|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:52:28 20-09-13 Temat postu: |
|
|
Może Angela będzie wmawiała Salamankom że nie ma u niej Angeliki i Ci będą już o tym przekonani a nagle pojawi się najstarsze dziecko Ricarda juniora z małą Camilitą. Od dziecka dowiedzą się o ciąży Angeliki bo domyślą się, że bóle brzucha były związane z ciążą. Może Pedro jako gubernator wystawi jakieś pismo o tym, że dzieci mają być przy ojcu i wniosą sprawę do Watykanu. Może Angelice jest potrzebny taki wstrząs jak trochę pobędzie bez dzieci i pod opieką medyków którzy będą dostarczali wszystkie informacje o ciąży dla Ricarda juniora. On nie będzie się z nią widywał a dzieci Angelicka będzie mogła widywać raz na tydzień przez godzinę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:34:29 20-09-13 Temat postu: |
|
|
czarna__1991 napisał: | Może Angela będzie wmawiała Salamankom że nie ma u niej Angeliki i Ci będą już o tym przekonani a nagle pojawi się najstarsze dziecko Ricarda juniora z małą Camilitą. Od dziecka dowiedzą się o ciąży Angeliki bo domyślą się, że bóle brzucha były związane z ciążą. Może Pedro jako gubernator wystawi jakieś pismo o tym, że dzieci mają być przy ojcu i wniosą sprawę do Watykanu. Może Angelice jest potrzebny taki wstrząs jak trochę pobędzie bez dzieci i pod opieką medyków którzy będą dostarczali wszystkie informacje o ciąży dla Ricarda juniora. On nie będzie się z nią widywał a dzieci Angelicka będzie mogła widywać raz na tydzień przez godzinę. |
niezły pomysł
na La Marianie w domu medyka Olafa Lingssona jego żona Nora czekała na powrót męża w środku nocy wezwanego do rezydencji Angeli i jej męża
-no nareszcie wróciłeś !! kto zachorował? Angela , jej mąż Yoshi czy ich syn Toshiro wypytywała medyka Nora
-nie uwierzysz wezwano mnie do córki Angeli młodej księżnej Angeliki de Salamanki bo przez wypicie jakiegoś paskudztwa dostała bóli brzucha a jest w ciąży więc zachodziła obawa poronienia ale opanowałem sytuację i gdy wychodziłem czuła się już lepiej i rankiem znów ją odwiedzę by upewnić się, że wszystko z nią w porządku opowiadał Olaf rozbierając się do spania
-to młodzi Salamankowie aż z Sardynii tu przyjechali i pewnie rodzice cieszą się mogąc ich i wnuki zobaczyć po paru latach rozłąki mówiła zaskoczona Nora
-to dziwne ale przy Angelice nie było jej męża a tylko matka a przez tą późną porę nie przyszło mi do głowy zapytać się czy młody Ricardo de Salamanca junior też przyjechał na La Marianę czy żonę z dziećmi samą wysłał mówił medyk Olaf
-skoro Angelika jest ciężarna to samej by jej nie puścił i pewnie przyjechali wszyscy razem dedukowała Nora
-pewnie tak i jutro tego się dowiem gdy znowu pojadę doglądnąć Angeliki a swoją drogą to przybywa mi ciężarnych pacjentek i to mnie jako medyka cieszy bo będę miał zajęcie na parę najbliższych miesięcy opiekując się kobietami z wyższych sfer, które oczekują dziecka bo oprócz naszej Barbi , młodej wdowy Maribel i księżnej Roksany doszła księżna Angelika bo w tym stanie zapewne do porodu będzie musiała tu na wyspie zostać zanim z rodziną wróci na Sardynię mówił medyk Olaf Lingsson….
-w samą porę wróciliśmy na La Mariane byś rozkręcił tu znowu swoją praktykę lekarską z zadowoleniem stwierdziła Nora
-mama wymogła na mnie obietnicę bym zrezygnowała z usiłowań pozbycia się ciąży ale nie zamierzam tego zrobić bo nie po to uciekałam tu aż z Sardynii by następne dziecko rodzić i wreszcie będę mogła wznowić przerwaną przez małżeństwo i macierzyństwo karierę artystyczną bo moja trójeczka dzieci już odchowana i ich też na artystów wykieruję planowała sobie Angelika usiłując zasnąć…
-gdy usunę tę ciążę Ricardo nigdy się nie dowie, że znów mógł być ojcem bo na Sardynii nie mogłabym tego zrobić przez wprowadzone tam ostatnio prawo karzące kobietę celowo pozbywającą się dziecka i wszystkich ,którzy jej w tym pomagają więc tam usuwanie cięży stało się bezwzględnie zakazane wspominała sobie ciężarna żona kanclerza królestwa Sardynii…
-oburza mnie to prawo bo to kobieta powinna decydować czy chce rodzić a tu mus:” jak nieszczęśnica zajdzie w ciąże nawet niepożądaną to ma rodzić bez gadania” !!!
- żaden mężczyzna nie będzie mi narzucał czy i kiedy mam zostać matką!!! bo to mój brzuch !! i moje życie !!! przekonywała samą siebie Angelika w myślach aż w końcu zmorzył ją sen po ekscytujących przeżyciach ostatniego dnia….
rankiem zaraz po śniadaniu Angela kazała służącej zamknąć się z małymi Salamankami Mauriciem i bliźniętami Ricarditem i Camilitą w przeciwległym skrzydle rezydencji a sama po rozmowie z Angeliką, która nadal wypoczywała w łożu czekała z napięciem na wizytę zięcia i zdziwiło ją to, że przybył nie sam ale w towarzystwie rodziców i najstarszego brata
-tak jak wczoraj zapowiedziałem przyjechałem zobaczyć się z żoną powiedział młody Ricardo de Salamanka junior
-a ja tak jak wczoraj ci powiedziałam powtórzę, że mojej córki ani wnucząt tu nie było i nie wiem dlaczego tu czas tracisz zamiast szukać ich gdzie indziej !!! mówiła Angela
-ona musi tu być !!! a ty nie powinnaś jej dopomagać w ucieczce ode mnie bo to rozbija naszą rodzinę a przecież mamy małe dzieci !!! krzyknął mąż Angeliki
-wypraszam sobie pokrzykiwanie na mnie !!! jeśli mówię, że Angeliki tu nie ma to nie ma i basta !!! wycedziła przez zęby Angela
-zastanów się Angelo czy dobrze robisz pomagając córce ukrywać się przed mężem i ojcem jej dzieci wtrąciła się Camila de Salamanca chcąc poprzeć syna
-dajcie spokój z tym wpieraniem mi, że córka z wnukami do mnie przyjechała !!! prychnęła Angela doskonale udając oburzoną bo zdolności aktorskie z dawnych lat jej pozostały….
-może rzeczywiście Angelika gdzieś indziej się z dziećmi ukryła zwracając się do brata mówił gubernator Pedro de Salamanca
-to mało prawdopodobne bo Angelika nie ma bliższej rodziny, której mogłaby zaufać i o schronienie prosić wtrącił się Ricardo de Salamanca senior wnikliwie przyglądając się Angeli
-może Angelika z Sardynii popłynęła do Neapolu bo to bliżej a z dziećmi w podróż za ocean trudniej byłoby jej zorganizować zaczęła mówić Angela chcąc skierować myśli zięcia i jego rodziny na fałszywe tory….
-jeśli mówisz prawdę to pozwól mi się rozglądnąć po twoim domu bym nabrał pewności, że mojej żony i dzieci tu nie było i nie ma nagle zaproponował zdesperowany zięć Angeli
-wykluczone !! co to ?? podejrzana jestem o jakieś przestępstwo byście mieli mój dom przeszukiwać?? !!! obruszyła się Angela
-to nie tak !!! gdybyś nas oprowadziła po pokojach wykazałabyś dobrą wolę by przekonać Ricarda, że ma gdzie indziej szukać łagodząc gniew Angeli powiedział gubernator Pedro de Salamanca
-nie zamierzam mu niczego udowadniać i skoro nie macie do mnie innych spraw poza gadaniem o Angelice to żegnam !!! wyniośle powiedziała Angela więc Salamankowie po cichej naradzie między sobą postanowili wracać do pałacu gubernatora by tam dalej zastanawiać się gdzie szukać Angeliki z dziećmi i gdy zmartwieni odchodzili nagle zobaczyli biegnących do nich chłopca i dziewczynkę
-tatusiu !!! dobrze, że przyjechałeś !! krzyczał najstarszy synek Ricarda juniora książe Mauricio a za nim biegła jego siostrzyczka księżniczka Camilita
-moje skarby !!! krzyknął Ricardo junior łapiąc oboje na ręce choć starszego syna trudniej mu było w ramionach utrzymać
-skoro dzieci tu są to i Angelika jest z nimi szepnął Pedro do rodziców gdy stęskniony Ricardo junior tulił swoje pociechy opowiadające mu jak za nim tęskniły a gdy przywitały się z dziadkami i stryjem Pedrem znowu wtuliły się w ojca kontynuując opowieści jak podróżowali z mamą statkiem po morzu….
Angela widząc to szybko się oddaliła chcąc ostrzec córkę
-kazali nam zostać w tamtej części domu ale ja nie dam się nikomu uwięzić i razem z Camilitą uciekliśmy niani przechwalał się mały Mauricio de Salamanca
-Ricardito został z nianią bo obiecała mu do mamy go zabrać a mama jest chora i w nocy był medyk bo ją brzuszek bolał szczebiotała Camilita
-ciekawe na co cierpi twoja żona??? z niepokojem patrząc na syna i wnuki mówiła Camila de Salamanca
-też mnie to zastanawia bo ona jest okazem zdrowia i oprócz okresów ciąży na nic nigdy się nie uskarżała zachodził w głowę mąż Angeliki
-a może znowu tatusiem zostaniesz bracie i stąd dolegliwości twojej żony zażartował Pedro
-nie sądzę bo chyba by mi o tym powiedziała i w tym stanie nie decydowałaby się na ucieczkę odparł Ricardo junior
-a o planach ucieczki ci jakoś nie wspomniała więc i to mogła zataić powiedział Pedro i w tym momencie spostrzegli nadchodzącego medyka Olafa Lingssona, który witając się z Salamankami powiedział zwracając się do Ricarda juniora
-w nocy cię nie było przy żonie więc myślałem, że nie przybyłeś z nią na La Marianę ale widzę ,że jesteś więc przy okazji gratuluję ci kolejnego potomka mówił medyk zaskoczonemu mężowi Angeliki
-a to ci dopiero Angelika jest w ciąży!!! wykrzyknął uradowany Ricardo junior
-czyżbyś nie wiedział? a … rozumiem… żona chciała ci sama szczęśliwą nowinę oznajmić a ja uprzedzając cię zepsułem jej niespodziankę westchnął medyk nie mając pojęcia o relacjach Angeliki z mężem i o tym, że uciekła od niego zabierając dzieci…..
-ale musisz ją uczulić by w tym stanie żadnych podejrzanych ziół nie piła bo może się to dla niej i dziecięcia, które nosi źle skończyć pouczał przyszłego tatusia medyk Olaf
-jeśli coś kombinowała by dzieciaka się pozbyć to jej tego nigdy nie daruję !!! zaciskając pięści wysyczał mąż Angeliki
-chyba o coś tak strasznego jej nie podejrzewasz???!!! zwracając się do syna powiedziała Camila de Salamanca
-po tym jak uciekła zabierając nasze dzieci to wszystkiego się mogę po niej spodziewać westchnął Ricardo de Salamanca junior….
w sypialni księżna Angelika de Salamanca akurat ubrała się i przeglądała w lustrze
-u mnie ciąże to najpierw po piersiach widać bo są takie nabrzmiałe i wrażliwe przy dotyku patrząc na swój biust mruknęła gdy usłyszała jak ktoś biegnie po korytarzu a po chwili w drzwiach stanęła zasapana Angela
-Angeliko przygotuj się na wizytę męża bo dzieci nie udało się upilnować i Mauricio z Camilitą do niego się wyrwali i tym samym zdradzili ,że tu was ukrywałam!!! dysząc szybko relacjonowała córce Angela
-niech to diabli!!! syknęła wściekła Angelika ,która nie spodziewała się, że mąż tak szybko ją odnajdzie....
-o ciąży ani słowa !!! pamiętaj !!! on nie może się dowiedzieć !!! gorączkując się przypominała matce Angelika…. a po chwili bez pukania wpadł tam jej mąż i chwytając ją mocno za ramię syknął
-wiedziałem,że cię tu znajdę i mów mi zaraz co to było dzisiejszej nocy,że aż medyka trzeba było wzywać???!!!
-puść!! to boli !! jęknęła Angelika a jej matka doskoczyła do zięcia z zaciętą twarzą
-bić mojej córki ci nie pozwolę !!! warknęła Angela
-nigdy jej nie biłem i teraz też nie zamierzam choć inny na moim miejscu za ucieczkę z dziećmi sprawiłby jej niezłe lanie odparł Ricardo de Salamanca junior ponawiając pytanie o ostatnią noc
-w nocy brzuch mnie rozbolał z przejedzenia kłamała Angelika nie wiedząc,że mąż od medyka dowiedział się o ciąży
-doprawdy???? z przejedzenia powiadasz?? ciekawe coś takiego zjadła,że medyk mi oznajmił,że z każdym miesiącem twój brzusio będzie się o tak powiększał wymownie pokazując jak będzie wyglądała po paru miesiącach w zaawansowanej ciąży drwił z żony Ricardo
-to medyk ci już powiedział....wydukała Angelika zrozumiawszy,że mąż już wie o jej błogosławionym stanie ...
-a to od ciebie powinienem się tego dowiedzieć i to jeszcze na Sardynii kochanie !! sarkastycznie mówił Ricardo junior
- dopiero tutaj upewniłam się co do ciąży bo na Sardynii jeszcze nie wiedziałam kłamała znowu Angelika
-nie wierzę w ani jedno twoje słowo a dzieci na razie zamieszkają ze mną bo ty musisz mieć czas do namysłu czy chcesz żyć z nami czy sama ale teraz gdy wiem,że oczekujesz naszego czwartego dziecka ostrzegam cię,że jeśli nie donosisz ciąży oskarżę cię o celowe zabicie mego dzieciaka i bez skrupułów poślę cie za kraty bo namówiłem Pedra by i tu takie same prawo jak na Sardynii wprowadził mówił mąż Angelice
-jak śmiesz mnie obrażać i bezpodstawnie podejrzewać o najgorsze ???!!! a dzieci ci nie oddam !!! zaperzyła się Angelika
-dzieciaki same chcą być ze mną i już dziś zabiorę je do pałacu mego brata gubernatora i tam zamieszkamy a ciebie będziemy odwiedzać o ile oczywiście tego zechcesz dalej drwiąco mówił do żony młody Ricardo de Salamanca
-nie możesz ze mną tak postąpić !!! nie zabieraj mi dzieci bo mnie tym zabijesz !!! nie wyobrażam sobie życia bez nich !!! krzyczała Angelika jak opętana tupiąc przy tym z wściekłości
-nie potrafisz nad sobą panować więc lepiej by dzieci były ze mną dopóki nie zrozumiesz co jest dla ciebie najważniejsze w życiu i tak jak mi w liście napisałaś musisz wybierać : rodzina czy kariera ....nie zważając na histerię żony mówił spokojnie Ricardo do roztrzęsionej Angeliki
-mścisz się,że od ciebie uciekłam i grozisz mi utratą dzieci jeśli się nie ukorzę i do ciebie nie wrócę !!! jesteś egoistą bez serca !!! wrzeszczała Angelika okładając męża piąstkami po klacie
-kocham nasze dzieci a nawet ciebie wciąż kocham choć na to nie zasługujesz ale w przeciwieństwie do ciebie nie narażałbym naszych maluchów na poniewierkę gdy mogą mieć spokojne i dostatnie dzieciństwo więc ja i dzieci będziemy cierpliwie czekać aż zmądrzejesz starając się zachować spokój mówił żonie Ricardo de Salamanca junior
-pozwolę ci dzieci widywać co tydzień w niedziele przez godzinę dodał ale Angelika nie zamierzała się z tym pogodzić a poparła ją jej matka Angela
-wy Salamankowie myślicie,że wam wszystko wolno ale my się nie damy !!!
-zabierać matce dzieci to barbarzyństwo a zabierać je kobiecie ciężarnej to zbrodnia i jeśli Angelika poroni to będziesz miał na sumieniu to niewinne dziecię !!! krzyczała na zięcia Angela
-zależy mi na dzieciach i tej trójce czekającej na nas w ogrodzie i na tym jeszcze nienarodzonym więc nie do mnie mowa o barbarzyństwie bo mam powody przypuszczać,że wczorajszej nocy chciałaś zabić nasze dziecko i to właśnie byłaby zbrodnia ale zbrodnia przez ciebie dokonana na bezbronnym dzieciątku,które poczęłaś akurat gdy znowu ubzdurało ci się kontynuowanie kariery artystki patrząc z wyrzutem na żonę mówił Ricardo junior....
-tyś mnie nigdy nie rozumiał !!! a teraz jeszcze oskarżasz o niecne zamiary ,których wcale nie miałam !!! krzyknęła Angelika wybuchając płaczem
-jak możesz ją tak dręczyć !!! warknęła na zięcia Angela gdy wszedł medyk Olaf Lingsson mówiąc,że musi zbadać Angelikę bo słysząc awanturę postanowił ją przerwać z uwagi na stan Angeliki
-niech mama zostanie a ty wyjdź pochlipując powiedziała Angelika z niechęcią patrząc na męża a gdy Ricardo junior wyszedł na korytarz spotkał tam ojca i brata Pedra
-mama zabrała twoje dzieci w głąb ogrodu bo nie chcieliśmy by usłyszały jak ich rodzice się kłócą a Angelika darła się jakbyś ze skóry ją obdzierał mówił Pedro do brata
-dobrze zrobiliście bo nie chcę wciągać dzieci w sprawy nas dorosłych westchnął Ricardo de Salamanca junior...
-podziwiam cię,że zachowałeś spokój i dałeś żonie czas do namysłu czy do ciebie i dzieci chce wrócić powiedział do syna Ricardo de Salamanca senior....
-liczę na opamiętanie się Angeliki bo jest potrzebna i mnie i dzieciom spuszczając głowę powiedział Ricardo junior....
-wszyscy mamy nadzieję,że będziecie jeszcze szczęśliwą rodziną niemal równocześnie powiedzieli do Ricarda juniora jego ojciec i najstarszy brat......
-ja też mam taką nadzieję bo wbrew wszystkiemu wciąż kocham tego rudzielca i ciesze się z kolejnego dziecka z nią westchnął mąż Angeliki....
-z tego wszystkiego zapomnieliśmy ci pogratulować kolejnego dzieciaka poklepując po plecach męża Angeliki mówili jego ojciec i brat
-cieszę się z ciąży żony bo liczę,że to ją ostatecznie przekona,że jej rolą życiową jest rola matki a nie jakiejś wędrownej artystki z westchnieniem powiedział Ricardo de Salamanca junior
-my z mamą też ogromnie się cieszymy,że nasza rodzina znowu się powiększy bo na ten moment w ciąży są aż trzy nasze synowe , twoja Angelika,Roksana żona Pedra i Halszka żona Andresa patrząc na syna powiedział Ricardo de Salamanca senior
-błagam cię medyku powiedz memu mężowi,że zabranie mi starszych dzieci doprowadzi mnie do poronienia a skoro mu zależy na tym dzieciaku ,którego noszę w sobie to niech mnie nie doprowadza do rozpaczy bo nie wyobrażam sobie odebrania mi dzieci pochlipując mówiła Angelika do Olafa Lingssona
-nie wiem co jest między wami i w sprawy rodzinne rodzinne wolałbym się nie wtrącać mówił medyk zażenowany prośbą Angeliki
-tobie jako medykowi uwierzy i musisz nam pomóc bo ci Salamankowie myślą,że są wszechwładni i skoro mają wpływ na tworzenie prawa wykorzystują to by nad innymi zapanować a nie można im na to pozwalać gorączkowała się matka Angeliki
-twoja córka i wnuczęta to też Salamankowie przypomniał Angeli medyk Olaf
-zięć gnębi mi ciężarną córkę a ty zamierzasz na to patrzeć nic nie robiąc???!!! zawiodłam się na tobie wyrzucała medykowi Angela
-osobiście uważam,że ojciec ma takie same prawa do dzieci jak matka a Ricardo junior kocha dzieci tak samo jak Angelika i chyba tylko na jakiś czas chce z dzieciakami zamieszkać osobno bo w końcu chyba się zejdziecie zagryzając wargi mówił medyk Olaf Lingsson
-on wykorzystuje nasze dzieci by mnie złamać i zmusić do rezygnacji z marzeń o karierze !!! krzyknęła zapłakana Angelika
-przede wszystkim jesteś matką Angeliko a zwłaszcza teraz gdy spodziewasz się kolejnego dziecka powinnaś wszystko inne odsunąć na dalszy plan skupiając się na swoim zdrowiu by szczęśliwie donosić i urodzić zaczął mówić medyk
-no tak czego mogłabym się spodziewać po medyku mężczyźnie solidaryzujesz się z moim mężem nie licząc się z moimi pragnieniami wysyczała wściekła Angelika
-uspokój się bo nerwy w twoim stanie ci szkodzą powiedział Olaf
-nie uspokoję się jeśli Ricardo nie pozostawi dzieci ze mną !!! krzyknęła Angelika więc medyk Olaf podał jej napój na uspokojenie po którym zachciało się jej spać...
-uśpiłeś mi córkę by pomóc jej mężowi zabrać stąd dzieci ale ja na to nie pozwolę !!! wysyczała Angela i pobiegła do ogrodu gdzie z Camilą bawiły się ich wnuki Mauricio,Ricardito i Camilita
-dzieci Angeliki tu pozostaną bo tak chce moja córka !!! krzyknęła Angela
-ja zdecydowałem inaczej i uprzedziłem o tym Angelikę więc dzieci zabieram !!!stając za teściową powiedział Ricardo de Salamanca junior
-po moim trupie zabierzesz stąd moje wnuki !! doskakując do zięcia krzyczała Angela a dzieci przerażone przytuliły się do swojej drugiej babci Camili
-Angelo !! na Boga !!! dzieci patrzą a nie powinny widzieć niesnasek w rodzinie !!! krzyknęła do Angeli Camila
-stajesz po stronie syna więc mi nie zabraniaj racji córki bronić!!! bo dzieciom najlepiej jest przy matce !!!wrzeszczała Angela
-zabierz stąd żonę Yoshi bo wtrąca się do spraw młodych a Ricardo z Angeliką z czasem jakoś dojdą do porozumienia zwrócił się do dawnego druha Ricardo de Salamanca senior gdy Yoshi zwany El Chino przyszedł do ogrodu zwabiony krzykami
-dzieci Angeliki należą też do ich ojca więc nie przeszkadzaj mu jak chce z nimi trochę pobyć bo i Angelika uciekając z Sardynii sama była z dziećmi więc teraz kolej na niego by się nimi nacieszył zaczął nieskładnie mówić do żony Yoshi
-co ty Yoshi??? boisz się Salamankom sprzeciwić,że tak bez walki chcesz oddać im moje wnuki ??? !! warknęła na męża Angela
-daj spokój nie będziemy walczyć o dzieci prychnął Yoshi
-no tak !!! Angelika to nie twoja córka i jej dzieci nie są twoimi wnukami to nie poczuwasz się do obowiązku by nam pomóc ze złością patrząc na męża powiedziała Angela
Mauricio i bliźnięta Ricardito z Camilitą wtulili się w ojca,który je uspokajał a potem wziął córeczkę na ręce a jej starszego brata Mauricia za rękę a małego Ricardita wziął na ręce Pedro i skierowali się do wyjścia a Yoshi w tym czasie siłą przytrzymywał żonę bo Angela nie chciała dopuścić by zięć zabrał jej wnuki i szarpała się wrzeszcząc i złorzecząc Salamankom...
-współczuje ci takiej teściowej!! to furiatka !!! i oby twoja żona na starość do niej się nie upodobniła mówił Pedro do brata
-nie mów takich rzeczy przy dzieciach bo to w końcu ich babcia strofowała Pedra Camila de Salamanca gdy wsiedli do powozu i odjechali do pałacu gubernatora La Mariany
a medyk Olaf Lingsson zajmował się w tym czasie uspokajaniem rozhisteryzowanej Angeli....
-Angelika szału dostanie jak się obudzi i odkryje,że mąż zabrał jej dzieci płakała Angela
-przecież u ojca krzywda ich nie spotka więc nie dramatyzuj mówił Yoshi do żony
-musicie Angelice spokojnie wytłumaczyć,że powinna z mężem się dogadać dla dobra ich rodziny a zwłaszcza dzieci radził medyk Olaf Lingsson
-łatwo powiedzieć a trudniej to zrobić westchnął Yoshi Hey ojczym Angeliki....
-oboje widać są uparci ale kochają swoje dzieci i siebie chyba jeszcze też więc muszą się pogodzić i myślę,że to tylko kwestia czasu gdy tak się stanie filozoficznie stwierdził medyk Olaf Lingsson
-zięć chce tylko ustępstwa ze strony Angeliki bo to ona ma poświęcić wszystko dla niego i dzieci prychnęła Angela uważając za swój obowiązek stanie twardo przy jedynej córce....
-no cóż taka jest rola kobiety,że to ona zazwyczaj więcej w życiu musi poświęcić i tak jest od wieków stwierdził medyk Olaf....
w pałacu gubernatora La Mariany po serdecznym powitaniu Ricarda juniora i jego dzieci wszyscy z wypiekami słuchali relacji o wizycie w rezydencji matki i ojczyma Angeliki
-to Angelika też jest w ciąży jak i ja więc rodzić będziemy w tym samym czasie ucieszyła się księżna Roksana de Salamanca na wieść o stanie szwagierki....
-musimy ją jak najszybciej odwiedzić bo po tym jak zabrałeś jej dzieci może być zrozpaczona zgodnie stwierdziły księżne Roksana, Elena i Sofia
-to dobry pomysł, jesteście młodymi kobietami tak jak i Angelika i macie dzieci więc szybko znajdziecie wspólny język ucieszył się Ricardo junior słysząc o pomyśle bratowych....
-najpierw jednak czeka nas przykry obowiązek bo dziś są pogrzeby Santiaga Lafonta i Thomasa van Hoorna przypomniał wszystkim Ricardo de Salamanca senior
-to po pogrzebie pojedziemy do Angeliki postanowiły sobie jej szwagierki
pogrzeb Santiaga Lafonta zrobił na wszystkich duże wrażenie bo młoda wdowa Maribel z rozpaczy chciała się rzucić do grobowca i ojciec Max z bratem Erickiem ledwo ją powstrzymali.....
-biedna kobieta stracić tego samego dnia i męża i brata to rzecz niebywała mówili między sobą ludzie żałując Maribel Lafont
rozdzierający płacz córeczki Santiaga Lafonta małej Lisabety też wszystkich poruszył choć jej stryj hrabia Ricardo Lafont z żoną Elizą na zmianę tulili i uspokajali dziewczynkę,której udzieliła się rozpacz młodej macochy Maribel
-nieszczęsny Santiago zostawił żonę w ciąży i osierocił małą córeczkę szeptano wśród tłumu żałobników
-straszna tragedia !!! straszna i do tej pory praktycznie nie wiadomo jak doszło to tego ,że obaj nie żyją powtarzali ludzie żałujący rodziny tragicznie zmarłych mężczyzn....
-po złożeniu do grobowca ciała Lafonta żałobnicy przenieśli się w inne miejsce cmentarza,gdzie z kolei pochowano Thomasa van Hoorna a ludzi zdziwiło że obaj nie są chowani obok siebie ale nikt z rodziny de Silvów tego nie komentował pomimo szeptów wśród tłumu...
rosyjskie kniaziówny złożywszy kondolencje rodzinie Ericka nie odstępowały go na krok i zwłaszcza Natasza bardzo go pocieszała....
bracia Foremanowie Mark i Wiliam z kolei towarzyszyli Maribel i jej rodzicom
a Wiliam widząc zbolałą Maribel nie wiedział co wypada mu jej mówić by jakoś pocieszyć ale i tak nie miał do tego okazji bo na na nikogo nie zwracała a oczy miała popuchnięte od płaczu i ledwo widziała....
-biedactwo !! dałbym wszystko by ukoić jej cierpienia westchnął Wiliam
-spokojnie braciszku !!! jeśli chcesz ją zdobyć niczego nie przyśpieszaj bo ona musi męża opłakać ale jej żałoba nie będzie trwała wiecznie i w odpowiednim czasie się koło niej zakręcisz i to ty zostaniesz jej drugim mężem szeptał do bliźniaczego brata Mark Foreman
-obyś był dobrym prorokiem braciszku i jeśli kiedyś dojdzie do mego ślubu z Maribel zapowiadam ci,że będziesz moim drużbą i chrzestnym naszego pierwszego dziecka szeptał Wiliam
-o jakim ślubie szepczecie ??? zapytała przyrodnich braci księżna Roksana de Salamanca ,która podsłuchała ostatnie słowa Wiliama
-mówimy, że jak Will się w końcu ożeni to będę mu świadkował i dzieciaka trzymał do chrztu a ciebie czeka rola chrzestnej ... czyż nie tak braciszku ??? ze śmiechem trącając Wiliama w bok szeptał Mark Foreman
-oczywiście ty i Roksana będziecie na moim weselu i chrzcinach pierworodnego cicho powiedział Wiliam Foreman
-a kim jest ta szczęściara,która skradła ci serce bracie?? zwracając się do Willa zapytała Roksana
-na razie wolałbym tego nie zdradzać bąknął Wiliam
-czyżby panna nie odwzajemniała twoich uczuć??? dopytywała się Roksana
-na razie niestety nie zwraca na mnie uwagi ale mam nadzieję,że z czasem się to zmieni wzdychał Wiliam Foreman patrząc na zapłakaną Maribel Lafont....
-może ja bym pomogła ci ją przekonać zaoferowała się Roksana nie przypuszczając kogo pokochał Wiliam
-a wiesz bracie,że to dobry pomysł by Roksana była twoją orędowniczką u przyszłej seniory Wiliamowej Foremanowej i naszą drugą siostrę Barbarę Darien musisz w to zaangażować ze śmiechem powiedział Mark
-porozmawiamy o tym innym razem bo na weselu nie wypada o ślubach rozmawiać uciął pogawędkę z rodzeństwem Wiliam Foreman i udali się na stypę po zmarłych....
Barbara Darien z mężem i rodzicami uczestniczyła tylko w pogrzebie Santiaga Lafonta i bardzo współczuła zbolałej Maribel Lafont więc postanowiła pocieszać przyjaciółkę nie pozwalając się jej pogrążać w rozpaczy
-obie w ciąży jesteśmy po mężczyznach,których dzisiaj pochowano więc chociażby to nas łączy a ja na dodatek urodzę jej bratanka i przez to będziemy skoligacone więc mam prawo a nawet obowiązek pomóc jej wyjść z tej depresji umyśliła sobie Barbi i zapowiedziała Maribel ,że co dzień będzie ją odwiedzać ...
-dziękuje ci za troskę ale wolę być sama i w samotności ukochanego męża wspominać wydukała pochlipująca ciągle Maribel
-nie ma mowy !!! za Santiagiem zamknęło się wieko trumny ale ty żyjesz i nosisz w sobie nowe życie !!! jego upragnionego syna ,którego się nie doczekał więc masz obowiązek dojść do siebie i ja już tego dopilnuję a może jeszcze kiedyś na twoim drugim weselu zatańczę zażartowała Barbara
-nawet mi o weselu nie wspominaj !!! nigdy już za mąż nie wyjdę bo chcę pamięć zmarłego męża do końca życia kultywować wyszeptała Maribel
-nie zarzekaj się bo życie różne niespodzianki nam przynosi przytuliwszy przyjaciółkę powiedziała Barbara
-chcę poświęcić się tylko dziecku Santiaga i dla niego odtąd będę żyła uparcie powtarzała Maribel
-masz we mnie przyjaciółkę i jeśli kiedykolwiek zechcesz porozmawiać czy poradzić się to wiedz,że możesz na mnie liczyć mówiła Barbara
-nie przypuszczałam,że będziesz dla mnie taka życzliwa w najtragiczniejszym dla mnie dniu podnosząc na Barbarę zapłakane oczy wydukała młoda wdowa
-nie jestem taka zła na jaką wyglądam i też mam serce a ciebie mi ogromnie żal bo nie zdołałaś nacieszyć się małżeństwem z ukochanym mężczyzną powiedziała rozpaczającej przyjaciółce Barbara Darien....
po stypie Leonor de Silva i Barbara Darien zaprowadziły Maribel do sypialni by odpoczęła i przespała się
-dziękuję ci Barbaro,że wspierasz moją córkę w tych trudnych dla nas wszystkich chwilach bo ona teraz tego potrzebuje patrząc na Barbi powiedziała Leonor de Silva
-Maribel zawsze była wobec mnie w porządku więc nie mogę jej teraz samej z tym wszystkim zostawić spuszczając głowę mówiła Barbara
a gdy obie wyszły już z sypialni Maribel jej matka Leonor poprosiła Barbarę o krótką rozmowę zapraszając ją do swego buduaru.
-nie obraź się Barbi ,że cię o coś zapytam ale od Ericka dowiedziałam się,że w San Fernando Thomas cię zgwałcił a ty teraz jesteś w ciąży więc nurtuje mnie pytanie czy to nie mojego wnuka nosisz??? bo widzisz wróżka wywróżyła mi,że w drodze są już moje wnuczęta od córki i syna a nie wiem kim jest kobieta Thomasa,która nosi jego dziecko??? wiem,że jesteś zamężna i dziecko może być twojego męża ale może być też Thomasa z napięciem wpatrując się w Barbarę dopytywała się Leonor a Barbarę to pytanie zamurowało i nie wiedziała co odpowiedzieć...
-mój mąż Camil chce by dziecko,którego się spodziewam uchodziło za nasze małżeńskie więc nie zdradzę seniorze Leonor,że jestem pewna,że ojcem mego dziecka jest Thomas pomyślała speszona Barbara ale Leonor widząc jej speszenie uznała,że Barbi nie chce jej przyznać się czy ma pewność co do ojcostwa swego dziecka...
-chcę tylko mieć możliwość widywania dziecka zmarłego Thomasa!!! nic więcej!!! nie będę ci się naprzykrzać ale od czasu do czasu pozwól mi zabierać mego wnuka do siebie i rozpieszczać jak to tylko babcia potrafi usilnie prosiła Leonor
-ona chce na mnie wymóc bym przyznała,że dziecko jest Thomasa ale tym samym musiałabym zdradzić,że mój maż Camil od jakiegoś czasu jest impotentem a nie chcę by ktoś tu na La Marianie o tym wiedział gryzła się Barbara
-to dziecko będzie jedynym co pozostało mi po zmarłym synu i dlatego ośmielam się ciebie prosić a nawet błagać byś mnie babci nie karała za to co zrobił ci mój syn i wiedz,że jako kobieta cię rozumiem bo przez lata byłam gwałcona przez ojca Thomasa i Ericka i wiem co przeżywałaś i przeżywasz mówiła Leonor chwytając za ręce Barbarę ...
-moje dzieci mają tylko jedną babcie -moją mamę Norę Lingsson bo Marina Darien matka Camila od dawna nie żyje więc może Leonor obiecać możliwość spotkań z wnukiem czy wnuczką by dziecko ,którego się spodziewam miało dwie babcie zaczęła się zastanawiać Barbara ale zaraz wspomniała sobie,że jej mąż Camil może nie być z tego zadowolony
-czy Barbara Darien powinna wyznać Leonor de Silvie ,że ma pewność co do tego ,iż dziecko ,którego oczekuje spłodził Thomas van Hoorn podczas gwałtu i obiecać jej,że będzie mogła wnuka czy wnuczkę do siebie zabierać
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 13:37:11 21-09-13, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:57:45 21-09-13 Temat postu: |
|
|
Niech wyzna, ale najpierw niech Leonor przysięgnie, że nigdy nie powie nikomu że dziecko jest Thomasa i dziecko tez ma o niczym nie wiedzieć. Tylko pod tym warunkiem będzie mogła widywać malucha. A Barbara mogłaby w ogóle bliźniaki urodzić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:51:44 21-09-13 Temat postu: |
|
|
czarna__1991 napisał: | Niech wyzna, ale najpierw niech Leonor przysięgnie, że nigdy nie powie nikomu że dziecko jest Thomasa i dziecko tez ma o niczym nie wiedzieć. Tylko pod tym warunkiem będzie mogła widywać malucha. A Barbara mogłaby w ogóle bliźniaki urodzić. |
OK
Barbarze Darien nagle zrobiło się żal matki Thomasa van Hoorna
-w końcu ta biedna kobieta dużo w swym życiu przeżyła i nie jest winna,że jej syn mnie skrzywdził a jeśli chce widywać dziecko to nie mam serca jej tego zabronić pomyślała Barbi i postanowiła nie pozbawiać Leonor wnuczątka..
-powiem ci prawdę ale najpierw przysięgnij ,że tego czego się zaraz dowiesz nikomu nie zdradzisz !!! nigdy!!! nawet po latach !!! zażądała Barbara a Leonor de Silva z wahaniem ale przyrzekła zachować w tajemnicy to wszystko co Barbi jej powie
-jesteś babcią dzieciątka,które nosze i pozwolę ci je widywać pod warunkiem ,że i ono też ma nigdy nie dowiedzieć się o tym,że jego ojcem nie jest mój mąż bo Camil wychowa dziecko jak swoje i ono do niego będzie mówiło tato a ty będziesz dla niego przyszywaną babcią i w ten sposób jakoś twoje zażyłe kontakty z dzieckiem wszystkim wytłumaczymy by nie było plotek bo dosyć już w życiu narozrabiałam i nie chcę by o moich dzieciach plotkowano oznajmiła Leonor Barbara
-przeczuwałam ,że to ty nosisz dziecko Thomasa i dziękuje ci ,że zdecydowałaś się je urodzić z rozczuleniem patrząc na Barbi powiedziała Leonor
-no cóż ....nie byłam zachwycona ciążą bo od razu jakoś wiedziałam,że Thomas mnie zapłodnił... to może dziwne ale tak było .... a potem gdy medyk potwierdził moje przypuszczenia pogodziłam się z tym,że urodzę choć w przeszłości nie chciałam mieć więcej dzieci to teraz nie wyobrażam sobie by doprowadzić do poronienia bo już jedno dziecko straciłam na początku ciąży i bardzo to przeżyłam zwierzała się Leonor Barbara nerwowo gniotąc palce
-jesteś dobrą dziewczyną Barbi i choć różnie ludzie o tobie gadają ja nie dam złego słowa na ciebie powiedzieć a teraz tym bardziej bo jesteś dla mnie jak druga córka wyszeptała Leonor ośmielając się przytulić Barbarę
-nie jestem aniołkiem ale i też nie diablicą z lekkim uśmieszkiem powiedziała Barbara pozwalając na poufałe traktowanie...
-obie z Maribel urodzicie moje wnuczęta i to mnie uszczęśliwia że tego się doczekam i to jeszcze w tym roku szeptała Leonor de Silva
-pamiętaj jednak to co mi obiecałaś i oprócz ciebie nikt nie powinien wiedzieć,że będziesz miała wnuka nie tylko od Maribel przypomniała Leonor Barbara
-pamiętam i nie zawiodę twego zaufania córeczko czule patrząc na Barbi mówiła Leonor gdy ktoś zapukał do drzwi i obie usłyszały głos Camila Dariena
-jesteś tu kochanie??? rodzice już poszli więc i na nas czas mówił więc Barbara pożegnała się z Leonor i poszła z mężem do domu ...
-dobrze to świadczy o tobie,że postanowiłaś pocieszać Maribel ale pomyśl też o sobie bo i w ciąży jesteś i nasze córeczki Anabella i Ingrid wymagają coraz większej uwagi mówił do żony Camil
-poradzę sobie ze wszystkim a mam więcej szczęścia niż Maribel bo pomyśl,że ona została wdową w dzień ślubu i samotnie będzie oczekiwać dziecka a ja mam przy sobie ciebie kochanie przytulając się do męża mówiła Barbara...
-wiesz jak tak sobie myślę o dziecku to lepiej by to była dziewczynka i to podobna do ciebie bo chłopca podobnego do Thomasa bym się obawiał powiedział zamyślony Camil Darien
-dzieci nie zawsze są podobne do rodziców bo mogą po dalszych krewnych urodę dziedziczyć i nawet jeśli urodzę chłopca to ty go wychowasz by przynajmniej z charakteru był taki jak ty i oboje się o to postaramy wyszeptała Barbara
-by pogodzić pragnienia nas obojga to musiałabyś urodzić bliźnięta czyli chłopca i dziewczynkę zażartował Camil przytulając żonę
-nie żartuj !!! z bliźniętami w brzuchu wyglądałabym jak słonica i trudno byłoby mi po ciąży do dawnej figury wrócić a wiesz jak zależy mi na wyglądzie wzdychała Barbara
-wiem ale i tak mi się zawsze będziesz podobała czy szczupła czy gruba otaczając ramieniem żonę wyszeptał Camil
-mam niebywale szczęście ,że Camil jest moim mężem bo drugiego tak kochającego a zarazem wyrozumiałego i tolerancyjnego mężczyzny to ze świecą szukać pomyślała Barbara patrząc na ślubnego...
tego dnia po pogrzebie w pałacu gubernatora La Mariany
Ricardo de Salamanca senior ze swym bratem Rodrigiem i siostrzenicami Daszą,Maszą i Nataszą omawiali plany podróży do Rosji a przysłuchiwały się temu Camila,Blanka i Viviana
-młody gubernator Pedro de Salamaca konferował ze swymi braćmi Mariem i Carmelem oraz hrabią Ricardo Lafontem jeszcze raz analizując okoliczności niespodziewanej śmierci Santiaga Lafonta i Thomasa van Hoorna a Ricardo de Salamanca junior nie odstępował swoich dzieci Mauricia,Ricardita i Camility obserwując ich zabawy z kuzynostwem czyli dziećmi jego braci
a wszystkie trzy synowe Salamanków księżne Roksana,Elena i Sofia tak jak sobie zaplanowały pojechały odwiedzić Angelikę w domu jej matki...
księżna Angelika de Salamanca gdy się przebudziła i matka powiedziała jej o zabraniu dzieci przez Ricarda dostała histerii i rzuciła się na matkę zarzucając jej spiskowanie przeciwko niej
-robiłam co mogłam ale twój ojczym mnie powstrzymał i zabrali dzieciaki płakała Angela tłumacząc się córce
-gdybym nie zasnęła nie dopuściłabym by Riki zabrał mi dzieci !! oczy bym mu wydrapała !!! krzyczała zdesperowana Angelika chcąc jechać do pałacu gubernatora i odebrać dzieciaki gdy zapowiedziano wizytę jej szwagierek księżnych Roksany,Eleny i Sofii
-przywiozłyście moje dzieci ??? krzyczała Angelika biegnąc do ogrodu gdzie przechadzały się jej szwagierki
-przyjechałyśmy cię pocieszyć a o dzieci się nie martw bo u nas mają dobrą opiekę a ich ojciec oka z nich nie spuszcza powiedziała zaraz księżna Roksana de Salamanca
-nie potrzebuję żadnego pocieszenia a tylko moich dzieci !! wrzasnęła Angelika
-uspokój się bo dziecku zaszkodzisz wtrąciła się księżna Elena de Salamanca
-nie uspokoję się dopóki nie odzyskam dzieci !!! krzyczała Angelika
-usiądź i spokojnie porozmawiajmy zaproponowała Sofia
-chcę moich dzieci !!! jak Ricardo mógł mi to zrobić ???!!!gorączkowała się wściekła Angelika
-a jak ty mogłaś porwać dzieci z Sardynii i od ojca je wywieść?? zapytała Roksana
-jestem ich matką i powinny być przy mnie gdziekolwiek jestem !!! wysyczała Angelika
-twój mąż też uważa ,że dzieci powinny być przy nim więc musicie być razem bo tylko wtedy dzieci będą przy obojgu rodzicach mówiła księżna Elena de Salamanca
-jesteście kobietami i mnie powinnyście popierać a wy mi tu morały prawicie co powinnam zrobić !!! prychnęła Angelika...
-chcemy dla ciebie i naszego szwagra jak najlepiej bo w końcu jesteśmy rodziną łagodnym tonem powiedziała księżna Roksana
-zaraz jadę do twego pałacu i nie ruszę się stamtąd dopóki Ricardo nie odda mi dzieci !!! zapowiedziała Roksanie Angelika
-nie rób skandalu i nie pogarszaj sytuacji bo Ricardo wywiezie dzieci na Sardynię i możesz długo ich nie zobaczyć a póki co teraz pozwolił ci się z dziećmi widywać więc jeśli nie chcesz narobić sobie kłopotów to przemyśl to wszystko by na spokojnie podejmować wszelkie decyzje radziły szwagierce Roksana i Elena
-on mnie wykończy !!! chce chyba wdowcem zostać skoro wiedząc jak kocham dzieci je ode mnie odseparował rozpłakała się Angelika
-nie będzie tak źle !!! pogodzicie się i jeszcze będziecie szczęśliwi z czwóreczką waszych dzieciątek a może i więcej dzieciaków się doczekacie zażartowała Roksana budząc tym wściekłość Angeliki
-nie wiem czy wiecie,że mąż ode mnie wymaga bym całkowicie poświęciła swoje marzenia o karierze chlipała Angelika
-dzieci ci wynagrodzą twoje poświęcenie bo w końcu rola matki jest najpiękniejszą i najważniejszą jaka kobieta może odegrać w życiu przekonywała szwagierkę Roksana,która wychodząc za wdowca musiała się zająć pięcioma jego córeczkami , potem bliźniakami ,które sama urodziła a teraz oczekiwała kolejnego dziecka Pedra...
-ty Roksano może jesteś stworzona na matkę dzieciom ale ja mam talent aktorski i wokalny a marnuje go będąc kurą domową żaliła się Angelika
-wychodząc za mąż i rodząc dzieci musiałaś wiedzieć ,że twoje życie będzie już inne niż wówczas gdy na scenie występowałaś wzruszając ramionami powiedziała księżna Elena
-byłam młodziutka i głupiutka a za mąż musiałam wyjść bo byłam w ciąży z Mauriciem wzdychała Angelika
-pogódź się z tym ,że pewne rzeczy są już za tobą bo nie wiadomo czy teraz by ci się udał powrót na scenę a rodzinę gdy stracisz nie będziesz mieć nic ... więc przemyśl czy warto .... mówiły Angelice szwagierki....
-zostań u matki a w niedzielę przyjedź do pałacu bo Ricardo ten dzień wyznaczył na widzenie z dziećmi powiedziała do Angeliki Roksana...
-zrobię tak jeśli mi obiecacie,że będziecie przekonywać mojego męża by jak najszybciej oddał mi dzieci prosiła Angelika i gdy jej to obiecały postanowiła zrezygnować z dzisiejszego wyjazdu do pałacu by kłócić się z mężem o dzieci.....
-siłą bym moich dzieci i tak z pałacu gubernatora nie odebrała bo Pedro zapewne kazałby gwardzistom mnie wyprowadzić a to tylko pogorszyłoby sytuację i tak jak mi radzą szwagierki muszę przemyśleć co robić by jakoś z Ricardem się dogadać rozmyślała Angelika gdy została sama bo goście opuścili dom jej matki...
-muszę mamę przeprosić,że tak na nią naskoczyłam bo nawet ja pewnie nie zdołałabym Ricarda powstrzymać przed zabraniem dzieci uznała w kocu Angelika i przeprosiła Angelę....
-przez następne dni po pogrzebie młoda wdowa Maribel Lafont co dzień przesiadywała przy grobowcu w którym pochowano jej męża czym budziła niepokój swojej rodziny
-ona godzinami by tam siedziała gdybym po nią nie chodził zamartwiał się Max de Silva senior ojciec Maribel
-ani ja ani Barbi nie możemy jej przemówić do rozsądku załamywała ręce Leonor de Silva
z oddali siedzącą przy grobie męża zawsze obserwował Wiliam Foreman nie mając odwagi podejść do zamyślonej wdowy....
któregoś dnia zaczął padać deszcz a Maribel jak zawsze skulona siedziała przy grobowcu więc Wiliam odważył się zbliżyć i powiedział
-zimno już i deszcz pada więc pozwól bym cię do domu odprowadził zaproponował zdejmując kaftan i zakładając na ramiona Maribel,która aż trzęsła się z zimna....
-nie trzeba .....tata pewnie po mnie przyjdzie bo zawsze to robi wyszeptała smutna Maribel i zachwiała się bo nagle zrobiło się jej słabo ale Wiliam błyskawicznie złapał ją na ręce
-zaniosę cię do domu bo ledwo się na nogach trzymasz powiedział stanowczo i poniósł kobietę do rezydencji jej rodziców a po drodze spotkał jej ojca Maxa de Silvę seniora
-właśnie po nią szedłem ale widzę,że ty się nią zająłeś więc dziękuję ci za to powiedział senior de Silva
-nie ma za co ... zawsze służę pomocą i w razie czego jestem do dyspozycji bo póki co zostaję na La Marianie mówił Wiliam Foreman
-odwiedzaj więc nas kiedy zechcesz bo zawsze w naszej rodzinie będziesz mile widziany zaprosił młodzieńca Max de Silva senior gdy przekazali Maribel w ręce jej matki Leonor i położono ciężarną wdowę do łoża by odpoczęła
kniaziówny Romanowe ,które zamieszkały w pałacu swego kuzyna gubernatora Pedra de Salamanki ze swymi wujami Ricardem de Salamanką i Rodrigiem de Salvadorem zwiedzały wyspę bo Ricardo chciał im jak najwięcej pokazać a popołudniami Natasza wymykała się na schadzki z Erickiem van Hoornem
Erick co dzień przysyłał jej bukiet róż więc wszyscy wiedzieli,że młodzi mają się ku sobie a oni sami z każdym dniem byli coraz bardziej w sobie zakochani
Natasza z niecierpliwością czekała na ich wspólne konne przejażdżki siedząc przed stajnią
-jesteś moją leśną rusałką Nataszo szeptał Erick na randkach
-pojadę z tobą choćby na koniec świata Nati i chętnie dołączę się do was gdy pojedziecie z wujami do Rosji mówił do dziewczyny Erick
-chcę byś poznał moją rodzinę a zwłaszcza przekonał do siebie moją mamę bo bez jej akceptacji z nim się nie zwiążę zaszczebiotała Natasza
-ciesze się ,że myślisz o mnie poważnie zamruczał Erick i po raz pierwszy namiętnie się pocałowali
ich zażyłość pogłębiała się w szybkim tempie i namiętność zaczęła brać górę nad rozsądkiem i całowali się zapamiętale przy każdej okazji aż któregoś dnia w górzystym terenie gdy zsiedli z koni i położyli się na polanie obserwując błękitne niebo zaczęła ich ponosić namiętność
-kochajmy się tu i teraz mruczał Erick zsuwając koszulkę z jej ramion i podciągając spódnicę sukni ukochanej
-czy to nie za szybko ....przecież niedawno się poznaliśmy a ja ...ja jeszcze jestem dziewicą szeptała Natasza nie mogąc jednak odmówić młodzieńcowi
-kocham cię i chcę się z tobą ożenić szeptał Erick van Hoorn
- ja też cię kocham i jeśli prosisz mnie o rękę to się zgadzam wyszeptała szczęśliwa Natasza nie oponując gdy całkowicie najpierw odsłonił a potem rozchylił jej nogi
-stracę cnotę na łonie natury pomyślała Nati a po chwili krzyknęła przy pierwszym jego pchnięciu
-kocham cię ...ubóstwiam mruczał do ucha ukochanej Erick podczas zbliżenia
-och... ja też cię kocham auu postękiwała Natasza
-dałam się ponieść namiętności i postanowienia o zachowaniu dziewictwa do czasu gdy przynajmniej byłaby ustalona data ślubu nie zrealizowałam rozmyślała Natasza gdy zasapany Erick padł obok niej i przytulił ją mocno ....
-dziwnie się czuję i wcale nie było przyjemnie bo bolało więc może Dasza ma racje gdy mówiła ,że to takie zwierzęce i tylko mężczyznom sprawia przyjemność gryzła się Natasza rozczarowana pierwszym stosunkiem.....
-lepiej chyba poprzestać na pieszczotach i pocałunkach niż to ..robić myślała nie mając jednak odwagi porozmawiać o tym z Erickiem
-siostrom nie powiem ,że dziś straciłam dziewictwo z Erickiem bo Dasza by mnie zaraz potępiła i zaczęła się wymądrzać a Masza z kolei zamęczałaby mnie by jej opowiadać jak to jest a nie mam na to najmniejszej ochoty by mówić jak było postanowiła sobie Natasza
-po tym co między nami zaszło czuję się w obowiązku oficjalnie poprosić o twoją rękę twoich wujów czyli Ricarda de Salamankę i Rodriga de Salvatora jako braci twej matki choć i tak już możemy uważać się za narzeczonych bo zgodziłaś się zostać moją żoną mówił podekscytowany Erick do ukochanej
-uprzedzę w pałacu,że przyjdziesz się oświadczać bo teraz rzeczywiście musimy się zaręczyć i ustalić datę ślubu skoro to zrobiliśmy spuszczając oczy wyszeptała kniaziówna Natasza Romanowa ...
-nie wstydź się i nie żałuj tego,że mi uległaś bo przecież się kochamy a miłość w życiu jest najważniejsza szeptał Erick usiłując znów położyć się na ukochanej
-nie ... dziś już nie chcę... odpychając Ericka wyszeptała Natasza i zaczęła osłaniać swe obnażone przez Ericka piersi a potem obciągnęła na nogi spódnicę swej sukni ...
-no to czas wracać westchnął Erick pomagając dziewczynie wstać i wsiąść na konia.....
gdzie byliście tak długo??? zapytała kniaziówna Dasza zastępując drogę Nataszy i Erickowi gdy przed pałacem gubernatora zsiedli z koni
-jak zwykle zwiedzaliśmy okolice z lekkim uśmieszkiem rzekł Erick i z uwielbieniem popatrzył na Nataszę a całując ją szarmancko w dłoń szepnął jej,że wieczorem przyjdzie prosić wujów o jej rękę a potem pogalopował by swoją rodzinę o zaręczynach powiadomić
Natasza zaś poczuła ,że po nogach wciąż jej cieknie więc szybko poszła do sypialni i nalała sobie miskę wody by się podmyć bo krwawiła i gdy starannie się myła niespodziewanie nakryła ją na tym siostra
-co ty krwawisz ?? zapytała zaniepokojona Dasza
-mam comiesięczną kobiecą dolegliwość wydukała Natasza bo nic innego do głowy jej nie przyszło przez to zaskoczenie jej przez siostrę
-nie kłam bo miałaś dzień po mnie i jeszcze nie czas na następną !!! syknęła podejrzliwa Dasza
-wykorzystał cię??? jak mogłaś na to pozwolić ??!! zaczęła mówić Dasza
a może zrobił to siłą?? no mów zaraz !!! piekliła się starsza siostra Nataszy
- daj spokój !!! to moja sprawa !!! syknęła poirytowana wścibstwem siostry Natasza
-a pomyślałaś o ciąży ty nieodpowiedzialna dziewczyno a właściwie już kobieto???!!!! potępiająco patrząc na siostrę mówiła Dasza
-nie za każdym razem zachodzi się w ciąże przewracając oczami bąknęła Natasza
-a więc przyznajesz,że z nim współżyłaś dziewictwo tracąc i przez to ta krew wskazując na zakrwawiony ręcznik mówiła Dasza
-nic nie przyznaję i nie waż się nikomu mówić o tym co przed chwilą widziałaś !!! powiedziała ostro Natasza
-nie zamierzam się chwalić siostrą ,która się lekko prowadzi bo jesteś pierwszą z nas Romanówien,która przed ślubem to zrobiła a to nam chwały nie przynosi i módl się byś do ślubu nie szła z brzuchem syczała Dasza nie zważając na to,że weszła tam Masza i zainteresowała się jej ostatnimi słowami
-dlaczego obrażasz Nataszę ?? !! ona jest porządną dziewczyną jak wszystkie Romanówny i ciąża przed ślubem jej nie grozi bo odda dziewictwo dopiero w noc poślubną !!! broniła siostry Masza
-zdziwiłabyś się gdybym ci coś powiedziała mruknęła Dasza a widząc błagalny wzrok Nataszy umilkła
-co wy takiego ukrywacie??? mówcie przecież jestem waszą siostrą !!! dopytywała się Masza bo słowa siostry wzbudziły jej ciekawość
-a nic... Erick dziś mi się oświadczył i zgodziłam się ale jeszcze przyjdzie oficjalnie prosić o moją rękę naszych wujów wymijająco odpowiedziała Natasza....
-nie... wy o czym innym rozmawiałyście gdy tu weszłam!! dlaczego mi nie ufacie???? pytała uparta Masza
-powiedzieć jej czy nie ??? bo spokoju nam nie da rozmyślała Dasza i patrzyła z napięciem czy Natasza sama siostrze nie powie...
-no dobrze…. powiem ci bo do tej pory nie miałyśmy przed sobą tajemnic i liczę, że nikomu o tym nie powiesz westchnęła Natasza
-a niby komu miałabym o naszych sprawach opowiadać prychnęła Masza
-Nataszy chodzi o to byś naszej niani się nie wygadała wtrąciła się Dasza
-słówka nikomu nie pisnę pokazując znak zasznurowanych ust szepnęła Masza więc Natasza ze spuszczoną głową powiedziała
-dziś po raz pierwszy kochałam się z Erickiem wydukała czerwieniąc się
-no i jak było??? mów!!! czy to prawda, że pierwszy raz boli??? dopytywała się ciekawska Masza
-no wiesz !!! zamiast naszą najmłodszą siostrę zganić za to, że zrobiła to przed ślubem to ciebie interesuje tylko jak jej było obruszyła się Dasza
-przecież powiedziała, że jest już po wszystkim więc co dadzą moje łajania wzruszając ramionami syknęła Masza i zwróciwszy się do Nataszy szeptem pytała
-opowiedz mi zaraz ze szczegółami co i jak było
-daj spokój… wstydzę się tak ze szczegółami zagryzając wargi wyszeptała Natasza
-nie wstydziłaś się nóg rozłożyć to opowiedz siostrze jak to jest by przestrzec ją przed popełnieniem błędu jaki ty zrobiłaś chcąc dociąć Nataszy powiedziała Dasza
-nie żałuję tego, że mu się oddałam bo zrobiłam to z miłości a ty Daszo nigdy zakochana nie byłaś i nie znasz tego uczucia ani namiętności która ogarnia zakochanych mówiła Natasza patrząc prosto w oczy siostry
-nie powinnaś przy Maszy tego mówić bo i ją zachęcisz by przed ślubem spróbowała a te rzeczy powinno się robić tylko po ślubie
-ty Daszo jak nam już mówiłaś widziałaś jak to się robi gdy podglądałaś naszą najstarszą siostrę Anastazję gdy kochała się z mężem ale ja nie wiem i z nas trzech to tylko Natasza jest już kobietą i może nam opowiedzieć jak te sprawy wyglądają i co kobieta wtedy czuje szeptała Masza szturchając Daszę by Nataszy nie stresowała
-aleś ty wścibska Maszo !!! nie widzisz krwi na tym ręczniku??? to Nati krew więc musiało ją boleć skoro do tej pory krwawi i wątpię by była jakoś szczególnie zadowolona za Nataszę mówiła Dasza
-no … bolało ale da się wytrzymać więc nie strasz niepotrzebnie Maszy przed tym bo miliony kobiet to co dzień przeżywają i jakoś dalej żyją i chcą być z mężczyznami, których kochają zwróciwszy się do Daszy mówiła Natasza
-znaczy ci się podobało skoro przyjęłaś oświadczyny Ericka i chcesz zostać jego żoną ?? dociekała Masza
-a tej rozkoszy o której opowiadają zaznałaś??? no mów!!! niecierpliwiła się Masza
-mam nadzieję, że następny raz będzie już przyjemnie spuszczając wzrok szepnęła Natasza
-co… nie było tak różowo jak się spodziewałaś?.... widzisz, że słusznie was przez tym przestrzegam bo tylko mężczyzna ma z tego przyjemność jak kobietę wymęczy kpiąco mówiła Dasza
-chcę znać szczegóły co mężczyzna robi kobiecie jak wejdzie między jej nogi???czy długo to trwa i jest takie męczące jak mówi Dasza ??? dopytywała się Masza
-no co … porusza się w niej w górę i w dół a potem zostawia w niej swoje nasienie i po wszystkim a tu na ręczniku są jeszcze ślady tego co Erick zostawił w Nataszy obcesowo opowiedziała za siostrę Dasza wskazując plamy na ręczniku ,którym podcierała się jej siostra
a Natasza słysząc to zaczerwieniła się jak burak i złapawszy ręcznik do ręki zamoczyła go w misce z wodą by szybko wyprać….
-z nasienia mężczyzny w łonach kobiet powstają dzieci wydukała nieco zszokowana Masza przypominając sobie co kiedyś od matki usłyszała
- no właśnie a o tym nasza beztroska siostrzyczka nie pomyślała prychnęła Dasza
-przestańcie już o moich osobistych sprawach rozmawiać !!! wiecie już ,że to zrobiłam a was dopiero kiedyś to czeka i wtedy sobie porozmawiamy!! syknęła Natasza
-ile razy mam powtarzać, że mnie to nie czeka bo nie jestem taka jak wy i mężczyźni mnie nie interesują i żadnemu nie dam się zbałamucić by mi uda rozchylił !!!burknęła Dasza ...
w tym czasie Erick van Hoorn dojeżdżał już do granic posiadłości swego ojczyma Maxa de Silvy by całej rodzinie oznajmić,że oświadczył się kniaziównie Nataszy Romanowej i będzie się żenić gdy nagle zobaczył na drodze bryczkę i stojącą przy niej Vivianę Martens szarpiąca się z jakimś obwiesiem więc zeskoczył z konia by pomóc jak mniemał napadniętej kobiecie gdy z krzaków wyszło czterech dobrze ubranych mężczyzn z wycelowanymi w niego lufami pistoletów...
-jeśli to jest napad to oddam wam wszystkie cenniejsze przedmioty ,które przy sobie posiadam ale puśćcie mnie i tę kobietę wolno powiedział zaraz Erick wyciągając z kieszonki złoty zegarek i sakiewkę złota
-to nie wystarczy paniczyku bo postanowiliśmy was bogaczy upokorzyć i ciebie i tę damulkę wskazując na Vivianę zarechotali bandyci
-rób wszystko o karzą bo mnie zgwałcą a potem nas zabiją!!! zawołała Viviana
-nic więcej nie mam więc zostawcie nas w spokoju bo drogo zapłacicie jeśli zwłaszcza tej damie włos z głowy spadnie bo to kuzynka samego gubernatora La Mariany zagroził bandytom Erick
-zabawimy się waszym kosztem ale nie tak jak myślisz paniczyku zarechotał herszt bandy z uwielbieniem patrząc na kosztowny kaftan jaki miał na sobie bo w nim wyglądał jak szlachetnie urodzony arystokrata
-ładuj parkę na bryczkę i jedziemy do kościoła !!! rozkazał kompanom dowodzący napadem i gdy Erick wsiadł z Vivianą do bryczki jeden z bandytów powożący pojazdem ruszył a za nim konno po obu stronach jechali niczym eskorta bandyci...
-czemu wiozą nas do kościoła??? co oni knują??? cicho mówił do Viviany Erick
-nie chcę umierać bo mam dwójkę dzieci do wychowania więc błagam rób wszystko co rozkażą bo jesteśmy za młodzi na śmierć pochlipywała Viviana
-uspokój się Viviano bo zrobię wszystko byśmy przeżyli bo też chcę żyć a teraz tym bardziej bo mam dla kogo myśląc o Nataszy powiedział Erick
-teraz podajcie sobie raczki i udając zakochanych marsz do kościoła bo tam ślub weźmiecie a my będziemy waszymi świadkami zarechotał herszt bandy gdy zeszli z bryczki przed kościołem
-co to ma być!!! do ślubu mnie nie zmusicie bo kocham inną i żenić się będę ale nie z Vivianą !!! krzyknął Erick a w tym momencie do jego głowy przyłożono lufę pistoletu
-rób co każą a potem unieważnimy ślub jako zawarty pod przymusem nachylając się do ucha Ericka wyszeptała Viviana
-no w sumie to prawda bo ślub pod przymusem i do tego małżeństwo nieskonsumowane to powód do unieważnienia pomyślał Erick van Hoorn i gdy weszli do kościoła gdzie już czekał ksiądz ze stuła stanął z Vivianą przy ołtarzu a obok niego stał jako świadek herszt bandy z pistoletem schowanym pod surdutem ale Erick czuł lufę pistoletu dotykającą jego boku....
-jesteście już mężem i żoną zakończył kapłan gdy udzielił młodej parze ślubu a gdy wyszli z kościoła bandyci znów kazali im wsiąść do bryczki i zawieźli do domku na plaży ,który Rodrigo de Salvador podarował swojej żonie Blance
-co chcecie z nami zrobić ??? kiedy nas uwolnicie??? dość tej komedii !!! krzyczał Erick van Hoorn gdy wysiedli z bryczki przed domkiem
-zlecenie wykonane jaśnie pani skłaniając się przed Vivianą powiedział herszt bandy a ona z uśmiechem poszła do domku wynosząc stamtąd ogromną sakiewkę złota i wręczając bandycie
-to zapłata za przysługę panowie powiedziała
-życzę dobrej zabawy senioro van Hoorn uniżenie się ponownie kłaniając powiedział herszt bandy
a Ericka aż zamurowało jak na to patrzył
-co to ma znaczyć?? krzyknął do Viviany gdy bandyci konno już odjeżdżali
-no co ???jestem seniorą van Hoorn i teraz będziemy żyli długo i szczęśliwie zachichotała Viviana
-to jakiś żart!!! kpisz sobie ze mnie !!! wynajęłaś tych zbirów by mnie zmusić do małżeństwa???? !!! krzyczał wściekły Erick łapiąc Vivianę za ramię
-nie bądź brutalem !!! jęknęła Viviana więc ją puścił
-jak tylko wrócę do stolicy wyspy unieważnię zaraz ten nasz wymuszony ślub !!! krzyknął poirytowany Erick
-ja zaprzeczę,że był wymuszony i zgody na unieważnienie nie dam !!! zapowiedziała Viviana
-to się jeszcze okaże a zresztą małżeństwo nieskonsumowane jest nieważne a ja nie zamierzam cię tknąć !! warknął Erick
-w to,że kobieta zmusiła mężczyznę siłą do ślubu nikt ci nie uwierzy podobnie jak w nieskonsumowanie naszego związku bo ja przysięgnę ,że po ślubie tu w chatce współżyliśmy ze sobą i radzę ci się nie kompromitować bo ludzie będą się z ciebie wyśmiewać cynicznie się uśmiechając mówiła Viviana a Erick aż podniósł rękę by dać jej w twarz ale w ostatniej chwili się powstrzymał
-wiesz ,że cię nie kocham bo moje serce należy do Nataszy i dziś się z nią zaręczyłem powiedział Erick starając się zachować spokój
- z nią się zaręczyłeś a ze mną ożeniłeś przedrzeźniała Ericka dodając
- tamto już nieważne bo teraz masz mnie swoją żoneczkę śmiejąc mu się prosto w twarz mówiła Viviana i znowu z trudem się pohamował by jej nie przyłożyć ....
-dlaczego mi to robisz ??? przecież niczego ci nie obiecywałem i spotkaliśmy się jako para praktycznie jeden więc nie mogłaś niczego sobie wyobrażać !!! mówił Erick patrząc na Vivianę
-to mnie pierwszą nazwałeś leśną rusałką i gdybyś nie poznał Nataszy byłbyś mój a ja nie lubię przegrywać i zawsze dostaje to czego chcę i dostałam ciebie kochanie akcentując słowo kochanie powtórzyła Viviana
-opamiętaj się i unieważnijmy ten głupi ślub kręcąc głową powiedział Erick
-podobasz mi się i chcę pozostać twoją żoną ...Viviana van Hoorn ładnie brzmi co???.... jesteś młody, przystojny, bardzo bogaty bo po bezpotomnej śmierci brata cały majątek van Hoornów do ciebie należy a teraz i do mnie i naszych przyszłych dzieci mówiła z uśmiechem Viviana
-żadnych dzieci mieć nie będziemy, kocham Nataszę i z nią się ożenię i dzieci będę miał z nią a nie z tobą !!!wysyczał przez zęby Erick
-musiałbyś bigamistą zostać albo wdowcem kpiąco rzekła Viviana
-oj nie kuś diablico łapiąc rękami Vivianę za szyje wyszeptał Erick ale po chwili puścił widząc jak jej oczy wyszły gdy ją poddusił
-udusić mnie chciałeś wyszeptała przerażona Viviana charcząc
-więc nie doprowadzaj mnie do ostateczności bo nie ręczę za siebie !!! zagroził Erick ale Viviana odwróciła się od niego plecami i nim zdołał zareagować wskoczyła na konia stojącego nieopodal i pognała przed siebie a z oddali usłyszał jej krzyk
-zaraz rodzinie powiem,że się pobraliśmy i nigdy się ode mnie nie uwolnisz bo jesteś MÓJ !!!
-no niedoczekanie tej wariatki !!! ona musi być szalona,że na taki szatański pomysł wpadła gorączkował się Erick siadając na bryczkę by dognać Vivianę ale konno małymi ścieżkami mu umknęła....
-napiszę zaraz liścik do Nataszy,że nie przyjdę się oświadczać bo najpierw muszę Vivianę przekonać by ten głupi ślub unieważnić pomyślał Erick skrobiąc naprędce liścik do ukochanej dziewczyny....
Natasza już zdążyła wszystkich w pałacu gubernatora uprzedzić,że zgodziła się zostać żoną Ericka van Hoorna ale on jeszcze przyjdzie oficjalnie poprosić o jej rękę wuja Ricarda de Salamancę bo Rodriga de Salvadora coś w jego posiadłości zatrzymało i nie odwiedził dziś brata
-czemu go wciąż nie ma chodząc nerwowo po salonie mówiła sama do siebie Natasza co chwila podchodząc do okna a Ericka jak nie było tak nie było....
-dostał co chciał to przestało mu na tobie zależeć podchodząc do siostry szepnęła Dasza
-nie denerwuj jej bo widzisz jak szaleje z niepokoju dlaczego Ericka jeszcze nie ma !!! szturchnęła Daszę Masza bo usłyszała co ta siostrze powiedziała gdy nagle weszła służąca mówiąc,że posłaniec przyniósł liścik i bukiet kwiatów dla kniaziówny Nataszy
Natasza natychmiast otworzyła kopertę i napięciem czytała
-Erick pisze ,że dziś nie może przyjść bo bardzo ważne sprawy wpierw musi załatwić z zawodem w głosie wymamrotała Natasza
-w takim razie oficjalne zaręczyny musimy odłożyć ale co się odwlecze to nie uciecze pocieszając siostrzenicę powiedział Ricardo de Salamanca senior...
-ciekawe co go zatrzymało może coś niedobrego stało się z jego siostrą bo ludzie mówią,że Maribel wciąż nie może dojść do siebie po śmierci męża a przecież jest ciężarna mówiły między sobą synowe Salamanków
-uwiódł cię a teraz na żonę poszuka sobie nietkniętej panny !!! syknęła Dasza gdy znów podeszła do stojącej przy oknie Nataszy wpatrującej się w ciemniejące już niebo
-nie mów tak !! on nie jest taki !!!wyginając usteczka w podkówkę szeptała Natasza bo na płacz jej się zbierało
-wszyscy mężczyźni są tacy sami i dlatego kobiety powinny się szanować bo najcenniejsze co możesz ofiarować przyszłemu mężowi jest dziewictwo a ty już je straciłaś !!! syczała do ucha siostry Dasza aż Natasza nie wytrzymała docinek siostry i płacząc pobiegła do swojej sypialni
-biedactwo tak bardzo przejęła się,że narzeczony dziś nie przyjechał westchnęła Camlila de Salamanca nie wiedząc,ze to docinki siostry doprowadziły Nataszę do łez....
-jędza z ciebie Daszo !!! to wstrętne tak dokuczać Nati uszczypawszy siostrę szepnęła Masza i pobiegła pocieszać Nataszę
-sprawdziło się to co zawsze mówiłam a one jeszcze mają do mnie pretensje wzruszając ramionami rozmyślała Dasza
w rezydencji Rodriga de Salvadora Viviana oznajmiła ojcu i macosze,że poślubiła Ericka van Hoorna
-zaskoczyłaś mnie córko i przykro mi,że nie zaprosiłaś nas na swój ślub ale skoro jesteś szczęśliwa to ci gratuluję z westchnieniem powiedział Rodrigo do jedynaczki
-sądziłam,że Erick ożeni się z Nataszą bo oficjalnie ją adorował i wyglądali na zakochanych mówiła Blanka zaskoczona nowiną o ślubie pasierbicy
-ze mną skrycie się spotykał i w końcu mnie wybrał a nie ją wzruszając ramionami powiedziała Viviana
-a gdzie jest twój szczęśliwy małżonek bo chyba czas by o skromnym przyjęciu weselnym pogadać skoro ślub wzięliście powiedział do córki Rodrigo
-Erick pojechał swoją rodzinę zawiadomić odparła Viviana bo tak właśnie przypuszczała i zaczęła się zastanawiać jak dalszą intrygę poprowadzić gdy Erick zacznie zaprzeczać ważności ich małżeństwa a ona grając jego ofiarę wzbudzi współczucie otoczenia dla żony odtrącanej przez niestałego w uczuciach mężczyznę tuż po konsumpcji małżeństwa.....
Erick van Hoorn tymczasem swojej rodzinie opowiadał o wymuszonym ślubie
-to niewiarygodne co mówisz synu ale jeśli to prawda to ta Viviana musi być psychicznie chora sądząc,że zmusi cię byś z nią żył jak mąż z żoną mówiła do syna Leonor de Silva
-napiszę zaraz wniosek o unieważnienie tego ślubu ale obawiam się,że Viviana nawet do krzywoprzysięstwa się posunie by mnie zgnębić bo juz mnie o tym uprzedziła i jak ja to wszystko wytłumaczę Nataszy gryzł się Erick
-kniaziówna może ci nie uwierzyć wtrącił się młodszy brat Ericka Max de Silva junior
-chyba oszaleję jak Nati uwierzy Vivianie !!! jęknął Erick van Hoorn
-jeśli Natasza cię kocha to uwierzy tobie wbrew wszystkim odezwała się nagle milcząca dotąd Maribel
-martwi mnie to ,że teraz wejdziemy na wojenną ścieżkę z Rodrigiem de Salvadorem bo on jedynaczce we wszystko wierzy i murem stanie za nią popierając jej kłamstwa jak to ojciec dla którego ukochana córka jest oczkiem w głowie i nie widzi jej wad a ty niestety wyjdziesz na podłego drania skaczącego z kwiatka na kwiatek z zadumą powiedział Max de Silva senior
-to prawda Rodrigo to krewny Salamanków i oni go poprą przeciwko tobie Ericku zaczęła się martwić Leonor...
-obchodzi mnie tylko Natasza bo ją naprawdę kocham i chciałem dziś prosić jej wujów o jej rękę i wyznaczyć datę ślubu po zakończeniu żałoby a tu ta przeklęta intrygantka Viviana pokrzyżowała moje plany wzdychał Erick van Hoorn....
-od kogo i w jaki sposób Natasza powinna się dowiedzieć o ślubie Ericka van Hoorna
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 13:17:30 22-09-13, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:54:16 22-09-13 Temat postu: |
|
|
Od Leonor może niech Eric zwierzy się matce i to ona niech rozmawia z Nataszą. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:22:59 23-09-13 Temat postu: |
|
|
czarna__1991 napisał: | Od Leonor może niech Eric zwierzy się matce i to ona niech rozmawia z Nataszą. |
dzięki czarna__1991 to najlepszy wybór bo Leonor to kobieta a na dodatek matka pragnąca szczęścia syna przy boku ukochanej Nataszy
-w rezydencji de Silvów Erick van Hoorn po poinformowaniu rodziny o swoich problemach poprosił swoją matkę Leonor o rozmowę na osobności
-czy chcesz mnie jeszcze o czymś powiadomić czego reszta naszej rodziny nie powinna wiedzieć ??? z niepokojem zapytała Leonor
-proszę cię mamo byś to co teraz ci powiem zachowała tylko dla siebie na wstępie rzekł Erick
-masz moje słowo,że wszystko co teraz mówisz zostanie między nami obiecała synowi Leonor
-to takie osobiste wyznanie ale musisz to wiedzieć zagryzając wargi wyszeptał Erick a matka z napięciem słuchała co powie
-dziś zanim Viviana wmanewrowała mnie w ten ukartowany przez nią ślub wcześniej na polanie gdy spotkałem się z Nataszą oświadczyłem się jej i... i ...po raz pierwszy się kochaliśmy wydukał Erick
-więc rozumiesz ,że mam teraz wobec Nati zobowiązania i nie mogę dziewczyny tak zostawić bez wyjaśnienia tego co się dzieje i będzie działo bo unieważnienie mego ślubu może potrwać skoro Viviana wszelkimi siłami będzie w tym przeszkadzać a nie chcę w tym czasie stracić miłości mego życia czyli Nataszy zwierzał się matce Erick van Hoorn
-O Boże, Natasza musi jak najszybciej dowiedzieć się jak się sprawy mają i to od nas zanim ktoś ją przeciwko tobie nastawi jęknęła Leonor
-no właśnie i dlatego chcę cię mamo prosić byś to ty pierwsza porozmawiała z Nataszą i zapewniła w moim imieniu,że tylko ją jedną kocham i zrobię wszystko by poślubić jak obiecałem gdy tylko wyplączę się z nieważnego małżeństwa z Vivianą mówił do Leonor Erick
-z ochotą to zrobię synku bo chcę cię widzieć szczęśliwego z kobietą ,która cię kocha z wzajemnością więc zaraz z rana pojadę do pałacu gubernatora gdzie teraz mieszkają kniaziówny by z moją przyszłą synową porozmawiać obiecała synowi Leonor
w pałacu gubernatora w sypialni rosyjskich księżniczek Natasza leżała na swym łożu a jej ciałem wstrząsał spazmatyczny płacz
-uspokój się Nati bo jeszcze się rozchorujesz !!! krzyknęła do siostry Masza gdy tam wbiegła i zobaczyła płaczącą Nataszę
-wiem ,że byłyśmy inaczej wychowane i mama pozwalając nam na wyjazd w tak daleką podróż aż tutaj zaufała nam myśląc, że cnoty dochowamy aż do ślubu a ja ją zawiodłam a dziś Dasza zarzuciła mi lekkie prowadzenie się a ja przecież tylko z Erickiem i tylko raz szlochała Natasza
-nie przejmuj się tym co mówi Dasza tuląc Nati szeptała Masza
-może Dasza ma rację,że zbyt szybko uległam Erickowi bo nie znamy się przecież długo ale zakochałam się w nim prawdziwie i do żadnego dotąd nie czułam tego co do Ericka a wiesz przecież,że wielu zalotników miałam i w Rosji i gdy podróżowaliśmy po świecie ale nikomu nie dałam się nawet pocałować a z Erickiem tak szybko się to wszystko potoczyło,że wydawało mi się naturalne, że z nim i pierwszy pocałunek i ...pierwszy stosunek czerwieniąc się szeptała Natasza
-ja cię nie potępiam a raczej ci zazdroszczę,że zaznałaś już i miłości i namiętności i nie daj sobie wmówić,że zrobiłaś coś złego bo oboje się kochacie i oboje pragnęliście bliskości swych ciał a że stało się to wcześniej zanim stanęliście na ślubnym kobiercu to widać tak wam było pisane przekonywała siostrę Masza
-jesteś taka dobra i wyrozumiała dla mnie siostrzyczko przytuliwszy się do Maszy szeptała Natasza
-wiesz my zawsze cię podziwiałyśmy bo jesteś z nas najodważniejsza, najbardziej rezolutna i wygadana a to ,że oddałaś się przed ślubem tak spontanicznie mnie osobiście wydaje mi się niezwykle romantyczne bo pomyśl wyjdziesz za mąż za młodzieńca,którego sama sobie wybrałaś bo połączyła was obopólna miłość i kochaliście się więc wiecie,że i pod tym względem do siebie pasujecie bo nie ma chyba nic gorszego jak oddawać się mężowi ze wstrętem z obowiązku jak to musiała robić nasza mama przypomniała siostrze Masza
-mamy mi zawsze było żal bo nigdy ojca nie kochała a spanie z nim było dla niej jak mówisz przykrym obowiązkiem i podziwiam ją jeszcze za to,że po śmierci ojca nam opowiedziała historię swego życia dając nam swym trzem najmłodszym córkom swobodę w wyborze przyszłego męża bo nasze starsze zamężne już siostry zostały wydane za mąż jeszcze przez ojca ,który nie liczył się z ich zdaniem i dlatego nasza najstarsza siostra Anastazja,którą podglądała Dasza nie jest szczęśliwa z mężem,którego nie kocha mówiła Natasza ...
-no widzisz ... szczęściary z nas bo ty już znalazłaś przyszłego męża , ja się dopiero za swoim rozglądam a Daszy jeśli nie zechce mieć męża nikt siłą za mąż nie wyda i nich sobie starą panną będzie mówiła Masza tuląc siostrę...
-a co wy moje sikorki tak szepczecie??? zapytała Mamba ciemnoskóra niania kniaziówien gdy weszła i zobaczyła je tulące się do siebie
-a tak sobie rozmawiamy westchnęła Masza
-co ty płaczesz Nataszo ??? zapytała niania bo podchodząc bliżej w świetle świec zobaczyła zapłakaną twarzyczkę Nataszy
-wiesz przecież nianiu,że dziś Erick van Hoorn oświadczył się Nataszy gdy byli na przejażdżce konnej a miał jeszcze o jej rękę oficjalnie poprosić ale coś mu wypadło i nie przyszedł z westchnieniem mówiła Masza
-nie płacz dziecinko bo żaden mężczyzna nie jest wart by kobieta przez niego płakała a jeśli ten Erick jest na tyle głupi ,że nie przyszedł to tylko jego strata bo ty możesz mieć każdego zapewniła Nataszę niania a podchodząc bliżej zaczęła pociągać nosem jakby obwąch*jąc Nataszę
-na starość chyba moje zmysły mnie zawodzą mruknęła sobie pod nosem ciemnoskóra Mamba
-brzydko pachnę czy jak??? szepnęła do siostry zaniepokojona Natasza
-ależ skąd !!! spocona nie jesteś a pachniesz jak zawsze lawendą,którą między suknie wkładamy by przesiąkły aromatem szepnęła do siostry Masza
-mam dar po węchu i dotyku rozpoznawania kobiet ciężarnych i gdybym nie była pewna,że Natasza to porządne dziewczę powiedziałabym,że Nati jest brzemienna ale to przecież niemożliwe... niemożliwe sama siebie przekonywała ciemnoskóra Mamba....
-o niania przyszła nam dobranoc powiedzieć wchodząc do sypialni powiedziała Dasza i poprosiła by pomogła jej się rozebrać do snu bo Masza pomagała w rozbieraniu się Nataszy jako,że pora już była by poszły spać....
w rezydencji Rodriga de Salvadora Blanka leżąc z mężem w łożu rozmawiali o niespodziewanym ślubie Viviany
-nie wydaje ci się to dziwne,że świeżo poślubiony mąż Viviany nie przyjechał tu by z nią spędzić noc a wolał zostać u swojej rodziny???zapytała Rodriga żona
-Viviana zwierzyła mi się,że zaraz po ślubie skonsumowali swoje małżeństwo w naszej chatce na plaży więc może dlatego Erickowi się nie śpieszy dziś do żony mówił Rodrigo....
-to mnie nie przekonuje bo młodzi zakochani małżonkowie oderwać się od siebie nie mogą a tu między Vivianą a Erickiem ani przed ślubem nie widziałam ukradkowych spojrzeń czy przytulań a teraz to już zupełnie jestem zaskoczona,że swoją noc poślubną spędzają oddzielnie
mówiła Blanka
-nie bądź taka dociekliwa kochanie !!! wiem,że nie przepadacie z Vivianą za sobą ale niech młodzi żyją jak chcą a ja nie zamierzam się do tego mieszać dopóty mój zięć nie krzywdzi mi jedynej córki i dopilnuję by dzieci Viviany z pierwszego małżeństwa też dobrze traktował mówił Rodrigo do żony....
-Erick chyba nie kocha żony skoro do niej nie przyjechał stwierdziła Blanka de Salvador
-ożenił się to musi z nią być!!! i jeśli spróbowałby nie kochać mojej jedynaczki to miałby ze mną do czynienia bo córki ani wnuków krzywdzić nie dam !!! powtórzył ostro Rodrigo
-jakoś ten sekretny ślub wydaje mi się podejrzany bo popatrz i my na nim nie byliśmy ani rodzina Ericka bo pojechał ich o ślubie zawiadomić wiec oni też nie wiedzieli,że Erick i Viviana chcą się pobrać drążyła temat Blanka
-Erick ma wciąż żałobę po bracie wiec pewnie przez to nie chciał ludzi na ślub spraszać a świadkami byli jacyś przejezdni bo widziałem podpisany akt ślubu Viviany i Ericka mówił żonie Rodrigo
-to po co ten pośpiech??? mogli przecież poczekać ze ślubem bo Viviana chyba nie jest w ciąży?? a może jednak jest ??? zaczęła się głośno zastanawiać Blanka
-spij już kobieto a nie zajmuj się życiem mojej córki bo Viviana jakoś sobie dotąd dobrze radzi i z naszą pomocą dalej w życiu będzie się jej wiodło w tym jej drugim już małżeństwie powiedział do żony Rodrigo więc nieco urażona Blanka odwróciła się do niego plecami i ułożyła do snu...
-on zawsze będzie córeczkę bronił choćby nie wiem co zrobiła a ten ślub bez udziału jej rodzonego ojca świadczy o lekceważeniu rodziny przez tę rozpieszczoną córunię Rodriga rozmyślała Blanka
Viviana w swojej sypialni nie była sama
-dobrze,że twój ślubny nie zechciał dziś dzielić z tobą łoża to ja jeszcze skorzystam mruczał młody mężczyzna,który od jej przyjazdu na wyspę był kochankiem Viviany
-właśnie dostałam krwawienia więc ze zbliżenia nici bo nie lubię w tych dniach a poza tym z nami już koniec bo od dziś jestem mężatką !!! syknęła Viviana odpychając namolnego kochanka
-to nie jesteś w ciąży??? westchnął z zawodem w głosie
-na szczęście nie !!!...to był tylko był fałszywy alarm z ulgą powiedziała Viviana
-więc niepotrzebnie tego van Hoorna zaobraczkowałaś skoro dzieciaka nie będzie zarechotał kochanek Viviany
-głupiś !! Erick jest z mojej sfery i ma majątek w przeciwieństwie do ciebie więc gdy myślałam ,że zaszłam to umyśliłam sobie,że van Hoorn byłby idealnym ojcem dla mego dziecka bo przecież ja Viviana nie mogłabym urodzić bękarta a ty jesteś za nisko urodzony bym się z tobą związała ale teraz chcę pozostać seniorą van Hoorn i życia używać a mąż wcześniej czy później musi się do mnie przekonać bo przecież jestem młoda,ładna i skoligacona z Salamankami a to coś znaczy dumnie mówiła Viviana
-ja choć taki bogaty jak on nie jestem to mam tu na La Marianie swój mająteczek po ojcu Rodolfie Suarezie,który nawet w przeszłości był zaprzyjaźniony z Ricardem de Salamanką seniorem powiedział młody Jose Rodolfo Suarez-Gonzales
-na tak ale jak mówiłeś z tego musisz matce Marceli pomagać ,która z drugim mężem Ascanio Gonzalesem mieszka w San Fernando bo u nich się nie przelewa a ja lubię żyć na wysokim poziomie i tylko majątek Ericka mi to zapewni bo ojciec z macochą Blanką mogą jeszcze dzieci się doczekać rozdrabniając majątek de Salvadorów mówiła poirytowana Viviana
-jesteś strasznie interesowna skoro na majątku tak ci zależy wyrzucał kochance Jose Rodolfo
-nigdy nie ukrywałam i niejednokrotnie już ci mówiłam ,że chcę żyć wystawnie i bogato a mam jeszcze dwójkę dzieci i na tym nie zamierzam poprzestać więc muszę o siebie i swoich potomków odpowiednio zadbać i po to było mi małżeństwo z Erickiem a poza tym on mi się podoba i mnie pociąga więc z mojej strony to żadne poświęcenie być jego żoną a musiałam działać szybko mi go ta Natasza sprzed nosa nie sprzątnęła bo takie jak ona to przed niczym się nie cofną choć cnotki udają to moja kuzyneczka mogłaby Ericka nawet na dziecko złapać a ja zostałabym z niczym więc ten pośpiech by go wcześniej niż ona usidlić był konieczny tłumaczyła kochankowi Viviana
-on cię nie kocha i nie zdołasz go przy sobie utrzymać mruknął Jose Rodolfo i w tym momencie Viviana mocno go szturchnęła
-to mnie jeszcze nie znasz !!! ja zawsze dostaje to czego zechcę i tak będzie tym razem bo złapałam ptaszka w sieć i już go nie wypuszczę bo do mnie należy póki śmierć nas nie rozłączy!!! z zaciętą twarzą mówiła Viviana
-jednego męża już pochowałaś więc drugiemu nie zazdroszczę żyć z taką harpią jak ty obrażony za wzgardzenie nim powiedział Jose Rodolfo Suares-Gonzales
-wynoś się !!! to było nasze ostatnie spotkanie bo odtąd zamierzam być wierną żoną mego męża Ericka van Hoorna lekceważąco patrząc na ex już kochanka powiedziała Viviana wskazując by wyszedł przez okno którym do niej się wgramolił....
-zabawiła się ze mną a teraz nie jestem jej już potrzebny bo zmusiła tego van Hoorna do ślubu myśląc,że jest w ciąży ze mną i dzieciaka tamtemu chciała później przypisać ale teraz gdy jej intryga się udała mnie wyrzuca !!! pieklił się odtrącony kochanek Viviany opuszczając jej sypialnię...
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 13:54:32 23-09-13, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:00:07 23-09-13 Temat postu: |
|
|
Niech ktoś tej Vivianie nosa utrze w końcu bo to wiedźma. Może Jose Rodolfo z zemsty zastawi pułapkę na nią tak aby można było ten ślub unieważnić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:35:01 23-09-13 Temat postu: |
|
|
na La Marianie w swoją noc poślubną Viviana nie mogła w samotności zasnąć i zastanawiała się jak ułoży się jej dalsze życie i czy zdoła Ericka w sobie rozkochać ....
-niedaleko mieszka wróżka o której mówią,że jej przepowiednie się sprawdzają więc pójdę tam by powiedziała co mnie czeka postanowiła sobie nagle Viviana po wyjściu ex kochanka i choć było już ciemno narzuciła na ramiona pelerynę i odważnie pobiegła na skróty do domku wróżki
Leonor de Silva też nie mogąc w nocy spać również wybrała się do znajomej sobie wróżki mieszkającej nieopodal rezydencji de Silvów by dowiedzieć się czegoś o przyszłości Ericka
-budzisz mnie po nocy więc mogę nie mieć dobrej wizji marudziła wróżka
-wynagrodzę cię sowicie ale powiedz mi coś o losach mego syna Ericka??? prosiła Leonor de Silva
-twój syn ożenił się dziś i spłodził dziecko zaczęła mówić wróżka gdy nagle coś spadło z parapetu jej okna bo tam przystanęła Viviana i podsłuchując strąciła doniczkę
-kto tam po nocy znów mnie niepokoi???? zapytała wróżka przerywając wróżenie i otwierając drzwi
-kogo ja widzę??? witam cię uniżenie moja teściowo na widok Leonor zawołała Viviana wchodząc do domku wróżki
-wstydu nie masz kobieto !! Erick mi wszystko dziś opowiedział jak do ślubu go skłoniłaś!!! z dezaprobatą mówiła Leonor patrząc na Vivianę
-Erick cię pani okłamał bo dobrowolnie mnie poślubił a pokłóciliśmy się
dopiero potem gdy w łożu leżeliśmy po skonsumowaniu małżeństwa bo perwersyjnych zachowań ode mnie wymagał a ja choć nie dziewica a wdowa to takich świństw robić mężowi nie zamierzam!!! kłamała Viviana nie bacząc na obecność przyglądającej się im wróżki bo sprytna Viviana postanowiła przekonać do siebie matkę Ericka a usłyszawszy wróżbę,że Erick ma zostać ojcem od razu zrozumiała,że musiał z Nataszą spłodzić dziecko ale tę wieść postanowiła wykorzystać na swoją korzyść...
-ucieszyło mnie to co mówiła wróżka bo to ze mną Erick dziś spłodził dziecko gdy konsumowaliśmy nasze małżeństwo zapewniała Viviana sceptycznie do tego nastawioną Leonor...
- czyżby Erick mnie okłamał i Vivianę też wykorzystał a może perwersyjne skłonności ojca się w nim odezwały bo Vincent też mnie do wstrętnych rzeczy zmuszał zaczęła rozmyślać Leonor bo słowa Viviany zasiały w niej wątpliwości ....
-Natasza to niewinne dziewczę i mogła nie zadowolić Ericka więc myślał,że Viviana jako doświadczona kobieta bo wdowa zrobi to czego mu się tylko zachce a tu napotkał opór więc może rzeczywiście się pokłócili a on postanowił wycofać się z małżeństwa ,które zawarł zbyt pochopnie i dlatego opowiada teraz,że Viviana sama je zainicjowała podstępem wymuszając na nim zgodę rozmyślała zdezorientowana Leonor
-będę musiała szybko zajść w ciąże by uprawdopodobnić ojcostwo Ericka więc jeśli jego samego nie uda mi się do łoża zaciągnąć to będę zmuszona znów uśmiechnąć się do Jose Rodolfa rozmyślała z kolei Viviana....
-Erick nie jest takim szlachetnym mężczyzną na jakiego wygląda bo dziś po południu gdy się spotkaliśmy na drodze od razu chciał się do mnie dobierać ale mu powiedziałam,że ja tylko po ślubie bo mam swoje zasady więc długo nie myśląc zawiózł mnie do kościoła biorąc za świadków naszego ślubu przypadkowych mężczyzn i nim się obejrzałam byłam mężatką a jemu tak było pilno by mnie posiąść,że zawiózł mnie zaraz do domu na plaży i tam rzucił się na mnie i posiadł ale wciąż było mu mało i do obrzydliwych rzeczy chciał mnie zmusić a gdy odmówiłam obraził się porzucając mnie samą powtarzała kłamstwa Viviana
-głupio mi teraz i przed tobą i resztą rodziny bo ten pospieszny ślub wszystkich zapewne zdziwi ale cóż jesteśmy legalnym małżeństwem a teraz gdy wróżka o dziecku powiedziała to będziesz Leonor babcią gdy urodzę ci wnuka przekonywająco mówiła Viviana gdy nagle rozległ się grzmot zaczynającej się burzy i piorun uderzając w dach domu błyskawicznie wzniecił pożar a palące się belki zatarasowały drzwi odcinając kobietom drogę ucieczki
-spalimy się żywcem!!! krzyknęła rozpaczliwie wróżka ,która podczas rozmowy Viviany z Leonor ucięła sobie drzemkę a teraz w palącym się domku nie wiedziała co robić
-dym i ogień przerażały kobiety ale Viviana zachowała zimną krew i gdy wróżka z Leonor padły na ziemie dusząc się dymem Viviana postanowiła ,że nie zginie w tak głupi sposób i złapawszy świecznik rozbiła okno a ogień jeszcze bardziej buchał bo padający deszcz jakoś nie zdołał go zgasić więc Viviana nie czekając po omacku poszukała Leonor i dźwigając ją wlekła w kierunku okna bo matka Ericka straciła już przytomność podobnie zresztą jak wróżka ...
z ogromnym trudem kaszląc Viviana przerzuciła bezwładne ciało Leonor na zewnątrz płonącego domku i sama się wygramoliła choć suknia już na niej płonęła a po ugaszeniu tlącej się na niej sukni przez padający deszcz Viviana zaczęła cucić Leonor bo nie miała już siły ratować drugiej kobiety pozostałej w palącym się domku
gdy przybiegli ludzie gasić pogorzelisko Leonor odzyskiwała już świadomość i popatrzyła na Vivianę
-uratowałaś mi życie i nie wiem jak ci się wywdzięczę ciężko dysząc mówiła Leonor
-jesteśmy rodziną i wystarczy jak przekonasz do mnie syna bo chcę jego żoną pozostać wysapała zmęczona walką z ogniem Viviana
-a wróżka??? co z nią ?? ją też uratowałaś?? dopytywała się Leonor
-nie dałam rady was dwie stamtąd wynieść gładząc swoje nadpalone włosy mówiła Viviana
-biedna kobieta !!! spalić się żywcem to okropne !!! żałowała wróżki Leonor
-sobie samej jakoś śmierci nie wywróżyła wzruszając ramionami mruknęła Viviana
-z Viviany nie jest jakaś zła kobieta bo mogła mnie tam zostawić i tylko siebie samą uratować a ryzykowała życiem by mi pomóc więc jakby nie było mam wobec niej dług wdzięczności rozmyślała Leonor gdy przybiegł wreszcie wezwany medyk Olaf Lingsson i po zbadaniu Leonor i Viviany powiedział,że obie są tylko obtłuczone ,nieco poparzone i osmalone a poza tym nie ucierpiały choć groźnie to wszystko wyglądało....
-musicie wypocząć bo dymu się nawdychałyście a to ogromnie osłabia mówił do kobiet medyk bo obie nie miały siły nawet się podnieść
ludzie gratulowali Vivianie odwagi i byli pełni uznania,że choć jedną z kobiet uratowała......
z rezydencji de Silvów było widać pożar więc Erick z ojczymem Maxem de Silvą seniorem i bratem Maxem de Silvą juniorem i ze służbą ruszyli na pomoc ale gdy przybyli ogień już dogasał i deszcz przestał padać
nieopodal pogorzeliska rodzina Leonor dostrzegła medyka i dwie osmalone kobiety w nadpalonych sukniach
-mama krzyknął Erick podchodząc do kobiet bo najpierw matkę rozpoznał
-a co ty tu robisz ??? szukałem cię po rezydencji a ty tutaj !!!!!! zawołał mąż Leonor na widok żony
-Viviana !!! a ciebie co za diabli tutaj przynieśli !!! krzyknął Erick przyglądnąwszy się drugiej kobiecie
-nie krzycz na nią bo trzeba jej pomóc bo ona mi życie uratowała i z ognia wyniosła z trudem mówiła Leonor gdy mąż brał ją na ręce
-winniśmy Vivianie wdzięczność za życie waszej mamy powiedział do syna i pasierba Max de Silva senior
-zabierzemy ją dziś do siebie bo do naszej posiadłości jest bliżej niż do domu jej ojca powiedziała mężowi i synom Leonor
a Viviana widząc reakcję Ericka na swój widok postanowiła go nie drażnić i nic nie mówiła...
-zabierzcie Vivianę do powozu skoro wasza matka chce by u nas przenocowała powiedział do synów Max de Silva senior
-wstawaj i chodź !!! mruknął do Viviany Erick
Viviana więc usiłowała wstać ale zaraz zakręciło się jej w głowie i upadła więc Max junior doskoczył do niej podnosząc ją z ziemi...
-pomóż mi bo ona leci mi przez ręce i sam nie dam rady powiedział Max junior do brata więc Erick ze złością wziął prawie omdlałą Vivianę na ręce i poniósł do powozu a przez cała drogę do rezydencji nawet na nią nie spojrzał bo taki był na nią wściekły
-przygotujcie pokój seniorze Vivianie !! rozkazał Erick służbie gdy przybyli do rezydencji
-nie pozwolisz by mnie położono w twojej sypialni?? nieśmiało zapytała Viviana
-chciałabyś ale tego się nie doczekasz bo nasze małżeństwo musi być unieważnione !! warknął Erick
-spróbujmy choć być razem.... daj mi szanse zdobyć twoje względy prosiła Viviana gdy Erick niósł ją po korytarzu do pokoju w którym dla niej pościelono....
-kocham inną !! rozumiesz !!! więc przestań upierać się by być ze mną warknął Erick z trudem powstrzymując się by ostrzej nie potraktować Viviany....
-uratowałaś życie mojej matki i za to zawsze będę ci wdzięczny ale nie licz ,że to zmieni moje uczucia do ciebie bo ich po prostu nie ma !!! -jestem zaangażowany w związek z inną ,którą kocham z wzajemnością a ty nam stanęłaś na drodze!!! syczał Erick kładąc Vivianę na sofie i wołając służącą by pomogła Vivianie najpierw się umyć a potem położyć w łożu....
-Natasza to twoja kochanka a ja jestem żoną !!! syknęła Viviana
-nie pozwalam ci obrażać Nataszy bo ona dla mnie to świętość !!! a ty żoną jesteś tylko na papierze i nigdy cię żoną nie nazwę !!! z zaciśniętymi zębami powiedział Erick
-ona nie da ci szczęścia bo to głupiutkie i naiwne dziewczę a ja jestem kobietą,która wie czego mężczyźnie trzeba i zrobię wszystko byś mnie pokochał mówiła Viviana nie dając za wygraną i starając się Ericka do siebie przekonać
-jedyne co możesz zrobić to dać zgodę na unieważnienie naszego ślubu i o to jeszcze raz cię proszę zwracając się do Viviany powiedział Erick
- tego akurat zrobić nie mogę bo chcę twoją żoną pozostać !!! upierała się Viviana....
-muszę rozdzielić Ericka i Natasze i jeśli ona jest w ciąży jak mówiła wróżka wspominając o spłodzeniu dziecka przez Ericka to nie dopuszczę by donosiła bo choć i ja mogłabym zajść ciąże z nim czy z kochankiem to dziecko z moją rosyjską kuzyneczką zawsze by mego męża z nią wiązało i było dla mnie zagrożeniem więc ono nie może się urodzić i zrobię wszystko by ta dziewucha poroniła postanowiła sobie Viviana....
czarna__1991 napisał: | Niech ktoś tej Vivianie nosa utrze w końcu bo to wiedźma. Może Jose Rodolfo z zemsty zastawi pułapkę na nią tak aby można było ten ślub unieważnić. |
w każdej telenoweli muszą też być złe charaktery i taką teraz w naszej historii jest Viviana ale nie do końca musi być złą kobietą choć jest rozpieszczoną , samolubną egoistką, która dotąd zawsze dostawała to czego zapragnęła i po trupach będzie dążyć do celu....
więc co powiecie na to by Viviana jeszcze trochę namieszała w naszej historii poróżniwszy nawet Rodriga z jego bliźniaczym bratem Ricardem bo Rodrigo będzie stał po stronie córki upierając się by Erick pozostał z Vivianą i małżeństwa nie unieważniał a Ricardo będzie wspierał Nataszę i Ericka ,którzy będą chcieli być razem i wszelkimi siłami będą dążyć by unieważnić ślub Ericka z Vivianą więc Viviana by rywalkę wyeliminować zrzuci Nataszę ze schodów gdy Natasza będzie w trzecim miesiącu ciąży i przez upadek kniaziówna poroni na oczach Rodriga przypadkowo tam obecnego
czy to może zbyt okrutne dla Nataszy
a jeśli tak to jak powinno dojść do tego by Rodrigo przekonał się jaka jest jego jedynaczka gdy dąży do celu z niczym i nikim się nie licząc
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 16:23:30 23-09-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:25:06 23-09-13 Temat postu: |
|
|
Ok ja się zgadzam z Twoim pomysłem |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:09:33 23-09-13 Temat postu: |
|
|
a ja jestem za tym by okazalo sie ze blanka jest w ciazy z ojcem i to jej na zlosc zrobi przez pomylke viciana dowiedziawszy sie o tym zrobi publiczna awanture ojcu i macosze , napadnie na nia , w obronie blanki stanie eric , viviana wyrwie sie ericowi i uderzy blanke tak ze ta upadnie , wezwany Olaf stwierdzi ze upadek zagraza zyciu dziecka , ojciec przejrzy na oczy , natasza nie moze poronic bo to zbyt okrutne i tak w rosji przeszli zmatka przez ojca pieklo , wiec nie moze los ich tak karac tu na la marianie . |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:30:17 23-09-13 Temat postu: |
|
|
pomysł eli0909 bardzo mi się podoba i wykorzystam go w dalszej akcji ale Viviana namiesza też miedzy Rodrigiem i Ricardem poróżniając braci
na La Marianie w rezydencji de Silvów Viviana gdy służąca pomogła się jej wykąpać usiadła na sofie w pokoju gościnnym jaki dla niej przygotowano a gdy tylko służka wyszła Viviana wstała z łoża na paluszkach idąc w kierunku sypialni młodego van Hoorna bo wcześniej przezornie zapytała gdzie śpi Erick by tam trafić więc ze świecznikiem w ręku stanęła przed jego drzwiami i wchodząc zdmuchnęła świece licząc na to ,że mężczyzna już śpi i się nie obudzi....
-nie dam mu się odprawić bo jestem jego legalną żoną i chcę z nim dzielić łoże mówiła sama do siebie gdy cichutko otworzyła drzwi i w świetle księżyca widocznego przez okno dostrzegła ,że zmęczony Erick śpi co ją bardzo ucieszyło więc bezszelestnie podeszła do łoża i stanęła przyglądając się dłuższą chwilę jego obnażonemu torsowi by po chwili
zsunąć z sobie koszulkę i naga wśliznęła się do łoża pod prześcieradło starając się by Ericka nie dotknąć z obawy ,że przebudzi się i ją przegoni....
-mam doprawdy dużo szczęścia ,że tak się potoczył ten dzień bo po południu wyszłam za mąż a teraz będę spać z nowo poślubionym mężem i naszą noc poślubna spędzimy razem a rankiem gdy wejdzie tu służąca i zobaczy mnie w łożu męża to on już nikomu nie wmówi,że nasze małżeństwo jest nieskonsumowane pomyślała zadowolona z siebie Viviana i smacznie zasnęła...
Leonor de Silva zaś całą noc nie mogła spać bo zastanawiała się nad słowami Viviany i zaczęła wątpić w syna...
-Vivianie zawdzięczam życie ale wydaje mi się nieszczera i skłonna jestem wierzyć Erickowi więc pojadę do pałacu gubernatora przekonywać Nataszę,że Erick został wrobiony w to małżeństwo z Vivianą postanowiła sobie Leonor i w końcu zasnęła
Max de Silva senior wstał ostrożnie z łoża by nie budzić żony i wyszedł na korytarz a tam spotkał swego syna Maxa juniora rozmawiającego ze służącą...
-służąca mówi,że Viviana nie spała w swoim pokoju bo łoże jest nietknięte a nigdzie jej nie ma z niepokojem mówił Max junior do ojca
-przeszukaliśmy całą rezydencję i tylko w sypialni państwa nie byliśmy cicho mówiła służąca
-w naszej sypialni jej nie ma więc tylko chyba u Ericka ale to niemożliwe by razem spali bo przecież zapewniał nas,że ten ślub na nim wymuszono podstępem dedukował ojczym Ericka
-to może seniora Viviana wymknęła się nocą i do domu swego ojca jednak wróciła zaczęła się zastanawiać służąca
-po nocy ledwo żywa po tym pożarze była zbyt zmęczona by tam wracać więc sprawdźmy u Ericka powiedział Max de Silva senior i w trójkę otworzyli drzwi i zdębieli widząc Ericka i Vivianę w łożu
-Erick spał z żoną a nam mówił,że nic do niej nie czuje a ślub był wymuszony ale fakty mówią same za siebie i ich małżeństwo nie jest fikcyjne pomyślał Max de Silva senior
Maxa juniora zaś ten widok zezłościł bo dotąd wierzył we wszystko co brat mu mówił a tu na własne oczy widział,że Erick leży z żoną w łożu więc rodzinę okłamał zarzekając się, że do Viviany nic nie czuje a ślub zawarł przez intrygę Viviany i musi to małżeństwo unieważnić !!!
-Erick !!! wstawaj i wytłumacz się rodzinie co to ma znaczyć??? !! wrzasnął Max junior budząc śpiącą parę...
Viviana natychmiast naciągnęła prześcieradło aż po brodę by się zakryć a rozbudzony Erick nieprzytomnym wzrokiem popatrzył na ojczyma, brata i służącą a potem jego wzrok padł na leżącą obok niego Vivianę i z krzykiem jak oparzony wyskoczył z łoża na równe nogi
-a ty skąd się tu wzięłaś???? opuść natychmiast moją sypialnię!! wrzasnął do Viviany trzymając kalesony w rękach by mu nie opadły i nagi do pasa stał przy łożu
-Eriku !!! jak możesz po tym jak namiętny byłeś w nocy teraz tak mnie potraktować??? !!! udając wielce oburzoną a zarazem zszokowaną postępkiem męża wymamrotała Viviana a potem zaczęła płakać
-wykorzystać kobietę a potem poniżyć w obecności rodziny !! no tego bym się po tobie nigdy nie spodziewała załkała głośno Viviana
-nic między nami nie zaszło !! przysięgam,że jej nie tknąłem !!! bylem tak zmęczony ,że zasnąłem kamiennym snem i nie wiedziałem ,że tu przylazła bo bym ją z łoża już w nocy wyrzucił !!! gorączkowo usprawiedliwiał się Erick ale zarówno ojczym jak i brat wyglądali na nieprzekonanych jego tłumaczeniem
-Viviana to niczego sobie kobieta i ja jej bym z łoża nie wyrzucił pomyślał Max de Silva junior....
-co tu się dzieje ??? zapytała Leonor wchodząc do sypialni syna bo krzyki Ericka i Viviany ją tam zwabiły
-nie widzisz??? !!! twój syn to kłamca !!! bo nam wmawiał,że do ślubu go podstępem skłoniono a tu przyłapaliśmy go dziś rano w łożu z żoną !!! prawie krzycząc mówił Max de Silva senior
-nie wierz mamo Vivianie bo choć spała w moim łożu nic między nami nie było !!! przysięgam ci na wszystko !!! zaczekał się Erick
-już nie wiem w co wierzyć synku bo to co widzę świadczy przeciwko tobie westchnęła zszokowana Leonor
-Viviana to mistrzyni intryg i znowu tak wszystko zaaranżowała by mnie wrobić jęknął Erick patrząc z nienawiścią na Vivianę
-jak możesz ??!! z wyrzutem powiedziała Viviana udając ,że słowa męża ja ranią
-lepiej zejdź mi z oczu bo cię uduszę żmijo warknął Erick
-widzicie !!! grozi mi więc jak mi się coś stanie to będziecie wiedzieć czyja to sprawka łamiącym się głosem powiedziała Viviana gdy usłyszano głośne słowa Rodriga de Salvadora prowadzonego korytarzem przez jedną ze służących bowiem ojciec Viviany odkrywszy nieobecność córki w domu natychmiast przyjechał do rezydencji de Silvów spodziewając się ją tam zastać i z radością potwierdził swoje przypuszczenia a wkraczając do sypialni Ericka i on zobaczył córkę okrytą tylko prześcieradłem w łożu Ericka ...
-ciesze się,że noc poślubną spędziłaś córciu z mężem mówił Rodrigo szeroko się uśmiechając
-pana córka to intrygantka i oszustka bo do ślubu mnie zmusiła i wpakowała mi się do łoża jak spałem ale nawet jej nie tknąłem więc nasze małżeństwo jest nieważne!!! zaczął krzyczeć Erick a Rodrigo uderzył go w twarz i gdyby nie wskoczył między nich Max de Silva senior a Viviana nie zaczęła krzyczeć by się nie bili bo nie zniesie walki ojca ze swoim mężem to obaj mężczyźni pobiliby się nie na żarty....
-jesteś moim zięciem i Viviana cię kocha skoro za ciebie wyszła ale córki ci obrażać nie dam i masz być dla niej dobrym mężem bo ostro się z tobą policzę jeśli Viviana poskarży się na ciebie !!! zagroził zięciowi Rodrigo de Salvador
-spokojnie !!! chodźmy do salonu a młodym pozwólmy się ubrać powiedział pan domu czyli Max de Silva senior i gdy inni wyszli Erick ubrawszy się doskoczył do Viviany
-ty podła żmijo !!! dlaczego mi to robisz ???!!! krzyknął
-chcę byś mnie pokochał bo jestem twoją żoną beznamiętnie powiedziała Viviana
-nie jesteś moją żoną i wybij sobie z głowy to,że kiedykolwiek nią zostaniesz bo nasze małżeństwo musi zostać unieważnione!!! warknął Erick ledwo się powstrzymując by ją uderzyć
-nikt ci nie wierzy ani w to,że użyłam podstępu by cię poślubić ani w to,że nie kochaliśmy się tej nocy drwiąco powiedziała Viviana nie wiedząc,że za drzwiami stoi Leonor i to wszystko słyszy
-uszom własnym nie wierzę,że ty Viviano jesteś zdolna do tego co robisz Erickowi !!! powiedziała wzburzona Leonor wchodząc do sypialni syna
Vivianę najpierw zamurowało,że teściowa słyszała to co mówi ale po chwili odzyskała mowę i lekceważąco patrząc na Leonor i Ericka rzekła
-wasze słowa przeciwko moim a i tak ja zawsze wygram i nadal będę upierać się,że małżeństwo z Erickiem jest ważne i pozostanę jego żoną
-widzi mama jaka to bezwzględna intrygantka ???!!! krzyknął Erick
-no widzę i gdybym sama jej nie podsłuchała wierzyłabym w to co mówi bo ma kobieta dar przekonywania westchnęła Leonor
-chodź Ericku bo muszę z tobą się rozmówić zanim pojadę wyjaśnić sytuację Nataszy powiedziała do syna Leonor
a Viviana gdy usłyszała o Nataszy aż zagotowała się ze złości
-nie powinna mama spiskować z kochanką mego męża przeciwko mnie !! warknęła
-nie waż się do mnie mówić mamo bo na Ericka nie zasługujesz a Natasza to o niebo lepsza kobieta niż ty!! ostro zareagowała Leonor
-a właśnie ,że zasługuję na Ericka bo robię wszystko by go przy sobie zatrzymać bo jest moim mężem a tamta jest tylko jego kochanicą i nie będzie nigdy niczym więcej !! syczała Viviana
-a ta znowu swoje przewracając oczami westchnął Erick i biorąc matkę pod rękę wyszli
w salonie Erick i Leonor ze zdziwieniem usłyszeli,że Rodrigo de Salvador z Maxem de Silvą seniorem ustalają kiedy i gdzie zorganizować skromne przyjęcie weselne Ericka i Viviany
-żadnego przyjęcia weselnego nie będzie bo nakryłam Viviane na kłamstwie i teraz jestem pewna,że Erick prawdę nam o tym wymuszonym ślubie mówił głośno powiedziała Leonor
-pogadaj sam Maxie z żoną i przekonaj ją by syna nie wspierała w kłamstwach bo jeśli ktoś tu kłamie to on!!! zwracając się do ojczyma Ericka powiedział Rodrigo de Salvador....
-Erick i Viviana spali ze sobą więc nawet gdyby małżeństwo było wymuszone to jest skonsumowane i ważne i ja co do tego nie mam wątpliwości stając po stronie Rodriga powiedział Max de Silva senior
-lepiej jedź mamo szybko do Nataszy zanim tam dotrze Rodrigo poprosił Leonor zrezygnowany Erick bo postawa ojczyma go zaskoczyła i zasmuciła...
- czy ex kochanek Viviany Jose Rodolfo Suarez-Gonzales ma jeszcze mieć sporą rolę w naszej opowieści ( np zakochać się w Maszy i jej zdradzić,że był kochankiem Viviany ) czy na razie powinien zniknąć wyjeżdżając do San Fernando
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 21:02:39 23-09-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
ela0909 King kong
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 2518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:41 23-09-13 Temat postu: |
|
|
moze sie okazac porzadnym chlopakiem , wyzna maszy ze vivi wykorzystala go, dowiedziawszy sie o slubie iintrygach vivi opowie wszystkim jak ta uknula porwanie Erica i jak to sie stalo ze zostal jej mezem, wyzna roniez co Viviana mu powiedziala wypedzajac go ostatniej nocy ze swego łoza , niezaleznie od tego opowie maszy kim jest , jak starał sie o Viviane myśląc że ta go kocha, jak został wyśmiany- szczerze wyzna maszy wszystko -zapyta czy ta go przyjmie |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:25 24-09-13 Temat postu: |
|
|
dzięki z podsuwanie pomysłów wzbogacających akcję naszej kontynuacji Pasion i liczę na dalsze Wasze pomysły
na La Marianie w rezydencji de Silvów gdy Viviana wstała z łoża Ericka w którym z nim spała spostrzegła plamy krwi na prześcieradle
-do licha przez tę kobiecą przypadłość pokrwawiłam prześcieradło więc szybko je ściągnęła i nalewając do miski wody tarła mocno by plamy wywabić i mruczała sobie pod nosem
-muszę uważać na to co mówię bo dziś niepotrzebnie zdradziłam się przed Leonor ale kto mógł przypuszczać, że moja teściowa stoi pod drzwiami i podsłuchuje ale nic jej nie da rozgłaszanie tego co słyszała bo ja pójdę w zaparte i w końcu Erick mnie zaakceptuje jako żonę bo nie będzie miał wyjścia....
Erick tymczasem instruował matkę co ma powiedzieć Nataszy i gdy Leonor wyjechała powozikiem kierując się do pałacu gubernatora La Mariany gdzie przebywała Natasza Erick poszedł do rodzeństwa i Maxa juniora oraz Maribel przekonywał ,że Viviana nie ustaje w intrygach i nawet do łoża mu się wpakowała ale nic nie wskóra bo on jej nie kocha
-naprawdę nic między wami nie było??? dopytywał się Max de Silva junior
-przysięgam ,że nawet jej nie dotknąłem bo łoże jest obszerne i spaliśmy nawet się nie stykając ze sobą tak,że gdy rankiem mnie przebudziłeś byłem totalnie zaskoczony obecnością Viviany w moim łożu tłumaczył się Erick...
-Viviana to bardzo ładna i ponętna kobieta i ja bym nią nie pogardził choć jest ode mnie starsza i ma dzieci zaśmiał się Max de Silva junior
-bierz ją sobie jeśli cię zechce to może ode mnie się odczepi i przestanie mi życie rujnować powiedział Erick
-coś ty !!! żartuję tylko bo nachalnych kobiet nie lubię a z tego co widzę ona się na ciebie uparła i choć nią pogardzasz wpycha ci się na siłę nawet do łoża a to według mnie brak godności mówił Max junior
-może Viviana naprawdę się w tobie zakochała i z desperacji posunęła się do intryg i wymuszenia małżeństwa zaczęła się zastanawiać Maribel
-nie obchodzą mnie jej motywy ale gdyby kochała naprawdę nie unieszczęśliwiałaby mnie wiedząc,że kocham z wzajemnością inną kobietę bo prawdziwa miłość jest zdolna do wyrzeczeń i chce się by osoba którą kochamy była szczęśliwa a Viviana nie zważając na me uczucia chce mną zawładnąć ale trafiła kosa na kamień bo ja jej się nie poddam i w końcu unieważnię ten ślub!!! z zaciętą twarzą mówił Erick
-jeśli mamie nie uda się przekonać Nataszy,że twój ślub to intryga przygotowana perfidnie przez Vivianę to ja pojadę w twojej sprawie orędować bo chciałabym by to Nati była moją bratową powiedziała Maribel a Erick z wdzięcznością siostrę przytulił
-na mamę i na was moje rodzeństwo mogę liczyć bo ojczym niestety stanął po stronie Viviany i jej ojca westchnął Erick
-nie dziw się mojemu ojcu bo widok ciebie i Viviany półnagich w twoim łożu chyba każdego by przekonał,że wasze małżeństwo zostało skonsumowane i jest ważne zwracając się do Ericka powiedział Max de Silva junior gdy nagle weszła służąca i zapowiedziała odwiedziny seniora Wiliama Foremana
-idę odpocząć do swojej sypialni powiedziała Maribel ale bracia ją zatrzymali
-nigdzie nie pójdziesz bo on nie do nas a do ciebie przychodzi i daj sobie wreszcie powiedzieć,że Foreman jest tobą poważnie zainteresowany siostrzyczko mówili bracia do Maribel
-dajcie spokój dopiero co ukochanego męża pochowałam i jestem w ciąży więc nie w głowie mi myśli o innych mężczyznach bo ponownie za mąż się nie wybieram !!! oznajmiła młoda wdowa
-pewnie,że jeszcze nie teraz ale gdy minie żałoba powinnaś pomyśleć o nowym zamążpójściu bo i dziecko będzie ojca potrzebować a Foreman to świetna partia i kocha cię od dawna więc choć daj mu się do siebie zbliżyć i bezwzględnie nie odtrącaj a przez grzeczność go nie unikaj prosili siostrę Erick i Max junior
-zostanę w salonie jeśli i wy zostaniecie bo nie chcę z nim być sam na sam zgodziła się w końcu Maribel i gdy wszedł Wiliam Foreman najpierw z nabożną czcią całując ręce Maribel a potem witając się z jej braćmi rozmawiali o pożarze w którym zginęła wróżka i w końcu temat zszedł na ślub Ericka z Vivianą i znów młody van Hoorn musiał tłumaczyć,że to wszystko było wynikiem intrygi zaaranżowanej przez Vivianę....
-jadąc tu coś słyszałem o twoim ślubie ale prawie nikt nie wie jak było naprawdę więc ci współczuję jeśli każdemu będziesz musiał tłumaczyć to co mnie teraz mówił Wiliam do Ericka
-najważniejsze jest dla mnie by mi Natasza uwierzyła bo to ona jest kobietą mojego życia i na jej opinii zależy mi najbardziej westchnął Erick a po chwili zobaczył,że brat do niego mrugnął i w mig się zorientował,że Max chce by zostawili siostrę sam na sam z Foremanem
-Erick i ja musimy doglądnąć załadunku towarów,które wysyłamy do Meksyku więc pozwolisz Wiliamie ,że cię już pożegnamy a towarzystwa dotrzyma ci Maribel wstając powiedział Max i z Erickiem wyszli żegnani wściekłymi spojrzeniami Maribel
-zrobili mi to specjalnie by mnie popychać w ramiona Wiliama ale ja po Santiagu nie chcę żadnego innego mężczyzny rozmyślała Maribel gdy Wiliam prawił jej komplementy i z troską dopytywał się jak znosi ciąże
-dziękuję ci za zainteresowanie Wiliamie i za to,że zawsze jesteś blisko gdy odwiedzam grób męża ale nie chcę byś robił sobie płonne nadzieje co do mnie bo ja postanowiłam we wdowieństwie do końca życia trwać i tylko dziecku się poświęcić mówiła Maribel
-nie odtrącaj mnie i pozwól się dalej choć z daleka adorować prosił Wiliam
-czas tylko tracisz a mógłbyś się za jakąś inną kobietą rozglądnąć powiedziała Maribel
-nie chcę innej i poczekam aż ty pozbierasz się po śmierci męża i znów zaczniesz żyć pełnią życia bo jesteś zbyt młoda i ładna by do końca życia być samą powiedział Wiliam wpatrując się w Maribel
-dzięki Bogu nie będę sama bo będę miała dziecko odparła Maribel
-myślę,że powinnaś i dla dobra dziecka pomyśleć o nowym związku bo tobie jako młodej kobiecie potrzebny będzie mężczyzna a dziecku ojciec i ja nim mogę być zaczął mówić Foreman a Maribel pomyślała
-jakbym braci słyszała bo to typowo męski punkt widzenia,że kobieta musi mieć przy swoim boku mężczyznę ale ja już miałam tego jedynego a innego nie chcę...
-będę cię nadal odwiedzał Maribel choć może moje odwiedziny są ci na razie niemiłe ale liczę ,że z czasem twoje nastawienie do mnie się zmieni bo wiesz,że od dawna cię kocham i potrafię być cierpliwy i chcę ci tym udowodnić,że jestem gotów tobą i dzieckiem się zaopiekować i być na każde twoje wezwanie więc nie zarzekaj się,że nigdy nie poczujesz do mnie cieplejszych uczuć mówił Wiliam
-widzę,że jesteś uparty westchnęła Maribel
-tak to prawda !!! walczę o swoje szczęście bo widzę je przy twoim boku i zrobię wszystko byś mnie pokochała i zechciała zostać moją żoną otwarcie wyznał Wiliam
-ja już w życiu zaznałam miłości z Santiagiem i nie jestem zdolna innego pokochać więc tylko niepotrzebnie się rozczarujesz bo nigdy nie odwzajemnię twoich uczuć mówiła Maribel ale Wiliam położył jej palec na ustach
-nigdy nie mów nigdy !!! jak powiedziałem za zgodą twojej rodziny dalej będę starał się być blisko ciebie i jak kropla wody drąży skałę tak ja będę cierpliwie zmiękczał twoje kamienne dla mnie do tej pory serce aż w końcu mnie przyjmiesz by dzielić ze mną życie oznajmił Maribel uparty Wiliam Foreman
w pałacu gubernatora kniaziówna Natasza Romanówna ciągle rozmyślała o Ericku licząc ,że dziś przyjedzie i wyjaśni dlaczego go wczoraj nie było i gdy usłyszała od służącej, że przybyła matka Ericka i chce z nią rozmawiać pędem pobiegła do salonu gdzie siedziała nerwowa Leonor de Silva
-czy coś stało się z Erickiem ,że sam nie przyjechał ?? !! zapytała z niepokojem
-usiądź dziecko bo to rozmowa na dłuższą chwilę i muszę ci po kolei to wszystko opowiedzieć westchnęła Leonor i gdy Natasza usiadła obok niej
przekazała jej to co Erick wcześniej rodzinie opowiadał
-Viviana to zołza skoro podstępem zmusiła Ericka do małżeństwa !!! krzyknęła wzburzona Natasza
-to prawda i a intrygę opanowała do perfekcji bp ja na własne uszy słyszałam jak Viviana w rozmowie z Erickiem chełpiła się swoim sprytem w zaaranżowaniu tego wymuszonego ślubu więc mogę ci za syna ręczyć,że z Vivianą nic go nie łączy bo tylko ciebie Nataszo kocha ale do czasu aż jego małżeństwo nie zostanie unieważnione on nie chce cię narażać na przykrości by mówiono iż spotykasz się z żonatym mężczyzną dlatego mnie tu przysłał tłumaczyła Leonor
-wierzę Erickowi bo go kocham i wiem,że i on mnie kocha więc ta podła Viviana nie zdoła nas rozdzielić !!! wykrzykiwała Natasza
-dzięki Bogu,że Natasza tak kocha mego syna,że w niego nie zwątpiła bo już się bałam,że zacznie mieć wątpliwości i wpadnie w rozpacz ale to dzielna młoda dama i chce walczyć o swoje szczęście pomyślała zadowolona Leonor gdy Natasza wstała i nagle powiedziała
-idziemy do cioci Camili !!! ona nam pomoże gdy wszystkiego się dowie bo Viviana musi podpisać zgodę na unieważnienie tego ślubu i złapawszy Leonor pod rękę poszły do Camili ,która akurat była w ogrodzie z synowymi Roksaną ,Eleną i Sofią
-opowiedz pani jeszcze raz to co mi mówiłaś powiedziała Natasza do matki Ericka więc Leonor drugi raz relacjonowała to co przydarzyło się Erickowi
-ta Viviana to wstydu nie ma,że mężczyźnie ,który jej nie kocha tak się narzuca i posunęła się do podstępu by ślub na nim wymusić powiedziała zdegustowana księżna Roksana
-to zdumiewające,że Viviana była do tego zdolna przytaknęła jej teściowa księżna Camila de Salamanca
-w tobie ciociu nadzieja byś wuja Ricarda i gubernatora Pedra przekonała by nam pomogli bo wuj Rodrigo oczywiście córce we wszystko wierzy i chce by Erick pozostał z Vivianą a on jak wiesz mnie kocha i wczoraj mnie o rękę prosił zanim ta intrygantka go do ślubu zmusiła gorączkowała się Natasza
-wierzę w to co mówisz Leonor i wiem,że Erick z Nataszą się kochają bo obserwowałam ich od jakiegoś czasu a wczoraj wszyscy byliśmy przekonani,że dojdzie do ich oficjalnych zaręczyn a tu przez te niecne postępki Viviany sytuacja się skomplikowała ale nie dopuścimy by podłość zatriumfowała i muszą być jakieś sposoby by to małżeństwo unieważnić i nie rujnować życia zakochanym mówiła Camila i poszła porozmawiać o tym z Ricardem prosząc też by ich syn Pedro jako gubernator La Mariany był obecny...
Leonor de Silva korzystając z okazji poszła odwiedzić parę hrabiowską Ricarda i Elizę Lafontów,którzy z dziećmi dwójką swoich i Lisabetą sierotą po Santiagu przygotowywali się do wypłynięcia z La Mariany i powrotu do Neapolu
Dasza siostra Nataszy zdążyła się już od synowych Salamanków dowiedzieć nowin o Ericku i przybiegła do Nataszy by z nią porozmawiać ale nie zdążyły zacząć gdy do pałacu wszedł Rodrigo de Salvador
-obie kniaziówny zaraz na niego spojrzały
i dygnęły na powitanie a on skłonił głowę też je witając i podszedł do siostrzenic zwracając się do Nataszy
-nie wiem czy wiesz Nataszo,że moja córka Viviana i Erick van Hoorn wczoraj się pobrali więc to,że przedtem o ciebie zabiegał to już przeszłość i jako dobrze wychowana panna musisz o nim zapomnieć bo jest już żonaty
-ten ślub musi być unieważniony bo Viviana podstępem do niego doprowadziła !! natychmiast powiedziała Natasza
-a któż ci takich bredni naopowiadał ?? ich małżeństwo jest ważne bo skonsumowane i ja sam ich dziś rano w łożu razem widziałem toteż przed każdym sądem kościelnym to zaświadczę i unieważnić ślubu córki nie pozwolę !!! zaperzył się Rodrigo
-to wszystko intryga Viviany !!! ona tak to zaaranżowała by wyglądało na prawdopodobne ale Erick jej nie kocha i ten ślub unieważni !!! uparcie twierdziła Natasza
-nie obrażaj mojej córki smarkulo !!! warknął poirytowany Rodrigo
-mówię szczerą prawdę wuju !!! Viviana nie rozdzieli mnie z Erickiem bo my się kochamy !!! krzyczała Natasza
-chcesz być kochanką mego zięcia ???!!! myślałem,że z ciebie dobrze wychowana panna ale się chyba pomyliłem skoro o żonatym mężczyźnie dalej myślisz !!! warknął Rodrigo
-Erick nie jest żonaty bo ten ślub jest nieważny !!! tupnąwszy nogą syknęła Natasza
-nie będę się z tobą spierał boś jeszcze głupiutka i życia nie znasz ale dobrze ci radzę byś Vivianie nie wchodziła w drogę bo ona zdrad męża nie będzie tolerować i z każdą jego kochanką się rozprawi a ja jej w tym jeszcze pomogę bo choć jesteś moją siostrzenicą bliższa mi córka i ją zawsze będę wspierał najbardziej zapowiedział Rodrigo de Salvador.....
-nie oddam jej Ericka !!! żaden jej podstęp mi go nie odbierze !!! powtórzyła Natasza
- wstydu nie masz dziewczyno,że żonatemu chcesz głowę zawracać!!! krzyknął Rodrigo z pogardę patrząc na siostrzenicę
-ja bracie popieram Nataszę bo dziewczyna walczy o swoją miłość a dla twojej Viviany Erick to kaprys skoro wiedząc ,że on kocha inną do ślubu go zmusiła powiedział Ricardo de Salamanca stając po stronie Nataszy gdy nadszedł w momencie jak Rodrigo beształ siostrzenicę
-niemile mnie bracie zaskoczyłeś tymi słowami ale chyba nie znasz prawdy i ktoś szkalując moją córkę cię w błąd wprowadził zwracając się do Ricarda głośno powiedział Rodrigo
-obserwowałem Vivianę odkąd ją poznałem i widzę więcej niż ty zaślepiony miłością do jedynaczki więc jestem przekonany,że była zdolna do intrygi wymuszającej na Ericku zgodę na ślub spokojnie powiedział Ricardo
-to potwarz !!! Viviana ma swoje humorki jak każda kobieta ale do podłych intryg nie jest zdolna i nikomu by nic złego nie zrobiła!!! krzyknął Rodrigo
-pozwolę sobie zostać przy swoim zdaniu na temat Viviany stanowczo powiedział Ricardo
-obrażasz mi córkę a na to nie mogę pozwolić więc noga moja więcej tu nie postanie bo z rodziną ,która nie szanuje mojej jedynej córki nie zamierzam utrzymywać kontaktów !!! wyniośle patrząc na bliźniaczego brata powiedział Rodrigo
-obyś boleśnie nie przekonał się,że twoja córka jest inna niż to sobie wyobrażasz a ja jej bynajmniej nie obrażam a fakty stwierdzam bo Viviana niejedną osobę może jeszcze skrzywdzić skoro z uczuciami innych się nie liczy westchnął Ricardo de Salamanca
-chcesz powiedzieć,że córkę źle wychowałem i nie wiem jaka jest ???!!! no to już szczyt !! syknął wściekły Rodrigo de Salvador i nie żegnając się wyszedł obrażony.....
-twój brat obraził się na serio bo nie widzi wad swojej córki i uznał,że bezpodstawnie ją zaatakowałeś ojcze powiedział do Ricarda młody gubernator Pedro de Salamanca
-żal mi go bo przez to zaślepienie krzywdzi Vivianę ,która myśli,że wszystko jej zawsze ujdzie na sucho westchnął Ricardo patrząc za oddalającym się bratem
-przykro mi,że przeze mnie wuju pokłóciłeś się z bratem bo gdybyś nie stanął po mojej stronie on by się na ciebie nie obraził mówiła ze spuszczoną głową zasmucona Natasza
-ależ dziecko !! to nie twoja wina a ja zawsze staram się być sprawiedliwy wobec wszystkich ale dziś z moim bratem nie można było spokojnie porozmawiać rzekł zamyślony Ricardo de Salamanca
-Viviana nawet z macochą się nie dogaduje bo Blanka mi się na nią skarżyła a Rodrigo złego słowa na córkę nie da powiedzieć mówiła Camila de Salamanca
-niedobrze,że Viviana nie miała rodzeństwa bo wyrosła w przeświadczeniu,że wszystko się jej należy i wszyscy powinni robić to czego ona zapragnie powiedział młody gubernator Pedro de Salamanca
-ja sądzę,że Viviana jest zadowolona z tego,że jest jedynaczką i wcale rodzeństwa by nie pragnęła bo Blance w złości życzyła by macocha okazała się bezpłodna powiedziała Camila zdradzając to czego dowiedziała się od żony Rodriga....
-no to jeśli Blanka zajdzie w ciąże to Vivianę chyba poskręca ze złości zaśmiał się Pedro
-ja raczej obawiałabym się do czego wówczas Viviana byłaby zdolna bo ciąża nielubianej macochy i nowe dziecko ojca pozbawiłyby Vivi pozycji jedynej ukochanej córeczki Rodriga a to by się jej z pewnością nie spodobało powiedziała Camila de Salamanca....
kniaziówna Masza wyszła nikomu nic nie mówiąc na spacer po okolicy i nie miała pojęcia o wydarzeniach w pałacu gubernatora
przechodząc obok owocowego sadu zobaczyła opartą o jedno z drzew drabinę i rozglądając się czy nikogo nie ma w pobliżu postanowiła zerwać owoc dla siebie a gdy już schodziła z drabiny noga jej się obsunęła ze szczebla i spadłaby gdyby nie chwyciły ją mocne męskie ramiona
-dotyk mężczyzny podziałał na nią piorunująco i zamknąwszy oczy omal nie zemdlała i i on przytrzymując ją doznał podobnego uczucia bo jej widok i zapach go zmysłów pozbawiał
-puść mnie panie wyszeptała Masza bo oprzytomniała szybciej niż młodzieniec
-nie tak szybko moja panno bo w moim sadzie skradłaś owoc więc musisz mi jego stratę wynagrodzić żartobliwie powiedział śmiejąc się młodzieniec
-wybacz mi ale nie mogłam się powstrzymać i zapłacę ci za owoc wyszeptała Masza czerwieniąc się,że właściciel sadu przyłapał ją na drobnej kradzieży i z sakiewki chciała wysupłać monetę
-nie takiej zapłaty oczekuję z uśmiechem mówił młodzieniec
-a jakiej ??? zapytała natychmiast Masza
-smakował ci owoc z mojego sadu?? zapytał młodzieniec
-był słodki i soczysty wyszeptała Masza
-to chcę od ciebie słodkiego całuska za mój słodki owoc szepnął młodzieniec
-ależ panie!!! nie znamy się i do takich poufałości jako dobrze wychowana panna nie mogę dopuścić !! obruszyła się Masza na zbyt zuchwałe zachowanie młodzieńca
-jestem Jose Rodolfo Suarez-Gonzales właściciel tej hacjendy i tego sadu przedstawił się młodzieniec
-kniaziówna Masza Igorowna Romanowa dygając przed nim zaprezentowała się rosyjska księżniczka a on aż zagwizdał gdy to usłyszał
-jesteś siostrzenicą Ricarda de Salamanki i Rodriga de Salvadora zawołał zaskoczony
-to prawda choć o istnieniu moich wujów dowiedziałam się dopiero gdy tu z siostrami przybyłyśmy bo my w Rosji urodzone ale nasza mama Mercedes była stąd z La Mariany z dumą mówiła Masza...
-na La Marianie wszyscy teraz mówią o niesamowitej historii rodu Salamanków i cieszę się ,że cię poznałem cudzoziemska księżniczko uniżenie się skłaniając przed Maszą powiedział Jose Rodolfo nie mogąc oczu od dziewczyny oderwać a serce biło mu jak szalone
-ja też się cieszę Jose Rodolfo z naszego zapoznania się czerwieniąc się wyszeptała Masza bo i jej serce kołatało na widok dopiero co poznanego młodzieńca jak nigdy dotąd
-może chcesz bym ci okolice pokazał??? zaproponował Jose Rodlfo chcąc jak najdłużej cieszyć się towarzystwem dziewczyny ,która wprost go urzekła
-może innym razem bo teraz muszę wracać bo nikomu nie powiedziałam gdzie idę i mogą zacząć mnie szukać dukała dziewczyna bo obecność młodzieńca jakoś ją peszyła choć jednocześnie dawała jej poczucie bezpieczeństwa
-odprowadzę cię więc do wrót pałacu ale obiecaj mi,że jutro się spotkamy o tej samej porze tu gdzie dziś czyli w moim sadzie poprosił Jose Rodolfo
-z chęcią przyjdę spuszczając oczy wyszeptała Masza bo młodzieniec tak jej się spodobał,że nie wyobrażała sobie by mogła bliżej go nie poznać
-przygotuję dla ciebie ucztę z pyszności owocowych skoro taka z ciebie amatorka owoców zażartował Jose Rodolfo
-jeśli do uczty i ty się przyłączysz to z chęcią skosztuję tych pyszności zaszczebiotała Masza a gdy doszli w pobliże pałacu pożegnała się z młodzieńcem i pobiegła by siostrze o młodzieńcu,który jej się spodobał opowiedzieć
-czyżbym się zakochała tak jak Natasza w miejscowym młodzieńcu ??? mówiła sama do siebie Masza wspominając czuły dotyk Jose Rodolfa gdy na drabinie przylgnął do jej ciała
-drżeliśmy oboje gdy nasze ciała się dotknęły na tej drabinie a było to tak podniecające ,że chciałam by ta chwila trwała wiecznie ale tego nawet Nataszy nie powiem bo to chyba nieprzyzwoite by czuć coś takiego do dopiero co poznanego mężczyzny rozmyślała Masza wspominając dreszcz rozkoszy ,który wywołał u niej dotyk Jose Rodolfa gdy mocno ją przytulił
kniaziówna Dasza po wyjściu wuja Rodriga znów zamęczała Nataszę snując przed nią czarne wizje....
-aleś się wpakowała z tym Erickiem !!! jego ślubu może się nie uda unieważnić i będzie musiał z Vivianą zostać a ty nawet jak kiedyś kogoś innego poślubisz to mąż zawsze już będzie ci wypominał,że nie był pierwszy zrzędziła Dasza
-nie kracz !!! ja innego niż Erick nie chcę i ten jego ślub musi zostać unieważniony !!! musi !!! powtarzała Natasza
-to twoje pobożne życzenie i wcale nic nie musi być tak jak chcesz krzywiąc się powiedziała Dasza
-Erick ,jego mama i wuj Ricardo z ciocią Camilą pomogą nam ten ślub Ericka anulować z przekonaniem powtórzyła Natasza
-dziwi mnie to,że tak bezkrytycznie wierzysz,że Erick nie tknął Viviany gdy spali w jednym łożu a rankiem widział ich nawet wuj Rodrigo zaczęła mówić Dasza chcąc w siostrze wzbudzić podejrzenia wobec młodego van Hoorna...
-kocham Ericka, ufam mu i wierzę,że mnie nie okłamuje bo na tym właśnie polega miłość siostrzyczko a gdy zaczyna się wątpić w ukochaną osobę to początek końca miłości westchnęła Natasza....
-mówią,że miłość jest ślepa i na tobie to najlepiej widać bo łamiąc zasady w których nas wychowano oddałaś mu się przed ślubem a teraz bronisz go wierząc we wszystko co ci powie kręcąc głowa mówiła Dasza gdy nadeszła ich siostra Masza ,której naprędce Nati opowiedziała co działo się w pałacu pod jej nieobecność
-o rany w życiu bym się nie spodziewała,że nasza kuzynka Viviana zechce ci Nataszo ukraść ukochanego !!! zawołała zszokowana Masza
-nasi wujowie Ricardo i Rodrigo przez to właśnie się poróżnili dopowiedziała siostrze Dasza
-dobrze,że wuj Ricardo stanął po twojej stronie Nataszo bo mamy w nim wiernego obrońcę w sytuacji gdy wuj Rodrigo oczywiście córkę popiera dedukowała Masza
-a ty gdzie byłaś ???zapytała siostrę Natasza
-chodziłam po okolicy i poznałam niesamowitego młodzieńca jeszcze żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten Jose Rodolfo zwierzała się siostrom Masza
-następna,która gotowa się zakochać jak ty Nataszo i kłopotów sobie przez to narobić przewracając oczami mówiła Dasza
-to niesamowity chłopak jak mnie objął to nogi mi się jak z waty zrobiły i cała drżałam z emocji opowiadała dalej Masza nie zważając na miny i docinki Daszy
-nie podoba mi się to,że już przy pierwszym spotkaniu dałaś mu się obejmować skrzywiła się Dasza
-przecież opowiadała nam ,że gdyby jej nie pochwycił w ramiona spadłaby z drabiny więc nie doszukuj się Bóg wie czego !!! prychnęła Natasza
-ty Maszo bądź mądrzejsza od naszej siostry i nie daj się uwieść choćby nie wiem jak cię pociągał przestrzegała siostrę Dasza
-postaram się ale nie obiecuję zażartowała ze śmiechem Masza ale Dasza ją ostro szturchnęła
-potraktuj poważnie to co mówię bo potem będziesz płakać i cierpieć !!! mówiła wzburzona Dasza
-witam piękne księżniczki podchodząc do kniaziówien powiedział Mark Foreman i gdy po kolei podawały mu dłonie całował je szarmancko
-może pospacerujemy po ogrodzie ???zaproponował zaglądając w oczy Daszy bo do niej starał się zbliżyć
-jesteśmy nieco zmęczone i chciałybyśmy odpocząć ale Dasza panu dotrzyma towarzystwa powiedziała Natasza i chciała z Maszą odejść
-niech sobie sam spaceruje bo ja nie zamierzam !!! lekceważąco syknęła Dasza nie zważając,że tym obcesowym zachowaniem robi afront młodemu Foremanowi
-Dasza to zimna jak ryba dziewczyna a do tego jak na księżniczkę źle wychowana i mężczyzn najwidoczniej nie znosi a przynajmniej mnie nie toleruje i chyba się jej nie podobam więc muszę sobie z nią dać spokój pomyślał zawiedziony Mark Foreman bo już któryś raz próbował dziewczynę sobą zainteresować a ona traktowała go z góry albo otwarcie go ignorowała .....
Mark Foreman więc pospiesznie się pożegnał z kniaziównami a gdy urażony odszedł Natasza z Maszą zaczęły strofować siostrę,że nie umie się zachować
-nawet gdy nie miałaś ochoty na spacer z nim mogłaś uprzejmie odmówić a ty do niego w trzeciej osobie mówiłaś jak do jakiegoś służącego a to dobrze urodzony młodzieniec !!! karciły starszą siostrę Natasza i Masza
-on ma ochotę mnie uwieść ale nie ze mną te numery i jak dla mnie mężczyźni mogliby nie istnieć bo tylko o jednym myślą a ja w przeciwieństwie do was nie zamierzam z żadnym mężczyzną się zadawać prychała Dasza i zostawiając siostry same poszła pospacerować po ogrodzie aż zamyślona zaszła daleko za ogrodzenie pałacu gdy nagle ktoś zarzucił jej szmatę na głowę i zatkał usta
-zabawimy się z tą ślicznotką szamocząc się rozpaczliwie Dasza usłyszała głos mężczyzny a drugi tylko zarechotał przerzucając ją sobie przez ramię
-o Boże !!! chcą mnie zgwałcić zrozumiała dziewczyna i gorączkowo próbowała się uwolnić ale mocno ją trzymali a po chwili wtaszczyli ją do rozpadającej się szopy
-ja pierwszy !!! wysapał dysząc pożądaniem jeden z mężczyzn zdejmując z siebie koszulę a drugi w tym czasie położył sparaliżowaną strachem dziewczynę na stole,który był jedynym meblem w szopie i podciągnął spódnicę jej sukni stając między jej rozłożonymi nogami
-dlaczego ty masz mieć ją pierwszy??? to ja pierwszy chcę ją posiąść !!! sprzeciwił się drugi z porywaczy obnażając piersi dziewczyny
-nie kłóćmy się bo ona obu nas zadowoli i to tyle razy ile nam się zachce mruknął pierwszy z porywaczy powoli rozpinając rozporek spodni bo dziewczyna znieruchomiała zszokowana tym co się dzieje i głosu nie mogła z gardła wydobyć leżąc z szeroko otwartymi oczami jakby sparaliżowana
-no dobra bierz ją pierwszy bo to pewnie cnotka i nie chcę się męczyć a ja po tobie gładko w nią wejdę zarechotał złoczyńca
-jeśli mnie zhańbią to chcę umrzeć pomyślała Dasza spodziewając się najgorszego i unosząc głowę poparzyła na stojącego między jej nogami bandziora a gdy jej wzrok padł na jego krocze przeraziła się widząc jego ogromną nabrzmiałą męskość , łzy bezsilności popłynęły po jej twarzy a drugi bandzior przycisnął jej głowę do blatu stołu
-leż spokojnie bo zaraz jak on skończy ja się tobą zajmę !!! warknął przytrzymując ją mocno by tamten mógł zrobić co zamierzał
-nie chcę !!! błagam nie !! mamrotała ledwo słyszalnym szeptem
-no na co czekasz ??? popędzając kompana niecierpliwił się przytrzymujący Daszę bandzior
-do diabła nagle mi oklapło ???jęknął bandyta usiłując pobudzić swą nagle zwiotczałą męskość
-co z tobą??? wkładaj jej a jeśli nie dasz rady to odsuń się i ja sobie dogodzę!!! warknął drugi z bandziorów
-NIE !!!zostawcie mnie !!! ratunku !!! nagle zaczęła przeraźliwie krzyczeć Dasza
-stul pysk suko !!! bo cię uduszę zagroził jej bandyta
-ale w tym momencie niespodziewanie do szopy wpadł Mark Foreman,który przechodząc obok usłyszał krzyk dziewczyny
-zostawcie ją kanalie !!! wrzasnął Foreman w mig oceniwszy sytuację i zaczął zapamiętale okładać potencjalnych gwałcicieli
-wy tchórzliwe świnie !!! nieszczęsną kobietę się wam zachciało gwałcić to ze mną teraz się zmierzycie !!! kopiąc i waląc ich gdzie popadnie krzyczał Foreman
-podzielimy się z tobą dziewką i nam trzem ślicznotka dogodzi !!! wrzasnął jeden z bandziorów'
-ja wam dam !!! łajdaki !! świntuchy bez honoru !!! zboczeńcy !!! wykrzykiwał jeszcze bardziej wkurzony Foreman
-jeden z bandziorów jeszcze próbował z nim walczyć ale drugi złapał spodnie do garści by mu z tyłka nie spadły i czym prędzej uciekł z szopy zostawiając kompana a po chwili i ten drugi bandzior też wziął nogi za pas....
-senior Foreman wymamrotała przerażona Dasza na widok swego wybawcy bo w pierwszej chwili gdy walczył z napastnikami nie dostrzegła kim jest mężczyzna stający w jej obronie
-zgwałcili cię ??? zapytał Mark nakrywając biust Daszy swoim kaftanem i pomagając jej zejść ze stołu na którym położyli ją bandyci
-na szczęście nie zdążyli boś mnie uratował i nie wiem czym ja ci się za to wywdzięczę rozpłakała się rzewnie Dasza
-no już nie płacz !!! najważniejsze ,że żyjesz i do najgorszego nie doszło pocieszał dziewczynę Mark
-byłam dla ciebie zawsze niemiła a tyś mnie uratował od hańby powtórzyła zszokowana Dasza wciąż nie mogąc się uspokoić i drżała jak osika więc Mark mocno ją przytulił
-przy mnie jesteś bezpieczna i nic ci już nie grozi szeptał Foreman czule na nią patrząc
-mężczyźni to zwierzęta,którym jedno tylko w głowie szlochała Dasza
-no chyba nie wszyscy !!! zaprotestował Mark
-no tak ...ty jesteś inny przyznała z wahaniem Dasza ale po chwili dodała
-zawsze mężczyźni budzili we mnie niechęć i jak widać słusznie a teraz to brzydzę się już każdym samcem bo oni tylko krzywdzą kobiety chlipała
-no tak po tym jak ci dwaj omal jej nie zgwałcili przeżyła szok i ma prawo tak czuć pomyślał Mark mówiąc
-ogarnij się trochę to cię do pałacu odprowadzę byś tam bezpiecznie dotarła powiedział Mark do Daszy
-przeklęci zboczeńcy potargali mi suknię okrywając się kaftanem Foremana pochlipywała Dasza bo spod strzępów góry jej sukni widać było jej obnażony biust i kaftan Marka musiała ubrać by goliznę osłonić
-dasz radę iść czy mam cię ponieść ???zapytał Mark
-jakoś zajdę westchnęła Dasza ale Mark widząc,że przez szok ledwo się na nogach trzyma złapał ją na ręce i poniósł do pałacu gubernatora
-rany boskie !!! co się jej stało ??? krzyknęła Camila de Salamanca widząc Marka Foremana niosącego Daszę Romanównę
-została napadnięta ale w porę przybyłem i ją wyswobodziłem z rąk bandytów,którzy chcieli jej krzywdę zrobić szybko powiedział Foreman
-było ich dwóch i chcieli mnie zgwałcić rozpłakała się Dasza
-o Boże zanieś ją zaraz do sypialni a ja mego syna medyka zawołam !!! krzyknęła Camila de Salamanca więc Mark poniósł kniaziównę do sypialni i położył na łożu a po chwili był tam już medyk Mario de Salamanca i wyprosił Marka by zbadać Daszę
Natasza i Masza od służby dowiedziały się co się stało i natychmiast przybiegły spotykając Marka Foremana przed drzwiami sypialni w której medyk badał Daszę
-dziękujemy ci panie żeś naszą siostrę uratował mówiły kniaziówny
-żal mi Daszy bo teraz będzie miała jeszcze większy uraz do mężczyzn i ja już nie mam u niej żadnych szans westchnął Mark
-chyba tak bo zawsze o mężczyznach miała jak najgorsze zdanie a teraz gdy omal jej nie zgwałcono to całkiem mężczyzn znienawidzi powiedziała Masza
-no cóż.... najważniejsze,że udało mi się jej pomóc i gorzej nie ucierpiała bo ci gwałciciele mogli ją po wykorzystaniu nawet zabić powiedział Mark Foreman
czy kniaziówna Dasza tak jak sądzi jej siostra będzie mężczyzn już dozgonnie nienawidzić i się ich obawiać czy też z czasem zmieni swoje zapatrywania
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:52:30 25-09-13, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
czarna__1991 Dyskutant
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:04:58 26-09-13 Temat postu: |
|
|
Niech się zmieni dzięki działaniom Marka Foremana. Będzie tak o nią zabiegał, że w końcu jej serce zmięknie i przychylnie spojrzy na młodego Foremana. |
|
Powrót do góry |
|
|
Arabella Arcymistrz
Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 42200 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:40:21 26-09-13 Temat postu: |
|
|
w pałacu gubernatora La Mariany medyk Mario de Salamanca wyszedł z sypialni Daszy mówiąc do swojej matki oraz kuzynek Nataszy i Maszy ,że napastowana przez bandziorów Dasza nie pozwoliła mu się nawet obejrzeć a co dopiero dotknąć....
-dziewczyna boi się mnie bo jestem mężczyzną jak tamci,którzy usiłowali ją zgwałcić ale to z czasem jej przejdzie zapewniał medyk,który już nieraz miał do czynienia z ofiarami gwałtów
-dziękujemy kuzynie ,że chciałeś jej pomóc ale może lepiej byśmy same jako kobiety nią się zajęły powiedziała Natasza do medyka Maria i biorąc pod rękę Maszę weszły do sypialni zobaczywszy zapłakaną siostrę kulącą się w łożu
-to było straszne !!! nawet sobie nie wyobrażacie co przeżyłam oni we dwójkę chcieli mnie zhańbić spazmatycznie płakała Dasza
-bardzo ci współczujemy siostrzyczko obejmując Daszę mówiły Natasza i Masza
-nie dałaś się zbadać medykowi to powiedz nam czy ci dranie cię nie pokaleczyli bo może trzeba cię opatrzyć ??? zaczęła się dopytywać Masza
-podrapali mnie po ramionach gdy zdzierali mi gorset sukni i uda mam posiniaczone bo jeden z nich siłą mi je rozchylił załkała Dasza
-zaraz przemyję ci te zadrapania biorąc ręcznik namoczony w wodzie powiedziała Masza i delikatnie przetarła zranienia siostry
- nienawidzę mężczyzn !!! to potwory !!!chlipała Dasza
-potworami są tylko tacy jak ci co chcieli cię zgwałcić ale większość mężczyzn taka nie jest i kobiet nie krzywdzi powiedziała Natasza do starszej siostry
-dla mnie ród męski mógłby wyginąć!!! syknęła Dasza
-zboczeńcy ,którzy cię napadli powinni za to słono zapłacić ale pomyśl,że są jeszcze porządni i honorowi mężczyźni a jednym z nich jest Mark Foreman ,który cię z łap tych bandziorów wyratował bo gdyby nie on nie wiadomo jak by się to dla ciebie skończyło i czy byłabyś jeszcze żywa tuląc siostrę szeptała Natasza
-Mark dopytywał się jak się czujesz i stoi za drzwiami więc może zechcesz go widzieć gdy się trochę ogarniesz?? zapytała Masza
-nie chcę widzieć żadnego mężczyzny !!! żadnego !!! krzyknęła Dasza
-no dobrze i uspokój się już bo przecież do niczego cię nie zmuszamy westchnęła Masza
-tyle upokorzeń co dzisiaj mnie spotkało w całym moim życiu nie zaznałam i wstydzę się,że Foreman widział mnie obnażoną gdy leżałam na tym stole gdzie ci zboczeńcy mnie położyli by mnie zhańbić chowając głowę w dłoniach chlipała Dasza
-rozumiem,że się wstydzisz ale on pewnie nie miał czasu by się tobie przyglądać bo przecież walczył z napastnikami by cię z ich rąk uwolnić pocieszała siostrę Natasza
-ci przeklęci dranie obnażyli mnie od dołu aż po pępek i piersi miałam na wierzchu więc nie mów mi,że Foreman tego nie zauważył bo widział !!!
i sam obciągnął mi spódnicę sukni zasłaniając moje nogi i dał mi swój kaftan bym okryła piersi a potem ściągnął mnie z tego stołu bo ja nie dałam rady zejść z niego o własnych siłach płacząc opowiadała siostrom Dasza
-tak mi cię żal siostrzyczko ze łzami w oczach mówiła Natasza
-ja też cię żałuję bo chyba żadna kobieta nie chciałaby przeżyć tego co ty ale najważniejsze,że żyjesz i gwałtu uniknęłaś i to dzięki Foremanowi przypomniała siostrze Masza
-a co mi tak wciąż o Foremanie wspominasz ???!!! podziękowałam mu już gdy mnie na rękach niósł do pałacu ale nie chcę go już widzieć bo wstyd mi,że mnie taką widział powtarzała roztrzęsiona Dasza
-po mojemu Daszo nie powinnaś Foremana unikać ze wstydu ,że cię obnażoną zobaczył bo okoliczności w jakich to było nie były od ciebie zależne i on jako dżentelmen będzie udawał,że nic nie widział spokojnie przekonywała Natasza wciąż płaczącą siostrę...
-wolę go nie oglądać jak zresztą i innych mężczyzn nie chcę widzieć i oby się do mnie nie zbliżali !!! powtarzała Dasza uparcie
-trudno będzie ci widoku mężczyzn uniknąć bo zewsząd nas otaczają, mieszkamy tu u rodziny i z wujem czy kuzynami musimy się stykać ale rozumiem,że parę dni pozostając w sypialni chcesz by nikt z naszych męskich krewnych twego spokoju ci nie zakłócał więc postaramy się by tak było obiecały siostrze Natasza i Masza
-musimy pojmać tych złoczyńców ,którzy chcieli Daszę skrzywdzić mówił Mark Foreman do młodego gubernatora Pedra de Salamanki
-to nie ulega wątpliwości,że tych bandziorów trzeba schwytać i przykładnie ukarać bo od dłuższego czasu na wyspie gwałty się nie zdarzyły i chcę by dalej tu było bezpiecznie dla kobiet więc zarządziłem naradę w moim gabinecie i tam porozmawiamy powiedział Pedro zapraszając Foremana
-na naradzie oprócz gubernatora Pedra, jego ojca Ricarda de Salamanki seniora ,braci Maria, Carmela i Ricarda juniora byli obecni dowódca gwardii pałacowej , Mark Foreman i Camil Darien,który akurat przybył a usłyszawszy o próbie gwałtu na Daszy aż zagotował się z wściekłości
-jestem taki cięty na gwałcicieli,że jakbym ich dorwał w moje ręce to zanim by trafili za kraty wykastrowałbym zboczeńców wycedził przez zęby Camil a Salamankowie uważnie na niego popatrzyli
-a więc wykastrowanie Thomasa van Hoorna to twoja sprawka powiedział Ricardo de Salamanca senior
-on nie był lepszy niż ci co chcieli skrzywdzić kniaziównę ale nie pytajcie mnie dlaczego to zrobiłem bo nie odpowiem zastrzegł zaraz Camil Darien
-powróćmy więc do narady by jak najszybciej schwytać bandytów,którzy napadli Daszę bo sądzę,że to byli marynarze z jakiegoś statku ,który zawinął do portu jako,że nikt z miejscowych nie napadałby na moją krewną nieopodal pałacu dedukował gubernator Pedro de Salamanca gdy wpadł tam jeden z gwardzistów krzycząc
-osaczyliśmy podejrzanych o gwałt na kniaziównie !!!
-oni nie zdążyli jej zgwałcić bo ją obroniłem !!! żachnął się Mark Foreman myśląc,że Dasza nie będzie zadowolona z tego,że wieść próbie gwałtu na niej tak szybko się rozniosła
-jeśli pojmaliście podejrzanych to Mark musi potwierdzić,że to oni bo kuzynki nie chciałbym narażać na widok jej oprawców powiedział do gwardzisty gubernator Pedro de Salamanca
-nie powiem,że chętnie znów zobaczę ich facjaty ale cieszę się,że sprawiedliwość ich dopadnie bo żadnej kobiety już nie powinni skrzywdzić !!! z satysfakcją mówił Mark Foreman
-gdzie oni są ??? doprowadziliście ich już do aresztu?? dopytywali się Salamankowie
-mamy problem bo oni wzięli zakładników i żądają by im bezpieczne wypłynięcie z portu z zakładnikami umożliwić i wtedy dopiero ich uwolnią wydusił z siebie gwardzista
-a to dranie ale przeliczą się sądząc,że zasłaniając się zakładnikami pojmania unikną!!! wycedził przez zęby gubernator Pedro
-jak doszło do tego,że bandyci wzięli zakładników ??? zapytał zaraz Ricardo de Salamanca senior
-jak tylko kniaziównę Daszę senior Foreman przyniósł do pałacu i usłyszeliśmy co jej się przytrafiło my gwardziści spontanicznie rozbiegliśmy się po okolicy i gdy nieopodal portu zobaczyliśmy uciekających dwóch młodzieńców to pognaliśmy za nimi wołając by się zatrzymali ale oni ani myśleli by nas posłuchać co upewniło nas,że mają na sumieniu napad na kniaziównę i zaczęliśmy ich ścigać niestety oni widząc,że ich doganiamy złapali kobietę z dziećmi wracającą ze spaceru relacjonował gwardzista
-wiecie kim jest ta kobieta??? zapytał gubernator Pedro
-to niania opiekująca się małymi książętami i na nieszczęście byli z nią dwaj książęta Carmelito i Jeric i to chłopców wzięli na zakładników a nianie wypuścili opowiadał gwardzista
-mój synek i braciszek zakładnikami bandziorów krzyknął zszokowany książe Carmelo de Salamanca
a Ricardo de Salamanca senior starając się zachować spokój zwrócił się do gwardzisty
-jesteś pewien,że bandyci mają mojego najmłodszego synka i wnuka ???
-tak panie i grożą ,że książętom gardła poderżną jak ich do portu nie dopuścimy by mogli uciec z wyspy statkiem opowiadał gwardzista gdy do salonu wdarły się Camila de Salamanca i jej synowa Sofia
-róbcie coś bo naszych synków bandyci jako zakładników trzymają !!! krzyknęły niemal równocześnie do mężczyzn
-to już wiesz !!! westchnął Ricardo de Salamanca senior starając się żonę objąć i uspokoić
-nianię puścili i zaraz nas zawiadomiła co się stało powiedziała zdenerwowana Camila nie dając się mężowi ani objąć ani uspokajać
-nasze jedyne dziecko w niebezpieczeństwie a ty Carmelo nic nie robisz ??? !!! krzyknęła księżna Sofia de Salamanca do męża
-dopiero co się dowiedziałem i planujemy akcję złapania tych bandziorów powiedział równie zdenerwowany co żona książe Carmelo
-uradziłyśmy z Sofią ,że pójdziemy tam zaraz i zaproponujemy wymianę chłopców na nas dwie mówiła szybko Camila a Sofia jej przytakiwała
-nigdzie nie pójdziecie bo nie chcę by bandyci mieli jeszcze więcej zakładników bo to by ich tylko rozzuchwaliło więc macie tu zostać i czekać na wynik naszych działań bo to rozgrywka między mężczyznami !!! stanowczo powiedział Ricardo de Salamanca senior
-nie będę siedzieć z założonymi rękami i czekać aż mi dziecko zabiją!!! zaczęła histeryzować żona Carmela księżna Sofia
-Ricardo ja chyba oszaleję gdy coś złego naszemu Jericowi lub Carmelitowi się stanie rozpłakała się Camila
-zrobimy wszystko by obaj chłopcy wrócili do pałacu żywi i zdrowi obiecywał matce i bratowej gubernator Pedro de Salamanca
-pozwólcie im uciec skoro tego chcą bo nasze dzieci zabiją prosiły zapłakane kobiety
-nawet ustępując bandziorom nie mamy gwarancji,że dzieci nie zabiją bo jak już będą na statku chłopców mogą zatrzymać lub za burtę wyrzucić cicho mówili między sobą Pedro, Mario, Mark i Camil
-nie ma chwili do stracenia !!! bierzmy broń i chodźmy najpierw negocjować a jeśli to nic nie da musimy powalczyć z bandytami by dzieci im odbić powiedział Ricardo de Salamanca senior i mężczyźni wybiegli
-jeśli oni nic nie wskórają to my pójdziemy błagać bandziorów by nam synów oddali mówiła do synowej Camila gdy przybiegły do nich księżne Roksana i Elena
-to okropne co nam się ostatnio przydarza mówiły młode księżne
-ja życie oddam za Carmelita bo to moje jedyne i ukochane dziecko płacząc zawodziła księżna Sofia...
-o Boże za co nas to spotyka ???!!! ci bandyci najpierw chcieli zgwałcić siostrzenicę Ricarda a teraz porwali mi synka i wnuka robiąc z nich zakładników a że są to ludzie pozbawieni wszelkich skrupułów to wszystko może się zdarzyć a śmierci Jerica ,którego narodziny omal przypłaciłam życiem bym nie zniosła płakała Camila de Salamanca nie mogąc znieść czekania na to co wyniknie z tej sytuacji.....
-nieważne,że Ricardo kazał nam zostać na miejscu bo nie da się spokojnie czekać wiedząc,że dzieciom grozi niebezpieczeństwo więc idę tam postanowiła sobie Camila
-idę z tobą !!! jesteśmy matkami a mężczyźni nie rozumieją jak matka cierpi gdy może dziecko stracić powiedziała księżna Sofia wycierając łzy ze swojej twarzy
-zostańcie tutaj !!!powiedziała księżna Roksana do teściowej i szwagierki
-to nie twoi synowie są w niebezpieczeństwie więc nas nie zatrzymuj !! krzyknęła Sofia
-zrozumcie,że tam będziecie naszym mężczyznom przeszkadzać a gdy dojdzie do walki nieumyślnie możecie narazić nie tylko swoje życie , życie dzieci ale i bliskich nam mężczyzn przekonywała zrozpaczone matki małych zakładników zdeterminowana księżna Roksana....
-Roksana ma rację prosząc was byście tu zostały poparła żonę gubernatora księżna Elena de Salamanca
-czekajcie na rozwój wydarzeń tu w pałacu bo nawet nie wiecie gdzie ci bandyci przetrzymują dzieci a nawet gdy któryś z gwardzistów wam to powie postąpicie wbrew woli naszych mężczyzn ,którzy chcieli byśmy pałacu nie opuszczały bo tu jesteśmy bezpieczne Roksana usiłowała przekonywać teściową i szwagierkę
-nie wytrzymam !!! muszę dowiedzieć się co z chłopcami !! stanowczo powiedziała Camila i razem Sofią wyszły...
-w rezydencji rodziny de Silvów tymczasem Erick van Hoorn z napięciem czekał na powrót matki i gdy Leonor wróciła z pałacu gubernatora oznajmiła mu ,że kniaziówna Natasza nie tylko nie zwątpiła w niego ale postanowiła pomóc mu w unieważnieniu ślubu z Vivianą angażując w to Salamanków ...
-Natasza to rezolutna , energiczna dziewczyna i zamiast płakać i rozpaczać, że los wam nie sprzyja i przeszkody mnoży byście mogli być razem od razu zwróciła się o pomoc do Salamanków i to mi się w niej podoba ,że chce walczyć o wasz związek chwaliła ukochaną syna Leonor de Silva
-nie dziwisz się więc mamo,że tak szybko ją pokochałem bo to niezwykła kobieta z zachwytem o Nataszy mówił zakochany Erick
-zanim wróciłaś mamo pokłóciłem się z ojczymem bo pozwolił Vivianie tu zamieszkać uznając ją za moją żonę więc ja się wyprowadzam bo nie wyobrażam sobie pozostania pod jednym dachem z tą intrygantką mówił Erick
-no coś takiego !!! zaraz z Maxem porozmawiam bo nie może być tak,że Viviana tu zostanie a ty mój syn będziesz musiał do gospody się przenieść !!! zdenerwowała się Leonor
-postanowiłem kupić posiadłość,którą miał zamiar nabyć Santiago Lafont zanim zginął i tam możesz mnie odwiedzać a Viviana jeśli twój mąż chce ją tu gościć niech zostaje ale beze mnie !!! powiedział stanowczo Erick van Hoorn
-co ja słyszę !!! ???chcesz mnie tu samą zostawić mężu ???!!! wchodząc do pokoju gdzie Erick z matką rozmawiał powiedziała Viviana bo podsłuchując pod drzwiami postanowiła zainterweniować
-nie nazywaj mnie swoim mężem bo nim nie jestem !!! warknął poirytowany Erick
-przestań się już buntować i pogódź się z tym ,że jesteśmy małżeństwem!!! syknęła Viviana i pomyślała
-kobiety często są zmuszane do poślubienia wbrew swej woli starych i brzydkich mężczyzn i jakoś się z tym muszą pogodzić więc nie rozumiem oporu Ericka bo ja przecież jestem młoda i ładna a on zamiast zaakceptować to co się stało i żyć z mną jak mąż z żoną opędza się ode mnie jak od uprzykrzonej muchy i chciałby nasz ślub jak najszybciej unieważnić a do tego nie tylko swoją matkę ,moją kuzynkę Nataszę ale i Salamanków wtajemnicza w nasze prywatne sprawy bo nasze małżeństwo jest tylko naszą sprawą i nikt nie powinien wiedzieć jak jest między nami rozmyślała Viviana nie mogąc znieść tego,że Erick nie chce się jej podporządkować
Rodrigo de Salvador wściekły wrócił do swej hacjendy i żonie opowiadał o scysji z Ricardem i Nataszą
-zawiodłem się na bliźniaczym bracie Blanko bo zamiast moją córkę poprzeć i starać się Ericka przekonać ,że ślub ,który zawarli jest ważny to Ricardo i jego żona stanęli po stronie naszej siostrzenicy pieklił się Rodrigo
-nie dziwię się Ricardowi bo on mógł na co dzień obserwować jak Erick zabiega o Nataszę i oboje zakochiwali się w sobie na oczach krewnych a z Vivianą Erick spotkał się chyba tylko raz i to zanim poznał Nataszę więc jak już ci wcześniej mówiłam ten ślub i mnie wydaje mi się dziwny i jestem skłonna wierzyć Erickowi,że go zmuszono do małżeństwa zaczęła mówić Blanka
-młodzi spędzili ze sobą noc to nawet jakby ślub był wymuszony to po konsumpcji małżeństwo jest ważne !!! krzyknął Rodrigo
-to,że ich widziałeś razem w łożu jeszcze nie świadczy o tym ,że skonsumowali małżeństwo bo Erick jej nie cierpi i o ile można siłą kobietą zmusić do współżycia to chyba mężczyznę nie bardzo i dlatego sądzę,że do konsumpcji nie doszło a Viviana kłamie otwarcie powiedziała Blanka de Salvador
-moja córka wcale nie jest kłamczuchą ani złą dziewczyną więc nie wiem dlaczego się do niej uprzedziłaś!! powiedział wzburzony Rodrigo
-wcale się do niej nie uprzedziłam i wiedz,że ona jak tylko nas sobie przedstawiłeś traktowała mnie z góry nie chcąc byśmy się pobrali a jak postawiłeś na swoim biorąc ze mną ślub Viviana składając mi nieszczere gratulacje po ślubie powiedziała ,że cieszy się,że jej ojciec ożenił się z kobietą która nie da mu dzieci bo skoro z pierwszym mężem nie zaszłam w ciąże to i z tobą nie zajdę a potem przy każdej okazji przypominała mi ,że ona choć młodsza ma dwójkę dzieci a ja jestem bezdzietna mówiła Blanka chcąc by jej mąż wiedział,że jego córka nie chciała, nie chce i zapewne nie będzie chciała zaprzyjaźnić się z macochą
-nie przesadzaj !!! myślę, że jeśli będziesz ze mną w ciąży Viviana bardzo ucieszy się z brata czy siostry i szczerze ci pogratuluje z pewnością w głosie mówił Rodrigo
-no to niedługo przekonamy się jak twoja córka zareaguje bo przed twoim powrotem była tu akuszerka by mnie zbadać i chcę ci oznajmić,że będziemy mieli dziecko powiedziała rozpromieniona Blanka do męża
-to cudowna wiadomość kochanie !!! krzyknął Rodrigo chwytając żonę w ramiona
-zawsze chciałem mieć syna i mam nadzieję,że moje marzenie się spełni dotykając brzuszka żony szeptał Rodrigo
-a jeśli urodzę dziewczynkę??? zapytała Blanka
-też będę ją kochał i rozpieszczał jak Vivianę zapewnił żonę Rodrigo a Blanka na dźwięk imienia pasierbicy westchnęła i przewróciła oczami
-nie pozwolę mu rozpuścić dziecka bo nie chcę mieć drugiej Viviany w rodzinie myślała ciężarna żona Rodriga de Salvadora ....
-cieszę się,że znów będę ojcem i pomyśleć,że moje wnuki będą starsze od naszego dziecka mówił podekscytowany perspektywą ponownego ojcostwa Rodrigo de Salvador
-a jak ja się cieszę bo już się obawiałam,że dzieci się nie doczekam a docinki Viviany mnie dobijały wzdychała szczęśliwa Blanka
-to dziecko nas oboje uszczęśliwi obejmując żonę powiedział Rodrigo
-a wracając do Viviany to powinieneś jej zwrócić uwagę,że swoje dzieci zaniedbuje powierzając je nianiom powiedziała Blanka
-no cóż Viviana teraz skupiła się by męża przy sobie utrzymać bo ten Erick wciąż myśli o Nataszy a jako żonaty z moją córką powinien o tamtej zapomnieć usprawiedliwiając Viviane mówił jej ojciec....
-a ja wciąż będę się upierać,że to jej małżeństwo z van Hoornem nie ma przyszłości bo on kocha nie twoją córkę Vivianę ale siostrzenicę Nataszę kręcąc głową mówiła macocha Viviany....
-nawet tak nie mów bo pokłócę się z tobą jak z moim bratem Ricardem !!! zagroził żonie Rodrigo więc Blanka urażona umilkła ....
-Rodrigo jest taki zaślepiony córką,że nic nie można na nią powiedzieć bo ojcem jest aż nadto nadopiekuńczym więc muszę dopilnować by nasze wspólne dziecko inaczej było wychowywane rozmyślała Blanka ....
Barbara Darien przyszła odwiedzić Maribel Lafont i zobaczyła,że młoda wdowa szyje kaftanik dla spodziewanego dziecka
-dobrze,że wreszcie się czymś zajęłaś a nie siedzisz tylko przy grobie Santiaga by rozpaczać bo jemu życia nic nie wróci a ty przecież musisz przygotować się na narodziny maleństwa mówiła Barbi do przyjaciółki
-wciąż myślę o Santiagu ale postanowiłam już wprawkę szykować dla dzieciątka powiedziała Maribel nie odrywając się od szycia
-ja na szczęście mam ubranka po starszych córeczkach więc wszystko na narodziny dzieciaka przygotowane i tylko muszę szczęśliwie donosić tę czwartą już ciąże bo poprzednią w San Fernando poroniłam wzdychając mówiła Barbara
-pamiętam i współczuję ci ale nadzwyczaj szybko znów w ciąże zaszłaś i dziwi mnie to,że teraz nie narzekasz bo wcześniej zawsze byłaś niezadowolona gdy okazywało się,że dziecka się spodziewasz zwracając się do Barbary powiedziała Maribel
-to było kiedyś bo teraz jestem już inną kobietą bo zwłaszcza ostatnie wydarzenia w San Fernando nauczyły mnie cenić życie i każdy dzień,który jest nam dany więc choć nie mogę powiedzieć,że chciałam tak szybko znów być w ciąży to dziecko,które noszę przyjęłam z pokorą bo widać taka była wola boska bym znów matką została kładąc rękę na swym brzuszku filozofowała Barbara
-doprawdy cię nie poznaję Barbi bo nie narzekasz na nic a zwłaszcza na trudy odmiennego stanu uważnie spojrzawszy na seniorę Darien mówiła Maribel Lafont
-tę ciąże wyjątkowo dobrze znoszę bo nawet mdłości prawie nie mam choć niepokojąco przybieram na wadze bo popatrz,że brzuszek już mam nieco zaokrąglony... wstając i eksponując brzuch mówiła Barbi
-może bliźniaki urodzisz patrząc na Barbi powiedziała Maribel
-bliźniaki to tobie Maribel mogą się przytrafić bo Santiago miał bliźniaczego brata a w ich rodzinie często bliźnięta się rodziły spojrzawszy na Maribel powiedziała Barbara Darien....
-obyśmy obie szczęśliwie zdrowe dzieci urodziły a dla mnie bliźnięta byłyby podwójnym szczęściem powiedziała zamyślona Maribel ...
-ja wolałabym jedno maleństwo bo porody raczej ciężko znoszę i urodzenia dwóch maluchów podczas jednego porodu jeden po drugim jakoś sobie nie wyobrażam więc lepiej by to było jedno dziecię a jeśli jednak noszę bliźniaki to chciałabym by była to parka chłopiec i dziewczynka mówiła Barbara Darien
- na to czy urodzimy synów czy córki już wpływu nie mamy choć ja z kolei wolałabym chłopca bo Santiago tak pragnął mieć męskiego potomka wyszeptała Maribel i na wspomnienie nieżyjącego męża znowu się rozpłakała
-nie płacz i ciesz się,że żyjesz i dziecko ci po Santiagu zostało przytuliwszy Maribel mówiła Barbara
-jakoś nie mogę się pozbierać po śmierci męża skarżyła się Maribel
-wiem i dlatego przychodzę cię pocieszać powiedziała Barbara i postanowiła zacząć z Maribel rozmawiać o Wiliamie Foremanie bo przyrodni brat prosił Barbi by przyjaciółkę starała się do niego dobrze usposobić..
-powinnaś zacząć myśleć o nowym życiu z dzieckiem i nie odtrącać mego brata Wiliama Foremana bo on gotów się i tobą i dzieciakiem zająć a kobieta przecież potrzebuje mężczyzny przy swym boku przekonywała przyjaciółkę Barbara
-ja nie potrzebuję żadnego mężczyzny !!! mam wsparcie w rodzicach i braciach a jak dziecko urodzę jemu się całkowicie poświęcę pochlipując mówiła Maribel
-źle robisz tak myśląc bo dziecku potrzebna jest nie tylko matka ale i ojciec a Wiliam chętnie zastąpi twemu dziecku ojca mówiła Barbara
-wiem,że Will to twój brat i chciałabyś widzieć nas razem ale ja nie chcę się z nikim wiązać przez pamięć o Santiagu,którego naprawdę kochałam pociągając nosem mówiła Maribel....
-Santiago nie byłby zadowolony widząc cię samą i ciągle wspominającą przeszłość bo choć pewnie i inni ci już to mówili ja powtórzę ,że życie masz przed sobą i nie powinnaś skazywać się na samotność bo choć rodzice,bracia i dziecko będą przy tobie to nie to samo jak byłby mężczyzna do którego mogłabyś się w łożu przytulić i przyjemności jeszcze zaznać mrugając filuternie oczkiem z uśmiechem mówiła Barbara
-daj spokój!!! o tych sprawach nawet nie myślę bo czułabym się jakbym zdradzała Santiaga !! prychnęła Maribel
-on nie żyje więc to nie byłaby żadna zdrada a tobie młodej kobiecie potrzeba będzie mężczyzny i ja to ci mówię jako bardziej doświadczona życiowo kobieta szeptała Barbara
-bez urazy ale ja nie jestem taka jak ty i potrafię żyć wstrzemięźliwie bez tych rzeczy rumieniąc się powiedziała Maribel
-zastanów się bo wiele tracisz a ja przecież nie namawiam cię byś od razu zgodziła się wpuścić Wiliama do łoża ale na razie spotykaj się z nim i poznawajcie się bliżej bo może coś z tego będzie prosiła Barbara
-przestań mnie już swatać bo zdania nie zmienię i wdową chcę do śmierci pozostać westchnęła Maribel
-to się jeszcze zobaczy bo ja ci nie popuszczę przyjaciółeczko pomyślała Barbara patrząc na Maribel....
-słyszałam,że twój brat Erick van Hoorn ożenił się z Vivianą i mów mi zaraz dlaczego tak pospiesznie ślub wzięli ??? zmieniając temat zapytała Barbara Darien więc Maribel opowiedziała jej o intrygach Viviany
-a to ci dopiero zmusić mężczyznę do ślubu tego bym się po Vivianie nie spodziewała bo przecież to kobieta zamożna, młoda i ładna a tak się Erickowi narzuca mówiła zaskoczona Barbara
-to intrygantka bez skrupułów bo chce Ericka z Nataszą rozdzielić ale na szczęście nasza mama już z Nataszą zdążyła się zobaczyć i wszystko jej wyjaśniła opowiadała z przejęciem Maribel
-to dobrze,że Natasza nie odwróciła się od Ericka bo wspólnymi siłami pokonają Vivianę powiedziała z zadumą Barbara Darien...
-nie ma innej opcji !!! Erick powiedział,że za żadne skarby świata nie uzna Viviany za żonę bo kocha i żenić się chce ale z Nataszą mówiła podekscytowana Maribel.....
niedoszli gwałciciele kniaziówny Daszy Romanow z książętami Carmelitem i Jerickiem ,których wzięli na zakładników żądając by im umożliwiono wypłynięcie z La Mariany nadal grozili zabiciem chłopców gdy okrążeni przez gwardzistów siedzieli w jednym ze straganów na targu przy porcie...
-oddajcie dzieci a puścimy was wolno !!! zaproponował Ricardo de Salamanca senior ale żadne próby negocjacji nie przynosiły efektów
-nie wierzymy wam,że jak oddamy chłopców nie zaaresztujecie nas więc chcemy byście stąd odeszli a my z dziećmi dotrzemy do naszego statku i na wybrzeżu chłopców zostawimy!!! krzyczał jeden z porywaczy
-dzieci mają być zaraz wypuszczone !!! wrzasnął księże Carmelo de Salamanca bo jako ojciec jednego z zakładników tracił już cierpliwość
-spokojnie synu bo gdy ich doprowadzimy do wściekłości mogą skrzywdzić chłopców tłumaczył Carmelowi ojciec
-to oni doprowadzają mnie do wściekłości przetrzymując naszych synków syknął Carmelo gdy nagle Salamankowie zobaczyli Camilę i Sofię biegnące w stronę straganu gdzie bandyci siedzieli z zakładnikami
-o rany !!! co one tu robią?? trzeba je zatrzymać zanim i one wpadną w łapy bandziorów!!! krzyknęli mężczyźni z rodu Salamanków i postanowili szturmem wziąść bandytów i wszyscy razem z gwardzistami , Markiem Foremanem i Camilem Darienem przypuścili atak...
bandyci nie zdążyli zrobić krzywdy dzieciom ale rozgorzała walka na noże i obaj przestępcy zginęli ale Mark Foreman i Ricardo de Salamanca junior zostali ciężko ranni a i paru gwardzistów doznało mniejszych lub większych obrażeń...
gdy Camila tuliła swego synka Jerica a księżna Sofia swego jedynaka Carmelita ich mężowie Ricardo senior i Carmelito ostro je besztali za narażenie się na niebezpieczeństwo
-mamy naszych synków żywych a to najważniejsze powiedziała Camila do męża a po chwili jej wzrok padł na medyka Maria de Salamankę ratującego poranionych mężczyzn
-kto został ranny ???!! krzyknęła Camila,która dopiero teraz dostrzegła,że desperacka walka z bandytami spowodowała ofiary w ludziach
-o Boże to Ricardo junior klękając przez rannym starszym synem rozpłakała się księżna Camila de Salamanca
-niedobrze z nimi bo obaj sporo krwi stracili patrząc na brata Ricarda juniora i Marka Foremana mówił medyk Mario de Salamanca
-trzeba ich zaraz przenieść do pałacu bo tam będę zszywał im rany od ciosów nożem powiedział medyk Mario prosząc brata gubernatora Pedra de Salamankę by posłał po drugiego medyka Olafa Lingssona bo z obu rannymi naraz nie da sobie rady...
-liczy się czas by rany opatrzyć i pozszywać mówił medyk Mario
posłano więc po Olafa Lingssona a rannych przetransportowano do pałacu gubernatora gdzie w mig rozeszła się wieść o zabiciu bandytów,którzy jednak zdążyli pokiereszować walczących z nimi mężczyzn....
w sypialni kniaziówny Daszy przy siostrze pozostała Natasza i siedziała na skraju jej łoża patrząc jak Dasza się zdrzemnęła po okropnych przeżyciach tego dnia a Masza poszła do salonu gdzie siedziały synowe Salamanków księżne Roksana i Elena,które zaraz opowiedziały jej o wytropieniu napastników Daszy i wzięciu przez nich zakładników i nim zdążyły dopowiedzieć ,że Camila z Sofią wbrew woli mężów pobiegły na ratunek synkom ....do pałacu wniesiono rannych Ricarda juniora i Marka Foremana...
Camila De Salamanca rozpaczała idąc za noszami na których wniesiono rannych
-bałam się,że najmłodszego synka stracę przez tych bandziorów a tu mogę stracić starszego łkała Camila patrząc na bladą twarz Ricarda juniora
-wszystko będzie dobrze mamusiu powtarzał mały Jeric niesiony przez ojca
-dlaczego on stracił przytomność??? krzyknęła Camila do medyka Maria bo Ricardo junior zamknął oczy
-dałem mu nalewkę odurzającą i dlatego zamknął oczy bo na żywca trudno byłoby mu zszywać głębokie rany wyjaśnił zaraz matce medyk Mario i gdy wszedł medyk Olaf Lingsson poprosił go by zaraz zajął się Ricardem juniorem
-ja zaś opatrzę Marka Foremana zdecydował medyk Mario i oglądał głęboką ranę w boku młodego Foremana
-nie chcę jeszcze umierać bo nie zdążyłem się ani ożenić ani dzieci spłodzić wyszeptał blady Mark Foreman i stracił przytomność....
-trzeba Angelikę żonę Ricarda juniora i bliźniaczego brata Marka zawiadomić ,że są ranni powiedziała Roksana do męża Pedra
-Ricardo junior ostatnio Angeliki nie chciał widywać choć pozwalał ich dzieciom na spotkania z matką mówił Pedro ...
-teraz on jest nieprzytomny a Angelika to jego żona i matka jego dzieci więc powinna wiedzieć o stanie męża upierała się Roksana
-pamiętaj,że Angelika jest w ciąży i taka wieść może jej zaszkodzić wspomniał Pedro
-gdyby Ricardo junior umarł Angelika nie wybaczyłaby nam,że nie daliśmy jej szansy pożegnania męża powiedziała Roksana starając się męża przekonać by bratową zawiadomił o nieszczęściu...
-po Wiliama Foremana już posłałem ale co do Angeliki to się waham czy nie zaczekać aż z Ricardem juniorem będzie lepiej i się ocknie zastanawiał się Pedro
-żona Rikiego powinna znać prawdę !!! nawet najgorszą bo choć na razie trochę się poróżnili przez tę ucieczkę Angeliki z dziećmi to jednak się kochają mówiła księżna Roksana ....
-Daszo !!! zostałaś pomszczona przez Marka Foremana ale on teraz jest umierający krzyknęła do siostry Masza gdy wbiegła do jej sypialni
-nie rozumiem o czym mówisz??? wydukała nagle przebudzona Dasza
-gwardziści wytropili tych co cię chcieli zgwałcić i ich okrążyli a bandyci wzięli na zakładników synków wuja Ricarda i kuzyna Carmela a potem doszło do walki i ci dranie walczyli na śmierć i życie raniąc naszego kuzyna Ricarda juniora i Marka Foremana i obaj są w ciężkim stanie naprędce opowiadała zszokowana kniaziówna Masza
-o Boże!!! co za nieszczęście !!! krzyknęła Natasza i pobiegła dowiedzieć się czegoś więcej a zwłaszcza czy nie było tam Erika van Hoorna...
-Mark Foreman mnie uratował a teraz sam walczy o życie rozpłakała się Dasza gdy dotarło do niej co się stało
-może pójdziesz do niego zanim ducha wyzionie zapytała siostrę Masza
-on nie może umrzeć !!! krzyknęła zszokowana Dasza i aż zaniosła się od spazmatycznego płaczu -
-idę tam bo może trzeba medykom pomóc ich opatrywać !! krzyknęła Masza i wybiegła zostawiając siostrę samą
-iść tam czy nie iść zastanawiała się płacząca Dasza
-miałam stronić od mężczyzn a zwłaszcza od Foremana ,który obnażoną mnie widział ale może to jego ostatnie chwile więc może powinnam umierającego pożegnać i jeszcze raz mu za obronę przed gwałcicielami podziękować gryzła Dasza nie mogąc się zdecydować czy opuścić swą sypialnię i pójść na własne oczy zobaczyć co dzieje się z Markiem Foremanem.....
czy kniaziówna Dasza pójdzie zobaczyć rannego Marka Foremana
-czy Salamankowie zawiadomią ciężarną Angelikę o ciężkim stanie jej męża i czy obaj mężczyźni powinni przeżyć czy też tylko jeden z nich ma zostać przy życiu
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 15:01:40 28-09-13, w całości zmieniany 8 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|