Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Potęga prawdziwej miłości - odcinek 8 (30.07)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:47:08 29-08-14    Temat postu:



Obudziłam się z wielkim niepokojem w sercu i od razu pobiegłam do pokoju mamy. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Podobnie wyglądał tata zanim umarł. Uklęknęłam przy jej łóżku i złapałam za rękę. Chciałam coś powiedzieć, ale uciszyła mnie.
- To koniec, kochanie. Twój tato woła mnie do siebie a ja pragnę być razem z nim. – mówiła cicho i powoli. – Jednak będę o ciebie i to maleństwo, które rośnie w tobie dbać.
- Maleństwo? Mamo przecież ja nie jestem … - nie dokończyłam bo w tej chwili skojarzyłam, że te wszystkie nudności, zmęczenie i zmiany nastroju musiały być spowodowane ciążą.
- Dbaj o siebie. I nie martw się niczym. Pamiętaj, że potęga prawdziwej miłości w końcu zwycięży i w końcu na nowo będziesz z Pablem. Kocham cię – wypowiedziała i odeszła. Płakałam do momentu aż mi przeszło i wtedy zadzwoniłam po Monicę. Razem z Carlosem pomogli z pogrzebem. Miałam wrażenie, że Pablo stał za drzewem i obserwował cały obrządek.
- Monica, pójdziesz ze mną jutro do lekarza? Podejrzewam, że mogę być w ciąży – poprosiłam cicho przyjaciółkę.
- W ciąży, ale …. – urwała, nie wiedząc co powiedzieć.
- Z Pablo rozstałam się dwa miesiące temu, więc wszystko jest możliwe. – odparłam. Monica zgodziła mi się towarzyszyć następnego dnia.

To była cudowna noc. Oddałam się Pablo pomimo iż miałam zamiar zrobić to dopiero po ślubie, jednak nie żałowałam tego. Był delikatny i czuły. Maria nie wiedziała o tym. Już sobie wyobrażam co by powiedziała.
- To było coś wspaniałego – wyszeptałam, wtulona w Pablo. Mężczyzna gładził mnie po nagim ramieniu i uśmiechał się. Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Nic nie zapowiadało, że dwa tygodnie później będę musiała go zostawić. Maria zwolniła moją mamę pod byle pretekstem.
- Jak mogłaś? Robiłam to czego żądałaś. – wykrzyczałam jej w twarz.
- Mogę robić co mi się podoba, kocmołuchu. Przywrócę ją, ale pod warunkiem, że z samego rana odejdziesz i nigdy już tu nie wrócisz. W przeciwnym razie sprawię, że razem z nią zostaniesz wygnana z tego miasteczka. – powiedziała ze śmiechem w głosie. Długo walczyłam z sobą. Jednak miłość do mamy zwyciężyła. Obiecałam, że odejdę. Z samego rana wstałam i się spakowałam tak aby nie obudzić Pablo. Zostawiłam mu liścik:
„Pablo, to koniec. Odchodzę i proszę nie próbuj mnie przekonać do zmiany zdania. To nie jest moja bajka. Poza tym wypaliło się coś we mnie i już cię nie kocham. Bądź szczęśliwy. Ana”
Z bólem serca pisałam wszystko. Od Monici dowiedziałam się, że gdy Pablo przeczytał wiadomość najpierw się wściekł a później załamał. A wtedy Veronica zaczęła go pocieszać.


Byłam zdenerwowana przed wizytą u lekarza. Po wszystkim wyszłam z uśmiechem na ustach.
- Przypuszczenia się sprawdziły. To drugi miesiąc. – powiedziałam i mimowolnie położyłam dłonie na płaskim jeszcze brzuchu.
- Gratuluję – Monica uściskała mnie – Zamierasz powiedzieć o tym Pablo?
- Nie! On nie może się dowiedzieć, że zostanie ojcem. Obiecaj mi, że nic mu nie powiesz. Znając Marię, kiedy tylko by się dowiedziała zrobiłaby wszystko aby mi odebrać dziecko albo sprawić, że je stracę zanim się urodzi. Nie przeżyłabym tego. – powiedziałam
- Dobrze. Skoro tak wolisz. Pamiętaj, że na mnie i Carlosa zawsze możesz liczyć.
- Dziękuję. Jesteś kochana.
Minęły trzy miesiące. Monica z Carlosem codziennie mnie odwiedzali i pomagali, kiedy tylko tego potrzebowałam. Pomogli mi odremontować sypialnię rodziców i stworzyć z niej pokój dziecięcy. W końcu za cztery miesiące miałam powitać na świecie swoje maleństwo. Monica z samego rana przyjechała do mnie.
- Jak się czujesz? – zapytała z uśmiechem.
- Dobrze. Bardzo dobrze. – odparłam.
- Ana przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Po prostu coraz bardziej przeraża mnie myśl bycia samotną matką. Nie wiem jak sobie poradzę. – westchnęłam i położyłam dłonie na brzuchu.
- Niczym się nie martw. Masz mnie i Carlosa, pomożemy ci we wszystkim – Monica uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Z jednej strony miała rację, ale z drugiej nie mogłam przecież ciągle prosić ich o pomoc. W pewnym momencie usłyszałyśmy pukanie do drzwi, Monica wstała i poszła otworzyć. Po chwili wprowadziła do salonu wysokiego, dobrze zbudowanego, eleganckiego i przystojnego mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy.
- Ana ten pan przyszedł do ciebie. Zostawię was samych, w razie potrzeby będę w kuchni – powiedziała przyjaciółka i odeszła, zostawiając mnie sam na sam z nieznajomym.
- Alejandro Garcia, pasierb Cataliny Garcia – przedstawił się mężczyzna. Syn zmarłego męża mojej chrzestnej? Ale co on tutaj robi? Poza tym jak i po co mnie odnalazł?
- Ana Palmer. Proszę usiąść – powiedziałam i nadal patrzyłam podejrzliwie i ze strachem na niego. Mimowolnie położyłam dłonie na moim zaokrąglonym brzuchu.
- Możemy przejść na ty? – zapytał a ja skinęłam tylko głową na zgodę – Dobrze, powiem od razu bez owijania w bawełnę. Przysyła mnie tu moja macocha a twoja matka chrzestna, która jest u kresu swojego ziemskiego życia. Prosiła abym cię odnalazł i sprowadził do niej jak najszybciej.
- Moja chrzestna? Co z nią i dlaczego nic o tym nie wiem? – poczułam jak zrobiło mi się słabo.
- To rak, zostało jej zaledwie kilka dni życia. Nie łatwo było cię odnaleźć. Jeśli nic cię tu nie trzyma to jedźmy od razu do niej. – powiedział i patrzył na mnie z lekkim współczuciem.
- Dobrze. – wyszeptałam tylko i zawołałam Monicę, której szybko wyjaśniłam o co chodzi i poprosiłam aby pomogła mi spakować najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ chciałam zostać z chrzestną do końca.

Po kilkugodzinnej podróży dotarliśmy z Alejandro do willi ciotki. Wyglądała dokładnie tak jaką ją zapamiętałam, gdy przyjeżdżałam tutaj na wakacje. Wszędzie było pełno kwiatów i ozdób nawet altanka, w której uwielbiałam się bawić wyglądała tak samo. Uśmiechnęłam się do swoich wspomnień. Pomimo iż nie było mnie tu już kilka lat służba od razu mnie rozpoznała i przywitała z godnością. Alejandro chciał abym najpierw odpoczęła ja jednak wolałam zobaczyć się z ciocią.
- Cioteczko – powiedziałam cicho gdy weszłam do jej pokoju i zostałam z nią sam na sam. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skraju, łapiąc kobietę za rękę. Wyglądała na okropnie wymęczoną chorobą jednak uśmiechała się lekko.
- Ana, skarbie. Jak dobrze cię ujrzeć przed odejściem z tego świata. – wyszeptała i pogładziła mnie po policzku tak jak kiedyś. Poprosiła abym opowiedziała jej co się ze mną działo przez ostatnich kilka lat więc tak też zrobiłam.
- Ale mam na kogo liczyć ciociu. Mam Monicę i Carlosa. Tylko dzięki nim jestem w stanie to wszystko przetrwać
- Kochanie, gdybym wcześniej cię odnalazła pewnie inaczej by się potoczyły twoje losy, ale czasu nie da się cofnąć. – położyła dłoń na moim brzuchu i uśmiechnęła się. W tej samej chwili wszedł Alejandro i podszedł do nas – Ano teraz będę mogła odejść spokojna gdy cię ujrzałam, ale zanim to nastąpi musisz wiedzieć, że po mojej śmierci odziedziczysz całą tą willę oraz sto procent udziałów w mojej firmie zajmującej się organizacją różnych imprez typu wesela, chrzciny i tym podobne. Powinnaś się również tu przeprowadzić. Będziesz miała pomoc przy dziecku, kiedy przyjdzie na świat. Alejandro proszę abyś zaopiekował się Aną i jej maleństwem najlepiej jak tylko zdołasz. Nie pozwól ich skrzywdzić. – powiedziała ciocia a kiedy złączyła nasze dłonie odeszła na zawsze spokojna i szczęśliwa. Nie mogłam powstrzymać napływających łez do moich oczu i rozpłakałam się. Straciłam kolejną bliską mi osobę.
- Cii, maleńka. Nie płacz. Poradzimy sobie – wyszeptał Alejandro i przytulił mnie pocieszająco po czym zabrał mnie do innego pokoju i został ze mną do momentu aż zasnęłam.


****

Od rozstania z Aną nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Byłem zdruzgotany i nie mogłem pojąć dlaczego tak mnie oszukała. Dlaczego się mną bawiła? Najwidoczniej matka miała rację, że dziewczyna z niższej sfery nie jest dla mnie odpowiednia partią a ja głupek jej nie słuchałem. Wiązałem z nią tak wiele planów i nadziei a ona po wspólnie spędzonej nocy wszystko przekreśliła jednym krótkim liścikiem. Nie wiem jak poradziłbym sobie bez pomocy Veronici,. Ciężko było mi się pozbierać i wrócić do normalnego życia a także do prowadzenia firmy kosmetycznej, w której zacząłem spędzać jak najwięcej czasu byleby tylko nie myśleć o Anie.

Po wspólnie spędzonej nocy obudziłem się z uśmiechem, który jednak szybko zniknął gdy obok mnie nie ujrzałem Any tylko liścik z pożegnaniem. W szybkim tempie ubrałem się i zrzucałem wszystko co tylko nawinęło mi się pod rękę. Jak? Dlaczego? Co takiego zrobiłem? Przecież tak bardzo ją kochałem i wciąż kocham. Bawiła się mną?
- Pablo wszystko w porządku? – usłyszałem głos Veronici a potem ujrzałem ją stojącą w drzwiach.
- Nie, nic nie jest w porządku. Ana odeszła. Zadowolona? – warknąłem i usiadłem na łóżku. Kobieta szybko znalazła się przy mnie i zaczęła mnie pocieszać.
- Wiązałem z nią tyle planów i nadziei a ona od tak wszystko przekreśliła. Dlaczego wy jesteście takie skomplikowane? – rzuciłem po czym postanowiłem, że nie będę jej szukał.

Na przyjęciu zaręczynowym czułem się jakbym nie był tym kim powinienem. Kiedy ujrzałem Anę ubraną w przepiękną suknie przewiązana fartuszkiem i obsługującą gości serce mocniej mi zabiło. W pewnym momencie złapałem ją za rękę i wyprowadziłem do gabinetu mojej matki.
- Co ty tu u licha robisz? – zapytałem wyraźnie zaskoczony i zdezorientowany.
- Jak to co? Usługuję. W końcu tu jest moje miejsce. Do tego przecież się nadaję, czyż nie? – odparła z powagą w głosie.
- Nie, to nie jest twoje miejsce. – powiedziałem i pocałowałem Anę, która szybko mnie odepchnęła i spoliczkowała.
- Nigdy więcej tego nie rób. Masz swoją narzeczoną i to ją całuj a nie mnie. A teraz przepraszam obowiązki wzywają – rzuciła i szybko wyszła. Najwidoczniej wcale mnie nie kochała skoro tak mnie potraktowała. Upewniłem się tylko w przekonaniu, że ślub z Veronicą jest najlepszym co mnie w życiu spotyka.


Wróciłem kompletnie wykończony i marzyłem tylko o zimnym prysznicu oraz drzemce jednak moja matka i narzeczona nie pozwoliły mi na to.
- Pablo, chodź natychmiast do mojego gabinetu. Musimy o czymś ważnym porozmawiać - rzuciła moja rodzicielka a Veronica pociągnęła mnie za rękę.
- Co się takiego stało, że nie mogę odpocząć? – zapytałem, opadając na kanapę w gabinecie i przyglądając się badawczo obu kobietom.
- Właśnie się dowiedziałam, że kilka godzin temu zmarła Catalina Garcia. Właścicielka „Garcia imperium” i wszystko zostawiła swojej nieznanej chrześnicy. Wiesz co to oznacza? Jeżeli owiniemy sobie wokół palca tą dziewczynę to na pewno uda nam się zdobyć tą firmę i zostać jedynymi właścicielami. – rzuciła moja matka. No tak, tylko pieniądze się dla niej liczą. Zresztą tak samo dla Veronici. Obiecałem, że pójdę na pogrzeb tej całej Cataliny choć tylko o niej słyszałem i nie znałem jej osobiście. Dziwne, że nie podano jak nazywa się jej spadkobierczyni. Poza tym co mnie interesuje jakaś nieznana dziewczyna? Matka niech robi sobie co chce, ja jednak nie miałem zamiaru kiwnąć nawet palcem w celu manipulacji nieznajomej.

*************
Kilkugodzinny sen był dla mnie zbawienny. Odrobinę wypoczęłam i uspokoiłam się. Kiedy tylko otworzyłam oczy ujrzałam Alejandro siedzącego na kanapie i wpatrującego się we mnie. Znałam go tak krótko a już zdążyłam polubić.
- Lepiej się teraz czujesz? – zapytał, podając mi kubek świeżo zaparzonej herbaty.
- Mhm, dziękuję – uśmiechnęłam się i upiłam łyk napoju – Dlaczego ciocia nic ci nie zostawiła tylko mnie?
- Ciebie chciała zabezpieczyć a ja już od dawna mam wystarczające fundusze aby sam sobie poradzić. Spory spadek zostawiła mi moja biologiczna matka więc Catalina swój pozostawiła tobie w porozumieniu ze mną. Na początku chciała mi coś przepisać jednak odmówiłem mówiąc, że gdy cię odnajdziemy to na pewno okaże się, że bardziej potrzebujesz tego niż ja i nie myliłem się. Zleciłem już przygotowania do pogrzebu, więc nie musisz się niczym martwić. Proponuję aby posłać kilku służących po wszystkie twoje rzeczy abyś od razu mogła się tu czuć jak w domu.
- Rozumiem i dziękuję, to miłe z twojej strony. To nie jest nawet zły pomysł zwłaszcza, że i tak musiałabym się w końcu z niego wyprowadzić, ponieważ kończył się czas wynajmowania go.

Doskonale czułam się w domku dziadków jednak tato postanowił się przeprowadzić i wynajął dom od Mari Barera. Nie wiedziałam, że ta kobieta uprzykrzy mi życie kiedy dowie się, że zakochałam się w jej jedynym dziecku.
- Czyż tu nie jest pięknie? – zapytał zadowolony ojciec
- Oczywiście, że tak tatku, ale co będzie kiedy minie czas wynajmu? Gdzie wtedy się przeniesiemy? – spojrzałam na ojca z lekkim strachem w głosie i oczach
- O to się nie martw, kochanie. Do tego czasu to zdążysz skończyć szkołę, zakochać się, wziąć ślub i przeprowadzić do ukochanego a my wtedy z twoją mamą kupimy sobie maleńki domek.
- Oj tato, wiesz doskonale, że nie pozwolę wam na to. Tam gdzie ja pójdę tam i wy pójdziecie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:49:06 29-08-14    Temat postu:

Przeczytałam kolejny odcinek i nie mogę się doczekać aż Ana przejdzie przemianę, bo taka posłuszna i naiwna jest bardzo denerwująca I ogólnie całe opowiadanie nieco przypomina mi LP
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:46:42 30-08-14    Temat postu:

Dziękuję Natalio Poważnie? Przypomina Ci LP? Nawet mi to do głowy nie przyszło Haha
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gypsy
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:47 02-09-14    Temat postu:

Przepraszam, że nie napisze nic konkretnego, ale jestem strasznie zapracowana i mam tylko chwilkę czasu, chciałam tylko napisać, ze przeczytałam i bardzo mi się podoba. Dodawaj szybko nowy odcinek, nie daj nam długo czekać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:18:19 03-09-14    Temat postu:

Nic nie szkodzi Miło, że wpadłaś Postaram się jeszcze w tym tygodniu wstawić nowy odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gypsy
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:11 03-09-14    Temat postu:

tylko taki długi, specjalnie dla mnie, muszę jakoś odreagować te 11h pracy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:19:08 07-09-14    Temat postu:

Odcinek ze specjalną dedykacją dla Gypsy. Mam nadzieję, że odcinek się spodoba i Cię nie zawiodłam.



Z pomocą Alejandro udało mi się jakoś pozbierać po śmierci cioci. Czekał nas jednak teraz jej pogrzeb a po nim odczytanie testamentu. Dzień przed ceremonią pogrzebową Monica przyniosła mi strój odpowiedni na tą okazję, ponieważ sama nie miałam siły aby pojechać i coś kupić a także musiałam choć odrobinę zrozumieć co się stało i w jak szybkim tempie moje życie zmieniło się nieodwracalnie. Teraz byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam czarną sukienkę przed kolano z długim rękawem i kopertowym dekoltem. To była typowa kreacja dla kobiety w moim stanie. Do tego ubrałam czarne półbuty na platformie. Na oczy założyłam ciemne okulary a na głowę czarny kapelusz z woalką.
- Na pewno jesteś na to gotowa? Może lepiej jeśli zostaniesz tutaj a ja po mszy wysłucham wszystkich kondolencji i jakoś cię usprawiedliwię – powiedział Alejandro, stając naprzeciwko mnie i patrząc mi z troską w oczy.
- Tak, jestem gotowa. I co niby byś im powiedział? Że spadkobierczyni twojej macochy nie pojawiła się na pogrzebie z powodu ciąży? Nie, Alejandro. Dam radę. Ciąża to przecież nie choroba – uśmiechnęłam się blado. Po kilkunastu minutach byliśmy już w kościele przed wszystkimi. Zajęliśmy pierwszą ławkę. Rozpoczęła się msza.

- Ana, kochanie chodź do mnie. Mam coś dla ciebie – usłyszałam i od razu pobiegłam w stronę cioci. W dłoniach trzymała ogromnego pluszowego misia o którym zawsze marzyłam.
- To dla mnie? – kobieta skinęła głową na potwierdzenie – Dziękuję, ciociu. Jest śliczny – pisnęłam i rzuciłam się jej na szyję. Doskonale wiedziała jak sprawić przyjemność 8 letniej dziewczynce.


W pewnym momencie poczułam jak Alejandro przykrywa moją dłoń swoją i podaje mi chusteczki. Dopiero wtedy zrozumiałam, że na chwilę wróciłam do wspomnień i mimowolnie zaczęłam płakać. Wyszeptałam ciche ‘dziękuję’ i do końca mszy wsłuchiwałam się w słowa księdza. Udaliśmy się na cmentarz i pochowaliśmy ciocię. Nikt nie był w stanie ujrzeć mojej twarzy, ponieważ cały czas miałam głowę opuszczoną nisko a także miałam czarne okulary na oczach oraz kapelusz z zasłonką. W końcu jednak musiałam unieść ją i wysłuchać wszystkich kondolencji. Monica z Carlosem również złożyli mi wyrazy współczucia i kiedy myślałam, że są ostatnimi osobami wtedy ujrzałam tamta trójkę ludzi. Ludzi, których nie chciałam oglądać na oczy zwłaszcza w takim dniu. Momentalnie zrobiło mi się słabo i mimowolnie złapałam się Alejandro, który objął mnie delikatnie w pasie. Trzy postacie w końcu się do nas zbliżyły. Pierwsza kondolencje zaczęła składać mi ona – Maria. Z trudem słuchałam tego co miała mi do powiedzenia. Następna była Victoria. Nawet na tak smutną uroczystość jak pogrzeb musiała ubrać się jak sex bomba. Miałam ochotę coś jej powiedzieć, ale uznałam że nie ma sensu zwłaszcza, że chyba ani ona ani Maria mnie nie rozpoznały. Na końcu podszedł on. Mężczyzna, którego w głębi ducha nadal kochałam i ojciec maleństwa, które nosiłam pod swoim sercem. W pewnym momencie miałam odczucie, że mnie rozpoznał jednak chyba tylko mi się zdawało. Szybko odszedł ze swoją matką i narzeczoną.
- W porządku? – zapytał Alejandro, kiedy siedzieliśmy już w salonie i podał mi gorącą herbatę. Mimo iż znaliśmy się tak krótko udało nam się szybko złapać nić porozumienia. Wiedział o mnie wszystko.
- I tak i nie. Ta ostatnia trójka osób, która składała kondolencje to właśnie ci o których ci opowiadałam. Ludzie, którzy zniszczyli moich rodziców i próbowali mnie. Na szczęście jednak mnie nie rozpoznali. Jednak wkrótce na pewno będą bardzo zaskoczeni kiedy dowiedzą się jak nazywa się spadkobierczyni cioci.
- Spokojnie. Nie pozwolę aby cię ponownie próbowali skrzywdzić. Zrobię wszystko aby cię chronić. Co jednak zrobisz kiedy on zapyta o ojca dziecka? – Alejandro usiadł koło mnie i położył dłoń na moim brzuchu.
- Nie wiem. Chociaż, nie. Wiem, ale do tego potrzebuję twojej pomocy – spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem – chciałabym abyś przed nim i innymi pomógł mi udawać, że jesteśmy parą a dziecko jest twoje. – powiedziałam i czekałam na jego reakcję.
- Oczywiście. Możesz na mnie liczyć. To będzie czysta przyjemność udawać twojego chłopaka. – uśmiechnął się a następnie pocałował mnie delikatnie w policzek.

    **************

Przez całą mszę miałem wrażenie, że sylwetka kobiety siedzącej na samym przedzie jest mi wyjątkowo znajoma. Po całej ceremonii na samym końcu z matką i Veronicą złożyliśmy wyrazy współczucia pasierbowi zmarłej i kobiecie, która stała obok niego. To musiała być spadkobierczyni. Pomimo iż miała na oczach okulary i ten kapelusik to dałbym sobie rękę uciąć, że te usta wyglądały tak bardzo znajomo. Tylko jedna kobieta na całym świecie takie posiada. Moja Ana, ale to na pewno nie mogła być ona. W końcu ta kobieta była w ciąży a panna Palmer nie spodziewała się dziecka. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie mogłem wyrzucić tej nieznajomej z mojej głowy i myśli.
- Pablo czy ty mnie w ogóle słuchasz? – zapytała Veronica
- Przepraszam, co mówiłaś? – spojrzałem na nią.
- Mówiłam, że jutro w końcu mamy poznać godność tej całej nieznajomej spadkobierczyni. Chciałabym zobaczyć jej twarz, ale chyba musi wyglądać szpetnie, że tak się ubrała na ten pogrzeb. – Veronica dalej coś do mnie mówiła jednak przestałem jej słuchać. Nie wiedzieć czemu, ale nie mogłem się doczekać poznania tamtej kobiety. Miała w sobie coś takiego czego nie umiałem sobie samemu wytłumaczyć choć widziałem ją tylko przez chwilę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:21:07 07-09-14    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Anna. dnia 12:23:22 07-09-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:51:56 07-09-14    Temat postu:

Odcinek dość krótki, biorąc pod uwagę poprzednie Alejandro zgodził się udawać ojca dziecka Any, ale mam przeczucie, że Pablo w to nie uwierzy. Chyba potrafi liczyć i domyśli się, że dziecko jest jego. Jest też opcja, że Ana wmówi mu, że go zdradzała, ale nie powinna aż tak się na nim mścić. W końcu on jej nie skrzywdził, zawsze bronił ją przed swoją matką i Veronicą. Muszę poczekać na dalszy rozwój wypadków
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:21:09 07-09-14    Temat postu:

Dziękuje za odwiedziny kochana No fakt zrobiłam krótki odcinek, ale kolejne będą dłuższe. Wiesz zawsze może się na nim mścić za to że nie potrafił się raz a mocno postawić swojej matce no i że nie przyszedł do niej po tym jak odczytał liścik. Przecież mógł się domyślić, że .... Ciii. Więcej nic nie napiszę bo jeszcze zdradzę co się będzie dalej działo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gypsy
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:51:19 08-10-14    Temat postu:

ej ej ejejeje gdzie odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:26:05 09-10-14    Temat postu:

Odcinek 5 dodałam już jakiś czas temu A 6 nie wiem kiedy się pojawi bo muszę nad nim popracować a chwilowo mam zbyt wiele nauki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:51:27 27-12-14    Temat postu:



Dzień zapowiadał się na bardzo ciężki. To właśnie dziś cały świat miał się dowiedzieć kim jest dokładnie spadkobierczyni Cataliny Garcia. Alejandro zapewnił mnie, że nie mam się czym martwić i jeśli tylko źle się poczuję to abym od razu mu o tym powiedziała. Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko aby nikt nie domyślił się, że do końca nie jestem jeszcze tak wykształcona aby sobie ze wszystkim dać radę. Z pomocą Monici udało mi się wybrać odpowiednią sukienkę na to uroczyste spotkanie. Ubrałam sukienkę o żakardowym splocie w kolorze ecru z czernią. Do tego ubrałam czarne szpilki z odkrytymi palcami i białą kopertówkę. Monica uczesała mnie i pomogła założyć czarny naszyjnik ze srebrnym sercem, który podarował mi Alejandro dzisiejszego ranka.
- I jak wyglądam? – spojrzałam na przyjaciółkę. Postanowiłam, że ona i Carlos powinni także być na spotkaniu.
- Wyglądasz prześlicznie, kochana – usłyszałam w odpowiedzi i uśmiechnęłam się. Byłam gotowa aby pokazać się wszystkim.
- Zdenerwowana? – na ten głos odwróciłam się i przytaknęłam Alejandro głową na tak. – Spokojnie. Pamiętaj, że jestem cały czas u twego boku. – wziął mnie pod ramię i udaliśmy się do firmy. Nie przyszło mi nawet przez chwilę na myśl, że rodzina Barrera się pojawi.

    ****

- Pablo pospiesz się bo nie zdążymy – Veronica od kilkunastu minut ciągle tylko mnie poganiała.
- Już już. Uspokój się. W ogóle co ty masz na sobie? – spojrzałem na nią. Ubrała się w dziwną białą sukienkę z błękitnym aksamitnym nadrukiem. Do tego miała bardzo wysokie białe koturny.
- O co ci chodzi, kochanie? Przecież ubrałam się tak jak należy. Muszę wypaść o wiele lepiej od tamtej kobiety żeby ci przypadkiem nie przyszło do głowy się na nią gapić – stwierdziła a ja już nic się nie odezwałem. Matka przed samym wyjściem powiedziała, że nie czuje się najlepiej i została. Pojechaliśmy do firmy Garcia gdzie mieli się zebrać wszyscy aby poznać nową właścicielkę. Zajęliśmy z Veronicą swoje miejsce i czekaliśmy na pojawienie się kobiety. Kiedy tylko ją ujrzałem musiałem bardzo się wysilić aby nie pokazać swojego zaskoczenia. Nie dowierzałem własnym oczom. Na salę w towarzystwie pasierba zmarłej weszła Ana. Ta sama, która mnie zostawiła. W dodatku szła z nim pod ramię w taki sposób iż musiało coś między nimi być. Czyżby dla niego mnie zostawiła i z nim była w ciąży?
- Pablo, co to ma znaczyć? To jakiś żart? Czy to przypadkiem nie jest ta wieśniaczka? – Veronica wyszeptała mi do ucha a ja tylko wzruszyłem ramionami.

    ****


Na salę wchodziłam z Alejandrem z duszą na ramieniu. Jednak bardzo starałam się być opanowana i nie pokazywać po sobie zdenerwowania. Kiedy stanęłam przed wszystkimi to w oczy od razu rzuciła mi się znajoma sylwetka dwóch osób. Czyżby aż tak byli ciekawi kim jest spadkobierczyni? A może mają coś wspólnego z firmą cioci? Postanowiłam potem o wszystko wypytać Alejandro.
- Witam wszystkich serdecznie. Chciałbym wam przestawić nową właścicielkę firmy Anę Palmer – uśmiechnęłam się do wszystkich i poczekałam aż Alejandro usiądzie.
- Dziękuję Alejandro. Witam wszystkich serdecznie. Chciałam was poinformować, że nic się nie zmieni we współpracy z wami jak i w organizacji wszystkiego. Będę się starała prowadzić firmę tak samo jak ciocia i postaram się aby nasza współpraca przebiegała jak najlepiej.
- A jak niby zamierzasz prowadzić firmę z takim brzuchem? – usłyszałam i nawet nie musiałam patrzeć by wiedzieć do kogo należy głos żmii. Spojrzałam jednak w jej stronę i wzięłam głęboki oddech zanim odpowiedziałam.
- Normalnie. Ciąża to nie jest choroba i nie widzę w tym żadnego problemu aby prowadzić firmę w błogosławionym stanie. – uśmiechnęłam się choć nie miałam na to ochoty. Veronica o nic więcej nie zapytała. Jeszcze chwile odpowiadałam na pytania innych osób poczym wszyscy się rozeszli a przynajmniej tak mi się wydawało. Alejandro zostawił mnie na chwilę, gdyż poszedł pozałatwiać kilka rzeczy niecierpiących zwłoki a także po wodę o którą go poprosiłam. Przeglądałam dokumenty i listy z oczekującymi imprezami do organizacji, kiedy ktoś podszedł do mnie.
- Możemy porozmawiać? – ten głos poznałabym wszędzie. Serce zaczęło walić mi młotem jednak wysiliłam się na profesjonalny wyraz twarzy.
- O co chodzi? Nie mam zbyt wiele czasu jakby pan nie zauważył – odpowiedziałam i miałam ochotę uśmiechnąć się na widok miny Pablo.
- Pan? A wiec teraz tym jestem dla ciebie? Kimś nieznajomym?
- A czego się spodziewałeś? Że ucieszę się na twój widok?
- Żądam wyjaśnień. Dlaczego mnie opuściłaś po tamtej nocy? Dla tego gogusia Alejandro? To jego czy może moje dziecko? – na twarzy Pablo malowało się wiele skrajnych emocji.
- Żądasz? Nie pogrążaj się. A jeśli już chcesz wiedzieć to tak. Właśnie dla Alejandro cię zostawiłam i to on jest ojcem mojego dziecka. Coś jeszcze? – odparłam z powagą w głosie.
- Nie wierzę ci. Mów prawdę – Pablo zdenerwował się i złapał mnie z całej siły za rękę aż syknęłam z bólu.
- Puść mnie natychmiast. To boli – wycedziłam przez zaciśnięte zęby jednak on nie zamierzał mnie słuchać.
- Nie słyszał pan Any? Proszę ją natychmiast puścić – Alejandro podszedł do Pablo, złapał go za marynarkę i odsunął na bezpieczną odległość. Barrera tylko pokręcił głową i wyszedł wściekły.
- Nic ci nie jest?
- Nie, na szczęście nie. Zjawiłeś się w samą porę – uśmiechnęłam się do Alejandro. – Nie poznaję Pablo ale w sumie nie powinno mnie to dziwić. Jednak muszę odłożyć na bok sentymenty. Gdyby jego matka dowiedziała się, że noszę pod sercem jej wnuka zapewne zrobiłaby wszystko aby mi odebrać maleństwo i pewnie upozorować jego śmierć i moją a na to nie mogę pozwolić.
- Spokojnie. Ta kobieta nie zrobi wam krzywdy. Przysięgam, że będę was chronił do utraty życia.

    ****


- Co? Ta wieśniaczka jest nową właścicielką firmy „Garcia”? Jak to możliwe? I niby ona ma być teraz najbogatszą i najlepszą kobietą w tym mieście? To jest niedorzeczne. – moja matka nie była w stanie się uspokoić kiedy Veronica opowiedziała jej o nowej właścicielce.
- Niestety. Najgorsze, że to jedyna najlepsza firma organizująca przyjęcia okolicznościowe i mamy już podpisany z nią kontrakt na organizację naszego ślubu z Pablem. – Veronica opadła na sofę obok mojej matki. Jak ja jestem w stanie w ogóle wytrzymywać z nimi pod jednym dachem? I w dodatku z tą drugą mam się związać na całe życie. W co ja się wpakowałem? Gdybym tylko wiedział, że mam szansę odzyskać Anę już bym to zrobił ale…. Jakie ale? Nie ma żadnego ale. Muszę spróbować choć przecież to ona mnie zostawiła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:23:48 26-04-15    Temat postu:

Czyta w ogóle ktoś jeszcze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:36:49 26-04-15    Temat postu:

Oczywiście ja cały czas czytałam choć dawno dawno nie było tu odcinka ale mam nadzieję że wkrótce się jakiś pojawi.U mnie po prostu brak czasu na komentarze.Pozdrawiam i czekam na jakiś odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin