujrzałem waszą córkę, znów myśle tylko o jedej blondynce- uśmiechnął się mężczyzna
- Jesteś obrzydliwy- powiedziała Karina wiedząc co mężczyzna ma na myśli.
- a teraz wasza wysokość raczy posłuchać:
- Wygrałaś o pani tę partie szachów, i dlatego pozwole odejść tobie i twojej matca, ba twą córkę zabrała z tąd ta dziewczyna- gdybyś niezauważyła a ja na to pozwoliłem bo mam nowy plan- zachichotał mężczyzna
- Zabiorę twoją córkę gdy osiągnie wiek odpowiedni do zamążpójscia, powiedzmy sześnaście lat, ona będzie moja- zaśmiał się mężczyzna
- Nieeee, nigdy ci na to niepozwole, nieuda ci się jej porwać- krzyczała królowa Neapolu
- I wezwe sobie od niej to czego niedała mi jej ciotka- kontynuował mężczyzna nic sobie nierobiąc z krzyków królowej.
- Nigdy do tego nie dojdzie! powiedziałą stanowczo królowa z nienawiścią patrząc na mężczyne.
- Owszem dojdzie wasza wyokość, a teraz możesz odejść z matką- powiedział
- O nie, najpierw cie zabije- krzyknela Karina i chwyciła za miecz.
- Mężczyzna westchnął , i tak niedasz rady mnie zabić pani, powiem ci tylko jak mam na imie , zanim znikne
- Królowa zamachneła się z całej siły na mężczyzne, ale jego już tam nie było..
- Nazywam się Gareth- powiedział i już go niebyło, a miejscy w którym sta wypełniel szary dym.
- Krolowa rozglądała się chwile po podziemiach, poczym podeszłą do matki, chwyciła ją pod pachy i zaczeła ciągnąć tam gdzie poszła. Barbara.
- Najpierw musimy z tąd wyjść , a później zadbam o to by groźba Garetha nigdy się niespełniła- postanowiła Karina ciągnąc matke na powierzchnie.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:00:46 20-07-12 Temat postu: |
|
|
Elena736, wprowadziłaś magię do naszej historii i fantazja cię nie opuszcza więc liczę na dalsze emocjonujące przygody naszych bohaterów ,które wymyślisz
ela0909 będzie tak jak napisałaś,pozdrawiam Wszystkich serdecznie
na La Marianie w domu medyka Olafa i jego żony Nory niedoświadczony młodzieniec zastępujący medyka Olafa Lingssona upierał się by pomimo sprzeciwów matki Barbary Foremanówny pochować szybko zmarłą dziewczynę nie czekając na powrót jej ojczyma Olafa by ten uczestniczył w pogrzebie pasierbicy....
-już mówiłam i zdania nie zmienię i nie pozwolę na to by Olaf nie pożegnał naszej córki !!! wrzasnęła zdesperowana Nora Lingsson
-ona wygląda jak żywa i może nie umarła a tylko jest nieprzytomna nieśmiało powiedział Camil Darien,który nie mógł pogodzić się ze śmiercią ukochanej i przykładając jej lusterko do ust zobaczył,że jest zamglone więc z radością zawołał do Joanny i Roksany przyrodnich sióstr Foremanówny
-Barbi żyje bo oddycha !!! pokazując im lusterko chwycił dziewczynę w ramiona i choć jej bezwładne ciało przelewało mu się przez ręce przytulił ją mocno do siebie i ucałował w usta ale dziewczyna ani drgnęła...
-ocknij się kochanie !!! szeptał nie zrażony brakiem reakcji dziewczyny Camil...
-proszę zostawić zmarłą w spokoju !!! donośnym głosem powiedział zastępujący medyka młodzieniec gdy wszedł do sypialni Foremanówny i zobaczył ,że Camil Darien tuli swoją ukochaną i szepcze jej do ucha jak bardzo ją kocha...
-ona nie umarła bo oddycha choć ledwo, ledwo ale lusterko jest zamglone jej oddechem mówił podekscytowany bratanek wicekrólowej Camili...
-wydaje ci się !!! prychnął zastępca medyka Olafa Lingssona...
-chcesz żywcem pochować moją dziewczynę a ja póki żyję do tego nie dopuszczę !!! wycedził przez zęby Camil poirytowany lekceważącym tonem pseudo medyka.....
-może ją zmumifikujesz i truchło przy sobie zatrzymasz zadrwił z młodego Dariena
-ona jest moja i nie dam nikomu jej skrzywdzić !!! obejmując Barbarę powiedział Camil i poczuł jak dziewczyna lekko wygięła się i jakby jęknęła cichutko...
-budzi się do życia !!! BARBI ŻYJE !!!krzyczał Camil energicznie potrząsając ukochaną a jego krzyki sprowadziły do sypialni dziewczyny resztę jej rodziny i po kilku minutach poklepywania jej po twarzy i obmywaniu zimną wodą Barbara otworzyła oczy i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się dookoła a widząc na sobie suknie ślubną zdziwiła się dotykając śnieżnobiałego materiału...
-co się dzieje ??? wydaliście mnie za mąż a ja nic nie pamiętam pytała zdezorientowana Foremanówna
-chciałbym byś już była moją żoną z radością w głosie powiedział Camil Darien do ukochanej ale Barbi zaczęła go odpychać....
-nie wyjdę za ciebie Camilu bo zadawałeś się z ladacznicami i jesteś zarażony paskudną chorobą wysyczała mu do ucha z odrazą patrząc na młodego Dariena...
-córciu !!! ty żyjesz z płaczem dopadła do Barbary Nora Lingsson i zaczęła ją ściskać i całować odsuwając od niej Camila
-Barbara chyba uwierzyła plotkom i oszczerstwom na mój temat i myśli,że odwiedzając lupanar zaraziłem się jakąś francą pomyślał zaraz Camil Darien analizując słowa ukochanej ale nie mógł się do niej dopchać bo matka,ojciec i przyrodnie rodzeństwo ją otoczyło ciesząc się ,że Barbara żyje bo jakby zmartwychwstała....
-córeczko !!! tak się cieszę,że nie umarłaś wyszeptał wzruszony John Foreman do Barbary...
-jestem jeszcze młoda i nie chcę umierać wydukała Barbara zaskoczona tym,że wszyscy ją już za zmarłą mieli....
-a gdzie królewna Mariángel ??? rozglądając się wokół siebie zapytała Barbara bo ostatnie co pamiętała to było to,że miała przy sobie śliczną córeczkę królowej Neapolu...
-Mariángel jest już pod opieką swojego ojca króla Carlosa ale nadal nie wiemy gdzie jest Karina królowa Neapolu i Camila wicekrólowa Nowej Hiszpanii powiedział do córki John Foreman
-obie są w podziemiach kościoła nieopodal pałacu gubernatora La Mariany i grozi im niebezpieczeństwo ze strony jakiegoś szaleńca czy czarnoksiężnika ,który dybie na ich życie bo zmusił królową Karinę do gry w szachy w której stawką jest ich życie nieskładnie opowiadała zdenerwowana Foremanówna ....
-Barbi jeszcze bredzi bo wspomniała o czarnoksiężniku westchnął John Foreman myślący,że córka po odzyskaniu przytomności jeszcze nie całkiem doszła do siebie bo w końcu nie wiedzieć czemu najpierw była jakby bez życia a potem nagle powróciła do świata żywych.....
-Barbara musi odpocząć więc niech wszyscy oprócz jej matki wyjdą a ja zaraz pojadę do pałacu gubernatora Pedra de Salamanki by powiedzieć im,żeby przeszukali podziemia kościoła bo może Barbara prawdę powiedziała,że tam są obie zaginione kobiety oznajmił John Foreman wszystkim obecnym w domu Nory i Olafa i siadając na koń w towarzystwie swoich synów pojechał spotkać się z wicekrólem Nowej Hiszpanii Ricardem,królem Neapolu Carlosem i gubernatorem La Mariany Pedrem de Salamanką...
-Roksano jak będziesz rozmawiać z Barbarą powiedz jej,że ja choć lupanar odwiedziłem nie jestem na nic chory szeptał zażenowany Camil Darien do przyrodniej siostry ukochanej Barbary...
Roksana czerwieniąc się i spuszczając oczy szepnęła
-mówisz prawdę bo nie chciałabym siostry okłamać
-na Boga przysięgam !!! zarzekał się Camil
-ona nie może mnie odtrącić po tym co miedzy nami zaszło !!! wyrwało się Camilowi
-a więc przeczucie mnie nie myliło i moja siostra oddała się temu młodzieńcowi pomyślała podekscytowana Roksana nie śmiąc nawet spojrzeć na młodego Dariena
-dobrze powtórzę jej twoje słowa a resztę sam jej opowiesz gdy się spotkacie bo myślę,że musicie w cztery oczy sobie wszystko wyjaśnić rozsądnie powiedziała Roksana do ukochanego siostry.....
Barbara była ogromnie podenerwowana gdy opowiedziano jej,że uznano ją już za zmarłą i miano pochować jak tylko medyk Olaf Lingsson przyjedzie ....
-wolę sobie nie wyobrażać co by było gdybym w grobowcu się obudziła ,oszalałabym tam i umarła ze strachu rozpłakała się Barbi
-to dzięki Camilowi Darienowi cię ocuciliśmy bo on lusterko do ust ci przyłożył i zobaczył,że oddychasz powiedziała Roksana do siostry gdy weszła i usłyszała rozmowę Barbary z matką...
-naprawdę ??? to muszę mu podziękować ale miedzy nami wszystko skończone !!! oznajmiła zdumionej siostrze i matce poirytowana Barbara
-to dobry młodzieniec i cię naprawdę kocha córciu !!! wyszeptała Nora ale Barbara machnęła tylko ręką wydymając usteczka...
-powiedziałam,że między nami koniec i basta !!! na razie nie zamierzam za nikogo za mąż wychodzić bo chcę życia używać i może w podróż z ojcem wybiorę się do Maroka albo może królowa Neapolu zaprosi mnie do swego królestwa w podzięce,że uratowałam jej córeczkę zaczęła głośno się zastanawiać Barbara Foremanówna.....
-zrobisz co zechcesz bo niczego ci dziecko nie jestem w stanie odmówić zwłaszcza teraz gdy cudem cię odzyskałam szeptała Nora uszczęśliwiona,że jej jedynaczka żyje i cieszy się dobrym zdrowiem...
-zawsze robiłam co chciałam a mama z ojczymem na wszystko mi pozwalali pomyślała Barbara...
-spotkaj się z Camilem bo on zapewnił mnie,że jest zdrowy i szaleje za tobą jak zawsze powiedziała do siostry Roksana gdy Nora wyszła by kucharce nakazać przygotowanie posiłku dla córki...
-nie wtrącaj się w moje życie siostrzyczko !!! prychnęła Barbara
-Camil ma prawo do ciebie i nie powinnaś tak go traktować zaczęła mówić Roksana ale Barbi jej przerwała
-jakie on może mieć do mnie prawa ????nawet do zaręczyn nie doszło wiec jestem panią samej siebie zachichotała Barbara
-no wiesz !!! on kocha cię prawdziwie i skoro spałaś z nim więc ma wobec ciebie zobowiązania czerwieniąc się wydusiła z siebie Roksana
-nie waż się nikomu o tym powiedzieć i wiedz,że ja wcale nie uważam ,że po tym co między nami zaszło muszę zaraz ślub brać !!!obruszyła się poirytowana Barbara
-zresztą przemyślałam wszystko i na razie nie pilno mi by związać się z kimkolwiek wydymając usteczka mówiła Barbara
-ach Barbi !!! wydawało mi się,że kochasz Camila bo nie zawahałaś się oddać mu swoje ciało i po tym mogłaś zajść w ciąże ??? czerwieniąc się powiedziała Roksana
-z Danielem nie zaszłam w ciąże to i z Camilem też z pewnością mi się udało więc nie chcę zaprzątać sobie głowy myśleniem co by było gdyby ? jak ta moja nad wyraz rozsądna siostrzyczka Roksana uśmiechając się sama do siebie pomyślała Barbara
-bękarta nie urodzę !! o to możesz być spokojna bo wiem jak zapobiegać a nawet gdybym wpadła to są sposoby by pozbyć się kłopotu ściszonym głosem powiedziała Barbara do przyrodniej siostry
-no nie !! zabiłabyś niewinne dzieciątko w swoim łonie to grzech śmiertelny wyjąkała zgorszona Roksana
-nie chcę o tym mówić bo powtarzam ci ,że na pewno w ciąże nie zaszłam i nie praw mi tu morałów czy kazań bo ty jeszcze nie współżyłaś i nie wiesz jak to jest z mężczyzną z wyższością w głosie powiedziała do siostry Barbara...
-nie powinnaś była głowy zawracać Camilowi gdy masz takie nastawienie do spraw damsko-męskich bo on się w tobie naprawdę zakochał i chce się żenić powiedziała Roksana siostrze
-jeśli tak ci żal Camila to możesz go pocieszać i tylko uważaj by jego bratanek Alex nie poczuł się zazdrosny złośliwie docięła Roksanie Barbara
-Barbi jest taka nieodpowiedzialna i beztroska ,że mnie to szokuje bo przecież z miłości oddała się Camilowi a teraz go odpycha pomyślała Roksana zastanawiając się też czy rzeczywiście jej siostra byłaby zdolna pozbyć się dziecka gdyby była w niechcianej ciąży
-pewnie tylko tak mówi a gdyby znalazła się w takiej sytuacji to nie miałaby wyjścia i poślubiłaby ojca swego dziecka uznała Roksana....
-te tutejsze dziewczyny widać nie szanują się tak jak my w krajach arabskich bo ja nie wyobrażam sobie by oddać się przed ślubem nawet kochanemu mężczyźnie ale u nas za takie coś groziłaby mi śmierć a tu beztroska Barbi dała siebie pokosztować zakochanemu młodzieńcowi a teraz nie chce mieć już z nim nic wspólnego i łamie mu serce a mówiono mi ,że to zazwyczaj mężczyźni uwodzą i wykorzystują dziewczyny a tu moja przyrodnia siostra tak zrobiła z niedoszłym narzeczonym a może coś im tamtej nocy poszło nie tak i dlatego Barbara zraziła się do zamążpójścia z Camilem zaczęła dedukować Roksana ...
-czy wam ??? tobie .... było dobrze gdy się kochaliście??? zapytała odważnie Roksana...
-spowiadać ci się nie zamierzam !!! a jeśli chcesz uświadomienia to mamusi się zapytaj jak to jest !!! zachichotała Barbara patrząc z politowaniem na niedoświadczoną w tych sprawach młodszą o pół roku przyrodnią siostrę...
-mama mi mówiła,że na początku wcale nie musi być przyjemnie i nie powinno się tym zrażać bo z czasem pożycie z mężczyzną jest coraz bardziej satysfakcjonujące dla obojga zaczęła mówić Roksana
-wiem !!! wiem !!! ale i tak o intymnych szczegółach co i jak robiliśmy nie zamierzam z tobą ani z nikim gadać prychnęła poirytowana Barbara...
-jesteś bez serca siostrzyczko westchnęła Roksana zdziwiona postawą Barbi...
-nie marudź już bo mnie nie przekonasz do zmiany zdania co do Camila bo choć przedtem myślałam,że kocham go do szaleństwa to jakoś mi przeszło i dobrze,że nawet do zaręczyn nie doszło a to co było miedzy nami to tylko nowe doświadczenie dla mnie tak jak i dla niego i tyle !!! prychnęła niefrasobliwa Barbara ....
-jesteś rozpustna i bezwstydna skoro tak o tym mówisz Barbi !!! ze zgorszeniem powiedziała Roksana do przyrodniej siostry...
-nie uważam się za jakąś rozpustnicę tylko dlatego,że oddałam się chłopakowi,którego wydawało mi się,że kocham ale w porę przejrzałam na oczy i nie chcę jego i siebie unieszczęśliwiać bo widać co innego nam obojgu pisane niż być razem !!! oznajmiła zdumionej siostrze Barbara...
Camil Darien tymczasem nie zamierzał zrezygnować z ukochanej Barbary i postanowił za wszelką cenę dziewczynę przekonać by stworzyli rodzinę pobierając się tak jak wcześniej planowali....
-Barbi jest młodziutka i taka niezdecydowana,że sama nie wie co dla niej dobre ale skoro była na tyle dorosła by mi się oddać to powinna zrozumieć ,że teraz czas na pobłogosławienie naszego związku w kościele mówił sam do siebie bratanek wicekrólowej Camili de Salamanki....
-co tak krążysz wokół domu ukochanej ?? czyżby Barbi nie chciała cię do siebie dopuścić ??? zażartował bratanek Camila Alex Darien widząc stryjka chodzącego w te i wewte przed ogrodem domu medyka Olafa Lingssona i jego żony Nory....
-po tym jak Barbara ocknęła się z tego letargu to jakaś dziwna się zrobiła i nie wiedzieć czemu zaczęła mnie odtrącać ale ja z niej nie zrezygnuję !!! stanowczo oświadczył Camil Darien
-tak trzymać !!! należy walczyć o swoją miłość i szczęście wbrew wszystkim i wszystkiemu zaśmiał się Alex poklepując stryja po ramieniu
-tak też zrobię i przeczekam jej złe humory i nastroje aż wreszcie dziewczyna zrozumie,że jesteśmy sobie przeznaczeni westchnął Camil Darien....
w pałacu gubernatora La Mariany ksiecia Pedra de Salamanki Pedro, jego ojciec Ricardo bracia Fernando,Andres, Carmelo i szwagier Carlos siedzieli nad listem ,który ktoś podrzucił przy bramie ogrodu...
-jakiś tajemniczy donosiciel pisze nam,że Karina z Camilą są zarażone chorobą ,która przywlekli na wyspę ci ludzie,których pojechał leczyć medyk Olaf Lingsson czytał głośno Ricardo i zimny pot go oblał ze strachu o żonę i córkę...
-jak to możliwe by obie się zaraziły gdy nie opuszczały stolicy wyspy a nikt inny chory nie jest z powątpiewaniem w prawdziwość rewelacji z listu powiedział król Carlos...
-skoro Barbara Foremanówna umarła tak nagle to może i ona była śmiertelnie chora jak nasza mama i siostra z niepokojem rzekł Pedro...
-musimy ostrożnie podchodzić do donosów ale jednak one mogą być prawdziwe powiedział do obecnych Diego Oligares teść Pedra
- nie wierzę w zarazę bo Mariángel jest zdrowa pomimo iż była z Barbarą i choć ta tajemniczo nagle zmarła to moja córeczka jest zdrowa i nic jej nie dolega choć ciągle jest przestraszona i o mamę pyta powiedział król Neapolu...
-witajcie!!! mam dobre wieści gdy tylko wszedł od progu krzyczał John Foreman szeroko się uśmiechając do wszystkich
-taki radosny a przecież jest w żałobie po córce pomyślał Ricardo ze zdziwieniem patrząc na przyjaciela gdy ten szybko zaczął obecnym opowiadać,że Barbara żyje i niedoświadczony młodzik zastępujący medyka Olafa Lingssona pochopnie stwierdził jej zgon...
-naprawdę twoja córka żyje ??? to cud !!!mówiono do Johna
-a żyje !! żyje !!! i ma się nawet dobrze opowiadał uradowany tym Foreman a na końcu wspomniał to co córka mówiła o Karinie i Camili,że są w podziemiach kościoła nieopodal pałacu gubernatorskiego i wszyscy natychmiast tam pobiegli chcąc jak najszybciej odnaleźć nieszczęsne kobiety...
tymczasem królowa Karina wlekąc nieprzytomną matkę po labiryncie korytarzy traciła już siły i wiarę,że zdoła siebie i wicekrólową Camile uratować....
-Barbara Foremanówna wcześniej uciekła stąd z moją córeczką i jeśli nie trafiła do wyjścia z tych podziemi to może obie zginą marnie pomyślała Karina i na płacz się jej zebrało ale w końcu po krótkim odpoczynku postanowiła wziąść się w garść i nie poddawać przeciwnościom losu ...
-jestem silną kobietą i mam dla kogo żyć bo Carlos i dzieci mnie potrzebują a i mamę muszę stąd uratować mówiła sama do siebie Karina gdy nagle poczuła ukłucie w nogę i zobaczyła,że niechcący nadepnęła na coś śliskiego leżącego w kącie ...
-ale gadzina wykrzyknęła sama do siebie Karina patrząc na wijącą się i groźnie syczącą kobrę i zdecydowanym cięciem pozbawiła gada życia bo szykował się do ponownego ataku
-och !!! jak boli i oby ten gad nie był za bardzo jadowity jęknęła Karina szybko sztyletem przecinając sobie skórę na nodze w miejscu ukąszenia by jad wypłynął i nie zatruł jej organizmu a potem owinęła sobie ranę szalem zdjętym z szyi ale zrobiło się jej słabo i omdlała padając obok nieprzytomnej matki wicekrólowej Camili.....
-chodź do mnie córeczko wyciągając ręce przed siebie wyszeptała Karina w przebłysku świadomości gdy wciąż leżała w lochach i wydawało się jej,że we mgle Mariángel rzuciła jej do rąk magiczną czarodziejską kulę
a potem królowa Neapolu nagle zaczęła majaczyć,że widzi swoją córkę w wieku 16-tu lat porwaną do krainy cieni przez tajemniczego Garetha
-nie dostaniesz mojej Mariángel tak jak nie dostałeś ciotki Éléonore przeklęty łajdaku !!! wysyczała półprzytomna królowa Karina zamachnąwszy się jakby przed nią stał wróg ale po chwili opamiętała się zamknąwszy oczy....
-o rany !!! mam halucynacje wymamrotała Karina znowu tracąc przytomność bo jad kobry takie omamy o niej spowodował ale silny organizm królowej Neapolu nie poddawał się i powoli dochodziła do siebie ciągle leżąc obok nieprzytomnej matki bo wicekrólowa Camila de Salamanca nadal była uśpiona w letargu ....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 16:19:19 22-07-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:38 23-07-12 Temat postu: |
|
|
Ricardo i Foreman powinni rozwiazac problem z Garetem , no i znależć w podziemiach ledwo zywe kobiety.Ricardo bedzie szalał z rozpaczy o Camile, bo długo nie bedzie sie budziła- ???????? |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:19:17 25-07-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 dzięki za posuwanie pomysłów, pozdrawiam Wszystkich cieplutko
w stolicy La Mariany wicekról Nowej Hiszpanii i król Neapolu bardzo zaniepokojeni o swoje żony z dużym zastępem pomagających im mężczyzn przeczesywali kościół leżący nieopodal pałacu gubernatorskiego i wreszcie znaleźli wejście do podziemi wchodząc tam z pochodniami sprawdzali każdy korytarz aż natknęli się na obie nieprzytomne kobiety a wtedy Carlos pierwszy dopadł swojej żony i usiłował ocucić półprzytomną Karinę,która przewracała tylko oczami nie mogąc wydusić z siebie ani słowa a Ricardo przyklęknął przy Camili z przerażeniem w oczach sprawdzając czy jeszcze żyje....
-wyglądają na nieżywe !! wymknęło się Sergiowi Oligaresowi ,który razem z innymi dobiegł do miejsca w którym nad żonami pochylali się Carlos i Ricardo...
-pewnie tak jak moja Barbara zapadły w letarg powiedział John Foreman chcąc nieco uspokoić zatroskanych mężów nieprzytomnych kobiet ...
-Karino !!! Karinko !!! kochanie moje !!! to ja twój mąż Carlos szeptał król Neapolu do żony i biorąc ją na ręce odsłonił jej nogę na której widać było ogromne zaczerwienienie po ukąszeniu kobry
-to ta gadzina użarła Karine !!! zawołał Carmelo wskazując na martwego gada,którego zabiła królowa Neapolu zanim omdlała po ukąszeniu....
-rany boskie !!! jad kobry to śmiertelna trucizna!!! zawołał zrozpaczony król Carlos potrząsając żoną,która bezwładnie zwisała mu z rąk
-czyżby Camile też kobra ukąsiła ??? zapytał głośno jakby sam siebie Ricardo ale oglądając nogi i ręce żony nie zobaczył śladów ukłucia i dalej nie wiedział dlaczego Camila jest nieprzytomna
-przenieśmy je obie do mojego pałacu a tam medyk się nimi zajmie powiedział gubernator Pedro de Salamanca i pomagając ojcu podniósł Camilę i we dwójkę z Ricardem szybko ją z podziemi kościoła wynieśli a za nimi sprężystym krokiem szedł Carlos niosąc w ramionach Karinę, która zamknęła już oczy ale oddychała z trudem łapiąc oddech....
inni mężczyźni z Johnem Foremanem na czele nadal przeszukiwali podziemia starając się znaleźć szaleńca o którym opowiadała Barbara Foremanówna gdy widziała go jak grał w szachy z królową Kariną....
-zniknął łajdak jak kamfora mówił John Foreman do swoich synów bliźniaków Marka Wiliama oraz Amira i Hassana
-może naszej siostrze przewidziało się,że ktoś tu był z nimi z powątpiewaniem w głosie powiedzieli bliźniacy
-jednak ktoś porwał neapolitańską królewnę i tu przetrzymywał żachnął się John Foreman ...
-Barbi mogło się to wszystko wyobrazić bo któż by grał w szachy o życie wzruszając ramionami dodał jeden z braci Barbary
-muszą być tu jakieś ślady i tylko musimy je odnaleźć dedukował głośno John Foreman a przytakiwał mu Sergio Oligares
królowa Karina gdy mąż wyniósł ją z podziemi i zmierzali do pałacu Pedra otworzyła na moment oczy i zaraz je zamknęła bo światło dnia ją oślepiło a ponadto patrząc na błękitne niebo z przerażeniem ujrzała chmury,które w jej oczach utworzyły trupią czaszkę
-czy to znak dla mnie,że umieram??? pomyślała Karina tracąc znowu świadomość....
wicekról Ricardo z synami gdy tylko położyli Camile na łożu w sypialni
zaczęli do niej mówić i nacierać jej twarz wodą ale ona ciągle była jak nieżywa i na nic nie reagowała....
-dzieci Kariny i Carlosa z nianiami z kolei przybiegły do sypialni królowej Neapolu i z przerażeniem zobaczyły,że ich mama leży bez życia a ojciec z medykiem opatrują jej nogę
-mama umarła !!! wydarł się królewicz Nicolas ale Carlos natychmiast powiedział do dzieci,że ich mama żyje ale po ukąszeniu kobry jest w ciężkim stanie i potrzebuje spokoju...
-idźcie dzieciaki pomodlić się za mamusię by szybko wyzdrowiała powiedział Carlos nakazując nianiom zabranie dzieci ....
-mój Boże i wicekrólowa Camila i jej córka królowa Karina obie nieprzytomne !!! załamały ręce ksieżna Milka de Salamanca i jej matka Isabela Oligares...
-obie muszą dojść do siebie bo nie wyobrażam sobie ich utraty powiedział Pedro do żony i teściowej...
-dlaczego wasza mama nie daje znaku życia ????!!! rozpaczliwie szepnął Ricardo patrząc na synów Fernanda,Andresa i Carmela...
-będzie dobrze tato !!! tak jak Barbara Foremanówna nasza mama w końcu się ocknie pocieszali ojca młodzi Salamankowie
-nic jej nie ukąsiło to dlaczego jest nieprzytomna??? nadal pytał medyka wicekról Ricardo nie odstępując łoża ukochanej na krok....
-nie wiem co jest tego przyczyną bo Foremanówna też nie wiedziała dlaczego straciła świadomość na tak długo ,że uznaliśmy ją za zmarłą mówił niedoświadczony medyk i wszyscy z niecierpliwością oczekiwali powrotu Olafa Lingssona,który był uznanym autorytetem medycznym nie tylko na La Marianie....
-Camilo nie zostawiaj mnie !!! kocham cię tak bardzo,że życia bez ciebie sobie nie wyobrażam trzymając żonę za rękę szeptał do jej ucha zrozpaczony Ricardo ....
-co robić ???!!! co robić !!!??? powtarzał w kółko Ricardo patrząc na Camile,która leżała na łożu z zamkniętymi oczami
-czy moja Camila zapadła w letarg tak jak Barbara czy też coś innego się jej stało??? zaczął głośno zastanawiać się wicekról Ricardo de Salamanca bo widząc,że żona nie odzyskuje świadomości wpadał w coraz większą panikę i rozpacz
-mój Boże !!! tyle razem z Camilą przeszliśmy przez te lata,dzieci i wnuków się doczekaliśmy a teraz gdy nareszcie moglibyśmy żyć tylko dla siebie ciesząc się udanym życiem znów problemy, najpierw to z zaginięciem wnuczki i córki Kariny a teraz moja ukochana leży nieprzytomna i nie wiadomo czy z tego wyjdzie gorączkował się Ricardo mrucząc sam do siebie pod nosem...
król Neapolu Carlos podobnie jak jego teść nie odstępował żony szepcząc do niej czułe słówka...
-Karinko !!! kochanie moje !!! masz mnie i czwórkę naszych małych dzieciątek i musisz dojść do siebie bo i ja i Neapol czekają na swoją królową mruczał do ucha Kariny zakochany małżonek...
medyk z niepokojem patrzył na młodą królową Neapolu ,która nagle dostała drgawek i zaczęła wymiotować....
Carlos niestrudzenie obcierał żonę z wymiocin i wmuszał w nią zioła,które doradziła stara znachorka umiejąca zwalczać objawy zatrucia po ukąszeniu węży....
-musisz pić by wyzdrowieć półgłosem stanowczo mówił Carlos do Kariny gdy się ocknęła i próbowała go odpychać bo stale było jej niedobrze po gorzkich ziołach ale skoro oprzytomniała Carlos uznał,że lek działa i żona musi go pić choć jest niesmaczny....
-nie chcę tego pić !!! ledwo słyszalnym głosem wymamrotała Karina widząc,że Carlos znów ma kielich z napojem i chce by ona go wypiła...
-wiem ,że to niedobre ale skuteczne kochanie szeptał Carlos i mocno obejmując żonę znów wlał w nią łyk aż się zakrztusiła i musiał ją po plecach poklepywać ....
-było z tobą krucho ale masz silny organizm i dojdziesz do siebie kochanie pocieszał siebie i żonę król Neapolu....
-Mariángel !!! czy ona tu jest???? zapytała z wysiłkiem Karina gdy tylko po przełknięciu leku poczuła się lepiej...
-nasza córeczka jest już bezpieczna tu z nami !!! z uśmiechem powiedział do żony Carlos
-Barbara Foremanówna ją tu przyniosła i teraz nasza śliczna królewna bawi się spokojnie z braciszkami na dziedzińcu pałacu pod strażą tuląc ukochaną szeptał król Neapolu...
-to dobrze !!! ale niech ją strzegą bo Gareth tylko na razie zniknął ale powiedział,że nam ją odbierze bo jest łudząco podobna do mojej ciotki z trudem opowiadała mężowi Karina
Carlos nie wiedząc o czym mówi żona usiłował zbagatelizować jej obawy chcąc też by się nie przemęczała...
-nikt nam naszej córeczki już nie odbierze a ty myśl tylko o sobie bo najważniejsze,że twój organizm przezwyciężył zatrucie jadem kobry co nie często się zdarza szeptał Karinie jej mąż...
-zaraz jak mnie kobra ukąsiła rozcięłam ranę i jad wypłynął tłumaczyła Karina
-byłaś jak zwykle bardzo dzielna i zachowałaś zimną krew a to uratowało ci życie bo gdyby więcej jadu wniknęło do krwi to już byś nie żyła kochanie obejmując Karinę szeptał Carlos...
-mam dla kogo żyć i nie chciałam zostawić ciebie i dzieci samych z leciutkim uśmieszkiem mówiła Karina...
-blizna na nóżce ci pozostanie ale na szczęście pod suknią nikt jej nie zobaczy i tylko ja będę ją widział zażartował Carlos całując delikatnie Karinę w usta....
-a mama ??? co z mamą ??? zapytała zaraz Karina przypominając sobie,że wicekrólowa Camila była nieprzytomna w letargu ...
-twoja mama jeszcze nie odzyskała przytomności ale mamy nadzieję,że w końcu jak Foremanówna się ocknie i powróci do życia powiedział do żony Carlos....
-czy mógłbyś zawołać tu nasze dzieci !!! zapytała męża Karina ale ten uznał,że na razie to nie najlepszy pomysł
-jesteś jeszcze taka słaba i potrzebujesz odpoczynku a nasze chłopaki Alejandro,Romeo ,Nicolas a i najmłodsza Mariángel zamęczyliby cię swoją radością i żywiołowością ale obiecuję,że zaraz im powiem,że ich mamusia dochodzi do siebie z uśmiechem powiedział Carlos do żony....
-jestem taka szczęśliwa,że wszystko jest już dobrze i my i nasze dzieci możemy wracać do Neapolu szeptała Karina....
-ja też jestem z tego powodu szczęśliwy ale póki nie nabierzesz więcej sił nie wypłyniemy bo nie chcę cię narażać na żadne niebezpieczeństwo ukochana a podróż morska jest jednak męcząca stanowczo oświadczył żonie król Neapolu....
na La Marianę przypłynął Vasco Darien z żoną Fatimą i najmłodszym synkiem Luisem bo mieli być na zaręczynach Camila z Barbarą Foremanówną a syn Vasca nie powiedział ojcu,że Barbara rozmyśliła się co do ich zaręczyn i ślubu bo miał nadzieje przekonać dziewczynę by jednak go nie odtrącała...
-muszę dziś jeszcze z Barbi się rozmówić bo przecież się kochamy i chcę z nią być na dobre i na złe ale to rozkapryszona jedynaczka i sama nie wie czego chce więc może da mi jeszcze szansę bym pokazał jej jak bardzo mi na niej zależy i że ją prawdziwie kocham rozmyślał Camil idąc do domu medyka Olafa Lingssona ojczyma Barbary by spotkać się z ukochaną a po drodze układał sobie plan co jej powie i jak ją do siebie przekona i ubłaga by została jednak jego żoną...
Vasco Darien z przerażeniem dowiedział się,że jego siostra wicekrólowa Camila de Salamanca zapadła w letarg i zaraz pobiegł do pałacu gubernatora Pedra de Salamanki by wesprzeć szwagra i siostrzeńców w trudnych chwilach...
-ja tu na zaręczyny syna z Barbarą Foremanówną świętować przyjechałem a tu mnie Camil taką zaskakującą i smutną nowinę o stanie mojej siostry oznajmił !!! wołał od progu Vasco witając się z rodziną ...
-z mamą jest już chyba lepiej bo kolorków nabrała a przedtem była blada jak trup !!! relacjonował pospiesznie wujowi najmłodszy syn Salamanków Carmelo...
-ciągle się obawiam o Camile poskarżył się Ricardo bo coś długo jest w tym letargu !!! w każdym razie dłużej niż ta twoja przyszła synowa Barbara Foremanówna mówił Ricardo do Vasca...
-no cóż !!! Barbi ma niespełna 16 lat i jest zdrową ,młodą dziewczyną a Camila sporo w życiu przeszła i przy porodach i potem ta gruźlica i inne dolegliwości więc nie jest już taka silna jak dawniej westchnął Vasco Darien...
-dla mnie Camila to zawsze ta sama dzielna, piękna, kobieta,którą przed laty pokochałem i poślubiłem powiedział Ricardo siedząc przy łożu żony i lekko ściskając ją za rękę...
-no tak !!! wy dwoje jesteście dla siebie stworzeni i nie znam drugiej takiej pary tak mocno się kochającej jak wy z nutką zazdrości w głosie powiedział Vasco z troską patrząc na twarz siostry ,która jakby lekko się uśmiechnęła słysząc te słowa....
-myślałem,że po zaręczynach Camila z Barbarą pojedziemy razem do San Fernando bo wszak chrzciny waszego wnuczka Doriana syna Camilki i Pabla de Valenciów czekają mówił Vasco do szwagra i siostrzeńców...
-takie i my mieliśmy plany ale jak widzisz los płata nam figle i oby tylko Camila rychło odzyskała przytomność i zdrowie ze smutkiem rzekł Ricardo...
było już późne popołudnie i słońce zachodziło gdy Barbara Foremanówna siedząc w zakątku ogrodu domu ojczyma i matki zamyślona patrzyła na czerwonawy blask na niebie stopy mocząc w niewielkiej ogrodowej sadzawce gdy cichutko podszedł do niej Camil Darien,który ukradkiem wkradł się do ogrodu ukochanej...
-jesteś jak śliczna różowa nimfa wodna szepnął zachwycony Camil widząc dziewczynę w powiewnej różowej sukni z rozwianym włosem na wietrze i wręczył jej piękny kwiat róży ...
-co ty tu robisz ??? nie zapraszałam cię !!! i przecież wyraźnie stwierdziłam,że między nami koniec burknęła poirytowana widokiem młodzieńca Barbara ale różę wzięła do ręki wąchając jej zmysłowy zapach
-kocham cię Barbi i to się nie zmieniło i nie zmieni bo jestem stały w uczuciach wiec nie dam ci spokoju dopóki i ty nie zrozumiesz,że jesteśmy sobie przeznaczeni szeptał Camil klękając przed Barbarą i czule całując ją w rękę ale dziewczyna zaraz ją wyszarpała z dłoni Camila i wstała z różą w ręce ale była jakaś niezdecydowana więc zrobiwszy kilka kroków usiadła na trawie nieopodal sadzawki a ponieważ nic nie mówiła jakby się zastanawiając co robić Camil tym zachęcony postanowił nie odpuszczać
-widzę,że nadal się na mnie boczysz ślicznotko więc przyszedłem by cię udobruchać i przeprosić jeśli czymkolwiek cię uraziłem zaczął szeptem mówić niezrażony niemiłym powitaniem bratanek wicekrólowej Camili i usiadłszy obok dziewczyny śmiało zaczął sunąć ręką po jej nodze podciągając jej suknię
-no nie pozwalaj sobie !!! powiedziała Barbara ale dotyk młodzieńca zaczął ją rozpalać więc mimowolnie ręką zaczęła ściągać koszulę z jego muskularnych ramion i nie broniła się gdy zaczął śmiało ją pieścić
Roksana zaniepokojona długą nieobecnością przyrodniej siostry postanowiła odszukać ją w ogrodzie...
-tak długo Barbi już siedzi sama w głębi ogrodu,że może coś się jej stało więc muszę to sprawdzić bo wszak niedawno wyszła z tego letargu i może nie być jeszcze do końca zdrowa rozmyślała Roksana a jej niepokój wzmógł się gdy dochodząc do zacienionego zakątka ogrodu usłyszała westchnienia i jęki Barbary a gdy tam pobiegła stanęła jak wryta bo widok,który zobaczyła zmieszał ją bardzo ....
-co wy robicie ??? krzyknęła zszokowana Roksana a Camil natychmiast podniósł głowę spomiędzy ud dziewczyny i wstał pomagając podnieść się Barbarze,która wściekła spojrzała na siostrę i wysyczała...
-co robimy to nie twoja sprawa !!! i nie waż się nikomu powiedzieć co widziałaś !! rozumiesz !!! a zresztą wiedz,że Camil mnie tylko przepraszał zachichotała Barbi i poprawiając wygniecioną suknię poszła w kierunku domu a za nią podreptał zmieszany bardzo Camil Darien nie śmiąc nawet nic powiedzieć....
-ja cię siostro nie rozumiem !!! najpierw mówisz,że więcej nie chcesz mieć do czynienia z Camilem a tam w ogrodzie na takie rzeczy mu pozwoliłaś zaczęła mówić zażenowana Roksana ...
-to nic takiego !!! w ciąże od tego nie można zajść a zresztą choć Camil sprawił mi nieziemską przyjemność to jeszcze nie wiem czy chcę z nim być choć on zapewnia,że żyć beze mnie nie może zachichotała beztrosko Barbara....
-no co tak patrzysz??? zgorszona ??? przecież mówię,że to on mi się narzuca i gdy zaczął mnie pieścić w ten sposób jakoś mnie tak rozbroił ,że nie protestowałam choć też jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam ale było bosko !!! bez skrępowania mówiła Barbara siostrze ...
-no wiesz !!! nie jesteście nawet zaręczeni a ty dla niego nogi rozkładasz !!! to naprawdę nieprzyzwoite !!!syknęła czerwieniąc się Roksana
-ale z ciebie zacofana cnotka wiedz,że gdybyś nie nadeszła to pozwoliłabym mu na znacznie więcej i zobaczyłabyś nasze nagie ciała ze sobą ściśle splecione bo dopiero zaczęliśmy i miałabym ochotę na więcej !!! chichocząc wyszeptała Barbara chcąc jeszcze bardziej zmieszać siostrę...
-doigrasz się kiedyś !!! nie powinnaś bałamucić Camila jeśli nie chcesz się z nim związać zaczęła mówić Roksana
-to on mnie bałamuci bo widziałaś co mi robił a ja bynajmniej za nim nie biegam i nawet go nie prowokowałam ale dziś przy sadzawce mnie zaskoczył więc poddałam się nastrojowi chwili wzruszając ramionami szepnęła siostrze Barbara .....
-Camil wyznał mi ,że ma pewne problemy przy cielesnym obcowaniu ale umie zadowolić kobietę w inny sposób i naprawdę dał mi dziś rozkosz nie to co wtedy gdy byliśmy ze sobą pierwszy raz a to co robił to chyba się nazywa miłość francuska czy tak jakoś tak... rozmyślała Barbara wspominając schadzkę w ogrodzie ...
-jestem już coraz bardziej doświadczoną młodą kobietą uśmiechając się sama do siebie powiedziała Barbi zastanawiając się nad tym co czuje do młodego Dariena...
-zakochany Camil nalega na zaręczyny i ślub bo jego ojciec Vasco Darien z żoną księżniczką Fatimą właśnie dziś przybyli na La Marianę a ja ciągle się waham
-czy to miłość czy tylko zauroczenie bo nie chciałabym popełnić błędu wiążąc się z kimś,który nie spełni moich oczekiwań a może ja jeszcze jestem za młoda na stały związek i powinnam z innymi popróbować by być pewną z kim chcę spędzić życie i mieć dzieci rozmyślała Foremanówna...
-a jeśli problemy Camila z potencją się nasilą i nie będzie mógł spłodzić dziecka to co będzie??? nie byłabym szczęśliwa nie mając własnych dzieci lub musząc zdradzić męża by zostać matką bo rodziny bez dzieci sobie nie wyobrażam zaczęła rozmyślać Barbara niezdecydowana co robić ....
-a może się tym nie przejmować bo w końcu jeśli zgodzę się na małżeństwo i mój mąż Camil będzie niezdolny do normalnego współżycia to zajść w ciąże mogę z innym i nawet nie będzie mógł mieć do mnie o to pretensji i nikt wiedzieć o naszych problemach nie musi i tylko czy on pogodziłby się z tym,że inny będzie sobie ze mną używał??? zastanawiała się Barbara .....
Camil Darien tymczasem żałował,że przyznał się Barbarze do swoich problemów przy współżyciu...
-niepotrzebnie jej prawdę powiedziałem bo teraz może mną gardzić i nie chcieć wyjść za takiego jak ja wzdychał Camil i gryzł się tym bardzo
-gdybym tak nie kochał Barbary a tylko na jej majątek czyhał chcąc ją poślubić to nie zważałbym co ona czuje i myśli ale gdy mnie odtrąci a przy tym nie daj Boże zacznie opowiadać o mojej niemocy to chyba tego nie przeżyje bo nie dość,że stracę miłość swojego życia to jeszcze honor mężczyzny a to przecież nie moja wina,że mam taki defekt i nie jestem podobny do ojca Vasca,który ponoć za młodu był niezłym ogierem...
Barbarze śpiącej w swej sypialni śniło się,że ma właśnie jechać na swój ślub na białym koniu ...
i nagle przebudziwszy się w środku nocy znowu zaczęła wiercąc się w łożu zastanawiać się co powiedzieć Camilowi,który rankiem miał przyjść do jej domu ze swoim ojcem Vasciem by z jej matką Norą Lingsson i ojcem Johnem Foremanem ustalać szczegóły zaręczyn i późniejszego wesela młodej pary....
-Camil tak jest pewny,że mnie już zdobył,że moja odmowa przy jego ojcu pewnie by go załamała a ja wciąż sama nie wiem co dla mnie najlepsze wzdychała Barbara
-o dziwo mój ojciec i matka teraz są zgodni,że powinnam wyjść za Camila i fochów nie stroić ale to nie oni będą z nim żyli na co dzień a ja i nie wiem jak to będzie rozmyślała Foremanówna...
-chciałabym się kochać ze swoim mężem co noc rozmarzyła się Barbara wyobrażając sobie siebie w ramionach Camila
-ale jeśli on temu nie sprosta to będę nieszczęśliwa a z drugiej strony życie nie kończy się w sypialni i jeśli będzie mnie kochał i szanował to może muszę się tym zadowolić mówiła sama do siebie Foremanówna
ale czy na dłuższą metę to nie doprowadzi do rozpadu naszego związku pytała sama siebie nie znajdując na to odpowiedzi.....
co w takiej sytuacji powinna zrobić Barbara Foremanówna
i czy Camila już teraz powinna wybudzić się z letargu czy dłużej potrzymać całą rodzinę w napięciu
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:45:50 04-08-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:20:52 04-08-12 Temat postu: |
|
|
camila za duzo wypiła i jej sen moze jeszcze potrwac , ale Lingston da ricardoi nadzieje ,ze potrzeba cierpliwie czekac , bo jego zdaniem stan |Camili jest nieco lepszy,
barbara jeszcze nie bedzie pewna czy chce zostac zoa Camila , ale może on rniutko spotka sie z nią i skonsumuja nienajgorzej swój zwiazek, a sam Lingston wyjasni Barbarze ze taka niemoc to nie tragedia i camil zostanie niebawem uleczony, a moze tak Barbara zajdzie w ciaze z Camilem - moze krótki stosunek spowoduje ze zaciazy , a potem współżycie z Camilem bedzie coraz dłuzsze i pełne rozkoszy |
|
Powrót do góry |
|
|
milka85 Aktywista
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 309 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:25:25 05-08-12 Temat postu: |
|
|
ja myślę że Camila de Salamanca powinna wybudzić się z letargu teraz :
Ricardo bedzie siedział przy jej łożu trzymając ją za rękę i zaśnie a Camila zacznie ruszać palcami czym obudzi męża i potem zacznie powoli otwierać oczy i mówić... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:49:22 05-08-12 Temat postu: |
|
|
ela0909 dzięki za podpowiedź i może uwzględnię też pomysł milki85
pozdrawiam Wszystkich serdecznie
na La Marianie świtało gdy Barbara Foremanówna usłyszała cichutkie pukanie do drzwi swej sypialni i gdy wygramoliła się z łoża na paluszkach podchodząc by zobaczyć kto ją tak rano niepokoi uchylając drzwi zobaczyła tam Camila Dariena,który bez pytania o zgodę wśliznął się do jej sypialni zamykając za sobą drzwi i zaskoczonej dziewczynie powiedział ,że wszedł do ich domu przez okienko spiżarni w suterynie bo chciał się z nią jeszcze rozmówić przed oficjalną wizytą w jej domu ojca Vasca Dariena i macochy Fatimy ,którzy mieli formalnie prosić rodziców Foremanówny o jej rękę dla niego Camila Dariena...
-i po to tak rano mnie budzisz??? !!! a co tu jest do ustalenia albo się zgodzę albo nie !!!prychnęła dziewczyna gdy Camil przyciągnął ją do siebie i zaczął całować tak namiętnie ,że podniecenie młodzieńca i jej wkrótce się udzieliło i ochoczo oddawała mu całusy
młodzi rozbierali się pośpiesznie i padli na łoże pieszcząc się i całując
[link widoczny dla zalogowanych]
-zgodzisz się !! zgodzisz bo mnie kochasz jak ja ciebie !!!z pewnością w głosie mruczał Camil delikatnie muskając ustami najpierw twarz dziewczyny i schodził coraz niżej na piersi,brzuszek a gdy wcisnął jej głowę pomiędzy uda sprawił jej przyjemność aż wyginała się i pojękiwała z rozkoszy a potem podciągnął się na łokciach całym ciałem kładąc się na niej i poczuła jego męskość w sobie a fontanna jego nasienia wypełniła ją całą dając jej uczucie błogości
[link widoczny dla zalogowanych]
-znów było tak szybko ale coś dziwnie się dziś czuję pomyślała w tym momencie Barbara nie przypuszczając jeszcze,że właśnie poczęli swoje pierwsze dzieciątko bo w jej łonie nasienie młodzieńca trafiło na podatny grunt by zakiełkować maleńką fasolką,która przez wiele miesięcy będzie się odtąd rozwijać w rozkosznego maleńkiego człowieczka ....
-nasze zaręczyny będą skromne bo moja ciocia wicekrólowa Camila wciąż nie odzyskała przytomności więc nie pora na uroczystą fiestę ale gdy moja szacowna cioteczka wydobrzeje urządzimy huczne weselisko tu na La Marianie albo może w stolicy Meksyku z moim kuzynem ksieciem Andresem de Salamanką ,który też ma w planach weselisko ze swoją żonką Halszką bo oni tylko ślub wzięli a wesele przełożyli z powodu ciąży Halszki i teraz gdy już szczęśliwie urodziła to my z nimi jako dwie pary możemy świętować planował półgłosem Camil czule tuląc ukochaną do muskularnej piersi...
-nie ma pośpiechu choć zaręczyć się możemy ale do ślubu mi nie pilno wydymając usteczka szepnęła Barbara
-może tobie i nie ale mnie pili bardzo bo medyk powiedział mi ,że moje kłopoty się skończą gdy będę prowadził regularnie współżycie a zanim nie zostaniesz moją żoną to będzie trudne bym co noc się tu do ciebie zakradał byśmy mogli pobaraszkować śmiejąc się szeptał Camil muskając Barbi ustami a ręką masując jej piersi...
-możemy spotykać się za dnia albo w ogrodzie albo na przejażdżkach konnych i sobie dogadzać zanim będziemy sobie poślubieni zachichotała Barbara ...
-wolałbym byś już była moja i oficjalnie dzieliła ze mną łoże bo po pierwsze chodzi mi o twoją reputację by nikt cię moją kochanicą nie nazwał a tak może być jeśli ktoś nas podpatrzy tak jak ostatnio twoja siostra Roksana a po drugie myślę o dzieciach i lepiej gdy poczniemy je po ślubie by nie wzięto nas na języki zwłaszcza w San Fernando gdzie będziemy mieszkać a tam plotkawe kumoszki dobrze umieją liczyć i narodziny dziecka wcześniej niż 9 miesięcy po ślubie bywają złośliwie komentowane tłumaczył Barbarze Camil...
-dbasz o moją reputacje bardziej niż ja sama ale wiedz,że choć lubię dzieci i chcę je mieć to dopiero za jakiś rok czy dwa a nie tak zaraz po ślubie bo najpierw chcę się nacieszyć byciem żoną a dopiero potem zostać matką z uśmieszkiem mówiła kochankowi Barbara...
-różnie to bywa i nie warto się zarzekać !!! a może w twoim brzuszku już jest mój syneczek czy córunia śmiejąc się mówił Camil kładąc obie dłonie na brzuchu dziewczyny
[link widoczny dla zalogowanych]
-nie opowiadaj głupot !!! my dopiero drugi raz byliśmy ze sobą i nie mogę być już w ciąży !!! nie chcę !!! odpychając rękę kochanka ze swego brzuszka wysyczała poirytowana Barbi
-jesteś już kobietą i powinnaś wiedzieć ,że nawet jeden raz wystarczy by począć dziecko szepnął Camil niezrażony poirytowaniem dziewczyny ...
-tak wiem !! ale nie chcę !!! jeszcze nie teraz!!! już spokojniej wyszeptała Barbara ale owinąwszy się prześcieradłem powiedziała do Camila by się ubrał i szybko wyszedł z jej sypialni zanim ktoś go przyuważy
-muszę zaraz się podmyć bo tego by mi tylko brakowało by Camil miał racje z tą ciążą westchnęła Barbara i gdy młodzieniec wyszedł zaraz pobiegła boso do pokoju kąpielowego nieopodal swojej sypialni i zaczęła zabiegi higieniczne....
rankiem przy śniadaniu Nora zaczęła rozmowę z córką o planowanych zaręczynach z Camilem Darienem ale przerwało im przybycie medyka Olafa Lingssona i wszyscy rzucili się go witać...
-nareszcie wróciłeś kochanie !!!szeptała Nora do Olafa
-widzę,że na szczęście Barbi już zdrowa a tak się o ciebie dziecinko martwiłem powiedział medyk widząc pasierbicę ożywioną jak zwykle ....
-a tak tatku !!!zaszczebiotała Barbara bo ojczyma wychowywującego ją od lat właśnie tatkiem nazywała...
-niestety wicekrólowa Camila nadal pozostaje w letargu wtrąciła się Nora -doniesiono mi już o tym i jak tylko coś zjem pojadę do pałacu gubernatora by zbadać wicekrólową rzekł medyk Olaf Lingsson ale ledwo się posilił przybył goniec z pałacu prosząc o szybkie przybycie bo Marianella żona Sergia Oligaresa zaczęła rodzić...
-pojedziesz ze mną Barbaro i będziesz asystować mi przy porodzie seniory Oligares powiedział do pasierbicy Olaf gdy na chwile zostali sami w jadalni
-wiesz,że nie lubię tych wrzasków kobiet gdy rodzą marudząc rzekła Barbi ale Olaf był stanowczy
-przyszedł czas byś zobaczyła poród czyli to co cię czeka i to może w niedalekiej przyszłości zażartował Olaf
-nie śpieszno mi chodzić w ciąży i rodzić !!!burknęła Barbara....
-skoro byłaś na tyle odważna by zacząć współżycie to teraz zobaczysz czym to w końcu owocuje śmiejąc się dalej szeptał Olaf
-zawsze mówię,że to niesprawiedliwie natura urządziła bo to kobieta musi przez tyle miesięcy dźwigać w sobie rosnące z miesiąca na miesiąc dziecko a potem w bólach je wydać na świat prychnęła Barbara...
-no cóż i ty kiedyś tego nie unikniesz więc przygotowuj się na to z pobłażliwym uśmieszkiem powiedział do pasierbicy medyk Olaf Lingsson...
-drugi taki się znalazł po Camilu, który mi tu z ciążą wyskakuje pomyślała Barbara poirytowana uwagami ojczyma i gdy przybyli do pałacu gubernatora gdzie Marianella cierpiała męki porodowe Barbara omal nie zemdlała gdy w końcu synek Sergia i Marianelli przyszedł na świat...
-to okropne co kobieta musi przecierpieć zanim wyda dziecko na świat , nawet rana po tym może być bo główka dziecka nie mogła wyjść i jak to powiedziała akuszerka położnica popękała wyszeptała sama do siebie blada jak ściana Barbara patrząc jak służba zbiera pokrwawione prześcieradła i ręczniki a akuszerka zakłada szwy młodej kobiecie po porodzie
-dzielna z ciebie mamusia !!! chwalił Marianellę medyk podając jej noworodka
-nawet nie macie pojęcia jak się cieszę z narodzin zdrowego synka bo przecież pierwszą ciąże poroniłam a potem jakiś czas nie mogliśmy począć i gdy wreszcie się udało to dla mnie pełnia szczęścia trzymać teraz przy piersi to maleństwo szeptała Marianella płacząc z radości a jej mąż Sergio tulił ją i dziękował za ich synka ....
-napiszę zaraz do twoich rodziców Maria i Jimeny de Valenciów,że mamy dorodnego syna mówił do żony Sergio Oligares...
-ależ oni się ucieszą !!! zwłaszcza mama bo teraz nie tylko chrzciny Doriana de Valencii synka mojego brata Pabla i jego żony Camilki będziemy świętować ale i naszego chłopaczka zaśmiała się szczęśliwa Marianella...
-ja tak szybko na ciążę się nie zdecyduje postanowiła sobie Barbara i jeśli Camil będzie chciał ze mną współżyć do będzie musiał się pilnować i nasienia we mnie nie zostawiać bo nie jestem jeszcze gotowa by tak cierpieć jak dziś bratowa gubernatorowej Milki de Salamanki ..
-a w ogóle to nie wiem czy po tym co dziś widziałam ja coś takiego byłabym w stanie przeżyć bo gdy Camil we mnie wchodzi wciąż mnie trochę boli a główka dziecka jest taka duża,że chyba by mnie całkiem porozrywało podczas porodu mówiła sama do siebie Barbara...
-dzieci są takie rozkoszne i szkoda,że nie przychodzą na świat w inny sposób tylko mecząc tak okropnie swoje matki wzdychała Barbara będąca wciąż pod wrażeniem porodu,który widziała po raz pierwszy w życiu bo choć przedtem czasami zza drzwi gabinetu ojczyma słyszała wrzaski rodzących,które przywożono do ich domu ale teraz gdy dane jej było zobaczyć to wszystko na własne oczy doznała szoku i postanowiła odwlekać ślub z Camilem godząc się na razie tylko na zaręczyny....
Diego Oligares chodził dumny jak paw z narodzin drugiego wnuka
-teraz mam już siedmioro wnucząt pięć wnuczek czyli najstarszą Ines od Olivera i Julii a cztery od Milki i Pedra Orianę,Gabriele,Bettinę i Leticję oraz dwóch wnuków pierwszego wnuczka Juliana mam od najstarszego syna Olivera i jego żony Julii a teraz Sergio i Marianella też mają chłopaka jak się patrzy chełpił się Diego ciesząc się z żoną Isabelą z narodzin pierwszego potomka swego młodszego syna Sergia ....
-wszystko poszło dobrze i młoda mamusia z dzieciątkiem czują się dobrze oznajmił medyk Olaf cioci nowo narodzonego maleństwa księżnej Milce de Salamance..
-obym i ja w końcu syna urodziła wymknęło się Milce a medyk badawczo na nią popatrzył
-jesteś pani znowu w ciąży ???a zalecałem przerwę !!! z wyrzutem powiedział do gubernatorowej patrząc na jej powiększone piersi ,które zwiastowały u niej odmienny stan
-ciii !!!jeszcze nikt oprócz mnie i mego męża Pedra tym nie wie ściszając głos wyszeptała Milka
-narażasz się pani na niebezpieczeństwo !!! i chodzi nie tylko o twoje życie ale i życie maleństwa kręcąc głową mówił medyk Olaf...
-no cóż!!! stało się i liczę,że tak jak i poprzednio dzięki tobie Olafie i ja i dziecko przeżyjemy poród szepnęła Milka
-to trzeci miesiąc i czuję się nawet dobrze, w każdym razie lepiej niż jak nosiłam ostatnią córeczkę Leticję dodała żona gubernatora
-zbadam cię pani oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu medyk i gdy poszli do sypialni Milki zbadał ciężarną po raz piąty żonę gubernatora...
-zalecałbym byś pani bardzo się oszczędzała i jak najwięcej leżała w łożu
powiedział Olaf
-teraz tyle się w naszym pałacu dzieje,że nie mogę tak sobie się położyć i leżeć bo moja teściowa wicekrólowa Camila wciąż leży w letargu a szwagierka królowa Karina dochodzi dopiero do siebie po ukąszeniu kobry więc muszę wielu rzeczy dopilnowywać gdy bracia mojego męża z żonami i dziećmi tu goszczą wyliczała Milka ale Olaf ją zastopował mówiąc
-teraz winnaś pani tylko o sobie i dziecięciu,które nosisz myśleć a resztą niech zajmą się inni lub służba mówił medyk gdy weszła matka Milki Isabella Oligares i kojarząc słowa Olafa ręce załamała słysząc o kolejnej ciąży jedynej córki
-ten Pedro chce cię córciu wykończyć karząc ci tyle rodzić by mieć syna !!! krzyknęła zdenerwowana Isabella obawiająca się o zdrowie i życie córki...
-to nie tak mamo !!! sama chcę mu dać męskiego potomka i on do niczego mnie nie zmuszał rzekła Milka nie chcąc by matka jej mężowi jakieś wyrzuty czyniła...
-sobie przyjemność drań zrobił a tobie dziecko a przecież ledwo ostatni poród przeżyłaś i wiedz,że nie daruję Pedrowi gdy teraz coś ci się stanie uparcie powtarzała Isabella ....
-na razie nie ma powodów do obaw bo z ciążą wszystko w porządku i trzeba wierzyć,że i tym razem wszystko pójdzie dobrze i rodzina Salamanków powita na świecie swego kolejnego członka starając się uspokoić matkę ciężarnej Milki mówił medyk Olaf Lingsson...
-pójdę teraz obejrzeć i zbadać wicekrólową Camile bo muszę jakoś pomóc jej wyjść z letargu powiedział medyk Olaf spiesząc do komnaty gdzie Ricardo czuwał przy nieprzytomnej żonie...
Isabella gdy tylko zostały z córką same znowu zaczęła lamenty
-no nie wiem co na to powie twój ojciec Diego Milko bo choć chciałby wnuka to jednak bez narażania twego życia córeczko łamiącym się głosem mówiła Isabella do Milki..
-oj mamo zamiast mi gratulować czynisz mi wymówki a ja nie jestem przecież chora na jakąś śmiertelną chorobą a jestem tylko w kolejnej ciąży !!! prychnęła Milka
-wybacz ale mam na względzie najpierw twoje życie i zdrowie i gdyby to były inne okoliczności to pewnie jak mówisz cieszyłabym się,że znowu uczynisz mnie babcią ale ty rodzisz ostatnio rok po roku i dla ciebie kolejna i to piąta ciąża może być śmiertelnie niebezpieczna!! westchnęła Isabella ale zaraz dodała
-pogratuluje ci tego dziecka dopiero jak ono żywe i zdrowe przyjdzie na świat a i ty to dobrze zniesiesz i nie wymagaj ode mnie nic innego bo teraz będę co dzień się zamartwiać czy nie poronisz a potem jak przyjdzie czas porodu to nie wiem jak nerwowo to zniosę mówiła podenerwowana Isabela do córki...
-przeczuwałam,że tak będzie dlatego chcieliśmy to ukrywać dopóki tylko się da ale przypadkiem usłyszałaś co mówił do mnie medyk Olaf i teraz na zapas będziesz się martwić ale wierz mi,że wszystko będzie dobrze mamusiu pocieszała matkę Milka...
-oby tak było bo nie przeżyłabym twojej straty córeczko pochlipując powiedziała Isabela do Milki....
w sypialni gdzie leżała nieprzytomna wicekrólowa Camila na brzegu jej łoża siedział Ricardo a na krzesłach nieopodal synowie Pedro,Fernando,Andres i Carmelo oraz królowa Karina z mężem Carlosem i Vasco Darien z żoną Fatimą...
-uparłaś się Karinko by swoją mamę zobaczyć ale jak widzisz ona nadal bez życia leży i nawet nie wie,że tu jesteśmy powiedział Carlos do żony
-to nic,że mama jest nieprzytomna ale wiem,że ona czuje naszą obecność i to jej pomoże przezwyciężyć wszystko i do nas wrócić powiedziała Karina z pewnością w głosie...
-ja też mam wrażenie,że nasze wsparcie duchowe mamie pomaga poparł siostrę książe Carmelo de Salamanca...
-medyk Olaf Lingsson przybył !!! zaanonsowano więc Ricardo kazał wszystkim wyjść by medyk mógł zbadać nieprzytomną wicekrólową Nowej Hiszpanii..
doświadczony skandynawski medyk Olaf Lingsson widział już osoby w letargu i po zbadaniu Camili pocieszał wicekróla Ricarda de Salamanke ,że z Camilą nie jest tak źle choć nadal się nie wybudza
-ona po prostu śpi bo musiała wypić sporą dawkę specyfiku spowolniającego reakcje życiowe człowieka więc musimy tylko czekać i się nią opiekować pilnując by kilka razy dziennie powoli by się nie zachłysnęła wlewać do jej ust najlepiej źródlaną wodę z tym specyfikiem podając Ricardowi flakonik z cieczą tłumaczył medyk...
-jestem już zdesperowany ale wierzę,że twoje doświadczenie Olafie w podobnych przypadkach pomoże mojej żonie szeptał Ricardo trzymając Camile za rękę i patrząc na nią z troską i obawą...
gdy medyk Olaf wyszedł Ricardo oparł się o wezgłowie łoża żony wciąż siedząc przy niej blisko i trzymając za rękę zasnął znużony wielogodzinnym czuwaniem ale wkrótce obudził go lekki ucisk dłoni i ze zdumieniem zobaczył,że Camila zaczęła ruszać palcami a potem powoli otwierać oczy patrząc najpierw na sufit a potem mrugając oczami wyszeptała
-Ricardo dlaczego jestem taka słaba ??? co mi jest ??? mamrotała ledwo słyszalnym głosem
-no nareszcie się ocknęłaś kochanie !!!
-zapadłaś w letarg bo jakąś paskudną miksturę wypiłaś w podziemiach kościoła gdy szukałaś naszej wnuczki i córki opowiadał żonie uradowany jej wybudzeniem z letargu...
-a tak !!! przypominam sobie !! a co z Kariną i jej córeczką ??? zaczęła zaraz pytać Camila...
-obie są już bezpieczne i tylko ty nas martwiłaś gdy leżałaś taka bez życia poskarżył się Ricardo czule całując dłonie ukochanej...
-sprawiłam ci kłopot !!! westchnęła Camila
-to nic !!! najważniejsze,że do mnie , do nas wróciłaś ukochana bo nie tylko ja przy tobie czuwałem i się martwiłem ale nasze dzieci tu obecne i ich rodziny, twój brat Vasco i wszyscy przyjaciele ciągle dowiadywali się co z tobą i teraz wszystkim będę mógł obwieścić,że i ty dochodzisz do zdrowia jak Karina cieszył się Ricardo ....
-to Karinie też coś złego się stało skoro mówisz,że dochodzi do zdrowia ??? z niepokojem zapytała męża Camila
-wąż ją ukąsił ale jak sama wiesz nasza córka to silna kobieta i zaraz ranę sobie rozcięła i jad nie zdołał jej zabić więc z tego wychodzi ku radości nas wszystkich a zwłaszcza swego męża i dzieci opowiadał Camili Ricardo...
-Bogu dzięki westchnęła Camila
-myśl teraz kochanie tylko o sobie byś nabrała siły bo przecież czekają nas w San Fernando chrzciny naszego wnuka Doriana syna naszej Camilki i jej męża Pabla a potem weselisko naszego syna Andresa z Halszką już w naszym pałacu w stolicy Meksyku wyliczał Ricardo obejmując czule żonę...
-już nie mogę się doczekać jak poszalejemy na weselu Andresa żartował Ricardo
-no tak muszę szybko się pozbierać by jak mówisz cieszyć się szczęściem naszych dzieci i poznać najmłodszego synka Camilki bo maluszek już długo czeka na swe chrzciny a nam ciągle coś przeszkadza by wyruszyć do San Fernando a potem wypada już wracać do stolicy Meksyku bo twoja nieobecność ponad miarę się już przedłużyła mówiła z wysiłkiem Camila...
-nie mów tyle bo widzę,że to cię meczy kochanie szepnął Ricardo otaczając żonę mocnym ramieniem i oparci o wezgłowie łoża oboje siedzieli przytuleni do siebie wsłuchując się w bicie swych serc.....
w San Fernando od paru dni panowało poruszenie bo miejscowe plotkareczki nie mogły dojść czy córeczka Amandy Porras ,która właśnie powróciła ze swoją macochą Donią Ofelią do miasteczka niby z podróży po Europie jest naprawdę przez nią przysposobiona czy też to jej rodzone dziecko???
-patrzcie jak Amanda wyładniała i schudła!!! toż to nie ta sama otyła dziewczyna,która stąd wyjeżdżała w podróż z Donią Ofelią mówiono wszem i wobec
-dzieciaka tak hołubi jakby dziewczynka była jej własna a nie cudza zauważyły wścibskie plotkary....
-może w podróży zaciążyła i z dzieciakiem na ręku jej amant ją zostawił podśmiewali się niektórzy...
-Amanda to zawsze była porządna dziewczyna i jak mówi,że dziecko przygarnęła to tak musi być broniła pasierbicy Ofelii Jimena de Valencia...
-och matulu !!! co to będzie??? bo dziś Santiago mnie na rynku zaczepił i przyglądając się Fiorelli ,którą miałam na ręku wprost zapytał czy to jego córka bo powiedział,że do ciebie jest podobna i choć ja szybko zaprzeczyłam ale zmieszałam się tak bardzo,że to chyba tylko wzmogło jego podejrzenia,że jest ojcem mojej maleńkiej Fiorelli z przejęciem opowiadała Donii Ofelii jej pasierbica Amanda...
-no cóż moja wnusia Fiorella ma moje oczy i tego nie da się ukryć a Santiago jest bystry i w końcu odkryje prawdę westchnęła Donia Ofelia....
-nie chcę żeby Santi wiedział,że ma ze mną córkę bo zaczął by mnie nachodzić pod pretekstem spotkań z małą kołysząc do snu Fiorellę szeptała Amanda
-musimy twoją córcię w kościele ochrzcić podając kim są jej rodzice bo to niewinne dziecko nie zasługuje by go podrzutkiem nazywano skoro ma matkę i ojca,który może mu dać swoje nazwisko i nawet wywianować gdy przyjdzie pora jej zamążpójścia przekonywała Amandę Ofelia bo chciała wszem i wobec najmłodszą wnuczką się pochwalić...
-Santi jest przecież żonaty z Adelą a Fiorella jest tylko moim nieślubnym dzieckiem więc tak czy tak będzie napiętnowana jako bękart westchnęła Amanda....
-jeśli Fiorella będzie nosić nazwisko Marquez Mancera y Ruiz nikt nie waży się z niej kpić czy wyśmiewać bo będzie posażną panienką tłumaczyła pasierbicy Donia Ofelia
-szkoda,że nie przyjęłaś oświadczyn Daniela Pereza gdy tam w Garbancillo chciał się z tobą żenić i twoją córeczkę za swoją uznać bo tak cię pokochał gdy się nim opiekowałaś w domu jego ojczyma Juana de Valencii gdzie z matką Carmen zamieszkał mówiła Donia Ofelia do Amandy...
-Danielem Perezem się opiekowałam z dobroci serca bo po złamaniach nóg został kaleką i porusza się o kulach ale nic do niego nie czuję a poza tym wiesz,że nie cierpię mężczyzn i gdyby Santiago mnie nie zniewolił nadal byłabym nietkniętą panienką a Fiorelli nie byłoby na świecie westchnęła Amanda kładąc córeczkę do łóżeczka...
-śpi mój skarbie szepnęła do córeczki Amanda czule ja całując w czółko
-jesteś wspaniała mamusią i szkoda,że za mąż nie chcesz iść i mieć więcej dzieci powiedziała Donia Ofelia do Amandy...
-ależ mamo !!!już nieraz o tym rozmawiałyśmy i zdania nie zmienię bo postanowiłam poświecić się tylko swojej kruszynce, mojemu ślicznemu dzieciątku a przy tym innym potrzebującym dzieciom pomagać czy to w ochronce czy też w szpitalu medyka Maria de Salamanki mówiła Amanda
-dziecko Amandy musi być moje po przemyśleniach wydedukował Santiago i postanowił rozmówić się ze swoją matką by potwierdziła jego przypuszczenia ...
-moja mama wnuczki skrzywdzić nie da i musi przekonać Amandę by mnie od córki nie separowała gdy uznam dziewczynkę za swoją bo zawsze chciałem mieć więcej dzieci ale moja trzecia żona Adela nie spełniła moich oczekiwań dając mi tylko trójkę czyli dwóch synów Sebastiana i Adolfa oraz córkę Sofię tak więc z synem Jorge z drugiego małżeństwa z Pauliną miałem czworo dzieciaków a teraz Fiorella jest moim piątym potomkiem cieszył się Santiago....
-Amanda wyjechała stąd będąc ze mną w ciąży i myślała,że do nieślubnego dziecka się nie przyznam więc uniosła się honorem wymyślając kłamstewko,że dziecko przygarnęła ale widać mnie nie zna bo ja nie z tych co własnego dziecka się wyprą i będę domagał się swych praw do córeczki bo chcę by moje dziecko miało prawdziwego ojca mówił sam do siebie Santiago idąc do domu matki i gdy wszedł służąca zaraz pobiegła do ogrodu gdzie Ofelia z Amandą zajmowały się plewieniem grządek z ziołami by zawiadomić Donię Ofelię o wizycie syna a Santiago podszedł do łóżeczka dziecka,które właśnie się rozbudziło i patrzyło na niego zaciekawionymi oczkami więc wziął dziewczynkę na ręce przytulając do piersi..
-jestem twoim tatusiem i już cię kocham ślicznotko szeptał Santiago do dziewczynki
-to moja córeczka !!! prawda mamo ???powiedział Santi gdy zaskoczona Ofelia weszła i zobaczyła syna z dzieckiem na ręku a za nią stanęła Amanda patrząc na przemian to na Donie Ofelie to na Santiaga....
jakie imię proponujecie dla nowo narodzonego synka Marianelli i Sergia Oligaresów
czy Donia Ofelia powinna wyznać synowi prawdę,że Fiorella jest jego córką????
i co w najbliższym czasie w naszej kontynuacji powinno się wydarzyć
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 20:07:58 05-08-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:27:54 05-08-12 Temat postu: |
|
|
może Santiago jak kiedys jego ojciec go uznał - uzna swą córeczke , przyzna się zonie do gwałtu , a Adela bedzie tak łaskawa jak Sofia i nie pozwoli skrzywdzić Amandy i jej c,órci, sama zas oddali sie od Santiego i z powodu choroby zacznie coraz wiecej pomagac innym ,zajmie sie działalnoscia charytatywna , a Santiago bedzie obok niej i czesto bedzie zły ,ze żona przewyzsza go madrościa i duma , Adela nie ugnie sie przed Santiagiem , wychowana przez Ofelie bedzie przypominac swym postepowaniem Ofelie i jej butny stosunek do ojca santiaga = moze cos w tym guscie ,,,,,"""" |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:19 05-08-12 Temat postu: |
|
|
moze imie syna Leoncio????
Moze cos o miłostkach Roksany??????
moze opiszemy chrzciny , miłostki Barbary , przemiane barbarity po powzieciu ,ze jest ciezarna - miłość do maleńkich dzieci w rodzinie , dwa wesela-halszki , barbarity ???- jest troche tego
a moze Camila gdy wydobrzeje opowie co było w podziemiach i Ricardo z foremanem rozwiaza zagadke ??????? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|