|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:33:45 12-08-10 Temat postu: |
|
|
Ofelia podeszła w stronę polanki ,z której dochodziły krzyki kobiety
zobaczyła,że kapitan Diego leży na Marinie...
krzyknęła co robisz., Diego spojrzał w jej stronę , a Marina wydostała się spod niego i pobiegła w stronę Ofelii, ten łajdak chciał mnie zgwałcić i gdyby pani nie nadeszła to by mu się to udało bo nie miałam już siły dalej się bronić...
ja mu tego nie daruję nie zamierzam milczeć i chcę by został ukarany za to co chciał mi zrobić gorączkowała się Marina...
Ofelia ją pocieszała i postanowiła pomóc zszokowanej dziewczynie...
posłuchaj powiedziała do Mariny powiemy o wszystkim tylko pułkownikowi Jose Marii de Valencia, on jest dowódcą Diega i będzie wiedział jak dotkliwie ukarać tego drania a reszta niech lepiej o niczym nie wie bo wkrótce masz wyjść za Vasca i taka wiadomość mogłaby pokrzyżować twoje plany a to co się stało już się nie odstanie mówiła do Mariny Ofelia...
Pani Ofelio po tym co mnie spotkało to nie wiem czy w ogóle chcę wychodzić za mąż, bo mężczyźni to zwierzęta i tylko jedno im w głowie chlipała Marina...
To nieprawda odpowiedziała jej Ofelia tylko nieliczni są tacy jak Diego a większość mężczyzn nie skrzywdziłaby w ten sposób kobiety , uspokój się i zrób jak ci radzę powiedziała Ofelia do Mariny
Ofelia pomyślała, że mężczyźni noszący imię Diego jakoś źle się jej kojarzą od czasów gdy od Olivii usłyszała jej historię na statku płynącym z Nowego Orleanu do Veracruz a potem gdy poznała brata Johna Foremana tego Diega Oligaresa to też zrobił na niej złe wrażenie...
Kapitan Diego jak niepyszny wziął oba konie na których przyjechali z Mariną i wrócił do San Fernando...
Marina gdy wróciła do domu ,wypiła napar z ziół na uspokojenie, które dała jej Ofelia i poszła do swojej sypialni ale nie mogła zasnąć bo ciągle przypominała sobie to co ją na polanie z Diegiem spotkało...
gdy pomagała bratu medykowi to parę razy widziała już zgwałcone kobiety , niektóre nawet bardzo pokiereszowane przez brutali bez skrupułów i wtedy nigdy nie przypuszczała, ze jej to się może kiedyś przytrafić...
to okropne co mężczyzna może z kobietą zrobić ,takich powinno się srogo karać a większość kobiet milczy ze strachu lub ze wstydu a przecież to wina mężczyzny a nie kobiety myślała Marina...
Nie wiem,czy wyjdę za Vasco bo z nim też musiałabym robić to co ze mną chciał dziś zrobić Diego, lepiej chyba nie wychodzić za mąż biła się z myślami Marina...
choć może z Vasco będzie inaczej, on jest czuły i delikatny i nie zmusiłby mnie siłą do uległości tak jak chciał Diego ,przecież Vasco miał już nieraz okazję gdy zostałam w jego domu na noc gdy jego córeczki były przeziębione....
Ofelia wiedziała, że pułkownik de Valencia gdy dowie się co usiłował zrobić jego podwładny kapitan Diego Perez to dyskretnie a skutecznie go ukarze, bo przecież rozumie jakim koszmarem jest dla kobiety gwałt bo jego żonę Margaritę też dotknęła taka tragedia z bandytami w dżungli... |
|
Powrót do góry |
|
|
maxime King kong
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 2387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:52:16 12-08-10 Temat postu: |
|
|
Arabella napisał: | Scarlet napisał: | Świetna kontynuacja
Szkoda, że nie dam rady nadrobić jej całej..
No trudno
Pozdrawiam wszystkich ;*** |
tu można przeczytac króciutkie streszczenia wszystkich 95 odcinków telenoweli Pasion :
[link widoczny dla zalogowanych]
|
EEE tam, streszczenia najlepiej zajrzeć na youtubka, ale ja myślę, że Scarlet widziała Pasion, tylko chodziło jej o to, że naszej kontynuacji nie zdąży nadrobić... |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:24 12-08-10 Temat postu: |
|
|
maxime napisał: |
EEE tam, streszczenia najlepiej zajrzeć na youtubka, ale ja myślę, że Scarlet widziała Pasion, tylko chodziło jej o to, że naszej kontynuacji nie zdąży nadrobić... |
maxime czemu spasowałaś ,liczę na Twoją wyobraźnię ,zwłaszcza na świetne opisy scen miłosnych
Ursula będąc w odwiedzinach u Camili nieopatrznie wygadała się,że jest niezadowolona,że Rodrigo Lizalde przeżył zamieszki niewolników na swojej plantacji...
Camila widziała,ze Ursulę to gryzie i powiedziała przyjaciółce ,że wie co ją spotkało na plantacji Rodriga, Ursula zbladła i wyszeptała skąd to wiesz przecież nikomu o tym nie mówiłam i rozpłakała się...
Camila zaczęła ja pocieszać ale Ursula wykrzyczała jej co ty możesz wiedzieć co czuje zgwałcona kobieta, tam w Puerto Paraiso uratowali nas od tego Ricardo i Mario a teraz nikt nie był w stanie mi pomóc...
Wiesz w życiu miałam wielu mężczyzn i cnotliwa nigdy nie byłam, lubię też uciechy cielesne ale czegoś takiego co mi zrobił Rodrigo nigdy bym się nie spodziewała, ci niewolnicy byli wyjątkowo dobrze wyposażeni przez naturę i potem przez parę dni ledwo chodziłam...
dobrze ,że John był wówczas jeszcze w podróży bo domyśliłby się wszystkiego...
Błagam cię Camilo nikomu o tym nie rozpowiadaj i powiedz skąd wiesz o tym że ci czarni mnie zgwałcili..
gdy dowiedziała się, że to od Alicii Camila wie a ta z kolei od swojej niewolnicy to uspokoiła się bo wiedziała ,że Alicia jest dyskretna i nikomu tego nie zdradzi... |
|
Powrót do góry |
|
|
maxime King kong
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 2387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:12:48 12-08-10 Temat postu: |
|
|
Kamila postanowiła szczerze porozwmawiać z Ursulą. "Wiem, że w Puerto Paraiso obronił nas Ricardo. Ale wcześniej, kiedy porwali mnie piraci z San Fernando, nie miał mnie kto obronić. To był mój pierwszy raz..." Ursula spojrzała zdziwiona na Kamilę. "Pierwszy raz? Przecież mój ojciec..." "Twój ojciec nic mi nie zrobił! Był zbyt pijany. A nad ranem uciekłam" - wyjaśniła Kamila. Ursula z niedowierzaniem kręciła głową... "Teraz rozumiem... Rozumiem dlaczego po twoim powrocie przypuścił na ciebie taki atak...". Roześmiała się, i skomentowała: "W takim razie zarówno mój ojciec, jak i brat musieli się obejść ze smakiem..."
Clotilde, kiedy już rozgościła się w domu Auxilladory, zaczęła szperać w każdym kącie. Potem, zaczęła grzebać w szafach i szufladach. Pewnego dnia znalazła zachęcająco wyglądający flakonik. Pomyślała, że to chyba ten lek na młodość, o którym opowiadała zielarka. Otwarła flakon i powąchała ciecz w środku. Zapach jej się spodobał... Nalała do filiżanki i zaczęła delektować się smakiem. Po kilku łykach stwierdziła, że smak nie jest tak przyjemny jak zapach, ale było już za późno Poczuła, że fala gorąca zalewa ją od wewnątrz i zdziwiona nie potrafiła już oddychać, ani wypowiedzieć słowa...
Po kilkudziesięciu minutach martwa osunęła się na ziemię
Podczas gdy większość plantacji w rejonie Nowego Orleanu przechodziła problemy finansowe, plantacja Ricarda, ku zazdrości sąsiadów, przechodziła pełen rozkwit. Mimo że Ricardo często podróżował.
Kiedyś John zapytał Salamancę, jakim cudem osiąga takie sukcesy, podczas gdy prawie wszyscy mają kryzys. Ricardo uśmiechnął się do przyjaciela i powiedział: "Nie uwierzysz, ale to dlatego, że nie posiadam niewolników". John spojrzał zdziwiony, a Ricardo kontynuował: "U mnie nikt nie marnuje czasu na wszczynanie i tłumienie buntów. Pracują tu zadowoleni ludzie z la Iguany, do których mam pełne zaufanie. Ja im płacę, a oni są zadowoleni wydając pieniądze na to, co uznają za stosowne. I - w przeciwieństwie do właścicieli niewolników, nie muszę ich utrzymywać, przejmować się narodzinami, pogrzebami i czekać, kiedy mi z nienawiści wbiją nóż w plecy. Wierz mi John, wolni ludzie pracują dużo lepiej". Foreman spojrzał na Ricarda i się zamyślił. Po chwili powiedział: "Wiesz, że to samo mi powiedziała Ursula?"
Ricardo wszedł do sypialni, kiedy Kamila siedziała na brzegu łóżka i właśnie miała założyć czepek na wyszczotkowane włosy. Przyklęknął przed nią, objął w pół i poprosił: "Nie rób tego! wiesz, że uwielbiam twoje włosy". "Jutro będą całe splątane" - uśmiechnęła się Kamila. "Jak nasze życie" - odpowiedział i zaczął ją namiętnie całować. Zdjął jej podomkę, a ona jego szlafrok. Po chwili zaczęli się upajać swoimi ciałami, jak za pierwszym razem w San Fernando. Kiedy skończyli Ricardo głąskał ją po ramionach i powiedział: "Wkrótce rusza kolejny transport z niewolnikami...". "Nie mów, że znów wyjeżdżasz ..." - zmartwiła się Kamila. Ricardo uśmiechnął się i odpowiedział: "Nie, załatwiłem innego kapitana". "Nie wierzę, że dasz komukolwiek prowadzić swój statek" - zdziwiła się Kamila. "To bardzo dobry kapitan - John Foreman" - odparł Salamanca. "Jak ci się udało go namówić?" - Kamila nie mogła uwierzć. Ricardo znów się uśmiechnął i odpowiedział: "Mam swoje sposoby". "Jesteś wielki" - przyznała Kamila. Ricardo ją mocno objął i znów zaczęli się kochać [img] [/img]
Ostatnio zmieniony przez maxime dnia 7:29:30 13-08-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
maxime King kong
Dołączył: 26 Kwi 2010 Posty: 2387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 7:35:20 13-08-10 Temat postu: |
|
|
[quote="Arabella"] maxime napisał: |
EEE tam, streszczenia najlepiej zajrzeć na youtubka, ale ja myślę, że Scarlet widziała Pasion, tylko chodziło jej o to, że naszej kontynuacji nie zdąży nadrobić... |
maxime czemu spasowałaś ,liczę na Twoją wyobraźnię ,zwłaszcza na świetne opisy scen miłosnych
Nie spasowałam, tylko dużo się ostatnio przemieszczam, a do tego zaczyna szwankować klawiatura w moim laptopie
Ostatnio zmieniony przez maxime dnia 7:44:21 13-08-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:22:35 13-08-10 Temat postu: |
|
|
Ursula gdy dowiedziała się ,że jej mąż John zamierza pomagać niewolnikom i przetransportować następną grupę zbiegłych niewolników na Salamandrze , to wprost nie mogła w to uwierzyć..
jeszcze niedawno miałeś zupełnie inne poglądy i zakazywałeś mi udzielania czarnym pomocy mówiła do męża..
no cóż powiedzial John ,twój przykład i rozmowy z Ricardem mnie przekonały i chciałbym by nasz syn był kiedyś dumny z obojga rodziców
to w takim razie jadę w rejs z tobą powiedziala do Johna Ursula,
Foreman próbował protestować ale Ulcia powiedziała mu,ze przy jego boku niczego się nie boi i nic złego na pewno im się nie stanie...
Gdy byli już na pokładzie i Ursula stała przy burcie patrząc na morze,
spostrzegła,ze wśród zbiegłych niewolników jest jeden z mężczyzn, którzy ją zgwałcili na plantacji Rodriga, on też ją poznał,
podszedł do niej i powiedzial by mu wybaczyła to co jej tam na plantacji zrobił bo musiał wykonać rozkaz pana Lizalde,bo w przeciwnym razie jego żona i dziecko zostaliby sprzedani na targu niewolników...
Ursula spojrzała na niego i powiedziala, nie znam cię człowieku i nie wiem o czym mówisz....
on zrozumiał i odszedł do stojącej nieopodal swojej rodziny...
Ofelia z Mariną pojechaly do Salvatierry zobaczyć sie z pułkownikiem Jose Marią se Valencia i prosić o ukaranie kapitana Diega Pereza za próbę gwałtu na Marinie...
pułkownik był na obchodzie więc najpierw odwiedziły jego żonę Margaritę
Ofelia podziwiała jak dobrze Margarita radzi sobie z trójka dzieci, dwójką z poprzedniego malżeństwa Jose Marii i ich wspólną córeczka Eleną..
Margarita serdecznie przywitała Marine i opowiadała jej jak jej brat kapitan Diego Perez jest zauroczony piękną siostrą medyka, Marina nie chciała za bardzo tego sluchać ale też nic nie powiedziały Margaricie o postępku Diega...
Pułkownik Jose Maria gdy dowiedział sie co chciał zrobić jego szwagier to zdenerwował sie okropnie, wezwał swojego zastępcę i rozkazał by
Diego do odwołania miał zakaz opuszczania koszar...
postanowił,ze trzeba mu dać niezły wycisk i polecił dawać mu patrole poza kolejnościa i musztrować przy byle okazji...
no a potem z gagatkiem sobie porozmawiam pomyślał Jose Maria
Gdy zdziwiony rozkazami dowodcy Diego przyszedł do szwagra zapytać dlaczego jest teraz gorzej traktowany to gdy pułkownik wyjaśnil mu czego dowiedzial sie od Mariny i Ofelii to Diego powiedział mu,ze żałuje swojego postępowania ale wówczas na polanie nie mógł jakos sie powstrzymać a zresztą chce sie ożenic z Mariną i wynagrodzić jej wszystkie przykre chwile,które z nim przeżyła....
Alicia była tuż przed porodem, im bliżej tym była słabsza, pomyślała, że może umrzeć przy porodzie i poprosiła Victorię by jeśli ona nie przeżyje zajęła się jej synkiem i dzieckiem, które teraz urodzi..
Mam dopiero 19 lat powiedziała teściowej Alicia a może nie uda mi się już zrealizować wszystkich moich zamierzeń, ale inni na pewno będą nadal walczyć o prawa kobiet i niewolników....
Victoria opowiedziała Alonso o obawach Alicii, Alonso na poważnie się zaniepokoił
Porozmawiał z medykiem i jego obawy jeszcze wzrosły, tak nalegał na drugie dziecko ale teraz nie wyobrażał sobie, że może stracić żonę,
przypomniał sobie, że na początku ich małżeństwa okropnie traktował Alicię, karygodnie zachował się jak poroniła ich pierwsze dziecko,
Potem też nie był dobrym mężem ale teraz zrozumiał, że nie wiedzieć kiedy zakochał się w żonie....
Poszedł do Alicii i długo z nią rozmawiał, powiedział jej, że ją kocha i bardzo się o nią i ich drugie dzieciątko niepokoi, Alicia rozpłakała się i wyznała mu ,ze też go kocha ale będzie co ma być powiedziała i proszę cię Alonso byś zmienił się co do niewolników, widzisz co spotkało twojego ojca, nie chcę by kiedyś coś złego przydarzyło się tobie lub naszemu synowi
Po rozmowie z Alicia Alonso postanowił wyzwolić swoich niewolników, widzial zresztą na przykładzie plantacji Ricarda de Salamanki, że wolni ludzie pracują efektywniej i osiąga się wtedy więcej dochodów, gdy powiedział o tym sparaliżowanemu Rodrigowi to oczywiście ojciec się na to nie zgodził, wrzeszczał i przeklinał ale Alonso stwierdził, ze on teraz jest głową rodziny i jak postanowił tak zrobił...
Część niewolników odeszła ale większość została i pracowali już na plantacji za godziwą zapłatą...
Gdy przyszedł czas porodu Alicii Alonso cały czas modlił się w domowej kaplicy o życie żony i dziecka ..
Poród trwał bardzo długo i gdy Victoria przyszła po Alonsa to ze strachu nie śmiał nawet jej spojrzeć w oczy, ale matka powiedziała do niego
Chodź synu Bóg cię wysłuchał obie i twoja żona i córeczka czują się dobrze...
Uradowany wbiegł do sypialni żony, zobaczył jak Alicia tuli ich maleńką córeczkę,
Spojrzała na niego i powiedziała, wiem ,że chciałeś mieć drugiego syna...
Alonso przerwał jej mówiąc
kochanie obie jesteście dla mnie w tej chwili największym szczęściem i najważniejsze ,że żyjecie i jesteście zdrowe....
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 12:49:47 13-08-10, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:28:13 13-08-10 Temat postu: |
|
|
pięknie , zaprzyjaźnione rodziny likwidują niewolnictwo , a panowie szanują , kochają swoje kobiety - nie traktują pań jak przedmioty domowego użytku ,
A nasz kochany Ricardo jest wspaniały ,ze pozostał z rodziną i podzielił się obowiązkami z sąsiadem.
Bardzo mi się podoba cd. Pasion, jesteście wspaniali, dzięki tej lekturze jestem ciągle z naszymi ulubieńcami , powtarzam się ale Ferduś i Suzy w grając w Pasion doprowadzili do tego ,że ma on w sobie jakąś magię, jakiś czar , że nie można się z nimi rozstać , myślę że i Wy też to czujecie , skoro doszło do tej pięknej .kontynuacji .
Pozdrawiam serdecznie . |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:39:34 13-08-10 Temat postu: |
|
|
Santiago o mało nie dostał zawału jak zobaczył Paulinę z 7-letnią Aną Marią na koniach...
Natychmiast zsiadajcie krzyknął do żony i córki, nie chcę byście jeździły konno...
Paulina obruszyła się ,przecież wiesz ,ze pochodzę z bogatej rodzimy i nauczyłam się jeździć na koniu jak miałam 6 lat, a Ana Maria jest już starsza i jako dobrze wychowana panienka powinna już jeździć konno i ja jako jej macocha chcę ja tego nauczyć...
Wiem Santi,że matka Any Marii Rita umarła po nieszczęśliwym upadku z konia ale zapewniam cię, że nam nic się nie stanie,
Paulina zsiadła z konia i pocałowała męża, no nie denerwuj się już szepnęła mu do ucha....
Manuela z trzema łobuziakami spacerowała po rynku, bliźniaki Ricardo i Santiago razem z małym Eduardo biegały pomiędzy straganami...
Przy murze stała stara zkołtuniona żebraczka i przyglądała się Manueli i dzieciom, nagle usłyszała jak przekupki mówią, że Manuela i Ascanio są świetnymi opiekunami bliźniaków tej zmarłej ślepej Lisabety,
a jaki szlachetny był kuzyn niewidomej ten Ricardo skoro zostawił chłopcom niezłą fortunę, którą do czasu ich pełnoletności zarządza Ascanio ,mówiły do siebie kumoszki ze straganów...
Fransiska bo to ona była nierozpoznaną przez nikogo zebraczką ucieszyła się,ze jej bratanica urodziła synów,choc na to jej małżeństwo z tym diablem Lafontem się przydalo pomyślala i podreptała na Manuelą i dziećmi by zobaczyć gdzie mieszkaja jej mali krewniacy..
Jose Maria z Margaritą i dziećmi przyjechali do San Fernando w odwiedziny do Maria i Jimeny, towarzyszył im brat Margarity kapitan Diego Perez, który przyjechał specjalnie by przeprosić Marinę i jeszcze raz jej się oświadczyć....
Medyk Armando Porras był przekonany, że współżycie intymne między kobietą i mężczyzną służy zdrowiu ich obojga dlatego zachęcał swoja siostrę Marinę by wyszła wreszcie za mąż, bo zawsze miała wielu starających się a jakoś nie mogła się zdecydować by zostać czyjąś żoną i marnowała się jako panienka..
Armando z Fortunatą już nieźle się dopasowali również w łóżku i byli szczęśliwi..
Teraz Fortunata nareszcie zrozumiała Ursulę i jej potrzeby intymne z czasów gdy Ulcia jeszcze mieszkała w San Fernando z rodzicami i Titą....
Marina nie chciała widywać sie wiecej z Diegiem,ale Margarita i jej brat ciągle mieli nadzieję,ze Marina zmieni zdanie ....
Vasco już liczył dni do zakończenia żałoby po Ines i był pewien,że Marina wyjdzie za niego ale dziewczyna nadal się wahała czy w ogóle wychodzić za mąż...
Paulina w nocy musiała jeszcze przekonywać Santiaga by nie sprzeciwiał sie jeździe konnej żony i córki
ale czego by jej Santi po takich przekonywaniach odmówił
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:52:46 13-08-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:12:36 14-08-10 Temat postu: |
|
|
Rodziny Salamanków,Lizaldów i Foremanów często się razem teraz spotykały córeczka Alicii i Alonsa otrzymała imię Monika a jej chrzestnymi byli Camila i Ricardo
Coraz częściej na różnych plantacjach w okolicy dochodziło do starć nadzorców ze zdesperowanymi niewolnikami....
Ricardo wracając któregoś dnia ze swojej plantacji do domu na rozstaju dróg zobaczył młodą kobietę, która usiłowała powiesić się na drzewie..
Uratował nieszczęsną kobietę i przywiózł do domu ,powiedział Camili by zajęła się zdesperowana kobietą, okazało się ,że Carmen bo tak miała na imię mieszka na jednej z pobliskich plantacji ,na której kilka miesięcy temu też były zamieszki niewolników i całą jej rodzinę zamordowano, została sama Carmen ze starą nianią...
Camila wypytywała roztrzęsioną kobietę dlaczego chciała popełnić samobójstwo, nie chcę już żyć chlipała Carmen..
Co takiego się stało, że chcesz sobie zrobić krzywdę pytała Camila..
Nie przeżyję takiej hańby łkała Carmen, gdy wybuchł bunt na naszej plantacji ci przeklęci niewolnicy zabili mi rodzinę, a jeden z nich mnie zgwałcił , potem moja niania zastrzeliła drania i nikt by się o mojej hańbie nie dowiedział gdyby nie okazalo sie,że jestem w ciąży,
nie chcę urodzić czarnego bękarta a za późno zorientowałam i nawet akuszerka nie chciała mi pomóc pozbyć się kłopotu,
niech pani na mnie spojrzy to już piąty miesiąc i mój brzuch staje się widoczny...
Nienawidzę czarnych bo jestem panną ,straciłam dziewictwo z murzynem i teraz noszę w sobie czarnucha i nie mogę tego znieść, nie mam już nikogo na swiecie i jestem sama a tu takie nieszczęście jeszcze mnie spotkało , robiłam juz co mogłam by się tego pozbyć ale jakoś nie poroniłam , to postanowiłam ze sobą skończyć płakała Carmen...
niech mi pani coś poradzi pani Camilo co ja mam teraz zrobić, bo jak urodzę czarnucha to już nikt nigdy sie ze mną nie ożeni a wszyscy będa mna gardzić i wytykac palcami, że zadałam sie z czarnym...
Camila dała Carmen napój z ziół na uspokojenie i Carmen zasnęła..
potem Camila poszła połozyc swoje dzieciaki i wreszcie znalazła się w sypialni z Ricardem, wiesz kochanie powiedziała do męża, postanowiłam pomóc tej nieszczęśliwej Carmen, spodziewa sie dziecka bo została zgwałcona przez murzyna i nie chce by w Nowym Orleane wiedziano co ją spotkało, to wyśle ją do mojej rodziny w San Fernando i tam pod opieką Ofelii w jej szpitalu urodzi to dziecko, a potem wróci tu z lub bez tego dziecka, bo zawsze może noworodka zostawic w ochronce dla dzieci prowadzonej przez Donię Sofię i Olivię...
masz rację kochanie ty zawsze byłaś chętna do pomocy wszystkim powiedzial do żony Ricardo, a teraz może odrobinę zajmij sie swoim mężusiem i zaczął rozbierać Camilę a potem namiętnie sie kochali
Carmen gdy rano Camila przedstawiła jej swoją propozycje wyjazdu do San Fernando , zaraz się zgodziła i juz nie mogła doczekac sie wyjazdu...
miała jechac sama bo jej niania wolała zostac na plantacji należącej teraz do Carmen...
Camila przed wyjazdem długo jeszcze rozmawiała z Carmen ,żeby dobrze się zastanowiła oddajac po porodzie dziecko bo w końcu ono niczemu nie jest winne a jest też cząstka swojej matki a nie tylko ojca, ale Carmen nie wyobrażala sobie by mogla wychowywać czarne dziecko..
Camila napisała więc do swojej rodziny i Ofelii by się zaopiekowali ciężarną Carmen ale nie wspomniała,ze nosi ona czarne dziecko...
Gdy Carmen płynęła juz na statku do Veracruz to mówiła do siebie ,
no jeszcze tylko 4 miesiące a po porodzie wróce do Nowego Orleanu i będę miala szanse na znalezienie sobie męża i będę nareszcie szczęśliwa ...
razem z Carmen do San Fernando jechała Paisana czyli Maria Julia,która chciala odwiedzic córke Margaritę i spotkać sie z dawno nie widzianym najstarszym synem Diegiem...
Paisana od Camili znała historie Carmen i namawiala dziewczyne by nie oddawała dziecka po porodzie do przytułku, ale Carmen nie chciała nawet słyszeć by jak urodzi zajęła sie ciemnoskórym dzieckiem, mówila,ze takie dziecko zrujnowałoby jej życie i musi do Nowego Orleanu wrócić sama , a dzieckiem niech się zajma dobrzy ludzie bo ona ma pieniądze i nawet sporo daruje na tę ochronkę dla dzieci,w której zostawi noworodka gdy wreszcie urodzi...
Paisana nie mogła zrozumieć Carmen bo pamiętala,że nawet jej dziewczyny z lupanaru jak rodziły ciemnoskóre dzieci to ich nie porzucały ale je wychowywały...
Gdy przybyły do San Fernando Paisana w domu Maria i Jimeny spotkała się z córką Margaritą,swoją wnuczką Eleną oraz z synem Diegiem..
Carmen zamieszkała w domu Santiaga, Pauliny i Ofelii,
medyk zbadał Carmen i orzekł, że ciąża przebiega prawidłowo i Carmen nie powinna miec kłopotów przy porodzie..
Ofelia i Paulina były zaskoczone,gdy Carmen powiedziała im,że zamierza swoje dziecko oddać do ochronki, zaczęły ja przekonywać by tego nie robiła...
Carmen chodziła juz w sukni ciążowej bo brzuszek miała juz widoczny na rynku przypadkowo spotkała kapitana Diega Pereza syna Paisany, spotkali się juz rok wcześniej gdy Carmen z rodziną podróżowała po Europie a Diego zwiedzał Hiszpanię ...
Diego gdy zobaczył Carmen w ciąży to zaczął jej gratulować bo myślał,że wyszła za mąż, ona zdenerwowała sie i powiedziala mu,ze nie ma czego jej gratulować bo przyjechała właśnie do San Fernando urodzić to dziecko by nikt w Nowym Orleanie nie dowiedział sie,ze była w ciązy i miała dziecko a potem zamierza wrócic sama do Nowego Orleanu i poszukać sobie męża...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 19:28:26 14-08-10, w całości zmieniany 9 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:58:25 14-08-10 Temat postu: |
|
|
Paisana nie mogła nacieszyć się wnuczką i synem, była szczęśliwa, że udało jej się w końcu odnaleźć wszystkie swoje dzieci,
Diego zaczął wypytywać matkę o Carmen, Paisana opowiedziała mu wszystko co wiedziała od Camili i to, że po śmierci rodziców Carmen nie radziła sobie z zarządzaniem plantacją i majątek jej podupadał, bo biedna dziewczyna skupiona była na niechcianej ciąży...
dlaczego mnie tak o tą Carmen wypytujesz powiedziała Paisana do syna,
wiesz matko może wrócimy razem do Nowego Orleanu tajemniczo odparł Diego i wyszedł..
Diego przez lata służby wojskowej nie dorobił się majątku a i na awans nie miał nadziei
Marina,która go tu w San Fernando zainteresowała już nie chciała go znać,
Więc postanowił bogato się ożenić, wiedział, że rodzina Carmen była bardzo zamożna a teraz cały majątek należał do Carmen, postanowił więc ożenić się z nią..
Carmen siedziała na werandzie domu Santiaga i czytała książkę, brzuszek już miała duży bo to już był 6 miesiąc ciąży...
Diego przyszedł do Carmen i powiedział jej, że ma dla niej korzystną propozycję,
Wyjdź za mnie za mąż powiedział do dziewczyny, zawrzemy małżeństwo z rozsądku,
ty potrzebujesz męża do zarządzania twoim majątkiem a ja chce chcę dostatnio żyć,zresztą w Hiszpani jak spotkaliśmy się po raz pierwszy to spodobaliśmy się sobie, ale twój ojciec uznał ,że dla mnie biednego wojskowego ty to za wysokie progi, ale teraz jesteś sama i potrzebujesz pomocy życzliwej ci osoby, jak się pobierzemy to wrócimy do Nowego Orleanu z twoim dzieckiem i powiemy, że podobnie jak Salamankowie adoptowaliśmy sierotkę mulatka podczas podróży...
Carmen wściekła się i powiedziała, myślisz ,że teraz skoro jestem w ciąży z czarnym dzieckiem to stałam się jakąś niepełnowartościową kobietą,
Właśnie po to tu przyjechałam, by urodzić i zostawić to dziecko i nikt się nawet nie domyśli, że byłam w ciąży ...
Diego przerwał jej mówiąc ,ja wychowałem się praktycznie bez matki i wiem jak dziecku brakuje rodziców i nie mów mi ,ze normalna kobieta urodzi i porzuci swoje dziecko a potem zapomni i będzie szczęśliwa, teraz ci się tak wydaje, że to takie proste bo jesteś w ciąży rozdrażniona ale jak będziesz czuła się potem, tam w Nowym Orleanie nie wiedząc co dzieje się z twoim dzieckiem, które nosiłaś tyle miesięcy w swoim łonie, pewnie latami będziesz myślała jak wygląda, gdzie jest i czy ktoś go nie krzywdzi, przemyśl to i daj mi odpowiedź powiedział Diego i poszedł....
Carmen myślała kilka dni, w końcu posłała służącą po Diega
Wiesz przemyślałam twoją propozycję i się zgadzam, ale dziecko oddamy do ochronki Doni Sofii, tu mają bardzo dobre warunki dla sierotek powiedziała Carmen...
Diego pokręcił głową, twoje dziecko nie jest sierotą, bo choć jego ojciec nie żyje to ty jesteś matką i dziecko powinno być przy matce, więc nie oddasz go do przytułku...
No dobrze w końcu powiedziała Carmen ale nie będę się nim zajmować powierzymy je niańkom bo nie zdołałabym się przemóc do opieki nad czarnym dzieckiem...
W porządku powiedział Diego, ale pomyślał sobie zobaczymy jak to będzie jak urodzisz,
Bo już wcześniej rozmawiał z Ofelią i Pauliną by jakoś zmieniły stosunek Carmen do jej dziecka po porodzie....
Odbył się cichy ślub Diega i Carmen, wydano tylko weselny obiad, na który zaproszono rodzine Diega, tj Paisanę ,Margaritę z mężem i dziećmi,obecni byli Jimena i Mario,Donia Sofia,Ofelia.Paulina i Santiago...
Do czasu porodu Carmen, Paisana i Diego postanowili zatrzymać się w gospodzie Maria i Jimeny a później planowali pojechać do Nowego Orleanu i zamieszkać na plantacji Carmen
Vasco oficjalnie poprosił Armanda o rękę Mariny i Marina w końcu zgodziła się zostać żoną Vasca...
Nadszedł dzień ślubu Mariny i Vasco, na ślubie obecni byli wszyscy ważniejsi mieszkańcy San Fernando, wesele nie było huczne bo niedawno zakończyła się żałoba po Ines...
W noc poślubną gdy Vasco przyszedł do ich sypialni Marina była bardzo podenerwowana,
On zaczął ją całować i powoli rozbierać ją i siebie, cała drżała w jego ramionach, uspokój się szeptał do Mariny mąż ..
przecież nic złego cię nie czeka, położył ją na łóżku ,rozluźnij się powiedział to będzie ci dobrze....
Rozłóż szerzej nogi szepnął Vasco do Mariny, zrobiła co kazał...
Delikatnie głaskał ją po twarzy i całował szepcząc ,że ją kocha, ona nadal była spięta,powoli wchodził w nią i nagle poczuła mocne pchnięcie , jęknęła bo ją zabolało, straciłam dziewictwo pomyślała a on nadal w niej był i czuła go w sobie, kiedy on skończy myślała i wbijała mu paznokcie w ramiona...
nawet nie bardzo bolało pomyślała gdy było już po wszystkim ,ale jakiejś super przyjemności też nie czułam myślała ,
w końcu zmęczeni oboje zasnęli ...
dopiero rankiem gdy ponownie Vasco zaczął się z nią kochać już wyluzowana Marina zaznała po raz pierwszy rozkoszy... .
Gdy Carmen wydała na świat ciemnoskórego synka ,spojrzała na niego i powiedziala jest czarny jak jego ojciec i nie chciała go wziąść na ręce i przytulić po porodzie, udawała, że jest tak zmęczona porodem, że chce tylko spać...
Ofelia przyniosła jej później czarnego synka i kazała nakarmić dziecko, Carmen nie bardzo chciała ale Ofelia krzyknęła w końcu na nią, przecież masz pokarm a dziecko jest głodne i płacze
Carmen wzięła z niechęcią syna i starając się nie patrzeć na jego czarną skórę przyłożyła go do piersi,
Czuła się dziwnie czując jak mały ssie pijąc mleko z jej piersi, potem Diego ponosił chłopca by mu się odbiło i noworodek zasnął,
Carmen chciała by wynajęli mamkę do karmienia dziecka ale zarówno Diego jak i Ofelia orzekli, że Carmen mając piersi pełne mleka powinna sama karmić syna, więc chcąc nie chcąc karmiła noworodka sama...
W San Fernando plotkowano o urodzinach małego murzynka, większość podziwiała Diega,że tak dobrze zajmuje się niemowlakiem ,lepiej niż jego rodzona matka...
Carmen poza karmieniem dziecka nie chciała się nim opiekować, więc musieli wynająć nianię
Margarita i Paulina jako młode matki bezskutecznie usiłowały przekonać Carmen by zaakceptowała synka, ona tłumaczyła im ,ze nigdy nie chciała tego dziecka i nigdy go nie pokocha a jej mąż skoro adoptował chłopca to niech się nim teraz zajmuje bo ona w Nowym Orleanie nigdy nie przyzna się że urodziła czarne dziecko i opiekować się nim też nie zamierza...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 10:19:57 15-08-10, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:38:55 15-08-10 Temat postu: |
|
|
Mąż Carmen Diego dał adoptowanemu chłopcu na imię Martin, chrzestnymi byli Margarita i jej mąż Jose Maria de Valencia
Któregoś dnia Carmen karmiła synka , niania wyszła gdzieś z pokoju ,
Carmen zamiast potrzymać dziecko aż mu się odbije położyła je i gdy się odwróciła zobaczyła, że mały się dusi
Przestraszyła się bardzo złapała dziecko na ręce i wybiegła na korytarz,
Spotkała Jimenę,
Jimeno ratuj krzyknęła, Jimena natchmiast klepnęła mocno dzieciaka w plecy i mały zakrztusił się ale zaczął oddychać , obie odetchnęły z ulgą..
Jimena zdziwiła się, że Carmen tak przejęła się synkiem...
Carmen poszła do pokoju z dzieckiem i patrząc w jego brązowe oczy rozpłakała się i powiedziała do synka nie chciałam ci zrobić nic złego i przytuliła go mocno,
Nie jestem dobrą Mamą mówiła do Martina, ale ty w końcu niczemu nie jesteś winien a twój ojciec już zapłacił za to ,że mnie skrzywdził i tuliła małego do siebie..
Obserwował to poprzez niedomknięte drzwi Diego, odprawił nianię a Carmen powiedział,że niańka uciekła i na razie sama musi zajmować się dzieckiem...
Carmen choć udawała niezadowoloną zaczęła opiekować się synkiem i któregoś dnia powiedziała do Diega
A może byśmy sprzedali plantację w Nowym Orleanie i kupili tu coś w okolicy, tutaj nie ma rasistów i nam i Martinowi żyłoby się tu lepiej...
Diego odparł, no zobaczymy ale na razie i tak musimy pojechać do Nowego Orleanu by to wszystko pozałatwiać...
Ofelia,Paulina i Margarita cieszyły się,że Carmen zmieniła nastawienie do czarnego synka, choć wobec nich jeszcze starała sie udawać szorstką i nie zainteresowaną dzieckiem to widziały,że w końcu obudził się w niej instynkt macierzyński... |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:17:52 16-08-10 Temat postu: |
|
|
pomyślałam jeszcze, ze Ricardo w przeszłości zajmował się pisaniem o piratach - może zostałby sławnym człowiekiem po opublikowaniu swoich dzieł??????? |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:44:08 16-08-10 Temat postu: |
|
|
Minął miesiąc od urodzenia Martina, którejś nocy mały nie mógł zasnąć i płakał.Carmen nosiła go na rękach, do jej sypialni wszedł Diego i powiedział połóż się spać ja się nim teraz zajmę...
Carmen zasnęła a Diego w końcu uśpił małego i położył do kołyski w sypialni Carmen,
Carmen obudziła się i zobaczyła Diega nad kołyską synka, wstała i też patrzyła jak mały rozkosznie śpi,
świece już dogasały w jej sypialni, Diego objął żonę i zaczęli się całować, potem powiedział Carmen,że chce się z nią kochać, ona nie protestowała więc zaczął ją rozbierać, gdy znależli się w łóżku, delikatnie i czule ją pieścił i w końcu po raz pierwszy skonsumowali swoje małżeństwo...
sypiali już razem codziennie i na zmianę wstawali do Martina, którego kołyska stała w ich sypialni
Carmen z mężem zaznawała przyjemności i była zadowolona, że zgodziła się na to małżeństwo,czuła się przy nim spokojna i bezpieczna, choć jeszcze go nie kocham to z czasem na pewno i miłość przyjdzie myślała, na razie było jej dobrze, nie musiała już martwić się o przyszłość bo swoje losy i losy synka powierzyła w ręce Diega...
Wyjazd do Nowego Orleanu przeciągał się bo Diego musiał zgodnie z przepisami wystąpić z wojska i choć jego dowódca Jose Maria już wyraził na to zgodę i jeszcze jakieś zezwolenie ze stolicy było konieczne i po tym dopiero mieli wyjechać...
Mały Martin skończył trzy miesiące i jakoś nie chciał już ssać piersi, Carmen poszła po poradę do szpitala Ofelii, Ofelia zbadała też Carmen i ku zaskoczeniu młodej matki okazało się,że Carmen jest w ciąży i spodziewa się dziecka Diega...
Diego gdy się dowiedział,że Carmen już nosi jego dziecko to się bardzo ucieszył i mówił do małego Martinka no popatrz będziesz miał brata lub siostrę...
Carmen też ucieszyła ta nowina bo i ciążę i poród dobrze znosiła a teraz nosząc dziecko męża nie będę już wstydziła się mojego brzucha jak to było poprzednio myślała....
Również Paisana bardzo cieszyła się ,że będzie po raz drugi babcią i po cichu liczyła, że teraz to wnuczek się urodzi...
Margarita i Carmen siedziały ze swoimi dziećmi na kolanach i wspominały swoją przeszłość
Margarita opowiedziała bratowej co ją spotkało na misji w dżungli i jakie miała szczęście ,że Jose Maria się w niej zakochał i teraz tworzą szczęśliwą rodzinę ...
Carmen też opowiadała szwagierce o strasznych wydarzeniach na plantacji jej rodziców w Nowym Orleanie...
Carmen miała dwóch braci i siostrę, których razem z jej rodzicami zabili niewolnicy podczas buntu, .jej siostrę też zgwałcono przed śmiercią ,
a mnie opowiadała Margaricie Carmen udało się przeżyć tylko dzięki mojej niani, gdy zaczęły się zamieszki to uciekałyśmy z rezydencji ale się rozdzieliliśmy , schowałam się w piwnicy ale tam mnie dopadł ojciec Martina, broniłam się ,gryzłam i kopałam ale tak mnie uderzył w twarz, że prawie omdlałam...
A jak się ocknęłam to już rozpychał się we mnie, każdy jego ruch sprawiał mi ogromny ból,byłam dziewicą a on potężnym mężczyzną, krzyczałam z bólu i moja niania przybiegła do tej piwnicy ale nie dała rady ściągnąć go ze mnie więc pobiegła po strzelbę , gdy wróciła on już skończył i ubierał spodnie więc zastrzeliła łajdaka, pomogła mi się ubrać i poszłyśmy schować się do innej piwniczki, byłam cała obolała i prawie nie mogłam chodzić po gwałcie ale ja jako jedyna z rodziny przeżyłam ten koszmar..
potem jak inni biali plantatorzy z okolicy opanowali tych okropnych czarnych , to nikomu się nie przyznałam do hańby jaka mnie spotkała...
żyłam jak transie, najpierw pogrzeby moich bliskich a potem kłopoty na plantacji z niewolnikami, gdy okazało się, że ten przeklęty niewolnik mnie zapłodnił i jestem w ciąży ,próbowałam doprowadzić do poronienia ale jakoś nie udało mi się i potem gdyby nie Ricardo de Salamanca to bym już nie żyła bo chciałam się powiesić...
Camila i Ricardo to wspaniali ludzie mówiła Carmen do Margarity, dzieki nim tu jestem i jeszcze żyje a twój brat Diego dał mi nadzieję na lepszą przyszłość dla mnie i Martina..
Tak Ricardo to niezwykły człowiek i Camila ma szczęście, że na niego trafiła powiedziała Margarita do Carmen i ja też zawdzięczam Ricardowi życie i modlę się za niego i jego rodzinę co noc,
i ja miałam to szczęście,ze nie zaszłam w ciążę tam w dżungli bo nie wiem jak wówczas bym postąpiła powiedziała Margarita do Carmen...
Teraz jak znasz cała moja historie to chyba nie dziwisz się,ze nie chciałam dziecka gwałciciela i gdyby nie Diego to pewnie Martin byłby teraz w ochronce mówiła Carmen do Margarity, ale Diego to też dobry czlowiek skoro zaopiekował się obcym i to czarnym dzieckiem ,
ja jeszcze nieraz czuję niechęc do mojego synka bo przypomina mi się jego ojciec ale ta bezbronność maleństwa powoduje,że nie mogłabym już go porzucić choć nie wiem jak będzie tam w Nowym Orleanie czy będe w stanie się przyznać ,że urodziłam czarne dziecko mojego niewolnika....
Wreszcie Paisana,Diego i Carmen z Martinem wypłynęli do Nowego Orleanu
Carmen stała na pokładzie i myślała ,gdy tu przypływałam byłam w ciąży z Martinem a jak odpływam to jestem w drugiej ciąży ale jestem mężatka i już nie muszę ukrywać swego stanu..
Diego postanowił wyzwolić niewolników z plantacji Carmen i poradzić się Ricarda de Salamanki co do tego czy sprzedać tę plantację czy prowadzić ja dalej...
John Foreman wyruszył w drugą już podróż Salamandrą z grupą zbiegłych niewolników z innych plantacji,tym razem nie towarzyszyła mu Ursula...
gdy był już w drodze powrotnej załoga zobaczyła na morzu rozbitków z innego statku,spuszczono szalupy i zaczęto wyławiać nieszczęśników, w jednej z łódeczek leżała para młodych ludzi, John podpłynął swoją szalupą bliżej i krzyknął rany boskie Tita i Paco,
dziewczyna była ledwo żywa, Paco ocknął się pierwszy i o własnych siłach wszedł na pokład Salamandry a nieprzytomną Titę Foreman na rękach zaniósł do kajuty, natychmiast Titą i innymi rannymi zajął się medyk...
Paco podziękował Johnowi za uratowanie im życia, Bóg nam cię tu zesłał powiedział Paco bo nasz statek rozbił się podczas burzy i zatonął i już parę dni temu i odtąd dryfujemy a nikogo nie spotkaliśmy dopiero ty na Salamandrze tu przepływałeś, skąd się tu wziąłeś i co robisz na statku Ricarda zapytał Paco Foremana
a prowadzimy ze sobą interesy to Ricardo użyczył mi statku wymijająco odpowiedział John...
Tita wkrótce też odzyskała przytomność ale nie opuszczała kajuty bo była bardzo słaba, Paco nie odstępował żony na krok...
Po paru dniach Tita lepiej się poczuła i wyszła na pokład, podeszła do Johna stojącego przy burcie i podziękowała mu za uratowanie życia jej i jej męża oraz członków załogi ich statku,
Wiesz mówiła Tita ostatni raz jak się widzieliśmy to powiedziałam ci, że nie chciałabym cię nigdy więcej spotkać ale teraz się cieszę, z naszego spotkania bo uratowało ono nie tylko moje życie...
wcześniej byłam na ciebie zła i nawet cię nienawidziłam bo dziecko ,które poroniłam było twoje a ja go nie chciałam ale teraz to żałuję, że się nie narodziło wyszeptała Tita...
John był wstrząśnięty wyznaniem Tity, Boże miałem zostać ojcem, John junior miałby rodzeństwo ale Bóg zdecydował inaczej chyba nie zasłużyłem na drugiego potomka i skrzywdziłem tak moją młodziutką pasierbicę gryzł się John...
Patrzył jak Paco i Tita tulą się do siebie, dobrze, ze młodzi tak się kochają bo cale życie jeszcze przed nimi i to szczęśliwe życie myślał Foreman...
Camila porządkując bibliotekę znalazła stare zapiski wspomnień Ricarda z czasów jego pirackiej przeszłości, gdy jej przeczytała to była zachwycona barwnością opowieści i zaczęła zachęcać męża by spisał wszystkie swoje wspomnienia z burzliwej młodości....
Ricardo w wolnych chwilach więc zaczął przelewać na papier swoje pasjonujące życie...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 17:57:24 16-08-10, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Jaina Dyskutant
Dołączył: 15 Kwi 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:03:07 16-08-10 Temat postu: |
|
|
Witajcie, drodzy Pasionaci!!
Wróciłam na kilka dni z wakacji, zdążyłam nadrobić już moją lekturę, widze, że dużo napisaliście. Ciężko wam we dwie, ja postaram się coś nabazgrac dziś i jutro, gdyż znowu wyjeżdzam na kilka dni.
Ale najpierw chce dodać pare komentarzy co do kontynuacj
- Jestem bardzo zadowolona, że uśmierciliście Lisabete, ktora nadal była zła i nie zaslugiwała na to , by być na świecie.
- Także z nowych bohaterów, rozwinięcia wątku Alonsa, Alicii i niewolnictwa, bliźniąt Camili i Ricarda, wielu ciąży, ślubów itd.
- Zdziwił mnie jednak gwałt Johna Foremana na Ticie i szybki ślub z Paciem, jednak zawsze chcieliśmy ich wyswatać, a czym prędzej, tym lepiej.
- Zasmuciła mnie jedynie śmierć Ines, która byla bardzo dobra, i kochała Vasca. Mam nadzieję, że znajdzie szczęście u boku nowej wybranki! |
|
Powrót do góry |
|
|
Jaina Dyskutant
Dołączył: 15 Kwi 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:24:38 16-08-10 Temat postu: |
|
|
Ricardo bardzo wciągnął się w pisanie swojej opowieści, czasami nawet nie potrafił się od tego oderwac, jednak zawsze miał czas dla żony i swoich dzieci, które kochal ponad wszystko! Pisał i pisał i skończył prawie, dał Camili do przeczytania, ta była zachwycona, nie tylko opowieścią Ricarda, ale sposobem jaki to opisał i jak to ujął. Była bardzo dumna z męża, mówiła: Nie będziesz tylko sławnym piratem, ale takźe i pisarzem! Ricardo bardzo cieszył się z tegto, co powiedziała żona, bardzo zależało mu na jej uznaniu. Poszedł do swoich dzieci, by przeczytam im to na dobranoc, zauważył, że starsze, słuchają tego ze strasznym przejęciem, i nie mogą się doczekać więcej.
Alicia z Alonsem cieszyła sie narodzeniem córeczki, na początku myślała, że mąż nie będzie zadowolony z córki, ale ten przeciwnie, rozpieszczał ją i swoją córeczką, pilnował, by nie była głodna, i zawsze przychodził, gdy płakała. Wrócili już do pożycia i gdy uśpili małą poszli do łożka, Alonso zaczął powoli rozbierać żone, głaskać ją po piersi, całować i rozpieszczać, bardzo stęsknił się za żoną w łożku, gdyż przed porodem nie mogli być razem, a po Alicia musiała odpocząć. Alicia położyła się i pozwoliła mężowi wchodzić w siebie, na początku powoli i delikatnie, a później coraz mocniej, czuła rozkosz, która rozpływała się po całym jej ciele, na chwilę straciła oddech, była zadowolona z siebie i męża. Powiedziała: Kochaliśmy się jak nigdy . A potem znowu, i znowu, byli tak blisko ze sobą.
John szczerze żałował swojego postępku, wiedziała, że nigdy tego nie zapomni i sobie nie wybaczy, jednak musiał z tym żyć.
Natomiast Tita z Paciem byli bardzo szczęśliwi, że udało im się przeżyć, byli wdzięczni Johnowi i opatrzności, za to, że przeżyli i są teraz razem.
Carmen bardzo pokochał swojego synka, chociaż miała żal do Boga i do człowieka, który ją skrzywdził to do dziecka nie miała, bardzo go kochała i starała się go rozpieszczać. Była szczęśliwa z Diegiem, była mu wdzięczna za to, że jej pomógł, i powoli zaczynała go kochać, był dobry, nigdy nie sprawiał jej przykrości, starał się, by zapomniała o przeszłości i zajeła się przyszłością, dzieckiem, które było w drodze, nimi. Powoli już zapominała o krzywdzie jaką jej wyrządzono. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|