|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:45:30 04-05-09 Temat postu: |
|
|
Ja w tym czasie będę miał obfity posiłek w postaci wieeelu wieeelu odcinków HEHE. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:47:04 04-05-09 Temat postu: |
|
|
Obyś tylko nie dostał niestrawności po zawartości . |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:55:03 04-05-09 Temat postu: |
|
|
Myślę, że obejdzie się bez tego na BANK ALE GDYBY:
Wezmę dziurawiec lub melisę, przed następnym komentem jeśli będzie on na ostro hehehehe.
Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 21:55:41 04-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
pesti69 King kong
Dołączył: 17 Kwi 2008 Posty: 2218 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: LBN Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:09:04 04-05-09 Temat postu: |
|
|
Za chwilę wyjde z siebie, stanę obok a następnie złapie stopa pojadę do Ciebie i Cie uduszę!
Co Ty wyprawiasz do jasnej anielki?? ;]
Chcesz zebym dostała zawału? jak można pisac że zabiłaś Ricarda? Virginia jedna chociaż na oczy przejrzała. Andree nalezy spalić na stosie a następnie utopić i ukamienować czy coś nie znosze tej baby
O Abreu zobaczył się z żonką i córką ;]] |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:18:50 05-05-09 Temat postu: |
|
|
Ślimak - Obyś tylko nie musiał całej apteki wykupywać .
pesti69 - Zapraszam serdecznie .
Napisałam, że Ricardo Rodriguez oddał Bogu ducha, bo...bo całkiem możliwe, że tak się stało. U mnie naprawdę nikt nie jest bezpieczny. Mogę obiecać tylko, że na pewno dowiecie się, czy to jest prawda, czy nie.
Andrea będzie niedługo miała niezły zgryz, tylko tyle powiem. Virginia w sumie także, ale innego rodzaju.
Fakt, zobaczył się i teraz może być ciekawie .
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 1:19:42 05-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:18:48 05-05-09 Temat postu: |
|
|
Ja również nie wierzę w to, że uśmierciłaś Ricardo. Wszyscy, ale on na pewno nie;) Przecież to ulubieniec - nie tylko Twój, ale również wszystkich innych.
Ciekawa końcówka... Intryguje mnie to, kim są te kobiety, które spotkał Abreau w ostatniej scenie.
Adreę lubię, ponieważ gra ją Leticia Calderón, a poza tym jest równocześnie i dobra i zła Ale mówię, że to nie jest moja ulubiona postać. Wolę Ricardo.
Carlos w rozmowie z Virginią wspominał, że znalazł miłość... Czy nie rozstał się jeszcze z Andreą?
Fajnie, że dodałaś nowy wątek dotyczący rodziny Julio. Naprawdę współczuję biedakowi:( Jak można go było tak traktować! |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:28:23 05-05-09 Temat postu: |
|
|
Ulubieniec, prawda. Nie tylko mój, ale i wielu innych - zgoda. Ale...I tu oddajmy głos pewnej stacji radiowej....
Krążą słuchy, że z obsady "Pogarda i miłość" zniknie jeden z chyba najbardziej lubianych bohaterów tej telenoweli. Udało nam się porozmawiać z jednym z aktorów serialu, Mauricio Islasem, odtwórcą roli Antonio de La Vega. Posłuchajmy, co ma do powiedzenia na to pytanie:
- Niestety, nie mogę udzielić tej informacji. Zdaję sobie sprawę, że tenże bohater był naprawdę lubianą postacią, ale zabroniono mi przekazywać jakiekolwiek szczegóły na temat fabuły kolejnych odcinków. Jedyne, co mogę zdradzić, to to, że widzów czeka naprawdę sporo zaskoczenie i wiele przeżyć, nie tylko w tej kwestii. Sam jestem zaskoczony tym, co wymyslili scenarzyści i nigdy bym się nie spodziewał, że losy Sonyi i ...hm, jeszcze jednej osoby z serialu potoczą się w ten sposób.
Po tym zagadkowym oświadczeniu Islas wrócił na plan, gdzie zajął się kręceniem kolejnej sceny, niestety, nie udało nam się podejrzeć, jakiej. Z naszej strony możemy jedynie poinformować, że aktor odtwarzający rolę Rodrigueza był na planie, nie wiemy jednak, czy tylko w ramach towarzyskich, czy też po prostu kontynuując występowanie w telenoweli, a jeśli już, to czy jako zyjąca postać, czy tylko w scenach wspomnień. O najnowszych doniesieniach będziemy informować na bieżąco.
Kobietami, które przyszły do Abreu, są jego żona, Monica i córka, Allisson.
Andrea to skomplikowana postać. Niedługo zrobi coś, co...hm, nie powiem . Carlos na razie się z nią nie rozstał, wręcz przeciwnie, uważa, że jest szczęśliwy.
A Daniel...cóż, to jedyny człowiek - poza Sonyą - który naprawdę kochał Julio. Tylko, czy jego przybycie trochę nie namiesza? .
A tutaj poprawione kalendarium - teraz wiek podany jest zgodnie z rokiem 2009 i jest kilka nowych dat .
1935 – narodziny Francisco Santa Maria (ojca Felipe i Carlosa)
1949 - narodziny Pablo (60)
1950 – narodziny Gregoria (59), Eugenii Ramirez (59) i Fernando Ramireza (59)
1962 - narodziny Francisco Velasqueza (47)
1964 - narodziny Ricardo Rodrigueza (45) i Pedro Velasqueza (45)
1965 - narodziny Eduardo Abreu (44) i Monici Abreu (44)
1969 – narodziny Minerwy (40)
1971 – narodziny Felipe (38)
1972 – narodziny Carlosa (37) , Jessici i Viviany
1973 – narodziny Bolivaresa (36)
1974 – narodziny Felicii, Juana (35), Rosy i Antonia (35), ślub Gregorio
1976 – adopcja Raula (noworodek) (33), narodziny Andrei (33)
1988 - narodziny Daniela Ramireza (21)
1989 - narodziny Gracieli Gambone, narodziny Allisson Abreu
1990 – ślub Carlosa i Viviany, narodziny Julio Ramireza
1991 – narodziny Sonyi (18)
1992 – śmierć żony Gregorio (Leticii)
1994 - narodziny Sergio Gera (15)
1995 – ślub Antonio i Jessici
1996 – narodziny Luisa (13)
1998 – koniec romansu Gregorio i Viviany, początek romansu Felipe i Viviany, sprawa Antonio de La Vega, śmierć Jessici
1999 - narodziny Adriana (10)
2001 – choroba Sonyi
2002 - narodziny Christiana (7)
2004 - romans Francisco Velasqueza i Gregorio Monteverde
2005 – sprawa z Felicią (+31), śmierć Francisco Santa Maria (+70), Ricardo spotyka Francisco Velasqueza
2006 – wypadek Carlosa
2007 – śmierć Nory
2008 - śmierć Julio
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 17:00:53 06-05-09, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:59:08 06-05-09 Temat postu: |
|
|
Teraz to mnie zmartwiłaś... Co Ty kombinujesz?
Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia 15:44:31 06-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:08:17 06-05-09 Temat postu: |
|
|
Robi się gorąco
Mój odcinkowy głód sięga szczytu ;D
Tylko nie rozumiem, co w kalendarium znaczy "śmierć żony Leticii"?? |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:05:56 06-05-09 Temat postu: |
|
|
Bloody napisał: | Teraz to mnie zmartwiłaś... Co Ty kombinujesz? |
W jakiej sprawie? Ricardo Rodrigueza? Hm, coś ciekawego - tyle mogę powiedzieć. Przypominam, że stacja radiowa doniosła, że aktor go grający był na planie .
Lilibeth napisał: | Robi się gorąco
Mój odcinkowy głód sięga szczytu ;D
Tylko nie rozumiem, co w kalendarium znaczy "śmierć żony Leticii"?? |
Jak tylko znajdę chwilkę wyciszenia potrzebną do opisania, to napiszę - siedzi w głowie, ale musze znaleźć czas na napisanie. A w kalendarzu była pomyłka, dzięki za zwrócenie mi uwagi . |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:03:12 07-05-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 166
Mina Eduardo Abreu musiała nie spodobać się Allisson, gdyż kilka sekund po przywitaniu dodała z uśmiechem:
- Słuchaj, ojcze, wiem, że nie widzieliśmy się wiele lat, ale skoro już tu jestem, to bądź łaskaw zaprosić mnie do środka, bo zaczyna siąpić deszcz.
- Ależ tak, oczywiście - otrząsnął się gospodarz domu. - Po prostu jestem nieco zaskoczony widokiem twoim i Monici.
- Sama nie wiem, co mnie napadło, ale zmusiłam mamę, żeby mnie tu przywiozła - opowiadała dalej dziewczyna, z zadowoleniem czując, jak rozkoszone ciepło zaczyna rozchodzić się po jej ciele.
- Usiądźcię, zaraz każę przygotować wam coś do picia, pewnie jesteście też głodne. - Abreu zorientował się, że ręce mu sie trzęsą, a on sam miota się jak zaskoczona kura. - Wasze okrycia...Tak, najlepiej położyć je tam, ktoś na pewno się nimi zajmie...
- Eduardo! - odezwała się Monica. - Czy mi się wydaję, czy nie masz majordomusa? Latasz jak z pieprzem, obsługujesz nas, a przecież taki wytworny pan powinien mieć swoją służbę!
- Don Conrado niedawno mnie opuścił - odparł obronnie Eduardo, po chwili dodając: - Ale nie martwcie się, niedługo kogoś przyjmę na jego miejsce.
- Opuścił? - prychnęła Monica, niezadowolona z pobytu tutaj. - Zapewne miał dość ciągłego słuchania o niesłusznie skazanych - bo przecież nadal się tym zajmujesz, prawda?
- Mamo! - wtrąciła się Allisson. - Nie po to tu przyjechałyśmy.
- Masz rację, nie po to - chciałaś poznać na nowo swojego ojczulka, to teraz masz okazję. Widzisz, nie umie sobie nawet poradzić z mokrym płaszczem.
Abreu jednak znalazł miejsce dla ubrań, po czym starając się zachować godność wyszedł do kuchni i wydał polecenie jedynej kucharce, jaką miał. Nie posiadał zbyt wiele służby, nie było mu to do czegokolwiek potrzebne.
Po powrocie zasiadł naprzeciwko kobiet i zachodząc w głowę, jaki cud sprowadził tu jego córkę, rozpoczął:
- Allisson....Twoja matka wspomniała, że chciałaś się ze mną spotkać. Przyznam, że jestem zaskoczony, nie widziałem cię tak długo i nagle...
- Tatku, ja sama nie wiem, dlaczego tak postąpiłam, ale we Francji było tak nudno...Pragnęłam wrócić tutaj, do Meksyku, a przy okazji porozmawiać z tobą. Wiem, że słałeś do mnie listy, które mama niszczyła, więc zdecydowałam się z tobą spotkać i dowiedzieć, jaki właściwie jesteś. Wyglądasz całkiem sympatycznie - dorzuciła ze śmiechem.
- Niszczyłaś moje listy? - Eduardo zacisnął zęby, kiedy zwracał się do Monici. - Jak śmiałaś?
- Daj jej spokój - przerwała mu córka. - Nadal jest zła o to, co zrobiłeś, a raczej czego nie zrobiłeś. Ponoć przestałeś się nami opiekować po tej całej sprawie z chłopakiem. Tak, mama mi opowiedziała, jak to tragicznie skończyła się jedna z rozpraw, w jakich oskarżałeś.
- Nie jedna - poprawił ją ojciec. - Tylko ta jedyna, robiłem to pierwszy raz i do końca życia będę tego żałował.
Allisson zauważyła, że w głosie Abreu pobrzmiał smutek.
- Sądzę, że wszyscy by się na to nabrali, tatku. Ale nie martw się, mnie nie obchodzą duchy przeszłości, tylko ty sam. Może oprowadzisz nas po domu po tym, jak zjemy te pyszności, które przygotowują się w kuchni?
- Nie tylko was oprowadzę, ale i chciałbym, żebyś ze mną zamieszkała, Allisson. Wiem, że to zbyt szybko, ale nie wyobrażam sobie, żebyś mogła wyjechać po kilku dniach teraz, kiedy spotkaliśmy się po tak długim czasie.
- Nie ma mowy! - Monica wreszcie doszła do głosu. - Chciała tego spotkania, to ma, ale niedługo wracamy do Francji, a ja żenię się z Pablo.
- Ależ, mamo! Daj mi zdecydować, kim naprawdę jest dla mnie mój ojciec. Wiem, że zależy ci na Pablo...a raczej na jego fortunie, ale Eduardo Abreu bardzo mnie intryguje i chętnie skorzystam z tej propozycji. Przecież chyba mnie nie zjesz, tato? - zwróciła się z powrotem do ojca.
- Nie, nie, wręcz przeciwnie, zapraszam was obie, chociaż widzę, że moja żona woli raczej...
- Żoną jestem tylko na papierze i właśnie mam zamiar wystapić o rozwód, więc przestań mie tak nazywać! - podniosła głos Monica. - Już dawno porzuciłeś mnie i swoją córkę!
- To ty wyjechałaś - przypomniał jej zmęczony oskarżeniami gospodarz.
- Możliwe, ale ty...
Kolejny potok słów kobiety przerwało wniesienie kilku smakowitych dań. Obie przybyłe były głodne, toteż posiłek upłynął w dość cichej atmosferze, nie licząc odgłosów posilania się. Dopiero potem Allisson poruszyła lawinę jednym krótkim pytaniem:
- Mówiłeś, że majordomus odszedł - czemu to zrobił? Zaoferowano mu lepszą płacę, czy nie był z czegoś zadowolony? Wybacz ciekawość, ale w końcu to należy do części twojego życia, które chcę poznać.
Abreu westchnął głęboko, wiedząc, na co naraża się, opowiadając historię przy żonie i rozpoczął streszczenie całej tej zagmatwanej sprawy.
Kiedy skończył, zapadła cisza. Nie sposób było określić wyrazu twarzy i spojrzenia Monici, to było coś pomiędzy pogardą, zażenowaniem, rozbawieniem, a przerażeniem.
- Mój Boże...- szepnęła tylko, pobladła. - Całkowicie oszalałeś.
- Miałem zostawić oboje na pastwę losu i tych hien z jej rodziny? - Eduardo usiłował bronić swojego postępowania.
- Wybacz, ale nie zostaniemy tu ani chwili dłużej - głos żony znów nabrał normalnych barw. - Allisson, zbieraj się, twój ojciec jest szaleńcem.
- Mnie się ta historia bardzo podoba - odparła z uśmiechem dziewczyna. - Jest taka romantyczna i ma w sobie coś ze średniowiecznych ballad. Tato, jesteś prawdziwym rycerzem niosącym miłość - co prawda nie sobie, ale tej nieszczęsnej dwójce - Sonyi i jej przyjacielowi. Poza tym gościsz u siebie tą drugą parę...
Jej słowa przerwało pojawienie się jednego z tymczasowych mieszkańców rezydencji.
- Witam panie! - odezwał się uprzejmie Carlos Santa Maria, on to był bowiem. - Nazywam się...
- Znam pana nazwisko - weszła mu w słowo Monica, starając się nie pokazać po sobie, jakie wrażenie wywołał w niej widok tego mężczyzny. - Co prawda mój mąż nie przyznał się, że jego gościem jest ktoś tak znakomity, ale właśnie skończył streszczać pańską historię.
- Pani mąż? - zdziwił się Carlos, siadając na fotelu.
- Tak, obecny tu Eduardo Abreu, to mój nieszczęsny małżonek, Allisson to jego córka. Przed chwilą poznałyśmy w skrócie kilka szczegółów z pańskiego życia. Oraz życia pańskiej córki, bo domyślam się, że Sonya to właśnie ona?
Monica postanowiła działać ostrożnie podczas tej rozmowy, nie była pewna, jak Santa Maria zapatruje się na znajomość Sonyi z tym...jak mu tam było? Nieważne, liczy się tylko człowiek przed nią. Ale, mój Boże, kto by się spodziewał, kogóż ona tu spotka! Dlaczego Abreu opowiadając o tym wszystkim używał tylko imion, a nie nazwisk?
- Zgadza się, to ona. Nie wiedziałem, Eduardo, że masz córkę...Ani żonę. - Carlos zwrócił się do gospodarza.
- Jestem ci winien wyjaśnienia. O ile Monica pozwoli mi ci wszystko opowiedzieć, zaraz się wszystkiego dowiesz.
I znów Abreu musiał w kilku słowach streścić czyjeś życie, tym razem swoje.
- Poprosiłem, żeby chociaż Allisson tutaj została, ale Monica nie chce się zgodzić - zakończył potem właściciel domu.
- Wydaję mi się...- odezwała się ona. - Chyba możemy skorzystać z zaproszenia.
- Słucham? - spytali równocześnie Eduardo i Allisson. - Jeszcze sześć minut temu byłaś temu zdecydowanie przeciwna! - zdziwił się jej mąż.
- Powiedzmy, że sytuacja się zmieniła. Pomieścisz nasz wszystkich, prawda?
- Tak, oczywiście - odparł zaskoczony Abreu. Nie pojmował, o co chodzi jego żonie, był jednak szczęśliwy, że spędzi więcej czasu z córką - o ile Monica nie będzie mu w tym przeszkadzać. Nie zauważył lisiego wyrazu twarzy kobiety.
- A Andrea? - spytał potem, już przy herbacie i winie, Eduardo. - Nie wstała jeszcze? I co się dzieje z Juanem, wczoraj cierpiał na ból brzucha, prawda?
- Juan od kilku minut myje samochód, widziałem go, jak wychodził tylnim wyjściem. Przywitał się z ogrodnikiem i zabrał się do pracy - odrzekł Santa Maria. - Andrea za to zamknęła się w drugim pokoju i nie odzywa do mnie ani słowem. Niezupełnie zgadza się z postanowieniami mojej córki i moimi.
- Przykro mi to słyszeć - wtrąciła się Monica. - Rozumiem, że zamierza przekonać Sonyę, aby ta zapomniała o tej...hm, niezwykłej przyjaźni?
- Tak, w przeciwieństwie do mnie. Ja sam nie widzę w tym nic złego.
- Fascynujące...- pani Abreu ledwo powstrzymała się od powiedzenia słowa "Wariat" i kontynuowała słodkim tonem: - Oddany ojciec zgodzi się na wszystko dla szczęścia córki. Nawet na dosyć...ekscentryczne zachowania.
Antonio de la Vega tego dnia również wstał nieco późno, sam nie wiedząc, czy ma zamiar udać się na to przyjęcie, czy nie. Nie miał za bardzo ochoty na rozmowę na swój temat, ani tym bardziej Luisa, za którym coraz mocniej tęsknił. Z drugioej strony czemu nie? Jeśli zacznie bywać w świecie, może to przekona policję i tych wszystkich, którzy decydują o jego życiu, aby oddali mi chłopca z powrotem pod opiekę i wreszcie zazna szczęścia?
Już przy drzwiach, elegancko ubranego i z głębokim postanowieniem dobrej zabawy, zatrzymała go roześmiana Viviana:
- A gdzież to się wybierasz, Antonio? Tak dawno nie widziałam cię w tym stroju, co to za okazja?
- Idę odpocząć w gronie znajomych - odrzekł spokojnie.
- W gronie znajomych? Ty masz jakichś...Och, przepraszam, wybacz, zdziwiłam się po prostu - dodała szybko, widząc minę de la Vegi. W końcu to on był właścicielem domu - na razie, trzeba dodać - i nie mogła z nim zadzierać.
- Owszem, mam, a kilku również dzisiaj poznam. Co sprawiło, że masz taki cudowny humor, jeśli można spytać?
- Rozwiązanie pewnego palącego problemu. Już nigdy na ten dom nie padnie żaden cień.
- Cieszę się bardzo - mruknął niezbyt zainteresowany Antonio i wyszedł, nie mając pojęcia, o czym mówi ta kobieta...ani o śmierci Hectora Pereza, prawnego opiekuna Luisa.
W tej samej chwili do salonu wszedł Felipe, trzymając w dłoni szklankę z drinkiem. Viviana zauważyła, że były szwagier ostatnio pije coraz częściej, ale nie skomentowała tego.
- De la Vega wyszedł? - spytał mężczyzna.
- Tak, na spotkanie z przyjaciółmi, jak mi powiedział.
- A on ma jakichś? - zdziwił się Felipe, zupełnie, jak przed chwilą Viviana. - Na całe szczęście użył rodzaju męskiego. Jakież to byłoby nieszczęście, gdyby twój przyszły zięć zadawał się z kobietami, prawda?
- Mój przyszły zięć? Nie rozumiem. Czy ty chcesz...
- Jak najbardziej. - Felipe podszedł do stolika i dolał sobie alkoholu. - Jest bogaty, posiada ten dom i firmę Carlosa, która zresztą praktycznie sama się kieruje, dosyć przystojny, a co najważniejsze, łatwo nim sterować.
- Ale jest siedemnaście lat starszy od Sonyi!
- I co z tego? - spytał krótko Felipe, wychylając drinka jednym łykiem. - Ty zadawałaś się z Gregorio, który jest starszy od ciebie o dwadzieścia dwa lata, Sonya z facetem - o ile to coś można było nazwać facetem - o dwadzieścia siedem. Widzę, że obie szukałyście swoich ojców.
- Bardzo śmieszny żart, były szwagrze. A skoro już o tym mowa, kiedy zamierzasz uprawomocnić nasz związek? - przysunęła się bliżej mężczyzny ze spojrzeniem świadczącym o gorącej namiętności pulsującej jej w żyłach.
- Nie wiem. Mam dziwne wrażenie, że nie mówisz mi wszystkiego. Jak tylko dowiem się, o co chodzi, ocenię to, co przede mną ukrywasz i wtedy dam ci odpowiedź, czy ślub w ogóle nastąpi.
Pozostawił ją samą w pomieszczeniu, z walącym sercem i strachem - jakim cudem Felipe coś podejrzewał? Czyżby Bolivares...Nie, to niemożliwe...
Simone Bertolucci widział już w życiu wiele rzeczy, ale ten ktoś siedzący przed nim budził conajmniej watpliwości co do prawdziwości swoich słów. Jednakże mówił o zaginięciu Alejandra Villara, a tego z pewnościa trzeba było posłuchać. Nawet, jeśli zeznający opowiadał trzesącym się glosem, a twarz miał skrytą pod kapturem. Dłonie przybysza były ledwo widoczne, komisarz dojrzał tylko przez ułamek sekundy jakieś dziwne blizny.
- I nic pani nie słyszał? Dziwne - zwątpił nagle Bertolucci. - Poza tym jest pan bardzo zdenerwowany, co się stało? Czyżby tak przejął się pan zaginięciem pańskiego...kuzyna, zgadza się?
- Tak, ja...To jedyna rodzina, jaką mam, niedawno dopiero mogłem z nim porozmawiać o...wielu sprawach. Mieliśmy sobie jeszcze wiele do powiedzenia, a nagle on zniknął.
- Dlaczego zgłasza to pan dzisiaj, skoro zaginął wczoraj?
- Bałem się... - wyznał cicho "Mnich".
- Czego? - głos Simone stwardniał, policjant węszył tu coś dziwnego.
- Świata. - Rodrigo nabrał tchu i postanowił wyrzucić wszystko z siebie dla dobra Alejandro. - Niech pan zobaczy.
A potem zdjął kaptur.
~ Zachowaj spokój, zachowaj spokój, to nadal jest człowiek ~ powtórzył sobie w myślach kilkakrotnie Bertolucci i powiedział spokojnie na głos: - Rozumiem. Dobrze, że przyszedł pan do nas w sprawie Villara. Zajmiemy się nim, to dla nas ważny świadek, sami chcieliśmy z nim porozmawiać. Czy miał jakichś wrogów? Czy coś pan o nim wie, biorąc pod uwagę fakt, że poznaliście się nie tak dawno?
Antonio wszedł nieco nieśmiało do środka domu rodziny Gambone, mial wrażenie, że zaraz opadnie go tłum gości i zacznie zasypywać pytaniami na temat jego prywatnych spraw. Nic takiego jednak się nie stało, w salonie znajdowały się tylko Dolores i jej córka.
- Witaj! - powitała go matka Gracieli, uśmiechając się szeroko. - Cieszę się, że zgodzileś się zaszczycić nasze skromne progi. Usiądź, zaraz przyniosą coś do picia. Zostawię was na chwilkę, muszę coś załatwić w kuchni.
De la Vega rozejrzał się wokoło, onieśmielony jescze bardziej. Naprzeciwko niego siedziała Graciela, ubrana dosyć - przynajmniej jak dla niego - wyzywająco - ale atrakcyjnie.
- Czy wszyscy się spóźniają? - zapytał dość niezgrabnie.
- Ależ nie - uslyszał od dziewczyny. - Musi nam pan wybaczyć ten mały podstęp. Będziemy tylko w trójkę, pan, moja matka i ja. Obiecuję, że nie będzie się pan nudził.
Raul się wahał. Miał w ręce telefon, chociaż wiedział, że to, co chce zrobić, jest złe. Jednym ruchem, jednym posunięciem zniweczyłby plan, który kosztował go tyle wysiłku, tak wiele organizacji, a na dodatek musiał skrzywdzić kilka osób. Właśnie dlatego z jednej strony się bał, a z drugiej pragnął zrobić to, co przed chwilą przyszło mu do głowy. Wreszcie wybrał numer i poczekał, aż po drugiej stronie ktoś się zgłosi. Odebrała młoda kobieta, poznał ją od razu, choć głos miała smutny.
- Tak, słucham?
Nabrał tchu i otworzył usta. Niech się dzieje, co chce, Maribel ma prawo wiedzieć, że chłopak, którego tak ukochała, żyje.
Koniec odcinka 166 |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:17:35 08-05-09 Temat postu: |
|
|
Andrea stroi fochy? ;>
To sobie Felipe wymyslil - Sonya żoną Antonia! I po raz kolejny byłaby rywalką Gracieli - tylko że teraz chyba mimowolną |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:01:41 08-05-09 Temat postu: |
|
|
Owszem, Andrea stroi fochy - czyżby to pierwszy krok na drodze do kryzysu? A Felipe mówił, że ma kandydata i go znalazł - wyobraź sobie teraz reakcję Sonyi, jak się dowie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:38:27 09-05-09 Temat postu: |
|
|
I dziś nic nie było o Sonyi i Ricardo... Intryguję mnie ten Ricardo, naprawdę.
Tak samo jak mnich. Chciałabym wiedzieć jak wygląda dokładnie jego twarz;)
Fajnie, że Allison i jej matka przyjechały do Eduardo. Polubiłam tę dziewczynę
Viviana i Felipe rozwalili mnie tym "To on w ogóle ma przyjaciół?" co dotyczyło Antonio.
Intrygująca końcówka... Ciekawe, czy Raul w końcu zdradzi Maribel, że żyje. I jak ona na to zareaguje... Swoją drogą powinien też powiedzieć o tym Gregorio. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:21:25 09-05-09 Temat postu: |
|
|
Bloody napisał: | I dziś nic nie było o Sonyi i Ricardo... Intryguję mnie ten Ricardo, naprawdę. |
Niedługo wrócimy do Sonyi. Wątek Ricardo...cóż. Mogę tylko obiecać, że będą przecieki na temat jego losu - to znaczy tego, czy żyje, czy nie.
A propos Rodrigueza. Takie małe coś . To tak, jakby przedzielić kartkę papieru długą pionową kreską i napisać tak:
LEWA STRONA KARTKI - WNIOSKI WSKAZUJĄCE NA ŚMIERĆ RICARDO:
- Francisco Velasquez nienawidził Rodrigueza
- FV miał go ostatnio w swoich rękach
- FV miał przy sobie broń
- Ricardo był osłabiony po ciosie nożem
PRAWA STRONA KARTKI - WNIOSKI WSKAZUJĄCE, ŻE RICARDO ŻYJE:
- Rodriguez często miał niesamowite szczęście
- Francisco często kłamał
- Nikt jeszcze nie widział trupa
Wyszło 4:3...Nie, ja nic nie sugeruję ;D. Wiecie, że u mnie wszystko jest możliwe .
Bloody napisał: | Tak samo jak mnich. Chciałabym wiedzieć jak wygląda dokładnie jego twarz;) |
Yy...Bardzo chętnie bym się z Tobą podzieliła moją wizją, ale nie umiem rysować, a takiego zdjęcia chyba nigdzie nie znajdę - a szkoda ;((.
Bloody napisał: | Fajnie, że Allison i jej matka przyjechały do Eduardo. Polubiłam tę dziewczynę |
Cieszę się . Tylko nie żal Ci Edka po tym, jak go Monica traktuje? .
Bloody napisał: | Viviana i Felipe rozwalili mnie tym "To on w ogóle ma przyjaciół?" co dotyczyło Antonio. |
Ich stosunek do Antonia można opisać jednym słowem - "Przeszkoda". Zdziwili się, bo oni sami nim pogardzają. Do czasu...
Bloody napisał: | Intrygująca końcówka... Ciekawe, czy Raul w końcu zdradzi Maribel, że żyje. I jak ona na to zareaguje... Swoją drogą powinien też powiedzieć o tym Gregorio. |
A tego już nie powiem . Z ostatnim zdaniem się zgadzam, ale czy wtedy to byłoby dobre dla planu Raula i matki - kto to wie.... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|