|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:18:59 02-01-14 Temat postu: Potęga prawdziwej miłości - odcinek 8 (30.07) |
|
|
Obsada
Kiedy poznałam Pabla od razu wiedziałam, że to ten jedyny. Przez długi czas jednak nie mogłam uwierzyć, że ktoś taki jak on zwrócił uwagę na kogoś takiego jak ja. W końcu on pochodził z dobrej, zamożnej rodziny, która miała jakby to ująć władzę nad większością miejsc pracy i ludźmi. Ja byłam zwykłą, szarą myszką pochodzącą z dobrej rodziny, jednak nie byliśmy z tej samej warstwy społecznej co niektórych bardzo oburzało, zwłaszcza jego matkę Marię. To kobieta wyniosła, apodyktyczna, która tylko każdemu rozkazywała. Nie obchodziły ją uczucia innych. Dla syna może była bardziej czasami milsza, jednak dla męża nie miała żadnego miłego słowa, dlatego wcale nie zdziwiło mnie, kiedy po dwóch latach mojego związku z Pablem jego ojciec odszedł od Marii do innej kobiety. David był zawsze dla mnie bardzo czuły i miły. Zależało mu na tym aby jego syn był szczęśliwy i przy każdej możliwej okazji pochwalał wybór Pabla co było przeciwieństwem tego co mówiła Maria. Ona od samego początku mnie nie lubiła i dawała mi to odczuć na każdym kroku, ale starałam się jakoś to znosić. Skoro mnie nie lubiła to mogła przynajmniej udawać, że mnie toleruje, ale nawet tego nie potrafiła dokonać. Zawsze wolała Veronicę, byłą dziewczynę Pabla, która wiele czasu spędzała w ich domu bo jak twierdziła Maria „tylko ona ją rozumie”. Od samego początku Veronica nie przypadła mi do gustu, jednak nie dawałam jej tego odczuć.
To był piękny dzień, jednak wiedziałam, że będzie bardzo ciężki. Pablo miał mnie w końcu przedstawić swojej matce, ponieważ za każdym razem znajdowała jakąś wymówkę. Ewidentnie pokazywała, że nie ma ochoty poznawać dziewczyny z niższej warstwy społecznej, jednak Pablo w końcu ją przekonał. Ubrałam swoją jedyną czerwoną sukienkę, którą nosiłam na ważniejsze okazje. Pomimo, że miałam 18 lat nie mogę sobie pozwolić na zakup innej kreacji, ponieważ rodziców nie było na to stać. Tato pracował jako kierowca autobusu a mama jako pielęgniarka jednak nie zarabiali zbyt wiele. Pomimo to wystarczało nam na podstawowe wydatki. Niektórzy znajomi twierdzili, że jestem z Pablem tylko po to aby wyrwać się z tego dotychczasowego życia jednak to było kłamstwo. Nie zależało mi wcale na jego pieniądzach ani na pozycji społecznej. Dla mnie liczył się tylko i wyłącznie on i nic więcej. Włosy związałam w kok a usta delikatnie pociągnęłam błyszczykiem. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi od razu pobiegłam je otworzyć by następnie przywitać się z ukochanym.
- Boje się, że mnie nie polubi – powiedziałam, kiedy dotarliśmy na miejsce. Pablo mieszkał w ogromnej wilii, która budziła podziw każdego kto ją widział i choć raz miał możliwość jej zwiedzenia.
- Będzie dobrze, księżniczko – powiedział i pocałował mnie z czułością w czoło a następnie złapał za rękę i wprowadził do środka. Mocno ściskałam jego dłoń ze strachu, który był uzasadniony, ponieważ kiedy tylko weszliśmy do jadalni i jego matka mnie ujrzała, skrzywiła się.
- To ma być ta twoja dziewczyna? Ta szara myszka? Ten kopciuch? – Maria zmierzyła mnie wzrokiem i nawet nie zamierzała udawać, że mnie będzie tolerować.
- Mamo, proszę. Nie mów tak o Anie. To nie jest ani szara myszka ani żaden kopciuch. To jest moja cudowna dziewczyna, którą kocham i nie pozwolę obrażać – powiedział i na potwierdzenie swoich słów objął mnie z czułością w pasie. Jego ojciec, David, uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wyraził swoją radość, że znów może widzieć dziewczynę, która skradła serce jego jedynego syna. Pablo był do niego podobny. Ten sam wyraz twarzy, oczy, włosy a nawet sylwetka. Pablo poprowadził mnie do stołu i odsunął krzesło, a kiedy tylko usiadłam zajął miejsce obok mnie. W tym samym momencie do jadalni wkroczyła nieznajoma blondynka, która miała na sobie moim zdaniem zbyt krótką i zbyt wyzywającą sukienkę. Makijaż miała również jak dla mnie zbyt wyzywający. Przywitała się wylewnie z Marią, co mnie bardzo zaskoczyło. David i Pablo wyraźnie nie byli zadowoleni na jej widok.
- A więc to jest ta twoja nowa zdobycz, dla której mnie zostawiłeś. – powiedziała i spojrzała na mnie zniesmaczonym wzrokiem – Powiem ci Pablito, że popsuł ci się strasznie gust. Zostawić mnie dla takiej szarej myszki. – pokręciła z niezadowoleniem głową a potem usiadła przy stole.
- Veronico uważaj na to co mówisz. I kto cię w ogóle tutaj zaprosił? – zapytał po czym spojrzał na swoją matkę – Mamo jak mogłaś? Nie prosiłem cię o to.
- Veronica spędza ze mną wiele czasu, ponieważ jako jedyna mnie rozumie, więc nie rozumiem w czym problem. Przecież nie stanowi zagrożenia dla niej, skoro tak bardzo ją kochasz. A może się mylę? – rzuciła z uśmieszkiem na twarzy i przywołała służbę aby podali obiad.
- Jesteś niemożliwa – powiedział Pablo i pod stołem odnalazł moją dłoń, którą uścisnął dodając mi otuchy. Przez cały obiad Maria tylko wychwalała Veronicę a mnie traktowała momentami albo jak powietrze albo jak kogoś nic nieznaczącego. Bolało mnie to i przeprosiłam ich wszystkich a potem udałam się do ogrodu. Drogę znałam, ponieważ bywałam już tu wiele razy. Skierowałam swoje kroki do ukrytej w zaroślach altanki, którą pokazał mi Pablo, kiedy pierwszy raz mnie tu przyprowadził. Była tu nawet huśtawka, na którą usiadłam i zaczęłam się bujać z zamkniętymi oczami. Potrzebowałam chwili spokoju aby ochłonąć i nie wybuchnąć płaczem.
W tym samym czasie w jadalni Pablo nie ukrywał, że jest wściekły na Marię za jej zachowanie.
- Czy nie mogłabyś przy najmniej udawać, że lubisz Anę? Nie możesz dla mnie zacząć być dla niej miła? I następnym razem nie zapraszaj Veronici, jeśli będę miał się tu pojawić z Anią. Obraziłyście ją obie. Jesteście siebie warte – rzucił Pablo, po czym bez słowa opuścił jadalnię.
- Oj chyba troszkę przesadziłyśmy Mario – zaśmiała się blondynka a Maria jej zawtórowała. David opuścił jadalnie zaraz po swoim synu.
- Nie wydaje mi się. Nie chcę jej w swojej rodzinie i mam nadzieję, że Pablo wkrótce się nią znudzi i wróci do ciebie – powiedziała poczym udała się z blondynką o swojego gabinetu aby obmyślić jak nas rozdzielić.
- Tu się schowałaś, księżniczko – usłyszałam znajomy głos i powoli otworzyłam oczy. – Przepraszam cię za zachowanie mamy i Veronici.
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina, że mnie nie lubią i nigdy nie polubią. Po prostu dla nich jestem nikim i tak już zostanie – powiedziałam, uśmiechając się słabo. Pablo usiadł na ławeczce i wyciągnął rękę w moją stronę. Powoli wstałam z huśtawki aby w następnej chwili już siedzieć na kolanach ukochanego i wtulać się w jego bezpieczne i kochające ramiona.
- Z czasem cię polubią, nie będą miały wyjścia, ponieważ nie zamierzam cię nigdy zostawić. – wyszeptał w moje włosy i mocniej mnie do siebie przytulił. Wiedziałam, że pomimo przeciwności na jakie się natkniemy nic nas nie rozdzieli.
Siedziałam wpatrzona w jego zdjęcie, którego nigdy nie wyrzuciłam. Nie zrobiłam tego z żadnym prezentem jaki od niego dostawałam przez 5 lat naszej znajomości. Zdjęcie chowałam głęboko w szufladzie aby nikt nie wiedział, że cierpię. Wspominając tą pierwszą wizytę w jego domu zaczęłam płakać. Wtedy myślałam naiwnie, że nic nas nie rozdzieli a teraz sama nas rozdzieliłam tylko po to aby on był szczęśliwy i aby rodzice nie stracili pracy. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i szybko schowałam zdjęcie Pabla do szuflady. Po chwili do pokoju weszła Monica, dziewczyna Carlosa - kuzyna Pabla, z którą nie zerwałam kontaktu, ale której też nie zdradziłam prawdziwego powodu dla którego zerwałam zaręczyny z Pablem. Monica była piękną kobietą i jednocześnie moją jedyną przyjaciółką. Często spotykałam się z nią i z Carlosem, ale tylko w takich miejscach, w których nie natrafiłabym na Pablo. Nie byłam w stanie patrzeć na niego i Veronicę do której wrócił po naszym rozstaniu. Swoją drogą szybko się pocieszył.
- Jak się czujesz? – zapytała, siadając na łóżku obok mnie i przytulając na powitanie. – Razem z Carlosem martwimy się o ciebie. Nie odzywasz się od kilku dni i nie pojawiasz w salonie piękności. Klientki także się o ciebie martwią.
- Dobrze. Po prostu potrzebowałam kilku dni samotności i odpoczynku, ponieważ ostatnio źle się czułam – powiedziałam zgodnie z prawdą. Codziennie rano wstawałam i wymiotowałam. Musiałam się pewnie czymś zatruć.
- Mam nadzieję, że jutro pojawisz się w pracy a wieczorem wybierzesz się ze mną i z Carlosem na dyskotekę. Musisz się rozerwać. – powiedziała z uśmiechem.
- W pracy na pewno będę, ale wybacz nie mam ochoty na wyjście na zabawę – odpowiedziałam, uśmiechając się przepraszająco.
- Nie będę cię namawiać bo wiem, że i tak nie zmienisz zdania. Ale powinnaś się rozerwać i poznać kogoś. W końcu na Pablo świat się nie kończy – przytuliła mnie i jeszcze chwilę posiedziała po czym wyszła.
- Dla mnie świat się skończył dwa miesiące temu, kiedy się z nim rozstałam – powiedziałam sama do siebie i wtuliłam się w miśka, którego od niego otrzymałam z okazji urodzin. Nie bolało by mnie to tak bardzo gdyby nie to, że dwa dni wcześniej oddałam mu się a dwa tygodnie po rozstaniu on związał się z Veronicą.
Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem pomimo niezadowolenia Marii i intryg Veronici. Nawet wakacje spędzaliśmy razem. David bardzo nam pomagał. Ukrywał miejsce naszego pobytu przed żoną i Veronicą abyśmy mogli cieszyć się spokojem, jednak trzeciego roku naszej znajomości z Pawłem, nie udało mu się ukryć gdzie jesteśmy i po tygodni Veronica się zjawiła na Majorce aby próbować nam zepsuć wakacje.
- Pablito, cóż za niespodzianka. Nie wiedziałam, że tu jesteś z myszką – powiedziała, podkreślając ostatnie słowo.
- Tylko ciebie tu brakowało – rzucił z ironia Pablo i przyciągnął mnie do siebie. Na nasze nieszczęście blondynka zatrzymała się w tym samym hotelu co my i w dodatku w pokoju obok naszego. Wcale mi się to nie podobało zwłaszcza, że kobieta nadal próbowała wszystkich swoich sztuczek aby nas rozdzielić. Próbowałam się jakoś hamować przed wytarganiem jej za te jej długie blond włosy.
- Mam dość. Nie wytrzymam już dłużej. Veronica jest jak nasz cień. Gdzie byśmy nie poszli ona jest tuż za nami. Nie wiem co robić – żaliłam się w słuchawkę Monice, ponieważ nie chciałam tym obarczać Pabla, który także miał już chyba tego dosyć.
- Spokojnie, kochana. Nie możesz przerwać wakacji, tylko dlatego, że ta harpia wszędzie za wami chodzi. Musisz jej na każdym kroku pokazywać, że jest jak powietrze i że Pablo jest tylko twój. W końcu się znudzi i da wam spokój, jestem tego pewna – poradziła mi przyjaciółka, po czym pożegnałyśmy się i umówiłyśmy, że będę jej każdego dnia wszystko relacjonować. Wprowadziłam jej plan w życie, który poskutkował. Veronica w końcu wyjechała a my mogliśmy się cieszyć spokojem i sobą do końca naszego wypoczynku.
Ostatnio zmieniony przez Anna. dnia 14:31:55 30-07-15, w całości zmieniany 26 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Suechan Detonator
Dołączył: 09 Lis 2013 Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:00:06 13-04-14 Temat postu: Re: Potęga prawdziwej miłości - odcinek 1 |
|
|
Poza tym, że brakuje mi w obsadzie zdjęcia Davida, jest okey. Ciekawy pomysł, czekam na nowy rozdział. Lubię niemal wszystkie osoby z obsady, więc z pewnością opowiadanie będzie ciekawe. Boyer idealnie pasuje do wrednych ról. Ciekawi mnie jak rozwiniesz wątek z Carlosem, bo jakoś nie mogę wyobrazić go sobie z Monicą. Po prostu myślę, że wizualnie ci aktorzy nie są zbyt dobrze dobrani, ale liczę, że to się zmieni. Za to bardzo podoba mi się główny prot. Już sobie wyobraziłam paring Pabla i Any. |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:22:31 18-05-14 Temat postu: |
|
|
Suechan - Jejku nawet nie zauważyłam, że ktoś skomentował moje nowe opowiadanie. Myślałam, że nikt już tu nie zagląda. Dziękuję za odwiedziny i komentarz.
Kolejny odcinek z dedykacją dla Suechan za to, że zauważyła moje opowiadanie i odważyła się je przeczytać.
Powoli i leniwie uniosłam powieki i przeciągnęłam się na łóżku. Musiałam wstać do pracy pomimo tego, że nie miałam na to ochoty. Nie mogłam sobie pozwolić na kolejny dzień w domu, ponieważ musiałam zarabiać aby odciążyć trochę schorowaną mamę, której stan pogorszył się dwa lata temu po śmierci ojca. To był dla nas ogromny cios. Na szczęście miałam wtedy przy sobie Pablo. Dziś była rocznica śmierci taty. Po pracy będę musiała pójść na jego grób.
Nic nie zapowiadało, że to będzie dla mnie okropny dzień. Siedziałam z Pablo w altance i rozmawialiśmy o naszej przyszłości, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Ana Palmer, słucham – powiedziałam, kiedy tylko odebrałam.
- Daniel Bovie młodszy aspirant. Przykro mi to mówić, ale pani ojciec Rodrigo Palmer miał wypadek samochodowy i w poważnym stanie trafił do szpitala św. Teresy. – usłyszałam, po czym wypuściłam telefon z dłoni i rozpłakałam się. Pablo szybko mnie przytulił nawet nie pytając co się stało.
- Mój…. Tato…. Wypadek… szpital… - wypowiadałam pojedyncze słowa. Pablo cudem wyciągnął ze mnie jaki to szpital, poczym złapał mnie za rękę i biegiem ruszyliśmy do jego samochodu aby po jakimś czasie już być na miejscu. Pielęgniarka w rejestracji wskazała nam pokój, w którym leżał ojciec. Wchodząc do środka, ujrzałam zapłakaną mamę przy jego łóżku. Szybko znalazłam się z drugiej strony i złapałam ojca za rękę. Pablo stanął za mną i położył mi dłonie na ramionach.
- Tato… Wyjdziesz z tego. Jesteś silny… Nie możesz zostawić mnie i mamy… Jesteś nam potrzebny… - łkałam i nie puszczałam dłoni ojca, który na chwilę otworzył oczy i spojrzał na mamę a potem na mnie.
- Nie płacz moja księżniczko. Masz mamę i Pablo na których zawsze możesz liczyć. Najwidoczniej Bóg postanowił wezwać mnie do siebie – mówił z trudem a ja jeszcze bardziej płakałam.
- Ty nie odejdziesz. Jeszcze nie czas. Nie ty i nie teraz… - usilnie próbowałam go przekonać a może siebie.
- Dbajcie o siebie z mamą i obiecajcie, że będziecie szczęśliwe. –poprosił a potem zwrócił się do Pablo – Dbaj o moją księżniczkę i uczyń ja szczęśliwą. – Pablo przytaknął i obiecał, że zawsze będzie przy mnie.
- Kocham was – powiedział ojciec. To były jego ostatnie słowa. Nie potrafiłam się pogodzić, że już więcej nic do mnie nie powie i zaczęłam szlochać i prosić aby się ocknął i nie zostawiał nas. Pablo siłą musiał mnie od niego odciągnąć i wyprowadził na korytarz a potem mocno przytulił i czekał aż przestanę płakać.
- Już, kochanie. Nie płacz. Twój tato nie chciałby tego – wyszeptał całując mnie w włosy.
Był w tamtym czasie bardzo pomocny. Załatwił wszystkie formalności związane z pogrzebem, ponieważ ani ja ani mama nie byłyśmy w stanie. Cały czas tylko płakałyśmy i wpatrywałyśmy się w zdjęcie ojca wiszące w salonie. Na pogrzebie pojawiła się cała nasza rodzina oraz David, Monica i Kuba. Maria nie miała zamiaru uczestniczyć w czymś tak przygnębiającym jak pogrzeb. Pablo cały czas obejmował mnie w pasie abym nie wpadła co zdarzyło mi się podczas pogrzebu kilka razy. Po wszystkim wróciłam do domu i zaszyłam się w swoim pokoju ze zdjęciem ojca i płakałam aż zasnęłam.
- Czemu jesteś taka przygnębiona? – zapytała Monica, kiedy miałyśmy chwilę przerwy.
- Dziś mija druga rocznica od śmierci taty – wyszeptałam cicho i upiłam łyk kawy.
- Przepraszam, zapomniałam. Przykro mi kochana – powiedziała i przytuliła mnie mocno. Do końca mojej zmiany nie wspominała już nic o moim tacie, ponieważ wiedziała, że to dla mnie bolesne. Zaproponowała, że pójdzie na cmentarz razem ze mną, ale nie chciałam. Wolałam iść tam sama. Szłam tam po raz pierwszy sama. Kiedy już dotarłam zaskoczyło mnie, że przy grobie taty stał Pablo. Schowałam się za drzewem, ponieważ nie chciałam z nim rozmawiać.
- Przykro mi, że nie spełniłem obietnicy, którą panu dałem. Ale to był wybór Any i tak jak mi nie spodobał się tak pewnie i panu. Zawaliłem, przepraszam – powiedział, patrząc na zdjęcie na nagrobku a potem odszedł. Dopiero kiedy upewniłam się, że nie wróci wyłoniłam się zza drzewa i podeszłam do grobu aby zapalić znicz i położyć białą różę.
- Przepraszam, tato. Ale na pewno wiesz dlaczego rozstałam się z Pablem. Przy mnie nie byłby tak szczęśliwy jak jest przy Veronice. Maria miała rację. Veronica jest idealną partnerką dla jej syna a nie taka szara myszka jak ja. Tak bardzo mi ciebie brakuje. Boje się, że i mamę wkrótce stracę. Jest z nią coraz gorzej. Jeśli musisz ją zabrać do ciebie to nie będę protestowała, ale proszę zrób to tak żeby nie cierpiała. – przez cały czas płakałam. Jeszcze chwilę posiedziałam w milczeniu, poczym udałam się w drogę powrotną. Na moje nieszczęście natknęłam się na Veronicę, która do mnie podeszła. To mogło oznaczać albo kłopoty albo upokorzenie.
- Nie powiem, że miło cię widzieć kocmołuchu, ale jednak cieszę się, że cię spotkałam – rzuciła z ironią w głosie.
- Czego chcesz? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – odparłam, próbując ją wyminąć jednak bezskutecznie.
- Chciałam ci tylko pokazać to. Chyba wiesz co to znaczy – zaśmiała się i wyciągnęła swoją dłoń w moją stronę. Na serdecznym palcu lśnił ten sam pierścionek zaręczynowy, który dostałam od Pablo dwa lata temu. Ten sam kształt, to samo złoto i to samo oczko z diamentem w kształcie serca. Łzy napłynęły mi do oczu więc rzuciłam „gratuluję” i szybko odeszłam. W domu od razu rzuciłam się na łóżko w swoim pokoju i płakałam. Dlaczego musiał dać jej identyczny pierścionek? Nie mógł wybrać innego? Chciał się tym na mnie zemścić, że go zostawiłam a może chciał mnie upokorzyć ?
To był bardzo słoneczny i ciepły dzień. Wybraliśmy się nad jeziorko na piknik, który zorganizował Pablo. Piliśmy wino i jedliśmy nasze ulubione owoce.
- Kochanie wiesz, że jesteś sensem mojego życia? – zapytał w pewnej chwili a ja tylko przytaknęłam, więc kontynuował dalej – Każdego dnia dziękuje Bogu, że postawił cię na mojej drodze. Nie chcę już iść przez życie sam. Chcę żebyś ty szła obok mnie jako moja żona. Kochanie, wyjdziesz za mnie? – zapytał i wsunął mi na palce złoty pierścionek w kształcie serca z oczkiem z diamentem.
- Oczywiście, że tak – powiedziałam i pocałowałam czule. Nic się w tamtym momencie dla mnie nie liczyły. Nie martwiłam się nawet reakcją Mari, która na pewno będzie nie zadowolona.
Od razu pojechaliśmy do mojej mamy aby ją powiadomić o tym. Poza tym Pablo poprosił mojego tatę o moją rękę tak jak powinno się to zrobić. Mama ucieszyła się i życzyła nam wiele szczęścia tak samo jak tato.
- Twoja mama padnie na zawał, kiedy to usłyszy – powiedziałam, wchodząc z nim do willi. Udaliśmy się do gabinetu jego matki. Veronica jak zwykle była przy niej.
- Mamo, ja i Ana zamierzamy się pobrać – powiedział i przytulił mnie. Jego matka zrobiła się czerwona ze złości.
- Co? Chyba żartujesz. Nie mówisz poważnie, prawda? – spojrzała na syna z nadzieją a mnie zrobiło się przykro z tego powodu. Myślałam ba, łudziłam się, że może przynajmniej w tej sytuacji okaże odrobinę tolerancji, ale pomyliłam się.
- Nie nie żartuję. Pobierzemy się nawet bez twojej zgody, choć chciałbym, żebyś ten jeden jedyny raz mnie poparła – powiedział i patrzył na matkę.
- Ty ewidentnie próbujesz mnie wpędzić do grobu – powiedziała i złapała się teatralnie za serce. – Ale skoro nie zmienisz decyzji to jestem zmuszona jakoś to znieść.
- Dziękuję – rzekł Pablo i opuściliśmy gabinet zanim Veronica zdążyłaby powiedzieć coś niemiłego. Następnie zadzwoniliśmy do Davida, który kilka miesięcy temu rozstał się z Marią i wyjechał. Znalazł sobie nową towarzyszkę życia. Był szczęśliwy, kiedy usłyszał o naszych zaręczynach. Życzył nam wiele szczęście i obiecał, że jak tylko ustalą datę ślubu i mu wyślą zaproszenie to postara się przyjechać aby być z nimi w tak wspaniałym dniu.
- Monica? Możesz przyjechać? Potrzebuję się komuś wypłakać – zapytałam, kiedy tylko dziewczyna odebrała telefon. Obiecała, że będzie u mnie za dziesięć minut co też się stało.
- Co się stało? Płakałaś? Dlaczego? – zapytała i przytuliła mnie.
- Wiedziałaś, że Pablo oświadczył się harpii? –spojrzałam na nią mokrymi od łez oczami.
- Tak. Dowiedzieliśmy się wczoraj. Nie mówiłam ci nic, ponieważ nie chciałam cię martwić. Pomimo iż udawałaś, że nie kochasz go już ja i tak wiedziałam, że jest inaczej. Ale kto ci powiedział? – zapytała i podała mi chusteczkę.
- Ona sama. Natknęłam się na nią, kiedy wracałam z cmentarza. Bez ogródek pokazała mi pierścionek mówiąc, że na pewno wiem co to oznacza – załkałam i przeniosłam się z przyjaciółką do kuchni. Monica zaparzyła nam herbaty. Sobie zrobiła zwykłą a mi melisę na uspokojenie.
- Co za bezczelne babsko. Nie rozumiem co on w niej widzi. To diabeł wcielony – pokręciła głową dziewczyna.
- Nie wiem, ale to boli. Bardzo boli. Dał jej ten sam pierścionek, który mi dawał gdy się oświadczył. – schowałam twarz w dłonie i na nowo zaczęłam płakać. Monica zabrała mnie ponownie do mojej sypialni i została do czasu aż nie upewniła się, że zaspałam i dopiero wtedy wyszła.
Ostatnio zmieniony przez Anna. dnia 7:41:46 04-08-14, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Suechan Detonator
Dołączył: 09 Lis 2013 Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:49:45 25-05-14 Temat postu: |
|
|
Na początku chciałabym bardzo przeprosić, że tak późno odpisuję. Dziękuję za dedykację. Smutny odcinek, ciekawi mnie jaki aktor byłby ojcem Any i czy za jego śmiercią kryje się jakaś tajemnica, chociaż wątpię, skoro to był wypadek. Chociaż wypadek samochodowy może mieć różne powody, czyż nie? Ciekawi mnie jaką obietnicę złożył mu Pablo. Czekam wciąż na obsadzenie roli Davida. |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:38:41 28-05-14 Temat postu: |
|
|
Nic się nie stało. Nie ma za co Jako jedyna czytasz moje opowiadanie. No oczywiście, że wypadek samochodowy może mieć różne powody. Wszystko się okaże w najbliższym czasie chyba? Co do Davida to wszystko jest możliwe |
|
Powrót do góry |
|
|
Suechan Detonator
Dołączył: 09 Lis 2013 Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:35 28-05-14 Temat postu: |
|
|
To liczę, że jak najszybciej wstawisz kolejny rozdział. Rozumiem, wybór aktora dla jego postaci będzie trudny, tak? To teraz jeszcze bardziej mnie ciekawi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:03:54 29-05-14 Temat postu: |
|
|
Musze kolejny rozdział jeszcze troszeczkę poprawić Oj tak na pewno będzie bardzo trudny. |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:35:16 03-08-14 Temat postu: |
|
|
W końcu napisałam kolejny odcinek. Ktoś w ogóle to czyta?
Kolejne dni były jak mantra dla mnie. Byłam niewyspana i czułam się coraz gorzej. Do pracy chodziłam bo musiałam, choć najchętniej to zaszyłabym się w swojej sypialni i nie wychodziła do końca swojego życia. Monica codziennie mnie odwiedzała i dodawała mi otuchy. Starała się bym jak najmniej myślała o zaręczynach Pablo i Veronici. Nie potrafiłam jednak tego zrobić. To zagnieździło się w mojej głowie i nie miało zamiaru zniknąć. Zdziwiłam się, kiedy listonosz przyniósł list, ponieważ mało kiedy coś do nas przychodziło. Kiedy otworzyłam list o mało nie padłam na zawał. To było zaproszenie na przyjęcie zaręczynowe.
„ Pobierają się!
Zapraszamy na przyjęcie z okazji zaręczyn
Veronici Riviery
i
Pabla Barrery
Przyjęcie odbędzie się w najbliższą sobotę.
Zapraszają szczęśliwi narzeczeni”
Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. Zaprosili mnie na swoje przyjęcie zaręczynowe. Tylko po co? Postanowiłam jednak, że się pojawię. Pora stawić czoło temu wszystkiemu. Zadzwoniłam do Monici i powiadomiłam ją o otrzymaniu zaproszenia oraz o mojej decyzji. Była zaskoczona, ale obiecała, że razem z Carlosem w sobotę po mnie przyjadą.
Przyjęcie zaręczynowe nadchodziło coraz szybciej. Z tej okazji kupiłam sobie nową sukienkę, za pieniądze zarobione w salonie piękności. Założyłam koronkową sukienkę w kolorze łososiowym z pomocą Monici. Do tego założyłam białe szpilki bez palców, kolczyki w kształcie serca i oczywiście pierścionek zaręczynowy. Usta pociągnęłam błyszczykiem KOBO. Paznokcie miałam pomalowane w kolorze zbliżonym do odcienia sukienki. Od Monici pożyczyłam kremową kopertówkę firmy Aldo. Kiedy Pablo po mnie przyjechał byłam już gotowa.
- Wyglądasz olśniewająco – powiedział na powitanie. Mama postanowiła zostać w domu. Nie najlepiej czułaby się wśród tamtych osób. Wszyscy już się zebrali w sali balowej i tylko na nas czekali. Maria z udawaną radością nas przywitała a potem powiedziała się, że cieszy ja to iż jej syn w końcu postanowił się ustatkować. Wiedziałam, że robi to wszystko na pokaz. Już na samym początku przyjęcia postanowiła mi pokazać, że nigdy mnie nie zaakceptuje. Kiedy chciałam zająć miejsce koło Pablo ta wskazała mi krzesło z jej prawej strony a moje miejsce zajęła Veronica. No to pięknie się zaczęło. Pablo to się nie spodobało tak samo jak i mnie, więc zamienił się ze swoim kuzynem Enrique miejscami i teraz był obok mnie. Maria i Veronica były wściekłe. Kiedy tylko mój ukochany wyszedł aby zadzwonić do ojca, który nie mógł być z nami Maria odwróciła się do mnie i uśmiechnęła z niesmakiem.
- Może byś się tak ruszyła i popytała gości czy ktoś czegoś nie potrzebuje? No i dołóż to czego brakuje. Wkrótce przecież masz pełnić rolę pani tego domu, więc zacznij się już teraz wprawiać –powiedziała a ja nie miałam siły się z nią kłócić, więc wstałam i postępowałam tak jak mi kazała. Pablo wydawał się nawet tego nie zauważać. Zajęty był rozmową z nikim innym jak z ta harpia Veronicą, ale nie miałam zamiaru robić scen zazdrości.
- Powinnaś się bawić a nie usługiwać. To w końcu twoje przyjęcie – powiedziała Monica, kiedy podeszłam do niej i Carlosa.
- Nie ważne. Nie chcę się dziś kłócić z Marią. – odparłam, po czym wróciłam na chwilę na swoje miejsce aby odpocząć.
- Czy najpiękniejsza kobieta na tej sali zaszczyci mnie tańcem? – zapytał Pablo podchodząc do mnie z uśmiechem. Już chciałam mu odpowiedzieć, kiedy jego matka mnie ubiegła.
- Zatańczysz z nią za chwilę. Najpierw ja muszę z nią porozmawiać – złapała mnie za rękę i zabrała do swojego gabinetu.
- Znów zrobiłam coś nie tak? Mam dość twojego narzekania – powiedziałam, patrząc na nią podejrzliwie.
- Wszystko robisz nie tak, ale jeśli będziesz ze mną współpracować to wkrótce może będziesz choć odrobinę przypominała idealną partnerkę dla mojego syna. – odrzekła a mnie to zszokowało. Mam niby być jej marionetką?
- Nie mam zamiaru być twoją marionetką ani nikim innym. – rzuciłam i chciałam wyjść, jednak ona złapała mnie z całej siły za dłoń i szarpnęła.
- Albo będziesz robić to co mówię albo twoja matka straci pracę i nigdzie już nie zostanie zatrudniona. – wypaliła a ja miałam ochotę ją spoliczkować. Doskonale wiedziała, że dla mamy jestem gotowa na wszystko i perfidnie to wykorzystała. Przytaknęłam tylko głową i opuściłam jej gabinet. Na sali zauważyłam, że Pablo tańczy z Veronicą a po chwili zaczęli się całować. Tylko tego mi brakowało. Szybko wyszłam z sali i ukryłam się w altance. Monica z Carlosem mnie tam znaleźli.
- Co jest? Stało się coś? – zapytali oboje naraz.
- Mam dość tego przyjęcia. Maria traktuje mnie jak służącą a teraz jeszcze muszę robić to czego ona chce bo w innym przypadku moja mama straci pracę. No i do tego on całował się z ta harpią. – wyrzuciłam wszystko z siebie – Proszę zostawcie mnie samą a gdyby ktoś pytał to powiedzcie, że rozbolała mnie głowa i udałam się do gościnnego aby odpocząć chwilę. Nie ważcie się mówić Pablo gdzie tak naprawdę jestem – poprosiłam a po chwili zostałam sama ze swoimi myślami. W palcach obracałam pierścionek i zastanawiałam się czy to wszystko ma sens? Czy może powinnam zerwać te zaręczyny? Może ja się nie nadaję do życia w tym świecie? Może to nie moja bajka?
- Monica, widziałaś gdzieś Ane? Nie mogę jej nigdzie znaleźć. – zapytał Pablo, kiedy podszedł do kuzyna i jego dziewczyny. Kobieta przez chwilę wahała się czy mu wyznać prawdę.
- Wyszła się przewietrzyć, bo miała dość tego jak twoja matka nią dyryguje i że grozi jej, że jeśli nie będzie posłuszna to sprawi iż jej mama straci pracę. No i widziała jak całujesz Veronicę –w końcu wyznała prawdę a Pablo od razu udał się do altanki. Wiedział, że mnie tam znajdzie. Usiadł na ławeczce i spojrzał na mnie.
- Kochanie, powinnaś przyjść i mi powiedzieć o tym, że masz już dość a nie zaszywać się tutaj. Monica mi wszystko wyznała – powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę, ale ja nie zamierzałam mu jej podać.
- Byłeś zbyt zajęty całowaniem się z Veronicą. Nie chciałam wam przeszkadzać – rzuciłam z wściekłością i czułam, że łzy napływają mi do oczu.
- To ona mnie pocałowała. Musiałaś wyjść bardzo szybko skoro nie widziałaś, że ja od razu odepchnąłem – odparł, złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam na jego kolanach i wtuliłam się w jego ramiona tak jak wtedy, gdy pierwszy raz przedstawił mnie swojej matce. Nie powiedziałam nic tylko pocałowałam go a on odwzajemnił to.
- Chodźmy, obiecałaś mi taniec –uśmiechnął się po jakimś czasie i udaliśmy się na salę. Posłałam Monice spojrzenie typu „dziękuję” a po chwili już tańczyłam wtulona w narzeczonego. Do końca przyjęcia Maria i Veronica już mi nie zawadzały.
Nadeszła w końcu sobota. Od samego rana źle się czułam, ale uznałam, że to przez nerwy. W końcu miałam patrzeć jak ukochana osoba oznajmia wszystkim, że żeni się z moim wrogiem. Zjadłam niewiele, ponieważ za każdym razem kiedy coś przełykałam robiło mi się niedobrze. Założyłam na siebie delikatną i zwiewną niebieską sukienkę uszytą z tiulu oraz satyny, idealną na uroczyste okazje. W talii była pięknie zdobiona koralikami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, delikatnie pokręciłam je lokówką. Na nogi założyłam 13 centymetrowe czarne szpilki z okrągłym noskiem i ekstrawagancką kokardką zdobiącą czoło buta. Do tego założyłam te same kolczyki serca, które miałam podczas zaręczyn z Pablo. Wzięłam czarną kopertówkę i kiedy tylko przyjechała Monica z Carlosem byłam gotowa. Sąsiadka miała zostać z mamą do mojego powrotu.
- Wyglądasz olśniewająco – powiedziała Monica. Miała na sobie niebieską sukienkę uszytą z satyny, ozdobioną czarną koronką w tali oraz na brzegu rozkloszowanej spódnicy. Sukienka była na delikatnych ramiączkach, zapinana na kryty zamek. Monica wyglądała w niej ślicznie. Na progu willi przywitała nas Veronica, która w swojej sukience wyglądała bardzo dziwnie. Miała na sobie niebieską sukienkę w stylu baskinki całą pokrytą cekinami. Włosy miała związane w kok a na nogach miała 15 cm szpilki.
- O pojawiłaś się. Yyy.. Zapomniałam na twoim zaproszeniu napisać, że masz być ubrana w fartuch a nie w sukienkę – powiedziała i rzuciła mi fartuszek co mnie zaskoczyło i jednocześnie oburzyło. Monica chciała coś powiedzieć, ale uciszyłam ją gestem ręki.
- Nie musisz mi wskazywać drogi do kuchni. Znam ją doskonale – rzuciłam i zawiązałam fartuszek po czym udałam się do kuchni. Wszyscy byli zaskoczeni, ale poprosiłam ich aby zachowywali się tak jakbym była normalną pracownicą. Przez cały czas starałam się nie zwracać na siebie uwagi, jednak Pablo i tak mnie rozpoznał. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i wyprowadził do gabinetu swojej matki.
- Co ty tu u licha robisz? – zapytał wyraźnie zaskoczony i zdezorientowany. W tej samej chwili pojęłam, że nie wiedział o zaproszeniu, które wysłała Veronica. Zrobiła to specjalnie.
- Jak to co? Usługuję. W końcu tu jest moje miejsce. Do tego przecież się nadaję, czyż nie? – odparłam z powagą w głosie.
- Nie, to nie jest twoje miejsce. – powiedział i nieoczekiwanie mnie pocałował. Siłą woli odepchnęłam go a następnie spoliczkowałam.
- Nigdy więcej tego nie rób. Masz swoją narzeczoną i to ją całuj a nie mnie. A teraz przepraszam obowiązki wzywają – rzuciłam i szybko wyszłam. Wciąż czułam smak jego ust, ale musiałam o tym zapomnieć. Pablo wrócił na salę zaraz po mnie i udawał, że nic się nie stało. W pewnym momencie poprosił wszystkich o ciszę i wygłosił wiersz, który napisał dla swojej ukochanej. Miałam wrażenie jakby przez chwilę spojrzał na mnie, ale coś mi się chyba przywidziało.
„Zniszczy zapory i tamy
Kto w pierwszym kocha zapale
Raz tylko w życiu kochamy
Raz tylko szczerze i trwale”
Nie miałam siły już na to wszystko patrzeć więc wróciłam do domu i opowiedziałam o wszystkim mamie, która starała się mnie pocieszyć. Zmęczona położyłam się spać z nadzieją, że kolejny dzień przyniesie mi coś lepszego.
Ostatnio zmieniony przez Anna. dnia 7:36:15 04-08-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:44:26 03-08-14 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Anna. dnia 19:40:11 03-08-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Gibbs Komandos
Dołączył: 27 Lip 2013 Posty: 682 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:07:26 03-08-14 Temat postu: |
|
|
To ja też się odważę skomentować. Może po kolei
Odcinek 1. Bardzo ciekawa konstrukcja wydarzeń. Przeplatające się wątki, super struktura czasowa i stopniowo zapętlająca się akcja - to wszystko rozbudza zainteresowanie i ciekawość dalszymi losami.
Odcinek 2. Dużo w tym wszystkim smutku. Żałuję też, że Ana tak szybko podjęła decyzję o rozstaniu z Pablem. Wiem, że zapewne to się piętrzyło przez kolejne wydarzenie, ingerencje matki Pabla i intrygi Veroniki. Ale mimo wszystko - za szybko się poddała. No nie wiem - może jej nieśmiałość zwyciężyła? Mam nadzieję, że się "wyrobi", dojrzeje jakość wewnętrznie, zbierze siły
Odcinek 3. Oczywiście intrygi i knowania Veroniki przechodzą najśmielsze oczekiwania. Jestem ciekaw, co dalej będzie wymyślała.
Także czekam na kolejne odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Gibbs Komandos
Dołączył: 27 Lip 2013 Posty: 682 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:09:00 03-08-14 Temat postu: |
|
|
No i zapomniałem dodać, że czekam na nieco więcej informacji o samym Pablo - o jego pragnieniach, decyzjach, oczekiwaniach. O tym co robi, kim jest - jakie ma priorytety w życiu, etc.
Ostatnio zmieniony przez Gibbs dnia 15:10:20 03-08-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:44:35 03-08-14 Temat postu: |
|
|
Gibbs - Dziękuję za komentarz. Może za odcinek lub dwa zacznę pisać trochę z perspektywy Pablo, ponieważ na razie chciałam się skupić na Anie. Mogę Ci śmiało zdradzić, że w najbliższym czasie stanie się coś co odmieni życie Any a także ją samą. No i postaram się często wstawiać odcinki. Może ktoś jeszcze się zaciekawi i zacznie czytać. Jeszcze raz dziękuje za komentarz no i za czas poświęcony na przeczytanie moich "wypocin". |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:17 28-08-14 Temat postu: |
|
|
Ciekawie brzmi opowiadanie napisane z perspektywy jednego bohatera, ale z tego powodu nie znamy odczuć innych bohaterów. Jest mnóstwo o protce, a o procie są tylko delikatne wzmianki Proponowałabym, żebyś próbowała wplatać na zmianę spojrzenie na dane sytuacje z perspektywy protki i prota |
|
Powrót do góry |
|
|
Gypsy Aktywista
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:46:45 28-08-14 Temat postu: |
|
|
Stwierdzam, że Anna jest w ciąży. Jestem tego pewna. Mam nadzieje, że namieszasz jeszcze tutaj, bo uwielbiam takie zagmatwane sytuacje Opowiadanie bardzo mi się podoba, na pewno będę twoją czytelniczką. Kiedy dodasz odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:18:21 29-08-14 Temat postu: |
|
|
Natalia - Dziękuję za odwiedziny W kolejnym odcinku właśnie zamierzam napisać już z perspektywy prota i potem będę się właśnie starała pisać i z perspektywy protki i prota.
Gypsy - Witam nową czytelniczkę Postaram się Cię nie zawieść. Jeśli się uda to może nawet jeszcze dziś tylko muszę nad nim odrobinkę jeszcze popracować i nanieść poprawki. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|