Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pod jego dyktando. NEW ;) Odcinek 67 ! (01.06.2017)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:35:21 11-01-17    Temat postu:

Wiem, że może nie jest zbyt długi ale jest
Pozdrawiam

Odcinek 63 !
W końcu wieczór… w końcu mam trochę spokoju. Po tym całym zabieganym dniu, należy mi się odpoczynek przed telewizorem z kubkiem ciepłej herbaty. Nie myślałam, że w redakcji będę miała, aż tak dużo zaległości… naczelna wcale mnie nie oszczędza, ale to dobrze , przynajmniej nie czuje wobec siebie żadnej taryfy ulgowej. Do tego jeszcze to godzinne stanie w kolejce w przychodni na badania już totalnie mnie dobiło. Nienawidzę tam chodzić! Całe szczęcie, że nie muszę czekać długo na wynik tylko pod koniec tygodnia będę mogła je odebrać i święty spokój. Lecący w telewizji film co dziwne wciąga mnie w swoją historie mimo, że to film akcji… a przecież ja nigdy nie lubiłam takich filmów. Może udzieliły mi się upodobania filmowe Christiana… Właśnie co do Christiana jak na razie w dalszym ciągu nie zapowiada się na poprawę… każda kolejna rozmowa kończy się kłótnią . Nie wiem czy my kiedykolwiek dogadamy się z Christianem w tej kwestii, ale i tym razem mu nie odpuszczę dopóki naprawdę nie zrozumie.
- Można się przysiąść ? – Z rozmyśleń wyrywa mnie Olivia siadając ze swoim ogromnym czerwonym kubkiem po brzegi wypełnionym herbatą malinową.
- No jasne.
- Jak tam pierwszy dzień w redakcji po przerwie ?
- Mam teraz trochę zaległości, ale dam radę. – Grunt to pozytywne nastawienie!
- Dobrze, że tam wróciłaś… duma dumą a życie życiem nie można zachowywać się jak dziecko.
- Olivia błagam chociaż ty, gadasz taka samo jak naczelna i Christian też mi w kółko powtarzają, że gdyby odrzuciła staż zachowała bym się jak dziecko. - Już powoli mnie to zaczyna denerwować! Czy ja im wyglądam na dziecko czy co ? Znaleźli się….
- Dobrze dobrze nie złość się już. W sumie to Matt też ostatnio powiedziała mi, że zachowuje się jak dziecko. Mamy coś wspólnego . – Śmieje się w głos.
- I oni ze sobą .
- Jak z Christianem ?- Pyta gdy już udaje się jej opanować śmiech. Spogląda na mnie kontem oka, doskonale znam ten wzrok.
- Bez zmian. Każda rozmowa kończy się jeszcze większą kłótnią , więc dziś nawet nie odbieram telefonu od niego.
- Co planujesz w takim razie ?
- Nic. Mam nadzieję, że się dogadamy ale na chwilę obecną mimo, że tak strasznie za nim tęsknie nie odpuszczę.
- Koniec końców i tak się pogodzicie i tak się pogodzicie, to jest oczywiste.
- Powiedz lepiej jak tam sytuacja z Mattem, już można was traktować jako oficjalną parę ? – Uśmiecham się do niej szeroko. Teraz widać, że jest szczęśliwa, oczy jej się błyszczą , a uśmiech z twarzy mało kiedy schodzi. Przy Rayanie taka nie była…
- Jeszcze go chce trochę przetrzymać, niech sobie nie myśli drań, że tak łatwo mu pójdzie. – Mówi z dumą a ja ją w 100 procentach popieram.
- I bardzo dobrze, tak trzymaj trochę wysiłku mu nie zaszkodzi.

„Emili zlituj się już nade mną . Strasznie tęsknie za Tobą ‘’ – Od razu czuje ciepło na sercu czytając jego sms…
‘’ Zawsze się nad Tobą lituje, a ty zaraz potem znów robisz to samo’’
‘’ Wiesz co ja już mam trochę tego dość! Rozumiem Cię i przeprosiłem Cię już nie raz za to, że zrobiłem to za Twoimi plecami, ale nie będę Cię przepraszać, za to że chciałem Ci pomóc. Nie zamierzam w kółko słuchać od Ciebie jednego i tego samego. Jak już Ci przejdzie to odezwij się do mnie’’ – No cały Christian… czego można było by innego się po nim spodziewać… Może jak zawsze to on ma racje ? Tak jest , że w kółko wałkuje mu jedno i to samo… ale ja po prostu chce, żeby coś zrozumiał i naprawdę ja też rozumiem jego racje…

Gdzie ta Olivia ? Czekam i czekam na nią już od 20 minut. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to oczywiście to, że specjalnie się spóźnia. Sam się sobie trochę dziwie, temu co czuje… że zwyczajnie chce żeby tu była, chce z nią po prostu posiedzieć obejrzeć film i mocno do siebie przytulić… pomijając co jeszcze bardzo chciał bym z nią zrobić … Liczę na to, że się podda dzisiejszego wieczoru. Wreszcie słyszę dzwonek do drzwi. Brawo jaśnie pani zjawia się po półgodzinnym spóźnieniu, a jej widok w progu powoduje uczucie gorąca w moim ciele. ..
- Cześć . – Mówi lekko przygryzając wargę . Dlaczego ona mi to robi ? Dlaczego ? Nie mogła po prostu przyjść w dżinsach i koszulce ? Specjalnie założyła wysokie szpilki, jeszcze krótszą spódniczkę niż ostatnio i koszulę z dużym dekoltem … Ona po prostu chce żeby mnie trafił jasny szlak. Pewnie teraz będzie chodzić i kręcić tyłkiem na wszystkie sposoby, żebym to ja się złamał. No cóż… chyba muszę zmienić dzisiaj taktykę … Będzie mnie jeszcze dzisiaj błagać .
- Chyba się trochę spóźniłaś . – Przyciągam ją mocno do siebie i tak namiętnie ją całuje, że mam momentami wrażenie, że gdybym jej tak mocno nie trzymał zwyczajnie upadła by na podłogę . Brawo Matt 1:0 dla Ciebie.
- Trochę. – Mówi lekko oszołomiona. Czyżbym pozbawił ją jej pewności siebie? I o to mi chodziło, ja na razie moja taktyka działa wzorowo.
- Już wybrałem film na dziś, siadaj sobie. Wina ?- Pytam jak gdyby nigdy nic.
- Niee, może nie już ostatnio trochę za dużo wypiłam . – Chodź bym chciał to nie zaprzeczę , jej stan ostatnio do najlepszych nie należał. Cholera jasna na prawdę jest mi dobrze. Od dłuższego czasu nie myślałam, że znów mogę czuć się tak jak teraz. Czuć się tak zwyczajnie.. tak zwyczajnie dobrze mając ją obok siebie. Tylko ten jej strój, cały czas nie pozwala mi zapomnieć o tym jak bardzo jej pragnę … Kładę głowę na jej kolanach… ale po chwili stwierdzam, że to nie jest najlepszy pomysł.. przed moimi oczami mam cały czas jej gładkie długie nogi.. Na dłuższą metę to jest dla mnie niebezpieczna pozycja. Podnoszę głowę z jej kolana i siadam wygodnie obok niej udając wielkie zafascynowanie puszczonym filmem.
- Nie wygodnie Ci ? – Pyta.
- Chciałem rozprostować kark. – Kłamie jej jak z nut.
- W takim razie ja się przytulam. – Słyszę z jej słodkich ust i od razu czuje jej dłoni obejmujące moją klatkę piersiową , głowę bezpiecznie lokuj na piersi, a nogi przerzuca pomiędzy moje, tym samym powodując, że jej spódniczka jeszcze bardziej podnosi się do góry, a ja mam idealny widok na jej zgrabny tyłek. Widzę, że Olivia wraca do gry… znów próbuje mnie zbawić . Też ją przytulam do siebie, lubię ją trzymać w moich ramionach. Czuje się wtedy jak bym trzymał małą bezbronną kruszynkę. Głaszczę ją po włosach, i muszę ją pocałować mimo, że główny bohater właśnie staje w obliczu śmierci. Jej wargi smakują tak cudownie i wcale nie chce się od nich odrywać ale wiem, że muszę . Znów widzę ten zawód na jej twarzy… znów Matt wygrałeś 2:0 dla Ciebie . Oooo nie chyba zaraz może być 2:1… Wskakuje między moje nogi i plecy opiera o moją klatkę piersiową .. doskonale wiem po co to robi. Nie musze długo czekać na to jak rzekomo Olivia się wierci szukając odpowiedniej pozy, a tak naprawdę jeździ po moim rozporku tyłkiem, żeby mnie zaraz szlak jasny trafił.
- Olivia nie potrzebnie się trudzisz. Wiem, że robisz to specjalnie.
- Ohh pilot spadł, może podniosę. – Upuszcza pilot, a ja doskonale wiem co zaraz zrobi. Schyla się po pilot na podłogę wypinając przy tym tyłek chyba najbardziej jak potrafi, nie omieszkując oczywiście przy tym przypadkowo otrzeć się o mój rozporek… Dosyć tego ! Będzie mnie błagać i to jeszcze dziś. Z powrotem przyciągam ją na swoje kolana i zatapiam swoje usta w jej. Mam wrażenie, że całuję ją tak intensywnie jak bym zaraz miał ją zjeść. Olivia ani trochę się nie opiera, a jej dłonie zaraz lądują pod moją koszulką. Czuje, że ona pragnie mnie tak bardzo jak ja jej. Wstaję i podnoszę ją sobie na biodra kierując się w stronę sypialni, jest taka lekka, że czuje jak bym niósł piórko.
- Uwielbiam Twoje usta. – Mówię jej między pocałunkami i ani trochę nie kłamie.
- Żebyś wiedział jak ja uwielbiam Twoje. – Rzucam ją na łóżka , a ona od razu łapie za brzegi mojej koszulki i pomaga mi się jej jak najszybciej pozbyć . Kilka chwil później, a ona już leży prze de mną naga.. jakie ona ma piękne ciało. Gładkie, smukłe i pachnące maliną. Coraz wyraźniej słyszę wydobywający się z jej gardła słodki jęk pod wpływem dotyku moich dłoni. Całuje jej szyję, dłonią masując jej piersi, które idealnie pasują wielkością do mojej dłoni. Nie przestając obsypywać jej ciało pocałunkami. Moja dłoń ląduje jeszcze niżej jej ciała….a ona wiję się pode mną i jęczy co raz głośniej, co oczywiście potęguje na to, że mam tak straszną ochotę się z nią kochać, że muszę całą swoją silę woli wytężyć by racjonalnie myśleć, i nie dać się zwieść. Poruszam w niej palcami szybkimi i zdecydowanymi ruchami, na co w odzewie jej paznokcie wbijają się w moje plecy… czuję to czuję to że jest już blisko…
- Matt co ty robisz ? Jęczy rozpaczliwie gdy przestaje.. porusza biodrami i szukając ukojenie, chce mnie przyciągnąć do siebie, ale trzymam jej ręce.
- Najpierw poproś ?
- Zwariowałeś ?- Syczy.
- Ładnie mnie poproś skarbie. – Mówię bardzo powoli. Widzę , jak powoli zaczyna się uspokajać , więc znów zaczynam ją pieścić by zrobić to samo co przed chwilą… Znów czuje, że jest już blisko i znów nie daje jej ukojenia.
- Nienawidzę Cię . – Cedzi przez zęby. Wiem jakie musi to być dla niej frustrujące być tak blisko… ale jeżeli nie ma innego sposobu, żebym usłyszał z jej ust proszę …
-Nie kłam, przecież wiem że mnie uwielbiasz.
- Nie zostawiaj mnie tak..- Mówi prawie błagalnym tonem w nadziei, że skończę to co zacząłem.
- Powtórz skarbie bo nie słyszałam. – Nachylam się do jej ucha i szeptam .
- Proszę Matt. – Jęczy.
- Ale o co prosisz ?- Ohh wiem jestem bezlitosny.
- Proszę Cię kochaj się ze mną … - 3.0 dla mnie.


- Dzień dobry ja miałam dzisiaj się zgłosić po wyniki badań. – Mówię do przyjemnej blondynki obsługującą recepcje przychodni.
- Jak się Pani nazywa ?
- Emili Shay- Niecierpliwie przebieram nogami, czekając, aż przyjemna blondynka znajdzie moje wyniki. Tylko, że szuka ich i szuka od 5 minut. Jeszcze tego brakuje, żeby się zgubiły..
- Aaaaaa tak, już wiem dlaczego ich tu nie ma.
- Dlaczego ?
- Są u Doktora Suareza, teraz nie powinien mieć, żadnych pacjentów niech Pani do niego pójdzie. Pokój numer 34. – Mówi wskazując drzwi na końcu korytarza.
- Ale coś się stało ? – Nie podoba mi się to.
- Proszę iść do Doktora Suareza on wszystko Pani powie.- Blondynka uśmiecha się do mnie przyjaźnie, ale to w ogóle nie sprawia, żebym zrobiła się spokojniejsza. Przecież dobrze się czuje.. niee uspokój się Emili pewnie to tylko jakieś nie porozumienie, albo nic groźnego, a ty jak zawsze panikujesz.
- Można? Pani z recepcji, powiedziała mi, że Pan Doktor ma moje wyniki badań. Emili Shay. – Mówię trochę nie pewnie, siadając naprzeciw niego. Czemu on się do mnie tak dziwnie uśmiecha ?
- Takk. Pani Emili jak się pani czuje? – Martwi mnie ten jego szeroki uśmiech na twarzy.
- Dobrze. Panie doktorze o co chodzi ?
- Widzę, że nie zdaje Pani sobie sprawy ze swojego stanu. Wyniki jednoznacznie pokazują podwyższone betaHCB i..
- Co oznacza betaHCG – nic mi nie mówią te łacińskie nazwy. Zaczynam się coraz bardziej denerwować!
- Pani Shay, jest Pani w ciąży…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:26:07 11-01-17    Temat postu:

Co ta Emili wyprawia no ile można się boczyć tym bardziej że Christian cały czas stara się ją przeprosić. Gdy szła na te badania to tak trochę myślałam że może być w ciąży, a może miałam nadzieję I powiem szczerze że bardzo się cieszę Tylko ciekawe co na to Christian, jak się zachowa gdy się dowie bo tak myślę że na początku nie będzie zadowolony. Ale to tylko moje myśli. Co do Olivi i Matta? Matt jest bystry, wie co zrobić żeby Olivia uległa mu pierwsza ciekawe co ona zrobi po wszystkim, jak się zachowa. Rozdział boski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:23:00 02-02-17    Temat postu:

Proszę tylko nie trzymaj już mnie w takim napięciu bo codziennie czekam na rozdział i jestem ciekawa jak zareaguje Christian gdy dowie się że zostanie ojcem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:46:09 07-02-17    Temat postu:

Przepraszam kochana, że tak długo trzymam Cię w nie pewność
Nowy rozdział pojawi się dziś lub jutro Obiecuje :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewcia19877
Obserwator


Dołączył: 07 Lut 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:22:29 07-02-17    Temat postu:

podpisuję się pod listą oczekujących
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:45:47 08-02-17    Temat postu:

ewcia19877 napisał:
podpisuję się pod listą oczekujących


Witam nową czytelniczkę :*
Bardzo cieszę się, że jesteś zainteresowana moim opowiadaniem.
Mam nadzieje, że kolejny rozdział się spodoba

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:46:39 08-02-17    Temat postu:

Odcinek 64!

Obiecałam, więc jest ! Mam nadzieje, że was nie zawiodłam
Życzę miłego czytania:*

Emilii
Jest pani w ciąży… cały czas słyszę w głowie te słowa. Jeszcze chwilę temu jedynie odbijały się ode mnie echem, ale teraz coraz bardziej zaczynają do mnie docierać. Tak jestem w ciąży…. Te moje ostatnie humory.. dlaczego ja sama na to nie wpadłam. Przecież gdyby nie te badania, nawet nie wiedziałabym, że jestem w ciąży. Siadam bezradnie na najbliżej ławce i chodź staram się, jak mogę powstrzymać wybuch płaczu, już nie mogę… zanoszę się od płaczu nie nadarzając wycierać łez.
- Przepraszam mogę jakoś pomóc? – Czuje na swoim ramieniu delikatny dotyk starszej pani, która patrzy na mnie z taką troską, że chce mi się płakać jeszcze bardziej.
- Nie.. dziękuję. – Ledwo co dukam, nikt nie może mi teraz pomóc.
- Głowa do góry dziewczyno, zawsze jest jakieś wyjście.- Klepie mnie po ramieniu promiennie się uśmiechając i odchodzi, ale czy to mi pomogło ? Nie nic nie jest w stanie mi pomóc ani nikt. Co ja mam teraz zrobić ? Czuje się kompletnie bezsilna, czuje się jak by mi się świat zawalił na głowę. Wszystkie moje plany, moja przyszłość właśnie legła w gruzach.. nie będę mogła dokończyć studiów… Cała aż się trzęsę gdy tylko o tym myślę. Przecież ja nie jestem gotowa do roli matki, jeszcze nie teraz. Co ja powiem Christianowi , jeszcze w dodatku teraz gdy jesteśmy pokłóceni. Mam wejść stanąć w drzwiach i jak gdyby nigdy nic powiedzieć ‘’ Hej kochanie będziemy mieli dziecko ‘’ Nawet boje się pomyśleć jak on na to zareaguje. To jest oczywiste, że nie ucieszy się na wiadomość zostania ojcem . Nigdy nawet nie wspominał o dziecku, w ogóle między nami nie było takiego tematu.. on teraz jest zajęty swoją karierą. Ma te swoje pieprzone ambicje i czasem mam wrażenie, że tylko to się dla niego liczy. Staram się do siebie nie dopuszczać takich myśli, ale to silniejsze ode mnie. Co jeżeli mnie zostawi gdy dowie się że jestem w ciąży? Zostanę całkiem sama z dzieckiem… Przecież gdy ojciec się dowie… zabije mnie i jego też …

Christian
Już trzeci raz biorę telefon do rąk, zaraz nie wytrzymam i zadzwonię do niej. Nic do cholery nie poradzę na to, że nie mogę wytrzymać bez niej kilku dni. Zawsze kiedy jesteśmy pokłóceni tylko chodzę wściekły, wszystko dookoła przeklinam co oczywiście udziela się moim pracownikom, bo dostają ochrzan praktycznie o nic. Potrafię być straszne wredny i doczepić się dosłownie do wszystkiego. Chce znów mieć moją kruszynkę przy sobie…, ale ona jest nie ugięta. Przepraszałem, tłumaczyłem tyle razy, a ona w kółko dalej mówi jedno i to samo. Nie wiem już sam czego ona ode mnie oczekuje, bo ja nie uważam jakoby moja pomoc dla niej była by czymś złym , ale ona oczywiście uważa inaczej. Wiem ja nie jestem święty, jest w tym moja wina, ale ileż do cholery można toczyć wojnę w kółko o to samo. Słyszę dzwonek do drzwi i nie wiem czy to przeczucie czy fakt, ale mam nadzieje, że po drugiej stronie drzwi stoi Emili.. Moja Emili. Spokojnym ruchem odkładam laptopa na stolik i idę do drzwi modląc się w duchu żeby to była ona.
- Mogę wejść? – Niewinna kruszynka szepce słabym głosem przed drzwiami ocierając zapłakane oczy. Serce mi się ściska, gdy ją widzę w takim stanie i wiem, że coś się stało. Widzę to po niej..
- Co się stało? – Pytam, ale nie dostaje odpowiedzi. Mija mnie w progu, spuszczając głowę w dół i powoli odgarnia niesforne kosmyki włosów za ucho. Niespokojnie przełykam ślinę i zamykam drzwi. Usiadła na kanapie chowając twarz w dłoniach próbując stłumić swój płacz.
- Emili co się stało?- Kucam przy niej i biorę jej ręce z twarzy. Podnosi na mnie wzrok, a łzy z jej oczy zaczynają płynąć ciurkiem .
- Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć…- Duka przez płacz.
- Skarbie mów o co chodzi bo zaczynam się naprawdę denerwować. - Nie wiem co, ona chce mi powiedzieć, ale zaczym się tego bać... Chce mnie zostawić?
- Christian jestem w ciąży. – Słyszę jej słaby głos, który w sekundzie przeradza się w głośny szloch. Patrzę na nią i nie mam pojęcia co mam teraz powiedzieć, oddech znacznie mi przyśpiesza i nie mogę skupić żadnych myśli.. W jednej sekundzie w mojej głowie zrobił się kompletny mętlik. Jak to w ciąży? Staje na równe nogi i głośno wypuczam powietrze, jak gdyby miało mi to jakoś pomóc…
- Jak to w ciąży?
- Naprawdę nie wiesz jak?
- Jesteś pewna? Może tylko Ci się tak wydaje? Przecież zawsze uważałem. – Pytam i od razu żałuje tego co, powiedziałem… to chyba nie było najlepsze pytanie z mojej strony, ale szok którego właśnie doznałem nie pozwala mi racjonalnie myśleć.
-Nie w sumie to nie jestem pewna, bo skoro uważałeś! – Rzuca wściekła przez łzy zrywając się z kanapy w kierunku drzwi. Cholera jasna! Zamiast od razu za nią biec, stoję jak słup soli i nie mogę ruszyć się z miejsca… Dopiero po chwili znów zaczynam racjonalnie myśleć i tak naprawdę zaczyna do mnie to wszystko dochodzić. Rzucam się pędem do drzwi i zbiegam po klatce schodowej wołając jej imię. Rozglądam się usilnie po placu, ale nigdzie jej nie ma. Brawo!!! Jak bym nie stał jak skończony idiota, może bym ją dogonił. Teraz nawet nie wiem gdzie jest i gdzie mam jej szukać. Wracam biegiem do mieszkania po kluczę do auta i jadę pod jej mieszkanie. Będę tu na nią czekał, aż się pojawi. Jestem pewny, że wróci do mieszkania, gdzie indziej mogła by pójść…..

Emilii
Zaciskam zęby, żeby nie szlochać głośnym płaczem w taksówce. Powstrzymuje się jak tylko mogę.. Błagam chcę już być w mieszeniu w swoim pokoju i mieć świetny spokój.. Nie wierzę, że mnie tak potraktował, po prostu nie wierzę. W głębi duszy miałam nadzieję, że inaczej skończy się ta rozmowa… Przecież on teraz robi karierę, ciągle ta praca, jak mogłam pomyśleć, że będzie zadowolony z faktu bycia ojcem. Ja sama nie skakam do góry z tego powodu, ale dziecko jest i nic tego nie cofnie… Może nie powinnam wybiegać z mieszkania, ale nad czym się zastanawiam czy powinnam czy nie skoro on nawet za mną nie wybiegł… Drżącymi dłońmi podaje taksówkarzowi pomięty banknot i wychodzę od razu przyspieszając tępo. Idę na ślepo nie wiedząc kompletnie co dzieje się koło mnie, w głowie mam tylko wyraz twarzy Christiana i wiem, że prędko nie zniknie.
- Dlaczego zawsze uciekasz w środku rozmowy ? – Gdy drżącymi dłońmi staram się uporać z zamkiem od drzwi słyszę jego głos za sobą. Jest tu… Nie odwracam się do niego, nie wiem dlaczego ale nie mogę. Christian zabiera mi klucze z ręki i jednym płynnym ruchem otwiera zamek, z którym ja miałam ogromny problem. Kładzie dłoń na moich plecach dając znak, żebym weszła do środka. Po sekundzie słyszę głos zamykanego zamka i odgłos kładzionych kluczy na szafce. Serce bije mi jak oszalała, a łzy znów napływają mi do oczu.
- Christian ja zrozumiałam.. – Mówię drżącym głosem, zmuszając się aby spojrzeć mu w oczy.
- Nic nie zrozumiałaś. Nawet nie dałaś mi tak naprawdę nic powiedzieć. Kiedy ty się w końcu nauczysz, żeby nie uciekać w środku rozmowy jak mała dziewczynka? – Jego słowa sprawiają , że naprawdę tak teraz się czuje. Jak mała bezbronna dziewczynka, która kompletnie nie wie jak ma sobie poradzić na tym świecie.
- Byłam dziś u lekarza odebrać ogólne wyniki badań dla redakcji i tam się dowiedziałam o ciąży. Zobacz.- Usilnie próbuje znaleźć wyniki badań w torebce, ale już po chwili wyrywa mi ją z rąk i odkłada na bok.
- Wierzę Ci.
- Co teraz ? – Pytam i tak strasznie boję się odpowiedzi. Christian milczy i przez dłużą chwilę nic nie mówi co jeszcze bardziej podsyca moje obawy. Jestem kompletnie skołowana, tyle myśli kłębi się w mojej głowie, że aż robi mi się nie dobrze. Ciąża to naprawdę ostania rzecz jakiej mogła bym się spodziewać. Zmieni całe moje życia.. mała istotka, która już teraz rozwija się pod moim sercem.. wywróci wszystko do góry nogami, ale..to przecież moja mała istotka. Moje dziecko. Ono już jest i nic tego nie zmieni. Christian bierze mnie za rękę i prowadzi do mojego pokoju.
- Usiądź. – Nakazuje, a ja jak w amoku po prostu to robię, czekając na to co powie jak na wyrok.
- Christian powiedz coś. – Nie wytrzymuje dłużej tej ciszy.
- Posłuchaj mnie. – Ton jego głosu jest opanowany i spokojny co niepokoi mnie jeszcze bardziej.- Nie planowałem dziecka i doskonale o tym wiesz. Wiesz też dobrze, że większość mojego wolnego czasu poświęcam firmie i wiesz jak ważna jest dla mnie moja praca. – Mówi, a mi łzy mimowolnie ciekną po zapuchniętych policzkach, nie musi kończyć, wiem co chce dalej powiedzieć.
- Wiem co chcesz dalej powiedzieć.
- Nie nie wiesz. – Karci mnie wzorkiem i chłodnym tonem. Podchodzi do mnie i kuca przy moich kolana, ścierając moje łzy z policzków. - Teraz będę musiał nieco zmienić priorytety, bo teraz większość swojego wolnego czasu będę poświęcał swojemu dziecku i jego mamie. – Mówi, a ja nie wierzę w to co słyszę, patrzę na niego i nie jestem w stanie nic powiedzieć . Czy ja na pewno dobrze zrozumiałam jego słowa. – Emili skarbie kocham Cię najbardziej na świecie i nasze dziecko też będę kochał, jak mogłaś pomyśleć inaczej. Może nie zareagowałem zbyt dobrze, ale zrozum ja tez byłem w szoku … Jak mogłaś pomyśleć, że mógłbym nie chcieć się wami zaopiekować?
- Właśnie dlatego, że nigdy nie było między nami tematu dziecka. Ty cały czas jesteś pochłonięty swoją karierą … do tego jeszcze nasza ostania kłótnia…
- Pieprzyć tą kłótnie. Kochasz mnie i chcesz być ze mną prawda?- Pyta znów ocierając spływającą po moim policzku łzę.
- Tak.
- Ja też chce z Tobą być do końca życia i dziecko nic tu nie zmienia. Chodź nie planowałem na razie dziecka musisz mi uwierzyć, że czuje ciepło na sercu gdy wyobrażę sobie jak mała istotka mówi do mnie TATO. – Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jakie teraz ja czuję ciepło na sercu, gdy mówi to do mnie. Czuje, jak mój oddech stopniowo zaczyna się uspokajać, a łzy przestają lecieć po policzkach… Oboje tego nie planowaliśmy i nie mam pojęcia jak będzie wyglądać teraz nasze życie, ale mając go przy sobie podświadomie czuje, że damy radę, że będzie dobrze.

Olivia
Serce zaraz wyskoczy mi z piersi, a oddech jeszcze długo się nie uspokoi, Matt z równie szybkim oddechem pada obok mnie mocno splatając nasze dłonie w uścisku . Jak zawsze ostatecznie to on wygrywa naszą grę, czego koniec końców tak naprawdę się spodziewałam. Doskonale wiedział jak mnie podejść, wszystko to miał zaplanowane, a ja wpadłam w jego sieć w zupełny przekonaniu, że to ja jestem górą.
- Zadowolony jesteś z siebie? – Pytam wciąż walcząc z nierównomiernym oddechem. Chodź doskonale znam odpowiedź na to pytanie.
- Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś, że ze mną nie masz szans. – Przykłada swoje czoło do mojego i delikatnie zaczyna skubać moją spierzchnięta od pocałunków wargę.
- Jesteś strasznie przebiegły wiesz?
- Wiem. - Uśmiech na jego twarzy ani na moment nie słabnie. Lubię tą jego pogodną wersje, wersje uśmiechniętego chłopczyka. Chociaż nie przeczę, że na widok wersji konsekwentnego, pewnego siebie i władczego Pana adwokata zaciskam uda, a oddech znacznie mi przyśpiesza.
- Przyznaje, mam zbyt wielką słabość do Ciebie. – Przywieram do jego ust, na potwierdzenie swoich słów, chodź sądzę, że nie muszę ich potwierdzać on sam doskonale wie o prawdziwości moich słów.
- Chętnie jeszcze raz usłyszę gdy błagasz mnie, abym pozwolił Ci dojść. – Mówi z szelmowskim uśmiechem przygryzając moją wargę. Czuje skurcz w podbrzuszu na jego słowa, a uda mimowolnie mi się zaciskają. Nic nie poradzę, że ten mężczyzna tak na mnie działa, nic nie poradzę, że jego dotyk doprowadza mnie do szaleństwa…
- Mmmm- Mruczę gdy jego dłoń, stanowczym ruchem rozłącza moje uda i gładzi ich wewnętrzną stronę.
- Zostaniesz na noc?- Pyta obdarowując moją szyje pocałunkami.
- Zostanę. – Ponownie wbijam się w jego usta swoimi. Mogła bym go całować cały czas, chodź jego twardy zarost drażni moją skórę. Przy Rayanie nigdy tak się nie czułam jak przy nim, przy nim nigdy moje serce nie waliło tak mocno jak przy Macie… Co ja mówię przy Ryanie nigdy mi nie biło. Sama się sobie dziwie, jak mogłam tak długo tkwić w tym wszystkim. Oszukiwać i jego i siebie.. żałuje, że go tak skrzywdziłam.
- W takim razie rano będę czekał na śniadanie do łóżka. – Dawno już nie wybuchłam tak głośnym śmiechem.
- Matt to ja jestem Twoim gościem, więc to ja będę czekać na śniadanie do łóżka.
- Nie uważasz, że to kobieta przygotowuje śniadanie ? – Czyżby zaczął wykazywać swoje staroświeckie poglądy?
- Zrobię Ci to śniadanie. – Wtulam się w jego ramie i przymykam oczy. Jest mi naprawdę dobrze..
- Wiesz co ?
- Co ?
- Ja naprawdę byłem skończonym debilem, traktując Cię tak jak wcześniej.
- Nie gadajmy już o tym, ważne że zmądrzałeś. – Całuje go i modlę się w duchu, żeby to nie był sen. Jest tak dobrze, że aż trudno mi w to uwierzyć. Tyle walki między sobą stoczyliśmy, tyle podchodów tyle kłamstw i krzywd. Niech mnie ktoś uszczypnie, abym miała pewność, że to naprawdę nie sen.. Mam tylko nadzieje, że motto życiowe mojej babci w tym przypadku się nie sprawdzi .. ‘’ Jak jest za dobrze, to zawsze cos się musi spieprzyć’’

Emilii
Siedzę już od godziny wtulona w jego ramiona i nie chce nawet na sekundę uwolnić się z jego uścisku. Przez pewien czas milczymy. Po prostu chyba potrzebujemy chwili wyciszenia, chwili na poukładanie sobie w głowie tego wszystkiego. Pogodzenie się na spokojnie z tym co jest, wiem że gdyby Christian nie siedział ze mną i nie trzymał mnie w sowim opiekuńczym uściskiem znacznie trudniej było by mi się z tym uporać. Myślę o tym jak będzie i nie mam zielonego pojęcia jak będzie teraz wyglądać moje życie. Będę musiała przerwać studia, porzucić swoje dotychczasowe życie i z dnia na dzień sprawdzić się w roli matki… przeraża mnie to.
- Boję się. – Przerywam naszą ciszę.
- Nie bój się, przecież razem damy radę. – Mówi nad wyraz spokojnie co naprawdę mnie dziwi.
- Jak możesz być taki spokojny? Przecież teraz nasze życie całkowicie się zmieni. Nie wiem czy jestem gotowa do roli matki.
- Ja też nie wiem czy jestem gotowy do roli ojca, ale cieszę się że nim będę, a jeszcze bardziej cieszę się że ty będziesz matką mojego dziecka. – Całuje moją skroń.
- Naprawdę ?
- Tak kochanie naprawdę. Nie planowałem na razie dziecka, ale skarbie mam 27 lat, jestem dość dobrze ustatkowany, mam dobrze prosperującą firmę i cudowną kobietę u boku więc czemu miał bym się nie cieszyć, że będziemy mieć dziecko głuptasie.
- Ty tak a ja ? Nawet nie będę mogła skończyć studiów…- Tak on jest ustatkowany, ale ja nie. Nie mam nic.
- Skończysz studia. Może nie od razu ale skończysz obiecuje Ci to.
- Nie wiem jak dla Ciebie to wszystko może być takie proste… Jak ja to powiem rodzicom. Przecież gdy ojciec się dowie on mnie zabije i Ciebie też. – Na samą myśl o tym łzy znów zaczynają spływać po moich policzkach, każda kolejna łza sprawie że moje oczy są co raz bardziej zapuchnięte… nie mam już siły płakać.
- Popatrz na mnie.- Podnosi moją twarz, abym spojrzała mu w oczy. – Będzie się musiał pogodzić się z tym, że będę ojcem jego wnuka. Przestań płakać, masz mnie więc nie musisz się o nic martwić.
- Przecież ja nawet nie mam swoich pieniędzy, teraz pewnie nawet mama mi nie pomoże. – Im dłużej o tym myślę tym bardziej sobie tego nie wyobrażam. Na samą myśl reakcji rodziców czuje bolesny ucisk żołądka, nie ja im tego nie powiem… nie będę wstanie.
- Emili przestań panikować. Ostatnią rzeczą o jaką możesz się martwić to o pieniądze. Dobrze wiesz, że zarabiam wystarczająco dużo aby utrzymać Ciebie i dziecko.
- Christian..- Zaczynam mówić, ale od razu mi przerywa.
- Nie próbuj ze mną nawet na ten temat dyskutować. Jest już późno powinnaś odpocząć kochanie. Chyba wystarczy Ci wrażeń na dziś .
- Naprawdę myślisz, że spokojnie położę się dziś spać ?
- Oczywiście, że tak bo będziesz przytulona do swojego ukochanego mężczyzny. – Uśmiecha się do mnie szeroko, a ja po raz pierwszy od kilkunastu godzin zdobywam się na uśmiech. Będzie przy mnie i to chyba jest teraz najważniejsze. Christian bierze moją dłoń, delikatnie splata ją ze swoją i kładzie na moim brzuchu. – Bardzo bym chciał, żeby to był chłopiec. – Szepta do mojego ucha, a mi na samą myśl małego chłopczyka będącego kopią Christiana robi się niezwykle ciepło na sercu.


Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia 15:47:57 09-02-17, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:41:00 08-02-17    Temat postu:

Brawo Christian Aż jestem z niego dumna, wierzyłam w niego i się nie zawiodłam. Już teraz pokazał jakie postępy zrobił, jak się zmienił, jak wydoroślał. Teraz zachował się jak prawdziwy mężczyzna zachować się powinien, bardzo mnie zaskoczył (pozytywnie) oczywiście, i chyba lepiej to przyjął niż Emili. Oliwia wreszcie odpuściła a Matt zrozumiał że to ją chce. Rozdział genialny.Kocham.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:48:19 18-02-17    Temat postu:

dulce245 napisał:
Brawo Christian Aż jestem z niego dumna, wierzyłam w niego i się nie zawiodłam. Już teraz pokazał jakie postępy zrobił, jak się zmienił, jak wydoroślał. Teraz zachował się jak prawdziwy mężczyzna zachować się powinien, bardzo mnie zaskoczył (pozytywnie) oczywiście, i chyba lepiej to przyjął niż Emili. Oliwia wreszcie odpuściła a Matt zrozumiał że to ją chce. Rozdział genialny.Kocham.


Dziękuje kochana Zapraszam na kolejny rozdział i mam nadzieje, że również Ci się spodoba:D :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:49:04 18-02-17    Temat postu:

Życzę wszystkim miłego czytania:*

Odcinek 65!
‘’ Mam bardzo ważne spotkanie służbowe. Nie chciałem Cię budzić skarbie. Zrobiłem zakupy i przygotowałem Ci śniadanie. Przyjadę po pracy. Kocham was. Christian’’
Czytam znalezioną obok poduszki kartkę, a usta wyginają mi się w szeroki łuk. Nie spodziewałam się, że Christian tak będzie się teraz zachowywał. Zwykła kartka na powitanie, a sprawiła że jeszcze bardziej utwierdzam się w tym, że będzie dobrze. Owszem na początku byłam załamana, ale to wynikało bardziej z mojego strachu przed reakcją Christiana, niżeli przed samym faktem, że jestem w ciąży. Teraz wiem, że jest przy mnie i to jest dla mnie najważniejsze. Leniwym krokiem idę do kuchni i to co widzę znów przyprawia mnie o szeroki uśmiech na twarzy. Przygotował wszystko co lubię. Rogaliki z budyniem, owoce, świeży sok z pomarańczy. Jak on będzie tak o mnie dbał, to zakocham się w nim jeszcze bardziej.
‘’ Też cię kochamy’’ Stukam w telefon pałaszując rogalika. Teraz będę musiała jeść za dwoje. Za mnie i za naszą kruszynkę. Odruchowo dotykam dłonią brzucha i zaczynam go gładzić, wyobrażając sobie jak to będzie gdy nasza kruszynka się urodzi. Dziś jestem już trochę spokojniejsza, ale w dalszym ciągu trudno mi jest się w tym wszystkim odnaleźć. Nie wiem czy jestem już gotowa, aby być mamą, ale nie mam innego wyjścia, muszę być gotowa. Mam tylko nadzieje, że uda mi się spokojnie skończyć studia, naprawdę nie chciała bym z nich rezygnować. Podrywam się na dźwięk telefonu, który wyrwa mnie z moich rozmyślań. Ale gdy tylko patrzę na ekran telefonu moje względne poczucie spokoju znika w mgnienia oku.
- Tak mamo.- Czuje jak gula w moim gardle robi się coraz większa.
- Córeczko co u Ciebie słychać? Czemu tak rzadko się do nas odzywasz?- Jak zawsze pyta troskliwym głosem.
- Dobrze wiesz czemu mamo. Po za tym wszystko w porządku… - Jak ja im to powiem. Ojciec przecież dostanie szału gdy się dowie. Sama myśl o tym mnie przeraża.
- Emili przyjdź w niedzielę do nas na obiad. Proszę Cię.
- Mamo wiesz, że to nie jest dobry pomysł. Nie rozstałam się Christianem i nie zamierzam tego robić, a tata dał mi jasno do zrozumienia, że do póki z nim będę….
- Emili proszę Cię przyjdź, tata też tego chce. W końcu mu przejdzie zobaczysz.- Mama nie pozwala mi dokończyć. – Nie przejdzie mu… tym bardziej kiedy dowie się, że zostanie dziadkiem.
- Nie sądzę, żeby tego chciał. On nie toleruje Christiania, chociaż nawet tak naprawdę go nie zna. Mierzy go cały czas miarą jego ojca. – Nie mogę pogodzić się z tym, że tak łatwo go ocenia chodź nawet go nie zna. Nawet nie starał się go poznać… Dlaczego my mamy teraz cierpieć za jego uprzedzenia do ojca Christiana? Christian ma wiele wad, ale do cholery nie jest swoim ojcem i ja go kocham! Zresztą to chodzi chyba po prostu o sam fakt, że jest jego synem...
- Proszę Cię przyjdź. Lukas też obiecał, że przyjedzie.- Jej ton głosu jest bliski płaczu…
- Dobrze przyjdę… - Przecież i tak muszę im o tym powiedzieć, nie ucieknę od tego. Może im szybciej tym lepiej… O matko już 9. Zrywam się pędem z krzesła, nie mogę się spóźnić do redakcji. Naczelna jest dla mnie bardzo miła i wiem, że w dużej mierze to zasługa Christiana, ale jednego nie toleruje w pracy. Nie punktualności!!!

- Nie za bardzo mnie rozpieszczasz? – Pyta z apetytem pałaszując owocową sałatkę. Dziś wyjątkowo nie poszedłem rano do kancelarii. Sądzę, że gdy raz tam się nie pojawię świat się nie zawali. Po za tym mam dwie sprawy w sądzie, więc mam dziś co robić. Moja lodówka jak zazwyczaj świecie pustkami, więc zabrałam Olivię na lunch do centrum. Jadam tu bardzo często, to o wiele wygodniejsze niż tracenie czasu na robienie zakupów i przygotowywanie jedzenia.
- To dla mnie sama przyjemność.
- Uważaj, bo się przyzwyczaję. – Upija łyk wody i składa na moich ustach soczysty pocałunek. Uwielbiam czuć smak jej ust na swoich, i naprawdę nie wiem jak wcześniej mogłem bez nich wytrzymać. Kończy jeść sałatkę i wyjmuje małe srebrne lusterko i szminkę. Oblizuje wargi nie zdając sobie sprawy z tego jak ponętnie to robi. Po chwili powolnie i starannie pokrywa usta bordową szminką. Ten kolor idealnie pasuje do jej oliwkowej cery i ciemnych włosów.
- Podwieźć Cię na uczelnie?
- A zdążysz przed rozprawą w sądzie ?
- Spokojnie mam jeszcze godzinę. – Ostatnie słowa ledwo co wypowiadam bo skurcz całego ciała uniemożliwia mi normalny oddech. Wszystkie mięsnie mi sztywnieją, i gdyby ktoś teraz kazał mi wykonać jakiś ruch nie dałbym rady tego zrobić. Patrzę na nią i nie mogę oderwać od niej wzroku… Nie mogę i nie chcę. Lustruje mnie od góry do dołu kuszącą się uśmiechając. Tak kusząco jak tylko ona potrafi to robić i tylko ona uśmiecha się w taki sposób. Jest co raz bliżej i wiem, że zaraz to się stanie. Znów zaczynam oddychać. Mój oddech staje się tak gwałtowny, że mama wrażenie, że zaraz moja klatka piersiowa rozerwie się na strzępy.
- Matt. – Bez ceremonialnie składa pocałunek na moim policzku, nie zwracają uwagi na siedzącą naprzeciw mnie Olivię.
- Witaj. – Mówię i sam dziwie się, że udało mi się wykrztusić z siebie słowo w miarę normalnym tonem.. Wstaję od stoliki i staję z nią oko w oko.
- Świetnie wyglądasz… Zmieniłeś się. Zarost, chłodne spojrzenie, drogi garnitur. Adwokat pełną gębą i w dodatku wciąż zabójczo przystojny. – Zmysłowo oblizuje wargę. Robi to specjalnie? Ohhh ona wciąż jest niesamowitą pięknością. Błękitne oczy, blond włosy idealnie układające się na jej szczupłych ramionach i te zaokrąglone biodra… Wiem jestem skończoną świnią, ale w tym momencie kompletnie nie zwracam uwagi na siedzącą naprzeciw mnie Olivię…
- Za to ty się nic nie zmieniłaś.- Mierzę ją od góry do dołu, dając jej do zrozumienia, że wciąż pięknie wygląda.- Co robisz w Seattle ?
- Wróciłam na stałe. Nie dawno zaczęłam pracę w kancelarii Mackenzie. Znasz może ? – To pytanie retoryczne?
- Oczywiście… - Przewracam oczami. Kancelaria Jonatana Mackenziego jest tak samo szanowaną kancelarią jak nasza i myślę, że ona doskonale o tym wie. Jonatan to ostry zawodnik niestety jak dotąd jemu i jego pracownikom udało się na sali sądowej wygrać z nami jedynie raz i myślę, że to był pierwszy i ostatni raz.
- Muszę już iść, mój klient już na mnie czeka. – Uśmiecha się słodko wskazując na mężczyznę koło 40 siedzącego w prawym rogu tarasu restauracji, który nie śmiało na nią spogląda. – Nawet nie wiesz jak miło było mi Ciebie znów zobaczyć…- Zagryza wargę…
- Mi Ciebie też…
- Musimy się koniecznie spotkać… Odezwę się. – Mówi i odwraca się w stronę Olivii bezceremonialnie mierząc ją wzrokiem cynicznie się uśmiechając. Znów całuje mój policzek i znika z przed moich oczu… Nie do końca jestem w stanie zebrać myśli. Czuje jak powoli moje mięśnie się rozluźniają, a oddech znów staje się równomierny… Nie sądziłem, że jej widok po tak długim czasie wzbudzi we mnie tak wielkie emocje…
- Kim była ta kobieta ? – Głos Olivii przywraca mnie do rzeczywistości. Stara się ukryć jak może, ale widzę jak wściekła jest w tym momencie.
- Znajoma...
- To była Rubi tak? – Syczy przez zęby i wlepia we mnie wzrok wyczekując odpowiedzi. Jej oddech staje się co raz szybszy.
- Tak. – Nie ma sensu zaprzeczać. Gwałtownie wstaje od stolika i wyjmuje portfel z torebki.
- Ja zapłacę. – Protestuje.
- Sama sobie zapłacę, a ty sobie lepiej zmień swój drogi garnitur bo tak się uśliniłeś na widok swoje znajomej, że chyba Ci przez tydzień nie wyschnie!- Mówi wściekła dosadnie akcentując słowo znajomej. Gwałtownie wsuwa krzesło pod stolik i odchodzi nawet na mnie nie spoglądając. Wypuszczam powoli powietrze i znów siadam za stolikiem. Wiem powinienem pójść za nią, ale nie robię tego. Muszę chwilę ochłonąć, nie mam siły teraz na rozmowę z Olivią…. Olivia miała pełne prawo się wściec. Zachowałem się jak skończona świnia. Kompletnie ją zignorowałam… Teraz nawet jej nie zatrzymałem i nie próbowałem wytłumaczyć tej całej sytuacji. Nic na to nie poradzę co poczułem gdy ją zobaczyłem. Gdy zobaczyłem Rubi…

Dzisiaj czas wyjątkowo mi się dłuży w redakcji. Zawsze dzień mijał mi w mgnieniu oka, ale dziś moje myśli skupione są w około całkiem innych spraw niż spraw redakcji. Cały czas myślałam o małej kruszynę będącej pod moim sercem, o Chrsitianie i naszej przyszłości. O ojcu jak na razie staram się nie myśleć. Wiem, że muszę mu to powiedzieć i nie mogę przed nim tego ukrywać, ale ja doskonale wiem jak na to zareaguje i jestem nawet skłonna stwierdzić, że pójdzie do Christiana i porządnie mu nagada, albo co gorsza uderzy… Nawet jeśli tak właśnie zrobi i tak niczego tym nie zmieni, a tylko doprowadzi do tego, że nasz kontakt się urwie… Wracam do domu i wstawiam wodę na herbatę patrząc z niecierpliwością na zegarek i mam nadzieje, że Olivia wróci nim Christian przyjedzie. Chcę jej powiedzieć o wszystkim i już wyobrażam sobie jej zaskoczenie gdy dowie się, że zostanie ciocią. Słyszę jak klucz w zamku się przekręca i od razu czuje podekscytowanie. Siedzę w kuchni przy stole i wyczekuje Olivię jak mała dziewczynka czekająca na cukierka.
- Matko Olivia co się stało?- Wchodzi do kuchni z oczami zapuchniętymi od płaczu. Na moje pytanie nawet nie odpowiada tylko wybucha głośnym szlochem siadając przy stolę. Chciała bym ją jakoś uspokoić, ale może ona po prostu tego potrzebuje. Potrzebuje się wypłakać. Co ten cholerny Matt jej zrobił ?! Przez nikogo innego ani nic innego by tak nie cierpiała, a przecież teraz było między nimi dobrze.
- Pieprzony dupek. – W końcu wykrztusza z siebie, uderzając dłonią o blat.
- Co Ci zrobił ?
- Byliśmy na lunchu i spotkał swoją byłą. Tą byłą!
- Tą Rubi tak?- Nie pamiętam dokładnie czy tak ma na imię.
- Stali obok mnie i rozmawiali sobie w najlepsze, jak gdyby mnie tam nie było. Wiesz jak on na nią patrzył? Nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Nawet Cię nie przedstawił ?
- Nie. Tylko ta wywłoka zmierzyła mnie wzorkiem i cynicznie się uśmiechnęła, a on nic nie zrobił. Nawet nie poszedł za mną kiedy wyszłam z restauracji.- Znów wybucha płaczem. Matt jest naprawdę wielką świną… Tyle czasu ją krzywdził i teraz robi to samo! – On wciąż coś musi do niej czuć.. Przyszła nagadała mu komplementów powdzięczyła się trochę, a on od razu mało się nie zaślinił...
- Olivia, a nie przesadzasz trochę? – Nie wiem po co to mówię..
- Nie przesadzam, Emilii ja nic dla niego nie znaczę i dzisiaj właśnie to pokazał. – Zaciska usta starając się nie wybuchnąć płaczem. Drzwi ponownie się otwierają i już po sekundzie Chrsitian staje w progu kuchni. Patrzy na zapłakaną Olivie i ciężko wzdycha, tak jakby domyślała się co jest powodem jej płaczu. Wchodzi do kuchni i siadam razem z nami przy stole składając najpierw całusa na moich ustach.
- Matt coś Ci zrobił?
- Nie chce o tym rozmawiać.- Rzuca ocierając łzy. Rozumiem ją Christian to naprawdę ostania osoba, z którą Olvia chciała by rozmawiać na ten temat. – Idę do siebie. – Podnosi się z krzesła i szybkim krokiem znika w swoim pokoju. Strasznie mi jej szkoda, ale co ja mogę zrobić ? Co ja mogę zrobić z głupotą brata Czarnowłosego.
- Co się jej stało ?
- Nie wiesz? Twój brat po raz kolejny okazał się skończonym debilem.
- Czyli co zrobił?
- Nic, nie ważne. – Wskakuje na jego kolona mocno wtulając się w jego ramię. Nie mówię mu o co chodzi, nie sądzę, żeby Olivia chciała aby Christian wiedział o jej sprawach sercowych nawet mimo tego, że dotyczą one jego brata. Zaciągam się jego zapachem, który naprawdę działa na mnie kojąco i całuje jego policzek.
- Jak się czujesz? –Pyta z troską głaskając mój brzuch i składając pocałunek na mojej szyi. Nie mogę oprzeć się myślą jak troskliwym ojcem będzie. Gdy tylko sobie to wyobrażam uśmiech nie może zejść z mojej twarzy.
- Christian to dopiero początek ciąży, wszystko jest porządku. – Śmieje się trącając jego nos swoim.
- Cały dzień o myślałem o Tobie i o dziecku i bardzo tęskniłem. – Wpija się w moje usta namiętnie i zachłannie je całując. Chcę go całować i nie myśleć o niczym ale nie mogę… Chodź nie chce przestawać czuć smaku jego ust odrywam się od nich, na co on wzdycha dezaprobatą.
- Mama do mnie dzwoniła.- Muszę mu o tym powiedzieć.
- Powiedziałaś jej?
- Nie… Prosiła żebym przyszła w niedziele na obiad, boję się nawet pomyśleć jak ojciec zareaguje gdy powiem mu, że jestem w ciąży. – Christian zaciska usta w wąską linie. Doskonale wiem, że dla niego to równie ciężki temat i wcale mu się nie dziwie.
- Będzie musiał się jakoś z tym pogodzić…
- Łatwo Ci powiedzieć, pamiętasz jak Ci nagadał gdy dowiedział się, że jesteśmy razem i że nie pojechałam na staż. Teraz zrobi to samo. – Nerwowo zaciskam wargę na samą myśl o tamtym zdarzeniu.
- Emili nie boję się Twojego ojca i jeśli mam być szczery naprawdę nie interesuje mnie co o mnie myśli.
- Christian, ale to mój ojciec.
- Wiem i będę go szanować, ale nie oczekuj ode mnie, że będę w koło niego skał aby się do mnie przekonał. – Rozumiem go… - Kiedy im powiesz ?
- Nie wiem…
- Jeśli chcesz mogę pójść z Tobą i razem możemy im to powiedzieć. – Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Kiedy ojciec się dowie w pierwszej chwili na pewno dozna wstrząsu… i to naprawdę może się źle skończyć gdy Christian będzie obok. Mam nadzieje, że mama jakoś spokojniej to przyjmie, może nie pała miłość do Christiana, ale na pewno nie postrzega go tak jak ojciec. Chociaż na pewno nie będzie zadowolona z faktu, że jestem w ciąży. Zacznie się temat, że powinnam najpierw skończyć studia, znaleźć pracę i tak dalej… Przygotowuje Christianowi kawę i chociaż odczuwa brak kofeiny we krwi dziwi się, że jej potrzebuje. Od wczoraj jego ciśnienie nawet bez kawy jest trzy razy wyższe niż normalnie. Pomimo, że wszystko racjonalnie i na chłodno kalkuluje widzę po nim jak bardzo przeżywa fakt zostania ojcem. Zaczynam mieć wrażenie… nie co ja gadam ja to wiem, że on wiadomość o dziecku przyjął o wiele lepiej niż ja. Tak jak mówił dla niego jest to odpowiedni czas na dziecko. Karierę już zrobił, chociaż nie wieżę w to, aby dalej ambitnie nie dążył do osiągnięcia jeszcze większego sukcesu. Wiem jak ważna dla niego jest jego praca i jego firma. W końcu sam od podstaw ją stworzył, pracując na swój sukces całymi dniami i nocami śpiąc na dmuchanym materacu.
-Mam cos dla Ciebie. – Upija łyk kawy, której zapach uniósł się po całej kuchni.
- Co takiego ?- Ohh uwielbiam prezenty.
- Proszę.- Mówi i wyciąga z kieszeni marynarki małe brązowe pudełeczko, kładąc je na stole przede mną. Biorę pudełeczko w dłonie i uważnie je oglądam.
- Co to jest? – Pytam i czuje lekki nie pokój. To na pewno nie mogą być oświadczyny… Czyżby Christian, aż był tak praktyczny? Spoglądam na niego a jego wzrok wyczekująco czeka, aż w końcu otworzę pudełeczko. Powoli uchylam pokrywkę i ze spokojem wypuszczając powietrze biorę zawartość pudełeczka w dłoń.
- Klucze do mojego mieszkania. Chce żebyś ze mną zamieszkała.
- Mamy zamieszkać razem? - Dech zapiera mi w piersiach, a moja źrenice znacznie się powiększają
- Tak skarbie. – Wydaje z siebie chłopięcy śmiech. Sprawia wrażenia jakoby dla niego było to oczywiste. Naprawdę jestem zaskoczona… ja nawet jeszcze o tym tak właściwie nie myślałam.
- Christian zaskoczyłeś mnie. – Nie wiem co powiedzieć.
- Emili nosisz pod sercem moje dziecko. Będziemy rodziną więc to chyba normalne, że zamieszkamy razem. Jutro wyjdę wcześniej z pracy i przewieziemy Twoje rzeczy– Nachyla się i czule całuje moją skroń.
- Nie za szybko ? Już jutro ?
- Kochanie to nie było pytanie.
- Kocham Cię. – Wskakuje znów na jego kolana i wpijam się w jego usta. On naprawdę jest kochany, pomyślał o wszystkim, chociaż dopiero od wczoraj wiemy, że zostaniemy rodzicami. Nie będę się czarować Christian cudownie się nie zmieni i nie przestanie być pewnym siebie, zawsze stawiającym na swoim zaborczym draniem. Ale ten drań mnie kocha i będzie kochał naszego maluszka. Zaopiekuje się nami… Wiem to!
- Czy ja dobrze słyszałam? – Olivia nie pewnie wychodzi ze swojego pokoju, szybko ocierając mokre od łez policzki.
- Ale co?- Obydwoje wybuchamy śmiechem.
-To, że się już pogodziliście to widzę. Emili jesteś w ciąży? – Prawie podskakuje z miejsca.
- Yhm, będziemy mieli z Christianem dziecko. – Mówię a uśmiech samoistnie pojawia się na moich ustach, myśl o naszym maleństwie powoduje uczucie ciepła na moim sercu. Piszczy i w podskokach podbiega do nas ściskając z cały sił.
- Boże jak się cieszę, będę ciocią. – Chyba naprawdę się cieszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:36:37 03-03-17    Temat postu:

Moi drodzy jesteście jeszcze zainteresowani moim opowiadaniem?
Jeśli tak dajcie jakiś znak
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:14:14 03-03-17    Temat postu:

No pewnie że tak ja zawsze aż do samego końca i czekam na ciąg dalszy.Wiem, wiem nie skomentowałam ostatniego ale czytałam i jak zawsze świetny cieszę się szczęściem Emili i Christiana i aż ciekawe jak zareaguje jej ojciec gdy dowie się że zostanie dziadkiem.A Matt już było tak słodko to co on znowu wyprawia aż się boję pomyśleć co będzie dalej przecież tyle ostatnio latał za Olivią a co zrobi dziewczyna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:20:33 04-03-17    Temat postu:

Hej, przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale miałam tyle na głowie, że szkoda gadać. Wreszcie znalazłam trochę czasu, żeby skomentować

Emili się dowiedziała, że to Christian załatwił jej staż i wcale się nie dziwię, że się zdenerwowała. Ja bym od razu zrezygnowała z tego stażu, bo bym uniosła się dumą. I tak coś czułam, że z tymi badaniami okresowymi coś będzie! Kurczę, czarno to widzę - Christian i Emili będą rodzicami! Z temperamentem Chrisa to ja już się boję... I na dodatek ojciec Emili go nie akceptuje, więc ja nie wiem jak to się skończy.

Olivia wreszcie uległa Mattowi. Mogła go dłużej potrzymać w niepewności No ale, jak można się spodziewać, sielanka nie trwała długo. Pojawiła się ta małpa z przeszłości Matta - Rubi. Coś czuję, że ona tutaj porządnie zamiesza.

Czekam na ciąg dalszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:30:22 04-03-17    Temat postu:

Niesamowicie się cieszę dziewczyny, że dalej ze mną jesteście i z moim opowiadaniem
W takim razie postaram się dodawać rozdziały znacznie częściej :*
Pisanie z myślą, że komuś się to podoba jest niezwykle przyjemne

Maggie a kiedy coś pojawi się u Ciebie?
Mam nadzieje, że znajdziesz czas i pojawi się również u Ciebie cos nowego:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:59:55 05-03-17    Temat postu:

Nie wiem, kiedy u mnie coś ruszy, dopiero zaczynam odzyskiwać wenę, więc mam nadzieję, że niedługo powinnam coś napisać. Ale akurat jestem w trakcie pisania licencjatu, więc może być ciężko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39, 40  Następny
Strona 38 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin