Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 52, 53, 54 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:22:03 05-02-09    Temat postu:

Bloody napisał:
Przeczytałam wszystko:)


.

Bloody napisał:
Aj, tylko nie to:( Nie mów, że Andrea straciła dziecko! Już drugie martwe dziecko w tej telenoweli.... Przedałoby się, żeby któreś się urodziło.


Straciła. Niestety.

Bloody napisał:
Być może Sonya teraz jest w ciąży z Ricardo... Mam nadzieję, że dotrwa w tej ciąży do końca.


Może tak...a może nie .

Bloody napisał:
Gratuluję pomysłu na scenę, której akcja toczy się na cmentarzu. Jak ja to sobie wszystko pięknie wyobraziłam:) Uwielbiam takie scenerie.


Dziękuję . Mroków będzie więcej...Już niedługo. Przecież trzeba sprawdzić, kto leży w grobie . Zresztą nie tylko "wystąpi" cmentarz.

Bloody napisał:
Na dodatek okazało się, że trup leżący w grobie Francisco ma piwne oczy zamiast błękitnych... Czyli moje przypuszczenia potwierdziły się. Francisco żyje:D Teraz dopiero bedzie się działo.


OK, skoro już wszyscy się domyślili - tak, Velasquez żyje. I widzę, że spora część osób już wie, gdzie jest Francisco .

Bloody napisał:
Maribel mnie zaskoczyła. Zawsze wydawała mi się grzeczną dziewczynką. Kolejna metamorfoza? I ciekawe, co stało się z Raulem. Mam nadzieję, iż biedaczek jeszcze żyje. Zawsze go lubiłam... Choć patrząc na jego nastawienie, gdy jechał do USA, mam wątpliwości.


O Raulu w 134 odcinku będzie.

Bloody napisał:
Diego znalazł swojego syna. Ech, jakie on ma o nim złe zdanie:/ Co to za ojciec?


Nie znalazł. O tym za chwilę. A ojciec żaden - tylko biologiczny.

Bloody napisał:
Biedny Ricardo jest nieprzytomny, ale na pewno wyjdzie z tego, przecież wszyscy (Czytelnicy i Ty) go uwielbiają... Ciekawe, czy teraz ojciec z synem się pogodzą.


I tu muszę wyjaśnić - Diego poszedł do kostnicy identyfikować trupa. Na stole leży martwy człowiek. Pytanie tylko, czy tym nieboszczykiem jest RR, czy ktoś inny.

Ja owszem...Ale wiem, że niektórzy stracili sympatię do Ricardo (prawda, Lilibeth? .


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 14:25:22 05-02-09, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:33:00 05-02-09    Temat postu:

Odcinek 134

Juan Orta nie dziwił się niczemu, nawet, gdy jego nowy pan kazał mu kilka razy okrążać pewną okolicę, albo po pewnym czasie zawracać i mijać znów tą samą fontannę, co jakiś czas temu. Zauważył też, że Eduardo lubi zamykać oczy i sprawiać wrażenie śpiącego - co akurat mijało się z prawdą, bo odzywał się wtedy, gdy szofer w ogóle sie tego nie spodziewał. Był to dowód, że Abreu nie śpi, a po prostu wypoczywa w ten sposób. W pewnej jednak chwili brat Andrei musiał się upewnić, czy dobrze zrozumiał polecenie szefa:

- Jest pan pewien? Przecież to tylko jakiś żebrak.

- Zwolnij, powiedziałem. Chcę z nim porozmawiać. Jeśli się zatrzyma, zrób to samo.

Juan uczynił to, co mu kazano i zbliżył się limuzyną do wlokącego się poboczem człowieka. Mężczyzna określony jako "żebrak" nie zwrócił uwagi na samochód, szedł dalej tym samym wolnym krokiem, co poprzednio.

- Proszę pana - odezwał się Abreu, jak tylko opuścił szybę. - Proszę się na moment zatrzymać.

Dopiero wtedy tamten stanął i powoli, jakby z wahaniem, obrócił głowę w stronę Eduardo. Nie było widać nic poza piwnymi oczami, ale i one sprawiały wrażenie czymś przytłumionych, jakby człowiek ten znajdował się pod wpływem jakichś środków odurzających. Ubranie...trudno to coś nazwać ubraniem, raczej były to stare szmaty narzucone na zgarbione plecy, w ręce coś nieokreślonego, wyglądającego na zardzewiały nóż.

- Czego? - burknął zaczepiony.

- Opowiedz mi. Opowiedz mi, czemu żebrzesz.

- Bo jestem biedny! - najwyraźniej człowiek ten nie był nastawiony zbyt przyjaźnie.

- Rozumiem. - Abreu nawet się nie zirytował. - Ale co cię do tego doprowadziło, przecież nie urodziłeś się żebrząc, prawda?

- Jasne, że nie. Ale...- mężczyzna podrapał się po masce zakrywającej resztę oblicza, mówiąc dalej przytłumionym z powodu materiału na ustach głosem. - Jakby to powiedzieć...Czasem zdarza się, że tracimy to, co było dla nas najważniejsze.

- Masz rację - odrzekł Eduardo, zachowując się, jakby rozmawiał z równym sobie w salonie. - Czym było to, co ty straciłeś?

- A co cię to obchodzi? Wracaj do swojej limuzyny, dupku!

- Cały czas w niej siedzę - spostrzegł trzeźwo Abreu. - Czy nie wydaje ci się, że gdybyś chciał, mógłbyś zmienić swoje życie?

- A niby jak? - zarechotał obdartus. - Co mógłbym niby zrobić?

- Hm...Na przykład możesz uważać spotkanie ze mną za zrządzenie losu. Mam dziś w miarę dobry humor - może akurat dziś padło na ciebie i przyjąłbym cię do pracy jako - powiedzmy - ogrodnika?

- Nie, proszę pana. Nie dam się nabrać na głupie żarty - żebrak obrócił się i miał zamiar odejść, ale Abreu zawołał jeszcze za nim:

- Być może kiedyś tego pożałujesz. Mój szofer pracuje u mnie od niedawna i nie narzeka, prawda, Juan?

Obdarty mężczyzna obrócił się powoli i spojrzał przenikliwie na brata Andrei. Podszedł tak blisko, że Orta machinalnie się odsunął, sądząc, że zaraz owionie go smród. Nic takiego jednak się nie stało, żebrak patrzył tylko, aż w końcu się odezwał.

- Nazywasz się Juan? - spytał.

- Tak - odparł z godnością szofer.

- Juan...- powtórzył mężczyzna. - Jesteś zadowolony z tej pracy?

- Tak, nawet bardzo. Tym bardziej, że dzięki temu uszczęśliwię i moją siostrę.

- Siostrę...Jak ma na imię?

Juan nie miał ochoty na jakiekolwiek dyskusje z tym wrakiem człowieka, ale gdy spojrzał w lusterko, Abreu kiwnął mu głową i szofer nie miał wyjścia.

- Andrea - mruknął pod nosem Orta.

- Juan i Andrea - powtórzył jak echo żebrak. - Pilnuj jej. Kto wie, czy i ty nie stracisz tego, co kochasz. A jeśli tak się stanie, zastanów się, czy nie spotkała cię kara - czy i ty kiedyś nie porzuciłeś czegoś ważnego...

Po czym odszedł.

- Hm...- odezwał się chwilę później Eduardo. - Trzeba przyznać, że dał ci mądrą radę. Powiesz mi, czym było to coś, co porzuciłeś?

- Nic takiego nie było! - zaprotestował gwałtownie Juan i mocniej ścisnął kierownicę. - Nic takiego nie było...- powtórzył nieco ciszej.

- W takim razie ruszaj - polecił Abreu i za moment samochód potoczył się w stronę rezydencji. Orta nie przyznał się, że dziwne spotkanie wywołało w nim nieokreślony niepokój...Bał się...bał się tej dziwnej...przepowiedni?

Szpital, białe sale, pośpiech lekarzy, cały ten zgiełk do niej nie docierał. Nie chcieli jej na razie nic powiedzieć, mijali tylko z poważnymi minami, co jakiś czas poprawiając kroplówkę, podając jakiś zastrzyk, zmieniając się jakby oglądała obrazy, a nie żywych ludzi - mimo to wiedziała. Andrea Monteverde wiedziała - straciła dziecko. Już nigdy nie pojawi się na świecie potomek Raula i jej - bo umarł, bo odszedł w postaci plamy krwi na hotelowym łóżku. Dziecko zrodzone z pragnienia dokuczenia Carlosowi Santa Marii, dziecko śmiertelnie chorego ojca...dziecko mające jeszcze kilka dni temu przyszłość - ponurą, bo przepełnioną bólem niepełnosprawności, ale przyszłość - a teraz nie miało już nic. Czy cierpiała? Nie. Była pusta tak samo w środku, jak i na zewnątrz. Carlos...Miała przecież jego miłość, poza tym nie będzie musiała spoglądać w oczy chłopczyka - lub dziewczynki - i tłumaczyć mu, że jego prawdziwym tatą jest Raul Monteverde - dlaczegóż więc tak się czuła? Czy spodziewała się, że nadchodzi okres bólu, a utrata dziecka to tylko wstęp, początek, uwertura do prawdziwego przedstawienia, czy po prostu otumaniły ją środki uspokajające? Cokolwiek było prawdą, Andrea w tej chwili myślała tylko o jednym - o śmierci.

I w tym zgadzała się z Gregorio. Ojciec Andrei siedział teraz w swoim gabinecie, obok, na podłodze, leżały resztki jego telefonu komórkowego - nie pamiętał nawet, kiedy go zgniótł. Papiery rozrzucone po całym pomieszczeniu, ważne dokumenty potargane, a sam Gregorio? Włosy w nieładzie, na twarzy wyraz przeraźliwego bólu, łzy cieknące po policzkach, a wzrok błędny i zmącony.

- Synu...Do jasnej cholery, Raul, dlaczego?! Synu!

A potem huk kolejnej szklanki rozbijanej o ścianę, kolejne szkło, później znów ten sam ruch - sięgnięcie na biurko po nowy puchar, wlanie świeżej porcji alkoholu i znów dostarczenie go do gardła, a potem do organizmu.

- Synu! - krzyk niósł się po pustych pokojach - tak pustych, jak teraz serce Monteverde. - Synu!

Raul nie żył. Ten fakt, tak prosty, a zarazem tak bolesny, wbijał mu się w duszę raz i jeszcze raz. Telefon, ten leżący teraz wzgardzony na dywanie, zmienił jego życie. Barbara, szlochająca i Maribel - poważna, spokojna - przynajmniej w głosie, choć Gregorio domyślał się, co dziewczyna przeżywa. Leczenie, wyjazd za granicę - to wszystko było niczym. A najgorszy już nie był sam fakt śmierci - ale to, że jego syn - bo był nim, do diabła, chociaż Monteverde go nie stworzył! - że Raul tuż przed zgonem wymówił jedno imię - "Andrea". Wiedział, że umiera, czuł to, ale nadal kochał kogoś, kto go tak potwornie zdradził.

- Zapłacisz mi za to! Zapłacisz mi za to, suko! - Monteverde skierował te słowa do własnej córki, Andrei.

W tej samej chwili ciało osoby, którą tak przeklinał, przeszył bolesny skurcz. Nie zareagowała nawet mrugnięciem oka. Straciła tylko przytomność. Odzyskała ja kilkanaście minut później, ale do końca życia nie zapomni tego uczucia - jakby ktoś wsadził jej rękę w żołądek i wykręcił we wszystkie strony. Wiedziała też jedno - jakimś cudem, kiedy była nieprzytomna, przed jej oczami pojawiały się obrazy. Pamiętała je nadal, kiedy już była świadoma. Twarze ludzi - wszystkich tych, których kiedykolwiek skrzywdziła. Carlos, Raul, Ricardo, Sonya, nawet Juan - oni do niej przyszli i patrzyli z wyrzutem, często ze łzami w oczach.

- Nie...- szepnęła, gdy się obudziła. - Nie poddam się marom. Wyjdę za Carlosa i nikt nie stanie mi na drodze. A jeśli ktoś mi się sprzeciwi...znajdę sposób, by go zniszczyć.

Juan Orta z rosnącym strachem słuchał informacji, że jego siostra poroniła i znajduje się w szpitalu. Poprosił Eduardo Abreu o pozwolenie wyjścia - gospodarz nawet zaoferował mu własny samochód, dlatego szofer był mu bardzo wdzięczny - i teraz pędził w wozie należącym do pracodawcy, zbliżając się do budynku, gdzie leżała Andrea. W głowie dudniało mu jedno: "Juan i Andrea. Pilnuj jej. Kto wie, czy i ty nie stracisz tego, co kochasz. A jeśli tak się stanie, zastanów się, czy nie spotkała cię kara - czy i ty kiedyś nie porzuciłeś czegoś ważnego...".

Nadszedł nowy dzień. Dzień, w którym Gustavo, Manolo, Carlos i Pedro zamierzają uciec z więzienia. Jeden, by odszukać Maribel Moreni, drugi by się zemścić na własnej żonie, trzeci by skrzywdzić kogoś, kto uratował kilka razy życie jego córce - o ile Rodriguez już nie był martwy, a czwarty po to, by chronić przyjaciela. Jak na ironię, przyjacielem tym był właśnie Ricardo, ten sam, którego tak znienawidził Carlos Santa Maria. Któremu z nich się powiedzie? Kto wypełni swoją misję...a kto zginie?

Koniec odcinka 134
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:48:51 07-02-09    Temat postu:

Swietny odcinek
Ach to spotkanie żebraka. Swietne. A Andrea robi sie coraz bardziej Podła
Ale odcinek świetny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:16:54 07-02-09    Temat postu:

Ciekawi mnie postac tego żebraka.. była tylko na potrzeby tego odcinka? Przez chwilę pomyslalam, ze to Ricardo.
Co Juan mógł porzucić? Albo kogo? Przychodzi mi na myśl tylko Rosa - a właśnie, co z nią? Pracuje w rezydencji Santa Maria, tzn. teraz już de la Vega?
Szkoda teraz bliskich Raula Tak się wszyscy starali, ciągle żyli tą nadzieją, a tu on umiera i to jeszcze z "Andrea" na ustach.. jednocześnie dziecko jego i Andrei umarło, on też musi cierpieć, tyle, że.. ona cierpi na swój sposób, stała się taka.. zimna.

Co do ostatniego akapitu, to stawiam na śmierć Manolo.. Za to Gustavo moim zdaniem odnajdzie Maribel i wtedy zrobi się ciekawie ;D
I coś mi się wydaje, że Carlos i Pedro nie będą mieli za dużo do roboty przy Ricardo.. lub przy jego ciele.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:31:18 07-02-09    Temat postu:

mili~*~ napisał:
Swietny odcinek
Ach to spotkanie żebraka. Swietne. A Andrea robi sie coraz bardziej Podła
Ale odcinek świetny


Gracias .

Lilibeth napisał:
Ciekawi mnie postac tego żebraka.. była tylko na potrzeby tego odcinka? Przez chwilę pomyslalam, ze to Ricardo.


To był żebrak. Pogadał, pogadał i poszedł . A ja mam pytanie - czemu tylko przez chwilę? Czyżbys trafiła na jakiś element, który przekonał Cię, że to nie on?

Lilibeth napisał:
Co Juan mógł porzucić? Albo kogo? Przychodzi mi na myśl tylko Rosa - a właśnie, co z nią? Pracuje w rezydencji Santa Maria, tzn. teraz już de la Vega?


Owszem, pracuje. I jeszcze wróci. A co lub kogo porzucił Juan...heh .

Lilibeth napisał:
Szkoda teraz bliskich Raula Tak się wszyscy starali, ciągle żyli tą nadzieją, a tu on umiera i to jeszcze z "Andrea" na ustach.. jednocześnie dziecko jego i Andrei umarło, on też musi cierpieć, tyle, że.. ona cierpi na swój sposób, stała się taka.. zimna.


Kochał ją do końca. A w Andrei wraz z dzieckiem umarło wszystko, co dobre.

Lilibeth napisał:
Co do ostatniego akapitu, to stawiam na śmierć Manolo.. Za to Gustavo moim zdaniem odnajdzie Maribel i wtedy zrobi się ciekawie ;D


Nie odpowiem . A w ogóle co wg Ciebie chce Gustavo od Maribel?

Lilibeth napisał:
I coś mi się wydaje, że Carlos i Pedro nie będą mieli za dużo do roboty przy Ricardo.. lub przy jego ciele.


Rozumiem, że uważasz, że Ricardo nie żyje, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:21:28 07-02-09    Temat postu:

Ech, jak mogłaś uśmiercić Raula:(

Ciekawa scena z tym żebrakiem. Obstawiam, że jest nim Ricardo albo Francisco. Swoją drogą z Abreau naprawdę jest wielki altruista. Mało komu, by się tak chciało zaczepiać żebraka i jeszcze oferować mu pomoc.

Ja myślę, że Andrea jest tak naprawdę smutna z tego powodu, że straciła dziecko (Każda matka wtedy cierpi, nawet jeśli dokonuje aborcji). Tylko dziewczyna po prostu nie chce się do tego przyznać sama przed sobą.

Gregorio mnie zdziwił z tą suką... Chyba powinien bardziej kochać Andreę od Raula, bo syn w końcu był adoptowany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:24:00 07-02-09    Temat postu:

Bloody napisał:
Ech, jak mogłaś uśmiercić Raula:(


Przepraszam ;/. Ale to bylo konieczne do dalszego watku.

Bloody napisał:
Ciekawa scena z tym żebrakiem. Obstawiam, że jest nim Ricardo albo Francisco. Swoją drogą z Abreau naprawdę jest wielki altruista. Mało komu, by się tak chciało zaczepiać żebraka i jeszcze oferować mu pomoc.


Ricardo...Druga osoba, ktora to podejrzewa.... Abreu to ekscentryk, on ma rozne dziwne pomysly...

Bloody napisał:
Ja myślę, że Andrea jest tak naprawdę smutna z tego powodu, że straciła dziecko (Każda matka wtedy cierpi, nawet jeśli dokonuje aborcji). Tylko dziewczyna po prostu nie chce się do tego przyznać sama przed sobą.


Bardzo mozliwe.

Bloody napisał:
Gregorio mnie zdziwił z tą suką... Chyba powinien bardziej kochać Andreę od Raula, bo syn w końcu był adoptowany.


Ale Raul nie zniszczyl nikomu zycia i caly czas byl przy ojcu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:54:28 07-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
A ja mam pytanie - czemu tylko przez chwilę? Czyżbys trafiła na jakiś element, który przekonał Cię, że to nie on?

Noo.. nie, ale tak tylko przez chwilę mi się przemknęło.. Mam nową teorię ;D Ale na koncu postu ją napiszę

BlackFalcon napisał:
A w Andrei wraz z dzieckiem umarło wszystko, co dobre.

I właśnie to jest takie.. smutne Ja wciąż pamiętam ją jako tą nieśmiałą dziewczynę, pracującą w domu Santa Maria, czytającą z zachwytem powieść Carlosa, zauroczoną Felipe..

BlackFalcon napisał:
A w ogóle co wg Ciebie chce Gustavo od Maribel?

Hmm.. wydaje mi się, że będzie to wątek w stylu Andrea & Ernesto, tylko trochę mniej ostry, tutaj będzie więcej słów.. tak myslę

BlackFalcon napisał:


Rozumiem, że uważasz, że Ricardo nie żyje, prawda?

Nie, inaczej - (i to jest wlasnie moja nowa teoria ) otóż był taki tekst, jakoby Ricarda postrzelono.. więc ludzie myslą, ze nie zyje.. ale tymczasem zyje ;D


Ostatnio zmieniony przez Lilijka dnia 21:55:53 07-02-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:31:13 07-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
A ja mam pytanie - czemu tylko przez chwilę? Czyżbys trafiła na jakiś element, który przekonał Cię, że to nie on?


Lilibeth napisał:
Noo.. nie, ale tak tylko przez chwilę mi się przemknęło.. Mam nową teorię ;D Ale na koncu postu ją napiszę


OK .

BlackFalcon napisał:
A w Andrei wraz z dzieckiem umarło wszystko, co dobre.


Lilibeth napisał:
I właśnie to jest takie.. smutne Ja wciąż pamiętam ją jako tą nieśmiałą dziewczynę, pracującą w domu Santa Maria, czytającą z zachwytem powieść Carlosa, zauroczoną Felipe..


Też to pamiętam...Zobaczcie, jak ludzie się zmieniają ;/.

BlackFalcon napisał:
A w ogóle co wg Ciebie chce Gustavo od Maribel?


Lilibeth napisał:
Hmm.. wydaje mi się, że będzie to wątek w stylu Andrea & Ernesto, tylko trochę mniej ostry, tutaj będzie więcej słów.. tak myslę


Czyli że byli kiedyś parą?

BlackFalcon napisał:
Rozumiem, że uważasz, że Ricardo nie żyje, prawda?


Lilibeth napisał:
Nie, inaczej - (i to jest wlasnie moja nowa teoria ) otóż był taki tekst, jakoby Ricarda postrzelono.. więc ludzie myslą, ze nie zyje.. ale tymczasem zyje ;D


Powiem tak - człowiek, którego postrzelono, trzyma teraz w ręce rysunki pewnych osób, miejsc itp. i leży na posterunku - martwy. Diego Rodriguez właśnie odpowiedział na pytanie, czy jest to jego syn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 23:58:43 07-02-09    Temat postu:

Przeczytałem na razie tylko 40 odcinków. Jutro mam nadzieję, że uda mi się jeszcze trochę nadrobić, ale później mam szkołę i już wolniej będzie mi szło nadrabianie Mam nadzieję, że zrozumiesz. Dlatego już teraz komentuję przeczytane 40 odcinków. Nie wiem od czego zacząć, może od tego, że akcja jest non stop, nasi bohaterowie nie mają wytchnienia, nigdy nie wieje nudą. Zawsze coś się dzieje… Telenowela z pozoru bardzo klasyczna, on bogaty, ona biedna. Powoli się w sobie zakochują, ale coś stoi im na przeszkodzie do szczęścia. Własny upór, ale i osoby „trzecie”. Czytelnik ma takie odczucie tylko do czasu, szybko przekonuje się, że cała historia przybiera całkiem inny bieg i obraca się o 180 stopni. To, co nap oczątku wydawało się oczywiste, teraz jest nie do pomyślenia. Tyle niewyjaśnionych tajemnic, sekretów, niedopowiedzeń. Tak dużo, że teraz nie wiem od czego zacząć… hm, myślę, że najlepiej będzie, kiedy zacznę od początku

Tak więc „PiM” to z pozoru niczym nie wyróżniająca się historia. Carlos to biedny, skrzywdzony przez świat i ludzi, którzy go otaczają człowiek. Żyje w kłamstwie, z wyimaginowanym spojrzeniem na swoje życie. Bezgranicznie ufa swojej podłej żonie, której gotów byłby poświęcić własne życie, co zresztą zrobił. Ta w między czasie zaspakaja swoje erotyczne pragnienia ze swoim szwagrem i czyha na życie zmarnowanego, niekochanego przez nią męża razem z córką i wspomnianym wcześniej bratem Carlosa. Jedynym światełkiem w tunelu okazuje się naiwna, bojaźliwa dziewczyna, o łabędzim sercu. Mowa tutaj o „typowej” protagonistce, Andrei. Dziewczyna wnosi do życia swojego pana słonce, radość, o której mężczyzna już zapomniał. Dzięki niej, Carlos znowu czuje się wartościowym i potrzebnym człowiekiem, wciąż ślepo wierzącym swojej nikczemnej żonie. Kiedy Viviana podejmuje pierwszą próbę zabójstwa swojego ciężaru, cała wina spada na niczego nieświadomą opiekunkę Santa Marii. Kiedy dziewczyna próbuje pomóc przejrzeć wówczas już ukochanemu mężczyźnie na oczy, ten obwinia ją o wszystko. Zraniona kobieta, przyjmuje się w domu największego wroga swojego ukochanego… wtedy historia zaczyna nabierać coraz to większych rumieńców. Poznajemy nowych bohaterów... Juan, brat dziewczyny próbuje jej pomóc. Gotów oddać za nią wszystko idzie do Carlosa i mówi mu prosto w twarz, co o nim myśli. Carlos również tęskni za bratnią duszą, ale Andrea boi się mu ponownie zaufać. Żeby zakochani mogli znowu być razem, najpierw musi dojść do tragedii… Viviana wreszcie realizuje swój plan i znowu usiłuje pochować męża. Kolejna nieudana próba… Masz Ci los! Wtedy Andrea gotowa sama pogorszyć swój stan zdrowia idzie do szpitala, do ukochanego i ich miłość rozkwita. Carlos wreszcie przyznaje się do uczucia, jakim darzy byłą opiekunką, ale nadal istnieje zagrożenie śmiercią. Do tego wszystkiego, Viviana, która nadal mąci mężowi i rani go, jak tylko to jest możliwe, poprzez wyjawienie wszystkich swoich sekretów. Carlos coraz bardziej zagłębia się w chorobie. Do tego wieść o tym, że ukochana córka nie jest jego, całkowicie odebrała mu chęć do życia. Ale nadal może liczyć na ukochaną Andreę, ale do czasu. Felipe wyjawia ciemne strony Carlosa przed miłościwą opiekunką i grozi, że Santa Maria wyląduje w więzieniu. Andrea poświęca swoją miłość i postanawia zapomnieć o ukochanym, a także przechodzi całkowitą metamorfozę! O’ulala! Toż to się porobiło. Z wrażenia Kyrtap tylko oczy szerzej i szerzej otwierał, kiedy widział, co to wyczynia panna Orta! Kobieta stała się zimna, godna posunąć się do wszystkiego, byle osiągnąć cel. Uwiodła Raula, „gardzi” Carlosem, choć w głębi duszy wciąż o nim myśli. Najlepsze przed nami... okazuje się, że Gregorio, odwieczny wróg Carlosa jest ojcem Andrei. Na jaw wychodzą zbrodnie z przeszłości Carlosa – czy się ich dopuścił? Andrea całkowicie zamyka rozdział związany z Carlosem. Staje się oschła, nawet dla brata, który tak ją uwielbia. Wychodzi za mąż bez miłości… Carlos wciąż leczy rany po nieudanym związku. Córka wreszcie przejrzała na oczy, stara się zmienić. Chce chronić ojca. Santa Maria wreszcie czuje, że jest ojcem… I wtedy staje się najmniej oczekiwane… Juan strzela Felipe! Wcześniej jeszcze do Carlosa przychodzi jego odwieczny wróg De La Vega i prosi o pomoc przy wyleczeniu ukochanego brata (?). Dowiadujemy się też, że to nie Carlos zawinił, a Jessica miała z nim romans, a Antonio oszalał twierdząc, ze sprzedał firmę, sam to sobie wmawia. W gruncie rzeczy wszystko było zgodnie z prawem. Taka jest przynajmniej moja teoria. Luis pewnie jest tym „zmarłym” synem Carlosa i Jessici. To się Viviana zdziwi, jednak jej nieudaczny mąż, umie spłodzić syna No i na tym zakończę, swoją trochę chaotyczną wypowiedź i przejdę do konkretów…

Otóż historia bardzo mi się spodobała. Jak widzisz, przez te 40 odcinków nadal coś się działo. Carlos ma wielkie szczęście, nie wiem czy normalny człowiek już by nie wykorkował . Ale przechodząc do rzeczy:

STYL
Bez zastrzeżeń. Bardzo mi się podoba. Stosujesz piękne, poetyckie opisy… widzę też, że z odcinka na odcinek są coraz lepsze i dokładniejsze, a więc nie mam wątpliwości, że kolejne odcinki pod tym względem mnie zawiodą, no bo Twój warsztat cały czas się rozwija, nie stoisz w miejscu. Dziwi mnie, że na forum Twoja historia jest „niedoceniona”. Jak na taką historię, powinna mieć więcej czytelników i wzbudzać większe zainteresowanie. Wkurza mnie, że jakieś pseudotelcie spod znaku „REBELDE” mimo swej mało ambitnej strukturze cieszą się na forum większym poważaniem, a przecież to samo czytelnik widzi na TV4 o 19.00 od pn. do pt. … żal.pl po prostu

BOHATEROWIE
Są świetni. Zwłaszcza ich przemiany. Czasami są przerysowani, mało naturalni, ale dzięki temu stają się ciekawsi. Czytelnik przenosi się w ten niesamowity świat. Czasami wkrada Ci się chochlik w postaci nieścisłości, ale to mały pikuś. Niektóre sytuacje są mało prawdopodobne, aby miały miejsce w realnym świecie. Na przykład hart ducha Carlosa i cud z nogami. Ale dzięki temu uwielbiamy telenowele, za tę bajkowość i za to urealnienie. Człowiek przenosi się do innego, nie znanego mu świata. Bohaterowi też czasami oderwani od rzeczywistości, zwłaszcza nagłe przemiany z dnia na dzień, ale to ma swój urok.

Carlos jest trochę bezpłciowy. Na początku ślepo wierzył we wszystko, później cały czas jęczał nad swoim losem. To, że był nudny jako towarzysz życiowy muszę przyznać Vivianie rację. Chłop nigdy się nie przeciwstawił, dwa lata żył w zamknięciu, nie wiedział o czym gadać. Pojawiła się Andrea, trochę go ożywiła, ale nadal był taki gburowaty trochę. Niestety mimo młodego wieku, miałem przed oczami starszego mężczyznę, który tylko czeka na śmierć. Rozumiem, że wypadek bardzo go zmienił, ale gdyby próbował. Mężczyzna to mężczyzna, nie powinien dać sobie rządzić kobiecie (odwrotnie też nigdy nie powinno być. Każdy człowiek jest kowalem swego losu). Ale trzeba go pochwalić za wytrzymałość. Na tyle prób zabójstw, zawałów, wylewu, kalectwa, coraz lepsze ma zdrowie Może to też zasługa miłości córki, która wreszcie zaczęła go doceniać. Nie wiem też, jak on może być taki, że tak szybko postanowił być przy Vivianie. On kiedy ją potrzebował zawsze była daleko, a teraz, kiedy ona potrzebuje jego pomocy, aż rwie się do tego…

Andrea
Jak już dużo wcześniej wspomniałem, typowa protagonistka, do czasu. Później nagle zrobiła się antagonistką i to taką jedną z gorszych. Puszczalska, uwodzicielka, żądna pieniędzy, gardząca innymi, nawet własnym barem. W to, że Raul wcześniej mógł się w niej zakochać, jeszcze rozumiem, ale tego jak mógł ją kochać po przemianie nie umiem pojąć. No baba go zaślepiła Jej przemiana jest czasem bardzo nieprawdziwa, mało naturalna, przerysowana. Z dnia na dzień stała się zimna. Z cichej, szarej dziewicy, stała się ponętną suką. Wiem, że pod tą maską kryje się nadal zakochana w Carlosie kobieta, która kłamie siebie, że jest inaczej. Mam nadzieję, że pójdzie wreszcie po rozum do głowy i zmieni swoje postępowanie

Chciałem się głównie na tych bohaterach skupić. Masz ich bardzo wiele, a więc dużo czasu zajęłoby mi rozpatrywanie każdego charakteru, ale mogę spróbować nad jeszcze paroma

Sonya w moim odczuciu najciekawsza postać. Jej zmiana jest bardzo zrozumiała, zauważyła, że powiernika ma tylko w „ojcu”. Na początku bardzo mnie denerwowała, jak mogła chcieć zabić własnego ojca, wtedy przecież jeszcze nie wiedziała, że nie jest jego dzieckiem. Później zdziwiła mnie jej reakcja na wieść o tym, czyją jest córką. Gdybym ja się dowiedział, nawet kiedy bym nienawidził swojego obecnego ojca, to nie wiem czy umiałbym się tak cieszyć, że cały czas żyłem w kłamstwie. Nawet teraz wiem, że kiedy rodzicie powiedzieliby mi, że byłem adoptowany, nie umiałbym im przebaczyć. Może i zachowuję się podle, w końcu oddali mi całe swoje życie, ale straciłbym do nich całkowicie zaufanie i moje stosunki z nimi diametralnie by się zmieniły. Nigdy bym się tak nie radował

Viviana
Czy ta kobieta ma w ogóle jakieś uczucia. Cechy człowieczeństwa? Ona jest zimna jak lód. Hipokrytka, pełna goryczy. Kiedy czytałem pierwszą scenę, kiedy odsłoniła mężowi zasłony, poczułem się ponownie jak przy czytaniu lektury „Tajemniczy Ogród”, gdzie Collin wreszcie po latach za sprawą swojej wybawczyni ujrzał światło. Wiem, że tutaj było inaczej, ale to nie zmienia faktu, że i tak był w klatce. Powoli traci grunt pod stopami, wcześniej wszystko uchodziło jej płazem, ale teraz zaczynają się schody. Może teraz, kiedy Carlos pomoże jej uleczyć rany po tym, jak Felipe leży w szpitalu, dojrzy, że to godny uwagi facet?

Felipe
Zimny drań Z trailera widzę, że chyba będzie miał jakiś romans z Andreą i będzie bobas? Faceta teraz postraszyło, kiedy Juan do niego strzelił… należało mu się po tylu intrygach, choć niekoniecznie to Juan musiał wymierzać sprawiedliwość Felipe knuł i knuł, ale był bardzo ciekawy. Uwielbiam jego pomysłowość i to, że zawsze ma głowę na karku…

Gregorio
Najbardziej tajemnicza osoba w całej powieści. Facet intryguje od początku. Czy rzeczywiście zgwałcił Felicję? Czy na serio jest taki podły? Widać, że był to playboy w przeszłości, kto wie, czy gdzieś jeszcze nie pozostawił jakiś dzieci Odzyskał Sonyę i Andreę, widać, że umie kochać swoje dzieci. Ale właśnie sprawa z tym gwałtem nie daje mi spokoju…

Raul
Takie ciepłe kluchy trochę Hm, kocha Andreę, ale w ogóle nie interesują go jego uczucia. Liczy się tylko ona, co z tego, że ona go nie kocha? On z nią będzie. Ja nie wiem czy bym tak umiał. Cały czas, patrząc w oczy swojej ukochanej widziałbym nie swoje odbicie, a odbicie swojego rywala. Nie byłbym takim desperatem, nie umiałbym tak się poświęcić. Hehe, widać, że niektóre „rzeczy” ma bardzo czułe Fajny klimat stworzyłaś przy namiętnych scenach, kiedy opętywało go podniecenie No ma facet jaja

Julio
Nie lubie typa. Widać, że bawi się Sonyą, która za nim szaleje. To było podłe, co powiedział jej wtedy o dziecku… coś słabo chroni Carlosa, mimo tego, co wcześniej obiecał Raulowi. A właśnie, czy jego umowa z Raulem nadal jest aktualna?

Victor
Lekarz z powołania, chciałbym takiego poznać… i się u niego leczyć. Ma świetny kontakt z pacjentami, zna się na rzeczy i godny zaufania. Widać, że dba całym sobą o swoich pacjentów.

Antonio
Jedna wielka zagadka, tak można go określić… przebywał w wariatkowie, pewno nie bez powodu. Czuję, że wmówił sobie, ze papiery były sfałszowane, że go oszukano. W gruncie rzeczy, był świadom co robi i chciał tego… nie miał kogo oskarżyć o śmierć żony i znalazł kozła ofiarnego, a także uwierzył w swoje słowa. Oszalał… jest wspaniały dla Luisa. Widać, że „bracia” się kochają. Po ostatnim odcinku, boję się, że ich szczęście może szybko się skończyć. „Rodzina” Luisa chce go z powrotem

Luis
Młody, ale ileż w nim nienawiści. Ma dopiero 12 lat, a już wyzwala w sobie takie emocje. Pod tym względem, Antonio źle zrobił, że wszczepił w niego tyle goryczy. Dzieci powinny się wychowywać w pełnym domu, bezpieczni, otoczeni miłością. Niestety dzieciństwo zostało mu okrutnie odebrane Jego najlepsze lata życia nigdy nie istniały. Zawsze musiał być starszy jak na swój wiek…

Bohaterowie są bardzo barwni, czasami nienaturalni, ale dzięki temu wprowadzają wiele do telenoweli. Niektóre zachowania są absurdalne, ale bez nich telenowela nie mogłaby pobiec takim torem. Świat Latino ma to do siebie, że lubi wyolbrzymiać. Złym dużo się udaje, a dobrzy zawsze dostają kopniaka i jakimś cudem wychodzą z opałów bez szwanku Ale tak było, jest i będzie i za to kochamy telenowele :Lol:

AKCJA
Akcja jest non stop. Cały czas coś się dzieje, za to Ci wielkie pokłony. Nie wiem skąd czerpiesz tyle pomysłów, ale każdy odcinek kończy się zliście telenowelowo, w kulminacyjnym momencie. Nie mogę poczytać następnego odcinka za chwilę, bo już chcę wiedzieć, co tam się stało. Czy Carlos również i tym razem otarł się o śmierć, albo już nadszedł jego zgon? Z trailera wydaje mi się, że umrze wcześniej, czy później Ale może odnoszę mylne wrażenie ze zwiastunu

CAŁOKSZTAŁT
Prosiłaś o szczerą opinię. Dawniej byłem mało wymagającym czytelnikiem, ale wraz z nowym rokiem postanowiłem być bardziej wymagającym. Nie chcę nikomu słodzić, żeby stał w miejscu, bo sam również chcę szczerych opinii, a nie tylko miłych słówek, żebym i ja zajrzał do jego/jej telenoweli. Wiem, że jestem chyba ostatnią osobą na forum, która powinna mówić komuś, co powinien poprawić, skoro mój warsztat jest na dość niskim poziomie, ale mówię to, co najbardziej mnie razi.

Opisy u Ciebie są. I w przypadku przyrody, odczuć bohaterów i całej sytuacji. To jest piękne! Naprawdę!
Bohaterowie trochę wyimaginowani, ale jak już podkreślałem, ma to swój niesamowity urok i tak jest w każdej normalnej telenoweli latynoskiej!
Akcja, jej tempo pędzi na złamanie karku, wbija w fotel i to na długo. Siedzę przed ekranem monitora może z jakieś 5 godzin przy całej tej historii i trudno się od niej oderwałem, żeby napisać te parę słów, a więc możesz sobie pogratulować stworzenia nieziemskiej przebiegu wydarzeń.
Schemat wydarzeń również jest świetny. Nie ma jakiś nieścisłości typu wczoraj mieli się spotkać, a spotykają się dopiero jutro. Pamiętasz o wszystkich swoich posunięciach, każdy dialog. Ja jako czytelnik 40 odcinków naraz, w niektórych telciach ujrzę błędy tego typu, że autor dwadzieścia odcinków temu powiedział to, a teraz znowu to wyjaśnia. U Ciebie tego nie ma, o wszystkim pamiętasz i nic się nie powtarza. Wszystko jest chronologicznie poukładane. Nie zapominasz na czym zakończyła się czyjaś znajomość, pamiętasz, kto o czym wie, a kto jeszcze jest i sobie tego nie zapominasz. Za to największy plus, bo sam u siebie często się na tym łapię. Moja największa gafa, to w mojej debiutanckiej telenoweli „Szansa od Życia”, gdzie moja główna bohaterka była w 8 miesiącu ciąży, a ja o tym zapomniałem i wysłałem ją na skok na boungee. Wtedy użytkowniczka Cris powiedziała mi, że wątpi, że kobieta w tak zaawansowanej ciąży zdecydowałaby się na coś takiego. Było mi bardzo głupio i zaraz musiałem to poprawić. A więc na serio kłaniam się Tobie niziutko… :Lol:

Jest to pierwsza telenowela, która teraz tak ocenię:

1. Obsada – nie jest najważniejsza. Ale to jest jedna z nielicznych telci, w których pamiętam, kto kogo gra i czytając historię mam ich przed oczami A więc… (tantamy) 9/10 (zdecydowałem, że będę unikał dawania 10, chyba, że na serio wszystko będzie genialne, a takiej genialnej książki to ja nawet na serio nie trzymałem w ręce )
2. Bohaterowie – jak mówiłem, mają swój urok, ale niektóre ich zachowania trudno mi pojąć. 7/10
3. Akcja – na (naj)wyższym poziomie. Cały czas się dzieje, nigdy nie jest nudno. Czasami tylko, czuję, że coś dzieje się na siłę. 7/10
4. Fabuła – oryginalna pod niektórymi względami. Główny bohater jest kaleką. Wszystko jest pozorami, z czasem z typowej ROSY dzieje się nieokiełznany tok wydarzeń :Lol: 8/10
5. Interpunkcja – znawcą, tak jak przy ortografii nie jestem. To, na ile ja wiem, widzę, że ty też wiesz, a więc żadnych błędów 10/10
6. Chronologia – jak już mówiłem wcześniej. Tutaj muszę, po prostu musze przyznać Ci 10/10
7. Prawdziwość – czasami jej brak. Ale to ma swój urok. Absurd jest w każdej telenoweli, serialu, książce. Gdyby była taka prawdziwa jak nasze życie, to po co po nią sięgać. Przecież TV, książka, komputer ma nam dostarczać rozrywki, a nie tego samego, co codziennie. 8/10
8. Ortografia – nie jestem jakimś tam znawcą. Ja niczego nie zauważyłem, czasami drobne literówki, które stosujemy wszyscy , więc 9/10
9. Styl – świetny. Ciekawi mnie tylko, po co tak dużo enterów? Reszta bez zastrzeżeń… aha, zauważyłem, chyba tylko dwa razy, że zmieszałaś czasy. Chodzi o to, że raz było „Powiedział Santa Maria”, a później „Rozmawiają przy stole” (to jest przykład, takiego akurat tam nie było, ale coś w ten deseń). Nie wiem teraz, czy oni gadają teraz, czy już gadali W książkach zazwyczaj przyjmuje się formę przeszłą, ale zdarza się też teraźniejszość. Ale trzeba się umówić na jeden czas i w nim prowadzić całą historię Ocena to 8/10
10. Całość – zsumujmy. Prosiłaś mnie o szczerą opinię. Postanowiłem nie słodzić Ci, mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz :* Wybacz, że tak mało dawałem maksymalnej punktacji, ale chcę tego unikać. Tylko rzecz idealna może otrzymać 10/10, a takie jak wiemy nie istnieją Nie ma idealnej dziewczyny, ani idealnego faceta, ani niczego nie ma idealnego. Średnia wynosi 8.4 Czyli według filmwebu bardzo dobry

Postaram się jak najszybciej nadrobić te zaległości! Obiecuję… jutro jeszcze nadrobię i później postaram się w tygodniu, ale największe ilości będę pochłaniał w weekendy

Pozdrawiam i dziękuję za wspaniałą lekturkę :* Już nie mogę doczekać się kolejnych epizodzików. Masz kolejnego czytelnika. Teraz cieszę się, że przede mną jeszcze 94 odcinki, bo przynajmniej nie muszę długo czekać na newiki. Później będziesz musiała, jak już nadrobię całość dodawać co godzinę, no… przynajmniej co dwie :Lol:

Pozdrawiam :*:* Jak masz jakieś pytania odnośnie tego komentarze, pytaj. Postaram się na wszystkie wątpliwości odpowiedzieć w miarę możliwości.


Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 12:08:02 08-02-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:32:38 08-02-09    Temat postu:

O matko jedyna...Dziękuję Ci z całego serca za tak długi i wyczerpujący komentarz. Nawet nie wiesz, jaką mi przyjemność sprawiłeś. I wcale się nie gniewam, czy coś, że czytasz to w częściach (zresztą kto by naraz wytrzymał 134 odcinki . Cieszę się bardzo, że w ogóle zacząłeś - i tempo masz świetne, bo "zjadłeś" naraz aż 40 epizodów!

Najlepsze, że kiedy piszę, mam tylko ogólny zarys tego, co się zdarzy, dopiero niedawno wymyśliłam też zakończenie dla każdego z bohaterów. Stąd te zawirowania i niespodzianki w fabule.

Przemiana Andrei Orta (ależ pięknie opisałeś to, co do tej przemiany doprowadziło!) zaskoczyła wszystkich. To postać, która całkowicie przestaje być taka, jak była na początku, decyduje się, że to ona zacznie krzywdzić, ranić, aż dopnie swego - nieważne, w jaki sposób. A jej jedynym celem jest Carlos. Pytanie tylko, czy właśnie takiej kobiety potrzebuje młodszy Santa Maria? Skoro jesteś na 40 odcinku, to wiele "wyczynów" Andrei jeszcze przed Tobą .

O Antonio i Luisie dowiesz się wszystkiego troszeczkę później, zobaczysz, czy masz rację...Chociaż powiem Ci, że jesteś bystrym obserwatorem i może już coś wiesz .

Co do szczęścia Carlosa, że żyje...Może kiedyś umrze...może szczęście się odwróci...Znana jestem z tego, że uśmiercam i to czasem tych, których ktoś się najmniej spodziewa...albo najbarziej lubianych...U mnie nikt nie jest bezpieczny .

"REBELDE" ma popularność i ja się na nią godzę. Nie wiem, czy jest coś warte, bo tego nie oglądam, ale siedzę sobie cicho ze swoją telką i co jakiś czas wrzucam nowy odcinek . Mam kilku wiernych Czytelników (pozdrawiam , których komentarze dają mi siłę do pisania (a po Twoim mam ją chyba na rok . Może odstrasza ilość odcinków? Albo ich długość? Albo brak obsady ze "Zbuntowanych" .

Uwierzysz, że w dzieciństwie w książkach irytowały mnie wszelakie zbyt długie opisy?

Może masz rację z tym przerysowaniem bohaterów. Ostatnio uwielbiam opisywać czyjeś uczucia (kolejna rzecz, która mnie w dzieciństwie irytowała - nie lubiłam czytać o milości! Jak to się człowiek zmienia - zupełnie, jak moi bohaterowie! . Ale masz rację, telenowele trochę ubarwiają świat - i moja też się do tego dopasowała .

Nikt nie lubi Carlosa . Ale on się ruszy...W pewnym odcinku...Nie moge zdradzić, w którym, ale będzie o nim więcej...i ciekawiej...Mam nadzieję.

Raul faktycznie dał się Andrei zaślepić. Miał dobrą duszę, dobre serce...Zobaczysz jego wątek...I wątek jego miłości do pani Orta. Dowiesz się też, czy masz rację co do miłości Andrei do Santa Marii...

Sonya faktycznie wyrosła mi na bardzo intrygującą postać (sama siebie chwalę . Dawniej wszystko, co oddalało ją od znienawidzonego Carlosa, było dla niej wielkiem szczęściem, wielką radością. Potem nieszczęście ją zmieniło...zobaczysz, na kogo. Zaskoczy Cię dziewczyna...oj, zaskoczy. To jakby odwrotność Andrei, prawda?

Czytałeś "Tajemnicy ogród"? To moja ukochana książka! Wiem, pamiętam tą scenę, prawie płakałam przy niej. Viviana wyrządzi jeszcze wiele krzywd...Kto wie, czy za to zapłaci...Swoją drogą, Mori jest stworzona do takich ról . Ale aktorkę bardzo lubię . A propos aktorek - ja to mam dziwne upodobania - (kolejność dowolna) -> Mori, Mujica, Looz -> tylko jedna z nich nie grała czarnego charakteru...na razie .

Nie powiem Ci, czy to dziecko Andrei i Felipe . Ale romans...możliwe. A zobacz, kogo ponoć kocha pani Orta . Widzę, że starszego Santa Maria lubią wszyscy . To dobrze, bo gość jeszcze będzie miał swoje - nawet więcej, niż 5 - minut.

Przy Gregorio to jeszcze oczy otworzysz później .

Raul ma jaja, fakt . On sobie w środku zdaje sprawę, że źle robi...Ale cóż...Miłość...

Julio...Ooo...Nie lubisz go...Poczekaj . A umowa jest .

W życiu Victora coś się zmieni...Jedna rzecz...A tak zaważy na jego losie...

Antonio fakt, leczył się nie bez powodu. I masz rację, nad życiem jego i Luisa zaciążą czarne...nawet bardzo czarne chmury.

Jak pięknie opisałeś sytuację Luisa! Jego wiedza może się teraz przydać...Ale to dopiero...hm, za jakiś czas .

Nikt nie powiedział, że dobrzy u mnie zwyciężą, a źli przegrają...Ostrzegałam ;D.

Pomysły mam z książek, telenowel, ze wszystkiego, co mnie otacza. Zobaczę w TV pożar i myślę: "Hm, a jakby tak dać w "PiM" jakiś pożar...ale komu by tu...a tak, już wiem!". I tak jest ciągle, oczywiście nie myślę cały dzień o pisaniu, ale po prostu mieszam różnymi faktami z różnych dzieł .

Tak, ja też zawsze proszę o szczere słowa, o szczerą krytykę. Ale nie mów, że masz niski pziom - to już ja ocenię .

5 godzin czytałeś bez przerwy? O rany...

Schemat wydarzeń, właśnie. Żeby niczego nie poplątać, zrobiłam sobie osobny plik z kalendarium, żeby notować, co, kto gdzie i kiedy. Bo jakby to wyglądało, jakby np. Gregorio urodził się w 1940 roku, a nagle obchodziłby 30 urodziny, albo coś w tym stylu? Raz walnęłam babola, ale nie powiem Ci, gdzie i nie dotyczył on wieku, ale wymyśliłam, jak z tego wybrnąć...dorabiając nowy wątek .

Dziękuję jeszcze raz za oceny. Zawsze, ale to zawsze staram się dobrać obsadę do postaci, którą będą grać i czasem spędzam kilka godzin (oczywiście nie bez przerwy , zanim się zdecyduje, kto ma być kim. Bo przecież oni to symbole moich bohaterów, wyobrażasz sobie na przykład Gustavo Rojo (siwy, starszy facet), albo Cesara Evora jako Juana? .

Interpunkcja - hehe, wariatka jestem. Za każdym razem czytam po kilka razy swój odcinek i potrafię zrobić w poście 6 editów, jeśli zauważę jakąś literówkę - tak samo mam w "normalnych" postach.

Entery...eee...Żeby oddzielić sytuacje od siebie? Ale fakt, czasem mi się zrobią dwa naraz, zauważyłam to w kilku miejscach.

8.4? Toż to prawie maksimum...Nie zasługuję na tyle - i nie mówię tego, żeby udawać skromność...

Oj, jak mnie ciekawi, co powiesz o kolejnych odcinkach...

Kolejnego i jakże miłego Czytelnika . W tej chwili nie mam żadnego odcinka w zapasie, ale pomysłów mam masę i jak tylko poczuję w palcach moc, potrafię pisać jeden po drugim, więc ostrzegam - kiedyś miałam zapas 18 odcinków .

Jeszcze raz - muchas gracias! Naprawdę!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:07:34 08-02-09    Temat postu:

BlackFalcon ma moim zdaniem bardzo dużo czytelników, z tym, że oni nie komentują każdego odcinka, ponieważ nie wyrabiają z czytaniem.
A telki RBD wcale nie mają, aż tak wielu czytelników, tylko, że ich fani potrafią gadać o jakichś pierdołach przez dwieście stron i potem, jak ktoś spojrzy na temat, to wydaje mu się, że to jest jakieś bardzo popularne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:30 08-02-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:


Czyli że byli kiedyś parą?

Tak myslę Bo o co innego, jak nie o miłość może chodzić?

Kiedy można się spodziewac kolejnego odcinka?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:21:52 08-02-09    Temat postu:

Nie wiem, czy mam dużo Czytelników, fakt faktem, że często mam sporą liczbę wyświetleń, jak się nowy pojawi. Może więc to i racja...

A co do Gustavo - może chodzi mu o zemstę?

Nowy odcinek...yyyy...zapas mi się skończył. Jak mi magia wejdzie w palce, to napiszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bluebelle
Generał
Generał


Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 8908
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:11:30 08-02-09    Temat postu:

Kochana masz takich czytelników, którzy doceniają mistrzostwo twojego pisania a nie zwykłą grafomanię

Odcinek 134 - Przykro mi, że Raula już nie ma Co do Andrei to oczywiście przykro mi już nawet nie dlatego, że straciła dziecko, ale dlatego że jej chyba tak jakoś nie specjalnie nie jest żal. Gdyby to było dziecko Carlosa to pewnie przeżywałaby strasznie, ale że dziecko Raula, to było minęłą. Nie wiem może tylko ja mam takie wrażenie, ale Andrea zrobiła się nieczuła do tego stopnia, że zaczynam wątpić w tę jej miłość do Carlosa.
Ja też czytając o żebraku pomyślałam, że to Ricardo, wierzę że żyje, więc całkiem możliwe że to był on właśnie.
Jeśli chodzi o ucieczkę czwórki więźniów to przeczuwam śmierć Pedro, mam nadzieję że się mylę, ale czuję że tak właśnie będzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 52, 53, 54 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 53 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin